• Nie Znaleziono Wyników

Lubartowiak : miesięcznik poświęcony wychowaniu młodzieży starszej. R. 5, nr 17 (1936)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Lubartowiak : miesięcznik poświęcony wychowaniu młodzieży starszej. R. 5, nr 17 (1936)"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

DWUTYGODNIK POŚWIĘCONY SPRAWOM POW IATU LUBARTOWSKIEGO

KONIECZNE SKUPIENIE.

W ciągu lat samodzielnego naszego bytu pań­

stwowego raz po raz stawała przed nami prawda o konieczności wyrobienia w narodzie naszym dyscy­

pliny społecznej. Występowała ona tern wybitniej, im głośniej i bezczelniej prawa do życia rościć po­

czynała dawna polska anarchja, warcholstwo, sobie­

państwo. W każdym takim wypadku, gdy anarchicz­

ne pierwiastki zdawały się brać górę, zdawaliśmy sobie dokładnie sprawę z niedomagań pracy nasze­

go systemu organizacyjnego i wychowawczego. Nie­

wiele bowiem z. organizacyj społeczeństwa stawiało za cel wychowania dyscyplinę państwową, przeważ­

nie oddając prymat dyscyplinie ciasno-partyjnej.

Nowa konstytucja postulat dyscypliny państwo­

wej podkreśliła niedwuznacznie. W imię tej dyscy­

pliny postawiła postulat zjednoczenia wokół misji, idei, którą naród polski w dziejach musi spełnić.

Przyznać trzeba, że nasze życie publiczne, je­

go formy nie były należycie przygotowane do przyjęcia nowych kształtów ustroju Państwa.

Było ono zbyt przesycone jeszcze nastro­

jem targowiska, na którym utrzymały się przecież stare kramy polityczne, hałaśliwie zalecające swój towar programowy.

Każdy obywatel zdaje sobie sprawę z. tego, że owa licytacja musi się zakończyć, że im wcześniej się zakończy, tern lepiej dla państwa i jego obywa­

teli, dla ich twórczej pracy. Tern prędzej uda się zrealizować i na trwałej oprzeć podstawie realny u*

dział obywatela w ogólnem życiu państwa i kształ­

towania jego losów.

To bowiem zagadnienie roli poszczególnych warstw w życiu państwa stanowi oś dzisiejszych walk i sporów, nierzadko zaprawianych demagogją.

Różne grupy wysuwają swoje żądania i pragnienia.

Oczywiście żądania te są zbyt rozbieżne, nie dziw przeto, że nie mogą być realizowane. Wynika stąd u żądających niecierpliwość, często gorycz —

i pomieszanie zupełne pojęć interesu ogólnego z interesem czysto grupowym.

Niemniej jednak systematycznie, acz powoli, głęboko, acz bez hałasu rysują się na horyzoncie, życia polskiego przemiany, których niepodobna nie dostrzec, niepodobna nie zarejestrować. Przemiana ta dotyczy coraz wyraźniejszego uwypuklenia interesu całości i jego przewagi nad interesem części, wyż­

szości interesu przyszłości nad Interesem teraźniej­

szości.

Widzimy to ostatnio na odcinku pracy wsi. Tu też może leży przyczyna, dla klórej grupy opozycyj­

ne nie przestają ostrzeliwać wyników i uchwał o- statniego zjazdu działaczy chłopskich.

Niepodobna już dziś utożsamiać ruchu lu d o ­ wego z pracą lub nawet pojęciem takiej czy innej partji chłopskiej. Nurt życia ludu nie da się uzależ­

nić od nakazów, czy wskazań tego czy innego dzia­

łacza lub polityka chłopskiego.

Ruch ludowy przejawia coraz większą dojrza­

łość polityczno-społeczną. Nie jest on związany z żadną doktryną, a wydając coraz nowe kadry dzia­

łaczy, wyrosłych już w atmosferze swego własnego państwa, reprezentuje niepomiernie szerszy horyzont niż ąmbieje i animozje polityków chłopskich z pier- i wszych lat niepodległości sięgały. Tonow e kadry ruchu ludowego ogarniają już całość zagadnień ży-

cia narodu i wykazują coraz większą skłonność roz- i wiązywania problemów pod kątem widzenia raczej

jutra, niż doraźnej korzyści.

Kto te przemiany obserwuje, kto bez uprze­

dzeń i specjalnego nastawienia w lu d i u j e się w rytm zbliżającego się jutra, dla tego fakt skupiania się coraz szerszych warstw społecznych wokół Wodza Narodu i oddawania Mu do dyspozycji coraz no­

wych sił narodu nie będzie zaskoczeniem czy ma­

newrem. Będzie wyrazem naturalnych przekonań i z głębi przemyśleń idących potrzeb,

t.

(2)

Str. 2 LUBARTOWIAK Nr. 17

Dorobek społeczny i gospodarczy

Lubartowskiego Powiatowego Związku Samorządowego (b. Sejmiku)

za la ta od

Na budowę szkól, w formie zapomóg dla gmin wydatkował Powiatowy Zw. Samorz. z po­

wyższych sum:

w roku 1927/28 . . . 80.928 zł.

1928/29 . . . 59.799 zł. 78 gr.

Razem . . . 140.727 zł. 78 gr.

W roku 1929/30 z sumy 20357 zł. 60 gr. wy-

1918 do 1935. (ciąg dalszy)

datkowano na budowę szkoły Rzem.-Przem. w Skro- bowie 194.515.99 zł.

Zdrowie publiczne.

Wydatki Pow. Zw. Sam. na zdrowie publiczne wyniosły w poszczególnych latach, nie licząc wy­

datków na utrzymanie szpitala powiatowego.

Rok 1927/28 1928/29 1929/30 1930/31 1931/32 1932/33 1933/34 1934 do

1. I. 1935

95025.09 76507.56 10133.26 8403.19 10765.24 19606.36 30912,40 16359.00

W dziedzinie zdrowia publicznego prowadził | Powiatowy Związek Samorządowy akcję zapobiegaw­

czą przez dokonywanie szczepień ochronnych i de- zynfekcyj oraz finansowe popieranie wychowania fizycznego leczenia chorych, prowadząc w lym celu szpital powiatowy.

Szpital powiatowy.

Szpital Powiatowy istnieje od czasu uzyskania niepodległości. Do roku 1924 szpital umieszczony j

był w budynku wynajętym. W roku 1924 Pow. Zw.

Sam. kupuje budynek w którym umieszczony był szpital. W latach 1927/28 i w 1298/29 następuje gruntowana przebudowa szpitala i dostosowanie go do potrzeb szpitalnych. W tymże czasie szpital zo- staje zaopatrzony w narzędzia lekarskie i instru­

menty chirurgiczne.

Statystyka chorych w Szpitalu Powiatowym przedstawia się w poszczególnych latach następu­

jąco:

Rok Ilość

chorych

Ilość dni szpital.

P rzeciętn a dzienna

liczba chorych

1927 485 11518 33

1928 572 14198 40

1929 639 14582 41

1930 620 11514 32

1931 567 9912 28

1932 442 7518 20

1933 386 5377 15

1934 318 4127 11

WYSZCZEGÓLNIENIE CHORÓB

wewnętrzne chirurgiczne zakaźne położnicze

159 114 97

223 199 96

200 143 74 126

203 144 101 157

174 136 104 116

117 116 82 120

72 100 91 115

55 72 68 101

Największe ilość chorych leczonych w szpita­

lu Powiatowym przypada na rok 1929 (639) osób), poczem zmniejsza się stopniowo w każdym roku, schodząc w r. 1934 do liczby 319 t. j. do połowy stanu z r. 1929. Ogólna ilość dni leczenia wynosi w 1929 r. 14 82, gdy natomiast w r, 1934 liczba ta spada o 70% do 4127 dni. Przeciętna dzienna i- lość chorych wynosi w roku 1929—41, zaś w roku 1934 zaledwie 11 chorych, czyli o 73°/o mniej.

Po zanalizowaniu poszczególnych chorób wi­

dzimy, iż począwszy od roku 1929 rozwija się dział położniczy. Gdy w roku 1929 stosunek chorób po­

łożniczych do ogólnej ilości chorych wynosi 20%, to w r. 1930 wzrasta do 25%, w r. 1932 do 27%

w r. 1933 do 3 0 % i w roku 193 4 do 32 proc. Po- zatem widać, iż stosunek chorych wewnętrznych do chirurgicznych zmienia się niemal z każdym rokiem na korzyść chory h chirurgicynych. Gdy w roku 1927 było w szpitala 159 chorych wewnętrznych, chorych chirurgicznych było w tym roku 114, t. j.

72 proc, w stosunku do chorób wewnętrznych, w roku 1932 znajduje się już w szpitalu tyleż chorych wewnętrznych co i chirurgicznych, a w latach 1933 i 1934 liczba chorych chirurgicznych przekracza znacznie liczbę chorych wewnętrznych. Z tego wy­

pływa wniosek, iż z powodu zubożenia ludności, choroby wewnętrzne r.ie są leczone, a natomiast do szpitala oddaje się takich chorych, którzy wymaga- już koniecznych zabiegów chirurgicznych.

Stan finansowy szpitala w poszczególnych la­

tach określa zestawienie preleminarzy budżetowych szpitala i ich wykonania za czas od 2.IV.-1927 r.

do 31. XII-1934 r. Największe wygatki szpitala przypadają na rok 1927/28, bo wynoszą 62. 632.36 zł. następnie z każdym rokiem zmniejszają się, do­

chodząc w roku 1933/34 do 23678.93 zł., a za pierwsze trzy kwartały roku budżetowego 1934 35 wynoszą 9285 zł. 22 gr.

c. d. n.

(3)

Z działalności Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej.

Ludziom pochłoniętym pracę codzienną, którzy nie mają czasu na dociekania polityczne, zdaje się, iż z chwilą ukończenia wojny światowej i stworze­

nia Ligi Narodów nastała era wiecznego pokoju.

Nie zwracają uwagi na jęki mordowanych ludzi w Abisynii czy w Hiszpanii. Przechodzą nad tern do porządku dziennego, oddając się spokojnie pracy.

Czasami gdy dojdą ich wieści o powikłaniach politycz­

nych lub złowrogich zamiarach nieprzyjaciół na na­

szą ziemię — oburzają się dotknięci niesprawiedli­

wością — chcieliby w Lidze Narodów widzieć pu­

klerz bezpieczeństwa, wreszcie z lekkiem sercem po­

zostawiają wyłącznie wojsku całe zagadnienie obro­

ny państwa „Mamy przecież silną i potężną armię”.

Mieliby rację gdyby sposoby prowadzenia wojny w ostatnich latach nie uległy radykalnym zmianom.

W czasach poprzedzających wojnę światową, walkę prowadziło wyłącznie wojsko i tylko jednos­

tki biorąc bezpośredni udział w walkach były na­

rażone na kalectwo lub śmierć. Wojna światowa wykazała, że walkę prowadzi całe społeczeństwo, j że dzisiejsza wojna to nie walka dwóch armij a walka całych narodów. Niezależnie od tego i dziś w czasie pokoju trwają walki o korzyści gospodar­

cze — są one spowodowane cięgłem współzawod­

nictwem, ciągłą walką o lepsze jutro i o dobrobyt.

Równemi krokami z pokojową walką o byt idzie rozwój techniki, z jednej strony dla dobra ludzkości z drugiej dla zagłady.

Do pomysłów, które wywołały przewrót w na- szem życiu, które utrwaliły i pokazały światu, że kobiety, starcy i dzieci, znajdujący się o setki kilo­

metrów od armij walczących są równie zagrożeni od skutków wojny z tym żołnierzem co staje w pierwszej linji bojowej należy samolot. On nie zna przeszkód naziemnych, nie zna najeżonych bagnetów, ni rzek ni lasów — jego nie wstrzyma nic w locie.

Człowiek rwąc się w powietrze, płacił za swą odwagę drogo bo krwią lub życiem. Opanował jednak tak już powietrze, że nie stwarza dla niego, czegoś abstrakcyjnego, czegoś nieosiągniętego — wzniósł się na wysokość 14 kim., osiągnął szybkość przeszło pół tysiąca kilometrów na godzinę, jak ptak szybował przy zamkniętym silniku lub na szybowcu

16 godz. — doszedł do takiej doskonałości, która pozwala mu przebycie przestrzeni z Europy do Ameryki wynoszącą przeszło 4,000 kim. i więcej bez lądowania. A waga niektórych z tych ptaków przestworzy p. n. Dox 56 ton, sowiecki Maksim Got kij 40 ton. Przez te swoje zalety znalazł samolot szerokie zastosowanie i w życiu codziennem i na polu walki, gdzie występuje podobny do twierdzy

DYGRESJE.

Zmierzch szary w sierpniową noc dreszczem chłodu — przeciuciem nadchodzącej jesieni, przenik­

nął wszystko co żyje i czuje, wizją ponurych desz­

czowych beznadziejnie wlokących się dni, niby pa­

ciorków niekończącego zda się różańca w ręku de­

wotki, zasnuł wesoło i uśmiechnięte twarze zmro­

kiem starszej powagi.

Szarość dziwna padła wokół i każdy wybuch wesołości jakby nie na miejscu zdaje się i budzi odruch zniecierpliwienia.

Znikły już z ulic, w ciemniejszych ich odcin­

kach, snujące się „jak nietoperze” miłośnie przytu­

lone parki, nocne swoje sekrety kryjące pod czar­

nej nocy płaszczem.

Smarkatki, dziewczęta o sarnich nóżkach, jak ich określa „Mer” noski spuściły na kwintę, spacery pod rączkę, gruchania czułe już im nie w głowie.

Nowy wiew przeszedł niby drżenie serca tajemne.

Uduchowienie jakieś i powagę widać na młodocia­

nych twarzyczkach i żal jakowyś za tern co minęło, ze to co piękne tak się szybko kończy. Żal nie głęboki. Życic szkolne ma swoje uroki co ciągną prze­

ważnie, wołają poprzez lata, łzę rozczulania wyciskają gdy z lamusa wspomnień fakty drobne a tak żywe i takie jakieś małe drobniutkie rzeczy drobnych lu­

dzi a takie drogie.

Maluczko a pójdziemy w mundurkach parami z książkami w tornistrze zdobywać nowe horyzonty, nowe światy nieznane, rozwijać się będą przed na-

> szemi oczyma. Inni będą to ludzie. Jak jednak mun­

durek zmienia człowieka.

Życie ma swoje dobre i złe strony tak jak i medal olimpijski. Napracujesz się naskaczesz, na- martwisz a tymczasem życie pokaże ci odwrotną stronę medalu, tak jak naszym kawalerzystom na Olmpiadzie.

Cieszyliśmy się że medal mamy. Okazuje się że chociaż mówiliśmy że lepszy „srebrny w ręku niż złoty na sęku”, to jednak ten „srebrny w ręku” też nam nie dali utrzymać tak, że teraz pow- staje nowe przysłowie „Nie zadawaj się z pludrą, bo ci srebrny medal udrą".

Z naszych kobiet, które tak gracko się na O- limpiadzic spisały, powinniśmy być dumni, lecz, okazuje się i tutaj, że te medale mają także dwie strony. Nasze białogłowy przy każdej sposobności wyzyskują ten moment w każdej dyskusji, dla tych którzy ustrzegli się przed ponętami małżeńskich rozkoszy, to jeszcze fraszka.

Ale żonaci? Jak chodzą słuchy niejeden ukrzy­

wdzony został srodze przez le medale. Jak przed­

tem pantofel miał tylko nad sobą, taki z twardą podeszwą, czasem nie tylko w przenośni ale pod­

czas złych godzin humorków swej królowej i w rzeczywistości. (Czemuż to jednak na Olimpiadzie niema konkurencji rzucania pantoflem toby dopiero rekordy były niebywale) tak teraz lęka się każdego twardszego przedmiotu w ręku swej lepszej i wię­

kszej połowy.

1 gdy czasem późną porą z brydża w piękną jesienną nocą rozmarzony „o czarny włos nieznlicy- towanym szlemem” powraca, pod drzwiami dlugó nasłu chuje, po wielu ostrożnych gestach niesłyszany zdą się i tłumiąc oddech wchodzi do małżeńskiej alkowy, nagły start słowny kochanej żonaczki p.-zygważdża go do dywanu i zamienia w słup soli, dziwny słup niepodobny do żony I.ota, bo trzęsący całkiem nie po męsku łydkami. „Gdzieżeś się włóczył pętaku jeden”. Że też my kobiety to tyle musimy wycier- pić od tych niedorajdów, co to nawet porządnie biegać ani skakać nie potrafią."Ech ci nasi mężczyź­

ni, mężczyźni — to nie tacy jak np. Owens. To jest mężczyzna. Łajdak. Ale to ostatnie to już odnosi się do skulonego pokracznie i trzęsącego łydkami pana domu.

(4)

Str. 4 LUBARTOWIAK Nr. 17 latającej niezdobytej przez swe uzbrojenie jak: ka­

rabiny maszynowe, działa, bomby wszelkiego rodza­

ju, gazy, zarazki chorobotwórcze i inne.

Polska leży w środku Europy — samoloty nie­

przyjacielskie wszędzie dotrą — niosąc za sobą zni­

szczenie, jęki i mord. Jak z tego widać, dzisiaj mu­

si się umieć bronić nietylko żołnierz, ale każdy oby­

watel bez różnicy płci. Żołnierze są do tego odpo­

wiednio szkoleni i przygotowani. Obywatele cywilni muszą sami pomyśleć o obronie siebie i swych naj bliższych.

Organizacją, która jednoczy wszystkich oby­

wateli i zajmuje się przygotowaniem obrony prze­

ciwlotniczo gazowej ludności cywilnej jest Liga Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej. Zdając sobie sprawę, że nasze państwo, które przez sto lat zgó- rą było niszczone przez zaborcę — nie jest w stanie przeprowadzić wszystkich prac, stara się L. O. P. F.

przyjść z pomocą i część tych prac leżących w in­

teresie ogólnym pragnie wykonać ze składek i ofiar społeczeństwa. Część tych prac już została wykonana jak: przedstępne przygotowanie pilotów, budowanie samolotów, iotnisk, schronów, organizowanie kur­

sów uświadamiających ogół z istotą walki gazowej, zaopatrywanie w sprzęt, tworzenie drużyn odkażają­

cych i wiele innych służb.

Ale na to wszystko trzeba stałych funduszów, nie można opierać się na jednorazowych ofiarach,

a trwałe wpływy zapewniać mogą tylko składki członkowskie, które wynoszą 50 gr. miesięcznie, ta­

kie składki groszowe napewno nie obciążą miesię­

cznego budżetu.

Tu mogą się spotkać z powiedzeniem, że jest nietylko L. O. P. P., że mamy dużo lokalnych i wa­

żnych potrzeb. A uświadomijmy sobie skąd Polska może być najwięcej zagrożona jak nie z powietrza.

Dlatego też potrzeby te musimy podzielić na mniej i więcej ważne, a chyba L. O. P. P. winna należeć do najważniejszych i najpilniejszych spraw dotyczą­

cych obrony Ojczyzny. Więc stańmy do czynu, nie żałujmy ofiar, by przyszłym pokoleniom przekazać Ligę Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej jako najpotężniejszą organizację czerpiącą' swą potęgę ze zrozumienia całego narodu. „Wina ojców idzie w syny" jak powiedział Wyspiański, aby synowie nasi nie pokutowali za bezczynność ojców i nie spłacili to utratą wolności.

Pragnąc zapoznać jaknajszerszy ogół obywateli z zagadnieniem obrony przeciwlotniczo — gazowej będziemy umieszczali fachowe artykuły na łamach

„Lubartowiaka”, których tematem będzie obrona — tego — co jest .najdroższe każdemu człowiekowi a mianowicie — Życia, na wypadek wojny, w jej no­

wej fazie.

„ C z y j e s t e ś ju ż c z ło n k ie m L. O. P. P .”

*.2,31 u

J5 A 2

O * S

“ 'J jl - 5 s

tuJs u

*-

S >>

“ oS a a-2 Z B

a fl

»*• ej (3

5 % O u

N 23 ł* - 1N-- K V O fi •

»- It g oo «

>-• i s ca

•M(U

W Z•"I

U Zw os

w

I znów stała się modna piosenka „Mamciu, ja chcę murzyna”.

Przysłowia nie zawsze są prawdą i ten co po­

wiedział że przysłowia są mądrością narodów mu- siał być chyba po trzech głębszych. Naprzykład ta­

kie zmienione przysłowie „biednemu zawsze światło w oczy” nie ma absolutnie uzasadnienia, w rzeczy­

wistości, bo gdy ten biedny nie zapłaci za miesiąc należności za światło elektrowni, to go wyłączą i gdzież tu ma zastosowa ne przytoczone przysłowie, j Natomiast sprawdza się przysłowie „obiecanka to cacanka” bo tylokrotnie obiecywana żnizka ceny prądu jakaś do skutku do iść nie może. A nadzieja matką głupich zawsze będzie.

Stuprocentowy pesymizm jednak nie jest wska­

zany, bo wiele jest jeszcze rzeczy na świecie które uradować mogą duszę każdego melomana. Ot jak miło spojrzeć że i Zarząd Miejski zaczyna trochę myśleć i tu i tam coś się poprawia, ulepsza. Hale miejskie naprzykład, rzecz wielka a głupia nikomu nie przydatna, przysłowiowo będąca przybytkiem cuchnących wyziewów i zgniłego powietrza, co szczególnie dawało się odczuć bywalcom kina „Le- wart” oraz członkom Rodziny Urzędniczej, odwie­

dzającym swój lokal klubowy w tradycyjne sobótki i wtorki brydżowe, dziś zmienia trochę przynaj­

mniej wewnątrz swoje oblicze. (Jeżeli wewnątrz to należałoby powiedzieć wnętrzności, ale mógłby ktoś niepowołany powiedzieć że to niesmaczne) Zainsta­

lowana obecnie umywalnia oraz przyzwoicie i czysto urządzone ubikacje przynoszą zaszczyt projektodaw­

cy i wykonawcom. I procesje całe ludzi spieszące do hali miejskiej mogłyby laika wprowadzić w błąd.

Myślałby sobie taki, że to kino miejskie cieszy się taką frekwencją, a tymczasem kto wie co wię- kszem cieszy się powodzeniem. Kino czy umywal­

nia i przyległości.

Jest nadzieja, że z czasem Zarząd miasta weź­

mie sobie na kieł i pomyśli o czystości na zew­

nątrz tego budynku. Bo jednak przyznać trzeba, że choć dzisiaj warunki w porównaniu do lat ubiegłych zmieniły się na lepsze, to jednak nie odpowiadają wymogom człowieka z średniem pojęciem o kultu­

rze i cywilizacji. Co prawda wygląd zewnętrzny te­

go budynku, licuje doskonale z otoczeniem, ale ma­

my nadzieję, że po takim wysiłku myślowym jakie­

go trzeba było na decyzję zainstalowania w hali przyzwoicie urządzonej ubikacji. Zarząd miasta wsr- wany z bezwładu z samego rozpędu zdumiony włas­

ną aktywnością postara się jeszcze jakieś niemniej ważne posunięcia uskutecznić.

I mamy nadzieję, że po pewnym czasie znikną z powierzchni miasta takie „zmory" Lubartowa, jak cuchn ące kupy nawozu na rynku I po każdvm dniu targowym w samem sercu miasta. To wstyd i hań­

ba XX wieku. Trochę tylko dobrej woli i przeko­

namy się że Rada Miejska, to nie taki twór bez- mózgi jak twierdzą niektórzy, lecz trzeba dowieść, że się mylą ci wieczni malkontenci.

Targowisko miejskie równie dobrze pomieści się na peryferjach miasta, a jak samo miasto nabra­

łoby wyglądu cywilizowanego zbiorowiska które przystoi stolicy powiatu. Rynek I to plac reprezen­

tacyjny, a dzisiejszy jego wygląd wstyd przynosi miastu miast splendoru.

Życie jest ciężkie i każdy z nas brzemię swo­

je dźwiga, jeden w milczeniu, sarkający i z goryczą w sercu, ale nie dla wszystkich życie zatraciło swe powaby. Niektórym życie płynie jak po maśle, a wielu zazdroszcząc im w cichości serca snują po­

bożne życzenia „Chleba powszedniego i bułkę z masłem daj nam dzisiaj, a na starość zostać .... jak dziwne i niesamowite są czasem pragnienia ludzi któych posądzalibyśmy o wyższe aspiracje”..,.

5 .2

2 -n

-S3 o

? i, s

fewM A* •?

a

P 2 2 ca S Z i

£ '2

Z

ja

*

> ta4) U

Sw

•Ma,

<u

*oN Ohi

<V NM

*O

•>-»a

<o

Z

hm ii 4>

a

•a2 Cm 3 S-I a

(O

O

•«M4)

aN U

£O

<3

(5)

O zorganizowaniu rybactwa.

Gdy już źródłowo i wyczerpująco omówiliśmy techniczną stronę połowu ryb zarówno wędką jak i sieciami, korzystając z względnego spokoju z po­

wodu wyjazdu rybaków na kurs praktyczny rybo- łóstwa na Hel, pragnę omówić kwestję zorganizo­

wania różnego autoramentu rybaków w Związki dla obrony ich własnych interesów i dla kultywowania pradawnych tradycyj rybackich.

Wszystkie związki i stowarzyszenia istniejące iuź na terenie naszego Państwa zgrubsza można podzielić na trzy zasadnicze grupy: zawodowe, ideowe i historyczne.

Żeby dokładnie określić miejsce mającego po­

wstać związku rybackiego, wśród powyższych grup należy zanalizować każdy z tych związków oddziel­

nie. Do zawodowych związków należy zaliczyć związki zorganizowane z obywateli o jednakowym sposobie zarobkowania. Stawę swoją i rozgłos te związki uzyskały przez to , że niejeden kombinator polityczny, przy wyborach do ciał ustawodawczych srogo sic na nich zawiódł. I en f.ikt jednak w ni- czem nie umniejsza znaczenia tych związków.

Dodać muszę, ze: zawód, nie należy identyfiko­

wać z. zawodem miłosnym, ani też z zawodami spor­

towemu Co innego znowóż oznacza słowo „zawo­

dzić” w znaczeniu śpiewać, jak, nieprzymierzając, jeden z naszych rodaków uśmiercony w „Lubarto- wiaku” imć pana Bonawenturę Pistułę. Po wyelimi­

nowaniu tych wszystkich naleciałości językowych zwanych w stylistyce homonlmami, dochodzimy do wniosku, że związek rybacki bez wielkich trudności może być zaliczony do związków zawodowych.

Organizacje ideowe. Ha! Tu się piętrzą ogrom­

ne trudmści wypływające z samego określenia or­

ganizacji.: Cóż to bowiem jest idea. Jeden z moich kolegów księży tak określa pojęcie „idea : „Idea jest córką utopji i marką realizmu.” Zaiste prawdę powiedział, gdyż filozofja ścisła ideą nazywa koncep­

cie które są możliwe do wykonania, ale jeszcze nie są zrealizowane. Ideje nie możliwe do zrealizowania nazywamy utopjami. Stąd wynika, że określenie wspomnianego księdza kolegi ze wszech miar zasłu­

guje na u nanie. 1 pod tym kątem widzenia biorąc związki rybackie z łatwością można zaliczyć do

■związków ideowych, gdyż obecnie są tylko w pro­

jekcie, a gdyby nawet zostały zrealizowane, obrona ich praw pozostałaby tylko ideą do urzeczywistnienia.

Do związków historyeznyh umówiliśmy się za­

liczać wszystkie te związki, które skupiają członków o przeżyciach wspólnych z lat minionych. Zadaniem tych związków jest ciągłe wspominanie na wszyst­

kich zebraniach ogólnych i zjazdach: co było a nie jest. Pod tym względem podobni są do tej 80 cio letniej staruszki, która przez pięćdziesiąt lat co ty­

dzień spowiadała się z grzechu przeciw nieczystości popełnionego czynem zpr/ed 50 - iii laty. Kiedy na­

reszcie, stały spowiednik zwrócił uwagę, że przecież ten grzech już wyznała, rozgrzeszenie otrzymała i odpokutowała, odrzekła w te słowa: „A jednak tak nrło o tern wspomnieć chociażby przed ojcem du­

chownym”. Działalność więc związków historycznych polega przedewszystkiem na wspominkach. Pod tym prze*.

względem rybacy, jak nikt inny, nadają się do zwią­

zków historycznych, gdyż ich wspomnienia są bar­

dzo bogate i urozmaicone. Temu kiedyś ryba nad­

zwyczajnych rozmiarów urwała haczyk, innemu pię­

kny szczupak zerwał się z haczyka. Inni znowuż wspominają sławną pijatykę nad rzeką i t. d. i t. d.

Do której z tych kategorji zaliczyć związek rybacki trudno określić, że, jednak, rybaków musi- my zorganizować rzecz oczywista i nie podlega dyskusji, gdyż żyjemy pod znakiem organizowania na każdym odcinku życia społecznego. Dla tego też ośrodki, które zdołały skupić w ramach organiza- cyj maximum członków uważane są za wybitnie uspołecznione i uświadomione, a obywatele pełnią­

cy funkcje zwierzchnie na tym terenie, cieszą się u swoich władz uznaniem i liczyć mogą na awanse.

O jednym z takich ośrodków opowiadał mi mój dobry znajomy, które to opowiadanie, jako charakterystyczne pozwolę sobie przytoczyći

Byłem w m. D. położonym na terytorjum jed­

nego z województw wschodnich. Miasto to liczyło p /g spisu ludności dn. 9.12.1931 r. 7.638.-mieszkań- ców. 'Zycie organizacyjne było bardzo rozwinięte, i Statystyka wykazywała około 2000 członków zorga­

nizowanych w lóinyeh organizacjach. Na terenie tego miasta działały następujące organizacje:

1) L. M. K. 2) P. C. K. 3) L.O. P.P. 4) Zw.

Strzelecki 5) P.O.W. 6) Zw. Legionistów 7) Zw, Oficerów Rezer. 8) Zw. Podof Rezerwy 9) Zw.

Rezerwistów 10) Pol. Zw. Zachodni 11) Zw. Q- brony KresóW Wschodn. 12) Tow. Pop. Bud. Puhl.

Szkół Powszech, 13) Stów. „Rodzina Urzędnicza'*

14) ; Iow. „Rodzima Policyjna** 15) Stów. „Rodzina i Rezerwistów" 16) Zw. Pracy Obywał. Kobiet 17) Stów. Społ. Samop. Kobiet 18) Slow. Miłosierdzia

i Chrześcijańskiego 19) F. O. M, 20) F. O. N. 21) Pol. Macierz Szkolna i nareszcie cały szereg innych związków, komitetów i organizacji powoływanych do życia do wykonania doraźnie zgóry określonej pracy.

Na terenie tego miasta, prócz stałej ludności, było około 100 urzędników na różnych posadach i urzędach, i tak:

7 urzędników Starostwa

12 Wydziału Powiatowego 8 Urzędu Pocztowego 22 Urzędu Skarbowego 24 nauczycieli

5 urzędników K.K.O.

10 urzędników Sądu Grodzkiego i Sędziów i 12 wolnych zawodów i urzędników różnych in­

nych przedsiębiorstw i zakładów.

Podczas mojej bytności na terenie lego mia­

sta, opowiada dalej mój znajomy, przypadła jakaś bardzo ważna uroczystość. Nie przypominani dobrze czy lo była jakaś uroczystość narodowa, czy imie­

niny burmistrza, czy leż inna jaka ważna okolicz­

ność. Dość, że społeczeństwo zorganizowane posta­

nowiło to upamiętnić żywiołową manifestacją. W tym celu władze organizacyjne rozpisały wezwania do wszystkich swoich członków na zbiórkę na rynku na oznaczoną godzinę z transparentami i sztandara­

m i. Członkowie bardzo się przejęli i postanowili jak jeden mąż stawić się na punkt zborny. Masy mnie

| porywają. Lubię rozkowor tłumów. Lubię żywioł.

I Dowiedziawszy się więc o zamierzonej manifestacji

(6)

Str. 6 ______________LUBARTOWIAK Nr. 17 podążyłem na rynek w oznaczonej godzinie. Zasta- I

łem obszerny rynek pusty. Jedynie na środku grupę ludzi około 100 osób ze sztandarami i transparenta­

mi. Prezesi byli bardzo niezadowoleni i postanowili sprawdzić obecność z list członkowskich, a to w tym celu, żeby w stosunku do nieobecnych bez u- sprawiedliwienia zastosować bojkot towarzyski. Przy­

stępując do zrealizowania zamierzenia, prezesi po­

szczególnych organizacji ustawili się w różnych punktach rynku i zaczął się apel. Zrobiło się wiel­

kie zamieszanie. Co raz to wywołany odrywał się od jednej grupy i pędem przyłączał się do innej grupy, aby się zameldować u innego prezesa. Sami prezesi kilkakrotnie musieli przerywać apel i szybko przebiegać przestrzeń dzielącą jego płynną grupę, aby się zameldować u prezesa bratniej organizacji.

Bieganina taka wzdłuż, wszerz i naukos ryn­

ku trwała około 45 minut. Nareszcie ustało i zdu­

mieni prezesi stwierdzili, że nikogo nie brakło, a jed­

nak liczba zgromadzonych nie powiększyła się. Ta­

jemnica, jak ze stu osób można zrobić 2000 człon­

ków nie została rozwiązana. Widowisko jednak by­

ło dziwne, aż zdumieni mieszkańcy miasta zachodzili w głowy, coby to miała oznaczać ta bieganina urzędni ków po rynku i nareszcie zgodnie doszli do przekona­

nia: „Musi panowie urzędniki zwarjowawszy:”

Tyle mój znajomy. Od siebie dodam, że ten opis napełnił mnie smutkiem. Gdyż mój znajomy nie wymienia w swoim opowiadaniu ani razu ryba­

ków. A przecież kraj, gdzie to miasto leży słynie z rzek i jezior pełnych ryb, a przecież-wiadomo jest że całe wsie utrzymują się tylko z rybołóstwa.

1 Jak tu w tych warunkach mówić o „przerości organizacyj.!?”

Kiedy już dowodnie wykazałem konieczność zorganizowania rybaków, na zakończenie odsyłam zainteresowanych do prawa o stowarzyszeniach (Dz. U. R. P. z dn. 29.10.32 r. Nr. 94, poz. 808)

FeUx P is c a to r.

Pszczelnictwo lubelskie na wystawie w Toruniu.

Na pomorskiej Wystawie Pszczelnlczej, która odbyła się w dniach od 14 do 19 b. m. w Toruniu, najobszerniej był reprezentowany Pomorski Związek Pszczelarzy, pozatem województwo lubelskie i poz­

nańskie. Tylko te trzy województwa wzięły udział w Wystawie jako zorganizowane, inne dzielnice Polski reprezentowali tylko nieliczni indywidualni wystawcy, przedewszystkiem z terenu woj. wileńskiego i Ma łopolski.

Z organizacyj lubelskich, które wzięły udział w Wystawie, Woj wódzkie T-wo pszczelnicze wysta­

wiło ciekawy zbiór fotografij, oraz ulotki, będące i- lustracją wytężonej i bogatej w rezultaty pracy in­

struktorskiej na terenie województwa.

Związek Pszczelarzy w Lublinie pokazał kolek­

cję próbe« wosku i węzy, próbki miodu w różnych odcieniach i standartowe naczynia do pakowania miodu, oraz zbiór ulotek i druków.

Pszczelniczy Zakład Doświadczalny w Lublinie

przedstawił szereg wykresów dotyczących statystyki rozmieszczenia pasiek w poszczególnych powiatach i wykresu z przebiegu pożytku t. zn. codzienne da­

ne pochodzące z ważenia ula i ilustrujące przybytek miodu w ulu. — Wykresy powyższe dotyczyły da­

nych z 36 punktów kontrolnych na terenie woje­

wództwa za rok 1934 i 1935.

Ponadto Pszczelniczy Zakład Doświadczalny wystawił tablice, gablotki i mikrofotografje, dotyczą­

ce działu chorób pszczół i rozmieszczenie tych cho­

rób na terenie województwa, oraz ciekawą pasiekę, złożoną z modelików uli, typów przyjętych na tere­

nie województwa, — od najprostszego typu t, zw.

kłody-stojaka do nowoczesnych, Warszawskiego i Dadanfa.

Dział lubelski zwracał uwagę wielu zwiedzają­

cych, którzy z wielkiem zainteresowaniem przygląda­

li się ciekawym eksponatom, świadczącym o inten­

sywnej pracy organizacyj pszczelniczych na terenie województwa lubelskiego.

Wszystkie trzy organizacje lubelskie, reprezen­

towane na Wystawie, zostały odznaczone dyploma­

mi uznania Pomorskiezo Związku Towarzystw Pszcze­

larskich, najwyższą nagrodą, przewidzianą dla orga­

nizacyj.

Wystawa bogato, gustownie i orginalnie ude­

korowana kwiatami przez firmy Hozakowskiego i Hentschla z Torunia cieszyła się wielką frekwencją

— w ciągu 6-ciu dni trwania Wystawy zwiedziło ją kilka tysięcy osób.

Organizatorzy Wystawy urozmaicili ją ładną propogandą spożycia miodu: każde dziecko, które przybyło z rodzicami na wystawą, dostawało słoi­

czek słodkiego przysmaku.

Dożynki w szkole Rolniczej w K rasieninie.

W r a ż e n ia ro ln ik ó w n ie m ie c k ic h z p o b y tu w p o ls k ie j s z k o le r o ln ic z e j.

15 b. m. odbył się pierwszy w dziejach żeń­

skiej Szkoły Rolniczej w Kraieninie zjazd rodziców uczenie. Z najbardziej odległych krańców wojewódz­

twa przybyły matki i ojcowie, by zobaczyć, jak l i ­

czą się i pracują dziewczęta, by naocznie stwierdzić i zrozumieć korzyści osiągane przez uczenice w szkole.

Zjazd otworzyła Kierowniczka szkoły p. Ste- fanja Bobowska, witając w serdecznych słowach przybyłych i wyjaśniając cel Zjazdu.

Skolei jedna z uczenie opowiedziała o pracy i życiu w szkole, poczem zebrani wysłuchali interesu­

jących referatów, w których omówiono wartuści zdobywane przez uczenice w szkole w dziedzin ę przygtowania fachowego, gospodarczego i społeczno

—obywatelskiego, oraz rolę, jaką ma odegrać wy­

chowanka szkoły po jej ukończeniu na terenie swo­

jej chaty i wsi.

Wieczorem przy płonącem jasno ognisku odby­

ła się dyskusja, w klórej przedewszystkiem zabierali głos rodzice uczenie, wyrażając pełne uznanie, oiaz zadowolenie, iż córki zdobyły już tak wiele wiado-

(7)

„Bło-peł- dzisiejsze warunki życia na wsi są ciężk v tem^lepsze musi by, d - „ich

X D 0 P ,e» « . d n , wspd.p-.ca stworzyć może nową pols ą____■

Prawie wszyscy rodzice, którzy przybyli na z i a z d ^ n a ^ ^ a d ^ a - o c ^ h d o - y n .

5 $ X u c S c e ^ ^ n - " ^ , , , p a ,, n a f c i e -

le k Na zboczu malowniczego wzgórza kręgiem sta- .. Na r -li 7 r1akzvch i bliższych okolic goście,—

nęb przy! > 1 - ‘ , 300 osób. Wśród nich wie- r ° mAh 7 ublim. dvr Lub. Izby Rolniczej p. M. Pa;-

dowsSk i p zedstawimele Woj. T-wa Organizacyj i Kókk• Rolniczych, które szkolę utrzymuje, - poza- K kierownictwo i personel nauczycielski szkół rol­

niczych z terenu województwa lubelskiego

Na szczycie dziewczęta w lnianych bluzkach 1 lubartowskich pasiakach z przejęciem wykonały sze- lubartoWSK t p • . vch okolicznościowych piose- reg prostyc k • zjo2..jv kierowniczce zakła- nek 1 inscentza yj. wieniec, ozdobiony bar- wamiOspL l22lizości, jako symbol codziennej, wy- tfWilł Głębokie wrażenia wywarła na zebranych na powagi i uroczystego nastroju inscenizacja gosławiona dobroć’ .

k 7 ust przejętych dziewcząt padały piękne sło­

wa o błogosławionej dobroci człowieka, która „me-

"ie pokój ludziom w dom” me pozwala, by na ziemi płynęły łzy i gościło zło.

Ramiona dziewcząt w poważnym 1 wdzięcznym

p u S d o w n i c ^ ‘ hleb

_f1v uczenice odśpiewały szereg okol.cznościowych n ósemek o gościach i szkole, z.ęcznie 1 dowcipnie n am awiając się o rozbudowę szkoły . budynków P Y Jirl, odvż uczenice z. trudem mieszczą się

<■«.. -lo-y.y w sterty, bo 8” stodole a,o I M ebeta.y « , pomięte-.6.

Piosenka o Kierowniczce Szkoły p- Stefan,.

Bobowskiej wyrażała ogrom wdzięczności . najser­

deczniejszych uczuć, jakie żywią wychowanki ku

swej wesoła zabawa tanecz-

t18‘ uczestnicy dożynek wynieśli jaknajtnilsze wspo­

mnienia z pobytu w Krasie nime. Między innym, goś- m , a dożynki przybyli dwaj niemieccy studenci rol­

nictwa z Berlina, którzy ń ^ drug. miesiąc baw ą w Polsce na praktyce rolniczej. C ała uroczystość wy wirła na nich bardzo duże wrażenie. Przed, wszyst- kiein z wielkiern uznaniem podkreślali głęboką pod­

stawę społeczno-wychowawczą szkoły, która wpływa bardzo dodatnio na uczenice. W n.emczech szko y gospodarcze znajdują się w rękach osób prywatnych, ooti tv za internat są drogie, skutkiem czego uczt- ntcanii są przedewszystkiem dziewczęta, pochodzące z zamożnych domów, część uczenie przychodzi do szkoły tylko na wykłady, brak więc tego z życia i nastroju całodziennej, chętnej, wspólnej pracy, która przedewszystkiem jak zauważyli na podstawie roz­

mów z uczenicami i personelem, oraz przy zwie­

dzania gospodaistwa szkoły, — charakteryzuje Kra- siemn.

Pozatem zwróciło uwagę zagranicznych gości współżycie rodziców ze szkołą i poważne zaintereso­

wanie się, czego dowodem jest przyjazd 80-ciu osób matek, ojców i rodzeństwa uczenie, nawet z naj­

dalszych krańców województw mimo trudnych wa­

runków komunikacyj.

Z ciekawością oglądali rolnicy niemieccy wyni­

ki pracy uczemc na wystawie obrazujące;, czego na­

uczyły się dziewczęta w dziedzinie gospodarstwa domowego i szycia, oraz zwiedzali gospodarstwo podwórzowe i ogród, stwierdzając na każdym kroku uczciwy stosunek do pracy ze strony uczenie i do­

datnie jej wyniki.

Z Polski 1 ze świata.

D o n io słe u ch w a ły lu d o w có w .

W W ittszuw in odbył się w n ie c k i, lę ub. zjazd tł'la ta c z y ludowych b. S tro n n i twa C h ło p skie g o „W yzw olenia” . Na zjeź­

dzić- uchwalono deki, rację pto grnm o w ą poddania sit; pud ro- zkuzy W odza gen. Śmigłego-Rydza.

N ow a lin ja k o le jo w a pod W arszaw ą.

W niedzielą ubiegłą nastąpiło otw a rcie nowej lin ji k o le jo ­ wej Zegrze Radzymin 1'łuszcz. W uroczystościach otw a rcia u- czestniczył gen. R ydz-Śm igły.

Z a w ie sz e n ie p ism a k o m u n isty c z n e g o .

W W arszawie w ychodził tygo dnik p. t. „O b lic z e d n ia ".

Pismo to było wysłane w dużym nakładzie na wieś, propagując

„ fro n t lu d o w y* Sąd O krą g iw y postanowi, zawiesić w ydaw nictw o omówionego tygodnika.

306 m ilio n ó w ro czn ie na d ro g i.

W edług planu rozbudowy dróg bitych w Polsce, ażeby doprow adzić d ro g i w szystkie do stanu koniecznego musimy wydawać rocznic na ten cel 306,5 m ilj. złotych,

W ię ź n io w ie o su sz a ją b io ta .

Nad wybrzeżem m orskim w C zarnym m łynie okó/o Jas­

trzę b ie j G óry został założony ośrodek karny, O bóz liczy 314 więźniów, dozorowanych przez 7 strażników , W ięźn iow ie są za­

tru d n ie n i pracą przy osuszaniu b ło t i trzęsaw isk.

W H iszpan)! bez zm ian.

Sam oloty powstańcze bom bardują M ad ryt. W Maladze płoną składy nafty i benzyny. K rążo w n iki rządowe bom bardują koszary. 7.0CII H iszpanów rozstrzelan o przez w ojska rządowe ... 720 zakładników wrzucono do morza. 80 osób u krzyżo ­ wanych i żywcem Spalonych. 35. (<00 zabitych. 1 Zapowiedź:

„Z rów nam y Hiszpanję z ziemią, po w ró cim y do warunków b y to ­ waniu p rze dh istoryczne go .”

T akie wiadomości przyn osi codzienna prana, z któ rych można ty lk o w iedzieć, że na zachodzie bez zmian.

K om u n iści tę p ią k o m u n istó w .

W Moskwie odbył się proces przeciw ko lb -tu kom unistom czołow ym z Zinowjewem i Knmieaiewem na czele, oskarżonych o dążenia zmiany u s tro ju istniejącego w Sow ielneh drogą te ro m . Przygotowywano zamordowanie Stalina, W oroszyłow .i, Kagnito- wiczu, K osiora i innych. W szystkich oskarżonych skazano na korę śm ie rci. W yrok wykonano

Wypada nadmienić, że Zinow łew i Kam ieniew to starzy zasłużeni kom uniści, w sp ó łtw ó rcy obecnego u s tro ju w Sow ietach,

H itler tw o rzy b lo k a n ty b o lsz e w tc k l.

Kanclerz H itle r wszczął wielką akcję oclem Btworzenifl nntybołszew ickiego bloku, w zw iązku z naprężoną sytuacją w Europie i stwierdzenia, że Sowiety podhurrają narody do rewo­

lu c ji wewnętrznej.

(8)

Str. 8 LUBARTOWIAK Nr. 17

Z powiatu.

DOM SPOŁECZNY w SPICZYNIE.

Z inicjatywy Zarządu Gminnego i posła Tatar- czaka Stefana powstał projekt budowy Domu Spo­

łecznego w Spiczynie w którym mogłoby się ogni­

skować życie kulturalno oświatowe miejscowej lu­

dności. 1 oto projekt przybiera obecnie realne for­

my, gdyż w dniu 15 sierpnia b. r. został poświęco­

ny kamień węgielny, przy licznie zgromadzonej lu dności i organizacjach młodzieżowych.

Komitet Budowy wspomnianego domu, którego duszą jest wójt gminy Spiczyn płk. Górski postawił sobie za cel, aby przed zimą dom stanął pod da­

chem.

Chcąc zdobyć fundusze na budowę „Domu Społecznego” Komitet Budowy pod Protektoratem Pana Starosty Lubartowskiego urządził w dniu 2 sierpnia wielką imprezę dochodową w parku Za- wieprzyckim. Stacjonowany w Zawieprzycach 8 p.p.

Leg. bardzo gorąco poparł wysiłek Komitetu i im­

preza dała czystego dochodu zł. 657 gr. 30. Aczkol­

wiek tempo budowy Domu Społecznego w Spiczy­

nie jest przyśpieszone, to jednak Komitet liczy się z możliwościami finansowemi i za pośrednictwem po­

czytnego „Lubartowiaka” zwraca się z gorącym a- pelem do społeczeństwa powiatu Lubartowskiego o poparcie naszego wysiłku. Wszelkie ofiary, wpływa­

jące na ręce Komitetu będą ogłaszane na łamach

„Lubartowiaka”. Pomimo kryzysu budujemy przysz­

łą Polskę!.

Dzień 15 sierpnia w Spiczynie.

Święto żołnierza na terenie gminy Spiczyn ob­

chodzone było w sposób następujący:

Godz. 10 rano zbiórka organizacyj młodzieżo­

wych przed szkołą powszechną w Spiczynie skąd w szyku zwartym na czele z orkiestrą nastąpił prze­

marsz do kościoła na nabożeństwo.

Po nabożeństwie pułkownik Górski wójt gmi­

ny Spiczyn odebrał raport od organizacyj młodzie­

żowych. Po przywitaniu się z organizacjami wygło­

sił przemówienie pełne głębokich akcentów. Następ­

nie odbyła się defila la którą przyjmował również płk. Górski.

Na zakończenie pochód udał się na uroczys­

tość poświęcenia kamienia węgielnego pod Dom Społeczny w Spiczynie. Należy stwierdzić ze smut­

kiem, że organizacja młodzieży Kijańskiej „Siew"

nigdy jeszcze nie wzięła udziału- w uroczystościach narodowych. Istnieje chyba tylko poto, aby urzą­

dzać sobie tańcówki odpustowe.

Sprawozdanie,

Sprawozdanie z wyników akcji zbiórkowej w dniu 6-go sierpnia 1936 r. dokonanej na podstawie zezwolenia Pana Starosty z dnia 30/VII b, r. za Nr.

BP. 10/25/36, oraz na podstawie z -zwolenia Urzędu Skarbowego Akcyz i Monopolów Państw, w Lubli­

nie z dnia 4/VI!I b. r. Nr. 11/24/84 36. w sprawie u- rządzenia loterji fantowej.

I. D o c h o d y i

1) Z loterji fantowej . . 96 zł. 20 gr.

2) Ze zbiórki publ. . . 18 „ 93 „ 3) Z zabawy tanecz. . , 79 „ 80 Razem dochodów . . 194 „ 93 „

11. R o z c h o d y t

1) Opłata koncesyjna na urządzenie loterji fan­

towej. . . . . lOzł. 10 gr.

2) Inne wydatki z urządzeniem

loterji fantowej . . . 4 „ 20 „ 3) Orkiestra i inne wydatki

w związku z zabawą . . 30 „ 45 „ 4) Wydatki w związku ze zbiórką

publ. . . .____ . 3 „ 70 „ Razem wyrozchodowano . 48 zł. 45 gr.

Czysty zysk w kwocie 146 zł. 48 gr. Zarząd Straży przeznaczył na kupno węży do motopompy.

Prezes O. S. P. w Firleju:

Ks. Sz. Tomaszewski.

Z NASUTOWA.

W wyścigu pracy wieś nasza nie pozostaje w tyle. Hasto „by Polska była silna” przesączyło się do serc społeczności wiejskich i rozpoczęło działać.

Dowodem tego są liczne sygnały, jakie nadchodzą do Redakcji „Lubartowiaka” z terenu powiatu. Syg­

nały te dotyczą przedewszystkiem zorganizowanego wysiłku pokrewnych sobie programowo organizacyj społecznych, mających wspólne momenty z wojsko­

wością,

W Nasutowie wsi, położonej na południowym krańcu naszego powiatu w gm. Niemce powstała w marcu b. r. Placówka Zw. Rezerwistów. Już w czer­

wcu tegoż roku Placówka ta wykazała żywą inicjaty­

wę działania, podejmując dobrowolną pracę nad wy­

budowaniem strzenicy długości 100 m. W dniu 27 czerwca nastąpił pierwszy wymarsz do pracy, Było sześciu rezerwistów, a wśród nich kom. Łowczak Aleksander i opiekun Filipek Jan. Zgodnie z planem strzelnicy, sporządzonym przez rez. Błazuckiego Fe­

liksa wymierzono teren i wytyczono linje. Po wstę­

pnej robocie oddziałek ten ustawił się na „baczność”, sprezentował szpadle, a pierwszy według alfabetu rezerwista rzucił uroczyście na wał pierwszy szpa­

del ziemi. Na „spocznij” pochyliło się jeszcze 5 szpadli. W tym miłym nastroju trwała praca od godz.

18 do 20, bowiem te godziny wyznaczone zostały na zajęcia na walnem zebraniu w dniu 22 czerwca.

Od tego dnia każde] soboty na sygnał trąbki śpieszyli z różnych stron rezerwiści i wkopywali się jak krety w tak zw. Babią Górę za Nasułowem pod lasem. Strzelnica rosła powoli, pogłębiał się rów i powiększały wały. Liczba szpadli w każdym tygodniu zmieniała się. Było raz nawet tylko 2 szpadle, ale nie było soboty Pustej.

Wieś została zaelektryzowana. Poruszyły się serca i zapragnęły wzięcia udziału we wspólnej pra­

cy. Wynikiem tych wibracyj było walne zebranie trzech organizacyj: Placówki Rezerwistów, Straży Po­

żarnej i Strzelca, w dniu 5 lipca. Po przemówieniu prezesa Staży Poz. Sternika Franciszka i Filipka Ja­

na, kier, miejscowej szkoły, na wniosek tego ostat­

niego jako opiekuna dwóch organizacyj powzięto jedn nnyślnie uchwałę przystąpienia do budowy strzelnicy —- pomnika. Że nie była to gołosłowność świadczy o tern najbliższy wymarsz do pracy w li­

czbie 35 szpadli. Ziemia fruwała. Rzucali ją na wały bez głośnego nakazu bo nakaz ten mieli we własnej piersi, rzucali ją bez komendy, bo każdy jest żołnie­

rzem i czuł komendę w sobie, a młodzi sali w ślad starszych. Gdy mrok zapadł ze śpiewem na ustach, a zadowoleniem w sercu wrócili do domu. Zrobili odznakę.

Cytaty

Powiązane dokumenty

ją się, oddech staje się krótszy i cięższy, nierzadko następuje wybuch krwi wskutek przeżarcia przez bakterje naczyń krvzionośnych, do tego dołącza się

Większość gospodarzy w Polsce przechowuje nawóz pod bydłem, a więc zasadniczo dobrze, gdy jednak nagromadzi się w chlewie więcej nawozu i bydło zaczyna rogami

na wyprawie na drugi świat Tak nie można rato- wać naszego rolnictwa. Ziemi mamy zamało. Rząd , o tern wie bardzo dobrze i zajął się niemi najwięcej, Nietylko

Zbliża się okres zimowy, w którym zwiększają się, jak zwykle szeregi osób poszukujących pracy i nie mających żadnych źródeł utrzymania. Ze względu na

Według tego plonu sądzi nie tylko współczesny ogół, lecz sądzić będzie potomność, dla której wszyscy budujemy lepsze jutro. Dorobek, z pracy naszej

dowiska zarazy. Przytym daje się zauważyć chwiejność zadu, częściowe lub zupełne porażenie wargi, ucha, ogona a niekiedy i kończyn. Zwierzęta nagle słabną,

Widzimy więc, że roboty jest sporo, jeżeli chcemy, zęby akcja dała odpowiednie rezultaty, trzeba już zabrać się do pracy... miny — nikt nie wie, ale tak

Bywają wszakże często odchylenia od tego normalnego przebiegu. Pęcherzyki łączą się razem i tworzą obszerne powierzchnie ropne, powodujące ogólne zakażenie i