Temat: Herbert i Milosz- współcześni moraliści. Analiza i interpretacja wybranych wierszy.
2 godz. lekcyjne
Zbigniew Bolesław Ryszard Herbert
(ur. 29 października 1924 we Lwowie, zm. 28 lipca 1998 w Warszawie) polski poeta, eseista, dramaturg, twórca słynnego cyklu poetyckiego „Pan Cogito”, autor słuchowisk; pośmiertnie odznaczony Orderem Orła Białego. Z wykształcenia ekonomista, prawnik i filozof. Laureat ponad dwudziestu nagród literackich. Od końca lat 60. XX w. był jednym z najpoważniejszych pretendentów do Literackiej Nagrody Nobla. Jego książki zostały przetłumaczone na 38 języków. Od 1943 roku należał do Armii Krajowej. By utrzy- mać siebie i rodzinę pracował jako karmiciel wszy w Instytucie prof. Rudolfa Weigla i jako sprzedawca w sklepie z materiałami metalowymi. Studia rozpoczął na konspiracyjnym Uni- wersytecie Jana Kazimierza we Lwowie, lecz przerwał je pod koniec marca 1944 i wyemi- grował do Krakowa chwilę przed wkroczeniem do miasta Armii Czerwonej. Pobyt w Krako- wie był przepełniony nauką - odwiedzał wykłady na Uniwersytecie Jagiellońskim i Akade- mii Sztuk Pięknych, a także studiował ekonomię na Akademii Handlowej, którą ukończył w 1947 roku. Z późniejszych wywiadów można wywnioskować, że również w tym okresie parał się działalnością konspiracyjną w AK.
Zbigniew Herbert prawnicze wykształcenie odebrał na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu, na którym studiował także filozofię pod okiem Henryka Elzenberga, mistrza i mentora. Zamieszkał w Sopocie, gdzie imał się różnych zajęć – pracował w Narodowym Banku Polskim w Gdyni, należał do zespołu redakcyjnego czasopisma „Przegląd Kupiecki”, angażował się w tworzenie Oddziału Gdańskiego Związku Literatów Polskich. Po powrocie do Torunia nadal pozostał w sferze kulturalnej - pracował w Muzeum Okręgowym i nauczał w okolicznej szkole podstawowej. Od 1951 roku mieszkał w Warszawie, gdzie wznowił przerwane wcześniej studia filozoficzne. Jako autor Herbert próbował swoich sił, publikując recenzje teatralne, plastyczne czy muzyczne w czasopismach takich jak: „Tygodnik Wybrze- ża”, „Słowo Powszechne”, „Przegląd Powszechny”, „Dziś i jutro”. Na łamach tego ostatnie- go w 1950 roku ukazały się debiutanckie utwory: Napis, Złoty środek i Pożegnanie września, wszystkie trzy wydrukowano jednak bez zgody autora. W tym samym roku miał miejsce również oficjalny debiut Zbigniewa Herberta - w „Tygodniku Powszechnym” wydrukowano wiersz bez tytułu rozpoczynający się słowami Palce wrzeciona dźwięków...
Pan Cogito – bodaj najpopularniejszy zbiór wierszy Herberta, opublikowany w 1974 r.
Przesłanie moralne powołanego do życia przez poetę na kartach swych utworów bohatera
lirycznego – Pana Cogito (nazwisko znaczące, odnoszące się do maksymy Kartezjusza).
Przemyślenia i refleksje człowieka, usiłującego objąć myślą świat, historię, współczesną mu rzeczywistość, własną tożsamość. Surowość zasad moralnych „ja” lirycznego oraz jego rozterki i wątpliwości zbliżające go do przeciętnego człowieka.
PRZESŁANIE PANA COGITO
Idź dokąd poszli tamci do ciemnego kresu po złote runo nicości twoją ostatnią nagrodę
idź wyprostowany wsród tych co na kolanach wśród odwróconych plecami i obalonych w proch
ocalałeś nie po to aby żyć
masz mało czasu trzeba dać świadectwo
bądź odważny gdy rozum zawodzi bądź odważny w ostatecznym rachunku jedynie to sie liczy
a Gniew twój bezsilny niech będzie jak morze ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych
niech nie opuszcza cię twoja siostra Pogarda dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają pojdą na twój pogrzeb i z ulgą rzuca grude a kornik napisze twój uładzony życiorys
i nie przebaczaj zaiste nie w twojej mocy
przebaczać w imieniu tych których zdradzono o świcie
strzeż sie jednak dumy niepotrzebnej oglądaj w lustrze swa blazeńską twarz
powtarzaj: zostalem powolany - czyż nie było lepszych
strzeż się oschłosci serca kochaj źrodło zaranne ptaka o nieznanym imieniu dąb zimowy
światlo na murze splendor nieba
one nie potrzebują twojego ciepłego oddechu są po to aby mówić: nikt cię nie pocieszy
czuwaj - kiedy światlo w górach daje znak - wstań i idź
dopóki krew obraca w piersi twoją ciemną gwiazdę
powtarzaj stare zaklęcia ludzkości bajki i legendy bo tak zdobędziesz dobro którego nie zdobędziesz powtarzaj wielkie słowa powtarzaj je z uporem jak ci co szli przez pustynie i gineli w piasku
a nagrodzą cie za to tym co maja pod reką chłosta śmiechu zabójstwem na śmietniku
idż bo tylko tak będziesz przyjęty do grona zimnych czaszek do grona twoich przodków: Gilgamesza Hektora Rolanda obronców królestwa bez kresu i miasta popiołów
Bądź wierny idź INTERPRETACJA
Typ liryki
Wiersz Przesłanie Pana Cogito to utwór łączący w sobie dwie konwencje poetyckie – lirykę zwrotu do adresata i lirykę maski. O tej pierwszej świadczą częste bezpośrednie zwroty do czytelnika utworu, zaś o drugiej – przyjmowanie przez podmiot liryczny roli Pana Cogito.
Podmiot liryczny i jego kreacja
Przywoływany utwór wpisuje się w cykl wierszy Herberta, w których podmiotem lirycznym jest niejaki Pan Cogito. Zwykle jednak ów bohater liryczny ujawnia się u poety wprost, dzieląc się z czytelnikiem swoimi przemyśleniami. Tutaj zaś Pan Cogito pozostaje ukryty.
Występuje on w roli nauczyciela, mistrza, prezentującego kategoryczne wzorce postępowania, którym należy się podporządkować. Wykorzystanie drugiej osoby gramatycznej i trybu rozkazującego pozwala na zbudowanie dystansu pomiędzy podmiotem lirycznym a czytelnikiem. „Ja” liryczne wiersza jest tutaj zarazem wyrazicielem poglądów Herberta, stanowi jego poetyckie alter ego.
Sens utworu
Wiersz jest bardzo złożony i przynosi mnóstwo, bardziej lub mniej przejrzystych, znaczeń.
Bohaterem liryku jest człowiek, jego godność, uczestnictwo w historii oraz swoista dziejowa misja, jaka staje się jego udziałem – poszanowania kultury i moralności bez zważania na okoliczności i cenę, jaką przyjdzie za to zapłacić. Pan Cogito zwraca się tutaj do czytelnika liryku, ponawiając wielokrotnie bezpośrednie wezwanie słowem „idź”. Tym samym adresat wiersza jest zaproszony do przebycia drogi, którą podążało już wielu, drogi, która określa
ludzką godność i tożsamość. Celem owej wędrówki ma być „złote runo nicości”. A więc u jej kresu nie należy spodziewać się niczego dobrego, odrzuceniu ulegają tutaj kategorie religijne, a ich miejsce zajmuje niewzruszona etyka. Mało tego, owo podążanie przed siebie należy zdaniem poety potraktować jako przywilej, który różni nas od innych. Trzeba więc zachować do końca pewność swoich przekonań i wartości, nawet jeśli pozostali już ich nie respektują („idź wyprostowany”). „Ja” liryczne przekonuje adresata utworu, że tylko wierność najważniejszym zasadom, takim jak honor, pokora, wolność, odwaga pozwala na przetrwanie tego długiego i bolesnego marszu. Jednak i tutaj należy pamiętać o zachowaniu właściwych proporcji. Łatwo może bowiem owa dziejowa misja przerodzić się w patos i dumę – a nie tędy wiedzie właściwa droga. Liczne są w utworze nawiązania do wielowiekowej tradycji, w różnych kręgach kulturowych. Przywołany zostaje marsz Żydów wychodzących z Egiptu, postaci Gilgamesza, Hektora czy Rolanda. Historia i literatura stapiają się tu, stają się jednym. Przesłanie Pana Cogito dowodzi, że życie bez zgody z tradycją jest jałowe i niewystarczające. Jedynie uszanowanie dokonań przodków i pamięć o nich pozwala na zachowanie własnej tożsamości. Podróż, do podjęcia której „ja” liryczne utworu nawołuje, stanowi też niezwykłe posłannictwo. Staje się ona najważniejszym celem w życiu pojedynczego człowieka, a pośrednio także ogółu. Poeta stwierdza w pewnym momencie swojego monologu „masz mało czasu, trzeba dać świadectwo”. Egzystencja została więc ofiarowana człowiekowi nie po to, by zaprzątać głowę egoizmem i przyziemnymi radościami. Celem owego żywota jest bowiem zdobycie się na przyjęcie postawy heroicznej, wbrew wszystkiemu i wszystkim. Utwór Przesłanie Pana Cogito jest jednym z najbardziej reprezentatywnych przykładów moralności Herberta. W świetle lektury tego wiersza można stwierdzić, że poeta zachęca do godnego życia i konsekwentnego realizowania swoich ideałów. Świat jest cyniczny i zły, na końcu nie czeka nagroda, lecz nicość, a mimo to warto zdobyć się na pewien trud. Bowiem ostateczne zwycięstwo nad pogardą, kłamstwem i nieprawością daje właśnie świadomość czynienia dobra. Zbliża się tu Herbert do modelu tragicznej świadomości Blaise’a Pascala, ale nadaje mu nowy wymiar.
Tam bowiem ratunkiem był rozum, myślenie, tutaj zaś – etyka i poszanowanie tradycji.
CZESŁAW MIŁOSZ
(ur. 30 czerwca 1911 w Szetejniach, zm. 14 sierpnia 2004 w Krakowie)
polski poeta, prozaik, eseista, historyk literatury, tłumacz, dyplomata; w latach 1951–1993 przebywał na emigracji, do 1960 we Francji, następnie w Stanach Zjednoczonych; w Polsce do 1980 obłożony cenzurą; laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury (1980); profesor Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley i Uniwersytetu Harvarda; pochowany w Krypcie Zasłużonych na Skałce; brat Andrzeja Miłosza. Uznawany za najwybitniejszego polskiego poetę XX wieku.
Przed II wojną światową Miłosz był poetą katastroficznym, uderzającym w ton wizyjny stylizacją na głos starotestamentowych proroków. Od innych twórców formacji Żagary odróżniał go kult klasycystycznych rygorów. Po wojnie jego poezja stała się bardziej intelektualna; wiązała się z ambicjami odbudowania trwałych wartości europejskiej kultury, sumienia i wiary. Literaturę pojmował wówczas jako drogę do ocalenia po klęsce poczucia człowieczeństwa. W latach 70. zaczęła w niej dominować tematyka religijna i kontemplacyjna. Jego książki zostały przetłumaczone na 44 języki.
Czesław Miłosz w okresie dwudziestolecia międzywojennego był związany z wileńską grupą poetycką Żagary, którą sam założył. Pierwszy tom wierszy wydał w 1933 roku, był to
„Poemat o czasie zastygłym”. Wiersze te wpisują się w dominującą wówczas filozofię katastrofizmu. Miłosz występuje jako przedstawiciel pokolenia skazanego na klęskę, a jednocześnie spragnionego radości, życia i miłości. W poezji tej bardzo silne są inspiracje Bergsonem i jego pojęciem „elan vital” (pędu życia, energii twórczej).
Campo di Fiori
W Rzymie na Campo di Fiori Kosze oliwek i cytryn,
Bruk opryskany winem I odłamkami kwiatów.
Różowe owoce morza Sypią na stoły przekupnie, Naręcza ciemnych winogron Padają na puch brzoskwini.
Tu na tym właśnie placu Spalono Giordana Bruna, Kat płomień stosu zażegnął W kole ciekawej gawiedzi.
A ledwo płomień przygasnął, Znów pełne były tawerny, Kosze oliwek i cytryn
Nieśli przekupnie na głowach.
Wspomniałem Campo di Fiori W Warszawie przy karuzeli, W pogodny wieczór wiosenny, Przy dźwiękach skocznej muzyki.
Salwy za murem getta Głuszyła skoczna melodia I wzlatywały pary
Wysoko w pogodne niebo.
Czasem wiatr z domów płonących Przynosił czarne latawce,
Łapali skrawki w powietrzu Jadący na karuzeli.
Rozwiewał suknie dziewczynom Ten wiatr od domów płonących, Śmiały się tłumy wesołe
W czas pięknej warszawskiej niedzieli.
Morał ktoś może wyczyta, Że lud warszawski czy rzymski Handluje, bawi się, kocha Mijając męczeńskie stosy.
Inny ktoś morał wyczyta O rzeczy ludzkich mijaniu, O zapomnieniu, co rośnie,
Nim jeszcze płomień przygasnął.
Ja jednak wtedy myślałem O samotności ginących.
O tym, że kiedy Giordano Wstępował na rusztowanie, Nie znalazł w ludzkim języku Ani jednego wyrazu,
Aby nim ludzkość pożegnać, Tę ludzkość, która zostaje.
Już biegli wychylać wino, Sprzedawać białe rozgwiazdy, Kosze oliwek i cytryn
Nieśli w wesołym gwarze.
I był już od nich odległy, Jakby minęły wieki, A oni chwilę czekali Na jego odlot w pożarze.
I ci ginący, samotni,
Już zapomniani od świata, Język nasz stał się im obcy Jak język dawnej planety.
Aż wszystko będzie legendą I wtedy po wielu latach Na nowym Campo di Fiori Bunt wznieci słowo poety.
Warszawa - Wielkanoc, 1943
INTERPRETACJA Typ liryki
Wiersz Campo di Fiori należy do liryki opisowo-refleksyjnej. Podmiot liryczny ujawnia się w osobowej formie czasowników rodzaju męskiego „wspomniałem” i „myślałem”.
Narracyjny, bezosobowy tok monologu przeplatany jest dygresjami osoby mówiącej.
Podmiot liryczny i jego kreacja
Kreacja podmiotu lirycznego w wierszu Campo di Fiori jest szczególna. Swoją wypowiedź zaczyna od opisu placu w Rzymie, po czym wyjaśnia powody przywołania tego obrazu.
Czytelnik ma pełną jasność: Campo di Fiori to miejsce spalenia XVI-wiecznego duchownego Giordana Bruna. Zestawienie tego zdarzenia z płonącym warszawskim gettem wydaje się już oczywiste. W rozumieniu podmiotu lirycznego te dwa zdarzenia łączy fakt okrucieństwa związanego ze spaleniem. Na oczach innych ludzi, w wesołym miejskim gwarze przechodniów, wśród ulic tętniących życiem rozgrywa się ludzka tragedia. Podmiot liryczny jest tego świadomy i za pomocą szczegółów opisu zdarzeń ilustruje to i komentuje.
Przywołuje problem obojętności człowieka na krzywdę innych. Nie zgadza się też na postawę bierności.
Sens utworu
Czesław Miłosz, świadek lat okupacji i koszmaru wojennego, szuka źródeł tych tragicznych wydarzeń. Skojarzenie śmierci Bruna z cierpieniem i śmiercią Żydów zza murów getta warszawskiego połączył fakt, że w obu wypadkach niepotrzebnie giną ludzie. Dzieje się to na oczach mieszkańców tych miast. Mimo że dzieli te wydarzenia ponad 300 lat, to mają taką samą wymowę. Lud rzymski i warszawski oddaje się wesołej, aczkolwiek prymitywnej zabawie i nie dostrzega dramatu. Dobiegają zza murów getta odgłosy walki, krzyk cierpienia, a niedaleko rozbrzmiewa dźwięk karuzeli, skocznej muzyki, tłumy śmieją się
„w czas pięknej warszawskiej niedzieli”. Bawiący się na placu zabaw łapią w powietrzu
„czarne latawce” – płatki z pogorzeliska getta. Problemem jest również to, że ten fakt pójdzie niedługo w zapomnienie. To przykra konkluzja natury moralnej. Najostrzejszym jednak oskarżeniem ludzkości jest „samotność ginących”. Minęły wieki od skazania renesansowego filozofa, ludzkość więc powinna dorosnąć i udoskonalić się w odczuwaniu empatii i rozumieniu zasad tolerancji. Zdarzenia z getta warszawskiego (wiek XX) dowodzą
jednak, że ludzkość nie dojrzała mimo upływu stuleci. Tak naprawdę nie są winni tylko kaci i oprawcy. Każdy człowiek ponosi indywidualnie odpowiedzialność za tragiczne losy historii.
Wiersz kończy się ciekawą puentą. Poezja ma w sobie wiele siły, by przeciwstawić się wszystkim takim aktom przemocy. Plac Rzymski jest symbolem stosu. Nowe Campo di Fiori wprawdzie jest możliwe, ale słowo poety ma moc przeciwstawienia się temu.
Wiersz Czesława Miłosza zaskakuje ostrością kontrastu. Osiąga to zestawieniem sprzecznych ze sobą znaczeń. Gdyby nie data powstania utworu (1943) i gdzieniegdzie rzucone określenia związane z wojną, czytelnik mógłby mieć problem z odczytaniem drugiej warstwy semantycznej tekstu.
Który skrzywdziłeś
Który skrzywdziłeś człowieka prostego Śmiechem nad krzywdą jego wybuchając, Gromadę błaznów koło siebie mając Na pomieszanie dobrego i złego,
Choćby przed tobą wszyscy się skłonili Cnotę i mądrość tobie przypisując, Złote medale na twoją cześć kując, Radzi że jeszcze jeden dzień przeżyli,
Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta Możesz go zabić - narodzi się nowy.
Spisane będą czyny i rozmowy.
Lepszy dla ciebie byłby świt zimowy I sznur i gałąź pod ciężarem zgięta.
Washington D.C., 1950
INTERPRETACJA Typ liryki
Który skrzywdziłeś reprezentuje typ liryki inwokacyjnej, której wypowiedź podmiotu lirycznego skierowana jest wyraźnie do adresata – „ty” lirycznego. Taki rodzaj liryki nazywa
się też liryką apelu. Forma drugiej osoby liczby pojedynczej sugeruje jednego konkretnego adresata (osobę), ale jest nim również system totalitarny i pewien styl rządzenia.
Podmiot liryczny i jego kreacja
Podmiotem lirycznym jest w tym utworze poeta. Występuje tu w roli oskarżyciela. Ma świadomość, że spoczywa na nim obowiązek, pewna misja do spełnienia. Uważa, że skoro jest świadkiem krzywdy drugiego człowieka, to wręcz musi wypowiedzieć wojnę temu, który krzywdzi. Wypowiadający się w tym wierszu poeta jest wręcz rzecznikiem pokrzywdzonych i orędownikiem sprawiedliwości. Posłannictwo to widać w trzeciej strofie, w której mówi:
[…] Poeta pamięta / Możesz go zabić – narodzi się nowy.
Sens utworu
Wiersz Który skrzywdziłeś ma wyraźny kontekst biograficzno-historyczny. Ostre słowa skierowane są tu do tyrana, za jakiego uważano Józefa Stalina. Czesław Miłosz przebywał wtedy w Stanach Zjednoczonych, co potwierdza przypis z nazwą miasta amerykańskiego i data napisania wiersza. Początek lat pięćdziesiątych określany jest w historii za czas nasilenia zbrodni stalinowskich. Reakcja Miłosza była więc zrozumiała, ale i możliwa tylko i wyłącznie na terytorium państwa wolnego, jakim z pewnością są Stany Zjednoczone. Za wypowiedź krytykującą władze Stalina groziła śmierć. Nie są więc one żadną przenośnią ani nie mają żadnego podtekstu. Padają tu wprost słowa oskarżenia wobec człowieka, który jest symbolem zła. Takim tyranem nie musi być tylko i wyłącznie Józef Stalin. Słowa apelu Który skrzywdziłeś mogą być skierowane do każdego innego dyktatora, który w imię swoich idei potrafi zdeptać takie święte wartości, jak wolność osobistą i wolność słowa, sprawiedliwość społeczną, prawdę i swobodę działania. Nie może czuć się bezpieczny ten, kto podniesie rękę na te wartości. Będzie to prędzej czy później spisane, poddane weryfikacji, zapisane i rozliczone. To rozliczenie należy traktować nie tylko w aspekcie ziemskim (rozprawa sądowa, kara więzienia, pucz). Wypowiedź podmiotu lirycznego jest tu stylizowana na język biblijny, stanowczy, pewny, ale i uroczysty. Jego moc tkwić może w tym, że po stronie walczących o wolność i sprawiedliwość na pewno stoi Bóg. Bohater wiersza nie tylko ostrzega, ale i apeluje o dokonanie głębokiej refleksji, która może mieć skutki zbawienne – ciemięzca może zrozumie swój błąd, opanuje swoje szaleńcze zapędy i jeszcze naprawi to, co zniszczył.
Budowa i język utworu
Wiersz Który skrzywdziłeś zwraca uwagę retoryką wypowiedzi. Pierwsza część jest tak
naprawdę jednym zdaniem wielokrotnie złożonym z użyciem imiesłowów współczesnych.
Taka składnia podkreśla zgodność wykonawcy czynności (poety) z czasem i miejscem – tu i teraz. Finałową częścią jest bardzo lakoniczne, ale mocne w wyrazie ostrzeżenie: jeżeli nie zmienisz swojego postępowania, poniesiesz surową karę.
Moja wierna mowo Moja wierna mowo, służyłem tobie.
Co noc stawiałem przed tobą miseczki z kolorami, żebyś miała i brzozę i konika polnego i gila
zachowanych w mojej pamięci.
Trwało to dużo lat.
Byłaś moją ojczyzną bo zabrakło innej.
Myślałem że będziesz także pośredniczką pomiędzy mną i dobrymi ludźmi,
choćby ich było dwudziestu, dziesięciu, albo nie urodzili się jeszcze.
Teraz przyznaję się do zwątpienia.
Są chwile kiedy wydaje się, że zmarnowałem życie.
Bo ty jesteś mową upodlonych,
mową nierozumnych i nienawidzących siebie bardziej może od innych narodów, mową konfidentów,
mową pomieszanych,
chorych na własną niewinność.
Ale bez ciebie kim jestem.
Tylko szkolarzem gdzieś w odległym kraju, a success, bez lęku i poniżeń.
No tak, kim jestem bez ciebie.
Filozofem takim jak każdy.
Rozumiem, to ma być moje wychowanie:
gloria indywidualności odjęta, Grzesznikowi z moralitetu
czerwony dywan podścieła Wielki Chwał, a w tym samym czasie latarnia magiczna
rzuca na płótno obrazy ludzkiej i boskiej udręki.
Moja wierna mowo,
może to jednak ja muszę ciebie ratować.
Więc będę dalej stawiać przed tobą miseczki z kolorami jasnymi i czystymi jeżeli to możliwe,
bo w nieszczęściu potrzebny jakiś ład czy piękno.
Berkeley, 1968
INTERPRETACJA Typ liryki
Wiersz Moja wierna mowo jest przykładem liryki bezpośredniej, w której uobecnia się wprost świat przeżyć podmiotu lirycznego. W apostrofie skierowanej do mowy ojczystej osoba mówiąca wypowiada się w formie „ja” lirycznego.
Podmiot liryczny i jego kreacja
Bezpośrednie wyznanie liryczne i zawarte w nim liczne odwołania do biografii Czesława Miłosza pozwalają wysnuć wniosek, że podmiot liryczny i autor tekstu to ta sama osoba.
Kontekst biograficzny jest w tym przypadku niezmiernie znaczący. Osoba mówiąca jest tu poetą-emigrantem. W monologu pełnym emocji i głębokich refleksji dokonuje rozrachunku ze swoim życiem i stosunkiem do opuszczonej ojczyzny.
Sens utworu
W wierszu Moja wierna mowo zarysowały się dwie postawy poety. Z jednej strony jest to olbrzymia tęsknota do ojczystej mowy, swoich stron rodzinnych i ogromna świadomość przynależności do polskiego kręgu kulturowego, widziane z perspektywy emigranta.
Z drugiej zaś strony wyraźnie wyczuwa się poczucie samotności, obcości, ale też buntu wobec sytuacji, w której znalazł się poeta. Monolog liryczny przyjmuje w tym wierszu formę wewnętrznego dialogu poety z samym sobą. Jest to widoczne w zapisie. Wyraźnie dadzą się wyodrębnić partie będące zapytaniem lub przywołaniem jakiejś myśli i te części utworu, które są wyraźną odpowiedzią na postawione wcześniej tezy. Na przykład na pytanie:
Ale bez ciebie kim jestem.
padają różne odpowiedzi, ale tak, jakby poeta głośno precyzował swoje myśli.
W pierwszej części wiersza podmiot liryczny wyraża swoją wierność mowie ojczystej.
Przywołuje kilka konkretnych szczegółów przybliżających koloryt polskiej rzeczywistości.
Pojawia się tu brzoza, konik polny i gil. Zachowana została harmonia w relacjach poeta – słowo. Poeta jest wierny słowu, bo pielęgnuje je i używa. Słowo jest wierne poecie, bo pozwala wyrazić mu swoje przeżycia. Ten związek zostaje jednak zakłócony. Podmiot liryczny staje się emigrantem, ma inną perspektywę widzenia. Znajduje się w sytuacji ekstremalnej, w takiej rzeczywistości, że trudno jest stwierdzić, kto komu powinien być wierny: poeta – słowu, czy słowo – poecie. Odpowiada poeta: „zmarnowałem”. Pisanie w języku polskim na obczyźnie okazuje się z jednej strony zajęciem bezsensownym, z drugiej zaś niepotrzebnym. I tu pojawia się gorzka refleksja, podmiot liryczny przyznaje się do chwil zwątpienia. Kiedy uświadamia sobie, kim są ludzie, którzy posługują się językiem polskim, ogarnia go poczucie smutku i rozczarowania. Padają ostre epitety: język polski jest mową upodlonych, nierozumnych, pomieszanych, chorych. Wszystkie te oskarżenia związane są z aktualną sytuacją emigranta. Ma ogromny żal do Polaków i w związku z tym surowo ocenia swoich rodaków. Dramat wygnańca podkreślony jest w przedostatniej strofie, w której poeta wyraźnie przywołuje fakt podjęcia decyzji o emigracji. „Czerwony dywan”
jest tu symbolem dostatku i sławy, ale i poddańczej uległości. „Latarnia magiczna” zaś
wskazuje na wybór podróży emigracyjnej i związanej z nią samotności i nostalgii. Właśnie ta decyzja przyniosła poecie wewnętrzny konflikt na linii: Miłosz – polskość i przeżywanie goryczy emigracji.