• Nie Znaleziono Wyników

O ZAKONIE PP. MARIA WITEK

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O ZAKONIE PP. MARIA WITEK"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

394 K s. C Z E S Ł A W S K O W R O N [4] kolegium, a w d w a lata później sta ra ł się o erekcję Bractw a Kró­

lowej P o ls k i1S.

W yrazem rozkrzewienda przez OO. Pi jarów , a szczególnie przez o. Stefana Staniew skiego nabożeństw a ku czci Królowej Polski, jest założenie p rzy kościele OO. Pijarów Bractw a O pieki N. M. P. Kró­

lowej Polski (Confraternitas sub invocatione Patrocinii Beatae Ma- riae Virginis Reginae Poloniae).

Je st to pierw sze praw dopodobnie bractw o Królowej Polski, albo­

wiem założona w 1718 r. K ongregacja Przenajśw iętszej M aryi Panny M atki Jezusow ej n a Jasnej Górze...14 nie posiada w tytule nazw y:

Królowa Polski, — a znane we Lwowie, Krakowie, diecezji przem y­

skiej i tarnaw skiej bractw a tej nazwy, pow stały pod koniec XIX w ieku 15.

W ym ienione bractw o zostało erygow ane przez biskupa K onstan­

tego Szaniaw skiego dokum entem w ydanym dnia 2 IX 1730 roku w Bodzentynie le. Celem bractw a, jak mówi wspom niany dokum ent jest szerzenie czci M atki Bożej oraz spełnianie uczynków m iłosier­

dzia. Członkowie i członkinie bractw a byli obowiązani do n astęp u ­ jących praktyk religijnych: 1. raz w roku przez godzinę modlić się za Kościół i Polskę (pro statu Regni Poloniae)-, 2. Odm aw iać co­

dziennie 12 Zdrowaś M ario; 3. Spełniać uczynki m iłosierdzia, a szcze­

gólnie odw iedzać chorych. Prócz tego biskup poleca członkom brac­

tw a zyskiw ać odpust zupełny w następujące uroczystości: Święto N iepokalanego Poczęcia N. M. P., Zw iastow ania N. M. P., uroczy­

stość św. A nny i św. K ajetana, patrona O patrzności Bożej.

Działalność om awianego Bractwa, mimo jego istnienia, przerw ały rozbiory i zw iązany z tym upadek działalności klasztoru OO. P ija­

rów w Krakowie. Poza tym, praw dopodobnie w pierw szej połowie XIX w„ usunięto z nazw y Bractwa słow a: Królowa P o ls k i17. Skut­

kiem teg o fakt istnienia Bractwa Królowej Polski poszedł w niepa­

mięć i dlatego zakładane w ostatnich latach XIX w. Bractwa N. M. P.

Królowej Polski, nie naw iązyw ały do tej tradycji.

O głoszenie w ym ienionych faktów odsłania w ażne m om enty w dziejach k u ltu M aryi Królowej Polski.

13 Archiwum OO. Pijarów w Krakowie, t. VI, s. 103.

14 K. E s t r e i c h e r , Bibliografia polska, t. XX, s. 25.

15 S., Bractwo N. M. P. Królowej Polski w Krakowie — Notific.

e Curia Metrop. Crac. 1957, nr VII, s. 108.

Nie są znane początki Bractwa Królowej Polski w Poznaniu, któ­

rego statutu wyd. w r. 1850, nie mogłem odnaleźć w bibliotekach.

16 Archiwum OO. Pijarów w Krakowie, t. VI, s. 103, 104.

17 w wydanej w r. 1878 broszurze pt.: Bractwo Opieki Najświętszej Panny istniejące od dawna przy kościele X X. Pijarów w Krakowie, nie ma żadnej wzmianki o tytule Królowej Polski.

O ZAKONIE PP. MARIA WITEK

WYDAŁ KAROL GÓRSKI

Rękopis ten, k tó ry znajdow ał się w posiadaniu śp. J. St. Pietrzaka, pisany ręką „klasztorną" z XIX w., został mi przez posiadacza uży­

czony do publikacji. Je st to jed y n e znane dotąd i dostępne źródło, dotyczące Zgrom adzenia Sióstr M ariaw itek, założonego w r. 1737 przez ks. Turczynowicza (t 1773). A utorka jest nie znana, m oże to s. Montwiłło, zm arła w Przyrow ie pod Częstochow ą 12 X 1914 r., 0 której mówił mi J. St. Pietrzak, albo s. Paulina Jelec. P ortrety ks. Turczynow icza i s. A nieli Potem kinow ej przekazane zostały do muzeum diecezjalnego w K rakow ie przez o. Podlewskiego.

Na okładce rękopisu ręk a XIX w.: X. W in cen ty Maria Podlew ski S. ord. praed. K raków 1900. O Zakonie WW. PP. M a ryja w itek na Litwie. Poniżej ręką J. St. Pietrzaka: W roku 1913 dany Józefow i Stanisław ow i Pietrzakowi M arianinowi Białemu w celu odnowienia tego zgromadzenia w w olnej Polsce, która, że rychło będzie, przepo­

w iedział O. Bernard Marja od K rzyża Pielasiński, M arianin Biały, 25 marca 1913.

Rękopis zaw iera w iele błędów ortograficznych i przestankow a­

nia: pisany jest ręką starczą.

Pam iętniczek, pisany naiw nie, stanow i jedyne znane dotąd źró­

dło do w ew nętrznych dziejów m ałego zgromadzenia, k tóre zajm o­

w ało się neofitkam i i nie w ykazyw ało wyższych aspiracji um ysło­

wych. Je st on ciekawym źródłem zarówno dla historii kultury, jak 1 w niektórych m iejscach dla historii m edycyny.

A im ię Panny M arya.

Niedościgłe są w yroki Boże,

których rozum ludzki pojąć n ie może.

Z jakiego faktu w Bogu śp. W. I. X. Szczepan Józef Turczynowicz Suszycki kanonik piltyński, proboszcz Św iętego Szczepana w W ilnie na przedm ieściu Rudnickim sytuow any ustanow ił zgrom adzenie sióstr pod tytułem Im ienia M aryi P anny i św. Łazarza-

(2)

396 K A R O L G Ó R S K I [2] Tenże W. I. X. Szczepan Józef Turczynowicz będąc n a dworze hetm ańskim kapelanem pew nego razu siedząc u stołu, podchodzi lo­

kaj mówiąc: „Rybak wychodzący na łow ienie ryb prosi o spowiedź".

Odpowiedział: „Teraz nie czas”. Po chwili na nowo prosi rybak, odpowiada znowu, że nie pora, ale po niejakim czasie, kied y jeszcze siedział u stołu, zaw iadam iają, że ten rybak utonął. Przerażony k a­

pelan porw ał się od stołu i poszedł do sw ojego spow iednika, przy­

szedłszy mówi: „Ojcze, co mam począć? czem w ynagrodzę sw ój błąd? Pójdę w dzikie strony i będę naw racał niew iernych do w iary św iętej". Spowiednik na to: „Poczekaj, spróbuj siebie, oto dam tobie zadanie: postaw stołek na środku pokoju i naokoło w jedną stronę obydz ty li razy". Zaledwie zaczął chodzić nie wyliczyw szy liczby całej upadł. Pow staw szy idzlie do spow iednika i mówi: „Upadłem nie skończyłem zalecenia". Spowiednik przedstaw ując niedołężność ludzką mówi: „Przestań swojego zamiaru, masz tu żydów, karaim ów , tatarów — n aw raca j”.

O trzym aw szy tak ą radę, przyszedłszy do siebie zaraz opuścił dw ór hetm ański. Kazał sobie uszyć ubiór, jaki daje się w idzieć na p o rtre­

cie i zaraz mu dano parafialny kościół Świętego Szczepana, bardzo ubogi i pom ieszczenie bardzo szczupłe, tak że podobniejsze do chat­

ki pustelniczej, niż do plebanii, 3 celki m ający w sobie. N atychm iast starał się w ybudow ać szpitalik m urow any na 2 p iątra dla pom iesz­

czenia sióstr i neofitek. Pracował nad swoje siły, ale tu jak zw ykle w początkach m iał w iele nieprzyjaciół, całe duchow ieństw o jego prześladow ało, biskup nazyw ał jego w ariatem , kazał mu zrzucić ubranie popielate, ale razu jednego pow racając ze m łyna siedział n a w orkach cały opylony w mące. W tem sto jący biskup w oknie spostrzegł siedzącego proboszcza całego opylonego m ąką. Skrzyknął do otaczających: „I znowu ten w ariat w łożył sw oje popielate odzie­

nie, trzeba już jem u pozwolić, niech nosi".

Pomimo uzyskania od papieża B enedykta I V 1 breve w dw óch listach było jednak bardzo trudno. N ajgorliw iej zawsze trw ał w swoim postanow ieniu, łapał żydzióków, aby tylko jem u udało się, sióstr kształcił do ich zawodu i już usposobionych w ysyłał po 2-e do różnych miast, gdzie mógł. Po upływ ie lat wielu, kiedy S. A niela Potenkinow a w yjednała 3-ci list od Klem ensa czternastego do JO X Ignacego M assalskiego biskupa w ileńskiego, śp. Józef Szczepan Tur­

czynowicz opuścił W ilno, a udał się do M ińska, tam już mógł swo­

bodniej swój zaw ód prowadzić. Uformował 2-a zgrom adzenia sióstr, w w ieku m łodym i dzieci po lat 9 najw ięcej, 8 itd. Starszych już usposobionych w ysyłał szczególnie n a Białoruś, po dwie pieszo, bez żadnego skom unikow ania się z m iejscowością, błogosławiąc na dro­

i N ie w ą tp liw ie b łą d , zam . B e n e d y k ta X IV (1740— 1758).

[3] O Z A K O N IE P P . M A R IA W IT E K 397

gę mówił: „N ajśw iętsza Panna obmyśli wam m ieszkanie" (i tak jak było w Mińsku: pew na osoba um ierająca nie m iała żadnej familii, kom u b y m iała zostaw ić swój dom, z natchnienia Bożego w ysłała za m iasto z tem przedsięwzięciem , kogo wchodzącego spotkają, do m iasta, tem u zapisze swój dom, aż oto przyprow adzają dw ie maria- witki, których z radością przyjęła chora i dom swój im zapisała).

Otóż Opatrzność Boska ciągle otaczała ich swą w szechm ocną opieką, ale nie bez krzyża. Sp. X. Szczepan Turczynowicz znalazł i tu prze­

śladowcę kapłana, który ciągle pałał nienaw iścią szczególnie do zgrom adzenia małego, ale Bóg z m iłosierdzia sw ojego chciał już tam ę położyć tym nienaw iściom . Gdy razu jednego starsze zgrom a­

dzenie w yszło do kościoła, zostaw iając dzieci jednych, zalecając im, aby się m odliły przed obrazem M atki Boskiej. Gdy już poklękały i zaczęły się modlić, wtem jedna zbredziła a drugie z a cięły się śmiać.

I tak przestały się modlić, aż patrzą, że Obraz M atki Boskiej cały się trzęsie, tw arz groźna czarnieje. Strasznie przerażone dzieci po­

kładły się krzyżem, z płaczem w ołają do M atki Boskiej, aby im raczyła odpuścić ich winy. Pomału zaczął obraz zm ieniać postać gniew liw ą w łaskaw ą, jak był uprzednio. Dzieci już nie u stają płakać, śpiew ać piosneczki, aż w tem podchodzi ich głów ny prze­

śladowca, zastanaw ia się, słucha, przem yka drzwi, widzi ich z nad­

zw yczajną m o[dlące]2 się gorliwością, bije się w pieTsi, a razem n abiera w sw ej duszy sziacunek, jak dla fundatora, tak też i dila jego zgromadzenia. W tem spotyka fundatora i opow iada m u sw oją poprzednią nienaw iść i oraz że w skutek gorliwej m odlitw y dzie­

cinnej powziął nadzw yczajny szacunek dla niego i dla dzieci. Fun­

dator przyszedłszy zapytuje, co b y ła za przyczyna nadzw yczajnej gorliwości, po opowiadaniu upom niał ich przedstaw iając szczególną opiekę M atki Boskiej nad nimi. WX. Turczynowicz m iał jeszcze ufundow ać braci, aby neofici płci m ęskiej mieli przyzw oity przytu­

łek i opiekę i jeszcze sam em u pójść do Rzymu dla uzyskania od papieża pew nejszego zatw ierdzenia reguły dla braci i sióstr, lecz już niedołężność wieku, a bardziej obejm ująca choroba raka nie dopuściła spełnić św iętych zamiarów. Po długiej i przykrej choro­

bie, w której nie przestaw ał pracow ać nad duszami sw oich dzieci, m iew ając codziennie im nauki, zasilając ich obrokiem duchow ym n a dalsze ich życie, prorokow ał, że przed skończeniem św iata Ma- riaw itki będą baTdzo użyte, ale tak biedne, że w płóciennych habi­

tach będą chodzić. I tak pracując do ostatniego w ytchnienia na ło­

nie sw ych kochanych córek, pobłogosławiwszy, oddając w opiekę M atce Boskiej sw oje dziatki, poszedł do Pana po zapłatę [1768]5 Reąuiescant (s) in pace.

2 „ d lą c e s ię ” d o p is a n e n a m a r g in e s ie .

» in n ą r ę k ą — d a t a b łę d n a , m a b y ć 1773.

(3)

398 K A R O L G Ó R S K I [41

OPISANIE

jak ie m iała przejście w sw ym życiu śp. M arcjanna Jankow ska, wzno- w icielka panien m ariaw itek w W ilnie, ufundow anych uprzednio przez śp. W Xiędza Szczepana Turczynowicza, proboszcza kościoła Świę­

tego Szczepana na przedm ieściu Rudnickim.

Sp. M arcjanna Jankow ska przyjęła habit zakonny z rąk sw ojego fundatora w roku 9-m sw ojego wieku. Gdy dorosła już stałych lat w klasztorze m ińskim swojego Zgromadzenia, b y ła silnej woli, cha­

rak teru mężnego, gorliwa, a w ięcej z żarliw ością zmieszana. Pew nej nocy słyszy głos do siebie m ówiący: „Idź do W ilna i tam wznowisz zgromadzenie". Obudziw szy się myśli, jak m a postąpić. Powiedzieć przełożonej, ta oburzy się i nie d a jej działać, „ale mam jed n ą zna­

jom ą panią religijną, ta m nie tu poradzi". I w rzeczy samej napi­

sała prośbę w imieniu p. M arcjanny do biskupa w ileńskiego, aby pozwolił przybyć do W ilna. Biskup przeczytaw szy list w łożył do biurka i zapomniał. Po upływ ie całego roku, rozbierając p apiery znajduje pom ieniony list śp. M arcjanny. N atychm iast w ysyła pismo do przełożonej klasztoru mińskiego, aby dodaw szy siostrę w ysłała siostrę M arcjaoną do W ilna n a odnow ienie Zgromadzenia Panien M ariaw itek. Przełożona z oburzającą ironią dała siostrę za socjuszkę, ale taką, k tó ra zupełnie nie była stosow na do jej usposobienia, nie dając żadnej zapomogi n a drogę. Pożegnaw szy się ze swoim Zgro­

m adzeniem zachodzi do sw ej pani przyjaznej. Ta jej ofiaruje obraz M atki Boskiej Częstochow skiej ocierany o obraz cudow ny w Czę­

stochowie. Z w ielką radością przyjęła ten tak w ażny podarunek uw ażając siebie za najszczęśliw szą w świecie. W ychodzą z m iasta, idą nie zachodząc nigdzie, tylko jeżeli nap o tk ają jaki budynek nie zam ieszkany lub jaki chlewek. Tam noc przebędą i tak przebyw ają całą podróż. N a koniec już przyszły do W ilna, po raz pierw szy, nie znając m iasta, trafić nie m ogą do biskupa. Każdy z przechodzących patrzy z zadziwieniem n a nieznany ubiór. Póki doszły do diecezjal­

nego biskupa przeszły drogę kalw aryjską, bo gdy w stępow ały do jakiegoś dygnitarza duchownego, to jest do infułata lub do adm ini­

stratora, każdy p rzyjął zimno, z żartam i. Do 3-ej po południu od rana plondrow ały, znużone podróżą, głodne. Już przyszły do biskupa diecezjalnego. Ten natychm iast kazał dać im jeść i posłał ludzi do Świętego Stefana do proboszcza, aby kazał ustąpić dziadowi ko ­ ścielnemu, k tó ry za jm o w a ł4, w jednej sam mieszkał, a w drugiej krów kę trzym ał i to były celki, a jedna była bez dachu. Biskup zaś przetrzym ał ich do późnego wieczora, nim sporządkują te 2 celki.

Po przybyciu do Sw. Stefana naprzód podziękow ała sw ojej M atce Boskiej, k tó rą z sobą przyniosła za jej opiekę w podróży, prosząc.

* b r a k czegoś.

[5] O Z A K O N IE P P . M A R IA W IT E K 399

aby nadal jej błogosław iła w rozpoczętych zamiarach. Zaraz przy­

była Żydów ka do chrztu, w krótkim czasie w stąpiła p. Chomska z niew ielkim fundusikiem, a socjuszkę, z którą przybyła, odesłała nazad do M ińska do klasztoru Panien M ariaw itek. A sam a z siostrą Elżbietą zaczęły pracow ać ile im sił w ystarczyło: p rały bieliznę, szyły bieliznę przy łuczywie, co tylko im w rękę wpadło, w szystko robiły, a gdy im przybyw ały neofitki, w ystarała się m ateriału na pow iększenie m ieszkania. I tak już stan ął cały klasztorek drew ­ niany. Po niejakim czasie nastały zaburzenia (s) w kraju, pożar w W ilnie 5 — spalił się ich klasztorek. Stara się n a nowo o m ateriał na klasztorek, ale już m urow any. Po uspokojeniu się k ra ju zwiedza W ilno cesarz Paw eł z dwom a synam i 6. Sp. P. M arcjanna z siostrą Elżbietą Chom ską (pomimo zakazu pod karą śmierci) idą śmiało (wziąwszy błogosław ieństw o u M atki Boskiej) podają prośbę. Za­

ledw ie u klękły Benikson gubernator asystujący skrzyknął: „Kara śm ierci". Ale cesarz w strzym uje mówiąc: „Nie dla nich te n w yrok".

Rozpatrzywszy prośbę przeznacza kilkadziesiąt tysiący, od których pobierali procent do roku 1837. Z przerażenia obie w jednej chwili dostały kołtunów. Powróciwszy do sw ojego m ieszkania zajęły się zwożeniem m ateriałów , a sobie w yn ajęły były klasztorek po Ro- chitach pod Królewskim Młynem. Tu zaaspirow ała m łoda i ładna bardzo panienka. Przez lato do Im ienia M a ry i7 stan ął refektarz, kuchnia i parę celek. Pod ten czasy był biskup JW Pilichowski, k tó ry szczególniejszą ojcow ską otaczał ich opieką i ten to przeło­

żył ich regułę z łaciny na język polski, zostaw ioną w papierach przez śp. W X iędza Szczepana Turczynow icza 8. Pomówiwszy z JWBi- skupem Pilichowskim p. M arcjanna chciała po raz pierw szy jak najsolenniejszy odbyć fest Im ienia M aryi, m ając do tego w iele po­

budek: najprzód uczGić tym obchodem N ajśw iętsze Imię M aryi i po­

dziękow ać Jej za szczególniejszą opiekę nad nią i oraz podziękow ać JW Biskupowi za ofiarow any kościół, od którego m a w tym dniu przyjąć cyrem onialnie klucze, jako już jest ich w łasnością (parafia zaś przeniesioną została do W W O O K arm elitów pod tytułem W szyst­

kich Świętych). A spirująca panna ukończyła półroczną próbę: otóż tu i św ietnie m ają się spraw ić obłóczyny. Gdy już w szystko było gotowe zaprosiła gości JW B iskupa dygmitarzów duchow nych, gu­

bernatora, głowę m ia s ta 9, muzykę, sławnego kaznodziei, kucharza itd., a tym czasem panie religijne jak może być najśw ietniej ub rały

» W r . 1794.

e W r . 1797.

7 12 w rz e ś n ia .

8 s k r . „ P ilic h o w ” . B is k u p D a w id P ilc h o w s k i, s u f r a g a n w ile ń s k i 1798— 1803.

9 b u r m is tr z .

(4)

400 K A R O L G Ó R S K I [ 6 ]

aspirantkę w brylanty, w koruny barabańskie 10 i inne drogie stroje, 6 aniołków ze skrzydełkam i i starszą panienkę do asystencji. Świe­

ca biała 8-iu funtow a była takoż u brana pięknym bukietem z bo­

gatą przepaską. Gdy to w szystko toczyło się szeregiem długim w od­

krytych pojazdach od Królewskiego M łynu do Sw. Stefana, w pół drogi odw ażył się zatrzym ać konie (w którym siedziała p. młoda) niejakiś w ojskow y, który w ykrzyknął Eh Bory, KaKb BoraPoJl3Hua W kościele m uzyka już naczekiw ała, k tó rą (s) m a pow itać m ar­

szem pannę młodą! W szedłszy cały orszak do kościoła, doszedł w pół kościoła, m uzyka ustaje, a panna młoda ze św iecą palącą się w ręku zastanaw ia się, oddaw szy adorację N. Sakramentowi, uchy­

lając trochę głowę, doniosłym i w yraźnym głosem mówi: „Tu od- pocznienie m oje na w ieki wieków, tu m ieszkać będę, bom je obrała sobie". Podszedłszy kroków kilkanaście znowu mówi: „Choćby sta ­ nęły przeciw ko m nie w ojska, nie będzie się bało serce m oje".

A potem idzie do pulpitu stojącego przy gradusach w ielkiego ołtarza (dla niej przybranego), oddaje świecę asystentce uchylając głowę.

Klęka i modli się, a w tym zaczyna się suma. Po A gnus Dei idzie z asystentką ze św iecą w ręku, celeb ran t daje Komunię św. Gdy już skończyła się M sza św ięta i in n e wyż. w yrażone cerem onie (to jest oddanie kluczów), przystępuje młoda oddając świecę asystentce, do biskupa siedzącego na tronie (po odśpiew aniu w eni kreator (s), uklęka, a biskup przem aw iając słów kilka daje jej na ręce habit z całym ubraniem święconym. Tu ustępuje św iecka asystentka, a zakonnice, w iele ich jest, zaprow adzają pannę m łodą dla prze­

brania w zakonne ubranie do bocznej próżnej zakrystyjki u . Siostry co najprędzej zdejm ują św ieckie ubrania a w kładają habit, w el przezroczysty z m uślinu pięknie w fałdy ułożony, n a którym przypinają koronę kam uszkam i w ysadzaną i tak u braną w ypro­

wadzają. N ow icjuszka klęka przed biskupem, Biskup podając świecę stosow nie przem awia, a razem i błogosławi. Tu w ychodzą siostry z now icjuszką z prezbiterium na środek kościoła, klękają, a ducho­

w ieństw o śpiew a Te Deum laudamus (jeśli jest liczne zgromadze­

nie, to cały pochód idzie do kaplicy w ew nątrz klasztoru, gdzie na- czekuje przełożona siedząc na fotelu p rzy rogu ołtarza, siostry sta ­ waj ą w e dwa rzędy, przeciw sobie, now icjuszka u k lęk a i całując kolana przełożonej mówi „Pokój tobie, m iła m atko". Przełożona ca­

łuje głowę m ówiąc: „I tobie m iła siostro". I tak do każdej z sióstr z poważnym ukłonem, ściskają się rękom a pow tarzając: „Pokój to ­ bie, m iła siostro", „I tobie". Potem now icjuszka z k ilku siostram i idzie do furty, gdzie duchow ieństw o zaproszone n a obiad zebrane.

10 koronki brabanckie.

11 t u s to i „ n ie ” u d o łu s tro n y .

[7] O Z A K O N IE P P . M A R IA W IT E K * 401

N ow icjuszka przed każdym kapłanem klęka, do kolan uchyla się, dziękuje i prosi o błogosław ieństw o. Po skończonych cerem oniach cały dzień nie rozbierają głowy. Teraz wróćm y do P. M arcjanny.

Po skończonym nabożeństw ie zaprasza gości, jak duchow nych tak też i cyw ilnych, a razem i now icjuszkę n a obiad przygotow any w refektarzu. Tu piją zdrowia, w inszują, stół przybrany w piram idy cukrow e z cyframi pasterza i panny młodej. A panna M arcjanna ze zw ykłą powagą, a głęboką pokoTą dziękow ała całem u tow arzy­

stw u. Gdy pom yślnie skończyła $wą fetę co żywo zabrała się do ukończenia fabryki. Tu w ięcej rąk, sam a z siostram i, z przybyłą w krótce aspirantką i z neofitkam i pom agały rzem ieślnikom podając cegły, przywożąc piasek taczkami, w apno nosząc itd. W krótkim czasie stan ął klasztorek, jaki dziś d aje się widzieć u Świętego Ste­

fana o 5 celkach, furty, refektarza zakonnego i św ieckiego (i dwa składziki) 12, kuchnia, now icjat i kaplica z zakrystią, ogród fraktow y, przed celam i ogródki kw iatow e. Tu zaraz starała się rezydentek w iekow ych na dożywocie otrzymać, a tym czasem w zięła 2 sw oje krew ne biedniejsze, oddała n a najlepszy pensjon, a po skończonych naukach um ysłowych oddała do panien w izytek dla w ydoskonale­

nia się w pięknych robotach. Po ukończeniu nauk oblekła w habit.

P rzyjęła do zgromadzenia rodow itą Niemkę, nauczycielkę doskonale posiadającą klasyczną naukę w swoim języku, było to przygotow a­

nie do szkoły klasycznej. A tym czasem zajęła się restau racją k o ­ ścioła, k tó ry był opuszczony. Dach pokryła blachą (bo pierw ej na nim rósł agrest) ołtarz boczny przystroiła pięknym obrazem dużym M atki Boskiej N iepokalanego Poczęcia. Przed kościołem m ały cm en­

tarzyk u stro jo n y białym i różami, gdzie grzebły się sio stry na w e­

w nątrz klasztoru. Gdy już pow iększyło się Zgrom adzenie i neofitki co raz przybyw ały, zajęła się budowaniem oficyny w dziedzińcu, k tó ra składała się z 5 pokoików na 2 strony z dw iem a garderóbkam i dla uczących się panienek, tuż obok duża stancja dla neofitek z przy­

ległą piekarnią, gdzie chleb w ypiekał się i z przyległą stancją dla parobka. Pod tą budową kilka sklepów ocieplonych i w iędlam ia, w dziedzińcu jeszcze kilka zabudow ań dla pomieszczenia kilku kró­

wek, i nierogacizny, tuż duża stancija dla ptactw a, obok stajnia na parę koni i um ieszczenie bryki krytej. Gdy się dorobiły funduszu to z p racy rąk, to z posagów sióstr, kupiły kam ienicę pod Królew­

skim Młynem. Nie m ają stałego spowiednika, tylko przychodni, to P anien W izytek, to później od W W Karmelitów, a którzy nie mogli zadosyć uczynić ich regule. O statni był nadzwyczaj żarliwy, ostry i um artw iony, starał się przelać zupełnie sw oje usposobienie w prze­

łożoną. Ta gdy zaczęła postępow ać zaleceniem spow iednika, skutek i* dopisane.

26 — Nasza Przeszłość

(5)

402 K A R O L G Ó R S K I [ 8 ]

w yniknął bardzo przykry, bo słabsze siostry zaczęły um ierać, a no­

wie juszki niek tó re wychodzić. Biskup czuw ając nad tym Zgrom a­

dzeniem spostrzegł ich sm utne położenie, pochodzące z nieuw ażnej gorliwości spowiednika. Dał im bardzo zacnego kapłana młodego, rozumnego, łagodnego, W X A ndrzeja W ilijusza, k tó ry do lat póź­

nych pielęgnow ał ich dusze. Zaledwie śp. WX. Wiliju&z przybył do klasztoru Świętego Stefana, zajął się fabryką, budow aniem w ygod­

nej plebanii i obszerniejszej zakrystii ocieplonej, a bardziej jeszcze starał się aby zmienić porządek życia, zwolnił ciężkie prace, ścisłe posty, w w ielkim poście kazał młodym jeść kolacją, a naw et i star­

szym, k tó re potrzebow ały zasiłku. Zalecił, aby 2 siostry sypiały z uczącym i się panienkam i, a 1 z neofitkami. Przychodził 2 razy w dzień do refektarza na obiad i kolacją. Kiedy której nie ma u stołu, zapytuje się, czy nie chora? Jeżeli chora, odwiedza, tam ściśle śledzi, czy był doktor, co kazał używać, chorę osładza obro­

kiem duchow nym , a obsługującą siostrę koło chorej uściska, błogo­

sławi, zawsze dołączając krótką, a słodką duchow ną przemowę. Po Obiedzie codziennie przychodzi do sek retark i dla pisania regestrów lub rządowych, jak w późniejszym czasie zalecono zdaw ać rachunek z utrzym ania neofitek i sierot pod nazw aniem „śmieta". Była to m ordująca kilkum iesięczna praca. Codziennie opatryw ał gospodarkę, chodził sam na Tynek dla zakupienia zboża, siana, faskami m asła itd., słowem w glądał w najm niejsze szczegóły co do potrzeb każdej sio­

stry osobiście, kształcąc charaktery. Przełożonej n a każdym kroku uśm ierzał srogość i tak pod przew odnictw em tak zacnego i św ią­

tobliw ego kapłana cały dom stał się niebem, a w nim anieli. A le Bóg k ochający swolje sługi nie chciał ich zostaw ić bez krzyżów. Sp.

W Ksiądz Pol pierw szy w izytator i założyciel w W ilnie klasztoru XX. M isjonarzy był to kapłan bardzo ostry. Otóż tu całą siłą natarł na Zgromadzenie Panien M ariawitek, aby ich zupełnie przerobić na S iostry M iłosierdzia. Z pełną ufnością w opiece M atki Boskiej panna M arcjanna m ężnie stanęła wojować. Dosyć długo trw ała ta wojna, było nie raz, że z m ocnego uczucia w obec sw ojego przeciw nika om dlewała bez życia, gdzie za w sparciem M atki Boskiej wyszła z tryumfem. Zgromadzenie ooraz pow iększa się, neofitki takoż, po założeniu Dobroczynności zapotrzebow ano dwóch sióstr dla kształ­

cenia sierot. Dała, aby nie biorąc żadnej pensji pracow ały. N a za­

potrzebow anie do Częstochowa 13 w ysłała dwie, a później m nie po­

życzanym sposobem. Muszę jeszcze wspomnieć, jak panna M arcjan­

n a w 1812 roku w czasie francuskiej rew olucji wojow ała, gdy żoł- dactw o szalało; praw ie z całej Sw. Stefańskiej ulicy kobiety i młode dziew częta w skoczyły do kościoła, jedne n a chór pobiegły, inne po

is sic, rusycyzm.

[9] O Z A K O N IE P P . M A R IA W IT E K 403

k ątach kościoła kry ły się, aż w tym w parło się żołdactw o z końm i do kościoła. Tu zaczęli po swojem u szaleć, poryw ać m łodych dziew ­ cząt, zdzierając im sukienki, a Panna M arcjanna trzym ając przy sobie M atkę Boską broniła młodzież w yryw ając z rąk żołnierza bez żadnego szwanku. Nakoniec podskoczył jeden żołnierz ku w iel­

kiem u ołtarzowi, uderzył kolbą w cyborium , uderzył się w piersi, przystąpiw szy, w yjął puszkę, w ysypał N ajśw iętsze Kom unikanty.

P. M arcjanna lękając się aby nie było większej zniewagi, sam a po­

zbierała do korporała i złożyła do cymborium. Cały był klasztor po- lokow any po klasztorach w mieście, sam a jedna z siostrą ogrodnicz­

k ą pozostały w klasztorze. Lękając się podobnych napadów prosiła o załogę.

W racam się d o neofitek. Ile to Zgromadzenie poniosło m ieczów bolesnych w sw ych sercach, raz ze s tra ty dusz lub z okoliczności, np. gdy policmejsteT dobrze opłacony przez Żydów i naproszony w yryw a gw ałtem Żydóweczkę dobrze już usposobioną z objęcia za­

konnicy i rzuca Żydom. Przytoczę tu kilka w ydarzeń, w skazując ich troskliw ość i pośw ięcenie się. Przychodzi Żydówka, młoda, p ię­

kna wdowa, w odmiennym stanie, zostaw iw szy u swej m atki 3 le t­

nią córeczkę. Po chrzcie św. czuje się być bliską słabości, chce jakkolw iek w ykraść od m atki sw oją córeczkę. Prosi znajomego akadem ika, ten pośw ięca się, najmuje tró jk a (s) koni i porządną brykę, przebiera się za wojskowego, nakłada kam ieni do szkatuły, kupuje cukierki. Siadają z matką do bryki, zalecając furmanowi, aby żydow skie konie popętał, a swoich nie w ykładał. W późną porę przed sabaszem przyjeżdżają do zajazdu o kilka mil od W ilna na w ielkim trakcie. Przyjechaw szy oficer w ysiada zabierając szka­

tułkę, każe sobie dać osobny numer, mówiąc że w iezie skarbow e pieniądze. A u m atki była takoż córeczka 3 letnia, bo jedno cza- sowie te 2 dziew czynki rodziły się u m atki i u córki, i tak te dziatki były z sobą podobne, że trudno było ich rozróżnić. Ale m atka opo­

w iedziała dokładnie, że w ich nóżkach była różnica, aby doskonale się przypatrzył. Pan ten prędko oswoił dzieci cukierkam i i dały się już brać na ręce, to jedno to drugie weźmie n a ręce, to w ynosi na ganek i gdy już Żydzi wzięli się do modlitwy, wówczas wziął na rękę oczekiw aną córeczkę, w yszedłszy z nią na ganek gwiznął, s ta ­ nęła bryka, podał dziecię m atce i ruszyli co tchu. Pędzili konie, aż jeden padł, i nie jechali do św. Stefana, ale do św Jakóba. Dziecko zaś postrzegłszy się w cudzym ręku z krzyku uczerniało, trzepotało się krzycząc: „Bobele, Bobele". M atka trzym ając wchodzi do prze­

ora: „Księże ratuj, dziecię w drodze dostało konw ulsji, nie chrzczo­

n e ”. Ten prędko nie rozpatrując się ochrzcił, dziecko odnieśli do Do­

broczynności do M ariaw itek, oficer przebraw szy się um knął do św. Stefana a tam go przechowano, a Żydzi obejrząw szy się, że nie

(6)

404 K A R O L G Ó R S K I [10] Ina dziecka w pogoń, odstąpili murem cały zaułek św. Stefański, do policji, k tó ra ziaraz do księdza i m atkę zaaresztow ali, a furm ana zbili na gorzkie jabłko. Biednego akadem ika M ariaw itki chow ały przez kilka m iesięcy na kościele lub pod jakim ołtarzem . Po całej im perii ogłoszono, aby nigdzie go nie przyjęto, ale kto by go po ­ znał, aby przystaw ił. Tak biedny m ęczył się m ając siebie za zgu­

bionego, aż póki ze zrządzenia boskiego przybył do W ilna cesarz A leksander. M atka podała prośbę za akadem ikiem i od daty w yszedł ukaz, aby przychodząca Żydówka m iała córki, m a praw o (s.) z sobą zabrać, a ojciec także synów. Bogu dzięki, a skończyła się szczę­

śliwie, Pan Bóg dał jej drugą córeczkę, dziatki hodują się, a m atka uczy się akuszerii. Po skończonej nauce otrzym uje p atent n a po­

w iatow ą do Pińska. Gdy już zebrała grosza, odbiera dzieci już w początkach nauki dobrze usposobionych, oddaje ich na dobry pensjon. Drugie w ydarzenie: urzędnik pocztow y z m iasteczka przy­

wozi Żydówkę, aby co najprędzej ją przygotow ać do chrztu, gdyż chce z nią .żenić się. W krótkim czasie nauczono artykułów w iary św., już przybierają się do aktu, ale nie chcąc narazić 14 kapłanów , idą do chorego, niegdyś byłego proboszcza, a później altarzysty w kościele św. Stefańskim, proszą, aby ochrzcił tę Żydówkę. Gorliwy kapłan każe siebie ubrać i z neofitką i z dw óm a siostram i siada do budy. O godzinie lOej w w ieczór jadą do Dobroczynności i tam przem ówiwszy, choć słabym głosem do km otrów okrzcił (s). Pow ra­

cającą budę spostrzegli Żydzi zw ykle p o sw ojem u ciskają kam ie­

niam i tak że czasem muszą zaprosić żandarm ów do asystencji, jak ja d ą z neofitką do policji na egzamin. Żydzi oznajmili policji. N a­

zajutrz kolo godziny 9ej w pada policm ejster do furty z furią: „Gdzie Żydówka". Mówią, że już ochrzczona „Kto?, Gdzie?". Prow adzą do chorego kap łan a leżącego, w yblakłego, obrośniętego, z odkrytą raną raka na tw arzy, koło łóżka trum na stojąca w pustelniczej chatce.

Policm ejster przestraszony tym w idokiem spytał tylko, czy to on i dlaczego? Kapłan pozagrobowym głosem odpowiedział: „Ja speł­

niłem obowiązek kapłański". Policm ejster uciekł mrucząc, nic nie w skóraw szy, ale ca łą tę noc dom cały był na modlitwie. Pamiętam, że nam kazano uczącym się krzyżem leżąc modlić się do św. Do­

minika, bo to było 4go A ugusta. N arzeczony zabrał sw oją pannę, gdzie szlub z nią wziął, a gdy ona owdowiała, 2 ich córeczki brały w ychow anie w klasztorze. Trzecie w ydarzenie: przychodzi Żyd 60 letni, k ahalny rzeżnik z trzem a synami, 2 po lat 5, 6, a 3ci zaledwie rok m ający i pół. Zachodzi tu trochę trudności, że nie ma dla nich pom ieszczenia, ale pow ołanie przem aga, m alutkiego bierze zakon­

nica do sw ej szczupłej celki, kąpie, bawi, stroi. Dziecię bujnie ho­

[11] O Z A K O N IE P P . M A R IA W IT E K 405

duje się, a te starsze mieli całe główki brzydkie strupy, które n a­

zyw ali (parchy). Posyłali ich do szpitala n a kurację, ale ta była bardzo bolesna, bo im zdzierano żywicą, smołą. Jeden z nich w ątłego składu rozchorował się, i tego bierze do sw ej celi. S tary zostaw ił żonę, którą bardzo kochał. Na lam ent i narzekanie jej zabierając dwóch synków , w raca do żony. Tymczasem chory pogarsza się i za św iadectw em doktora ochrzcili. O jciec z dwoma synam i odwiedza.

Mówią, że on ochrzczony. Kahał dom aga się sztrafu, konsystorz naznacza 40 rubli — płacą. O jciec żałośny po stracie syna, a i u jego ci dw aj pochorowali, straszne, w ynędzniałe, do trupków podobni, a nasz ch o ry przychodzi już do zdrowia. Ojcowi żal tego synka, po­

w raca do klasztoru, po niem ałym czasie znowu w raca do żony i tak 3 razy wracał, ale z łaski Boskiej za 4tym razem, gdy nie mógł nic zrobić z zajadłą Żydówką, przyszedł rabin i dał im rozwód. Zaraz ochrzcił się z dw óm a synam i i jeszcze neofitką (s), potem ożenili z m łodą neofitką, zakupili dla nich ław kę rzeźniczą w jatkach i tak familia poszła na swój chleb. A najm niejszego w yuczyw szy czytać oddali do szkółki do m isjonarzów , a potem do klas. Tak wyszedł n a w ielkiego człowieka, może i teraz żyje w Peterzburgu generałem .

Sp. M arcjanna n ie chciała zapomnieć o m ieszkaniu na tej ziemi po śmierci. W ybudow ała kapliczkę sty k ającą się z m urem klasztor­

nym n a cm entarzu niegdyś należącym do kościoła św. Stefana, a później do parafii W szystkich Świętych i w niej kazała w ym uro­

w ać 3 katagum by (s) dla śp. JW B iskupa Pilichowskiego, dla siebie i dla śp. WXAndTzeja W ilijusza, a teraz tam wszyscy trzej już spo­

czyw ają. Nie przestał ich Bóg obdarzać krzyżami. Po 1830 roku w lat parę lub więcej rząd zbijał kam ienice pod Królewskim M ły­

nem, gdzie i Panien M ariaw itek kam ienicę zbito. Obyw atelom spła­

cono a PP. M ariawitkom nie, dając różne przyczyny, że n ie pow inny zakonnice zajm ować się funduszami. W roku zaś 1837 zwiedzał W ilno cesarz M ikołaj, a po swoim wyjeździe w ydał ukaz, aby Siostry M iłosierdzia i ich fundusze należały do prykaza. Otóż w ten­

czas rząd mocno nacierał, aby PP. M ariaw itki były pod tym p ra­

wem co i Siostry M iłosierdzia, mówiąc, że są szpitalne św. Łazarza.

O statni biskup JW Kłągiewicz 14a, k tó ry ich otaczał ojcow ską opieką i wielkim przywiązaniem, wziął na siebie ten tak przykry interes.

Przez cały m iesiąc kancelaria biskupia pracow ała nad przeprow a­

dzeniem z polskiego i łacińskiego języka na ruski i tak z ra d y ogól­

nej podały re g estr każdej siostry, ile k tóra wniosła posagu, mówiąc, że nie jesteśm y zakonnicami, ale zgromadzeniem, na zapytanie rzą­

du: a jeśli wam odbiorą klasztor? to każda z nas w eźm ie swój fun- n a B is k u p A n d rz e j B e n e d y k t K łą g ie w ic z , s u f r a g a n i a d m i n is tr a t o r w ile ń s k i 1829— 1839, b is k u p w ile ń s k i 1839— 1841.

(7)

406 K A R O L G Ó R S K I [12] dusz i osiądziem y gdziekolwiek. Takim sposobem obroniły się. Rząd oddał pieniądze a PP. M ariaw itki kupiły za 130 tysięcy kam ienicę 3 piątrow ą na Niem ieckiej ulicy. Ale śp. Panna M arcjanna sw oją przezornością na przyszłość odkładała co roku 5 tysięcy do kasy oszczędności, gdyż m iały jeszcze sum y na W ańkowiczach, na Przeż- dzieckich, od których pobierały procent. P. M arcjanna już w ięcej łóżkiem baw iła się, lubo najzdrow szej przytom ności nie stra c iła do śmierci, sam a podpisyw ała w szystkie pisma, każąc pierw iej prze­

czytać, aby zrozumiała. Przed sam ą śm iercią sama dyktow ała te sta ­ ment, a najw ięcej w nim zalecała siostrom spow iednika ab y szcze­

gólną otaczały go opieką, tak dalece mówi, jeżeli olśnię (bo już mocno zapadał na oczy) to noście go na barkach swoich. Po śm ierci JW Biskup zabrał autentyk testam entu do sw ojego archiwum, sam ją pogrzebł, a kazał z am bony ogłosić, ile ona naw róciła niew iernych, k tóra liczba przeszło tysiące 13. Został spow iednik ze swoimi córkam i osierocony, płaczący, któ ry po kilku latach pracując dla dobra dusz, bo i obłożnie chorując sam spowiadał, i tak błogosław iąc sw ą dzia­

tw ę n a ich ręku Bogu ducha oddał, zalegając 3ą katakum bę. Re- ąuiescat in pace. Amen.

P. S. Sp. A niela Potenkinow a po w ręczeniu listu JOXBiskupowi M assalskiem u osiadła w Częstochowie z jedną siostrą, w ybudow aw ­ szy m ały klasztorek na Częstochówce (nie ten m urow any na dwa piątra, któ ry stoi naprzeciw kościółka) i to Zgromadzenie trw ało do kasaty, a zaś tow arzyszki śp. W izytatorki Potenkinow ej osiadły w W ilnie ale już nie m iały stałego opiekuna, ani swego kościoła, ani też regularnego pom ieszczenia i tak doszedłszy w ieku pozmie- rały, po sobie nie zostaw iając żadnej pam iątki, jakby ich nigdy nie było.

R egestr sióstr M ariae V itae czy li M aryaw itek na rok 1819 przez a lf a b e t 16

1. A n to s e w ic z ó w n a w P o ło c k u 2. B e r k m a n n w P o ło c k u 3. B ie le n k ó w n a w W iln ie 4. B ie le n k ó w n a w W iln ie 5. B o h d a n o w ic z ó w n a w W iln ie 6. B o rd z iłło w s k a w M ś c isła w iu 7. B o rk o w s k a w M ś c isła w iu

8. B ry n d z ó w n a w P o ło c k u 9. B u łh a k ó w n a w O rsz y 10. B u r m a k ó w n a w C z a sz n ik a c h 11. C h a m s k a 17 w W iln ie

12. C ie c h a n o w s k a w e M ś c is ła w iu 13. C z a y k o w s k a w P o ło c k u 14. C z a y k o w s k a w P o ło c k u 15 r ę k ą J. S t. P ie t r z a k a : „3 ty s ią c e ” .

16 K a r t a w rę k o p is ie s ta n o w ią c y m w ła s n o ś ć O. P o d le w s k ie g o i d a ­ ro w a n y m J . S t. P ie tr z a k o w i w r. 1913. J e s t to lu ź n a k a r t a zło ż o n a w e d w o je , p is a n a r ę k ą k a lig r a f ic z n ą z p o c z ą tk ó w X IX w ., z a p is k a n a v e rs o r ę k ą k u r s y w ą z k o ń c a X V II I w .

17 N a z w is k o w z a p is k a c h b r z m i C h o m sk a , t u C h a m s k a .

[13] O Z A K O N IE P P . M A R IA W IT E K 407

15. Downarówna w Mińsku 16. Fiszerówna w Słucku

17. Gordziałkowska w Mohilewie 18. Górska w Wilnie

19. Głębocka w Mińsku 20. Grabowska w Pińsku 21. Gzowska w Mozyrzu 22. Heyking w Połocku 23. Jankowska w Wilnie 24. Jasieńska w Mohilewie 25. Ihnatowiczówna w Słucku 26. Iszorówna w Połocku 27. Iszorówna w Połocku 28. Kakowska w Słonimie 29. Kijanowska w Połocku 30. Kiecka w Hłusku 31. Kleynertówna w Pińsku 32. Kłossowska w Połocku 33. Kochanowska w Słucku 34. Korolkówna w Słucku 35. Korolkówna we Mścisławiu 36. Koryznina w Słucku

37. Kościukiewiczówna w Pińsku 38. Koszkówna w Połocku 39. Kozłowska w Pińsku 40. Krayska w Białyniczach 41. Krayska w Połocku 42. Krayska w Białyniczach 43. Latkowska we Mścisławiu 44. Łykowa w Witebsku 45. Łykówna w Witebsku 46. Lipińska w Połocku 47. Majewska w Połocku 48. Matuszewiczówna w Mińsku 49. Malewiczówna w Słonimie 50. Newelska w Połocku

51. Norwidówna Matka nasza Wi- zytatorka w Połocku

52. Odyńcówna w Orszy 53. Obromicka w Połocku 54. Onufrewiczówna w Mozyrzu 55. Olechowiczówna w Białyni­

czach

56. Onoszkówna w Orszy 57. Orłowska w Czasznikach 58. Piątkowska w Połocku 59. Pochelt w Połocku 60. Piotrowska w Słonimie 61. Pogodzicka w Orszy 62. Ratkiewiczówna w Pińsku 63. Sienkiewiczówna w Połocku 64. Siwoszanka w Witebsku 65. Skorynówna w Mozyrzu 66. Smoleńska w Słonimie 67. Strutyńska w Słonimie 68. Strzyżewska w Białyniczach 69. Szaniawska w Hłusku 70. Szaniawska w Wilnie 71. Szczukówna w Słucku 72. Szczukówna w Witebsku 73. Szczukówna w Mozyrzu 74. Szymanowska w Mohilewie 75. Tertyłówna we Mścisławiu 76. Ulanowska w Połocku 77. Waszkiewiczówna w Wilnie 78. Wędełowska w Wilnie 79. Wiszniewska w Czasznikach 80. Zaborowiczówna w Hłusku 81. Zacharzewska w Wilnie 82. Zakrzewska w Hłusku 83. Zajączkowska w Czasznikach

U m a rły z p rz e s z łe g o r e g e s tr u : R o z a lia R u d z iń s k a w e M ś c is ła w iu , - E le o n o ra W o ro ty ń c ó w n a w O rsz y

Z a n ic h 2 K o m u n ie i 2 o ff ic ja za u m a r ły c h .

I n n ą r ę k ą z k . X V I I I w . n a v e rs o : „ T e n r e g e s t r m a b y ć w m ie js c u , g d z ie się z g ro m a d z e n ie sch o d zi n a m o d litw ę ” .

R ę k ą J . S t. P ie t r z a k a : „ O tr z y ­ m a łe m od S. M o n tw iłło M a r ja w it- k i o s t a tn i e j u św . A n n y F r. P i e ­ tr z a k Z. N. P .”

Cytaty

Powiązane dokumenty

Powieść angielska o dziewczynie, która stara się być dziel­.. nym

 „Pytanie na śniadanie”, „Pytanie na dzień dobry”, „Pytanie na koniec”, „Pytanie, które zabieram do domu”, itp. – codzienny rytuał stawiania pytań, dzieci

Nauczyciel zadaje pomocnicze pytania: co trzeba zrobić przed jedzeniem, czy można jeść niemyte owoce, czy można jeść palcami, do czego służy serwetka, czy można głośno się

Obliczyć szybkość układu (ciała z pociskiem) w momencie upadku na Ziemię. Wartość przyspieszenia ziemskiego jest

Jako że dwór został spalony tuż po zakończeniu działań wojennych (6–8 maja 1945 roku), pisarka wraz z mężem zamieszkała w domku ogrodnika, nieopodal ruin dworu (obecnie

Opisany problem można rozwiązać poprzez całkowi- ty zakaz sprzedaży produktów leczniczych i wyrobów medycznych (zawierających substancje czynne) osobom małoletnim lub

Przeprowadzone badania na fragmentach kości czaszki dzieci w wieku 2-4 miesięcy uśrednione dla 8 przebadanych przypadków przedstawiono na rys.. BADANIA MODELOWE

Otrzymane wyniki zawartości aflatoksyny Mi w mleku w proszku i odżywkach są niższe od wyników podobnych badań przeprowadzonych w USA, Francji i Tajlandii, gdzie