O p la ta p o c z t, u lsz cz . r y c z a łt. C e n a n u m e r u 15 g r .
Rok VI. L U B A R T Ó W , D N IA 1-go G R U D N IA 1937 R. M 23
Prawdy bohaterskich dni.
Jest w „Warszawiance” Stanisława Wyspiań
skiego postać, kłóra przykuwa bardziej naszą uwa
gę, niż wszystkie inne występujące w tym dramacie osoby. Nie Chłopicki nas przejmuje i nie osobisty dramat rozdartego kobiecego serca — ale ten bez
imienny żołnierz w płaszczu poszarpanym kulami, o twarzy, okrytej kurzem walki.
Genialną intuicją wskazał tu Wyspiański na istotnego bohatera Powstania Listopadowego: na znużonego trudem boj owym żołnierza, niemego, bezimiennego uczestnika tej smutnej epopei.
Bo że ta epopeja ma piętno wielkiego tragiz
mu, dziś już — gdy umiemy wysnuć odpowiednie wnioski ze współczesnych epoce powstańczej ksią
żek Mochnackiego, Prądzyńskiego, Barzykowskiego nie ulega wątpliwości.
Był wówczas i rząd własny i sejm i wojsko.
Była krasa barwnych mundurów; były serca, prze- pojone zapałem patriotycznym; był poczet doświad
czonych oficerów, klórzy jeszcze z walk napoleoń
skich wynieśli bezcenne skarby wiedzy wojskowej;
były wszelkie przesłanki zwycięstwa.
Nie było jednak zwartej koncepcji przewod
niej i nie było człowieka, któryby kierowniczą myśl wcielić potrafił w czyn.
Wyłoniło się powstanie z porywu najszlachet
niejszego, lecz nie opartego o plan na daleką metę.
Tym, co w mrokach konspiracji zainicjowali wybuch powstania nie przyświecała jasno droga, wiodąca do właściwego celu. Działali pod wpływem impul
su. Zdało im się, że wystarczy okrzyki „do bronił", że zastąpi on wszystko, że porwie całe społeczeń
stwo.
Uświadomił to sobie Maurycy Mochnacki i o- strzegał. Napróżno... Wodzem został wspaniały żoł
nierz frontowy, jeden z najlepszych ze szkoły napo
leońskiej, Józef Chłopicki, jednak człowiek, któremu wtedy nie przyświecał główny cel powstania: Nie
podległość, a tylko „demonstracja zbrojna”, mają
ca — jak to sam w listach do Niemcewicza wyz
nał — zabezbieczyć Polsce pakty z Rosją, znorma
lizować stosunki z zaborcą na lepszych dla społe
czeństwa polskiego warunkach.
To też od razu rozpoczęło się paktowanie z w.ks. Konstantym i carem Mikołajem i poczęło się zwlekanie z podjęciem kroków wojennych na wiel
ką skalę. I to mimo nacisku ze strony przedstawi
cielstwa narodu, mimo uchwały Sejmu z 25 stycz- ! nia 1831, demonizującego cara i ogłaszającego woj- ś nę narodową.
Ą kiedy wreszcie dochodzi do spóźnionej * kompanii wojennej — największe szanse, istniejące
bezpośrednio po wybuchu powstania, są już zmar
nowane. Nie pomaga męstwo i bohaterstwo żołnier
skie, ani wspaniałe wyczyny znakomitych jednostek np. wielkiego strategika Prądzyńskiego, zwycięzcy spod Stoczka Dwernickiego, sukcesów Bema czy Bogusławskiego.
Losy powstania są przesądzone... Po bohater
skiej bitwie pod Grochowem — klęska Skrzyneckie
go pod Ostrołęką. Po wspaniałej akcji i przecud
nym, romatycznym porywem uszlachetnionym epi
zodzie teduty na Woli kapitulacja stolicy i smut
ny essodus 20.000 żołnierzy nad granicę pruską i tragiczny marsz poprzez całą Europę środkową na zachód, na emigrację i tułaczkę...
Symbolem bohaterstwa powstania listopadowe
go jest więc ten bezimienny żołnierz, który krwawił na tylu polach zmagań i którego nam unaocznił w tak tragicznej postaci Wyspiański. On miał pło
mienną wolę czynu której jednak nie zdołała wyzyskać skoncentrowana mysi kierownicza.
Myśl ta znalazła dopiero swe wcielenie w po
staci Oswobodziciela, w geniuszu Józefa Piłsudskie
go. W nierównie cięższych warunkach bez rzą
du i regularnej armii, wbrew małoduszności i bier
ności większości społeczeństwa, podjął ideę Nie
podległości i w swej skoncentrowanej myśli kiero
wniczej wcielił ją w Czyn Zbrojny i ukoronował zwycięstwem.
Wi/ja Nocy Listopadowej karmiła dusze na
szych ojców przez, stulenie niewoli, rozpłomieniała patriotyczne serca.
Dziś jesteśmy w tym szczęśliwym położeniu, iż z doznań wieku niewoli czerpać już możemy wskazania, niezależnie od emocjonalnej treści tych bohaterskich walk, jakie staczali przodkowie
Więc też dziś przytoczyć możemy głos, idący od tych, którzy wywalczyli nam wolność, od oceny, danej ostatnio w biuletynie Związku Legionistów, a naukę z przeszłości minionej ujmującej w słowa:
— „Gdy wśród wspomnień pamiętnej godziny 1 wybuchu powstania jawi się nam przed oczyma nie
zapomniany sen nocy listopadowej, nasuwa się głos przestrogi przed rozbiciem wewnętrznym i małością duszy, głos nawoływania o mocne i pełne wiary skupienie się wszystkich warstw narodu, przede wszystkim jego ludu pracującego, dokoła kierowni
czej myśli i woli”.
Nie apel do dobroci lecz do sumienia i obowiązku.
Pod hasłem „Chleba i pracy" podejmowana jest w b. roku akcja pomocy zimowej. Zbiórka roz- pocznie się z dniem 1 grudnia. Przed tym jednak terminem trzeba, aby każdy obywatel uświadomił sobie i w kole najbliższych osób budził rzetelne poczucie konieczności przyczynienia się do najwy
datniejszego osiągnięcia wyników zbiórki.
Każdy obywatel winien wiedzieć czym jest pomoc zimowa, oraz rozumieć jej znaczenie i ko
nieczność.
Do obowiązku niesienia pomocy głodnym i marznącym poczuwać się winni wszyscy obywatele.
W tym sformułowaniu ram „Pomocy Zimowej”
mieści się apel nie do dobroci, czułości i wrażli
wości serc, ale do sumienia i obowiązku obywatel
skiego. Nie trzeba sentymentalnych obrazków nie
doli ludzkiej, ani łzawych opisów tragedii marzną
cych i głodnych dzieci, matek i ojców rodzin. Co dnia spotykamy się z rozdzierającym dramatem se
tek tysięcy oczu nędzarzy, patrzących w nadchodzą
ce oblicze surowej, mroźnej zimy — tego najokrut
niejszego wroga biedoty. Bezradnemu załamaniu rąk trzeba odebrać beznadziejność i niewiarę w ludzi.
Z wiosną rozpoczną się wielkie prace publicz
ne. Tysiące rąk uchwyci się z radością pracy.
Wszyscy w to wierzą — najbardziej zaś ci, których jedynym bogactwem jest siła robocza i zdrowie.
Doświadczenie akcji zbiórkowej w ubiegłym roku pozwoli obecnie przeprowadzić ją lepiej i sprawiedliwiej. Sprawiedliwiej w tym znaczenu, jak stwierdził Minister Kościałkowski, że słusznie winny być rozłożone obowiązki pomocy zimowej, jakie biorą na siebie poszczególne warstwy społoczne. W bieżącym roku więcej winni dać ci, którzy w ubieg
łym Hali mniej niż obiecali, lub dać mogli.
Pomoc zimowa w bieżącym okresie silnej na
stępnie dążyć będzie do zatrudnienia bezrobotnych.
Dawanie zarobku zastąpić ma w najszerszym zakre
sie dawanie zasiłku. Grosz społeczny, ofiarowany na bezrobotnych stworzy nowe realne wartości jed
nakowo ważne dla wszystkich warstw społecznych.
N orm y św ia d cz eń p ien iężn y ch n a Pom oc Zimową.
Poniżej podajemy obowiązujące normy świad
czeń pieniężnych na Pornoc Zimową:
A) Ś w ia d c z e n ia o d h a n d lu .
Przedsiębiorstwa handlowe ponoszą opłaty od
powiednie do kategorii wykupionego świadectwa przemysłowego w/g następujących norm:
kategoria I. . . 1.000 — 2.000
W II . . . 100 — 150
M II b. . . . 35
W 11! . .
tt IV. . . . 5
zł,
»»
>»
»
B) Ś w ia d c z e n ia o d p r z e m y s łu i r z e m io sła
Przedsiębiorstwa przemysłowe opłacają świad
czenia od obrotu w wysokości 1 do 3 proc, obrotu za 1936 r. względnie 1937 r.
Dla poszczególnych gałęzi produkcji przemys
łowej zostaną określone stawki branżowe przez Na
czelny Wydział Wykonawczy w porozumieniu z sa
morządem gospodarczym i zainteresowanymi organi
zacjami. W braku ścisłych stawek branżowych nale
ży stosować najwyższą skalę wymiaru, czyli 3 proc, od obrotu.
R zem ieśln ic y posiadający własny lokal skle
powy opłacają świadczenia w wysokości 1,5 proc, od obrotu za 1936 r. wzgl. 1937 r. — zaś nie po
siadający własnego lokalu sklepowego, opłacają świadczenia w wysokości 1 proc.
C) Ś w ia d c z e n ia o d d o c h o d u n ie u f u n d o w a n e g o .
Osoby pozostające w stosunku służbowym lub najmu pracy (funkcjonariusze publiczni, pracownicy umysłowi prywatni oraz, pracownicy fizyczni) opła
cają za pośrednictwem swych pracodawców w cią
gu 5-ciu miesięcy następujące składki od miesię
cznego dochodu netto:
do 160 zł. 0.20 zł.
od 161 „ -- 300 zł. . . 0.25 proc.
„ 301 „ -- 600 zł. . . 0.50 *
„ 601 „ -- 800 „ 1 u
801 „ --1200 „ 1,5
„1201 „ --2500 „ 2 W
„2501 „ wzwyż 4 W
Emeryci opodatkowują się w/g identycznej i opłacają świadczenia za pośrednictwem wła- ściwych izb skarbowych lub zakładów, banków, in- stytucyj publicznych i przedsiębiorstw wypłacają
cych emerytury — względnie opłacają świadczenia z tytułu zajmowania lokali (pkl. E ust, 3).
D ) ś w ia d c z e n ia od d o c h o d u f u n d o w a n e g o .
Osoby, jak wykonywujące wolne zawody (le
karze, adwokaci i . d) właściciele nieruchomości, rentierzy, i t. p., opłacający podatek dochodowy z jakiegolwiek tytułu z wyjątkiem wymienionego pod C (oraz z wyjątkiem z tytułu dochodu osiąganego z przedsiębiorstwa lub gospodarki rolnej, ponoszą w ciągu 5-ciu miesięcy świadczenia od miesięczne
go dochodu netto (dochód rzeczywisty pomniejszo
ny o wartość państwowego podatku dochodowogo), wg. następującej skali:
od 160 zł. — 300 zł. . . . 0,5 proc
„ 301 „ - 400 tt • • . 0,75 »
„ 401 „ - 600 w • • . 1 W
„ 601 „ — 1000 » • • . 2 M
„ 1001 „ — 2000 n • • - 2,5 n
„ 2001 „ — 3000 W • • . 4 w
„ 3001 „ — 5000 M • • . 5 >»
„ 5001 „ wzwyż . 6 tt
Świadczenia te płatne są jednorazowo lub w ciągu 5-ciu miesięcy.
E) ś w ia d c z e n ia o d lo k a li.
Świadczenia te posiadają charakter pomocni
czy, t. zn. że posiadacze lokali w miastach i osied
lach o charakterze miejskim, opłacający świadcze- : nia z tytułu posiadanego świadectwa przemysłowe
go, osiąganego obrotu lub dochodu (pkt. A, B, C i D) — świadczeniom tym nie podlegają pod warunkiem, że przypadające na nich świadczenia z innego tytułu uiszczają w wysokości nie niższej od
tt-. 23 LUBARTOWIAK Str. 3 obowiązujących norm i w terminach wyznaczonych
przez właściwe organa akcji.
Lokale służbowe, zawodowe, handlowe, prze' myślowe i rzemieślnicze — zwolnione są od świad
czeń lokalowych.
Emeryci mogą być objęci — wg — własnego uznania albo świadczeniami od lokali, albo też świadczeniami, przewidzianymi dla pracowników pozostających w stosunku służbowym lub najmu pracy (pkt. C ust. 2). Świadczenia od lokali wy
noszą:
ciągu 5 miesięcy
W » M
h »> »»
» » w
mieś, od izby.
od 2 izb — 1 zł. miesięcznie w
„ 3 „ 3 „ „ »
„ 4 „ 10 n „ „
,, 5 » ' 25 »» »» >»
6 .. i wiecei izb do 7 zł.—
Wojewódzkie Obywatelskie Komitety Zimowej Pomocy Bezrobotnym są upoważnione do obniżenia powyższych zasadniczych norm świadczeń lokalo- lowych d la p o s z c z e g ó l n y c h m i e j s c o w o ś c i w g r a n ic a c h d o 5 0 p r o c .
Lokalne (miejskie) Obywatelskie Komitety Zi
mowej Pomocy Bezrobotnym są upoważnione do stosowania in d y w i d u a l n y c h zniżek w granicach 50 proc, norm, ustalonych przez Wojewódzki Komi
tet Zimowej Pomocy Bezrobotnym dla danej miej
scowości.
Odnowienie Kościoła Parafialnego — koniecznością chwili
Ozdobą naszego miasta Lubartowa i całej pa
rafii jest K o ś c i ó ł - F a r a jako pierwszorzędny za
bytek sztuki.
Niewiele miast i parafii polskich może się po
chwalić tak wspaniałą budowlą, jaką jest nasza Ś w i ą t y n i a , która przypomina nam dawną świet
ność naszej Ojczyzny Polski.
K o ś c i ó ł - F a r a — t o d u m a n a s z a !
K o ś c i ó ł - F a r a — t o s e r c e n a s z y c h s e r c ! W Kościele parafialnym rozpoczynamy wszys
tkie uroczystości państwowe i narodowe. Tu znaj
dujemy moc religijną, która nas podnosi duchowo, daje nam tężyznę moralną do walki o lepsze jutro, o świetność i potęgę dla jednostki i całego Narodu.
K o ś c i ó ł - F a r a — t o D o m B o ż y — t o Ś w i ę t o ś ć n a s z a !
Z Kościołem parafialnym jesteśmy związani od kolebki do grobu. Ileż to razy w Świątyni Pańskiej odczuliśmy ukojenie dla zbolałych cierpie
niem serc naszych! K o ś c i ó ł - F a r a — t o M a tk a n a s z a n a j le p s z a , która nas prowadzi od Chrztu Świętego do Pierwszej Komunii Św. od Komunii Św. do Sakramentu małżeństwa, a potem wiedzie nas przez całe życie aż do wiecznego spoczynku.
P a r a f ia n i e K a t o l ic y i Popatrzmy jak wyglą
da ozdoba i matka nasza — ząb czasu ją nadgry
za. Czy nie czas już pomyśleć, aby z naszej ozdo
by bił prawdziwy urok?
P a r a f ia n i e K a t o l ic y i Nasza duma nie może być zniszczona i z piękna obdarta!
P a r a f i a n i e K a t o lic y ! Serce naszych serc nie może być smutne i opuszczone!
P a r a f i a n i e K a t o l ic y i Nasz Kościół parafial
ny nie może dłużej pozostać w takim stanie — Na
sza Świątynia dotrzebuje remontu!
P a r a f ia n i e K a t o lic y ! M u s im y d o ł o ż y ć w s z y s t k i c h s i ł , a b y n n s z e j Ś w ią t y n i p r z y w r ó c ić w ł a ś c i w y u r o k i p ię k n o !!
Niech u każdego Parafianina zrodzi się poczu
cie obowiązku do o f i a r n o ś c i n a r z e c z o d n o w i e n i a K o ś c io ła li A gdy usłyszymy wezwanie w najbliższym czasie do składania ofiar — weśmy ten głos do serc szlachetnych 1
Tymczasowy Komitet rzuca hasło:
O D N Ó W M Y N A S Z Ą Ś W IĄ T Y N 1^111
Pośpieszmy z ofiarami na fundusz odnowienia Kościoła parafialnego. Za każdy grosz, który będzie użyty wyłącznie na odnowienie Kościoła, Bóg nam zapłaci błogosławieństwem w życiu naszym!
Tymczasowy Komitet.
(-) K«. W, Mgr T. łllukiew iez
Pioho.ucz parafii S ta r o iln
POMOC ZIMOWA DLA BEZROBOTNYCH TO NIE JEST JAŁMUŻNA T O O B O W I Ą Z E K 1 N A K A Z S U M I E N I A .
Jubileusz 1O-letniej pracy „Lutni Kościelnej**
, ' W ’ dorobku kulturalnym, wszelka praca szczyt
nym Jdpałoiji poświęcona — tworzy niezniszczalny pomnik dzieła. By obchodzić jubileusz dziesięciole
cia', trfceba bezględnie reprezentować konieczne atuty moralne, pozwalające krytycznie spojrzeć w prze
szłość, która stanie się motorem przyszłości. Każdy jubileusz — to podsumowanie dotychczasowej dzia
łalności; ocenienie jej i budowanie dalszych koncep- cyj twórczych. „Lutnia Kościelna” z Lubartowa cał
kowicie zdała swój egzamin organizacyjny i w o- gólnytn dorobku kulturalnym naszego powiatu, za
jęta jedno z czołowych miejsc. Fakt ten należy specjalnie podkreślić, ponieważ praca chóru, często taft mozolna niedająca efektów chwili, w szarzyźnie dnia codziennego, może się spotkać z niedocenia
niem i bagatelizowaniem,,,. Chór „Lutnia Kościelna”
przez okres 10 lat kultywywuje pieśń polską, pieśń religijną, podnosząc na duchu całe społeczeństwo naszego powiatu i budzi zainteresowania artystycz
ne swych członków. Wszystkie występy chóru, żmudne a tak częste próby — to bilans prac efek
tywnych, widocznych a wyłączających wszelkie za
kłamanie. Muszę, więc stwierdzić, że do zrealizo
wania tego pięknego hasła „Leć pieśni lećl Czar w koło siej, i dusze budź i serce grzej” — konieczna była myśl przewodnia, pewna idea która zognisko
wała wysiłki poszczególnych osób. Ideą tą jest u- kdchanie śpiewu. Przy takim nastawieniu można zrobić wiele. Niemałą zasługę położyli przy zdo
byciu dorobku, który w tej chwili chór reprezentu
je: Prezeska p. Władysłowa Krzykowa, niestrudzona od dat społeczniczka i p, Maliszewski Jan dyrygent I chóru, który swą pracą i wysokimi wartościami o- sobistymi i zawodowymi potrafił mocno scemento- wać członków zespołu śpiewaczego. Doceniając wartość pracy zbiorowej chóru muszę być konsek
wentny i nie zapominam również o pracy członków chóru: śpiewaczkach i śpiewakach, którzy dając swą pracę, umodiwili stworzenie potężnej korpora
cji w służbie patronki śpiewu Św. Cecylii.
W dniu 21 listopada 1937 r. Chór „Lutnia Kościelna”, jako w dzień swej Patronki, urządziła w sali straży ogniowej uroczystą wieczornicę, groma
dząc liczne rzesze publiczności. Z wybitniejszych gości zauważyliśmy p. Starostę, Mgr. T. lllukiewi- cza, ks. Kanonika W. Golińskiego, p. Burmistrza mjr. J. Jastrzębskiego, sekretarza pi Krzyka Ed. i innych.
Wieczornicę rozpoczął chór lutnia odśpiewa
niem hasła, poczym przemawiała Prezeska Wł. Krzy
mowa, w krótkich słowach charakteryzując dotych
czasową, działalność „Lutni”.
Dalszym punktem programu były produkcje chóru, który świetnie interpetująe, wykonał cały szereg utworów.
W przerwie między występami chóru, referat pod tytułem: „Śpiew, Muzyka i Chóry Kościelne"
wygłosił ks. Pardyka świetnie, rzeczowo a popu
larnie ujmując temat.
Głównym ppnklem wieczornicy było wysta
wienie barwnego widowiska p. t. „Lobozowianie”.
Rzecz dzieje się we wsi krakowskiej i oparta jest na zwyczajach ludowych. Sztuka rozpoczyna się sceną zbiorową wicia wianków na ślub urodzi
wej Zosi (p. Gębacka) niezadowolonej z narzeczo
nego Tomka, zaniedbującego ją już w okresie na- rzeczeństwa. Pierwsza druhna w wykonaniu p. Cha-
ręzińskiej rozporządzającej doskonałymi warunkami głosowymi i pewnością gry wysunęła się na czoło zespołu, stwarzając doskonały typ wesołej młodej dziewczyny wiejskiej. Panna młoda nie zdradza specjalnych chęci wyjścia za mąż, to też z zadowo
leniem wita wiadomość starego Szymona, o konie
czności odłożenia ceremonii ślubu do 3 eh Króli. W międzyczasie wiele wesołości wnosi pokątny do
radca sądowy Protazy, w wykonaniu p. Budzyńskie
go, k o m i c z n i e ueharakteryzowanego, a mocno szpikującego swoje słowa terminami prawniczymi łacińskimi. Szkoda, że postać sprytnego doradcy, tak mocno odmłodził p. Budzyński.
Młody Tomek rwący się do żeniaczki, uważa odłożenie ślubu jako wykręt Szymona (p. Zalewski) niczym nieuzasadniony. Doradca Prota-y podsuwa myśl sprocesowania księdza odmawiającego udzie- lenia ślubu. Z rozważań prawnych Protazego, chłop
ski rozum Tomka, stwierdza bezsensowość podob
nego działania. Natomiast postanawia się usamo
dzielnić (przy pomocy wszystko mogącego prawni
ka) i uniezależnić majątkowo od rodziców, przez wyprocesowanie części majątku własnej i przypa
dającej jego bratu, Stachowi przebywającego od lat za granicę. Tymczasem cywilizowany Stach wraca ze swym opiekunem hrabią i przekreśla wszelkie w tym kierunku machinacje.
Scena zbiorowa w której rodzice odzyskują syna (p. Możdzińska i p. Miduch), młoda Zosia da
wno ukochanego Stacha, jest koroną całej sztuki.
„Lobzowianie” kończą się hucznym krakowia kiem odtańczonym w cztery pary a przeplatanym dowcipnymi śpiewkami. Całość reżyserował p. Ma
liszewski wkładając wiele pracy i artystycznego za
miłowania przy współudziale p. Krzyków.
Należy stwierdzić, że obrazek wypadł dosko
nale a wywarł głębokie wrażenie na obecnych i winien być jeszcze raz pokazany naszemu spo
łeczeństwu.
W sztuce biorą udział: p. Gębacka Stanisława (panna młoda Zosia), p. Charęzińska Helena (pierw
sza druhna), p. Możdzińska Anna (matka), p. Mi
duch (ojciec 2 synów), p. Zalewski Czesław (Szy
mon dziadek), p. Derecki Józef (Tomek), p. Chmie lewski Stanisław (Stach), p. Wrzos Kazimierz (hra
bia), p. Adamski Mieczysław (Kuba pierwszy druż
ba), p. Budzyński Bolesław (Protazy) i statyści.
Na wyróżnienie zasługują: p, Charęzińska H , p. Gębacka S , Możdzińska A., Miduch i Zalewski.
Po przedstawieniu odbyła się w tejże sali za
bawa taneczna, która wśród milej atmosfery prze
ciągnęła się do późnej godziny.
Na marginesie odbytej imprezy należy zauwa
żyć iż podobne rozrywki kulturalne w rodzaju odbytej wieczornicy winny się częściej odbywać, i być tak dobrze jak ta organizowane, bo miesz
kańcy Lubartowa przez swe zainteresowanie zasłu
gują na miano kulturalnych ludzi, a tylko są upo
śledzeni przez brak wartościowych rozrywek. Nie wątpię, że podobne imprezy już w krótkim czasie będziemy mogli oglądać.
Na zakończenie Redakcja „Lubartowiaka” z.
racji jubileuszu składa Chórowi Kościelnemu „Lut
nia” — serdeczne życZeftia dalszej owocnej pracy i wszelkiej pomyślności organizacyjnej, w zdoby
waniu warfÓSfcF twórczych, podnoszących nasz kraj na wyższy poziom życia kulturalnego.
Mgr W . N iw lckl
Nr. 23 LUBARTOWIAK Str. 5
HELENA MOROZEWICZ.OWA
Napad na kasę powiatową w Lubartowie
dn. 7 sierpnia 1905 r.
(ciąg dalszy)
W kilka godzin nadszedł Śliżykow, chciał ba
dać więźnia, ale mąż mój orzekł, iż ranny jest wy
czerpany opatrunkiem i potrzebuje spokoju. Około południa przyszedł powtórnie, chory spał po zaży
ciu uspakająeego środka. Śliżykow chciał go budzić maź sprzeciwił się temu. Przyszedł po raz trzeci, wiedział już jak się nazywa i skąd pochodzi, pod
szedł do łóżka, chory nie spał, pyta go:
Ty Nankiewicz Aleksander z Michowa? milczenie..
Byli z tobą Józik i Wacek? żadnej odpowiedzi.
Hu was było?
Kto wam dał furmankę?
Idź psiakrew do eholeryl
To było jedyną odpowiedzią dla policjanta, potem widocznie w obawie by nie wyrzec jakiegoś nieopatrzonego słowa, milczał uporczywie. Był cały czas przytomny, ale o nic nie pytał, niczego nie żądał, czasem tylko bolesny tłumiony jęk wyrywał się z piersi biedaka. Cierpiał niewypowiedziane męki.
Wiadomość o stanie chorego i badaniu Sliży- kowa rozeszła się po mieście. Z początku pojedyn
czo, nieśmiało, potem coraz odważniej zaczęto zaglądać przez okno do izby chorego, może to była rodzina, krewni, może tylko ciekawi; współ- c.ucie i zainteresowanie rosło, coraz z za okna wy
suwała się ręka z dzbanuszkiem mleka, z kubecz
kiem herbaty, z buteleczką soku. Władze rosyjskie tak były wystraszone „rewolucją", że nie chcąc drażnić ludności nie sprzeciwiały się temu.
Trzeciego dnia pod wieczór widać było, iż koniec się zbliża. Mąż mój był przy tym obecny i stąd mam jaknajściślej wiarygodne relacje. W pew
nym momencie Aleksander Nankiewicz wyciągnął przed siebie konające męczeńskie dłonie i z wysił
kiem głośnym szeptem zawołał.
Ida ciebie Polskol W godzinę juz nie żył.
Zrobiono naprędce składkę na trumnę i wień
ce, ale świtaniem policjanci przenieśli do aresztu zbite cztery deski, złożyli w nie ciało zmarłego i tyłami ogrodów po przez pokrzywy haszcze i pło
ty wynieśli na cmentarz i pogrzebali.
Następnej nocy stanął krzyż na grobie Alek
sandra Nankiewicza z wieńcem i wstęgami o szkar
łatnych barwach.
— o —
Stróż magistracki opowiedział w zaufaniu swo
im kumom co się tej pamiętnej nocy działo w ma
gistracie, jak to panowie naczelnicy przywarowab na podłodze, jak pełzali na brzuchach od ściany do ściany, jak po wybuchu bomby w obawie ataku na magistrat, tarasowali drzwi stołami, szafami i czym się tylko dało, jak im o świcie strażnicy poprzyno- sili chałaty żydowskie i jak ich kolejno eskortowali do domów. Od kumy do kumy, oczywiście już. z nadatkiem krążyły te gawędy po mieście, ośmiesza
jąc naczelników i policję.
Zdaje się, iż owe chałaty żydowskie były uży
te przez policję jako zabarwienie ochronne, prze
ważnie po ulicach snuli się żydzi, katolicka ludność pracowała w polu i ogrodach i nie miała czasu na luźne spacery po mieście, przytym chałaty jednolitą czarną barwą znakomicie maskowały błyszczące gu
ziki mundurów.
Kasjerem Kasy powiatowej był wówczas nieja
ki Steckiewicz, zniszczony polak, z nikim bliżej me zył, nikogo nie odwiedzał, z nikim się nie przyjaź
nił. Nie przypominam sobie, czym motywowano obecność kasjera o takiej późnej godzinie, istotnie jednak tam był. Gdy bojowcy w liczbie 24 ludzi zgrupowali się kolo kasy i zajmowali wyznaczone sobie stanowiska, wypadkowo wystrzelił rewolwer panu posła Śledzińskiego. Kasjer usłyszawszy jakiś niezwykły ruch na ulicy, otworzył okno i zapytał co to takiego? co się stało? wtedy komendant bo
jówki wskoczył przez okno do wnętrza, kasjer ueiekł do drugiego pokoju, porwał stojącą obok zupełnie przypadkowo jakąś starą artyleryjską szablę i bez- przytomnie machał mą przed szparą drzwi, zranił wchodzącego, ale gdy ten upadł i latarka zgasła, ueiekł w głąb domu. Towarzysze wskoczyli też przez okno do mieszkania, a widząc leżącego i bro
czącego krwią komendanta jedni zajęli się ratowa
niem rannego, inni strzelali w kierunku ucieczki kasjera, a jeszcze inni odpowiadali na gęste już strzały policji. Komendant, oprzytomniawszy po o patrunku, stracił energię i wiarę w powodzenie wy
prawy i rozkazał zaniechać dalszej akcji skonfisko
wania pieniędzy z kasy. Oddano jeszcze serię strza
łów, rzucono dwie bomby, jedną pod bramę kasy, dragą koło urzędu powiatowego i wedle z góry u- sbiloncgo planu, rozpierzchnięto się w różne strony.
Rannych okazało się czterech ludzi, którzy jednak szczęśliwie uciekli z pomocą towarzyszów i wszys
cy wyzdrowieli oprócz Aleksandra Nankiewicza, który w odwrotnej drodze został raniony i zmarł z odniesionych ran.
Tutaj muszę umieścić sprostowanie: oto kasjer Steckiewicz nie otrzymał dwudziestu paru ran, jak o tym wspomina p. poseł Śledziński, ale ani jednej.
Mąż mój został na drugi dzień urzędowo wezwany do kasjera i stwierdził na ręce powierzchowne za
draśnięcie jakimś ostrym narzędziem (które prawdo
podobnie sam sobie zrobił), żadnej rany postrzało
wej. Niemniej z punktu widzenia władz rosyjskich kasjer uratował kasę od rabunku, za co otrzymał jakieś odznaczenie i pewien dodatek do poborów.
Natomiast Aleksander Nankiewicz nie został za
bity na miejscu, jak to stwierdził p. poseł Sledziń- ski, ale zmarł męczeńską śmiercią trzeciego dnia t. j 10 sierpnia 1905 r.
P o owej burzliwej nocy i żałosnych dniach
męki Aleksandra Nankiewicza, zdawało się wszys
tko powracać do normy, ale ostatnie Jego słowa
„Dla Ciebie Polsko"! snuły się przez miasto jak nieuchwytna mgła, przenikały do wnętrz ludzkich., kłębiły się w myślach, błądziły szeptem z ust do ust w ciszy wieczornej, gdy po całodziennej pracy odpoczywano na ławkach przed domkami, prowa
dząc sąsiedzkie pogwarki.
(dokończenie nastąpi).
Niemce w dniu
Mieszkańcy wsi Niemce byli świadkami nieco
dziennej uroczystości. O szarej godzinie, kiedy to życie na wsi nawet w niedzielę wygasa, w Niemcach ruch wre. Zajeżdżają auta, powozy, spieszy ludność pieszo, maszerują oddziały zwaite. Niewtajemniczo
ny przechodzień dochodziłby długo, co może być powodem takiego wyjątkowego ożywienia i poru
szenia. Z mieszkańców Niemiec nawet dziecko do
skonale zdaje sobie sprawę z ważności dzisiejszego dnia, który zapisał się złotymi literami w historii wsi, a co za tym idzie i całego województwa. Wieś Niemce doceniając zdobycze kultury i techniki, ko
rzystając z dogodnego położenia zelektryfikowała 86 domów i wszystkie urzędy. W niedzielę ubiegłą odbyło się uroczyste przyłączenie nowych abonen
tów do sieci i poświęcenie transformatora, wybudo
wanego przez Lub. Międz. Związek Elektryfikacyjny, obecnie obsługujący energią elektryczną między in
nymi i część naszego powiatu z siedzibą Lubartowem.
Organizacje, ludność, zaproszeni goście grupują się na placu przed gmachem szkoły powszechnej.
Za chwilę p. Wicewojewoda Długocki w towarzys
twie Starosty T. Illukiewieza, Naez. Szaynowskiego i innych przyjmuje raport od Komendanta wszyst
kich Oddziałów, powitany uprzednio przez wójta gin. Niemce p. Herbuta. Wkrótce Oddziały masze
rują i ustawiają się w pobliżu transformatora, gdzie już czekają przedstawiciele władz i ludność. Jest już zupełnie ciemno i tylko jedna lampa zawieszo
na u stropu transformatora rozjaśnia mroki. Dokucz
liwy wiatr ze śniegiem chłoszcze niemiłosiernie. W jasnym kręgu światła zarysowuje się jasna sylwetka proboszcza z Niemiec ks. Jędruszaka Władysława, który wygłasza okolicznościowe przemówienie, zwra cając szczególną uwagę na doniosłość chwili dla całej wsi. Po przemówieniu ks. Jędruszak dokonuje poświęcenia transformatora i palącej się lampy jako symbolu energii elektrycznej.
Po poświęceniu, p. Wojewoda przecina wstęgę i światło zostaje włączone na całej linii, oświet
lając szosę, zabudowania i kościół, który obla
ny blaskiem reflektoru wyłonił się z ciemności, fa
scynując oczy monumentalnością stylu.
Ąkt poświęcenia dokonany. Wszyscy obecni udają się do domu ludowego. Wśród zebranych wi
dzimy: p. Wojewodę Wł, Długockiego, p. Starostę T. lllukiewiewicza, p. Dyr. B. G. K. Wejersa, p.
Nacz. Szaynowskiego, p. Nacz. Bolcewicza, p. Inź.
Habiniaka, p. Kom.J. Krzeczkowskiego. Lub. Międz.
Zw. Elektr. reprezentują: p. Ad w. Tomaszewski — Prezydent m. Chełma, p. Senatory Czerwińsk: i p.
mjr. J.Jastrzębski — Burmistrz m. Lubartowa Z miej
scowych: p. Hr. Łoś, p. Wójt Herbut, p. Kier. Gór
ski Michał i p. Tyrankiewiczowie.
Z prasy reprezentowane wszystkie dzienniki lubelskie oraz P A T „Lubartowiaka” reprezentu
je niżej podpisany.
Na powitanie wszystkich przybyłych, chór mieszany b. udatnie odśpiewuje cały szereg utwo
rów.
Wita przedstawicieli Władz i gości w imieniu mieszkańców wsi Niemce p. Hr. Łoś, który w swym przemówieniu wyraża podziękowanie Lub. Międz.
Zw. Elektr. za umożliwienie elektryfikacji wsi, która ze
28 listo p ad a b.r.
światłem fizycznym zdobędzie i światło duchowe. I lak jak widmo świetlne składa się z siedmiu barw tęczy — powiada p. Hr. Łoś — które w harmonii barw twoizy wypadkową w postaci białego świat
ła, tak i wszystkie zainteresowania ludności w no
wych warunkach zestrzelą się w jedno dobro, dob
ro służenia Ojczyźnie.
Jako przedstawiciel Łub. Międz. Zw. Elektr.
przemawia p. adw. Tomaszewski, dziękując wszys
tkim, którzy przyczynili się do zelektryfikowania wsi i podkreśla fakt, że Niemce są pierwszą wios
ką na terenie całego powiatu, posiadającą światło elektryczne.
Przykład Niemiec jest zasadą, która przeczy tendencjom głoszonym ogólnie, że wieś polska jesz
cze nie dorosła, ani kulturalnie ani materialnie by ją elektryfikować, czy też wogóle podciągać na wyższy poziom życia.
W nagrodę za pozytywne ustosunkowanie się ludności do akcji elektryfikacyjnej, przekazuje p.
Frez. Tomaszewski kierownictwu świetlicy radiood
biornik na prąd do sieci, który ma służyć jako roz
rywka wszystkim mieszkańcom. Za cenny dar skła
da podziękowanie kierownik świetlicy.
Skolei zabiera głos p. Wicewojewoda Długocki, który powiada na wstępie, iż jest mile zdziwiony rozmiarem uroczystości i widzi niezbycie jak ważną rolę z punktu widzenia państwowego odgrywa dzi
siejsze włączenie do sieci, pierwszej wsi wojewódz
twa lubelskiego.
P. Wicewojewoda gratuluje mieszkańcom wsi Niemce, iż zdobyli się na taki wysiłek, który zda
wał się być nieosiągalny. Dalej p. Wicewojewoda Długocki podkreśla znaczenie światła dla pracy spo
łecznej, świetlicowej, prowadzonej w całym szeregu organizacji.
Na zakończenie p. Wicewojewoda dziękuje or
ganizatorom i wszystkim obecnym za serdeczne przyjęcie i jako znany miłośnik śpiewu i muzyki specjalnie dziękuje chórowi za odśpiewane pieśni.
W imieniu Rady Gromadzkiej przemawia p.
Górski Michał kierownik szkoły powszechnej w Niemcach, wygłaszając dłuższe przemówienie. P. Gór
ski wita p. Wicewojewodę Długockiego jako przed
stawiciela Rządu, Włodarza Województwa, który od czasów niewoli jest pierwszym wyższym przedsta
wicielem Władz na tym terenie. Ludność doskonałe rozumie powagę chwili i manifestuje swoje uczucia liczną obecnością. P- Kierownik Górski mówi „że dla dobra ogólnego, dla dobra Państwa, znaleźliśmy już wspólnną linię działania i wszyscy pracujemy zgodnie, razem bez różnic — spacja, gmina, policja, nauczycielstwo, większa własność, włościanie. Koń
cząc swe przemówienie p. Górski wnosi okrzyk na cześć Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, Prezydepta 1.
Mościckiego, Naczelnego Inspektora Sił Zbrojnych Marszałka'Śmigłego-Rydza, Premiera Gen. Sławoj- Składkowskiego.
Na zakończenie uroczystości, przedstawiciele władz, goście, prasa i komitet miejscowy zostali zaproszeni przez ks. proboszcza Wł. Jędruszaka na skromne przyjęcie, które w milej atmosferze prze
ciągnęło się dłuższą chwilę.
ciąg dalszy na str. 7.
Nr. 23 LUBARTOWIAK Str. 7
do sp r. ze s tr. 6.
Korzystając ze sposobności zwracam sit; do jednego z członków Komitetu, prosząc by opisał mi wrażenia ludności z powodu nowej a tak waż
nej inwestycji. Mój informator powiada: „że jeszcze ludność nie przyzwyczaiła się do udogodnień pły
nących z korzystania ze światła elektrycznego , a kończy z humorem — „ze największą radość to mają dzieci przekręcając kontakty J stwierdzając j istnienie światła nawet w biały dzień .
Z dalszej rozmowy dowiaduję się, ze duszą akcji elektryfikacyjnej był ks. proboszcz Wł. Jędru- szak, dzięki którego zabiegom udało się zrealizo
wać, omal nieosiągalne plany, oczywiście przy po
parciu miejscowej inteligencji i mieszkańców z Wój
tem Gminy p. Herbutem na czele.
Czas szybko płynie, a bieg jego dotkliwiej się odczuwa gdy przebywa się w miłej atmosferze.
Niestety czas już na mnie, zegnam gospodarzy — życząc wsi Niemce w imieniu Redakcji, dalszej pracy twórczej dla dobra naszej Ojczyzny.
Mgr N lw lc k i W a c ła w
Z powiatu.
K on feren cja b ib lio te cz n a w L ubartow ie
W dniu 10 listopada br. Inspektorat szkolny zorganizował jednodniową konferencję dla kierowni
ków punktów bibliotecznych z terenu powiatu lubar
towskiego, której celem było omówienie pracy o- światowej w dziedzinie bibliotekarskiej. Referaty związane z rolą książki w pracy oświatowej i pro
wadzeniem biblioteki ruchomej wygłosili pp. instruk
tor o. p. inż. Białkowski i kier. Mika z Pałecznicy.
Po konferencji zostały przydzielone komplety bib
liotek ruchomych do 14 punktów naszego powatu.
Nadmienić należy, że w bieżącym roku przybędzie Wydziałowi Powiatowemu i gminom nowych 10 bib
liotek. Zatem powiat lubartowski idzie naprzód.
Z p o sied ze n ia P ow iatow ej K om isji O św ia ty P ozaszk oln ej.
Powiatowa Komisja Oświaty Pozaszkolnej ob
radowała w staroslwie lubartowskim w dniu 19 li
stopada br., oraz ustabla plan pracy i preliminarz budżetowy dla oświaty pozaszkolnej na rok 1937/38.
Wniosek komisji zostaną przedłożone Wydziałowi Powiatowemu do zatwierdzenia.
Preli ninarz zamyka się kwotą 4,200 zł., z cze- o na akcję biblioteczną przeznaczono 2,200 zl., ak
cję świetlicową 1000 zł., konferencje i kursy oświa
towe 1000 zł.. Uchwalono nadto zapoczątkować fun
dusz na budowę publicznych szkół powszechnych kwotą 2000 zł., co przypuszczać należy, że Wydział Powiatowy zatwierdzi —biorąc pod uwagę duży pęd do budowy szkół w powiecie lubartowskim i koniecz
ność pomocy finansowej na dokończenie rozpoczę
tych szkół.
Kurt* dla przodow ników św ie tlico w y ch .
Zarządy Powiatowe Związku Strzeleckiego i
„Siewu” w Lubartowie zorganizowały przy pomocy Inspektoratu Szkolnego kurs dla przodowników
świetlicowych w dniach 15 — 18 listopada br.
W kursie wzięło udział 40 osób. Prelegentami na kursie byli pp. insp. Dobrowolskii insp. Olszew
ski, instr. Białkowski, kier. Drzewiecki, por. Desz- berg, prof. Grassówna i instr. Reizner. Poza wykła
dami i praktycznymi zajęciami z zakresu oświaty pozaszkolnej (śpiew, inscenizacje pieśni i taneczne, recytacje) uczestnicy kursu wzięli udział w zabawie tanecznej i byli obecni na filmie „Będzie Lepiej" w kinie „Lewart”. Przybyła nowa gromada młodzieży wiejskiej, świadoma swych obowiązków wobec wsi.
i Państwa Polskiego. Uczestnikom kursu należy ży
czyć powodzenia w pracach organizacyjnych.
Wychowanie fizyczne w sz k o ła c h p ow szech n ych .
W zeszłym roku byliśmy świadkami pięknego święta sportowego w Lubartowie, w którym wzięto udział około 1000 dzieci szkół powszechnych. Gim
nastyka zbiorowa, tańce ludowe i inscenizacje wzbu
dzały podziw u widzów. W bieżącym roku władze szkolne ustali'v w plan pracy w zakresie wychowa
nia fizycznegc włączyć organizowanie świąt gmin
nych w ośrodki : Czemierniki, Michów i Niemce.
Szkoły lubartowskie przyłączą, się do powiatowego święta w. f. w Lubartowie. Święta sportowe mają być sprawdzianem całorocznej pracy, zmierzającej do usprawnienia fizycznego i sportowego całej mło
dzieży d nych szkol (a nie wybranych zespołów).
P o św ię c e n ie Ś w ietlicy
„R odziny R e z e r w is tó w 14 w C ie c ie r z y n ie . W dniu 27 listopada b. r. odbyta się uroczys
tość poświęcenia świetlicy .Rodziny Rezerwistów”
w Ciecierzynie, która zgromadziła licznych gości i członków. Ur--czystość zasz zycili swoją obecnością:
p. Starosta Mgr. T lllukiewicz z. Małżonką, p, Wi- cewojewodzina Długocka, p. mjr. Michalewska Prze- wodn. Rady Okr. R. R., p. dyr. Dybczyńska Przew.
Rady Pow. R. R., p. Notariusz Klank Wład*.staw Prezes Zw. Rezerwistów i n/Naczelny Redaktor, mec. Kowalski St. prezes Kola Lubartów i inni.
Aktu poświęcenia świetlicy mieszczącej się w budynku remizy strażackiej dokonał ks. kan. W it
kowski z Dysa, poczyni nastąpi! cały szereg prze
mówień okolicznościowych.
Pierwsza przemawiała Przewodn. Rodź. Rez.
Koło w Ciecierzynie p. Pazderska Anna, kierownicz
ka Szkoły Powszech. dziękując gościom za uśwlęt- nienie uroczystości swoim ('rzybyciem, Radzie Po
wiatowej w osobie p. Dyr. Dybczyńskiej i wszys
tkim członkom za pomoc w założeniu świetlicy. W imieniu Rady Okręgowej R. R. przemawia p. Wice- wojewodzina, szkicując w ogólnych zarysach plan pracy, j aki winien być realizowany w uowo-ołwartej świetlicy. Jako gospodarz Powiatu przemawiał p.
Starosta T. lllukiewicz, wyrażając wielkie zadowole
nie z twórczej pracy Rodziny Rezerwistów, która w szeregach swych skupia rodziny b, wojskowych, przygotowując je do lepszego spełniania swoich obowiązków.
Na zakończenie zabiera glos p. Prezes Klank Władysław stwierdzając, że powstanie nowego ognis
ka pracy obywatelskiej, przyczyni się w rezultacie do podciągnięcia Polski wzwyż.
Otwarcie świetlicy!
W dniu 21 listopada 1937 r. nastąpiło otwar
cie świetlicy Koła Młodzieży Wiejskiej „Siew” w Krasieninie. Otwarcie tejże połączone było z rocz
nicą 20-lecia istnienia tegoż Koła, oraz zainstalowa
nia nowokupionego aparatu radiowego. Na podnios
łej tej uroczystości obecny był p. Ir.sp. St. Zbieg, Grono Nauczycielskie miejscowych i okolicznych szkół, ks. Bukowski, wójt grn. Sarnoklęski, oraz b.
licznie zebrane miejscowe społeczeństwo. Po powi
taniu gości przez prezesa Koła J. z.iembowicza, zab
rał głos b. prezes i jeden z najstarszych członków Koła, p. M. Gąska.
W krótkim, a jasnym przemówieniu, przedsta
wił p. Gąska historię zakładania Koła jeszcze u schyłku 1916 r„ a następnie kolejno fazy i fragmen
ty budowy domu ludowego, obecnej śwtetlicy, któ
ra jest własnością Kola Młodzieży.
W dalszym programie uroczystego otwarcia, chór Koła Młodzieży pod kierunkiem p. Antoniego Kaszy, naucz, szk. powsz., wykonał szereg pieśni lu
dowych; jedna z członkiń wygłosiła wiersz p. t. „Na
sza praca”, prezes J. Ziembowicz przedstawił krótki zarys dalszej pracy w Kole, wreszcie o godz. 14,45 włączono aparat, aby wysłuchać rozpoczynającej się audycji dla wsi. Nadzwyczaj milą niespodzianką dla zebranych było powitanie Koła Młodzieży i wszyst
kich w sali na falach eteru przez Polskie Radio w Warszawie.
Na- zakończenie oficjalnej części słów kilka powiedział Insp. St. Zbieg, udcjąc się następnie na pogadankę z członkami Koła do oddzielnej sali. W czasie tego zorientowałem się, że Koło Młodzieży Wiejskiej „Siew” z Krasienina, może odegrać po
ważną rolę w naszym powiecie, jeżeli ich zapał do pracy i sama praca, pójdzie wytkniętymi i naszkico
wanymi już drogami. Fakt kupna radioodbiornika za surnę około 300 (trzysta) może świadczyć wymownie o rozmachu jaki wzięło Koło. Miejmy nadzieję, że społeczeństwo Krasienina zyska b. dużo mając u sie
bie tak dzielne młodsze pokolenie.
Słowa Marsz. Rydz-Smigłego, „Podciągnąć Pol
skę wzwyż", zdają się być coraz więcej na terenie Krasienina realizowane,
11 listopada w Krasieninie!
19-ta rocznica odzyskania Niepodległości, od
była się w Krasieninie b. uroczyście. Rano tegoż dnia widać było na domach chorągwie o barwach narodowych, O godz, 9-tej rano odbyło się w miej
scowym kościele nabożeństwo, po którym wszyscy udali się do Domu Ludowego. W produkcji które zostały wykonane wzięły udział; Szkoła Powszech
na, Żeńska Szk. Gospodyń Wiejskich, oraz Koło Młodzieży „Siew". Licznie zebrane społeczeństwo gorąco oklaskiwało wykonawców, widząc w nich przyszłych obrońców Ojczyzny. Piękną i podniosłą uroczystość zakończono odśpiewaniem przez wszys
tkich zebranych w sali hymnu „Jeszcze Polska nie zginęła.”
Z Lubartowa.
Lubartów w d ziew iętn astą roczn icę o d zy sk a n ia N iep od ległości
W dniu 11 listopada odbyły się uroczystości obchodu dziewiętnastej rocznicy odzyskania Niepo
dległości.
Rozpoczęły się one pobudką odegraną ze wspi
nalni strażackiej o godz. 8 rano.
O godzinie 10-tej w Kościele Parafialnym od
prawione zostało przez Ks.Kan. W. Golińskiego uro czyste nabożeństwo, w którym bardzo licznie wzięli udział przedstawiciele władz z p. Starostą mgr. T.
Illukiewiczem na czele, przedstawiciele instytucyj, wojska z garnizonu lubelskiego i niezmiernie licz
na publiczność. Piękne Kazanie okolicznościowe wygłosił Ks. Dr. Niedźwiński Stanisław. Równocześ
nie zostało odprawione nabożeństwo w synagodze.
Po nabożeństwie na placu rynkowym odbyła się defilada. Przyjmowali ją: Starosta p. T. lllukie- wicz, delegacja wojskowa garnizonu lubelskiego, kpt. Perliński — Kom. P. W. i W. F., burmistrz J.
Jastrzębski i inni.
Defilada w bieżącym roku, w dniu Święta Niepodległości odbyła się pod hasłem zbratania młodzieży z Armią, co u nas uzewnętrzniło się przez liczny udział młodzieży.
Po defiladzie o godz. 12-ej p. Starosta T. Illu- kiewicz w sali Starostwa Powiatowego dokonał de
koracji osób, które odznaczone zostały Krzyżami Zasługi za rzetelną pracę społeczną i państwową.
1 tak s r e b r n e K r z y ż e Z a s łu g i otrzymali:
pp. Krzecżkowska Maria z Lubartowa, Krzykowa Władysława z Lubartowa, Bielakowski Józef z Lu
bartowa, Chromiński Tadeusz z Pałecznicy, Dyb- czyński z Lubartowa, Lalka Aleksander z Lubarto
wa i Sokołowski Izydor ze Stanisławowa Dużego gin. Rudno.
B ry zo w e K rzy że Z a s łu g i otrzymali:
Groszek Ignacy z Kamionki, Grygiel Michał z Niemiec, Skowron Jan z Woli Skromowskiej gm.
Firlej, Herbut Antoni z Niemiec, Caban Jan z Za- wieprzyc gm. Spiczyn, Cholewa Henryk z Babczy- zny gm. Czemierniki, Czarniecki Stefan z Wypnichy gm. Rudno, Dudek Józef z kol. Wygnanów gm. Cze
mierniki, Jankowski Aleksander z Ostrowa gm. Mi
chów. Kosior Aleksander z Mieczysławki gm. Łuc
ka, Obroślak Józef z Antonina Nowego gm. Firlej, Polichańczuk Stanisław z Niedźwiady gm. Tarło, Puliński Czesław z Łęcznej, Smoliński Leon z os. i gm. Firlej, Stachura Józef z Niemiec, Wesołowski Michał z Kamionki, Wójciak Michał z Michałówki gm. Rudno, Zdunek Antoni, z Ostrowa gin. Luszawa.
Jednocześnie w Urzędzie Wojewódzkim w Lu
blinie p. Wojewoda J de Tramecourt udekorował Złotym Krzyżem Zasługi, między innymi przedstawi cieli duchowieństwa powiatu lubartowskiego w osobach: ks. Prefekta Aleksandra Szulca z Lubarto
wa, ks. Świostka Stanisława ze Starościna i ks. Re
miszewskiego Kazimierzą z Rudna.
Jak się dowiadujemy z ostatniego numeru Mo
nitora Polskiego również został odznaczony p. Sta
rosta T- Illukiewicza — za pracę w służbie państwo wej.