• Nie Znaleziono Wyników

Drwęca 1935, R. 15, nr 60

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Drwęca 1935, R. 15, nr 60"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

c— fc»w » P. K. O. P ozn ań nr. 800 084. Cena polcdy^ciego eggemplarsa 10 ■ I

Z D O D A T K A M I : „ O P I E K U N M Ł O D Z I E Ż Y “, „N A SZ P R Z Y J A C I E L “ 1 „R O L N I K “

Druk i wydawnictwo .Spółka Wydawnicza* Sp. z o. odp. w Nowenwnieści«* Adrei telegr. i .Spółka Wydawnicza* Nowemiasto-Poroorze.

ROK XV NOW EM IASTO-POM ORZE, W TOREK, D N IA 21 M A JA 1935 N — N . 6 0

U ro c z y sto śc i p ogrze b o w e śp. m a rsz . P iłsu d sk ie g o

w W a rsz aw ie .

W k a t e d r z e .

Przez cały dzień czwartkowy i noc z czw artku na piątek^ pomimo deszczu tłum y publiczności nie­

przerw aną falą przepływały przez katedrę. Obli­

czono, że w ciągu minuty wchodziło 6 0 - 7 0 osób do katedry, wobec czego w ciągu 30 godzin około 120.000 osób przesunęło się przez k atedrę św.

Jana.

Na m ieście.

Przez miasto w ciągu całego dnia przeciągały delegacje, przybyw ające z różnych stro a kraju na pogrzeb m arszałka Piłsudskiego.

O 10-ej rozpoczęło się nabożeństwo żałobne, k tóre celebrow ał ks. kardynał R akow ski. Jeszcze trw ało, a już rozpoczęło się wynoszenie wieńców, których złożono wielką ilość od obcych rządów i od Prezydenta, od Rządu, od Sejmu i Senatu i od wielu innych instytucyj. Wynoszono sztandary Legjonów, których poczęty noszą historyczne m un­

dury legjonistów.

Wieńce nieśli oficerowie.

W ynieśli też z K atedry na czerwonych podusz­

kach w szystkie odznaczenia marsz. P iłsudskiego;

odznaczenia francuskie i rum uńskie — nieśli oficerowie tych państw.

W zruszające kazanie w ygłosił biskup Gawlina.

O godzinie pół do dw unastej zaczęły wychodzić z K atedry w stronę placu Zamkowego dw uszeregi zakonnic, zakonników, a potem księży świeckich.

Po upływ ie kilkunastu minut zajechała laweta, poprzedzana przez kapitana artylerji na czarnym koniu.

W yn iesien ie z w ło k z k a te d r y .

U derzyły dzwony katedry Swięto-Jańskiej — w tórow ały im dzwony wszyst. kościołów W arsza­

wy. Przedstaw iciele Rządu wynieśli trum nę na ra ­ mionach. Dłuższą chwilę trw ało umocowywanie trum ny na lawecie i okryw anie trum ny sztandarem z Orłem Białym. Na czerwonej poduszce um oco­

wali oficerowie czapkę legjonow ą Piłsudskiego oraz szablę, skrzyżow aną z buławą. W tym że sa­

mym czasie obecni na nabożeństw ie ustaw ili się za trum ną. Najpierw p. A leksandra Piłsudska, k tó rą prowadził G eneralny Inspektor Armji, gen.

Rydz-Smigły, potem Rodzina, P. P rezydent Rze­

czypospolitej, przedstaw iciele szefów państw ob­

cych. W śród delegatów był m. in. m inister Laval, m arszek Petain, angielski m arszałek lord of Cavan, m arszałek rum uński Prezan, Goering i inni.

N astępow ał Rząd z p. Sławkiem na czele, m ar­

szałkow ie Sejmu i Senatu, generalicja, wojskowi obcych armij, duchow ieństw o innych wyznań, wśród których widniały fezy i turbany — to m aho­

m etanie i karaim ow ie. N astępow ali przedstaw iciele wyższych uczelni.

W śród bicia dzwonów orszak ruszył w stronę placu Zam kowego, k tó ry był całkiem opróżniony, a tylko szpalery piechoty ustaw iły się wzdłuż pla­

cu, by przepuścić część konduktu, a potem ruszyć wraz z nim.

Skolei szli przedstaw iciele Sejmu i Senatu, Klub Ludowy reprezentow ał prezes M. Róg, prezes N. K, W. Str. Ludowego M. Rataj oraz szereg po­

słów i senatorów , szli przedstaw iciele Klubu N.P.R., KI. Ch. D., licznie PPS., KI. „Undo“ (pp. Lewicki, Za- hajkiewicz i Łucki), Klubu Żydow skiego, kilkunastu członków Klubu N arodowego z pp. Strońskim , pułk. Arciszewskim, Rymarem, G. Balicką, K or­

neckim, W asiutyńskim , Stypułkow skim na czele.

Za Sejmem i Senatem kroczyli kaw alerow ie o r­

deru „Virtuti M ilitari“, korpus oficerski, podof.

i rozpoczęły się delegacje stow, i organizacyj.

Przodow ała delegacja uczenie gimnazjum Szachu ajerowej, do której^uczęszczają córki marsz.

Piłsudskiego.

N astępnie szły^delegacje Polaków z zagranicy.

Powoli, przy jękliw ych dźw iękach dzwonów, milczeniu zgrupow anych poza szpaleram i w ojska

i organizacyj, licznych tłumów, orszak żałobny po­

suwał się wyznaczonym szlakiem.

Płonęły, osłonięte kirem latarnie.

Krakowskiem Przedmieściem, Nowym Światem, Alejami Ujazdowskierai, ul. 6 Sierpnia i placem Zbawiciela podążał orszak w stronę pola M okotow­

skiego.

Przejście orszaku trw ało dwie godziny.

O sta tn ia d efila d a i z ło ż e n ie tru m n y na ram p ę.

Orszak przybył na pole Mokotowskie; w tern miejscu, gdzie zwykle przyjmował Piłsudski defi­

ladę, stała teraz trum na, przed k tó rą przeciągały oddziały za oddziałami.

Najpierw szła piechota, w śród której zwracał uw agę oddział 16 p. p. rum uńskiej, którego szefem był marsz. Piłsudski. Szli poczty sztandarow e poszczególnych dywizyj. W śród ponurego bicia w zakryte krep ą bębny — oddziały przeciągały przed trum ną, salutując ją i pochylając sztandary, okryte krepą. O rkiestry przechodziły bez dźwięku innego niż bicie werbla. Za piechotą szła m ary­

narka, lotnictwo, saperzy itd.

Górą przeciągały esk adry samolotów. A para­

ty szły kluczami.

N adjeżdżała konnica — trębacze przykładali trąby do u st — ale dźwięk nie rozlegał się.

Proporce kaw aleryjskie były zwinięte i owią­

zane wstęgami krepowemi.

W reszcie nadciągnęły arm aty. Szły najpierw działa połowę — po dwa w rzędzie, potem arm aty ciężkie. Z proporców artyleryjskich zwieszały się wstęgi krepow e.

Po zakończeniu defilady — na k rótko przed czw artą — trum na została przeniesiona na ram pę kolejową.

Rozległo się jednocześnie 101 strzałów arm at- f nich i dźwięki orkiestry — poraź pierw szy w cza- \

sie pochodu. O rkiestra g rała hymn narodow y, i

a następnie „Pierw szą B rygadę“.

Śm iertelne szczątki Wodza przeniesione zostały \

na platform ę odkrytego wagonu kolejowego | i umieszczone na stojącej na w agonie arm acie. ; W agon ten przeciągnięty został następnie na OchO' j tę, gdzie uform ow any został skład pociągu żałobn. * O statnie salutow anie generałów , k tórzy 1 Zm arłego Wodza przenieśli z kopca na w agon I i w arszaw ska część uroczystości pogrzebow ych j

dobiegła końca. jj

G d z ie z a tr z y m a ł s ię p o c ią g ża ło b n y ? Pociąg żałobny sk ład ał się z lokom otyw y i 15 | wagonów.

Pierw szy za parowozem w agon przeznaczony 1 był dla w arty honorow ej. W agon następny dla dostojnej Wdowy, córek i rodziny. Dalej — wa- ; gon-platform a z trum ną Zm arłego Wodza. W na­

stępnych w agonach zajęli miejsca członkowie rzą­

du, m arszałkow ie Sejmu i Senatu, dostojnicy państw ow i i generalicja.

Pociąg żałobny poprzedzał pociąg pancerny z pełną obsługą.

Pociąg żałobny poszedł nową linją przez R a­

dom —Kielce i Miechów i zatrzym ał się na n a stę ­ pujących s ta c ja c h : Piaseczno, W arka, Dobieszyn, Radom, Skarżysko, Kielce, Jędrzejów , Miechów, Słomniki.

Odjazd pociągu żałobnego nastąpił po godzinie 16-tej, a do K rakowa przybył w sobotę o godzinie 8-mej rano.

Pan P rezydent Rzplitej pojechał w kilka go­

dzin później własnym pociągiem tra są na Koluszki i Częstochowę.

Tą sam ą tra są poszło kilkanaście pociągów dodatkow ych, k tóre przew iozły delegacje wojska i organizacyj społecznych, a także delegatów państw zagranicznych. D ziennikarze polscy i zagraniczni pojechali tą sam ą trasą, co pociąg żałobny.

” Z m a rł p o u r o c z y s t o ś c ia c h p o g r z e b o w y c h . W arszawa, 18. 5. Wczoraj o godz. 18 bezpo­

średnio po powrocie do domu z pogrzebu marsz.

Pisudskiego z m a r ł nagle na udar serca k o m is a ­ r y c z n y w ic e p r e z y d e n t m ia sta s to i. W a rsza w y ,, C z e s ła w Z a w is to w s k i.

Prochy marsz. Piłsudskiego na Wawelu.

N a d w o r c u w K r a k o w ie .

Na peronie Dworca Głównego w K rakow ie ozdobionego kirem , zielonemi festonam i i barwam narodow em i o godz. 7*ej rano zebrali się przed"

stawiciele państw obcych, Rząd, byli prem jerzy, m arszałkow ie Sejmu i senatu, generalicja, dyplo­

maci itp.

O godz. 7 min. 5 przybył pociąg P rezydenta.

O godz. 7.40 w yruszyła pancerka „P iłsudczyk”

— zw iastun pociągu żałobnego. O godz. 815 Prezydent wszedł na peron. W pięć minut potem nadjechał już pociąg ze zw łokam i m arszałka P ił­

sudskiego.

Ośmiu generałów zniosło zwolna trum nę po ośmiu stopniach podjum.

Za chwilę trum na spoczęła na lawecie. Or­

szak pogrzebow y zaczął się rozwijać z placu kolejowego na ulicę Basztową.

Biły dzwony krakow skie, w śród których gó­

row ał dźwięk „Zygm unta”.

Orszak sunął w tym samym mniej więcej po­

rządku, jak i w W arszawie.

O rszak podążył ul. Basztową, Szczepańską na Rynek, który okrążył Za szpaleram i wojska i o r­

ganizacyj stały w głębokiej ciszy tłum y ludności, Z rynku kondukt podążał ulicą W iślaną i S tra­

szew skiego w stronę Wawelu.

O wpół do jedenastej kondukt wkroczył na Wawel. Laweta zajechała na dziedziniec i o godz.

11 zatrzym ała się przed wejściem do katedry.

Z trybuny ustaw ionej przy wejściu do katedry, w ygłosił przem ówienie p. P rezydent Ignacy Mo­

ścicki:

„ C ie n io m k r ó le w s k im p r z y b y ł t o w a r z y s z w i e c z n e ­ g o sn u . S k r o n i J e g o n ie o k a la k o r o n a , a d ło ń n ie d z ie r ż y b e r ła . A k r ó le m b y ł s e r c i w ła d c ą w o li n a s z e j . P ó łw ie k o w y m t r u d e m S w e g o ż y c ia b r a ł w e w ła d a n ie s e r c e p o s e r c e , d u s z ę p o d u s z y , a ż p o d p u r p u r ę k r ó ­ l e s t w a S w e g o D u c h a z a g a r n ą ł n i e p o d z i e l n i e c a łą P o l s k ę .

Ś m ia ło ś c ią s w e j m y ś li, o d w a g ą z a m ie r z e ń , p o t ę g ą c z y n ó w z n ie w o ln y c h r ą k k a j d a n y z r z u c ił, b e z b r o n ­ n y m m ie c z w y k u ł, g r a n ic e n im w y r ą b a ł, a s z t a n d a r y n a s z y c h p u łk ó w s ła w ą u w ie ń c z y ł.

S k a ż o n y c h n i e w o l ą n a u c z y ł h o n o r u b r o n ić , w ia r ę w e w ł a s n e s i ł y w s k r z e s z a ć , d u m n e m a r z e n ia z o r lic h s z la k ó w n a z i e m i ę s p r o w a d z a ć i w t w a r d ą r z e c z y w i ­ s t o ś ć z a m ie n ia ć .

D a ł P o l s c e w o ln o ś ć , g r a n ic e , m o c i s z a c u n e k . C z y n a m i S w e m i b u d z ił u w s z y s t k ic h — p o w s z y s t ­ k i e k r a ń c e P o ls k i — i s k r y t ę s k n o t d o w i e l k o ś c i .

M iljo n y t y c h i s k i e r z m ilj o n ó w s e r c w r a c a ły , r o z ­ ż a r z o n e m iło ś c ią d o T e g o , k t ó r y j e w s k r z e s z a ł , a ż s t a ł s i e On j a s n o ś c ią , s p ły w a j ą c ą n a c a łą n a s z ą z i e m i ę i p ło m ie n ie m , w y t a p ia j ą c y m k r u s z e c b e z c e n n y , k t ó r y w s k a r b c u n a r o d o w y m n a s z y c h w a r t o ś c i m o r a ln y c h p o z o s t a n i e o d tą d n a w ie k i.

W ie lk i e d z ie d z ic t w o p o z o s t a w ił w sp a d k u p o s o b i e t e n p o t ę ż n y w ła d c a s e r c i d u s z p o ls k ic h .

C z e ść , j a k ą o t a c z a liś m y JÓ Z E F A P IŁ S U D S K IE G O z a J e g o ż y c ia , w z m a g a s i ę d z iś i p o t ę ż n i e ć b ę d z ie w P o l s c e z g o d z in y n a g o d z in ę , c o r a z s t o k r o t n i e j .

N ie c h h o łd y , d z iś p r o c h o m w i e l k i e g o p o la k a s k ł a ­ d a n e , z a m ie n i ą s i ę w ś lu b y d o c h o w a n ia w i e r n o ś c i d la J e g o m y ś li, w d a le k ą p r z y s z ło ś ć p r z e n i k a j ą c y c h . N ie c h p r z e k u j ą s i ę w o b o w i ą z e k s t r z e ż e n i a d u m y i h o n o r u n a r o d u . N ie c h w o l ę n a s z ą d o t w a r d e j p r a c y i w a łk i z t r u d n o ś c i a m i z a p r a w ią , a s e r c a n a s z e w i e l k ą J e g o d la O j c z y z n y m iło ś c ią r o z p a lą .

U b r a m d o m o s t w n a s z y c h p o s t a w m y w a r t y , b y ś m y b e z c e n n e g o k r u s z c u c n ó t , p r z e z N ie g o p o z o s t a w i o ­ n y c h , n ie u s z c z u p lili, n i c z e g o z w i e l k i e g o p o N im d z ie d z ic t w a n ie u r o n ili i b y ś m y d u c h o w i J e g o , t r o s k ą z a ż y c ia o l o s y P o ls k i u m ę c z o n e m u , s p o k ó j w w i e c z ­ n o ś c i d a li” .

N a b o ż e ń s t w o ż a ło b n e .

Po tem przem ówieniu trum na została zdjęta z law ety i generałow ie wnieśli ją do katedry.

W św iątyni obecni byli, prócz Rodziny, Prezydent, Rząd, przedstaw iciele szefów państw obcych, m ar­

szałkow ie Sejmu i Senatu. Rozpoczęło się uro ­ czyste nabożeństw o.

Z ło ż e n ie d o k r y p ty .

Po ukończeniu modłów nad trum ną g en era ło ­ wie : Rydz-Smigły, Sosnkow ski, K asprzycki, Wie- niaw a-D ługoszew ski i Orlicz D reszer podeszli do katafalku, wzięli trum nę na ram iona, skierow ali się powoli, poprzedzani przez biskupów z ks. m etro­

politą Sapiehą na czele, do k ry p ty św. L eonarda

(2)

Trum na Pierwszego M arszałka Polski spo­

częła obok sarkofagu króla Jana Sobieskiego. Do­

okoła trum ny ustawili się biskupi obu wyznań.

W momencie, gdy trum na dotknęła podstaw y ka­

miennej, sklepieniem krypty w strząsnęły strzały arm atnie, a równocześnie bił dzwon Zygmunta.

Ustawione na wałach wawelskich baterje od­

dały 101 strzałów* arm atnich. Z przed katedry roz­

legły się dźwięki Hymnu Narodowego, a następnie Pierwszej Brygady. W przerwie między strzałam i i muzyką słychać było głuchy w arkot werbli.

Ustawione przed k ated rą poczty sztandarow e chyliły sztandary ku ziemi. Wojsko prezentow ało bron. Tysiączne tłumy, zgrom adzone na w ałach wawelskich i przyległych ulicach, zam arły w ciszy.

Zdaleka słychać było gwizd syren fabrycznych.

Pan Prezydent i rodzina opuścili kryptę, uda­

jąc się do Zamku. Do k rypty skolei wchodziła dal­

sza rodzina, generałow ie, podsekretarze stanu, aby złożyć hołd M arszałkowi. Na Zamku w tym czasie przedstaw iciele państw obcych składali na ręce P. Prezydenta Rzplitej kondolencje.

Z a k o ń czen ie ża ło b y.

M inister Spraw W ewnętrznych zarządził w dniu 16 maja r. b., iż uchwalone przez Radę Mi­

nistrów, z powodu śmierci M arszałka Polski Józefa Piłsudskiego, zawieszenie na obszarze całego Pań­

stw a publicznych widowisk, koncertów i zabaw, z uwagi na żałobę narodową, trwało do 18 maja rb. włącznie, jako do dnia Jego pogrzebu.

D z iw n e z ja w is k o w K r a k o w ie .

Kraków. W piątek o godz. 2.17 po południu w Krakowie miało miejsce niezwykłe zjawisko atm osferyczne. Zrobiło się mianowicie tak ciemno, jak w nocy. W całem mieście musiano zapalić lampy. Po kilku m inutach nadciągnęła burza z piorunam i, w ichurą i ulewnym deszczem. Dopiero po dłuższym czasie ciemności ustąpiły.

K o n d o le n c je P a d e r e w s k ie g o .

W arszawa. Przebyw ający w Riond Bosson w Szwajcarji Ignacy Paderew ski przesłał następ, treści d e p e sz ę :

Do Pana Prezydenta Rzplitej.

„Pragnąłem szczerze przybyć do Krakowa dla oddania ostatniej posługi Temu, który w zaraniu naszego niepodle*

głego bytu powołał mnie do pracy nad rozbudową Ojczy­

zny. Pragnąłem uchylić czoła przed tru m n ą wielkiego Człowieka, wielkiego walką, zasługą i cierpieniem. Gdy je dnak los ta k zrządził, że tego pragnienia spełnić nie mogę, przeto śmiem Pana Prezydenta poprosić o łaskawe przyjęcie zapewnienia, że w tych dniach sm utku, jak ongi w godzinach wesela, całem sercem łączę się z Narodem i boleję nad jego żałobą* ! (—) Paderewski.

Do p. m arszałkow ej*Piłsudskiej.

„Aczkolwiek nieznany, śmiem prosić Czcigodną Panią o przyjęcie wyrazów najgłębszego współczucia i u b o le w a­

nia z powodu poniesionej straty, która ta k boleśnie N a­

ród nasz dotknęła* ! (—) Paderewski.

J . E k s. K s. B isk u p D r. O k o n ie w s k i p r z e r w a ł w iz y t a c j ę .

Z powodu zgonu I M arszałka Polski śp. Józefa Piłsudskiego J. E. Ks. Biskup Dr. Stanisław Oko­

niewski — przerw ał swą wizytację.

J. E. Ks. Biskup będzie wizytował parafję w ąbrzeską w późniejszym term inie — praw dopo­

dobnie w dniu 29 maja.

P ó l m iljo n a z ło ty c h n a b ib lj o t e k ę im . P iłs u d s k ie g o w Ł od zi.

Łódź. Zarząd Związku Przem ysłu W łókienni­

czego w Państw ie Polskiem na zwołanem w dniu 16 bm. nadzwyczajnem posiedzeniu jednogłośnie uchwalił zadeklarow ać pół miljona zł na budowę w Łodzi gmachu bibljoteki publicznej im. Józefa Piłsudskiego, zaapelować do najszerszych sfer prze­

m ysłowych i handlowych Łodzi, aby przyłączyły się do zadeklarow anej akcji i przyczynili się w ten sposób do pow stania tej instytucji.

Gim nazjum p o lsk ie w Bytom iu jednak w re sz c ie o trz ym ało

p raw o pu bliczn o ści.

W spraw ie mniejszościowych szkół średnich na Górnym Śląsku niem. komisja mieszana osiągnęła w drodze rokow ań ugodowych załatw ienie, które odpow iada zasadom słuszności, interesom kultural­

nym mniejszości polskiej i niemieckiej.

W szczególności przyznano pryw atnem u gimnazjum polskiem u w Bytomiu i pryw ata, gim­

nazjum niem ieckiem u w Chorzowie prawo publicz­

ności z natychm iastow ą mocą obowiązującą. W obu tych gim nazjach egzamin dojrzałości odbędzie się już w roku szkolnym 1934-5, w myśl przepisów, obowiązujących dla gimnazjów państwowych.

R e ic h s ta g zw o ła n y na 21 m aja.

Berlin, 15. 5. W środę w południe ogłoszono w Rzeszy niemieckiej zwołanie Reichstagu na dzień 21 b. m. o godzinie 20-tej. Na porządku obrad jako jedyny punkt figuruje oświadczenie rządu Rzeszy. Obecny R eichstag niemiecki zbiera się już po raz piąty. Po raz pierwszy w ystąpią w nim posłowie Zagłębia Saary, wybrani przez ludność Zagłębia w liczbie dziewięciu. Ogólna liczba po­

słów Reichstagu wynosi obecnie 669.

M u sso lin i w y s y ła o k r ę t w o je n n y , aby u w o ln ić w ię z io n e g o k o n su la W łoch na S an D o m in g o .

Wiedeń. Wedle doniesienia z Rzymu Mussolini zakom unikow ał oficjalnie za pośrednictwem swego am basadora rządowi am erykańskiem u, że W łochy w ysyłają do republiki San Domingo okręt wojenny, aby uwolnić konsula w łoskiego B roletta z więzienia, w którem przebyw a już od miesiąca.

Konsul Broletta, będąc rów nocześnie przed sta­

wicielem am erykańskich przedsiębiorstw tytonio­

wych, został przed miesiącem aresztow any, rzekomo za działalność przeciwpaństwową.

Rząd w łoski prosił już raz rząd am erykański o pośrednictw o, jednakże władze w San Domingo odmówiły wypuszczenia konsula w łoskiego na wolność.

O b rad y nad ord yn acją w yborczą.

Z p o w o d u p o g r z e b u p r z e r w a n ie n a d w a d n i.

W arszawa, 17. 5. Obrady komisji konstytucyjnej BB. odbyw ały się wczoraj rano i po południu bez w z g lę d u u a p r z y g o to w a n ia p o g rz e b o w e .

Z e str o n y p r e z e s a B. B. W. R. n a g li s ię n ie u s ta n n ie o p o śp ie c h w m o n to w a n iu p ro ­ jek tu o rd y n a cji w y b o r c z e j, p ra g n ą c, aby ją p r z y ję to jak n a js z y b c ie j.

Pewnym czynnikom kierowniczym z BB. zależy bardzo na tern, aby projekt ordynacji wyborczej został p r z y ję ty w form ie, p r z e d s ta w io n e j p r z e z p. S ła w k a , b ez z a s a d n ic z y c h zm ia n , o k t ó r e w alczy o d ła m B B . z konserw atystam i na czele.

Znajdują oni sukurs z le w e g o s k r z y d ła „ sa n a cji”, opowiadającego się nadal za utrzym aniem przynaj­

m niej^ przym iotnikowego głosowania. N a m ię tn e d y s k u s je toczyły się d o k o ła w y s u w a n ia k a n ­ d y d a tó w na posłów, posiadających im ienne po­

parcie wyborców w pewnej określonej liczbie. Ze i względu na pogrzeb ohrady zostały przerw ane na j dwa dni.

O b rad y n ad o r d y n a c ją w y b o r c z ą w z n o w io n e . W arszawa. Pod przewodnictwem wieemarsz.

Cara zebranie grup konstytucyjnych Sejmu i Senatu klubu BB. podjęło we środę rozpraw ę szczegółową nad projekt *m ordynacji wyborczej do Sejmu. Roz­

ważano m. in. zwłaszcza spraw ę pomnożenia uczest­

ników zgrom adzeń okręgow ych o nowe kategorje delegatów organizacyj kobiecych, niepodległościo­

wych itd. Jako delegaci organizacyj niepodległo­

ściowych są brani pod uwagę przedstaw iciele Związ­

ków Legjonistów, Peowiaków i obrońców Lwowa.

P a k t c z e c h o s ło w a c k o - s o w ie c k i p o d p isa n y . Praga. We czw artek po godz. 13-tej podpisano w m inisterstw ie spraw zagranicznych czechosłowa- cko-rosyjski pakt pomocy. W imieniu Czecho­

słowacji podpisał układ m inister spr. zagr. Benesz, w imieniu ZSRR. poseł w Pradze A leksandrow ski.

J u l j a K a v a n a g h .

FATALNA MIŁOŚĆ

Powieść z angielskiego.

fCiąg dalszy).

Ignacy nie połączył się tym razem z tłumem.

A niela rzuciła nań zw ycięskie spojrzenie w chwili, gdy podaw ała ręk ę przyszłem u swemu mężowi.

Spojrzenie to przeszyło mu serce na wylot. Wy­

staw ić na pośm iew isko Anielę, w ydało mu się rze czą tak prostą... Ale być przez nią wyśmianym, tego się nie spodziew ał. Zabrać się do niej i rzu ­ cić ją, skazując na wieczną sam otność, uważał za figiel, bardzo dobrze obm yślany, ale widzieć ją narzeczoną K lem en sa!... cóż za rozczarowanie.

Kilka tygodni, k tó re poprzedziły ślub Anieli, upłynęły cicho i zwyczajnie. Zakochani spotykali się co wieczór na skale i przechadzali nad morzem, rozm awiając o swej przyszłości. Klemens pozo­

staw ił całkiem Anieli urządzenie wspólnego ich

życia. W iedział on dobrze, iż mimo dziwactw swoich dziewczyna ta była rozsądną i że m ógł na niej we w szystkiem polegać.

W ielka zmiana zresztą zaszła w owym czasie w charak terze i usposobieniu Anieli, stała się ona cichszą, łagodniejszą i w ysłuchała obojętnie zapo­

wiedzi Ignacego. W yprzedziła w zemście tego

„nędznika“, jak go nazyw ała i to jej w ystarczyło.

U roczysty dzień nadszedł wreszcie.

W mroźny zimowy poranek ksiądz proboszcz pobłogosław ił związek Anieli z Klemensem i młoda para zajęła tego sam ego dnia nowy swój domek, znajdujący się w sam ym środku wioski.

II.

Klemens tedy doszedł do upragnionego celu.

M arzenie całego jego życia ziściło się wreszcie.

Dziewczyna, k tó rą kochał od tak daw na, została jego żoną, jego cichą i łagodną tow arzyszką, p ra­

cowitą, oszczędną i gospodarną. Czuł się naj­

szczęśliwszym człowiekiem pod słońcem . Prowadził ją co niedzielę do kościoła, a w dnie pow szednie śpiew ał od świtu do nocy, pracując pilnie.

P otw orna n a p a ść

ze stro n y „G łosu L u b a w sk ie g o ”

i t o J e s z c z e w ta k p o w a ż n e j c h w ili.

N o w e m ia s t o . Pospolitej niegodziwości dopuścił się względem nas, nie pomnąc na powagę chwili, sa nacyjn y

„ G lo s L u b a w s k i“. Otóż podając w nr. 59 z dnia 18 maja rb. o skreśleniu przez Z a rzą d G łó w n y Zw. Wydawców Dzienników i Czasopism „ G a z e ty W a r s z a w s k ie j “ z l i s t y c z ło n k ó w Związkn z powodu „b rak u n a l e ż y t e g o s z a ­ c u n k u w o b e c m a j e s t a t u ś m ie r c i śp . m a r s z P iłs u d ­ s k i e g o “, pozwolił sobie — aczkolwiek w nieco wstydliwej formie, bo jako „uwagę zecera“ na n astępującą obelżywą inwekcję : „ P o d o b u ą ig n o r a c j ę s p o t k a liś m y w N o w e m - m i e ś c i e “. Ponieważ obok „Głosu Lubaw skiego“ nasza ga­

zeta jest j e d y n ą , która t u w y c h o d z i — niesłychany ten zarzut dotyczyć m o ż e j e d y n i e n a s z e g o p ism a . Z „Gło­

sem Lubaw skim “ na ten tem at rozprawiać się na łam ach naszej gazety nie myślimy, sprawę tę bowiem o d r a z u s k i e ­ r o w a liś m y n a d r o g ę s ą d o w ą , gdzie będzie miał możność udowodnić słuszność swojej potwornej insynuacji — ale Szaa. naszym Czytelnikom pragniemy przy tej sposobności wykazać c a łą n ik c z e m n o ś ć p r o w a d z o n e j p r z e c iw n a m z e s t r o n y p e w n y c h tu c z y n n ik ó w w a lk i. Trzeba bowiem wiedzieć, że nietylko u b liż o n o nam na ła m a c h t e g o p ism a , ale ponadto r o z p ę t a n o p ra w d z . h e c ę p r z e c iw n am .

A o c o poszło, pytają nasi Czytelnicy? Przecież poda­

liśmy pierwszą w ia d o m o ś ć o s k o n ie śp . m a r s z P iłs u d ­ s k i e g o w r a z z b liż s z e m i o k o lic z n o ś c ia m i o d z n a c z a j ą ­ c y m d r u k ie m i w g r u b e j c z a r n e j o b w ó d c e . Ale k a m ie ­ n ie m o b r a z y stała się d la n ic h t a o k o lic z n o ś ć , źe n ie podaliśmy tej wiadomości na p ie r w s z e j , a na o s t a t n ie j dopiero stronicy. W y t łu m a c z y m y przeto Szan. Czytelni­

kom, c o s p o w o d o w a ło , że z m u s z e n i byliśmy podać tę 'w i a d o m o ś ć d o p ie r o n a o s t a t n i e j s t r o n ie . Otóż rzecz ma się n a s t ę p u j ą c o : W ia d o m o ś ć o ś m ie r c i śp. Mar­

szałka z a s k o c z y ła nas, jak i całe społeczeństwo. Dowie­

dzieliśmy się o niej dopiero w poniedziałek, dnia 13 maja, 0 g o d z 8 r a n o . Nasza gazeta n ie rozporządza przecież takim a p a r a t e m in fo r m a c y j n y m , ja k w i e l k i e d z ie n n ik i.

N a t y c h m ia s t wydrukowaliśm y też k le p s y d r ę ż a ło b n ą 1 w y w i e s i l i ś m y ją w o k n ie w y s t a w n e m . Ale^ do gazety pragnęliśmy prócz s a m e g o f a k t u z g o n u p o d a ć i d a ls z e j e s z c z e s z c z e g ó ły . Nie mogąc d o k ła d n y c h w ia d o m o ś c i skądinąd z a c z e r p n ą ć , o g o d z . 8,30 udał się nasz k ie r o w ­ n ik , p. Ł u p ic k i, d o S t a r o s t w a z p r o ś b ą o p o d a n ie n a m b liż s z y c h , a u t e n t y c z n y c h w ia d o m o ś c i. Zastał ta m w i- c e s t a r o s t ę p. B u d n ik a . A jest publiczną tajemnicą, że właśnie p. w ic e s t a r o s t a B u d n ik opiekuje się w y d a w a ­ n ie m „ G ło su L u b a w s k ie g o 44. Stąd też pochodzi, że „ G łos L u b a w s k i44 r o z m a it e w ia d o m o ś c i u r z ę d o w e ! p ó łu r z ę - d o w e z p o w ia tu o t r z y m u j e z p ie r w s z e j r ę k i , a m y d o p ie r o , jeżeli chcemy je podać, m u s im y je pośrednio c z e r ­ p a ć, s łu s z n o ś c i czego żadną miarą u z n a ć n ie m o ż e m y , bo przecież ta k sa m o p ła c im y p o d a tk i, jak j sanacyjne wydawnictw o — a jeżeli chodzi o ich w y s o k o ś ć , to napewno są one kilkakrotnie w y ż s z e od ta m tych — więc tej n ie r ó w n o ś c i w t r a k t o w a n iu n a s n ie r o z u m ie m y . Ale w tym w ypadku, gdy chodziło o w y d a r z e n ie o ta k n ie z m i e r n e j d o n io s ło ś c i, s ą d z iliś m y znaleźć p r z y c h y ln e p o t r a k t o w a n ie naszej prośby. Otóż p. w i c e s t a r o s t a B u d n ik o ś w ia d c z y ł, źe o p r ó c z wiadomości o s k o n ie śp . M a r s z a łk a ż a d n y c h In n y c h n ie m a, dodając przytem, że, o i l e je otrzyma, ni8 omieszka nam d o n i e ś ć .

Na to doniesienie c z e k a liś m y a ż d o g o d z in y 10.

Wreszcie w o b a w ie , że wogóle ż a d n y c h n ie o t r z j / m a m y , w ostatniej chwili t e l e f o n i c z n i e z w r ó c iliś m y s i ę d o r e ­ d a k c ji „Słowa Pom.“, ale uzyskanie w tym dniu t e l e f o n i c z ­ n e g o połączenia było n ie ła t w e , to też otrzymaliśmy pożądaną wiadomość dopiero p o g o d z . c z e k a n iu — wtedy, kiedy już był c z a s n a j w y ż s z y podać ją d o d r u k u , żeby w o g ó l e mogła się jeszcze ukazać w t y m n u m e r z e . Ze w t y c h w a r u n k a c h n ie mogliśmy tej wiadomości podać na p i e r ­ w s z e j strooie, a jedynie na c z w a r t e j , którą stale rezer­

wujemy dla o s t a t n ic h wiadomości, z r o z u m ia łe j e s t k a ż ­ d e m u , kto jako tako o b e z n a n y je s t z t e c h n ik ą d ru k a r - s k o - d z ie n n ik a r s k ą . P o d a liś m y więc tę ż a ło b n ą w i e ś ć w t a k i e j f o r m ie i w t a k i s p o s ó b , na jaki w t a k ic h warunkach z d o b y ć s i ę m o g liś m y — z tem, że w n a s tę p ­ nym numerze danem nam b ęd d * u z u p e łn ić to, co się u c z c z e n iu d o s t o j e ń s t w a o s o b y Z m a r ł e g o n a le ż y , c o ś m y t e ż u c z y n ili, zapełniając w ię k s z ą c z ę ś ć la m ó w naszej gazety następnyc h num erów w y łą c z n i e w ia d o m o ś c ia m i ź a ło b n e m i.

C zy ń m y wobec tego w czemkolwiek u c h y b ili należyte­

mu szacunkowi wobec m ajestatu śraier i śp. marsz. Piłsud­

skiego, n ie c h S z a n . C z y t e ln ic y s a m i o s ą d z ą ! Nie mo­

żemy pominąć jeszcze i tego szczegółu, że d o p ie r o o k o ł o g o d z 1 1 -te j, k ie d y jn ż rozpoczęło się b ic ie n a k ła d u naszej g a z e t y , zadzwonił p. w ic e s t a r o s t a B u d n ik , dono­

sząc, że in n y c h s z c z e g ó ł ó w o śmierci marsz. Piłsudskiego podać nam wprawdzie n ie m o ż e , ale m o ż e m y o t r z y m a ć t e k s t o r ę d z ia P . P r e z y d e n t a , j e d n a k z a o d p o w ie d n ią o p ła tą . Byliśmy zmuszeni za to p o d z ię k o w a ć , ponieważ nie miało to już dla nas ż a d n e g o z n a c z e n ia wobec tego, że już było z a p ó ź n o , by to móc jeszcze w tym numerze zamieścić. Na w s z y s tk o , cośmy powyżej p o d a li, mamy d o w o d y i ś w ia d k ó w , a wytoczeniem s p r a w y p r z e d f o r u m s ą d o w e d a m y „ G ło s o w i L u b a w s k ie m u “ m o ż ­ n o ś ć w y k a z a n ia s w e j s ł u s z n o ś c i dla ta k o b e l ż y w e g o d la n a s z a r z u t u , jakobyśm y w danym w y padku n a l e ż y ­ t e m u s z a c u n k o w i wobec m a j e s t a t u ś m ie r c i ś p . M ar­

s z a łk a P i ł s u d s k i e g o u c h y b il i.

Stan taki trw ał siedem tygodni.

W ośm ą niedzielę po ślubie Aniela rzekła nagle:

— Ja nie pójdę dziś z tobą do kościoła.

— Aleś ty nie chora?... — zapytał z niepokojem .

— Ależ nie, tylko tak nudno .. Próbow ałam się do tego przyzwyczaić, żeby ci spraw ić przy­

jemność; ale widzę, że to nad moje siły; idź no ty na mszę bezemnie.

Klemens użył wszelkich środków , aby ją prze­

konać. Aniela nie chciała go słuchać.

— Jam ci przecież mówiła, że to tak będzie»

— odparła zimno, — uprzedziłam cię, że ja cię naśladow ać nie będę. Przykro mi, że cię m artwię, mój Klemesiel Ale cóż robić?... J a nie mam na to rady... A pam iętasz przecie, żem cię uprzedzała.

Klemens nie zaprzeczał. Aniela uprzedziła go 0 tem istotnie, nie mógł więc mieć żalu do niej za to, co go teraz spotkało. Poszedł tedy na mszę sam jeden, ale mu było bardzo przykro.

Po tej niedzieli nastąpiła druga, potem trzecia 1 tak dalej... Aniela trw ała w swym uporze i on sam m usiał chodzić do kościoła. (C. d. n.)

Cytaty

Powiązane dokumenty

radzą sobie nawet z ciężkimi plamami, jednocześnie pomagając zachować intensywny kolor ubrań; pomagają usuwać zmechacenia z ubrań; do wyboru różne rodzaje.

[r]

Za- pewne szacunek do przyrody jako dzieäa stworzenia, ale takĔe do dzieä czäowieka wzniesionych w tym du- chu stanowiñ gwarancjö powstania krajobrazu zrównowaĔonego,

Od dźwięku do słowa i jeszcze dalej – aż do analizy homomorficznej i z powrotem do dźwięku.. 21

Wkroczyliśmy przez całe dotychczaso- we rozważanie, zwłaszcza zaś przez ostatni jego fragment, bardzo głęboko w dziedzinę ra- cji etycznych, które stanowią podstawowy wy-

z marchwi, z młodej kapusty z dodatkami, z buraków, mizeria lub jarzyny gotowane : karotka, brokuły, marchewka duszona z groszkiem. - owoce sezonowe

Akcja filmu rozgrywa się w więzieniu na wyspie Mont Nolr, w spelunkach Marsyljl oraz w Algerze... rejestracji nalety okazać oryginalY powytsz}'Ch d"kumentów oraz

Aby zapewnić wyżej wzmiankowaną standaryzację efektów kształcenia i wyrównanie kompetencji absolwentów różnych szkół wyższych, ministerstwo opracowało wytyczne do