• Nie Znaleziono Wyników

Widok Wolność i konwencja w wypowiedziach Józefa Tischnera

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Widok Wolność i konwencja w wypowiedziach Józefa Tischnera"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

DARIA BORKOWSKA, KAMILLA TERMIŃSKA

Uniwersytet Śląski w Katowicach

Wolność i konwencja

w wypowiedziach Józefa Tischnera

Sformułowanie „różne sfery komunikacji” wyznacza, przywołując relatywi- styczną teorię bytu, przepastne dziedziny badawcze. Podstawowa dla naszej kul- tury dychotomia między królestwem materii a królestwem ducha, zanim została rozmnożona w niewyczerpaną wielość światów1, sposobów bycia, gier języko- wych itp., zmieniana była w podziały trójczłonowe2, czwórczłonowe3, pięcioczło-

1 Na przykład Leszek Kołakowski, Horror metaphisicus, Warszawa 1990, s. 124: „Nie ma języka wszechobejmującego; ile możliwych punktów widzenia otwierających perspektywę na Byt i Nicość, tyle możliwych języków — czyli nieokreślenie wiele. I nie ma takiego punktu, z któ- rego otwierałyby się równocześnie wszystkie perspektywy — chyba że pokrywa się on z okiem Boga. Niekiedy możemy przenosić się z jednego punktu widzenia do drugiego, nie tracąc z pamięci poprzedniego widoku, i w ten sposób postrzegać prawdę wielu metafi zycznych perspektyw, które sprowadzone do wspólnego jakby języka kolidują ze sobą wzajem. Lecz częściej trzymamy się jednego punktu obserwacyjnego, do którego przywiodły nas zarówno nieodparte siły naszej cywili- zacji, jak i nasze własne umysłowe preferencje, nasze pokusy i pragnienia”.

2 Karl Popper, Epistemologia bez podmiotu poznającego, „Literatura na Świecie” 1984, nr 12 (161); Martin Buber, Ja i Ty. Wybór pism fi lozofi cznych, Warszawa 1992: „fi zyczny” świat konsystencji, „psychiczny” świat drażliwości, „noetyczny” świat ważności; Jürgen Habermas, Teoria działania komunikacyjnego, t 1. Racjonalność działania a racjonalność społeczna, War- szawa 1999: świat otaczających podmiot przedmiotów (działanie teleologiczne), świat innych podmiotów (działanie regulowane przez normy) i wartości kulturowych, świat własnych przeżyć, potrzeb i zamiarów podmiotu (działanie dramaturgiczne). Paul Ricoeur, Podług nadziei, Warsza- wa 1991, s. 145 nn.: sfery stosunków międzyludzkich — posiadania, władzy i uznania: „Pierwszą determinuje stosunek pracy i przywłaszczenie, drugą stosunek nakazu i posłuszeństwa (lub, jeśli wolicie, stosunek rządzącego i rządzonego, który jest stosunkiem politycznym par excellence).

Trzecia ma również obiektywne wsparcie w obyczajach, kodach, pomnikach i dziełach sztuki i kultury”.

3 Leon Chwistek, Pisma fi lozofi czne i logiczne, t. 1, Warszawa 1961, t. 2, Warszawa 1963:

cztery rzeczywistości: 1. rzeczy (w ujęciu zdroworozsądkowym) — prymitywizm, 2. nauk fi zycz- nych — naturalizm, 3. wrażeń — impresjonizm, 4. wyobraźni — futuryzm.

(2)

nowe4 i sześcioczłonowe5. Józef Tischner, omawiając (ostrożnie i z dystansem, lecz wstrzymując się od ubolewania nad tym stanem rzeczy) zjawisko „rozbitego świata”, pisze we właściwy sobie sposób:

Z widzeniem świata przez naukę jest trochę jak z widzeniem lasu przez czło- wieka: z daleka widzi się same drzewa, dopiero gdy się wejdzie do środka, widzi się mchy, ptaki, zwierzęta. [...] Różne obrazy świata bywają w jakimś stopniu wynikiem stosowania różnych metod. Ten sam świat odbija się ina- czej w różnych lustrach. [...] Tradycyjna metafi zyka nie znała współczesnego bogactwa metod, nie znała wyników nauk szczegółowych, jej doświadczenie świata było trochę jak widzenie lasu z oddali [Mww 280].

Multiplikacji sprzyjają dwudziestowieczne zjawiska kulturowe najwyższej wagi:

• wielość koncepcji prawdy, racjonalności i metod naukowych,

• wielość koncepcji Boga i systemów etycznych,

• instrumentalizm w metodologii nauki,

• anarchizm metodologiczny (Feyerabend, Kuhn, Capra),

• Einsteinowska względność czasu i wielość przestrzeni,

• Goedlowska niemożność dowodu w matematyce,

• zasada nieoznaczoności i kreatywizm obserwatora w mechanice kwantowej,

• relatywizm kulturowy, sceptycyzm lingwistyczny,

• dyskurs na temat intranslatybilności,

• Wittgensteinowski pogląd o wielości niesprowadzalnych do siebie gier językowych.

Nie chcąc zatem mnożyć światów (rzeczywistości, realności itd.) i warstw (przestrzeni, dziedzin, kręgów itd.) komunikacyjnych6 praeter necessitatem, a nie będąc w stanie dokonać i uzasadnić wyboru między niezwykle przekonują- cymi koncepcjami, doraźnie, ad hoc w celu opisania idiolektu, wykreślimy sfery i warunki komunikacyjne, opierając się na następujących kryteriach:

• kwalifi kacja gatunkowa porównywanych wypowiedzi, zachodzące między nimi relacje, ich założony odbiór oraz rodzaj transmisji (media),

4 John Searle, Umysł, język, społeczeństwo. Filozofi a i rzeczywistość, Warszawa 1990: aserty- wy, dyrektywy, komisywy, ekspresywy, deklaratywy.

5 Alfred Schütz, O wielości światów. Szkice z socjologii fenomenologicznej, Kraków 2008:

codzienność i (fi kcyjne) sen, zabawa, nauka, sztuka, religia.

6 Rezygnujemy zatem również z typologii kręgów dialogicznych zaproponowanej w: Kamilla Termińska, Lingwistyczne zaświaty dialogów istotnych życiowo, [w:] Język wobec przemian kultury, red. Emil Tokarz, Katowice 1997.

(3)

• formacje przedmiotowe; pojęciowe i leksykalne,

• schematy kompozycyjne, logiczne i syntaktyczne.

Są to zarazem narzędzia pozwalające zbadać manifestacje wybranego idiolektu.

W świecie deprecjacji słowa7, gdy większość ludzi nie potrafi już ani mówić, ani słuchać, a rozmowa przybiera postać albo przesłuchania, albo rynkowej wy- miany zaczerpniętych z mediów frazesów i zbitek pojęciowych, Józef Tischner uczy, czym jest prawdziwa rozmowa i jak podzielić się sobą, swym wewnętrz- nym bogactwem i swoją biedą z drugim człowiekiem, bez którego nie istniejemy i który również ofi arowuje nam siebie swoimi słowami. Atrofi a uwagi i życz- liwości w produkującym środki samozagłady świecie, nastawionym na sukces, zysk i specjalizację, pogłębia samotność człowieka, dla którego język przestał być nośnikiem wartości. Dla takiego świata fakt istnienia kogoś przywiązującego naj- wyższą wagę do tajemnicy mowy, budującej między ludźmi mosty, dzięki którym mogą się wzajem spotkać i pokochać, jest czymś niezwykle cennym. Refl eksja nad nasyconą wartościami Tischnerowską mową dla lingwisty, prócz poznawcze- go, może mieć również działanie terapeutyczne.

Wydaje się, że można wydobyć kilka zasadniczych rysów decydujących o swoistości niepowtarzalnej prozy Józefa Tischnera. Głównym jest wysoki sto- pień samoświadomości językowej. Refl eksja metajęzykowa, będąca nota bene, je- dynym elementem łączącym dwudziestowieczną wielość prądów, odłamów i szkół fi lozofi cznych, bezustannie towarzyszy jego rozmyślaniom. Obecna jest w namy- śle nad językiem in toto, któremu Józef Tischner przyznaje rolę narzędzia syn- tetyzującego wielość spotykanych w rozmaitych naukach (wymienia socjologię, psychologię, a zwłaszcza psychiatrię) teorii i praktyk, wiodących do poznania drugiego człowieka oraz umożliwiającego to poznanie. Józef Tischner pisze:

[...] kierujemy się najpierw w stronę fenomenu języka. Wybór nasz nie jest dyktowany niczym więcej poza przypuszczeniem, że jeśli w poznawaniu

7 Elias Canetti, Sumienie słów, Kraków 1999, s. 52–53. Zamieszczona tu została ostra diagno- za komunikacji zaburzonej: „Zrozumiałem, że wprawdzie ludzie mówią do siebie, ale się nie rozu- mieją; że ich słowa są pchnięciami odbijającymi się od słów innych; że nie ma większej iluzji nad mniemanie, że język jest środkiem komunikacji. Mówimy do kogoś, ale tak, że nas nie rozumie.

Mówimy dalej, a on rozumie jeszcze mniej. Krzyczymy, a on krzyczy w odpowiedzi; wykrzykniki, które w gramatyce zajmują bardzo niewiele miejsca, opanowują język. Okrzyki skaczą niczym piłki w tę i z powrotem, rozdają pchnięcia i spadają na ziemię. Rzadko wnika coś w rozmówcę, a jeśli nawet, to przeważnie coś przekręconego. Ale te same słowa, które nie dają się zrozumieć, które działają izolująco i tworzą coś w rodzaju akustycznej postaci, nie są ani rzadkie, ani też nowe, wynalezione przez stworzenia dbające o swoją niepowtarzalność; są to słowa najczęściej używane, najbardziej ogólne frazesy, powtarzane sto tysięcy razy, i takich słów, właśnie takich, używa się, by oznajmić swoją wolę. Piękne, brzydkie, szlachetne, podłe, święte, codzienne słowa, wszystkie wpadają do tego kipiącego rezerwuaru i każdy wyławia dla siebie takie słowo, jakie odpowiada jego lenistwu; powtarza je tak długo, aż już go nie można rozpoznać, aż w końcu znaczy ono coś zupełnie innego, coś wręcz przeciwnego niż jego pierwotny sens”.

(4)

(ściślej: poznawczym obcowaniu) drugiego istnieje jakaś wewnętrzna logika, jeśli rozwiązując je nie jesteśmy skazani na przypadek, jeśli od czegoś ono wychodzi i ku czemuś dąży, to powinno się to odbić na płaszczyźnie języka, którym posługujemy się, opisując w sposób przednaukowy, wyniki owych poznań. Czymkolwiek byłby język i jakiekolwiek byłyby relacje między nim a doświadczeniem, danych języka pomijać nie należy. […] W wyniku bada- nia języka postaramy się uzyskać wgląd w zjawisko, które w naszej potrzebie syntezy okaże się kluczowe, a które określamy jako „przestrzeń poznawcze- go obcowania z drugim”. Aprioryczna organizacja owej przestrzeni jest pod- stawą porządku dla wszystkich możliwych orzeczeń określających to, c z y m c z ł o w i e k j e s t8. Ale przestrzeń poznań i obcowań nie zawdzięcza tej orga- nizacji samej sobie. Organizacja wynika [...] z bardziej podstawowego niż doświadczenie przestrzeni, doświadczenia w a r t o ś c i. W ten sposób nasza potrzeba syntezy doprowadzi nas poprzez zjawiska typu językowego i po- przez doświadczenie przestrzeni w stronę elementarnych danych aksjologicz- nych [Fd 225–226].

Refl eksja nad nasyconym wartościami językiem jest obecna w polemi- kach, dyskusjach, przytoczeniach cudzych poglądów. Może najjaskrawiej cecha ta uzewnętrznia się, gdy Józef Tischner mówi o jednym ze swych mistrzów — Emmanuelu Lévinasie. Omawiając jego znaną fenomenologię twarzy, nagle sta- wia „znak ostrzegawczy” i, zmieniając pozornie temat, zaczyna omawiać prob- lematykę języka i jego funkcji. Następnie przypisuje fenomenologii klasycznej, która „nazywała to, co widać” [Mww 183], akcentowanie funkcji deskryptywnej, przechodząc w ten sposób do charakterystyki języka samego Lévinasa, pisząc, że fi lozof ten „[...] chce wyrażać, w y s ł a w i a ć” [Mww 183]. Charakteryzuje go jednak z punktu widzenia recepcji tekstu:

Co znaczy: rozumieć tak skonstruowany tekst? Znaczy: zezwolić, by w jakimś zakresie to, co tekst wyraża i wysławia, o d w z o r o w a ł o się w nas. Zacieśnia się granica dzieląca słowo i rzeczywistość. Zanika intencjonalność uprzed- miotowienia. Uzyskuje się tutaj siłę słowa, by porwało ono, jak powiew wia- tru naszą wewnętrzną wrażliwość i aby wyżłobiło w niej zupełnie nowe bruz- dy. Fenomenologia opisu przechodzi w fenomenologię wyrazu [Mww 183].

Nieco dalej, wypełniając zgoła niebanalnie banalny skądinąd schemat: „od ogółu do szczegółu”, przechodzi do bardziej konkretnych analiz:

Jedno jest niewątpliwe: gdy w tekście Lévinasa natrafi my na zdania, w któ- rych będzie brakować orzeczeń, na przykład słówka „jest”, gdy rytm zdań

8 Wszystkie wyróżnienia — autorek artykułu.

(5)

nagle się załamie i nie będzie wiadomo, czy chodzi jeszcze o teorię, czy już o poezję, bądźmy szczególnie czujni i nie pozwólmy się zwieść pozorom!

Miejsca takie są w myśleniu Lévinasa szczególnie ważne, bowiem w nich właśnie znajdujemy się „poza bytem”. Na tych dziewiczych terenach myśl, jak niebieski ptak, zbiera dla siebie pokarm [Mww 183].

Pięknie, nad wyraz skromnie i wyraźnie na modłę fenomenalistyczną wypo- wiedział się Józef Tischner na temat swego modus loquendi:

Nie nazywajcie tego ani kazaniami, ani homiliami, bo to nie to. Som to „oz- myślania z pokazywaniym i pokazywanie z ozmuslaniym”. Jo stoję trochę wysyj i pokazuje palcym świat i niebo, mówiący „Patrzajcie. Wy patrzajcie.

I tak se wej opowiadómy o myślach wtore się rodzóm. Kieby nie Wy, to by mnie nie było” [Bm, ze wstępu].

Józef Tischner jest autorem własnej teorii dialogu. Dialogu, w którym urzeczywistnia się „nieobłudna” prawda. Całe dzieło Filozofi a dramatu buduje w gruncie rzeczy tę teorię, nadając rangę terminowi, defi niując i dookreślając trzy niezbywalne elementy niezafałszowanej komunikacji „twarzą w twarz”: czas, aktorów i scenę. Niemniej uwagi na temat rozmowy przetykają całą jego twór- czość. Przytoczymy tylko:

Aby zrozumieć wołanie drugiego, muszę zapytać: o co mu naprawdę chodzi?

Aby tak zapytać, muszę nakazać samemu sobie, żeby i mnie o prawdę cho- dziło. Wszystkie ścieżki ludzkiego ethosu przechodzą przez bramy prawdy, których obchodzić nie wolno. Jeśli przystaniemy na zakłamanie, nie będzie możliwy żaden obiektywizm, a konsekwentnie żadna etyka, ani etyka miło- ści, ani etyka spolegliwości, ani etyka pracy [Mww 388].

Zanim jeszcze, w związku z kognitywizmem, przetoczyła się przez polskie językoznawstwo „moda na metaforę”, Józef Tischner gruntownie ustosunkował się do tego fi lozofi cznego zjawiska. Ósmy rozdział Myślenia według wartości ma tytuł Myślenie z wnętrza metafory i składa się z następujących podrozdziałów: „O tym, skąd fi lozof mówi...”, „O tym, o czym fi lozof chce mówić....”, „Co robią fi lozofo- wie z faktycznością...”, „Co uznaje myślenie bez metafor...”. Wskazując na nie- odzowność docierającej do najgłębszych warstw bytu metafory w języku religii, fi lozofi i i nauki, przywołuje wielkie metafory, które stoją u źródeł decydujących dla naszej kultury sposobów myślenia: biblijnego „światła”, platońskiej „jaskini”, augustyniańskiego „rodzenia” (odnośnie do Trójcy Świętej), kartezjuszowskiego

„złośliwego demona” itp. Podkreśla również panmetaforyczność języka wiary.

Józef Tischner zajmuje się także szeroko pojmowanymi właściwościami języka religii, nastawionego na poszukiwanie Transcendencji i odnajdywanie

(6)

jej poprzez nadanie innego aksjologicznego wymiaru empirycznie doświadczanej rzeczywistości podmiotowej i przedmiotowej. Istnieje podstawowa sprzeczność między konkretnym, referencjalnym językiem codziennej komunikacji a nieskoń- czonością odniesienia języka religijnego, który tę nieusuwalną sprzeczność przyj- muje i wyraża poprzez podważanie zaufania do siebie samego, zwracanie uwagi na własną nieadekwatność, nieprzejrzystość konieczną, gdy mówi się o niewysło- wionym. Ważnym wyznacznikiem tego języka jest kondensacja w nim symboli, metafor, metonimii, paraboli, alegorii i paradoksów, które ukazują poza sobą roz- ległe przestrzenie interpretacyjne, umożliwiając powstawanie wokół określonych tematów niezliczonych interpretacji, przetworzeń, egzegez, komentarzy, aluzji i napomknień. Uwidacznia się w nim napięcie między otwartą na tajemnicę wiarą a ludzką, lecz będącą darem Boga, skłonnością do racjonalizacji; między augu- styniańską formułą „credo ut intelligam” a jej zwierciadlaną, nie mniej znaną pa- rafrazą: „intelligo ut credam”.

Wszystkie te wielkie metatematy: refl eksja metajęzykowa, dialogika, myśle- nie o metaforze, aksjologia oraz język religii, znajdują swoją aplikację w każdym z Tischnerowskich tekstów.

Traktowanie języka jako wielkiej wartości, a w zasadzie jako niszy, która umożliwia powstanie, rozwój i pielęgnowanie wartości, owocuje wielką dbałoś- cią o słowo, melodię zdania i budowę wypowiedzi. Charakteryzuje się dbałością o rozmówcę, czytelnika, który zawsze cieszy się jego szacunkiem, bez względu na to, czy jest małą dziewczynką u konfesjonału, niepiśmiennym góralem, re- daktorem czy wielkim, europejskim intelektualistą. Troszczy się także o treść, by odpowiadała swą pięknością pięknu mowy i by ją wzajemnie narzucała;

obraca się zatem w kręgu znaczących dla naszej kultury pojęć. Konceptualnymi leitmotivami jego rozważań stają się: wolność, prawda, miłość, dobro, zło, praca, sprawiedliwość, nadzieja. Inne obszary poruszanych przez niego tematów to ele- menty „sceny” — dom, warsztat pracy, świątynia, cmentarz. Jeszcze inne to Witt- gensteinowskie gry językowe, akty mowy, gatunki, sposoby bycia: kłamstwo, schlebianie, popłakiwanie.

Nie deprecjonuje regionalnej odmiany polszczyzny, doceniając wdzięk gó- ralskiej gwary, zakorzeniony zresztą przez Tetmajera w literackiej polszczyźnie.

Również i w niej snuje refl eksje o języku:

Zgrzysyć ucynkiym, to jest nic! Zgrzysyć myślóm, to jest nic. Ale naprawde to dopiero zgrzysynie mowóm cosi worce. [...] Ino mowa cosi worce. Bo jak- by nie mowa, to byś nie wiedzioł, ze chłop babe bije, ino byś se pomyśloł, ze kijym wywijo i bez przypodek trafi o w babinóm potylice. I nie wiedzioł- byś, ze się baba — przynapiła, ino byś se pomyśloł, ze w nogach zesłabła.

Ani byś nie wiedzioł, ze chłopiec rower ukrod, ino byś myśloł, ze rower dziś stoi tu, a wcora stoł hań. Mowa syćkiymu winno. Jako mowa, taki świat.

Mowa — to dopiero ucynek! [Wzs 1 Od].

(7)

Język, którego używa człowiek, jest jego najwierniejszym obrazem; piękno języka jest odbiciem piękna myśli. Nie odważymy się odtwarzać obrazu Józe- fa Tischnera, który prześwituje poprzez jego teksty. Jedno jest pewne: jego sło- wa, nawet kierowane w stronę zarzucających mu nieuctwo, nieortodoksyjność czy wręcz szkodliwość polityczną, są pełne wyrozumiałości, dobroci i próby zro- zumienia. Trzeba doprawdy być bardzo podejrzliwym, by przypisać, zakamufl o- waną przez inteligencję i dobry naukowy obyczaj, ironię zamieszczonej w przypi- sie [sic!] wypowiedzi zaadresowanej do profesora Akademii Teologii Katolickiej M. Gogacza:

Nie chciałbym w niczym skrzywdzić autora, który zaszczycił mnie swoją polemiką i którego głęboko cenię. Nie mogę jednak opędzić się od wraże- nia, że tekst polemiki nie został — zapewne z powodu zbytniego pośpiechu

— dostatecznie wykończony. Poza tym przysługuje mi przecież prawo obro- ny. Korzystając z tego prawa, chcę zaznaczyć, że jeśli autor naprawdę sądzi, iż wartości są subiektywnymi i relatywnymi ocenami, w takim razie również ta ocena, jaką mnie wystawił, nie może wymknąć się spod tej reguły. Ona również musi być uznana za „subiektywną i relatywną”. I jeszcze jedno: au- tor snuje w artykule pewne domysły na temat stosunku teologii i aksjologii oraz na temat tego, jaki powinienem reprezentować lub reprezentuję pogląd na teologię. Bardzo proszę, aby domysły te brać właśnie jako domysły, po- nieważ nigdzie się na ten temat nie wypowiedziałem. Niemniej uwagi te oka- zały się nader inspirujące, za co wyrażam swą głęboką wdzięczność [Mww 284–285, przypis].

Obraz języka stworzony przez Józefa Tischnera ma swą prototypową postać

— rozmowę między dwojgiem ludzi. Ten teoretyk dialogu jest jednocześnie mi- strzem żywej rozmowy. Relacjami z rozmów są niektóre z jego książek. Udzie- lał licznych wywiadów radiowych i telewizyjnych. Rozmawiał z ludźmi, którzy do dziś noszą w sobie jego słowa. W książce będącej zapisem rozmów księdza Józefa Tischnera z redaktorem Jackiem Żakowskim poruszony został, odległy od centrum stereotypu, temat rozmowy Boga i człowieka:

J.T.: [...] trzeba odróżnić to, że Bóg mówi, od tego, co mówi. To, co mówi, jest poddane rozmaitym wpływom naszego rozumienia. To, że mówi, jest jak- by fundamentem, jest przerzuceniem mostu.

J.Ż.: A kiedy nie mówi? Człowiek powinien odpowiedzieć Bogu wiarą lub niewiarą. A kiedy Boga nie słyszy?

J.T.: Istotą chrześcijaństwa jest tu sam początek. Sam fakt, że Bóg mówi.

W tej perspektywie nie ma innej możliwości budowania religii, jak w oparciu o mowę. Gdybyśmy założyli, że te istoty nie są istotami wolnymi, to proszę bardzo, można sobie założyć rozmaite więzi. Ale jeśli są wolne, to do po-

(8)

rozumienia trzeba użyć mowy, nasz Bóg musi mówić. Dlatego na początku jest słowo. Nie tylko na początku świata, ale także na początku wszelkiej więzi między wszystkimi istotami wolnymi [TcK 47].

Dla Józefa Tischnera dialog, w przeciwieństwie do zideologizowanego totali- tarnie monologu, nie podlega ograniczeniom tematycznym; dyskursywne są nawet prawdy wiary. Istota rozmowy zakorzeniona jest bezpośrednio w Biblii, która:

[...] po prostu pokazuje dialog – pokazuje go, jako coś, co przynależy do sa- mej „formy” Objawienia. „Dialog” jest tym, co się działo między Bogiem a Adamem, między Bogiem a Abrahamem, między Bogiem a Mojżeszem, między Bogiem a Matką Chrystusa. Co się działo? No właśnie. Działo się wybranie. Dział się dialog wybrania. Dopiero po wybraniu następowała wy- miana słów. Między innymi tym różni się chrześcijańska idea dialogu od idei greckiej [Wksw 230].

Wachlarz środków stylistycznych stosowanych przez Józefa Tischnera jest bar- dzo szeroki. Największą frekwencją odznaczają się porównania i metafory.

Najcharakterystyczniejszy jest typ, gdzie na początku liniowo ukształtowanej wypowiedzi fi guratywnej konstruowany jest wyrazisty obraz, który następnie sta- je się interpretantem jakiegoś zjawiska:

W czystej wodzie odbija się niebo. Taki jest też sens naszej pracy. Specyfi - ką polskiej pracy było i jest to, że w niej najczęściej odbija się niebo. Bóg szczęścił polskiej pracy. Bo polska praca jest polską drogą do Boga. Musimy strzec tego odbicia jak oka w głowie. Odbicie to nadaje bowiem głębszy sens ludzkiej pracy. Bez niego człowiek może stracić poczucie polskości. Praca to wzajemność z Bogiem [Es 27].

Jeszcze przytoczmy:

Z dusóm, jak z babóm: jak mos babe, a nie wiys, ze jóm mos, to baby ni mos podwójnie. Po pirse, ni mos, bo nie wiys, ze mos, po drugie, ni mos, bo inksi jóm majom za ciebie [Hfpg 99].

Wśród kunsztownych metafor wyróżniają się te, które wyraźnie czerpią z eu- ropejskiego tezaurusa wielkich mitów i symboli, które odwołują się do „uśpio- nych” w dzisiejszej świadomości, zamierzchłych systemów ontologiczno-epi- stemologicznych. Należy do nich niewątpliwie metafora światła9. W rozdziale

9 Światło stanowiło pojęciowe jądro średniowiecznej teorii iluminacji, reprezentowanej mię- dzy innymi przez św. Augustyna, Dionizego, Grosseteste’a i Bartłomieja z Bolonii. Głosiła ona, iż Bóg — Źródło Światła i jedyny Byt Konieczny emanuje z siebie świat, który z powrotem zmierza w jego kierunku. Krążenie światła w świecie zapewnia mu trwałość, spójność oraz stanowi jego

(9)

„Piękno jako światło i usprawiedliwienie” [Fd 93–97] znajdujemy wiele metafor z tego kręgu, na przykład: „Światło piękna może wprawdzie oślepić, ale tyl- ko dzięki niemu możliwe staje się widzenie czegoś”; „[…] Światło umożliwia widzenie, choć samo pozostaje niewidzialne. Widzenie to jest szczególne.

Nie jest zwykłym o d b i j a n i e m rzeczy i zdarzeń według przysługującego im porządku, lecz o d b i j a n i e m preferencyjnym, wedle jakiejś hierarchii wartości”.

Tu również zaliczyłybyśmy metaforę wody, która pojawia się w obrazowo ukształtowanej polemicznej wypowiedzi:

W rezultacie wygląda tak, jakbyśmy obracali się na poziomie naszego „zdro- worozsądkowego” poznania jedynie wśród sprzecznych faktów, wśród ja- kichś gór bez dolin i kwadratowych trójkątów, i jak gdyby dopiero „myślenie systemowe” fi lozofów bytu przywracało rzeczom ich właściwy kształt. Jaki rezultat pociąga za sobą taka wyjściowa sytuacja dialogu. Można ten wynik z góry przewidzieć: myślący „systemowo” fi lozof bytu będzie stale podcho- dził do strumienia ludzkiej świadomości ze swym wiaderkiem zapożyczonym od systemu i wpatrywał się w wodę, która zdążyła już przybrać kształt naczy- nia. Nie można powiedzieć, żeby nie wydobywał z wody żadnej prawdy o niej.

Ale zawsze będzie to prawda już jakoś spreparowana [Mww 340–341].

Wszystkie teksty Józefa Tischnera, całe jego opus vitae wyraźnie eksponuje

‘wolność’ i to właśnie pojęcie jest najczęstszym determinandum metaforyzacji.

Zacytujmy:

Tak jak prawda jest dla człowieka kluczem do świata, tak wolność jest klu- czem, który wartości otwiera drogę w głąb człowieka. [Śln 65]; Kiedy wcho- dzi demokracja, mówi się ludziom: „Jesteście wolni!”. I zaraz powstaje py- tanie: „Co oni pod te słowa podkładają?” Jak sobie wyobrażają przeżycie wolności. Czy przeżycie wolności to dla nich życie na równinie czy w gó- rach? Na równinie możesz iść w prawo, w lewo, prosto, ale ciągle poruszasz się na tym samym poziomie. Natomiast w starej metaforyce wolności wiązała się ona z lotem ptaka. Ani w prawo, ani w lewo, ale w y ż e j [Mpap 612].

wewnętrzną istotę. Tworzy również hierarchię bytów, od czystych, świetlistych inteligencji, poprzez światła dusz ludzkich, po materię nieożywioną, w której światło zmienia się w ciepło. Katego- ria światła stanowiła w średniowieczu jądro całej teorii bytu. Terminy łacińskie (na przykład lux, radius, lumen, splendor), jakimi określano różne postaci światła, stanowiły rozbudowany system znaczeń, przyjmując ściśle określoną pozycję w semantycznej przestrzeni owej teorii. O jej lingwistycznych aspektach, por. Kamilla Termińska, W kręgu epistemiczno-semantycznych pytań o ę, [w:] Podstawy metodologiczne semantyki współczesnej, red. Iwona Nowakowska-Kempna (= „Język a Kultura” 8), Wrocław 1992, s. 223–231. Jak wszystkie wielkie symbole, ten również podatny jest na modyfi ka- cje i twórcze rozszerzenia, czego dowodem niech będzie ustanowienie przez papieża Jana Pawła II nowych tajemnic różańcowych — tajemnic światła.

(10)

Józef Tischner jest znakomitym hermeneutą, doprecyzowującym między in- nymi analizy wielokrotnie przezeń przywoływanego Paula Ricoeura. Analizując tezy hermeneutyki refl eksyjnej, za kluczowe uznaje, że:

p i e r w o t n y j ę z y k r e l i g i j n e g o m i t u j e s t j ę z y k i e m s y m b o l i c z n y m [...] do istoty symbolu religijnego należy, że jest jakimś sensownym znakiem, że mówi on coś do człowieka i o człowieku, że jest językiem, przez który przejawia sięTranscendencja — Sacrum [Mww 97].

Sacrum nie stanowi jednej scalonej wartości, jakby to sugerowała powszech- nie stosowana nazwa. Jest ono zespołem wielu wartości związanych rysem głębokiego pokrewieństwa. Są one wkorzenione w narracje prezentowane przez tekst [...]. Będą to narracje o stworzeniu, o upadku, o pochodzeniu zła, o historii Joba, o ukrzyżowaniu [Mww 121].

Wartości, poprzez które przejawia się Sacrum, możemy nazwać, idąc za ter- minologią Ingardena z jego teorii dzieła literackiego, jakościami metafi zycz- nymi [Mww 122].

Hermeneutyka, idąc aż do samego kresu intencji języka symbolu, dotyka me- tafi zyki — metafi zyki objawiającego się Boga i metafi zyki tworzącego się człowieka. [...] o d s ł o n i ć O b j a w i e n i e [Mww 123].

Ten cykl cytatów obrazuje wewnątrztekstową dyscyplinę, jaką charakteryzują się barwne przecież wypowiedzi Józefa Tischnera. Ta żelazna konsekwencja, z jaką prowadzone są jego rozumowania, jest jeszcze jednym wyznacznikiem jedności różnorodnych form prozatorskich, zaiste tworzących magnum opus vitae.

Wybrane na przedmiot analiz wypowiedzi Józefa Tischnera, fi lozofa, teologa i autorytetu moralnego należą do wielu gatunków zarówno pisanej, jak i mówio- nej odmian polszczyzny. Oprócz języka literackiego używana jest gwara góralska.

Na jego opera omnia składają się rozprawy fi lozofi czne, artykuły, polemiki na- ukowe, eseje, wywiady, oceny polityczne, pouczenia, napomnienia itd. Wszystkie stanowią jedno zwarte dzieło. Analizy ukazują bowiem zarówno swobodę w ope- rowaniu środkami językowymi w zależności od określonej formy wypowiedzi, jak i wysoki stopień zauważalnego między nimi paralelizmu, podobieństwa, a nade wszystko spójności. Spójność ta polega przede wszystkim na tym, że for- mułowana w tekście teoria znajduje odbicie w nim samym, że jest w nim wyraża- na i jednocześnie opisywana. Józef Tischner nie tylko mówi o Bogu, człowieku, wspólnocie ludzkiej, świecie, lecz także opatruje erudycyjnym, teoretycznym ko- mentarzem sposób swojego mówienia. Tischnerowskie teksty są miejscem, w któ- rym współwystępuje wypowiedź sformułowana w języku przedmiotowym oraz jej fi lozofi czny, zbudowany w metajęzyku, model. Interpretandum i interpretans

(11)

Pojęcie idiolektu jest pojęciem w dwójnasób relacyjnym. Po pierwsze, zakła- da istnienie tekstów pisanych bądź mówionych przez jednego twórcę. Po drugie zaś, zakłada istnienie formacji dyskursywnej, w ramach której można ów zbiór tekstów wybranego autora rozpatrywać i doszukiwać się w nich jakichś cech o szczególnym, wysokim lub niskim, stopniu natężenia. Opis idiolektu jest bo- wiem indukcyjnym wydobyciem dominującej różnicy między tekstami jednego autora a tekstami porównywalnymi. Może być nadmiarem, może też być brakiem, może lokalizować się w dowolnej płaszczyźnie treści bądź formy, może też być jawny, narzucający się przez swą oczywistość lub ukryty.

Problematyka idiolektalna wpisuje się w szeroko dyskutowaną w dwudzie- stowiecznej fi lozofi i języka kontrowersję między konwencjonalizmem a kreaty- wizmem oraz łączące się z nią zagadnienia translatybilności.

Konwencjonalizm, ujmując język jako strukturę połączonych relacja- mi elementów, zwraca uwagę na stabilizujące system reguły, których opisanie jest de facto opisem języka. Wyznający jakąś wersję klasycznej koncepcji praw- dy lingwista, który sytuuje się w tej opcji metodologicznej, w sposób natural- ny postrzega izomorfi zm płaszczyzn, powtarzalność schematów, uniwersalność reguł, nie musi jednak przymykać oczu na istnienie żartu językowego, ekscen- trycznej metaforyzacji jakiegoś tekstu, nieoczekiwanych użyć jakichś wyrażeń w nieprzewidywalnych dla nich kontekstach. Mówi wtedy o regułach wyższego rzędu zawieszających działanie innych, prostszych i, zwracając uwagę na nie- doskonałość instrumentarium lingwistycznego, wyraża nadzieję na potencjalną możliwość opisania całości języka w miarę udoskonalenia warsztatu. Język in toto jawi się jako monolit, a idiolekt jako względnie stała preferencja w wyborze reguł.

Natomiast kreatywizm nie jest lustrzanym odbiciem konwencjonalizmu.

Zakłada, co prawda, niemożność całościowego opisu języka naturalnego, będą- cego luźno powiązaną kolekcją niesprowadzalnych do siebie gier językowych, lecz główną wagę przywiązuje do parametrycznych zjawisk zbliżania się niewy- czerpanego sensu odnoszącego się do niewysłowionego świata (lub światów), a prawdę pojmuje bądź po platońsku, bądź na sposób instrumentalistyczny, bądź też poddając jej władzy teoretycznie wydzielone enklawy. Giętkość odbijają- cego migotliwość poglądów języka, swoboda panująca w jego obrębie, wpisa- ne weń: niejednoznaczność, panmetaforyzm, iskrzenie sensów itp. to sposoby, dzięki którym można się do niej zbliżyć. Jeżeli dla kreatywisty nic do końca nie jest powiedziane i nic nie może być wyczerpująco opisane, to niezafałszowana przetłumaczalność nie istnieje. Powstający w dialogicznym spotkaniu z Dru- gim idiolekt jest „niewspółmierną” ekspresją osobowości obydwu rozmów- ców, wyrazem ich stosunku do świata rzeczy i do transcendencji, domeną wol- ności.

W tym sensie przez bezmierny ocean wielkich i małych narracji, niosących w sobie wypowiedzi jednego człowieka, toczy się fala niedopowiedzenia — fala

(12)

Źródła

Boski młyn (1992), Kraków (Bm).

Etyka solidarności oraz Homo sovieticus (1982), Kraków (Es).

Filozofi a dramatu (1990), Paris (Fd).

Historia fi lozofi i po góralsku (1997), Kraków (Hfpg).

Ksiądz na manowcach (1999), Kraków (Knm).

Michnik Adam, Tischner Józef, Żakowski Jacek (1995), Między Panem a Plebanem, Kraków (Mpap).

Myślenie według wartości (1982), Kraków (Mww).

Nieszczęsny dar wolności (1993), Kraków (Ndw).

Świat ludzkiej nadziei. Wybór szkiców fi lozofi cznych 1966–1975 (1994), Kraków (Śln).

Tischner Józef, Żakowski Jacek, Tischner czyta katechizm. Rozmowy o katechizmie (1998), Kraków (TcK).

W krainie schorowanej wyobraźni (1997), Kraków (Wksw).

Wieści ze słuchanicy /1/ – O dobrobycie (1997), „Znak” 504 (5) (Wzs 1 Od).

Bibliografi a

Buber Martin (1992), Ja i Ty. Wybór pism fi lozofi cznych, Warszawa.

Canetti Elias (1999), Sumienie słów, Kraków.

Chwistek Leon (1961–1963), Pisma fi lozofi czne i logiczne, t. 1–2, Warszawa.

Habermas Jürgen (1999), Teoria działania komunikacyjnego. Racjonalność działania a racjonal- ność społeczna, t. 1, Warszawa.

Kołakowski Leszek (1990), Horror metaphisicus, Warszawa.

Popper Karl (1984), Epistemologia bez podmiotu poznającego, „Literatura na Świecie” 12 (161).

Ricoeur Paul (1991), Podług nadziei, Warszawa.

Schütz Alfred (2008), O wielości światów. Szkice z socjologii fenomenologicznej, Kraków.

Searle John R. (1990), Umysł, język, społeczeństwo Filozofi a i rzeczywistość, Warszawa.

Termińska Kamilla (1997), Lingwistyczne zaświaty dialogów istotnych życiowo, [w:] Język wobec przemian kultury, red. Emil Tokarz, Katowice, s. 9–16.

— (1992), W kręgu epistemiczno-semantycznych pytań o metaforę, [w:] Podstawy metodologiczne semantyki współczesnej, red. Iwona Nowakowska-Kempna (= „Język a Kultura” 8), Wroc- ław.

Freedom and convention in Józef Tischner’s statements

Summary

Józef Tischner’s prose is characterized by the high level of cohesion forming on the logical, compositional, syntactic, conceptual and lexical level apart from its specifi c diversity. However, the main determinant of its cohesion is the correspondence among philosophical refl ection over the lan- guage, dialogue, metaphor and the determinants of religious language and text phenomena occurring in the subjective layer being the incarnations of metalinguistic theoretical phrases.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tak więc zarówno pojedyncze stany psychiczne, jak i całe ich zespoły mogą kojarzyć się z pewnymi czysto materialnymi zjawiskami, zupełnie tak samo jak kojarzą się

Tego typu uwaga z miejsca dyskwalifikuje całe wywody — w sensie Wittgensteina obrazem nie jest wyrażenie, a zdanie, a, co więcej, autor myli „ma miejsce” z „może

Otóż zdania Wszyscy ludzie są dobrzy oraz Niektórzy lub wszyscy ludzie nie są dobrzy, jak również zdania Żaden człowiek nie jest dobry oraz Niektórzy lub wszyscy

Przeniesienie siedziby biblioteki centralnej z ul. Dąbrowskiego w Wirku jest konieczne z powodu złego stanu technicznego dotychcza- sowego budynku, który niszczony

We wspomnieniach swych wychowanków i pracowników na zawsze zostawiasz obraz pełnej energii, ciągle gdzieś pędzącej, pani dyrektor, która jednak zawsze znajdowała czas,

Oblicz, na ile sposobów można zapisać w jednym rzędzie cyfry 0,

Wyjaśnienia pierwszego rzędu nie wychodzą poza analizowany poziom rzeczywistości społecznej (analizowany poziom integracji zjawisk społecznych). Wyjaśnienia drugiego

1) Są składnikami niezbędnymi w żywieniu człowieka dla normalnego przebiegu szeregu procesów zachodzących w jego tkankach. 2) Nie mogą być wytwarzane przez organizm i muszą