• Nie Znaleziono Wyników

"Die Einheit von Materic und Geist bei Teilhard de Chardin", M. Wrede, Limburg 1964 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Die Einheit von Materic und Geist bei Teilhard de Chardin", M. Wrede, Limburg 1964 : [recenzja]"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Jaromir Durczewski

"Die Einheit von Materic und Geist

bei Teilhard de Chardin", M. Wrede,

Limburg 1964 : [recenzja]

Studia Philosophiae Christianae 5/2, 211-216

(2)

to chyba n ieu n ik n io n y los w sz y stk ic h sy s te m ó w rek o n stru k cy jn y ch w zak resie zagad n ien ia ew o lu cjo n izm u .

Próba w y su n ię c ia p o w y ższy ch za rzu tó w b y n a jm n iej n ie u m n iejsza w a rto ści, jak ju ż zaznaczono, p io n iersk iej p racy o ro li krzem u w e w o ­ lu c ji b ioch em iczn ej życia. P ra cy tej n ie m ogą n ie u w zg lęd n ić z a in te ­ r e so w a n i g en ezą życia na n aszej p la n ecie, oraz ci, k tó rzy p od ejm u ją różn ego rodzaju próby, zarów no la b o ra to ry jn ej, jak i p a leo n to lo g iczn ej rek o n stru k cji p o czą tk ó w ży cia z u w zg lęd n ien iem ó w czesn y ch w a r u n ­ k ó w śro d o w isk o w y ch . W ścisłej b o w iem za leżn o ści od środ ow isk a, w tra k cie d łu g o trw a łeg o p rocesu e w o lu c ji, ży cie o sią g n ęło fo rm y i d y ­ n am izm a k tu a ln ie o b serw o w a n y .

N a le ż y ż y w ić n a d zieję, ż e dalsza praca b ad aw cza au tora d ostarczy n o w y ch danych na u p raw d op odob n ien ie, w z g lę d n ie p o tw ie r d z e n ie w y ­ s u n ię te j h ip o tezy o m iejscu i ro li k rzem u w ew o lu cji b ioch em iczn ej życia.

M. B o m b i k

W r e d e M., D ie E in h eit v o n M a t e r ie u n d G e i s t bei T e il h a r d

d e C h a rd in , L im b u rg 1964, L a h n -V erla g , s. 76.

K siążk a uk azała się jako trzeci tom ik „G laube, W issen , W irk en ”, zbioru p rzy czy n k ó w do te o lo g ii i dzied zin p o k rew n y ch , w y d a w a n eg o przez W yższą S zk o łę T eologiczn ą zgrom ad zen ia K się ż y P a llo ty n ó w w V allendar.

A u tor, u rodzony w 1914 r., po m a tu rze w stę p u je do tegoż Z grom a­ dzenia. S tu d iu je w R zym ie na G regorian u m , u zy sk u ją c doktorat w 1942 r. Od 1946 r. jest p ro feso rem filo z o fii w W yższej S zk o le T eo lo ­ giczn ej w V allen d ar.

W p rzed m o w ie W rede zastrzega się, że p ra g n ie dać je d y n ie o g ó ln y p ogląd na k lu czo w e za g a d n ien ie w w iz ji T eilh ard a, m ia n o w ic ie w z a ­ jem n y sto su n ek ducha i m aterii. Z a g a d n ien ie to o m a w ia ł ju ż w lic z ­ n y ch a rty k u ła ch , tym razem u jm u je je ca łościow o. U w aża, że w o b ec­ nej c h w ili trudno dokonać ja k ie jś o sta teczn ej o cen y filo z o fii T eilh a r­ da, p o n iew a ż n ie zn am y jeszcze w sz y stk ic h d zieł uczonego, a w ie lo ś ć prac o T eilh a rd zie i jeg o d z ie le u n iem o żliw ia stw o r z e n ie p ełn ej s y n ­ tezy. W k ażd ym razie prob lem „duch ■— m a teria ” n a leży do w ę z ło ­ w y c h zagad n ień jego teo rii, w iz ji w sz e c h św ia ta , która u w id aczn ia, że T eilh a rd , jest w ie lk im „ m istrzem sy n te z y i ca ło ścio w eg o u jęcia ” (s. 10). N a w ią zu ją c do teilh a rd o w sk ieg o o k reślen ia „ M étap h ysiq u e de 1’U n io n ”, autor prop on u je, by całą w iz ję filo zo ficzn ą w sz e c h św ia ta n a zw a ć „ P h i­ lo so p h ie de 1’U n io n ” — b o w iem w ty m w ła śn ie a sp ek cie T eilhard stara się ro zw ią za ć p rob lem r e la c ji duch — m ateria.

(3)

P o za w p ro w a d zen iem , ca ło ść za g a d n ien ia o b ejm u je trzy części: p ie r w sz a ro zw ija w 5 p u n k ta ch p ro b lem w za jem n eg o sto su n k u ducha” i m a terii, n a stęp n a za w iera p o d sta w o w e za ło żen ia filo zo ficzn ej m y ś li T eilh ard a, szc z e g ó ln ie jeg o n a u k ę o id en ty czn o ści, o sta tn ia w r e sz c ie p o d a je k ró tk ą ocen ę k rytyczn ą.

W ed łu g T eilh ard a czło w ie k , tw ó rca w ied zy , n a jm n iej, n ie s te ty , w ie 0 sob ie, choć sie b ie w in ie n pozn ać p rzed e w szy stk im . P o zn a n ie, jak w s z e lk a w o g ó le nauka p o d leg a o g ra n iczen iu ze stron y fen o m en u 1 d la teg o w e d łu g T eilh ard a jed y n ą p ra w d ziw ą n au k ą jest fizy k a , ale tak a, która ogarn ia ca ło ść fen o m en u , a zatem i czło w ie k a w jego fiz y - c z n o -d u ch o w ej jed n ości. W ła śn ie tak a i ty lk o taka fizy k a , „u n e p h y ­ sique... d e la c e n tr a tio n ”, daje op is i w y ja śn ia c a ły fen o m en , czy li d ucha i m aterię.

D la T eilh ard a ew o lu cja je s t fa k tem . P rzeto za rzecz p e w n ą u w aża p o ja w ie n ie s ię na drodze e w o lu c y jn e j życia i czło w ie k a , n ie ty lk o jego cia ła , lecz tak że i du szy, k tóra w y ło n iła s ię z duszy zw ierzęcej. F en o m en ducha n ie jest w ię c ty lk o sp orad yczn ym p rzeb ły sk iem w n a ­ szej r z eczy w isto ści, p rzeciw n ie , zja w ia się on sto p n io w o , sy s te m a ty c z ­ n ie, id ąc drogą e w o lu c ji, od n ieśw ia d o m o ści do św iad om ości, a w k o ń ­ cu do r e fle k sji. Ta zaś a u to r e fle k sja je s t zn ak iem zew n ętrzn y m is tn ie ­ n ia lu d zk ieg o ducha. D uch zatem w y ła n ia się z m aterii, m ięd zy duchem a m a terią is tn ie ją bardzo za sa d n icze p ow iązan ia.

P o ja w ie n ie się życia, św ia d o m o ści i ducha tłu m a czy T eilh a rd k o m - p le k s y fik a c ją m a terii, p rzez k tórą rozu m ie u p orząd k ow an e n agrom a­ d zen ie się e le m e n tó w oraz g e o m e ty c z n e ich p ow tórzen ia. Ż ycie jest w ię c w y n ik ie m d ziałan ia sk o m p le k sy fik o w a n e j m aterii, p rzy czym k ażd y sto p ień ży cia ob d arzon y je s t św ia d o m o ścią jako n a tu ra ln y m sk u tk iem rozw oju . P rz e jśc ie m a terii n ieo ży w io n ej w o ży w io n ą , tej o sta tn ie j zaś w ducha T eilh a rd ro zu m ie jako zm ian ę sta n u (ch an ge­ m e n t d’etat). Tak w ię c ca ła m a teria u p orząd k ow an a je s t w k ieru n k u ducha. Ż ycie, św iad om ość i duch m ieszczą się p o ten cja ln ie w m a terii i ten zarodek (germ e) ro zw ija się w od p o w ied n ich w aru n k ach . O czy­ w iśc ie , p e w n e eta p y teg o ro zw o ju są słab o d ostrzegaln e, m im o to św ia d o m o ść is tn ie je n a w e t w n a jp ro stszy ch cząsteczk ach m aterii.

F en o m en , g łó w n y p rzed m io t za in tereso w a ń T eilh ard a, to w sz e lk ie zja w isk o dobrze za o b serw o w a n e i d o św ia d cza ln ie p o tw ierd zo n e. C zyni p rzy ty m w y siłk i, b y n a drodze d ośw ia d cza ln ej u ch w y cić zależn ość p om ięd zy św ia d o m o ścią i złożon ością i w ten sposób n au k ow o w y ­ ja śn ić fen o m en . N a p o ty k a jed n ak n a liczn e tru d n ości, b o w iem n ie w s z y s tk ie zja w isk a m ożna zbadać d o św ia d cza ln ie. T eilh ard zd aje sob ie sp ra w ę z teg o , że zak res p o jęcia fen o m en u jest tu za w ą sk i, d latego p oszerza go, odchodząc ty m sa m y m od k la sy czn ej fen o m en o lo g ii.

(4)

ro d n iczy ch i filo z o fii. T rudno m u w sza k że zm ieścić się w ram ach p o ­ szczeg ó ln y ch d ziedzin, p rzekracza zarów n o zak res n auk p rzyrod n i­ czych jak i filo zo fii. W p raw d zie odcina się od m a ta fizy k i, ale n ie z m ie ­ nia to fa k tu , że ró w n ież i jego filo z o fia jest szczeg ó ln eg o rodzaju m eta fizy k ą , sw o istą filo zo fią p rzyrody. U ję c ie rzec z y w isto śc i, ja k ie p r e z e n tu je T eilh ard , rozsadza d o ty ch cza so w e ra m y n auk p rzy ro d n i­ czych. Ś w ia d o m y tego n a zy w a je „ h y p erfizy k ą ” lu b „ u ltr a fiz y k ą ”, n a ­ w ią zu ją c w ten sposób do sta ro ży tn eg o m od elu fiz y k i na w zór A r y ­ sto telesa .

T w o rzy w o św ia ta (l’é to ffe de l’U n iv ers) je s t jed n o, a le m a dw a o b li­ cza: d u ch o w e i m a teria ln e . O ile te dw a p rzeja w y rze c z y w isto śc i b ęd ziem y od sie b ie izo lo w a ć, w ó w cza s u ja w n ią się lic z n e sp rzeczn ości. K o n ieczn e jest zatem za jęcie sta n o w isk a rea ln ej jed n o ści, co oznacza m on izm ducha i m a terii, z u w zg lęd n ien iem p rym atu ducha.

M ateria jest w ie lo str o n n ie zd eterm in o w a n a , z n a tu ry sw ej n ie jest zd oln a w y p ro w a d zić z sie b ie św ia ta , duch n a to m ia st, k tó ry jest ś w ia ­ dom ością i w o ln o ścią , m a m ożn ość d ecy zji i ty lk o on jest p ra w d zi­ w y m tw o r z y w e m w sz e c h św ia ta (un U n iv e r s d’e to ffe sp iritu elle). W o­ bec teg o w sz e c h św ia t to duch na różn ych sto p n ia ch organ izacji, a le ró w n ież i m ateria, m ająca w k o n se k w e n c ji n atu rę duchow ą. T eilh ard , ch cąc jeszcze bardziej w y ja śn ić prob lem , w p row ad za p o jęcie en ergii, która jest m otorem w ita liz a c ji i sp iry tu a liza cji. Ma ona ró w n ież dw a oblicza: d u ch o w e (en ergia rad ialn a) i m a te r ia ln e (energia ta n g e n c ja l- na). W is to c ie jed n ak m am y do czy n ien ia ty lk o z en erg ią rad ialn ą, ta n g e n c ja ln a n a to m ia st jest je d y n ie z m a teria lizo w a n ą en ergią p s y ­ chiczną.

W r o zw ią zy w a n iu zagad n ien ia p och od zen ia ducha z m a terii n ap o­ ty k a na w ie lk ą trudność. D uch w y ła n ia się z m a terii na drodze „zm ia­ n y sta n u ” — jed n ak raz o k reśla ją T eilh ard jako „isto tn y sk o k ” (sa u te e ss e n tie lle ), in n y m razem m ó w i o rod zeniu. Z jed n ej stron y d ostrzega je d y n ie sp ecy ficzn ą różn icę m ięd zy p o szczeg ó ln y m i p o zio ­ m am i (etapam i), na sk u tek zm ian y p ołożen ia, z d rugiej m ó w i o r ó żn i­ cach isto tn y ch . U trzy m u je jed n ak , że isto ta rzeczy p o zo sta je n ie ­ zm ien ion a.

„M etafizyk a jed n o ści” m a w e d łu g T eilh ard a ch arak ter p ro w izo ­ ry czn y , n ie daje żad n ych g o to w y c h rozw iązań , n ie p od aje osta teczn ej p raw d y, lecz je d y n ie zb liża się do niej. Sam b yt u jm u je on d y n a ­ m iczn ie — utożsam ia go ze „ zjed n o czen iem ”. „ Z jed n o czen ie” to m ożna rozu m ieć a k ty w n ie i w te d y znaczy: jed n oczyć sie b ie lu b in n ych , albo te ż b iern ie, in aczej m ów iąc: być jed n oczon ym . P o d sta w ą on to lo g iczn ej rela c ji, jak a zachodzi m ięd zy b y tem a „ zjed n o czen iem ”, jest c e n tr a li­ zacja św ia d o m o ści i k o m p lek sy fik a cja m aterii.

(5)

S y n te z a zatem m a teria ln o ści „ zjed n o czen ia ” p row ad zi do ducha. T e il­ hard d ostrzega jed n ak tru d n ości: duch b o w iem w u jęciu tra d y cy jn ej m e ta fiz y k i to b y t p rosty, n iezło żo n y , ty m cza sem w jeg o „ m eta fizy ce je d n o ś c i” duch, to m a k sy m a ln e zło żen ie, cen tra liza cja m a teria ln y c h w ie lo ś c i. S zuka zatem r o zw ią za n ia w tezie, że duch p o ja w ia się na drodze „ cen tro g en ezy ”. A le „ cen tro g en eza ” w y m y k a się d ośw iad czen iu , d latego T eilhard tw ierd zi, że z ja w ie n ie się ducha da się p rzed sta w ić pod za sło n ą fen o m en u (sous le v o ile p h én om én al). W tak im u jęciu m ożn a zm ieścić każde d zia ła n ie stw ó r c z e B oga. Sam p rob lem jed n a k p o zo sta je n ad al otw arty.

T eilh a rd jako p rzyrod n ik n ie w id z i m o żliw o ści m ocnego u sta w ie n ia in te r w e n c ji B oga w ew o lu cji. S ądzi, że chyba dopiero w o sta tn iej fa zie, to zn aczy przy stw o rzen iu d u szy lu d zk iej, in terw en cja B oża jest k on ieczn a. Czy jed n ak B óg w y p ro w a d za ją z m a terii już istn ie ją c e j, czy te ż z n icości? O bie m o żliw o ści stara się d ia lek ty czn ie pow iązać w p o jęciu „ stw órczego p rzek szta łca n ia ”. D ostrzega jak ąś id en ty czn o ść „ stw a rza n ia ” i rozw oju e-w olucyjnego. C zysta m ateria jest n ie -b y te m , zjed n o czen ie jed n ak w ie lo ś c i ty ch m a teria ln y c h e le m e n tó w sta n o w i p oczątek b ytu. P o ję c ie zatem stw a rza n ia i zjed n oczen ia utożsam iają się (créer, c ’est unir). S zczy to w y m zaś p u n k tem jed n o ści jest sam Bóg, w o b ec teg o On jest tym , k tó ry jed n o czy m a terię. W u jęciu T eilh ard a m on izm m a terii i ducha z n a jd u je sw ój k res w Bogu.

A u tor k sią żk i stw ierd za , że T eilh ard tw o rzą c sw o ją w iz ję w sz e c h ­ św ia ta , m ia ł na celu p ogod zen ie p ra w d y teo lo g iczn ej z d an ym i n a u k o ­ w y m i. P ra g n ą ł ująć rze c z y w isto ść całościow o. P r z y ją ł zasad ę jed n o ści w sz e c h św ia ta oraz fa k t ew o lu cji, u siłu ją c w ten sposób na drodze m on izm u sp ir y tu a listy c z n e g o w y ja śn ić rzeczy w isto ść. P o n ie w a ż taka w izja dała h arm on ijn y obraz św ia ta , lo g iczn ie p o w ią za n y ca ło k szta łt r z e c z y w isto śc i, fa k t ten W rede u w aża za k ry teriu m p ra w d ziw o ści teorii.

W r e z u lta cie teg o sposób m y ś le n ia T eilh ard a dalek i jest od m etod czy sto n a u k o w y ch , w y ch o d zi poza ram y nauk p rzyrod n iczych, w k r a ­ cza w d zied zin ę sw o istej filo z o fii. Z e w zg lęd u na treść m ożn a ją n a zw a ć filo z o fią przyrod y w z g lę d n ie an trop ologią filo zo ficzn ą , p o n ie­ w a ż czło w ie k a u w aża za k lu cz do o d czy ta n ia rzeczy w isto ści. F ilo zo fia jeg o je s t jak najb ard ziej m o n izm em sp iry tu a listy czn y m .

W p rób ie k ry ty czn ej o cen y, k tóra je s t p rzed m iotem o sta tn iej części k sią żk i, W rede d zieli się z cz y te ln ik ie m szereg iem uw ag. N ie zaw sze w y d a ją się on e p rzek on u jące, p od ob n ie też trudno się zgodzić w całej ro zcią g ło ści ze sp osob em o d czy ta n ia p rzezeń m y ś li T eilharda.

W ed łu g W redego T eilh ard p o szed ł drogą m on izm u sp ir y tu a listy c z ­ nego, a le n ie bardzo jasn o ro zw ią za ł p rob lem d ualizm u ducha i m a te ­ rii. D ostrzega w p ra w d zie id en tyczn ość ducha i m aterii (dw a oblicza

(6)

jed n ego tw o rzy w a ), stw ierd za przy tym , że m ateria sta n o w i p s y c h i­ czną nicość; r ó w n o cześn ie jed n ak p r z y p isu je tej m a terii p o ten cja ln o ść, k tóra m oże b yć za k tu a lizo w a n a . T aka zatem rea ln a p o ten cja ln o ść nie m o że b y ć n icością. D la teg o też W rede id zie tu za C uènotem i ok reśla T eilh a rd a jako m o n istę, choć m o n izm o w i jego p od p orząd k ow an y jest dualizm .

W zw ią zk u z o m a w ia n iem „ p rzem ian y stw ó r c z e j” sk ło n n y jest u czy n ić T eilh a rd o w i zarzut p a n teizm u , m ięd zy w ie r sz a m i n atom iast p osąd za go ró w n ie ż o p an p sych izm , gd yż cała r z eczy w isto ść w w izji jeg o ob d arzon a jest w ie lo sto p n io w ą św iad om ością.

S ądzi, że fra n cu sk i uczon y za g u b ił w ła ś c iw e o k reślen ie fen om en u , zb y tn io p o szerzy ł zak res teg o pojęcia, co ok azu je się raczej m ało sz c z ę ś liw y m ro zw ią za n iem , raczej n ieb ezp ieczn y m , p o n iew a ż zaciera się p rzez to ostrość pojęć, d zielą cy ch ich granic, a sk u tk iem tego z w ięk sza ją się m o żliw o ści p o p ełn ien ia błędu.

W sp ółzależn ość cen tra liza cji św ia d o m o ści i k o m p le k sy fik a c ji m a te ­ r ii u w aża za bardzo słu sz n y w n io sek , jed n a k że w żad n ym w yp ad k u z tej z a leż n o ści n ie m ożna w y p ro w a d zić tw ierd zen ia , że duch pochodzi od m a terii. Tak sam o p ojęcia „ cen tra liza cji” i „ k o m p le k sy fik a c ji” w ła ś c iw ie n ie m ieszczą się w ram ach n auk p rzyrod n iczych, raczej n a leżą do filo zo fii.

U to ż sa m ie n ie p o jęcia „ zjed n o czen ie” z b y tem jako tak im , z duchem w ogóle, a ta k że z p o jęciem stw a rza n ia n ie w y d a je się szczęśliw e. O dnosi się to sz czeg ó ln ie do p o jęcia „ stw a rza n ia ”, p on iew aż m ieści w so b ie w aru n ek : e x n ih ilo su i et su b iecti. Tego jed n ak u T eilh ard a b ra k u je ■— „ stw a rza n ie” b ierze w se n s ie bardzo sz e r o k im ' tak, że w zak resie teg o p ojęcia m ieści się w s z e lk ie p rzetw arzan ie, p rzek szta ł­ can ie, tran sform acja. W p row ad zen ie p ojęcia „rod zen ia” jako p ew n ej a n a lo g ii do „ stw a rza n ia ” je s t b łęd n e, bo p rzecież p rzez rod zen ie n ie p o ja w ia się coś n o w eg o , zm ien ia się ty lk o o k reślon y sto su n ek w z a ­ jem n ej zależności.

T eilh ard szu k ał n o w ej filo z o fii in d u k cy jn ej po to, b y u strzec się przed d ed u k cją i sp ek u la cją m e ta fiz y k i ap riorycznej. — T y m cza sem sam p op ad ł w w y ty k a n y m eta fizy k o m błąd, p rzy jm u ją c n iek tó re za­ ło żen ia a priori. D la potrzeb sw o jej w iz ji stw o r z y ł w ła ś c iw ie now ą lo g ik ę — „ lo g ik ę id e n ty c z n o śc i”, w której dana rzecz jest w p ra w d zie sobą, a le r ó w n o cześn ie troch ę czym in n ym . To ju ż jest k a m ien iem ob razy d la lo g ik i tra d y cy jn ej.

E w o lu cję p rzy jm u je T eilh ard za p o d sta w ę sw o jej filo zo ficzn ej s p e ­ k u la c ji, jako fa k t n ie p o d leg a ją cy d y sk u sji. W r zeczy w isto ści teoria ta n ie je s t p raw d ą a b solu tn ą, m a za sobą je d y n ie p ew n o ść prak tyczn ą, g d y ż dobrze tłu m a czy całą rzeczy w isto ść. P oza tym e w o lu c ji n ie m ożna ro zcią g a ć n a fen o m en ducha tak , jak to czy n i T eilhard. Z tą b o w iem

(7)

c h w ilą przekracza się k o m p e te n c je p rzyrod n ik a, a w ch o d zi się na teren filo z o fii, do teg o m a te r ia listy c z n e j. Z d an iem W redego w ram ach e w o lu c ji m ożn a m ó w ić je d y n ie o sw e g o rod zaju „ e w o lu c ji” jak o o n a ­ stę p s tw ie ducha po życiu , a życia po m aterii. Z tego jed n a k n ie w y n ik a , ż e duch p och od zi od m a terii. C hociaż n ie w sz y stk o w w izji T eilh a rd a jest ja sn e i o c z y w iste , to jed n a k n a leży p o z y ty w n ie ocen ić w y s iłe k uczon ego ro zw ią za n ia ca łeg o sp lo tu zagad n ień w sz e c h św ia ta i to w op arciu o n au k ow ą a n a lizę rzeczy w isto ści.

K sią żk a ta je s t cen n ym p rzy czy n k iem do g łęb szeg o p ozn an ia m y ś li T eilh ard a. P rzed e w sz y stk im p ierw sza jej część, gd zie au tor w ja sn y i rzeczo w y sposób, op ierając się na liczn y ch i ob szern ych cy ta ta ch z prac T eilh ard a, r e fe r u je is to tn e jeg o tezy. P o zw a la to c z y te ln ik o w i na o so b istą a n a lizę te k stu i sa m o d zieln ą k ry ty czn ą ocenę.

M ożna m ieć p ew n e zastrzeżen ia o d n o śn ie k ry ty czn y ch w y p o w ie d z i autora. P rzy stu d io w a n iu T eilh ard a p a m ięta ć trzeba, że jest on p rzed e w sz y stk im p rzyrod n ik iem , stąd k o n ieczn e je s t w ła śc iw e w y p r e c y z o - w a n ie tego, co g ło si on jak o p rzyrod n ik , a co jako filo z o f. W tedy ch yb a zarzut m a teria lizm u odpadnie. B ezsp rzeczn ie w y siłe k , jak i T e il­ hard w ło ż y ł w r o zw ią za n ie p rob lem u p och od zen ia d u szy lu d zk iej, jest w ie lk i, w y k a za ł b o w iem , że „ ta jem n ica czło w ie k a m ieści się... w n a tu ­ rze d u ch ow ej duszy..., że ta dusza w y m y k a się nau k om p rzy ro d n i­ czym ..., ż e is tn ie n ie d u ch ow ej d u szy lu d zk iej m oże ukazać je d y n ie z m y sł w e w n ę tr z n y (le sen s in tim e) i r e fle k sja filo z o fic z n a ” h E w o ­ lu cja je s t dla T eilh ard a — p a leo n tro p o lo g a — z p ew n o ścią fa k tem , a le ch y b a n ie chodzi tu o ja k ą ś p raw d ę a b solu tn ą, o ja k iej zresztą żaden p rzyrod n ik m ó w ić n ie m oże. P e w n o ś ć jed n a k tej p ra w d y jest n a ty le w y sta rcza ją ca , b y u p o w a żn ić uczon ego do b u d ow an ia na n iej sw e j teo rii czy w i z j i 2. To sam o dotyczy· tezy o jed n o ści w sz e c h św ia ta , do k tó reg o n a leży ta k że czło w ie k . R óżn ice b o w iem , jak ie d ostrzegam y, b y n a jm n iej n ie w y k lu c z a ją stru k tu r a ln o -fu n k c jo n a ln e j jed n o ści całej r z e c z y w is t o ś c i3.

D la c z y te ln ik a , k tó ry n ie zna ca ło ści d zieł T eilh ard a, a p ra g n ą łb y p ozn ać p o d sta w o w e te z y w iz ji w sz e c h św ia ta , a szczeg ó ln ie te, k tóre d otyczą bardzo isto tn eg o za g a d n ien ia r e la c ji ducha i m a terii, n in ie j­ sza k sią żk a ok aże się z p ew n o ścią p ozycją w a rto ścio w ą i p ożyteczn ą.

J a r o m ir D u r c z e w s k i

1 K. K łósak , N atu ra czło w ie k a w „ fen o m en o lo g icz n y m ” u jęciu ks. T eilh ard a de C hardin, Z nak 77(1960)1469.

2 T eilh ard de C hardin P., La v isio n du P a ssé, P a ris 1957, 347— 350. 3 P. S ch oon en b erg, E w o lu cja i stw o rzen ie, tłu m . Znak 149(1966)1353.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Założenie to wyraża się głównie w studiach nad retorykę czasów renesansu i baroku i zespołowych pracach edytorskich, więżęcych zaintere­ sowania członków

Dzieje się tak w przypadku, gdy deweloper po zrealizowaniu inwestycji podejmuje decyzję o sprzedaży nieruchomości.. Model dwufazowego procesu inwestycji deweloperskiej

Skromniejszą publikacją była również chrestomatia Stanisława Borawskiego i Antoniego Furdala (Wybór tekstów do historii języka polskiego, Warszawa 1980), chociaż

"Teilhard de Chardin und das Zweite vatikanische Konzil : ein Vergleich der Pastoral-Konstitution über die Kirche in der Welt von heute mit Aspekten der Weltschau Pierre Teilhard

Jednak to, że ludności tubylczej w Tajlandii żyje się lepiej i bez- pieczniej niż w sąsiednich państwach, nie zmienia sytuacji, iż plemiona górskie w tym

[r]

Proces ten jest zdaniem autora niezwykle istotny dla wspólnoty międzynarodowej, ponieważ „słabe lub nie wywią- zujące się ze swoich funkcji państwa stanowią źródło

Materiał i metodyka Materiał do badań stanowiły krew lub wymazy z jamy  ustnej  704  dorosłych  niespokrewnionych  osobników