Wydawnictwa ks. H. Godlewskiego.
Skład główny • Księgarni „KRONIKI R O D ZIM EJ” . Krakawskie-Przedmieścio Sr. 6.
A dam ski J. St. Ks. Kilka uwag o Sumieniu i wykład psal mu „Miserere*. 16-o, str. 6,4. Warszawa, 1904...— 30
Berlichingen A d o lf (eon). Śmierć Garcia Moreny. Dramat historyczny w 5 aktach. Przekład z niemieckiego 12-o, str. 136.. Warszawa, 1901 . . . , . . . . .. . . • . .• — 30
Bogacki W. Ks. Dług serca i powołanie, powiastka.. 16-o, str. 70 — 15
Bollanden (bon), Konrad. Luter w drodze do narzeczonej. Prze łożył z niomieckiegó Ks. J. Echaust. Wydanie II z ilustracyami. 16-o, str. 384: Warszawa, 1900. . . V . . . . — 40
B rykczyński A. Ks. Dobrzy synowie. Opowiadania dla mło dzieży z książeki tycia 8-b, str. 118. Warszawa, 1901. ...^->15 Na lepszym papierze. , . , . , •><,.. .. . . . ; . — 30.
Chłapowski Kazimierz, C złonek Izby Panów, P o seł do parlam entu niemieckiego., Ó pojedynkach. 8-01, str‘. War szawa,,1902. . V . . . . . . .. . , . •’ •V-. • • 40 Chr. H.Święty Jan Nepomucen, patron dobrej sławy 16-o, str. 48 — 15 — Nowenna do Matki Boskiej Dobrej Bady. str. 40. . . . — 10‘
Dębiński Karol Ksiądz. M . S. T. Prob. W łostow icki i■ Dziek. Dekanatu N ow o-Aleksandryjskiego w Dyece- zy i Lubelskiej. Dozory kościelne rzymsko-katolickie. 8-o, str. 80. Warszawa, 1901. . . V "; . —- 75
Dwanaście rozm yślań o Dzieciątku Jezus. 16-o, str. 26. Warszawa, 1901 . ; .
Filochowski R . Ks. Rozmowa o czytaniu Biblii. Wydanie II 16-0, str. 94. Warszawa; 1896 . . . ' . , ' -i.■■‘" . ' i
G ajew ski Jan K s. Żywot świętego Kazimierza królewicza polskiego. Z obrazkiem chromolitografowanym. 16-0, str. 31. Warszawa, 1901 . . . — 8
Godlewski M. Ks. Prof. Sarnin. M etr. W arsz. Archeologia Biblijna, oparta na ostatnich odkryciach na Wschodzie, . z mapami Palestyny i sąsiednich krajów. Około 500 rycin w tekście, Tom I Część pierwsza. Geografia, biblijna. 4-o, . : str. 292 i 4 n. 1. Warszawa, 1899, 3.00, dla prenumerato rów Kroniki Rb. 2.00, z przesyłką . . . 2 5Q — Tom II Część druga. Starożytności, odnoszące się do życia
domowego. . , . ....... . . . • . . 1 50
— Dobry katolik między protestantami. Wydanie II, powiększo ne, z 4-a rycinami. 8-o, str. 112. Warszawa, 1898 . . . — 20 — Jezus, Marya, Józef. Obacż: Jezus, Marya, Józef.
— Obrazy symboliczne człowieka grzesznego usprawiedliwionego i uświęconego. Wydanie II, znacznie powiększone z 12 ry cinami., 16-o, str. 208. Warszawa, 1900 *.. . -.:■■■• • ‘V — 30
— Ojćicc Święty Pius X. Z portretem i rysunkami. 16-o, str. 16 — 5 — Pójdźcie do Miiie dziatki Książka do nabożeństwa.
Obacz: Pójdźcie do Mnie dziatki.
— Praktyczny rachunek sumienia. O Sakramencie pokuty. 1 .6-0, str. 30. Warszawa, 1900 . .. . . .. v»‘, ; ' w 3 — Prawdziwa różnica pomiędzy nauką Kościoła rzymsko-kato
Flociae die 5/18 Mai 1904 anno. In d ex Surrogatus Consistorii Glis Plocensis *
Canonicus C athedralis Szelążek.
Regens Consistorii Cl. Greffkowicz.
1224.
OflOEPEHO T. IDioięECB Max 5/18 ahx 1904 r. t C y^x Cypporart UjioijKoii Enapx. C. K. KoncncTopin
EaeeApaiibUŁiti Kaiiouinn. UJeJieHweKi.
W HOŁDZIE DLA MARYI
S TU D Y U M H I S T O R Y C Z N O - Ą S C E T Y C Z N EO RÓŻAŃCU
N apisał
Ksiądz B ronisław M aryaiiski.
W A R S Z A W A
Wydawnictwo X. M, Godlewskiego
Druk P iotra Laskauera i S-ki., Nowy-Świat 41.
,H 03B M eH 0 IIeH 3ypO IO BapnraEa, 15 Iiohh 1904 r.
W S T Ę P .
Całe niebiosa chwałą dla niej gorą, A ona z wszystkich najniższą na ziemi,
Z w ie się — i cnoty okrywa się swemi,
Najwyższą łaską, najniższą pokorą.
(M a ry a z Gniezna)
Madonna.
o wszystkich zakątkach globu ziemskiego, gdzie tylko tętni życie katolickie, roz brzmiewa chwała Maryi— Królowej nieba i zie mi. Codziennie trzykrotne wołanie dzwonu z każdej wieżycy kościelnej wdziera się do duszy odgłosem miłości Maryi. Przesuwają się w ciągu roku kościelnego jej przeróżne uroczystości,. stanowiące nieprzerwany wątek rozważania Jej cnót, Jej całego życia. Dwa zwłaszcza miesiące w ciągu roku szczególną brzmią chwałą Maryi: maj i październik.
Na całym świecie chyba nie są tak piękne te miesiące, jak w naszym kraju.
Uleciała gdzieś zima daleko— za morza, za góry; lasy i pola przybrały szatę świeżej zieleni; okryły się kwiecistą runią łąki i sa dy; ludno i gwarno w powietr?u; na ziemi wre życie.
„O, Boże, mój drogi, w wiosenny poranek, Ja k wszystko i świeższe i letsze...! ])
Ołtarze Maryi, umajone ręką pobożnych Jej czcicieli, piękność drii majowych, świeża szata drzew, przyjemna woń kwiatów — ja kiż to wspaniały symbol Niepokalanej Dzie wicy!
Przeszło lato; «na polu omglonem, jak oko zasięga skończono roboty». Nie wznosi się słońce nad głowy, wysoko; pilno mu za paść w przestrzenie zaświatowe; a świeci tak smutno, tak jakoś tęskno, choć miłe są dni pogodne października. Częściej chmu ry przesłaniają nam blask słoneczny, częściej wiatr wionie i wichrem zawyje; chmury de szczem zagrożą i długą szarugą się roz płaczą.
Noc ciemna i długa.
Ludzie gorączkowo gromadzą zapasy na zimę. Zycie w przyrodzie się kończy.
Znowu codziennie gromadka wiernych skupia się przed ołtarzem Maryi. Nie upię.- kszy go zielenią i kwieciem z pól i sadów, bo pożółkły i opadły listki, powiędły i
- 7 —
dły śliczne barwy, ale ozdobi go wieńcem z najpiękniejszych kwiatów — różańcem — tą koroną z róż duchowych, które są jej sym bolem. — Rosa mistica.
A szatan się wścieka! Miotają bluźnier- stwa na ten rodzaj modlitwy ludzie małej wiary, leniwego serca, płytkiego' rozumu. Śmieją się z monotonnego, ciągle powtarza jącego się, «nudnego» szeptu modlitwy. Ale
modlitwa—jak wspaniała rzeka—płynie spo kojnie i poważnie, mimo gniewu szatana, bluźnierstw ludzi światowych.
Lecz są i wierni chrześcijanie, co unikają różańca. Przekładają nad ten rodzaj modli twy drobne koroneczki, których liczba w ostat nich czasach wzrosła do kilkudziesięciu.
Dziwny objaw daje się zauważyć w dzi- siejszem życiu pobożnem. Nigdy chyba nie było tyle przeróżnych sposobów modlenia się; tyle koronek, różańców, jak dzisiaj. Ża den wiek nie może poszczycić się tyloma ro dzajami czczenia Pana Boga i karmienia swej duszy, co nasz', a pomimo to życie du chowne było dawniej żywsze, puls kontem- placyi bił silniej i prawidłowiej.
. Dziś . osóba pobożna wpisuje się do wszystkich bractw, jakie tylko istnieją; obwie sza się rozmaitemi koronkami, szkaplerzami, przepasuje się paskami, odmawia .całe szeregi pacierzy — ale czy żyje życiem wewnętrz- nem? To wielkie pytanie.
«nie przeciążać się zbytnio ustnemi modli twami i ćwiczeniami». Dziś dzieje się prze ciwnie. Często się zdarza, że osoby pobożne noszą przy sobie pięć albo i więcej koronek i odmawiają je; ale dla prawdziwego różańca nie mają wcale' czasu, albo też mają tak mało, że odmówić go należycie' nie zdo łają.
Są znowu dusze, któreby pragnęły pręd ko bez wielkiej pracy zbogącić się w łaski Boże.
Jest to cecha naszych czasów.
Gorączkowe uganianie się za zyskiem, konkurencya na każdem polu, niejako wkra dły się do życia duchowego. Każdyby chciał prędko, łatwo, odmienną drogą niż inni, zostać świętym.
Każda koronka — choćby najlepsza, choć by zawierała prawdziwe odpusty, jest bądź co bądź rozważaniem i uczczeniem jednej tylko tajemnicy, wyjętej z całości naszej wiary.
pe-- 9 —
łeń duchowego zapachu, Różaniec zaś 'to wielki ogród niebieskiego Oblubieńca, Eden wonności, zawierający w sobie wszelki za pach i wszystkie rośliny mistyczne boskich tajemnic, które napełniają duszę niewyslowioną słodyczą.
L-Historya różańca.
Powszechne jest mniemanie, że róża niec pochodzi od św. Dominika, choć nie- brak autorów, którzy utrzymują, że wymyślili go św. Grzegorz Nanzyanzeński, lub św. Brygida.
Są niektórzy, co starają się udowodnić, że różaniec" powstał* znacznie wcześniej.
Że Dominik był założycielem różańca, stwierdzają bulle papieży Leona X, Piusa V, Grzegorza X III i Sykstusa V. Uważają również Dominika św. za autora różańca papieże: Klemens VIII, Aleksander VII, Ino- centy XI i Klemens XI.
w nich taką nienawiść do Kościoła, iż roz szalałe masy napadały na wsie i miasta ka tolickie, mordowały kapłanów, burzyły świą tynie i urągały wszelkiej władzy. Nie był to jeden jakiś system heretycki; ale zbiór rozmaitych błędów ze wszystkich czasów i miejsc, prawdziwe zamieszczanie i pojęć wzgardzenie porządku. Z czego wypłynęło zupełne odrzucenie nauki chrześcijańskiej, małżeństwa, wszelkiego porządku społecz nego i wszelkiej moralności.
Zagrożone ludy chrześcijańskie zmuszone zostały chwycić za broń przeciw tak groźne mu nieprzyjacielowi. Ale walka była trudna, bo na całem południu Francyi kacerze liczyli więcej zwolenników, niż , Kościół prawdziwy.
Nietylko prawie całe rycerstwo było w objęciach herezyi, która pochlebiała jego namiętnościom, ale wiele miast należało do niej; nawet chłopi, niewiasty i dzieci—^wszy stko to przerzucało się do wrogiego Ko ściołowi obozu. I dziwna w tym obozie wzro sła nienawiść do wszystkiego, co katolickie. Siły ludzkie zasłabe były nietylko na zu pełne wytępienie herezyi, ale nawet na stłu mienie coraz bardziej szerzącego się zła.
— 13 —
Ręka, kierująca losami ludzkości. Takie wybrane naczynie posłannictwa Bożego zja wia się naturalnym porządkiem na świecie; rośnie i dojrzewa,' nie wiedząc o tem, co je czeka w przyszłości i do czego się gotuje. A tymczasem całe jego życie jest szeregiem faktów, które pomimo jego wiedzy, a często i woli, są przygotowaniem do tego celu, do którego Bóg je, powołał. A gdy przyjdzie czas wystąpienia, to taki człowiek powołany sam nie wie, jak i kiedy stanie się dźwignią i bohaterem wyznaczonego mu przez Boga dzieła; nie domyśla się, że całą sprawę nie jako dźwiga na swych barkach. Bieżeli tedy
i wzięli go ztamtąd i stanął w pośrodku ludu i był wyższy nad wszystek lud od ramion
i wyższy *). , .
I kto był tym wysłannikiem Bożym do walki, przeciw Albigensom?
W proroczych snach widzieli papieże Inocenty III 2) i Honoryuśz III 3), że główny kościół wieczneeo miasta i całeeo świata —o o
bazylika laterdneńska--t grozi runięciem, tyl ko dwa filary ją podtrzymują od upadku. Filary te — to włoski żebrak i ubogi kapłan hiszpański.
Ten ostatni, idąc za swą gwiazdą, jiiż się zbliża do terenu działania. Już Wstępuje na Pireneje, jako towarzysz biskupa ź Osmy, Don Diego dAzewedo, dążąc do Danii,
gdzie jako posłowie -od króla Kastylii, Al fonsa VIII, mają prosić o jedną z księżni czek duńskich za żonę dla młodego króle wicza. Droga prowadzi ich przez południo wą Francyę; przechodzą przez miejsca objęte herezyą. Tu po raz pierwszy widzi Dominik Guzman ’), bo o nim mówimy, pole swej pracy.
I zaczął pracować, znakomicie przygoto wany i urobiony. Wychowany w niewinno ści i pobożności — od siódmego roku życia gotował się w domu wuja, księdza Gumiela d’Izan, jako w szkole proroków, do służby Bożej. Od lat najmłodszych zachował taką czystość serca, że wszystkich, ćo się doń zbli żali, napełniało najczystsze uczucie. Wy kształcił też i swój umysł: dziesięć lat po święcił nauce na wszechnicy w Palencyi.
Miłość bliźniego rozsadzała mu serce. Ideałem jego życia, najgorętszem pragnieniem było ratować dusze. Nieraz chciał się za przedać nawet, jako niewolnik, byle tylko przyjść z pomocą nieszczęśliwym, by otrzeć z ich oczu łzy. «Bóg mu dał — mówi jego żywotopisarz, święty Jordan, — szczególną łaskę, że mógł płakać nad grzesznikami, nie szczęśliwymi i udręczonymi.. Znosił ich nędzę w całem znaczeniu tego wyrazu, współczuł ich niedoli, a ta miłość bolejąca, która mu szarpała serce, przejawiała się w obfitych Strumieniach łez. Miał zwyczaj przepędzać
— 15 —
noce na modlitwie i obcować z Bogiem przy drzwiach zamkniętych. A wtenczas rozlegały się z jego piersi łkania i jęki, które wyrażały to, czego słowem wypowiedzieć nie mógł. Ustawicznie błagał Boga, aby obdarzył go prawdziwą miłością bliźnich, miłością taką, dla której nic nie ma zawiele, nic zakosztow- nego, miłością, która chętnie wszystko składa na ołtarzu zbawienia dusz. Mniemał bowiem, że dopótąd nie może być prawdziwym człon kiem mistycznego ciała Chrystusa, dopóki całkowicie —: ze wszystkiemi siłami nie odda się dla dobra dusz ludzkich, wedle wzoru Zbawiciela, który bez zastrzeżenia oddał się dla naszego zbawienia».
Takiemi przejęty uczuciami, z bronią miłości, wystąpił św. Dominik w roku 1 203 na przeznaczone mu przez Opatrzność pole działania. To też niebawem począł zbierać obfite' plony swej pracy.
Zaledwie wstąpili z biskupem z Osmy na ziemię, dymiącą zgliszczami popalonych miast.i wsi katolickich, zaledwie wzrok ich spoczął na ruinach zamków i klasztorów, a obaj postanowili natychmiast biedź z pomocą. Jako dobra wróżba pomyślnej ich pracy mogło im posłużyć nawrócenie przez św. Dominika oberżysty, który im dał przytułek w Tuluzie.
Pierwszej nocy, jaką spędził święty.: Do minik w wiecznem mieście, widział we śnie Zbawiciela, zamierzającego zgładzić świat grzeszny; ale Marya, ukazując na św. Domi nika, jako narzędzie nawrócenia świata, bła gała o litość.
To go zapaliło jeszcze większą gorliwo ścią. Czuł, że Marya sama wysłała go mię dzy heretyków, sama podała mu broń, którą miał z nimi walczyć.
Pole pracy nie leżało odłogiem. Było wielu: pracowników na znojnych obszarach: święty Bernard, synod w Lombres, papież Aleksander: III, cystersi występowali do walki ze złem, ale usiłowania te nie mogły po wstrzymać szerzącego się kacerstwa.
Papież Inocenty III wysłał nareszcie lega tów, którzy: mieli wytoczyć proces uwodzi cielom i winnych należycie ukarać..
Ale to jeszcze pogorszyło sprawę.
Święty Dominik, który się z nimi połą- ćzył, zrozumiał, że inną drogą należy zacząć nawracanie. Postanowił więc wystąpić nie jako rycerz, ale jako kaznodzieja i nauczyciel.
Począł zatem miewać z kacerzami dy sputy naukowe, ale i to niewiele pomogło.
ryby poprzedzał nauczanie. To też święty Dominik nie w bogatych szatach, - nie z licz nym pocztem sług, jak legaci papiezcy, ale W ubogiem odzieniu, często boso nawet, przebiegał miasta i wsi i ogłaszał ewangelię.
Drugą przyczyną tak wielkiego złego była nieznajomość zaSad wiary świętej. Na leżało więc lud tych zasad nauczać. To było nad siły jednego człowieka; dla tego też św. Dominik postanowił założyć nowy zakon, którego członkowie nie byliby zam knięci w klauzurze klasztornej, ale którzyby przechodzili z miejsca na miejsce, wyszuki wali grzeszników i przykładem i nauczaniem nawracali na drogę prawdy.
Wpierw jednak wynalazł łatwy środek wpojenia w niewykształcone umysły najgłów niejszych dogmatów wiary i zaszczepienia w serca nowego życia chrześcijańskiego.
Gdyby lud umiał czytać, to święty Do minik wydałby może dlań katechizm —łatwe wyjaśnienie nauki wiary, jak to uczynił dla oświeceńszych, dla których napisał kilka pism przeciw heretykom. Ale w ten sposób nie osiągnąłby zamierzonego celu.
Udał się więc o pomoc do patronki swej •Maryi, a Ona dała mu taką książkę, którą wszyscy z łatwością przeczytać mogli, w któ rej najwznioślejsze prawdy Boże były wyło żone w tak prosty i dostępny sposób, że wszyscy, nawet dzieci, doskonale zrozumieć ją mogli.
Książką tą był różaniec.
Genialna to zaiste myśl zawrzeć w for mie modlitwy, której każdy nawet najniewy- kształceńszy człowiek łatwo wyuczyć się może, a przez to i, zapamiętać całą niemal naukę chrześcijańską, tembardziej, że jednym z główniejszych błędów kacerstwa było od rzucenie czci N. Maryi Panny i Wcielenia Chrystusa Pana. Taka myśl mogła powstać tylko z natchnienia Ducha Świętego. W y raźnie też o tem mówią wszyscy wzmianko wani wyżej papieże.
I w rzeczy samej, myśl tę podsunęła świętemu sama Matka Boża, czyli, powiedz my plastycznie, święty Dominik otrzymał różaniec z rąk Maryi. Dla tego też w bre wiarzu dominikańskim czytamy: «Święta Bo* garodzicielka byłą wynalazczynią, a święty Dominik rozkrzewicielem różańca.»
Niestety, żaden ze współczesnych pisarzy nie podaje nam bliższych o tym fakcie szcze gółów, a wyobraźnia i pobożność ludowa przybrały to w piękne szaty poezyi.
— 19 —
zbawieniem biednych grzeszników. Nie do puść, by poszli na- potępienie! Twoja własna cześć przez nich sponiewierana, Twoje Imię znieważone,. wymagają, byś mi dopomogło. Wzgardzili Tobą, porzucili Twoją cześć — chcę ich Tobie powrócić, i Ty mi, Matka, nie, dopomożesz?» Tak prosił św. Dominik, a łzy gwałtem cisnęły się do oczu.
W tem jasność przecudna oblała zwie szone nad główą świętego konary. ‘ Wszyst kie listki zamigotały złotem światłem gwiazd mnogich.- Zjawiła się, Marya z licznym dwo rem— trzy wspaniałe królowe, każda w gro nie pięćdziesięciu szlachetnych dziewic, ota czały ją cudnym orszakiem. Przystąpiły trzy królowe do oniemiałego Dominika, pod niosły go z klęczącej postawy i zaprowadziły przed oblicze swej Pani.
— Wiesz, synu mój ukochany )— rzekła Marya, — że uprosiłam raz jeszcze zbawie nie dla świata i że Ciebie przedstawiłam Swojemu Synowi, jako narzędzie mej opieki. Znasz środki, jakiemi on zbawił rodzaj ludz ki: stał się w mojem łonie człowiekiem; krwią i cierpieniami zapłacił drogą , cenę zadosyć- uczynienia, a przez Swoje wniebowstąpienie znowu otworzył zamknięte przez grzech wro ta do raju. Całe zaś to dzieło zbawienia zaczęło się Pozdrowieniem, które przysłała mi Trójca Przenajświętsza z nieba, przez anioła Gabryela.»
te tajemnice odkupienia w połączeniu z owem pozdrowieniem anielskięm: ono jest ziarnem i gwiazdą całego chrześcijaństwa. A oto, jak masz tę modlitwę odmawiać. Patrz! ta królowa pierwsza, przybrana razem z pięć dziesięcioma jej towarzyszkami w białe, lśniące szaty, przedstawia radosne wspomnienia z mo jego i mojego Syna życia. Na uczczenie tych tajemnic radosnych odmawiaj często 1« Pozdrowienie Anielskie», które tak radosną nowinę zwiastowało całemu światu. Jednakże, każde dziesięć pozdrowień niech poprzedza «Modlitwa Pańska», która zawiera prośby o wszystko, cokolwiek wam potrzebne do szczę ścia doczesnego i wiecznego.
— A oto widzisz drugą królowę, którą podobnie jak pierwszą otaczają dziewice pię ciokrotnym pierścieniem. Wszystkie one mają szaty purpurowe. One przypominają mi okru tną mękę Syna mojego, która i mnie zadała ciężkie rany współboleści. Na podziękowa nie za te tajemnice bolesne i rozważając je, znowu odmawiaj pięćdziesiąt razy «Pozdro wienie Anielskie», a każdy dziesiątek prze dziel modlitwą, w której podziękujesz Bogu za zbawienie świata.
21
—— Gdy się tak modlić będziesz, gdy przyciągniesz lud do tej modlitwy, to uwije cie mi koronę daleko przyjemniejszą, niż to koło świetlane, które mię otacza, a którego widok tak ciebie zachwyca. A ja wystąpię wtenczas, jako Obronićielka' ludu przed moim Boskim Synem, i gdy wy na ziemi modlić się będziecie, ja w niebie będę Go zaklinała, aby oddalił od was ciemności błędów i grze chów, a zapalił jasne światło wiary, któreby oświecało kroki waszego życia, dopóki osta tniego już nie postawicie na progu wieczno ści. Głoś tę modlitwę światu, ona stanie się zbawieniem narodów, ja sama będę wzmac niała twoje słowa i cudami stwierdzać będę twoją naukę.»
rając zupełną ciemność, jaka naraz zapano wała; pioruny uderzały bez przerwy. Prze rażenie wzrosło do najwyższego stopnia. Zda wało się, że nadszedł dzień ostateczny. A głos świętego mówcy rozlegał się głośniej, niż. grzmoty i pioruny. Jako trąba archanioła w dzień sądu był straszny dla grzeszników i kacerzy.
— Patrzcie! oto znaki gniewu Bożego! —- wołał Dominik.— Jeżeli nie porzucicie grze chów i herezyi, straszna kara Boża was nie ominie. A oto środek na złagodzenie gnie wu Bożego; zwróćcie się do Maryi, uwijcie Jej wianek z pozdrowienia anielskiego; wy sławiajcie Ją tem niebieskiem «Zdrowaś» tak często, jak my czcimy Boga psalmami, roz ważajcie przytem, co uczynił, dla waszego zbawienia błogosławiony owoc Jej żywota, Jezus; rozważajcie zarazem Jej i Boskiego Syna życie, cierpienia i wieczną radość.
I z głosem tym świętego, zmieszały się jęki duchów nieczystych, które wołały w ryku
piorunów, w szumie szalejącej burzy:
— Biada; o biada nam; jakoby palącemi łańcuchami zostaliśmy ściągnieni do otchłani i związani!
częła się uciszać. Nie uciszyło się przecież zdumienie i przerażenie z ostatnim odgłosem piorunów. Dopiero gdy się nauczono od mawiać różaniec, w duszach znowu zajaśniał spokój, zabłysło słońce, ciemności herezyi roz pierzchły się.
Dotąd pobożne podanie.
Niemniej jednakże historya stwierdza sku teczność różańca, który nietylko pozyskał dusze dla nieba, ale nadto przyczynił się do złamania zewnętrznej siły herezyi. Mówiliśmy wyżej, iż legaci wysłani przez Inocentego III nietylko nie uspokoili wzburzonych here tyków, ale ich bardziej jeszcze l rozjątrzyli. Zarażone błędami rycerstwo wystąpiło do walki z orężem w ręku.
I znowu zajaśniały na niebie liczne łuny palonych miast i wsi katolickich; świątynie waliły się w gruzy pod świętokradzką ręką kacerzy; kapłani pomnożyli grono męczen ników; dobra duchowne rozszarpano; nawet .jeden z legatów,; Piotr de Castro Nuovo,
został zamordowany.
Mamy z owych czasów obrazy, które przed stawiają Najświętszą Maryę Pannę, jak podaje świętemu Dominikowi różaniec. Za nim klę czy hrabia Szymon z Monfort.w towarzystwie biskupa Fulkona z Tuluzy. Jest tu świade ctwo ogólnej wiary, że nie siła ludzka, ale pomoc Boża, opieka Maryi .wytępiła herezye. Bo też, gdy strony walczące złożyły broń, ciągnął św. Dominik dalej swoje posłannictwo i gdzie tylko zakwitł różaniec, tam niknęły błędy, a jaśniała prawda i cnoty.
«Nie runęły tak prędko mury Jerycha, woła jeden pobożny pisarz, jak rozchwiały się błędy heretyckie na prośby różańca; nie była' tak skuteczną na rozmaite cierpienia ciała owcza sadzawka w Jerozolimie, jakim się okazał różaniec dla chorób duszy.»
W epoce, gdy powstał różaniec, potrzeba było walczyć nietylko z herezyą, ale z licz- nemi przesądami i grzechami, które toczyły całe społeczeństwo ówczesne. Nigdyby oręż, splamiony przez nadużycia tak z jednej, jak i z drugiej strony, nie doprowadził do uspokoje nia umysłów, gdyby nie walczono zarazem bro nią szlachetniejszą, — gorącem rozszerzaniem różańca, Chwała więc jego autora nie tylko rozszerzyła się na kartach dziejów Kościoła. Wszystkich wieków najznakomitsi pisarze składają hołd żołnierzowi Chrystusowemu, co nie mieczem, ani ogniem, ale różańcem zwy ciężył dla prawdy zaciętych kacerzy.
Chrystus go wybrał sam na ogrodnika Swego ogrodu, bo sercem i głową Pokochał pierwszą radę Chrystusową *). On z tłumem nie biegł za mądrością świata, Prawdę ukochał, karmił się jej manną. W mądrości ducha, gdy dojrzał nad lata, Zajął się pilnie uprawą winnicy, Kacerskie błędy łamał i zwyciężał, I z. tej kaskady trysnęły poniki,
Przy których ścieku w ich rzeźwiącym chłodzie, Skroś w powszechnego Kościoła ogrodzie. Odżyły zwiędłe kwiaty i trawniki.
i i.
N a z w a r ó ż a ń c a .
Różaniec zewnętrznym swoim układem przypomina psałterz Dawidowy, dla tego też w starożytności nazywano go psałterzem Maryi. Różaniec zaś oznaczał jedną z trzech części psałterza bądź radosną, bądź żałobną albo chwalebną. Hiszpan Marcin z Na warry w' Miscellanea de Psalterio et Rosario
B. M. V. tak w tym przedmiocie pisze: «Jak
słyszę od ludzi godnych wiary, trzecia część psałterza u Germanów, Belgów... i u Fran ków ' ich sąsiadów, a nawet u Hiszpanów, najbliższych Frankom, nazywa się różańcem; we Włoszech też każdy mający w ręku wspomniany szńur paciorków, zapytany co ma, odpowiada, że różaniec...
*) Je ś li chcesz być doskonałym, idź przedaj, co masz i daj
Nieco wcześniej Albert de Castello pisał, że piętnaście «Ojcze nasz» i sto pięćdziesiąt «Zdrowaś Marya» nazywamy psałterzem, a je dną z trzech części, składających się z pię ciu «Ojcze nasz» i pięćdziesięciu «Zdrowaś Marya» nazywają różańcem N. M. P.
O tem mówią i inni pisarze.
Z czasem nazwę 'rosarium rozciągnięto do wszystkich trzech części różańca', a psal
terium zupełnie usunięto. Nie podobało się
to wielu pobożnym. Między innymi święty Alan pisze:
«Nazwy te — korona, różaniec są zbyt pospolite; czuć w nich woń próżności świa towej, gdyż tak się nazywają od ubiorów niewieścich; psałterz przeciwnie jest nazwą kościelną, a więc przystoi, żeby synowie ko ścioła tej nazwy używali.»
Dziś wszakże powszechnie nazywamy psałterz Maryi różańcem — rosarium—co do słownie oznacza ogród, albo grządkę róż; każda zaś z trzech jego części nosi miano
corona B. M. V., — wieniec Matki Boskiej.
Wszystkie języki prawie zatrzymały tę samą nazwę, w stosownem do swego ducha przekształceniu. Nasz «różaniec» nie skąd inąd, jedno od rosarium wziął swój począ tek. Niemcy oba te wyrazy rosarium i co
rona w jednem «Rosenkranz» — wieniec ró-
chapd de roses zkąd pochodzi zdrobniałe cha- pelet, albo petit chapel — mały kapelusz albo
wianuszek.
Nazwa ta rosarium — różaniec, dżiś. już stała się świętą. i miłą dla każdego, kto ko cha Matkę Boską. Jej brzmienie niejako przenosi nas na cudne błonie^ pełne wonie jących kwiatów, ponad któremi latają skrzę tne pszczółki, wypijają z ich kielichów sło dycz, aby ją na miód zamienić.
Do dziś na Wschodzie, zwłaszcza w Per- syi przepych swój przechowały różane ogro dy. W Sziraz, okolicy ruin starożytnego
Persepolis, gdzie tylko spojrzysz, widzisz przed sobą morze róż; powietrze przepełnio ne jest ich upajającą wonią, a śpiewak mi łości, słowik, kąpiąc się w tych balsamach, wywodzi tony, również upajające, tak, iż ta woń w połączeniu ze śpiewem wprawia zmy sły nasze'w prawdziwy zachwyt. Takim jest Sziraz czasu kwitnienia róż, słusznie nazwany przez .persów Różańcem Farsistanu.» 1)
Słowo «różaniec» wiedzie nas do wspa niałego ogrodu róż duchownych, których zapach pobudza nas do ukochania cnót; wi dok porywa do życia piękniejszego, zapala do osiągnięcia tego najwspanialszego ogrodu, gdzie Róża mistyczna króluje.
Nie dziwmy się więc, że; owe śpiewne średniowieczne czasy, pełne młodzieńczego
ducha, świeżości i zapału, pełne poezyi i buj nej wyobraźni, nadały psałterzowi Maryi tak kwiecistą, choć światową nazwę. Rozmiło wane w najukochańszej swej Pani — Królo wej niebios — umiały co chwila odkryć w Niej jakiś nowy rys piękności. Ztąd to ten wspa niały zbiór tytułów, które miłość poetyczna w wiekach rycerzy, wśród zamętu turniejów i walk Matce Bożej nadać umiała.
Co było najpiękniejszego, co najbardziej zachwycało, to składano u Stóp Maryi. Naj* wspanialsze kwiaty stały się symbolem Maryi. Jakżeż więc mogło się stać, aby róża, która po wszystkie czasy berło ' władzy między kwiatami trzyma — nie stała się kwiatem Maryi?
Róża, owa prawdziwa królowa kwiatów, uważana jest powszechnie jako symbol pięk ności, młodości, niewinności i rozkoszy. Po bożność ozdabia nią świątynie, miłość i we sele wiją z niej wieńce, smutek rozsypuje ją po grobach, a piękność i miłość przyjmuje róże, jako dar sobie należny. Poeci wszyst kich czasów często składali wspaniałe ody na cześć jej piękności:
29 —
Kapłani pogańscy w różnych uroczysto ściach wyznaczyli jej niepoślednie miejsce.
W wiekach średnich użyto róży za go dło herbowe. Znane są powszechnie walki róży czerwonej i białej, które były herbami dwóch rodzin w Anglii: Jorku i Lankastru. I u nas w herbach Doliwa, Rola, Róża, Włoszek, Ramult i innych znajdujemy roz maitych kolorów róże.
Papieże rozdają złote róże różnym oso bom, przeważnie z rodzin panujących,, jako uznanie wielkich zasług dla Kościoła.
Widzimy też róże na obrazach świętych. Świętą Dorotę np. malują z różą w ręku, św. Joachim przedstawiony bywa z baran kiem i wieńcem róż.
I wspaniałe gotyki— ów płód, żywej wia ry średnich wieków —■ często wśród wież i wieżyczek mają pięknie robione róże, któ rych zwrócone ku niebu kielichy, pijące spa dający deszcz, były symbolem duszy, co spragniona zwraca się ku niebu, aby stam tąd spłynęły . na nią łaski.
«Róże otrzymywał w nagrodę trubadur na poetycznym popisie w tuluzańskiej insty- tucyi «Jeux floraux». Atoli w wiekach śre dnich, a nawet dzisiejszych kwiat ten sple ciony w wieńce i bukiety rękami dziewic, dostawał się na ołtarze i ozdabiał obrązy Bogarodzicy.» ')
.Różo krasna.kształtem zorzy, Czyż się tobie .kryć potrzeba? Niech się młody kwiat roztworzy! Powstań, młoda córko nieba! Z nad twej głowy obłok dżdżowy, Rozpędzają wiatry chyże; K ąp się, kwiatku purpurowy, W czystej woni i zefirze. Wstań i zbadaj swoją dolę, Przestań kryć się w trawę podłą, Nie na ziemskiem maluj czole Wstydliwości świętej godło. Nie masz zdobić ludzkie łona, N a ołtarzach mieć cię .życzą: Kwitnij, kwitnij, poświęcona N a Maryi skroń dziewiczą 1).
'<Róża, powiada Albert Wielki s), jest kwiatem królewskim, b° barwa jej purpuro wa, a purpura jest godłem królów. Są za pewne inne bardzo piękne kwiaty, jak nie mniej jest w niebie wiele świętych niewiast, ale .jako róża króluje między kwiatami, tak Marya ozdoba swojej płci, królowa panien, jaśnieje między niewiastami.»
«Ave princeps gloriosa Martyrum prima rosa»
woła responsorium w brewiarzu. «Jako ciernie rodzi róże, tak Maryę wydała Judea», mówi św. Jan Damasceński. Święty zaś Bernard pisze: «Ewa była cierniem, a Marya. różą. Ewa cierniem zraniła, Marya różą uczucia wszystkich złagodziła. Ewa — cierń —
kim zadała śmierć. Marya — róża — powró ciła wszystkim wieniec zbawienia.»
Często więc przeciwstawiano Ewę do Maryi, jako cierń do róży.
Pięknie zatem Kościół czyni, że daje Najświętszej Maryi miano róży duchownej, bo i słowa Pisma św.: Wyniesionam w źgórę,
jako drzewo cedrowe na Libanie i jako eyprys na górze Sionie, wywyższyłam się jako .palma ■w Kades i jako szczepienie róży w Jerychu... ‘)
do Matki Bożej odnosi.
Lud nasż, w mnóstwie pieśni na cześć Maryi śpiewanych, często Jej to miano przy pomina.
Panno cudowna, Róży podobna, Przebłagaj swego Syna!
rozbrzmiewa po wszystkich drogach, któremi pątnicy dążą do Jej cudownych obrazów.
«Gdy ta piękna róża-pi M arya— zakwitła, czytamy w jednym starym rękopisie — zgi nęła zima naszej niedoli, nastała wiosna na dziei, zjawił się zarodek wiecznego wesela, nadszedł odgłos wiecznej szczęśliwości, a w koń cu czeka nas piękny zielony raj.»
Wespazyan Kochowski poświęcił kilka wierszy Tej Róży Mistycznej:
Różo, co nocną dobą zawierasz się liściem, I tyś maleńką była przed synowskim przyjściem, Ale Sprawiedliwości już słońce błysnęło.
W Tobie kwiat najwdzięczniejszy bujno rozwinęło.
— 31 —
Dla czego w mej twarzy twa źrenica Tak się zatapia, do tyła zachwyca, Że jej nie zwracasz na ten ogród chwały, Która w promieniach Chrystusa rozkwita, Tam kwitnie Róża, w której słowo Boże Stało się Ciałem... *)
Tak śpiewał Dante, a Calderonów jednej scenie, gdzie Lucyper obraduje ze śmiercią o środkach niszczenia ludzi, przedstawia śmierć, prowadzącą wiosnę z koszyczkiem kwiatów:
- «Co ona niesie» — pyta Lucyper. - Piękne róże — odpowiada śmierć,— bardzo dobry środek, gdyż między kwiatami zwykły się ukrywać żmije. ,
—| To prawda,. Lucyper na to ,— ,lecz widok'tych kwiatów napełnia mię strachem, bo wszystkie ich błyski barw wskazują mi Jedną—Niepokalaną. Przestrasza mię w ja
śminie i róży panieńska czystość.
Malarze średnich wieków chętnie przed stawiali Maryę, siedzącą w gaju lub dolinie róż. Tak np. na jednym obrazie w Stras burgu wymalowano Matkę Boską wśród krze wów' róży, na których było mnóstwo śpie wających ptaków. Na innym obrazie siedzi 'Marya wraz z Dzieciątkiem Jezus przed krza
kiem róży, z którego aniołowie obłamują kwiaty; jedni składają je w koszyczek Dzie ciątku Jezus, inńi zwijają wianki. Całość otaczają trzy wielkie wieńce róż, których
— 33 .
-barwa w zewnętrznym biała, oznacza radosne tajemnice różańca, w środkowym czerwona— bolesne, w wewnętrznym złota — chwalebne. Każdy z tych wieńców podzielony jest na równe części pięciu medalionami.
Ponieważ Mary a jest różą mistyczną, po nieważ sama mówi do nas w brewiarzu: «Fulcite me floribus», przeto słuszną było rzeczą upleść jej wianek z róż, nietylko na znak jej cnót, lecz także, jako uznanie jej praw do naszego serca.
Ona jaśnieje «między córkami Syo- nu, jako róża między cierniem», o Niej mó wi antyfona kościelna; «Panno Maryo, nie masz podobnej Tobie na ziemi niewiasty, ponieważ Ty jaśniejesz jako róża, a woń Twa, jako lilii». Ona jest królową naszą, bo zwyciężyła najzaciętszego naszego wroga i mocną się okazała, «jako wojsko w szyku bojowym». Należy się jej więc korona z róż.
*
* *
Od najdawniejszych czasów było we zwy czaju nosić na głowie wieniec z kwiatów, głównie z róż. W uroczystych biesiadach przy składaniu ofiar, roiło się od gtów, przybranych w wieńce różane. W ksiądze mądrości czytamy takie wezwanie bezboż nych: Pójdźcie tedy, a używajmy dóbr niniej
szych, a zażywajmy rzeczy stworzonych prędko
jako w młodości. Winem drogiem i. olejkami
się napełniajmy, a niech nas nie mija kwiat czasu. Chodźmy w wieńcach różanych, ‘póki nie uwiędńą. *) Druga księga Machabejska mówi
o żydach, że gdy obchodzili święto JBachusońe,
przymuszano ich W wieńcach bluszczowych Ba- óhuśÓwi hvioli chodzić 2).
U Greków róża była niezbędną ozdobą uroczystych obrzędów i uczt, jako kwiat poświęcony Afrodycie. Hellen, obdarzony wykwintnym smakiem, stroił się nią, rozko szował w jej barwie i woni, widział w niej symbol miłości. Anakreon,' żyjący na sześć wieków przed Chrystusem, nie rozumiał we sołej zabawy bez róż. Wieniec różany opa sywał mu skronie, a on 'wyśpiewywał:
Róża! to kwiat najpiękniejszy, Rozkoszą wiosny są róże; Ich wónią karmią śie bogi.
Rzym także pieścił się różami. Na ucz tach wieńczono się niemi.
Zwyczaj wieńczenia głowy był pogański; dla tego też chrześcijanie z początku, nie chcąc naśladować pogan, powstrzymywali się od niego. Tak o tym zwyczaju mówi św. Klemens Aleksandryjski: «Uczniowie Chrystusa 'hi e ' dla tego gardzą wieńcami, iżby wieńce miały być znakiem rozwiązłego życia, ale dla tego, że wieńce na głowie poświęcone są bożkom, Kwiaty wprawdzie
- 35
-stworzone_są dla ludzi, ale głupcy nie obra cają ich do odpowiedniego celowi użycia, lecz na służbę djabłu; dla tego też dla spo- kojności sumienia należy się od tych wień ców powstrzymywać, gdyż pod żadnym wzglę dem nie możemy mieć. nic wspólnego z sza tanem.». ')
Wkrótce jednakże inaczej zaczęto patrzeć na ten zwyczaj. Gdy bowiem cesarz Septym Sewer, po skończonej szczęśliwie wyprawie przeciw Partom, osobiście obdarowywał dziel nych swych żołnierzy, jeden z nich przystą pił do cesarza nie tak, jak inni z wiąnkiem na głowie, ale trzymał go w ręku. Zapyta my o powód tego wyróżnienia, odpowiedział, że jest chrześcijaninem, a religia chrześci jańska nie pozwala mu nosić wianka na gło wie. Wypędzono go za to z wojska i wrzu cono do więzienia, a spokój Kościoła całęgo zakłócony przez to został.
Oburzyli się chrześcijanie na tę niero zumną gorliwość, która spowodowała tyle nieszczęść.
-—' Gdzie masz zabronione — pytano —. nosić wieniec na głowie?
Tylko surowy i upadły już wtenczas w błędy montanizmu Tertulian w piśmie de
Corona stanął w obronie żołnierza.
Nieco później uważano wieniec, jako na grodę zwycięstwa i wkładano go świętym.
«Wyznawcy, ponoszący śmierć męczeńską! mają wieniec z róż i fijołków; wieniec z lilii należy do tych, co cierpiąc moralnie i zwy ciężając ułomność ludzką, ubiegają się o nie bieską nagrodę.» ’)
W wiekach średnich zwyczaj wieńczenia głów był bardzo rozpowszechniony. Podczas wszystkich uroczystości młodzież obojej płci ukazywała się z wieńcami róż na głowach. Z czasem wytworzył • się ze zwyczajnego wianka rodzaj kapelusza różanego, który też nazywano ehapel — kapelusik.
Godnem uwagi jest, że wyraz ten capel-
lectus — kapelusz w fragmentach starych akt
kościelnych znajduje się razem z rosarium, jako miano psałterza Maryi.
Francuzi i Holendrzy do dziś dnia trze cią część różańca nazywają różanym kape lusikiem. Stąd jasny wniosek, że nazwa «ró żaniec» wzięła początek od wianków róża nych, które dawniej noszono na głowach.
Zwyczaj noszenia różanych «chapel» mu siał być w owych wiekach bardzo rozpo wszechniony i do zrobienia takiego ubioru potrzeba było pewnej zręczności, skoro w XIII w. istniał w Paryżu oddzielny cech takich kapeluszników różańcowych. Cech ten po siadał pewne przywileje; ńaprzykład w czasie,
— 37 —
gdy kwitły róże, mógł bez pogwałcenia pra wa kościelnego wykonywać swoje rzemiosło w niedziele i święta. Przywileju tego wido cznie nadużywano, bo Stefan z Lanckorony, proboszcz kanoników wiedeńskich *), w swojej «drodze do nieba» ganiąc tych, co gwałcą niedzielę, mówi: «tudzież ci, którzy w dni święte puszczają krew, włosy strzygą, golą bez po trzeby, a szczególniej ci, co robią wianki
i haftują.» W pewnej książeczce o spowie dzi z r. 1478 znajduję się oskarżenie prze ciw trzeciemu przykazaniu: «zrobiłem pod czas mszy św. kapelusz.»
Moda noszenia wianków wcisnęła się na wet do osób duchownych. Ale taki strój głowy, jako zbyt światowy i pretensyonalny, uważany był za nader nielicujący z powagą sukni duchownej.
Statuty pewnej kapituły z owego czasu zakazują kanonikom ukazywać się publicznie w takich różanych kapeluszach. Pewien zaś pisarz z zakonu Dominikanów wyśmiewa próżność opata, którego spotkał na ulicy, odzianego w szkarłat i futro, na koniu du mnie siedzącego: «Nic nie brakowało, mó wi, do stroju tego wedle wymagań mody wystrojonego rycerza, jedno wianka z kwia tów na .głowie.» .
Wieńce, na głowie nietylko u duchow nych, ale i u świeckich z czasem,
wszy się w zgubną namiętność, zaczęły być uważane, jako przeciwne dobrym obyczajom. Święty Jan z Vincenzy zabronił przychodzić na każania w koronach z róż na głowie. Berthold zaś; z Ratyzbony około połowy trzynastego wieku ostro ganił próżność nie wiast; strojących się w różane wieńce: «Zdo bicie' się, mówił, w wieńce do tańca, aby widziano, że jesteście do sprzedania, jak ten có wiedzie konia ria sprzedaż, zawiązuje mu ogon i zasadza znak — liść lub coś podób- nego, żeby każdy widział, że koń jest na sprzedanie!»
Jednakże zwyczaj ten był tylko Wyjątko- wÓ gorszącym. Wieniec różany, jak zresztą każdy strój, każda rzecz, może być przez złych ludzi w złym celu użyty, jednakże za wsze był ozdobą pięknych, bogatych i zna komitych.
Wiemy, że synowie św. Ludwika stroili głowy w korony z róż. W życiu tego któlk zaznaczono, jako jeden z dowodów jego skromności i pobożności, iż nie pozwolił w piątki nosić książętom wieńców różanych dla tego, że w tym dniu Chrystus Pan miał na głowie koronę cierniową. Otto III, z do mu Habsburgów, wyobrażany jest w koro nie z róż. Jeżeli więc głowy książąt krwi ozdabiano wieńcami z róż, to widocznie wia nek ten OznaCżał coś więcej, ńiż zwyczajną ozdobę.
— 39 —
Wieniec różany otrzymywali zwycięzcy na turniejach; on zdobił skronie śpiewaka i poe ty; dla zakochanych był dowodem wzajemnej miłości.
Henryk Suso ł) powiada, że w Szwabii w dzień Nowego roku młodzież śpiewa pie śni i mówi piękne wiersze o wianuszku, a ka żdy stara się wykonać to w sposób jak naj piękniejszy, by zasłużyć sobie na otrzymanie wianka z rąk ukochanej. Błogosławiony Hen ryk trzymał się tego zwyczaju, ale nie śpie wał pieśni w gronie zebranej młodzieży, lecz na świtaniu szedł przed obraz Maryi, klękał tam i cichym, słodkim głosem śpiewał, jedną z sekwencyi o Matce Boskiej; aby wyjednała mu wieniec wiecznej miłości.
I u nas wieńczono głowy . w wieńce różane.
«Wszak jeszcze nasz Zygmunt I w' mło dości swojej lubił nosić wieniec z róż bia łych, Im dalej sięgniemy w przeszłość, tem gęściej kwiecistego przystrój u. Dostojnemu gościowi wkładano wieniec przy wieczerzy. Chłopcy kładli wianek na taneczną zabawę; kładli go i młodziuchni dyakonówie na rado sne uroczystości. Oto i teraz pełno ich się kręci w różanych wiąneczkach i trzeba przy znać, że przy śnieżnych komżach, przy
winnych licach, wdzięcznie wygląda ten dya dem anielski.» *)
W pewnej zabawie ludowej powtarzają się przy śpiewaniu słowa: «Z róży wieniec na mej głowie...» I u nas też wieńczą do dziś dnia obrazy Matki Bożej w korony z- róż. Lud radby, co ma najpiękniejszego złożyć u stóp Najświętszej Maryi Panny, radby najpiękniejszym wieńcem ozdobić Jej skronią A ten najpiękniejszy wieniec dla Maryi powinien być spleciony z róż duchow nych — z modlitw.
Już w czwartym wieku w dziełach św. Grzegorza Nazyanżeńskiego znajdujemy wy rażenie: «uwić Matce Boskiej z modlitw wie niec.» Żadna modlitwa nie jest tak odpo wiednią do splecenia wianka na głowę na szej Pani, jak «Zdrowaś Marya». Pozdro wienie bowiem anielskie wpłynęło na zupełny rozkwit tej róży mistycznej. Przedtem była Marya jako piękny pączek pośród ciernia, dopiero gdy ją zwilżyła rosa niebieska przez Anielskie pozdrowienie, rozszerzyła listki kie licha, wypełniła się blaskiem pełności łask Bożych i, jaśniejąc doskonałą pięknością, wyrosła wtenczas na Matkę Bożą. Zaledwie bowiem wyrzekła: «niech mi się stanie!» gdy słowo przedwieczne w Niej Ciałem się stało. To też większej chwały, jaka Ją wtenczas
- 41 . i g
spotkała, dać Jej nie można; wspanialszego pozdrowienia nikt wymyślić nie zdoła. I zno wu, jako róża między kwiatami, tak Pozdro wienie anielskie jest między wszystkiemi mo dlitwami do Maryi.
Pozdrowienie Anielskie zawiera wszystkie łaski i godności Maryi. Ono jest jej od- zwierciadleniem, sobowtórem; w niem tyle tajemnic, ile w Niej, i ono jest więc rosa
mistiea.
Sto pięćdziesiąt tych woniejących róż, t. j. tyle, ile według Alberta Wielkiego mia ła mieć róża Jerychońska listków, splatamy w psałterzu Maryi dla niej w koronę.
w najdoskonalszej miłości zapala je blaskiem złota; — stąd1 widzimy je jako żółte róże. Tym sposobem ten potrójnie pleciony w wspania łe barwy wieniec róż najpiękniej odpowiada godnościom, jakie zdobiły życie Maryi.
«Trzema godnościami — powiada pewien pisarz kościelny— obdarzył Bóg Maryę:
Uczynił Ją Matką-Dziewicą Jezusa Chry stusa; najwyższą kapłanką między Bogiem a rodzajem ludzkim po Jezusie Chrystusie; Królową nieba i ziemi obok Jezusa Chry stusa.»
Jej panieńskie, czyste, białe Macierzyń stwo napełniło młodość Jej życia pełnemi tajemnic radościami. Jej krwawoczerwone kapłaństwo w środku Jej życia 'przyniosło tajemnicze boleści. Jej złotobłyszczące kró lestwo uwieńczyło schyłek Jej życia i wień czy Jej żywot wieczny tajemniczą chwałą.»
Jak Mary a w niebie, podług opowiadania Apokalipsy, nosi na głowie koronę z dwu nastu gwiazd, tak i my koronujemy Ją, jako królowę naszego serca, woniejącą koroną z róży mistycznej. Korona zaś jest ozdobą królowej; to też Maryę nazywamy Królową różańca świętego.
Ale Matka Boska jest nietylko Królową, jest ona jeszcze najmilszą Oblubienicą na szego serca. To też ilekolwiek razy bierze my do rąk różaniec, możemy zaprosić Ją słowy Pieśni nad pieśniami: Pójdźże z Liba
— 43 —
łfędziesz koronowana:.. ł) ‘ I jakośmy wyżej
mówili o błogosławionym Henryku Suso, że przed swoją wierną Ukochaną śpiewał o wia nuszku, tak i my możemy się spodziewać dla siebie, wianka od Królowej naszego ser ca, jeżeli z prawdziwą pobożnością będziemy Jej nucili na różańcu pieśń nową. Ona bo wiem mówi. do nas w oficyum przez usta Kościoła: Ktokolwiek wielbić mię będzie, wielbić
go będą?). A wianek, który nam da, nie
będzie z kwiatów ziemskich, co rano kwitną, a w południe już pożółkną; lecz owa koro na, o której święty Paweł mówi, że będzie mu dana w niebie 3), a która nas, podług zapewnień świętego Piotra, niezmienną chwa łą ózdobi. Jeżeli tak śpiewać będziemy Kró lowej Różańca świętego, powierniczce nasze go serca na dziesięciostrunowej harfie, w ci chym słodkim tonie naszej duszy, możemy być pewni, że. «nigdy niepocieszeni od Niej nie odejdziemy.»
Jeszcze czemś więcej jest dla nas róża niec. Nietylko jako świeża girlanda, którą otaczamy obraz Matki Boskiej, nietylko pie śnią miłosną, ale nadto jest dla nas ogrodem róż, z którego podobnie jak pszczoły, zbie ramy słodki miód cnót, abyśmy mogli iść w ślady Maryi, tego ideału wszelkiego stwo rzenia, której błogi zapach w koło nas się rozchodzi.
■ Do tego wzywa nas nawet sama Królowa różańca świętego w dniu Swej uroczystości, gdyż Kościół w Jej usta kładzie te słowa:
«Słuchajcie mię Boskie owoce, a jako róża u sa dzona nad strumieniem wód, owoc czy focie. Wy dajcie z siebie wdzięczną wonność jako ka dzidło.» x)
Jako róża cieszy nas i ożywia swoim widokiem, tak różaniec święty pociesza nas
i umacnia, zwłaszcza w chwilach, gdy do tkliwie czujemy ciernie, któremi róże nasze go życia zawsze są otoczone.
U L
Narzędzie różańca.
Różańcem, jakkolwiek niewłaściwie, nazy wamy t3ż. ów sznur paciorków, które służą do liczenia pozdrowień anielskich przy od mawianiu różańca.
Sposób ten liczenia modlitw jest bezwąt- pienią daleko starszy, aniżeli sam różaniec,, a jakkolwiek dziś z różańcem ściśle złączony, jędpakże początki obu były zupełnie różne. Różaniec bowiem wyrósł na ziemi chrześci jańskiej, z natchnienia Bożego, jako wynik Żarliwości i gorącej wiary. Jego modlitwy wyjęte z Pisma świętego; tajemnice — to
cykl obrazów życia Chrystusa i Jego Matki; liczenie zaś modlitw na paciorkach znane było już dawniej, nawet u ludów pogańskich.
Święty Dominik, tworząc psałterz Maryi, nie myślał o paciorkach, prawdopodobnie nawet ich nie znał, a zatem żadną miarą nie może być uważany za wynalazcę tego różańca, który się składa z paciorków, na wleczonych na sznurek.
Początek liczenia modlitw za pomocą paciorków ginie w odległej starożytności. Już bowiem starzy bramini indyjscy posługiwali się wiankiem jagód, zwanym po sankrycku
akshamala, przy liczeniu imienia swego boż
ka Wisznu.
Marco Polo, sławny żeglarz wenecki w trzynastym wieku, opowiadał o pewnym króliku z Malabaru w Indyaćh, że władca ten za całe ubranie miał na szyi złoty łań cuch, nasadzony szafirami, rubinami i inne- mi kamieniami drogiemi, nadto jedwabny sznur, na którym były nawleczone Sto cztery drogie kamienie, przypominające mu sto cztery modlitwy, które każdego dnia rano i wieczór mruczał do swoich bożków.
I dziś pobożny buddysta rzadko się uka zuje bez swojego sznura ze stu albo więcej kulkami, na których odlicza krótkie, powta rzające się ciągle formy modlitwy.
wiem, że ma w skarbcu liczne różańce z dyamen- tów i pereł, używa zawsze tego najprostszego.»
Zwyczaj liczenia modlitw na paciorkach lub kamykach był znany na całym Wscho dzie. Święty Franciszek Ksawery znalazł go nawet w Japonii. Turcy do dziś dnia mają wieniec ze stu, albo sześćdziesięciu perłami do liczenia pewnych modłów. Niektórzy są dzą, że ten zwyczaj u Turków wziął począ tek od stu błogosławieństw (meah brachim), które żydzi codziennie odmawiać winni. Ma hometanie i przy każdej perełce mówią sta
Furia, t. j. chwała Bogu, albo Essebhh, JElmagd Lallah, t. j. Bóg chwałą, . Bóg roz
głosem. Inni zaś utrzymują, że .mahometa nie. na stuperłowym sznurze powtarzają trzy dzieści trzy razy: soubhan lallah—nicch Bóg będzie pochwalony; trzydzieści tr?y razy:
elhamd lallah—Bogu niech będzie cześć: trzy
dzieści trzy razy: allah — echer — Bóg jest wielki i dla dopełnienia liczby ioo dodają nakoniec jakąkolwiek jeszcze modlitwę 1).
Znaleźli żeglarze i w starem Peru tak zwane quippos, używane przez krajowców do liczenia modlitw.
Gdy Chrystus Pan, nauczywszy aposto łów modlitwy pańskiej, zalecił im się tak modlić, od tamtego czasu wierni Jeg o . ucz niowie odmawiali ją często. Niektórzy
r-— 47
-nowili -sobie odmówić w ciągu określonego czasu pewną jej ilość, a przy liczeniu uży wali rozmaitych sposobów.
Opowiadają starzy dziejępisowie, że 'św. Paweł, przebywając na puszczy w IV wieku, codziennie odmawiał trzysta modlitw. Aby się przy liczeniu onych nie pomylić, brał 300 kamyków za pazuchę i modląc się, je den po drugim, po skończeniu każdej mo dlitwy wyrzucał '). Nieco później, zamiast tego sposobu używano sznura, na którym tyle nawiązywano węzełków, ile zamierzano odmówić modlitw. Niekiedy węzełki zastę powano ziarnkami lub kamyczkami, które nawłóczono na sznur. Święty Benedykt za lecił swoim zakonnikom przy pracy zamiast godzin, odmawiać pewną liczbę «Ojcze nasz», do liczenia zaś przeznaczył sznur z węzłami, lub nawleczonemi ziarnkami 2).
Gdy wydobyto ciało św. Gertrudy zmar łej w roku 667, znaleziono przy niej kulki na sznurku, któremi na kształt różańców na szych zwykła była liczyć oznaczoną ilość od mówionych «Ojcze nasz» i «Zdrowaś Marya» 3) Znajdujemy też ślady w księgach pokut nych, że już od VIII wieku naznaczano grze sznikom odmówienie, dwadzieścia, pięćdzie siąt albo i więcej razy modlitwę «Ojcze nasz», co liczono zwykle na sznurkach z ziarn
kami lub węzełkami. Sznur taki nazywano od modlitwy Pańskiej, na nim przy powta rzaniu liczonej, po prostu Pater noster, a mo dlić się w ten sposób w zakonnej łacinie nazywało się patere fp
Opowiadają o św. Klarze, że w braku takiego sznurką Pater-noster uciekała się do starej metody z kamyczkami, aby na nich swoją liczbę «Ojcze nasz» policzyć. «Gdy nie miała znaczków, aby przy pomocy prze mieniania ich zmówiła Pater noster, liczyła kamyczkami swoje modlitwy Panu.» 2).
Z powstaniem różańca praktyczny ten sposób liczenia modlitw do niego też zasto sowano. Nawet sama nazwa owego sznura z paciorkami — Pater noster — przeszła do Różańca. Dla odróżnienia jednak, aby wie dziano, że mowa o psałterzu Maryi dodawano jeszcze jakiś objaśniający epitet. Czytamy np. w żywocie błogosławionego Franciszka Fabriano (um. 1322), że pewna pobożna nie wiasta włożyła do ręki tego świętego, gdy ciało jego wystawione było w kościele, swo je Pater noster, które się nazywa wieńcem N. M. P., wierząc, że jej wieniec, albo znak modlitwy Pańskiej i wieniec N. Maryi Pan ny przez to samo zostanie uświęcony 3).
J) Si vult minus psallere et non vult patere prosternat se frequenter in orationibus, videlicet vicibus centum. Editio s. Bo- nifaciti.
49 —
Niekiedy, aby nie mieszano różańca z dawnym sznurem Pater noster, i temu ostatniemu dodawano objaśnienie. Tak np. czytamy w żywocie św. Katarzyny Seneń- skiej, że pewnego razu jakiś człowiek ubogi prosił tę świętą o jałmużnę. Nie chcąc go opuścić, a nie mając mu co dać, po pew nym namyśle, przypomniała sobie o małym krzyżyku, «który wedle zwyczaju miała na wleczony na nitkę, między owemi węzełka mi, które zwykle nazywane bywają Pater
'noster, gdyż służą do ‘ liczenia modlitwy
«Ojcze nasz». To więc Pater noster święta dziewica mając w ręku... 1).
Gdzie niema takich dodatków objaśnia jących, trudno określić, czy owo Pater noster do różańca się odnosi. Tak np. w aktach św. Krystyny czytamy, że niejaki Mikołaj podarował tej iwiętej, gdy ją odwiedzał w Stommlu, swoje Pater noster, które cztery lata przy sobie nosił 2)... Albo jak błogosła wiony kardynał Jan Dominici pisze do za konnic z Wenećyi:. «Również otrzymałem wasz list z Pater nostn, dyscypliną...» 3).
Alanus de Rupa nazywa zwykle ten- sznur Patriloąuium, t. j. wskazówką przy od mawianiu Pater noster. Pewien zaś pisarz z XVI w., opisując różaniec, mówi, że
na-*) Acta S. S. 30 April. 2) Tamże ad diem 22 Junii.
3) Biscioni. Lettere di Santi e Beati FioreDlini*
rzędzie tej modlitwy nazywa się po prostu modlitewką—preeulae, albo Paternoster ’).
I dziś w Tyrolu, Styryi i innych okoli cach lud prosty nazywa różaniec modlitwą—
die Beten, a i angielska nazwa różańca beads
pochodzenie swoje z tegoż źródła wywodzi. Czesi zaś z dawnego Pater noster zrobili Pa-
teręk, którem do dziś różaniec nazywają,
a kiektórzy mieszkańcy prowincyi dolnego Renu, tylko Noster na oznaczenie różańca zostawili.
■ *
* *
Mieszanie różańca, że tak powiem, mate- ryalnegó czyli owego sznurka z paciorkami z właściwym różańcem, t. j. z określoną licz bą tąjemniG, modlitwy Pańskiej i Pozdrowie nia anielskiego spowodowało, iż niektórzy wyprowadzają błędnie początek różańca na długo przed św. Dominikiem. Chciano np. widzieć różaniec u pewnej hrabiny angiel skiej—Godivy, fundatorki klasztoru Conven- try 2), o.której mówią,\ że wszystkie swe skarby oddała na jten klasztor, a dla siebie zostawiła, tylko nieco drogich kamieni, które, nawleczone na' nitkę przy swych modłach poruszała, aby się w liczeniu modlitw nie pomylić. Przed śmiercią rozkazała ten wia nek drogich kamieni zawiesić na szyi statuy
5 1 —
Matki Boskiej. Godiva miała szczególne na bożeństwo do Matki Boskiej i kościół zbu dowany przy klasztorze w Conventry na cześć Najświętszej Maryi Panny poświę ciła 1).
W opowiadaniu o Godivie widzimy sznur kamieni, używany do liczenia modlitw, ale nic nas nie upoważnia do twierdzenia, że te modlitwy-§tto był nasz różaniec, bo ani o ro dzaju modlitw, ani o ich liczbie niema naj mniejszej wzmianki. Owszem śmiało możemy twierdzić, że Godiva nie znała różańca, bo do X II wieku Pozdrowienie Anielskie' nie było używane jako modlitwa 2).
Tymczasem protestanci i inni przeciwnicy różańca, uważając za jedno narzędzie do licze- .nia z samą jego treścią, chcą koniecznie
dowieść, że różaniec pochodzi od pogan. Oto kilka zarzutów:
«Różaniec, powiadają, został wprowadzo ny do nas w czasie wojen krzyżowych; po chodzi zaś od braminów i mahometan, u któ rych do dziś dnia jest w użyciu.» 3)
«Wedle ogólnego i zupełnie słusznego mniemania Piotr z Amiens poznał na wscho dzie sposób modlenia się na sznurku pacior kowym. To mu się podobało. To też po powrocie do Europy starał się zaszczepić ten
*) Guilielm. Malmesburiens. De gestis Pontific. An- glor. 1. 4 , c. 4.
się nadspodziewanie udało *).
«Różańce zostały przeniesione na glebę chrześcijańską przez Piotra Pustelnika z reli- gii Dalai-Lamy i Mahometa w czasach wo-. jen krzyżowych.» 2)
«Zapożyczony od mahometan, wprowa dzony' w X wieku... różaniec przyczynił się wielce do zabicia ducha...» 3)
«Różaniec jest tak przeciwny duchowi chrześcijaństwa, że koniecznie winien być uważany jako roślina obca, przesadzona na grunt chrześcijański, a zatem trzeba przy puścić, że został przeniesiony z jakiejś krainy pogańskiej» 4)
Niedorzeczność jednak tych wywodów jest nader widoczna! Czyż bowiem modlitwa. Pańska, albo Pozdrowienie Anielskie — to wy jątki z Koranu? Albo tajemnice różańca to pierwiastki mahometanizmu? Cóż jest w ró żańcu obce Pismu świętemu? Czyż nie wszy stko z Pisma świętego jest wzięte? Czyż sznur paciorków, używany do liczenia mo dlitw różańcowych, jest istotnym różańcem? Czyż bez tego narzędzia nie można odmó wić różańca?
Zresztą narzędzie do liczenia modlitw
1j Heinrich Alt, Kirchengeschichte.
2) Moritz von der Weser, Der Kampf der Finsternis mit dem Lichte.
3) Lud w. Bender, Die Lehre und Geschichte der Cbristl. Kirche.
— 5 3
nie jest ani tak świętym, ani tak niezwykłym wynalazkiem, żeby aż od pogan, co niezrów nanie niżej stoją od chrześcijan pod każdym wzlgędem, należało go zapożyczać. Turcy i dziś wyrabiają z drzewa z góry Oliwnej i z ziemi Damaszku i Jerozolimy ziarnka do różańca i sprzedają je chrześcijanom, po dobnie jak protestanci w Norymberdze. Z tego względu tedy różańce rzeczywiście pochodzą od Turków.
Ale nietylko protestanci, bo nawet i wielu katolików co do pochodzenia różańca jest w błędzie. Czytamy w pewnem dziele ka- tolickiem, «że nieprawdopodobną jest rzeczą, aby Piotr Pustelnik pierwszy sprowadził ró żaniec ze Wschodu, jak również, aby św Dominik miał go wynaleźć. Początek ró żańca bowiem jest daleko starszy. Nie ulega też żadnej wątpliwości, iż powstał na Wscho dzie. Dawno bardzo południowe ludy miały sznur modlitw, który noszono w ręku, albo na szyi; na sznurze tym liczono modlitwy. Dziś- jeszcze znajduje się taki sznur modlitw, czyli pewien rodzaj różańca u mahometan; lecz jeszcze przed Mahometem miały go już plemiona arabskie. Nazwa różaniec wzięła początek albo od kulek, robionych z drzewa różowego, albo róży mistycznej— Maryi. Na zywa się też Pater noster, od modlitwy Pań skiej, którą się na nim liczy» 1).
Dziwna mieszanina pojęć. Wygląda to, jakby któś dowodził, że koleje żelazne znane były już w głębokiej starożytności, bo tak Egipcyanie, jak Babilończycy i Assyryjczycy używali wielkich wozów na kołach, ciągnio nych przez konie.
Ależ jak nasze koleje nie pochodzą od wozów' egipskich, tak różaniec nie pochodzi od ludów pogańskich.
— 5 5 —
Przez takie poświęcenie ów sznur różań cowy staje się dla wiernych owym łańcu chem dla związania wszelkich pokus szatań skich, o którym to łańcuchu mówi św. Jan Apostoł: «I widziałem anioła zstępującego * nie
ba, mającego klucz - przepaści i łańcuch wielki w ręce swojej. I uchwycił smoka ivęża starego, który jest djabeł i szatan i związał go na tysiąc lat l). Nic więc dziwnego, że wierni chrze
ścijanie .zawsze i wszędzie noszą ten sznur różańcowy, i zawieszają go na szyi, że umie szczają go nawet w nocy u swego wezgło wia. Nie chcieliby bowiem, aby, gdy przyj dzie śmierć, brakło im tego łańcucha, który tak śęiśle związał ich z Maryą.
.IV.
I s t o t a r ó ż a ń c a .
Cóż to jest właściwie różaniec? jak go określić?
Różaniec stanowią dwie istotne części: a) odmówienie usty stu pięćdziesiąt «Zdro waś Marya» wraz z piętnastu «Ojcze nasz» i «Chwała Ojcu» i b) rozważanie piętnastu tajemnic.
Gdy więc odmawiamy usty różaniec, po
winniśmy koniecznie rozważać w sercu jego tajemnice. Jedno bowiem z drugiem jest w istotnej łączności. Jak istotę człowieka stanowi dusza i ciało, tak istotę różańca sta nowi ustna modlitwa i rozważanie. Czem dla ciała serce, tem dla różańca rozmyślanie. Odbierzmy Człowiekowi serce, a pozbawimy go życia, usuńmy z różańca rozmyślanie, a zrujnujemy jego istotę. Modlitwy różańco we, odmówione bez rozważania tajemnic, są dobrą modlitwą, ale nie są różańcem. Są one tylko materyą, a rozmyślanie — życiem, formą. Jak Stwórca ulepionemu z gliny człowiekowi tchnieniem ducha nadał życie, tak modlitwom różańca rozmyślanie tajemnic daje kształt właściwy, który nazywamy ró żańcem.
Czem przyprawa dla pokarmu, kwiaty dla ogrodu, strumienie dla łąki, - rzeka dla doliny, tem rozmyślanie tajemnic dla mo dlitw różańcowych. Rozmyślanie dodaje mo dlitwom różańcowym smaku, blasku, piękno ści i płodności. Różaniec bez rozmyślania, to dzień, bez słońca, świątynia bez ołtarza, gmach bez wapna i cegły.