• Nie Znaleziono Wyników

"Współpraca Misjonarzy z Komisją Edukacji Narodowej (1773-1794) : przyczynek do historii kultury i oświaty w Polsce", Ks. Alfons Schletz C. M., Kraków 1946 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Współpraca Misjonarzy z Komisją Edukacji Narodowej (1773-1794) : przyczynek do historii kultury i oświaty w Polsce", Ks. Alfons Schletz C. M., Kraków 1946 : [recenzja]"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

nu — tłum aczony i drukow any w Bukareszcie w r. 1678, stanow i początek nowej epoki odrodzenia literatury rum uńskiej.

G alatow ski, po d da n y w p ły w o m kultury polskiej, w dedykacji „N ow eg o nie­ b a “ A nnie z M o h iłów Potockiej, siostrze m etropolity P iotra, w yw odzi ród M o h iłów od M ucjusza Scevoli, którego potom kow ie przybyli przez Grecję do M o łd a w ii, a opisując herb tej rodziny, tłum aczy poszczególne emblem aty jako symbole dostojeństw a, potęgi itp. D edyk acje tego rod zaju, przejęte z Polski, stały się w X V I I wieku w księstwach rum uńskich zaczątkiem poezji dw orskiej, k tó ra zresztą nie rozw inęła się i zm arn iała, nie m a jąc w p ó źn ie j­ szych czasach odpow iedniej dla siebie atm osfery (o tym zob. T. G osty ński:

Ivirea u.nei poesii de curte in sec. al XVII-lea, G and ire a, Bucuresti 1944,

štr. 108).

Prof. C iob an u zw raca uw agę, że dzieło G alatow skiego pow stało pod w y­ raźnym i silnym w pływ em kaznodziejstw a polskiego, tak pod w zględem kon­ strukcji kazań, ja k i ich treści. G dy „N ow e niebo“ tłum aczono na rum uń­ ski, trzeba było znaleźć kogoś, kto zn a ł nie tylko języki rum uński i u k ra iń ­ ski, ale rów nież i polski.

„N ow e niebo“ przełożone na rum uński za staraniem m etropolity V a rla a m a stało się w zorem dla duchow ieństw a rum uńskiego. Było ono- jednym z tych dzieł, przez które kultura polska, za pośrednictw em ukraińskim , odd ziaływ ała na kulturę rum uńską, krzep n ącą w ów czas i przechodzącą wielkie przem iany.

Stosunki kulturalne po lska—m ołdaw skie w yw ołane były em igracją politycz­ ną M o łd a w ia « do Polski (Ureche, C o stin ), w o jn am i (w y ja zd D osofteiu do P o lsk i), p o d różam i P o la k ó w do T u rc ji przez .księstwa rum uńskie oraz w p ły ­ w am i kościoła katolickiego i utrzym yw anych przezeń szkół (szk. jezuickie), zaś stosunki ukraińsko-m ołdawskie m iały charakter bardziej ciąg ły od pol- sko-mołdawskich i o ddziaływ ały na szerokie masy, podczas gdy polsko- m ołdaw skie ograniczały się właściw ie tylko do klasy b o ja rów i do sfer nau­ kowych i literackich. W p ły w ukraiński m iał charakter bardziej ciąg ły i sięgną! głębiej, n ato m iast polskiemu ulegli n a jw yb itnie jsi przedstawiciele kultury ru­ m uńskiej.

Skierowanie b a d a ń na stosunki kulturaln e rumuńsko-ukraińskie, w y k a zu ­ jące pośrednie — przez U k ra ińc ó w — w pływ y kulturalne Polski na M o łd a ­ wię, rozszerza i uzupełnia zagadnienie stosunków kulturalnych polsko-ru­ m uńskich. D opiero uw zględnienie i tych w pły w ów pośrednich daje całość zagadnienia.

T a d e u s z G o s t y ń s k i

Ks. A lfons S c h 1 e t z C. M .: W s p ó łp ra c a m isjonarzy z K o m isją E d u ­

kacji N arodow ej (1773— 1794). Przyczynek do historii kultury i oświaty

w Poisce. (A nalecta historica C o ngreg ation's M issionis Prov. P olonorum . ed. A lphonsus Schletz C. M. II) K raków , 1946, str, 199.

P raca ks. A lfonsa Schletza jest zbiorem kilku szkiców z dzie jów zakonu m isjo narzy o Polsce w II połow ie X V III w. Pierw szy szkic, niejako wstępny,

(3)

w dziejach m isjonarzy rolę analo g iczną do roli Konarskiego w śród p ija r iw . A utorow i nie udało się w y dobyć m ateriałów , które rzuciłyby nowe šw ial'o na tę bez w ątpie n ia interesującą i charakterystyczną dla epoki postać. W i a ­ dom ości, zaczerpnięte z. archiw ów m isjonarskich w Krakowie, odnoszą się do dość nieistotnych szczegółów lub też są nic nie m ów iącym i o gólnikam i, a to, co m ów i autor o Śliwickim, jako sym patyku p rąd ó w oświecenia, w niczym nie

przekracza tego, co po d ał swego czasu Smoleński. N a zakończenie a it o r

stwierdza, że „Śliw icki to wielki Polak, patriota o szerokim horyzoncie du­ cha, p ra c u jąc y ofiarnie i niestrudzenie nad reform ą i n ad odrodzeniem u p a ­ dającej R zeczypospolitej", a dale j: „...jako niepospolity teoretyk i praktyk d ziałalności istotnie dodatniej na niwie ówczesnych przem ian kulturalnych —

it a je się ks. Śliwicki dla historyka Stanisław ow skiego przełom u je dn ą ze

szczególnie w ybitnych postaci X V I I I wieku, jednym też z wielkich poprzed­ n ik ó w idei Kom isji E d ukacji N a ro d o w e j" (str. 40, 41). Niestety zw roty te

nie m a ją pokrycia w szczupłych w iadom ościach, jakie zdob ył ks. Schletz

o swoim bohaterze.

N ie należało rów nież p rzyjm o w ać na serio w iadom ości Niesieckiego, że rodzina śliw ickich „za księcia K o n rad a M azow ieckiego nosiła nazw 'sko Ły­ sakow ski h. L u b ic z" (str. 11).

N astępny szkic nosi ty tuł: W s p ó łp ra c a m isjo narzy w arszaw skich z K. E. N . i sk ła d a się z trzech niepow iązanych ze so b ą części. Pierw sza jest scha­ rakteryzow aniem d ziałalności następcy śliw ickiego na· stanow isku w izytatora polskich m isjonarzy, ks. M ik o ła ja Siemieńskiego. Z bardzo szczupłych w ia d o ­ mości o tej postaci n a jw a żn ie jszą jest ta, że Siemieński był przeciwnikiem filozofii oświecenia. Jego „w s p ó łp ra c a " z K .E.N . m iała się o bjaw ić w tym, że w izy tu jąc dom y zgrom adzenia, „tym sam ym w izy to w ał szkoły parafialne, z n ajd u jąc e się przy niektórych dom ach m isjo narskich". A utor przytacza za G iżyckim jedyny zresztą w ypadek takiej w izytacji szkoły w Ilukszcie (n. b. nie b yła to szkoła p a ra fia ln a ). M ia ł tam Siemieński nakazać nauczycielom uczyć w e d ług przepisów K .E. D alsze w skazów ki Siemieńskiego, że szczegól­ nie należy zw racać uw agę na łacinę, a ostatni kw adrans lekcji poświęcać na czytanie rzeczy duchow nych nie bardzo prze kon yw ają o wczuciu się Sie- та* e ń s k i e g w intencje K. E.

D r u g a część traktuje o d rukarni m isjonarskiej, istniejącej od 1780 r. przy kościele św. K rzyża w W arszaw ie . A utor po daje w załączniku niepełny (ja k

sam przyznaje) katalo g druków m isjonarskich, zapewne ułożony w e d ług

Estreichera, choć niestety autor nie m ów i, n a jakiej podstaw ie zestaw ił ów k atalo g. T rzeba zaznaczyć, że opis biblio graficzny pow yższych druk ów jest zupełnie niezadow alający. „W s p ó łp ra c y “ z K .E .N . m a w edług ks. Schletza dow odzić w ydanie tłum aczenia B e rq um a: P rzyjaciela m łodych, anonim o­

wej Sztuki pisania, G aw łow skiego: P am iętnika m oralnego, tłum aczenia

Z d a ń ii m yśli A nny Teresy de Lam bert i Z b io ru powieści m oralnych. Książki te specjalnie m iały o dpow iadać tendencjom K.E.N ., o czym nie

m oże przekonać pobieżna analiza, jakiej doko nuje ks. Schletz. W iększość

zresztą, ja k stw ierdza ks. Schletz, w y daw n ictw m isjonarskich stanow iły dzie-- ła dewocyjne.

(4)

T rzecia część o m aw ianego szkicu jest streszczeniem daw niejszych prac

autora o ks. Józefie Jakubow skim i m oże służyć za przykład w spółpracy

m isjonarzy z D epartam entem W o jskow y m , nie zaś z K o m isją E d u k a c y jn ą. R easum ując sw oje w yw ody, pisze ks. Schłetz: „...zachodziła zupełna zgodność ideow a publicystyki m isjonarskiej z celami i hasłam i K .E .N ___ w yznaw ali też m isjonarze potrzebę obyw atelskiego i patriotycznego po d p o rząd k o w a n ia się tej pierwszej i najw ażniejszej placów ce ośw iatow ej w Polsce“ (str. 60). W szystk o to być może, ale ks. Schletz zupełnie tego nie udow odnił.

N astępny rozdział pt. M isjo narskie szkoły pa rafia ln e w dobie K. E. N. om aw ia stain 10 szkół prow adzonych przez m isjonarzy. D ane, na ogół m ało interesujące, p o cho d zą w przew ażnej mierze z daw niejszych opracow ań ( G i­ życki, G loger, Łukaszew icz itd.) ; razi b ra k uw zględ nie nia W ierzbow skiego (Szkoły p a ra fia ln e ), jakkolw iek autor cytuje go w b ib lio g ra fii n a końcu książki. A utor stara się, choć tym razem z zastrzeżeniam i przekonać nas, że m isjo n a rze dbali o oświatę· lud u w iejskiego. T y m niemniej lektura zestaw io­

nego m ateriału raczej utw ierdza nas w m niem aniu, sform ułow anym przez

W ierzbow skiego, że zakonnicy często woleli skupiać w swych szkołach b o ­

gatszy element, a więc synów szlachty i m ieszczan i dlatego przekraczali

pro gram szkół parafialnych, postulow any przez K .E .N . D alszy ro zd ział om a­ w ia d ziałalność ks. T om asza H ussarzewskiego i jego w spółpracę z K .E.N . A utor w ykorzystał tu głów nie dotychczasowe opraco w ania; m ateriału ręko­ piśmiennego, rzucającego nowe św iatło ą a postać H ussarzew skiego, nie w y ­

nalazł. M o żn a mieć zastrzeżenia co do w y w od ów ks. Schletza o w pływ ie

C ondillac'a na H ussarzew skiego. N ie n e gując wcale, że w p ły w ten istniał, trzeba stwierdzić, że autor go nie w ykazał. T ego rod zaju p o g lą d ó w na hi­ storię, jakie cytuje ks. Schletz, nie m usiał H ussarzew ski szukać specjalnie u Condillac'a.. „ W s p ó łp ra c y “ Hussarzew skiego z K .E.N . dow odzi jedynie m ia ­ now anie go przez K om isję na katedrę w W ileńskiej Szkole G łów ne j. W ię k ­ szość zresztą szczegółów , zebranych przez autora o Hussarzew skim , tyczy okresu po trzecim rozbiorze.

O statnie dw a rozdziały poświęcone są dw óm w y bitnym kaznodziejo m : ks. W ilhe lm o w i K alińskiem u i ks. M ichałow i K arpow iczow i. Ks. Schletz kreśli krótki życiorys Kalińskiego, oparty o dotychczasowe opracow ania, i p rzyta­ cza liczne ustępy z interesujących ka za ń tego m isjo n arza. K alińskiego n a ­ zyw a autor fizjo kratą. N ie n e g ując tego, że K aliński m ó g ł pozostaw ać pod w pływ em francuskich „e konom istów “ , n a leży zaznaczyć, że a uto r operuje d ość oryg inalnym pojęciem fizjo kratyzm u. W y d a je się bow iem , że dla ks. Schletza każdy, kto interesow ał się d o lą chłopów , a zw łaszcza kw estią ośw iaty w ie j­ skiej, b ył fizjo kra tą. S tąd też czytam y (str. 67) o ks. Z d ulsk im : „U koch ał szczerze dziatw ę w ie js k ą i cały lud w ieśniaczy. B ył więc ks. Z dulski ty po ­ w ym fiz jo k ra tą “ . N iepokoi rów nież zdanie: „ W p ły w y fizjo k ra tó w francuskich na fizjo k ra tó w polskich były dość silne“ (str. 111). R ozdział, pośw ięcony Karpow iczow i, stan ow ią w przew ażnej części streszczenia i cytaty je go k a ­ zań. Z nielicznych d any ch b iograficznych d ow iadujem y się, że u samego· w stępu swej działalności K arpow icz zerw ał ze zgrom adzeniem misjonarzy,, tak że uw zględnienie go w pracy ks. Schletza jest dość nieuzasadnione. Z u ­ pełnie zbędne są z pu nktu w idzenia naukow ego polem iki autora z a ta k am i

(5)

d aw niejszych histo riog rafów kościelnych na K arpow icza і -własna ocena je­ go działalności.

■ W zakończeniu (co należało by raczej uczynić na początku jak o podmalo-

w anie tła ówczesnej d ziałalności m isjo n a rzy ) kreśli ks. Schletz pokrótce z a ­

sady i praktykę m isy jn ą zgrom adzenia. M ów i m iędzy innym i o słynnym

w dobie A ug usta III m isjo n arzu ks. B ła że ju Sikorskim , co to w e d ług Kito- w icza „głos m iał wielce doniosły i dźw ięczny, udanie żarliw e i przenikające... w zb ud zał w słuchaczach afekta, jakie chciał: płacz, żal, m iłosne serca ku

B o gu rozrzewnienie, obrzydzenie grzechów i tym podobne dotkliw ości“ .

I w krótce potem pisze ks. Schletz: „T ych kilka uw ag i w spom nień historycz­

nych w iedzie do ko nkluzji w a żn e j: że poprzednikiem haseł fizjo kratyzm u,

głoszonego przez francuskich filozofów -ekonom istów , był .św. W in cen ty à

P aulo. Fizjokratyzm krzew ił i ro zw ija ł w życiu świeckim te idee i hasła, k tó ­ re daw no przedtem stw orzył i urzeczywistniał P atro n dzieł chrześcijańskiego m iłosierdzia i to zarów no w świeckich stosunkach “społecznych, ja k i w okrę­ gu spraw duchow ych“ (str. 156— 7). T e w łaśnie uw ag i ks. Schletza w io d ą

nas· do konkluzji, że autor nie przysw oił sobie należycie za g ad n ie ń epoki

i pojęć, w śród których obraca się jego praca. W y d a je się raczej, że zbiór rozpraw ks. Schletza nie w niósł w ażniejszych now ości do dotychczasowego stanu wiedzy, nie w y k azał w spółpracy m isjo narzy z K .E .N . i m im o uw zględ­ nienia pow ażnej ilości literatury przedm iotu o m in ął istotną problem atykę poruszonych zagadnień. A zag ad nie nia te są napraw dę w ażne i interesujące.

J e r z y M i c h a ls k i

M u s z y ń s k a - Z y g m a ń s k a Jan in a : W ielkopolska, w P ow staniu

Kościuszkowskim . P o zn a ń 1947, s. 189, m apa 1.

W ubo gim dorobku naukow ym ostatnich rocznic kościuszkowskich r o z m a ­ ram i w y ró żn ia się ta źró d ło w a książka. N a tle o g ó ln y m dziejów -insurekcji przedstaw ia ona przebieg w y pa dk ów w W ielkopolsce, o pierając się n a ak­ tach popruskich A rchiw um P aństw ow ego w P oznaniu.

Co do tła ogólnego książk a Z. nie stanow i p ró b y ujęcia dotychczasowych zdobyczy historiografii. Jest k o m p ilacją nie w ystarczającej liczby opraco­ w ań. Pom inięcie prac Kozłow skiego, Kukiela, T o ka rza i Askenazego, ko rzy­ stanie z inform acji z trzeciej nieraz ręki, prow adzi do w y ników niedoskona­ łych, pow oduje niedokładności i błędy czasem pospolite, pochodzące z po­ spiechu roboty (np. pom ieszanie K arola i Józefa Sierakowskiego s. 80).

Co do w y padk ów wielkopolskich a uto rka liczbę znanych fak tó w pom no­ żyła, .ale nadal ubóstw o źródeł i nie dość w nikliw a ich interpretacja pozosta­ w iła niejasności. A utorka słusznie sądzi, iż w ybuch w W ielkopolsce nastąpił późno , bo był ham ow any z g ó ry przez kierow nictwo pow stania, które chciało u n ik n ąć w o jn y na dw a fronty. N ie rozum iem y w c iąż jednak, ja k te sprawy w y g lą d a ły u d ołów organizacji. B rak nam info rm acji o nastrojach w arstw społecznych i g rup narodow ościow ych. A utorka np. stw ierdza niejednokrotny u d zia ł w pow staniu N iem ców (s. 48, 59, 79) — nie usiłuje je dn ak w yjaśnić,

Cytaty

Powiązane dokumenty

In particular, it turns out that the mixed measure-category product of ideals (i.e. the product of the ideal of all meager sets and the ideal of all sets having measure zero)

Si on note H 1 le sous-groupe de R form´e par tous les nombres r´eels x tels que la s´ erie de terme g´ en´ eral kxn!k 2 converge, cela se traduit donc par le r´ esultat suivant,

If R is continuous, we can extend it by continuity onto the whole of X, and since relations (2) will be satisfied for all x in X, by continuity of the involved operators, we can

We shall prove (Section 5) that (∗) and (∗∗∗) are equivalent at every point of a 4-dimensional warped product manifold at which the tensor S − (K/n)g does not vanish, where K is

Making use of the results contained in Sections 1–2 we investigate the solvability of the equation (0.2) with nonhomogeneous linear part as well as the problem of stability of

Our proof will thus be complete if we can show how to handle the induc- tive steps required to obtain conditions (1) to (6)... This completes the proof of Theorem 2 and concludes

Therefore, this paper shows, in essence, that the class of G-spaces is an extension (obtained by localization) of the class of Schwartz spaces with BAP. This generalization has

the quotient space obtained by shrinking a subpoly- hedron of P to a point is always a topological polyhedron but rarely a PL quotient space because a linear map cannot shrink a face