• Nie Znaleziono Wyników

Mitrofan Podhaluzin (Uragan vel Bolesław Popow) rotmistrz powstańczej jazdy 1863-64 r.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Mitrofan Podhaluzin (Uragan vel Bolesław Popow) rotmistrz powstańczej jazdy 1863-64 r."

Copied!
26
0
0

Pełen tekst

(1)

Dąbkowski, Witold

Mitrofan Podhaluzin (Uragan vel

Bolesław Popow) rotmistrz powstańczej

jazdy 1863-64 r.

Przegląd Historyczny 79/3, 475-499

1988

Artykuł umieszczony jest w kolekcji cyfrowej bazhum.muzhp.pl,

gromadzącej zawartość polskich czasopism humanistycznych

i społecznych, tworzonej przez Muzeum Historii Polski w Warszawie

w ramach prac podejmowanych na rzecz zapewnienia otwartego,

powszechnego i trwałego dostępu do polskiego dorobku naukowego

i kulturalnego.

Artykuł został opracowany do udostępnienia w Internecie dzięki

wsparciu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach

dofinansowania działalności upowszechniającej naukę.

(2)

WITOLD DĄBROWSKI

M itrofan Podhaluzin (Uragan vel Bolesław Popow) rotmistrz powstańczej jazdy 1863-64 r,

„Im tak m iła z W isły woda

Ja k nam z Donu, niech swoboda Niechaj żyje Don!” 1

Ta strofk a sta re j piosenki o kozaku co przeciw staw iał się udziałowi w tłu m ien iu polskiego „ b u n tu ” , stanow i najw łaściw sze m otto do ro zp ra­ w y o służbie pow stańczej M itrofan a P odhaluzina. T en ju n k ie r kozaków dońskich w alczył i oddał życie za naszą spraw ę. W Polsce nigdy o nim nie zapom niano. A le p raw d a o jego pow stańczej służbie po dziś dzień z tru d e m p rzeb ija się przez gąszcz niepraw dziw ych przekazów i nie opar­ ty c h na niczym przypuszczeń.

O udziale P o dh alu zin a w pow staniu p rzed zim ą 1864 r. głucho było w rozkazach dowódców, w p rasie i w spom nieniach tow arzyszy broni. N a skrom n ym stanow isku dowódcy plu to n u nie zw rócił na siebie uw agi. Dopiero pod koniec stycznia 1864 gen. Bosak pow ierza m u w randze ro tm istrza, dowództwo olkuskiego szw adronu *. W te j roli odznaczył się 18/19 lutego pod D aleszycam i niezw ykle pom yślnie przeprow adzoną akcją d y w ersy jn ą s. W trz y dni później w ym ienia go rozkaz płk T opora Z w ierz- dowskiego, przydzielający dowódcom zadania, p rzed u derzeniem na O p a tó w 4. . .

To w szystko. D opiero w 1866 roku ro syjsk i k o m un ikat urzędow y o stracen iu ju n k ra 4 pu łku kozaków dońskich M itrofana Podhaluzina u jaw nił, kim był U ragan. S tw ierdzał, że w 1863 r. zbiegł do polskich „bunto w nik ów ”, służył w ran d ze oficera w p a ru „b an dach ”, uczestniczył w w ielu bitw ach, potem dowodził sam odzielną „ b an d ą”, a w reszcie, pod p rzy b ran y m nazw iskiem , u k ry w a ł się za granicą w A ustrii, aż do ujęcia go w m arcu 18655.

K om u nikat te n pozostaw iał w iele niew iadom ych: w jakim m iesiącu P odhaluzin zrzucił rosyjski m u n d u r? pod jakim dowódcą zaczynał służbę w pow staniu? w jak ich oddziałach służył? kiedy został oficerem ? do kiedy w y trw a ł w walce? Tego w szystkiego dalej nie wiedziano. T ym ­ czasem egzekucja za udział w pow staniu w ykonana w dw a i pół roku

1 A utora tej piosenki nie znam. Słyszałem ją, gdy byłem jeszcze chłopcem.

* D okum enty terenowych władz w ojskowych powstania styczniowego, Wrocław

1976 s 220 225.

’* „Chwila” 1864, nr 45; „Głos z Litw y”, Prasa tajna z lat 1861—1864, cz. 3,

Wrocław 1970, s. 230.

4 Dokum enty terenowych władz wojskowych, s. 266 n. 5 „K urier W arszawski" n r 227 z 7 grudnia 1866.

(3)

po jego zdław ieniu, rozgłosiła im ię P odhaluzina, jako o statniej krw aw ej ofiary c a ra tu ®.

P ierw szy podjął tę spraw ę w „K ołokole” A leksander H ercen, w zna­ m iennym a rty k u le potępiając „rosyjską spraw iedliw ość” 7. W lw ow skiej „Gazecie N arodow ej” zam ieścił nekrolog n iejaki K saw ery Lipowski. Za podstaw ę posłużył m u ro syjsk i k om unikat; dalszych w y jaśn ień poszuki­ wać m ógł w śród rozproszonych w G alicji rozbitków pow stańczych 8.

M ętna wiadomość wiążąca U ragana z Czachow skim , posłużyła m u do napisania, że przeszedł do pow stania od jego początków, służąc u Cza­ chowskiego jako p ro sty żołnierz. W iedząc, że w konnej żan darm erii J u ­ noszy odznaczył się jakiś kozak, jako dowódca pluton u, utożsam ił owego L otkina z Podhaluzinem podając, że ten o statn i przeszedł od Czachow­ skiego do Junoszy, u którego zyskał stopień oficerski. Z p ro tekcji tegoż Ju n oszy m iał objąć dow ództw o sam odzielnego oddziału jazdy. I tak a u to r doszedł do olkuskiego szw adronu, o k tó ry m m iał już garść kon­ k retn y c h wiadomości. W szystko — jak w nekrologu — okrasił słowam i w ielkim i i podniosiym i, p odkreślając m ęstw o i oddanie U ragana naszej spraw ie.

Tak pow stał pierw szy biogram pt. „M itrofan P o dh aluzin m ęczennik sp raw y polskiej” 9. Tym czasem K o l u m n a N o w o l e c k i w yd ał w ro ­ ku 1868 w K rakow ie zbiór wiadom ości o straconych i poległych pow stań­ cach. Pod hasłem „Podham ozin M itrofan ” (tak przekręcił nazwisko) od­ nośnie jego służby w pow staniu, nie mógł podać żadnych wiadomości i zadowolił się p aru ogólnikam i. I dopiero trafiw szy na nekrolog pióra Lipowskiego, pośpieszył, w dodatku do sw ojej pracy pow tórzyć, z powo­ łaniem się na „G azetę N arodow ą”, w szystko, co tam z n a la z łln.

W latach następ n ych zaczęły się ukazyw ać w spom nienia uczestników pow stania, zaw ierające w artościow e szczegóły o działalności U ragana w zględnie Popow a (drugi pseudonim Podhaluzina). W szystkie one do­ tyczą okresu, kiedy dowodził olkuskim s z w a d ro n e m n . W yjątk iem są w spom nienia Ożegalskiego, k tó ry poznał U ragan a w G alicji, gdzie, jak podaje, zjaw ił się ran n y pod W ierzchow iskam i, czyli w służbie Czachow­ skiego 12.

Z dziejopisów pow stania M ikołaj B e r g , m ający dostęp do ak t śled­ czych Podhaluzina, mógł był w yjaśnić w szystko. Tym czasem podał jedną tylko, ale cenną, rzeteln ą wiadomość, że przed bitw ą pod Ż yrzynem (8 sierpnia 1863) służył on w jeździe K r u k a 13. N atom iast W. P r z y b o

-‘ Wraz z Podhaluzinem stracony został wówczas junkier Ragoza. Nie był on powstańcem lecz zabójcą swego dowódcy.

7 „Kołokoł” z 1 lutego 1867.

9 O tym kim był Lipowski nie znalazłem żadnej wiadomości. Według Ł o s - s o w s k i e g o , przyjaźnił się z Uraganem w Galicji. Lecz to wątpliwe, gdyż w tym wypadku wiedziałby o nim więcej.

• „Gazeta Narodowa” n r 31. Dodatek nadzwyczajny, Lwów 7 lutego 1867. 10 Z. K o l u m n a , Pamiątka dla rodzin polskich, Kraków 1868, s. 124 i doda­ tek, s. 195.

11 W. K o z i e b r o d z k i , Szkice z niedawnej przeszłości 1861—1864, Lwów 1867; N. K r z y w d a [Z. N. R z e w u s k i ] , Wspomnienia obozowe, Lwów 1883; J. W a l ­ t e r , Zdobycie Opatowa, [w:] W 40 rocznicę powstania styczniowego 1863—1903, Lwów 1903; K. F r y c z G r a b ó w k a , Wspomnienia z 1863—64, Kraków 1912; К. К a 1 i t a (R ę b a j ł o], Ze w spomnień krw aw ych w alk, Lwów 1913.

,ł J. O ż e g a l s k i , W spomnienia krw aw ych czasów z r. 1863, Kraków 1893. ,ł M. B e r g , Zapiski o powstaniu polskim 1863 i 1864 t. III, Kraków 1899, s. 254.

(4)

M IT R O FA N PO D H A L U Z IN 477

r o w s k i zagm atw ał tylko spraw ę rzucając niczym nie pop arte przy­ puszczenie, że P odhaluzin był owym kozakiem , k tó ry jako przedstaw iciel Rusi uczestniczył w w arszaw skiej naradzie, a potem w m an ifestacji ho- rodelskiej 1861 roku. Sugerow ał więc, że na długo przed pow staniem przeszedł do podziem ia 14. Tę o statnią w ersję pow tórzył bez kom entarza G r a b i e c dodając, że „ p a rtie ” U ragana, K rzyw dy, D aniszew skiego i Za­ rzyckiego „m iały dotrw ać do początków m a ja ” (1864 r . ) ls. W reszcie St. Z i e 1 i ń s к i w sw ym źródłow ym dziele prócz działań U ragana pod D aleszycam i, p odaje — na podstaw ie Ożegalskiego — iż uczestniczył w bitw ie pod W ierzchow iskam i (6 listopada 1863) przy Czachowskim . I jako pierw szy stw ierdza, że U ragan i Popow to jedn a i ta sam a postać *®. Z okresu Polski niepodległej m ożna w ym ienić dwie pozycje: St. K o ­ t a r s k i opublikow ał pełny tek st rozkazu płk. Topora, k tó ry w yznaczał U raganow i zadanie przy uderzen iu na O patów , a K. Z i e n k i e w i c z dodał szczegół o jego udziale w tej b itw ie 17. W Polsce Ludow ej dość szybko przypom niano sobie U ragana, nap rzód w k ró tk im a rty k u le w 90-tą rocznicę ś m ie rc ils; n astęp nie w pracy P. Ł o s s o w s k i e g o i Z. M ł y ­ n a r s k i e g o o R osjanach, U kraińcach i B iałorusinach w pow staniu sty c z n io w y m ie. W p racy na ten tem a t P o d h alu zin m usiał zająć jedno z czołowych m iejsc i au to rzy poszli najw łaściw szą drogą, zaczynając od sięgnięcia do AGAD. N iestety okazało się, że a k ta śledcze P odhaluzina już nie istn ieją, a zachow any ich sum ariusz zaw iera nie w ięcej niż ko­ m u n ik at opublikow any w 1866 roku.

W tej sy tu acji auto rzy zestaw ili cały m ate ria ł opublikow any o U ra- ganie i na tej podstaw ie, nie podejm ując w łasnych badań, p rzedstaw ili przebieg jego pow stańczej służby. Na w stępie p rzy taczają w ersję P rz y - borowskiego. P rzy zn ają, że nie potw ierdzają jej żadne inne źródła (a prze­ czy jej Berg podając, iż do 1862 pułk P o d haluzina sta ł w K rólestw ie). Mimo to sądzą, że P o dhaluzin mógł w cześniej porzucić rosyjską służbę. Stosow nie do tego p rzy jm u ją, że od początku pow stania w szedł do od­ działu Czachowskiego jako p ro sty żołnierz. P otem przeszedł do konnej żand arm erii Junoszy, odznaczył się, został oficerem i z rekom endacji tegoż Junoszy objął dowództwo sam odzielnego oddziału ja z d y M. W raz z nim, w październiku, połączył się z w kraczającym z G alicji Czachow­ skim i został ra n n y pod W ierzchow iskam i. P otem u Bosaka objął, w ra n ­ dze ro tm istrza, szw adron olkuski, odznaczył się 25 stycznia i 19 lutego pod Daleszycam i, a w bitw ie opatow skiej jego ata k „uw ieńczony został sukcesem ” . Po klęsce kom pletow ał od now a swój oddziałek i „w alczył aż do samego końca — do m aja 1864 r .” . W ten sposób — bez odsiew a­ nia plew od ziarna — u tw orzyli auto rzy zgrabną całość.

14 W. P r z y b o r o w s k i , Historia dw u lat t. III, Kraków 1895, s. 326, 334. 15 J. G r a b i e c [J. D ą b r o w s k i ] , Rok 1863, Poznań 1913, s. 142 i 455. 111 S. Z i e l i ń s k i , B itw y i potyczki 1863—1864, Rapperswil 1913, s. 144, 459. 17 S. K o t a r s k i , Opatów w latach 1861—1864, Opatów 1935, s. 120; K. Z i e n ­ k i e w i c z , Wspomnienia powstańca 1863 roku, Warszawa 1932, s. 320.

18 W. S u 1 o w s к i, „Przyjaźń” 1956, n r 4, s. 14. . . .

18 P. Ł o s s o w s k i , Z. M ł y n a r s k i , Rosjanie, Ukraińcy i Białorusini w po­

wstaniu styczniow ym , Wrocław 1959, s. 146—152.

10 Dla podbudowania swego stwierdzenia o istnieniu takiego oddziału autorzy odnieśli do niego praw ie wszystko, co pam iętnikarze podali odnośnie szwadronu olkuskiego.

(5)

W ro k później po raz pierw szy w yd an y został z ręk op isu pam iętnik Junoszy. Dowodził on n iew ielkim oddziałkiem konnej żandarm erii, zło­ żonym z dwu plutonów . Łatw o zatem w ym ienił z nazw iska w szystkich oficerów , k tó rzy przezeń się przew inęli, w ty m dzielnego K ozaka L otki- na. A le Kozaka U ragana vel Popow a P o d h alu zina — k tó ry m iał się u niego odznaczyć, zyskać uznanie i otrzym ać stopień oficerski — w śród nich nie m a я .

Niżej podpisany opublikow ał z kolei część nieznanych dotąd w spom ­ n ień A dam a K w iatkow skiego. U czestniczył on jesienią 1863 r., pod do­ w ództw em ro tm istrz a U ragana, w form ow aniu dla Czachowskiego w G a­ licji szw adronu k aw alerii W yjaśniło to całkow icie okoliczności, w ja ­ kich P o dhaluzin zaczął służbę u Czachowskiego.

Na koniec w 1963 ro k u w zbiorze dokum entów dotyczących rew o­ lu cy jn y c h stosunków rosyjsko-polskich w pow staniu styczniow ym , opu­ blikow ane zostało pism o n am iestnika B erga zaw iadam iające m in istra M ilutina o stracen iu P odhaluzina. J e s t to d okum ent dla om aw ianej sp raw y ta k w ażny, że przytoczym y go w tłum aczeniu w całości.

1866 r., grudzień 18/30 Doniesienie F. F. Berga, D. A. M ilutinowi o śmierci skazanego uczestnika pow stania M. Podhaluzina.

Kozak 4 dońskiego pułku, ze szlachty, M itrofan Podhaluzin po przeprowadzeniu nad nim wojenno-polowego sądu i dokładnym śledztwie okazał się winnym:

1. Zdrady Państwa, dezercji, zbiegostwa w 1863, służby u polskich buntow ni­ ków, bytności w randze oficera w buntowniczych bandach: K ruka, Czachowskiego i Bosaka, oraz uczestnictwa z nimi w licznych bitwach z wojskiem.

2. Dowodzenia potem, pod pseudonimem Uragana, oddzielnym konnym oddzia­ łem, z którym uczestniczył kilkakrotnie w walkach przeciwko wojsku.

3. Ukryw ania się potem za granicą w Austrii, do czasu zatrzym ania go w marcu 1865, pod fałszywym, cudzym nazwiskiem i podawania się za tureckiego poddanego.

2a. Ograbienia z oddziałem pod jego dowództwem, z rozkazu naczelnika band Bosaka, 11 rubli z m agistratu M. Pińczowa i zniszczenia przy tym akt.

За. Za te przestępstwa Podhaluzin, po konfirm acji mojej, zgodnie z wyrokiem polowo-wojennego sądu, po pozbawieniu praw, osądzony na karę śmierci, został rozstrzelany.

Zawiadam iam o tym W.W. dla przekazania Najwyżej, że poddana zatwierdzeniu konfirm acja została na Podhaluzinie wykonana.

(—) Głównodowodzący generał feldm arszałek B e rg “ .

T ak oto po stu lata ch uzupełnione zostały b rak u ją ce w kom unikacie urzędow ym z 1866 r., u jaw n io n e w śledztw ie etap y pow stańczej służby P odhaluzina. Od K ru k a, przez Czachowskiego i Bosaka do dow ództw a olkuskiego szw adronu. Je ślib y ktoś w ysun ął przypuszczenie, że owych „ b an d ” , w k tó ry ch służył P odhaluzin, mogło być w ięcej, n am iestnik zaś w ym ienił najw ażniejsze, w ątpliw ość tak ą usuw a inny doku m en t z tegoż zbioru („T ajny w ykaz przestępców politycznych”).

*ł [W. K o p a c z y ń s k i ] , Pam iętnik Junoszy oficera polskich żandarmów w po­

w staniu styczniow ym , W arszawa 1960, s. 46, 57, 79.

11 W. D ą b k o w s к i. Powstanie styczniowe w Puszczy K ozienickiej, Warszawa 1974, s. 251 n.; 161 n.

(6)

M IT R O F A N P O D H A L U Z IN

479

„Pozycja 507 M itrofan Podhaluzin.

N ajpierw w ran d ze oficera k aw alerii, należąc do t r z e c h [podkreś­ lenie m oje — W. D.] buntow niczych szajek, uczestniczył w bitw ach przeciw w ojsku, a potem dowodził konną buntow niczą szajk ą” **.

Pow yższe d o k u m en ty uzupełnia trzeci, dotyczący dyslokacji 4 doń­ skiego kozackiego pułku. S tw ierdza on, że p u łk P o d h alu zin a przebyw ał w gu b ern i radom skiej (sztab i jed n a sotnia w K ielcach) od roku 1858 do października 1862 r., to jest do czasu u p ły w u term in u służby. P otem pow rócił n ad Don, lecz wobec rozw oju pow stania w K rólestw ie, został tam pow tórnie ściągnięty na przełom ie m aja— czerw ca 1863 r. I w tym to roku — ja k stw ierdził w y n ik śledztw a w przytoczonym raporcie F. B erga — P odh alu zin zrzucił rosyjski m u n d u r, aby zacząć pow stańczą służbę w „jeździe K ru k a ” .

W szystko to — łącznie z p am iętnikiem Ju n o szy — znane było I. M i l ­ l e r o w i . I kiedy — w p racy o w ojskow ych rosy jsk ich uczestniczących po naszej stron ie w pow staniu — przyszło m u zająć się Podhaluzinem , m ógł oprzeć się na now ych praw dziw ych m ate ria ła c h *5. Na w stępie biogram u zastrzegł, że wobec nieistn ienia a k t śledztw a, „ p o d s t a w o ­ w y c h [podkreślenie m oje — W. D.] in fo rm acji o P o d halu zin ie” za­ czerpnął „ze źródeł p a m ię tn ik a rsk ich ” *·. Brzm i to zaskakująco. M iller w yraźnie nie docenia w agi opublikow anych arch iw aln y ch dokum entów . Nie dostrzega u jaw nio n y ch w raporcie F. B erga w yników długotrw ałego śledztw a. Na p rzy taczan e przekazy polskie — jeśli w y raźn ie kłócą się ze źródłam i — p o trafi rzucić spojrzenie k ry ty czn e, ale chw iejnie, nie­ zdecydow anie, bez w yrażen ia w łasnego zdania.

Odnośnie przypuszczeń Przyborow skiego M iller pisze: „M ożna za­ kładać, że porzucił pułk [Podhaluzin — W. D.] przed pow rotem nad Don i przeszedł do podziem ia. Nie jest wszakże w ykluczone, że P odhaluzin przeszedł na stro n ę pow stańców po pow rocie p ułku znad Donu. Ponie­ w aż — w brew tw ierd zen iu Łossowskiego i M łynarskiego o jego udziale w pow staniu od pierw szych dni — źródła m ów ią o jego działalności po­ w stańczej dopiero latem 1863” . I zauw aża, że nie tylk o M. Berg podaje, iż w okresie bitw y żyrzyńskiej U ragan służył w jeździe K ru k a, ale „w spom ina” o ty m i F. B erg w raporcie. „O czym nie w spom inają żadne źródła prow eniencji p o lsk iej” 27.

Podobnie podchodzi do pseudonim ów P o d h alu zin a '— U ragan i Popow . A bardzo zaw ile do przekazu „G azety N arodow ej”, że P odhaluzin zaczął służbę w oddziale Czachowskiego jako p ro sty żołnierz, a potem został u Jun oszy dowódcą plutonu. „M ożna stąd w nioskować [sic/] — pisze — że Podhaluzin służył w oddziale Czachowskiego utw orzonym w G alicji, z k tó ry m przekroczył granicę K rólestw a Polskiego w październiku 1863 r .” . W dalszych w yw odach M iller pom inął stw ierdzoną w rap orcie F. Berga służbę P o dh alu zin a w jeździe Bosaka. Z am iast w e rsji o tym , że w alczył aż do m aja 1864, w y raził się, że „po zdław ieniu pow stania U ragan znalazł się w G alicji” 28.

24 Tamże, s. 536.

25 W. D j а к o w, I. M i l l e r , Ruch rew olucyjny w armii rosyjskiej a powstanie

styczniowe, Wrocław—Kraków 1967. I. Miller opracował część pt. Żołnierze armii carskiej, uczestnicy powstania 1863. Biogram Podhaluzina s. 352—356.

26 Tamże, s. 352. 27 Tamże, s. 352 n. *® Tamże, s. 355.

(7)

T yle o trzecim z kolei biogram ie Podhaluzina. M iller pierw szy zw ró­ cił uw agę na potrzebę k rytycznego podejścia do przyjm o w any ch dotąd bez zastrzeżeń przekazów . A chociaż nie docenił w agi ra p o rtu F. Berga, zaznaczył pierw szy jego istn ien ie M.

T ak przedstaw iał się — nagrom adzony w ciągu 120 la t — m ateriał do odtw orzenia pow stańczej służby dońskiego Kozaka. M ateriał, do któ­ rego czas wciąż coś dokładał, ale którego n ik t nie próbow ał rozsegrego- wać pod w zględem w artości. Zadanie to podjął dopiero w 1982 roku B ronisław J a ś k i e w i c z , opracow ując, dla „Polskiego Słpw nika Bio­ graficznego”, życiorys U ragan a P o dhaluzina *®. Ju ż sam a ran g a w ydaw ­ nictw a zobow iązyw ała, aby — przy ta k niepew nie zarysow anej postaci — biogram b y ł w ynikiem w łasnych, dociekliw ych przepracow ań historyka. Czy ów, czw arty z kolei, życiorys spełnił te oczekiw ania? W m oim ro ­ zum ieniu — n iestety nie.

W k ró tk im biogram ie a u to r idzie w ygodnie u ta rty m szlakiem . P rzy ­ tacza Przyborow skiego, p rzy jm u je , że P o dhaluzin rozpoczął służbę u J u ­ noszy i u niego został dowódcą; potem pow ierzono m u sam odzielny od­ dział jazdy, z k tó ry m w październik u połączył się z Czachowskim . Dzia­ łalność jego jako dowódcy olkuskiego szw adronu, przedstaw ia z nieuza­ sadnioną przesadą. Do ak cji d y w ersy jn ej pod D aleszycam i (18/19 lu ty 1864) dodaje drugą, 25 stycznia, w k tó re j „Szw adron Podhaluzina zm usił do odw rotu 6 ro t w ojsk ro sy jsk ic h ” . Udziałowi jego w bitw ie opatow ­ skiej 21 lutego p rzy p isu je sukcesy, które osiągnął kto inny W reszcie pow tarza bez oparcia w fak tach , a w brew św iadectw u Ożegalskiego, że po k a ta stro fie opatow skiej U ragan dalej „kom pletow ał swój oddział i w alczył aż do m aja 1864”.

Biogram ów nie może być u znan y za o statn ie słowo w spraw ie P od­ haluzina. I to nas skłania, aby — na podstaw ie w yników śledztw a, no­ w ych źródeł i w łasnych żm udnych analiz — przedstaw ić w m iarę moż­ liw ości pełny i w iarogodny, przebieg pow stańczej służby bohaterskiego K ozaka.

M itrofan P o dh alu zin urodził się podobno w ro k u 1841 w stanicy ko­ zackiej n a d D o n e m sl. Rodzina m iała pochodzenie szlacheckie. Ojciec, nieznanego im ienia i rang i, poległ pod Sew astopolem podczas w ojny k ry m sk iej 1855/6. M atka, z dom u Borowska, była P o l k ą 3*. Posiadał więc M itrofan w żyłach k rew polską, co może częściowo tłum aczyć jego pośw ięcenie dla naszej spraw y.

I to w szystko. Bliższe wiadom ości o stosunkach ro dzinnych i wczes­ nej młodości M itrofana p rzep ad ły w raz z ak tam i śledztw a. M usiał jed nak ukończyć jak ąś szkołę w ojskow ą, skoro w 1863 r. był ju n k rem , to jest kan d y d atem do stopnia oficerskiego w 4 dońskim pułku kozackim . P u łk te n — ja k pam iętam y — od 1858 roku stacjonow ał w gu berni radom ­

" Paradoksalne, że zwrócił tę uwagę przytaczając najbłahszy moment rapor­ tu — oskarżenie o zagarnięcie, na czele oddziału, 11 rubli z kasy m agistratu m. Piń­ czowa i zniszczenie ksiąg.

*° B. J a ś k i e w i c z , Podhaluzin Mitrofan, PSB t. XXVII, Wrocław 1983, s. 96. •ł Tak podaje B. J a ś k i e w i c z w PSB. W wydawnictwie radzieckim Russko-

-polskije swjazi (t. II, s. 733), przy dacie urodzin figuruje znak zapytania.

* Adam K w i a t k o w s k i (Pamiętnilk z roku 1863, rkps w AP Radom, zbiór „Kolekcja do powstania styczniowego”) słyszał te szczegóły bezpośrednio od Uragana. Słyszał na pewno więcej, ale wspomnieniami nie interesowano się za życia ich autora.

(8)

MTTHOFAN P O D H A L U Z IN 481

skiej ze sztabem w Kielcach: W jak iej m iejscowości, czy m iejscow ościach, k w atero w ała sotnia P odhaluzina, b rak wiadomości. W październiku 1862 p u łk powrócił n a d Don. M iędzy ty m i d atam i m ieścił się burzliw y okres m an ifestacji patrio ty czn y ch 1861 roku i w prow adzenie do K rólestw a stan u w ojennego. Dało to Podhaluzinow i możność bezpośredniego za­ poznania się z polskim i dążeniam i w olnościow ym i i ich tłum i«niem .

I tu m iejsce na ro zp atrzen ie sły nn ej, wciąż p rzytaczanej w ersji W a­ lerego P rz y borowskiego: o P odhaluzinie, przedstaw icielu Rusi w konspi­ racy jn y ch działaniach 1861 roku.

J a k to przedstaw ia a u to r „H istorii dw u la t” ? Oto jed en z organiza­ torów m an ifestacji horodelskiej, ks. S tefan Ł aurysiew icz, m iał udać się n a przełom ie sierp nia i w rześnia 1861 na Z adnieprze i tam , z p aru zw er­ bow anych osób, u tw o rzy ł pew nego rodzaju depu tację, k tó ra uczestni­ czyła w zw ołanej w W arszaw ie naradzie. O składzie d ep u tacji i n aradzie P rzyborow ski nic bliższego nie wiedział. N atom iast K azim ierz G rego- row icz podaje, iż do owej d ep u tacji należał — „potom ek daw nego Ko­ zaka zaporoskiego, człow iek w ielkiego zapału i w y k s z t a ł c e n i a , k tó ry był duszą d ep u tacji, c e m e n t e m s p a j a j ą c y m r ó ż n e ż y ­ w i o ł y R u s i ” [Podkreślenia m oje — W. D.].

N a tej podstaw ie P rzyborow ski w ysuw a przypuszczenie, że „o i l e w i e m y ” [podkreślenie m oje — W. D.] K ozakiem ow ym był niejaki P odhalu zin, osobistość niew yraźna, m i e s z a j ą c a s i ę w t e j d o b i e d o w s z y s t k i e g o ” [podkreślenie m oje — W. D.]. M iał on uczestni­ czyć w w arszaw skiej naradzie, a 10 października 1861 w m anifestacji horodelskiej, należąc do „d ep u tacji K ozaków dońskich” ss.

N iniejsza c h a ra k te ry sty k a owej tajem niczej postaci absolutnie nie pasuje do skrom nego k o rn eta, k tó ry tak dalece nie zw racał na siebie uw agi, że przed 1864 rokiem tru d n o w ytropić jakiś jego ślad. K iedyś m ożna było owej sprzeczności nie zauważać. Lecz obecnie, po opubliko­ w an iu dokum entów z archiw ów radzieckich jasne jest, że nie mógł zostać zw erbow any do k onspiracji w 1861 r. na Z adnieprzu, skoro do paździer­ n ika 1862 konsystow ał z pułkiem w gu bern i radom skiej. A ty m bardziej przejść do podziem ia w 1861 roku, skoro dopiero, jak stw ierdziło śledz­ tw o, w 1863 zbiegł z pułku do polskich buntow ników . W sum ie zatem to w szystko co w ty m względzie napisał Przyborow ski, m ożem y śm iało „m iędzy bajki włożyć” . S tw ierdziw szy to, idźm y dalej.

W końcu m aja, czy na początku czerw ca 1863, w y ruszając z pułkiem znad Donu na te re n objętego pow staniem K rólestw a, P odhaluzin w ie­ dział już, po któ rej m a stanąć stronie. T ak p rzy n a jm n ie j wnioskować m ożna ze zw ierzenia uczynionego tow arzyszow i broni, że „m atk a skie­ row ała go do pow stania z błogosław ieństw em na drogę” M. Podhaluzin zrzucił rosyjski m u n d u r. K iedy dokładnie, o ty m źródła milczą. S tw ie r­ dzono tylko, że służbę u „buntow ników ” rozpoczął w jeździe K ruk a, przed b itw ą pod Żyrzynem . Ja k że było z tą „jazdą K ru k a ”?

Szczęśliw ie wiadomość o niej, i to z pierw szej ręki, zn ajd u je się w p am iętnik u B ronisław a D eskura M. Został on w drugiej połowie czerw ­

**W. P r z y b o r o w s k i , op. cit. t. III, s. 326 n., 334; K. G r e g o r o w i e z,

Pogląd krytyczny na w ypadki z roku 1861, 1862 i 1863 t. I, Lwów 1880, s. 35.

** A. K w i a t k o w s k i , op. cit. Zwierzył mu to Uragan bezpośrednio.

*5 B. D e s k u r , Z pam iętnika dla moich w nuków , [w;] W ydawnictwo materia­

łów do historii powstania styczniowego t. II, Lwów 1890; przedruk, (w:] Powstanie Styczniowe na Lubelszczyźnie, Lublin 1966.

(9)

ca, z nom inacją na m ajo ra, skierow any przez W ydział W ojny Rządu Na­ rodowego do pułkow nika K ru k a H eydenreicha przebyw ającego w oko­ licach Żelechowa. Zdzisław Łęski form ow ał m u tam — jako naczelni­ kow i w ojew ództw podlaskiego i lubelskiego — szw adron przyboczny. P odstaw ą form acji był 50-konny oddział żan d arm erii narodow ej, z k tó­ ry m Łęski odznaczył się 11 czerw ca pod Żelechow em , odrzucając dziel­ nym i szarżam i K ozaków M. T eraz K ru k pow ierzył dowództwo D eskurow i z zadaniem doprow adzenia szw adronu do siły 130 szabel. „Przez parę tygodni — w spom ina ten o statn i — kw atero w aliśm y w okolicach Żele­ chowa. O ddziałek m nie pow ierzony łatw o się skom pletow ał i w praw ił codzienną m u sztrą, w k tó re j czasem pułkow nik brał ud ział” S7.

W szystko się zatem zgadza: czas, form acja i okoliczności. Można p rzyjąć, że w początkach lipca, w śród n ap ły w ający ch ochotników zgło­ sił się i „zbiegły” ju n k ie r kozaków dońskich. O jego dobrym przyjęciu tru d n o w ątpić. P u łk o w n ik K ru k H eydenreich, ongi oficer rosyjskich dragonów , nie m iał — ja k w spom ina D eskur — „zaufania do niefacho­ w ych oficerów ” . I n aw et sw em u dowódcy esk o rty w y ty k ał, że „pani- czykowi tru d n o się nagiąć do obowiązków żołnierza” . M usiał więc być rad, że szw adronow i p rzy b y ł k aw alerzysta z praw dziw ego zdarzenia. D eskur nie w ym ienia n ieste ty — poza por. Ł ęskim — żadnego z ofice­ rów form ow anej eskorty. P o dhaluzin nie m ógł być jed n ak p rzy ję ty w stopniu niższym jak podporucznika, zastępcy ' jednego z dowódców plu to n u z obow iązkiem prow adzenia owej „codziennej m u sz try ” .

O jego udziale w letn ie j k am panii K ru k a nie m am y — poza Ż y rzy ­ nem — żadnej k o n k retn e j wiadomości. Skoro jed n a k ra p o rt F. Berga stw ierdza, że z trzem a w y m ienionym i dowódcam i, poczynając od K ru ka, uczestniczył w licznych bitw ach; skoro uznaliśm y, że zgłosił się do for­ m ow anego dla K ru k a szw adronu w lipcu, a kam pan ia zaczęła się 24 lipca bitw ą pod K aniow olą, to p rzyjąć należy, że uczestniczył w całej kam ­ panii.

P rz ed bitw ą pod K aniow olą szw adron przyboczny, zw any przez K ru ­ k a „k ra k u sa m i”, a ogólnie „k ru k a m i”, liczył do stu szabel, był „dobrze o k ry ty i u zb ro jo n y ” 38. Do sw ej esk o rty dołączył K ru k pod K aniow olą jazdę K rysińskiego i Ruckiego, co dało pod kom endą D eskura do 400 sza­ bel. Cała ta jazda ostrzelan a kartaczam i w padła w popłoch, „pierzchła” i zatrzy m ała się aż w O rzechow ie, gdzie dołączył i płk K ru k *9. P rzeg ran ą przypisyw ał D eskur K rukow i i zniechęcony zrzekł się dow ództw a, które n a pow rót objął por. Łęski.

Szw adron poniósł wówczas znaczne s tra ty — zapew ne głów nie w roz­ proszonych — gdyż w n astęp n ej, stoczonej 4 sierpn ia zw ycięskiej bitw ie pod C hruśliną, liczył ty lk o 50 szabel. Ale odznaczył się, biorąc odw et za K aniow olę. „Moi krak u si — ra p o rtu je płk K ru k — pod dowództwem por. Łęskiego, działając na piechotę i konno, pędzili przed sobą całą

** St. Z i e l i ń s k i , op. cit., s. 55, 67.

17 B. D e s к u r, op. cit., s. 173.

M J. N a ł ę c z R o s t w o r o w s k i , Wspomnienia z roku 1863 i 1864, Kraków 1900, s. 33; W. P r z y b o r o w s к i, Dzieje 1863 roku t. IV, K raków 1905, s. 332.

’· St. Z i e l i ń s k i , op. cit., s. 96; J. N. R o s t w o r o w s k i , op. cit., s. 37; W. P r z y b o r o w s k i , op. cit. t. IV, s. 332. B. D e s k u r (op. cit., s. 176) tej uciecz­ ki jazdy nie potwierdza.

(10)

M IT R O FA N P O D H A L U Z IN

483

sotnię K ozaków ” ł0. M iał więc okazję P o dh alu zin odegrać się na daw nych tow arzyszach broni.

Po ty ch b itw ach zgrupow anie pow stańcze znalazło się w sy tu acji ciężkiej, bo bez ładunków . D la zaopatrzenia się w nie postanow ił K ru k poszukać pom ocy u zamożnego i ustosunkow anego obyw atela W y d ry - chiew icza. Posłał do niego, do m ają tk u Niezdowa, oficera z p a ru k ra k u ­ sam i, k tórzy go, pozorując gw ałt, przyw ieźli do obozu w Opolu. O pisu­ jący tę spraw ę Przy b o ro w sk i nie znał nazw iska tego oficera. Lecz jeśli porów nam y to z tym , co podaje M. Berg, że P o d h alu zin znał W ydry- chiew icza, to nasu w a się przypuszczenie, że ow ym oficerem był P od­ h alu zin 41.

N iedługo potem p a tro l z esko rty K ru k a przechw ycił p a ru kozaków n a stacji pocztow ej w Żyrzynie. P rzebadaw szy ich dowodzący p atrolem oficer dow iedział się, że stanow ią sztafetę od lubelskiego naczelnika w ojennego gen. C hruszczow a do k o m end an ta tw ierd zy w D ęblinie (Iw an- gród). P rz e ję tą depeszę niezw łocznie doręczono K rukow i. Z jej treści w ynikało, że 7 sierp n ia w yjd zie z tw ierd zy dęblińskiej do L ub lina p rze­ syłka pieniężna pod silną osłoną w ojskow ą. W iadomość ta — w połącze­ niu z otrzy m an iem 15 000 naboi, k tó re W ydrychiew icz za pośrednictw em Żydów zakupił w lubelskim garnizonie rosyjskim — zrodziła plan za­ sadzki pod Ż y rzy nem n a ową p rzesyłkę pieniężną. K ru k w sw ym ra ­ porcie nie p odaje nazw iska oficera, k tó ry p rzejął depeszę Chruszczow a. Lecz m usiał to być oficer o b ro tny i dobrze znający język rosyjski, skoro w ydobył w szystko od kozaków i docenił treść depeszy. A to nasuw a przypuszczenie, że m ógł nim być P o d h a lu z in 42.

P rz e d bitw ą żyrzyńską, nie mogąc się doczekać ko lum ny esk o rtu ­ jącej fu rg o ny z pocztą, a w obawie, aby tym czasem nie pojaw ił się now y nieprzyjaciel, porw ał K ru k szw adron przyboczny, liczący 60 szabel i po­ leciał „co koń w yskoczy” na rekonesans w stro n ę D ęblina. Po p aru w ior­ stach napo tk ali szpicę kozacką, oznaczającą, że oczekiw any nieprzy jaciel nadchodzi. K iedy zaś zaczęła się bitw a, szw adron postaw iony został na ty ła c h w roga z zadaniem niedopuszczenia, aby fu rg on y się w ym knęły.

W ten sposób uczestniczył P od h alu zin w najw iększym zw ycięstw ie pow stania. Zdobyto 2 a rm a ty , blisko 400 karabinów , około 200 tysięcy ru b li i w zięto 150 je ń c ó w 43. Nic więc dziwnego, że sy pn ęły się aw anse i płk K ru k został generałem brygady. A P odhaluzin, najpraw dopodobniej w ów czas o trzy m ał aw ans na porucznika, dowódcę plutonu.

W edług stw ierd zeń śledztw a od K ru k a przeszedł on pod dowództwo płk. Dionizego Czachowskiego. J a k do tego doszło? Było to prostym następstw em fajsław ickiej klęski. N ieopatrznie w prow adził gen. K ru k zgrupow anie pow stańcze w m atnię, pod ogień rosy jskich dział. Ci, którzy nie zdołali się przebić, ginęli lu b składali broń. N ieprzyjaciel wziął

Raport płk. K ruka do Rządu Narodowego z 18 sierpnia, [w:] Prasa tajna

z lat 1861— 1864 cz. 2, Wrocław 1969, s. 405.

41 W. P r z y b o r o w s k i , op. cit. t. IV, s. 336 n.; M. B e r g , op. cit. t. III, s. 254. 4г Raport K ruka, [w:] Prasa tajna cz. 2, s. 405; M. B e r g , op. cit. t. III, s. 251 n.·; W. P r z y b o r o w s k i , op. cit. t. IV, s. 336, 340.

іг A. M i g d a l s k i , Wspomnienia rotmistrza kawalerii narodowej, [w:] Powsta­ nie styczniowe na Lubelszczyźnie, s. 219; St. Z i e l i ń s k i , op. cit., s. 100; W. P r z y ­

b o r o w s k i , op. cit. t. IV, s. 343—345; S. K i e n i e w i c z , Powstanie styczniowe, W arszawa 1972, s. 566.

(11)

634 jeńców , oddziały W ag n era i Ruckiego przestały istnieć, w ym knął się jedynie oddział K rysińskiego.

W tej rozpaczliw ej sy tu a c ji „m ała konna eskorta K ru k a, już pod ko­ niec bitw y, przerżnęła się przez n iep rzy jaciela” 44. A w jej osłonie nie­ fo rtu n n y wódz — jak to złośliw ie u jął P rzyborow ski — „tak dobrze um yk ał, że nie oparł się, aż w K łodaw ie Dolnej w okolicach B ychaw y” 45. S ta m tąd p rzek rad ł się do G alicji kończąc bez sław y sw oją letn ią k am ­ panię.

Ilu „ k ru k ó w ” z ocalałych resztek przybocznego szw adronu przeszło wówczas za W isłę — nie w iadom o. Lecz w śród nich znajdow ał się Mi­ tro fa n Podhaluzin. A lbow iem — jak w spom ina A dam K w iatkow ski — już n a przełom ie sierp nia i w rześnia ten dzielny K ozak był w Galicji, ściślej w Mielcu u Czachowskiego 4e. K w iatkow ski, w k tó ry m zyskujem y nowego, tak cennego św iadka, — uczestnik n iedaw nej w y p raw y D unajew ­ skiego, w ym knąw szy się z au striack iej niew oli, na w iadom ość, że Cza­ chow ski fo rm u je oddział, niezw łocznie odszukał starego wodza.

„Sztab stał w Mielcu — w spom ina — stan ąłem do apelu przed p uł­ kow nikiem i przeznaczenie dostałem , jako podporucznik, do pomocy porucznika C hrząstow skiego dowódcy 1-go plutonu ułan ów w szw adro­ nie ro tm istrza U ragana, byłego oficera rosyjskich kozaków ” 47.

J e st to najw cześniejsza wiadom ość o p rzy b ran iu przez P odhaluzina pseudonim u „U rag an ” , jak i osiągnięciu przez niego ran gi rotm istrza. P seudonim p rzy jął na pewno zaraz po p rzystąpieniu do pow stania. A ra n ­ ga? K ru k w raporcie przesłan ym Rządowi N arodow em u nie pisze, jak w y­ rw ał się z o k rą ż e n ia 48. Może zawdzięczał w jak iejś m ierze to przebicie się przez n ieprzyjaciela, Podhaluzinow i? I stąd, przed przejściem do G alicji, aw ansow ał go do stopnia ro tm istrza? P ra w d y się nie dowiemy. N atom iast w y d aje się, że ty lk o dzięki rekom endacji gen. K ru k a mógł ta k w y m agający Czachowski pow ierzyć U raganow i dow ództw o szw adro­ nu. Szło m u opornie, gdyż Czachowski nie dał się w ładzom pow stańczym G alicji zbyw ać byle czym, ta k co do oficerów, jak m ate ria łu żołnierskie­ go i b r o n i49.

Tym czasem — w spom ina K w iatkow ski — oficerow ie kw aterow ali w m ieleckim dworze lu b w m iasteczku, a żołnierze po w siach okolicz­ nych. W tej sy tu acji przedłużającego się oczekiw ania K w iatkow ski — na którego por. C hrząstow ski zdał służbę w plutonie — zbliżył się ze sw ym dowódcą ro tm istrzem U raganem . Podczas p oufnych rozm ów opo­ w iedział m u on o sw ych rodzicach i okolicznościach przystąp ienia .do

44 J. K. J a n o w s k i , Pam iętniki o powstaniu styczniow ym t. II, Warszawa 1925. s. 185; St. Z i e l i ń s k i , op. cit., s. 102; S. K i e n i e w i c z , op. cit., s. 566 n.

45 W. P r z y b o r o w s k i , op. cit. t. IV, s. 358.

48 Kwiatkowski nie podaje daty swego przybycia do Mielca, lecz pisze: „Sta­ liśmy tam blisko dwa miesiące”. A ponieważ w ypraw a Czachowskiego zaczęła się 19 października, więc wypada, że przybył w pierwszych dniach września.

47 A. K w i a t k o w s k i , op. cit. Jedyny to podkomendny Uragana, który zosta­ wił wspomnienia.

48 Raport K ruka, [w:] D okum enty terenowych władz powstania 1863—1864, Wrocław 1976, s. 62—64.

48 Jak Czachowski dobierał oficerów świadczy, że szefem sztabu został oficer austriacki Karol Liwocz Zaykowski, dowódcami kompanii oficerowie austriaccy August Rosner, Stanisław Semetkowski i oficer z 1831 r., a potem Legii Cudzo· ziemskiej, Józef Popowski.

(12)

M IT R O FA N PO D H A L U Z IN 485

pow stania. A w reszcie zw ierzył, że „U rag an ” to pseudonim . Jego zaś praw dziw e nazw isko brzm i — Bolesław Popow 50.

W yjaśnia to całkow icie spraw ę owego zagadkow ego Popow a. Widocz­ nie chodziło o zm ylenie Rosjan. Jeślib y U ragan w padł w ich ręce, to jako Polak Bolesław Popow poszedłby na S yberię. N atom iast jako U ra- g an -P odhaluzin, ju n k ie r kozacki — przed pluton egzekucyjny 5ł.

S y tu acja Czachowskiego uległa rad y k a ln ej zm ianie, gdy naczelnikiem w ojskow ym w ojew ództw krakow skiego i sandom ierskiego został gen. Józef H auke Bosak. Form ację szybko ukończono i 18 października cały oddział, do 700 ludzi, zgrom adził się w lasku zw anym M aleniec, blisko W isły, „gdzie był ju ż dow ieziony cały ry n sztu n ek , broń i m u n d u ry ” . Oddział został w yekw ipow any i uzbrojony bez zarzu tu. A szczególnie św ietnie — jak p odaje K w iatkow ski — przed staw iał się szw adron U ra ­ gana. M ieli g ran ato w e m u n d u ry z karm azynow ym i w yłogam i, czaka u ła ń ­ skie wysokie, grubo pikow ane ze skóry z blachą na w ierzchu, po dwa pistolety w olstrach, sztu cer na plecach, szable przy boku i lance. Oddział liczył z górą sto k o n i52.

Po potyczce, w k tó re j odrzucono A ustriaków , cały oddział pod osłoną 50 strzelców R osnera i 25 ułanów U ragana, ruszył ku W iśle i nocą z 19 na 20 października zaczął przep raw ę w okolicach Baranow a.

„Noc była ch m urn a, ale niezbyt ciem na — w spom ina dalej K w iat­ kowski — woda p ły tk a, bród w ytyczony i m ieliśm y przew o dn ika” .

P ierw szy przeszedł U ragan z jazdą, za nim furgony i piechota. W Osie- ku U ragan zaskoczył i w ziął do niewoli p a ru obieszczyków z bronią i końm i. Tego dnia w zw ycięskiej bitw ie pod Rybnicą, z zagradzającym drogę n ieprzyjacielem , d w u k ro tn ie szarżow ał na kozaków. Tę drugą szar­ żę tak w spom ina K w iatkow ski:

„R otm istrz posuw ał się z nam i brzegiem lasu, a w lesie gęste strzały i okrzyki — u rraa! Aż tu w y p adają z lasu kozacy na tę pozycję, gdzie poprzednio staliśm y, i idą drogą ku m łynow i, a w ów czas m y za nimi. P iechota z lasu dała do nas ognia, kilku naszych spadło z koni, ale ko­ zacy przy m łynie ścigani i naciskani przez nas, nie m ogli przepraw ić się przez m ostek. B ariery p ękały, a oni topili się z końm i. S p raliśm y ich tęg o ” . Z w ycięstw a dokończyła piechota kulą i bagnetem . N ieprzyjaciel uchodził.

Z upełnie inaczej przed staw ił to Zieliński. W edług niego, „kaw aleria pod dow ództw em rtm . Prendow skiego udziału w bitw ie pod Rybnicą nie brała, gdyż na początku b itw y odłączyła się, celem zab ran ia tyłów nieprzyjacielow i i doszła do K lim ontow a” s*. Z ieliński w spom nień K w iat­ kow skiego nie znał, oparł się na „W iadom ościach z pola b itw y ” zaw ar­ ty ch w „N iepodległości” (nr 11 z 10 listopada 1863). Sprzeczność z opisem św iadka jest tak w ielka, że w ym agała zajrzenia do owego nu m eru . I w a r­ to było, gdyż pow ołany u stęp brzm i:

и Zmylił nie tylko Rosjan. Np. Kazimierz Gielniewski wymienia osobno szwad­ rony Uragana i Popowa.

61 Kwiatkowski do końca nie wiedział, że Uragan jest Podhaluzinem.

·* Sam Czachowski w liście z 17 października do gen. K ruka (Dokumenty tere­

nowych władz w ojskow ych, s. 174) wylicza, że zebrał 520 piechoty i 70 jazdy. Lecz

wydaje się, że Wisłę przeszło więcej (według Zielińskiego 500 piechoty i 150 jazdy). J. O ż e g a l s k i (op. cit., s. 314) podaje 100 koni jazdy; A. D r ą ż k i e w i c z (Wspo­

mnienia Czachowszczyka z 1863 r., Lwów 1890, s. 431) — 700 piechoty i 100 jazdy.

(13)

„Zw ycięstw o zaw dzięczano w yłącznie piechocie, k aw aleria bowiem pod osobistym d o w ó d z t w e m C z a c h o w s k i e g o [podkreślenie m oje — W. D.] na sam ym początku bitw y, celem zajęcia ty łu n iep rzy ­ jacielow i, odłączyła się z powodów, k tó ry ch jeszcze dokładnie nie znam y, udziału w bitw ie najm niejszego nie m iała” я .

T ak więc o P ren d o w sk im nie m a n ajm n iejszej w zm ianki. A cały epizod z odłączeniem się jazd y m iał m iejsce nie n a początku bitw y, lecz po jej zakończeniu, ju ż w ieczorem . I w iązał się — jak w spom ina K w iat­ kow ski — z odw iezieniem ra n n y c h spod R ybnicy do K lim ontow a. Miało ich być 21 i wozy, na k tó ry c h zostali złożeni, on sam eskortow ał z p ierw ­ szym p lutonem ułanów . P óźniej w Przy b ysław icach połączył się z Cza­ chow skim i resztą s z w a d ro n u ss. W te n sposób, dzięki w spom nieniom u czestnika w ydarzeń, m ożna było sprostow ać dWa błędy Zielińskiego.

W róćm y jed n a k do losów U ragana, które, dotąd jasno w y tkn ięte, od rozłączenia jazd y z piechotą zaczynają się gm atw ać. N a jła tw iej byłoby przyjąć za Zielińskim , że dowodził d alej szw adronem i 6 listopada został ra n n y pod W ierzch o w isk am i5e. A le cóż, kiedy przeczy tem u nasz koron­ ny św iadek K w iatkow ski. W spom inając ju rk o w icką klęskę pisze: „W ielu naszych poległo, w ielu się spaliło, bo kozaki racam i podpalili ow czarnie i stajn ie, gdzie się nasi m ie ś c ili---Co się stało z naszym ro tm istrzem H u raganem nie w iadom o, p rzy nas był tylko h r. M ęciński i Skotnicki, k tó rzy zawsze i wszędzie tow arzyszyli pułkow nikow i” . W inn ym m iejscu dodaje, że pam ięta jak spod Ju rk o w ie p rzy jechał do K am ien ia — gdzie zatrzy m ał się Czachowski ze szw adronem — J a n P ren do w sk i i opow iadał o przebiegu te j b itw y 57.

Z ty ch m ętn y ch w ypow iedzi zdaje się w ynikać, że ta k U ragan jak P rendow sk i uczestniczyli w bitw ie pod Ju rk ow icam i i obaj w yrato w ali się z klęski. P rendow ski zdołał dotrzeć do Czachowskiego i 6 listopada w alczył pod W ierzchow iskam i; U rag an już się w szw adronie nie pojaw ił. N a czym więc oparł Zieliński sw e tw ierdzenie, że w te j bitw ie i U ragan został ran n y ? N a w spom nieniach innego pow stańca, Józefa Ożegalskiego. W zięty do niew oli 20 czerw ca pod K om orow em , po różny ch p ery p etiach pow rócił do G alicji i poszukał schronienia w M ielcu, m a ją tk u swego w u ja, Ignacego Suchorzew skiego.

Tam — ja k w spom ina — „w parę ty g o d ni” po b itw ie pod W ierzcho­ w iskam i, k tó re j datę błędnie o kreśla na 18 listopada, a więc gdzieś w d ru g iej połowie g ru d nia, „w róciło k ilku do M ielca ze w spom nianego oddziału [Czachowskiego — W. D.] m ianow icie: ro tm istrz J a n P rendow ski z niezagojoną jeszcze na tw a rz y szram ą, A dolf Czachowski, Jaro sław S kotnicki i porucznik Popow , oficer kozaków, k tó ry przeszedł na stronę pow stania i służył w nim pod pseudonim em U ragana, on także był ra n ­ n ym i mocno strato w an y m przez dragońskie kon ie” 58.

54 Prasa tajna cz. 2, s. 488.

“ Ten zagadkowy m anew r Czachowskiego miał na celu odwrócenie uwagi Rosjan aby ułatwić wymknięcie się piechoty.

58 St. Z i e l i ń s k i , op. cit., s. 144.

67 K w iatkowski wspomina Prendowskiego mętnie: „Pamiętam, że był w klasz­ torze [w Józefowie — W. D.], ale czy był pod W ierzchowiskami, to nie wiem, bom go nie widział” (?) Jak to być mogło?

58 Potwierdza to, co podaje Kwiatkowski, że Uragan przedstaw iał się współ­ towarzyszom broni jako Popow.

(14)

M IT R O F A N P O D H A L U Z IN

487

Czegóż dowodzi to su gestyw ne w spom nienie odnośnie Podhaluzina? Że w połowie g ru d n ia zjaw ił się w M ielcu i że był ran n y . Lecz czy pod W ierzchow iskam i? M am y co do tego dw ie sprzeczne relacje, dwu uczest­ ników pow stania znających U ragana osobiście. Nie są to jed nak relacje rów norzędne.

A dam K w iatkow ski cieszył się zaufaniem U ragana. Pom agał m u przy organizow aniu szw adronu, bił się pod jego kom endą 20 października pod Rybnicą, po czym p rzyznaje, że ro tm istrz znika m u z oczu. A że sam walczył 6 listopada pod W ierzchow iskam i, ty m sam ym stw ierdza, że U ragan w tej bitw ie nie uczestniczył. Józef O żegalski był rów nież żołnierzem Czachowskiego, ale z w iosennej kam panii. W Mielcu, w parę tygodni po w ierzchow ickiej k atastro fie, spotkał czterech uczestników tej bitw y, w ty m U ragana i Prendow skiego. Obaj byli ranni.

Lecz czy istotnie pod W ierzchow iskam i? O dnośnie Prendow skiego: nie mógł on być ra n n y w tej bitw ie, albow iem — jak podają D rążkie- wicz i Przyborow ski, a pośrednio K w iatkow ski — zaraz na jej początku uszedł z większością szw adronu ku pobliskim lasom 59. Co w ięcej, szwa­ dronem ty m dowodził aż do 16 grudnia, to jest do b itw y pod Bodzecho­ w em , gdzie fak ty czn ie został r a n n y e0. Na przykładzie Prendow skiego u jaw n iła się w artość relacji Ożegalskiego odnośnie U ragana. Porzuciłby ją pew nie i Zieliński, gdyby znał tę, jaką pozostaw ił K w iatkow ski. Toteż dziwi, że najnow szy biograf Czachowskiego, znający oba pam iętniki, pow tórzył za Zielińskim , że U ragan i P rendow ski zostali ra n n i pod W ierz­ chow iskam i 61.

Lecz cóż wobec tego działo się z U raganem m iędzy 20 października a połową g rudnia? Ze w zm ianki K w iatkow skiego m ożna wnioskować, że był pod Jurkow icam i. A potem ? S ięgnijm y do w yników śledztw a. S tw ierdza ono, że po służbie u Czachowskiego w alczył P odhaluzin w jeź- dzie Bosaka. Z ajm ijm y się więc z kolei tą form acją.

Stanow ił ją szw adron przyboczny naczelnika połączonych w ojew ództw krakow skiego i sandom ierskiego, form ow any w G alicji — ściślej w oko­ licach W ojnicza, pod kom endą ro tm istrza M ieczysław a Szam ejta, oficera m ającego za sobą kam panię w ęgierską 1849 i w łoską 1859 roku. Szw adron ten, doprow adzony do stu koni i złożony z 4 plutonów , m iał konie dobre i dobrze um ontow ane, m u n d u ry krojem ułań skim i pełne uzbrojenie w szable, rew o lw ery i k arab ink i. Z tak ą doborow ą jedn ostką S zam ejt 27 października przeszedł granicę K rólestw a i w folw arku M ichałów koło Pińczow a połączył się z Bosakiem ®2.

W dalszym m arszu, po przyłączeniu oddziału m ajo ra K ality R ębajły (180 piechoty) 29 października pod wsią Jeziorki Bosak został zaskoczony przez Czengierego, k tó ry prow adził 2 szw adrony, pół sotni, 4 ro ty i 2 działa. W pierw szym starciu z przew ażającym w rogiem S zam ejt

ko-5e A. D r ą ż k i e w i с z, op. cit., s. 431 ; W. P r z y b о г o w s ki, op. cit. t. V, s. 408. Przy Czachowskim został tylko jeden pluton służbowy, którym dowodził K w iat­ kowski. Tylko ten jeden pluton bił się i dlatego Kwiatkow ski nie mógł widzieć Prendowskiego w walce.

60 St. Z i e l i ń s k i , op. cit., s. 183, 145, 147.

01 R. P i e t r z y k o w s k i , Dionizy Czachowski 1810—1863, W arszawa 1983, s. 311. 112 St. R y b i c k i , Zygm unt Chmielewski, W arszawa 1916, s. 56. Według wspom­ nień oficera szwadronu Franciszka Gorczyckiego; E. K o z ł o w s k i . Generał Józef

(15)

żaków odrzucając, poległ. Zm ieszało to szw adron i gdy a rm a ty obrzuciły go kartaczam i, rato w ał się ucieczką z pola bitw y. Piechota została w w ięk­ szości zniszczona, Bosak z pozostałym i przy sobie 13 ułanam i przebił się przez n ieprzyjaciela i nie za trzy m a ł się, aż w R atajach pod W ąchoc­ kiem M. Stąd, zebraw szy resztk i rozproszonej jazdy w ilości 40 do 50 szabel, przeszedł do K unow a, gdzie połączył się z C hm ieleńskim .

G enerał był mocno zrażony brak iem waleczności swego szw adronu **.

O puszczając K unów nie zab rał go ze sobą, a pozostaw ił pod kom endą zrazu Belardiego, potem rotm . A ntoniego W ielobyckiego. Miał on pod osłoną lasów iłżeckich zreorganizow ać szw adron i doprow adzić z now ym ochotnikiem do daw nego stan u es. Ta reorganizacja, zaczęta w niespełna dw a tygodnie po jurk o w ick iej klęsce, trw ała w .ciągu listopada. W ówczas to do tej „jazdy Bosaka” zgłosić się m usiał U ragan, oficer spod K ru k a

i Czachowskiego. J a k się to odbyło, jak ą objął fun kcję, nie wiadomo. N ajpew niej organizatora, m iał po tem u szczególne doświadczenie.

G en erał Bosak nie zapom niał o sw ym szw adronie. S kierow ał doń do prac organizacyjnych por. H en ryk a Sam borskiego, a w końcu listopada zlecił kontrolerow i organizacji cyw ilnej W ładysław ow i Zapałow skiem u, aby u m un d u ro w ał szw adron po zim owem u. W w yk on aniu powyższego Zapałow ski zakupił w O strow cu i dostarczył „żądaną ilość kożuszków k rótkich, białych z w yszyciem i szam erunkiem , odpow iednią ilość szara­ w arów g ran atow y ch skórą podszytych, butów długich palonych, czapek konfed eratek am aran to w y ch z białym barankiem , a w m iejsce płaszczy b urek długich z szarego s u k n a ” *·.

T ak u m u n d u ro w an y szw adron pięknie w yglądał, ale prochu nie w ą­ chał aż do połowy g ru d nia, kiedy W ielobycki w ezw any został przez Bo­ saka na k o n centrację jazdy. G enerał zam ierzał ruszyć z nią przez S an­ dom ierskie, dla ożyw ienia pow stania. R ankiem 16 g ru d n ia W ielobycki jako o statn i przyb y ł na ową k o n centrację do M nichow a. Bosak i C hm ie- leński ze sztabem w y jechali m u n aprzeciw i szw adron przedefilow ał przed nim i plutonam i.

„Bardzo dobrze w yglądał — w spom ina Z ygm u nt Napoleon K rzyw da R zewuski, dowódca szw adronu Chm ieleńskiego — porządnie u m u n d u ­ row any, dobrze uzbrojony i wyćw iczony, na dobrych koniach, liczył około stu ludzi; znać, iż świeżo był sform ow any, prochu jeszcze nie w ąchał i że M oskale nie b rali go jeszcze pod sw oją opiekę, gdyż ludzie czerstw o w yglądali, konie były w ypasione i ta k koń, jak i żołnierz w no­ w iutk ą odzież u b r a n y --- Stanow ił on [szw adron — W. D.] u derzający k o n tra st z nam i: żołnierz W ielobyckiego jakoby z p arad y w rócił; m y

·* Raport gen. Bosaka z 30 października, [w:) D okum enty terenowych władz

powstańczych, s. 75 n.; St. Z i e l i ń s k i , op. cit., s. 143; L. R a t a j c z y k , Polska wojna partyzancka 1863—1864, W arszawa 1966, s. 128; E. K o z ł o w s k i , op. cit.,

s. 89.

M Dał tem u wyraz w piśmie z 4 listopada do pełnomocnika Rządu Narodowego na Galicją, w którym wzywał, aby żołnierzy szwadronu, co po ucieczce schronili się do Galicji, ogłosić z nazwiska jako zbiegów. D okum enty terenowych władz

powstańczych, s. 187.

•! H. S a m b o r s k i , Wspomnienia z powstanw 1863 r. i pobytu na Syberii, Warszawa 1916, s. 51; St. Z i e 1 i ń s к i, op. cit., s. 143.

(16)

M IT R O F A N P O D H A L U Z IN

489

w m u n d u rach w y ta rty c h , a często i podartych, k rak u sk a c h w ypłow iałych, a konie m arszam i okropnie zabiedzone” ®7.

W artość jazdy pow stańczej — zebrało się jej 5 szw adronów : T u r­ skiego, Prendow skiego (po Czachowskim), K rzyw dy, W ysockiego i W ielo- byckiego, razem do 450 szabel — m iała się okazać w boju, tegoż jeszcze dnia 16 grud nia. C zengiery dopadł .ich pod Bodzechowem; prow adził 2 szw adrony dragonów , pół sotni kozaków i 5 ro t piechoty. Ta została jed n a k w tyle; pow stańców doścignęła ty lk o ro sy jsk a jazda, nie dorów ­ n u jąca im ilością szabel.

Na w idok n iep rzy jaciela B osak rozw inął szw adron W ielobyckiego w e flan k iery , gotów rozpraw ić się z dragonam i, nim nadciągnie piechota. A le przecenił w artość sw ej jazdy. Do szarży nie doszło, naciskana przez dragonów a rie rg a rd a zaczęła ustępow ać, pociągając za sobą inne szw adro­ ny. Początkow o cofano się w porządku parow em i opłotkam i wsi Bo­ dzechów, ku grobli i m ostow i na rzece C zarnej. T e ren nie pozw alał na rozw inięcie się. W środek te j długiej ściśnionej kolum ny uderzy ł z boku p a rty z a n t rosyjski por. A ssiejew z 40 ochotnikam i. U derzył znienacka i z w ielkim im petem . W ścisku rozpoczęła się bezładna, rozpaczliw a w alka n a szable, w k tó re j nieprzyjaciel, acz słabszy liczebnie, górow ał w ściekłym im petem . K iedy więc z ty łu ru n ę ła dragońska szarża, wszczęło się zam ieszanie, potem popłoch i cała nasza jazda rzuciła się do bezładnej ucieczki.

P om ieszane szw adrony w y padły ze wsi skłębioną m asą, gnając ku rzece. „W szyscy razem cisną się do m ostu — w spom ina uczestnik — chcąc ja k n ajp ręd zej dostać się na drugą stronę; szerokość m ostu była niew ystarczająca dla pom ieszczenia ty ch w szystkich, k tó rzy n araz chcieli go przebyć; spychano się więc z m ostu i jeźdźcy z końm i ze znacznej wysokości spadali do wody. A M oskale całą już m asą w ylew ają się ze wsi, p rą naszych do rzeki, siekąc szablam i. P rz era ż ają cy to był w idok” .

Ci, co p rzebyw ając rzekę, w yszli cało, siłą rozpędu w padli na stojący za nią szw adron K rzyw dy, zm ieszali i porw ali z sobą. „W tedy żadna siła ludzka nie by łaby już w stanie przyw rócić ładu jakiegokolw iek w sze­ regach. Poczęła się ogólna bezładna ucieczka; pędziliśm y szerokim goś­ cińcem w śród lasów , opędzając się pałaszam i i strzałam i pistoletow ym i od nacierający ch na nas z ty łu dragonów . Po bokach drogi były jakieś doły, czy też poprzeczne row y, niew idzialne dla oka gdyż p ok ry te gru b ą w arstw ą świeżo co spadłego śniegu; przez owe doły w ielu bardzo z n a­ szych poginęło. P rzew racając się bowiem z końm i, stali się łupem n ie­ p rzy jaciela” ®8.

Wówczas to — nie pod W ierzchow iskam i — P rendow ski i U ragan zostali rann i, a U ragan, padłszy z koniem jeszcze stra to w a n y przez ścigających dragonów ®9.

K lęska była zupełna i niespodziew ana. Gen. Bosak ledw o się w y ra ­ tow ał, C hm ieleński — padłszy z koniem , opuszczony przez p ierzchają­ cych — dostał się do niew oli, ro tm istrz W ielobycki poległ. Szw adron jego

67 Z. N. K r z y w d a , Wspomnienia obozowe z r. 1863 i 1864, Lwów 1883, s. 105; W. W i t o w s k i , Pod Sowią Górą IBodzechów), [w:] W czterdziestą rocznicę, s. 494— —І97; E. K o z ł o w s k i , op. cit., s. 134—136.

88 Z. N. K r z y w d a , op. cit., s. 110 n.

ee Z tych d w u rannych pod Bodzechowem, Zieliński (s. 143) wymienia tylko Prendowskiego.

T rze g l. H ist. — 5 \

(17)

i szw adron Prendow skiego p rzestały istnieć. Ich resztk i w cielił Bosak do trzech pozostałych, k tó re rozesłał w różne strony. Ta o statnia większa bitw a jazd y pow stańczej potw ierdziła jej upadek. W ykazała, że nie m u n ­ d u r, dzielny koń i dobre uzbrojenie, ale duch bojow y decyd uje o jej w artości.

J a k b y w przeczuciu bodzechow skiej niesław y, W ydział W ojny Rządu Narodow ego okólnikiem z 28 listopada polecał naczelnikom sił zbrojnych w ojew ództw , aby: „do jazd y w ybierać ludzi dośw iadczonej odwagi; do­ tychczasow y sposób p rzy jm o w an ia do jazdy w szystkich, kom u się zechce w niej służyć, jest powodem , że jazda nasza, niegdyś ta k sły n n a u nas, dziś nie m oże poszczycić się i kilkom a dzielnym i potyczkam i; lepiej jest m niej m ieć jazdy złożonej z pew nych ludzi, niż m ając liczne szw adrony widzieć ciągłe pierzchanie jazd y n aw et przed nędznym · kozactw em ” 70.

P odhaluzin, ra n n y i stra to w a n y , zdołał — podobnie ja k P rendow ski — unikn ąć w zięcia „w p len ” i p rzedostał się do G alicji. Po czym obaj, razem czy też osobno, poszukali schronienia w M ielcu, gdzie poznał ich Ożegalski. I co dalej? W śledztw ie stw ierdzono, że P od halu zin po służbie w jeździe Bosaka „dowodził oddzielnym konnym oddziałem ” — czyli szw adronem olkuskim . J a k do tego doszło, w jak ich okolicznościach i kie­ dy opuścił Mielec, aby kontynuow ać w alkę o p rzeg ran ą już spraw ę?

N a pierw szy ślad odpowiedzi naprow adziła a u to ra niniejszego foto­ kopia rozkazu gen. Bosaka z 10 stycznia 1864 tycząca się organizacji korpusu w ojsk polskich. Fotokopia drukow anego rozkazu dotyczyła dy­ w izji krakow skiej, podzielonej na trz y terenow e pułk i piechoty, każdy z tereno w y m szw adronem jazdy. P rz y szw adronie olkuskim w idniało: „Dowódca rtm . W ag ner” . N azw isko to zostało p rzek reślon e i w jego m iejsce w pisano piórem — „R otm istrz U rag an ” 71.

A zatem U ragan obejm ow ał dowództwo po W agnerze. K iedy to mogło nastąpić i kim b y ł ów W agner? T aki pseudonim nosił niejak i Rum ow ski, k tó ry jesienią 1863 dowodził oddziałem lubelskiej konnej żand arm erii narodow ej 72. Z nalazłszy się w G alicji, p rzy stąp ił w g ru d n iu 1864 do form ow ania konnego oddziału w obwodzie tarnow skim .

Zachow ało się pism o naczelnika obwodu krakow skiego, skierow ane 10 stycznia 1864 do naczeln ik a wojskowego obwodu tarnow skiego, n ak a­ zujące przyśpieszenie w y m arszu oddziału m ajo ra W agnera do K rólestw a. W agnerow i w ypłacono ju ż żołd 6 dniow y na n a stę p u jąc y sta n oddziału: „2 rotm istrzó w , 2 poruczników , 2 podporuczników , 1 p o r.-a d iu ta n t, 6 pod­ oficerów i 46 szeregow ych” . Razem 60 szabel. Znow u w szystko się zgadza i nasuw a oczyw isty w niosek, że jedn y m z owych, nie w ym ienionych z nazw iska rotm istrzów , b ył U ragan-P odhaluzin.

M ajor W agner Rum ow ski, noszący rów nież pseudonim „K osa”, 18 stycznia przeszedł pom yślnie granicę K rólestw a, w okolicy Niepoło­ mic. W jak ie j sile? Z ieliński, zapew ne przesadnie, oblicza go na 110 sza­

70 D okum enty W ydziału w ojny Rządu Narodowego 1863—1864, Wrocław 1973, s. 121. O bitw ie pod Bodzechowem zob. Raport gen. Bosaka, ,[w:] D okum enty tere­

now ych w ładz wojskowych, s. 96 n.; W. S a b o w s k i , Józef Hauke Bosak, Kraków

1871, s. 29; W. W i t o w s k i , op. cit., s. 497—500; St. Z i e l i ń s k i , op. cit., s. 146; E. K o z ł o w s k i , op. cit., s. 135 n.; S. K i e n i e w i c z , op. cit., s. 680.

71 L. R a t a j c z y k , op. cit., W arszawa 1966, s. 255; D okum enty terenowych

władz w ojskow ych, s. 220.

(18)

M IT R O F A N P O D H A L U Z IN

491

bel. Posuw ając się szybko naprzód, stoczył W agner 20 stycznia pom yślną potyczkę z kozakam i, k tó ry ch odrzucił 7î. W krótce potem pod Z łotnikam i koło Jęd rzejo w a nastąp iło spotkanie z oddziałem jazdy rotm . K rzyw dy. T en o statn i zap am iętał to d o b rze ,'g d y ż w p orôw nâniu z jego steran y m i żołnierzam i oddział W agnera p rzed staw iał się św ietn ie. Liczył „70 kaw a­ lerii. N ow oum undurow any, na dobrych koniach z k o m pletn ym kaw ale­ ry jsk im uzbrojeniem , składał się w znacznej części z dezerterów z a u s tria ­ ckiego w ojska i p ew n ej liczby W ęgrów . P rz ed sta w iał w idok reg u la rn e j k a w a lerii” 74.

N a tę to jazdę oczekiw ał Bosak, zaliczając ją do II korpusu, jako szw adron olkuski. Tym czasem dowództwo W ag nera i owa św ietność szw adronu, nie trw a ły długo. W ym ykając się nieprzyjacielow i, przerzucił się w K aliskie i 22 stycznia w bitw ie pod Rozprzą koło R adom ska — szczegółów nie zn am y — został rozbity. W agner p rze k ra d ł się z pow ro­ tem do G alicji i tam , za trzy m a n y przez w ładze au striack ie, poprosił o d y­ m isję ze służby w p ow stan iu 75.

N atom iast rozproszonych zebrał w idocznie ro tm istrz U ragan i został zatw ierdzony przez gen. Bosaka na dow ództw ie olkuskiego szw adronu, k tó ry m iał doprow adzić do poprzedniej siły. P o d ejm u jąc to zadanie, m iał za sobą U ragan duży zasób doświadczeń. A le czasy były już inne. P o ­ w stan ie gasło, coraz m niej zgłaszało się ochotników . Toteż — ja k św iad­ czą w spółcześni — szw adron olkuski nie zdołał osiągnąć siły w yższej, ja k 50— 60 szabel, a w o statk u ty lk o 40. Lecz sk ład ał się z żołnierzy sta ­ ra n n ie dobranych, h a rto w a n y c h i gotow ych za sw ym dowódcą — n a w szystko, a odróżniających się n aw et zew nętrznie.

„B yła to jazda zgoła osobliw a — w spom ina F ry cz G rabów ka — kiedy pierw szy raz ją u jrz a łe m — chw yciłem za k arab in , ta k łudząco byli jeźdźcy podobni do kozaków . Dowodził nim i oficer kozacki Popow , k tó ry przeszedł do pow stania i w oddziale zw ał się U raganem . W szyscy kaw a- lerzyści u b ra n i byli w praw dziw e u nifo rm y kozackie z przew ieszonym i na ram ien iu spisam i z n ah ajem w rę k u i szaszką u boku, n a kozackich k u lb ak a c h ” 7β. .

O siągał zaś ta k ie p rzeobrażenie szw adronu w sposób rów nie niezw y­ kły. N a p rzy k ład podjeżdżał do stojącego na pikiecie kozaka, niby k u rie r z depeszą. Po czym , w chw ili przyjacielsk iej rozm ow y, przy k ład ał m u do głowy rew o lw er, kazał oddać broń, zejść z konia, ściągnąć m u n d u r i puszczał ogłupiałego w koszuli i gaciach. Podobnie, ja k kozaków, m am ił chłopów. W jeżdżając do wsi, w jak iś czas po oddziale pow stańczym , p y ta ł pierw szego napotkanego chłopa po ro syjsk u o „m iatieżników ” . Je śli otrzy m ał chętn e i praw dziw e w y jaśn ienia, kazał w sypać m u porcję nahai, za zdradzanie sw ych b r a c i77.

Dzięki n ieu sta n n em u u w ijan iu się w teren ie, niepokojeniu R osjan i służbie w yw iadow czej n a rzecz pow stańczych obozowisk — U ragan stał się głośnym . I nie p otrzeb u jem y ju ż błądzić po om acku, w poszuki­ w aniu jego śladów. Co nie oznacza w cale, abyśm y m ieli o nim pełne

78 St. Z i e l i ń s k i , op. cit., s. 186; Prasa tajna cz. 3, s. 217 („Głos z Litw y”, n r 2).

74 Z. N. K r z y w d a , op. cit., s. 218.

75 St. Z i e l i ń s k i , op. cit., s. 218; Galicja w powstaniu, styczniow ym , s. 322 n. 78 K. F r y c z G r a b ó w k a, op. cife, s. 85.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Niniejsza umowa ma zastosowanie do wszystkich pracowników sektora szpitali i opieki zdrowotnej oraz do wszystkich osób pracujących pod kierownictwem lub nadzorem

a) RF powinno zapewniać możliwość korzystania z umów ramowych zgodnie z poprawkami PE nr 14 i 80, a także możliwość przeprowadzania procedur udzielania zamówień publicznych

6 Dz.U.. dystrybucji wśród osób najbardziej potrzebujących we Wspólnocie za pośrednictwem organizacji wyznaczonych przez państwa członkowskie. Zakupu produktów żywnościowych

Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF) posiada wobec wspólnego przedsięwzięcia i jego personelu takie same uprawnienia, jak wobec departamentów Komisji. Niezwłocznie po

Mając na uwadze zapewnienie ciągłości działań związanych ze współpracą i promocją handlową pomiędzy UE a uprzemysłowionymi krajami Ameryki Północnej, Dalekiego Wschodu

Member States shall report yearly to the Commission how their programmes are implemented, any variation they had to introduce on their programmes and shall assess the impact of

Właściwe władze rządowe Ukrainy wydają pozwolenie na wywóz w odniesieniu do wszystkich przesyłek z Ukrainy produktów stalowych objętych niniejszą umową do wysokości

Całkowite zawieszenie stawek celnych na aluminium niestopowe przyczyniłoby się zatem w pewnym zakresie do przywrócenia konkurencyjności MŚP, a tym samym do poprawy konkurencji