Grzegorz Pac
"Małżeństwo, kobieta, cielesność.
Instytucja małżeństwa w XII i
XIII–wiecznej Francji", Marcin
Zawilski, Kraków 2008 : [recenzja]
Przegląd Historyczny 100/3, 626-630
jednak można się pokusić o scharakteryzowanie stanu antropologicznej refleksji o ciele
w środowisku naukowym, w którym zbiór ten powstał. Po pierwsze daje się zauważyć,
że nawet jeśli odrzucimy te teksty, które w publikacji naukowej nie powinny były się
znaleźć, to zainteresowanie problematyką ciała jest w dużej mierze powierzchowne. Wie
le artykułów znalazło się chyba w recenzowanym tomie przypadkowo, a w niektórych
można rozpoznać dopisywanie na siłę wstępów i zakończeń, żeby odpowiadały z grubsza
ogólnemu tematowi. Po drugie, wśród artykułów poświęconych w istocie problemowi
cielesności część jest zwykłą wyliczanką wątków, jakie można znaleźć w badanym przez
autora źródle. Trudno tu zatem mówić o podejściu antropologicznym, lecz raczej o „an
tykwarycznym”. Po trzecie, w opracowaniach, których autorzy próbują zastosować pew
ne modele interpretacyjne antropologii ciała, często nie widać głębszego namysłu nad
ich zastosowaniem. Ich autorzy powtarzają odniesienia do kilku naukowych ikon, głów
nie do tercetu M e r l e a u - P o n t y — Bourdieu — Foucault. Zwłaszcza zastosowanie
koncepcji tego ostatniego staje się uniwersalnym wytrychem interpretacyjnym, niezależ
nie od sensowności takiej interpretacji. Charakterystyczne jest również, że wśród tej trój
ki nie ma żadnego antropologa. Tom ukazuje, moim zdaniem, że tworzenie świadomej
antropologii ciała jest udziałem nielicznej garstki autorów.
Na koniec należy odnieść się do zastrzeżeń jednego z najbardziej wartościowych
tekstów tomu, czyli do obaw Zbigniewa Libery, czy autonomia antropologii ciała, bazu
jącej (wedle tego autora) na dychotomicznej wizji człowieka, nie spowoduje zagubienia
przez tą dyscyplinę całościowego, humanistycznego pojęcia człowieka, kierując jej za
interesowania ku fizyczności ciała, a ignorując duchowość. Po lekturze tomu można
stwierdzić, że ta groźba jest na razie zupełnie nierealna. Nie licząc pewnej, zbyt dużej
wprawdzie w stosunku do wagi sprawy, ale jednak marginalnej fascynacji ideologią so
cjobiologiczną, w opracowaniach zamieszczonych w zbiorze widać jednoznaczny pry
mat duchowości oraz wytworów kultury nad ciałem fizycznym. To przez ich pryzmat
— ducha, kulturę, dyskurs — autorzy obserwują ludzkie ciało, rzadko kiedy — zbyt
rzadko — sięgając do fizyczności, materialności, czy do praktyk cielesnych człowieka.
Antropologia ciała jako dyscyplina, której stan rejestruje recenzowany tom, to wciąż
jeszcze antropologia zainteresowana ciałem, a nie antropologia od ciała wychodząca.
Tom asz W iślicz U n iw ersytet W arszawski In s ty tu t H isto ryczn y
Marcin Z a w i l s k i ,
M a łż e ń s tw o , k o b ie ta , c ie le s n o ś ć . I n s ty t u c ja m a ł ż e ń s tw a w X I I i X I I I - w i e c z n e j F r a n c j i, Towarzystwo Wydawnicze „Historia
Iagiellonica”, Kraków 2008, s. 255.
Podjęcie tematu badawczego leżącego w centrum zainteresowań mediewisty nie
wątpliwie wybitnego, a jednocześnie dobrze polskiej historiografii znanego, jakim jest
Georges Du b y , wymaga odwagi. Próbę tę podjął w swej monografii Marcin Z a w i l ski ,
niestety — co trzeba powiedzieć już na wstępie — bez specjalnego powodzenia.
Książka dzieli się na cztery rozdziały. W pierwszym autor omawia kształtowanie się
chrześcijańskiej doktryny małżeńskiej, w drugim prezentuje procedurę zawierania mał
żeństwa, w trzecim podejmuje kwestię pożycia płciowego i powinności małżeńskiej,
w czwartym wreszcie rozważa inne obowiązki spoczywające na kobiecie w ramach mał
żeństwa, rodziny i domu.
Pierwszy rozdział to omówienie poglądów na małżeństwo obecnych nie tylko
w Biblii i pismach myślicieli chrześcijańskich, lecz także w pogańskiej filozofii greckiej.
Niestety, omawiając poglądy kolejnych twórców doktryny chrześcijańskiej, autor prze
skakuje od Grzegorza Wielkiego do Piotra Damianiego, zauważając jedynie, na prze
strzeni dzielących tych autorów 400 lat, myśl Jonasza z Orleanu. Przy okazji omawiania
tej ostatniej stwierdza, że „koncepcja biskupa orleańskiego — traktująca małżeństwo
jako swoiste lekarstwo na płonące pożądaniem ciało — — stanie się niezwykle popular
na wśród wielu teologów X II- i XIII-wiecznych” (s. 52). Trudno zrozumieć, jak to moż
liwe, że autor nie zauważył tego poglądu u Ojców Kościoła i jak mógł uznać go za orygi
nalną myśl Jonasza, skoro sam kilkanaście stron wcześniej (s. 37) cytuje Pawłowy 1 List
do Koryntian, z którego słowa te pochodzą. Warto zadać też pytanie, dlaczego — oma
wiając kwestię rozwoju chrześcijańskiej myśli dotyczącej małżeństwa — autor nie pod
jął w ogóle zagadnienia małżeństw duchownych i celibatu, jakże istotnego przez wieki
w tej debacie. Zdanie: „Małżeństwo nie mogło znaleźć takiego poklasku w oczach Ojców
Kościoła jak życie kapłańskie” (s. 27) kazałoby przypuszczać, że nie jest po prostu świa
dom istnienia zjawiska małżeństw księżowskich, niemniej są one dostrzeżone w dalszej
części pracy. Tu z kolei znajdziemy wyjaśnienie braku odwołań do wcześniejszych dys
kusji i ustawodawstwa synodalnego na temat celibatu i czystości kapłanów — autor, wy
rażający pogląd, że „starania o wprowadzenie obowiązkowego celibatu księży rozpoczę
ła dopiero reforma gregoriańska” (s. 110), nie wie po prostu, że kwestia ta była żywa co
najmniej od wieku IV.
To, co jednak budzi największą wątpliwość w tej części pracy to pytanie, czy jest
ona w ogóle potrzebna. Czy rzeczywiście praca poświęcona małżeństwu w feudalnej
Francji musi poświęcać 40 stron na przedstawienie, na podstawie literatury, poglądów
kolejnych myślicieli pogańskich i chrześcijańskich? Może lepiej byłoby odesłać czytel
nika do literatury właśnie, choćby do klasycznej (i tłumaczonej na język polski) książki
Petera B r o w n a „Ciało i społeczeństwo. Mężczyźni, kobiety i abstynencja seksualna we
wczesnym chrześcijaństwie”, Kraków 2006, której nie znalazłem jednak w bibliografii.
Nic nie przekonuje też, że ten rozbudowany wstęp jest konieczny dla dalszego wywodu.
Być może bowiem stosunkowo duża objętość pierwszego rozdziału byłaby uzasadniona,
gdyby autor podjął się także zrelacjonowania i wnikliwej analizy poglądów na małżeń
stwo kościelnych myślicieli gregoriańskich i pogregoriańskich, czego należałoby oczeki
wać, biorąc pod uwagę ramy chronologiczne pracy. Tymczasem kluczowej dla tematu
debacie na temat istoty i definicji małżeństwa, gorącej zwłaszcza w wieku XII, którą naj
krócej można streścić jako spór zwolenników teorii koitalnej i konsensualnej, autor po
święca raptem sześć stron (czyli tyle samo, ile poglądom filozofii greckiej na seksual
ność!) i to bez szczególnych odwołań do części wcześniejszej.
N ie s te ty n ik ła j e s t te ż w a rto ść m e ry to ry c z n a te g o w y w o d u . A u to r p isz e n a p rz y k ła d 0 „ o s ta te c z n y m z w y c ię stw ie te o rii k o n se n su a ln e j n a d k o ita ln ą w sta n o w isk u K o ś c io ła ” , w y d ź w ię k tej d ru g iej w id z ą c je d y n ie w ty m , że z a ce l m a łż e ń stw a n a d a l u c h o d z iła p ro - k re a c ja (s. 70). S am je d n a k stw ie rd z a w za k o ń c z e n iu , że, p o z a z g o d ą m ałżo n k ó w , o s ta t n im e ta p e m p ro c e d u ry z a w ie ra n ia m a łż e ń stw a b y ło p o ż y c ie (s. 237). B y ć m oże, aby w y ja ś n ić tę k w e stię i d o strz e c , ja k d u ż y m u p ro sz c z e n ie m j e s t cy to w a n e w yżej z d a n ie i j a k
w aż n e m ie jsc e p rz y p a d a ło k o n su m p c ji w k o ś c ie ln y c h k o n c e p c ja c h w a ż n o śc i m a łż e ń stw a ta k ż e po o k resie ow ej b u rz liw e j d ebaty, w y sta rc z y ła b y c h o ć b y le k tu ra z w ię z łe g o a rty k u łu M a c ie ja M i c h a l s k i e g o „C o itu s alb o c o n s e n su s c z y li co sta n o w i o w a ż n o śc i m a ł że ń stw a . R e la c ja z p ew n e j d y sk u sji z X I - X I I I w ie k u ” (w: „ N ihil su p e rflu u m esse. S tu d ia o fia ro w a n e P ro fe s o r Ja d w id z e K a rw a siń s k ie j” , P o z n a ń 2 0 0 0 ) , a u to r je d n a k nie o d w o łu je się do niego.
O m a w ia ją c n a p o d sta w ie lite ra tu ry p rz e d m io tu k o le jn e ele m e n ty p ro c e d u ry z a w ie ra n ia m a łż e ń stw a , Z a w ilsk i n ie k tó re p ro b le m y tra k tu je z a sk a k u ją c o m a rg in aln ie . T ak j e s t c h o ć b y z k w e s tią ro z w o ju litu rg ic z n y c h fo rm b ło g o s ła w ie n ia m a łż e ń stw a i w o g ó le p r z e m ia n w p o z io m ie p a rty c y p a c ji K o ś c io ła w o b rz ę d a c h m a łż e ń sk ic h , d la k tó ry c h to k w e stii o m a w ian y o k res m a p rz e c ie ż zn a c z e n ie k lu c zo w e. T ru d n o te ż d o p raw d y zro z u m ie ć , ja k autor, p o d e jm u ją c te m a t m a łż e ń stw a , m o ż e p o św ię c ić ty lk o je d e n p rz y p is k w e stii k o n k u b in a tu , k tó ry p rz e c ie ż — ja k sa m p rz y z n a je — „ je sz c z e w X I w ie k u m ia ł c h a ra k te r d o ść p o w sz e c h n y ” (s. 68). Ja k w aż n y j e s t to te m a t, m o g ła b y w sk a z a ć c h o ć b y u w a ż n ie jsz a le k tu ra o b fic ie cy to w a n ej w k sią ż c e p rac y D u b y ’ego „R y cerz, k o b ie ta i k sią d z. M a łż e ń stw o w fe u d a ln e j F ra n c ji” u k a z u ją c b ra k i w w y k o rz y sta n e j lite ra tu rz e p rz e d m io tu (ce lo w o k o le jn y raz o g ra n ic z a m się do p o z y c ji w y d a n y c h w ję z y k u p o lsk im , ja k o że p rac o b c o ję z y c z n y c h zn a jd u je się w b ib lio g ra fii ty lk o cztery ...).
In n ą w a ż n ą k w e s tią d o ty c z ą c ą m a łż e ń stw a , sta n o w ią c ą c e n tru m z a in te re so w a n ia G e o rg e s ’a D uby, j e s t z a g a d n ie n ie zg o d n o ś c i lub te ż k o n flik tu m ię d zy ty m , co n a z y w a o n „ m o ra ln o śc ią k a p ła n ó w ” i „ m o ra ln o śc ią w o jo w n ik ó w ” . Z a g a d n ien ie to p o d e jm u je w p e w n y m sto p n iu ta k ż e Z a w ilsk i, je d n a k nie sp o só b nie o d n ie ść w ra ż e n ia , że nie ra d z i o n so b ie z m a te ria łe m , w e fe k c ie czeg o cz ę sto p o p a d a w sp rze cz n o ści. I ta k np. w ro z d z ia le trz e c im , p o św ię c o n y m ż y c iu p łc io w e m u , p isz e n ajp ierw , że lic z n e p o to m stw o b y ło w a ż n y m in stru m e n te m p o lity k i ro d o w e j, a co z a ty m id z ie k o śc ie ln e z a k az y an ty k o n c e p c ji 1 a b o rc ji „ w y d a ją się ja k n ajb a rd z ie j z g o d n e ze s łu ż ą c ą w z m a c n ia n iu ro d o w ej p o tę g i z a s a d ą w ie lo d z ie tn o ś c i” (s. 140). P o z o sta w m y n a b o k u k w e stię , w ja k i sp o só b z a k a z a n ty k o n c e p c ji m ia łb y p o m ó c m a łż o n k o m p ra g n ą c y m m ie ć d z ie c i w ic h p o c z ę c iu — w sz a k ci, k tó rz y c h c ie li j e m ie ć, nie sto s o w a li m e to d z a p o b ie g a n ia ciąży n ie z a le ż n ie od te g o , czy b y ły one p rz e z K o śc ió ł z a k az an e , czy te ż nie. N ie c h w y sta rc zy , że sam Z a w ilsk i w y c o fu j e się z a ra z z p o w y ż sz y c h stw ie rd z e ń i p isz e, że in te re se m ro d u b y ła ta k ż e tro s k a o to,
aby nie d z ie lić z iem i, a w ię c i n ie ro z g a łę z ia ć się n a d m ie rn ie , stą d z a k a z a n ty k o n c e p c ji i a b o rc ji b y ł n ie k ie d y sp rze cz n y z in te re se m ro d u (s. 1 4 1 -1 4 2 ). R o z d z ia ło w i te m u to w a rzy sz y te z a , że n a jw a ż n ie jsz y m e le m e n te m k o n stru u ją c y m ży c ie m a łż e ń sk ie b y ł in te re s rodu, co je d n a k m ia ło b y to w p ra k ty c e z n a cz y ć, a u to r w y d a je się — j a k w id a ć z p rz y to c z o n y c h tu, s p rz e c z n y c h o p in ii — nie do k o ń c a pew ny.
P rz e jd ź m y do k w e stii za sa d n ic z e j. N a jc ie k a w sz e c z ę śc i k sią ż k i to te, w k tó ry c h Z a w ilsk i o m a w ia o b ra z m a łż e ń stw a w lite ra tu rz e k rę g u k u ltu ry ry c e rsk ie j. F ra g m e n ty te
w y ró ż n ia o d resz ty p rac y c e c h a za sa d n ic z a , a m ia n o w ic ie ź ró d ło w y ch a rak te r. W w ię k sz o śc i j e s t o n a b o w ie m o g ó ln ik o w y m o m ó w ie n ie m n ie m a l w y łą c z n ie p o lsk ie j lub tłu m a cz o n ej n a ję z y k p o ls k i lite ra tu ry p rz e d m io tu , co k aż e p o sta w ić p y ta n ie , czy w n o si o n a c o k o lw ie k n o w eg o do b a d a ń n a d m a łż e ń stw e m w śred n io w ie cz u . O w a zn a jo m o ść lite r a tu ry p rz e d m io tu ta k ż e o k a z u je się cz ęsto n ie d o sta te c z n a o w o c u ją c b łę d a m i, sp o śró d k tó ry c h k ilk a w sk a z a łe m p o w y ż e j. B łę d y w ro d z a ju n a z w a n ia T o m a sza z A k w in u O jc e m K o ś c io ła (s. 58) czy stw ie rd z e n ia , że h is to ria O n a n a służy A u g u sty n o w i do p o tę p ia n ia „ w sz e lk ic h c z y n n o śc i a b o rc y jn y c h ” (s. 47), k aż e p o sta w ić p y ta n ie n ie ty lk o o ro zu m ien ie p rz e z a u to ra p o d sta w o w y c h p o ję ć , ale i o rz e te ln o ś ć re d a k to ra pracy.
W ra cając do k w e stii a n a liz y ź ró d e ł: n a tle c a ło śc i k sią ż k i te n ie z b y t lic z n e fra g m e n ty, w k tó ry c h a u to r sam , b e z p o śre d n ic tw a in n y c h h isto ry k ó w , in te rp re tu je je , z a s łu g u ją n a w y ró ż n ie n ie , je d n a k je g o w a rs z ta t n ie j e s t b e z za rzu tu . W p rac y w y k o rz y sta n e s ą je d y nie ź ró d ła tłu m a c z o n e n a ję z y k p o lsk i, co n ie ty lk o u n ie m o ż liw ia p e łn ą in te rp re ta c ję te k stów , ale te ż p o d w a ż a re p re z e n ta ty w n o ść d o k o n a n e g o ic h w y b o ru . N ie rz a d k o te ż w y d aje się, że a u to r nie do k o ń c a św ia d o m j e s t p ro b le m ó w z w ią z a n y c h z p ró b a m i b u d o w a n ia o b ra z u rz e c z y w is to śc i n a p o d sta w ie u tw o ró w lite ra c k ic h . D o sk o n a ły m te g o p rz y k ła d e m j e s t fra g m e n t, w k tó ry m , z a sta n a w ia ją c się n a d rz e c z y w is ty m k s z ta łte m ż y c ia se k s u a ln e
go lu d z i śre d n io w ie c z a , d o c h o d z i do w n io sk u , że b y ć m o że p ra w d z iw sz y n iż p o e z ja d w o rs k a czy tra k ta ty te o lo g ic z n e je g o o b ra z p o k a z u ją lu d o w e fa b lia u x , k tó re „ d o w o d z ą w d u ż y m sto p n iu fa k tu , iż w rz e c z y w is to śc i ży c ie se k su a ln e lu d z i w ie k ó w śre d n ic h nie ró żn iło się aż ta k b a rd z o o d w sp ó łc z e sn e g o ” (s. 151). R o z w a ż a n io m ty m nie to w a rz y sz y ja k a k o lw ie k re fle k s ja n a d s p e c y fik ą ź ró d e ł, o k tó ry c h b y ła w yżej m o w a — z d a n ie m a u to ra, je d y n e , co ró żn ić m a fa b lia u x o d u tw o ró w z k rę g u d w o rsk ieg o , to fak t, że te p ie rw sze „n ie d o ty c z ą w a rstw y ry c e rsk ie j, le c z m ie sz k a ń c ó w m ia st i w s i” . T y m c zasem f a
b lia u x to u tw o ry fik c y jn e , o c h a ra k te rz e sa ty ry c z n y m , c e c h u ją c e się cz ę sto h u m o re m
d o ść (p rz y n ajm n iej d la w sp ó łc z e sn e g o o d b io rcy ) o b sc e n ic z n y m ; w sz y stk o to k a ż e in te r p re to w a ć te ź ró d ła z n a le ż y tą o stro ż n o śc ią . W o g ó le stw ie rd z ić należy, że w re c e n z o w a nej p ra c y tru d n o zn a le źć p rz y k ła d y so lid n ej a n a liz y te k stó w ź ró d ło w y c h — c y ta ty z n ic h s ą raczej ilu s tra c ją do o m a w ia n y c h z a g a d n ie ń n iż p o d s ta w ą p ro w a d z e n ia w y w o d u p r e z e n to w a n e g o p rz e z autora.
N a jw a ż n ie jsz y m p o w o d e m k ry ty k i p o z o s ta ć je d n a k m u si sa m a k o n c e p c ja p rac y : je j z a s a d n ic z ą c z ę ś c ią je s t o m ó w ie n ie lite ra tu ry p rz e d m io tu u z u p e łn io n e w ła s n y m i re f le k sja m i au to ra , cz ęsto o p a rty m i ty lk o n a je g o w ła s n y m p rz e k o n a n iu lub — ja k sam d w u k ro tn ie s tw ie rd z a (s. 194, 22 6 ) — n a „ lo g ic z n y m ro z u m o w a n iu i nie p o p a rte a n a liz ą ź ró d ło w ą ” . T akie p o d e jśc ie b u d z ić m u si z d e c y d o w a n y sprzeciw , nie ty lk o b o w ie m nie p rz y c z y n ia się do p o sz e rz e n ia n aszej w ie d z y n a te m a t m a łż e ń stw a w śred n io w ie cz n ej F ra n c ji, ale cz ęsto p ro w a d z i do w n io sk ó w n ic z y m n ie p o p a rty c h , n ie u z a sa d n io n y c h albo z w y c z a jn ie b łę d n y c h . T ak j e s t c h o ć b y w tedy, gd y a u to r a rb itra ln ie d z ie li F ra n c ję n a r e g io n y sz c z e g ó ln ie siln eg o o d d z ia ły w a n ia ró ż n y c h tra d y c ji, ta k ż e w k w e s tia c h z w ią z a n y c h z m a łże ń stw em . I tak: p ó łn o c to tra d y c ja g erm a ń sk a , p o łu d n ie — zw y c z a je rz y m skie, B re ta n ia — tra d y c ja c e lty c k a , a „w ce n tra ln e j c z ę śc i k ra ju , g d zie p o z y c ja K o śc io ła b y ła n a jsiln ie jsz a , z a u w a ż y ć b ę d z ie m o ż n a — ja k się w y d a je — n a jsiln ie jsz y w p ły w m y śli k o ś c ie ln e j” (s. 193). S k o m p lik o w an e z a g a d n ie n ie d z ie d z ic tw a k u ltu ro w e g o d w u - n a sto w ie c z n e j F ra n c ji z o sta ło u ję te w p ro sty sc h em a t, k tó ry je d n a k n ie w ie le m a w s p ó ln e
go z naszą wiedzą na ten temat; i nic dziwnego — autor sam przyznaje, że to wynik jego
własnych przemyśleń.
Wreszcie nie sposób nie zauważyć, że pracy brak właściwie tezy i konkluzji. Są
oczywiście tezy szczegółowe, takie jak wymienione wyżej przekonanie o roli interesu
rodowego czy opinia, że o kształcie małżeństwa we Francji feudalnej decydowały roz
maite elementy dziedzictwa kulturowo-religijnego tego kraju (tradycja judeochrześci-
jańska, prawo rzymskie, tradycja germańska), nie są to jednak stwierdzenia ani szczegól
nie ważkie, ani nadmiernie odkrywcze. Na dodatek w żaden sposób nie organizują one
wywodu autora, który pozostawia czytelnika z wrażeniem, że ma do czynienia nie z lo
gicznie skonstruowaną monografią, lecz raczej ze zbiorem swobodnych rozważań na
temat, który w historiografii znalazł już swoje staranniejsze i — co tu dużo mówić —
lepsze opracowania.
G rze g o rz P a c U n iw ersytet W arszawski In s ty tu t H isto ryczn y