• Nie Znaleziono Wyników

"Małżeństwo, kobieta, cielesność. Instytucja małżeństwa w XII i XIII–wiecznej Francji", Marcin Zawilski, Kraków 2008 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Małżeństwo, kobieta, cielesność. Instytucja małżeństwa w XII i XIII–wiecznej Francji", Marcin Zawilski, Kraków 2008 : [recenzja]"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Grzegorz Pac

"Małżeństwo, kobieta, cielesność.

Instytucja małżeństwa w XII i

XIII–wiecznej Francji", Marcin

Zawilski, Kraków 2008 : [recenzja]

Przegląd Historyczny 100/3, 626-630

(2)

jednak można się pokusić o scharakteryzowanie stanu antropologicznej refleksji o ciele

w środowisku naukowym, w którym zbiór ten powstał. Po pierwsze daje się zauważyć,

że nawet jeśli odrzucimy te teksty, które w publikacji naukowej nie powinny były się

znaleźć, to zainteresowanie problematyką ciała jest w dużej mierze powierzchowne. Wie­

le artykułów znalazło się chyba w recenzowanym tomie przypadkowo, a w niektórych

można rozpoznać dopisywanie na siłę wstępów i zakończeń, żeby odpowiadały z grubsza

ogólnemu tematowi. Po drugie, wśród artykułów poświęconych w istocie problemowi

cielesności część jest zwykłą wyliczanką wątków, jakie można znaleźć w badanym przez

autora źródle. Trudno tu zatem mówić o podejściu antropologicznym, lecz raczej o „an­

tykwarycznym”. Po trzecie, w opracowaniach, których autorzy próbują zastosować pew­

ne modele interpretacyjne antropologii ciała, często nie widać głębszego namysłu nad

ich zastosowaniem. Ich autorzy powtarzają odniesienia do kilku naukowych ikon, głów­

nie do tercetu M e r l e a u - P o n t y — Bourdieu — Foucault. Zwłaszcza zastosowanie

koncepcji tego ostatniego staje się uniwersalnym wytrychem interpretacyjnym, niezależ­

nie od sensowności takiej interpretacji. Charakterystyczne jest również, że wśród tej trój­

ki nie ma żadnego antropologa. Tom ukazuje, moim zdaniem, że tworzenie świadomej

antropologii ciała jest udziałem nielicznej garstki autorów.

Na koniec należy odnieść się do zastrzeżeń jednego z najbardziej wartościowych

tekstów tomu, czyli do obaw Zbigniewa Libery, czy autonomia antropologii ciała, bazu­

jącej (wedle tego autora) na dychotomicznej wizji człowieka, nie spowoduje zagubienia

przez tą dyscyplinę całościowego, humanistycznego pojęcia człowieka, kierując jej za­

interesowania ku fizyczności ciała, a ignorując duchowość. Po lekturze tomu można

stwierdzić, że ta groźba jest na razie zupełnie nierealna. Nie licząc pewnej, zbyt dużej

wprawdzie w stosunku do wagi sprawy, ale jednak marginalnej fascynacji ideologią so­

cjobiologiczną, w opracowaniach zamieszczonych w zbiorze widać jednoznaczny pry­

mat duchowości oraz wytworów kultury nad ciałem fizycznym. To przez ich pryzmat

— ducha, kulturę, dyskurs — autorzy obserwują ludzkie ciało, rzadko kiedy — zbyt

rzadko — sięgając do fizyczności, materialności, czy do praktyk cielesnych człowieka.

Antropologia ciała jako dyscyplina, której stan rejestruje recenzowany tom, to wciąż

jeszcze antropologia zainteresowana ciałem, a nie antropologia od ciała wychodząca.

Tom asz W iślicz U n iw ersytet W arszawski In s ty tu t H isto ryczn y

Marcin Z a w i l s k i ,

M a łż e ń s tw o , k o b ie ta , c ie le s n o ś ć . I n s ty t u c ja m a ł­ ż e ń s tw a w X I I i X I I I - w i e c z n e j F r a n c j i

, Towarzystwo Wydawnicze „Historia

Iagiellonica”, Kraków 2008, s. 255.

Podjęcie tematu badawczego leżącego w centrum zainteresowań mediewisty nie­

wątpliwie wybitnego, a jednocześnie dobrze polskiej historiografii znanego, jakim jest

(3)

Georges Du b y , wymaga odwagi. Próbę tę podjął w swej monografii Marcin Z a w i l ski ,

niestety — co trzeba powiedzieć już na wstępie — bez specjalnego powodzenia.

Książka dzieli się na cztery rozdziały. W pierwszym autor omawia kształtowanie się

chrześcijańskiej doktryny małżeńskiej, w drugim prezentuje procedurę zawierania mał­

żeństwa, w trzecim podejmuje kwestię pożycia płciowego i powinności małżeńskiej,

w czwartym wreszcie rozważa inne obowiązki spoczywające na kobiecie w ramach mał­

żeństwa, rodziny i domu.

Pierwszy rozdział to omówienie poglądów na małżeństwo obecnych nie tylko

w Biblii i pismach myślicieli chrześcijańskich, lecz także w pogańskiej filozofii greckiej.

Niestety, omawiając poglądy kolejnych twórców doktryny chrześcijańskiej, autor prze­

skakuje od Grzegorza Wielkiego do Piotra Damianiego, zauważając jedynie, na prze­

strzeni dzielących tych autorów 400 lat, myśl Jonasza z Orleanu. Przy okazji omawiania

tej ostatniej stwierdza, że „koncepcja biskupa orleańskiego — traktująca małżeństwo

jako swoiste lekarstwo na płonące pożądaniem ciało — — stanie się niezwykle popular­

na wśród wielu teologów X II- i XIII-wiecznych” (s. 52). Trudno zrozumieć, jak to moż­

liwe, że autor nie zauważył tego poglądu u Ojców Kościoła i jak mógł uznać go za orygi­

nalną myśl Jonasza, skoro sam kilkanaście stron wcześniej (s. 37) cytuje Pawłowy 1 List

do Koryntian, z którego słowa te pochodzą. Warto zadać też pytanie, dlaczego — oma­

wiając kwestię rozwoju chrześcijańskiej myśli dotyczącej małżeństwa — autor nie pod­

jął w ogóle zagadnienia małżeństw duchownych i celibatu, jakże istotnego przez wieki

w tej debacie. Zdanie: „Małżeństwo nie mogło znaleźć takiego poklasku w oczach Ojców

Kościoła jak życie kapłańskie” (s. 27) kazałoby przypuszczać, że nie jest po prostu świa­

dom istnienia zjawiska małżeństw księżowskich, niemniej są one dostrzeżone w dalszej

części pracy. Tu z kolei znajdziemy wyjaśnienie braku odwołań do wcześniejszych dys­

kusji i ustawodawstwa synodalnego na temat celibatu i czystości kapłanów — autor, wy­

rażający pogląd, że „starania o wprowadzenie obowiązkowego celibatu księży rozpoczę­

ła dopiero reforma gregoriańska” (s. 110), nie wie po prostu, że kwestia ta była żywa co

najmniej od wieku IV.

To, co jednak budzi największą wątpliwość w tej części pracy to pytanie, czy jest

ona w ogóle potrzebna. Czy rzeczywiście praca poświęcona małżeństwu w feudalnej

Francji musi poświęcać 40 stron na przedstawienie, na podstawie literatury, poglądów

kolejnych myślicieli pogańskich i chrześcijańskich? Może lepiej byłoby odesłać czytel­

nika do literatury właśnie, choćby do klasycznej (i tłumaczonej na język polski) książki

Petera B r o w n a „Ciało i społeczeństwo. Mężczyźni, kobiety i abstynencja seksualna we

wczesnym chrześcijaństwie”, Kraków 2006, której nie znalazłem jednak w bibliografii.

Nic nie przekonuje też, że ten rozbudowany wstęp jest konieczny dla dalszego wywodu.

Być może bowiem stosunkowo duża objętość pierwszego rozdziału byłaby uzasadniona,

gdyby autor podjął się także zrelacjonowania i wnikliwej analizy poglądów na małżeń­

stwo kościelnych myślicieli gregoriańskich i pogregoriańskich, czego należałoby oczeki­

wać, biorąc pod uwagę ramy chronologiczne pracy. Tymczasem kluczowej dla tematu

debacie na temat istoty i definicji małżeństwa, gorącej zwłaszcza w wieku XII, którą naj­

krócej można streścić jako spór zwolenników teorii koitalnej i konsensualnej, autor po­

święca raptem sześć stron (czyli tyle samo, ile poglądom filozofii greckiej na seksual­

ność!) i to bez szczególnych odwołań do części wcześniejszej.

(4)

N ie s te ty n ik ła j e s t te ż w a rto ść m e ry to ry c z n a te g o w y w o d u . A u to r p isz e n a p rz y k ła d 0 „ o s ta te c z n y m z w y c ię stw ie te o rii k o n se n su a ln e j n a d k o ita ln ą w sta n o w isk u K o ś c io ła ” , w y d ź w ię k tej d ru g iej w id z ą c je d y n ie w ty m , że z a ce l m a łż e ń stw a n a d a l u c h o d z iła p ro - k re a c ja (s. 70). S am je d n a k stw ie rd z a w za k o ń c z e n iu , że, p o z a z g o d ą m ałżo n k ó w , o s ta t­ n im e ta p e m p ro c e d u ry z a w ie ra n ia m a łż e ń stw a b y ło p o ż y c ie (s. 237). B y ć m oże, aby w y ­ ja ś n ić tę k w e stię i d o strz e c , ja k d u ż y m u p ro sz c z e n ie m j e s t cy to w a n e w yżej z d a n ie i j a k

w aż n e m ie jsc e p rz y p a d a ło k o n su m p c ji w k o ś c ie ln y c h k o n c e p c ja c h w a ż n o śc i m a łż e ń stw a ta k ż e po o k resie ow ej b u rz liw e j d ebaty, w y sta rc z y ła b y c h o ć b y le k tu ra z w ię z łe g o a rty k u ­ łu M a c ie ja M i c h a l s k i e g o „C o itu s alb o c o n s e n su s c z y li co sta n o w i o w a ż n o śc i m a ł­ że ń stw a . R e la c ja z p ew n e j d y sk u sji z X I - X I I I w ie k u ” (w: „ N ihil su p e rflu u m esse. S tu d ia o fia ro w a n e P ro fe s o r Ja d w id z e K a rw a siń s k ie j” , P o z n a ń 2 0 0 0 ) , a u to r je d n a k nie o d w o łu je się do niego.

O m a w ia ją c n a p o d sta w ie lite ra tu ry p rz e d m io tu k o le jn e ele m e n ty p ro c e d u ry z a w ie ­ ra n ia m a łż e ń stw a , Z a w ilsk i n ie k tó re p ro b le m y tra k tu je z a sk a k u ją c o m a rg in aln ie . T ak j e s t c h o ć b y z k w e s tią ro z w o ju litu rg ic z n y c h fo rm b ło g o s ła w ie n ia m a łż e ń stw a i w o g ó le p r z e ­ m ia n w p o z io m ie p a rty c y p a c ji K o ś c io ła w o b rz ę d a c h m a łż e ń sk ic h , d la k tó ry c h to k w e stii o m a w ian y o k res m a p rz e c ie ż zn a c z e n ie k lu c zo w e. T ru d n o te ż d o p raw d y zro z u m ie ć , ja k autor, p o d e jm u ją c te m a t m a łż e ń stw a , m o ż e p o św ię c ić ty lk o je d e n p rz y p is k w e stii k o n k u ­ b in a tu , k tó ry p rz e c ie ż — ja k sa m p rz y z n a je — „ je sz c z e w X I w ie k u m ia ł c h a ra k te r d o ść p o w sz e c h n y ” (s. 68). Ja k w aż n y j e s t to te m a t, m o g ła b y w sk a z a ć c h o ć b y u w a ż n ie jsz a le k ­ tu ra o b fic ie cy to w a n ej w k sią ż c e p rac y D u b y ’ego „R y cerz, k o b ie ta i k sią d z. M a łż e ń stw o w fe u d a ln e j F ra n c ji” u k a z u ją c b ra k i w w y k o rz y sta n e j lite ra tu rz e p rz e d m io tu (ce lo w o k o ­ le jn y raz o g ra n ic z a m się do p o z y c ji w y d a n y c h w ję z y k u p o lsk im , ja k o że p rac o b c o ję ­ z y c z n y c h zn a jd u je się w b ib lio g ra fii ty lk o cztery ...).

In n ą w a ż n ą k w e s tią d o ty c z ą c ą m a łż e ń stw a , sta n o w ią c ą c e n tru m z a in te re so w a n ia G e o rg e s ’a D uby, j e s t z a g a d n ie n ie zg o d n o ś c i lub te ż k o n flik tu m ię d zy ty m , co n a z y w a o n „ m o ra ln o śc ią k a p ła n ó w ” i „ m o ra ln o śc ią w o jo w n ik ó w ” . Z a g a d n ien ie to p o d e jm u je w p e w ­ n y m sto p n iu ta k ż e Z a w ilsk i, je d n a k nie sp o só b nie o d n ie ść w ra ż e n ia , że nie ra d z i o n so b ie z m a te ria łe m , w e fe k c ie czeg o cz ę sto p o p a d a w sp rze cz n o ści. I ta k np. w ro z d z ia le trz e c im , p o św ię c o n y m ż y c iu p łc io w e m u , p isz e n ajp ierw , że lic z n e p o to m stw o b y ło w a ż ­ n y m in stru m e n te m p o lity k i ro d o w e j, a co z a ty m id z ie k o śc ie ln e z a k az y an ty k o n c e p c ji 1 a b o rc ji „ w y d a ją się ja k n ajb a rd z ie j z g o d n e ze s łu ż ą c ą w z m a c n ia n iu ro d o w ej p o tę g i z a ­ s a d ą w ie lo d z ie tn o ś c i” (s. 140). P o z o sta w m y n a b o k u k w e stię , w ja k i sp o só b z a k a z a n ty ­ k o n c e p c ji m ia łb y p o m ó c m a łż o n k o m p ra g n ą c y m m ie ć d z ie c i w ic h p o c z ę c iu — w sz a k ci, k tó rz y c h c ie li j e m ie ć, nie sto s o w a li m e to d z a p o b ie g a n ia ciąży n ie z a le ż n ie od te g o , czy b y ły one p rz e z K o śc ió ł z a k az an e , czy te ż nie. N ie c h w y sta rc zy , że sam Z a w ilsk i w y c o fu ­ j e się z a ra z z p o w y ż sz y c h stw ie rd z e ń i p isz e, że in te re se m ro d u b y ła ta k ż e tro s k a o to,

aby nie d z ie lić z iem i, a w ię c i n ie ro z g a łę z ia ć się n a d m ie rn ie , stą d z a k a z a n ty k o n c e p c ji i a b o rc ji b y ł n ie k ie d y sp rze cz n y z in te re se m ro d u (s. 1 4 1 -1 4 2 ). R o z d z ia ło w i te m u to w a ­ rzy sz y te z a , że n a jw a ż n ie jsz y m e le m e n te m k o n stru u ją c y m ży c ie m a łż e ń sk ie b y ł in te re s rodu, co je d n a k m ia ło b y to w p ra k ty c e z n a cz y ć, a u to r w y d a je się — j a k w id a ć z p rz y to ­ c z o n y c h tu, s p rz e c z n y c h o p in ii — nie do k o ń c a pew ny.

P rz e jd ź m y do k w e stii za sa d n ic z e j. N a jc ie k a w sz e c z ę śc i k sią ż k i to te, w k tó ry c h Z a w ilsk i o m a w ia o b ra z m a łż e ń stw a w lite ra tu rz e k rę g u k u ltu ry ry c e rsk ie j. F ra g m e n ty te

(5)

w y ró ż n ia o d resz ty p rac y c e c h a za sa d n ic z a , a m ia n o w ic ie ź ró d ło w y ch a rak te r. W w ię k ­ sz o śc i j e s t o n a b o w ie m o g ó ln ik o w y m o m ó w ie n ie m n ie m a l w y łą c z n ie p o lsk ie j lub tłu m a ­ cz o n ej n a ję z y k p o ls k i lite ra tu ry p rz e d m io tu , co k aż e p o sta w ić p y ta n ie , czy w n o si o n a c o k o lw ie k n o w eg o do b a d a ń n a d m a łż e ń stw e m w śred n io w ie cz u . O w a zn a jo m o ść lite r a ­ tu ry p rz e d m io tu ta k ż e o k a z u je się cz ęsto n ie d o sta te c z n a o w o c u ją c b łę d a m i, sp o śró d k tó ­ ry c h k ilk a w sk a z a łe m p o w y ż e j. B łę d y w ro d z a ju n a z w a n ia T o m a sza z A k w in u O jc e m K o ś c io ła (s. 58) czy stw ie rd z e n ia , że h is to ria O n a n a służy A u g u sty n o w i do p o tę p ia n ia „ w sz e lk ic h c z y n n o śc i a b o rc y jn y c h ” (s. 47), k aż e p o sta w ić p y ta n ie n ie ty lk o o ro zu m ien ie p rz e z a u to ra p o d sta w o w y c h p o ję ć , ale i o rz e te ln o ś ć re d a k to ra pracy.

W ra cając do k w e stii a n a liz y ź ró d e ł: n a tle c a ło śc i k sią ż k i te n ie z b y t lic z n e fra g m e n ­ ty, w k tó ry c h a u to r sam , b e z p o śre d n ic tw a in n y c h h isto ry k ó w , in te rp re tu je je , z a s łu g u ją n a w y ró ż n ie n ie , je d n a k je g o w a rs z ta t n ie j e s t b e z za rzu tu . W p rac y w y k o rz y sta n e s ą je d y ­ nie ź ró d ła tłu m a c z o n e n a ję z y k p o lsk i, co n ie ty lk o u n ie m o ż liw ia p e łn ą in te rp re ta c ję te k ­ stów , ale te ż p o d w a ż a re p re z e n ta ty w n o ść d o k o n a n e g o ic h w y b o ru . N ie rz a d k o te ż w y d aje się, że a u to r nie do k o ń c a św ia d o m j e s t p ro b le m ó w z w ią z a n y c h z p ró b a m i b u d o w a n ia o b ra z u rz e c z y w is to śc i n a p o d sta w ie u tw o ró w lite ra c k ic h . D o sk o n a ły m te g o p rz y k ła d e m j e s t fra g m e n t, w k tó ry m , z a sta n a w ia ją c się n a d rz e c z y w is ty m k s z ta łte m ż y c ia se k s u a ln e ­

go lu d z i śre d n io w ie c z a , d o c h o d z i do w n io sk u , że b y ć m o że p ra w d z iw sz y n iż p o e z ja d w o rs k a czy tra k ta ty te o lo g ic z n e je g o o b ra z p o k a z u ją lu d o w e fa b lia u x , k tó re „ d o w o d z ą w d u ż y m sto p n iu fa k tu , iż w rz e c z y w is to śc i ży c ie se k su a ln e lu d z i w ie k ó w śre d n ic h nie ró żn iło się aż ta k b a rd z o o d w sp ó łc z e sn e g o ” (s. 151). R o z w a ż a n io m ty m nie to w a rz y sz y ja k a k o lw ie k re fle k s ja n a d s p e c y fik ą ź ró d e ł, o k tó ry c h b y ła w yżej m o w a — z d a n ie m a u ­ to ra, je d y n e , co ró żn ić m a fa b lia u x o d u tw o ró w z k rę g u d w o rsk ieg o , to fak t, że te p ie rw ­ sze „n ie d o ty c z ą w a rstw y ry c e rsk ie j, le c z m ie sz k a ń c ó w m ia st i w s i” . T y m c zasem f a ­

b lia u x to u tw o ry fik c y jn e , o c h a ra k te rz e sa ty ry c z n y m , c e c h u ją c e się cz ę sto h u m o re m

d o ść (p rz y n ajm n iej d la w sp ó łc z e sn e g o o d b io rcy ) o b sc e n ic z n y m ; w sz y stk o to k a ż e in te r­ p re to w a ć te ź ró d ła z n a le ż y tą o stro ż n o śc ią . W o g ó le stw ie rd z ić należy, że w re c e n z o w a ­ nej p ra c y tru d n o zn a le źć p rz y k ła d y so lid n ej a n a liz y te k stó w ź ró d ło w y c h — c y ta ty z n ic h s ą raczej ilu s tra c ją do o m a w ia n y c h z a g a d n ie ń n iż p o d s ta w ą p ro w a d z e n ia w y w o d u p r e ­ z e n to w a n e g o p rz e z autora.

N a jw a ż n ie jsz y m p o w o d e m k ry ty k i p o z o s ta ć je d n a k m u si sa m a k o n c e p c ja p rac y : je j z a s a d n ic z ą c z ę ś c ią je s t o m ó w ie n ie lite ra tu ry p rz e d m io tu u z u p e łn io n e w ła s n y m i re f le k ­ sja m i au to ra , cz ęsto o p a rty m i ty lk o n a je g o w ła s n y m p rz e k o n a n iu lub — ja k sam d w u ­ k ro tn ie s tw ie rd z a (s. 194, 22 6 ) — n a „ lo g ic z n y m ro z u m o w a n iu i nie p o p a rte a n a liz ą ź ró d ło w ą ” . T akie p o d e jśc ie b u d z ić m u si z d e c y d o w a n y sprzeciw , nie ty lk o b o w ie m nie p rz y c z y n ia się do p o sz e rz e n ia n aszej w ie d z y n a te m a t m a łż e ń stw a w śred n io w ie cz n ej F ra n c ji, ale cz ęsto p ro w a d z i do w n io sk ó w n ic z y m n ie p o p a rty c h , n ie u z a sa d n io n y c h albo z w y c z a jn ie b łę d n y c h . T ak j e s t c h o ć b y w tedy, gd y a u to r a rb itra ln ie d z ie li F ra n c ję n a r e ­ g io n y sz c z e g ó ln ie siln eg o o d d z ia ły w a n ia ró ż n y c h tra d y c ji, ta k ż e w k w e s tia c h z w ią z a ­ n y c h z m a łże ń stw em . I tak: p ó łn o c to tra d y c ja g erm a ń sk a , p o łu d n ie — zw y c z a je rz y m ­ skie, B re ta n ia — tra d y c ja c e lty c k a , a „w ce n tra ln e j c z ę śc i k ra ju , g d zie p o z y c ja K o śc io ła b y ła n a jsiln ie jsz a , z a u w a ż y ć b ę d z ie m o ż n a — ja k się w y d a je — n a jsiln ie jsz y w p ły w m y śli k o ś c ie ln e j” (s. 193). S k o m p lik o w an e z a g a d n ie n ie d z ie d z ic tw a k u ltu ro w e g o d w u - n a sto w ie c z n e j F ra n c ji z o sta ło u ję te w p ro sty sc h em a t, k tó ry je d n a k n ie w ie le m a w s p ó ln e ­

(6)

go z naszą wiedzą na ten temat; i nic dziwnego — autor sam przyznaje, że to wynik jego

własnych przemyśleń.

Wreszcie nie sposób nie zauważyć, że pracy brak właściwie tezy i konkluzji. Są

oczywiście tezy szczegółowe, takie jak wymienione wyżej przekonanie o roli interesu

rodowego czy opinia, że o kształcie małżeństwa we Francji feudalnej decydowały roz­

maite elementy dziedzictwa kulturowo-religijnego tego kraju (tradycja judeochrześci-

jańska, prawo rzymskie, tradycja germańska), nie są to jednak stwierdzenia ani szczegól­

nie ważkie, ani nadmiernie odkrywcze. Na dodatek w żaden sposób nie organizują one

wywodu autora, który pozostawia czytelnika z wrażeniem, że ma do czynienia nie z lo­

gicznie skonstruowaną monografią, lecz raczej ze zbiorem swobodnych rozważań na

temat, który w historiografii znalazł już swoje staranniejsze i — co tu dużo mówić —

lepsze opracowania.

G rze g o rz P a c U n iw ersytet W arszawski In s ty tu t H isto ryczn y

Caroline Walker B y n u m ,

W o n d e rfu l B lo o d . T h e o lo g y a n d P r a c tic e in L a te M e d ie v a l N o r th e r n G e r m a n y a n d B e y o n d

, University of Pennsylvania

Press, Philadelphia 2007, s. XIX, 402, bibliografia, indeks.

Obszar, na którym autorka książki poświęconej późnośredniowiecznemu kultowi

Krwi skupia uwagę — Wilsnack i północne Niemcy (Brandenburgia, Meklemburgia) —

nie wymaga specjalnego uzasadnienia. Poza najsłynniejszym w piętnastowiecznej

Europie sanktuarium z cudownymi hostiami znajdowało się w Niemczech i Austrii ponad

sto innych miejsc, gdzie je czczono lub pielgrzymowano do relikwii Krwi; w późnym

średniowieczu najwięcej przybyło ich właśnie na Północy. Region ten przyciąga nadto

uwagę odmienną od włoskiej duchowością (gdzie kult ten wystąpił wcześniej), brutalno­

ścią i krwawymi scenami charakteryzującymi literaturę i przedstawienia plastyczne. Kult

Krwi, wielokrotnie i od dawna badany z różnych punktów widzenia przez przedstawicie­

li różnych dyscyplin historycznych, jest więc przez Caroline Walker B y n u m prześwie­

tlany raz jeszcze. Ale nie jest to już „zwykły rentgen”, w wielu miejscach zastępuje go

„tomografia komputerowa”, przede wszystkim tekstów, które wokół tego kultu powstały,

i tych, które od czasów narodzin patrystyki po początki reformacji zajmowały się proble­

mem przelanej krwi Chrystusa. Kwestionariusz badawczy Bynum, choć wyłożony został

we wstępnym rozdziale („Introduction: a Franzy for Blood”), w pełni odkrywamy dopie­

ro w trakcie lektury całej książki, przekonując się, że autorka pozostała i w tej pracy

wierna najważniejszemu (a można by rzec, jedynemu) tematowi swoich, prowadzonych

od początku lat sześćdziesiątych XX w. badań: inkarnacji — jej centralnemu miejscu

w myśli chrześcijańskiej, kulcie, religijności i szerzej, kulturze średniowiecza. „Wonder-

ful Blood” jest więc kolejnym przybliżeniem średniowiecznego rozumienia wcielenia

Cytaty

Powiązane dokumenty

Prymas Hlond, jako trzeźwy obserwator otaczającej go rzeczywisto- ści, doskonale zadawał sobie sprawę ze skali represji poprzedzających wybory, jak i z dokonanego fałszerstwa,

NNiiee pprrzzyy-- jjęęttoo uucchhwwaałł ddoottyycczząąccyycchh sspprraaww oossoo-- bboowwyycchh,, m m..iinn..:: pprrzzyyzznnaanniiaa pprraaww wwyykkoonnyywwaanniiaa

Wykreśl wyrazy, które nie powinny znaleźć się w zdaniu.. Mama przyniosła do domu

Harmonogram zajęć w semestrze zimowym roku akademickiego 2020/2021, rok I P SSI specjalność: język niemiecki od podstaw.. godzina Poniedziałek Wtorek Środa Czwartek

Profesor Krzysztof Simon, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, przyznaje, że młodzi ludzie w stolicy województwa

Valor, Corporate social responsibility and corporate citizenship: towards corporate accoantability, ,,Business and Society Review” 2005 Vol?. Wood, Business citizenship: From

nieszczęśliwą minę, że obelgi więzną mi w gardle. I im dłużej doktor Dusseldorf milczy ze swoją zmartwioną miną, tym bardziej ja czuję się

brak lokalizacji do uwagi W sytuacji gdy wyznaczenie miejsc postojowych nie było możliwe ze względu na niewystarczające parametry drogi, ale możliwy jest legalny postój pojazdu