• Nie Znaleziono Wyników

Literatura i społeczeństwo

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Literatura i społeczeństwo"

Copied!
25
0
0

Pełen tekst

(1)

Leo Lowenthal

Literatura i społeczeństwo

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 61/1, 247-270

(2)

P R O B L E M Y S O C J O L O G I I L I T E R A T U R Y Pam iętnik Literacki LXI, 1970, z. 1

LEO LOW ENTH AL

LITERATURA I SPOŁECZEŃSTWO

Socjologiczna interpretacja lite ra tu ry — zarówno literatu ry popular­ nej jak i literatu ry artystycznej — nie jest dyscypliną stanowiącą chlubę socjologii. Od czasu gdy studia nad literatu rą wyzwoliły się spod w pły­ wów surowych założeń metodologii i historycznie nieodpartych praw filologicznych, niemal każdy, kto dysponuje kunsztem czytania i pisania, czuje się upoważniony do w yrażania poglądów krytycznych — histo­ rycznych, estetycznych i socjologicznych — oraz do formułowania uogól­ nień. Dyscypliny akademickie, tradycyjnie interesują się problem am i analizy literackiej i historii lite ra tu ry i nagle postawione w obliczu ogromnego wpływu literatu ry masowej, bestsellerów, popularnych cza­ sopism, komiksów i tym podobnych, zajęły stanowisko wyniosłej obojęt­ ności wobec wszelkiej twórczości będącej przejaw em niższych regionów wyobraźni. Tak więc wyzwanie nie zostało podjęte, spraw a pozostaje otw arta i zadaniem socjologa będzie w jakiś sposób nią się zająć h

Poniższe uwagi i spostrzeżenia nie stanow ią oczywiście próby syste­ matycznego przedstawienia całości zagadnienia, jest to raczej próba przeglądu tego, co dotąd zrobiono, i tego, co pozostało do zrobienia.

[Leo L ö w e n t h a l — profesor socjologii i w ym ow y w Berkeley, U niversity of California, autor prac: L ite r a tu r e a n d th e Im a g e o f M an (1967), P ro p h e ts of

D e c e it (1957, w spólnie z Norbertem G u t e r m a n e m ) , C u ltu re an d S o cia l B e h a ­

v io r (wspólnie z Seym ourem L i p s e t e m), L ite r a tu r e , P o p u la r C u ltu re a n d S o ­

c ie ty (1961). Prace w języku angielskim ogłasza pod nazwiskiem : Löwenthal. Pierw sza w ersja eseju L ite r a tu r a i s p o łe c z e ń s tw o (L ite r a tu r e a n d S o ciety) ukazała się pod tytułem T he S o cio lo g y o f L ite r a tu r e w: C o m m u n ica tio n s m M o d ern

S o c ie ty . W. Schramm, Urbana, Ul. U niversity of Illinois Press 1948.

Przekład w edług: L. L ö w e n t h a l , L ite r a tu r e a n d S o c ie ty . Rozdz. V w:

L ite r a tu r e , P o p u la r C u ltu re a n d S o c ie ty . Prentice Hall, Englewood C liffs, N ew York 1961, s. 141— 161.]

1 Znam ienny jest fakt, że n'ie istnieje żadna aktualna i wyczerpująca b iblio­ grafia z dziedziny socjologii literatury i nauk hum anistycznych. Najwartościowsza pozycja tego typu opublikowana została blisko dziesięć lat tem u. Por. G en e ra l

B ib lio g r a p h y . W: H. D. D u n c a n , L a n g u a g e and L ite r a tu r e in S o cie ty . U niversity of Chicago Press, Chicago 1953, s. 143— 214.

(3)

248 LEO L O W E N T H A L

1. Literatura a ustrój społeczny

Pod powyższym tytułem k ry ją się problem y dwojakiej natury . S pra­ wą naczelną jest określenie funkcji literatu ry w obrębie danego społe­ czeństwa, a następnie — na różnych poziomach stratyfikacji tego społe­ czeństwa. W niektórych społeczeństwach, zarówno pierw otnych jak i re ­ prezentujących wysoki poziom rozwoju kulturalnego, literatu ra jest in te­ gralnym elementem ogółu przejawów życia społecznego i trudno ją w y­ raźnie wyodrębnić jako zjawisko niezależne od uroczystości kultowych i religii. Stanowi ona w tedy raczej swego rodzaju „ujście” dla tych insty­ tucji, jak to m a miejsce na przykład w wypadku rytualnej pieśni szcze­ powej, wczesnej tragedii greckiej lub średniowiecznego m isterium . Cza­ sem jednakże dzieje się przeciwnie. W świecie klasy średniej literatu ra istnieje jako elem ent w yraźnie odrębny od innych przejawów działalnoś­ ci kulturalnej i funkcjonalnie zróżnicowany. Może się ona stać ucieczką dla grup przeżywających fru strację n a tle politycznym, jak to się stało z wczesnym romantyzmem, lub dla frustracji społecznej na skalę maso­ wą, co jest zjawiskiem powszechnym w masowej literaturze rozryw ko­ wej. L iteratu ra może ponadto funkcjonować jako narzędzie ideologiczne w pełnym tego słowa znaczeniu, gloryfikując specyficzny system władzy i popierając jego cele wychowawcze, jak to miało miejsce w wypadku twórczości dram aturgów hiszpańskich i francuskich epoki absoluty­ zmu.

Drugim aspektem zagadnienia, dostarczającym być może mniej obfi­ tych m ateriałów, lecz nie mniej obiecującym w świetle perspektyw so­ cjologicznych, jest kw estia form literackich. Poezja epicka i liryczna, dram at i powieść — wszystkie te form y m ają swoje własne powiązania z określonym przeznaczeniem społecznym. Samotność jednostki lub po­ czucie bezpieczeństwa w kolektywie, społeczny optymizm lub rozpacz, zainteresow anie własnym i refleksjam i psychologicznymi lub wierność obiektywnej skali w artości — wszystko to prowadzić może do skojarzeń, które z kolei wiodą do nowego ujęcia form literackich w kategoriach określonych sytuacji społecznych 2. Poprzedni rozdział stanowi przykład badań w tej dziedzinie 3.

2 N ajciekaw sza praca na ten tem at n ie została niestety w ydana w języku an­ gielskim : G. L u k â с s, D ie T h eo rie d es R o m a n s (Cassirer, Berlin 1920). Problem ten porusza także K. B u r k e w: T h e P h ilo so p h y of L ite r a r y Form . Louisiana State U niversity Press, Baton Rouge 1941.

3 [Mowa tu o rozprawie T h e T r iu m p h o f M ass Idols, drukowanej w tomie, z którego pochodzi niniejsze studium.]

(4)

2. Pozycja pisarza w społeczeństwie

Pisarz jako tw órca jest niejako egzystencją per se. Obiektywne m a­ teriały źródłowe stanowią dla niego tylko arsenał środków, do którego sięga w m iarę potrzeb i zgodnie ze swymi estetycznym i założeniami. Reprezentuje on w ten sposób prototyp zachowania intelektualnego i soc­ jologowie dyskutujący z takim ożywieniem o inteligencji mogliby może sprowadzić tę dyskusję na bardziej konkretną płaszczyznę, gdyby ją po­ parli historycznie udokum entow aną analizą zarówno społecznego auto­ portretu jak i specyficznych funkcji społecznych przedstawicieli tej jed­ nej z najstarszych profesji intelektualnych.

Ograniczę się tu do wyliczenia kilku jedynie punktów wyjściowych, pod wspólną nazw ą koncepcji subiektywnych, w ym ieniając role proroka, misjonarza, dostawcy rozryw ki, przedstawiciela określonego rzemiosła czy zawodu, działacza politycznego lub businessmana jako niektóre auto- koncepcje twórców literatu ry . Na płaszczyźnie czynników obiektywnych należałoby przeanalizować źródła prestiżu i dochodu, nacisk zinstytucjo­ nalizowanych agencji kontroli społecznej, jawnej lub anonimowej, w pływ technologii i ch arak ter mechanizmów rynkowych, rozpatrując *te wszyst­ kie zjawiska w powiązaniu z takim i czynnikami, jak m otyw y pow staw a­ nia i rozpowszechnianie artystycznej twórczości pisarskiej oraz społecz­ ne, ekonomiczne i k u ltu raln e elem enty sytuacji, w jakiej tw orzą pisarze na poszczególnych etapach rozwoju historycznego. W pływy dworów ksią­ żęcych, akadem ii i salonów, klubów książki i przem ysłu filmowego na rzemiosło literackie są przykładem istotnych tem atów dla system atycz­ nych badań 4. Istnieją także problem y z pogranicza płaszczyzny subiek­ tyw nej i obiektyw nej; np. czy we współczesnych w arunkach produkcji książek i czasopism pisarz pozostaje nadal niezależnym przedsiębiorcą, czy też staje się on raczej pracownikiem zatrudnionym przez wydawcę lub im presaria.

3. Społeczeństwo i problemy społeczne jako materiał literacki

Z niniejszym rozdziałem w kraczam y w tradycyjną dziedzinę badań socjologicznych w literaturze. Istnieje niezliczona ilość książek i arty k u ­ łów w wielu krajach i językach na tem at stanowiska zajętego przez pi­ sarzy wobec państw a czy ekonomiki, czy też innego określonego zjawiska społecznego. Jednakże, mimo że te mniej lub bardziej rzetelne zbiory rzeczowych inform acji są w większości wypadków napisane przez litera­

4 C en n ych w s k a z ó w e k d o ty czą cy ch bad ań nad ty m i a sp e k ta m i sp o łeczn ej p o ­ z y c ji p isarza d o sta rcza A. G u e r a r d w sw o jej p ra cy L ite r a tu r e a n d S o c ie ty (L athrop, L ee and S h ep a rd , B o sto n 1935).

(5)

250 L EO L O W E N T H A L

tów i wobec tego dość przypadkowe w kw estii teorii społecznej, nie moż­ na ich po prostu odrzucić. Oceniają one literatu rę jako w tórny m ateriał źródłowy dla potrzeb analizy historycznej i stają się tym cenniejsze, im skąpsze są źródła oryginalne pochodzące z danego okresu. Ponadto, roz­ szerzają wiedzę o percepcji określonych zjawisk społecznych przez okre­ śloną grupę społeczną, jaką są pisarze, i w ten sposób stanow ią w kład do propedeutycznych badań nad historią i socjologią świadomości społecznej.

Socjolog zajm ujący się literatu rą i posiadający doświadczenie w dzie­ dzinie analizy litera tu ry pięknej nie może jednakże poprzestać n a rozpa­ tryw aniu i interpretacji m ateriałów literackich ex definitione socjolo­ gicznych; jego zadaniem jest także badanie społecznych im plikacji mo­ tywów i tem atów literackich, odległych od spraw publicznych lub bez­ pośrednio z nimi nie związanych. Szczególne podejście danego pisarza do przyrody czy miłości, do gestów i nastrojów, do samotności i kontaktów międzyludzkich, waga, jaką nadaje refleksjom, opisom czy dialogom — wszystko to są zjawiska, które na pierwszy rzu t oka w ydają się nie mieć nic wspólnego z istotą rozważań socjologicznych. W gruncie rzeczy jed­ nakże stanowią one praw dziw y i oryginalny m ateriał dla badań nad przenikaniem klim atu społecznego w najbardziej naw et osobiste i intym ­ ne dziedziny życia jednostki, które w końcu właśnie w oparciu o ten klim at się rozwija. Na przestrzeni dziejów literatu ra często stanow i je ­ dyne dostępne źródło inform acji o pryw atnym życiu jednostek.

Niedociągnięcia tak obecnie modnych biografii literackich wywodzą się po części z faktu, że ich autorzy coraz usilniej próbują w yjaśnić cha­ rak tery postaci literackich (i w znacznej mierze także całokształt sytuacji społecznej, w której je stworzono) za pomocą piorunujących konkluzji budowanych na podstawie analogii z psychiką współczesnego człowieka. Ale takich kobiet, jak Madame Bovary, Anna K arenina lub G retchen Fausta nie można interpretow ać wyłącznie przez analogię; problemów, które one przeżywały po prostu nie można przeżywać dzisiaj, ponieważ przem inęła cała atmosfera, z której wyrosły tam te konflikty. Społeczna analiza samych postaci oraz dane społeczne dotyczące okresu, w którym powstały, stanowią m ateriał, n a podstaw ie którego można zrozumieć zna­ czenie i funkcję rozważanych dzieł sztuki pisarskiej. Gdyby nasi rzekomi psychologowie w dziedzinie lite ra tu ry byli napraw dę szczerzy, musieliby przyznać, że wszystkie te kobiety, gdyby żyły dzisiaj, uchodziłyby za niemądre, chore nerwowo, które pow inny albo czymś się zająć, albo przejść kurację psychiatryczną, aby uwolnić się od dręczących je ob­ sesji i zahamowań.

Zadaniem socjologa lite ratu ry jest odnaleźć powiązania między prze­ życiami postaci fikcyjnych a określonym klim atem historycznym, z któ­ rego się wywodzą, i w ten sposób uczynić herm eneutykę literatury

(6)

częścią socjologii wiedzy. Musi on jak gdyby odnaleźć odpowiednik jed­ nostkowych tem atów i środków stylistycznych w dziedzinie kategorii społecznych 5.

Podczas gdy socjologiczne rozważania nad literatu rą w ykazują na ogół tendencje do generalizacji, szczegółowa analiza sceny burzy i ka­ tastrofy okrętu, która rozpoczyna Burzę Szekspira, może posłużyć jako przykład ścisłej k rytyki tekstowej, mogącej dostarczyć szeregu infor­ macji na tem at tła i podłoża sztuki i w ten sposób przyczynić się do lep­ szego zrozumienia socjologicznych im plikacji dalszych części utw oru. W tej krótkiej scenie Szekspir ukazuje postacie reprezentujące bardzo od siebie odległe klasy społeczne i przedstaw ia je w sytuacji krytycznej, co umożliwia mu rozważania nad istotą ich charakterów .

To, co w oczach współczesnej Szekspirowi publiczności mogło ucho­ dzić za n aturaln y układ stosunków, nam w ydaje się niejednokrotnie wysoce problematyczne. Jakiekolwiek próby interpretacji tych stosunków łączą się oczywiście z ryzykiem przypisania Szekspirowi przesadnej świadomości społecznej. Celem niniejszych rozważań nie jest jednakże k ry ty ka tekstu literackiego, nie zamierzam obciążać słów Szekspira brze­ mieniem rozlicznych znaczeń na różnych płaszczyznach, lecz starannie przysłuchać się temu, czemu dają świadectwo w wierszach omawianej sceny. W pewnym sensie przedmiotem naszych poszukiwań jest to, co w czasach Szekspira było *po prostu przyjm owane jako rzecz zupełnie naturalna. Takie podejście do tekstu nie musi ani wypaczać, ani doda­ wać nie zamierzonych znaczeń słowom Szekspira; w najgorszym razie — ukazuje jego postacie, ich rolę i stosunki między nimi w świetle prze­ m ian społecznych o zakresie szerszym niż te, które mogły być znane samemu Szekspirowi.

W scenie katastrofy okrętu poznajemy czarne charaktery sztuki. Chociaż Szekspir dba oczywiście o rozwój fabuły, musi najpierw n a­ kreślić postacie łotrów, i w pierwszej scenie swej sztuki przeciwstawia ich starannie postaciom Gonzala i bosmana. I oto uzurpatorzy i próżniacy okazują się w krytycznej sytuacji zupełnie bezużyteczni i zachowują się głupio, podczas gdy Gonzalo przem awia i zachowuje się w sposób roz­ sądny, a bosman pracuje fachowo i z poświęceniem. Jeśli uprzytom nim y sobie to, czego dowiadujemy się z dalszych scen sztuki, staje się widocz­ ne, że Szekspir definiuje swych bohaterów poprzez postępowe idee i kon­ cepcje m oralne swojej epoki, czarne charaktery pozostawiając we wstecz­ nym, a w każdym razie nie postępowym, odrętwieniu. W takim świetle 5 N a leży tu zau w ażyć, że praca E. B e n t l e y a T h e P la y w r ig h t as T h in k e r (R ey n a l and H itch cock , N e w Y ork 1946) je s t bardzo ud an ą próbą p rzetw o rzen ia sc e n in d y w id u a ln y c h na scen y sp ołeczn e, a n a stęp n ie ich in terp reta cji w a sp ek cie so cjo lo g icz n y m .

(7)

252 L E O L Ö W E N T H A L

czarne charaktery ukazują się jako przedstawiciele chylącej się do upad­ ku klasy arystokracji, których jedynym zainteresowaniem jest m aksy­ m alne w ykorzystanie odziedziczonych po poprzedniej epoce feudalnych przywilejów. Nie m ają oni nic wspólnego z Prosperem , Gonzalem czy prostym i m arynarzam i, których idee i czyny w yprzedzają pojaw ienie się klasy średniej wraz z typowym i dla niej cechami — indyw idualizm em i pracowitością.

Pierwszymi postaciami, które pojaw iają się na scenie, są ludzie pracy, w ykonujący w sposób odpowiedzialny swoje zawodowe funkcje. K apitan woła: „Bosman!” i bosman odpowiada: „Jestem , kapitanie. Co robić?” K apitan ciągnie:

P rzem ów do m a jtk ó w , a m a n ew ru j żw aw o; in aczej w p a d n iem y na sk a ły . Ż w aw o, ty lk o ż w a w o ! 6

Zostajemy szybko wprowadzeni w sytuację określoną potrzebą celo­ wej pracy w w arunkach najwyższego napięcia. Mówiący zw racają się do siebie używając nazw określających ich funkcje i w taki sposób, w jaki robotnicy rozm aw iają o swojej pracy lub w jaki m ajster zw raca się do podwładnego. Szef w ydaje rozkaz, bosman odpowiada, atm osfera jest swobodna, przyjacielska i rzeczowa mimo całej grozy sytuacji. Łatwo sobie wyobrazić, że w podobny sposób mogliby się zachowywać dwaj spraw ni piloci, gdyby im się przydarzyły jakieś kłopoty z samolotem.

K apitan jasno i po prostu w yraża konieczność pośpiechu. Jego słowa aż proszą się o porównanie ze słowami Alonsa, króla Neapolu, który w kilka sekund później pojawia się na scenie i rozkazuje m arynarzom , aby „okazali się ludźmi odważnego serca”. Jest to postawa pana feudal­ nego wobec najniższego z poddanych. Alonso nie rozumie sytuacji i jego stosunek do członków załogi zasadza się na poczuciu własnej dominacji, a nie rozsądku.

Natom iast istnieje zupełna zgodność między słowami kapitana a tym, w jaki sposób załoga rozumie cel pracy, którą należy niezwłocznie w y­ konać. Rzecz ciekawa, kapitan nie pojaw ia się już więcej w sztuce. P rze­ kazuje on plan całej strategii oraz ogólne wskazówki bosmanowi, który w dalszym ciągu będzie już wiedział, co robić. A utorytet nie jest czymś, co się m a ciągle przed oczyma, tak jak to miało miejsce w epoce feu­ dalnej; tkw i on w samym procesie produkcyjnym , dlatego więc kapitan może zejść ze sceny. Co więcej, m arynarze i bosman m ają dużo kłopotu z usunięciem ze swojej drogi panów feudalnych, którzy są mocno prze­ konani, że ich „w idzialny” au to ry tet jest niezbędny, podczas gdy w isto­

6 [W szystkie c y ta ty z B u r z y podano w tłu m a czen iu L. U l r i c h a w: W. S z e k s p i r , D zie ła d ra m a ty c z n e . T. 1. W a rsza w a 1964, s. 145— 147 (przyp. tłum .).]

(8)

cie okazuje się on absolutnie bezużyteczny. M arynarze pracują, skutecz­ nie wykonując to, co jest do zrobienia, bez niepotrzebnego strachu i znie­ cierpliwienia.

W dalszym ciągu sceny członkowie załogi wychodzą na pokład i bos­ man zwraca się do nich, mówiąc:

D alej, m o je dzieci! Ś m ia ło i żw a w o , m o je serd u szk a! Z w in ąć g łó w n y ża ­ g ie l! B aczn ość n a k a p ita ń sk ą św istaw ikę! D m ijże, aż p ęk n iesz!

W przemowie bosmana pow tarza się przyjacielska n u ta i prosta sku­ teczność słów kapitana, choć ogólny ton jest teraz nieco bardziej ojcow­ ski. Dystans między bosmanem a m arynarzam i jest w yraźnie większy niż dystans między kapitanem a bosmanem. K apitan udzielił bosmanowi ogólnych instrukcji, bosman jest bardziej szczegółowy w udzielaniu w ska­ zówek grupie mniej doświadczonych i mniej w ykształconych podwład­ nych. Nikt jednak nie używ a słów przykrych i opryskliwych, z w yjąt­ kiem momentu, w którym bosman — w sposób ironiczny — przeklina żywioły. Ironia w yraża tu — jak to się na ogół zdarza w literatu rze no­ woczesnej — poczucie ograniczoności i słabości ludzkiej; jest to pokora w nieteologicznym przebraniu. Słowa bosmana znaczą w istocie: Robimy wszystko, co możemy zrobić w tym starciu z przyrodą. Będziemy pró­ bowali w ykorzystać przyrodę dla naszych celów, ale wicher może się okazać silniejszy niż rozum człowieka.

Panowie feudalni zjaw iają się na scenie dokładnie w momencie, kiedy bosman uznał ograniczoność ludzkich możliwości, przeklinając burzę. K onflikt między człowiekiem a n atu rą ustępuje miejsca konfliktow i między jednym człowiekiem a drugim . Szekspir doprowadza do starcia między dobrym fachowcem i dzielnym pracownikiem a grupą ludzi sto­ jących u władzy. Wśród wchodzących znajdują się Alonso, król Neapolu, Antonio, uzurpator z księstw a Mediolanu, i Gonzalo, m inister i doradca króla Neapolu. (Ferdynand, niew inny młody książę, który potem p rze­ mówi w sposób tak bardzo ludzki, milczy w tej scenie.) Król mówi:

D ob ry b osm an ie, daj b aczn ość! G d zie k a p ita n ? P o k a ż c ie się lu d źm i o d ­ w a żn eg o serca!

Nie brzmi to nieprzyjaźnie, ale z pewnością brzm i protekcjonalnie. Król woła samego kapitana, n ikt mniejszy nie w ystarczy. Alonso jest zdolny do m yślenia jedynie w kategoriach hierarchii. Jednakże, jak już widzieliśmy, jest to hierarchia, którą sam kapitan nie bardzo się p rzej­ m uje; cała załoga od kapitana w dół zajęta je st wyłącznie pracą, którą trzeba bezzwłocznie wykonać. Bosman nie odpowiada naw et n a słowa króla; w dalszym ciągu postępuje on zgodnie z rozsądkiem, a jedyną rzeczą, którą w tej chwili nakazuje rozsądek, jest oczyszczenie pokładu

(9)

254 L EO L Ö W E N T H A L

z pasażerów, aby przestali przeszkadzać w walce ze sztormem. Antonio rzuca szorstko:

G dzie kap itan , b osm an ie?

Szekspir wprowadza tę postać, ukazując poprzez jej słowa (a można założyć, że także i gesty) stosunek między charakterem jednostki a jej społeczną użytecznością. Antonio jest zbrodniarzem i jednocześnie czło­ wiekiem głupim, społecznie bezużytecznym. W arto zauważyć, że bosman, k tó ry nie miał nic do powiedzenia królowi, odpowiada na okrzyk A nto­ nia pytaniem: „Czy go nie słyszysz?” Mowa tu, oczywiście, o kapitanie. W chwilę później bosman dodaje:

Z aw ad zacie nam ty lk o [Y ou m a r ou r la b o r]. Do k aju ty! P o m a g a cie burzy! Antonio ma naturalnie usłyszeć gwizdek kapitana. Mamy tu in tere­ sujące zestawienie starego i nowego modelu społeczeństwa. K apitan pozostaje niewidoczny. Jest on niewidocznym najwyższym autorytetem , którego obecność objawia się głosem gwizdka, symbolu racjonalnego uporządkowania — stru k tu racji rzeczywistości. W świetle nowego daw­ ny porządek z jego tradycją, własnością i władzą — tak jak ukształto­ wały się one w średniowieczu — w ydaje się śmieszny. Mówiąc o pracy flabor], bosman używa słowa-klucza, które oddziela od siebie te dwa światy. P raca w raz z organizacją tej pracy stanowi wytyczną zasadę nowego społeczeństwa. Kto nie pracuje, kto nie spełnia żadnej użytecz­ nej funkcji, jest zbędny, powinien zniknąć, powinien wrócić do kajuty. Podobnie jak sztorm, Antonio jest przeszkodą, którą należy usunąć i unieszkodliwić.

Gonzalo, królewski doradca, nie sprzeciwia się rozkazom bosmana. Chce on jedynie uśmierzyć ludzką burzę, która się nasila: „Trochę cier­ pliwości, mój poczciwcze” — mówi. Bosman odpowiada mu w tym sa­ m ym tonie, znów apelując do zdrowego rozsądku: o cierpliwości będzie można mówić wtedy, gdy sytuacja zezwoli załodze na cierpliwą pracę; „ryczące bałw any” nie pozostawiają niestety dość czasu na dłuższe w y­ jaśnienia. Bosman robi jednakże jeszcze jeden krok: apeluje do swego rodzaju „wyższej w iedzy” królewskiego doradcy. Mówi:

Co dbają ry czą ce b a łw a n y o im ię k ró lew sk ie?

W tym miejscu bosman po raz pierwszy staw ia sprawę zupełnie jasno. Przyroda jest silniejsza od wszystkich kategorii ludzi, i ten, kto wie, jak ją ujarzmić, znaczy więcej niż ci, którzy nie wiedzą, bez względu na ty tu ł i pozycję społeczną. Raz jeszcze — jak w wielu innych utworach Szekspira — zostaje ukazana postawa i godność w ew nętrzna człowieka należącego do nowego społeczeństwa Anglii elżbietańskiej. Praca określa człowieka, a funkcja w społeczeństwie kształtuje jego charakter. Panom

(10)

feudalnym, niecierpliw ym i bezużytecznym, pozostaje tylko okazywać swe zniecierpliwienie w kom pletnym oderwaniu od rzeczywistej sy tu ­ acji.

Gonzalo zgadza się z bosmanem, lecz próbuje obrony: Bardzo dobrze; p a m ię ta j jed n ak , kogo m asz n a p ok ład zie. Odpowiedź bosmana:

N ikogo, kogo b ym w ię c e j k o c h a ł od sieb ie.

— pow tarza się często w późniejszych oświadczeniach przedstawicieli światopoglądu egalitarystycznego: wszyscy ludzie są z n atu ry równi — egotyści i altruiści jednocześnie, wszyscy kochamy samych siebie, lecz dzięki użytecznej pracy potrafim y tę egoistyczną miłość zwalczyć lub wznieść na wyższe poziomy moralne.

Następne słowa bosmana w yrażają m ądry osąd prostego, lecz do­ świadczonego robotnika na tem at podziału pracy w społeczeństwie. Roz­ granicza on zakres możliwości i um iejętności tych, którzy pracują uży­ wając własnych rąk, oraz tych, którzy w ykonują pracę umysłową. „Je­ steś panem rajcą” — mówi —

je ż e li m ożesz nak azać m ilc z e n ie ży w io ło m i Ciszę sp row ad zić, n ie d o tk n iem y ■się w ię c e j lin y; użyj tw o je j p ow agi. J e ż e li n ie m ożesz, d zięk u j, żeś żył tak długo, a p rzygotu j się w k a ju c ie do w sz y stk ie g o , co nas za c h w ilę sp otk ać m oże. — Ż w aw o, m o i ch łop cy! P recz nam z drogi, p ow tarzam !

Bosman w yraźnie tra k tu je Gonzala poważnie; w m iarę rozwoju sceny staje się zupełnie oczywiste, że tych dwóch uważa się naw zajem za w pew nym sensie równych. Żaden z nich bezpośrednio nie spraw uje władzy, obaj stoją pośrodku. Reprezentują stan średni, klasę, którą opa­ now ują postępowe siły nowego społeczeństwa. Nie tylko w sensie zawo­ dowym, lecz także pod względem podstawowych cech charakteru są oni odlegli od wszelkich krańcowości. Ten m otyw stanu średniego — w sen­ sie zarówno pozycji społecznej jak i osobistego charakteru jednostki — stanowi tem at, który w ysunie się na czołową pozycję w późniejszej lite­ ratu rze i który w coraz większym stopniu będzie odzwierciedlać obraz przedstawiciela klasy średniej, widziany jego własnymi oczami.

W arto zauważyć, że w przemowie bosmana do Gonzala śmierć poja­ wia się w znaczeniu całkowicie nieteologicznym. Mowa ta przypom ina uczucia wyrażone w sonecie LXVI Szekspira; zarówno słowa bosmana jak i strofy sonetu mówią o miłości i o śmierci, i w obu w ypadkach śmierć nie jest widziana jako spełnienie, lecz jako ostateczny p u n k t egzystencji. W gruncie rzeczy cała omawiana scena jest świecka, poza m om entem odwołania się do modlitwy na samym jej końcu. W sytuacji krytycznej nikt nie uspokaja się twierdzeniem, iż znajduje się w rękach

(11)

256 LEO L O W E N T H A L

Boga; spojrzenie na kw estię pewności i bezpieczeństwa jest spojrzeniem z punktu widzenia rozwijającego się modernizmu epoki renesansu; po­ wszechne jest przekonanie, że bezpieczeństwo pozostaje w bezpośredniej zależności od rozsądku i doświadczenia. Można by powiedzieć, że bosman przem aw ia tak, jak gdyby czytał Montaigne’a, a Gonzalo odpowiada tak, ja k gdyby sam był M ontaigne’em.

Bosman na mom ent opuszcza scenę — prawdopodobnie, aby skontro­ lować pracę m arynarzy. Gonzalo wygłasza w tedy następujący monolog: Zuch ten d od aje m'i serca, h o n ie w id zę na nim p iętn a top ielca; jem u szu ­ b ien ica patrzy z oczu . D otrzym aj nam o b ietn icy , dobry losie! Z rób p o stro n ek jeg o p rzezn aczeń naszą lin ą k o tw iczn ą , bo w ła sn a nasza n ie na w ie le s ię p r z y ­ da. J e śli się on do szu b ien icy n ie urodził, ism utna n a sza dola.

Gonzalo rzuca oszczerstwa na bosmana in absentia, jego przekleń­ stw a są pełne ironii — po prostu używa on swego w yrafinow anego dow­ cipu i języka, aby samego siebie podtrzym ać na duchu.

Bosman w raca na pusty już pokład i wydawszy instrukcje m aryn a­ rzom, woła, słysząc krzyki z kajut:

B od aj zaraza p a d ła n a te w y c ia g ło śn iejsze od b u rzy i naszej rob o ty ! W ydaje się, że podobnie jak Gonzalo próbuje on tym i słow am i pod­ nieść siebie samego na duchu; przeklina, gdy ci, których obraża, nie mogą go usłyszeć. Przekleństw a rzucane przez Gonzala i bosmana różnią się w yraźnie od przekleństw rzucanych przez panów feudalnych, gdy pow racają na pokład, tym razem w towarzystwie Sebastiana, b rata króla Neapolu (król Alonso i jego syn Ferdynand już się nie pojawiają, w y­ raźnie wziąwszy sobie do serca instrukcje bosmana). Sebastian nadaje przekleństw om nowy ton:

B odaj ci gard ło p rzegn iło, t y p sie w arczący, b lu źn ią cy , n ie lito śc iw y ! Można przypuszczać, że ten słabeusz, zazdroszczący władzy swemu bratu, przynajm niej w słowach musi wyrazić m arzenia o własnej potę­ dze (marzenia te konkretyzują się później w postaci planu zam ordowania brata). W odpowiedzi na przekleństw a Sebastiana bosman odpowiada po prostu:

T o w e ź się za nas do roboty!

Tą odpowiedzią bosman przypieczętowuje różnicę między praw ow itą racją dobrze zorganizowanej i planowej pracy a pasożytniczą, bezsilną i chylącą się ku upadkowi racją nieuzasadnionej dominacji. Jak gdyby na dowód powyższego stw ierdzenia Antonio dołącza się do Sebastiana, nazyw ając bosmana „kundlem ”, „bękartem ” i „zuchwałym krzykaczem ” i w ataku bezsensownej furii zarzucając mu, że jest większym tchórzem niż oni .sami.

(12)

W tym momencie panowie opuszczają scenę, na której pozostają przedstawiciele stanu średniego — Gonzalo i bosman. Gonzalo znów spełnia rolę arbitra i m ediatora, używając metod psychologicznych, aby nieco zmniejszyć wstrząs, jakiego doznają zrozpaczeni możnowładcy i król. Bosman w dalszym ciągu w ydaje rozkazy załodze, zgodnie ze zmieniającą się sytuacją na statku, aż do momentu, gdy wbiegają m ary ­ narze, krzycząc:

(W szystko przepadło! Do m o d litw y ! do m o d litw y ! W szystko przepadło! W pewnym sensie, m arynarze reprezentują inny poziom ku lturalny niż bosman i Gonzalo — tych dwóch nie szuka już pociechy w religii, lecz wyłącznie we własnych siłach.

Na końcu sceny Gonzalo mówi:

D ałb ym teraz ty s ią c ła n ó w zboża za jed n o sta je n ieu rod zajn ego gruntu, ugoru, n ieu ży tk u z żarn ow cem , b ądź czego. N iech się sta n ie w o la boża! W o la ł­ b ym jed n ak u m rzeć su c h ą śm iercią.

Jest to znów przemowa dw orna i wyrafinowana, naw et inwokacja do „woli bożej” w ydaje się zabarwiona ironią.

Przez cały czas trw an ia sceny fudalni panowie w yraźnie nie m ają pojęcia o tym, co się dzieje; stać ich jedynie na ordynarne zachowanie i obrażanie ludzi. Ani Sebastian, ani Antonio nie zdają sobie sprawy, że w istocie chodzi o stosunek między znającym i swoją pracę robotnikami a przyrodą. Publiczność dowiaduje się oczywiście, że burzę sprowadził Prospero, ale to nie zmienia ich przekonania, że wielcy panowie kłamią, a bosman i jego załoga nie są ani niezdarni, ani pijani. Panowie okazują się głupcami — nie m ają pojęcia o tym , jak napraw dę przedstaw iają się stosunki między wiedzą, pracą, technologią i ludzkimi umiejętnościami. Podczas gdy okręt płynie jak gdyby ku nowemi; światu, należący do m ijającej epoki możnowładcy duszą się w przestarzałej i absolutnie bez­ sensownej atmosferze umysłowej.

Przykładem podobnej analizy, ty m razem dotyczącej dzieł pisarza współczesnego, mogą być m oje badania nad twórczością K nuta Hamsuna, przeprowadzone mniej więcej dwadzieścia lat temu. Zupełnie przypad­ kowo okazały się one również przykładem trafnej przepowiedni socjolo­ gicznej w dziedzinie lite r a tu r y 7. Zadanie polegało na przeanalizowaniu tem atów i motywów nie pozostających w bezpośrednim związku ze spra­ w ami o charakterze społecznym i leżących całkowicie w sferze p ry w at­ nych przeżyć i doznań. Badania wykazały, że Hamsun był do głębi fa­ szystą. W ydarzenia potwierdziły, że — przynajm niej tym razem —

7 Por. L. L ö w e n t h a l , L ite r a tu r e a n d th e Im a g e o f M an. B eacon P ress, B o sto n 1957, rozdz. V II.

(13)

258 L E O L O W E N T H A L

socjolog literatu ry jest w stanie przewidzieć pewne fakty. Ku zdziwieniu większości współczesnych Hamsun okazał się gorliwym kolaboracjonistą hitlerowców.

Muszę się tu ograniczyć do przytoczenia jedynie kilku oderw anych przykładów takiej analizy. Szczególnie interesujący wydaje się stosunek Hamsuna do przyrody. W państw ie autokratycznym jednostce w paja się przekonanie, że sensu życia należy szukać w czynnikach „n aturalnych”, jak rasa lub ziemia. Pow tarza się jej bez przerw y, że nie jest niczym więcej niż częścią n atu ry w szczególności — rasy i „natu raln ej” społecz­ ności. Panteistyczna nam iętność wobec przyrody, którą Hamsun dem on­ stru je i akceptuje, prowadzi właśnie do takiej narzuconej identyfikacji jednostki z „siłami n a tu ry ”. Tylko pozornie jest to droga okrężna.

Przejście od wyimaginowanego świata jedności z przyrodą do św iata faszystowskiej rzeczywistości zawiera się w sposobie przeżywania chwili buntu żywiołów, brutalnego wybuchu gniewu przyrody. Ham sun pisze (poniższy cytat jest zaledwie jednym z ciągle powtarzających się w a­ riantów):

Z ryw a się .wiatr i n a g le h u czy dal. (...) I b ły sk a się , i grom dudni, jak p otw orn a la w in a , w śró d rozp ad lin sk a ł. (...) B ły sk a znow u i grzmü b liżej, za ­ czyna dżdżyć, spada u lew a , echo rośnie i rośnie, cała natura w w zb u rzen iu , istn y zam ęt. (...) W ięcej b ły s k a w ic i grzm otów i w ię c e j u le w y 8.

Im m anuel K ant zdefinował swoją koncepcję wzniosłości i m ajestatu przyrody objawionych w momencie burzy, mówiąc, że człowiek, jako część natury, doświadczając własnej bezsilności wobec przemożnej potęgi zjawisk przyrody, uświadam ia sobie równocześnie ich niższość w obliczu swego własnego człowieczeństwa, potężniejszego od natury. Człowiek może wprawdzie ulec przyrodzie, ale dzieje się to jedynie przypadkowo i niezależnie od potęgi jego duszy i umysłu 9.

Świadomość społeczna K anta w pewnym sensie nakazuje przyrodzie milczeć o tym, czego doświadcza ona ze strony człowieka i co może dla niego uczynić. U Hamsuna natom iast burza w yje ze wszystkich sił o nie­ mocy jednostki i społeczeństwa. Burza staje się okazją do przekonania się o absolutnej nicości jednostki — dokładnie odw rotnie niż w koncepcji K anta:

G dy p e łe n g łęb o k ieg o sm u tk u cz u ję ta k p rzez c h w ilę sw ą niem oc w o b e c o ta cza ją cy ch m n ie p o tęg , jęczę i m y ślę: Cóż to te r a z jestem za człow iek? L ub: czy zatraciłem s ię tak d a lece, że m oże nie m a m n ie już zgoła? I w y m a w ia m , i w y w o łu ję s w e im ię, b y sły szeć, czy ży je ono jeszcze 10.

8 [R adość o sta tn ia . P rzek ła d L. S t a f f a . W arszaw a 1920, s. 24 (przyp. tłu m .).] 9 Por. I. K a n t , C r itiq u e o f A e s th e tic J u d g m e n t. P rzek ła d J. С. M e r e d i t h . O xford U n iv e r sity P ress, L on d on 1911, s. 110— 111.

(14)

Lęk w ydaje się swego rodzaju sekretnym uczuciem, nierozerwalnie związanym z tym gatunkiem panteizmu. W yrażana przez K anta duma z autonomii człowieka nie pozostawia miejsca na sentym entalne niepo­ koje, które pojawiają się w każdym opisie strachu przed burzą i które u Hamsuna stanowią bezładną mieszaninę ckliwego współczucia zarów­ no dla przyrody jak i dla cierpień n atu ry duchowej n . Św iat burzy u Hamsuna zapowiada powiązanie brutalności z sentym entalizm em , które jednoczy się w faszystowskim postępowaniu.

Prawo rytm u odgrywa szczególną rolę w koncepcji przyrody u Ham­ suna. Rytmiczny cykl pór roku ciągle powraca w jego powieściach, jakby był naśladowaniem samego zjawiska. „Nastała jesień, nastała i zima...”12, „lecz życie toczy się dalej, po wiośnie następuje lato....” 13 Ta zasada ry t­ miczności przybiera w końcu charakter norm atyw ny. Pew ni ludzie „...popełniają ten błąd, że nie chcą kroczyć w zgodzie z życiem... atoli mimo wszystko nie wolno nikomu burzyć się przeciwko życiu” u . Nawet spraw y płci podporządkowane są praw u regularności w naturze. Pasterka przejdzie jesienią o b o k chaty myśliwego tak samo niezawodnie, jak niezawodnie weszła d o niej wiosną. „Jesień, zima owionęły ją swym tchnieniem. Zmysły jej już spały” 15.

Kiedy się przyzna, że człowiek nie może nigdy i w żadnym punkcie zakłócić cyklu przyrody, zajm uje się pozycję, która stanowi krańcowe przeciwieństwo ludzkiej świadomości własnego „ja” w obliczu przyrody. W myśl tej nowej ideologii, szukającej nowych słów dla określenia bez­ radności i uzależnienia, jednostka kapituluje w obliczu siły wyższej, czyniąc to pozornie z własnego wolnego wyboru. Człowiek m usi być skazany na to rtu rę bezsensownego życia, o ile nie przyjm ie posłusznie

11 „P od n oszę su ch ą gałąź i trzym am ją w ręce, g d y sied zą c ro zm y śla m o m ych sp ra w a ch . G ałąź je s t p r a w ie sp róch n iała, jej m izern a k o ra robi n a m n ie w ra żen ie. L ito ść z a lew a m i serce. I gd y w sta w sz y id ę d alej, n ie od rzu cam jej od sieb ie, le c z k ła d ę ją, s ta ję i lu b u ję się nią; w reszcie, zan im ją opuszczę, o sta tn i raz jeszcze sp o g lą d a m na nią w ilg o tn y m i oczy m a ”. [Por. np. P an. P r z e k ła d M. G .-H . W yd. „P rzegląd u T y g o d n io w eg o ”. W arszaw a 1902, s. 18 (przyp. tłu m .).]

12 [A ż y c ie to c z y się d a le j. P rzek ład Gz. K ę d z i e r s k i . W yd. R. W egnera, P o zn a ń 1938, s. 36. (przyp. tłum .).]

13 T h e R in g Is C lo sed . P rzeło ży ł E. Gay-TAfft, C o w a rd -М с C ann, N e w Y ork 1930, s. 152.

14 „— A pan czego tu w c ią ż siedzi? (...) — E ch, m ło d zień cze! — odparł p od ­ n o szą c chudą ręk ę do góry. — C zego ja tu sied zę? O t sied zę... a ż y c ie p rzech od zi o b ok m n ie... T ak, tak je s t”. [B ło g o s ła w ie ń s tw o z ie m i. P rzek ła d Cz. K ę d z i e r ­

s k i . W yd. R. W egnera, P ozn ań 1930, s. 362. Por. ta k ż e R ó ża . P rzek ła d J. P a s z - k i e w i c z ó w n a . W yd. T rzaska, E vert i (M ichalski, W arszaw a 1922, s. 10 (przyp. tłu m .).]

(15)

260 L E O L Ö W E N T H A L

czegoś, co w gruncie rzeczy obce jest naturze. Rozwiązaniem zagadki rytm u w sferze społecznej jest ślepa dyscyplina, ry tm marszów i defilad.

Opinie Ham suna na tem at miłości i kobiecości dadzą się streścić w twierdzeniu, że kobieta osiąga właściwą sobie osobowość i szczęście, gdy poprzez funkcje żony i m atki jednoczy ideę domu z n atu raln ą bio­ logiczną egzystencją. Łatwo znaleźć w książkach Hamsuna nieomylne oznaki tendencji do zredukowania roli kobiety do funkcji czysto biolo­ gicznych i obowiązku rodzenia dzieci. Tendencja ta stanow i element całej jego faszystowskiej koncepcji rzeczywistości — dokładnego zaprze­ czenia społeczeństwa liberalnego. „Prawdziwa, dojrzała dziewczyna winna wyjść za mąż, winna zostać żoną mężczyzny, w inna stać się m at­ ką, winna stać się sobie samej błogosławieństwem!” 16 Apoteoza funkcji biologicznych prowadzi nieuchronnie do żywiołowej nienawiści wobec wszelkich reform, emancypacji lub życia duchowego, których kobieta mogłaby z ap rag n ąć17, do pogardy dla „nowoczesnej kobiety”. P raw ­ dziwa satysfakcja może się stać udziałem jednostki jedynie w sferze przeżyć seksualnych, nie dlatego jednakże, iż przyjemność n atu ry zmy­ słowej pozostaje w określonym związku z rozwojem osobowości. Polega to raczej na nienawiści i złośliwości, które w takiej sytuacji dochodzą do głosu w połączeniu z ogromną pogardą dla kobiety.

— C hodź ze m n ą, g d z ie rosn ą żu ra w in y — rzek ł G u staw . (...) 'kto in aczej by p o stą p ił n a jej m iejscu ?! K o b iety n ie u m ieją odróżnić m ężczyzn y jed n ego od dru giego, n ie za w sz e co p ra w d a , a le i n ierzad k o 18.

Rolę rozpasanego seksualizmu przystraja Hamsun przy pomocy n a j­ przeróżniejszych naturalistycznych mitów. W ystępuje tu kom pletny brak zainteresowania szczęściem partnera. Zbliżeniem seksualnym rządzi re­ guła absolutnej bierności, człowiek posłusznie wykonuje tylko narzuconą mu służbę:

p rzeła m a ł w sz y s tk ie nak azy dobrego w y c h o w a n ia i b y ł bardzo p r z y ja c ie l­ sk i, z d ejm o w a ł źdźbła 'siana z jej łona, strącał je z jej k olan , gła sk a ł ją, p o ­ k le p y w a ł, objął ją ram ion am i. N iek tórzy n a zy w a ją to w o ln ą w o lą ( ...) 19. Nawet gdy człowiek zajęty jest miłością, Hamsun — w ierny wy­ znawca faszystowskiego relatyw izm u moralnego — przypomina mu złośliwie, że jest on wyłącznie częścią przyrody.

Gdy się przyjrzeć drugoplanowym postaciom w powieściach Hamsuna, łatwo zauważyć, że jego ulubionym typem — poza chłopem — jest włó­

16 [R adość o sta tn ia , s. 62 (przyp. tłum .).]

17 Por. C h a p te r th e L a st. P rzek ład A. G. С h a t e r. A lfred A. K nopf, N ew Y ork 1929, s. 105— 107.

18 [B ło g o s ła w ie ń s tw o z ie m i, s. 260 (przyp. tłu m .).] 19 C h a p te r th e L a st, s. 102.

(16)

częga. W okresie prehistorii faszyzmu w Niemczech zarozumiała i indyw i­ dualistyczna grupka zdeklasowanych literatów, którzy zabawiali się w k u lt bohatera, zajęła się pracą na roli. W antycypacji faszyzmu, z jaką spo­ tykam y się w powieściach Hamsuna, włóczęga jest prototypem b ru tal­ nego mężczyzny, który płacze nad uschniętą gałązką, a w chwilę później grozi pięścią żonie. F lirt z anarchistycznym włóczęgą jest wysublimowa­ nym i pełnym kokieterii wyrazem uwielbienia dla sił heroicznych. Liczne dowody znaleźć można w utw orach Hamsuna z różnych okresów jego kariery; w powieści z późniejszego okresu twórczości, w której włóczęga August myśli, że „byłoby pięknie strzałem w ytrącić nóż z ręki człowie­ kowi, zabierającemu się do w ykradania mu portfelu”, ponieważ w strząs­ nęłoby to ponurą egzystencją „ludzi tych czasów” 20, w utw orach przed­ wojennych, w których zabawia się tą samą rom antyczną grą, choć bez wprowadzenia bohaterskiej zb ro d n i21, i w których w yśm iew a pojęcie zmniejszonej sprawności klasy burżuazji („nie spada żaden grom”) 22; naw et w dziełach najwcześniejszych, gdzie opowiada się za „gigantycz­ nym i półbogami” i wkracza na manowce program u politycznego, do któ­ rego drogę utorow ała mu właśnie ta zaiste bohaterska ideologia: „Naj­ większym podług mnie jest wielki terrorysta, jako rozmach, jako dźwig­ nia, poruszająca św iaty” 23. Stąd już tylko krok do gloryfikacji Wodza. Na zakończenie słowo o stosunku H am suna do ludzkości w ogóle. Gorzka ironia k ry je się w fakcie, że biologiczne porów nanie z m row i­ skiem, tak powszechne w liberalnej literaturze reform istycznej, jako symbol wyższych celów i organizacji społecznej, zostało przez Hamsuna kom pletnie odwrócone i użyte jako ilustracja bezplanowości całej ludz­ kiej egzystencji:

T ak ie m a łe m row isk o! W szyscy za jęci ty lk o sw o im i sp ra w a m i, a gd y drogi ich się krzyżu ją, odtrącają się w z a je m n ie na bok, n ie k ie d y p rzestęp u ją jed en przez drugiego. Inaczej być n ie m oże — n iek ied y p rzestęp u ją jed en p rzez dru giego 24.

Taki obraz życia i bezcelowej bieganiny człowieka zam yka pierścień antyliberalnej ideologii. Wróciliśmy do punktu wyjściowego — m itu przyrody.

20 [A ż y c ie to c z y się d a le j, s. 330 (przyp. tłum .).] 21 [R adość o sta tn ia , s. 23 (przyp. tłum .).]

22 C h ild re n of th e A ge. P rzek ład J. S. S c o t t , A lfred A . K n op f, N ew Y ork 1928, s. 82.

23 [M isterie. P rzek ład J. P a s z k i e w i c z ó w n a . W yd. U ltim a T b ule, W ar­ sz a w a 1914, s. 55 (przyp. tłum .).]

24 [K o b ie ty u stu d n i. P rzek ład F. A u m. W yd. R. W egn era, P ozn ań 1933, s. 3 (przyp. tłum .).]

(17)

262 L EO L Ö W E N T H A L

4. Społeczne wyznaczniki powodzenia

Mówiąc bardzo ogólnie, właściwe zadanie socjologa lite ra tu ry , który w kracza w dziedzinę badań nad środkami komunikacji, polega n a sfor­ mułowaniu hipotez dla badań na temat: ,,co daje ludziom czytanie” [ujłiat reading does to people] 25. Ale po w ykonaniu swojej pracy historycznej, biograficznej i analitycznej nie może on po prostu zwalić całej odpowie­ dzialności na swego kolegę, badacza-em piryka. Istnieje szereg czynników o społecznej doniosłości, które — choć decydujące dla pom iaru w yni­ ków — muszą być rozważane w aspekcie socjologicznym na płaszczyźnie badań teoretycznych i dokumentalnych.

Pierw szym problemem, który się tu nasuwa, jest zebranie tego, co wiadomo na tem at wpływu rozległych i różnorodnych układów społecz­ nych n a twórczość literacką i czytającą publiczność danego okresu. Czy pow staw aniu literatu ry sprzyjają bardziej okresy w ojny czy pokoju, prosperity czy kryzysu ekonomicznego? Czy specyficzne ty p y literackiego poziomu, określone formy i tem aty literackie uzyskują szczególną prze­ wagę? Jak przedstaw ia się w tych różnych okresach problem rynku zbytu, instytucji wydawniczych, wysokości nakładów, współzawodnic­ tw a między książkami i czasopismami? Jak zmienia się liczba czytelni­ ków w bibliotekach publicznych i uniwersyteckich, w wojsku i w szpi­ talach, w zależności od zmieniających się w arunków społecznych? Co wiadomo — w sensie jakościowym i ilościowym — na tem at stosunku między produkcją i odbiorem literatu ry a innym i masowymi środkami przekazu lub naw et pozajęzykowymi form am i zorganizowanej rozryw ­ ki? 26

M ateriałów pomocniczych należy szukać także w dziedzinie kontroli społecznej. Co wiadomo na tem at wpływów form alnych systemów kon­ troli produkcji i odbioru literatury? Należałoby tu rozpatrzyć — wym ie­ niając jedynie kilka przykładów — powszechne zjawisko przeznaczania pieniędzy z podatków n a wyposażenie bibliotek publicznych; stosowaną w Europie praktykę rządowych subwencji na rozbudowę teatrów , ame­ rykańskie doświadczenia w okresie Nowego Ładu w dziedzinie subsydio­ w ania pisarzy z funduszów publicznych. Należałoby zbadać oddziaływa­ nie wysoko cenionych i będących przedm iotem m arzeń symboli p u ­ blicznego uznania, od nagrody Nobla w dziedzinie literatu ry do konkur­ sów organizowanych przez instytucje wydawnicze od nagrody Pulitzera 25 Por. p racę pod tym ty tu łem [W h a t R e a d in g d o e s to P e o p le ] D. W a p l e s a , B. B e r e l s o n a i F. B r a d s h a w a (U n iv e r sity of C hicago P ress, C hicago 1940).

26 Por. P. F. L a z a r s f e 1 d, R a d io an d th e P r in te d P age. D u ell, S lo a n and P earce, N ew Y ork 1940.

(18)

do hołdów składanych przez społeczności lokalne i regionalne popular­ nym autorom, których kołyski stały w tej czy innej szczęśliwej miejsco­ wości. Powinno się przestudiować „kierowane system y kontroli”: kam ­ panie reklamowe wydawców, nadzieje na zysk związane z klubam i książki i produkcją filmową, wielkie zapotrzebowanie na powieści odcin­ kowe, w ydaw nictw a poświęcone wznowieniom. Nie można również za­ pominać o cenzurze i całej rozległej sferze zinstytucjonalizowanych re ­ strykcji, od indeksu Kościoła katolickiego do lokalnych zarządzeń, za­ braniających sprzedaży tej czy innej książki lub czasopisma. Należałoby wreszcie przeanalizować i usystematyzować także wpływy w yw ierane przez kontrolę nieform alną — recenzje i audycje radiowe, popularne dzienniki i pam iętniki, opinię publiczną, wreszcie plotki na tem aty lite­ rackie i pryw atne dyskusje.

Trzecia — i z pewnością równie istotna — społeczna determ inanta powodzenia wiąże się ze zmianami technologicznymi oraz ich ekonomicz­ nym i i społecznymi sk u tk am i27. Chyba tylko znakom ity rozwój produkcji masowych środków przekazu, innych niż literatu ra, jest w stanie p rze­ wyższyć fenom enalny postęp w produkcji wydawniczej, rzucającej na rynek za tak niską cenę wszelkiego rodzaju publikacje literackie. Byłoby więc zagadnieniem godnym rozpatrzenia, czy wynagrodzenie pisarzy w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat pozostaje w w yraźnym związku z udoskonaleniami technicznymi — obejm ującym i także sam w arsztat pisarza — i czy te zmiany techniczne pociągnęły za sobą zmianę statusu pisarzy jako grupy społecznej. Stosunkowo niewiele wiadomo n a tem at w pływu kum ulujących się ulepszeń technologicznych w różnych środ­ kach masowego przekazu. Czy ludzie czytają więcej książek dlatego, że oglądają więcej filmów i słuchają większej ilości audycji radiowych, czy też dzieje się wręcz odwrotnie? Czy może w ogóle nie należy tu mówić o żadnej współzależności? 28 Czy istnieje związek między dostęp­

27 T eo rety czn e p o d sta w y badań nad zach od zącym i w sp ó łc z e ś n ie zm ian am i te c h n o lo g ic z n y m i i naid ich sk u tk a m i sp o łeczn y m i w d zied zin ie sztu k i w y s u w a M. H o r k h e i m e r w arty k u le A r t an d M ass C u ltu r e (w: S tu d ie s in P h ilo s o p h y

an d S o cia l S c ie n c e , t. 9, 1941), k tórem u autor n in ie jsz e j p racy za w d zięcza w ie le

c en n y ch su g e stii.

28 w p ły w zm ia n tech n o lo g iczn y ch na p ro d u k cję i rep ro d u k cję w d zied zin ie

arty sty czn ej tw ó r c z o śc i au d iow izu aln ej został n ie z w y k le tr a fn ie o m ó w io n y przez Th. W. A d orn o (m uzyka) i W. B en jam in a (film ). Por. np. a rty k u ł A d o r n o O n

P o p u la r M u sic (w: S tu d ie s in P h ilo so p h y a n d S o cia l S c ie n c e t. 9, 1941, nr 1) oraz

a rty k u ł B e n j a m i n a , L ’O e u v re d ’a r t a l’é p o q u e d e sa r e p r o d u c tio n m é c a n isé e . („Z eitsch rift fü r S o z ia lfo r sc h u n g ” t. 5, 1936, nr 1). C en n y ch in fo r m a c ji n a te m a t w y m ia n y m ię d z y p ro d u k cją film o w ą a litera tu r ą d o sta rcza praca S. K r a c a u - e r a, F ro m C a lig a r i to H itle r : A P sy c h o lo g ic a l H is to r y o f th e G e rm a n F ilm

(19)

264 L EO L O W E N T H A L

nością m ateriałów drukowanych a stosowanymi w szkolnictw ie meto­ dami opartym i na używaniu tych m ateriałów w pracy z uczniam i repre­ zentującymi w szystkie grupy wieku?

Jako przykład roli społecznych wyznaczników powodzenia pisarza można by przytoczyć rozległą, różnorodną i żywą reakcję społeczeństwa niemieckiego n a twórczość Dostojewskiego. Badania dostępnych m ate­ riałów zaw artych w książkach, czasopismach i dziennikach wykazały, że lektura Dostojewskiego w pełni odpowiadała pewnym określonym sche­ matom psychologicznym niemieckich klas średnich 29. W odróżnieniu od przytoczonej powyżej analizy powieści Hamsuna — interesuje nas tu nie tyle twórczość pisarza, co społeczny charakter jej recepcji.

Niemieckie klasy średnie, które dzięki swej szczególnej historii nigdy nie przeżyły dłuższych okresów liberalizm u społecznego, politycznego i kulturalnego, wciąż utrzym yw ały się na pograniczu m echanizm u utoż­ samiania się z agresywną, im perialistyczną, władczą polityką grup rzą­ dzących i mechanizmu defetyzmu i bierności, który — mimo całej tr a ­ dycji idealizmu filozoficznego — skłaniał je do przyjęcia postaw y chęt­ nego poddania się wyższemu przywództwu. Będące w ynikiem takiej postawy uczucia sadystyczno-masochistyczne trafiały n a podatny grunt i umożliwiały akty identyfikacji z m ęczarniami zadawanym i sobie i in­ nym przez bohaterów Dostojewskiego. Czynne, żywe procesy w obrę­ bie ludzkiej społeczności, jej siły postępowe i w szystkie siły twórcze w ogóle, nie znalazły oddźwięku w wizji świata tej części społeczeństwa niemieckiego. Widać to w yraźnie na przykład w fakcie, że nie dostrzegła ona, iż wśród tem atów Dostojewskiego brakuje jednego istotnego pro­ blemu: tem atu ziemskiego szczęścia. Szczęście, mierzone k ryterium spo­ łecznym, zakłada czynne przetw arzanie rzeczywistości, to jest usuwanie najbardziej rażących sprzeczności. To zaś z kolei wymaga nie tylko abso­ lutnej zmiany istniejącego systemu władzy, lecz także przebudowy świa­ domości społecznej. W gruncie rzeczy skierowanie impulsów jednostki w kierunku urzeczywistnienia szczęścia społecznego oznacza czasami zdecydowane przeciwstawienie się istniejącem u aparatow i władzy. D ru­ goplanową rolę, jaką kategoria szczęścia odgrywała w świadomości spo­ łecznej niemieckich klas średnich, można zrozumieć tylko wtedy, gdy się pozna całokształt ich stosunków społecznych. Niedostępna była dla nich, jako dla klasy chylącej się ku upadkowi, zadowalająca organizacja społeczna i wobec tego nie mogło również istnieć w ich świadomości istotne znaczenie takiej organizacji — pojęcie szczęścia.

Takiej koncepcji, czyniącej twórczość Dostojewskiego świadectwem

29 Por. L. L ö w e n t h a l , D ie A u jfa s u n g D o s to je w s k is im V o r k r ie g s d e u ts c h ­

(20)

biernej ideologii, pozbawionej idei moralnego czynu i solidarności spo­ łecznej, można by przeciwstawić argum ent, że postaw y takiej nie można oczekiwać po tym apostole miłości i współczucia dla ludzkości. W grun­ cie rzeczy niemal wszyscy k rytycy Dostojewskiego krążą wokół tego motywu miłości i współczucia, bądź w formie eleganckich sform uło­ wań — w rodzaju „niezrównany spokój, w którym w ibruje tylko nuta głębokiego sm utku, wieczne współczucie (...)” 30, lub też żałośnie try ­ wialnych stw ierdzeń — jak: „w jego sercu drży litość i współczucie” 31. Sens społeczny w yraża się w takim oto bardzo naiw nym fragmencie:

Jego p red y lek cja do u ciem iężo n y ch i zd ep ra w o w a n y ch p rzy b iera sto p n io ­ w o k szta łt p a to lo g iczn eg o (...) „ ro sy jsk ieg o w sp ó łc z u c ia ”, w sp ó łczu cia , które w y k lu c z a w sz y stk ic h p ra w y ch i u czciw y ch lu d z i pracy, a rozciąga się ty lk o n a p ro sty tu tk i, m ord erców , p ija k ó w i ty m pod ob n e k w ia tk i z drzew a lu d z ­ k o śc i 32.

Twierdzenie takie może być prym ityw ne, w skazuje ono jednak na pew ną istotną prawdę. Recepcji dzieł Dostojewskiego nie przeszkadzał fakt, że miłość w jego powieściach pozostaje bezsilną skłonnością du ­ szy, którą można zrozumieć tylko zakładając istnienie rozpaczliwej obrony przeciwko wszelkim przem ianom społecznym i fundam entalną bierność w obliczu każdego praw dziw ie moralnego czynu. Potrzeba m i­ łości i współczucia mogłaby oznaczać świadomość istnienia sprzeczności społecznych i konieczności przem ian; mogłaby się stać skutecznym mo­ tyw em myśli i działania ludzkiego. Zam iast tego jednak pozostaje ona w sferze sentym entu, jest przyzwoleniem raczej niż potrzebą. Jest to, być może, najw yraźniejsza oznaka ideologicznej roli takiej koncepcji miłości. Potrzeba i możliwość działania może wkroczyć w świadomość bezsilnej i słabej w arstw y społecznej tylko o tyle, o ile klasa ta jest skłonna zaakceptować zasadę sprawiedliwości, któ ra musi zniszczyć jej solidarność z rządzącymi i ukazać wspólnotę interesów z tymi, którzy takim rządom podlegają 33.

30 H. С o n r a d i, D o s to je w s k i. „D ie G e s e llsc h a ft”, t. 6, 1889, s. 528. 31 L. B r e h m , D o s to je w s k is D ä m o n en . „Der D e u tsc h e ” t. 5, 1906, s. 346. 32 C. B u s s e , G e sc h ic h te d e r W e ltlite r a tu r . T. 2. B ie le fe ld und L eip zig 1913, s. 595.

33 K sią żk i i a rty k u ły na te m a t tw ó r c z o śc i D o sto jew sk ieg o , o p u b lik o w a n e w S ta n a ch Z jed n oczon ych w ok resie p o w o je n n y m , d o sta rcza ją c iek a w eg o m a te ­ ria łu d o p o ró w n a ń z o p in iam i rep r e z e n to w a n y m i przez k r y ty k ó w eu ro p ejsk ich . A u tor od n osi w r a ż e n ie , że k ilk a z ty c h p u b lik a c ji p r z e ja w ia a tm o sferę n ie z a d o ­ w o le n ia i fru stra cji, która w oczach so cjologa w y r a ż a p o trzeb y d u ch o w e i u m y ­ s ło w y zam ęt p od ob n e do uczuć, z ja k im i p rzy jm o w a ło D o sto je w sk ie g o p o p rzed n ie p o k o le n ie c z y te ln ik ó w i k r y ty k ó w lite r a c k ic h w E uropie.

(21)

266 LEO L O W E N T H A L

5. Niektóre zadania socjologa literatury

Jeśli ambicją socjologa literatu ry jest zdobycie i utrzym anie pozycji w dziedzinie nowoczesnych badań nad systemami komunikacji, absolut­ nym minimum, na jakie musi się zdobyć, jest opracowanie program u badań, który mieściłby się w granicach reprezentow anej przez niego dziedziny i jednocześnie nawiązywał do wyników przeprow adzonych do­ tychczas badań naukow ych nad pozostałymi środkam i masowego prze­ kazu. Poniżej przedstawiono cztery dziedziny badań odpowiadające czterem różnym płaszczyznom analizy.

A. T r e ś ć f u n k c j o n a l n a . Choć może się to wydać oczywiste, należy tu podkreślić, że podstawowym w arunkiem zdefiniowania tego, czego publiczność oczekuje po literaturze masowej w danej sytuacji społecznej lub, w yraźniej, w określonym momencie rozwoju historycz­ nego, jest dokładna znajomość treści tej literatury. Potrzebujem y zatem jakościowego i ilościowego porównawczego rep ertu aru treści popular­ nych dzieł literatury, począwszy co najm niej od pierwszych la t XIX wieku. Dotychczas zebrane m ateriały są raczej szczupłe34, choć liczba koncepcji w ysuniętych na ich tem at jest niepropocjonalnie w stosunku do tych m ateriałów duża.

Weźmy dla przykładu ogólnie przyjętą koncepcję, że główną funkcją literatu ry masowej jest zapewnienie ujścia dla eskapistycznych tenden­ cji sfrustrow anych jednostek. Skąd możemy wiedzieć, że koncepcja ta była kiedykolwiek praw dziw a lub że jest praw dziw a dzisiaj? Być może treść funkcjonalna dzisiejszej powieści jest o wiele mniej eskapistyczna, a bardziej inform acyjna: literatu ra stała się tanim i łatwo dostępnym środkiem orientowania się w zawiłym świecie zewnętrznym i w ew nętrz­ nym. Czytelnik szuka recepty na uporządkowanie własnego w nętrza, czegoś w rodzaju skróconej i zrozumiałej kuracji psychoanalitycznej, która pozwoliłaby mu m etodą identyfikacji i naśladownictwa wydostać się jakoś z chaosu. Eskapizm wymaga postawy zaufania do samego siebie i jest o wiele bardziej prawdopodobny w czasach, gdy jednostka osiąga równowagę, niż w obecnym okresie słabości „e g o”, kiedy potrzebne są

zewnętrzne podpory, aby przetrw ać. Powyższą hipotezę można by spraw ­ dzić badając stereotypy identyfikacji i naśladownictwa oferowane przez literatu rę masową. Mogłoby się w tedy okazać, że powieść współczesna — w odróżnieniu od literatu ry okresów wcześniejszych — charakteryzuje

34 C h ciałb ym w ty m m iejscu w y ra zić sw ą w d zięczn o ść R alp h ow i H. O j e - m a n n o w i z U n iv e r sity of Iow a za zw ró cen ie m o je j u w a g i na znakom itą p ra cę m a g istersk ą n ap isan ą pod jego k ieru n k iem p rzez E v ely n P e t e r s : A S tu d y o f

(22)

się znacznie szybszą i bardziej skondensowaną akcją, przy coraz gwał­ towniej malejącej roli refleksji i opisu.

Ciekawe byłoby na przykład porównanie popularnej powieści histo­ rycznej współczesnej i sprzed kilkudziesięciu lat. O dkrylibyśm y zapew­ ne, że dzieła wcześniejsze próbowały przekazać panoram iczny obraz epoki, gdzie czytelnik mógł sobie siedzieć wygodnie tuż obok historycz­ nego bohatera, wokół którego rozw ijała się cała panoram a. Dziś jednak ten obraz rozpada się na mnogość postaci, sytuacji i akcji, i czytelnik zostaje pozbawiony przyjemności znajdowania się w ukryciu obok jed­ nego w ybranego bohatera, który zwykł spełniać funkcję m iary i k ry te­ rium wobec m ateriału literackiego, wyczarowywanego przez autora. Presja współczesnego życia stw arza właśnie owe słabe „ego”, które z ko­ lei podlegają presji, a jednocześnie zmusza do rezygnacji z utożsamienia się z jakąś jedną w ybraną postacią, bądź na drodze wewnętrznego pro­ cesu psychologicznego, bądź też przez teoretyczną akceptację idei i w ar­ tości.

Tak więc sytuację klasyczną dla procesu odbioru literatu ry , a więc sytuację, w której czytelnik zespala samotność w yboru i samotność swego losu z samotnością i wyjątkowością jedynego w swoim rodzaju i niepowtarzalnego dzieła sztuki literackiej, można zastąpić zbiorowym przeżyciem dobrze zorganizowanego działania zmierzającego ku akcep­ tacji i przyswojeniu sobie wszelkich sztuczek operowania i m anipulo­ wania własnym „ja”. Coraz liczniejsze prace udostępniają szereg m ate­ riałów źródłow ych35, ale kwestia ich systematycznego opracowania socjologicznego wciąż jeszcze pozostaje otw arta.

B. P o s t a w a p i s a r z a . Odrębnym zagadnieniem jest to, czego czytelnik szuka w lekturze książki, i to, co jej autor przekazuje poza płaszczyzną czynnej świadomości tegoż czytelnika. P rzypadek K nuta Hamsuna może służyć jako ilustracja tego problemu.

Czy i do jakiego stopnia zalew literatu ry w pływ a na kształtowanie się opinii i postaw, zależy nie tylko od ujaw nianych treści, lecz i od ukrytych implikacji. Wydobycie ich spod w arstw y jasnych i oczywistych sformułowań jest z pewnością zadaniem nowatorskim. Można by sobie jednak wyobrazić niezwykle tanie laboratorium socjologiczne, w którym nie trzeba by badać istot żywych, co, jak wiadomo, zwykle pociąga za sobą konieczność nakładu czasu i pieniędzy. Każdy autor stara się mniej lub bardziej świadomie (zazwyczaj mniej niż bardziej) przemycić w swych dziełach inform acje na tem at własnej osobowości i osobistych

35 Por. np. F. L. M o t t , G o ld en M u ltitu d e s. T h e M a cm illa n C om pany, N ew Y ork 1947. — A . P. H а с к e 11, F ifty Y e a r s of B e st S e lle rs. R. R. B o w k er C om ­ p any, N e w Y ork 1945. — E dw ard H. O ’N e i l l , T h e H is to r y o f A m e ric a n B io ­

(23)

268 L EO L Ö W E N T H A L

problemów. Aby tę osobowość odnaleźć, w arto może ożywić go i postacie będące w ytw orem jego wyobraźni i poddać je testom i eksperym entom psychologicznym n a najwyższym poziomie.

Za pomocą standardow ych ankiet ideologicznych na przykład można by przeanalizować starannie dobraną próbkę literatu ry masowej i w ten sposób dowiedzieć się czegoś o stanowisku danego autora wobec różnych problemów i zagadnień, o jego poglądach na n aturę ludzką, na napięcia istniejące między grupam i społecznymi, na kataklizm y historyczne i p rzy ­ rodnicze, na spraw y płci, na stosunek zachodzący między masam i a w y­ bitnym i jednostkam i, itp. Licząc następnie uzyskane odpowiedzi, można by ustalić ilościowe i jakościowe kryterium , które mogłoby służyć do określania pozycji społecznej danego pisarza i w ten sposób umożliwiłoby przew idyw anie jego postawy życiowej oraz kierunku rozwoju dalszej twórczości. Gdyby zaś odpowiednio powiększyć badaną próbkę, można by się wiele dowiedzieć o sposobach samookreślenia się tych przedstaw i­ cieli masowego przekazu i o potencjalnym wpływie tych ukrytych auto­ portretów na publiczność czytelniczą.

Eksperym ent laboratoryjny tego typu można by uzupełnić analizą stru k tu ry charakterów postaci fikcji literackiej. W yniki najnowszych badań z zakresu psychologii społecznej pozwalają na sformułowanie, na podstawie odpowiedzi uzyskanych w wywiadach ideologicznych i pro­ jekcyjnych, szeregu syndromów strukturow ych; uwidoczniają one z dużą dozą wiarogodności i prawdopodobieństwa, czy dana jednostka rep re­ zentuje autorytatyw ny czy nieautorytatyw ny typ osobowości. Te od­ krycia m ają oczywiste i doniosłe znaczenie dla przepowiadania schema­ tów postępowania politycznego, moralnego i uczuciowego. Zastosowanie nowych m etod pozwoli n a skorygowanie zew nętrznych opisów, nierzad­ ko m ylących i błędnych 36.

C. S p u ś c i z n a k u l t u r a l n a . W badaniach nad bezpośrednimi i pośrednim i treściam i społecznymi literatu ry masowej na uwagę o wiele większą niż dotychczasowe zainteresowanie zasługują m arginalne maso­ we środki przekazu, w szczególności zaś komiksy 37 oraz niektóre inne produkty k u ltu ry masowej stanowiące rozryw kę zarówno dla dorosłych jak i dla młodzieży. S taranna analiza treści tych m ateriałów powinna przynieść szereg cennych hipotez na tem at utrzym ującego się w nich znaczenia idei, wartości i uczuć, które wywodzą się z kompletnie już dziś zapom nianych sytuacji i źródeł.

Należałoby przeanalizować nie tylko w yraźnie archaiczne i infan­

36 Por. np. Th. W . A d o r n o i in n i, T h e A u th o r ita r ia n P e r s o n a lity . H arper and B roth ers, N e w Y ork 1950.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Z dobroci serca nie posłużę się dla zilustrowania tego mechanizmu rozwojem istoty ludzkiej, lecz zaproponuję przykład róży, która w pełnym rozkwicie osiąga stan

12 Jego praktyka socjologii literatury mieści się najlepiej w obrębie socjologii produkcji literackiej, która stanowi, obok socjolo- gii odbioru i socjologii komunikacji

by hipotezę o jednakowym uprzywilejowaniu obszarów wiejskich, rodzącym wspólnotę. Jest to jednak wiara fałszywa, jako że nie znajdujemy uniwersalnego wzoru postaw,

Stosowanie strategii unikania i  oporu, budowanie obrazu Kościoła jako oblężonej przez złowrogi świat twierdzy, w której gru- bych murach chronią się wierni,

zasadniczo jednak preferuje podejście wska- zujące raczej na związki twórczości mężczyzn i kobiet, na ich obszary wspólne i korelacje (s. 18), powtarzając – za

Szczęście mają te osoby w wieku 40+, które mogą włączyć się w takie działania – widać jak rozkwitają, ile mają pomysłów, energii, jak chętnie uczą się różnych

Sens początku staje się w pełni zrozumiały dla czasów późniejszych - z końca widać początek - a zarazem jego rozumienie jest ożywcze dla tych czasów - jest dla

Bo przecież trudno zrozumieć czło­ wieka, którego największym pragnieniem je st ukształtowanie swo­ jej osoby w „istotę ludzką w ogóle”, żyjącą wśród