• Nie Znaleziono Wyników

Ucieczka sprawcy wypadku drogowego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Ucieczka sprawcy wypadku drogowego"

Copied!
11
0
0

Pełen tekst

(1)

Tadeusz Cyprian

Ucieczka sprawcy wypadku

drogowego

Palestra 8/9(81), 44-53

1964

(2)

44 T a d e u s z C y p r i a n N r 9 (81)

n ym zre aliz o w an iu należności ty tu ł o p a tru je się odciskiem stem pla „opłacono-* oraz odciskiem d ato w n ik a i p rze sy ła potem dłużnikow i.

3. W y ra źn ą u ste rk ą In s tru k c ji, zw łaszcza z p u n k tu w id zen ia interesó w a d w o k a ­ tu ry , je s t b r a k w yraźnego p rze p isu co do re a liz a c ji kosztów (art. 83 p k t 5 i a rt. 120 k.p.c.).

W praw dzie sp ra w a ta je s t w św ietle przepisów p ra w a zu p ełn ie ja sn a , niem n iej je d n a k u rzę d n icy b an k o w i — słusznie z re sztą — n ie lu b ią w ychodzić poza sw oje w ła s n e in s tru k c je i nie lu b ią podejm ow ać sam odzielnie decyzji. K lienci zaś — jalc w y k a z u je dośw iadczenie — nie zaw sze p o k ry w a ją koszty, z d a rza się w ięc (niestety niew y jątk o w o ) p o djęcie kosztów zasądzonych, choć nie p o k ry ty c h przez k lie n ta ,

i p rzyw łaszczenie ich sobie.

W sp ra w ie te j w dzięczne pole do popisu m a N ac ze ln a R a d a A dw okacka, k tó re j pism o w sp ra w ie stosow ania a rt. 85 p k t 5 k.p.c. n ie w ą tp liw ie może spow odow ać odpow iednie w y ja śn ie n ie do § 27 o m aw ianej In s tru k c ji N r >B 2/62.

B ra k ta k ż e w In s tru k c ji w yraźnego u n o rm o w a n ia sp raw y r e n t (zw ykle ren t odszkodow aw czych z ty tu łu w ypadków ). B anki o d m a w ia ją re a liz a c ji re n t n a p rz y ­ szłość.

T ru d n o w św ietle In s tru k c ji i te c h n ik i p ra c y b an k o w ej zw alczać tę p ra k ty k ę . I n s tr u k c ja cały czas w ychodzi z założenia roszczeń j u ż w y m a g a l n y c h . W y­ n ik a to z je j p o sta n o w ień co do natych m iasto w eg o p rzelew u na konto przejściow e, co do p rz e sła n ia ty tu łu ze w zm ian k ą o opłacen iu d łużnikow i itp.

Je d n a k ż e n ależ ało b y i tu zasygnalizow ać n ie p ełn e rozw iązanie za g ad n ien ia, ta k w zorow o w zasadzie — poza d robnym i niedom ów ieniam i In stru k c ji — i w ta k p ro s ty sposób unorm ow anego.

4. Z aró w n o w ięc sp ra w a re n t, ja k i sp raw a kosztów adw o k ack ich po w in n y być w In s tru k c ji w y ra ź n ie uno rm o w an e: sp ra w a r e n t — przez w p ro w a d ze n ie p rze le­ w ów okresow ych, tj. przez re a liz a c ję re n t przez b a n k (w ynika to z om aw ianej na p o czątk u za sa d y k o n c e n tra c ji obrotów ), a sp ra w a kosztów — przez w yjaśnienie» że w zm ian k a w ty tu le o w y d an iu ty tu łu do r ą k a d w o k a ta je s t ró w noznaczna z pełn o m o cn ictw em do odbioru kosztów procesu.

5. I o sta tn ia uw aga. P od ad resem N arodow ego B a n k u P olskiego m ożna b y w y­ su n ą ć jedno ty lk o zastrzeżenie, a m ianow icie to, że tego ro d za ju n iezw ykle w ażny d la p r a k ty k i a k t nie został należycie opublik o w an y w sensie pow szechnego p o d an ia go do w iadom ości św ia ta praw niczego. S tanow i on przecież nie ty lk o celow e roz­ w iąz an ie sp ra w y b ardzo w ażn ej i piekącej, ale ta k ż e p rz y k ła d p ro sto ty i d oskona­ łości rozw iązania.

TADEUSZ CYPRIAN

Ucieczka sprawcy w ypadku drogow ego

1. Od chw ili gdy w styczniu 1962 ro k u u k a z a ł się mój a r ty k u ł pt. „U cieczka k ie ro w c y ”, b ard z o w iele zm ieniło się w te j m a te rii, i to zarów no w te o rii, ja k i w u sta w o d aw stw ie oraz w orzecznictw ie. W a rto w ięc rozw ażyć ponow nie te n ta k bard zo isto tn y w dobie n a ra s ta ją c e j m o to ry zacji problem , a to tym b a rd z ie j.

(3)

N r 9(81) U c ie c z k a sp ra iu c y w y p a d k u d ro g o w e g o 45

że je st on znacznie b a rd z ie j sk om plikow any, niżb y się to n a p ierw szy rz u t oka w y ­ daw ało.

P rz ed e w szy stk im sp ra w a b ard z o isto tn a, m ianow icie term in o lo g iczn a, k tó ra rz u tu je n a tre ś ć sam ego p o ję c ia i za k res p en alizacji.

Otóż u ta rło się w lite r a tu r z e i orzecznictw ie określenie „ucieczka k ie ro w c y ”, będące echem p o k u tu ją ce g o jeszcze tu i ów dzie poglądu, że „w szystkiem u, co się stało n a szosie, je s t w in ie n k ie ro w c a ”. P ogląd te n szczęśliw ie ju ż z a n ik a w m ia rę tego, ja k dośw iadczenie w y k az u je, że in n i u czestnicy ru c h u drogow ego p o w o d u ją n ie m niej w y p ad k ó w niż k iero w cy pojazdów m echanicznych. J e ś li je d n a k chodzi o ucieczkę sp ra w c y z m ie jsc a w y p ad k u , to ciągle jeszcze d o m in u je — te rm in o lo ­ gicznie i treściow o — ów nieszczęsny kierow ca, co w p ra w d zie nie z n a jd u je o p a r­ cia w u sta w o d aw stw ie polsk im \ ale tra fiło n aw e t do p ro je k tu k o d ek su k arn e g o z ro k u 1963 2, s ta ją c się w te n sposób okazją do a tak ó w na te n p ro je k to w a n y przepis.

T ak w ięc n ależy w y k re ślić w ogóle pojęcie „ucieczka kie ro w c y ” , z a stę p u ją c je p o p raw n y m „ucieczka sp raw cy w y p ad k u drogow ego” 3, k tó re o d d a je w p ełn i isto tn ą treść p rze p isu p raw nego.

2. P ro b le m ucieczki sp ra w c y w y p ad k u je st p rzedm iotem w ielu ro zw aż ań p r a w ­ niczych 4. Z o sta je on stopniow o u reg u lo w a n y w p ro je k ta c h i u sta w a c h k a rn y c h ró ż­ nych k rajó w , z n a jd u ją c sw e echo w orzecznictw ie sądow ym w P olsce i za g ra n ic ą . U regulow anie to je s t b ard z o różne. N iektóre k r a je w y o d rę b n ia ją ucieczkę s p ra w ­ cy w y p ad k u drogow ego w osobny sta n fak ty c zn y i k a rz ą za nią b ard z o s u r o w o 5, in n e zaś u m ie sz cza ją te n s ta n fa k ty c z n y w kodeksie k a rn y m <np. oba p a ń s tw a n ie ­ m ieckie, S zw ajc aria ) lu b w ko d ek sie drogow ym (F ran c ja, W łochy, W ielka B ry ­ ta n ia). N a ogół je d n a k m o żn a pow iedzieć, że w szy stk ie k r a je o ro zw in ię tej m o to ­ ry za cji zn a ją to pojęcie, tw o rzą dla niego osobny sta n faktyczny.

Nasze u sta w o d aw stw o n ie zn a po jęcia ucieczki sp raw cy w y p a d k u drogow ego ja k o osobnego s ta n u fak ty czn eg o ; orzecznictw o podciąga tę sy tu a c ję pod różne przepisy, zależnie od sy tu a c ji fak ty c zn e j (będzie jeszcze o ty m m ow a niżej).

Je st coś społecznie szczególnie o d rażającego w zach o w an iu się człow ieka, k tó ry , spow odow aw szy w y p ad e k , pozostaw ia ciężko ra n n ą o fiarę n a drodze i uciek a, ko­

1 Co p r a w d a t y lk o d la te g o , że n ie z n a o n o w o g ó le t e r m in u „ u c ie c z k a k ie r o w c y ” , k o n ­ c e n t r u j ą c się n a o so b ie „ k i e r u j ą c e g o ” , rz e c z o w o zaś n a s p r a w ie n ie u d z ie le n ia p o m o c y , a n ie n a s p ra w ie u c ie c z k i. 2 W p ro w a d z e n ie d o p r o j e k t u o d r ę b n e g o s ta n u f a k ty c z n e g o „ u c ie c z k i k ie r o w c y ” z o s ta ło o s tr o z a a ta k o w a n e w c z a sie p u b lic z n e j d y s k u s ji n a d p r o je k te m n a la m a c h „ P r a w a i Ż y c ia ” . A ta k z a rz u c a ! d y s k r y m in a c ję k ie ro w c ó w p o ja z d ó w m e c h a n ic z n y c h , k tó r y m p r o j e k t k a ż e u ja w n ia ć w o b e c w ła d z ic h w ła s n e p rz e s tę p s tw o , co je s t s p rz e c z n e z o g ó ln y m i z a s a d a m i p r a w a k a rn e g o . A ta k te n — n ie s łu s z n y , je ś li c h o d z i o w p ro w a d z e n ie o d r ę b n e g o s ta n u f a k ty c z n e g o u c ie c z ­ k i — n ie Je st p o z b a w io n y słu s z n o ś c i ta m , g d z ie z a rz u c a d y s k r y m in a c ję k ie r o w c y , p o w in n o s ię b o w ie m m ó w ić o „ u c ie c z c e s p r a w c y w y p a d k u d ro g o w e g o ” . 3 P o d ty m w z g lę d e m g rz e s z y r ó w n ie ż i u s ta w a o b e z p ie c z e ń s tw ie i p o r z ą d k u r u c h u n a d ro g a c h p u b lic z n y c h z 27.XI.1961 r . (Dz. U . N r 53/295), j a k i o p a r ty n a n ie j „ k o d e k s d r o g o ­ w y ” z 1.X.1962 (Dz. U. N r 61/295), k tó r e m ó w ią o „ k i e r u j ą c y m ” . ł P o r.: E d w a rd C. F i s h e r : V e h ic le T r a f f ic L a w , T h e T r a f f ic I n s t i t u t e , N o r th v e s te r n U n iv e r s ity E v a n s to n , Illin o is , U SA , 1961, s tr . 289—322; L a v e s , B i t z e l , B e r g e r : D e r S tr a s s e v e r k e h r s u n f a ll, F e r d in a n d E n k e V e rla g S t u t t g a r t 1956, s tr . 414—431; H. B l u h m : V e r k e h r s s tr a f t a t e n u n d i h r e B e k ä m p fu n g , V EB D e u ts c h e r Z e n tr a lv e r la g B e rlin 1959, s t r . 164—185; S. G . W i l k i n s o n : R o a d T r a f f ic O ffe n c e s, T h e S o lic ito rs L a w S t a tio n e r y S o c ie ty L td , L o n d o n 1958, s t r . 103—106; T a d e u sz C y p r i a n : W y p a d k i d ro g o w e w ś w ie tle p r a w a k a r n e g o , P W N , W a rs z a w a 1963, s t r . 110—118.

5 P ra w o f r a n c u s k ie ( del i t d e f u i ł e ) , p r a w o w ło s k ie , s z w a jc a r s k ie , o b a p a ń s tw a n ie m ie c k ie (sz c z e g ó ln ie o s tr o u j m u j e u c ie c z k ę k ie r o w c y p r o je k t k o d e k s u k a r n e g o N R F ).

(4)

46 T a d e u s z C y p r i a n N r 9 (31>

rz y s ta ją c z szybkiej, potężnej m aszyny, za pom ocą k tó re j spow odow ał w ypadek.. J e s t to i o d raż ają ce , i społecznie szczególnie niebezpieczne w łaśn ie n a sk u te k w łą ­ czenia się w d ziała n ie p otężnej m aszyny, k tó ra d a je n ie m ającem u sk ru p u łó w sp ra w c y ta k dużą p rzew agę fak ty c z n ą nad sw oją o fiarą. S tą d w łaśn ie zwężenie- p o ję cia do ucieczki kierow cy.

Je śli u sta w a k arz e człow ieka, k tó ry będąc je d y n ie św iad k iem w y p ad k u nie u d ziela pom ocy ofierze w y p ad k u , to ty m b ard z iej nie może pozostać o b o ję tn a w o ­ b ec sp ra w c y sam ego w y p ad k u , odm aw iającego pom ocy jego ofierze.

Ale z d ru g iej stro n y nie należy zapom inać, że je d n ą z ogólnych zasad p ra w a k a rn e g o je s t to, iż sp raw ca czynu nie ty lko nie m a obow iązku pom agać o fierze w zapobieżeniu sk u tk o m sw ego czynu, ale p o n ad to n ie je s t ta k ż e obow iązany p o ­ m ag ać w ładzom w u ja w n ie n iu sw ego w łasnego p rz e stę p stw a . A przecież w ła śn ie

tego w y m ag a n y od kierow cy, k tó ry spow odow ał w y p ad ek , m a on bow iem za tro sz ­ czyć się o ofiarę swego p rze stę p stw a i donieść w ładzom o sw oim czynie.

T en k o n flik t zasad i przepisów pow oduje n iejed n o lito ść w rozw iązy w an iu p ro ­ b lem u ucieczki sp raw cy w y p ad k u drogow ego w ró żn y c h u sta w o d aw stw ac h i stąd też w y n ik a ją tru d n o ści orzecznictw a.

N ależy tu podkreślić, że pierw sza część naszych ro zw aż ań (nie dotycząca sta n u p raw n eg o w naszym k ra ju ) w ychodzi z założenia, iż ucieczka sp raw cy w y p ad k u drogow ego sta n o w i osobny sta n fak ty c zn y w u sta w ie k a rn e j (jak to je st w w ielu k ra ja c h ) ja k o sam oistne przestęp stw o , k tó re m oże pozostaw ać w zbiegu rea ln y m z p rze stę p stw e m spow odow ania sam ego w ypadku.

D ru g im założeniem je s t to, że ro zw ażania dotyczą sam ego sp raw cy w y p ad k u , p o m ija ją w ięc sta n fak ty c zn y z a rt. 247 k.k. z 1932 (lub podobny w innych u s ta ­ w o d aw stw ach ), p rzystosow any do św ia d k a w y p ad k u , odm aw iającego pom ocy o fia­ rom .

S tan fak ty c zn y z a rt. 247 k.k., stosow any n ie ra z przez nasze orzecznictw o do sp raw có w w y p ad k ó w drogow ych u ch y lają cy c h się od u d ziele n ia pom ocy ofiarom , n ie n a d a je się do ty c h sy tu a cji i dlatego zo staje n a raz ie z naszych ro zw ażań w y ­ elim inow any. Nie było za m ia re m u staw o d aw cy sto so w an ie tego p rze p isu do s p ra w ­ cy p rze stęp stw a, nie m oże odpow iadać zabójca za to, że nie ra to w a ł postrzelonej przez siebie ofiary, an i złodziej, że nie zam eldow ał m ilicji o dokonanej przez siebie kradzieży.

T ak w ięc rozw ażan ia nasze b ęd ą dotyczyły n a jp ie rw p ro b le m a ty k i ogólnej u cie­ czki sp ra w c y w y p ad k u drogowego, a n astęp n ie sta n u p raw n eg o w P olsce (po w e j­ ściu w życie u sta w y o bezpieczeństw ie i p o rzą d k u ru c h u n a drogach publicznych z d n ia 27 listo p ad a 1961 łącznie z „kodeksem dro g o w y m ”) oraz w ytycznych S ądu N ajw yższego w sp raw ac h o w y p ad k i drogow e z d n ia 31 sie rp n ia 1963 (M onitor P o lsk i N r 70, poz. 348), ab y zakończyć się kilkom a re fle k s ja m i n a te m a t przyczyn u c h y la n ia się kierow ców od u d zielan ia pom ocy w ra m a c h a rt. 247 k.k.

3. R ozw ażając p ro b le m a ty k ę ucieczki spraw cy w y p a d k u drogow ego należy z a ­ cząć od za g ad n ień stro n y przedm iotow ej.

P rz e d e w szystkim p y ta n ie : ja k i w y p ad e k zobow iązuje do z a trz y m a n ia się i u d zie­ le n ia pom ocy oraz zaw iadom ienia w ładz bądź czekania n a m iejscu n a ich p rz y ­ bycie?

N ie m a w ątpliw ości, że należy ta k p ostąpić w ted y , gdy zaszedł pow ażny w y p a ­ d ek z ludźm i, gdy są zabici i ran n i. A le jeżeli doszło je d y n ie do szkody rzeczo­ w ej, choćby n a w e t pow ażnej (np. rozbicie cudzego pojazdu)? A lbo — jeżeli ofiary w y p ad k u odniosły ty lk o nieznaczne obrażenia, chcą zaś i m ogą k o n ty n u o w ać p o ­

(5)

N r 9 (81) U c ie c z k a s p r a w c y w y p a d k u d ro g o w e g o 4 T

dróż o w łasn y ch siłac h (np. le k k ie potłu czen ie p o trąconego przez sam ochód ro w e ­ rzysty) bądź jeżeli p o k rzyw dzonym i są jedynie sam k ierow ca, jego p a s a ż e ro w ie i jego pojazd? A lb o w reszcie — jeżeli z sy tu a c ji na m iejscu w yn ik a, że w ciągu w ielu godzin n ie m ożna oczekiw ać żadnej in te rw e n c ji w ładz na m iejscu w y p a d k u ?

P y ta n ie pow yższe, dotyczące n a tu ry w y p ad k u i sy tu a c ji n a m iejscu, w y m a g a ją rozw ażenia.

T ak w ięc jeżeli n ie doszło do w y p ad k u z ludźm i i skończyło się ty lk o n a szko­ dzie rzeczow ej, to in te re s społeczny w ym aga je d y n ie u sta le n ia p rzeb ieg u sam ego zajścia, a w ięc ty m sam ym w in y któregoś z uczestników tego za jśc ia. Je że li u sta le n ie ta k ie je s t m ożliw e bez oględzin m iejsca w y p ad k u , to w y d aje się, że w y ­ sta rc zy tu sam o zgłoszenie o w y p a d k u organom MO, połączone z gotow ością po­ w ro tu — w m ia rę p o trz e b y — na m iejsce w y padku. W żad n y m je d n a k ra z ie n ie m ożna w ta k ic h ra z a c h m ów ić o „ucieczce k ie ro w c y ” w potocznym tego słow a znaczeniu, za k tó r ą m ożna b y go pociągnąć do odpow iedzialności.

P odobnie p rz e d sta w ia się sy tu a c ja , gdy o fiara (lub ofiary) w y p a d k u do zn ały le k k ich ty lk o o b raż eń i n ie za m ie rz ają zaniechać k o n ty n u o w an ia podróży. W ów czas też w y sta rc zy z a trz y m a n ie się, p o d an ie pokrzyw dzonem u dan y ch p e rso n a ln y c h oraz zgłoszenie w y p a d k u w m ilicji. T akże i tu n ie m oże być m ow y o „ucieczce” » jeżeli się dopełni ty c h obow iązków . N ato m iast będzie „ucieczką sp raw cy w y p a d k u ” opuszczenie m ie jsc a bez sp raw d ze n ia ro d za ju o brażeń i bez p o d an ia sw ych d a ­ n ych osobow ych, n a w e t gd y b y się po tem okazało, że ob rażen ia te b y ły zu p e łn ie nieznaczne. Boc p rzecież sp raw ca w y p ad k u nie m ógł w ów czas , v i e d ; ć , i j się n a p ra w d ę stało. Z głoszenie za ś m ilicji n aw e t drobnego w y p ad k u je st ko n ieczn e, gdyż n igdy nie w iadom o, czy lek k ie n a pozór o b raż en ia nie pociągną za so b ą pow ażnych konsek w en cji.

Jeżeli pokrzy w d zo n y m je s t je d y n ie sam kierow ca lu b jeżeli uszkodzeniu u le g ł ty lk o jego w łasn y pojazd, to n ie m a w ted y obow iązku zgłaszania o w y p a d k u czy też czekania na p rzy b y c ie p a tro lu drogowego, gdyż nie w ym aga tego in te re s spo­ łeczny. K ierow ca, k tó ry n a sk u te k poślizgu w p ad ł do ro w u lu b uszkodził w óz o drzew o, może o dpow iadać ty lk o za w ykroczenie; spow odow anie w ty c h w a r u n ­ kach „pow szechnego nie b ez p iec ze ń stw a” je st raczej teoretyczne. Je że li zaś spo­ w odow ał on zagrożenie w obec innego k o n k re tn ie określonego u cz estn ik a r u c h u drogowego, to o p o d a n ie tego fa k tu do w iadom ości w ład z zatroszczy się ju ż te n uczestnik.

Inaczej n a to m ia st p rz e d sta w ia się sp raw a, gdy o brażeń doznali pasaż ero w ie w y ­ p ad k u . Mogą to być pasaż ero w ie bądź z nim zw iązani (rodzina), b ąd ź też dla nieg o obcy, bądź w reszcie przew ożeni zarobkow o, je d n a k ż e zaw sze zachodzi w te d y obo­ w iązek udzielen ia pom ocy i d oniesienia w ładzom o w ypadku.

P o zo staje w reszcie u d zielen ie odpow iedzi n a p y ta n ie, co n ależy robić, jeżeli n a m iejscu w y p a d k u nie m ożna oczekiw ać w najb liższy m czasie żadnej in te rw e n c ji w ładz.

Otóż jeżeli są r a n n i w w y p ad k u , to sp ra w a je s t p ro sta : pierw szym obow iązkiem je st udzielen ie im pom ocy i e w e n tu a ln ie odw iezienie do szpitala. A le jeżeli o fia ra nie żyje? O czekiw anie w ów czas na m iejscu przez w iele godzin (np. n a bocznej drodze w nocy) b y łoby bezskuteczne. W ydaje się, że w tego ro d za ju sy tu a c ji j e ­ d ynym rozw iązan iem je s t u d a n ie się do najbliższego p o ste ru n k u m ilicji i p rz y w ie - łie n ie sta m tą d kogoś dla zb a d a n ia sy tu a c ji na m iejscu. P ozostaw ienie w łasn eg o p ojazdu n a m ie jsc u w y p a d k u rza d k o m a sens, gdyż n a ogół nie służy to celom do­

(6)

48 T a d e u s z C y p r i a n N r 9 (81)

w odow ym , ja k o że w ra z ie w y p ad k u zatrzy m an ie się wozu i ta k n a s tę p u je nie n a sam ym m iejscu zderzenia, lecz nieco d alej *.

W k aż d y m raz ie w h ie ra rc h ii obow iązków spraw cy w ypadku na pierw szym m ie jsc u z n a jd u je się udzielen ie pomocy ofiarom w ypadku, a dopiero na d ru g im — z a w iad o m ien ie w ładz. N ie zaw sze je d n ak rato w a n ie będzie oznaczało odw ożenie do sz p ita la, gdyż w raz ie np. ra n brzucha ta k i w łaśnie tra n sp o rt był n ie ra z p rz y ­ czyną zgonu. Są sy tu a cje, w których lepiej je st ofiarę ułożyć na s k ra ju drogi, o k ry ć i je ch a ć sam em u po pom oc lekarską. Dotyczy to zwłaszcza sam ochodów oso­ b ow ych, do k tó ry c h n ie łatw o je st rannego załadow ać i nie można go w ogóle n ależycie ułożyć.

U cieczka sp raw cy w y p ad k u drogowego je s t przestępstw em bezskutkow ym (fo r­ m alnym ). S am fa k t odd alen ia się z m iejsca w y padku z zam iarem uch y len ia się od odpow iedzialności i bez u d zielenia pom ocy w y pełnia ju ż znam iona tego czynu.

A ja k p rz e d sta w ia się problem za cierania śladów? Czy popełnia przestęp stw o k iero w ca, k tó ry d a je do n ap ra w y uszkodzony zderzeniem pojazd, aby zatrzeć ś la ­ d y w y p ad k u ?

Je śli idzie o niego sam ego, tru d n o mówić o odrębnej odpow iedzialności, bo je st ona p o ch ło n ięta przez sam fa k t ucieczki (jeżeli zgłosił w ypadek i okazał w óz w ła ­ dzom , m oże go przecież b ez k arn ie rem ontow ać) i stanow i kontynuację u c h y la n ia się od odpow iedzialności przez u c ie c z k ę 7. N atom iast inne osoby (garażyści, m e ch a­ nicy), u su w a ją c ślad y w y p ad k u z wozu ze św iadom ością, że w ten sposób p o m a­ g a ją sp raw cy w y p ad k u do uchylenia się od odpow iedzialności, o d p o w iad ają po p ro stu za poplecznictw o z art. 148 k.k.

4. P rz e d m io t p rze stęp stw a ucieczki spraw cy w y padku drogowegp m oże być u j ­ m o w a n y szerzej lu b w ęziej. W najszerszym pojęciu je st nim bezpieczeństw o ru ch u drogow ego. Ściśle zw iązane są z nim życie i zdrow ie człowieka oraz zabezpiecze­ n ie praw id ło w eg o w y m ia ru spraw iedliw ości.

S p ra w c a tego d ziała n ia n ara ża n a szw ank bezpieczeństw o ruchu drogow ego p rzez to, że u ciek a jąc z m iejsca, w któ ry m spow odow ał w ypadek w y tw a rz a sta n n iep ew n o ści n a drodze, obniża u innych uczestników ruchu zaufanie do u p o rz ą d ­ k o w an y c h w a ru n k ó w p an u jący ch na jezdni i odbiera im przekonanie, że naw et w raz ie w y p a d k u nie zostaną pozostaw ieni bez opieki i pomocy.

To p o d e rw a n ie za u fa n ia w bezpieczeństw o ru ch u łączy się z k o n k retn y m n a r a ­ żen iem n a szw ank życia i zdrow ia ludzi, k tó rz y p ad li ofiarą w ypadku. N aw et p rz y zach o w an iu m aksym alnej dyscypliny ja zd y i ostrożności nie m ożna w yłączyć m ożliw ości w y p a d k u choćby z przyczyn atm osferycznych lub technicznych. Ale n a w e t w ów czas o fia ry tego w ypadku mogą nieraz w yjść z niego o b ro n n ą ręk ą, je śli o trz y m a ją n aty ch m iasto w ą pomoc. N atom iast ucieczka spraw cy w y p ad k u d ro ­ gow ego p o zbaw ia ich tej pom ocy i z tego w zględu życie oraz zdrow ie ty c h ludzi

« B a rd z o r y g o ry s ty c z n ie o d n o si się do ty c h s p r a w k o d e k s k a r n y N RF, w e d łu g k tó r e g o j e ż e li n a w e t n ie m o ż n a się n ik o g o sp o d z ie w a ć n a m ie jsc u w y p a d k u , to n ie w o ln o te g o m ie js c a o p u śc ić , a je ż e li n a s tą p iło o d w ie z ie n ie r a n n e g o d o sz p ita la , to n a le ż y n a m ie jsc e p o w r ó c ić . O rz e c z n ic tw o N R F w y m a g a n a d to z g ło sz e n ia w y p a d k u w ład zo m , c h o ć ż ą d a n ie t o n ie z n a j d u j e o p a r c ia w sa m e j u sta w ie (§ 142 k .k .) ( L a v e s , B i t z e l , B e r g e r : op. -cit., s t r . 414 i n a st.). 7 O rz e c z n ic tw o N R F u w a ż a za z a c ie ra n ie śla d ó w p rz e s tę p s tw i u d a r e m n ie n ie w y m ia ru s p ra w ie d liw o ś c i p ic ie a lk o h o lu p rz e z k ie ro w c ę p o s p o w o d o w a n iu w y p a d k u d la u n ie m o ż li­ w ie n ia s tw ie rd z e n ia p ro g u a lk o h o lu w e k rw i w c h w ili w y p a d k u . Z w yczaj te n , p o c h o d z ą c y z A m e r y k i, z a c z y n a się ro z p o w sz e c h n ia ć ta k ż e w N R F.

(7)

N r 9 (81) U c ie c z k a s p r a w c y w y p a d k u d r o g o w e g o 49

je st przedm iotem n ie ty lk o p rze stęp stw a za w arteg o w spo w o d o w an iu w y p ad k u , a le rów nież w p rze stęp stw ie u c ie c z k i8.

W reszcie zabezpieczenie praw idłow ego w y m ia ru spraw ied liw o ści je s t rów nież p rzedm iotem p rze stę p stw a ucieczki kierow cy. J e s t ono zbliżone — m u ta tis m u t a n -

dis — do poplecznictw a, do z a ta rc ia p rz e stę p stw a (oczyw iście z tą różnicą, że p rzy

poplecznictw ie zaciera się ślad y cudzego p rz e stę p stw a , tu zaś sp ra w c a p rz e stę p ­ stw a u siłu je u d are m n ić w y m ia r spraw iedliw ości w sto su n k u do siebie sam ego*

5. S tro n a podm iotow a ucieczki sp raw cy w y p a d k u drogow ego nie p rz e d sta w ia szczególnych k om plikacji. Czyn te n może być d o k o n an y je d y n ie z w in y um y śln ej zarów no w zam iarze bezpośrednim , ja k i ew e n tu aln y m .

S praw ca, k tó ry pozytyw nie wie, że kogoś n a je c h a ł, że spow odow ał w y p ad ek w w a ru n k a c h w sk az u ją cy ch na szkodę dla życia lu b zdro w ia innego u cz estn ik a ru ch u drogowego, a m im o to nie z a trz y m u je się, lecz uciek a, d ziała z zam iarem bezpośrednim .

D ziałanie z zam iarem ew e n tu aln y m je s t znacznie częstsze. S p ra w c a o b ejm u je sw oją św iadom ością fa k t zaczepienia o ja k ą ś przeszkodę, słyszy o ta rc ie się p o jazd u o ja k iś przedm iot, w idzi, że k to ś sp a d a z ro w e ru lu b m otocykla n a drogę, odczu­ w a w strzą s w łasnego p ojazdu, słow em — nie m a ją c p ozytyw nej św iadom ości spo­ w odow ania w y p ad k u , p rz e w id u je je d n a k jego m ożliw ość i przez ucieczkę d aje w y ra z w oli u su n ięcia się z m iejsca czynu bez za in te re so w a n ia się tym , co się stało.

P on iew aż ucieczka sp raw cy w y p ad k u drogow ego m a c h a ra k te r b ezskutkow y, przeto sp raw ca o b e jm u je sw oją św iadom ością sa m ą przestęp n o ść d ziała n ia , p o le­ g a ją c ą n a opuszczeniu m iejsca w y p ad k u z pozostaw ien iem jego o fia r bez pom ocy. P rz y zam iarze e w e n tu a ln y m sp ra w c a nie w ie pozytyw nie, czy jego o d d alen ie się będzie m iało c h a ra k te r u cieczki; zależy to od tego, czy ja k iś u czestn ik ru c h u d ro ­ gow ego doznał o brażeń ciała lu b poniósł śm ierć. T a k a sy tu a c ja je s t m ożliw a, ale n ie je st ona pozytyw nie stw ierd zo n a w d an ej chw ili przez uciekającego, k tó ry je ­ dnak, p rz e w id u ją c je j m ożliw ość, godzi się na to, że jego odd alen ie się z m iejsca w y p ad k u będzie m iało c h a r a k te r ucieczki.

P o niew aż za m ia r ew e n tu a ln y odnosim y do fa k tu ucieczki, a nie do spow odo­ w an ia w y p ad k u (który może być w y n ik iem w in y n ie u m y śln e j, może pozostać bez konsekw encji, a n a w e t m oże być tw o rem u ro je n ia uciekającego), w ięc sam w y p a ­

dek je st p rz e sła n k ą p o p rze d zając ą i w a ru n k u ją c ą u zn a n ie o d d alen ia się za uciecz­ kę, nie należy zaś do je j znam ion ustaw ow ych. N ato m ia st ty m zn am ien iem je st św iadom ość spraw cy, że coś się stało, i to coś s tw a rz a d la niego obow iązek p ra w ­ ny pozostania n a m iejscu i zb a d an ia sy tu a cji.

Ten z a m ia r e w e n tu a ln y leży u podłoża ogrom nej w iększości ucieczek i z p u n k ­ tu w idzenia odpow iedzialności k a rn e j m usi być tra k to w a n y na ró w n i z za m ia re m bezpośrednim ; różnica w ocenie stopnia w in y zn a jd z ie swój w y ra z je d y n ie w w y ­ m iarze k ary .

N ato m iast tru d n o b yłoby w yobrazić sobie ucieczkę sp raw cy w y p a d k u dro g o w e­ go p opełnioną z w in y n ie u m y śln e j, gdyż sp raw ca nie m oże lek k o m y śln ie p rz y p u sz ­ czać, że d ziała n ie jego nie będzie ucieczką, an i też nie może nie dopełnić obo­ w iązku p rze w id y w a n ia, że to, co p o d ejm u je , będzie m iało c h a ra k te r ucieczki.

6. S p ra w a p odm iotu p rz e stę p stw a w y m ag a k ilk u uw ag.

8 O czy w iście t y lk o w u s ta w o d a w s tw a c h , k tó r e z n a ją te n s t a n f a k ty c z n y j a k o s a m o is tn e p r r e s tę p s tw o .

9 I n n a rz e c z , że p r o b le m , czy z a c ie r a n ie ś la d ó w w ła s n e g o p r z e s tę p s tw a m o że s ta n o w ić o d r ę b n e p r z e s tę p s tw o , J e s t m o c n o d y s k u s y jn y , o c z y m p a r ę słó w n a In n y m m ie js c u .

(8)

50 T a d e u s z C y p r i a n N r 9(81)

P rz ed e w szy stk im z te o re ty cz n eg o p u n k tu w idzenia w y d aje się w ad liw e (jak ju ż o ty m b y ła m ow a) o k reśle n ie „ucieczka k ie ro w c y ”. N ależałoby tu mówić zaw sze o „ucieczce sp raw cy w y p a d k u drogow ego”, k tó ry m przecież nie m usi być b y n a j­ m n ie j k ie ro w c a 10. P rzecież aż n a d to często sp ra w c ą w y p a d k u drogow ego je s t np. ro w e rz y sta za je żd ż ają cy n ag lę d rogę sam ochodow i lub pieszy w ychodzący bez o strzeżenia n a je zd n ię u .

Potoczne o k reśle n ie „ucieczka k ie ro w c y ”, dość częste w orzecznictw ie, p o w stało n a sk u te k p rześw iad czen ia, że k iero w ca je st źródłem w szelkiego zła na szosie. U staw o d aw stw o polskie nie zn a po jęcia „ucieczka k ie ro w c y ” (patrz niżej), z n a je n a to m ia st p r o je k t k o d ek su k arn e g o z 1963 roku.

D ruga sp ra w a w iążąca się z podm iotem p rze stęp stw a — to specyficznie polski problem . K odeks k a rn y z 1932 r., nie z n a ją cy w ogóle po jęcia w y p ad k u dro g o ­ w ego w now oczesnym znaczeniu tego te rm in u , zm usza sądy, ja k o tym ju ż była m ow a, do sto so w an ia w ra z ie ucieczki a r t. 247 k.k. (nieudzielenie pom ocy w n ie ­ bezpieczeństw ie), k tó ry p o m y ślan y był przez ustaw o d aw cę dla św iadków w y p a d ­ k u o d m a w iają cy c h pom ocy, ale n ie d la jego spraw ców . D opiero w y tyczne Sądu N ajw yższego z 1963 ro k u ze rw a ły z ty m w ad liw y m stosow aniem ustaw y, czyniąc z ucieczki okoliczność o b ciążającą p rzy o rzek an iu o spow odow aniu sam ego w y ­ p a d k u (oczywiście je śli chodzi o osobę sp raw cy ; w stosunku do innych osób ma n ad a l zastosow anie a rt. 247 k.k.).

7. W P olsce pojęcie „ucieczka sp raw cy w y p ad k u drogow ego” w y stę p u je w u s ta ­ w ie drogow ej z 1901 ro k u , w tzw. kodeksie drogow ym oraz w orzecznictw ie. P rzy okazji w a rto k ilk a u w ag pośw ięcić p ro jek to w i kodeksu k arn e g o z 1963 ro k u , gdyż szereg z a w a rty c h ta m rozw iązań m oże p rze jść do now ego p ro je k tu , ja k i pow stan ie w przyszłości.

N ależy p rze d e w szy stk im jeszcze raz zaznaczyć, że ustaw o d aw stw o polskie nie zna po jęcia „ucieczki k ie ro w c y ” 12. Isto tn y m zn am ien iem czynu k ara ln eg o z art. 11 p k t 2 lit. c u sta w y drogow ej je s t u chylenie się od udzielenia pom ocy ofiarom w y p ad k u oraz od zaw iadom ienia m ilicji. O bow iązek te n spoczyw a na każd ej osobie „uczestniczącej w w y p a d k u drogow ym z lu d ź m i”, a w ięc nie ty lk o n a k ie­ row cy. K ażdy u czestnik ru c h u drogowego, a n aw e t nieu czestn ik (np. osoba, k tó ra spow odow ała w y p ad ek przez niezabezpieczenie rozkopanej jezdni i by ła obecna przy w y p ad k u ) obow iązany je st udzielić pom ocy i zaw iadom ić m ilicję.

Nie m a w ięc w u sta w ie polskiej obow iązku p o zo staw an ia na m iejscu w y p ad k u , czego w y m ag a np. u sta w o d aw stw o niem ieckie, ja k rów nież nie m a ograniczenia obow iązków tylk o do osoby kierow cy.

W ydaje się, że rozw iązanie to je s t raczej d obre i życiowe. Z aletą jego — poza rozszerzeniem go na w szy stk ich spraw ców w ypad k ó w drogow ych — je st n ac isk na sp raw ę n a jb a rd z ie j isto tn ą , a m ianow icie na u d zielenie pom ocy ofiarom , p o stu ­ latom zaś za p ew n ie n ia należytego w y m ia ru sp raw iedliw ości służy obow iązek donie­ sien ia o w y p ad k u m ilicji.

S tosunkow o m ałe jeszcze n asile n ie ru c h u na naszych drogach oraz n ie w y starcz a­

io z te g o p u n k tu w id z e n ia n ie są p o z b a w io n e r a c j i z a r z u ty , że w p r o w a d z e r ie d o p r o ­ j e k t u k .k . te g o s ta n u fa k ty c z n e g o d y s k r y m in u je k ie ro w c ó w p o ja z d ó w m e c h a n ic z n y c h . n D la te g o u s ta w o d a w s tw o n ie m ie c k ie n ie o p e r u je p o to c z n y m p o ję c ie m F a h r e r f l u c n i (u c ie c z k a k ie ro w c y ), le c z p o p r a w n y m V e r k e h r s u n f a l l s f l u c h t (u c ie c z k a po s p o w o d o w a n i« w y p a d k u d ro g o w e g o ). 12 Z n a j e n a to m U s t p r o j e k t k o d e k s u k a r n e g o z 1963 r o k u ( a r t. 254), i to w p o s ta c i z w y ­ k łe j ( u c h y le n ie się o d o d p o w ie d z ia ln o ś c i za w y p a d e k ) o ra z w p o s ta c i k w a lif ik o w a n e j (u cie­ czk a z u c h y le n ie m się od u d z ie le n ia p o m o c y o f ia ro m w y p a d k u ).

(9)

N r 9 (81) U c ie c z k a s p r a w c y w y p a d k u d ro g o w e g o 51

ją c a liczba zm otoryzow anych p a tro li drogow ych czyniłyby, życiow o b io rąc n ie re ­ aln y m obow iązek czekania n a m iejscu w y p a d k u n a p rzy b y cie p a tro lu .

U zupełnieniem tego przepisu dotyczącego w szy stk ich u czestn ik ó w w y p a d k u je s t przepis § 47 kodeksu drogow ego, dotyczący ju ż ty lk o „ k ie ru ją c y c h p o ja z d a m i” (a w ięc nie tylk o kierow ców , ale rów nież w oźniców i ro w erzy stó w ), k tó rz y obo­ w iąz an i są w raz ie w y p ad k u zatrzy m ać się, u sta lić sk u tk i w y p a d k u oraz udzielić pom ocy ofiarom w y p ad k u . N a nich rów nież spoczyw a obow iązek zaw iad o m ien ia m ilicji o w y p ad k u z ludźm i.

To ograniczenie czyni b ez k arn ą „ucieczkę pieszego”, k tó ry sw ym zach o w an iem się spow odow ał w ypadek. A le w y p ad k i ta k ie są raczej rz a d k ie i m ożna się z ty m ograniczeniem pogodzić, ty m b ard z iej że nie je s t łatw o n a w e t sa m em u pieszem u uśw iadom ić sobie, że to jego w łaśn ie zachow anie się spow odow ało w y p ad ek .

N ato m iast an i u sta w a drogow a, an i k odeks drogow y n ie p rz e w id u ją obow iązku doniesienia m ilicji o w y padku, którego sk u tk iem by ła ty lk o szkoda rzeczow a, choćby n a w e t n ajp o w ażn iejsza (np. rozbicie pojazdu). W y d a je się, że n ie b yłoby źle, gdyby obow iązek ta k i istn iał. Oczywiście, d oniesienie złoży p o k rzy w d zo n y uczestnik ru c h u drogow ego. A le gdyby m u siał je sk ła d ać rów n ież i sp ra w c a w y ­ p ad k u , to podniosłoby to dyscyplinę ru c h u i u ła tw iło z b a d a n ie przy czy n y w y p a d ­ ku, zw łaszcza że sp raw ca może n ie ra z sw oim p ojazdem d ojechać do najbliższego p o ste ru n k u m ilicji, n ato m ia st pokrzyw dzony zazw yczaj nie je s t w sta n ie tego uczynić.

P rz e p isy o b jęte u sta w ą drogow ą łącznie z kodeksem drogow ym m a ją oczyw iście c h a ra k te r ad m in istra cy jn y . N aru sze n ie ich stanow i w ykroczenie, w obec czego ró w ­ nież n aru sz en ie przepisów o obow iązkach spraw ców w y p ad k ó w drogow ych je s t j e ­ dynie w ykroczeniem , ściganym niezależnie od odpow iedzialności k a rn e j za spo­ w odow anie sam ego w ypadku.

O dpow iedzialność k a rn a za ucieczkę sp raw cy w y p ad k u drogow ego n ie je s t o b ję ­ ta żadnym przepisem kodeksu k arn e g o an i szczególnych u sta w k a rn y c h . S to so w a­ nie w tych sp raw ac h a rt. 247 k.k. nie może m ieć m iejsca z przyczyn, o k tó ry c h była ju ż w yżej m owa. T ru d n o — isto tn ie — odm ów ić słuszności poglądow i, że sp raw ca p rze stę p stw a nie je st obow iązany do po m ag an ia w ładzom do jego w y k ry ­ cia an i do zapobiegania sk u tk o m swego d ziała n ia przestępnego.

U staw a drogow a z 1961 ro k u w k ła d a w a rt. 11 u st. 2 obow iązek u d z ie la n ia po ­ m ocy o fiarom w y p ad k u drogow ego rów nież na św iadków tego w y p ad k u , i te n obo­ w iązek je st n ie jak o u zupełnieniem obow iązku w y p ły w ająceg o z a rt. 247 k.k. W sto ­ su nku do św iadków w y p ad k u nie m ożna tu m ieć żadnych zastrzeżeń z p u n k tu w i­ dzenia a rt. 247 k.k., k tó ry w razie nied o p ełn ien ia tego obow iązku w ejd z ie ró w n ież w zastosow anie. N ato m iast w sto sunk u do sp raw cy w y p ad k u nie będzie m iał za sto ­ sow ania przep is a rt. 247 k.k., a ty lk o a rt. 11 p k t 1 lit. c. u sta w y drogow ej, ro d z ą ­ cy je d y n ie odpow iedzialność k a rn o -a d m in istra c y jn ą .

A by u n ik n ą ć tego, by sądy m u siały się uciek ać do a rt. 247 k.k. w sto s u n k u d o spraw ców w ypadków , w y tyczne S ą d u N ajw yższego z dn ia 31 sie rp n ia 1963 u z n a ły w p k t 3 ust. VI ucieczkę sp raw cy w y p ad k u drogow ego za isto tn ą okoliczność ob­ ciążającą p rzy w y m ie rz an iu k a ry za spow odow anie w y p ad k u , a w p k t 8 tegoż u st. VI w yłączyły m ożliw ość zaw ieszenia k a ry , jeżeli sp raw ca u ciekł z m ie jsc a w y ­ p ad k u bez udzielen ia pom ocy jego ofiarom . W ytyczne o p eru ją tu p o p ra w n y m określeniem : „sp raw ca w y p ad k u drogow ego”.

M ożna b y m ieć teo re ty cz n e za strzeżenia co do tego, czy n ieu d zielen ie pom ocy ofierze po dokon an iu w sto su n k u do niej p rze stę p stw a m oże być u w aż an e w ogóle za okoliczność obciążającą, ale te re fle k sje teo re ty cz n e m uszą u stą p ić w obec

(10)

52 T a d e u s z C y p r i a n N r 9(81)

szczególnego n iebezpieczeństw a społecznego p rze stęp stw drogow ych oraz w obec w y jątk o w o ści sy tu a cji, w k tó re j spraw ca d y sp o n u je (z reguły) potężnym n a r z ę ­ dziem p rze stęp stw a.

Z re sz tą ta k ż e od stro n y teoretycznej m ożna tu znaleźć u zasadnienie w „zacho­ w an iu się sp raw cy po popełn ien iu p rz e stę p s tw a ’’ (art. 54 k.k.). S koro bowi-em sp raw ca działa w sy tu a c ji w yjątkow ej (dysponuje m aszyną), to m ożna do niego zastosow ać odpow iednią in te rp re ta c ję a rt. 54 k.k., a m ianow icie uznać jego u c ie ­ czkę za okoliczność obciążającą, gdyż posługuje się p rzy niej m aszyną, d a ją c ą m u w y ją tk o w e szanse i stw a rz a ją c ą w y ją tk o w ą sytu ację.

W reszcie p a rę słów o p ro je k c ie kodeksu k arn e g o z 1963 roku. W prow adzenie do niego osobnego sta n u faktycznego ucieczki nie pow inno budzić zastrzeżeń, n a to ­ m ia st o g raniczenie d z ia ła n ia tego przepisu do „kierow cy p o ja zd u ” w y m ag ało b y k o re k tu ry przez z a stą p ien ie tych słów ok reślen iem „spraw ca w y p ad k u d ro g o ­ w ego”.

8. N a zakończenie ro zw ażań o ucieczce i u c h y lan iu się od u d zielenia pom ocy w a rto jeszcze dodać k ilk a uw ag opartych na p rak ty c zn y c h obserw acjach.

A u to r n iniejszego a rty k u łu m iał k ilk a k ro tn ie sposobność prow adzić w y k ła d y na k u rsa c h d o skonalących dla in stru k to ró w n a u k i ja z d y i sta ry c h kierow ców i w cza­ sie o m a w ian ia pro b lem u odm ow y udzielenia pom ocy ofiarom w y p ad k u przez p rz e ­ je żd ż ają cy c h obok m iejsca w y p ad k u kierow ców p ad ły z sali p y ta n ia i k o m e n tarze , k tó re je śli n a w e t nie o d d a ją w pełni istotnego s ta n u rzeczy, w a rte są je d n a k z a ­ n oto w an ia.

O tóż je d e n z k ierow ców opowiedział, ja k to, ja d ą c sam w w ozie nocą, zn alazł n a p u ste j je zd n i nieprzytom nego, mocno potłuczonego człow ieka, obok k tó reg o le ­ żał row er. Z a b ra ł tego człow ieka do wozu, odw iózł go do szpitala w pob lisk im m ieście i zgłosił w y p ad ek n a m ilicji. T am spisano z nim protokół, d ają c m u dość w y ra źn ie do zrozum ienia, że się go p o d ejrzew a o spow odow anie w y p ad k u ; c h c ia ­ no m u n a w e t zatrzy m ać p ra w o jazdy. N astęp n ie w zyw ano go k ilk a raz y na p rz e ­ słu c h an ia, za każdym raz em tra k tu ją c go b ard z o podejrzliw ie. O fiara w y p a d k u z m a rła , nie odzyskaw szy przytom ności; oględziny m iejsca w ypadku stw ie rd z iły p o ­ trą c e n ie ro w e rz y sty przez ja k iś sam ochód, n a sk u te k czego n a stą p iły pow ażne o b raż en ia czaszki i zgon.

O p o w iad a jąc y o ty m w y p ad k u kierow ca z goryczą w spom inał zw iązane z nim p ery p e tie. S p ra w ę w k ońcu um orzono dla b ra k u jak ich k o lw iek dow odów , a choć n ie on fig u ro w a ł w a k ta c h ja k o p odejrzany, przy k ro ści m iał sporo. Na zak o ń cze­ n ie dodał, że od tego czasu skłonny je st udzielić pom ocy ofiarom w y p a d k u j e ­ dyn ie w ów czas, gdy m oże liczyć na św iadków , że nie on był sp raw cą tego w y ­ p ad k u .

D ru g a r e la c ja dotyczyła innej nieco sp raw y . K ierow ca za b rał do w ozu ran n eg o człow ieka; gdy p rz y je c h a ł do najbliższego m ia sta , okazało się, że nie m a ta m szp i­ ta la . S k iero w an o go do m ia sta X, o ja k ie ś 30 km dalej. T am był szpital, a le r a n ­ nego ty lk o opatrzono, n a to m ia st nie p rz y ję to go, bo te ry to ria ln ie w łaściw y szp i­ ta l zn a jd o w a ł się blisko m iejsca w y padku, choć w innym k ieru n k u , o czym k ie ­ row ca nie w iedział. W szp italu w m ieście X, gdzie dokonano o p a tru n k u , było p rze p ełn ie n ie , le k arz zaś uznał, że chory bez szkody dla zdrow ia m oże w y trz y ­ m ać tr a n s p o r t do w łaściw ego te ry to ria ln ie szpitala. T am go też kierow ca zawiózł. Jego w ła sn y k o m e n tarz: „Jeździłem całą noc, zrobiłem przeszło 100 km , m u siałem w y kłócać się o p rzy jęcie i m iałem potem przy k ro ści w m oim zakładzie p rac y , gdzie w d o d a tk u k azan o m i zapłacić za zużytą b e n z y n ę”.

(11)

N r 9(81) O s z u s tw o c z y z a g a r n ię c ie m ie n ia sp o łe c zn e g o ? 53

szaw ą” swego szefa po niego, b y go za b rać z ja k ie jś ca łodziennej k o n feren c ji z m ia sta odległego o k ilk a d z ie sią t k ilom etrów . P o drodze b y ł św ia d k iem w y p a d k u i za b rał ciężko ran n e g o człow ieka do w ozu, z a b ie ra ją c rów nież je g o lekko p o ­ tu rb o w an eg o tow arzysza. R annego z tru d e m ułożyli n a ty ln y m siedzeniu i szczęśli­ w ie dow ieźli do sz p ita la. P o swego szefa p rz y je c h a ł oczyw iście z k ilk u g o d z in n y m opóźnieniem i d y re k to ra ju ż nie zastał. Ale co gorzej, r a n n y m im o p ro w izo ry cz­ nego o p a tru n k u n a szosie obficie k rw a w ił i całe obicie sam ochodu było p rz e sy ­ cone k rw ią. Na d ru g i dzień m iał je d n ą a w a n tu rę o spóźnienie, a gdy w y ja ś n ił przyczynę, zaczęła się d ru g a a w a n tu ra o zak rw a w io n y wóz. T rzeb a było zry w ać obicie tylnego sie d ze n ia i o parcia, bo inaczej nie dało się k rw a w y ch p lam usunąć. W d o d atk u okazało się, że in sty tu c ja nie m a p o k ry cia budżetow ego n a tę dość k o ­ sztow ną robotę, w obec czego zażądano od kierow cy, b y za p ła cił za to z w łasn ej kieszeni. Do tego doszedł jeszcze dość długi p rzestój w p ra c y , gdyż wóz był przez p a rę tygodni w rem oncie, a potem n a stą p iła u tr a ta p re m ii i godzin n ad liczb o - w ych — obok sta łe j p re te n s ji d y re k to ra o pozbaw ienie go u ży w a n ia w ozu, k tó ry b y ł m u bardzo p otrzebny. I znow u k o m e n tarz: „C hciałem być lu d zk i, o b erw ałem ze w szystkich s tr o n ”.

Te trz y re la c je opow iedziane przez uczestników k u rsu m ogą być tro c h ę p rz e ­ ja sk ra w io n e. M ożna b y pow iedzieć, że niesłu szn ie m ilicja p o d e jrz e w a ła pierw szego, że niesłusznie sz p ita l czynił tru d n o ści d rugiem u, że d y re k to r p o stą p ił niew łaściw ie w obec trzeciego... A le m im o w szystko nie m ożna zam k n ąć oczu n a to, że m ogło ta k być. ja k ci k iero w cy opow iadali. I w ów czas n asu w a się p y ta n ie , ja k należy postąpić, by u ch ro n ić lu d zi dob rej w oli od niezasłużonych p rzy k ro ści, k tó re n a nich m ogą spaść w sk u te k za ję cia przez nich o b y w ate lsk iej, lu d z k iej p ostaw y. Ale to ju ż je s t in n y tem at.

HENRYK POPŁAW SKI

O szustw o na szkodę konsum enta czy z a g a rn ię c ie

m ienia społecznego?

W edług s ta ty s ty k sądow ych p rze stę p stw a sp e k u lac y jn e n a szkodę k o n su m e n ta sta n o w ią około 5°o rozpo zn aw an y ch sp raw , a w śró d n ich czołow e m iejsce z a j­ m u ją oszustw a. W obec tego że p rze stę p stw a te są p rze w a żn ie dro b n e, nie p rz y ­ w ią z u je się do n ich zb y t w ielk iej w agi. T ym czasem p rz y g lą d a ją c się bliżej ty m spraw om , m ożna d o strzec w iele niew łaściw ości w za k re sie u sta la n ia w in y 1, w y ­ m ia ru k a ry oraz k w a lifik a c ji p ra w n e j czynu, k tó ra — ja k o n a jb a rd z ie j isto tn a — będzie w łaśn ie p rze d m io te m naszych poniższych rozw ażań.

C hodzi tu k o n k re tn ie o p roblem ro zg ran ic ze n ia oszustw a na szkodę k o n su m e n ­ ta od za g arn ię cia m ie n ia społecznego, gdyż in n e z a g ad n ien ia dotyczące k w a lifi­ k a c ji p ra w n e j zostały u ję te w o d ręb n y m o p rac o w a n iu .2

1 P o r. n p . H . P o p ł a w s k i i A. W e i s e r : U w ag i o n i e k tó r y c h p r z e s tę p s tw a c h s p e k u ­ la c y jn y c h , „ B iu le ty n G e n . F r o k .” 1960 r., n r 11—12, s. 49—61.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Niniejsza praca jest próbą ukazania „plusów” i „minusów” starych i nowych klasyfikacji na podstawie bardzo zróżnicowanego materiału geologiczno-glebowego

przy „restauracji K atedry na W aw elu“, gdzie mimo skromnego stanow iska kierow nika tej budowy, m iałem sposobność nie tylko zapoznać się z panującym i

This manuscript presents the results from a study aiming to understand the mechanism of aerosol growth and its behavior along the absorber column in terms of

To this end, level 2 and fast charging infrastructure charging patterns are compared using charging transaction data (&gt;1 million charging sessions) of public charging

Do tych statycznych czynników — składających się na sytuację, w k tó rej działa (lub współdziała) spraw ca w ypadku — za­ liczamy drogę, po której

3 Por.. niona w Bogu jako źródle i należy do istoty Boga. Świętość człowieka rodzi się nie z rozważań na jej temat, nie z decyzji moralnych czy jakiejś wielkiej idei, ale

Każdy protokół z oględzin sporządzany zostaje na formularzu o ustalonym wzorze na miejscu zdarzenia. W protokole należy unikać wyrażeń niezrozumiałych, używać

zwycięstwo juniorów i wygnanie z kraju Władysława, który udał się na dwór cesarski.. – nieskuteczna interwencja cesarza Konrada III – juniorzy zobowiązali