• Nie Znaleziono Wyników

"Dziennik 1954" Leopolda Tyrmanda : narracja jako narzędzie autokreacji

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Dziennik 1954" Leopolda Tyrmanda : narracja jako narzędzie autokreacji"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

Agata Zawrzykraj

"Dziennik 1954" Leopolda Tyrmanda

: narracja jako narzędzie autokreacji

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 1/2 (73/74), 235-253

(2)

Agata ZAWRZYKRAJ

Dziennik 19 5 4

Leopolda Tyrmanda.

Narracja jako narzędzie autokreacji

W e d i u g S ło w n ika term inów literackich1, d z i e n n i k „ n ie s t a n o w i z g ó ry zało ż onej k o n s t r u k c j i , o jego u k ł a d z i e (z z a s a d y c h ro n o l o g i c z n y m ) d e c y d u j e n ie z a u w a ż a l n a k o m p o z y c j a , ale b ie g w y p a d k ó w , k tó r e a u t o r u t r w a l a ” . D z i e n n i k i n t y m n y „ m a z re g u ł y c h a r a k t e r otw arty, to z n a c z y nie jest z góry k o m p o n o w a n y m d z ie ł e m , s k ł a d a się z s z e r e g u z a p is ó w d o ty c z ą c y c h r o z m a i t y c h p r o b l e m ó w i t e m a t ó w o raz z ró ż n i c o w a n y c h f o r m a l n i e ” 2. M i c h a ł G ło w iń s k i za u w a ż a , że „ d z i e n n i k nie jest w y ­ p o w ie d z ią z o r g a n i z o w a n ą w e d ł u g p e w n y c h z góry p r z y j ę t y c h z a s a d ” 3; jego p o c z ą t e k i k o n ie c są p r z y p a d k o w e . D z i e n n i k z a c z y n a się i k o ń c z y w d o w o l n y m m o ­ m e n c i e . „ N ie m a d z i e n n i k ó w n ie s k o ń c z o n y c h , jest to ty p w y p o w i e d z i ze swej n a t u ­ ry a m o r f i c z n y ”4. P r z y j r z y j m y się w ię c p o c z ą t k o w i i z a k o ń c z e n i u D zien n ika L e ­ o p o l d a T y r m a n d a :

R ano ukorzyłem się przed Bogiem . Jak zawsze z racji św iąt, początków , końców, rocz­ nic, u ro d zin , im ien in , sp ełn ie ń , i w ogóle przy każdej okazji, jaka się do tego nadaje. O raz z innych powodów do m etafizycznych rozrzew nień. Stąd - w im ię Boże zacznijm y w resz­ cie ten d z ie n n ik . W iążę z nim niejasne n adzieje, jakże więc bez Boga? (1 1)5

D ziennik 1954 z a c z y n a się w ię c w z n io śle , in w o k a c ją do B oga, k t ó r y n ie b ę d z ie często p r z y w o ły w a n y na k a r t a c h D ziennika. C o w ię cej, z l e k t u r y n ie w y n i k a , że a u ­ " Słownik terminów literackich red. J. Sławiński, W rocław -W arszaw a 1988.

27 Tamże.

37 M. Głowiński Powieść a dziennik intymny, w: tenże Gry powieściowe, Warszawa 1973, s. 77.

47 Tamże, s. 80.

(3)

to r byl p r a k t y k u j ą c y m k a to l ik i e m . N a s t ę p n e c z te ry a k a p i t y w y p e ł n i a j ą m e t a t e k - stow e r o z w a ż a n ia o tr u d n o ś c i a c h i celo w ośc i p i s a n i a d z i e n n i k a . W y w ó d , choć n ie d ł u g i, jest dość e n i g m a t y c z n y i nie p rz y n o s i cz y te ln ik o w i o d p o w ie d z i n a p y t a ­ nie, dla c z e g o T y r m a n d za czął pis ać d z i e n n i k ; w ła ściw a o d p o w i e d ź r o z p r o s z o n a jest na k a r t a c h D ziennika. T u m o w a jest o s p o w ie d z i, d a w a n i u św ia d e c tw a , s p r a w ­ d z a n i u siebie , s z u k a n i u ulgi, a t a k ż e p o w o ł a n i u d z i e n n i k a r z a , z d ru g i e j s t r o n y -0 k rzy w d zie, w y r z u c e n i u na m a r g i n e s życia i pars z y w y c h z w ią z k a c h czło w ie ka z ep o k ą . D a r e m n i e s z u k a l i b y ś m y zw ię złego w y j a ś n i e n i a , k tó r e p o t e m s t a n i e się ocz yw iste (m oże zb y t oczywiste). T y r m a n d zaczął p is a ć d z i e n n i k , bo w p r z e w i d y ­ w a ln e j p rzyszło ści n ie w id z ia ł sz a n s na p u b l i k a c j e p o w ie ści, k tó r e m i a l o c h o tę pis ać a n i w ogóle na p u b l i k a c j ę czegokolw iek. W ty ch w a r u n k a c h d z i e n n i k ja ko g a t u n e k z z a ło ż e n ia n i e p r z e z n a c z o n y do p u b l i k a c j i , w y d a je się r o z w ią z a n i e m id e a l n y m .

Po ty m w y w o d zie T y r m a n d p r z y s t ę p u j e do re l a c jo n o w a n ia w y d a r z e ń z o s t a t ­ nich g o d z in , to z n a c z y b a lu sylwestrow ego, k tó r y byl d la nie go to w a r z y s k im e g z a ­ m i n e m . Z m u s z o n y do a b s t y n e n c ji po p rz e b y t e j cię żkie j c h o r o b i e , w y k lę ty p rz e z reżim , p o z b a w io n y p ra c y i pien ięd zy , n i e l u b i a n y za swoją b e z k o m p r o m i s o w o ś ć , n ie m a l więc sk a z a n y na izolację , T y r m a n d w y s t ę p u j e na b a l u w K l u b i e D z i e n n i k a ­ rzy w to w arzy s tw ie o lś n ie w a ją c o p ię k n e j li c e a listk i Bogny, z a k o c h a n e j w n i m bez p a m i ę c i (12-15). B o g n a ro b i fu ro rę, a T y r m a n d p ła w i się w swojej o d b la s k o w e j chw ale , łowiąc p e łn e z a z d ro ś c i s p o j r z e n ia i sz e p t y - „ J a k on to ro bi? P rzy sw oim w zro ście, b r a k u p ie n i ę d z y i p e r s p e k ty w ? ” (14).

O s t a t n i e z a p is k i w D zienniku w i d n i e j ą p od d a t ą d r u g i e g o k w ie tn i a i z a c z y n a j ą się n ie w i n n ą re lacją s p o t k a n i a z d a w n ą z n a j o m ą - Tuśką. S p o t k a n i e staje się p r e ­ te k s te m d o o p o w ie d z e n i a nie ty lko o d w ó c h n i e s p e ł n i o n y c h f lirta c h , ale t a k ż e do b a rw n e j opow ie ści o ty m , ja k m ł o d e g o i n a iw n e g o jeszcze T y r m a n d a k o m u n i ś c i w yla li z pie rw szej p r a c y za n a d m i a r d o w c ip u i b e z tr o s k i (394-397). Te opow ie ści p o z o sta ją w z g o d z ie z ko n w e n c ją ca łe go D ziennika. D r u g a część za p is k ó w p o d d a t ą d r u g i e g o k w ie tn i a m a je d n a k in n y c h a r a k t e r ; s y g n a l iz u j ą to już pie r w s z e słowa:

Od sam ego początku, od pierw szej chw ili, gdy zacząłem ten d z ie n n ik , prześlad u je m nie chęć przedstaw ienia siebie, opisania się b ezstro n n ie i dokład n ie. D zień schodził za d niem , w ażniejsze spraw y bądź zm ęczenie odsuw ały coraz dalej ten ekscentryczny za­ mysł. C zasem już się doń zabierałem , w tedy odstręczały m nie ukryte w nim tru d n o śc i i za­ sadzki. D ziś w reszcie trzeba zm ierzyć się z p o d stę p n ą nieuchw ytnością tego, co wydaje się tak dobrze znane. Nazyw am się L eopold T yrm and i lubię me im ię i nazw isko... (397)

T a k z aczyna się w yw ód T y r m a n d a , d o ty c z ą c y b r z m i e n i a jego i m i e n i a , b r z m i e n i a 1 ety m o lg ii nazw isk a. W d a ls z y m ciąg u r o z w a ż a ń T y r m a n d k o n c e n t r u j e się n a sw o­ im w y g lą d z ie z e w n ę t r z n y m , u b io r z e , p o c h o d z e n i u , d o m u r o d z i n n y m , w y c h o w a ­ n iu , p r z e k o n a n i a c h re l ig i jn y c h , n a u c e sz k o l n e j, w re s z c i e na swojej w o je n n e j i p o ­ w o je n n e j tu ł a c z c e (398-403). O ile o losach T y r m a n d a w czasie w o jn y i po jej z a ­ k o ń c z e n i u c z y t e l n i k d o w i a d u j e się n ie c o ze w c z e ś n ie j s z y c h s t r o n D zien n ika , końcow y w y w ód p e łn i jed y n ie rolę p o r z ą d k u j ą c e j i u z u p e ł n i a j ą c e j syntezy, o tyle

(4)

Zawrzykraj

Dziennik 1954

Leopolda Tyrmanda

i n f o r m a c j a m i o r o d z i n i e i w ła s n e j re l ig i jn o ś c i T y r m a n d w D zienniku nie s z a f u je (w yjąw szy k r ó t k i e , m a ł o k o n k r e t n e w s p o m n i e n i e o r o d z i c a c h (317-318).

Z a sk a k u ją c ą powściągliw ość T y r m a n d a w kwestii ro d z in y i p r z e k o n a ń re lig ijn ych zauw ażył Z i m a n d 6. N i e t r u d n o ją wyjaśnić. „L eo p o ld T y r m a n d byl Ż y d e m , choć nig ­ dy na ten te m a t nie za ją kną! się prz y m n i e ani słow em ” - pisze K o n w ic k i7; „L eo p o ld T y r m a n d z całą rozpaczą, n a js k rzętn iej u k ry w a n ą , przeobrazi! się w rosłego b lo n d y n a o jasnym sp o jrzen iu , katolika z dz ia d a p r a d z i a d a ” 8. T y r m a n d prz yszedł na świat w śr ed n io zam o ż n ej, zasym ilow anej ro d z in ie żydow skie j9. J u ż p rzed w ojn ą m ia ło go ciąg nąć do k a to l ic y z m u 10. W czasie wojny, m a ją c d o k u m e n t y o byw ate la f r a n c u s k ie ­ go, zgłosił się dobrow oln ie na roboty do N iem iec. Po w ojn ie dalej ukryw ał swoje p o ­ chodzenie. M a t k a wyjechała do Iz raela z trzecim m ę ż e m , J a k u b e m L e w i t ą 11, czego T y r m a n d nie z dradził, pisząc o o tr z y m a n y m od niej liście (317).

N ie b y t również tak osam otniony, jak to w Dzienniku opisywał: do 1957 roku m ieszkała w W arszawie siostra jego ojca, Iren a , a w roku 1963 zm arł stryj, którego T yrm and pochow ał na cm entarzu żydowskim w W arszawie. Fakty te utrzym yw ał w tajem nicy nie tylko przed p rzy­ jaciółm i, ale naw et przed ówczesną żoną. Po dośw iadczeniach krem atoryjnych pieców były to w śród polskich Żydów zachow ania nierzadkie i n ietru d n e do z ro zu m ie n ia 12.

W c zerw cu 1951 r o k u p r z y j ą ł c h rz e s t; r o d z i c a m i c h r z e s t n y m i byli S te f a n K i s i e ­ le wski i Rysia, ó w c z e sn a to w a rz y s z k a ży cia T y r m a n d a 13. We w s p o m n i e n i a c h o T y r m a n d z i e p o ja w ia się z a r z u t d e m o n s t r a c y j n e g o k a t o l i c y z m u 14 - „ k la s y c z n y n e o f i ta , k tó r y c h o d z i do k o śc io ła ty lk o w te dy, g d y kto ś to m o ż e z o b a c z y ć ” 15. Po wy- je źdz ie z P o ls k i T y r m a n d m i a l o d ejś ć od k a t o l i c y z m u i stać się c z ło w ie k ie m b e z w y ­ z n a n i o w y m , a lb o w rę c z w ró c ić do j u d a i z m u 16.

W o s t a tn i e j części w y w o d u T y r m a n d rozw aża ce c h y sw ojej osobow ości. D zien n ik u ry w a się w tr a k c i e w y w o d u , a n a w e t w po ło w ie z d a n ia . P r z y t o c z m y o s t a t n i e trzy z d a n ia :

62 R. Z im and Tyimand’54, w: tenże Wojna i spokój, L ondyn 1984, s. 48 i n.

72 T; Konwicki Porlrel mężczyzny w kolorowych skatpelkach, „Więź” 1991 n r 7-8, s. 133. Ten sam tekst ukazał się w: tenże Zorze wieczorne, Warszawa 1991.

Tamże, s. 136.

97 H. Dasko Wstęp, w: L. T yrm and Dziennik 1954. Wersja oryginalna. W arszawa 1995, s. 7.

10/ Tak opowiadała m atka Tyrm anda Barbarze Hoff, jego drugiej żonie. Tam że, s. 36.

117 H. Dasko Tyrmand, Ameiyka, Dziennik, „Res Publica” 1990 n r 5, s. 39.

127H. Dasko Wstęp..., s. 36.

137 Tamże, s. 36; M. U rbanek Zly Tyrmand, W arszawa 1992, s. 90. 147 M. U rbanek Z ly ..., s. 187.

15/Tamże, s. 91. Lidia Kisielewska natom iast m iała powody sądzić, że pobożność Tyrm anda nie była przeznaczona na pokaz. Tamże, s. 223.

(5)

Czy sam w sobie coś cenię i poważam? Tak - subiektyw ne, lecz n ieu s ta n n n ie i d ro b ia ­ zgowo b ad an e prześw iadczenie, że o ile w iem , n igdy w życiu nie w yrządziłem żadnem u człowiekowi św iadom ie krzywdy. W tym m iejscu rzec m ożna, że n a tu ra ln y liryzm takich ośw iadczeń jest naiw nością, jak każdy fu n d am en talizm w ejrzeń w sam ego siebie, n ie­ m niej jed n a k ... (405)

Po la ta c h , od d a ją c D ziennik do d r u k u , T y r m a n d n a p i s a ł p osłow ie, w k tó r y m w y ­ ja ś n ia, d lacz ego urw a ł „w p oło w ie d ł u g i e g o w y w o d u , a u t o p o r t r e t u z k o m e n t a r z e m i t ł e m , p o ś r o d k u z d a n i a ” :

O statniego w ieczoru, zm ęczony p isan ie m , jak zdarzało się często, urw ałem zdanie za­ m ierzając n azaju trz do niego wrócić. Lecz już nie w róciłem . N astępnego d n ia C zy teln ik zaoferował mi k o n trak t na n ap isan ie Złego. Z początku zam ierzałem kontynuow ać d z ie n ­ n ik, lecz m ijały d n ie, nagle w ypełnione o d m ie n n ą sytuacją i w ym aganiam i. (407)

D a le j T y r m a n d p rz y z n a j e , że w t r a k c ie p i s a n i a D ziennika p r o w a d z ił w w y d a w n i c ­ tw ie r o z m o w y w s p r a w i e pow ie ści, ale - p o n i e w a ż jest c z ło w ie k ie m p r z e s ą d n y m - n ie w s p o m i n a ł o tych ro z m o w a c h w z a p is k a c h .

U z a s a d n i e n i e b r z m i w i a r y g o d n i e - w s z a k c z y t e l n i k z n a ju ż tr o c h ę T y r m a n d a . Z z a c h o w a n y c h d o k u m e n t ó w w y n ik a , że T y r m a n d w ty m cz asie rz eczyw iś cie p o d ­ pis ał z „ C z y t e l n i k i e m ” u m o w ę na n a p i s a n i e Złego. N a sam ej u m o w ie n ie m a daty, ale T y r m a n d m i a ł d o s t a rc z y ć m a s z y n o p is d o 01.10.54. N a t o m i a s t 10.05.54 w y d a w ­ nic tw o w ysta w ił o z a ś w ia d c z e n i e na u ż y t e k K o m e n d y G łó w nej M O , iż „o b y w atel T y r m a n d ” pis ze „p o w ieść s e n s a c y jn ą o c h u l i g a n a c h i b i k i n i a r z a c h ” 1 С T y r m a n d m ógł w ię c p o d p is a ć u m o w ę rzeczyw iś cie na p o c z ą t k u k w ie tn i a . T r u d n o je d n a k u w ierzy ć w to, że p r z y p a d e k t a k b a r d z o sp r z y ja ł dia r y śc ie , że D ziennik p r z y p a d ­ k ie m ty lko zyska! z g r a b n ą ra m ę k o m p o z y c y j n ą .

2

P o c z ą te k nie od r a z u b u d z i p o d e jr z e n ia . W i e l u d ia r y s tó w t ł u m a c z y n a w s tę p i e , dlacz eg o r o z p o c z y n a p r o w a d z e n i e d z i e n n i k a 18. Rzecz w ty m , że w y ja ś n i e n ie T y r ­ m a n d a n icze go n ie w y ja śn ia , raczej g m a t w a (w sp o s ó b n ieco p r e t e n s j o n a l n y ) i u s i łu j e w z b u d z ić ciekawość. P o p r z e d z o n e jest u ro c z y s tą in w o k a c ją do Boga, k t ó ­ ra jest po pierw s ze k a m u f l a ż e m p o c h o d z e n i a , po d r u g i e - sp o s o b e m o s t e n t a c y j n e ­ go z d y s t a n s o w a n ia się d o p a n u ją c e j w Polsce id e o lo g ii m a r k s is to w s k ie j , po tr z e c ie jest p r ó b ą (g ru b o cio s a n ą ) w p i s a n i a się w tr a d y c ję l i t e r a t u r y polskiej. Po czw a rte , p o d y k to w a ły ją w zg lęd y k o m p o z y c y j n e - w e z w a n i e Boga jest g o d n y m T y r m a n d a p o c z ą t k ie m d z i e n n i k a . G o d n y m jego p ió r a jest d o p i e r o o b ra z sylw estrow ego b a lu - p o d w z g lę d e m l i t e r a c k i m jed en z n a jl e p s z y c h f r a g m e n t ó w D ziennika. W a r t k i i zwięzły, a z a r a z e m su g e s ty w n y i p la sty czny. T rafn o ś ci s f o r m u ł o w a ń tow arzys zy u m i e j ę t n o ś ć . . . k re o w a n ia siebie na b o h a t e r a re la c jo n o w a n e g o b a lu . W sz y s tk o

: R eprodukcje dokum entów w: L.Tyrmand Dziennik 1954. Wersja oryginalna, s. 320-321.

(6)

Zawrzykraj

Dziennik 1954

Leopolda Tyrmanda

w y g lą d a w ia r y g o d n i e - cóż m o ż n a o p is y w a ć p ie r w s z e g o s t y c z n ia , jeśli n ie b a l syl­ w estr ow y? Po p r o s t u tr z e b a w ie d z ie ć , k ie d y zacząć p r o w a d z ić d z i e n n i k , żeb y ro z ­ począć go t a k e fe k t o w n y m o b r a z e m . T y r m a n d w iedzia ł.

W ięc ej jes zcze p o d e j r z e ń b u d z i z a k o ń c z e n i e D ziennika. N i e sp o s ó b u w ie r z y ć , że p r z y p a d k i e m w z g lę d y o b ie k t y w n e s k ł o n ił y a u t o r a d o p r z e r w a n i a p r o w a d z e n i a d z i e n n i k a , w ła ś n i e w te dy, g dy n a k r e ś li! z g r a b n y „ a u t o p o r t r e t z k o m e n t a r z e m i t ł e m ” (407), p r z e d t e m s k r e śliw s z y j e d n ą z b a r w n i e j s z y c h op o w ieści o sw o ic h e r o ­ ty c z n y c h p r z y g o d a c h . T y r m a n d s u g e r u j e co p r a w d a , że a u t o p o r t r e t u rw a ł w p oło w ie (407), w yw ód w y d a je się j e d n a k p e ł n y (choć o czyw iście za w sz e m o ż n a coś d o d a ć ) i w y r a ź n ie p o d s u m o w u j e całą n a r r a c j ę . O p r z y p a d k o w o ś c i z a k o ń c z e n i a p r z e k o n a ć m a o d b io r c ę n i e d o k o ń c z o n e z d a n ie . C z e g ó ż m u j e d n a k b r a k u j e ? P r z y ­ to c z m y ra z jeszcze:

W tym m iejscu rzec m ożna, że n a tu ra ln y liryzm takich ośw iadczeń jest naiw nością, jak każdy fu n d am en talizm w ejrzeń w sam ego siebie, n iem niej je d n a k ... (405)

Z o s t a tn i e g o z d a n i a d o w i a d u j e m y się, że a u t o r jest ś w ia d o m y n a iw n o ś c i , k t ó r ą i m ­ p l i k u j e „ n a t u r a l n y l i r y z m ” w c z e ś n ie j s z e g o o ś w ia d c z e n i a : „o ile w ie m , n i g d y w ży­ c iu nie w y r z ą d z i ł e m ż a d n e m u cz ło w ie k o w i ś w i a d o m i e k r z y w d y ” . J e s t j e d n a k p r z y ­ c zy n a, k tó r a k a ż e m u p rz y ty m s t w i e r d z e n i u o b s t a w a ć , z a p o w i a d a n a p r z e z „ n i e ­ m n i e j j e d n a k ” . P rz y c z y n y tej T y r m a n d n ie u j a w n i a , w a ż n e jest ty lk o to, że o n a i s t ­ nie je. „ N i e m n i e j j e d n a k ” u t r z y m u j e w m o c y li ry c z n e o ś w ia d c z e n i e n a r r a t o r a i w te n sp o s ó b , w b r e w k o n w e n c j o m , n ie s ie i s t o t n e z n a c z e n i e . D o k o ń c z e n i e z d a n i a , ch o ć p r z y w o ły w a n e , n ie jest k o n ie c z n e . P r z e r w a n i e n a r r a c j i w ty m m i e j s c u nie jest, m i m o pozorów , p r z y p a d k o w e .

N a s u w a się st ą d w n io s e k , że o d b i o r c a m a do c z y n i e n i a z m i s t y f ik a c j ą . P r o b l e m te n tr z e b a ro zw ażyć zw łaszcza, że T y r m a n d o w i z a r z u c a n o , że D zien n ik 1954 jest w p e w n y m s en s ie f a l s y fi k a te m - m i a ł b y p o w s ta ć w iele la t p ó ź n ie j , po e m i g r a c j i T y r m a n d a n a Z a c h ó d . S k o ro D ziennik p o w s ta ł , jak chce T y r m a n d , w W a r s z a w i e w 1954 ro k u , to s k ą d w zią ł się n a Z a c h o d z ie ? Po l a t a c h T y r m a n d tw ie r d z ił (ch o ć nie b y ła to je d y n a w ersja ), że w ywiózł r ę k o p i s w a p a r a c i e w y d e c h o w y m sw ojego „ O p l a ” . P rz e c z y t e m u K o n w i c k i, k t ó r y p o m a g a ł T y r m a n d o w i w p a k o w a n i u . O baj z d a w a li sobie s p r a w ę z g r u n t o w n e j rew iz ji, k tó rej z o s t a n ie p o d d a n y s a m o c h ó d n i e ­ p o s ł u s z n e g o p i s a r z a na g r a n i c y 19. Z d a n i e m K o n w i c k ie g o , T y r m a n d „ p is a ł ów d z i e n n i k m ł o d z i e ń c z y p o d s taro ść, czyli p rz y k o ń c u la t s i e d e m d z i e s i ą t y c h ” 20. R ó w n i e ż ś w ia d k o w ie , z k t ó r y m i ro z m a w i a ! U r b a n e k , u t r z y m u j ą , że D zien n ik jest a n t y d a t o w a n y 21. „Byt b a r d z i e j sz c z e n i a c k i, n iż w y z ie ra to z D zie n n ik a ” 22 - t w i e r ­ dzi N a jd e r . T y r m a n d p o k a z y w a ł N a j d e r o w i , H e r b e r t o w i , C h r z a n o w s k i e m u , G a w ­ likow i w sz y stk o , co n a p is a ł. D ziennika nie p o k azy w ał. M a r i a Iw a s z k i e w i c z w ą t p i ' 92T; Konwicki Portret..., s. 139.

202 Tamże, s. 141.

212 M. U rbanek Z ły ..., s. 76, 88.

(7)

w a u t e n t y c z n o ś ć D ziennika na p o d s t a w i e swojego d o ś w i a d c z e n i a w re d a k c j i p a ­ m i ę t n i k ó w w „ C z y t e l n i k u ” . S u g e r u j e , że T y r m a n d m ó g ł n a p is a ć d z i e n n i k na p o d ­ staw ie w y w iezio n y ch z k r a j u n o ta t e k . P a s s e n t w zjad liw ej re c e n z j i D ziennika z p r z e k r ę c o n e j nazw y p i s m a „ D o o k o ła Ś w ia ta ” (u T y r m a n d a „ N a o k o ł o Ś w ia ta ”) w ycią ga w n io se k , że „ d z i e n n i k byl p o p r a w i a n y n a e m i g r a c j i ”23. Za tezą o a n t y d a ­ to w a n iu D ziennika p r z e m a w i a ła r ó w n ie ż g łęb ia r o z p o z n a n i a p r z e z T y r m a n d a k o ­ m u n i z m u . W y d a w a ło s i ę , że ta k p r z e n i k l i w a a n a li z a nie m o g ła p o w sta ć już w 1954 r o k u 24. A n o n im o w y p u b li c y s t a p o d z i e m n e g o p i s m a w y s u n ą ł p rz y p u s z c z e n ie :

krytyka ta pochodzi od daw nych um ysłów zniew olonych, które zwykle nie są w stanie pojąć, że nawet w latach p ięćdziesiątych udało się zachow ać niezależność d u ch a i swobodę oceny.23

Z a r z u t y a n t y d a t o w a n ia p r z e k o n u j ą c o o d d a l a Z i m a n d 26. Po p ie r w s z e w s a m y m te kście b r a k do w o d ó w na m i sty fik ację: d ia r y s ta nie z a p i s u j e nic zego, czego nie m ó g łb y w ied zie ć w ro k u 1954, z a p is u je n a t o m i a s t d e ta l e , k tó r e m ó g ł z a p is a ć ty lko w W a rs z a w ie w r o k u 1954. Po d r u g i e , są ś w ia d k o w ie - co n a j m n i e j d w ie osoby (S t e ­ fan K isielew ski i J a n J ó z e f S z c z e p a ń s k i ) czyta ły f r a g m e n t y D zien n ika już w 1954 ro ku. K isielew ski sądził, że D ziennik został „w A m e r y c e tylko u z u p e ł n i o n y o c h a ­ ra k t e r y s t y k ę pew n y ch lu d z i i d o p i e s z c z o n y ”27.

R ę k o p is D ziennika, k tó r e g o r e p r o d u k c j a u k a z a ł a się na o k ła d c e l o n d y ń s k ie g o w y d a n ia , okazał się je d n a k n ie z g o d n y z w y d a n y m t e k s t e m 28. T o te ż Z i m a n d nie w ą tp ił , że a u t o r p r z e r e d a g o w a ł te k s t p r z e d o d d a n i e m do d r u k u . U p e w n i a j ą go w ty m p r z e k o n a n i u b łę d y językowe - k a lk i z an g ie l s k i e g o , k tó r e T y r m a n d p o p e łn i ł po d łu ż s z y m pobycie na Z a c h o d z ie .

O p i n i ę Z i m a n d a p o p a r ł D a s k o , w y d a ją c o r y g i n a l n ą w ersję D zie n n ik a 29. P o r ó w ­ n u ją c w ersję o r y g i n a ln ą z t e k s t e m , k tó r y T y r m a n d o d d a ł do d r u k u , D a s k o s t w i e r ­ d za, że a u t o r d o p is a ł w S ta n a c h cale a k a p i t y 30. N a j i s t o t n i e j s z e z m i a n y m i a ły c h a ­ r a k t e r id eologiczny. T y r m a n d , u n i k n ą w s z y n i e b e z p ie c z e ń s t w a ze st r o n y U B, d o k o ­ nał „ h o rr o ry z a c ji w izji k o m u n i z m u ” 31. J e d n a k z m i a n y , t a k ż e te d o k o n a n e ręk ą 23// D. Passent Leopold Tyrmand, Dziennik 1954, „L iteratu ra ” 1983 n r 5.

242 (Anonim ], L iteral w trudnych czasach, (przedruk z podziem nego pisma chrześcijańsko-liberalnego „13” n r 38), „Pom ost” 1984 n r 24, s. 36.

2;/ Tamże, s. 36.

2i*2 R. Z im and T y r m a n d ., s. 29-31.

27/ M. U rb a n ek Z ly ..., s. 225.

2^' H. Dasko Tyrmand, Ametyka, Dziennik, s. 44.

29/ Rękopisy Dziennika 1954 znajdują się archiwach Hoover In stitu te w Pao Alto w Kalifornii. O parta o nie wersja oryginalna ukazała się w 1995 roku w wydawnictwie Tenten w opracowaniu H. Dasko.

II. Dasko Tyrmand..., s. 44-45.

(8)

Zawrzykraj

Dziennik 1954

Leopolda Tyrmanda

„ T y r m a n d a b e le t r y s t y i f a b u l a r y z a t o r a ” , n ie z m i e n i a j ą - z d a n i e m D a s k o - c h a r a k ­ te r u książki. I n n y jest n a t o m i a s t styl o d d a n e g o do d r u k u te k s tu .

P rzep isu jąc osiem set stro n n o tatek w prow adzał liczne zm ian y stylistyczne, a n astęp ­ nie, jak wynika z zachow anego m aszynopisu, p rzeredagow ał tek st jeszcze trzy k ro tn ie. [...] W w yniku n atu raln eg o procesu język i ręka L eopolda T y rm an d a z potowy lat sied em d zie ­ siątych m usiały różnić się jakościowo od jego pisarstw a w roku 1954; zredagow ana w ersja u traciła pew ien niem ożliw y do zd efiniow ania, ale przecież w yczuw alny klim at soczystej św ieżości w rażeń i a u ten ty zm u opisyw anych na gorąco w ydarzeń, tak b ard zo obecny w oryginale Dziennika 1954,32

S a m T y r m a n d st w i e r d z a w p r z e d m o w i e z 1979 ro k u , że w 1968 r o k u (m ie s z k a ją c j u ż w S ta n a c h ) p r a c o w a ł n a d d z i e n n i k i e m . P r z y z n a j e się p r z y ty m , że p rz e ż y w a ł r o z t e r k i , czy p o w i n i e n d o k o n a ć z m i a n w tekście . O s t a t e c z n i e , ja k pis ze, „ z d e c y d o ­ w ał nic z e g o w tek ś cie n ie z m i e n i a ć ” (6), w y d a je się j e d n a k , że s t w i e r d z e n i e to d o t y ­ czy je d y n i e są d ó w o lu d z i a c h , p o n ie w a ż w ty m k o n t e k ś c i e się po jaw ia. N i e w y n ik a s t ą d n a t o m i a s t , że T y r m a n d n ie d o k o n a ł d r o b n i e j s z y c h z m i a n , na p r z y k ł a d k o m ­ pozycyjn yc h.

W s t ę p do w ersji „ o f i c ja l n e j” zo stał ty lk o p r z e r e d a g o w a n y s ty lis ty c z n ie . W z a ­ k o ń c z e n i u w id a ć n a t o m i a s t i s to t n e różnice. W w ersji o r y g i n a l n e j p o d d a t ą d r u g i e ­ go k w ie tn i a jest co p r a w d a a u t o p o r t r e t , ale n ie m a , po p ie r w s z e - re lacji ze s p o t k a ­ nia z T u ś k ą i s p r o w o k o w a n y c h p r z e z n ie w s p o m n i e ń , po d r u g i e - nie m a o s t a t n i e ­ go, u r w a n e g o z d a n ia . W y d a je się, że ju ż w k w i e t n i u 1954 r o k u p r z e w i d u j ą c , że w k r ó t c e z a a b s o r b u j e go p i s a n i e pow ie ści, T y r m a n d ś w i a d o m i e z a k o ń c z y ł d z i e n n i k z g r a b n y m a u t o p o r t r e t e m . Po la t a c h , r e d a g u j ą c p o n o w n i e te k s t, p o s t a n o w i ł z a m a s ­ kow ać to e fe k t o w n e z a k o ń c z e n i e i u p o z o ro w a ć , z g o d n i e z k o n w e n c j ą g a t u n k u , p rz y p a d k o w o ś ć . Z a p i s k i d r u g i e g o k w i e t n i a zac z ę ły się w ię c n i e w i n n i e - od s p o t k a ­ n ia z d a w n ą z n a j o m ą , a s k o ń c z y ł y - tu m i s t y f ik a c j a d o s i ę g ła sz c z y t u - w poło w ie z d a n ia . Z d a n i a g łę b o k o p r z e m y ś l a n e g o , k tó r e g o w c z e ś n ie j n ie było.

P o p r z e s t a n i e m y t u na s k o n f r o n t o w a n i u p ie r w s z y c h i o s t a t n i c h z a p i s k ó w w ersji w y d a n e j p rz e z T y r m a n d a z w e rs j ą o r y g i n a ln ą . D a l e j z a j m o w a ć się b ę d z i e m y tylko w e rs j ą „ o f i c ja l n ą ” . W y d a n i e p i e r w o t n e j w ersji s p o w o d o w a ł o , że ś r o d e k cię żkości z a in t e r e s o w a ń D ziennikiem 1954 p r z e s u n ą ł się z u t w o r u li t e r a c k i e g o na d o k u m e n t i to w cale nie polityczny, ale obyczajowy. Z a c z ę ło się śl e d z tw o w s p r a w i e b o h a t e r ó w i a u t e n t y c z n y c h faktów. B o g n a w w ersji o r y g i n a ln e j m i a ła n a im i ę K r y s t y n a i li­ czyła sobie ju ż o s i e m n a ś c i e lat, n ie była w ięc u w i e d z i o n ą m a ł o la t ą . I n n a k o b ie t a z m i e n i a ł a p rz y T y r m a n d z i e je d y n i e p a s e k do p o ń c z o c h , a n i e ca łą b i e l i z n ę 33. O d ­ n a l e z i o n a p rz e z U r b a n k a K r y s t y n a p r z e d s t a w i a , jak n i e t r u d n o z g a d n ą ć , z u p e ł n i e o d m i e n n ą od T y r m a n d o w e j w ersję w y d a r z e ń - to T y r m a n d n i ą a n ie o na n i m była z a i n t e r e s o w a n a 34. W sz y s tk o to n a p e ł n i a le k k i m n i e s m a k i e m , a co gorsze, na 327H . Dasko Wstęp..., s. 29. 337 H. Dasko Tyrmand..., s. 44. 347M. U rbanek Zły. .., s. 110-116.

(9)

p ie rw szy p l a n w y su w a re a l n e g o T y r m a n d a , w cień u s u w a ją c z n a c z n i e b a r d z i e j g o d n e g o uw agi T y r m a n d a - b o h a t e r a , a zw ła sz cza T y r m a n d a - n a r r a t o r a .

3

W r ó ć m y więc do a n a li z y oficja lnej w ersji D ziennika. Z d e fi n ic j i d z i e n n i k jest u t w o r e m a t e k t o n i c z n y m 35, u t w o r e m o otw a rte j k o m p o z y c j i. K o n w e n c j a w n ic z y m w ła ściw ie nie o g ra n i c z a sw obody dia rysty. Z a p i s y „ m o g ą być z r ó ż n i c o w a n e ta k p od w z g lę d e m k o m p o z y c y j n y m , jak i t e m a t y c z n y m ” 36. O p is y w a n y c h fak tó w nie łączy w ię ź p rz y c z y n o w o -s k u tk o w a . W sw oic h p o d s t a w o w y c h o d m i a n a c h D ziennik m oże być po p r o s t u z b io r e m n o t a t e k albo fa k t o g r a f i c z n y m s p r a w o z d a n i e m w y p a d ­ ków d n i a - d ia r y s ta nie se l e k c jo n u j e tu o p is y w a n y c h faktów, a n i n ie w p r o w a d z a h i e r a r c h i i w a ż n o ś c i37. A n d r é G i r a r d , kla s y k g a t u n k u , w sw oim D zienniku intym nym f o r m u ł u j e m e t a te k s to w ą w y p o w ie d ź o d ia ryście : „W p ro w a d z a o n to, co m u p r z y ­ ch o d z i do głowy, w p o r z ą d k u jed y n ie c h r o n o l o g ic z n y m . N ie o b e c n o ś ć w y b o ru w y­ d a je się jego p r a w e m ” 38. W d z i e n n i k u i n t y m n y m , poza c h r o n o l o g ią , „ p o d s t a w o ­ w y m w i ą z a n i e m jest osobow ość a u t o r a ” 39.

S tw ie r d z e n ie w łaściwej g a t u n k o w i lu ź n e j k o m p o z y c j i, n i e j e d n o li to ś c i t e m a ­ ty cznej, swoistej „ m o z a ik o w o ś c i” nie d a je j e d n a k po ję c ia o zło żonej s t r u k t u r z e D ziennika 1954; jej o p is jest t r u d n y m z a d a n i e m . R o z b ic i e na fr a g m e n t y , e p iz o d y c z ­ ność są tu d a le k o p o s u n i ę te . S t r u k t u r a o d z w ie r c i e d la z ło ż o n ą rzeczyw is to ść, k tó r ą o p is u je dia r y sta . D z i e n n i k T y r m a n d a nie o d p o w i a d a ża d n e j z o d m i a n d z i e n n i k a in t y m n e g o , k tó r e w y ró ż n ia Ł o p a t y ń s k a , łączy n a t o m i a s t tr zy z nich:

1) d zien n ik , który opisuje najw ażniejsze w ypadki i przeżycia (diarysta dokonuje więc se­ lekcji, ale nie ogranicza się do jednego tem atu);

2) dzien n ik , który opisuje przeżycia określonego typ u , np. d zie n n ik choroby, e k sp ery m en ­ tu naukow ego, d zie n n ik m atki lub d z ie n n ik artysty;

3) dzien n ik , w którym opisyw ane fakty zew nętrzne są p re tek stem do rozm yślań; d z ien n ik , k tóry opisuje przeżycia em ocjonalne i in te lek tu aln e .40

D ziennik 1954 n a jk r ó c e j sc h a r a k te r y z o w a ć m o ż n a jako d z i e n n i k p is arza-d y s y - d e n t a (typ 2), s k a z a n e g o na art y s ty c z n y n ie b y t w k r a j u o p a n o w a n y m p rz e z k o m u ­ n is ty c z n y reżim . O p is y w a n e fa k ty cz ęsto stają się p r e t e k s t e m d o r o z m y ś la ń i w y­ z n a ń (typ 1). Sądzić należy, że d ia r y s ta , m i m o iż p o r u s z a wiele te m ató w , d o k o n u j e ciągłej se lekcji (typ 1); gdyby ta k nie było, p is a r z o t a k i m zm yś le o b serw acji i h o r y ­

' ' L. Łopatyńska Dziennik osobisty, jego odmiany i przemiany, „Prace Polonistyczne” 1958, s. 276.

3° / Słownik terminów literackich...

37/L. Łopatyńska Dziennik..., s. 278.

3S/ A. G irard Le journal intime, Paris 1963, s. VIII-IX, cyt za: M. Głowiński Powieść..., s. 77.

З9/ Słownik terminów literackich...

(10)

Zawnykraj

Dziennik 1954

Leopolda Tyrmanda

z o n ta c h i n t e l e k t u a l n y c h , ja k u T y r m a n d a z a p e w n e p a d ł b y m a r t w y z w y c z e r p a n i a w s k u t e k p r o w a d z e n i a d z i e n n i k a - z g o d n ie z p o n u r ą p r z e p o w i e d n i ą H e r b e r t a , p r z y t o c z o n ą na k a r t a c h D ziennika (87). Je śli n a w e t T y r m a n d re l a c j o n u j e , co ja d l na o b i a d - z a p is , w y d a w a ł o b y się, n a j b a r d z i e j b a n a l n y - c z y n i to w ty m c e lu , ż e b y raz jeszcze o sk a r ż y ć k o m u n i z m . I n n y z a p is p o z o r n i e z b ę d n y - o p is w izy t u kra w c a (43-4 4 ,9 3 -9 3 ) - jest nie ty lk o w a ż n y m p r z y c z y n k i e m d o a u t o p o r t r e t u d i a r y s t y , ale t a k ż e b a r w n y m i s u b t e l n y m z a r a z e m p o r t r e t e m p a n a D y s z k ie w ic z a , a z a r a z e m częścią p a n o r a m y W a r s z a w y w r o k u 1954.

T r u d n o ś c i , k tó r e m i a ł a u t o r u s i łu j ą c o d d a ć „ m i k r o b i o l o g i ę d n i a ” (11), z a u w a ­ ż a m y a n a l i z u j ą c m o rfo lo g ię te k s tu . S p r ó b u j m y n a j p i e r w d o k o n a ć p o b ie ż n e g o p r z e g l ą d u t e m a t ó w p o r u s z a n y c h p rz e z d ia r y s tę . K o m u n i z m w i d z i a n y jest tu n a j ­ p ie r w z p e r s p e k ty w y s y t u a c ji życiowej a u t o r a D zien n ika 1954. N i e m o ż n o ś ć p u b l i ­ k acji, b r a k pracy, p ie n i ę d z y , f a ta ln e w a r u n k i m i e s z k a n i o w e p is a r z a o „ n ie w ł a ś c i ­ wej b io g r a fii i n ie w ła ś c iw y c h p o g lą d a c h - to p r o b l e m y , k tó r e p o w r a c a ją n a k a r t a c h D ziennika (zw ła szcza 37-38, 121-122, 180-181, 242-2 43, 385). N a z a s a d z i e k o n t r a ­ s tu T y r m a n d p r z e d s t a w i a d o s t a t n i e życie li t e r a t ó w na u s ł u g a c h r e ż i m u (45, 85-86, 1 1 7 - 1 1 8 , 1 4 1 ,1 7 4 - 1 7 6 ,1 8 9 - 1 9 1 ) , pis ze o r e ż i m o w e j p r a s ie (84-85, 196-200), c e n z u ­ rze (61), „ p r o p a g i t k a c h ” (65-66, 153-154). Z w i e ń c z e n i e m c h a r a k t e r y s t y k i m e d i ó w na u s ł u g a c h k o m u n i z m u jest p o r ó w n a n i e r e a l ió w życia i p ras o w ej p r o p a g a n d y , d e ­ m a s k u j ą c e „ ro z b i e ż n o ś ć b y t u p r a s o w o - r a d io w e g o ” (52, 80-81, 110-111). P o n u r a w izja k o m u n i z m u nie k o ń c z y się j e d n a k n a p l a n i e „ p i s a r z w r e ż i m i e ” . P o p r z e z o p i ­ sy d z i e s ią t k ó w d r o b n y c h d o ś w ia d c z e ń , z a o b s e r w o w a n y c h w y d a r z e ń , z a sły sz a n y c h op o w ieści i p o n u r y c h na ogól a n e g d o t, T y r m a n d k re ś li p a n o r a m ę c o d z i e n n e g o ży­ cia w W a rs z a w i e k i l k a m ie się c y po ś m ie rc i S ta l in a . N a ty m p l a n i e w a c h l a r z p o r u ­ s z a n y c h t e m a t ó w jest na js zers zy. O d p r z e m y t u s z c z o te c z e k d o zębów (89), o k a l e ­ c zeń sp o w o d o w a n y c h u ż y c ie m w y p r o d u k o w a n e g o w s o c j a li s ty c z n y m p a ń s t w i e g rz e b i e n i a (323), p r z e z fa t a ln e z a o p a t r z e n i e i c z a n o r y n k o w e c e n y (184-185, 297-300), p a r a d o k s y c enow e (380-381), e k s p o r t d e fi c y to w y c h t o w a ró w d o Z S R R i n a Z a c h ó d ( 1 5 1 ,2 1 5 ) , z w a lc z a n ie sz c z ą tk ó w p r y w a tn e j i n i c ja t y w y (32, 186), p rz e z f u n k c j o n o w a n i e k o m u n i k a c j i m ie js k ie j (65, 66-67, 146-147, 170, 173-174), kole i (363-364) i p o c z ty (162-163), b r a k o p a l u (151) aż po s ł u ż b ę z d r o w ia i n e g o w a n ą ofi­ c ja l n ie e p i d e m i ę g r u ź l ic y (67-68), s o c j a li s ty c z n ą sz kołę (6 9-70), sk a ż e n i e ś r o d o w i­ ska (285-286), s z t u k ę w k o m u n i z m i e (253-254), po w a lk ę z K o ś c io ł e m (91-92), ech a II z j a z d u P Z P R ( 3 0 5 - 3 0 6 ,3 1 4 -3 1 6 ,3 2 7 -3 2 9 ), in w ig i la c j ę (207-208) i p r z e s ł u c h a n i a na M O (231-235).

N i e m n i e j b o g a ty jest, zlew ający się z p o p r z e d n i m , p l a n ref lek sji o g ó ln e j , do k tó r e j p r e t e k s t e m stają się d o ś w ia d c z e n i a , o b se r w a c je , z a s ł y s z a n e a n e g d o t y (np. 6 7 , 1 4 6 - 1 4 7 , 157, 160-163, 248-249). M o w a tu o d e m o r a l i z a c j i lu d z i p o d w p ły w e m k o m u n i z m u (359 -362), o w a n d a l i z m i e (183), o „ u c i s k a n y c h p r z e z i m p e r i a l i z m ” k o m u n i s t a c h z Z a c h o d u , czyli p rz e b ie g le j p r o p a g a n d z i e k o m u n i s t ó w (356-357), życiu p a r t y jn e j e lity n a k o szt sp o ł e c z e ń s t w a (216), o d b u d o w i e W a r s z a w y jak o z a ­ p r z e p a s z c z o n e j s z a n s ie u r b a n i s t y c z n e j (221-226). N a ty m p l a n i e p o ja w ia się tak że an a li z a ha se ł „ d y s c y p l in a p r a c y ” , „ s z k o l e n i e ” , „ p l a n o w a n i e p a ń s t w o w e ” , „ a w a n s

(11)

s p o ł e c z n y ” (56-57, 93, 162-163) i n ie o b e c n e g o w n o w o m o w ie , a jak że is to tn e g o „być u s t a w i o n y m ” (244), m e t a f o r a m ó z g u w fo r m a l i n i e jako p o ż ą d a n e g o p r z e b i e ­ gu in d o k t r y n a c j i so cjalistycznej (253), w reszcie list zza żela znej k u r t y n y o k o m u ­ n i z m i e jako „ ś m ie rc i z u d u s z e n i a ” , p r z e j m u j ą c e o s k a r ż e n ie , a je d n o c z e ś n ie zew ro z p a c z y (347-348).

K o le jn y p la n D ziennika 1954 o tw ie r a ją p r z y p a d k o w e na ogół s p o t k a n i a , stają c się okazją do s k r e ś le n i a całej g alerii s u g e s ty w n y c h portretó w . T y r m a n d - k tó r y s am sieb ie o k re ś la ja ko „ k o n fe s jo n a ł p r z e n o ś n y i do z m o n t o w a n i a w k a ż d e j k a ­ w i a r n i ” (97) - sp o ro w ie o sw oich r o z m ó w c a c h . G a le r i a u t r z y m a n a jest w to n a c j i c z a rn o - b ia ł e j, m o d e l e p o d le g a ją m o r a l n e j o cen ie , na ogól je d n o z n a c z n i e n e g a ty w ­ nej lu b - ró w n ie cz ęsto - pozyty w nej. L i n i a d e m a r k a c y j n a p r z e b i e g a w z d ł u ż o d p o ­ w ie d z i d a n e j k o m u n i z m o w i , m i ę d z y ty m i, k tó r z y się s p r z e d a li i u c i s k a n y m i p r z y ­ jaciółm i. N a jw ię c e j jest w i z e r u n k ó w pisarz y, d z i e n n i k a r z y i w og óle twórców. W śr ó d p o zy ty w n y c h pierw s ze m i ejs ce z a j m u j ą H e r b e r t (n a j d ro ż e j plą c ą c y za n i e ­ zale żność - 32-35, 8 7 -8 8 ,1 8 5 , 245-246) i p o w ra c a ją c y stale na k a r t a c h K isiel, p o j a ­ w ia ją się tak że m i ę d z y i n n y m i T u ro w ic z (158, 358) i W o ź n ia k o w s k i (357-358). Z b io r o w y m b o h a t e r e m jest „ T ygodnik P o w s z e c h n y ” , do któ r e g o re d a k c j i T y r m a n d nale ż ał - re lacja z lik w i d a c ji „ T y g o d n ik a ” to je d e n z n a jd ł u ż s z y c h s p ó j n y c h f r a g ­ m e n t ó w D ziennika (71-80). W śród a n t y b o h a t e r ó w rej w o d z ą K a ł u ż y ń s k i (choć do nie go T y r m a n d c zu je nie c o s y m p a t i i - 61-65, 186, 227, 251-252, 278-279) i Koź- n iew ski (22-23). A m b i w a l e n t n e m i e js c e w g a le r ii zyskali ci, k tó r z y p o tr a f il i się „ u s t a w i ć ” , ale T y r m a n d o w i b r a k u j e w y r a ź n y c h dow o d ó w ich w in y ( L e m - 254-255, J a s ie n ic a 258-261, P a r a n d o w s k i - 275).

O s o b n e m ie js c e z a j m u j ą w g alerii d ia r y s ty kobie ty, k tó r e - w y łą czyw szy ch y b a tylko p a n i ą G e n ię , sp r z ą ta c z k ę , d o b r ą d u s z ę , d z ię k i k tó rej T y r m a n d p r z e t r w a ł c h o ­ robę (16-18) - in t e r e s u j ą go jako k o b ie t y w ła śn ie . K o b ie ty w y s tę p u j ą c e w D zienniku d zielą się na te, k tó r e z T y r m a n d e m sy p i a ją i na te, k tó r e ty lk o szczegółow o z w ie ­ rz ają się ze sw oic h d o ś w ia d c z e ń e ro t y c z n y c h ( i r o n ic z n ie b e z li to s n y p o r t r e t H a l s z ­ ki ro z p r o s z o n y na k a r t a c h ) i z m i e n i a j ą p rz y T y r m a n d z i e b ie l iz n ę (M o re l - 41-43). P ierw sza k a te g o r ia m a z n a c z n i e w ięcej p r z e d s ta w ic i e le k . P a n u j e w s z e c h w ł a d n ie B ogna, stała p a r t n e r k a , z a k o c h a n a w p is a r z u m a ł o la t a , od k tó rej T y r m a n d r z e k o ­ m o nie m oże się uw oln ić . P o w raca w s p o m n i e n i e d a w n e j m iło ści - Rysi. A u t o r szczegółow o r e l a c jo n u j e też r o m a n s sp r z e d k il k u m iesięcy z B ro n k ą . To w s p o ­ m n i e n i e i o p o w i a d a n i e o jego k o le j n y m e p iz o d z ie , k tó r y w y d a rz y ł się w c z asie p r o ­ w a d z e n ia d z i e n n i k a (336-345, 349-355), st a n o w i ą j e d n e z n a jd ł u ż s z y c h , w e w n ę t r z ­ nie sp ó j n y c h fra g m e n tó w . P o jaw iają się tak że Z osia (246-248, 26 5), p a n i N u n a (256-258), i - jako w s p o m n i e n i a - M a r y s ia W lo d k o w a (241) o r a z T u ś k a (394-397).

N a n a s t ę p n y m p l a n i e te m a t y c z n y m u m i e ś ć m y li ry c z n e w y z n a n i a d ia r y s ty na t e m a t w ła s n e g o lo su (28-29, 36-38, 40, 180-181, 241-246, 274-247), p o w r a c a ją c e r e ­ fleksje na t e m a t po c z u c i a staro ści, w s p o m n i e n i e o ro d z i c a c h (317-318), w s p o m n i e ­ nia z w o jn y (349), w s p o m n i e n i e p o w o je n n y c h losów (156-157, 384-385). K o le jn y m , is to t n y m dla nas p l a n e m t e m a t y c z n y m są m e t a te k s to w e w y p o w ie d z i o d z i e n n i k u (11-12, 36-37, 8 7 ,9 2 - 9 3 , 1 5 5 , 1 5 8 , 2 0 4 - 2 0 5 , 2 1 4 , 303, 387). N ie w ie le m i e js c a z a j m u j ą

(12)

Zawrzykraj

Dziennik 1954

Leopolda Tyrmanda

rela c je z p o k a z ó w f ilm o w y c h (24, 104, 203, 206, 279 -2 81, 376 -3 78), z w ystaw (18-19) i s p e k t a k l i t e a t r a l n y c h (174, 331-333).

T y r m a n d p r z e d s t a w i a k o m u n i z m z p e r s p e k t y w y c z ło w ie k a z a n u r z o n e g o w r z e ­ czyw istości s y s t e m u t o t a li ta r n e g o . B o h a t e r - n a r r a t o r jest od o ś m i u lat, od p o w r o tu do k r a j u w 1946 r o k u , p i o n k i e m w sy s te m i e , r e a lia ży cia z n a od p o d s z e w k i. S tąd rozległa p a n o r a m a W a rs z a w y z 1954 r o k u , „10 lat po i n a u g u r a c j i lu d o w o ś c i w ty m k r a j u ” . Ja k o sz a r y ob y w atel p o s t r z e g a n ę d z ę i m a r n o t r a w s t w o , g orycz i z m ę c z e n ie , s p u s t o s z e n i e fi zjo lo g iczn e i d e p r a w a c j ę m o r a l n ą . N a ty m p o z i o m i e jego n ie z g o d a n a k o m u n i z m jest z d r o w o r o z s ą d k o w a , jest n ie z g o d ą c z ło w ie k a „o z d ro w y c h z m y s ła c h i p ra w i d ł o w o n a r e g u l o w a n y m p o c z u c i u h u m o r u ” (57). Z a r a z e m je d n a k n a r r a t o r jest o b d a r z o n y g łęb s zą i ro zleg lejszą w ie d z ą o s y s te m i e d z i ę k i s w o im w c z e ś n ie j s z y m d o ś w i a d c z e n i o m , „ż y łe m p o d H i t l e r e m i p o d S t a l i n e m ” (155) - w s p o m i n a . D e c y d u j ą c się n a p o w ró t d o k r a j u , w ie d z ia ł, c z y m jest k o m u n i z m .

W 1946 roku w róciłem z Z achodu do Polski. N ie byłem m ark sistą, nie należałem do n a ­ iw nych, siedziałem w W ilnie na Ł uk iszk ach u R uskich, znalem m elodię, rysow ał mi się m gliście, lecz praw idłow o, przyszły rozwój stosunków . (156)

N a ty m p o z i o m i e o d r z u c a k o m u n i z m ze w z g lę d ó w m o r a l n y c h :

W idziałem m ordęgę m as ludzkich w jarzm ie to talitary zm u i kn eb lo w an ie człow ieka; w idziałem c o d zien n ą a d m in istrację niespraw iedliw ości i krzywdy, o jakiej nie śniło się S inclairom i M alraux; w idziałem te rro r rodzący zlo i depraw ację n a tu ry lu d zk iej, n iez n a ­ ne dotychczasow ym pesym istom ; słuchałem kłam stw , wobec których zaw odzi najw nikliw - sza ostrożność, a naw et niew iara; w idziałem pogardę dla człow ieczeństw a p o d n iesio n ą do wyżyn litu rg ii; w idziałem bezlitosne, d zikie o krucieństw o w zględem b liźniego uśw ięcone jako norm a współżycia. (157)

P o l i t e m a t y c z n o ś ć D ziennika 1954 z n a j d u j e o d z w i e r c i e d l e n i e w b o g a c tw ie p o j a ­ w ia ją c y c h się tu g a tu n k ó w , k tó r e na ogól t r u d n o je d n o z n a c z n i e za k la sy fik o w a ć . O d o p is ó w o b s e r w o w a n e j rzeczyw is to ści, f a k t o g r a f i c z n y c h s p r a w o z d a ń , zw ięzły ch n o t a t e k i p r o s t y c h op o w ieści a u t o r s w o b o d n ie p r z e c h o d z i d o d y s k u r s u p u b l i c y s ­ ty czn e g o , do l i ry c z n y c h w y z n a ń na t e m a t w ła s n e g o losu i p i s a n i a D zien n ika , d o w y ­ z n a ń i n t y m n y c h , a w je d n y m w y p a d k u p o s ł u g u je się n a w e t f o r m ą li s t u (fik cy jn y list zza że la z n e j k u r t y n y do z a c h o d n i c h p olityków ).

4

N a r r a t o r - L e o p o l d T y r m a n d - u j a w n i a się p r z e d e w s z y s t k i m p o p r z e z n a r r a c j ę p ie r w s z o o so b o w ą , p o p r z e z o p o w i a d a n i e o f a k t a c h , k t ó r y c h był u c z e s t n i k i e m lu b ś w ia d k i e m . W i e m y też, w ja k i c h o k o li c z n o ś c i a c h n a r r a t o r o p o w i a d a i dla c z e g o p r o w a d z i d z i e n n i k . Ja w n o ś ć n a r r a t o r a p o d k r e ś l a j ą liczn e w y p o w i e d z i m e t a t e k s t o - w e o d z i e n n i k u (1 1 - 1 2 ,3 6 - 3 7 , 8 7 , 9 2 - 9 3 , 1 5 5 , 1 5 8 , 2 0 4 - 2 0 5 , 2 1 4 , 3 0 3 , 3 8 7 ) . D z i e n n i k jest w n ic h p r z e d s t a w i o n y jak o r e k o m p e n s a t a , k u r a c j a , ś r o d e k u s p o k a j a ją c y , mil- to w n , m o r f i n a , v a liu m (204). D i a r y s t a m a r z y j e d n a k o cz y m ś w ię cej. W l i t e r a t u r z e

(13)

X X w ie k u d o k o n a ł a się n o b il it a c ja d o k u m e n t u oso b isteg o do r a n g i l i t e r a t u r y 41. „ D la G o m b r o w ic z a od pie rw szej ch w ili, tj. od 1953 r o k u nie u le g a ł o w ą tp liw o ś c i, że d z i e n n i k , a w k a ż d y m razie jego d z i e n n i k , jest l i t e r a t u r ą ”42. T y r m a n d n ie m i a ł tej pew n o ści, ale w y r a ź n ie m i a ł p o d o b n e aspiracje.

Gdy w ychodziłem z dom u, przyszło mi ni stąd, ni zowąd na m yśl, że to, co piszę w d zien n ik u , może m ieć w artość nieprzem ijającą. M oże naw et doniosłą. Już kiedyś o tym m yślałem , lecz zdało m i się robieniem z siebie sam ego b alona. D z ien n ik to psychiczne od ­ p rężenie na pryw atny użytek i to m usi w ystarczyć. D ziś wydało mi się, że to, jeśli przetrw a i dotrze do d ru k arsk iej prasy - zostaw i po m nie ślad. (214)

D a le j p o w ra c a p y ta n i e o prz y s z łe losy d z ie n n i k a :

Co m nie frap u je, to pytanie: ile z tej p isa n in y zachow a się p rzez nadciągające naw ałnice i co ujrzy św iatło dzienne? (387)

T y r m a n d w ie rzył je d n a k , że D ziennik p rz e t rw a , „Ja pis zę te n d z i e n n i k dla X X I s t u ­ le c ia ” (303). J a s n e jest, że k o m u n i ś c i nie m o g li w y d r u k o w a ć D ziennika 1954, a w ięc w i r t u a l n y o d b io r c a nie jest k o m u n i s t ą ; n a r r a t o r zw ra c a się d o o d b io r c y p r z e c i w n e ­ go k o m u n i z m o w i . E xplicite o a d re s a c ie T y r m a n d pis ze p o d d a t ą 12 lutego:

Kto jest tego adresatem ? Po p ro stu Polacy i ludzie? Z byt ryzykow ne. W olałbym za m ych uczestników tych, którzy przetrw ają kom unizm . Ale tych także, co jeszcze nie zap o ­ m nieli jego tru p ieg o ciężaru na grzbiecie i dław iącego uchw ytu na szyi. To idealna p u ­ bliczność, bezbłędny odbiorca. Taki tylko naslodzi się n apraw dę tym , co ja uważam w tym d z ien n ik u za w artość - a m ianow icie nieustępliw ością. (214)

T y r m a n d pis ze więc d la p rzy s złeg o c z y te ln ik a , choć n ie z w ra c a się d o n ieg o w p ro s t . L ic z y na to, że d o ś w ia d c z e n i e ży cia w k o m u n i z m i e z b u d u j e s t a b i l n ą b a z ę p o r o z u m i e n i a m i ę d z y n i m a a d r e s a te m . S tąd w y n i k a b e z p o ś r e d n i o ś ć , a n a w e t p o ­ ufa łość n a r r a t o r a w obec odb io rcy . B e z p o ś r e d n i o ś ć w c a le nie o z n a c z a szczerości; w y d a je się, że d ia r y s ta p rz e z cały czas coś p r z e d c z y t e l n i k i e m odgry w a.

Z g o d n ie z k o n w e n c ją d z i e n n i k a z a p i s k i T y r m a n d a u p o r z ą d k o w a n e są c h r o n o ­ lo gicznie . N i e u le ga też w ą tp liw o ś c i, że „ p o d s t a w o w y m w i ą z a n i e m jest osobow ość a u t o r a ”43. T e m u w i ą z a n i u p r z y j r z y m y się jeszcze pó ź n ie j. T r u d n o je d n a k o p rz e ć się w r a ż e n i u , że w ią z a ń jest w ięcej, że D ziennik 1954 nie k o rz y s ta z p ra w a do ch a- oty czności. Po p ierw s ze, w id a ć w y r a ź n ą selekcję m a t e r i a ł u , k tó r e g o w y n i k i e m jest rozległa p a n o r a m a ży cia w p a ń s t w i e o p a n o w a n y m p rz e z k o m u n i s t y c z n y reżim . Po d r u g i e , w m o z a i k o w y m u k ł a d z i e D ziennika T y r m a n d a n i e ł a d w y d a je się być k o n ­ trolo w any, rzą d z i się w ła s n y m r y t m e m , k tó r y w y z n a c z a ją p o w r a c a ją c e m o ty w y B ogny i K isiela. N a t e m a t roli k o b ie t w k o m p o z y c j i D zien n ika in t e r e s u j ą c ą uw agę u c z y n ił O doje w ski:

4' 2 R. Z im and Diaiysta Stefan Ż, Warszawa 1990, s. 33.

427 Tamże, s. 35.

(14)

Zawrzykraj

Dziennik 1954

Leopolda Tyrmanda

T yrm and jest doskonałym n arra to rem i wie, że utw ór o c h ara k te rz e p o lem ik i ideolo­ gicznej, u tw ór m o ralizato rsk i i dem askacyjny, m usi m ieć dobrze zakom ponow aną tonację - od gniew u do śm iech u , u m ie jętn ie rozłożone p o inty myślowe i różne inne ro dzynki w ro­ dzaju środow iskow ych p lo tek , jadow itych u kłuć ad personam, lu b m ikropam fletów , no i w łaśnie pań, aby utw ór ten mógł być po latach czytany, jak pow ieść.44

P r z y p o m n i j m y też p o z o r n i e ty lk o p r z y p a d k o w e p o c z ą t e k i z a k o ń c z e n i e D zien n ika . P o w sta je p y t a n i e , czy D zien n ik 1954 nie w y k r a c z a p o za r a m y g a t u n k u .

M i c h a ł G ło w iń s k i p o r ó w n u j e d z i e n n i k i n t y m n y z p o w ie ś c i ą s t y li z o w a n ą na d z i e n n i k i n t y m n y 45.

P ow ieść-dziennik [...] - za wzorem d z ien n ik a intym nego - p rzed staw ia p o d m io t n a r­ racyjny w trak cie p isa n ia , któ re nie jest tylko - jak w iem y - p rostym relacjonow aniem , ale odgrywa także tak ą czy in n ą rolę w życiu piszącego, jest aktyw nym czynnikiem jego sy tu ­ acji.46

P o w ie ś ć - d z ie n n i k , w o d r ó ż n i e n i u od d z i e n n i k a , jest w y p o w i e d z ią z o r g a n i z o ­ w a n ą w e d łu g z g ó ry p r z y j ę ty c h z a s a d w s p ó j n ą całość. N a r r a t o r m a d y s t a n s do p rz e d s t a w i a n e g o ś w ia ta , z cz ego w y n ik a o b e c n o ść z gó ry z a ło ż o n y c h sensów. W p o ­ w ie ści o b e c n a jest fikcja , a a u t o r p o z o r u j e p rz y p a d k o w o ś ć . P ow ieść m o ż e być, w o d r ó ż n i e n i u od d z i e n n i k a , j e d n o l it a te m a ty c z n i e . N i e p e ł n i w ży c iu a u t o r a t a ­ kiej roli, ja ką p e łn i a u t e n t y c z n y d z i e n n i k w życiu dia rysty . A u t o r pow ie ści s t y li z o ­ w a n e j na d z i e n n i k n ie pis ze jej - co oczyw iste - ty lk o d la s i e b i e 47.

K r ó t k o po p ie r w s z y m l o n d y ń s k i m w y d a n i u Дггеппг&а O d o je w s k i na ł a m a c h p a ­ ryskie j „ K u l t u r y ” z a s t a n a w i a ł się n a d jego p rz y n a l e ż n o ś c i ą g a t u n k o w ą .

Dziennik T y rm an d a w ydaje m i się kreacją d aleko p o su n ię tą (nie, żebym chciał tym

stw ierdzeniem podw ażać praw dziw ość zaw artych tam spraw, to nie!), po p ro stu jest rezu l­ tatem dużej obró b k i artystycznej m ateriału . I to zbliża go do pow ieści.48

R ó w n i e ż A d a m i e c n a m a r g i n e s i e ro z w a ż a ń o Z łym T y r m a n d a z a s u g e r o w a ł , że D ziennik 1954 jest w is to cie pow ieścią:

To ogrom nie fascynujący au to p o rtret p isarza, jakże b liski antycznej m aksym ie: nulla

dies sine linea. A liści nie mogę uw olnić się od p o d ejrzen ia, i ż D ziennik 1954 jest w rzeczyw i­

stości kolejną pow ieścią T yrm anda. Jej główny b o h a te r - „L eo p o ld T y rm a n d ” - w cielenie „Złego” czy „ F ilip a ”, prow adzi na w łasną rękę z m agania z n ielu d z k im św iatem (opanow a­ nym już nie p rzez b an d ę obyw atela K udłatego, ale p rzez m niej lu b bard ziej nikczem nych w asali człow ieka, o którym pieśń g m in n a g łosiła, że ma usta słodsze od m alin). Ale to tylko

447 W. Odojewski Dziennik nie dziennik, „K ultura” 1981 n r 1-2, s. 188.

457 M. Głowiński Powieść..., s. 76-105.

467 Tamże, s. 98.

4 7 /Tamże, s. 79-85.

(15)

podejrzenie, hipoteza in terp retacy jn a wobec zjaw iska „ T y rm an d ” na teren ie k u ltu ry p o l­ skiej lat pięćdziesiątych (autokreacja i teatraliza cja w niem ałym sto p n iu gw arantow ały jego funkcjonow anie).45

N ie b e z p o d s t a w n e są te p o d e jr z e n ia . D ziennik 1954 m a w sobie coś z pow ie ści. Z a ­ c z n i j m y od tego, że T y r m a n d nie pis ai d z i e n n i k a d la siebie , jak p rz y s ta ło diary- śc ie:0. T r u d n o zgodzić się z Z i m a n d e m , k tó r y tw ie r d z i, że D ziennik 1954 n ie byl p i ­ san y z m yślą o p u b l i k a c j i 1. N i e p r z e k o n u j e S tef an K isielew sk i, gd y pis ze o „sz c z e ­ rości a b s o l u t n e j ” w d z i e n n i k u T y r m a n d a ani g d y tw ie r d z i, że n ie byl on p r z e z n a ­ czony do d r u k u 52. P rz e c z ą t e m u wyżej c y to w a n e w y p o w ie d z i m e t a t e k s t o w e na k a r ­ t a c h D ziennika. P r z e d e w s z y s t k im j e d n a k z a n a li z y te k s t u w y n ik a , że u t w ó r m a p r z e m y ś l a n ą k o n s t r u k c ję . M a w y r a ź n ą r a m ę k o m p o z y c y j n ą , a w z a k o ń c z e n i u T y r ­ m a n d je d y n i e p o z o r u j e p r z y p a d k o w e u r w a n ie . S p ó jn ą - ja k na d z i e n n i k - k o n ­ s t r u k c ję w y ra ż a ją p o w ra c a ją c e motywy, z r ę c z n e p r z e p l a t a n i e r ó ż n y c h fo r m i t e m a ­ tów. M i m o t e m a ty c z n e j r ó ż n o r o d n o ś c i w id a ć n ie tylko se lekcję m a t e r i a ł u (n ie o b c ą w ielu d z i e n n i k o m ) , ale t a k ż e i s t n i e n i e „z gó ry z a ło ż o n y c h sensów św iata p r z e d s t a ­ w io n e g o ” 5’. N i e m o ż n a do k o ń c a w y k lu c z y ć i s t n i e n i a fikcji w D zienniku. T y r m a n d z a r z u c a z m y ś le n i e sw oim b o h a t e r o m i d o s t r z e g a je w otacz ającej rzeczyw is to ści:

N iew ykluczone, że H alszka zm yśliła tę odżywkę, aby podnieść chłopca w m oich oczach, albo i cały epizod, bo w styd jej przede m ną, sąsiadkam i i sam ą sobą, że tak długo chce z nim i jakoś nic. Fikcja jako popraw ka rzeczyw istości, tyle tego dokoła w gaze­ tach. (21)

D la c z e g o T y r m a n d nie m i a ł b y p o d k o lo r o w a ć swojej b iografii? N i e tw ie r d z ę , że D ziennik 1954 jest pow ie ścią st y li z o w a n ą na d z i e n n i k . T en te k s t w yszedł je d n a k sp o d p ió r a pis a rz a , k tó r y w is tn ie ją c e j sy t u a c ji p o lity czn ej n ie m ógł p u b l i k o w a ć i ch o ć n ie mógł też za k ła d a ć , że ta s y t u a c ja z m i e n i się w n a jb l iż s z y c h d z i e s ię c i o le ­ cia ch, t r u d n o p rz y p u ś c ić , by c a łk i e m p o g r z e b a ł myś l o c z y te ln ik u . D z i e n n i k stal się dla nie go - jak s a m tw ierd zi! - „ n a m i a s t k ą tw ó rc z o ś c i” (36). E xplicite tw ie r d z ił , że nie jest g a t u n k i e m , k tó r y m u o d p o w ia d a :

D zien n ik jakoś nie mieści tego w szystkiego, co jest do pow iedzenia, co może być p o ­ w iedziane tylko przez założenie twórcze, skrót i m etaforę - narzędzia literack ie. C iągle mi czegoś w tym tekście nie dostaje, nie starczy. Czego? Prawa czy przyw ileju do oderw ania się od k o n k retu , do lep ien ia w łasnej prawdy, zgodnej z jakąś ogólną, której trzeba po szu ­ kać przez im aginację. Pozwolenia na w łasne, niczym nie ham ow ane m ajstrow anie szcze­ gółu. (36)

45/ M. Adamiec „Zły” Leopolda Tynnanda, czyli „koniec tajemnicy Warszawy”, w: tenże Cień

wielkiej tajemnicy, G dańsk 1995, s. 112.

50/ M. Głowiński Powieść. .., s. 93-94.

517 R. Z im and Tyrmand’54..., s. 35.

SM S. Kisielewski Odpływ krwi od mózgu, „Tygodnik Powszechny” 1980 nr 49, s. 8.

(16)

Zawrzykraj

Dziennik 1954

Leopolda Tyrmanda

T y r m a n d po tr a fi! j e d n a k w y k o rz y s t a ć m o żliw o ści, k tó r e tk w ią w g a t u n k u . R ó w ­ n o c z e ś n i e nie c h cia ł z d a ć się n a p r z y p a d e k - pisząc, k o n tr o lo w a ł k o m p o z y c j ę . N ie tw ie r d z ę , że w y m y śla ł c o d z i e n n e n i e m a l s p o t k a n i a z B o g n ą i częste s p o t k a n i a z K i ­ siele m . Z a u w a ż a m ty lko, że je o d n o to w y w a ł, p o d c z a s g d y i n n e , być m o ż e , p o m i ja ł . N i e było p o w o d u pis ać o s p o t k a n i u z I k s i ń s k i m p o d d a t ą , z a ł ó ż m y 10 m a r c a , sk oro I k s i ń s k i zo stał ju ż o p i s a n y p o d d a t ą 27 sty c z n ia . Z o k r e ś lo n y c h p o w o d ó w nie pis ał te ż o s p o t k a n i a c h ze st r y je m . K isiel n a t o m i a s t p o w ra c a ł ja k o g o d n y T y r m a n d a p a r t n e r d y s k u s ji, p e łn i ł w ięc w k o m p o z y c j i D ziennika 1954 sw oją rolę. Z ko lei m o ­ tyw B ogny był w a ż n y m c z y n n i k i e m a u to k r e a c ji . D z i e n n i k m a tę p r z e w a g ę n a d p o ­ w ieścią, że p o z w a la na „ p r z e d s t a w i e n i e p o s t a c i ty lko w w y b r a n y c h m o m e n t a c h , w w y iz o lo w a n y c h s y t u a c ja c h , b e z u w z g l ę d n i a n i a jej p r z e s z ło ś c i” 54. T a k w ła ś n i e T y r m a n d p r z e d s ta w ił sieb ie - w s t a r a n n i e d o b r a n y c h s y t u a c ja c h , u w z g l ę d n i a j ą c je d y n i e p e w n e m o m e n t y z p rzeszło ści.

P ow ieść-dziennik staje się istotna dopiero wówczas, gdy m oże w ypow iedzieć to, co z tru d em zn ajd u je ekspresję w do m in u jącej powieści w trzeciej osobie.55

D ziennik T y r m a n d a , n ie - p o w i e ś ć st y li z o w a n a n a d z i e n n i k , ale d z i e n n i k p o d s t y - liz o w a n y n a po w ie ść, d a je z n a k o m i t e pole do a u to k r e a c ji .

5

N a t u r a l n ą jest rz eczą, że d i a r y s t a staje się g łó w n y m b o h a t e r e m t e k s t u i k r e u j e w n i m w ła s n ą p o s t a ć 56. A u t o k r e a c j ę w D zien n iku s y g n a liz o w a li ju ż O d o je w s k i, A d a m i e c i D a s k o 57. To, co K isiel n a z y w a „ a u t o k o m p r o m i t a c j o n i z m e m ” T y r m a n ­ da, jest raczej k o k i e t e r i ą i e l e m e n t e m a u t o k r e a c j i 38. A g n ie s z k a O s ie c k a tw ie r d z i n a t o m i a s t , że D ziennik T y r m a n d a byl b a r d z i e j n a t u r a l n y n i ż jego sp o s ó b b y c i a 59. K o b y liń s k i tak że , ch o ć m n i e j życzliw ie z a u w a ż a a u t o k r e a c j ę w z a c h o w a n i u T y r ­ m a n d a , n a z y w a ją c go k a b o t y n e m .

Byt aktorem i to ak to rem bardzo dobrym . G ral T yrm anda, postać przez siebie w ym yś­ loną i stw orzoną. Składał się na nią jazz i składał z achodni styl, który próbow ali n aślad o ­ w ać w arszaw scy b ik in ia rze .60

W D zienniku T y r m a n d a w id a ć z n a c z n ą in t e n s y f i k a c j ę z a b ie g ó w a u t o k r e a c y j n y c h , k tó r y c h d i a r y s ta n a w e t p r z e d c z y t e l n i k i e m nie u k ry w a .

547 Tamże, s. 102.

557 Tamże, s. 103.

567 R. Z im and Tyrmand’5 4 ..., s. 31.

577 D asko we Wstępie... pisze, że legenda Tyrm anda była „w znacznym stopniu efektem autokreacji, w której Dziennik 1954 odgrywa istotną rolę”.

5»/S. Kisielewski O dpływ ..., s. 8.

597M. U rbanek Z ly ..., s. 214.

(17)

Bo ja nie jestem sobą. A kim? C h o lera wie. Tak się upozow alem na silam szonego i za­ poznanego przez rew olucję, dziejow y m om ent, m oje społeczeństw o, a naw et sam ego sie­ bie, że sam nie mogę siebie rozpoznać. (35)

P y t a n i e o a u t e n t y z m p o w ra c a w D zienniku (140-141). D i a r y s t a nie u k ry w a także, że i n t e r e s u j e się sw o im w i z e r u n k i e m . P r z e p r o w a d z a n a w e t w D zienniku k l a ­ syfik ację z n a ją c y c h go lu d z i na c z te ry k a te g o r ie w zale żn o ści od te go, ja k go p o ­ s trzegają. L u d z k o ś ć d zieli się w ię c n a u w a ż a ją c y c h T y r m a n d a za 1) m ę c z e n n i k a i p a tr io t ę ; 2) c w a n ia k a , „ k t ó r y wie, ja k z a b e z p ie c z y ć sobie p rz y s z ło ść ” ; 3) „ n i e m r a ­ wego a b n e g a t a ” ; 4) g ł u p c a (129-131). I s t n i e j ą jeszcze w a r i a n t y p o ś r e d n i e i „w zbo­ g acające k o m b i n a c j e ” , T y r m a n d n ie d o p u s z c z a n a t o m i a s t zw yczajn ej o b o ję t n o ś c i w obec w ła snej osoby, co d o w odzi jego w y sokiego m n i e m a n i a o sobie. Z in n y c h z a ­ p is k ó w r ó w n ie ż w y n ik a , że T y r m a n d m i e r z y wysoko: „W gaz ecie, że K r z y s z t o f K o ­ l u m b m i a l lat 39, k ie d y o d k r y ł A m e r y k ę . B a r d z o pocie szają ce. Sześć la t c z a s u ” (200). A m b ic j a i ż ą d z a w ie lk ości m i e s z a się ze z w ą tp ie n ie m : „Co ja z r o b i ł e m , czego d o k o n a ł e m , by być u z n a n y i d o c e n io n y ? ” (271).

S p o t k a n i a ze z n a j o m y m i są t a k ż e p r e t e k s t e m do a u t o p r e z e n t a c j i . N a ich tle ja ­ śn ieje w i z e r u n e k T y r m a n d a n o n k o n f o r m is ty . D i a r y s t a nie w a h a się te ż przytoczyć z d a n i a n i e l u b i a n e g o K a łu ż y ń s k i e g o , k tó r e p o k a z u j e T y r m a n d a w p o ż ą d a n y m świetle: „ P a n jest p rzy zw o ity i i n t e li g e n tn y , n a jo b r z y d li w s z a k o m b i n a c j a d la p o ­ s t r o n n y c h , a tak że d la p a n a sa m e g o , po n ie w a ż czyni p a n a b e z r a d n y m wobec ta n i c h o s z c z e r s tw ” (251). N ic t a k nie sc h l e b ia d ia r y ś c ie , ja k st w i e r d z e n i e K a łu ż y ń s k i e g o , że T y r m a n d „sr a na a u r e o l ę ” tych, k tó r z y sp r z e d a j ą c się w ładzy, ch cą jeszcze u c h o ­ d zić za m ę c z e n n i k ó w (251).

O k a z ją do a u to k r e a c ji są tak że w s p o m n i e n i a z przeszłości, p ocząw szy od tych n a jd a w n ie js z y c h : „B y łem m ł o d y m c h ł o p c e m , a ju ż o fi a rą i m p u l s u z a p i s y w a n i a ” (252). W s p o m i n a j ą c (r z a d k o ) o k re s wojn y, d i a r y s t a p r z e d s t a w i a sieb ie ja k o b o h a ­ tera tr z y m a j ą c e g o w n a p i ę c i u fi lm u akcji:

Ten pośpiech, gw ałtow ność, szybkość, a zarazem oszczędność i celowość ruchów p o ­ praw iły mi sam o p o czu cie. P rz y p o m n ia ły n iem ie c k o -w o jen n e e sk a p ad y , w k tó ry ch ścisłości zam iarów towarzyszyły błyskaw iczne decyzje: pogonie za pociągam i, ucieczki przez rozpędzone wagony, kluczenie po d achach, to rach , bocznicach kolejow ych, parow o­ zow niach, dw orcach kolejow ych, nastaw niach - pośród wież ciśnień, depotów i p eryferyj­ nych, przydworcow ych hoteli. W ielka zabawa na szynach. (349)

N a b a r w n ą b io g r a fię sk ł a d a ją się tak że liczn e zaję cia, k tó r y c h d i a r y s t a i m a ł się w cią g u swego życia (402). W a ż n i e js z e są w s p o m n i e n i a z o k r e s u p o w o je n n e g o , w s p o m n i e n i a p ró b z n a le z ie n ia w ła s n e g o m i e js c a w k o m u n i s t y c z n y m świecie i s t o p n io w e g o o d w r o tu na pozycje defen s y w n e:

Z acząłem w 1946 w A PI, „R zeczypospolitej” , „E xpresie W ieczornym ”, w „ P rz ek ro ju ” - czyli w organach rządzącej lewicy, po czym w olno i spokojnie poszedłem w przeciw nym k ieru n k u , do „Tygodnika Pow szechnego”, a k u ra t w czasie, gdy O sm ańczykow ie, Borow­

Cytaty

Powiązane dokumenty

tyce rolnej, jaka wpłynęła do BLiI KC PZPR w pierwszym półroczu 1973 r., Warszawa, czerwiec 1973 r., s. Mimo wszystko należy wspomnieć o korzystnych zmianach, które zaszły w

Od 1919 roku nadawano program radiowy z Hagi, od 1920 – regularne programy informacyjne w USA (radiostacja KDKA w Pittsburgu, pierwsze na świecie radio komercyjne) oraz w

20 co ciekawe, kwestia wspomnianej gry pasterskiej, według słów Pogonowskiego także spolszczonej w całości, mimo wszelkich podobieństw do sytuacji przekładowej Osma- na —

Jako najbardziej dokuczliwe przeżycie skłania do pytań o jego przyczyny i istotę, zmusza do głębszego wejrzenia w siebie, a przez to stanowi istotny stymulator w procesie

- Uczyniłem to niezwykle syntety­ cznie. Czekałem na pytania. Pow ie­ działem m.in., że z faktu, iż jestem pra­ wnikiem w yprowadzam następujące konsekw

Z licznych problemów etyki za­ wodowej adwokatury, które zawsze, a dziś szczególnie, powinny być przed­ miotem zainteresowania i dyskusji, zaj­ mijmy się jednym

Dobry efekt kliniczny uzyskano po do³¹czeniu do nieskutecznej kuracji lekiem o dzia³aniu serotoninergicznym (SSRI, klomipramina) leku o dzia³aniu noradrenergicznym

wiąc takie działania będą zachodzić poprzez dwa odmienne poczucia misji - misje wyzna- czone przez poprzedniego konstruktora świata i misje wyznaczane przez rodzącego się,