ANNALES
U NIV
E R
SI
TAT I SMARIAE CURIE-SKŁODOWSKA
LUBLIN — POLONIA
VOL. V, 9 SECTIO J 1992
Wydział Pedagogiki i Psychologii Zakład Psychopatologii Społecznej
Kazimierz
POSPISZYL
Narcyzm a twórczość
Narcissism as Compared with Creativity
„DUSZA ARTYSTY” W ŚWIETLE POGLĄDÓW Z. FREUDA
Rozważań nad powiązaniami pomiędzy narcyzmem
atwórczością
nie możnazacząć
inaczejjak od przytoczenianajważniejszych poglądów Z. Freuda, który
był —jak wiadomo
— twórcąnowoczesnego rozumienia
zjawiskanarcyzmu,
ujmując gojako
elementludzkiej
osobowości (awłaściwie
„aparatu psychicz nego
”, jako
żenie
używałjeszczeterminu „osobowość”w
dzisiejszym rozumie
niu), aniezaś jako jedynie
określonąpostać dewiacjiseksualnej (czyli
tak,jak
określano„narcyzm
” doczasów
ojcapsychoanalizy).
Z. Freud poświęcił
takżewiele uwagi
twórczości, szczególnieliterackiej, chociaż interesował
się także rzeźbą imalarstwem.
Właściwieod
najmłodszychlat
częstowidział siebie w
roliznanego
pisarza,zachęcałygo do tego pochwały
nauczycielijęzyka niemieckiego,
którzywysoko oceniali
jego styl iłatwość wypowiadania się. Jako
młody lekarzpisałFreud
wkwietniu
1884r.,
do swejnarzeczonej
MartyBernays:
Ustawicznie, nie wiem dlaczego, wiele opowiadań przychodzi mi do głowy [...] czy byłoby dla ciebie zbyt ambarasujące, gdybym cię poprosił o przeczytanie takiego opowiadania, napisałbym go specjalnie dla ciebie.
Freud nigdy
niewywiązał
sięz tej
obietnicy,tzn. nienapisał opowiadania (a w
każdym razie nico tym
nie wiadomojego biografom), niemniej
jednakcała jegotwórczośćnaukowauważana
byłabardziej za
literaturęniżnaukę.
Zażycia
ojca psychoanalizykwalifikację
tęuważano
nie zapochwałę,
leczza
zarzut.Poniekąd społecznym
udokumentowaniem tego, że dzieła Freuda należą
do literaturypięknej
jest to,że jedyną
prestiżową nagrodę,jaką
otrzymałza
sweniewątpliwie epokowe dzieła,była
przyznana
muw r.
1930literacka nagroda
im.Goethego.
Freud posiadał także niebywale
wyrobiony smak literackiwynikający
zrozległegooczytaniai autentycznego rozmiłowania w
książkach.Owefascyna
cje literaturą
isztukąpisaniaznajdujążywe
odzwierciedleniewjego twórczości,w wielu bowiem
pracach wspomina on o źródłach „natchnień”twórczych,
a takżeo znaczeniu
pisarzy w ukazywaniu mechanizmów funkcjonowaniapodświadomości.
Spośród licznych
uwag Freuda natemat twórców
(artystów) i twórczościwyłonić
możnatrzyperspektywyrozpatrywaniafenomenu
kreatywności,które kolejno
zostanąprzezemnie omówione.Pierwszą jest podkreślenie „znaczenia nadzwyczajnej wrażliwości
artystóww
odsłanianiudynamiki
podświadomości”,
czyli wjaki sposób
pisarz lub inny artystawspomagaćmoże
psychoanalityka,kwestię
drugą stanowią wypowiadanedosyć często
przez ojca psychoanalizyuwagi
na temat właściwości „duszy artysty”
,natomiast
trzecią — przyczynyi uwarunkowania postaw twórczych.
ARTYSTA A PSYCHOANALITYK (PSYCHIATRA)
Obdarzeni wyobraźnią pisarze—pisał Z. Freud — są wartościowymi kolegami i ich świadectwo oceniane jest bardzo wysoko, ponieważ znają oni wiele rzeczy na ziemi i niebie, o których nie śnili nawet nasi filozofowie. W znajomości ludzkiego serca wyprzedzają oni nas, zwykłych ludzi, w znacznym stopniu, ponieważ czerpią swe poznanie ze źródeł, które my nie uczyniliśmy jeszcze dostępnymi nauce.
Utalentowani pisarze wpływają —
jego zdaniem
— nauplastycznienie
czegoś,co
jeststanem przejściowym
pomiędzynormą
achorobą:
Ponieważ opisywanie przeżyć psychicznych ludzi jest podstawową domeną działalności każdego pisarza, dlatego jest on prekursorem nauki, a przede wszystkim naukowej psychologii.
Różnice pomiędzy normą—pisze dalej Z. Freud — a tym, co nazywamy stanem chorobowym są czysto umowne, są one ponadto do tego stopnia płynne, że każdy z nas prawdopodobnie przekracza je kilkakrotnie w ciągu jednego dnia. Z drugiej strony byłoby błędem ze strony psychiatrii, jeśliby koncentrowała się wyłącznie na poważnych zaburzeniach emocjonalnych, które wypływają z brutal
nych zakłóceń prac delikatnego aparatu psychicznego. Dlatego też wykazuje ona nie mniejsze zainteresowania umiarkowanymi dewiacjami od normy, które obecnie nie możemy śledzić dalej jak do poziomu zaburzeń w zgraniu się sił psychicznych; jest to bowiem jedyny sposób na to, aby w równym stopniu zrozumieć zdrowie psychiczne, jak i przejawy poważnej choroby. Z tego względu pisarz nie powinien bardziej unikać psychiatry niż psychiatra pisarza, poetyckie przedstawienie zaburzeń, którymi zajmują się psychiatrzy może być perfekcyjnie dokładne bez utraty piękna.
Pisarzzatem, dzięki
swej nadzwyczajnej
wyobraźnii
wyczuciu,naprowadzić
możepsychoanalityka
napoznanie
tych wyboistościlosu
ludzkiego, którestały sięprzyczynązaburzeńpsychicznych,
a któreprzedstawione
wutworze
literac
kim wzbudzają podniecenie,
dziękiewidentnemu
najczęściej podobieństwuNarcyzm a twórczość
119
niektórychelementów poczynań
opisywanychbohaterówz tymi, jakie przeżywa czytelnik
lubwidz.
W innym
miejscu Z.Freud
stwierdza:My — tj. pisarze i psychoanalitycy — prawdopodobnie czerpiemy z tych samych źródeł, pracujemy także z tym samym materiałem, czynimy to jednak odmiennymi metodami.
Odpowiadając zaś austriackiemu dramatopisarzowi Arturowi
Schizlerowina gratulacjeprzesłanemuz okazji
pięćdziesiątej rocznicyurodzin,Z. Freud pisze:
Często zadawałem sobie pytania dziwiąc się, skąd zaczerpnąłeś tę ukrytą mądrość, którą ja musiałem nabyć przez pracowite badania.
Z. Freud
jednakodgranicza
proces twórczyod stanu
patologicznego.Różnice te
wyjaśnia w następujący
sposób:Artysta wycofuje się jak neurotyk z niezadowalającej rzeczywistości w krainę fantazji; tylko że w przeciwieństwie do neurotyka, potrafi on znaleźć drogę powrotną i stanąć pewną nogą na gruncie rzeczywistości. Jego twory, dzieła sztuki, są zaspokojeniem przez fantazje życzeń nieświadomych, zupełnie jak marzenia senne, z którymi mają one wspólną również cechę kompromisu, gdyż i same marzenia muszą unikać otwartego konfliktu z mocami tłumienia. Ale w przeciwieństwie do aspołecznych, narcystycznych wytworów marzenia sennego, dzieła sztuki są obliczane na udział innych ludzi; mogą w nich ożywić i zaspokoić te same życzenia nieświadome. Posługują się nadto
— jak premią, która jest przynętą — przyjemnością dostrzegania piękna (Z. Freud 1990, 57).
Owo
przeciwstawienie chorobypsychicznej,czylinerwicy,(ponieważ
Z.Freud
wszystkie zaburzeniapsychiczne
nazywał „nerwicą”)
twórczościnajbardziej chybadobitnie
wyraziłonw
studiumpoświęconym Fiodorowi
Dostojewskiemu(por. Z.
Freud
1991). Otóż wpracy
tej Freud wykazuje, żew
wyniku silnejnerwicy (histerycznej)
tenwielki
pisarzrosyjski, „zmarnował szansę zostania nauczycielem i wyzwolicielem
ludzkości”.W wyniku nerwicy
znalazłsię
Dostojewski—zdaniem
ojcapsychoanalizy —
na„cofniętej
pozycjipoddania
sięzarównoświeckiemu, jak
i duchowemuautorytetowi
czci dla carai
dlaBoga
chrześcijanoraz małodusznego
rosyjskiego naq'onalizmu”(Z. Freud
1991,s.
309).WŁAŚCIWOŚCI „DUSZY ARTYSTY”
Pomimo,
że
Z. Freudtwierdził,iż„przed twórczym pisarzem
psychoanalityk musiniestety
skapitulować”, to
jednakwwielu swychpracach poświęcał
liczneuwagi istocie
procesutworzenia.
Najobszerniejszybodaj
wywód natemat
„tajemnicy
tworzenia
” przedstawiłFreudd we
Wstępie dopsychoanalizy.Pośrednia kraina fantazji jest uznawana przez ogólnoludzką umowę i każdy, komu brak jakiś doskwiera oczekuje stamtąd ulgi i pociechy. Ale dla ludzi, którzy nie są artystami, zdobywanie zadowolenia ze źródeł fantazji możliwe jest w bardzo ograniczonej mierze. Nieubłagany charakter ich
stłumień zmusza ich do poprzestania na skąpych marzeniach dziennych, którym wolno jeszcze przedostać siędo świadomości. Gdy sięjest prawdziwym artystą, ma się do rozporządzenia znacznie więcej. Artysta [...] posiada zagadkową zdolność formowania określonego materiału, póki nie stanie się on wiernym odbiciem wyobrażenia z jego fantazji, a następnie potrafi związać z tym przedstawieniem swojej nieświadomej fantazji taką sumę rozkoszy, że przez to stłumienie zostają przynajmniej chwilowo przezwyciężone i zniesione (Z. Freud 1984, s. 370).
Proces wynikający z
„darutworzenia
”przebiega
—jego zdaniem
—wdwóch fazach,
amianowicie: „przyjemnośćwstępna”(Vorlust) wynikająca z
możliwości ujawnieniaswych
niezawsze uświadamianych
dokońca
fantazjioraz „przyjem
ność końcowa” (Endlust),
polegająca
na „możliwości postrzeganiai prze
twarzania
formalnego
piękna”, wktóre
przyobleczone zostałynajskrytsze marzenia i
tęsknoty.Zastanawiając się nad
różnicami
pomiędzy pisarzem atzw. przeciętnym człowiekiem, Freud uważa,
że„pisarz jest osobą
posiadającą znamiennąplastyczność procesu tłumienia,
azarazemodwagę
ukazaniatego,co
mówijegopodświadomość”
.Artysta
więc z jednej
strony niemoże
doprowadzić docałkowitego
stłumienia nieakceptowanych
przezswójosądmoralny
pragnień,z drugiej
zaśstrony musi posiadać na tylesilną osobowość, aby mieć
odwagę „ukazaćświatu
” swe niespełnione pragnieniaw postaci
zgodnejz regułami tworzywa artystycznego.
Najbardziej
chyba
wnikliwąanalizę „tajników
duszy artysty” przedstawił Freudw
odczyciena
tematroli
marzeń i fantazjipisarzy
(poetów),którą to
prelekcjęwygłosił dla szerokiego audytorium
wr.
1907wsalonie
HugoHellera,
znanegowiedeńskiegowydawcy.
Odczytten rokpóźniej został opublikowany, niedawno
zaśudostępniono go czytelnikowi
polskiemu(por. Z.
Freud 1991).W
pracy tej wskazałFreud
drogę, którąposzło wielu
badaczyfenomenu twórczości, a mianowicie śledzenie związków
pomiędzy procesem tworzeniaa zabawą dziecięcą:
Czy pierwszych śladów działań poetyckich — pisze Z. Freud — nie powinniśmy szukać już u dziecka? Ulubionym i najintensywniejszym zajęciem dziecka jest zabawa. Może wolno nam powiedzieć — każde bawiące się dziecko zachowuje się jak poeta. [...] Poeta robi więc to samo, co bawiące się dziecko: stwarza świat fantazji, który traktuje bardzo poważnie, tzn. wyposaża dużym nakładem emocji, odróżniając go ostro od rzeczywistości, (s. 250).
Wmiarę
dojrzewania (czy raczej
osiąganiadorosłości) człowiek przestaje
się bawić, ponieważjednakzabawa sprawiała
muw dzieciństwie
wieleprzyjemno
ści,a
—
jaktwierdzi Z. Freud
— „dlakażdego,ktozna
życieduchowe człowieka wiadomym jest, że
nicnie jesttrudniejsze
niżrezygnacja
zdoznanej przyjemno
ści” — w życiu
dorosłym zabawę
zastępujeczłowiek marzeniami, w
którychznajduje spełnienie
tego,czego
niemoże zrealizować
w rzeczywistości.Zdaniem
Freuda, „fantazja szybuje
między trzema czasami”! Zwykle
bo
wiemjakieś wydarzenie
dziejącesięaktualniewywołuje
przypomnienieprzeżytej
już
sytuacji, astamtąd kieruje
się ku przyszłości:Narcyzm a twórczość
121
Objaśnieniem mojego wywodu — pisze Z. Freud — niech będzie najbanalniejszy przykład.
Proszę wziąć przypadek biednego osieroconego młodzieńca, który otrzymał adres pracodawcy, u którego być może znajdzie posadę. W drodze do niego może pogrążyć się w marzeniu, wynikającemu akuratnie z jego sytuacji. Treść tej fantazji będzie mniej więcej taka, że zostanie przyjęty, spodoba się nowemu zwierzchnikowi, stanie się niezbędny w firmie, zostanie przyjęty do rodziny pryncypała, poślubi jego czarującą córkę i potem sam poprowadzi interes.
Owe marzenia
na jawie,będąc
ukażdego z
nas pozostałościązabaw dziecięcych, stanowią tym samym pomost pomiędzy psychiką
człowieka przecię
tnegoa dusząartysty. Freud
zadajesobie zatem
dalsze pytanie,cotedy
różnicuje fantazjeludzi
przeciętnych odtych, jakie ucieleśniają w swych
dziełachpisarze
(poeci)?Różnic tych
jest— zdaniemFreuda
—kilka.Przede
wszystkimistnieje
różnica pomiędzysamymi
pisarzami;są tacy, którzy umieją
tylko przetwarzać gotowe wzory,tzn.
wątkifabularne
zasłyszanez opowiadańinnychludzi,mitów, legend
itp.oraz
tacy, którzy umieją tworzyć całkowicie nowe opowiadania.Freuda
interesująoczywiście
ciostatni—najbardziej
kreatywni. Najistotniejszązaś cechą
znamienną ichutworów
jestumiejętność wyeksponowania jednego
głównego bohatera,„dla którego
autor wszelkimiśrodkami
starasiępozyskać
naszą sympatięi chroni go ze
szczególną starannością”.
Wypływa to, jegozdaniem,
zdużej dozy
narcyzmupisarza.W wielkich dziełach literackich —jak
pisze Z.Freud — „bez wysiłkudaje
sięrozpoznać
JegoWysokośćJa —bohatera
wszystkich marzeńdziennych i
wszystkichpowieści
”, czyli pisarza.O
bardzo rozwiniętym „ja
”artysty (czyli
o przeroście jego narcyzmu) świadczytakże —
według opiniiZ. Freuda—wiele
dodatkowych cech, zktórych najważniejszą
jestta,że„w
tzw.powieściachpsychologicznych
[...]tylkojedna postać,
przeważnie bohater, przedstawianajest
odwewnątrz. Pisarz
kryje sięniejako
wjej duszyi ogląda pozostałe postacie
od zewnątrz”.
Do
swychnajskrytszychmarzeń niktchętniesię
nieprzyznaje, w
głębiduszy nawet
każdydorosły człowiek wstydzi
się ich itraktuje je jako
coś bardzo osobistego,niemniej jednak rozbudowany
narcyzmartysty znosi niejako te
barieryi pisarz
odsłania namswe
fantazjei
marzenia,ale
niejest to
oczywiście jedynewyjaśnienie
„misteriumtworzenia
”; najistotniejsze
jestbowiem
to,że
pisarzumie przedstawić swe fantazjew
ten sposób,że
ichpoznawanie
sprawia równiewielką przyjemność
odbiorcy,jak
i twórcy.Przedstawienie
natomiastowych najskrytszych pragnień i
fantazji przezczłowieka
nieobdarzonego
talentemnietylkoże
niesprawia
odbiorcyprzyjem
ności,
lecz
wręczprzeciwnie—budzi
nawet niesmaki
tymsamymma
działanieodpychające.
„ W technice przezwyciężenie tego odpychania, które napewno
związane jest z barierami wznoszącymi sięmiędzy
każdym indywidualnymja i
innymi, tkwisedno ars
poetica”— pisze
ojciecpsychoanalizy.
Jego
zdaniemsztukatworzeniazasadza
sięna dwóch środkach,
którepisarz
potrafiintuicyjnie
zastosować.Po pierwsze,
nazłagodzeniu narcyzmu
własnego fantazjowaniaprzez zamaskowanie go formami
artystycznymi (którepotrafią
także
służyć ijego„egoistycznym”celom,
ponieważrozbudowują
i tymsamymuprzyjemniają
jego fantazje), po drugie zaśna takim zgeneralizowaniu
swych marzeń ifantazji, aby
upodobniłysię
do marzeń innychludzi.
Jedną zatemz miar
talentupisarskiego będzie liczba
osób,jaka czytając lub oglądając
fantazje artysty „doznajeprzyjemności z własnych
marzeń bez wszelkich wyrzutów sumienia ibez wstydu
”.
CZYNNIKI WARUNKUJĄCE POSTAWY KREATYWNE
Z.
Freud
bardzo często—jak to podkreślałem
—wypowiadał sięnatemat kompetenqi artystów obdarzonych
wielkąwrażliwością
w przedstawieniu będącychnajczęściejpoza
sferąświadomości sprężynludzkiego
zachowaniasię, nieco
rzadziejmówiło właściwościach „duszy artysty
”, ajeszcze mniej
otym,
co powoduje,że ktoś
staje się artystą i dlaczego.„Chętnie —
pisze Z.Freud
—
stwierdzilibyśmy,
w jakisposób
psychiczneprapopędy
dają początek działalnościartystycznej,
gdyby właśnie tu nie zawiodły naszenarzędzia
badawcze”
.W związku
ztym
wbogatym
dorobkupisarskim Z.
Freudatrudno znaleźć jednoznacznie
zarysowane poglądy natemat konkretnych uwarunkowań po
stawy twórczej,
a tym
samym na tematpowinowactw pomiędzy narcyzmem a
kreatywnością.Jednak
pomimo,że „psychoanaliza
niemoże
dopomóc—jak
utrzymuje Z.Freud—w
wyjaśnieniu
kwestii uzdolnienia artystycznego ani nie przypada jejodkrycie
środków zapomocą których
artystapracuje
”, to
co najmniejw dwóch swych pracach wskazał
onźródło i
genezę postawtwórczych.
W świetle tych wypowiedzi owoźródło
tkwiwe wzajemnych
relacjachmatki i dziecka, szczególnie
istotnych w początkowym okresiedzieciństwa.
Pierwsza analityczna
uwaga
naten temat
pochodzize studium
nad genezą twórczości Leonarda da Vinci(Z.
Freud 1975),w
którym tostudium
natle wszechstronnej analizy doświadczeń życiowych
tego —jak go określa Freud
—„uniwersalnego
geniusza
” odnotowujenastępującą uwagę:
Jego nieślubne pochodzenie pozbawiło go ojca na okres, być może, pięciu lat życia i zostawiła na łasce czułej i uwodzicielskiej matki, której był jedyną pociechą. Doprowadzony jej czułościami do przedwczesnej dojrzałości płciowej, musiał następnie wkroczyć w fazę infantylnej aktywności seksualnej, o której świadczy tylko jeden przejaw — intensywność jego badań seksualnych.
Wrażenia, jakich doznawał we wczesnym dzieciństwie, najsilniej pobudziły jego popęd oglądania i popęd wiedzy.
Dowodem, żematka odcisnęła swepiętno
na
twórczościLeonarda
daVinci
byłoto,że „wśród
jegopierwszych
próbartystycznychrzucały
sięw oczy głowy
uśmiechających siękobiet i pięknych chłopców”
.Do tej nieukojonej
tęsknoty wracaLeonardo
daVinci
powtórnie poprzekroczeniu pięćdziesiątki,
kiedyNarcyzm a twórczość
123
„u kobiet
cechy
płcioweulegają już
inwolucji,a
umężczyzn libido nierzadko jeszczezdobywasięna energiczny
skok[...]spotykakobietę,która
budziwnim wspomnienieszczęśliwegoizmysłowego
ekstatycznegouśmiechu
matki,adzięki temu
wspomnieniu odzyskuje on podnietę,która
kierowałanimw początkach jego artystycznych prób, kiedy
totworzył
uśmiechające się kobiety. Terazmaluje
onMonę
Lizę, Św. Annę Samotrzeći
szeregotajemniczych
obrazów,których
postaci obdarza zagadkowym uśmiechem”(Z. Freud
1975, s.442).
Druga wypowiedź Freuda dotyczy
wpływu
związkówdziecka
z matką napóźniejszy
rozwójdziecka
—odnosi sięonadojego własnych,bardzo żywych
kontaktów zmatką.
Trzeba wspomnieć,że
przezcałeżycie wiedział
on,że matka go faworyzuje, czerpał z
tego siłęi wielki upór w
pokonywaniutrudności.
Człowiek — pisał później — który jest niekwestionowanym ulubieńcem swej matki, przez całe życie uważa się za zwycięzcę, to przekonanie o powodzeniu wpływa często na faktyczny sukces.
Związek matki z synem
uważał on za„najdoskonalszy, najłatwiejszy
i najbardziej wolnyodsprzeczności uczuć
zewszystkichzwiązków
międzyludz
kich”,jedyniebowiem
tenzwiązek
nie posiada„osadu złośliwości”, skażającego
wszystkie inne, najbardziejnawet
intymne,stosunki
między ludźmi.Należyjednak
wspomnieć,
że obecneanalizy
psychologicznegotła
stosun ków
Freuda zmatką, Amelią
(naszą krajanką, jakoże
pochodziła onaz
galicyjskiego miastaBrody) ukazują,
żenietylkorozpieszczała go,
lecztakże
domagała się odeńwsposób bezwzględny, aby w życiu
odniósłwielkisukces, realizując
tym samym jejosobiste
ambicje.Czyniła to często z
wyraźnąbezwzględnością, była bowiem
kobietąumiejącą„trzymaćkrótko” całeotocze nie.
Najbardziej
wyrazisty, choć niestetynegatywny, portret
matki Z.Freuda
przedstawił jejwnuk,
Marcin. Przytoczęnieco szersze tło
społecznetej charak
terystyki.
Należy pamiętać—pisze M. Freud —że Żydzi polscy byli rasą szczególną, różniącą się nie tylko od innych ludów zamieszkujących Europę, lecz zdecydowanie także odmienną od Żydów, jacy żyli od kilku generacji na Zachodzie [...] Owi polscy Żydzi byli rubaszni, pozbawieni dobrych manier, ich kobiety z pewnością nie należały do tych, które nazywamy „damami”. Byli oni pełni żywych emocji i łatwo wyrażający swe uczucia. Ale pomimo to, że w niektórych przypadkach mogli się oni wydawać ludziom bardziej cywilizowanymi barbarzyńcami, należy pamiętać, że tylko oni w sposób aktywny przeciwstawili się niemieckim nazistom! Nie byli oni łatwi we współżyciu, a moja babka nie tylko nie stanowiła wyjątku, lecz wręcz była typową przedstawicielką tej rasy.
Przejawiała ogromną witalność i wiele niepokoju. Była ona czarująca i stale uśmiechnięta w obecności osób obcych, ale w końcu zawsze przekonywałem się, że w stosunku do członków rodziny stawała się samolubną tyranką. (Z. Freud 1958, s. 11).
Jakwwielu
innych zagadnieniach
dotyczącychanalizy ludzkiegozachowaniasię,
także iw przypadku
próbwyjaśnieniaistoty
kreatywnościpoglądy Freuda
wywarły wielki wpływ na teorie
ibadania
na tentemat. W
przypadku prób psychoanalitycznego zgłębieniatwórczości rozważania
te idą zasadniczow
dwóchkierunkach:
1)roli twórczości
wzapewnieniu
(uratowaniu?)zdrowia psychicznego
artysty; 2) wpływu związkówz matką
(bądźjej substytutem) nawyzwolenie
postawtwórczych. Oba te nurty ściśle
zazębiają sięz
problemem narcyzmu.TWÓRCZOŚĆ A CHOROBA PSYCHICZNA
Zpoprzednich rozważań wiadomo,
że
Freudmówiąc otwórczości z
właś
ciwymsobie
wyczuciem istoty sprawyzestawił (i
przeciwstawił) narcyzm zarównoz nerwicą, jak i
„aspołecznym inarcystycznym
wytworemmarzenia sennego
”; ukazał
w tensposób drogę,
którą dotej
porykroczą liczni badacze
fenomenu twórczości.Właściwie
bowiem wszyscy jego
następcyrozpatrują kreatywność albojako przeciwstawienie zaburzeń patologicznych (choroby), albo też zjawiskowy
stępujące
„na
styku” zchorobą.
TWÓRCZOŚĆ JAKO PRZECIWIEŃSTWO CHOROBY
Pierwsze
ujęcie (najbardziej
chybaewidentnie,
a zarazem metaforycznie)wyraził
uczeńosobisty
Freuda, OttoRank,
któryuważał,że
„neurotykacechuje
lękprzedżyciem,
podczas gdy twórcęlękprzed śmiercią
”(O.
Rank 1932).W
podobny sposób
problemtwórczości i
choroby (a w tymprzypadku
nerwicy) ujmuje LionelTrilling
w swym eseju Twórczośći nerwica (1945).
Twierdzi on
mianowicie, że „pomimo
iżneurotyczni ludziepotrafią
najczęściejogarnąć większy
obszar rzeczywistości iprzyjrzeć
się widzianymzjawiskom z
większąintensywnością,
błędem jestupatrywanie w nerwicy
zarzewiasiły kreatywnej i genialności”
.Wręcz przeciwnie
—zdaniemtego autora
—artysta odznacza siędoskonałymzdrowiempsychicznym. Ból i cierpienie, które czynią neurotyka niezdolnym
doracjonalnego
działania,stają
się dla artystymateria
łem do
tworzonego
przezeń dzieła.Istotę procesu
twórczości,przez przeciwstawienie
jej cech nerwicy,określa
także HannaSegal (1955), która
twórczość wywodzize
stanówdepresyjnych
połączonych z agresją. „Człowiektwórczy
— stwierdza ta autorka —potrafi zrozumieć, że utracił przedmiot swejmiłości skutkiem własnej
agresywnejpostawy, wywołuje
tou
niegozregułyintensywne
uczucieosamotnienia
iwiny, które to
uczucia wywołująchęć
dopoprawieniautraconej
miłości zarównoprzezaktywność
skierowaną nazewnątrz, jak
i przez zmianęsiebie
”.Człowiek
chorypsychicznie i neurotyk
nieposiadajązaś takiej
„plastyczności podejściadodepresji,
wwyniku czego
doprowadza onaunichdo zawalenia
sięNarcyzm a twórczość
125 całego świata zewnętrznego i wewnętrznego”
.Jednym
słowem, zdaniemtej autorki,
twórcyposiedli
dar oczyszczania swej psychikiwłaśnie przez umiejęt
ność
„zgłębiania
i przetwarzaniasiebie
”i
z tegowłaśnie „daru
” wypływaprzyjemność
tworzenia.TWÓRCZOŚĆ JAKO POGRANICZE CHOROBY
Większa grupa psychoanalityków
rozpatruje związkitwórczości z chorobą psychiczną
wnieco
odmiennej perspektywie, amianowicie
oba te fenomeny traktuje jakozjawiska
pograniczne. Wedługtego stanowiska kreatywność graniczy z chorobą, stanowiąc jednocześnie
zdecydowanie odmienną odtej
choroby(czy też
nerwicy)jakość.Dosyćznamiennym
—jak
sięwydaje
—przykładem takiego
stanowiska jestpogląd
wyrażony naMiędzynarodowym Kongresie
Psychoanalitycznym wr.
1971 przez Leona
Grindberga (wg
Ch. Kligermana1972) przypominający
poniekądkoncepcjędezintegracji
pozytywnej,rozwijaną u
nasprzez
KazimierzaDąbrowskiego (por. dla przykładu
1979),mówiącąo tym, że
aktywność twórcza rodzi sięz
procesu„czasowej
dezorganizacji”i
następującej po niej reintegracji na nowej,wyższej
płaszczyźnie. Dezorganizacja takazwykle ma miejsce w przypadku
utraty kogoś lub czegośbliskiego.
Ludziepozbawieni „twórczej abstrakqi
”popadają
wtedy —zdaniem
G.Grindberga
— w „depresyjnypasywizm
”,który wiedzie
ich do przygnębienia,nerwicy,
anawet psychozy, natomiast człowiek
kreatywnypotrafi
dokonaćzespolenia cech traconej
osobyz
własnymi doznaniamii
z tego zaczynupowstaje nowe, twórcze dzieło.
Pomimo że na temat
twórczości wypowiadało
się nawspomnianym
Kon
gresiewielu mówców (na specjalnie
zorganizowanym paneludyskusyjnym
poświęconymtwórczości), podsumowujący ową dyskusję
Charles Kligerman (1972)stwierdził, że
„wszystkowskazujena to,że
niema
jednolitychpoglądów
natematprzyczyn zjawiskatwórczości”, niemniej jednak
zarazdodaje,żeduży nacisk położono
na związkiwłasnego „ja
” zinną osobą.Wydaje się — mówił — że wielu twórców cierpi na strukturalny defekt, który wynika z wczesnej utraty przedmiotu miłości, a uraz z tego wynikły bywa łagodzony przez działalność twórczą” (s. 27).
Innym przykładem rozpatrywania twórczości
jakozjawiska występującego
„na
styku” zaburzeńpsychicznych jest poglądErnsta Krisa (1964)
mówiący,że
artysta„stoi zawsze na granicy patologicznego zachowania się,
chorobęzaś zwycięża przez
pracę”. Autor ten wyraża
pogląd o„elastyczności represji
”osób kreatywnych uważając, żeowa „elastyczność
” niedoprowadza
u ludzitwór
czych do
regresji
rozwoju dlatego,że połączona bywa
zdużą
siłą ego.Siła
ta przejawiasię u
artystywselektywnym korzystaniu z przeżywanych
konfliktów.To
znaczy,
żez
jednejstrony konflikty
tedają
mu podnietę imateriał
dotworzenia, z drugiej
zaś strony niepochłaniają go
zupełnie.Kris pisze,
że„kluczem
dozrozumienia
osiągnięćtwórczych jest
umiejętność wyłączania się z przeżywanych konfliktów i spojrzenia na niew sposób
bezemocjonalny”.
Właśnie owa umiejętność wyłączeniasię z przeżywanych konfliktów stanowi
speq’alny
darpozwalający artyście
przetwarzaćprzeżywane konfliktyi dramaty życiowe
w różnepostacie tworzonych przezeń dzieł.
Wyróżnia ondwie
fazy pracy
twórczej,amianowicie: inspirację
iopracowa
nie.Pierwszą fazęstanowią„uczuciazachwytui
przekonanie, że twórca
wyrażasiły będące poza nim”
. Fazata ma wiele wspólnego z procesem regresji,
którywyzwala
zrepresjonowane impulsy.W
odróżnieniujednak
od psychotyka (choregopsychicznie)
owe„wyzwolone impulsy”
niepodporządkowują
sobieego twórcy, lecz pozostają
najego
usługach.Dzięki temu
artysta może
wejść wdrugą fazę procesu twórczego, czyli opracowania,
która tofaza zawiera
„elementy celowejorganizacji
dotyczącejrozwiązywania
problemów”.
W
przypadkubowiem artysty regresja
jest na usługach ego,podczas gdy
uchorego
psychicznieprzeciwnie
—podporządkowuje
sobie ego.Kris wymienia także i
inneróżnice pomiędzy
neurotykiemi
twórcą:neurotyk
np.usiłuje tworzyć
po tojedynie, aby zdobyćaudytorium,
artystazaś,
abywypowiedzieć siebie.
NARCYZM A „SIŁA PRZEBICIA”
Rozróżnieniemneurotyka
i
artystydotyka
Krisnajbardziej chybaistotnego,
a zarazem najtrudniejszego „problemugranicznego
”pomiędzy twórczością
a narcyzmem. Wiadomobowiem,
żetwórca osiąga często wielkie
przywileje, aniejednokrotnienawet i specjalne prawa w społeczeństwie,
niczatemdziwnego,że im
bardziejnarcystycznyjest dany osobnik,
tymbardziej
pragniewykazaćsię
„swoją wspaniałością”,
awięcmusi zyskać jak
najwięcejwielbicieli. I tujawi się nam problem
natury podstawowej: czynarcyzm
stanowizaczyn
procesów twórczych, czyteż rodzi nieprzepartą
chęć „pokazania się”przez
twórczość.Problem
ten został
wnikliwieujęty
wpracachKaren Horeny, aszczególnie
w jejksiążce pt:
Nerwicaa rozwój
człowieka(1978),
gdzie autorkaszeroko
rozpatrujem. in. neurotyczną
potrzebę pogoni zawielkością. Otóż
skutkiemwielu
niepowodzeńifrustracji
doznawanychw
życiudziecko, apóźniejczłowiek dorosływyrabiasobie
wyidealizowany obrazsiebie.Tworząc ten
obraz„jedno
stkawyposaża
siebie w nieograniczonemoce
iwybitne
uzdolnienia.Staje się
istotą bohaterską,geniuszem,
najwspanialszymdawcą miłości, osobą świętą,
bogiem”.
W wyniku
stworzeniatakiego wyidealizowanego obrazu człowiek
neurotycz
nypotrafi
(niestetybardzo
nietrwale)oddalić swój „konflikt
podstawowy”
,po
wyposażeniu bowiem siebie wtak nadzwyczajne
cechy, „uległośćstaje
sięNarcyzm a twórczość
127 dobrocią; miłość
—świętością;agresywność
—siłą,przewodzeniem,bohaterst
wem, wszechmocą; rezerwa —przejawem
rozsądku, samowystarczalnością,niezależnością
” (s.26).
Stworzony przez osobę znerwicowaną wyidealizowany obraz samego siebie
nigdy naogół
niepozostaje
pasywny,wyznacza
on bowiemswemu
twórcy bardzo wysokieambicje,które pchają go
dokompulsywnej pogoni
zawielkością
idążenia
doperfekqi.
Charakterystyczne aspekty zachowania się neurotyka — pisze K. Horney — pozostają te same zarówno wtedy, gdy chodzi mu o zdobycie pozycji przywódcy w grupie społecznej, jak i wówczas, kiedy pragnie być najinteligentniejszym rozmówcą, cieszącym się sławą najlepszego muzyka lub badacza-odkrywcy [...] (s. 31).
Wiele
uwagipoświęca autorka
sprawieodróżnienia
zdroweji
neurotycznej pogoniza
osiągnięciami;jej zdaniem
różnicata
sięgabardzo głęboko,
niemożna jejsprowadzić jedynie
do różnicilościowych, wchodzi
tubowiemw grę czynnik jakościowy.
Homeyprzedstawia następującą ilustrację tego
zjawiska:Kiedy wędrujący przez pustynię dostrzega miraż wywołany jego własnym wyczerpaniem i pragnieniem, czyni realne wysiłki dotarcia do niego. Ale ów miraż — wielkość — nie może położyć kresu jego udręce, bowiem sam jest produktem imaginacji (s. 40).
Tragicznym efektem
takiego mirażu jest to,że
żadne — nawet realne—sukcesy nie
mogą zaspokoić głodu zrodzonego z
przerośniętegonarcyzmu potwora, jakim jest bez wątpienia omawiany
obecniemiraż
własnejwspaniało
ści.
W
tym miejscumożna zacytować przypadek pisarza leczonego
przez inną psychoanalityczkę,Annie Reich (1986), który
odkilku
latpisał książkę
zaksiążką, niezależnie
od tegopublikując
nowelki i eseje, któreto publikacje
na ogół zyskiwałypozytywną
ocenę krytyki. Zeswych
osiągnięć niebył jednak
zadowolony ito
zmuszałogo
do zintensyfikowaniapracy
nad następnymi publikacjami,liczyłbowiem,że„te
następnebędą
lepsze”,
żekupi i przeczyta
jewięcej
ludzi, przyniosą muprestiżowe
nagrody, że wreszcie wypełninimi
do końca półkęw swojej szafie bibliotecznej,
przeznaczoną specjalnie na własne prace. Świadomość tego pogłębiała jeszczeu
niegopęd
do pisania „nowychi
lepszychrzeczy
”i
w tensposób zamykało
się „narcystycznebłędne
koło”.
Wydaje
się,że
dobrymzakończeniem
rozważańczynionych
przezK. Horney
nad „neurotyczną pogonią zasukcesem
” będzieprzytoczenie obszernego i
pełnego przenośniopisu
tego zjawiskadokonanego przez
tę autorkę:Neurotyczny proces rozwijający się z dążenia do wielkości znajduje, według mnie — pisze Homey — swój najbliższy symboliczny odpowiednik w idei, której wyrazem są wszelkie historie o pakcie człowieka z diabłem. Diabeł [...] kusi jednostkę udręczoną materialnymi lub duchowymi strapieniami obietnicą daru nieograniczonych mocy [...] Zgodnie z przekazem tradycji religijnych
najwybitniejsi przywódcy duchowi ludzkości — Budda i Chrystus — doświadczyli obaj takiej pokusy. Ale będąc silni duchowo mogli rozpoznać w swych myślach kuszenie złego ducha i pokusę odrzucić. Warunek zastrzeżony w pakcie z szatanem stanowi adekwatny odpowiednik ceny, jaką płaci neurotyk swoim zaburzonym rozwojem. Używając języka tej symboliki, można powiedzieć, że łatwa droga do supremałnej gloryfikacji prowadzi zarazem nieuchronnie do piekła pogardy dla samego siebie i do samoudręki. Obierając tę drogę jednostka gubi w rzeczywistości swą duszę
— swoje ,ja” prawdziwe (s. 51).
W
poglądachna rolę
narcyzmuw dążeniu
do „pokazaniasiebie
”bardziej
optymistycznyjestinnywielkireformator
psychoanalizy,Erich Fromm. W
swej ostatniejksiążce, napisanej
na krótko przezśmiercią (1980), zastanawiając
się naddosyć
dziwnym(mimowszystko) fenomenem, jakim jest popularność
wśródludzi jednostek narcystycznych,
które nie umiejądać
innymfaktycznej (praw
dziwej)
miłości,
zesmutkiem stwierdza, że „prawdziwa miłość
stałasięobecnietaką rzadkością, iż
zeszła faktyczniez pola widzenia
większości ludzi. Dalej Fromm pisze: „W osobniku zaś narcystycznym widzi natomiast współczesnyczłowiek kogoś,
kto kocha prawdziwie przynajmniejjedną osobę
—siebie
samego” (s.49).
Narcystyczna jednostka ucieleśnia w swym
postępowaniuskłonności,
jakie tkwią w każdymczłowieku, jako że cecha
ta —należy
pamiętać —każdemu
człowiekowi, w mniejszym lub większymstopniu, towarzyszy
ażdo
śmierci.Przejawianaprzez
człowieka
narcystycznegopewność
siebie,brak wątpliwości
odnośnie dowłasnych
poczynań, niezachwianawiara we własną wyjątkowość stanowić ma odzwierciedlenie
tęsknot za podobnym wizerunkiemtkwiącym w
podświadomościkażdego
człowieka. Ponieważ jednaktęsknotyniemogą
być najczęściejspełnione
w stosunku dowłasnej
osoby (wwyniku nabytego samokrytycyzmu
oraz różnegorodzaju wahań i wątpliwości
na punkcieoceny siebie),
znajdująodbicie
wpostępowaniu innej
osoby.Popularność
osób
narcystycznych nie bywajednak właściwością niezależną
odinnych
cech psychicznych.Całkowicie
np.pozbawiony
widocznych efektów swejdziałalności osobnik
narcystycznyzamiastsympatii wzbudza
raczejniechęć
ipolitowanie.
Dopierowtedy, kiedymoże
sięwykazać cenionymiprzezotoczenie
efektami swej pracy lubteż różnego rodzaju umiejętnościami
mającymiduże znaczenie dla
otoczenia, wzbudzaćbędziesympatię,
aniekiedywręcz i podziw.
W
tensposób
powróciłproblem poruszany
nawstępie,
amianowicie usilnego
dążenialudzi
narcystycznych dozdobycia
popularności. Otóż dlaosiągnięcia
tego celu pchani żądząsukcesów osobnicy narcystyczni
starają się robićwszystko, aby
głębokoukryć swój
egocentryzm, ćwiczą się wskromności
i pokorze.Cytowany
już uprzednioFromm (1980)
na ukazanie tego typu wysiłków człowiekanarcystycznego przytacza anegdotę
oleżącym
nałożu
śmierci
człowieku,który
bacznie przysłuchuje sięlamentom stojących
u wezg
łowia kompanów. Przyjaciele
ci mówią,że
odchodziod nich człowiek tak
zasłużony,dobry,
uczciwy, inteligentnyitd. W momencie zaś gdy
przyjacieleNarcyzm a twórczość
129
skończyliwymieniać przymiotyumierającego,
tenze
złościąwykrzyknąłdonich:„Zapomnieliście wymienić mojej skromności
”!
Jak
się wydaje, pracanad
sobą stanowi główną cechęróżnicującą neuro
tykówi
twórców. Jest
towięcróżnica —
jeślitak możnapowiedzieć
— w„stop niu
obróbki”narcyzmu.Im stopieńtenbędzie wyższy, w
tymwiększymzakresie
osobniknarcystyczny
„tkwiące wsobie wspaniałości” starać
się będzieukazy
wać innym w postaci
wysublimowanej,jakoswójnajwspanialszy wytwór,dającycoś innym. W
takiejpostaci narcyzm
staje sięzarzewiem prometeizmu
ijest jakościąjak najbardziej
konstruktywną.TWÓRCZOŚĆ JAKO „MIŁOSNY STOSUNEK ZE ŚWIATEM”
W
psychoanalitycznych poglądach na istotętwórczości ważne
miejscemają
spostrzeżeniaPhyllis
Greenacre,która prześledziła
rolęnarcyzmu
zarówno w rozwojuosobowości, jak
i wgenezie postaw twórczych
(por. P. Greenacre1971).
Omawiając fenomen twórczości autorka
ta
zaczynaod skromnego stwier
dzenia,
przypominającego
omawianewcześniej stanowisko
Z.Freuda, że
„twórczość jest darem
Boga
nie podlegającymprocesowi
analizy”
,co
nieprzeszkadza jej szukać
zarównouwarunkowańowego „daru
Bożego”, jak
ijego przejawów.Głównym
źródłem
postaw twórczychjest—zdaniem
P. Greenacre—od czuwana
odnajwcześniejszego
dzieciństwaprzez ludzi kreatywnych
„większa wrażliwość zmysłowai
niezwykła zdolność postrzeganiazwiązku
pomiędzyróżnymi podnietami”.
Tozmysłowewyczulenie usposobionego
twórczodziecka
wpływaz
jednej stronynajegobardziej
intensywnezwiązkiz
osobamize
swegootoczenia, z
drugiej zaśstrony
powodujeu takiej jednostki
dalekowiększą ekspansywność
społeczną.„Artysta—mówi
P. Greenacre
—doświadcza miłosnego przywiązania
nadobrą sprawę
do każdej napotykanej osoby”.
Tym sposobem ów „darBoży”
jakim
jest talent, sprowadzony zostałprzez
P. Greenacre do „darumiłości”, dzięki któremu artysta
bardziej niż tzw.człowiek przeciętny
zdolnyjest kochać całyświat.
Jak bowiem twierdzi cytowanajuż wcześniej
autorka, „miłosny stosunek doświata
jest niezbędnym warunkiem rozwoju wielkiegotalentu
igenialności
”(P. Greenacre 1971, s. 490).
PoglądyP. Greenacre
na
temat uwarunkowańtwórczości zostały w poważ
nym
stopniuprzyjęte
przezwybitnego
współczesnegopsychoanalityka za
jmującego sięnarcyzmem, amianowicie
Heinza
Kohuta,który uważa, że istota
twórczości zasadza się na umiejętnościnawiązywania
bliskiegozwiązku z
innymi ludźmi.Uzdolnione dziecko — pisze ten autor — uwielbia swych rodziców w oparciu o nadzwyczajnie czuły i pojemny rezonans stanów emocjonalnych, doprowadzających niemal do ekstazy, co wypływa ze specyficznego wyczulenia ciała takich dzieci (H. Kohut 1971, s. 494).
Wspomniana
przyczynakreatywności, wynikająca z ogromnej wrażliwości ciała artysty
iwypływającej zeń umiejętności transpozycji bodźców zmysłowych
naodczucia moralne i estetyczne, połączona
jestintegralniez drugą
podstawową cechą ludzitwórczych,
amianowicie z pewną łatwością
wzakresie oddzielania
własnego„ja
”i „ja
”społecznego. „Artysta—piszeH.
Kohut —znamionuje
sięumiejętnością
odstępowania odwłasnego »ja«
narzecz
»jaspołecznego«”
.Przy
analizie tej
drugiejwłaściwości
osóbkreatywnychH.Kohut
wykorzys
tujeprezentowaną poprzednio
koncepcjęP.
Greenacre o„miłosnym stosunku z całym
światem”, jaki przeżyćmoże
artysta„dzięki
wrażliwości swego ciałai
duszy”. Otóż ów
„miłosnyromans z
całym światem”jestw
opiniiH. Kohuta
—
możliwy
dziękirozbudowie
cech narcystycznychartysty.
Tkwiący „w duszy
artysty” wybujały
narcyzm stanowitakże
zarzewiewspomnianej już umiejętności spojrzenia
na własne,najbardziejnawetosobiste przeżycia okiem widza. Z tego obiektywnego i chłodnego osądu„kłębowiska własnych,
sprzecznychuczuć
”potrafi artystaczerpaćstale nowe i
wistocie
swejniepowtarzalne
elementy, którepotrafiwyrazić w postaci
tworuartystycznego.
Narcyzm jest
bowiemesencją
rozdzielenia „siebie” na„ja właściwe
” i , jaodbite
”(jakchociażby w nieskazitelniegładkiej
tafliwody
—zgodniez
opowieś
cią zawartą w micie). Z. Freudjak
pamiętamy — schizofreniępolegającą
na„rozdwojeniu
jaźni
”uważał za
„nerwicęnarcystyczną”.
Niemniej jednak
Kohut
wyraźnie oddziela od siebie „wybujały narcyzm twórców”i „narcystyczne zaburzenia osobowości
”. Zdaniemtego autora
,ja”artysty porównane być może
„zekspansy
wnością »ja« dziecka,a nie neurotyka”. Siła ego u
normalnegoczłowieka dorosłego
polega — zdaniemKohuta
— na„stopniowo
układanejstrukturze
stanowiącejwynik
niezliczonejilości niepowo
dzeńżyciowych
o różnym
stopniuintensywnościi nabywaniu
na nietolerancji”.
Owa
struktura ego stanowi pomiędzy tzw.
człowiekiemprzeciętnym
(wwieku
dojrzałym)a otoczeniem rodzaj
osłony buforowej,która neutralizuje
wpływyi
doświadczenia zewnętrzne. Osłony takowejbrak dzieciom
i artystom. Tympierwszym,
ponieważ niezdołalioni jeszcze
zebraćodpowiedniejliczby doświad
czeń
frustrujących,
natomiast ci drudzy (czyliartyści)
przezwzgląd
na„nad
zwyczajną wrażliwość zmysłową
” nie potrafili zbudować sobie struktury ochronnejego
iw
związkuz
tym przezcałeżycie
nakażdenowe doświadczenie reagują
z „nadzwyczajnążywością”.
Artysta podobnie jak
dziecko„wyrasta”
ze swej niedojrzałości ipotrafi
przetworzyć raniące jego psychikę (a
właściwie jegonarcyzm) wydarzenia
w twór,
któryzachowuje wszelkie
cechy indywidualne,azarazem
wychodzi pozaosobę
twórcy.Narcyzm a twórczość
131 Cechy tej
nieposiadają niestety
— zdaniem Kohuta — nacechowani roz budowanym
narcyzmemludzie
przeciętni, u których częstei
liczne „plamy nahonorze” doprowadzają
do postawi
czynów autodestrukcyjnych, alboteż
(w przypadkułagodniejszej
postaci)dodługotrwałej
imało konstruktywnej
depresjiOdmienność
rozwiniętego narcyzmu artysty od neurotyka
nieświadczy
— według
opinii H.
Kohuta —o
tym,że
artysta wolnyjest
od wszelkichniepewności, „załamań
nerwowych”i
lęków(czyli stanów, które
znamionująneurotyka i chorego
psychicznie).Owe jednak
„objawy osłabienia”są
uartystów
— zdaniem tego
autora
—przemijające,aponadtomająone
miejscejedynie
napoczątku pracy
twórczej,czyli
w fazie„prekreatywnej
”,w
którejnastępuje stadium regresji
zachowania, która umożliwiawystąpienie potrzebnego dla
zaistnieniaprocesu twórczego oderwania
się własnego,
ja”odsiebie i przeniesie nia go
na„świat”
.W takich
tomomentach artysta
czujesię „mały,odrzucony
i wystraszony”
.Stan
tenjednak nie trwa u niego długo, dzięki bowiemswej
nadzwyczajnejwrażliwości, pozwalającej na przeżywanie
—jak
pamiętamy —„miłości do całego
świata”
, szybkoznajduje
on„narcystyczne związki ze
swym alter ego,które chronią go
przedrozpadem osobowości — tak więc
rozbite »ja« artysty naprawiane bywaprzez tworzenie spójnych
wewnętrznie dzieło
walorach artystycznych”
—stwierdza H.
Kohut.„WIĘŹNIOWIE WŁASNEGO DZIECIŃSTWA”
Wiele przedstawionych poprzednio myśli dotyczyło
rolidzieciństwa
idziecię- cości w procesie twórczym.Jest
to problemważny, szczególnie dla ujęcia
psychoanalitycznego(a
takie—jak
dotej pory
—dominuje wrozważaniach nad narcyzmem), ponieważ,
jak wiadomo, dopodstawowych kanonów
psycho
analizy(a
szczególnie jejpierwszej
postaci)należytwierdzenie,że
pierwszezręby
zachowania się, niczym swoistamatryca
behawioralna,powstają w okresie wczesnego dzieciństwa, czyli
do 5-6 roku życia.Właściwie
już
napodstawie poprzednio przytaczanych uwag można
stwier dzić występowanie
związkówpomiędzy
dziecięcościąapostawątwórczą.Freud
podkreślałfakt,
że nadobrą
sprawękażde dziecko
jestartystą,
należywobec
tego zastanowić się,dlaczego
tylko bardzo nielicznez
tychdzieci
pozostają nadalartystami,
pomimo osiągnięciawiekudojrzałego?
Kohut tłumaczy utrzymujące
się długopodobieństwo
artysty dodziecka
„niezwykłą
wrażliwością
zmysłowąartysty”.
Jest to niewątpliwie stwierdzenie słuszne i wystarczające do ukazaniapewnychogólnych prawidłowości. Nie może
ono jednak kończyć sprawy
uwarunkowań twórczości,prowadziłoby
bowiemdo
stwierdzenia, że artyściotrzymują
od natury (czy—jak kto
woli —od
Boga) wrażliwszyi
czulszyna bodźce
zmysłowesystem nerwowy.
Psychoanalitycy
niezadowalają
się takprostymi wyjaśnieniami, szukając
przyczyn owej„nadzwyczajnej wrażliwości
”we wczesnych
doświadczeniachrodzinnych. Otóż wielu z
nichstudiując początkowe
fazy funkcjonowania dziecka wrodzinie,
aszczególnie różne
odcienie relacji dzieckaz rodzicami, starają się uchwycić
podstawowe mechanizmy wyznaczającezatrzymanie
sięniejako
artysty wstadium dziecięcości.
Wydaje się,
żewobrębietegokierunkuposzukiwań najbardziej przekonującą teorię
ogłosiłaniemieckapsychoanalityczkaAlicjaMillerwpracypod wymow
nymtytułem: Więźniowie
dzieciństwa
(1981).Głównymprzesłaniem tejciekawej książki
jestukazaniemechanizmówinterakcji
dzieckaznarcystycznymi rodzica
mi, którzy (najczęściej matki)
na stałe czynią niektórez tych dzieci
„dożywotnimiwięźniami własnego dzieciństwa”.
Jestto
— ujmując mniejmetaforycznie
—
zespół
niedojrzałych poczynańrodziców,
którzywychowują „wieczne
dziecko”,gdyżtylkotakowe
„dziecko”
,bez względu
najego
wiek,zapewnić im może
zagrożone winnych domenach życia
poczucie ich nieodzowności.Miller
obwinia za
toprzede
wszystkimmatkę, ponieważ
jakoosoba najbliższa dziecku ma najlepszą okazję
do zablokowania własnąnarcystyczną
postawą jegoprawidłowego
rozwojuspołecznego. Takie
same„grzechy”
w
prawidłowym
rozwoju dzieckapopełnić
może każda osoba,która
się nim zajmujei ma
wpływ najego
wychowanie.Każda matka — pisze A. Miller — reagować może empatycznie do tego poziomu, do jakiego zdołała się wyzwolić z własnego dzieciństwa i jest zmuszona do reagowania nieempatycznego w takim zakresie, w jakim przez ukryte sprzeczności jej własnego życia pozostaje splątana niewidzialnymi łańcuchami (A. Miller 1981, s. 28).
Owe
„braki
w empatyczności”
, podobniejak
iwłasną niepewność (płynącą z nieprzezwyciężonych lęków
społecznych),kompensuje
matka w narcystycz nym
„zawłaszczeniu”swego
dziecka.Matka niepewna siebie
i swojej pozycjiw społeczeństwie
ukazujedziecku swoją osobę jako
jedynąjegoostoję, podejmując wszelkie
wysiłkiw
kierunku„przyssania
” dosiebie
dziecka,które
w jej„fałszywym
ja”staje
sięnierozłączną
jejczęścią.
Rozwinięciem
„fałszywego ja” doprowadzamatka
do stworzeniatakiego samego,
równie„fałszywego
ja”u
swegokochanego „chorą
”miłościądziecka.
Owo
„fałszywe ja
” dziecka spełnia rolęnajbardziej
bezwzględnego strażnika więzienia własnego dzieciństwa.Przesadna, „ślepa”
miłość niejest jedyną drogą
dowypaczenia
wdziecku
poczucia „prawdziwego ja”; podobne
skutkiwywołuje odrzucenie przez
matkęmiłości dziecka
iwzbudzenie tym
samympoczucia
nieustającego głodumiłości
inieukojonej tęsknoty
zaszczęśliwymdzieciństwem.W takiej
sytuacji dziecińst
wo staje się równieżfantomem, który
przezcałeżycie
zawiedzonegow miłości macierzyńskiejczłowieka
stanowi rodzaj psychologicznego więzienia.Narcyzm a twórczość
133
Zdaniem Miller istniejądwa przeciwstawnestanyemocjonalne znamionujące osobników
„skazanychnauwięzieniewe
własnymdzieciństwie
”, amianowicie:poczucie
wspaniałości i depresja.Są to
zarazem — zdaniemautorki
—dwa
krańcowe odczuciaemocjonalne,
pomiędzy którymimiota
się „fałszyweja”.
W zasadzie możemy znaleźć bardzo dużo postaci narcystycznych zaburzeń — pisze A. Miller
— dla klarowności podziału postaram się jednak wróżnić tylko dwa przeciwstawne — poczucie wspaniałości i depresję [...]. Spoza demonstracji własnej wielkości i wspaniałości wyziera zawsze przyczajona niepewność i depresja, natomiast w ukrytym głęboko tle przygnębienia depresyjnego tkwi przekonanie o własnej wyjątkowości i wspaniałości. Dlatego też poczucie wspaniałości jest obroną przeciwko depresji, a depresja jest skutkiem głębokiego bólu powstałego z nieautentyczności samooceny (A. Miller 1981, s. 38).
Istnieje szereg
wskaźników
takiegonaznaczonego narcyzmem miotania
się pomiędzysprzecznymi uczuciami.Przede wszystkim
widocznastaje
się sztuczniezawyżona samoocena,
która kompensowaćma własną
niepewność. Wsferze erotycznej wystąpi wtedy
„narcyzmfalliczny”
, polegający na konieczności udowodnienia światu(a
przedewszystkim
sobie) nadzwyczajnej sprawności i atrakcyjności,podobniejak we wszystkich innych dziedzinach
życia. Wszędzie takiewieczne„cudowne dziecko”lubteż„dzieckonieukojone
w miłości”będzie się starałograć pierwsze
skrzypce.Ponieważ jednak owo poczucie
wspaniałości stanowi wynikzwątpienia i niepewności we
własne siły,posiada ono wszelkie cechy
neurotycznegonieobiektywizmu i
nienasycenia.Podobnie
bowiemjak
błahostkamoże stać
sięprzyczyną wielkiej
dumy,tak też
największenawet
osiągnięcie spowodować możedepresyjne przygnębienie
zarówno naskutek przekonania, że
„stać mnie na coświęcej
”,jak i w
wyniku świadomościniedocenienia tego wyczynu
przezinnych
(a w każdymrazie
nie takiego,jakiego siędany
człowiek spodziewał).„Fałszywe
ja”, powstałe wskutekzaindukowania
przez niewłaściwewy
chowanie nadmiernego
narcyzmu to„ja
”zbyt doskonałe, bez najmniejszej nawet
skazy.A. Miller interpretując mit o Narcyzie
zwraca uwagę,że zarówno głos zakochanej w
pięknymchłopcunimfy
Echo oddawaćmógłtylkoto, co
onsam powiedział,
awięcwyrażać
tylkoto,
cochciał słyszeć jako
potwierdzenie„siebie
”, niezmąconazaś tafla wody, w
którejNarcyz oglądał odbicie swej pięknej postaci
nie ukazywałażadnych cieni, które postać ta czyni. Zatem już w micie zawarte
jestsymboliczne ukazanie
„fałszywegoja
”.Sztucznie zawyżona samoocena przejawia
się jeszczeinną,bardzo
znamiennącechą,
którą O. Kernbergw następujący sposób
przedstawił naKongresie
Psychologicznym w Paryżu: „Cierpiący na zaburzenianarcystyczne ludzie
zazdroszczą wszystkim wszystkiego”(O. Kernberg
1974).Owa bezustanna
zawiśćodczuwanaprzez ludzi narcystycznych staje
siędodatkowym impulsem do przeżywania depresji lubteż
traktowaniawłasnej działalności zawodowej,
towarzyskiej czy seksualnej jako narkotyku.Cytowana
już
wielokrotnie A.Miller
uważa,że centra pornograficzne stanowią współcześnie najlepszą pożywkę
do ukojeniatęsknot sfrustrowanych własną niepewnością narcystycznych mężczyzn. Przytacza
ona wziętąze
„Ster na
” wypowiedź starającą sięwyrazić
odczucia wynoszoneprzez
takich osob ników
zhamburskiej
dzielnicy St.Pauli (czyli
sławnego nacały
świat centrum pornografii i„rozpusty
”):
„Doświadczasz tam spełnienia
największych
męskich marzeń stającsię zdobywczym
seksualnieaż
do granic absurdu,jak małe dziecko
będąc ado
rowanyprzez kobiety,
którymmożesz
rozkazywaćjak
basza”.
Zpułapkijaką stanowi „więzieniewłasnego dzieciństwa”
uwolnić
sięmoże
człowiektylko jedną drogą,
przezskruchę
iwyzbycie
się własnegozadufania.
„Prawdopodobnie
najgłębszej rany narcyzmu, jakąjest niespełnione
pragnienie miłości, takiej jakiejkażdy
sobieżyczy,
nie możnauleczyć inaczej, jak
przezskruchę
” —piszeA.
Miller(s. 85).
Jedną z
najlepszych drógwyrobienia dystansu
dosiebie
i tym samymtak potrzebnej zdrowej
samoocenyjesttwórczość. Zdecydowana większość
pisarzy itwórców
obrałatę
drogęidzięki temu
nietylkopotrafiłanajbardziej skutecznieuwolnić
sięz„więzienia
własnegodzieciństwa”
,lecz
takżepomogła
to uczynić„ludziom
przeciętnym”
,którzyjednakzgłębili twory
ich zmagającejsięz „niewi
dzialnymi strażnikami własnego więzienia”
fantazji.
Przytej
okazji
warto,jak
sięwydaje,przytoczyć nader istotną
obserwacjęA.Miller
dotyczącą
twórczościnaukowej,
a właściwie pewnego jej aspektu—
słusznie
przezautorkęuznanego zasztuczny — czyliniezrozumiałości
językanaukowego.
Używanieprzez
wielu uczonych specjalnego,trudnego
do zro zumienia żargonu
stanowi — zdaniem tej autorki —dowód odbierania
wdzieciństwie
admiraq'i ze stronyrodziców i otoczenia za osiągnięcia
intelek
tualne.Owe
pochwałyz jednej
strony pobudzajątakie inteligentne dziecko do
pracy nad sobą,z
drugiejzaś w ramach „narcystycznie
zabarwionegoja
”owe
wyrazyuznania doprowadzają
u niego do wytworzenia różnych sposobówpokazania
otoczeniu,że czynione
postępywrozwoju intelektualnym
są bardzotrudne. Najlepszą drogą udowodnienia
„jakcierpkim jestkorzeńwiedzy” bywa posługiwanie
się zawiłym i niezrozumiałym językiem.ROLA NARCYZMU W TWÓRCZOŚCI NAUKOWEJ
I.
P.Pawłów tworząc
swojątypologię opartą
naprzewadze jednego z dwóch
układów sygnałówprzeciwstawił „typ artysty
”, „typowi uczonego”. Bardzo podobnie sprawę ujął
(wliście
do narzeczonej)Z. Freud, stwierdzając:„Istnieje podstawowa generalna
sprzeczność pomiędzy artystami,a tymi,
którzyzaan
gażowani są w uprawianie nauk szczegółowych”
.
Ostatnim zatem szerszym problemem obecnych rozważań nad związkiem
Narcyzm a twórczość
135
pomiędzynarcyzmem
atwórczościąbędzie
rozpatrzenie tychkoncepcji, które starają
się ukazać zarówno specyfikę twórczości naukowej, genezę zaintereso wań naukowych, jak i
właściwości zachowania się ludzinauki.
W
bogatej literaturzepsychoanalitycznej
istniejejuż nawet pewna
tradycjaw rozpatrywaniu „narcyzmu
uczonych” —idąc
jejśladem
najpierw poświęcę uwagęsnom René Descartesa (czyli Kartezjusza), które miały mieć
decydujący wpływzarówno
nadrogę
życiowątegowielkiegoczłowieka,na
kształt tworzonej przezeńfilozofii,
jak iprzede wszystkimna„kwintesencję
postawynaukowej”
, anastępnie omówię narcyzm przedstawicieli
„królowejnauk”
,czyli matematy
ków.
KARTEZJUSZA SNY O „POTĘDZE MYŚLI”
Nocą
10
listopada 1619 roku,w wigilię
św. Marcina,młodemu (wówczas 22-letniemu) Kartezjuszowi przyśniły
siętrzykolejno posobie
następującesny, które zmieniły
całkowiciejego życie. Takprzynajmniejtwierdził
samKartezjusz,uważając,
żedzięki tym snompotrafił
znaleźćwłaściwądrogę życia, tzn.
oddać się rozmyślaniom ifilozofii.
Treść
marzeń
sennychoraz
ichinterpretacjęprzedstawił ten filozof w
niewiel
kiej pracy,pt:
Olimpika,która została zachowana przez
jego biografa AdrienaBailleta (por.
J. O.Wisdom
1947).Do
czasuprzeżycia
owychmarzeń sennych
młodyKartezjusz,jak
większośćludzi
wtym
wieku, nie zajmował się poważnymi przedsięwzięciami ani tym bardziejprzemyśleniami filozoficznymi,
jeździłz kraju
dokraju,
zaciągnąłsiędo wojska, spędzał dnieinoce na wesołych zabawach w
gronie przyjaciół itp.Taka właśnie uczta
miałamiejsce
wwieczór poprzedzający owe trzy
ważne wżyciu
Kartezjuszasny.
Stagonowałon wtedy zeswymoddziałem wojskowym w małej
naddunajskiejwiosce Neuburg. Kiedy
po zakończonym spotkaniuw
gronieinnych
młodychludzi, mocno zakrapianym
trunkami,udał
się na spoczynek, ledwo przyłożyłgłowę
dopoduszki, zaczął śnić. Pierwszy sen
byłnastępujący:
Zobaczył