• Nie Znaleziono Wyników

Relatywizm epistemologiczny a relatywizm w szczególnej teorii względności.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Relatywizm epistemologiczny a relatywizm w szczególnej teorii względności."

Copied!
31
0
0

Pełen tekst

(1)

R O Z P R A W Y

K S. STA N ISŁA W M AZIERSKI

RELATYWIZM EPISTEMOLOGICZNY A RELATYWIZM W SZCZEGÓLNEJ TEORII WZGLĘDNOŚCI

Głównym zadaniem niniejszej rozpraw y jest odpowiedź na pytanie, jak ie są podobieństwa i różnice pomiędzy relatywizm em epistemologicznym, czyli teoriopoznawczym a relatywizm em w teorii względności Einsteina. Drugorzędnym zaś zadaniem jest rozstrzygnięcie czy teoria einsteinowska dostarcza argum entów za słusznością relatyw izm u epistemologiczmego.

R elatyw izm teoriopoznawczy je st kierunkiem bardzio „starym “ w historii m yśli filozoficznej. Spotykam y go już u najstarszej generacji filozofów greckich (Protagoras, sofiści). W każdym nie­

m al okresie dziejów filozofii m iał on swoich przedstawicieli, którzy przyjm ow ali podstaw ow e jego tw ierdzenia w m niej lub więcej zmodyfikowanej form ie aż do czasów najnowszych. Wśród logików współczesnych nie m a on zdecydowanych zwolenników.

N atom iast teoria Einsteina cieszy się uznaniem coraz to w ięk­

szej grupy przyrodników i filozofów. -W relatyw izm ie związanym z teo rią względności należy odróżnić ideę względności od teorii względności. Sam a idea względności była znana w fizyce bardzo dawno. Zdaw ali już sobie z niej spraw ę Galileusz, Newton i Ko­

pernik. O dtąd m ożna ją znaleźć w każdym podręczniku fizyki klasycznej jeszcze przed Einsteinem .

Teoria względności zaś je st teorią młodą. Upłynęło bowiem zaledwie 60 la t od ogłoszenia niezbyt obszernej p ra cy Einsteina O elektrodynam ice ciał w ruchu, w której zostały wyłożone jej pod- sitjawy, a mimo to lite ra tu ra dotycząca tej teorii jest obecnie bardzo bogata i różnorodna. P raca ta nie od razu zyskała rozgłos. Leżała bowiem cztery la ta w zapom nieniu, aż dopiero w roku 1909 zain­

teresow ali się n ią fizycy. W śród pierw szych autorów , którzy do- oeniali je j znaczenie był Polak A. W itkowski. Od tego mniej w ięcej czasu rozpoczyna się w ielkie zainteresow anie teorią, a jej tw órca zdobywa szybko sławę. O dtąd ukazyw ały się różne ar ty -

(2)

kuły zarówno aprobujące podsttawiowe idee teorii, ja k też odno­

szące się do niej krytycznie, a naw et sceptycznie. Około roku 1922 pojawia się pokaźna liczba artykułów i większych rozpraw na­

ukowych poświęconych teorii względności. Potw ierdzenie jej wielu wniosków przez doświadczenie przyczyniło się również do zm niejszenia się liczby przeciwników tej teorii. W Polsce teorią Einsteina zajmlowtali się St. Loria, Fr. Zeidler, Z. Zaw irski, St.

Zarem ba i inni. Z autorów zagranicznych należy wym ienić A. S.

Eddingtona, J. Jam esa, M. Borna, M. von Lauego i innych. Je d ­ nakże m iędzy nim i zachodzą różnice zdań w kw estii wzajem nego stosunku relatyw izm u einsteinowskiego i relatyw izm u epistem o- iogicznego. W śród nich są tacy, którzy utrzym ują, że nie należy utożsam iać jednego relatyw izm u z drugim ( S t L o ria 1, J. Weys­

senhoff, i inni). Ale nie b ra k również tak ich autorów , którzy zdają się twierdzić, iż tezy relatyw izm u einsteinowskiego p rze­

m aw iają raczej za słusznością relatyw izm u teoriopoznawczego (A. S. Eddington, J. James). W ypowiedzi jednych i drugich auto­

rów na poruszony tu tem at m ają charakter luźnych uwag. Nie ma natom iast obszerniejszego opracowania tego zagadnienia. A r­

ty k u ł niniejszy ma wypełnić tę lukę.

Podzielimy go na trzy części. Pierw sza poświęcona będzie charakterystyce relatyw izm u filozoficznego. W drugiej części będzie podana charakterystyka relatyw izm u w m echanice k la ­ sycznej i w szczególnej teorii względności. Wreszcie w trzeciej części przeprow adzim y konfrontację relatyw izm u epistem ologicz- nego z relatyw izm em em steinow skim w aspekcie logicznym i m e­

todologicznym .

I . C H A R A K T E R Y S T Y K A R E L A T Y W IZ M U E P IS T E M O L O G IC Z N E G O

N ajpierw uściślimy kilka zasadniczych pojęć, którym i posługi­

w ać się będziem y, a w szczególności zastanow im y się nad poję­

ciem praw dy w teorii poznania, nad w artością logiczną zdania (chodzi tu o kwestię, kiedy dane zdanie jest prawdiziwe, a kiedy

1 S ta n isla w L o r i a . . W zg lęd n o ść i g ra w ita c ja , T eoria A . E in stein a, L w ó w 19222, s. 18: „N azw ą, jak ą E in stein n a d a ł sw e j teorii, d aje często...

pow ód do przypuszczenia, jak ob y teoria ta p row ad ziła <ło n e g a c ji „przed­

m iotow ego" poznania, a w io d ła do uznaw ania ty lk o tzw . „p od m iotow ej“

albo „ w zg lęd n ej“, n ie d la w szy stk ich jednakow ej „praw d y“. D la u n ik n ięcia

(3)

faŁszywe), a następnie podam y definicję zdania prawdziwego i za­

rysujem y pokrótce różnicę pomiędzy prawdziwością a stopnio- walnością praw dy.

Te w stępne rozw ażania są konieczne dlatego, że aby właściwie zrozumieć, czym są praw dy względne, trzeba uprzednio zdać so­

bie spraw ę ze znaczenia term in u „praw da“ w teo rii poznania.

S tw ierdzenie zaś niestopniowalności praw dy i odróżnienie praw ­ dziwości od adekw atności poznania pozwoli nam w yodrębnić te stanowiska, k tó re niesłusznie są określane m ianem relatyw izm u praw dy oraz ściślej sform ułować sam ą zasadę relatyw izm u.

a) Pojęcie praw dy w teorii poznania. Szereg m yślicieli re p re­

zentujących różne kierunki filozoficzne uw aża zagadnienie praw dy z a jeden z naczelnych problem ów teoriopoznawczych. Musimy zatem w pierw szym rzędzie ustalić, jak im wytworom naszego poznania m ożna przypisać w artość logiczną praw dy lu b fałszu.

W języku potocznym cechę prawdziwości przypisuje się często pojęciom. Mówi się np. „praw dziw y człowiek“, „praw dziw e złoto“, itp. Użycie w języku potocznym przym iotnika „praw dziw y“ w po­

danym kontekście nie jest całkowicie popraw ne. Łączy się to z m ałą precyzją i wieloznacznością term inów języka potocznego.

N atom iast w języku naukow ym, w którym ustala się sens te r­

m inów należących do słownika tego języka, cechę prawdziwości p rzypisuje się nie pojęciom, lecz sądom lub zdaniom. Prawdziwość bowiem należy do kategorii relacji. Praw dziw ym nazyw am y poznanie w tedy, gdy odpowiada rzeczywistości, do której się ono odnosi. R ezultat poznania w yrażam y w sądzie a ten ostatni w zda­

niu. Zatem sąd lub zdainie może być praw dziw e lub fałszyw e ze względu na swą odpowiedniość czyli relację do rzeczywistości.

Jeżeli sąd odpow iada rzeczywistości, mówimy, że je st prawdziwy, w przeciw nym razie sąd jest fałszywy. W relacji tej chodzi 0 zgodność ze sobą dw u elementów. W przypadku „praw dy“ czyli sądu praw dziw ego tym i elem entam i są treść sądu (resp. zdania) 1 „treść“ rzeczy. Umysł ludzki poznaje rzeczy w różnych aspek­

tach. Spośród różnorodnych cech rzeczy w yodrębnia te, k tóre są d lań najw ażniejsze czyli cechy istotne, k tóre odróżniają iedną

niep orozu m ień zaznaczyć w ypada, że fa łsz y w y ten p ogląd je s t następ stw em n iew ła ściw y ch asocjacji, ja k ie w języ k u potocznym wSążą się p osp olicie z e znaczeniem słow a „w zględ ność“.

(4)

rzecz od drugiej i w ynik swoich badań form ułuje w postaci sądu, a ten ostatni w yraża w zdaniu. O trzym any w te n sposób sąd wyraża pew ną treść. Gdy zachodzi zgodność pomiędzy zbiorem cech istotnych przysługujących rzeczy a treścią sądu (resp.

zdania), wówczas sąd lub zdanie nazyw am y praw dziw ym . Do­

szliśmy w ten sposób do określenia prawdziwości jako zgodności treści sądu lub zdania ze zbiorem cech czyli „treścią“, rzeczy, której ów sąd dotyczy. Tak pojętą praw dę, zw aną m aterialną spotykam y już u A rystotelesa 2 i scholastyków. Sw. Tomasz okre­

śla prawdziwość następująco: Veritas intellectus est adaequatio intellectus et rei, secundum quod intellectus dicit esse quod est, v e l non esse, quod non est ®. W określeniu ty m zw anym dziś klasyczną definicją praw dy w ystępują term iny: intellectus, res, adaequatio. Term in intellectus nie może być tu rozum iany do­

słownie jako władza poznawcza, ani też ściśle mówiąc jako czyn­

ność poznawczta, lecz jako w ytw ór poznania czyli sąd (resp. zda­

nie), który um ysł tw orzy w w yniku poznania jakiejś rzeczy.

Nazwę res należy rozumieć jako zbiór cech istotnych nale­

żących do danej rzeczy, k tórą um ysł poznaje. Wreszcie te rm in adaequatio (polskie odpowiedniki tego w yrazu to „zgodność“

zrów nanie a czasem „tożsamość“) nie może być rozum iany do­

słownie jako identyczność, gdyż to prowadziłoby do idealizm u albo też jako podobieństwo, które jest term inem nieostrym i skła­

nia do dem okrytejskiej in terp retacji p o zn a n ia4. Adaequatio jest myślną, intencjonalną identycznością zachodzącą pomiędzy zespo­

łem cech istotnych rzeczy poznawanych przez um ysł a treścią sądu (resp. zdania) odnoszącą się do tej rzeczy. K rótko m ówiąc jakieś zdanie jesit) praw dziw e wówczas, gdy zachodzi określona identyczność pom iędzy jego treścią a zbiorem cech rzeczy. Jeżeli tak a identyczność nie zachodzi, m am y do czynienia z dwiem a różnym i 'treściami i wówczas zdanie jest fałszywe.

2 Par. M et. V III 10, 1051 b 3—5.

8 Contra G en tiles I, c. 59. W spółcześnie zdaniem praw d ziw ym n a zy w a s ię tak ie zdanie, które orzeka, że rzeczy m ają Się tak a ta k i w rzeczy w i­

stości rzeczy się tak m ają, lub krócej: „ X je st zdaniem p raw d ziw ym w te d y i ty lk o w ted y, gdy p “ (gdzie p sy m b o lizu je d ow oln e zdanie, X za ś do­

w olną, jednostkow ą n azw ę te g o zdania). Por. A. T a r s k i , P o jęcie p r a w d y w ję z y k a c h nauk d e d u k c yjn y ch , W arszaw a 1933, s. 4.

4 Por. T. C z e ż o w s k i, U w a g i o k la sy czn e j d efin icji p ra w d y . W:

O d c z y ty filozoficzn e, Toruń 1958, s. 68.

(5)

Prawdziwość w ustalonym przez nas sensie pozwala nam od­

powiedzieć na pytanie, czy praw da jest stopniowalna. Pytanie to m ożna zastąpić inmym, czy zdanie może być m niej lub więcej praw dziw e, albo też, czy relacja identyczności się stopniuje. Na to ostatnie pytanie m usim y dać odpowiedź negatyw ną. Tożsamość może aa chodzić lub nie zachodzić, nie może natom iast zachodzić w m niejszym lub w większym stopniu. O stopniowalności prawdy m aterialnej nie może więc być mowy.

b) Praw dziw ość a adekwatność poznania. Trzeba wyraźnie odróżnić prawdziwość od adekw atności poznania. W yrażenie

„adekwatność poznania“ można rozumieć przynajm niej dwojako (1) jako zgodność rezu ltatu poznania (a więc sądu lub zdania) z aspektem przedm iotu, o którym to zdanie orzeka. Adekwatność ta k rozum iana utożsam ia się z prawdziwością. (2) W innym zna­

czeniu przez „adekw atność“ poznania można rozumieć kom plet­

ność lub pełnię poznania. Poznanie w tym sensie musiałoby być w yczerpujące, to znaczy m usiałoby obejmować wszystkie aspekty pozmawanej rzeczy. Wiadomo, że tego rodzaju poznanie z reguły nie jest możliwe. B y t w swej treści jest ta k bogaty i różnorodny, że tru d n o jest powiedzieć, czy w yczerpaliśm y poznawczo jego bo­

gactw o właściwości. Nie znaczy to jednak, że jest niemożliwe poznanie praw dziw e. Prawdziwość w ym aga zgodności treści zda­

nia n aw et z jednym aspektem poznawanej rzeczy. Poznanie nasze jest aspektow e, ale to nie wyklucza w cale jego prawdziwości.

Nie są nam zimne w szystkie aspekty rzeczywistości, bo nie sposób ich ogarnąć jednym czy drugim aktem poznania. To ostatnie do­

konuje się etapam i, ale zw ykle nie Wiemy, czy m am y już do czynienia z ostatnim etapem .

c) Pojęcie relatyw izm u w teorii praw dy. Chodzić tu nam będzie o bliższe Określenie relatyw izm u teoriopoznawczego. T er­

m in „relatyw izm “ je st wieloznaczny naw et na gruncie teorii poznania. Również, „relatyw izm epistem ologiczny“ m a różne zna­

czenia. O graniczym y się do omówienia najbardziej typowego sensu tego w yrażenia. Ponieważ czynność poznawcza różni się od swego w ytw oru, m ożna mówić o względności zarówno czynności poznania jak i re z u lta tu te j czynności czyli praw dy, a ściślej zdania prawdziwego.

(6)

Sam proces poznania jest często bardzo skomplikowany. Ażeby poiznać jakąś rzecz., trzeba niejednokrotnie zaangażować różne władze poznawczie, które by się naw zajem korygowały i uzupeł­

niały. Trzeba bowiem pam iętać, że poszczególne w ładze poznaw­

cze dostarczają nam niekiedy m ylnych informacji. Dla uniknięcia błędów korzystam y również ze spostrzeżeń i wyników badań in­

nych ludzi, porów nujem y ich wypowiedzi i w konsekwencji for­

m ułujem y zdania prawdziwe. Wiedzę o rzeczywistości zdobywamy przy pomocy w ładz poznawczych zm ysłowych i um ysłowych. Taki proces dochodzenia do praw dy można również nazwać poznaniem względnym, bo czynności poznania i ich rezultaty są zirelatywizo­

wane do różnych naszych i innych ludzi władz poznawczych.

Od względności poznania należy odróżnić względność praw dy.

Jednakże i ta ostatnia względność m a różne znaczenia. Trzeba tu rozgraniczyć dw a stanowiska: współczesne i tradycyjne. Pierwsze stanowisko jest stosunkow o młode i powstało w związku z róż­

nym i problem am i współczesnej logiki języka, drugie natom iast datuje się już od starożytności greckiej i m a swoich przedstaw i­

cieli w różnych okresach historii filozofii. Pierw sze stanowisko przyjm uje, że jakieś zdanie może być praw dziw e na gruncie jed­

nego języka a fałszywe w innym języku 5. Wobec tego praw dzi­

wość zdania byłaby zirelatywizowana do języka, do którego ono należy 6.

Od tego stanow iska należy odróżnić to, które dopuszcza względną prawdziwość zdań zasadniczo na gruncie jednego ję ­ zyka. I tu taj w yrażenie „względność praw d y “ nie jest jedno­

znaczne. Myśliciele m arksistow scy utrzym ują, że o względności naszego poznania można mówić m. in. w ty m sensie, iż sądy o rzeczywistości istniejącej niezależnie od podm iotu poznającego odzw ierciedlają tę rzeczywistość fragm entarycznie w sposób cząst­

kowy i dlatego muszą być korygowane w m iarę rozwoju pozna-

5 Trzeba przyznać, że o p raw d ziw ości lub fa łszy w o ści jak iegoś zdania m ożna m ó w ić dopiero w ów czas, gdy się u stali setns te g o zd an ia w język u, do którego to zdanie należy. A le zrelaty w izo w a n ie praw d ziw ości do. d an ego język a mile je st rów noznaczne z relatyw izm em praw dy. Por. M. K o k o - s z y ń s k a , W sp r a w ie w zg lę d n o śc i i b ezw zg lę d n o śc i p r a w d y , ..Przegląd F ilozoficzn y“, (1936) 424. Por. rówinież K azim ierz T w a r d o w s k i , O ta k

w a n ych p ra w d a c h w zg lę d n y c h , L w ów 1931.

6 Por. R. S u s z k o , L ogika form aln a a n ie k tó re za gadn ien ia teo rii pozn ania, „M yśl F ilozoficzn a“, 2 (1957) 29. Poir także A. T a r s k i, op. cii., s. 4.

(7)

nia i bogacenia p ra k ty k i ludzkiej. Według nich rozwój poznania dokonyw a się przede wszystkim poprzez dochodzenie do sądów coraz bardziej prawdziwych, bo praw da, jaką zdobywamy nie jest zupełna i nie jest wieczna 7. Ale jest to raczej problem adekw at­

ności poznania.

Bardzio rozpowszechnionym i najbardziej typow ym jest po­

gląd, w edle którego praw da jesrt względna w tym sensie, że zależy od różnych okoliczności, od różnych w arunków , czaisu i miejsca, w których się ją zdobywa. Niektórzy łączą w te n sposób rozu­

m ienia względności praw dy z subiektyw izm em lub n aw et z scep­

tycyzm em. W dalszym ciągu będziem y się zajm owali relatyw iz­

m em praw dy w tym ostatnim znaczeniu. P ostaram y się n a przy­

kładzie p aru zdań w zględnych w skazać na te w arunki, od których zależeć m a w edług relatyw iśtów prawdziwość sądów lub zdań i podać w ażniejsze źródła ta k rozum ianego relatyw izm u.

Zasadę relatyw izm u praw dy można najogólniej sformułować w następujący sposób: (1) „praw da jest w zględna“ lub „nie ma praw dy bezw zględnej“ 8. W yrażenia te są równoznaczne z n astę­

pującym i w yrażeniam i: „zdania są względnie praw dziw e“ lub

„nie m a zdań bezwzględnie praw dziw ych“ . Jeżeli ktoś tw ierdzi, że w szystkie zdania lub sądy są w zględnie praw dziw e, to stoi na stanow isku relatyw izm u radykalnego. Jeżeli zaś utrzym uje, że tylko niektóre z nich są względnie prawdziwe, to jest rzecznikiem relatyw izm u umiarkowanego. Ten ostatni 'kierunek ma współ­

cześnie więoej zwolenników.

Relatywiśoi utrzym ują, iż prawdziwość nie jest bezwzględną właściwością sądu lub zdania, tzn. może ona pew nym zdaniom lub sądom przysługiw ać lub też nie przysługiw ać w zależności od pew nych okoliczności czy też w arunków tow arzyszących przy ich w ygłaszaniu. Na potw ierdzenie swej tezy relatyw iści przy­

taczają różne p rzykłady z życia codziennego, ilustrujące zdania względnie praw dziw e. Oto n iektóre z nich: „ostrygi są sm aczne“.

Jed n a osoba lubi o strygi i d la niej przytoczone zdanie je st p ra w ­ dziwe. K toś inny nie lubi ostryg i zgodnie ze swym przekonaniem

7 A. S c h a f f , Z za g a d n ie ń m a r k s is to w s k ie j teo rii p r a w d y , W arszaw a 1951, s. 173— 174.

8 Izydora D ą m b s k a, K o n w e n c jo n a lizm a r e la ty w iz m , „K w artaln ik F i­

lozoficzny" , X V (1938) 328.

(8)

będzie tw ierdził, że zdanie: „ostrygi są sm aczne“ jest fałszywe.

Podobnie zdanie: „ta willa jest piękna“ może być praw dziw e dla Jana, a fałszywe dla Piotra. P rzy uznaw aniu tego rodzaju zdań za praw dziw e lub fałszywe wchodzą w grę jakieś subiektyw ne upodobania.

Jeśli kogoś nie przekonują te argum enty, to przytaczają oni inne rzekomo silniejsze i nie zaw ierające elem entów subiektyw ­ nych. Tak n a przykład zdanie „ton o częstości szesnastu tysięcy drgań na sekuindę jest słyszalny“ jest praw dziw e dla każdego młodego czy średniego wiekiem człowieka o norm alnie funkcjo­

nującym słuchu, fałszywe zaś dla ludzi w w ieku starszym o przy­

tępionym słuchu. Zdanie tego ty p u uznają za praw dziw e lub fał­

szywe już nie jednostki ale całe grupy ludzi. Nie ma tu również mowy o jakichś czynnikach subiektyw nych, wolitywnych, które odgryw ały jakąś rolę w dwóch pierw szych przykładach.

Relatyw iści w zm acniają swe stanowisko twierdząc, że na uznanie lub nieuznanie jakiegoś zdania za praw dziw e m ają także w pływ okoliczności bezpośrednio od nas niezależne. F orm ułuje się nieraz takie zdania, których prawdziwość lub fałszywość za­

leży od miejsca, w którym te zdania są wygłaszane. Na przykład zdanie „dziś jest piękna pogoda“ może być praw dziw e dla miesz­

kańców Lublina a fałszywe dla w arszaw ian lub krakow ian. Jeśli dziś w Lublinie jest piękna pogoda, to każdy w ypow iadający tego samego dnia to zdanie tw ierdzi zgodnie z rzeczyw istym stanem rzeczy, a zatem mówi prawdę. N atom iast w W arszawie lub K ra­

kowie m oże dziś padać deszcz i dlatego zdanie wygłoszone tego dnia przez mieszkańców tych m iast słusznie uznane będzie za fałszywe. Może być również tak, że zdanie wygłoszone w tlym samym m iejscu, ale w różnych okresach czasu raz jest praw dziw e drugi raz fałszywe. Przykładem tego rodzaju zdań może być wypowiedź nieraz przytaczana przez relatyw istów „Polska jest państw em niepodległym “. Zdanie to wypowiedziane w roku 1925 było zdaniem prawdziwym , wypowiedziane zaś w roku 1940 było zdaniem fałszywym.

Dla ludzi sceptycznie ustosunkow anych do tej argum entacji relatyw iści przytaczają jeszcze inne argum enty. Zdanie „ten pręt- jest prosty" jest prawdziwe w przypadku, gdy p rę t jest umieszczony w ośrodku jednorodnym jak na przykład tylko w po­

(9)

w ietrzu lub tylko w wodzie. Jeżeli zaś częściowo zanurzym y p rę t w wodzie, to obserw ator ufając św iadectw u swojego w zroku Stwierdzi, że p rę t je st zgięty, a tym sam ym zdanie „ten pręt jest prosty“ uzna za fałszywe. W edług relatyw istów m am y tu do czynienia z w arunkam i niezależnym i od podm iotu poznającego, które by m ożna nazwać fizycznymi. Albo też są tak ie prawdy, które uznaw ano w jakim ś okresie czasu, a potem utraciły cechę praw dziw ości w raz z postępem naiuki. Przykładem tego ty p u praw d m ogą być zdania: „słońce obraca się wokół ziem i“, lub

„istnieje e te r kosmiczny, w którym rozchodzą się fale elektrom ag­

netyczne“. Twierdzenia te, u trzym ują relatyw iści, były uznaw ane za praw dziw e w pew nych okresach rozwoju nauki (pierwsze przed odkryciem Kopernika, drugie przed pow staniem teorii Względności), ale z biegiem czasu okazały się fałszywe.

Przytoczone przykłady mogą służyć za podstawę do ustalenia w ażniejszych źródeł relatyw izm u praw dy. Źródła te m ają charak­

te r czysto podm iotow y lub mogą być od podm iotu poznającego niezależne. Do pierwszego rodzaju należą czynniki właściw e indy­

widuom poznającym (relatyw izm indywidualistyczny) lub specy­

ficzna stiruktuira psychofizyczna władz poznawczych pewnych g rup ludzi (relatyw izm właściw y różnym typom psychicznym), albo też — jak tw ierdzą przedstaw iciele relatyw izm u egzysten- cjalistycznego — konkretnie istniejąca świadomość człowieka, k tó ry poznaje zależnie od swoich osobistych tro sk i potrzeb.

D rugim rodzajem źródła relatyw izm u praw dy są w arunki ze­

w nętrzne. Mogą być to w aru n k i n aturalne i sztuczne, w jakich poznanie zachodzi: ekonomiczne, społeczne, techniczne i inne.

Spośród w arunków zew nętrznych na szczególną uwagę zasługują zespoły różnych przedmiotów, na tle których ukazuje się człowie­

kow i poznaw ana rzecz. Względność praw dy zależy, ogólnie mó­

wiąc, od tego, „gdzie“ i „kiedy“ poznajem y jakąś rzecz lub jej cechy czy też związki pomiędzy cecham i i rzeczami.

P rag m aty sta zaś będzie upatryw ać źródło względności praw dy w tym , czy sąd w danym mom encie jest (dla osoby wygłaszającej go) użyteczny czy nie. Można by znaleźć jeszcze inne przyczyny, pow odujące względną wartość logiczną sądów czy zdań. Wykaz podanych przyczyn n a pew no nie jest zupełny, niem niej jednak w ystarczy dio zorientow ania się w ogólnej charakterystyce rela­

(10)

tywizm u prawdy. Usiłujem y teraz określić zasadę relatyw izm u epistemologicznego.

Podana przez T. Kotarbińskiego definicja relatyw izm u praw dy nie jest zadowalająca: „relatyw iści obstają przy tzw. względności praw dy, głosząc, że ta sama co do treści myśl byw a prawdziwa dla jednego kogoś, fałszywa dla drugiego“ 9. Tak nip. m yśl G er­

wazego z niedzieli, pom yślana w Lublinie, m ająca za treść, że rzeczy m ają się ta k a tak, może być p ra widz iwa, podczas gdy ta sama m yśl Gerwazego, ale wypowiedziana w środę może być fałszywa. Jak również m yśl Protazego pom yślana w niedzielę przez Gerwazego, że rzeczy m ają się ta k a tak, może być fał- o^ywa. W edług intencji relatyw istów przy słowie „praw dziw y“

trzeba dodać dla kogo (sc. je st coś prawdziwe), podobnie jak przy słowie „pożyteczny“ należy dodać „dla kogo?“. P raw da jest więc zrelatyw izcw ana do osoby, czasu i miejsca, w kitórym się ją wygłasza. Zdaniem Kotarbińskiego ustrzeżenie się relatyw izm u w uzasadnionych ocenach np. Jan a „to jest w strę tn e “ i P iotra

„to jest ponętne“, w przypadku, gdy te oceny odnoszą się do tego samego przedm iotu nie je st trudne, jeśli oceny te p o trak tu ­ jem y jako zdania psychologiczne.

Biorąc pod uwagę przytoczone przykłady relatyw izm epi- stem ologicm y a ściślej relatyw izm praw dy m ożna by dokład­

niej tak zdefiniować: jest to kierunek teoriopoenawczy, który do­

puszcza możliwość istnienia takich sądów czy zdań, które za­

chow ując tę sam ą treść, zm ieniają swą wartość logiczną w za­

leżności od tego, kto, gdzie i kiedy je wygłasza.

Nie będę się zajm ow ał w tym m iejscu oceną krytyczną re ­ latyw izm u epistem ologicznego10, bo do naszych zadań posta­

wionych w artykule taka ocena nie jest konieczna.

9 T. K o t a r b i ń s k i , E lem e n ty te o r ii pozn ania, lo g ik i fo rm a ln ej i m e to d o lo g ii nauk, W rocław —Warszaiwa—K rak ów 19612, s. 137.

10 W nik liw ą k ry ty k ę relatyw izm u ep istem ologiczn ego przeprow adził c y to w a n y już K. T w a r d o w s k i w rozpraw ce O ta k z w a n y c h p ra w d a c h w zg lę d n y ch . A u tor te n p o sta w ił i uzasad nił następ ującą tezę: „Nie m a są­

dów, które byłyby praw d ziw e ty lk o w p ew n y ch okolicznościach, pod p e w ­ n ym i w arunkam i, a ze zm ianą tych ok oliczności i w aru n k ów przestałyb y b yć p raw d ziw ym i i sta ły b y się m yln ym i; p rzeciw n ie każdy sąd praw d ziw y -jest zaw sze i w szęd zie praw d ziw y, z czego bezpośrednio w y n ik a , że sądy, k tóre m iałyb y być p ra w d ziw e n ie zaw sze 4 n ie w szęd zie n ie b y ły b y n igd y i nie będą nigdy p raw d ziw e“. Tam że.

(11)

I I . R E L A T Y W IZ M W M E C H A N IC E K L A S Y C Z N E J

Poniew aż relatyw izm , o którym tra k tu je teoria Einsteina, w yrósł na gruncie m echaniki klasycznej, przeto poświęcim y nieco m iejsca relatyw izm ow i w fizyce new tonow skiej. Relatywizm i względność są tak bardzo zbliżone znaczieniem, że posługiwać się będziem y nim i zamiennie.

Jednakże term iny „relatyw izm “, „względność“ w ydają się mieć inne znaczenie w fizyce, aniżeli w teo rii poznania. W fizyce odnoszą się one do wielkości m ierzalnych; fizyk orzeka głównie o wielkościach fizycznych, że są względnie lu b bezwzględne. I tak mówi się nieraz, że jakaś wielkość fizyczna jest względna dla­

tego, iż jej w artość liczbowa jest zależna od przyjętej wielkości podstawowej (np. w zględna gęstość, w zględny współczynnik za­

łam ania irtip.), lub też, że jej w artość liczbowa zależy od w yboru układu jednostek, w którym jest w yrażona (np. w układzie CGS lub w układzie MKG).

Mówi się w reszcie o względności pom iarów w ty m znaczeniu, że ich w ynik jest zależny od w yboru układu odniesienia, w któ­

rym tego pom iaru się dokonuje. Nas interesow ać będzie „względ­

ność“ w ty m ostatnim znaczeniu, ponieważ ściśle łączy się z te­

orią Einsteina. Względność w sensie zależności pew nych wielkości od układu odniesienia znana była już w m echanice klasycznej, lecz dopiero Einstein w sw ojej teorii zwrócił na tę względność szczególną uw agę czyniąc z niej podstaw ow e zagadnienie w fi­

zyce. W roku 1687 ukazało się główne dzieło Newtona Philoso- phiae naturalis principia mathem atica, w którym w yłożył on podstaw y m echaniki. Poza sform ułowaniem podstawowych zasad m echaniki N ew ton wprow adził do fizyki szereg pojęć nowych podając jednocześnie ich definicje. Jedne z nich posiadały cha­

ra k te r bezwzględny, czyli niezależny od układu odniesienia.

Do takich należały praw a m echaniki, przestrzeń 11, czas, masa, siła. M echanika klasyczna znała tylko dwa pojęcia względne:

prędkość i w spółrzędne przestrzeni. P rzy jrzy jm y się najpierw bezwzględnym a potem w zględnym wielkościom fizycznym.

a) Rozpoczniemy od charakterystyki układu odniesienia jako

11 O prócz pojęcia przestrzen i absolutnej N ew to n w p row adził do iiz y k i p o jęcie p rzestrzen i w zględ n ej.

(12)

pojęcia typowego dla fizyki w ogóle. U kład odniesienia został wprowadzony do m echaniki klasycznej w ty m celu, aby przy jego pomocy m ożna było określać dynam iczne sitany ciał m aterial­

nych. Układ w m atem atyce stanow ią osi współrzędnych, ukła­

dem zaś w fizyce je st jakieś ciało m aterialne, względem którego rozpatrujem y ruch. Pierw szym z nich może być dowolny układ trzech współrzędnych np. kajrtezjańskich x , y, z lub bieguno­

wych r lub jakichś innych. W ciele zaś wyróżniam y również osi współrzędnych, którym i mogą być trz y p rę ty ustaw ione wzglę­

dem siebie pod kątem prostym . Jeżeli w takim układzie słuszna jest zasada bezwładności, to nosi on nazw ę układu inercyjnego lub Galileusza. Ściśle m ówiąc w przyrodzie nie ma idealnie iner­

cyjnego układu odniesienia. Co najw yżej w śród ciał możemy doszukiwać się tylko lepszego lub gorszego przybliżenia ideal­

nego układu. Do opisu większości procesów zachodzących na Ziemi w ystarczy układ trzech osi z początkiem umieszczonym w środku ziemi, prostopadłych względem siebie i skierowanych ku trzem gwiazdom stałym . Do opisu bardziej subtelnych pro­

cesów (np. doświadczenie z w ahadłem Foucaulta) układ związany nie w ystarcza i dlatego trzeba umieścić początek tego układu w środku sło ń ca12. Do opisu pew nych zjaw isk astronomicznych związanych na przykład z ruchem całego układu słonecznego konieczne jest przeniesienie początku układu do środka naszej galaktyki. Ten ostatni układ je st najlepszym spośród tu wym ie­

nionych — przybliżeniem układu inercyjnego.

b) Zasada względności m echaniki klasycznej. Z pojęciem układu inercyjnego jest związana ta k zwana zasada względności m echaniki klasycznej. Je st to pew na ogólna formuła, która rządzi procesami mechanicznymi, opisanymi ze stianowiska dw u różnych poruszających się względem siebie prostoliniowo i jednostajnie układów inercyjnych. Zasadę tę można wyprow adzić z pierwszej zasady dynam iki przy jednoczesnym uwzględnieniu pojęcia układu inercyjnego. A oto jej sformułowanie: jeżeli jakiś jeden układ spoczywający K jest układem inercyjnym , to każdy układ Ki, K2, K3... poruszający się ruchem jednostajnym i prostoli­

12 Z określen ia uk ładu inercyjnego wynika,, że n ie m oże on w irow ać an i poruszać slię p o lin ii krzywiej. W arunku teg o n ie sp ełn ia zarów no ruch Z iem i jak Słońca.

(13)

niow ym względem K jest też układem inercyjnym . P raw a me­

chaniki są tak samo ważne w odniesieniu do któregokolwiek z układu Ki, K 2, K 3... ja k i w odniesieniu K 13. Zasada względ­

ności dopuszcza istnienie nieskończonej ilości układów inercyj­

nych. W fizyce klasycznej spośród wszystkich możliwych w y­

różniono jeden absolutny układ, k tó ry m iał się nada'wac do bezwzględnego opisu stanu ciał m aterialnych. Tak wyróżniony u k ład odniesienia był więc w m echanice new tonow skiej czymś absolutnym .

Spytajm y, jak mógł Galileusz odkryć p raw a na ruchomej Ziem i, k tóre w edług Newtona są ważne jedynie w absolutnie spoczywającej nieruchom ej przestrzeni. Przecież pozornie prosty to r toczącej się na stole kuli w rzeczywistości m usi być nieoo zakrzyw iony w skutek obrotu Ziem i wokół osi. Jeżeli nie dostrze­

gam y tej krzyw izny, to tylko dlatego, że droga jest krótka i czas obserw acji niew ielki. N adto trzeb a uwzględnić prędkość obrotu Ziem i wokół Słońca. Mimo to sądzim y, że w praw ach mecha­

nicznych nie chodzi o ruch rotacyjny, lecz o ruch postępowy, prostolinijny, jednostajny. W rzeczywistości wszystkie procesy m echaniczne na Ziem i przebiegają tak, ja k gdyby nie było ruchu postępowego i to praw o je st ważne dla każdego układu ciał, k tó ry w ykonyw a ru ch prostolinijny, jednostajny, poprzez new ­ tonow ską absolutną przesrtiraeń. I z tego właśnie powodu Max B o m zasadę względności definiuje następująco1: „P raw a m e­

chaniki brzm ią w stosunku do układu poruszającego się prosto­

liniow o i jednostajnie poprzez absolutną przestrzeń tak samo ja k w stosunku do układu spoczywającego w przestrzeni“.

c) Transform acje Galileusza. Z faktu, że praw a m echaniki brzm ią jednakow o w e w szystkich układach inercjalnych nie w y­

nika jeszcze, że współrzędne i szybkość ciał dwóch w zajem nie poruszających się układów są takie same. Pow staje problem : gdy danie są położenie i prędkość ciała w układzie inercjalnym K, to w jak i sposób m ożna znaleźć współrzędne w drugim układzie inercjalnym K \. Chodzi tu o przejście z jednego do drugiego układu współrzędnych. W mechanice klasycznej przejście to było możliwe dzięki transform acjom Galileusza. Transform acje te są

13 A. E i n s t e i n, O szczeg ó ln ej i opófaffoj.eoń i w zg lęd n o ści, W arszawa 1922, s. 7.

R o c z n i k i F i lo z o fic z n e , T . X , z. 3

(14)

to pewne form uły m atem atyczne, które wiążą opisy jakiegoś zjawiska mechanicznego dokonane z dwóch poruszających się względem siebie prostoliniowo i jednostajnie układów in ercy j­

nych. Wzory te p rzyjm ują następującą postać:

(1) x j = x — V ^ t 1

(2) yj — y ■ Vy t

(3) 2l = z — Vz t (4) t, = t

gdzie Xi, yi, Z\ są współrzędnym i przestrzennym i w układzie inercyjnym kreskow anym K 1; zaś x , y, z, analogicznymi współ­

rzędnym i w innym układzie inercyjnym niekreskow anym K, V x, V y, V z — składowymi (w kierunku osi x, y, z) prędkości, z jak ą oddalają się te układy od siebie. L itery t, i ti sym bolizują współrzędne czasu w dwóch układach. W yrażenia (1), (2), (3), (4) nazyw ają się transform acjam i Galileusza. Zasadę względności fizyki klasycznej można teraz ta k sformułować: praw a m echaniki są niezmienne wobec transform acji Galileusza lub praw a m echa­

niki klasycznej są praw dziw e w każdym układzie inercyjnym . Przez praw a m echaniki rozumiano zdania ogólne określające stałe relacje pomiędzy wielkościami fizycznymi, które opisywały wszystkie znane procesy mechaniczne. P raw a te form ułow ane w postaci wzorów m atem atycznych dały się ostatecznie sprowa­

dzić do newtonowskich praw ruchu. Wszysrtkie praw a m echaniki klasycznej były niezależne od układu odniesienia.

Jeżeliby ktoś stanął n a stanowisku, że istlnieje jeden w yróż­

niony układ odniesienia, to m ógłby opisać względem niego ru ­ chy w szystkich ciał i twierdził, że istnieje ruch absolutny. T ak postąpił Newton określając ruch absolutny jako translację z jed­

nego absolutnego m iejsca do innego m iejsca także absolutnego14.

Bezwzględny charakter posiadały również w mechanice new ­ tonowskiej pojęcia p rz estrze li i czasu. Taki charakter nadał ty m pojęciom tw órca m echaniki Newton. W Principiach tak określił on czas: „absolutny, praw dziw y i m atem atyczny czas sam w so­

14 Por. I. N e w t o n , P h ilosoph iae N a tu ralis P rin cip ia M athematicck, G lasgow 1833, t. I, s. 9: m o tu s a b so lu tu s e s t tra n sla tio corporis de loco a bsolu to in locu m absolu tu m .

(15)

bie i w siwej istocie nie pozostający w żadnym stosunku do cze­

gokolwiek zew nętrznego płynie rów nom iernie i nazyw a się trw a n ie m “ 15. Czas zachował Newton dla w szystkich układów jeden, wspólny, od niczego niezależny, absolutny.

Newtonowska teo ria przestrzeni była nierozerw alnie związana z trójw ym iarow ą geom etrią Euklidesa. W trójw ym iarow ej prze­

strzeni fizycznej m ogły zachodzić analogiczne stosunki do sto­

sunków w geom etrii Euklidesa. Badanie więc właściwości prze­

strzeni fizycznej sprowadzało się do badania właściwości prze­

strzeni m atem atycznej.

Dla przykładu podam y m etrykę przestrzeni Euklidesa. Przez m etrykę jakiejkolw iek przestrzeni rozumie się ta k ą funkcję o (PP') dwóch nieskończenie blisko odległych punktów PP', która określa w zajem ną odległość tych punktów w danej przestrzeni.

M etryka trójw ym iarow ej przestrzeni Euklidesa m a postać:

dS2 = £ (dX j)2

1=1

gdzie d8 sym bolizuje odległość pomiędzy nieskończenie blisko położonymi punktam i PP' o współrzędnych P (xj, x 2, x3) i P' (ori + dx, x 2 + daj2, x 3 4- d x3) zaś d x u d x 2, d x 3, oznaczają nie­

skończenie m ałe przesunięcia w kierunku współrzędnych x u x 2, x 3.

P rzy pomocy przekształceń Galileusza nietrudno wykazać, że form a m etryczna 2 jest niezm ienna wobec tych przekształceń.

Innym i słowy elem ent liniowy (d5) określający odległość między dwoma blisko położonymi punktam i jest tak i sam we wszystkich układach inercyjnych. Sens fizyczny tego tw ierdzenia jest taki:

jeżeli do ustalenia wzajem nej odległości dw u nieskończenie bli­

skich punktów użyję sztywnego pręta, to długość p ręta określa­

jąca tę odległość w e wszystkich układach inercyjnych będzie taka sam a. Skoro elem ent liniowy d8 jest niezależny od układu odniesienia albo długość p rę ta sztywnego jest we wszystkich układach taka sama, wobec tego cała przestrzeń ma charakter absolutny. T ak rozumował Newton, czemu dał wyraz w Princi­

piach: „Przestrzeń absolutna z n a tu ry swej nie pozostająca

15 Tam że, s. 8: T em p u s a b so lu tu m v e r u m e t m a th em a ticu m , in se e t n a tu ra su a sin e re la tio n e ad. e x te rn u m q u o d v is a e q u a lite r flu it, alioqu e n om in e d icitu r D u ratio.

(16)

w żadnym stosunku do czegokolwiek zewnętrznego pozostaje ta sama i niezm ienna“ 16.

Bezwzględny charakter posiadały również w m echanice kla­

sycznej pojęcia przyśpieszenia, maisy i siły. Przez dw ukrotne różniczkowanie wzorów transform acyjnych Galileusza względem czasu otrzym ujem y zależności pomiędzy składowym i przyśpie­

szeń w dwóch układach inercyjnych:

(1) x 1= x , (2) y 1==y, (3) z l = z 3 Przyśpieszenie ciała mierzone ze stanow iska dwóch układów inercyjnych je st takie samo a zatem miało charakter absolutny.

Podobnie masa i siła były we wszystkich układach inercyjnych takie same, a więc posiadały w artość bezwzględną.

d) W zględne wielkości fizyczne. W zględny charakter posia­

dały w m echanice klasycznej współrzędne przestrzenne i pręd­

kość. W zględny charakter współrzędnych przestrzennych najw y­

raźniej uwidacznia się w e wzorach transform acyjnych Galileusza.

Wzory te mówią, że aby przejść od określenia położenia lub ru ­ chu jakiegoś ciała w jednym układzie do analogicznego o kre­

ślenia w innym układzie inercyjnym , trzeba wziąć pod uwagę prędkość, z jak ą oddalają się układy oraz czas, jaki upłynął od momentu, gdy układy się pokrywały.

v Biorąc pierw sze pochodne tych wzorów względem czasu, otrzym am y zależności pomiędzy prędkościam i w dwóch ukła­

dach:

( 1 ) X 1 = x — Vx 4

(2) y;r = y.':--(Vy

(3) z = z — Vz

Z otrzym anych wzorów wynika, że prędkości poruszającego się ciała w dwóch układach będących w ruchu jednostajnym i prostolinijnym są co do w artości liczbowej różne. Prędkość w m echanice new tonow skiej jest wielkością względną.

W konsekwencji stw ierdzam y, że większość pojęć fizyki kla­

sycznej posiadała ch arak ter absolutny. Nie znaczy to bynajm niej,

16 N e w t o n , op. c it.: sp a tiu m asbolu tu m , n atu ra sua sine relation e a d e x te rn u m q u o d vis, se m p er m a n e t sim ila re e t im m obile.

(17)

że Newton nie zdaw ał sobie spraw y ze względnego charakteru niektórych pojęć fizyki. Mówiąc o ruchu absolutnym Newton wspom ina również o ruchu względnym, oprócz absolutnego czasu i przestrzeni znał N ew ton czas i przestrzeń względną.

e) Zasada względności m echaniki klasycznej a zasada stałości prędkości świaltła. Prace Ch. Huyghensa, T. Younga, A. Fresnela zapoczątkow ały now ą dyscyplinę fizyki, optykę falową. Aby móc na gruncie tej nauki w ytłum aczyć proces rozchodzenia się fal św ietlnych, p rzyjęto hipotezę o istnieniu eteru kosmicznego jako nośnika tych fal. E ter m iał wypełniać całą przestrzeń a naw et i ciała, i pozostawał w niej w spoczynku. Z biegiem czasu' po­

w stała koncepcja, aby te n nieruchom y ośrodek potraktow ać jako new tonow ski absolutny układ odniesienia, względem któ­

rego m ożna by opisywać dynam iczne stany różnych ciał. Próby eksperym entalnego stw ierdzenia istnienia tego eteru podejm o­

w ane przez Fizeau, A. M ichelsona i W. M orley’a dały w ynik negatyw ny.

Niezależnie od tego optyka i elektrodynam ika klasyczna do­

starczyły faktów, k tó re nie zgadzały się z klasyczną zasadą względności. Jed n ą z tych trudności była niemożliwość pogodze­

nia klasycznej zasady względności z zasadą stałości prędkości św iatła w próżni m ającą swe uzasadnienie w doświadczeniu. Inną trudnością było to, że sform ułowane praw a M axwella równania pola elektrom agnetycznego nie były niezm ienne wobec transfor­

m acji Galileusza. Te trudności zm usiły fizyków końca XIX w.

do rew izji podstaw fizyki klasycznej i szukania nowych roz­

wiązań.

S pytajm y, czy zasada względności m echaniki klasycznej da się pogodzić z zasadą stałości prędkości światła. Do tej ostatniej za­

sady doszedł Einstein na podstawie rozumowania opartego na przesłankach doświadczalnych: prędkość św iatła jest stała we w szystkich układach inercjalnych, a więc takich, w których są w ażne zasady m echaniki Newtona, a przede wszystkim prawo bezwładności. By rozstrzygnąć poruszaną tu kw estię odwołamy się do sposobów dokonywania pom iarów w m echanice new to­

nowskiej. Dla przykładu weźmy pod uwagę pasażera idącego w zdłuż wagonu w k ierunku biegu pociągu i spytajm y jaka jest prędkość tego pasażera względem to ru kolejowego. Jeżeli ozna­

(18)

czymy prędkość pasażera względem wagonu przez v lt prędkość pociągu względem toru przez v 2 a prędkość pasażera względem toru prziez v, to powiemy, że: v = Vi + v 2.

A teraz zamiast pasażera w yślijm y prom ień św iatła w kie­

ru n k u biegu pociągu i zapytajm y jaka będzie prędkość światła względem wagonu. Sytuacja o tyle się zmieniła, że obecnie rolę pasażera w wagonie gra prom ień światła. Jeżeli ozmaczymy pręd­

kość prom ienia względem wagonu przez w, prędkość św iatła przez c, a prędkość pociągu przez v, to dodając prędkości w zwy­

kły sposób otrzym am y równość c = v + w ożyli w — c — v.

W ynika stąd, że prędkość św iatła względem wagonu jest m niejsza od c, co jest sprzeczne z zasadą względności, rozsze­

rzoną na zjaw iska optyczne. W edług zasady względności pręd­

kość rozchodzenia się św iatła (w próżni) pow inna dać się sfor­

m ułować ta k jak inne praw a przyrody dla każdego z obu u k ła­

dów odniesienia, w naszym w ypadku w agonu i to ru kolejowego.

W ynik dodaw ania prędkości zgodnie z praw am i m echaniki k la­

sycznej nasuw a m yśl, że prędkość św iatła względem wagonu pow inna być inna.

Stanęliśm y wobec alternatyw y: alibo porzucić zasadę względ­

ności albo zasadę stałości prędkości św iatła w próżni. W tym m iejscu w kracza ze swą teorią względności Einstein, k tó ry w y­

kazał, że międizy zasadą względności rozszerzoną n a zjaw iska op­

tyczne a praw em stałości prędkości św iatła zachodzi sprzeczność pozorna tylko. Te dw ie zasady udało się pogodzić w szczególnej teo rii względności. Droga do niej prow adzi poprzez zm ianę po­

glądów dotychczasowych na czas i przestrzeń. Dotąd przyjm o­

wano, że (a) okres czasu dwóch zjaw isk nie zależy od stanu ruchu układu odniesienia, (b), że długość ciała m aterialnego jest rów ­ nież niezależna od ruchu układu odniesienia. Gdy zrezygnujem y z tych dwóch hipotez nie będzie sprzeczności pomiędzy w ym ie­

nionym i zasadami.

m . R E L A T Y W IZ M W S Z C Z E G Ó L N E J T E O R I I W Z G L Ę D N O Ś C I

W szczególnej teorii względności podobnie jak w mechanice klasycznej w ystępują wielkości względne i bezwzględne, z tą jednak różnicą, że linia dem arkacyjna pomiędzy tym i wielko­

(19)

ściam i uległa znacznemu przesunięciu na korzyść wielkości względnych.

a) Bezwzględne wielkości fizyczne. W szczególnej teorii względności nadal zostało zachowane pojęcie układu inercyjnego z tą jednak różnicą, że zrezygnowano z absolutnego układu od­

niesienia. Pojęcie eteru jako bezwzględnego układu odniesienia porzucono dlatego, że nie można było w żaden sposób ekspery­

m entalnie stw ierdzić jego istnienia, nadto pojęcie to posiadało sprzeczne elem enty 17. W szczególnej teorii względności pozostały ty lk o rów now ażne dowolne układy inercyjne, nadające się do form ułow ania p raw przyrody.

E instein p rzy jął również w swej teorii zasadę względności m echaniki klasycznej rozszerzając jej zakres n a nowe grupy zja­

w isk elektromagnetiyczinych i optycznych. W sform ułow aniu jego zasada względności (w szczególnej teorii) brzm i: „jeżeli K jest układem inercyjnym , to każdy układ K i poruszający się ruchem jednostajnym i postępowym względem K jest także układem inercyjnym — praw a przyrody w yglądają jednakowo we wszyst­

kich układach inercyjnych“ ł8.

W m echanice klasycznej proces fizyczny charakteryzow ano p rzy pomocy trzech w spółrzędnych przestrzennych x , y, z lub p rz y pomocy trzech analogicznych współrzędnych innego układu.

Szczególna teoria względności zmieniła ten opis. Okazało się bowiem , że do opisu jakiegoś zjaw iska nie w ystarczy podać miejsce, ale trzeb a także uwzględnić czas, w którym zjawisko zachodzi. P y tan iu „gdzie“ zawsze tow arzyszy pytanie „kiedy“ 19.

„P raw dziw ym elem entem opisu przęstrzennio-czasowego jest zda­

rzenie, które opasujemy za pomocą caterech liczb x ;, x 2, x 3, t czasoprzestrzennie“ — stw ierdza E in ste in 20. Czas i przestrzeń potraktow ane w m echanice newtonowskiej jako niezależne od

17 Eter m iał być z jednej stron y ciałem id ea ln ie sz tyw n ym , ażeby m o g ły rozchodzić się w nim fa le poprzeczne, z drugiej stron y m ia ł być ośrodk iem n ie z w y k le p rzen ik liw ym , a b y m o g ły w n im poruszać s ię sw o­

b o d n ie c ia ła m aterialn e.

18 A. E i n s t e i n , I sto ta teo rii w zg lęd n o śc i, tłum . z jęz. amg. A ndrzej Trautm ain, W arszaw a 1958, s. 33.

19 Por. Cz. B i a ł o b r z e s k i , W y k ła d y o te o r ii w zg lęd n o śc i, W arszawa 1923, s. 12.

20 A. E i n s t e i n , V ier V orlesu n gen ü b er R e la tiv itä ts th e o r ie , B raun­

s c h w e ig 1923, s. 20.

(20)

siebie wielkości absolutne utraciły ten charakter w teorii względ­

ności. Einstein stanął na stanowisku, że nie można traktow ać oddzielnie przestrzeni i czasu, gdyż dopiero zespolenie tych dwóch wielkości zachowuje sw ą niezależność21. Zarówno czas jak i przestrzeń rozpatryw ane oddzielnie jako wielkości abso­

lutne nie posiadają takiego fizycznego sensu, jalki im przypisy­

wała m echanika klasyczna. Znaczenie fizyczne posiada dopiero zdarzenie przesitrzienno czasowe jako całość, nie zaś sama prze­

strzeń lub jakiś odstęp czasu. Czas narzuca w opisie zdarzeń czw artą współrzędną, która w raz z trzem a współrzędnym i prze­

strzeni tw orzy rat erowy mi arowe kontinuum . Geometrię ta k zbudowanego czterowymiarowego kontinuum można uważać za uogólnienie trójw ym iarow ego kontinuum przestrzennego Eukli­

desa. Ponieważ jednak czw arta w spółrzędna x4 jest wielkością urojoną i pod względem fizycznym inaczej określoną niż współ­

rzędne przestrzenne, przeto kontinuum czasoprzestrzenne tra k ­ tuje się jako cztero w ym iarow y św iat pseudo-E uklidesow y22.

W trójw ym iarow ej geom etrii Euklidesa niezm iennikiem wo­

bec transform acji Galileusza była form a m etryczna 2 (str. 17) w szczególnej teorii względności trzeba było zmienić wzory, pozwalające przejść od opisu jakiegoś zjaw iska fizycznego w jed­

nym układzie inercyjnym do analogicznego opisu w drugim Układzie inercyjnym . W miejsce znanych 'w mechanice klasycz­

nej transform acji Galileusza trzeba było wprowadzić nowe uogól­

nione w stosunku do nich transform acje. M atem atyczna analiza w arunków transform acji oiraz analiza wzajem nego położenia osi jakichś układów i kierunku prędkości jednego układu względtem drugiego prowadzi do w ykrycia następujących związków, które sform ułował Lorentz:

21 Por. H. M i n k o w s k i , R a u m iirid Z eit, „Phys,. Z eitsch r.“, 10(1909) 104: „Przestrzeń jako taka w zięta -odd zieln ie i czas jako tak i w z ięty od­

d zieln ie m uszą od ejść do k rólestw a c ie n i“. Piór. rów nież A. A l e k s a n ­ d r ó w , O isto cie te o r ii w zg lęd n o ści, W : Z agadn ien ia filo zo fic zn e m ech a n ik i k w a n to w e j i teo rii w zg lęd n o śc i, przeł. z jęz. ros. ML M ajew ski, (1955) t. IV, s. 17—73.

22 St. B a ż a ń S k i , K la sy cz n a teo ria pola, Łódź—W arszawa 1956, s. 21.

x1 — vx, 5

(21)

(2) x‘ = x2 (3) xj = x3

x4 — (4) X j = -

gdzie r j , x\, x\, x\, są współrzędnymi czasoprzestrzennymi da­

nego zjaw iska w układzie kreskowanym , x lt x 2, x 3, x 4 — ana­

logicznymi współrzędnym i w układzie niekreskowanym , x4 =

— cit, v — prędkość, z jak ą układ kreskow any oddala się od układu niekreskowanego, c — prędkość światła.

Form a 2 (str. 17) nie była niezm ienna wobec transform acji Lorentza i dlatego trzeba było na jej miejsce wprowadzić nowe w yrażenie:

4

d<5? = V (dXj)2 6

- . 1=1

gdzie d x i, dx2, d x3 są nieskończenie m ałym i odcinkam i w kie­

ru n k u osi Xi, x 2, x 3, zaś dx4 jest nieskończenie m ałym przedzia­

łem , wielkością u rojoną x4 = cit. Form a ta okazała się niezm ienna wobec Lorentza. Sens fizyczny tego czysto formalnego stw ier­

dzenia jest następujący: jedynie elem ent czasoprzestrzenny nie zależy od układu odniesienia, czyli elem ent czasoprzestrzenny posiada ch a rak ter absolutny.

Bezw zględny ch a rak ter uzyskała w szczególnej teorii względ­

ności prędkość św iatła. Faktem nie budzącym wątpliwości jest, że istnieje przynajm niej jeden układ, w którym prędkość światła je st wielkością Stjałą, czyli niezależną od stan u dynamicznego za­

rów no źródła, ja k i obserwatora. Je st to wniosek wyprowadzony z rów nań M axwella, który uogólniono na w szystkie układy od­

niesienia. W yprowadzono tak ą oto konkluzję: jeżeli w jednym układzie św iatło rozchodzi się ze stałą prędkością, to i w każdym innym układzie poruszającym się względem pierwszego jedno­

stajnie i prostoliniowo, fale św ietlne rozchodzą się z tą samą prędkością.

P rzy sform ułow aniu rozszerzonej zasady względności Einstein zw raca uw agę na to, że nie tylko praw a m echaniki ale wszystkie

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ze względu na periodyczny ruch Ziemi po orbicie zamkniętej wokół Słońca odległość między miejscem narodzin Newtona a miejscem narodzin Einsteina w układzie S dana jest

Każda z mas jest zaczepiona za pomocą dwóch identycznych sprężyn do nieruchomej ścianki i do drugiej masy (patrz rysunek). Całkowita odległość między ściankami wynosi 3d.

Wszystkie inne osoby niezadowolone z proponowanej oceny mogą próbowad (te z 2,5 w zasadzie muszą) poprawid ocenę w trakcie

nienaprężonej sprężyny wynosi l. Odległość osi, na których zamontowano krążki, od ścianek, do których przymocowano sprężyny zewnętrzne oraz odległość pomiędzy

(...) W odróżnieniu od tak określonej prawdy absolutnej prawda względna, również ujęta fenomenologicznie , byłaby tą, która prezentuje się czy jest dana jako

Wydzielono 1 zgrzebło podłużne z krawędzią prostą, wykonaną retu- szem stopniowym (taibl. Pozostałe narzędzia to wióry retuszowa- ne) na krawędziach bocznych oraz jeden

UWAGA: Mimo wydawałoby się właściwej konwersji pliku Worda do PDF linki nie działają poprawnie w

Research into motivation to learn second or foreign languages has never lost its popularity since the publication of Gardner and Lambert’s (1972) seminal study