O dwóch Galicjach - z Małopolski
na krańce Europy, znad Atlantyku nad Wisłę
Galicyjskość po polsku i po hiszpańsku
Jeśli by zapytać jakiegoś Polaka (niekoniecznie „typowego”, bo taki istnieje tyl
ko w stereotypach) o to, gdzie leży Galicja, najprawdopodobniej wskażę rejon południowo-wschodni swojego kraju. Bardziej obeznany w historii być może nakreśli terytorium precyzyjniej, zaznaczając, że nie chodzi tylko o Polskę (czy Małopolskę), ale także o ziemie dzisiaj przynależne Ukrainie.
Gdyby zagadnąć pierwszego napotkanego Hiszpana o to, czym jest i gdzie się znajduje „Galicja”, nie miałby wątpliwości, że chodzi o Galicię, jeden z hisz
pańskich regionów (a dokładniej jedną ze wspólnot autonomicznych Króle
stwa Hiszpanii). Galicia, najbardziej wysunięty na północny zachód fragment kraju, graniczący z Portugalią i wodami kapryśnego Atlantyku, w popularnych stereotypowych wyobrażeniach kojarzy się z Jakubowym camino, deszczowym i wietrznym klimatem, z wybornymi owocami morza i sentymentalną natu
rą samych Galisyjczyków. José Ortega y Gasset, charakteryzując poszczególne hiszpańskie regiony, napisał: „[...] Galicja i Luzytania rozkoszują się rozpa
miętywaniem bólu, upajaniem własnymi łzami, miłosnym pogrążaniem się we własnych smutkach przy dźwiękach fado, słodkim przemijaniem rozwie
wającym się w atlantyckiej melancholii”1. Miguel de Unamuno zauważył, że galisyjska ziemia to „wylęgarnia różnego rodzaju morriñas i saudades"2, Galisyj-
1 Cyt. za: E. Lewandowski, Pejzaż etniczny Europy, Warszawa 2005, s. 258.
2 M. de Unamuno, Por tierras de Portugal y de España, Madrid 1964, s. 149. Morriña (po galisyjsku) i saudade (po portugalsku) to określenie specyficznego poczucia tęsknoty, smutku, melancholii, charakterystycznego dla mieszkańców atlantyckiego wybrzeża Półwyspu Iberyjskiego.
225
czyków określił zaś jako tajemniczych, zagadkowych i wiecznie narzekających (ąuejillones'), ale pielęgnujących w swoim chronicznym utrapieniu pewną dozę radości3.
3 M. de Unamuno, dz. cyt., s. 150-151.
4 Te dwie ostatnie nazwy oznaczają kolejno Galicję hiszpańską i Galicję polską - w wa
riancie galego (języka galisyjskiego).
Dwie europejskie Galicje mogą przysparzać trudności, jeśli chodzi o rozróż
nienia na polu językowym. Hiszpanie poradzili sobie z tą znaczeniową zbież
nością, wprowadzając nazwy Galicia i Galitzia. Anglicy pozostawili natomiast jedną nazwę, Galicia, na oba regiony i może właśnie to stało się powodem róż
nych nieporozumień odnośnie do tego, czym jest i gdzie leży Galicja. Polacy obie krainy określają mianem „Galicja”, ale pochodne terminy da się już od
dzielić: Galicję polską zamieszkiwali Galicjanie i Galicjanki, tę hiszpańską za
ludniają Galisyjczycy i Galisyjki (choć i tutaj można spotkać nieścisłości i nie
konsekwencje). Przymiotnik „galicyjski”, analogicznie, powinien się odnosić do kontekstu środkowoeuropejskiego, a galisyjski do hiszpańskiego. Ale w rze
czywistości język galego - używany w różnych swoich wariantach na obszarze hiszpańskiej Galicii - bywa określany po polsku na dwa sposoby: galicyjski i ga
lisyjski. Podobieństwo terminologiczne jest więc nie do uniknięcia.
Można przypuszczać, że w praktyce niewielu Hiszpanów zdaje sobie spra
wę, że istnieje w Europie jeszcze jedna Galicja, leżąca w odległej dla nich Eu
ropie Środkowej, do niedawna odseparowanej od reszty Europy tzw. żelazną kurtyną. Pewien znajomy profesor z uniwersytetu w Sewilli, przebywający w 2012 roku na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie w ramach wymiany akademickiej, był jednocześnie zdziwiony i rozbawiony, kiedy dowiedział się, że leciał do Polski, a tymczasem znalazł się... w Galicji. Andaluzyjczyk z po
łudniowych krańców Hiszpanii, choć obeznany ze światem i lubiący podróże, był takim obrotem sprawy zaskoczony. Doświadczył nieoczekiwanego pomie
szania kulturowych wyobrażeń. Z kolei mój hiszpański przyjaciel, obieżyświat rodem z galisyjskiego miasta A Coruńa, nie tylko nie zdziwił się istnieniem
„innej Galicji”, ale to mnie zaskoczył swoim komentarzem. Kiedy wyznałam w którejś z rozmów, że właściwie również pochodzę z Galicji, spokojnie skon
statował: „Tak mi się wydawało, że masz w sobie coś galicyjskiego”. Skąd wzięło się to przekonanie i na jakiej podstawie było oparte?
Czy poza zbieżnością nazw „Galicja7„Galicia7„Galitzia7„Galiza7„Galit- sia”4, która może być dobrym punktem wyjścia do zabaw słownych i anegdot na temat „charakterów narodowych”, istnieje jeszcze coś, co łączy te dwa geo
graficznie odległe terytoria? Nie zamierzam podejmować tutaj głębokich analiz historyczno-polityczno-gospodarczych, zdając sobie sprawę, że wnikliwe zba
danie i porównanie obu terytoriów wymagałoby wielostronnego profesjonal
nego przygotowania. Bez wątpienia, byłoby kuszące zestawić np. powiązania hiszpańskiej Galicji z Portugalią i - z drugiej strony - zależności ziem ukra
ińskich i polskich tworzących Galicję środkowoeuropejską. Temat ten pozo
stawiam specjalistom historykom. Z perspektywy socjologiczno-kulturoznaw- czej warto się natomiast przyjrzeć sferze społecznych wyobrażeń i mitów towarzyszących dyskusjom o dwóch Galicjach. Czy w skomplikowanej i dość nieuchwytnej (w sensie niepoliczalnej, zmiennej, subiektywnej) materii lokal
nych tradycji, modelów życia codziennego, obyczajów istnieje jakaś więź mię
dzy dwoma Galicjami Europy?
W tym krótkim tekście postaram się odwołać do pewnych stereotypów, mi
tów kulturowych i anegdot, które zaistniały w sferze społecznych wyobrażeń.
Stworzyły je, z jednej strony, media (zwłaszcza w kontekście jednoczenia się bogatszej Europy z jej biedniejszą częścią), z drugiej zaś przeżycia jednostek, w których losy wplotły się doświadczenia „podwójnie galicyjskie”.
Danuta Hübner, Józef Roth, Jan Paweł II - prasa galisyjska o polskich Galicjanach
Zaintrygowana związkami między Galicją atlantycką a Galicją polską, posta
nowiłam sprawdzić, czy w lokalnej galisyjskiej prasie pojawiają się jakieś od
niesienia do „siostrzanego” regionu po drugiej stronie Europy. Przeszukując archiwa internetowe popularnego dziennika „La Voz de Galicia” (Głos Galicji), przy użyciu słowa-klucza „Galitzia” (czyli nazwie, której Hiszpanie używają dla odróżnienia własnej Galicji od tej środkowoeuropejskiej), znalazłam 54 teksty prasowe3, w których wystąpiło to określenie. W przypadku części z nich, na te
mat polskiej Galicji, pojawiła się jedynie krótka wzmianka, mająca na celu wła
śnie zaakcentowanie, że chodzi o region w innej części Europy, który nosi taką samą nazwę. Zazwyczaj zaznaczano to, pisząc o osobach pochodzących z rejo
nu dzisiejszej południowo-wschodniej Polski - podkreślano, że ktoś wywodzi się z „tej drugiej” Galicji. Było tak np. w przypadku Józefa Rotha, o którym w jednym z artykułów napisano, prezentując jego życiorys: „[...] pochodził z tej innej Galicji - austro-węgierskiej, potem polskiej, sowieckiej, a dziś ukra
ińskiej”5 6. Kiedy w 2012 roku przyznano mu nagrodę księcia Asturii w dziedzi
nie literatury, także zaznaczono jego rodowód: „wywodzącego się z żydowskiej rodziny z polskiej Galicji los zaprowadził do Asturii”7.
5 Wynik poszukiwań w internetowym archiwum dziennika z dnia 1 września 2012 roku.
Wszystkie cytaty z języka kastylijskiego i galisyjskiego podaję w przekładzie własnym.
6 C. A. Molina, El Santo Bebedor, „La Voz de Galicia”, 11 I 2002, http://www.lavozdegali- cia.es/hemeroteca/2002/01/11/908804.shtml (1.09.2012).
7 C. Casal, Philip Roth, de Galitzia a Asturias, „La Voz de Galicia”, 7 VI 2012, http://
www.lavozdegalicia.es/noticia/opinion/2012/06/07/philip-roth-galitzia-asturia- s/0003_201206G7P19994.htm (1.09.2012).
Kiedy w 2004 roku Danuta Hübner objęła funkcję komisarz ds. polity
ki regionalnej w Unii Europejskiej, galisyjska prasa starała się przybliżyć jej
CZĘŚĆ III 227
osobę. Oczywiście nie obeszło się bez odwołań do pochodzenia polskiej pani minister:
Można powiedzieć, że Danuta Hübner jest Galisyjką [dziennikarz napisał do
słownie gallega, czyli Galisyjka z Galicji hiszpańskiej - przyp. K. G.]. Albo pra
wie, ponieważ urodziła się w historycznej Galicji, regionie, który na nowej ma
pie Polski przechrzczono na [sic!] Podkarpacie*.
A jeśli Hübner ma kierować funduszami strukturalnymi na rozwój regio
nalny, a do tego pochodzi z Galicji, to jakżeby nie pokusić się o porównanie sytuacji gospodarczej Galicji polskiej i atlantyckiej. Korespondent z Brukseli piszę więc:
[...] miasteczko pochodzenia Hübner, Nisko (16 tys. mieszkańców), ma nie
szczęście znajdować się w najuboższym rejonie UE, gdzie według danych Eurostatu dochód na mieszkańca wynosi 30% średniej europejskiej, co oznacza 6900 euro rocznie na osobę. Dla porównania, Galisyjczyk dostaje przeciętnie 15 500 euro na rok.
I dalej pojawia się prognoza: „Jeśli Polska dostanie w ciągu dwóch najbliż
szych dekad pomoc finansową o wysokości takiej, jaką otrzymała Hiszpania, to Niska, Krakowa i Katowic nie rozpozna nawet sam św. Kazimierz, patron polskiego ludu”8 9.
8 D. Sampedro, Una llave polaca para los fondos estructurales, „La Voz de Galicia”, 27 XI 2004, http://www.lavozdegalicia.eS/hemeroteca/2004/l 1/27/324602l.shtml (3.09.2012).
9 Tamże.
10 X. Alcalá, De agora aoAVE, „La Voz de Galicia”, 14 VI 2006, http://www.lavozdegalicia.
es/hemeroteca/2006/06/14/4860495.shtml (3.09.2012).
11 Tamże.
12 Europa y El “mito de Galicia verde”, „La Voz de Galicia”, 2 VI 2012, http://www.lavoz- degalicia.es/hemeroteca/2006/06/02/4827030.shtmPutm_source=buscavoz&utm_me dium=buscavoz (3.09.2012). W jednym z tekstów zatytułowanych Niech żyje bieda!
O Danucie Hübner jako komisarz ds. polityki regionalnej w UE pisano tak
że później, że negocjuje dla regionu hiszpańskiej Galicji budowę pociągu AVE, który miałby łączyć północną Portugalię (Porto) z południem Galicji (Vigo).
Dziennikarz zaznaczył, że negocjacje w sprawie regionu Galicji prowadzi pol
ska komisarz, też z Galicji, tyle że z innej10: „Pani Danuta, z Galicji polskiej, rozmawiała z prezydentem Galicji atlantyckiej i zapowiedziała, że poprze pro
jekt szybkiego pociągu”11. Dobry przykład galicyjskiej solidarności w europej
skiej rodzinie. W czerwcu 2006 roku pojawiły się też informacje o „ekologicz
nej” wizycie Hübner w hiszpańskiej Galicji i spotkaniu z przedstawicielami Xunty, regionalnego rządu. I tutaj dziennikarz nie zapomniał zaznaczyć, skąd wywodzi się pani komisarz: „Danuta Hübner, pochodząca z polskiej Galicji, zachęciła Xuntę do dbałości o ekologiczne aspekty regionu: «Musi zachować swoje środowisko naturalne, ponieważ to jest jego bogactwo»”12.
Po śmierci polskiego papieża, w kwietniu 2005 roku, w dzienniku „La Voz de Galicia” ukazał się artykuł, w którym galisyjscy biskupi wspominali szcze
gólne uczucie i przywiązanie Jana Pawła II do galicyjskiej (a właściwie galisyj- skiej, hiszpańskiej) ziemi. Karol Wojtyła, także pochodzący przecież z rejonu Galicji, zapisał się w pamięci galisyjskiego duchowieństwa i wiernych jako pa
pież obdarzony poczuciem humoru. Jeden z duchownych przypomniał, że Jan Paweł II miał zwyczaj żartować na temat wielkiego podobieństwa między jedną i drugą Galicją1’.
Ta druga Galicja - biedniejsza siostra w europejskiej rodzinie
Przed wejściem Polski do struktur ŁJE w galisyjskich gazetach ukazywały się co jakiś czas artykuły na temat „drugiej”, biedniejszej Galicji - tej polskiej - aspirującej do bycia zaakceptowaną w Unii Europejskiej. Teksty w dzienniku
„La Voz de Galicia”13 14 zamieszczano w dziale zatytułowanym ad hoc „El finister- re polaco”. Nazwa ta odnosiła się do Finisterre (po galisyjsku Fisterra), jednej z gmin w prowincji A Coruńa, właśnie w regionie hiszpańskiej Galicji. Najpo
pularniejsza część tej niewielkiej gminy leży na przylądku Finisterre, najbar
dziej wysuniętym na zachód terytorium kontynentalnej Hiszpanii. Etymologia tego słowa odnosi się oczywiście do łacińskiego wyrażenia finis terrae - „koniec ziemi”. To na tym przylądku kończył się w wyobraźni mieszkańców Półwyspu Iberyjskiego Stary Świat, dopóki w epoce podbojów kolonialnych nie odkryto tego Nowego. Użycie tej nazwy w odniesieniu do wiadomości z południa Pol
ski było nie tylko dowcipną grą znaczeń, pokazywało wyraźnie, jakie wyobraże
nia i jaką wiedzę o drugiej Galicji (nad Wisłą, czyli na „końcu świata”?) mogła posiadać galisyjska (z Galicji nad Atlantykiem) opinia publiczna pod wpływem miejscowej prasy. Poniżej odwołam się do kilku zaledwie artykułów prasowych sprzed wejścia Polski do UE, mając świadomość, że nie jest to żaden reprezen
tatywny obraz „naszej” Galicji, a jedynie próba pokazania pewnych schematów myślowych na konkretnych przykładach15.
napisano natomiast o polskiej komisarz z wyrzutem, mając jej za zle m.in. to, że nie dba o poprawę sytuacji biednej Galicji hiszpańskiej: „mimo tego, że zna sytuację zubożałej Galicji ze swojej ojczystej Polski, w przebiegły sposób wprowadziła wykorzystywanie biedyjako głównego narzędzia rozwoju [gospodarczego]”. Zob. X. L. Barreiro Rivas, /Pirti la pobreza!, „La Voz de Galicia”, 17 II2005, http://www.lavozdegalicia.es/hemerote- ca/2005/02/16/3470064.shtml (10.09.2012).
13 R. Loureiro, Los obispos recuerdan conmovidos el afecto de Juan Pablo II por Galicia, „La Voz de Galicia”, 2 IV 2005, http://www.lavozdegalicia.es/hemeroteca/2005/04/02/3599418.
shtml?utm_source=buscavoz&utm_medium = buscavoz (3.09.2012).
14 Odwołuję się tu do wspomnianych wyżej 54 tekstów wyselekcjonowanych w archiwum gazety.
11 Chcialabym serdecznie podziękować mojemu koledze Galisyjczykowi z Galicji atlan
tyckiej - dr Francisco Seoane Pérez pracujący na Uniwersytecie Castilla la Mancha po
cząśćiii 229
Autorzy artykułów w „La Voz de Galicia”, pisząc o Polsce jako kandydatce do wejścia w struktury UE, wplatali zazwyczaj w swój przekaz choćby wzmian
kę o Galicji - regionie w południowej części nadwiślańskiego kraju. Mimo że Galicja nie jest żadnym oficjalnym terminem administracyjnym, hiszpańscy (a właściwie galisyjscy) dziennikarze wyraźnie dążyli do unaocznienia czytel
nikom tej zadziwiającej zbieżności terminologicznej. Często kusili się o (nie zawsze sensowe) porównania natury społeczno-ekonomicznej między dwiema Galicjami. Pisano np. w artykule na temat polskiego mleczarstwa: „Najlepiej przygotowani rolnicy organizują się w spółdzielnie, a korporacje, takie jak np.
Danone czy Nestle, kupują mleko w takich regionach, jak Galicja [dosł. Gali- tzia] czy Śląsk 20% taniej niż w Galicii”'6.
mógł mi m.in. w dotarciu do archiwów dziennika „La Voz de Galicia” w A Coruńii. Bez jego zaangażowania i życzliwości dla moich poszukiwań dotyczących „dwóch Galicji”
byłoby mi trudniej zgromadzić interesujący mnie materiał zarówno prasowy, jak i ten anegdotyczny, istniejący we wspomnieniach i niepisanej tradycji popularnej.
16 D. Sampedro, Los ganaderos del sur de Polonia venden la leche 20% más barata que los gallegos, „La Voz de Galicia”, 31 III 2002, http://www.lavozdegalicia.es/hemerote-
ca/2002/03/30/1026637.shtml?utm_source=buscavoz&utm_medium=buscavoz (10.09.2012).
17 Galicjanie (galitzianos) wypadają o wiele lepiej niż Galisyjczycy (gallegos) w statystykach dotyczących poziomu wykształcenia. Dla Galicji hiszpańskiej dane są następujące: pod
stawowe wykształcenie 67%, średnie 14%, wyższe 19%. Dla Galicji polskiej rozkład wy
gląda inaczej: podstawowe 15%, średnie 73%, wyższe 12%. Tamże.
1B D. Sampedro, Formados, pero sin empleo, „La Voz de Galicia”, 28 III 2002, http://www.la- vozdegalicia.es/hemeroteca/2002/03/28/1025873.shtml?utm_source=buscavoz&utm_
medium=buscavoz (10.09.2012).
Dwa lata przed wejściem Polski do UE galisyjski dziennik pisał też o mło
dych Polakach z „drugiej Galicji”:
Polska Galicja, która zamierza wejść niedługo do UE, to region mający 5,4 min obywateli, dwa razy więcej niż jest ich w Galicii [hiszpańskiej - przyp. K. G.].
Jednak liczba młodych jest tam trzykrotnie większa niż u nas, a poza tym są o wiele lepiej wykształceni i przygotowani16 17. Jaki jest więc problem? Przede wszystkim bezrobocie [...]”*.
Gazeta wyjaśnia, że liczba młodych bezrobotnych Polaków w Małopolsce (czyli według dziennika w „zachodniej Galicji”) sięga 31%, natomiast w „bar
dziej wschodniej Galicji podkarpackiej” dochodziła w 2000 roku do 60%.
W dalszej części artykułu pojawiają się kolejne porównania między dwoma europejskimi Galicjami: „w Galicji polskiej młodzi poniżej 15. roku życia sta
nowią 21,4%”, natomiast „w naszej Galicji” stanowią jedynie 13% społeczeń
stwa. Gazeta cytuje wypowiedzi młodych Polaków, opisuje ich bogaty profil wykształcenia, świetną znajomość języków i niewiarygodnie niskie zarobki:
250-300 euro na miesiąc. Dziennikarze prognozują na temat wejścia Polski do Unii i znowu uciekają się do galicyjskich porównań:
Dla tych kompetentnych młodych ludzi, rozszerzenie [UE] i swobodny prze
pływ osób otworzy mnóstwo możliwości. Już teraz tysiące Polaków ląduje w całej zachodniej Europie, są przy tym dużo bardziej konkurencyjni [innymi słowy: otrzymują o wiele niższe płace - przyp. K. G.] niż galisyjscy murarze [sic!] w Kolonii albo marokańscy zbieracze truskawek w Huelvie19.
19 D. Sampedro, dz. cyt.
20 Galicia duplicó el último año sus exportaciones a Polonia, „La Voz de Galicia”, 30 III 2002, http://www.lavozdegalicia.es/hemeroteca/2002/03/30/1026367.shtml?utm_source = bu scavoz&utm_medium=buscavoz (10.09.2012).
21 Tamże. Na temat Sofii Casanovy piszę w dalszej części tekstu.
22 La “Galicia” más pobre del continente llama a las puertas de la Unión Europea, „La Voz de Ga
licia”, 28 III 2002, http://www.lavozdegalicia.es/hemeroteca/200iV03/28/1025868.shtml?
utm_source=buscavoz&utm_medium=buscavoz (10.09.2012).
W innym tekście Znajdziemy uwagę o tym, że na przełomie wieków (XX i XXI) Galicja hiszpańska podwoiła swój eksport do Polski20. W 2002 roku konsulat Hiszpanii w Polsce odnotował jedynie czterech Galisyjczyków miesz
kających w Polsce, ale ta sytuacja - twierdzi wysłannik dziennika do Krakowa - może się szybko zmienić.
Wejście Polski do UE wiązano w galisyjskiej prasie z rozszerzeniem ryn
ku zbytu. I znowu odwołano się do dwóch Galicji. Prognozowano, że związki między Polską a Galicją hiszpańską zacieśnią się na tyle, że nie będzie to już je
dynie prosta zbieżność nazw dwóch regionów w Europie, a Sofia Casanova nie będzie jedynym symbolicznym łącznikiem między dwoma obszarami21. Chy
ba najbardziej wymownym artykułem z cyklu prezentacyjno-porównawczych przed wejściem naszego kraju do UE był tekst zatytułowany La “Galicia" más pobre del continente llama a las puertas de la Unión Europea (Najbiedniejsza Galicja na kontynencie puka do drzwi Unii Europejskiej)22. Zauważono, że dwie euro
pejskie Galicje często są mylone, a przy ich porównaniu wychodzi na jaw tyle podobieństw, ile różnic. Przede wszystkim jednak Galicia i Galitzia nie znają się nawzajem. Z tego powodu „La Voz de Galicia” zamieszcza kilka spostrze
żeń mających przybliżyć Galisyjczykom odległy region w innej części Europy.
Polscy Galicjanie, podobnie jak mieszkańcy galisyjskiego Rianxo, oddają cześć ciemnoskórej Matce Boskiej (veneran a una virgen moreniña'), tyle że z Często
chowy. Podstawowym pożywieniem mieszkańców obu Galicji jest mięso wie
przowe i wołowe (jego przetwórstwo to także główny element lokalnego biz
nesu hodowlanego). Zarówno Galicjanie, jak i Galisyjczycy cenią sobie dobre gatunki ziemniaków. Kolejnymi podobieństwami regionów są, wedle autora tekstu, przywiązanie do ziemi i pracy na roli (precyzuje on, że Polska utrzymała własność prywatną ziemi nawet w okresie komunizmu), religijność i historia naznaczona przez emigrację. Co do różnic galisyjska gazeta piszę:
Galicia jest obecnie dwa razy bogatsza niż jej polska krewna. Dwa regiony wchodzące w skład Galitzii (Małopolska i Podkarpacie) znajdą się pośród dwu
CZĘŚĆ III 231
nastu najbiedniejszych w UE, kiedy nadejdzie pora jej rozszerzenia. Galicia ulokuje się natomiast na 60. miejscu w tym rankingu [w rankingu biedy - przyp. K.G.],
Na koniec artykułu galisyjski czytelnik dowiaduje się, że w Jego” Galicji ludzie zarabiają 65% średniej europejskiej, natomiast w tej drugiej Galicji tylko 30%23. Mówiąc o przeciętnej płacy na mieszkańca, trzeba przytoczyć ironiczny, choć trafny, komentarz Loisa Blanco: wejście do UE nowych krajów, w tym Polski, sprawi, że uważani za biednych Galisyjczycy staną się bogatsi „wsku
tek perwersyjnej zależności statystycznej”24. Ponieważ do Unii dołączą kraje uboższe, zaniżające ogólny poziom gospodarczy w UE, automatycznie „płaca Galisyjczyka skoczy z 68 do 73% średniej europejskiej”25. Dziennikarz ostrzega przed negatywnymi konsekwencjami poszerzenia UE dla hiszpańskiej Galicji, pisząc o potrójnym „czerwonym świetle”. Po pierwsze, „zupy będzie tyle samo, a jedzących dużo więcej”, a więc przypadnie mniej łyżek strawy na każdego Galisyjczyka. Innymi słowy, fundusze unijne zmienią kierunek: od biednej Galicii do jeszcze biedniejszej Galitzii. Po drugie, polska Galicja zdominuje tę hiszpańską, ponieważ będzie konkurować pod względem taniej siły roboczej oraz położenia w centrum kontynentu, a więc przyciągnie więcej inwestycji.
I żaden zwiększony eksport do nowych krajów członkowskich UE nie zre
kompensuje tej straty. Trzecie „czerwone światło” wynika natomiast z tego, że regionalny rząd w Galicii angażuje się - zdaniem autora - wyłącznie w debaty na temat statutu autonomicznego. Można by dopowiedzieć za dziennikarza:
zajmuje się wewnętrznymi sprawami, zamiast na dobre opracowywać strategię przechytrzenia nowej, uboższej krewnej o podobnym imieniu, ale z lepszymi perspektywami w europejskiej rodzinie26.
23 La “Galicia"... W dzienniku pojawiło się także kilka innych tekstów (zarówno po hisz
pańsku, jak i po galisyjsku), mających na celu zaprezentowanie „drugiej Galicji”, zanim zostanie włączona w struktury UE. Pisano o niej np. „obszar usunięty z mapy”, „ogrom
ny region, który zatracił swoją nazwę”, tłumacząc, że kiedyś Galicja była potężnym ob
szarem w Środkowej Europie o powierzchni 90 tys. km2 i może właśnie dlatego jest bardziej rozpoznawalna niż Galicja hiszpańska, mimo że dzisiaj oficjalnie nie istnieje.
Wspominano też o Krakowie jako o byłej stolicy, o sytuacji ekonomicznej „dużo bardziej prowizorycznej niż w Galicii [hiszpańskiej]” i o Janie Pawle II, który był Galicjaninem.
Zob. Unha enorme rexión que perdeu o seu nombre, „La Voz de Galicia”, 15IV 2004; Una tier
ra borrada del mapa que ha perdido hasta su antiguo nombre, „La Voz de Galicia”, 28 III 2002.
24 L. Blanco, ¡A apretarse los machos!, „La Voz de Galicia”, 1 V 2004, http://www.lavozde- galicia.es/hemeroteca/2004/05/01/2641126.shtml?utm_source=buscavoz&utm_mediu- m=buscavoz (10.09.2012).
25 Tamże.
26 Tamże.
Znad Atlantyku nad Wisłę - przypadek Sofii Casanovy Lutosławskiej
W materiałach prasowych (nie tylko z cytowanego wyżej dziennika „La Voz de Galicia”) oraz w innych publikacjach znalazłam ślady tego, co można by określić jako „podwójną galicyjskość”. Wspomniałam już wcześniej o znanych osobach z obszaru Europy Środkowej, które przedstawiano w lokalnej prasie jako postacie „rodem z Galicji”. Poza tymi rozpoznawanymi w szerokich krę
gach personami, warto wspomnieć jeszcze kilka innych, nieco mniej znanych postaci, które stały się swego rodzaju łącznikami między dwiema Galicjami.
Należy zacząć od postaci wyjątkowej, która może posłużyć za prototyp po
dwójnej galicyjskości. Chodzi o Galisyjkę Sofię Casanovç, urodzoną w 1861 roku w Almeiras, niedaleko miasta A Coruña. Sofía Pérez Eguia y Casanova, jak brzmiało jej pełne nazwisko, była poetką, pisarką i dziennikarką. Do historii hiszpańskiej Galicji przeszła jako pierwsza kobieta-korespondentka wojenna27.
Niektórzy, zwracając uwagę na jej odwagę, siłę i samodzielność oraz zaangażo
wanie w emancypację kobiet, odczytują jej działania i pisarstwo z perspektywy feministycznej, traktując twórczość Casanovy Lutosławskiej jako przejaw prze
łamywania androgenicznej wizji kultury w epoce fm de siècle. Podkreśla się też oryginalny, transkulturowy wymiar jej spostrzeżeń28. Swojego męża Wincente
go Lutosławskiego - wówczas studenta filozofii ze szlacheckiego rodu - poznała w Madrycie, dokąd przyjechał on poszukiwać źródeł europejskiego pesymizmu w poezji hiszpańskiej29 * *. Maria Filipowicz-Rudek, badaczka życia i twórczości Casanovy, nazywają „pisarką hiszpańsko-polską” (co podkreśla przynależność do dwóch terytoriów) lub bardziej poetycko „księżniczką polskich śniegów”’0.
27 Zob. M. Dopico, ¿Quièti cotioce a Sofia Casanova?, „El Mundo”, 9 VII 2011, http://www.
elmundo.es/elmundo/2011/07/09/galicia/1310206393.html (10.09.2012).
2H Zob. M. Filipowicz-Rudek, Mas que atnor. Sofia Casanova Lutosławska, princesa de las nievespolacas, „Estudios Hispànicos” 2003, nrXI, Wrocław, s. 167; K. Hooper, A Stranger in My Own Land: Sofia Casanova, a Spanish Writer in the European Fin de Siecle, Nashville 2008; K. Hooper, Sofia Casanova e o apagamento da muller intelectual no seculo XX espanol, [w:J Vida e tempo de Sofia Casanova (1961-1958), red. A. M. Pazos, Santiago de Compo
stela 2010, s. 61-78.
29 Zob. M. Dopico, dz. cyt.
10 M. Filipowicz-Rudek, Masque amor..., s. 165.
” Czołową badaczką losów Soffi Casanovy Lutosławskiej jest pochodząca z hiszpańskiej Galicji M. Rosario Martinez. Jest autorką m.in. znanej biografii pisarki - zob. R. Mar
tinez, Sofia Casanova. Mito y literatura, Santiago de Compostela 1999.
12 Dokument A maleta de Sofia (Walizka Sofii) przedstawia losy Casanovy Lutosławskiej na tle burzliwych wydarzeń XX wieku. Tytuł nawiązuje do walizki, w której Sofia prze- Na temat postaci Sofii Casanovy powstało już sporo opracowań (w więk
szości, choć nie wyłącznie, z inicjatywy hiszpańskich autorów”). Była też ona nawet nominowana do literackiej Nagrody Nobla. Jednak, jak uważa Marcos Gallego, autor filmu dokumentalnego’2 o pisarce, „pomimo swojego zaanga
cząść iii 233
żowania w kulturalne i dziennikarskie życie Europy w pierwszej połowie XX wieku Sofia Casanova pozostaje dziś nieznana nie tylko w Hiszpanii i hiszpań
skiej Galicji, ale także w Polsce”*33. W związku z niedawno obchodzoną 150.
rocznicą urodzin tej „Hiszpanki sercem, Polki z wyboru” Muzeum Przyrody w Drozdowie zorganizowało międzynarodową konferencję34. Przy okazji okrą
głego jubileuszu w „Wysokich Obcasach” ukazał się obszerny artykuł przybli
żający postać Soffi Casanovy Lutosławskiej, przeplatany wspomnieniami pisar
ki, jej męża, córek i krewnych35. Casanova nie miała łatwego życia zarówno ze względu na burzliwe czasy (przeżyła w Polsce dwie wojny i ciężkie lata powo
jennego komunizmu), jak i na skomplikowaną sytuację rodzinno-osobistą. Jej mąż, ceniony filozof, miał napisać jeszcze przed ślubem w jednym ze swoich pamiętników: „obecność kobiety w życiu poświęconym zdobywaniu wiedzy wydawała mi się poważną przeszkodą”36. Z relacji biografów i badaczy losów obojga wynika, że ich związek kosztował Sofię mnóstwo poświęceń. Na wieść o tym polsko-hiszpańskim ślubie ponoć obie rodziny były przerażone. Ojciec Lutosławskiego uważał małżeństwo syna z cudzoziemką za szaleństwo, bał się, że żona nie będzie chciała na dłużej zostać w Polsce. Krewni Sofii, z pomocą znajomego ambasadora, próbowali ponoć przeprowadzić w Polsce zwiad, by dowiedzieć się, kim jest ten „barbarzyńca z Północy”37. Brzmi to nieco zabaw
nie, zważywszy na położenie geograficzne atlantyckiej Galicji względem reszty Hiszpanii. Lutosławski, „apologeta polskiego mesjanizmu”38 o skłonnościach depresyjnych, pogrążony w swoich naukowych przemyśleniach, wizjach wy
zwolenia ojczyzny i uniesieniach religijnych, od towarzyszki życia spodziewał się przede wszystkim syna. Potomek zrodzony z cudzoziemki, zgodnie z wi
dzeniem księdza Piotra z Mickiewiczowskich Dziadów (którym filozof się in
spirował), miał się stać polskim bohaterem narodowym39. Jednak galisyjska
chowywała swoje zapiski, rękopisy powieści, pamiątki i fotografie, a która zaginęła w czasie II wojny światowej. Zob. trailer filmu na stronie: http://www.youtube.com/
watch?v=VzOgpfq_j7A (10.09.2012).
33 Zob. Rozmowa z hiszpańskim reżyserem Marcosem Gallego o jego filmie o polskiej dzienni
karce Sofii Casanova-Lutoslawskiej, http://www.sdp.pl/rozmowa-marcos-gallego-o-sofii- casanova-lutoslawskiej (7.09.2012).
34 Konferencja zatytułowana „Sofia Casanova Lutosławska - hiszpańska pisarka, Polka z wyboru” odbyła się we wrześniu 2011 roku w Drozdowie, w dawnym dworze Luto
sławskich. Przy okazji tego spotkania promowano m.in. książkę pisarki Więcej niż miłość, w przekładzie jej córek. Informacje na temat konferencji znajdują się na stronie Mu
zeum Przyrody w Drozdowie: http://www.muzeum-drozdowo.pl (7.09.2012).
35 V. Szostak, Przypadki Sofii Casanotry, „Wysokie Obcasy”, 12 I 2011, http://www.wyso kieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,100958,8908052,Przypadki_Sofii_Casanovy.html?as=4
&startsz =x&startsz=x&startsz=x (7.09.2012).
36 Tamże.
37 Tamże.
38 Określenie zaczerpnięte z opisu książki Więcej niż milos'c wydanej przez Muzeum Przy
rody w Drozdowie.
39 „Wskrzesiciel narodu / Z matki obcej; krew jego dawne bohatery, / A imię jego będzie czterdzieści i cztery” (A. Mickiewicz, Dziady część III).
żona urodziła Lutosławskiemu cztery córki40, nie pomogła więc w spełnieniu proroctwa. Kiedy zapadła na gruźlicę, Polak odszedł od niej i ożenił się ze zdro
wą polską dziewczyną, w nadziei, że może ona da mu oczekiwanego męskiego potomka. Galisyjka znad Atlantyku na tyle zadomowiła się w swojej nowej oj
czyźnie, że postanowiła pozostać w Polsce nawet po rozstaniu z mężem.
411 Jedna z nich zmarła w wieku pięciu lat. Jak podają źródła, Lutosławski odmówił we
zwania lekarza, twierdząc, że jest w stanie uzdrowić dziecko za pomocą własnej energii.
Zob. V. Szostak, dz. cyt.
41 M. Filipowicz-Rudek nazywa ją „dwubiegunową ambasadą” (ambajadora bipolar), Mds queamor..., s. 166.
43 Tamże.
43 Zob. Os cadernos perdidos de Sofia Casanova, „El Correo Gallego”, 26 VI 2011, http://
www.elcorreogallego.es/indexSuplementos.phpPidMenu = 17&idNoticia=682157 (9.09.2012).
44 V Szostak, dz. cyt.
45 Zob. tamże.
Sofia Casanova pełniła rolę międzykulturowego łącznika41, nie tylko między dwiema Galicjami Europy, ale między Polską i Hiszpanią w ogóle. W począt
kach XX wieku, w czasie pobytu w Madrycie, propagowała polskie idee niepod
ległościowe, a także przeciwstawiała konserwatywnej Hiszpanii postępowość Polski w sprawach równości płci - pisała: „W Polsce bez liku jest lekarek, farma- ceutek, botaniczek, agronomek, literatek, które osiągnęły pozycję niezależną”42 43. W jej krakowskim mieszkaniu przy placu Na Groblach bywali cudzoziemcy i Polacy. Odwiedzali ją Władysław Reymont, Stanisław Wyspiański, Jan Ka
sprowicz, stołował się u niej Roman Dmowski. Casanova - poliglotka (znała ponoć osiem języków) - Polka z wyboru, regularnie pisała o Polsce i Europie Wschodniej do hiszpańskich gazet: „La Epoca”, „El Liberal”, „El Mundo”, „Ga- licia”41. Jej teksty zamieszczał też „New York Times” czy „Gazeta Polska”. Do 1936 roku była stałą korespondentką hiszpańskiego dziennika „ABC”. W czasie I wojny światowej działała w Polskim Czerwonym Krzyżu. Początkowo wie
rzyła w rewolucję w Rosji, podziwiała manifestacje kobiet i ich walkę o rów
ność, przeprowadziła wywiad z Lwem Trockim. Niedługo potem, poznawszy ciemne oblicze nowego systemu, wyraziła opinię, że „sowieci to jedna z najbar
dziej barbarzyńskich sił w Europie”44 45. W czasie wojny domowej w Hiszpanii stanęła po stronie frankistów. Fotografię z dedykacją generała Franco zachowała jako osobistą pamiątkę.
Z trzech córek (Marii, Izabeli i Haliny, z hiszpańska nazywanych Manitą, Belitą i Halitą) doczekała się 13 wnucząt. Mówili o niej „babunita” - babunia z hiszpańskim zdrobnieniem na końcu. Jeden z wnuków Casanovy to o. Karol Meissner, przebywający w klasztorze benedyktynów w Tyńcu pod Krakowem4'’.
CZĘŚĆ III 235
Inne przypadki podwójnej galicyjskości
Przy okazji ceremonii wręczania nagród księcia Asturii w 2011 roku pojawił się akcent „podwójnie galicyjski”, nie tylko ze względu na wspomnianego już Józefa Rotha, laureata nagrody literackiej. Uhonorowano także, w dziedzinie pracy społecznej, stowarzyszenie Renacer pomagające bezdomnym. Jednym z odbierających odznaczenie był Jerzy (w gazecie wystąpił jako Jertzy), Polak z Krakowa od 17 lat mieszkający w hiszpańskiej Galicji. Na komentarz księcia Filipa o tym, że po tylu latach zapewne jest już „Galisyjczykiem”, miał odpo
wiedzieć rezolutnie: „Jestem podwójnym Galisyjczykiem, ponieważ urodzi
łem się w Galicji, tej krakowskiej”. Według lokalnej prasy wolontariusz wywo
łał tym komentarzem uśmiech u księcia Asturii46.
46 Premio de príncipes para Renacer, „La Voz de Galicia”, 2 XII 2011, http://www.lavozdega- licia.es/coruna/2011/12/02/0003_201112H2C5994.htm?utm_source=buscavoz&utm_
medium=buscavoz (3.09.2012).
47 Dosł. „más gallega que los gallegos”. Zob. “Mis niños tienen aquí una calidad de vida ma
ravillosa", „La Voz de Galicia”, 23 V 2007, http://www.lavozdegalicia.es/hemerote- ca/2007/05/23/5833006.shtml (6.09.2012).
4H Tamże.
Za „podwójną Galicjankę” uważa się także Gosia Trębacz, polska artystka mieszkająca od kilkunastu lat w hiszpańskiej Galicji. Przy okazji jednej z jej wy
staw ukazał się w „La Voz de Galicia” artykuł przybliżający sylwetkę tej krako
wianki. Trębacz przyjechała w latach dziewięćdziesiątych XX wieku do Madry
tu, aby studiować sztukę. Tam poznała swojego przyszłego męża - architekta.
Po krótkim czasie wspólnie przenieśli się, ze względów zawodowych, w okoli
ce miasta A Coruńa. Wychowany w Madrycie mąż ponoć żartował na jej temat, że Jest bardziej galisyjska niż Galisyjczycy”47. Trębacz opowiada, że podoba jej się charakter miejscowych ludzi: chociaż początkowo brakuje im otwartości, są szlachetni i potrafią być prawdziwymi przyjaciółmi, od serca. Dobrze się z nimi rozumie. Artystka zapowiada w artykule48, że chce pozostać w Galicji, a o swoich dzieciach mówi ^alleguitos” - mali Galisyjczycy. O Gosi Trębacz pisano też m.in. na portalu Laopinioncoruńa.es, porównując jej doświadczenia z życiorysem Sofii Casanovy Lutosławskiej :
Gosia Trębacz przeszła odwrotną drogę do tej przebytej przez pisarkę z A Coruńy Sofię Casanovç, która porzuciła tę Galicję, aby mieszkać w Galicji polskiej. Gosia Trębacz, tak jak Sofia Casanova, zakorzeniła się w nowym miej
scu wiedziona przez miłość. Jedna opuściła Kraków dla A Coruńy, a druga za
mieniła „coruńskie” miasto [ciudad coruñesa] na polską stolicę. Tak dalece sięgają podobieństwa między tymi dwiema kobietami, które posiadają jeszcze jedną wspólną cechę: mają hart ducha i nie poddają się przeciwnościom.
Na koniec tego interesującego zestawienia dwóch „podwójnych Galicjanek”
autorka tekstu doprecyzowała tylko: „podczas gdy Sofia Casanova postawiła na
pisarstwo, Gosia Trębacz wołała pędzle”49. Artystka mówi o sobie samej w za
kończeniu artykułu: „Jestem podwójną Galicjanką, polską i hiszpańską [gallega polaca y gallega española]. Polska Galicja jest bardzo podobna do tej; chociaż nie ma morza, krajobraz jest taki sam”50. Pod artykułem wypowiedziała się jedna z czytelniczek portalu, sugerując, że twórczość Trębacz mogłaby być dobrym punktem wyjścia do „zbratania się” dwóch Galicji, aby stały się regionami part
nerskimi. Zauważyła też, że dzieła Gosi są często depresyjne i brak w nich świa
tła, może dlatego więc dobrze wpisują się w charakter gallego. Charakter ten, zdaniem czytelniczki, zupełnie nie odpowiada jednak otwartej i uczuciowej na
turze Galicjan z Polski i Ukrainy, których miała okazję poznać - nota bene - na hiszpańskim południu, w Walencji.
49 I. Bugallal, Gosia Trębacz: “Compraba libros de pintura y me miraban fatal, claro”, http://
www. laopinioncoruna.es/secciones/noticia.jsp?pRef=2008043000_16_l 86238__Cont raportada-Gosia-Trebacz-Compraba-libros-pintura-miraban-fatal-claro (6.09.2012).
50 Tamże.
·■’' B. Antón, Una pianista de Cehigos que gana premios en Cracovia, „La Voz de Galicia”, 7 V 2008, http://www.lavozdegalicia.es/ferrol/2008/05/07/0003_6797084.htm (6.09.2012).
Zob. http://www.culturagalega.info/datodirectorio/asociacion-de-pianistas-galitzia (6.09.2012).
A. Piñeiro, “A música galega de hoxeé mais plural que a de hai unha de'cada", „La Voz de Gali
cia”, 24 1X2010, http://www.lavozdegalicia.es/barbanza/2010/09/24/0003_8743218.htm (9.06.2012).
Kiedy mowa o ponadnarodowych więzach galicyjskich i transferach z jednej do drugiej Galicji, warto jeszcze wspomnieć dwie inne kobiety, związane za
wodowo z muzyką. Pierwsza z nich to Tamara Lorenzo, pianistka z galisyjskiej gminy Ortigueira. Dzięki stypendium miejscowej fundacji trafiła ona na studia do Krakowa. Jak piszę w artykule o niej Betriz Antón, mimo że średniowieczne uliczki Krakowa w niczym nie przypominają wiejskiego krajobrazu jej rodzin
nych stron ani nadmorska mgła spowijająca przylądek Ortegal „nie ma za wiele wspólnego z polarnym chłodem ogarniającym polskie miasto w zimie”, Loren
zo znalazła w Krakowie swój drugi dom51. Galisyjka z Hiszpanii, uczennica prof.
Andrzeja Pikula, założyła w Krakowie Stowarzyszenie Pianistów Galicja52 *. Ta
mara Lorenzo wyznaje, że uwielbia muzykę ze swojej rodzimej Galicji i stara się ją promować w Krakowie, aby poznali ją także tutejsi Galicjanie. Dodaje, że twórczość jednego z kompozytorów, Marciala del Adalid, wyraźnie nawiązuje do twórczości Fryderyka Chopina (który jak wiadomo nie pochodził z Galicji, ale traktowany bywa jako symbol polskości w ogóle). W pewnym sensie po
dwójną Galicjanką jest także piosenkarka Sonia Lebedynski. Mieszka w prowin
cji A Coruńa (w rejonie Barbanza), mówi po galisyjsku, ale jej nazwisko zdradza polskie korzenie. Polskie, a dokładniej galicyjskie: pradziadek artystki pochodzą
cy z polskiej Galicji chciał wyemigrować do Buenos Aires, jednak los sprawił, że statek, którym płynął, rozbił się u wybrzeży drugiej Galicji - atlantyckiej. Przo
dek Sonii Lebedynski osiadł więc na tamtej ziemi i tam założył liczną rodzinę.
„Jestem Galisyjką, potomkinią Polaka z Galicji” - przypomina piosenkarka51.
CZĘŚĆ III 237
Galicja i jej dublerka w Nowym Świecie
Ajeżeli mowa o zamorskich migracjach z obu Galicji do Argentyny, warto przy
toczyć niedawno opublikowany przez argentyński dziennik „Clarín” artykuł Eduarda Pogorilesa o wymownym tytule Galicia y su dobie (Galicja i jej dubler
ka)54. Autor przedstawia w nim dwie europejskie Galicje. Opisuje pierwszą, tę bardziej znaną, z niezapomnianymi miastami Vigo, Ourense, A Coruña, San
tiago de Compostela i cudownościami krajobrazu. Wspomina, że kiedyś była odizolowana od reszty kontynentu przez swoje ukształtowanie terenu. Dzisiaj łączy w sobie nowoczesność i tradycję: z jednej strony autostrady i szybkie kole
je, z drugiej - romantyczne porty morskie, wiekowe kościoły i lokalne legendy.
O migracjach Galisyjczyków do Ameryki przypominają nazwy ulic w mieście A Coruña, pochodzące od miejsc skupiających emigrantów - Havana i Buenos Aires. Miasta te do dziś kojarzą się Galisyjczykom z wolnością, gdyż m.in. to właśnie tam, za oceanem, kultywowano tradycje galisyjskiej kultury i języka, dyskryminowanego w Hiszpanii w czasie reżimu generała Franco. W argentyń
skiej i kubańskiej stolicy ukazywały się więc książki publikowane po galisyjsku, można też było usłyszeć dźwięki galisyjskiego hymnu, zabronionego na hisz
pańskiej ziemi rządzonej przez frankistów.
54 E. Pogoriles, Galicia y su dobie, http://www.clarin.com/viąjes/Galicia-doble_0_7961204 12.html (24.10.2012).
55 Tamże.
56 Tamże.
O drugiej Galicji Pogoriles piszę, że już jej nie ma na mapach Europy, ale istniała w okresie 1772-1918, jako część Imperium Austro-Węgierskiego. Mówi o siostrzanych miastach Krakowie i Lwowie, w których posługiwano się wie
loma językami i które przywołują skojarzenia z Florencją. To właśnie z tego włoskiego miasta, przypomina dziennikarz, polskie elity sprowadzały „swoje księżniczki i swych architektów”55. Pogoriles, cytując słowa Stanisława Lema, przedstawia ówczesną Galicję jako obszar wielokulturowy par excellence. Pisze o Galicjanach, przywołując wypowiedź autora Solaris, że to właśnie oni byli prawdziwymi Europejczykami, że wówczas „nawet śmieciarze mówili w czte
rech językach”. Niektórzy leciwi obywatele Galicji posiadali cztery paszporty na raz: austriacki, polski, rosyjski i ukraiński - kontynuuje dziennikarz. I za
pewnia, że chociaż tamta Galicja „przetrwała jedynie na dziewiętnastowiecz
nych mapach, fotografiach, starych przewodnikach turystycznych i w stulet
nich budowlach”, to uważne ucho usłyszy tam jeszcze „pieśń tych, których dzisiaj już nie ma”56. Najciekawsze w artykule jest jednak porównanie dwóch Galicji z epoki fal masowych emigracji za ocean. Mieszkańcy tej pierwszej wy
pływali liniami Transatlántica Española z portu w A Coruña albo Vigo, tej dru
giej - „Galicji austro-węgierskiej” - zaczynali swą podróż w portach w Trie
ście albo w Fiume (Rijece) na okrętach firmy żeglugowej LJnione Austríaca di
Navigazione (zwanej Austro-Americana) albo wypływali z Niemiec statkami Hamburg Amerika Linie57. Okazuje się, że amerykański sen o nowym lepszym życiu to jeszcze jeden element łączący Galisyjczyków z Galicjanami.
57 E. Pogoriles, dz. cyt.
58 Zob. M. Filipowicz-Rudek, Ta druga Galicja, „Studia Iberystyczne” 2012, nr 2: Alma
nach Galicyjski, nr 1, Kraków, s. 10. Pojawiają się jednak również inne interpretacje tej zbieżności nazw, odnoszące się do etymologii romańskiej terminu „Galicja” (ziemia Ga
lów), również w przypadku „naszej” Galicji. Poparciem dla tej hipotezy miałaby być np.
nazwa rzeki San (oznaczająca właśnie „rzekę” w języku Gallów). Na temat celtyckich nazw miejscowości i rzek w okolicach Krakowa zob.: N. Davies, Boże igrzysko. Historia Polski, tłum. E. Tabakowska, Kraków 1989, s. 77.
59 I. Ramonet, Guerra ecológica, „La Voz de Galicia”, 26 XI 2002, http://www.lavozdegali cia.es/hemeroteca/2002/11/26/1338926.shtml (1.09.2012).
60 Tamże.
Galicja i Galicia - semiotyczne międzykulturowe qui pro quo
Badacze Galicji skłaniają się raczej ku opinii, że podobieństwo obu nazw re
gionów jest przypadkowe, zwracając uwagę na odmienną etymologię tych dwóch terminów: nazwa hiszpańskiej Galicji pochodzi od zamieszkujących ją Gallów (Celtów z Galii), natomiast polskiego regionu - od Księstwa Halickie
go58 59. Zbieżność obu nazw (niezależnie od tego, czy jest przypadkowa) może powodować (i często powoduje) chaos znaczeniowy. W kilku tekstach z „La Voz de Galicia” autorzy wzmiankują o nieporozumieniach wynikających z tego podobieństwa.
W listopadzie 2002 roku niedaleko wybrzeży Galicji zatonął tankowiec „Pre
stige” przewożący około 70 tys. ton mazutu (cieczy będącej pozostałością po destylacji ropy). Wyciek substancji do morza spowodował niewyobrażalne stra
ty w ekosystemie. Była to jedna z największych katastrof ekologicznych wszech czasów w Hiszpanii. Skażone wyciekiem wybrzeże między miastem A Coruña a przylądkiem Finisterre nazwano „wybrzeżem śmierci”. Ignacio Ramonet na
pisał kilka dni po tym wydarzeniu: „Prawdopodobnie nigdy nie mówiono tak wiele i tak powszechnie o Galicji, jak przy okazji tej tragedii”39. Informacje z re
gionu znalazły się w czołówce niemal wszystkich wydań wiadomości telewi
zyjnych na świecie. Ramonet zauważył przy okazji, że w wielu miejscach globu po raz pierwszy usłyszano słowo „Galicja”. Podczas przekazywania informacji o zatonięciu tankowca nie obyło się jednak bez nieporozumień. „Zęby daleko nie szukać - wspomina autor tekstu - we Francji wielu dziennikarzy nie mó
wiło o Galicę, choć jest to właściwy odpowiednik po francusku, ale o Galicie (Galitzii), czyli o regionie w Polsce noszącym niemal tę samą nazwę”60. O po
dobieństwie nazw wywołującym pomyłki i nieścisłości wzmiankowano także w innych tekstach. Kilkoro z moich galisyjskich znajomych uważa (i chyba jest
CZĘŚĆ III 239
to przekonanie właściwe), że w literaturze angielskojęzycznej pod nazwą „Ga
licja” dużo częściej kryje się Galicja polsko-ukraińska niż Galicja hiszpańska.
W jednym z artykułów z dziennika „La Voz de Galicia” ukazał się wywiad, z którego można wywnioskować, że rodowici Galisyjczycy co jakiś czas mu
szą zawalczyć o uznanie swojej odrębności nie tylko od reszty Hiszpanii, ale również, w pewnym sensie, od „tej drugiej” Galicji w środkowej Europie.
Prof. Víctor Freixanes, pomysłodawca i redaktor publikacji Galicia. Unha luz no Atlántico6' (Galicja. Światło nad Atlantykiem, 2001), poświęconej tożsamo
ści galisyjskiej, wyjaśnia okoliczności powstania książki. Parę lat przed ukaza
niem się publikacji wraz z przyjacielem jeździł po rozmaitych targach książek w różne miejsca za granicą i kiedy wspominali o Galicji, najpierw kojarzono ją z polską Galicją {Galitzia polaca), a potem, kiedy wyjaśniało się, że chodzi o Hiszpanię, rozmówcy wymieniali Santiago de Compostela. Freixanes chciał więc stworzyć książkę na temat regionu Galicji, która nie utożsamiałaby tego obszaru jedynie z atrakcyjnym szlakiem pielgrzymkowym Camino de Santia
go61 62 63. Kilka lat później ten sam Víctor Freixanes wyraził w „La Voz de Galicia”
podobną opinię dotyczącą nieznajomości regionu Galicji w świecie, którą po
zwolę sobie przytoczyć we fragmencie:
61 Galicia. Unha luz no Atlántico, red. V. F. Freixanes, Pontevedra 2001. Książka ma dwie wersje językowe: kastylijską i galisyjską. Zob. http://www.casadellibro.com/libro-galicia- -unha-luz-en-el-atlantico/9788483027189/806181 (1.09.2012).
62 C. Ramírez, “No utilizamos ‘nacionalismo’ porque es una palabra excluyente para al
gunos”, „La Voz de Galicia”, 17 III 2002, http://www.lavozdegalicia.es/hemerote- ca/2002/03/17/1010162.shtml?utm_source=buscavoz&utm_medium=buscavoz (1.09.2012).
63 V. F. Freixanes, O caso Steiner, „La Voz de Galicia”, 28 IX 2008, http://www.lavozdega- licia.es/opimon/2008/09/28/0003_7178105.htm (3.09.2012).
Co zrobić, aby przezwyciężyć tę niewiedzę [dosł. descoñecemento - „niezna
jomość”] o nas, z którą mamy do czynienia i która, w czasach globalizacji i otwartych granic, staje się jeszcze większym problemem, gdyż to, czego się nie zna, bardzo trudno jest oceniać, pokochać czy po prostu wziąć pod uwa
gę? Kiedy dwadzieścia lat temu odwiedziłem po raz pierwszy Międzynarodowe Targi Książki we Frankfurcie, musiałem wyjaśniać moim europejskim kole
gom, gdzie leży Galicia, aby nie mylili jej na przykład z Galicją polsko-ukraiń
ską, tą od Chopina i papieża Wojtyły - między innymi - i skończyło się na tym, że powiedziałem o Camino de Santiago61.
Autor wspomina dalej, że dopiero wzmianka o Drodze Jakubowej (którą sam nazywa „faktem religijnym, symbolicznym, kulturowym”) pozwoliła cu
dzoziemcom na ulokowanie hiszpańskiej Galicji w odpowiednim miejscu na mapie Europy.
Wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO w 1993 roku, szlak pielgrzymkowy św. Jakuba (istniejący od IX wieku) jest bez wątpienia najbar
dziej rozpoznawalnym symbolem hiszpańskiej Galicji, nie tylko w środowisku pielgrzymów. To także chętnie wybierana przez turystów z Europy (i świata) możliwość oderwania się do codzienności, przebywania pośród niepowtarzal
nych krajobrazów hiszpańskiej ziemi, blisko natury i innych ludzi przemierza
jących Jakubowe szlaki. Co prawda bywalcy Xacobeo twierdzą, że o wyciszenie i kontemplację jest na szlaku dość ciężko, zważywszy na ogromną popularność tych tras, ale przeżycia podczas tej jedynej w swoim rodzaju podróży bywają niezapomniane. Urok poszczególnych regionów Hiszpanii jest na tyle magne- tyzujący, że chęć obcowania z naturą i chłonięcia otoczenia może przesłonić główny cel - dotarcie do katedry w Santiago. Doświadczył tego m.in. etnograf Jacek Kukuczka, kustosz Muzeum Etnograficznego w Krakowie, który od 2004
roku przemierza różne szlaki prowadzące do tego celu przez odmienne regiony Hiszpanii, ale nigdy jeszcze do celu nie dotarł. „Może kiedyś mi się uda” - wy
znał w czasie prezentacji swoich zdjęć i wspomnień z podróży64. Symbol Santia
go de Compostela to muszla o regularnym kształcie przypominająca wachlarz (w Hiszpanii znana pod galisyjską nazwą vieira), typowa dla wybrzeży Galicji.
Pielgrzymi przybywający do grobu św. Jakuba Większego zabierali te muszle znad oceanu w drogę powrotną do domu. Miał to być dowód na osiągnięcie celu podróży. W ikonografii chrześcijańskiej muszla figuruje jako atrybut św.
Jakuba. Związek atrybutu z postacią wyjaśnia legenda, według której apostoł miał napoić spragnionego pielgrzyma, podając mu wodę w wielkiej muszli65.
Charakterystyczne vieiras, oznaczające od czasów średniowiecznych przebieg szlaków pielgrzymkowych, znajdują się również w Małopolsce. „Muszlę San
tiago”66, która w Polsce określana jest jako „przegrzebek śródziemnomorski”67, można zobaczyć np. w małej miejscowości Lednica Górna, blisko Wieliczki (il WIO). Ten niebiesko-żółty znak na słupie wysokiego napięcia, wskazujący drogę do Santiago de Compostela, można potraktować jako kolejny symbolicz
ny łącznik dwóch Galicji - atlantyckiej i środkowoeuropejskiej.
64 Jacek Kukuczka podzielił się swoimi doświadczeniami w ramach spotkań Krakowskiego Oddziału Polskiego Towarzystwa Ludoznawczego w siedzibie Muzeum Etnograficz
nego w Krakowie 13 lutego 2012 roku. Prezentacja nosiła tytuł „Etnograf na camino.
Obserwacja z dróg do Santiago de Compostela”, http://etnomuzeum.eu/index.php?
action=Aktualności,371_zapraszamy_na_spotkanie_ptl (1.09.2012).
65 http://sancti-in-polonia.dle.interia.pl/2j.html (11.09.2012).
66 W języku francuskim ten rodzaj muszli do dzisiaj nosi nazwę Coquille Saint-Jacques, czyli właśnie „Muszla Świętego Jakuba”. W średniowiecznej Francji symbol ten był związany z pielgrzymowaniem w ogóle. Używali go pielgrzymi powracający nie tylko z Santiago de Compostela, ale również z Le Mont-Saint-Michel czy z Ziemi Świętej. Zob. http://
www.saint-jacques.info/coquille.html (15.07.2013).
67 Słownik obrazkowy polski-hiszpański PONS, Poznań 2007, s. 157.
Symbol szlaku św. Jakuba jest elementem krajobrazu także w wielu innych miejscach polskiej Galicji. Przez Małopolskę przebiegał dawny trakt kupiec
ki prowadzący z Rusi do Hiszpanii, znany w Polsce jako tzw. Wysoka Droga
cząść iii 241
czy Droga Królewska (Via Regia). Drodze towarzyszyły także miejsca, w któ
rych wędrowcy mogli oczekiwać opieki i pomocy - były to schroniska, szpitale oraz kościoły pod wezwaniem patrona pielgrzymów - św. Jakuba Apostoła68.
Z czasem Wysoka Droga zaczęła pełnić funkcję trasy pielgrzymkowej prowa
dzącej do Santiago. Na stronie internetowej Małopolskiego Instytutu Kultu
ry, w dziale „Szlaki Małopolski”, zamieszczono artykuł poświęcony Drodze św. Jakuba w Małopolsce69. Właściwie jeśli chodzi o teren naszej Galicji, to można mówić o dwóch szlakach wpisujących się w europejską sieć Camino.
Pierwszy z nich pokrywa się z historycznym traktem handlowym Via Regia (Drogą Królewską), łączącym Wschód i Zachód Europy70. Drugi to powstały w 2007 roku (i otwarty rok później) odcinek o długości 192 km, nazywany Ma
łopolską Drogą Świętego Jakuba, przebiegający od Sandomierza do Krakowa, m.in. przez Pińczów, Skalbmierz, Pałecznicę i Więcławice Stare71. W niewiel
kich miejscowościach leżących na tym odcinku znajduje się kilkanaście kościo
łów pod wezwaniem św. Jakuba Starszego Apostoła. Według mediewistów ich obecność może świadczyć o istnieniu w średniowieczu na terenie Małopolski szlaku pątniczego do Santiago de Compostela. Obiekty te mogły pełnić funkcję kościołów stacyjnych: ich położenie w niewielkiej odległości od siebie pozwa
lało pielgrzymom na pokonywanie kolejnych odcinków drogi w ciągu jednego dnia72. Żółto-niebieskie znaki przedstawiające muszle, zdobiące ziemie Mało
polski, wyglądają szczególnie urokliwie zimą: na tle ośnieżonych skał i skutej lodem rzeki w Ojcowskim Parku Narodowym czy odcinając się od bieli zasp przy zamku w Pieskowej Skale. Na terenach leśnych i polnych, gdzie ciężko jest o gładkie powierzchnie nadające się do naklejenia lub namalowania znaku,
stosowane jest oznakowanie znane również w Hiszpanii: żółta strzałka73.
68 Obiekty te znajdują się dziś w miejscach takich jak: Brzesko, Tuchów, Sławków, Jaro
sław, krakowski Kazimierz, Sandomierz. W średniowieczu apostoł Jakub czczony był jako patron walki przeciwko Maurom na Półwyspie Iberyjskim, a później jako opiekun
rycerstwa, pielgrzymów i podróżników.
69 Droga św. Jakuba w Małopolsce, http://szlakimalopolski.mik.krakow.pl/Pszlaki =wejdz-na- szlak-droga-sw-jakuba-w-malopolsce (10.07.2013). Tekst został przygotowany przez Stowarzyszenie Przyjaciół Dróg św. Jakuba w Polsce.
70 Drogę św. Jakuba (Via Regia) wyznaczają dzisiaj następujące punkty: Przemyśl - Rze
szów - Tarnów - Kraków - Olkusz - Piekary Śląskie - Opole - Wrocław - Legnica - Zgorzelec. Za: http://szlakimalopolski.mik.krakow.pl/Pszlaki =wejdz-na-szlak-droga- sw-jakuba-w-malopolsce ( 10.07.2013).
71 Jak czytamy na stronie Małopolskiej Drogi św. Jakuba: „Obejmuje ona tereny histo
rycznej dzielnicy państwa pierwszych Piastów (prowincji krakowskiej i sandomierskiej) i nawiązuje do średniowiecznego traktu prowadzącego skrajem doliny Wisły od Sando
mierza do Krakowa. Trakt ten stanowił jedną z odnóg tzw. ruskiego szlaku wiodącego z Polesia i Rusi do stolicy Korony oraz na Śląsk”, http://www.malopolskadroga.swjakub.
pl (12.07.2013).
72 Zob. tamże.
73 T. Zawadzki, Wyprawa Drogi; św. Jakuba, „Polska. Gazeta Krakowska”, 20-21 VII 2013.
http://en.wikipedia.org/wiki/Galicia_%28Spain%29#mediaviewer/File:Localizaci%C3%
B3n_de_Galicia.svg (14.01.2015).
II. I. Oznaczenie Camino de Santiago (Drogi św. Jakuba) w Lednicy Górnej
Fot. Karolina Golemo.
Fot. Karolina Golemo.
II. III. Muszla Santiago w Ojcowskim Parku Narodowym
Fot. Karolina Golemo.
Wracając do Galicji hiszpańskiej: jedni Galisyjczycy walczą o traktowanie swojego regionu jako całości, bez utożsamiania go jedynie z Santiago, inni na
tomiast widzą sprawę zupełnie inaczej - chcą promować miasto z grobem św.
Jakuba jako emblemat tej części Hiszpanii, rezygnując z odniesień do samej Galicji, ponieważ może to powodować mylenie jej z „drugą Galicją” w Polsce.
José Antonio Lińares, członek Asociación de Hostelería de Santiago de Com
postela, stowarzyszenia zrzeszającego hotelarzy w rejonie Santiago74, twierdzi, że władze regionu powinny promować przede wszystkim szlak Jakubowy, po
nieważ to on, a nie cała reszta Galicji, należy do „kanonu turystycznego” tego obszaru75. W dodatku specjalnym „La Voz de Galicia” z 15 grudnia 2010 roku, zatytułowanym Econotniia Santiago, opublikowano szereg raportów i artykułów pokazujących, jaką rolę odgrywa szlak Jakubowy w rozwoju gospodarczym re
gionu, a także jak przyczynił się do złagodzenia skutków kryzysu w 2010 roku.
Już same tytuły i podtytuły na to wskazują: „Marka Compostela się sprzedaje”,
„Marka Santiago funkcjonuje”, „Santiago załapało się na podium gospodarcze”
(za miastami A Coruńa i Vigo), „Szlak Jakubowy staje się luksusowym napę
dem gospodarczym”, „Compostela wychodzi ze sprzedażą na zagraniczne ryn
ki” itp.76 Faktycznie, jeśli ma się tak dobrze wypromowaną i chwytliwą markę (Santiago de Compostela), funkcjonującą jako pars pro toto hiszpańskiej Galicji, to po co ryzykować promowanie nazwy regionu, która często myli się z innym, położonym w Europie Środkowo-Wschodniej?
74 Zob. strona Stowarzyszenia: http://www.santiagohosteleria.net/es/contacto/contacto.asp (3.09.2012).
75 T. Montero, “A marca de Santiago é o canon turístico, moito mais que Galicia", „La Voz de Galicia”, 20 XII 2009, http://www.lavozdegalicia.es/santiago/2009/12/20/0003_8183719.
htm (3.09.2012).
76 Zob. http://media.lavozdegalicia.es/default/2010/12/16/03301292492219034367486/Fi chero/monograficos_economia_santiago.pdf (3.09.2012).
77 X.V Gago, El BNG quiere voz en el reparto de fondos de la UE y acabar con los eurodiputados gallegos «caladiños», „La Voz de Galicia”, 23 V 2009, http://www.lavozdegalicia.es/espa na/2009/05/23/0003_7736289.htm?utm_source = buscavoz&utm_medium = buscavoz (3.09.2012).
Wygląda na to, że mylenie Galicji atlantyckiej z Galicją polską drażni także galisyjskich nacjonalistów. W czasie kampanii przed wyborami do Parlamen
tu Europejskiego w 2008 roku w jednym z artykułów pojawiła się informacja o tym, że lewicowa formacja Galicyjski Blok Nacjonalistyczny (Bloque Nacio
nalista Galego, BNG) domaga się większej reprezentatywności dla Galicji jako regionu w Europie77. Chodzi przede wszystkim o podział funduszy europej
skich, w sprawie którego dotychczasowi galisyjscy deputowani mieli - w opinii nacjonalistów - zbyt mało do powiedzenia. Kandydaci do PE z ramienia BNG stawiali sobie jasne cele: dać glos Galisyjczykom, chronić sektory rodzimej pro
dukcji, zadbać o lepszą redystrybucję środków europejskich i o nadanie języ
kowi galego rangi jednego z oficjalnych języków UE. Zdaniem ówczesnego
część ni 243
rzecznika Bloku Guillerme’a Vázqueza „Galicja to europejski naród z europej
skim językiem”. Dlatego musi być bardziej widoczna w Europie, także po to, by eurodeputowani z innych krajów „nauczyli się, że istnieje ta Galicja [w ory
ginale Gatiza - nazwa regionu w języku galego, promowana przez nacjonali
stów - przyp. K. G.], a nie tylko Galicja w Polsce”78.
78 Tamże. Dla wyjaśnienia: hiszpański region Galicji po hiszpańsku (kastylijsku) nazywa się Galicia, natomiast w języku galego często używa się innej nazwy: Galiza (niektórzy są zdania, że tę odmienną nazwę promują galisyjscy nacjonaliści i separatyści). Dla odróż
nienia polska Galicja nazywana jest Galitzia. O tych zawiłościach piszę m.in. R. N. Blan
co Valdés, Galiza no existe, „La Voz de Galicia”, 24 IX 2005, http://www.lavozdega licia.es/hemeroteca/2005/09/24/4100610.shtml?utm_source=buscavoz&utm_medium
=buscavoz (3.09.2012).
79 Galicia está en Polonia?, Archiwum CRTVG (Compañía de Radio-Televisión de Galicia), http://www.crtvg.es/crtvg/arquivo/galicia-esta-en-polonia (5.09.2012).
80 Tamże.
O tym, że można pomylić dwa odległe rejony połączone niemal taką samą nazwą, świadczy także pewien incydent medialny. Dziennikarz telewizji TVG Xosé Duran, wspominając początki swojej współpracy z galisyjskim nadawcą przypadające na połowę lat osiemdziesiątych XX wieku, opowiedział o zabaw
nym nieporozumieniu, które połączyło dwie odległe Galicje. Swoje wspomnie
nia opatrzył znaczącym tytułem: Czy Galicja leży w Polsce?. Jak piszę Duran, pierwszą międzynarodową transmisją sportową pokazywaną przez galisyjską TVG miał być głośno zapowiadany mecz piłki nożnej między drużynami Young Boys ze Szwajcarii i Realem Madryt. W dniu oczekiwanego meczu pracownik techniczny TVG zwrócił się z prośbą do osób w Londynie odpowiedzialnych za przekaz satelitarny, aby przesłały sygnał transmisji do Galicji. Angielscy tech
nicy zarzekali się, że to zrobili, ale stłoczeni przed telewizorami mieszkańcy Santiago niczego nie mogli zobaczyć. Na próżno skonsternowani fani futbolu w hiszpańskiej Galicji zmieniali kąt nachylenia swoich anten satelitarnych. Te
lewizja TVG, po fali telefonów z protestami od oburzonych kibiców, ponownie zainterweniowała telefonicznie o dopasowanie sygnału. Okazało się, że trans
misja z Londynu została posłana gdzie indziej. Jak wspomina dziennikarz, „oni puścili sygnał do Galicji, ale do Galicji polskiej, historycznego regionu, który już jako taki nie istnieje. Kiedy przestawili sygnał, brakowało już tylko 12 lub 15 minut do końca meczu”79. Co prawda trudno było wytłumaczyć telewi
dzom, że to nie galisyjski nadawca zawinił całej sytuacji, a feralna zbieżność nazw, ale przynajmniej w przyszłości, kiedy transmitowano kolejne wydarzenia sportowe, zagraniczne ekipy odpowiedzialne za sygnał satelitarny nie miały już żadnych wątpliwości, dokąd go posłać. Nareszcie wszyscy dowiedzieli się, że
„istnieje Televisión de Galicia, która znajduje się u wybrzeży Atlantyku”80.
Partnerstwo galicyjskie na solidnych fundamentach (wyobrażonego) podobieństwa
Skoro nazwy obu regionów są tak zbieżne, to aż kusi, żeby poszukać także in
nych cech wspólnych. O części z nich - pół żartem, pół serio - pisali cytowani wyżej dziennikarze. Jeden z nich poszedł nawet o krok dalej, sięgając w swoich poszukiwaniach aż do podkrakowskiego Zabierzowa. Wykazał mianowicie, że
„gdyby wyciąć «Za» i końcowe «w», polskie miasteczko zmienia się w Bierzo81”.
W dniu wejścia Polski do UE galisyjski dziennikarz z „La Voz de Galicia” na
pisał: „Tak jak Ural na północnym wschodzie, podobnie Galicia na południo
wym zachodzie jest końcem świata dla każdego Polaka. Ale wychodzi na to, że jesteśmy podobni [gal. cuspidiños]”. Autor z sarkastycznym humorem tłumaczy, że polska Galicja przypomina tę hiszpańską, „z czasów, kiedy nie prowadzono jeszcze kontroli sanitarnej u krów”. I dalej piszę, że Galisyjczyków i Galicjan [galitzianos y galicianos] połączyło „rozmnażanie krów i traktorów”, a także „by
cie biednymi regionami pośród bogatych”82.
81 Bierzo to comarca - czyli niewielka jednostka administracyjna - w regionie Castilla y León, której mieszkańcy posługują się także językiem galego, ze względu na bliskość Galicji. Może z tego powodu autor zamieścił to spostrzeżenie w tekście dotyczącym występowania dwóch Galicji. Zob. M. Cuenya, Cracovia, Galicia y El Bierzo, „Diario del León”, 10 X 2005, http://www.diariodeleon.es/noticias/bierzo/cracovia-galicia-y-bie rzo_221637.html (10.09.2012).
82 L. Blanco, dz. cyt.
83 Lugo conoce a la Galitzia polaca, „La Voz de Galicia”, 3 XI 2000, http://www.lavozdegalicia.
es/hemeroteca/2000/1 l/03/271232.shtml (10.09.2012).
84 Tamże.
Poza symbolicznym wymiarem podobieństwa istnieją także jego jak najbar
dziej namacalne przesłanki. Innymi słowy, uczucie bliskości, niezależnie od tego, jak bardzo jest wyobrażone i „wymuszone” przez zbieżność nazw, prze
radza się czasem w coś realnego. Już ponad dekadę temu przypieczętowano partnerstwo kulturalne między dwoma „siostrzanymi” miastami z dwóch Gali
cji: Krakowem i Lugo. Nad Atlantykiem zagościły wytwory polskiej (a dokład
niej krakowskiej, galicyjskiej) kultury i sztuki. Urzędujący wówczas ambasador Polski w Hiszpanii wyraził - przywołane z artykule w „La Voz de Galicia” - przekonanie, że to zbratanie się dwóch regionów spowoduje, że „Galicia zapo
zna się z Galisyjczykami z Polski” [dosł. los gallegos de Polonia]. I odwrotnie - że mieszkańcy polskiej Galicji poznają lepiej tę drugą, bo jak dotychczas kojarzyli ją jedynie z Santiago de Compostela83. Zważywszy na to, że w tekście artyku
łu zaprezentowano Kraków (którego zabytkowe centrum znajduje się pośród
„dziesięciu najpiękniejszych na świecie” - nie podano jednak których) jako
„miasto położone między Karpatami a Morzem Bałtyckim, na lewym brze
gu górnego biegu Wisły”, nie można się nie zgodzić z autorem, że potrzeba w Hiszpanii więcej informacji o „drugiej Galicji”84.
CZĘŚĆ III 245