• Nie Znaleziono Wyników

Grecja w okresie wojen perskich

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Grecja w okresie wojen perskich"

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)

T E K S T Y Ź R Ó D Ł O W E

DO NAUKI HISTORJI W SZ K O LE ŚRED N IEJ l/o ir

ZES7

G R E C J A

W OKRESIE WOJEN PERSKICH

i ? W Ś W IE T L E ŹR Ó D E Ł P R Z E D S T A W IŁ

J E R Z Y K O W A L S K I

P R O F . U N IW . J A N A K A Z . W E L W O W IE

TREŚĆ N ™ 6:

I. Powstanie Jońskie.

1. Potęga perska

2. Rada wojenna księiąt jońskich 3. Ateny staję w obronie Jonów 4. Rozgrom Jonów

II. Najazdy Perskie.

5. Rozbicie floty Mardonjusza ó. Wyprawa Datysa i Artafrenesa 7. Bitwa pod Maratonem

8. Po ziemię i wodę...

9. Przekopanie Atosu

10. Budowa mostów na Helesponcie 11. Łzy monarchy

12. Przeprawa 13. Spis armii 14. Obrona Termopil

15. Symonidesa pochwala poległych pod Termopilami

16. Bitwa pod Salaminę 17. Wieść w Persji o klęsce 18. Powrót Wielkiego Króla do Azji 19. Zwycięstwo poa Platejami

III. Wojna zaczepna z Persami.

20. Bitwa pod Mykale

21. Zgon zwycięzcy z pod Maratonu 22. Oblężenie Ejony nad Strymonem 23. Chwała Cymona

■ (i ipis 24. Podwójne zwycięstwo

medontem r. 466

25. Działalność budownicza Cymona IV. Państwo Ateńskie.

26. Obwarowanie Aten

27. Koniec Temistoklesa > ¡ 28. Budowa państwa ateńskiego 29. Lista danin ateńskich

30. Uchwała ateńska w sprawie Chal- kis

V. Dzieje wewnętrzne.

31. Dzieje wewnętrzne Aten w pen- tekontaetji

VI. Perykles.

32. Ateny Peryklesowe 33. Potęga Peryklesa 34. Śmierć Peryklesa

VII. Zachód grecki.

35. Wędrówka Focejczyków jońskich 36. Najazd punicki na Sycylję 37. Zburzenie Sybaris

38. Napis na szyszaku etruskim VIII. Filozofja grecka na Zachodzie.

39. Szkoła pitagorejska 40. Zenon Eleata 41. Empedokles

K R A K Ó W — 1923.

NAKŁADEM KRAKOWSKIEJ SPÓŁKI WYDAWNICZEJ

DRUK W. L. ANCZYCA I SPÓŁKI W KRAKOWIE.

(2)

spólczesnych i innych materjałów źródłowych a choćby tylko

przez lekturą dzisiejszych dzieł historycznych, ten już kształ­

tuje nauką historji w myśl zasady pracy produktywnej“ — powiada w swem Pojęciu szko ły pracy najwybitniejszy jej teoretyk w Europie J e r z y K e r s c h e n s t e i n e r (5 wyd.

z r. 1922, str. 67).

1 V '

Już od końca XIX wieku utrwaliło sią w literaturze pedagogicznej Zachodu przekonanie, że wyłączne panowanie metody akroam atycznej odbiera szkolnej na­

uce historji przeważną cząść jej prawdziwie kształcącej wartości. Dzisiejsza nauka historji, obarczająca przedewszyslkiem pamiąć młodzieży, nie może rozwijać w niej krytycyzmu w tej mierze, jakby to zdołała uczynić przez cząściowe przynajmniej oparcie sią na bezpośredniej znajomości najważniejszych choćby źródeł. Toteż w różnych narodach podjąto próby zużytkowania wybranych źródeł historycznych do nauki historji. Próby te znalazły gorące poparcie w spółczesnej teorji p eda­

gogicznej, pragnącej szkołą dzisiejszą przekształcić na „szkołą pracy“, w którejby uczeń wyszedł z roli litylko receptywnej a własnym wysiłkiem umysłowym mógł do­

chodzić do pojącia prawd naukowych. W zakresie nauki historji stawia szkoła pracy bezwzglądny postulat oparcia jej na źródłach.

Pragnąc zadość uczynić ta k ogólno-pedagogicznym wymaganiom, jak i po­

trzebom samej nauki historji, M inisterstwo W. R. i Ośw. Publ. w swych progra­

mach zaleca nauczycielstwu polskiemu zaznajamianie młodzieży z źródłami histo­

rycznemu Ale wprowadzenie nowego kierunku do nauki historji w szkole napo­

tyka u nas niezwykle dotkliwe przeszkody w braku odpowiednich wydawnictw pomocniczych. Kiedy narody zasobniejsze posiadają całe bibljoteki źródeł histo­

rycznych do użytku szkoły przeznaczonych, u nas niedostępne są wydania naj­

bardziej podstawowych tekstów , które mogłyby w' całości być przez młodzież czytane. Uwzględniając wzorowe publikacje zagraniczne tego rodzaju, podjęła K ra­

kowska Spółka Wydawnicza wydawnictwo

T E K S T Ó W Ź R Ó D Ł O W Y C H

DO NAUKI HISTORJI W SZKOLE ŚREDNIEJ W 60 zeszytach jednakich rozmiarów (po 32 strony druku) i jednakowej, możliwie najniższej ceny przyniosą Teksty źródłowe wybór materjału źródłowego, któryby towarzyszyć mógł nauce od samych początków, od starożytnego Egiptu, aż do historji naszych dni. O pracowanie Tekstów źródłow ych powierzone zostało najznakomitszym uczonym polskim, dającym gw arancję znajomości materjałów źródłowych z pierwszej ręki, nie z cudzych streszczeń i kompilacyj. Mimo wiel­

kich trudności — autorowie niektórych zeszytów musieli dla opracowania ich wyjeżdżać do bibljotek zagranicznych — wydawnictwo dało się całkowicie zor­

ganizować dzięki pełnemu zrozumieniu potrzeby tego rodzaju pracy przez uczo­

nych polskich i obecnie dobiega końca. W ciągu najbliższych miesięcy 60 ze­

szytów Tekstów źródłowych znajdzie się w rękach nauczycieli i młodzieży, przy­

nosząc obfity m aterjał na 120 arkuszach druku bardzo zwartego.

Wydawcy zdają sobie sprawę z tego, że Teksty źródłowe nie zastąpią z jednej strony podręcznika szkolnego,'a z drugiej — ustnego wykładu nauczy­

ciela nie uczynią całkowicie zbędnym; wszak przy największych rozmiarach wy­

dawnictwa nie jest możliwy taki dobór tekstów źródłowych, któryby potrafił zamknąć w sobie całą sum ę potrzebnych wiadomości historycznych — zawsze muszą być one nietylko objaśniane, ale wiązane i uzupełniane przez nauczyciela.

Jednakże wydaje się rzeczą prawdopodobną, iż Teksty źródłowe w obecnych rozmiarach i doborze okażą się pierwszorzędnem ułatwieniem pracy nauczyciela a zarazem umożliwią samodzielny wysiłek uczniowi przez zetknięcie go bezpo­

średnie z źródłem żywem, ciekawem i autentycznem.

Zarazem liczą się wydawcy i z tą ewentualnością, że większość nauczy-;

cieli nie będzie m ogła całości Tekstów źródłow ych wyzyskać przy swoim wykła-

(3)

GRECJA W OKRESIE WOJEN PERSKICH

W ŚWIETLE ŹRÓDEŁ PRZEDSTAWIŁ

J E R Z Y K O W A L S K I B ¡-\l

o A B

K

*

PROF. UNTW. JANA KAZ. WE U ^ j 4 P i a g ą Q i C Z f l G i

I. W G L IW IC A C H

POW STANIE JOŃSKIE.

1. Potęga perska.

(Herodot 3, 88—97). D arjusz, syn Histaspesa, został obrany królem;

podlegały m u wszystkie ludy Azji, prócz Arabów, podbite przez Cyrusa i Kambyzesa. Persowie nie ujarzm ili Arabów w lud poddańczy, ale przyjęli ich do przym ierza, skoro Arabowie przepuścili przez kraj swój Kambyzesa do Egiptu... D arjusz spowinowacił się związkam i m ałżeń- skiem i z pierw szem i rodam i P ersji, poślubiwszy dwie córki Cyrusa, Atosę i Arlystonę... Blask potęgi oprom ienił jego panowanie. N ajpierw w ystaw ił posąg kam ienny jeźdźca z takim napisem : Darjusz, syn H i­

staspesa, dzielnością rum aka... i giermka... zdobył tron perski. Następnie podzielił Persję na 20 prow ineyj; które Persowie nazyw ają satrapjam i.

W yznaczył więc prow incje i nam iestników , a potem nałożył daniny na lud każdy i jego sąsiadów, i'znow u za nim i n a ludy następne, i tak co­

raz dalej. A taki zaprowadził podział prowineyj i dan in corocznych:

Od Jonów-, Magneto w azjatyckich, Eolów, Karów, Lycy jeżyków, Milyeów i Pam filów (bo wszyscy razem płacili jedn ą daninę) 1 wpływało 400 srebrnych talentów . To okręg pierwszy. Od Myzów, Lydów, L a- zonjów, K abaljów i Hyteneów 500 talentów. To okręg drugi. Od Heles- pontyjczyków, m ieszkających na prawnym brzegu, Frygów, Traków azja­

tyckich, Paflagonów, Marjandymów i Syrów d anina wynosiła 360 talen­

towa To okręg trzeci. Od Cylicyjczyków 360 białych koni — codzień je ­ den — i 500 srebrnych talentów. Z tych 140 łożono n a konnicę, strze­

gącą ziemi Cylicyjczyków, a 360 w pływ ało do szkatuły D arjusza. To okręg czwarty. Od m iasta Posidejon... i całego obszaru między niem a Egiptem — z w yjątkiem A rabji, wolnej od daniny — wynosiła ona 350 talentów . W tym okręgu leży cała Fenicja, Palestyna Syryjska i Cypr. To okręg piąty. Od Egiptu, A rabów sąsiadujących z Egiptem, Cyreny i Barki (te bowiem należą do okręgu egipskiego) wpływało 700

talentów, p ró c z sre b ra za ryby z jeziora Moj rys; otóż prócz tego srebra i przym iaru zbożowego, wpływało 700 talentów. Zaś zboża w ym ierzają

120.000 m iar załodze perskiej w7 Białym Murze w Memfis i ich posił­

kom. To okręg szósty. Satagidzi, Gandaryjczycy, Dadydzi i Aparyci, 1 Do satrap y tej prow incji, G adatasa, w ysłał Darjusz list, którego orygi­

n ał (lub też może odpis późniejszy tegoż oryginału), w yryty na kam ieniu, prze­

chow ał się do dziś dnia (Diltenb. Syll. Inscr. Gr.3 i, 22). Brzmi on tak:

»Król królów , D arjusz, syn Histaspesa, zaw iadam ia swego niewolnika G adatasa: dow iaduję się, że nie we wszystkiem stosujesz się do moich pole­

ceń. W praw dzie podnosisz upraw y mej ziemi, sadząc w Azji nadm orskiej ro ­ śliny owoconośne z za E ufratu; cłrwalę twoje zam ierzenia, i skarbisz sobie, niemi w ielką łaskę w domu panującym . Ale niweczysz moją dążność religijną,' i d la­

tego. o ile nie zmienisz się, dam ci odczuć mój gniew i urazę. N akładałeś po­

d atk i na upraw iaczy św iętych sadów Apolina, i kazałeś okopać poświęcone odłogi, jakbyś nie znał uczuć przodków moich w zględem boga, który objawił Persom p raw d ę najczystszą...«

T ek sty ź ró d ło w e N r. 6. (G re c ja w o k re sie w o jen p e rs k ic h ). 1

(4)

Suz i reszty ziemi Kisyjczyków 300. To okręg ósmy. Od Babilonu i reszty A syrji otrzym ywał 1000 srebrnych talentów i 500 paziów. To okręg dzie­

wiąty. Od Agbatan, reszty Medji, Parykanjów i Ortokorybamtjów 450 ta ­ lentów. To okręg dziesiąty. Iyaspijczycy, Pauzykanie, P antym aci i D a- rejci odsyłali razem 200 talentów . To okręg jedenasty. Od B aktrjan i k ra ju aż po Ajglów7 danina w ynosiła 360 talentów. To okręg dw unasty.

Od ziemi Paktyjskiej, Armeńczyków7 i ludów7 sąsiednich aż do m orza Czarnego 400 talentów. To okręg trzynasty. Od Sagartjów , Sarangeów, T am anajów , Utjów, Myków i w yspiarzy n a m orzu Czerwonem... — od tych wszystkich d anina w ynosiła 600 talentów. To okręg czternasty. Sa- kowle i Kas pij czy cy dow7ozili 250 talentów7. To okręg piętnasty. P arto - wie, C horasm jow ie/Sogdow ie i Areje 300 talentów ; to okręg szesnasty.

Parykanjow ie i Etjopow ie azjatyccy dow7ozili 400 talentów ; to okręg siedm nasty. Matjenom, Saspejrom i Alarodjom nałożono 200 talentów;, to okręg ośm nasty. Moschom, Tybarenom , Makronom, M osjnojkom i Ma­

rom zapowiedziano 300 talentów daniny; to okręg dziewiętnasty. Ćma Indów, najliczebniejsza ze znanych nam ludzi na świecie, d o w o z iła — do tych w szystkich innych wym ienionych dan in — .360 talentów p ia­

sku złotego; to okręg dwudziesty...

Sum a tych wszystkich danin wynosiła w w alucie Eubejskiej rocznie 14.560 talentów71; cyfry drobniejsze opuszczam. Taka danina w pływ ała do skarbca D arjusza z Azji i kilku okolic Afryki. Z biegiem czasu now7a danina zaczęła n adp ły w ać'z w ysp i k rain n a północ od Tesalji. Całą tę daninę W ielki Król w ten sposób przechowoje: w7lew7a kruszec stopiony do beczek z gliny palonej, a napełniwszy naczynie, odejm uje czerep.

W razie potrzeby pieniędzy, odkrusza tyle, ile razu każdego potrzebuje...

Jednej ziem i perskiej nie wyliczyłem wśród ludów7 płacących daninę;

Persowie bowiem zam ieszkują ziemię w olną od ciężarów.

2. Rada wojenna książąt jońskich.

(Her. 5, 36). ...Arystagoras n aradzał się ze spiskowcami, w yjaw ił własne zdanie, i podał wiadomości od Histjeusza. W szyscy inni podobnie oświadczyli się, w zyw ając do powstania, tylko historyk H ekatajos odra­

dzał z początku wytaczać wrojnę królowi perskiem u, w yliczając w szyst­

kie lu d y podw ładne berłu D arjusza, i m alu jąc obraz jego potęgi. Skoro przekonał się o bezskuteczności nam ow y swojej, doradzał z kolei opa­

nować morze okrętam i. Inaczej nie widział możności powodzenia (bo — jak mówił — znał słabość Miletu), jeżeliby jednak zabrać ze św iątyni w' B ranchidach pieniądze, które Sycylijczyk Krezus złożył tam , m iałby wielkie nadzieje, że w tedy ow iadną morzem, i tak sam i będą m ieli pie­

niądze do użycia, i nieprzyjaciele ich nie złupią... W praw dzie ten w nio­

sek nie uzyskał większości, ale jednak uchwalono wzniecić powstanie...

T ak otw7arcie Arystagoras zbuntow7ał się, i chw ytał się wszelkich sposo­

bów7 przeciw7 Darjuszowi. Najpierw7 więc n ib y zrzekł się ty ra n ji, i ogło­

sił równość praw obywatelskich w Milecie, aby Milezyjczycy ochotnie przyłączyli się do pow stania; następnie czynił to sam o w reszcie Jonji, ł jednych tyranów7 w7ypędzał, innych schw ytanych n a okrętach, które zjechały się n a Naksos, odsyłał — każdego swemu m iastu; liczył n a w dzię-

1 Przeszło 80 m iljonów franków francuskich przedw ojennych.

(5)

czność tych m iast. Mityleńczycy, odebrawszy tyrana Koesa, wyw iedli go natychm iast za miasto, i ukam ienow ali, Iiym ejczycy puścili swego wolno; podobnie większość innych m iast uw olniła swych tyranów . Tali ly ran je ustały po m iastach, a Milezyjczyk Arystagoras, skoro obalił ty ­ ranów", kazał każdem u m iastu w ybrać sobie dowódcę, sam zaś popłynął następnie z orędziem do Sparty. Trzeba mu było wyszukać jakieś po­

tężne przymierze.

3. Ateny stają w obronie Jonów,

(Her. 5, 96). Skoro H ipjasz (sy n Pizysłrala, pozbawiony tyranji w Atenach) przybył z Lacedem onu do Azji, poruszał wszelkie sprężyny, by oczernić Ateny przed A rtafrenesem ł, i zabiegał ze wszystkich sił, jakby dostać Ateny pod panow'anie swroje i D arjusza. Ateńczycy n a wieść o know aniach H ipjasza, w ysłali posłów" do Sardes z żądaniem , by Persowie nie słuchali banitów' ateńskich. Ale A rtafrenes kazał im, je ­ żeli chcą w yjść cało, przyjąć z powrotem H ipjasza. Odpowiedź nie po­

dobała się Ateńczykom; uchwulono otw urty stan w ojenny z Persam i.

W tem rozdrażnieniu umysłów' przeciw Persom przybył do Aten Mile- zyjczyk Arystagoras, w ydalony ze Sparty przez króla Kleomenesa (po nieudałem poselstwie). W szakże Ateny górowały potęgą nad resztą państw greckich! Arystagoras stan ął przed Zgrom adzeniem i powtórzył to samo, co mówił w Sparcie, o bogactwach Azji, o w idokach w ojny z Persam i... że nie używ ają an i tarczy, ani dzidy, i łatwro ich pokonać.

Ponadto rozwodził się, że Milet jest kolonją ateńską i godzi się wielkiemu państw u ich ocalić. Nie szczędził obietnic — potrzeba przynaglała — aż ich przekonał... Ateńczycy uchw alili wysłać 20' okrętów n a pomoc Jo ­ nom... Te okręty stały się dla Greków' i barbarzyńców' początkiem n ie ­ szczęść.

4. Rozgrom Jonów.

(Her. 6, 8—12, 18—21). Przy Milecie leży wysepka Lade... T am flota jońska przybyła, a z nią Eolowie Lezbijscy... W szystkich trójrzędowców było 353... barbarzyńcy m ieli 600 okrętów... Jonowie zebrani n a Ladzie odbywali wiece, a m iędzy innem i w'od za m i dowódca Focejski, Dionizy, przem ówił w te słowa: »Jończycy, spraw a nasza stanęła n a ostrzu brzy­

twy i albo być n am w olnym i albo niew olnikam i — co gorsza, zbiegami!...

Posłuchajcie m ię i złóżcie los w asz w m oje ręce...« Na te słowa Jonowie oddają się pod rozkazy Dionizego... (B itw a morska zakończyła się roz­

sypką Jonów)... Zwycięscy Persow ie oblegali Milet od lądu i m orza; aż podkopam i i m achinam i różnorakiem i biorą m iasto z kretesem w szó­

stym roku od buntu Arystagorasa. W yprzedali je w niewolę, i spełniło się nieszczęście wywnużone Miletowi przez wyrocznię delficką... Perso­

wie zajęli sam i część ziem i Milezyjeżyków, t. j. okolice m iasta i równinę, a wyżynę oddali w posiadanie K arom pedazejskim... Ateny ból swój z pow'odu zdobycia Miletu objaw iły przy wielu innych sposobnościach, ale szczególnie podczas przedstaw ienia d ram atu F ry n ich a o zdobyciu Miletu: cały tea tr zalał się łzam i, skazano poetę n a grzywnę 1000 drachm za przypom nienie klęski narodow ej, i zabroniono n a przyszłość w ysta- ; wiać ten dram at.

1 B rat D arjusza, nam iestnik Sardes; syn jego, tegoż im ienia, dowodził w ojskam i perskiem i pod M aratonem.

1*

(6)

NAJAZDY PERSKIE.

5. Rozbicie floty Mardonjusza.

(Her. 6, 44—5). ...opływali Atos. W tem uderzył n a nich potężny w ia tr z północy i bez poham ow ania m iotał ciżbą okrętów, w yrzucając je n a Atos. Podobno około 300 okrętów rozbiło się i więcej niż 20.000 lu ­ dzi śmierć znalazło. M orze dziko szalało wokół Atosu; jedni ginęli roz­

ryw ani przez zwierzęta drapieżne, in n i rozbijali się o skały; ci pływać nie um ieli, i to im niosło zagładę, innych chłód dobijał. Takie były losy floty. M ardonjusz z piechotą rozbił obóz w Macedonji; w nocy opadli go traccy Brygowie i w ielu wycięli, a M ardonjusza samego zranili... T ak I w ypraw a ta po klęsce haniebnej wróciła do Azji.

6. Wyprawa Datysa i Artafrenesa.

(Her. 6, 94)... W obec niepowodzenia w ypraw y m orskiej M ardonju­

sza D arjusz odebrał m u dowództwo naczelne i wysłał dwóch nowych wodzów przeciw E r e tr ji1 i Atenom, Meda Datysa i Artafrenesa, syna A rtafrenesa, swego synowca. W ysyłając, ich, nakazał, aby całą ludność Aten i E retrji uprowadzili w niewolę i spętaną staw ili przed jego oblicze...

S 7. Bitwa pod Maratonem.

(Her. 6, 102—117)... U jarzm ili E retrję i po odpoczynku kilkudnio­

wym. popłynęli na Attykę, wielkiem półkolem opasując granicę attycką — w nadziei, że lak samo powiedzie im się z Ateńczykami, ja k z E retrej- czykami. Najodpowiedniejszą okolicą Attyki dla konnicy i najbliższą E re trji był M araton; fam też wiódł Persów Hipjasz, syn Pizy strata. Ró­

wnież Ateńczycy, na wieść o tern, w yruszyli n a obronę do M aratonu, pod wodzą 10 strategów; dziesiąty był Milcjades... Już ustaw ionym do walki w świętym obwodzie Heraklesa Aleńczykom nadeszło z pomocą pospo­

lite ruszenie Platejczyków... Różnica zdań panow ała pośród strategów ateńskich; jedn i nie chcieli dopuścić do w alki — bo zbyt mało ich jest, by mogli zmierzyć się z a rm ją perską, inni — między m m i M ilcja­

des — dom agali się bitwy... lecz polem arch przyłączył się do sądu b a r­

dziej stanowczych i postanowiono zetrzeć się. Ponieważ dowTództwro co- dzień przechodziło na innego stratega, więc strategowie pragnący roz­

strzygnięcia, zrzekli się swej kolei na rzecz M ilcjadesa. Ten przyjm ow ał od każdego, ale czas rozpraw y odraczał n a swój dzień. Nadszedł dzień dowództwa M ilcjadesa i w iedy Ateńczycy ustaw ili się do walki. Pole­

m arch dowodził praw em skrzydłem, tak i bowiem był przepis ateński.

Z kolei szły wszystkie fyle, w porządku spisu. Piątejczycy stanęli na końcu, tworząc skrzydło lewre. Dlatego podczas uroczystości, jakie Ateń­

czycy obchodzą co 5 lat n a pam iątkę bitwy, herold ateński m odli się o pomyślność zarówno Ateńczykówr, jak i Platejczyków. Tymczasem Ateńczycy ustaw iali się do bitw y pod Maratonem, i tak to wyglądało: linja grecka dorów nyw ała wprawdzie długością lin ji perskiej, lecz środek grecki m ierzył zaledwie kilka szeregów7 grubości i w tern m iejscu front był najsłabszy, oba zaś skrzydła były mocne i liczebne.

Już wojsko stało w szeregu i ofiar}' zapowdadały się pomyślnie, gdy Ateńczycy, nie czekając na hasło, biegiem runęli na barbarzyńców. Prze-

1 E re trja użyczyła rów nież pomocy pow stańcom jońskim.

II.

(7)

slrzeń między obiema linjam i wynosiła praw ie 8 staj. Persowie, na w i­

dok zbliżającej się naw ałnicy, gotowali się do opora; bo w idok garstki pędzących, bez konnicy, bez łuczników, budził w Persach podejrzenie, czy jakiś szał nie gna Greków n a zgubę doszczętną. Takie to były do­

mysły barbarzyńców ; aż Aleńczycy zw arli się chm arą z barbarzyńcam i, i stoczyli bój pam iętny. Pierw si z Greków — ja k pam ięć sięga — natarli biegiem n a wroga, pierw si znieśli widok szaty perskiej i ludzi w nią odzianych. Dotychczas sam o imię Persa nieciło postrach w uchu grec- kiem. Bitwa pod M aratonem przeciągała się. W centrum szyku, gdzie Persowie sam i i Sakowie stanęli, zwyciężyli barbarzyńcy. W ięc w tym odcinku barbarzyńcy zwyciężyli i przełam awszy front grecki ścigali ich w głąb Attyki; Ateńczycy i Platejczycy byli górą n a obu skrzydłach, ale nie um acniali swego zwycięstwa pościgiem rozsypanej części wojska barbarzyńskiego, lecz zam knęli oba skrzydła w półkole, okrążające zw y­

cięskie centrum perskie i złam ali je po walce. Persowie zaczęli uciekać, a ci n astaw ali na nich, tnąc i rażąc, aż dotarli do m orza; tu ognia krzy­

czeli i czepiali się okrętów. I w tym boju padł bohatersko polem arch K a- lim ach, padł jeden ze strategów Stezyleos, syn Trazylea, padł Kynegej- r o s ł, syn Euforjona, cięciem siekiery pozbawiony ręki, w chwili gdy uchwycił się nią dzioba okrętu, padło wielu innych Ateńczyków' głośnego nazw iska. W len sposób Ateńczycy opanowali siedm okrętów, z resztą okrętów barbarzyńcy zdołali odbić od brzegu, zabrali z w yspy zostawio­

nych tam jeńców z E re trji i już opływali Sunjon, chcąc wcześniej od Ateńczyków zdążyć do Aten. O pinja ateńska dopatryw ała się w Alkmeo- nidach sprawnów' tego pomysłu: Alkmeonidzi m ieli ułożyć się z Persam i, że zatkną wysoko tarczę, kiedy ju ż Persowie będą w okrętach, n a znak, że wszystko gotowce. Persowie tedy opływali Sunjon, a Aleńczycy co tchu spieszyli z pomocą ku stolicy; zdążyli też przed barbarzyńcam i i — ja k przybyli z H eraklejon m aratońskiego — tak rozłożyli się — po przybyciu — obozem w innęm Heraklejon, w Kynosarges. Okręty b a r­

barzyńskie ukazały się na pelnein morzu przed Faleronem (była to ów­

czesna przystań Aten), poczem okręciły dzioby i odpłynęły z powrotem — do Azji. W bitw ie m aratońskiej poległo 6400 barbarzyńców- i 192 A teń­

czyków'.

8. Po ziemię i wodę...

(Her. 7, 32). Skoro tylko Kserkses przybył do Sardes, wysłał he­

roldów' do Grecji z żądaniem ziemi i wody; również mieli zapowiedzieć, by gotownć uczty na przybycie W ielkiego Króla. Tylko do Aten i do Sparty nie posiał po ziemię, zresztą wcszędzie. Żądanie to ziemi i wody ponowił w' nadziei pewnej, że ci, którzy przedtem odmówili wwsłańoom D arjusza, teraz dadzą ze strachu; więc, chcąc przekonać się, posiał.

9. Przekopanie Atosu.

(Her. 7, 22—h)... Praw ie od trzech lat czyniono przygotowania pod Alosem. Okręty stały n a kotwicy w E lajus n a Chersonezie, i stam tąd po­

czynając, najróżniejsze wojska kopały na zmiany, pod batem . Także lu d­

ność okoliczna kopała... Atos — to góra wysoka i słynna; opada ku m o­

rzu i ludzie na niej m ieszkają. W ąski przesmyk, 12 staj długości, bie­

gnie u-podnóża góry, rów ninny lub lekko pagórkowaty, od m orza Aka;n- 1 B rat poety Ajschylosa.

(8)

tjów do m orza naprzeciw Torony... Kierunek wytyczono sznurem , i gdy rów pogłębiał się, stojący n a dnie kanału kopali, a inni podaw ali ziemię świeżo wykopaną robotnikom, którzy stali na drabinach n a d nim i, ci znowu innym , aż ziem ia znalazła się w rękach górnego rzędu; ten w y- ' nosił ją n a bok i wyrzucał. W szystkim innym robotnikom, prócz fenic- kich, krawędzie przekopu obrywały się i przysparzały w dwójnasób trudu. Było to natu raln e następstw o jednakowego rozm ierzenia dna i górnych krawędzi. Fenicjanie zaś, jak wogóle sprytni są do robót, tak 1 tu okazali swoją bystrość: wierzch kanału na odcinku swoim kopali dwa razy szerzej, niż w ynosiła przepisana szerokość przekopu, a w m iarę, jak roboty wstępowały w głąb ziemi, zwężali ściany, aż w końcu dno było tak wąskie, jak u innych. Opodal była łąka i na niej urządzono r y ­ nek i targowisko. Z Azji dowożono moc zboża wymłóconego. W edle mego rozum ienia, Kserkses kazał kopać ten kanał przez dum ę i wyniosłość, pragnąc popisać się sw ą potęgą i zostawić jej pom nik potom nym . Można bowiem było bez żadnego zachodu przewlec okręty przez przesmyk; ale on kazał kopać kanał m orski tak szeroki, by dwa trójrzędowce mogły swobodnie obok siebie wiosłować.

1.0. Budowa mostów na Helesponcie.

(Her. 7, 35)... Od Abydos do brzegu przeciwległego jest 7 staj. Już 2 m osty stały na cieśninie, gdy burza w ielka przyszła i potargała w szyst­

ko. Gdy Kserkses dowiedział się, oburzony k a ra ł wym ierzyć 300 batów Helespontowi i zatopić w morzu parę kajdan. Słyszałem nawet, że razem z karcicielam i posłał swoich katów od piętnowania, aby n apiętno­

w ali Helespont. Biczownikom przykazał m iotać m orzu takie barbarzy ń ­ skie i zuchwalcze groźby: »0 gorzka wodo, taką karę pan na ciebie n a ­ kłada, za to że nie skrzywdzone przezeń szkodę m u wyrządziłaś. Czy chcesz, czy nie chcesz, wielki król Kserkses przekroczy cię. Słusznie ża­

den człowiek nie składa ci ofiar, ty m ętna, słona rzeko«. Tak karał im ukarać morze, a dozorcom budowy ściąć głowy. W ysłańcy w ypełnili n ie ­ wdzięczne zlecenie, a nowi budowniczowie klecili mosty. A klecili tak:

staw iali obok siebie pięćdziesięciowiosłowce i trójrzędowce; m ost od strony morza Czarnego liczył 360 okrętów, m ost od strony Helespontu 314; tam te okręty stały bokiem, te z prądem , aby - utrzym ać wiązadła w napięciu. Następnie zapuścili bardzo długie kotwice, aby m ost przy Poncie zasłonić od w iatrów w iejących od m orza Czarnego, a m ost od strony Helespontu stojący zabezpieczyć przed podm ucham i z zachodu, od m orza Egejskiego, wschodu i południa. Między pięćdziesięciowiosłow- cami i trójrzędow cam i zostawili przestrzeń w olną do przejazdu dla czó­

łen drobnych, czyby chciały płynąć do Pontu, czy z Pontu n a zewnątrz, ro te m drew nianem i w indam i przypięli liny do ziemi, nie tak ja k p ier­

wej, przy każdym moście z innego m aterjału, ale po dwie lniane i po cztery z włókien papirusow ych, tej sam ej grubości i okazałości; jednakże liny lniane były stosunkowo cięższe, gdyż łokieć ważył talent. Po skle­

ceniu mostów, napiłow ali krąglaków rów nych długością szerokości m o­

stów i porządnie poukładali je n a wiązadłach spodnich i ten pomost z kolei powiązali linam i. Na to narzucili gałęzi, w yrów nali je i na nie ziemi nanosili, ubiwszy zaś ziem ię pociągnęli po obu bokach ogrodzenie,

(9)

ażeby zwierzęta pociągowe nie płoszyły się, widząc morze pod niem i płynące.

11. Łzy monarchy.

(Her. 7, 44—6). W Abydos Kserkses zapragnął odbyć przegląd ca­

łego wojska. W tym cełu Abydeńczycy już pierwej — n a rozkaz W iel­

kiego Króla — w ybudow ali n a wzgórzu tron z białego kam ienia. Na nim usiadł i z wybrzeża spoglądał na piechotę i na okręty. I zapragnął oglądać m anew ry floty; więc odbyły się i zwyciężyli w nich Sydończycy z Fenicji. Rozradował się Kserkses obrazem gry morskiej i wyglądem w ojsk lądowych. A widząc cały Helespont pokryty okrętam i i całe w y­

brzeża i rów niny abydońskie rojące się od m row ia ludzkiego, uwielbił Kserkses sam siebie, a potem zapłakał. S try j królewski, Artabanos, który zrazu szczerze doradzał Kserksesowi nie wyprawdać się na Grecję, zau ­ ważył łzy m onarsze i zapytał: »Jakżeż to różnie zachowałeś się królu teraz i przed chw ilą; bo uwielbiłeś się, a potem zapłakałeś«. Kserkses odparł: »Żal m ię ogarnął na myśl, jak krótkie jest życie ludzkie, jeżeli z takiej ćmy ludzkiej n ik t za sto la t nie pozostanie«.

12. Przeprawa.

(Her. 7, 56). Kserkses z brzegu europejskiego przyglądał się prze- prawde wojsk, pędzonych balam i. I przeprawdała się a rm ja jego przez siedm dni i przez siedm nocy, bez w ytchnienia. Opow iadają, że jakiś Helespontyjczyk powiedział po dokonanej przeprawde: »Czemu to Boże uczyniłeś się podobnym śmiertelnikowd Persowi, Boże m iano zam ieniłeś n a imię Kserksesa i chcesz rozwalić Grecję, wiodąc ze sobą cały św iat ludzki n a nią; toż i bez tego mogłeś to sam o uczynić«.

13. S p is armji.

(Her. 7, 60). Tymczasem W ielki Król przeliczył w Doriskos arm ję.

Nie mogę podać liczb szczegółowych, bo nikt ich nie zna. Pokazało się, że cała razem a rm ja piesza wynosi 1,700.000 ludzi. Przeliczono ich w len sposób: zgromadzono n a jednem m iejscu 100.000 ludzi i stłoczywszy ich w'edle możności najgęściej, zakreślono dokoła tej m asy obwód zewnę­

trzny; następnie -wypuszczono ludzi, a n a linji obwodowej wybudowano ogrodzenie, sięgające po stan dorosłego mężczyzny. W to ogrodzenie wpędzano iiow-e masy, aż wszystkich przeliczono wr ten sposób. P rzeli­

czonych rozszykowano wedle narodowości.

14. Obrona Termopil.

(Her. 7, 207—28)... Pers nadciągał ku wąw'ozowd i Grecja w Term o- pilach poczęli tracić ducha; wodzowie ich zebrali się n a narad ę >v sp ra ­ wie odwrotu. Ogół Peloponezyjczyków był zdania, by wrócić n a Pelo­

ponez i bronić przejścia przez Istmos. W niosek oburzył Foce jeżyków i Lokrów, a także Leonidas żądał, by zostać n a miejscu, a rozesłać do m iast posłówr z wezw-aniem n a pomoc, gdyż jest ich za mało, by mogli obronić się przed Persam i. T ak Grecy radzili; a tym czasem Kserkses wysłał konnego n a zwiady, ilu Greków jest i co robią. Jeszcze w Te- salji słyszał, że garstka w ojska zebrała się wr wąwozie i że dowodzą nią Lacedemończycy i Leonidas, z rodu Heraklidów. Jeździec zbliżył się do

(10)

obozu, ale nie •widział całego, gdyż nie mógł dosięgnąć okiem szeregów stojących za m urem , świeżo zbudow anym i obsadzonym strażam i; n a ­ tom iast dostrzegał placówki, rozłożone przed m urem . W tedy właśnie L a- cedemończycy pełnili straż przednią. W idział więc, ja k jedni ćwiczyli, a inni czesali się. Zdum iony widokiem, starał się zm iarkow ać liczbę.

Przypatrzyw szy się dokładnie wszystkiemu, odjechał powoli z powro­

tem (ł>o n ik t go nie ścigał, ani naw et nie zw racał n a ń uw agi) i przed­

staw ił Kserksesowi swoje spostrzeżenia. W ielki Król w ysłuchał opow ia­

dania — wydało m u się ono zabaw nem i nie dom yślał się, że w rzeczy­

wistości Grecy gotowali się n a śmierć, sw oją i — wroga... I przeczekał cztery dni, w nadziei, że tymczasem uciekną. Piątego — bo nie zabie­

rali się, lecz z jaw nym bezwstydem i nierozwagą trw ali przy sw ojem — wysyła n a nich — w gniewie — Medów i Kissyjczyków: niech ich żyw­

cem staw ią przed' jego oblicze.

Zaozcm wpadli z impetem Medowie na Greków; tłum y w aliły się pokotem, nowi nadchodzili i m im o porażki w alnej nie cofali się. Ich los uprzytom nić mógł każdem u obecnemu, a przedewszyśtkiem sam em u W ielkiem u Królowi, że siła człeka jest m iędzy m m i, ale m ało mężów.

Starcie trw ało przez dzień cały. W obec opłakanego położenia Medów m iejsce ich zajęli Persowie, przyboczna gw ardja W ielkiego Króla, n a ­ zwana przezeń Hufcem Nieśm iertelnych. H ydam es dowodził; m ieli oni ćó rychło dzieła dokończyć. Jednakże w starciu z Grekami nie powiodło im się lepiej od Medów, gdyż walcząc w wąwozie nie m ogli w ścisku władać swobodnie włóczniami, krótszemi, niż greckie. W arto opisać walkę Lacedemończyków, jak popisyw ali się znajom ością sztuki W ojen­

nej wśród rzucającego się n a oślep żołdaotwa perskiego: to uciekali, z w rzaw ą i łomotem pościgu barbarzyńców za plecami, to — już już do­

ganiani — pełnym obrotem staw ali do twarzy barbarzyńcom i powalali nieprzeliczone rzesze perskie; padało też tam trochę i Spartjatów . W resz­

cie Persowie cofnęli się, nie mogąc wziąć szturm em wejścia; ani w a ta ­ kach kolum nam i, ani żadną formacją. Podczas tych w alk w gardzieli wąwozu m iał W ielki Król trzy razy zerwać się z tronu, z obawy o swe wojsko.

T ak tego dnia barbarzyńcy walczyli i n azaju trz również — wcale nie lepiej; bo poszli znów do szturm u, wiedzeni nadzieją, że tą garstkę w końcu pokryją ranam i, tak iż nie będzie już zdolna ręki podnieść do obrony. A Grecy, podzieleni na oddziały wedle szczepów, walczyli po kolei — prócz Foce jeżyków, którzy obsadzili strażą ścieżkę górską. I tym razem Persowie skończyli ata k odwrotem, nie wskórawszy nic więcej, niż dnia poprzedniego. Zakłopotanie ogarnęło W ielkiego Króla.

W tem zjaw ia się przed nim M elijczyk Efjaltes, syn E urydem a — m arzyła m u się jakaś wielka nagroda od Kserksesa — i zdradza mu ścieżkę górską, która w iodła do Termopil. Zdrada Efjaltesa zgotowała zagładę obrońcom greckim... Persowie potajem nie wrdrapali się n a górę pokrytą dąbrową. A że była cisza bezwietrzna, słychać było wielki sze­

lest liści pod nogam i idących... Focejczycy zerw ali się i chw ycili za broń;

a barbarzyńcy byli tuż. Na widok zbrojnej drużyny stanęli zdumieni, spodziewali się bowiem nie natknąć w drodze n a przeszkodę, a natrafili na wojsko. W tedy dowódca perski H ydam es uląkł się, że to Lacedem oń- czycy i zapytał E fjaltesa, co to za wojsko. Otrzym awszy w yjaśnienie,

(11)

ustaw ił Persów do walki. Focejczycy, zasypani chm urą strzał cofnęli się n a wierzchołek góry i gotowali się na śmierć, w przekonaniu, że atak jest skierow any przeciw nim . Tymczasem Persowie z Hydarnesem i Efjaltesem , nie troszcząc się o Foce jeżyków, zstępowali co prędzej po zboczu górskiemu Grekom w wąwozie n ajpierw wieszczek Megistjasz przepowiedział z ofiar śm ierć o świcie, a potem zbiegowie przybyli z w ie­

ścią o obejściu Persów... W tedy rad a Greków zebrała się, ale zdania były podzielone. Jedni nie pozwalali opuścić stanow iska, drudzy twierdzili przeciwnie. W obec tej różnicy zdań, jedni oddalili się i rozprószyli po .swoich m iastach, inni przygotowani byli zostać n a m iejscu z Leonida­

sem. O pow iadają też, że sam Leonidas, ratu jąc ich od śmierci, odesłał...

Kserkses o świcie złożył zalewkę, zarządził n a kilka godzin w y­

tchnienie i około południa przypuścił szturm , ja k Efjaltes polecił mu, gdyż droga z góry jest bardziej strom a i o wiele krótsza, niż wiodąca pod górę ścieżka okrążająca. Już wrojska Kserksesa zbliżały się; drużyna Leonidasa rozpoczęła śm iertelny w ym arsz i wysunęła się n a rów ninę przed wylot wąwozu, dalej niż uprzednio. W dniach poprzednich straże zostawały n a murze, a oddziały wypadowe walczyły u wylotu i wr szyi wąwozu. Teraz starcie nastąpiło na przedpolu przesmyku, toteż słały się pokosy barbarzyńców'. Dowódcy oddziałów' gnali naprzód m asy, siekąc je balam i n a tyłach. W ielu wpadało do morza i tonęło, o wiele więcej żoł- dactwo tratow ało się żywcem wzajemni^... N ikt nie zważał n a ginących.

Grecy wiedzieli, że śm ierć okrąża1 ich za plecami, więc dobywali w szyst­

kich sił przeciw' barbarzyńcom w szale rozpaczy. Już włócznie skruszyły się prawne wszystkim i mieczami rznęli Persów'. P ada wr boju Leonidas bohatersko, a z nim inni głośnego im ienia Spartanie. Znam nazwiska tych mężów, bo godne są zapam iętania, znam i wszystkich trzystu. Także w ielu sław nych Persów' w tedy padło, m iędzy nim i dw aj synowie D arju - sza... bracia Kserksesa. W ielki tłok bojow y Persów' i Lakonów zwarł się n ad trupem Leonidasa, aż Grecy wywlekli go m ężnym wysiłkiem ku sobie i czterykroć odparli w'roga. Trwrali w tym zwarciu aż do przyby­

cia Efjaltesa.

W ieść o zbliżaniu się Efjaltesa zm ieniła odrazu obraz walki. Grecy cofnęli się do wrąwozu i m inąwszy m ur, wszyscy razem usiedli na p a ­ górku — prócz Teban. Pagórek znajduje s ię .w przesmyku, tam gdzie dzisiaj stoi pom nik Leonidasa z lwem kam iennym . N a tem m iejscu bro­

niących się mieczami, — którym jeszcze zostały — rękam i, zębami, b a r­

barzyńcy zasypali pociskami, jedn i z przodu — bo szli za nim i i rozw a­

lili przedm urze, inni wrokół rozsypani... Pogrzebano ich na tem samem m iejscu, n a którem padli i położono w sp ó ln y napis nagrobny dla nich i dla tych, co zginęli jeszcze przed odejściem części Greków z rozkazu Leonidasa, tej treści:

Z trzema stam i tysięcy tu bitwę stoczyły Cztery Spartan tysiące... i pod te mogiły Odeszły...

T aki napis położono wszystkim razem; a osobny Spartanom : Przechodniu, pow iedz Sparcie, że je j praw wezwanie Znalazło nas posłusznych aż tu — w lym kurhanie.

(12)

15. Symonidesa pochwała poległych pod Termopilami.

(Bergk-Iiiller-C rusius, Anlhologia hjric. 233).

Łza niech pam ięci nie plam i ległych pod Termopilam i!

Święci to są, a-nie zmarli! Żal ich skaml i! My olbrzymy Czcimy, i co czcić w am każem, nie jest grobem, lecz ołtarzem!

Zgon ich wieki pomną! Daleki-sokoli lot ich doli!

W takie Chwała ich całuny przyodziała, i do trun y św iętym kościom na oprawę lak ogrom ną dała sławę, Że ni rdza, ni czasu szpany z głów nie zerw ą im korony!

Grecja honor w straż powierz}’ bożym ogrojcom rycerz}'!

Czyż się trwożym? Ręczą święcie Leonidy krw i pieczęcie, Na nich rubinow y błyska klejnot wielkiego nazwiska.

16. Bitwa pod Salaminą.

(Her. 8, 83—95). Św it różowił się... Grecy zaczęli wypływać wszyst- kiemi okrętami. Równocześnie barbarzyńcy uderzyli. W ięc in n i Grecy obrócili wiosła ku lądowi, jeden tylko Ateńczyk A m ejnjasz z gm iny Palleńskiej w ysunął się naprzód i w padł n a okręt nieprzyjacielski z ta ­ kim rozmachem, że oba okręty nie mogły rozplatać się; zaczem reszita okrętów greckich popłynęła w pomoc i obie linje zw arły się nareszcie...

Naprzeciw Ateńczyków stali Fenicjanie, t. j. n a skrzydle zachodniem, od strony Eleuzyny, Jonowie zaś naprzeciw Lacedemończyków, zajm u­

ją c skrzydło wschodnie, przy Pireuszu... Najwięcej okrętów uległo zdru­

zgotaniu koło Salam iny pod ciosami Ateńczyków i Eginetejczyków. K lę­

ska Persów nie była niespodzianką, ponieważ walczyli bez planu i za­

stanow ienia, gdy Grecy pilnow ali stanow isk i ładu... Padł w boju a d m i­

rał Arjabignes, syn D arjusza, a b rat Kserksesa, padło wielu innych sła­

wnego nazw iska Persów, Medów i sprzymierzeńców, padło trochę i Gre­

ków. Grecy bowiem um ieli pływać i kto z n ich nie zginął w walce na broń białą, ratował się z zatapianego okrętu, przepływ ając na Salam inę;

przeciwnie, większość barbarzyńców nie um iała pływać i tonęła w m o­

rzu. Największe niszczenie okrętów zaczęło się z chwilą, gdy przednie szeregi floty rzuciły się do ucieczki, tylne bowiem zastępy, pragnąc prze­

bić się ku przodowi, aby i one także m ogły popisać się czynem jakim przed królem, w padały na uciekające w łasne okręty czołowe... Ilekroć Kserkses zoczył jakiś czyń m ężny swojej floty, a siedział u stóp góry Ajgaleos naprzeciw Salam iny, zapytyw ał o imię bohatera, a sekretarze królewscy zapisywali nazw isko rodowe kapitan a okrętu i m iasto ro­

dzinne... Cała flota barbarzyńska rzuciła się do ucieczki i usiłowała w y­

płynąć z pułapki w kierunku na Faleron. Ale Egineci zajechali im drogę w przesm yku i dzielnie spisyw ali się. Ateńczycy, law iru jąc wśród chaosu rozbitej floty perskiej, druzgotali okręty napotkane i uciekające, Egineci zaś w ypływ ające przesm ykiem. Ile razy jak iś okręt uszedł przed A teń- czykami, tyle razy w padał z rozm achem na Eginetejczyków... Te okręty barbarzyńskie, które ocalały z ucieczki, przybyły do Faleronu, pod osłoną w ojsk lądowych. N ajbardziej ze w szystkich Greków’ odznaczyli się w b i­

tw ie salam ińskiej Eginetejczycy, potem Ateńczycy... Ateńczyk A rysty- des, syn Lizymacha,... takie obrał sobie zajęcie wśród powszechnego za- 5 m ieszania: wziął oddział ciężko zbrojnych, którzy byli rozstawieni wzdłuż wybrzeża Salam iny (byli lo Ateńczycy), przewiózł ich i w ysa­

(13)

dził n a wysepkę Psytaleję i wyciął z nim i wszystkich Persów, lam z n a j­

dujących się.

17. W ieść w Persji o klęsce.

(Ajschylos, Persowie 399—MO, tłum . J. Kasprowicz).

(Goniec ...Na przedzie praw e skrzydło w porządku się toczy, opowia- A za niem cała flota. Od razu też wzięci

da): Potężny h ym n w przestwory: »0 heleńskie dzieci!

R atujm y sw ą ojczyznę, sw ą dziatwę, swe żony, Mogiły swoich przodków i św iątynne trony

Ojczystych bóstw, gdyż oto bój się n asz rozpocznie!«

I z perskich też gardzieli rozległ się niezwłocznie Ogrom ny krzyk — nie było czasu n a w ahanie.

W te tropy dziób spiżowy przeciw dziobom stanie, Na okręt rusza okręt, a znak do rozpraw}'

Helleński rzucił statek, wierzch lojnickiej naw y Na drzazgi potrzaskawszy. Dzielnie w poprzód staw ał Przeciwko naporow i perskich hufców naw ał.

Lecz polem, gdy się ciżba naszych łodzi zw arła W cieśninie, tak że pomoc znikąd nie dotarła, Poczęły się wzajem nie, sprawce w łasnej zguby, Druzgotać, kruszyć ściany spiżowymi dzioby.

H elleńskie zaś okręty, rozważnie dokoła Objąwszy naszą flotę, m iażdżyły jej czoła I boki. T rup po trupie, zrąb padał po zrębie, Że oczom gdzieś się morskie pochowały głębie.' Na skałach pełno szczątków drużyny poległej, A statki naszej floty, które jeszcze zbiegły W popłochu i rozsypce, ach! że patrzeć luto Na bezład tej ucieczki, rażono i kłuto Złomami n aw i wioseł, by one tuńczyki, By ryby w czas połowu. Podniosły się krzyki.

L am enty i przechwałki wzbiły się n a d tonie, ( Aż wszystko noc ukryła w. swej czarnej zasłonie...

Dla statków niedostępny, m ały ostrów leży Pod sam ą Salam iną, gdzie się wzdłuż wybrzeży Skalistych skocznym pląsem w ierny P an przechadza.

W ysłała ich tam wszystkich święta króla władza, By w pień powycinali helleńskie zastępy,

Jeżeliby się chciały schronić śród tej kępy Po stracie swych okrętów. Zasię swoich mieli Ratować, jeśli trzeba, z m orskich wód topieli.

Żle przyszłość król przewidział. Bo kiedy bogowie Zwycięstwo dali flocie helleńskiej, w net m rowie Tych naszych nieprzyjaciół, w tw arde zbrojnych spiże, W ybiegło ze swych łodzi i w szalonym wirze

Dopadło onej wyspy, tak że nasi wroje

Nie m ieli się gdzie zwrócić. Straciwszy ostoję, Prażyli ich głazami, lub, w ierząc cięciwde.

Grad bełtów na nich słali. Lecz tamci, szczęśliwie

(14)

Uszedłszy pewnej śmierci, niby potok wrzący Zalali cały ostrów i w walce gorącej

Dopóty naokoło bili coraz wścieklej, _

Dopóty siekli naszych, aż wszystkich wysiekli.

Zaszlochał strasznie Kserkscs, patrząc, ja k w szeregu . Tej młodzi śm ierć szaleje: U morskiego brzegu

Siedzisko m iał, na skale, dla wszystkich widomej:

I szaty swe rozdarłszy, jęczał w glos, ogromy Tej klęski opłakując. Pieszym hufcom potem Ucieczki jąć się kazał i sam się odwrotem Ratował śród popłochu...

18. Powrót W ielkiego Króla do Azji.

(Her. S, 117—9). Persowie przemaszerowali przez T rację i przybyli nad cieśninę, poczem przepraw ili się n a okrętach pospiesznie przez He- lespont do Abydos; nie zastali ju ż mostów linowych; burza je zerwała.

Siedząc w Abydos m ieli więcej pożywienia, n.iż udaw ało się zdobyć po drodze. Toteż jedząc bez um iarkow ania i pijąc znowu inną wodę, gi­

nęli masowo; a były to szczątki wojska. Reszta przybyw a z Kserksesem do Sardes. O pow iadają także inaczej: skoro Kserkses w odwrocie z Aten przybył do E jony pad Stryinonem, nie odbywał już dalej pochodu z w oj­

skiem, ale polecił H ydam esow i odprowadzić arrnję do Helespontu, a sam wsiadł n a okręt fenicki i płynął do Azji. W czasie jazdy w icher od Stry- nionu dopadł go, pędząc fale. O rkan wzmagał się, a pokład okrętu ugi­

nał się pod natłokiem św ity Kserksesa. W tedy król w strachu śm iertel­

nym krzyknął do sternika, czy jest jaki ratunek dla nich. S ternik od­

powiedział: »Panie, niem a żadnego, jeżeli nie pozbędziemy się ciżby p a­

sażerów«. Na te słowa Kserkses m iał powiedzieć: »Persowie, teraz po­

każcie, kto z w as troszczy się o W ielkiego Króla; w waszymi to chyba ręku m oje ocalenie«. Jeszcze to mówił, a św ita biła przed nim pokłony i rzucała s;ę w morze. T ak okręt, uwolniony od nadm iernego ciężaru, przybył cało do kraju. Kserkses, ledwo wysiadł na ziemię, m iał ta k so­

bie postąpić: obdarzył złotymi wieńcem sternika za ocalenie życia k ró ­ lewskiego, ściął za przypraw ienie o śm ierć tylu Persów. Ta w ersja o po­

wrocie Kserksesa nie w ydaje m i się bynajm niej prawdopodobna, szcze­

gólnie śmierć Persów. O ile bowiem tak sternik powiedział do Kserksesa, to na dziesięć tysięcy' zdań jednoby nie sprzeciw iło się, że król nie byłby tak postąpił, ale dostojnikom perskim kazałby z pokładu udać się n a spód okrętu, a wyrzuciłby' do m orza odpowiednią ilość wioślarzy fenic- kich. W ięc Kserkses, ja k przedtem powiedziałem, w pochodzie razem z wojskiem wrócił do Azji...

19. Zwycięstwo pod Platejami.

(Her. 9, 61—70)... Persowie zw arli tarcze niurem i wypuścili grad strzał. S partjaci znaleźli się w przykrem położeniu, a ofiary w ypadały niepom yślnie. W tedy Pauzanjasz podniósł oczy ku platejslciej świątyńce H ery i błagał boginię, by nie zawiodła ich nadziei. Jeszcze nie skoń- _ czyi się modlić, gdy Tegeaci pierwsi zerw ali się i ruszyli na barb arzyń ­ ców. N atychm iast po m odlitw ie P au zanjasza ofiary' zaczęły wieść się L a- cedemończykom nieprzerw anie, aż i oni ruszyli na Persów', a Persowie

(15)

na nich, wyrzuciwszy strzały. Początkowo w alka toczyła się przed za­

porą tarczową. Gdy ta padła, wyw iązała się o stra i długotrw ała w alka tuż przy kapliczce Dem etry. Wlcońcu zw arli się pierś wr pierś. B arba­

rzyńcy chw ytali za włócznie i łam ali je. Nie brakow ało Persom odwagi i siły, ale nie byli uzbrojeni w pancerze, nie posiadali znajomości sztuki w ojennej i nie orjentow ali się lak bystro, ja k przeciwnicy. To w poje­

dynkę, to po dziesięciu, większemi i m niejszem i kupkam i w yskakiw ali z ciżby, w padali n a Spartjatów i — ginęli. Najgorzej len odcinek Gre­

kom dolegał, gdzie sam M ardonjusz walczył n a białym koniu z tysiącem doborowych Persów. Dopóki M ardonjusz żyd, drużyna jego broniła się uporczywie i powaliła wielu Lacedemończyków; gdy padł, razem z nim najsilniejsza część frontu padła, i wtedy całe -wojsko ustąpiło pola L a- cedemońozydiom... Spartjaoi pomścili zgodnie z w yrocznią krew Leoni­

dasa n a osobie M ardonjusza, a Pauzamjasz, syn Kleombrota, syna A na- ksandrydesa, odniósł najpiękniejsze ze znanych nam zwycięstwo...

Persowie, rozbici przez Lacedemończyków, uciekali bezładnie do swego obozu i do drew nianych umocnień, które zbudowali w powiecie tebańskim... Artabadzos zaś, który od początku nie pochwalał zostawie­

n ia arm ji z M ardonjuszem w Grecji po odwrocie królewskim, ja k ró­

wnież toraz nadarem no odradzał, byr nie wydaw ać rozstrzygającej bitwy, sam w ten oto sposób postąpił sobie, niezadowolony z poczynań M ar­

donjusza: gdy' bitw y zaczęła się, Artabadzos, przew idując jej wynik, wiódł w porządku bojow ym swój korpus, a m iał siłę niem ałą, około 40.000 lu ­ dzi, koło siebie; rozkazał wszystkim oddziałom iść za przewodem w ła­

snego oddziału i w tern sam em tem pie i prowadził wojsko niby do bitwy.

Sam naprzód w ysunięty, widział ju ż rozsypkę Persów. T eraz już nie pro­

wadził regularnie, ale biegiem rzucił się do ucieczki, nie ku um ocowa- niom drew nianym , an i nie ku twierdzy tebańskiej, lecz w stronę Focydy, chcąc ja k najprędzej dostać sę do Helespontu. Ci wdęc w tą stronę uszli.

Z pośród Greków, którzy z tchórzostw a stanęli przy' boku W ielkiego Króla, Beoci długo walczyli z Ateńczykami... Rozbici, uciekali do Teb...

Cała arm ja uciekała, z w yjątkiem konnicy..., gdyż ta trzym ała się b li­

sko nieprzyjaciela i odgradzała wiasne wojsko od pościgu greckiego, o tyde niosąc ulgę uciekającym .

W śród tego popłochu reszta Greków, ustaw iona koło św iątyńki Iie ry i daleka od bitwy', dow iaduje się, że bój został stoczony i że P au - zanjasz zwyciężył. Na tę wieść Koryntyjozycy pognali bez żadnego ładu przez wyżynę wdodącą w prost ku św iątyni Demetry', a Megarejczycy i Fljazyjczycy przez równinę, po najgładszej drodze. Jeźdźcy tebańscy zauw ażyli zbliżających się Megary'jczyków' i Fljązyjczyków pędem i w' nieładzie, w padli na nich n a koniach i położyli sześciuset trupem , a resztę przyparli, ścigając, do K itajronu. Ci wdęc zginęli zupełnie m a r­

nie. Tym czasem Persowie i cała czerń barbarzyńska w padli do umocnień drew nianych i zdążyli przed przybyciem Lacedemończyków obsadzić baszty i umocnić wedle możności palisadę. Za nadejściem Lacedem oń­

czyków' wywiązało się regularne oblężenie. Dopóki nie było Ateńczy- ków, Persowie" przez długi czas odpierali Lacedemończyków, nie w p ra-

" wmycli w walce oblężniczej. Po zjaw ieniu się Ateńczyków', walka koło twierdzy zaostrzyła się i trw ała przez czas długi. W reszcie Ateńczycy męstwem i wytrwałością dopięli swego, w'darli się na obwarowanie

(16)

i uczynili wyłom, przez który w padli Grecy... Po upadku twierdzy b a r­

barzyńcy rozluźnili ostatnie szeregi i nikt nie m yślał o walce, bo po­

płoch nieopisany ich ogarnął, rozpierzchniętych w ciasnej miejscowości i — wiele dziesiątek tysięcy ludzi — zam kniętych w koło i ściśniętych.

Grecy w yrzynali ich z taką łatwością, że z 260.000 w ojska (bo trzeba odliczyć 40.000, z którem i Artabadzos uchodzi!) nie pozostało ani 3.000!

S par tan poległo w tych zm aganiach 91, Tegeatów 16, Ateńczyków 52.

III.

WOJNA ZACZEPNA Z PERSA M I.

20. Bitwa pod Mykale.

(Her. 9, 9S— 107). Grecy... przygotowani do bitwy... płynęli w kie­

runku Mykale. Skoro zbliżyli się do obozu nieprzyjacielskiego, a n ik t nie wypływał przeciw nim, lecz widzieli za m urem okręty wyciągnięte, a m nóstwo w ojska rozstawionego wzdłuż wybrzeża, w tedy Leotychides, przepływ ając n a okręcie tuż przy sam ym brzegu, przem aw iał do Jo ­ nów — a m iał herolda przy boku: »Jonowie — wszyscy, którzy może­

cie m ię dosłyszeć — słuchajcie, co mówię. W szak Persowie nie zrozu­

m ieją m oich zleceń. N astąpi starcie, a w tedy niech każdy m yśli o w ol­

ności wszystkich Greków i niech pam ięta hasło nasze: Hera. Kto dosły­

szał, niech powie tym, co n ie słyszeli«. Zdążał do tego, o co szło Terni- stoklesowi pod Artem izjum. Albo słowa Tem istoklesa m iały przekonać Jonów w tajem nicy przed Persam i, albo — doniesione potem b a rb a ­ rzyńcom — m iały podkopać w nich zaufanie do greckich sprzym ierzeń­

ców'. Po napom nieniu Leotychidasa Grecy tak uczynili: przybili do brzegu, wysiedli z okrętów' i ustaw ili się do bitwy. Na widok greckich przygotowań i przem ówień do Jonów, Persowie rozbroili Sam ijczyków, podejrzyw ając ich o sym patje wszecligreckie... a przejścia na szczyty Mykali kazali Milezyjczykom obsadzić strażam i, jako najlepiej niby zn a­

jącym okolice; chcieli w ten sposób pozbyć się ich z obozu... sam i zaś utw orzyli przed sobą m u r z tarcz. Grecy ukończyli przygotowania i r u ­

szyli n a Persów. V

W tem wieść przebiegła idące szeregi wszystkie, że Grecy zwycię­

żyli a rm ję M ardonjusza w Beocji i berło herolda ukazało się, leżące na skale nadbrzeżnej. W iele oznak w skazuje n a zrządzenie boskie: bitw a pod P latejam i w ydarzyła się tego samego dnia, w którym klęska Persów pod Mykale m iała nastąpić, a wieść o zwycięstwie platejskiem dotarła przed bitw ą do Greków w Azji i dodała wrojsku wielkiej otuchy w obli­

czu niebezpieczeństwa. Jeszcze drugi zbieg okoliczności: obie bitw y zo­

stały stoczone koło dwóch świętych obwodów' Dem etry Eleuzyńskiej...

Bitw a pod P lateam i odbyła się rano, bitw a pod Mykale pod wieczór...

Ateńczykom i sąsiadującym z n im i szeregom — aż do środka frontu — przypadła droga po wybrzeżu i miejscowości nierównej, Lacedem ończy- kom i ich sąsiadom poprzez ja r i góry. Lacedemończycy jeszcze obcho­

dzili n a skrzydle, a skrzydło przeciwne ju ż biło się. Dopóki tarcze stały m urem , Persowie bronili się niezgorzej. Ale położenie zaczęło się zm ie­

niać, kiedy oddziały ateńskie i sąsiednie jęły się wśród w zajem nych za- chęcań raźniej do dzieła, aby zasługa przypadła im , nie Laeedeińończy- kom. Rozepchnęli zaporę tarczow ą i h urm ą w padli m iędzy Persów; ci

(17)

tyjczycy, Sicjończycy i Trojdzeni — zajm ow ali bowiem szyki sąsiednie — w darli się za Persam i. Już m u r byl zwalony, i tylko Persowie dotrzy­

m yw ali pola, a reszta barbarzyńców rzuciła się do ucieczki. Drobne grupki Persów walczyły z oddziałam i greckiemi, w m iarę ja k wciskały się do warowni. Dwraj wodzowie perscy uciekli, dwaj polegli... Jeszcze Persowie bronili się, gdy Lacedemończycy i ich sąsiedzi przybyli i po­

mogli dokończyć dzieła. Także i wielu Greków zasłało pole chwały, szcze­

gólnie Sicjończyków z wodz^pi Perileosem.

Posiłki sam ijskie, zam knięte w obozie perskim i rozbrojone, w spie­

rały wredle możności Greków, zaraz u samego początku bitwy, kiedy roz- ' strzygnięcie nie było jeszcze pewne. Za przykładem Sami jeżyków, reszta Jonów porzuciła stronę perską i n a ta rła na barbarzyńców... Milezyjczycy wrręcz odm iennie w ypełnili polecenie, dane im przez Persów: uciekają­

cym wskazywali drogi wiodące w kierunku wrojsk greckich, a w końcu sam i z najw iększą zaciekłością zaczęli ich gromić. T ak powtórnie Jo n ja odpadła od Persji... Grecy, zebrani n a Samos, radzili n a d przesiedleniem .Jończyków', w której części Grecji im podwładnej należałoby ich osa­

dzić — a Jo n ję zostawać barbarzyńcom ; w ydaw nło się rzeczą niemożliwy stać po wieczne czasy na straży Jonji, a nie spodziewali się, by Jo ń ­ czycy bez ich osłony utrzym ali sw ą niepodległość wobec Persów. W o­

bec tego przedstawiciele Peloponezyjczyków proponowali, by wysiedlić z Grecji ludy nadbrzeżne, które sprzyjały Persom , a k raje ich oddać Jo ­ nom. Ale Ateńczycy nie zgadzali się n a opróżnienie Jonji; cóż m a ją P e- loponezyjczycy radzić o kolonjach ateńskich? W obec usilnego oporu Aten Peloponezyjczycy ustąpili. Zatem przyjęli do przym ierza S am ij- czykówr, Cliilijczyków', Lesbijczyków i wszystkich w-yspiarzy, którzy ucze­

stniczyli wr w ypraw ie greckiej i utrw alili je przysięgam i. Następnie po­

płynęli zerwać m osty ,bo m yśleli, że jeszcze zastaną je n a linach. W ięc Grecy płynęli ku Helespontowi, a garść barbarzyńców', która ocalała z wnlki i zaszyła się w wrąwozy Mykali, w racała teraz do Sardes.

21. Zgon zwycięzcy z pod Maratonu.

(Her. VI, 136). Gdy Milcjades wrrócił z pod Paros, języki rozpętały się dokoła niego w Atenach, a najbardziej zniesław iał go K sa n ty p 1, syn Aryfrona; w końcu pozwał go n a sąd gardłow y przed lud za oszukanie Ateńczyków. M ilcjades stawdł się wprawdzie osobiście, ale nie mógł bro­

nić się, bo gangrena zajęła m u udo i ciężka niem oc zw aliła go z nóg;

wńęc leżał n a łożu przed sądem, a otaczający je przyjaciele wygłaszali mowy obronne, przypom inając gęsto bitwę M aratońską i wzięcie w yspy Lemnos, ja k to ją “zdobył, i ukaraw szy Pelazgów, oddał Ateńczykom.

Lud o tyle okazał przychylność obwinionem u, że uw olnił go od śmierci, ale za działanie na szkodę państwra skazał go n a karę 50 talentów. Mil­

cjades w net potem um iera z ran y w udzie, zaognionej i zakażonej, a syn jego, Cymon, uiścił owych 50 talentów.

22. Oblężenie Ejony nad Strymonem.

(Plularch, Ż yw o t Cymona, 7). Sprzymierzeńcy przyłączyli się do Cymona; n a ich czele Cymon popłynął ku Tracji, dow iadując się, że j a ­

1 Ojciec Peryklesa.

(18)

cyś Persowie znakomici i krew ni W ielkiego Króla wypadaHii z m iasta Ejony, leżącego nad rzeką Strym onem, udręczają Greków' tamecznych.

Naprzód zwyciężył w bitw ie sam ych Persów i zam knął w m urach m ia ­ sta, następnie zniszczył wsie trackie n ad Strym onem, skąd dowożono żywność do m iasta, i odciął zupełnie dostęp do powiatu. Te kroki wo­

jenne tak docisnęły oblężonych, że dowńdca W ielkiego Króla, Bates, dal za w ygraną, m iasto podpalił, a sam w raz z przyjaciółm i i skarbam i zgo­

rzał w pożodze. Tak więc sam o wprawalzie zdobycie m iasta nie przy­

niosło Cymonowd żadnej, godnej w zm ian k||k orzyści, bo niem al całe ule­

gło razem z Persam i zagładzie, ale pozostał powiat bardzo urodzajny;

Cymon oddał go osadnikom ateńskim .

23. Chwała Cymona.

(Plut. Ż yw o t Cymona, S). Trzy herm y kamienne,- wzniesioną przez lud n a cześć zwycięstwa, chociaż nie w ym ieniają im ienia Cymona, w y ­ daw ały się oczom współczesnych wynosić zwycięzcę na szczyt sławy.

Ani bowiem Temistokles, an i Milcjades, nie dostąpili podobnego za­

szczytu. Go więcej, gdy Milcjades żądał wieńca oliwnego, odpowiedział m u ze środka Zgromadzenia Dekelcjczyk Sofanes w sposób m ało wdzię­

czny, lecz nagrodzony wtedy przez lud poklaśkiem: »Kiedy s a m w a l­

cząc, M ilcjadesie, zwyciężysz barbarzyńców , wtedy żądaj zaszczytu dla siebie s a m e g o « . Dlaczegóż więc tak uw ielbili dzieło Cymona? Czy dla­

tego, że pod innem i wodzami odpierali jedynie wToga, a za jego do­

wództwa zdołali sam i nawiedzić kraj nieprzyjacielski, i pomnożyli dzier­

żawy państwowre nabytkiem E jony i założeniem m iasta Amfipołis? Sko­

lonizowali także -wysepkę Skyros, zajętą przez Cymona... Cymon, do­

w iadując się, że starożytny bohater Tezeusz, syn Egeusza, uciekł z Aten n a Skyros i tam zginął śmiercią skrytobójczą z rąk tamtejszego króla Lykomedesa, starał się ze wszystkich sił grób odnaleźć. Jakoż istniała wyrocznia, n ak azująca Ateńczykom sprow adzić do m iasta szczątki Te- zeusza i czcić go wybitnie, jako bohatera, ale nie wiedziano, gdzie T e­

zeusz leży, gdyż Scyryjczycy nie przyznaw ali się, an i nie pozwalali szu­

kać. Dopiero wtedy po wielu zabiegach odnaleziono z trudem ogrojec, a Cymon przeniósł prochy n a swój trójrzędowiec, przystrojony w spa­

niale, i wrócił je ojczyźnie po 400 praw ie latach. Tym czynem podbił sobie najbardziej serca ludu; dla upam iętnienia go lud powierzył Cy­

monowd godność sędziego zapasów dram atycznych, które z tego powodu przeszły do historji. W tedy po raz pierwszy m łody jeszcze Sofokles w y­

stąpił ja k au to r dram atyczny, a tak wielkie było napięcie i udział w i­

dzów w7 ryw alizacji, że archon Apsefion nie wylosował sędziów zaw'o- dów, lecz kiedy Cymon w raz ze współdowódcami wszedł do teatru, i zło­

żył bóstwu przepisane zalewki, nie pozwolił im odejść, ale zaprzysiągł ich, kazał im usiąść, i sądzić wszystkim 10 razem, każdem u z jednej fy-li. Zawady przewyższyły naw et najbardziej rozgorączkowrane ocze­

kiw ania, dzięki dostojeństwu sędziów. Sofokles otrzym ał nagrodę, a Ajschylos, głęboko dotknięty, podobno nie długo jeszcze zabawił w Ate­

nach, lecz z gniewni przeniósł się n a Sycylję, i tam u m arł i został po- chow any koło m iasta Gela.

Cytaty

Powiązane dokumenty

kwestii pomagania Żydom, coraz silniej podważają ten stereotypowy, zmitologizowany obraz„. Niniejsza książka jest próbą nowego spojrzenia na zagadnienie reakcji

Widać stąd, że jeśli chcemy poważnie zastanawiać się nad myślą Wittgen ­ steina, w szczególności zaś nad związkami między jego filozofią języka a filo ­

Należy się domyślać, że nazwa ta niesie w sobie skojarzenia geograficzne; jednakże nie można wykluczyć, że wiąże się z nią także zmiana orientacji,

To przy Szerokiej stały najbar- dziej okazałe kamienice żydow- skiego Lublina, tutaj też znajdo- wał się dwór Widzącego z Lub- lina.. W rejonie Zamku Żydzi wznieśli

Warto również pamiętać, że nagroda jest najbardziej skuteczna, gdy stosuje się ją w sposób rozsądny (nie tylko wtedy, gdy zdarzy się nam być w dobrym nastroju, lub odwrotnie

W ośrodku powstały cztery wirtualne makiety Lublina, obrazujące jego rozwój terytorialny i architekturę w dawnych wiekach.. Spacer po mieście sprzed wieków dostarczał

 Czas wiary jest podobny do czasu zasiewu; nie trzeba tracić ducha i nie wolno załamywać się – aż do końca. Bądź wytrwały do czasu, kiedy bę- dziesz mógł zebrać co

Wybrano formułę stanowiska prezydium komisji stomato- logicznej WIL.Aby jednak nie zawracać sobie głowy zwoływaniem prezydium, ryzykiem, że się nie zbierze albo, nie daj Boże,