• Nie Znaleziono Wyników

Polska, dzieje i rzeczy jej. T. 3, Uprzednia myśl czyli Słowa do poszukiwań wstępne ; Uwagi nad dziejami Polski i ludu jej ; Historyczna parallela Hiszpanii z Polską w XVI, XVII, XVIII wieku

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Polska, dzieje i rzeczy jej. T. 3, Uprzednia myśl czyli Słowa do poszukiwań wstępne ; Uwagi nad dziejami Polski i ludu jej ; Historyczna parallela Hiszpanii z Polską w XVI, XVII, XVIII wieku"

Copied!
533
0
0

Pełen tekst

(1)

POLSKA

DZIEJE I RZECZY JEJ

R O Z P A T R Y W A N E

P R Z E Z

JOACHIMA LELEWELA.

TOM III.

POZNAN,

N A K Ł A D E M J. K. ŻU PA& SK IEG O .

1855.

Poznań, czcionkami L. Merzbaclia.

133 C

l l g a s Ś:|ąa-kfc@i»

(2)
(3)

P O L S K A

DZIEJE I RZECZY JEJ.

(4)

II

(5)

POLSKA

DZIEJE I RZECZY JEJ

R O Z P A T R Y W A N E

PRZEZ

JOACHIMA LELEWELA.

TOM III.

U PR ZE D N IA M Y ŚL C Z Y L I S Ł O W A DO P O SZ U K IW A Ń W STĘPN E .

U W A G I N A D D Z IE JA M I P O L S K I I LU D U JEJ.

H ISTO K IC ZN A P A R A L L E L A H IS Z P A N II Z PO L S K Ą W X V I, X V II, X V III W IEKU.

36

4

N A K Ł A D E M J. K. ŻU PAŃ SK IEG O .

PGZNAN,

1855 .

(6)

'M T i

I!

S t -

P o z n a ń , czc io n k a m i 1^. M ęrzb a ch a ,

(7)

P O R Z Ą D E K R Z E C Z Y

TOMU TRZECIEGO.

U PR ZE D N IA M YŚL C Z Y L I S Ł O W A DO P O SZ U K IW A Ń W STĘPN E , od karty 1 do 48.

1— 11, pismo Kubrakiewicza do skreślenia słów tych pochop daje, wieśniaczy lad głównym tego widokiem. 12, 13, w sprzecz­

nym kole świata co począć? 14, jak przyszło do mych uwag nad dziejami Polski i ludu.

U W A G I N A D D Z IE JA M I PO L SK I I LU D U JE J, od karty 49 do 470.

Wstęp. (Patrz pierwsze dziejów opowiedzianych rozdziały do 50go). — 1, dzieje ludu. 2, Slav, zbor. 3, kmet, lech. 4, nieró­

wność i stopniowanie klass.

Pierwszy okres, od roku 860 do 1139, lat 280. Samowładziwo.

o, szlachcic, nobilis. 6, wieca powiatowe. 7, służba, wspólność.

8, nieustalenie posad niezbyt mnogiej ludności. 9, posiadanie i dzie­

dziczenie ograniczone. 10, stopniowanie klass, klassy niższe, kmieć.

11, brańcy, niewolnicy, ascripticii, originarii. 12, kmiecie i osadnicy przemożeni 1042. 13, obowiązki, daniny, robota. 14, od gminu wybierane uciążliwości. 15, łow y i udział w nich gmin. 16, stójki, przejazdy, gońce. 17, obrona kraju, 18, rzut oka na pierwszy okres, trzy jeg o działy.

Drugi olcres, od roku 1139 do 1374, lat 234. Możnowładztwo (patrz dziejów opowiadanych rozdziały od 51 do 89). — 19, rzecz powszechna szarpnięta osobistością dziedziczenia. 20, prawo dyna- stji. 21, panującego stanowią możni. 22, Lechja dzielona na dro­

bne państwa niepodległe. 23, hjerarchja, senat. 24, nadania jure haercditario 1140— 1250. 25, powściągnienie nadużyć w przejazdach i grabieży puścizn 1100, 26, różne dawne ciężary zastępują nowe.

27, nadania jure teutonico 1250. 28, mieszczanie, zatarga. 29, hje-

(8)

rarchja, synody. 30 reprezentacja narodowa/ sejm. 31, lud za na- rodowością. 32, jedność państwa, podatek, jus militarc. 33, szlachta, obywatelski stan. 34, sołtystwa. — 35, dwojaka kmieci posiadłości dziedziczna i wola. 36, kmiecie są wolni. 37, kmiecie pod ciężą- rem obowiązków. 38, kmiecie są poddani swych panów. 39, pan w sądzie opiekunem kmiecia. — 40, Polska wcale nie feudalna. 41, warunki feudalności są obce dla Polski. 42, systemy allodialny i feudalny. 43, różny rzeczy obrót w stronie Europy zachodniej a wschodnićj. 44, szkodliwość feudalności diplomaticznej. 45, raut oka na drugi okres, trzy jeg o działy.

Trzeci okres od roku 1374 do 1607, lat 233. Gminnouiładztwo szlacheckie (patrz dziejów opowiadanych rozdziały od 90 do 138J.

46, duch obywatelski wywraca dynasticzny system, wstrzymuje roi- sprzężenie; 47, przejistaeza nrzęda w dostojności narodowe; 48, dąży do zrównania; 49, ja k się na cudzoziemszczyznę zapatruje, sekty. ■ 50, zjednostajnienie geograficzne; 51, równość obywatelska. 82, ksią­

żęce tituły. 53, zjednostajnienie ciężarów i urządzeń ziemskich.

54, prawodawstwa miejscowe. 55, postęp urządzenia się sejmu, wzrost znaczenia i mocy. 56, królowie postępu niewstrzymują.

57, zjednostajnienie zaciera rozmajitość praw. 58, Litwa posiada statut jakiego koronie niedostaje. 59, potęga sejmów, królewski w prawodawstwie udział. 60, skupienie spojone sejmem. 61, wiel­

kość narodowa bez podbojów. 62, niedbałość w odzyskiwaniu. 63 >

narodowości rozwój, siedlenie się szlacheckiego ludu. 64, udział Mazowsza w osadnictwie. 65, myśl i pojęcie kieruje gminem szla­

checkim, który działa sam. 66, krajowcy, wyzwolenie od podatków.

67, obrona kraju. — 68, swoboda ludności obcych. 69, władza duchowna ścieśniona. 70, mieszczanie od ziemian różni. 71, mie­

szczan położenie zacieśniane. 72, prawodawstwo ziemskie wgląda w prawo teutońskie. 73, ukorzenie miast. 74, miasta pruskie mar­

kotne. 75, zajścia z Gdańskiem, wojna, pokój. 76, poniżenie mie­

szczan w Prusiech. — 77, powodzenie, zamożność, błogość.

78, kmiecie są wolnymi rolnikami; 79, w prawie ziemskim. 80, urodzenie rozróżnia klassy, poniża kmieci. 81, kmiecie z własności ziemskiej wyzuci 1496. 82, policijne rozporządzenia przywięzują kmieci do ziemi; 83, ulegli sprawiedliwości dowolnej. 84, ciężary publiczne, pomnożenie pańszczyzny. 85, postęp civilizacji, gmin wiejski markotny, -— 86, położenie kmieci w Mazowszu nieco do­

godniejsze. 87, kmieca w Mazowsżu sprawiedliwość; 88, rękojem- stwo. — 89, ujarzmienie ludu rolniczego w krajach okolicznych.

90, naprawa rzeczypospolitej przyczynia się do ujarzmienia. 91, gwałtowności jakim ulegają. 92, zrównanie ujarzmienia i ucisk.

(9)

V II

93, starodawne prawodawstwo, stanowi kmiecemu sprzyjające, zni­

szczone.

(Patrz dziejów opowiadanych rozdziały 139 do 165). — 94, rzecz- pospolitę gmin szlachecki utworzył. 95, wszechwładztwo Indu. 96, pierwszy przywódzca ludu. 97, prawodawcze obrady do rzymskich stosowane. 98, urzęda do*rzymskich stosowane. 99, ojcowska wła­

dza stosowana do tej co w Rzymie. 100, możnych korzyści. 101, monarchiczna zasada nieci rozerwanie, 102, przywódzcy wywołują lud do walki. — 103 rzut oka na trzeci okres, cztery jeg o działy.

Czwarty okres od roku 1607 do 1795 lat 188. Gminnowładztwo szlacheckie 10 zaiaichrzćniu, — 104, przymioty Sławiańskiego plemie­

nia. 105, przymioty Polaków. 106, usposobień następstwa. 107, przymioty ludu, włościan. 108, Ruskie provincje, 109, Litwa. 110.

Prusy, 111, Wielka i M ało Polska. 112, Mazowsze. — 113, stron­

nictw religijnych uzbrajanie się. 114, biskupi. 115, jezuici. 116, nietolerancja. 117, duch prawodawstwa. 118, okres upadania jest walką z cudzoziemskiemu zasadami, 119, monarchism szarpie rze­

czypospolitej zasady. 120, aristokracja odzyskuje stanowisko. 121, przemożność i potęga aristokracji. 122, gminnowładztwo szlache­

ckie słabieje. 123, wyłączny duch stanu. 124, sejmowe wichury, veto, 125, rokosz, konfederacja. 126, nieszczęścia, klęski, zni­

szczenia.

(Patrz opowiadanych dziejów rozdziały od 160 do 197). — 127, dolegliwe ludu niedogodności i cierpienia w skutek ucisku, 128, położenie nieszlachty w Litwie. 129, nędzny stan wieśniactwa w Litwie. 130, położenie wieśniactwa polskiego zbliża się do lite­

wskiego. 131, publiciści na wdzierstwa szlachty powstają. 132, pa­

nowie monopolami wycieńczają poddanych. 133, gościna i postoje podróżnych i wojskowych. — 134, markotność ludu gorzko się p o­

jaw ia, kozacy. 135, zaporożcy. 136, kozacy lud rolniczy. 137, świetne sprawy kozackie niepokoją rzeczpospolitę. 138, mnożą się zajścia z kozakami. 139, ujarzmienie kozaków. — 140, stanu rycer­

skiego zawziętość przeciw kozakom. 141, powstania kozackiego r o ­ dzaj i siła. 142, Bogdan Chmielnicki. 143, sprawa ludu wnet umorzona. 144, sprawa kozacka targana myślą szlachecką, 145, kozacy ustępują z Polski urządzają się w naród. 146, kozacy od­

dają się Moskwie, nieszczęścia. 147, ugoda hadzjaeka. 148, nie­

szczęścia kozaków w carstwie.

149, przysięgi tyszowieckich konfederatów 1656. — 150, nę­

dzny stan ludu, pogorszony. 151, pomnożenie pańszczyzny i w ło­

ściańskich ciężarów. 152, jinne ciężary. 153, usposobienie włościan a byt nietyle w niedostatku co w sąsiednich. 154, nadzwyczajne

(10)

burzenia się ludu. 155, powstanie Ukrąjiny wywołane przez carowy 156, Humań. 157, zniszczenie powstania. 158, carowa usiłuje je . szcze wieśniaków podburzyć. 159, zniszczenie małorossijskićj ko- zaczyzny i Zaporoża, — 160, powolne w losie wieśniactwa ulgi, 161, knowania carowej by wieśniaków poburzyć. 162, nieczynność i obojętność ludu w czasie upadku. — 163>, tiers.etat jakieby w Pol- szczc następstwa miało.

164, katolicism. 165, upadek zdolności stanu rycerskiego. 166, niknienie i ubytek szlachty. 167, ostatnie gminu szlacheckiego bu­

rze, a klęsk dalszy eiijg. 168, letarg rozniesnożenie się; tituły, onych opatrzenie. 169, dźwignie rzeczypospolitej zesłabłe, wykrzywione, konfederacje. 170, zrywanie sejmów. 171, królewskość, stolica.

172, anarchja na baczenie zasługująca.

H ISTO R IC ZN A P A R A L L E L A H ISZP A N JI Z PO L S K Ą w X V I, X V II, X V III wieku, od karty 471 do 513.

(11)

UPRZEDNIA MYŚL

C Z Y L I S Ł O W A D O P O S Z U K IW A Ń W STĘ PN E .

1. pierwszych tułaczki naszej latach, gdy roku 1833 zamierzano tu i ówdzie obchód rocznicy konstitucji 3go maja, podniosły się głosy wołające że ta konstitucja na wspomnienie nie zasługuje, a przytym ugodził we mnie gniewny piorun, wymawiający żem był onej chwalcą. Zdziwiło mię to niepomału. Raz w życiu sam z siebie bez powoływania się na kogo o konstitucji 3go Maja mówiłem w porównaniu trzech konstitucij: czyżbym gdzie jindzi^j chwalcą był, za­

brakło mi przypomnienia. Zwątpiwszy o sobie pomy­

ślałem: młodzi bracia z lepszą pamięcią może szczęśli­

wie grzech mój podchwycili: wolny głos obywatela.

Aż niebawem 5 lipca ukazał się w Bourges ar­

kusz niespełna litografowany z podpisem M. Kubra- kiewicz pod tytułem: uwagi nad konstitucją 3 maja 1791 roku, co do praiua własności gruntu. Rozszedł się on po zakładach naszych i był dobrze przyjęty przez wielu.

Te pełne obywatelskiej o dobro publiczne gorli­

wości, acz na samych przypuszczeniach w wywodzie

Dzieje Polski. Tom U l. 1

(12)

historicznym oparte Kubrakiewieza uwagi, nadeszły do Tours w chwili kiedym miał Francją opuścić. Zpo- wodowały mię jednak do rzucenia niektórych Iżójszych myśli dla przesłania onych zdziełcy litografowanych uwag.

Wynosząc się powoluteńko z Francji zatrzymałem się w Arras, gdzie zastawszy, właśnie drukujący się Erasnaa Rykaczewskiógo francuski mego porównania trzech konstitucji przekład, skreśliłem 7 września 1833 wstępne do niego słowa. dostrzegając razem źe w roz- działkach 96, 107— 114, o własności gruntu i o wło->

ścianach niedostatki konstitucji 3 maja wydobyte były dosyć.

W krotce Walerjan Pietkiewicz, w 29 i 30 arku­

szu pielgrzyma polskiego, myśli me z powodu pisma Kubrakiewieza skreślone ogłosił. Dał jim ten wysoki nadpis: myśli, chociaż to są lekkie i dość wietrzne słowa, słowa płoche na które się łatwo zdobywa mowa potoczna; że są drukowane mogą posłużyć za wstępne do tych historicznych poszukiwań jakie nieco później,

W uwagach nad dziejami Polski i ludu jej, w roku 1836 podjąłem. Gwóż trzV lata wprzód 1833 nakreśliłem co następuje!*).

( * ) K ubrakiew ieza zaś uwagi, które je ś li nie z historicznego, to z jin n eg o w zględu p od ob a ć się m ogą, wyłuszczam w treści.

D ośw iadczenie .przeszłych wieków jest- mistrzem! przyszłości, dla teg o dżifeje krajow e ja k najsprawićdliwiej oceniać należy.

W ielu zow ią konstytucją: 3 maja w iekopom ną, utrzym ując, że wykorzenia w P olszczę absolutism; b o absolutism stanu szlache­

ck ie g o . m ijen iąb yć w olnoicią, narodu polskiego. Starajmy. się p o ­ znać we właściwym świetle ąrtikuł ten konstitucji co do prawa w łasności ziemi. Konstitucją 3 maja własność gruntowa i ru­

chom a stanowi szlacheckiem u i miejskiemu zawarówana była;

z zastrzeżen iem , źe iMadże krajow e i rządy przyszłe, żadnych preteusij pod' pozorem praw królew skich lub jakim kolw iek jiiw

(13)

M YŚL. 3 2. Nie jinaczój naród Polski powstanie i umocuje się tylko przez lud wiejski, gdzie jest najwięcej wło-

nym do własności obywatelskich rościć niebędą. — K ażda kon- stitucja je s t , albo przez sam owładcę n adana, albo przez naród uchw alona; pierwsza ja k o dzieło przem ocy, narodu n ieobow ią- z u j e ; a że konstitucja 3 maja przez stan tylko szlachecki naro­

dow i narzuconą b y ła , przeto g o obow iązyw ać nie m oże. R o z ­ b ierzm y jed n a k pow yższy artikuł: naprzód pod w zględem praw a;

pow tóre pod w zględem politiki.

Co do pierw szego. Natura tw orząc wszystkich ludzi r ó ­ w n y m i, równe jim daje prawo do używania p ow ietrza , wody i ziem i, dla utrzymania się przy życiu. N ikt Wyłącznym panem pow ietrza lub w ody og ło s ić się nie m óg ł b ez gw ałtu i nastawania na życie dru gich ; tym bardziej nie m óg ł za jąć w wyłączną p o ­ siadłość ziem i, która aby plon wydawała p ra cy p o trze b u je ; plon zaś do teg o z natury należy czy jćj pracy je s t ow ocem . L u b o tedy ziem ia niepow innaby b y ć przedm iotem własności, jed n a k dla p o ­ myślności społeczeństw , w ypadło zaprow adzić wyłączną w ła ­ sność różnych części gruntu. — Społeczeństw a są skutkiem albo gwałtu albo umowy osób w ch odzących do towarzystw a. Pierw sze są niew łaściw e, b o w nich je d n i uciskają drugich i na swą korzyść każą jim p ra co w a ć; uciśnięci z czasem gw ałt gw ałtem od ep rą ; a taki stan je s t w łościan polskich dotąd p od w zględem w łasnosci gruntowej i ruchom ej. J eżeli społeczeństw o w P olszczę z umowy p ow sta ło, to w szyscy grunta w częściach mniej więcćj równych rozeb ra ć musieli. Zważm y kto b y ł pierw szy, szlachta czy chłopi ? D zieje świadczą że pierwej byli chłopi, b o Piast z ch łopa królem został. Z czasem dop iero królow ie, to za świetne czyny, to p o ­ dłym służalcom swojim nadali titu ły: szlachty, hrabiów, książąt, a z nimi prawo własności i przyw ileje pańszczyzn. B y li w ięc chłopi w dawnych czasach w łaścicielam i gruntów przez nich uprawianych. Stan szlachecki mieni się b y ć w łaścicielem i dw or­

skich i chłopskich gruntów ; przez konstitucją 3 maja sobie je przysądził, więc winien dow ieść że j e prawnie od włościan nabył.

D zieje o dobrow olnym w łościan ustąpieniu niewspom inają, gw ałt prawa niestanowi, w ięc stan włościański je s t dotąd prawnym w ła­

ścicielem gruntów w je g o posiadaniu będących lub jem u wydartych.

N ie o nadanie zatym dziś jid zie, ale o oddanie w łasności i o zn ie­

sienie przyw ileju pańszczyzny, — Stan uprzywilejow any przy­

w łaszczenie swe opiera na ustawach, przyw ilejach i kohstitucjach

1 *

(14)

4

ścian, chłopów. Przed kilkonastą, laty zadawałem w universitecie wileńskim kweatją: „Hzląsk i Prusy

sejm ów i królów szla ch eck ich : co jest prawem m ocniejszego.

'Jeśli w ięc daw n iej, w czasach barbarzyńskich, królowie i sejmy gw ałtem zabrać m o g li, dla czeg ożb y rząd teraźniejszy, w wieku ośw ieconym , niem iał sprawiedliwości wym ierzyć ? Jeżeli szlachta była pierw ej w P o ls z cz ę , to całej ziemi zająć n iem ogła , a ch ło­

pów i je ń có w zajm ujących resztę, przem ocą zmuszała do robienia pańszczyzny. Jeśli zaś prócz dworskich ziem resztę gruntu zajęła, to u czyn iła p o barbarzyńsku, bo się ogłosiła panem ziemi, by po- tym jin n i na nićj osiadający dla szlachty tylko pracowali. — Z ie ­ mia je s t w spólnym wszystkich ludzi w arsztatem , na którym ci tylko winni pracow ać którzy umieją, to je s t chłopi, rolnicy. Jeśli zaś szlachta nabiera w ięcej niż na dom mieszkalny potrzebuje, to dla te g o aby żyć z cudzej pracy. Przypuszczając fałsz za prawdę, że B ó g dał ziem ię szlachcie ty lk o; czyź tylą wieków niewoli, pracy i krwi za kraj przelew anej, nie odkupili chłopi tej niew oli?

Barbarzyństw em je s t, b y ć ciężarem dla słabszego, żądać wsparcia od u boższego. Chłop żyje w ciem nocie i nędzy, a my w oświacie i zbytkach z je g o je d y n ie pracy. P rzez w dzięczność w ięc uwolnić go i własnością opatrzyć winniśmy. — N iegod n ie postąpiła kon- stitucya 3 maja niedając własności ch łopom , b o przez to zosta­

wiła ich w okropnym położeniu. M ów im y że nie można chłopom dać własności b o są cie m n i, nie m ożna ośw iecać b o rolę porzu ­ cają, Co za n iegodn y w yb ieg! Chłop na pana i na siebie zapra­

cow a ć u m ie, a ciem ny; pan z a ś . i dla siebie zarobić nie umie a światły. P ozw ólm y ch łopow i pracow ać na siebie, a pozostałość od potrzeb zw ierzęcych ob róci na ośw iecenie umysłu swego.

N iezazdrośćm y mu lep szego bytu! Stawmy się w położeniu ch ło­

pów , a pew n o usprawiedliwim w szelkie zbrod nie ja k ich b y się d o ­ p u ścić m ogli, gdyby za tyloletnie krzyw dy nad nami mścić się chcieli, D zisiejsi uprzywilejowani, szlachta, oligarchia, własności w yłącznśj i pańszczyzn nie m ogą zasłaniać spadkiem lub prze­

daw nieniem ; bo czyn n iegodziw y i z czasem prawności nienabywa.

Pow inniśm y więc odd a ć chłopom w łasność i uwolnić od pań­

szczyzn; wszakże należy do rzą d u , jeśli te g o uzna potrzebę ze w zględów politycznych, wynaleść zrzódło i sposób w ynagrodzenia uprzywilejowanym utraty teg o przywileju.

Co do drugiego. Celem narodów je s t pom yślność fizyczna i moralna. T a pow staje z pracy. Jim więcej pracujących tym

(15)

MYŚL. 5

„stracił naród Polski przez aristokracją, jakim sposobem

„odzyszcze?“ i nikt nieumiał odpowiedzić, że przez

le p ić j; jim więcćj próżniaków, tym gorz ej; a najgorzej kiedy p ró­

żniacy żyją z cu dzego za rob k u ; z tąd w pracujących wstręt do p ra cy , u bóstw o, dem oralizacja i nędza. Pańszczyzna wpaja w szlachtę to p rzek on a n ie, że ch łop stw orzony do pracy na dru­

gich, je g o czołganie się rod zi w szlachcie dumę. B ez pracy szla­

ch cic nie zna wartości rzeczy, a ztąd je s t rozrzutny i rozpustny.

Próżnow anie szlachty w yrodziło zbrodnie, upadek ojczyzn y. N ie na ościennych m ocarzy, ale narzekajm y na aristokratów naszych, którzy o b c e wojska do kraju sprowadzili i d o rozszarpania Polski dzielnie się przyczynili. — W łościa n ie klassa pracow ita , b ez uprzywilejowanych ob ejść się m o g ą ; uprzyw ilejow ani, b ez w ło ­ ścian bynajmniej, owszem sami włościanam i zostać by musieli.

Skoro więc społeczn ość b ez włościan ostać się nie m o ż e , dajmyż jim , dla w łasnego naw et n aszego in teresu , posia d łość, w olność, rów ność. G dzie je d e n pracuje a drugi zabiera ow oc pracy, tam gw ałt i niemasz wolności. W ię c e j je s t rów ności m iędzy panem i lokajem , b o ten odbiera zapłatę p o d łu g um ow y; niż m iędzy pa­

nem i chłopem który pracuje bez w ynagrodzenia. T u gw ałt. — - P otęga narodu polega na fizycznej i moralnej je g o sile, ta zależy od d ob reg o bytu i światła obywateli. G dzie ch łop w ciem nocie i nędzy, własności i praw swych nie p ojm u je; tam kraju b ron ić nie będzie. W ażniejszy je s z c z e dow ód za uw olnieniem i u w łaszcze­

niem chłopów , że miasta nasze są osiadłe pow iększej części przez cu dzoziem ców . Skoro w ięc i m ieszczanie z czasem nad w łościa­

nami g ó ię wezm ą, lękać się n ależy: abyśmy tej jed y n ej podstawy n arodow ości, to je s t języ k a polsk ieg o niestracili. Zm artw ych­

wstała G recja b o żył je j języ k ; niepowstaną Rzym ianie b o ję z y k jich umarł. J eżeli po rew olucyi francuskiej z przew agi m ieszczan żadne w ielkie z ło nie w yn ik ło, to dla teg o że m ieszczanie fran- cuzcy nie byli cudzoziem cam i. P rzez zniesienie pańszczyzny i o d ­ danie własności ch łopom wzrośnie jich chęć do pracy i oświaty, szlachta nauczy się pracow ać, weźm ie się do handlu i fabrik, za­

miłuje oszczędność i cn o tę , która nie chodzi za próżniactwem i zb y tk iem , a w tym rękojm ia pom yślności narodu. Pom yślność więc i p otęga narodu polskiego wymagają, Uwłaszczenia i uwol­

nienia ch łopów . — D obrze,, rzecz zważywszy w yznać musimy, że konstit. 3. maja je ś t triumfem aristokracji nad w łościanam i; nie uwielbiajmy w ięc je j tak bardzo. Szlachta w idząc co w Galicji

(16)

lu d, przez gminnowładztwo, demokracją.. Dziś w tu- łąctwie się znajdy co by to rozwiązali.

Aristokracja u nas bardzo jeat wieloraka: książęca, miejska, żydowska, niemiecka, laterańska, stanu szla­

checkiego, oligarchji szlacheckiej, pańska, hrabiowska.

Oceniało się ją, od lat wielu i z nią się różnie ucierało.

Na zachodzie Europy jinne aristokracje.

W czasie rewolucji kwestja własności gruntowej była na stole. P o dwakroć do sejmu wnosiłem, aby

i kraju przez Prusy zabranym dla ch łopów zrobion o, pośpieszyła zaw arow ac przez konstit. 3 maja sobie tylko w yłączną roli wła­

sność, m niem ając jiż tym przepisem , w razie zajęcia reszty kraju, skrępuje p rzyszłe rządy austrjackie i pruskie. Z ły je s t despotism je d n e g o , rów nie z ły a nawet gorszy w ielu , czyli szlachty arysto­

kratów ; a tak właśnie b y ło w P olszczę. R zą d austrjacki i pruski stan ch łopów u lep szy ł, a jed n a k despotami m onarchów ty ch z o - wiem y. Cóż p o d o b n e g o zrob iła w iekopom na konstitucja 3 m aja?

G d yb y w łościanie, w iększość narodu składający sejm złożyli i so­

b ie wszystkę w łasność p rzyzn a li, krzyknęlibyśm y: barbarzyń ­ stw o! Jeśliby G a licja i Poznańskie, do Polski w rócić m iały pod panowanie konstit. 3 m a ja : zapewne w łościanie nie żądaliby tej zmiany. Skoro się car dom yśli dąć ch łopom własność i u w olnić od pańszczyzny, będąż m ieli potrzeb ę żądać przyw rócenia P olski?

Sym patja cu dzoziem ców , w ielbiących nasze czyny w ojenne, a rz e ­ czyw iście skutek męstwa w łościan naszych, znikłaby natychmiast, g d y b y w iedzieli żeśmy taką zbrodnię w zględem w łościan przez konstit. 3 m aja popełnili i w ostatniej rew olucji zbrodni tej nie zmazali. Osłaniam y się maską w olności i rów ności, lecz bylibyśm y w zgardzeni i odep ch n ięci g d y b y nam tę maskę zdarto. Bądżm yż sprawiedliwi, popraw m y się, znieśm y zaporę dzielącą nas od w ło­

ścian. O św iećm y jic h i przekonajm y o naszych szlachetnych c e ­ la ch , p ołą czm y się z n im i, a niezaw odnie znajdziem siłę do ry ­ c h łe g o w yw alczenia ojczyzn y, za którą teraz w zdycham y!

T e b y ły argumentowania i myśli spoczyw ającego w B ogn K u b ra k iew ieza ; na różny sposob potym nieraz od jinnych pow ta­

rzane, a p o czę ś ci i w przód je s z c z e za czasu rzeczypospolitej p od ­ n o sz on e, ja k to ujrzym y p o d k o n ie * h istoricznego wyłuszczenia sprawy ludu w uwagach naszych nad dziejam i narodowymi.

(17)

rozdawnictwo ziem publicznych, narodowych, dla żoł­

nierza walczącego było zaręczone, a to na własność czystą. Artikuł mój w Nowej Polszczę o własności (patrz tom Polski odradzającej się), nie jinny miał cel, tylko aby wywieść z błędu sejmujących i opinią, że za­

sady na jakich się opierano, to jest pruskie, fałszywie własnością nazywano, bo to było wieczystą dzierżawą etc.

Zacny kollega Aloizy Biernacki wnosił do sejmu rewolucyjnego projekt takiej własności czyli dzierżawy w dobrach narodowych, to jest zamianę pańszczyzny na czynsz wieczysty. Sześcią artikułami swymi rzucił postrach na oligarchów, a nieprzeczę w części i na stan szlachecko - pański. Radzić nieumiano, w odmęcie słów, rzecz skrzywiona zginęła (patrz Polski odradzającej się rozdział 75). Radziłem krócej, proponować prawo w jednym artikule: albo że włościanie dóbr narodowych są wolni od pańszczyzny i czynszów, a co posiadają ziemi to jest jich własnością (strata dla skarbu!); albo władza administracijna jest upowożnioną na rzecz i ko­

rzyść włościan, ziemie dóbr narodowych alienować.

A gdyby tak wniesiono, mówiło mi kilku zacnych ko­

legów, wniosek byłby przeszedł prawie bez oporu.

3- Z dwojakiego stanowiska człowiek rozważa i urządza towarzyskość swoję; filozoficznie lub histori- cznie; drogą teorji lub doświadczenia; systematu lub znajomości natury ludzkiej.

Prawie półwieku przeżywszy, miałeim sposobność rozmyślać nad filozoficznymi teorjami i systematami, nad jich zastosowaniami do rzeczywistości; przypatrzyłem

się półwiecznemu doświadczeniu, a poczytywałem sobie , za obowiązek poznawać historiczne natury ludzkiej do­

świadczenie i widziałerń smutną kolej, jak wczesno rzucaną bywała wielka myśl, wielka zasada, a wieki upływały nim do jakiej takiej rzeczywistości przycho­

dziło. A to wszystko nie dla tego aby nie było ludzi,

MYŚL. 7

(18)

coby tych teorji do rzeczywistości niemieli ochoty po­

pchnąć: ale że nie było massy o swoje upominającej się; albo się to rzadko i nietrwale zdarzało. Jakto zro­

bić, aby się massa upomniała i wytrwale przy swojim obstawała?

Niedopniesz swego, kiedy nieżądasz, niemasz na- dzieji, kiedy niedziałasż. Kładźmy zasady, żądajmy, miejmy nadzieję a działajmy.

4. Pochwały i nagany historiczne są warunkowe, bo jeszcze plemie ludzkie niestanęło u stopnia dosko­

nałości, aby jego działania bezwarunkowie ocenione być mogły. I nigdy do stopnia dokonałości niedoj- dzie, boby przestało być ludzkim.

Chwalą nawet Józefa II i Friderika wielkiego.

Byli to rewolucjoniści, a z jich dla ludzkości przysług ludzkość narodu naszego niemało znosi.

Cudzoziemcy sądzą o nas z siebie, a jich ciemnym i uprzedzonym wyobrażeniom stawić czoło moglibyśmy jedynie wyjaśnieniem prawdy, gdyby do tego był czas.

My zaś od dawna, a to się wzmogło w tułactwie, re~

zonujemy z francuska, niepomni, źe u nas trocha jina­

czej było w Koronie, trocha jinaczej w Litwie, trocha jinaczej na Rusi; a wszędzie zupełnie jinaczój, aniżeli

we Francji.

5. Kiedy rozważam drogę doświadczenia, gdzie szukać początku społeczeństwa? w przemocy czy w do­

browolnej umowie? niewiem; kiedy na tej drodze do­

świadczenia, poszukuję początku własności, czy jej mam szukać w przemocy łub umowie? niewiem. W poszu­

kiwaniach ustawicznie się nawija jedno i drugie. W y ­ wód tego z teorji należy już do fantazji. Co jest wła­

sność? jakie jej prawa? czy ma być szanowana lub nie?

to jest przedmiotem rozumowań: ale jak się zjawiła?

historja nam do tego dostatecznych dat nie przecho­

(19)

MYŚL. 9 wała, a usilne rezonowanie nad tym, aż do gruntu, jest przedmiotem fantazji.

W e Francji, Niemcy Frankowie wydarli własność Gallom, dawali ją księżom, wydzierali księżom i znowu jim ją dawali. Tiers-etat odzyskiwał swe immunitates, swe prawa; lud ostatecznie odezwał się o swoje i wy­

darł własności noblessie (kupił one). U nas niebraknie szczególnych zdarzeń gwałtów, ogólnej władnącego stanu operacji.

Ale w krajach nadwiślańskich przed wieki, wyo­

brażenie spadku własności ograniczało się do linji pro­

stej. Ojczyzna i dziadzina, czyli dziedzina, były spad­

kobierców własnością, po ojcu, po dziadzie dziedzictwo.

Niemiał kmieć lub szlachcic dzieci, niemiał dziedzica:

zostawała po nim puścizna bez właściciela. Sierocizna z właściciela wyzuta. Kto pierwszy dopadł to ją brał.

Wiadome jest prawo primi occupantis. Niemałą u nas gra rolę. Puścizna jako res nulłius juris, zosta­

wała do wzięcia. W ziął ją na swą własność szlachcic.

Czy się to stało ^gwałtem lub umową towarzyską? nie­

wiem. Historja i prawo piszą i ciągle tak je g o , jak potomków jego właścicielami, posiadaczami dziedzi- czącemi.

Księga dziejów i doświadczenia dostarcza pełno gwałtownych zdarzeń. Ten co sobie przywłaszczył puściznę, jeńców wojennych lub brańcówr osadza jak poddanych i zobowiązuje jich do pańszczyzny. To gwałt. Jinny ściąga kolonistów i osadza na przywła­

szczonej puściznie, umawia się o czynsz, o pańszczyznę.

To umowa.

Ale było u nas w krajach nadwiślańskich, że jeńcy wojenni byli niewolnikami. Zdobywca mógł jich do posług jakich chciał, używać i sprzedać. To barba­

rzyństwa było przed ośmiuset laty, potym ustało. Ale kiedy jeńca obrócił na kolonistę, wskazał mu ziemię

(20)

lub las gdzie miał rolnikiem zostać, czynił go wolnym.

W olny ten osadnik panu był obowiązany robociznę lub opłatę; jak Szwaby osadnicy czynsz.

W Litwie długo bardzo były ziemie niezajęte przez nikogo. W ielki książę litewski a król polski rozdawał one jako pustki, szlachcie, cudzoziemcom, bojarom, różnemu ludowi; przyznawał jim onych posiadanie i własność. Oligarchja litewska obrażała się tym pu­

stek rozdawaniem, bo właścicielów drobnych i szlachty drobnej przybywało a przeto jim jłużebnój ubywało.

Pytam, czy ta własność z umowy czy z gwałtu nabytą została?

Na stepach ukrajińskich, Pieczyngów spędzili Po- łowcy, Połowców Moguły. Ukrajina bezludna. Kto przyszedł, kto był śmiały ryskować, brał ziemię bez granic, uprawiał, przywłaszczał sobie. Za Zygmuntów jeszcze tak było nawet na Podolu. Nabyta tak wła­

sność: ani gwałtem ani umoWą. Co więcej, długo wła­

ściciele zmieniali posadę i własności, niezazdrościli kiedy opuszczoną i odłogiem zostawioną jinny wziął.

Dotąd na Podolu, na Pobereżu, snuje się lud wo­

łoski, przenosi z miejsca na miejsce i cudzą, już szla­

checką uprawuje ziemię. Umawia się na dziesięcinę, czy na robociznę, tego dobrze nie wiem, ale jest wolny i przenośny, bez własności bezpośredniej. — Takiego rodzaju ludu. sławiańskiego w zapadłych wiekach snuło się bez liku koło Dniepru, W isły, Elby.

Osiedli Europejczycy w Americe, i zajęli i upra­

wili ziemie z krzywdą krajowców, co jej nieużywali.

Tyrani, bezecni, ludzkości morderce, uprawili ją nie­

wolnikiem : zakupionym negrem, murzynem.

Przeciw wspólnym kommunalnym własnościom oświadcza się dużo prawo francuskie, które, służebność opisuje. U nas mało znane służebności a wspólnictwa wiele. Prawa cudzoziemskie cirilne i kriminalne wpro­

(21)

MYŚL. 11 wadzone do nas, pokrzywiły wyobrażenia, pokrzywdziły wielu i bardzo wielu: krzywdziły pospolicie człowieka ludu.

Za sejmu mikołajowskiego, z obrazą takich wła­

sności wspólnych, przeprowadzono prawo o wrębach i pastwiskach z krzywdą ludu a zgodnie z zasadami kodexu. Konstitucja 1815 roku nie własność stanu je ­ dnego, ale każdego mieszkańca zapewniła: wszakże wtedy hrabia Gustaw Małachowski, publicznie po dwa- kroć upewniał że konstitucja zapewnia tylko własność ziemską nieruchomą, a nie mówi o ruchomćj, że zatym te wspólnictwa, te służebności, jako ruchome, można uchylić. Mówiłem mu po koleżeńsku że to krzywda;

oburzył się przymawiając że my za prołetarjuszami obstajemy. Zgrzeszyłem żem się w ów czas tą kwestją dosyć niezajął. Przy nawale nagłych zatrudnień po­

legałem na głosie jinnych kolegów, którym się niepo- wiodło: niesprawiedliwości stałem się świadkiem.

6. Jak rzecz własności jinną jest u nas od fran­

cuskiej, tak rzecz stanu. Noblessa francuska, noblesse d’epee et de robe, była dworska, prawdziwe dworzań- stwo. A obywatel, był to człowiek przez koronę do posług publicznych użyty, przez koronę prawem oby­

watelstwa zaszczycony.

W Polszczę niezawodnie stan szlachecki z Lachów, sam z siebie wyniknął. Czyto jaka peuplada przeważna utworzyła go, czy odszczepienie się od stanu kmiecego i wyniesienie się przez dłuższą operacją politiki i civi- lizacji, dość że z czasem stan ten umiał usunąć wszel­

kie jinne od obywatelstwa; obywatelstwo sam sobie zastrzegł.

K ról Zygmunt August zapewnił, stosownie do praw polskich, niepodległość litewskiej szlachty od litewskich oligarchów, nadawał czyli przyznawał szlachectwo car łyin włościom. Pełno jest takich ua Polisiu w Owru-

(22)

ckim: po kilkaset osady herbu topacz, po kilkaset jin- nego i jinnego. Nie mają ani poddanych coby jim pańszczyznę robili, sami są właściciele szlachta i wspólną, cieszący się własnością, a w ostatnim powstaniu bez linjowego wojska, bez generałów i officerów, brali M o­

skalom armaty i parę miesięcy jich przemocy czoło sta- wili jak to najlepiej z gazet petersburgskich wyczytać można. Zygmunt August nie za dworskie usługi szla­

chectwo jim czyli obywatelstwo przyznał, ale że ten lud ruski był dobrym i do Polski przywiązanym oby­

watelem i ludem polskim.

A takiej drobnej szlachty, po różnej stronie Polski jak maku. Głos filantropa równie za nią jak za pań- szczyznianym, koniecznie podnosić się winien, bo uci­

śniona jest, wyzuta z instrukcji, z praw obywatelskich.

Ona tworzyła kiedyś stan z oligarchami walczący, a rze­

czywistym jest fałszowaniem prawdy i zasad, liczyć ją do oligarchji.

Ale od Władysława IV , król szlachectwa czyli obywatelstwa, ani nadawać ani przyznawać nie mógł.

Udzielenie obywatelstwa czyli szlachectwa, należało do stanu szlacheckiego, który tego na sejmach dopełniał.

W każdym nadto powiecie, obywatele do obywa­

telstwa przyjmowali skoro się to jim podobało. Po upadku Polski, jadąc raz z Wilna, miałem towarzyszem podróży Czarnogórca wojsk czarnogórskich majora, który się szczycił że szlachcicem litewskim został, w któ­

rymś powiecie przez, dwónastu obywateli w koło szla­

checkie wprowadzony. Każdy pojedynczy obywatel do herbu swego przyjmując, nadawał obywatelstwo. A byli potentaci co swoją wolą szlachtę różnego herbu kreo­

wali. Były przeciw temu stanowione prawa, wszakże niezapobiegły zdarzeń. Jeden z pradziadów naszych, Cieciszowski, potentat ziemi czerskiej, był w humorze na szlachciców różny lud kierować i wielu szlachtą po­

(23)

robił i nikt się temu nie oparł: matka mi to powtarzała.

A po przestronnych ziemiach polskich podobnych zda­

rzeń było dosyć.

Król Stanisław August miewał pozwolenie z sejmu na pewną liczbę szczupłą nobilitacji, lub indigenowania.

Działał w tym nie jako król z mocy sw ćj, tylko jako dopełniający polecenia sejmu. Bo obywatelstwo przez same obywatelstwa udzielane było, nie przez króla.

Było w stanie i formowało stan.

Mówię to wszystko, nie żebym wychwalał że to było dobrze i lepiej być niemogło, ale że to wcale co jinnego niżeli było i jest w Francyi.

Dziś we Francyi jest aristokracja de bourgeoisie.

Owóź starannie odróżniają Francuzi tę aristokracją od klassy bourgeois złożonej z ouyriers, robotników, wy­

robników, ubogich. W alczą przeciw aristokracji miej­

skiej, nie przeciw mieszczanom. I u nas jest konieczna odróżniać oligarchów, którychbym panami, hrabiami nazwał, od stanu który należy zamięszać i zlać w jedno z włościanami, chłopami, bojarami: i o ludzie rolni­

czym gadać.

7. Kiedym pisał porównanie trzech konstitucij, właśnie miałem na celu wskazanie, że pisana konsti­

tucja 3 maja dla stanu, z tego względu jest niedosta­

teczna,. nic warta. Chyba złśj chęci człowiek, tego nierozumie. Poprawy jakie owa konstitucja zapowia­

dała, dopełniło lat 40 i potrzeba wieku. A w ośmiu województwach kongresowych, wszelkiego stanu elekto­

rów było w7ięeej niż jich jest w 30 miljonowej Francji, ukonstitucjonowanej na gruzach fałszywej respubliki, w której był podział i separacja władz, jakie są w kra­

jach despoticznych na wschodzie od wieków znane, i rówmość jaka w krajach despoticznych wschodu ró­

wnie kwitnie: tylko prawdziwych elementów rzeczypo- spolitej brakowało.

M YŚL. 13

(24)

Konstitucja 3 maja, lubo wpływem fikcjów i kłamstw zachodnich kaziła rzeczpospolitę polską, wszelako za­

chowała jistotę i żywioły rzeczypospolitej i to jój za­

lety, które z niej równie dla rolników szlachty, boja­

rów , włościan i wszelkiego titułu ludzi bez różnicy wydobyć potrzeba; Nie była ona tworem doskonałym, nikt. tego niepowiedzjaŁ Nic w dziejach bezwarunko- wie oceniane być niemoźe, a jeśli na jaką pochwałę zasługuje, to warunkowie do czasu, do nałogów, do przesądów. Była konstitucja stanu, przeciw abuzom panów oligarchów. Dla chłopów nie nie zrobiła ani jim własności, ani praw, ani wolności wprost nieza-

pewniła: tylko obiecywała w przyszłości.

Głupi byłby albo szarlatan, coby myślał o przy­

wróceniu konstitucji 3 maja do jej rzeczywistego bytu, ale zasady republikańskie w niej ocalone, jako duch matki, o której wskrzeszenie dobijamy się są do oży­

wienia i rozprzestrzenienia. y

8. Powstawajmy na naszę oligarchją, na pany, na bezecne hrabię; narzekajmy na aristokratów którzy obce wojska do kraju wprowadzili, co do rozszarpania Polski dzielnie się przyczynili, a nieponiewierajmy stanu, bo to nie jest noblessa d’epee et de robe. Mają przesądy i szlachta i żydzi, niegnębmy żyda dla tego że żyd, ani szlachcica dla tego że szlachcic.

Powtarzam, że o tym drobiazgu nader licznym narodu naszego, myślić potrzeba. Eównie dbać aby niemający własności, pozyskali ją, jak mający niebyli z niej wyzuci. Pod rządem rossijskim tysiącami wol­

nych właścicielów, w pańszczyźnianych obrócono. Znam na Podlasiu potentatów lub spekulantów, którzy prze­

biegłą prawną i zwodniczą protektorczą operacją, wiele set właścicielów z jich posad i własności wyzuli, na jich upadku duże majątki pobudowali.

Animozja między motłochem szlachty, drobną, za­

(25)

gonową szlachtą, czyli naszymi proletarjuszami a pany, zawsze była żywa. I dziś staną przeciw panom i wspól­

nie z wieśniactwem, swobód obywatelstwa, równości, braterstwa i niepodległości Polski dobijać się będą,.

9. Pańszczyzna, termin ohydny, wiążący człowieka z pokoleniem do miejsca, do służebności. Wszakże po wielu miejscach, staje się on wypadkiem umowy, każ­

dego czasu koniec wziąść mogącej. W e Francji znie­

siona corvee a zjawiło się co jinnego. Wyrobnik za­

przedaje na lat 15, 20, najpiękniejszy wiek swój! do wyrobnietwa w fabrice, w manufakturze.- Jinny zobo­

wiązuje się, tylu a tylu, na lat tyle, manufakturzyście dostawić. Sam bierze opłatę, ludzi dostawionych żywi, odziewa, jak bydło choduje, i oni za niego i na niego pracują. Taki rękodzielnik, taki dostawiciel mówi:

mam pięćdziesięciu ludzi, mam jich kilkaset, mam 3000 ludzi. Trzeba znieść pańszczyznę, bo to ochydne.

Wszakże bodaj się znowu co nowego dla ludu niewy- lęgło uciążliwszego w przyszłości, z postępu industrji,

z: postępu ciwilizacji.

Z odmianą natury rzeczy, odmieniają się znaczenia wyrazu. Go było obrzydliwszego nad robotę. Rob, niewolnik, do posług do jakich go pan jego obrócić chciał używany, robił dla pana robotę jako parobek, który niebył przywiązany do ziemi, do posady, ale jak niewolnik do pana. Roba kupił, roba sprzedał; dzieci roba, młode parobki tegoż doznawały losu: robiły.

Od sześciu i siedmiuset lat wyrzekła Polska że roby i parobki nie są niewolnicy i wyraz się uzacnił^

Jako wolny, wolałbym dla kogoś pańszczyzną zie­

mię uprawiać, a niżeli mu po lokajsku pończochę lub bót ściągać. Nie każdy ma tyle siły i zdatności, do czegp jinnego usposobiony, jiść do pługa, a każdy może na sobie i gacie i obuwie wciągnąć. Wszakże dla tego ani lokajskiej służby nieupośledzam.

M Y Ś L .'! 15

(26)

Pańszczyznę trzeba znieść, na czynsz zamienić, bo jest uciążliwa, a co więcej, prałat krakowski Łętowski, posądzając mię że za pańszczyzną obstaję, dowodził mi w czasie rewolucji że dla samych panów niekorzy­

stna, że dzień najmu więcej znaczy niż dzień pań­

szczyzny. Ubolewał przytym, że w krakowskiej rzeczy- pospolitój niemożna było skłonić włościan aby porzu­

cili pańszczyznę, a wzięli się do opłacania czynszu.

Czyniłem mu uwagę że czynsz proponowany musi być zbyt uciążliwy.

Pańszczyzna w gruncie jest zacna, ohydzona na­

zwą pańszczyzny. Jest rolniczym trudem, wynika pospolicie z obowiąsku uprawy dominjum, obszerniej­

szych włości; nie panu służy, bo jest obowiąskiem ziemskim, krajowym, pan dozoruje tylko i powoduje nią. Zamień ją na czynsz, czynsz stanie się pańszczy­

zną pieniężną, mniój może na nadużycia narażoną, a może nie mniej uciążliwą. Czynsz bywa podnoszony!

Z pańszczyzną i czynszem precz.

/ 10. Ale jak trafić do celu? oto sęk, oto szkopuł,

^ o który się wszystko rozbija. Że kiedyś sejm stanu lub królowie dopuścić się mogli wydarcia lub nadania własności, nie jidzie za tym, aby rząd teraźniejszy w czasach oświeceńszych miał mieć prawo, znosić tąż arbitralności drogą bezprawia i dziwną sprawiedliwość wymierzać, to jest, odbierać jednym posiadaną wła­

sność a drugim ją oddawać, aby mógł dla względów politicznych wynagradzać uprzywilejowanych; bo rząd nióma nic i niepowinien mieć mocy wynagradzania, ani prawodawczej: on exekwuje co mu dopełnić naród polecił.

Żeby trafić do celu, na nic się nieprzyda docho­

dzić, jakim zjawiła się własność i różnica stanów spo­

sobem. Dość że dziś i dotąd tak jest że włościanie na cudzą ziemię pracują, a zaledwie pojedyncze jakie

(27)

M YSL. 17 przykłady są, że sobie na własność który z nich kupił.

Jest to źle, trzeba żeby było lepiój, trzeba poprawić.

Trzeba aby zasady były przyjęte i stosowne do nich rozporządzenia poczynione i wyexekwowane.

Były gdzieś w holsztińskim czy w hannoverskim, nieponanę, niewiem czy są dotąd, powiaty, w których szlachta miała prawo żyć w zamkach i bić się między sobą, a sejmikowanie i sprawa publiczna do chłopów należała. Niech kto zrobi sejm chłopski u nas. Zmu- dzin, Rusin, Mazur, Prusak, Góral, Kozak, może się zgodzą na jedno. Będą decidować o cudzój skórze, a jeśli się do niej przypytają, cięty będzie wołał:

krzywda!

A bodaj rozsądniejby rozważył sejm chłopski ani­

żeli łaska pańska.

Przemoc i gwałtowność niezawsze skutek osiągają.

Zrobić operacją gwałtownie, przemocą, wydrzyć panom i oligarchom na rzecz włościan: jaki skutek? Co za odmęt, co za upadek; co za ełementa, co za betero- gena poruszone? Szlachta, pany, włościanie, Niemcy, Polacy, Rusini, Żydzi, schisma, lachy, sąsiedni despoci, sprawa narodowa!

Właściciele zagrożeni, będą dzielniej swego bronić, aniżeli ojczyzny, wolności; a połowę ludu będą mieli za sobą. Despotism wyciągnie protektorczą łapę obu stronom. Bądź zdrowa wtedy sprawo narodowa, wol­

ności a nawet własności. Z własności ktoś trzeci zyszcze.

W siedemnastym wieku o własność dobijali się kozacy:

schronili się pod opiekę carską i zyskali.

Żeby pomyślnie dopełnić gwałtownej operacji i wy­

drzeć własność dla nowego jej rozdania, trzeba szcze­

gólnego na to zbiegu okoliczności,-, Kto tak wczesno zapowiada, to pewnie chybia celu i niedokaie. Ten dla którego ma być wydartą, niebędzie o obietnicy

Dzieje Polski. Tom III. 2

(28)

18

wiedział, a wiedząc nie poważy się wydzierać; a ten któremu ma być wydarta, przygotuje się i nieda się.

Dobrowolna umowa z przekonania, z konwikcji wynikająca: ta niezawodnie trwałą utworzyć może bu­

dowę. Pomyślność i potęga narodu polskiógo, sam dobrze zrozumiany interes szlachty, nadanie własności włościanom nakazują Wielka prawda którą trzeba dać poznać wszystkim, wmówić we wszystkich. A skoro to przekonanie stanie się powszechnym, środki się znajdą do zrobienia bez krzywdy, bez narzekania, nader łatwe.

Nieznani postanowień austrjackich względem wło­

ścian, w Galicji dawnej. Wiem że w nowój prócz ogłoszenia wolności, nic dla nich niezrobiono. Byłem świadkiem, jak u mojego ojca, wójt i sołtys po ogło­

szeniu tej wolności na gromadzie, wziąwszy pióro, aby wr jimie gromady obwieszczenie to podpisali, wyrzekli pamiętne słowa: „lepsa nam dawna niewola, niz nie­

miecka wolność*1 a tę maximę synom przekazali; byłem świadkiem konskripcij, naborów rekruckich i rozmajitej przez lat 13 austrjackiój protekcji, narzekań i złorze­

czenia ludu. Niechże szlachta będzie sprawiedliwa, przekona że niema nietylko niewoli, ale ani niewole­

nia, niech jich obdarzy własnością, wyzwoleniem zu­

pełnym^

Jeżeli w Galicji dawnej rząd austrjacki oznaczył 3 dni pańszczyzny w tygodniu, to, ani wątpię potrze­

buje objaśnienia. Ani wątpię, że w tym żadnej folgi ani zmniejszenia niebyło. To są dni ciągłe a nad dni trzy w ruskich ziem naszych okolicach pańszczyzny prawie nieprzechodzą. A le w Galicji, ani włościanie, ani szlachta nic niema swojego, bo co posiadają jest cesarskie.

i 1. Dwie u nas kategorje do rozstrzygnienia : 1) włościanom w dobrach narodowych: albo w prost co posiadają, darować, albo nabycie przez towarzystwo

(29)

kredytowe ziemskie ułatwić; a dworskie narodowe między wojaków na czysto rozdać; — 2) włościanie w dobrach dziedzicznych pańskich: panów zniewolić, zmusić do umów z nimi, skłonić do darowizn, do przedaży, aby wszystko jak najrychlej nietylko z pań­

szczyzny ale i z czynszów zeszło.

Urządzona pierwsza, pociągnie za sobą, i przy­

nagli urządzenie się drugiej.

Jest daleko lepiej, gdzie niema pańszczyzny;

a bez końca lepiej gdzie czysta własność, gdzie ani pańszczyzny, ani czynszów.

Bojary, ludzie wolni, szlachta czynszowa, czyn- szownicy, zagrodnicy, kątnicy: nierobią pańszczyzny, a niómają własności, mają jinne ciężary, powinności.

Jeśliby włościanie mieli daną, darowaną bez powin­

ności: tamci słusznie będą zazdrościć, żądać.

A le bez wielkiej, co do własności, w kraju na­

szym zmiany, byt narodu nieustali się; równie jak bez tego, aby rolnik wszelkiego titułu, niemiał pełnego obywatelstwa używać.

Nieustali się bez rozpowszechnienia polskiego czy­

tania i pisania; bez pewnego usposobienia ludu, aby przez się znaczenie politiczne i własność utrzymał.

Kładźmy zasady, żądajmy, miejmy nadzieję i dzia­

łajmy; pobudźmy massę, aby żądała, miała nadzieję i działała: a do odrodzenia przyjdzie.

To nowe niebędzie doskonałe. Potomność będzie ze swego stanowiska wzruszać ramionami, nad rozu­

mem wieku naszego: i słusznie: ale będzie admirować pomysły, oceniać i szanować działania i skutki.

Tworząc nowe, należy do niego naginać i zasto- sowywać dawne narodowe i nowe z narodowego wy­

winąć. Słaba jest budowa nieoparta na wkorzenionycli fundamentach. Nowa od razu wnarodowiona będzie trwalszą, z uczuciem zgodniejszą. Dla tego, dawne

2 *

M YŚL. 19

(30)

■s

swe wady, błędy, nałogi, uprzedzania, wyobrażenia, winniśmy poznawać, aby znikły i zatonęły w nowości:

aby nowość zdołała je połknąć i strawić.

Dopełnić to wszystko może jedynie młodzież. — M łoda Polska.

T o kreśliłem w Tours we Francji roku 1833.

12. Potomność jeżeli nie zapłacze surową będzie w ocenianiu rozumu wieku naszego: a my pytać się możemy siebie, przy pięknych słowach, dokąd dążymy?

W iek oświecenia, ciwilizacji, postępu, wynalazków, nowych postrzeżeń, wzniosłych pomysłów, toczy się w opacznym kole. Ohydził sobie przeszłość, chce z nią zerwać, a z jej ciemnic potworne gruzy dźwiga.

Podnosi swą budowę i wraz ją podwraca.

Filantropy, by użyć świata, obliczają dozy po­

żywnych pierwiastków, szpitale, domy przytułku lub choroby, służą do wypróbowania co szkodliwe, co tru­

cizną; pod niebiosa wynoszą i swą czcią okadzają za­

chwalaną pracę, obliczają ludzkie zdolności, ą wycień­

czają siły przy warsztatach; boleją nad ubóstwem, a w czułości swej wynajdują środki pozbawiające, spo­

sób utrzymania się biedy; bo prawo niewzbrania z głodu umrzeć tylko żebrać niedozwala. Miłosierdziem zdjęci opatrują nędzę, dla niej domy przytułku, zarobku i więzienia przyrządzają.

Yoyer d’Argenson mawiał: posiadając wielką for­

tunę, poczytuję się za administratora własności po­

wszechnej : i czynem swe słowo udowodniał. Są po­

dobne na świecie przykłady. Jinnym zawadzają cudze własności, zupełnej wspólnoty wymagają. Nowa mówią idea: niepomni wiele to spiczastych i przyokrąglonych kapturów w swojim czasie bracia świętego Franciszka oberwali w zwadach o to, czy już jich jest własnością to co w ustach do połknięcia mają.

(31)

M YŚL. 21 W obec tego z rozumem ciasno we własnym kraju, trzeba roztoczyć niedoperze własności intellektualnej skrzydła, przyćmić nimi świat, bo niedość z własności wynikających wykroczeń i przestępstw, trzeba je cu- dzoziemskiemi pomnożyć.

Okrzyk braterstwa, napawa nienawiścią, zawiścią, do cudzoziemców wstrętem, odrazą,. Patrjotism miej­

scowy odpycha i wykurza obcego przybylca; a przyj­

muje w gościnę obce rozumowe widmo co swym nie- doperzym skrzydłem każde kroki jego potrąci, na swobodę kraju tribut, dannictwo nakłada.

Ludzkość wymaga ocalić winowajcy życie, ochronić go od cielesnych cierpień, ale wymyśla torturę mo­

ralną, zgnębienie umysłu. Obejrzyj się co się ze swo­

bodą osobistą dzieje?

Przemysł protegowany: ruszaj że błąkać się w od­

męcie zawad, przepisów, zastrzeżeń, formalności, utru- dzeń. Mnoży się gałganów na świecie a niema jich dosyć na wyroby potrzebnego papieru. Ułatwione kommunikacje: ruszaj wiatrem: barjera, rogatki, pasz­

port twój, granica, duana przetrząśnie, omaca, rozepnie, rozmama, puści; a gdzie się obrócisz wszędzie ujrzysz dopatrujących by mieli powód zatrzymać, uwięzić;

zawsześ podejrzany, zawsze czujesz się więźniem. Ci- wilizacja woła, skruszyć niewolę, wyzwalać, równość między ludźmi, a na wszystkie zastawki kuje pęta i więzy, aby w powszechnym więzieniu wszyscy się w nich zarówno rozlubowali. (*)

(* ) P rzepędziłem z rodziną mą lat kilka w T u rcji, pod różo­

w ałem po A sji i czułem się wolnym sw obodnym . Zaledw iem do m eg o kraju w racając wstąpił (w R ossją ) uczułem więzy. W j a ­ kim kolw iek cywilizowanym znajduję się kraju, w idzę żem -więzień.

A w co poszła civilizacja z tego się nie cofnie to pom noży. T o mi m ówił w B ru xelłi znany R ossjanin: a cóż gd yb y w ejrzał w w ięzy p racy ludzkiej i w yrobów je j.

(32)

13, Co z tego wyniknie potomność wiedzieć bę­

dzie. A nam dalej swego szukać , by też i o nas po­

tomność sądziła. Mieliśmy piękne, grzechami obcią­

żone; mieliśmy ludzkość, równość, braterstwo, wolność, użycie posiadłości swobodne, domy otwarte bez dzwon­

ków, bespieczeństwo, bogobojność, byt, niepodległość, uznanie siebie. Zajrzał los zawistny, odarł ze wszy­

stkiego, do cudzego woza zaprzągł. Szukajmy stra­

conych dróg po których możemy do swego dążyć;

zaparte są niektóre, poprzecinane do nich przystępy, pozostają jednak takie po których zawsze z dobrą wiarą jiść możemy, a które do niedostępnych wiodą.-

Głównym do wszystkich dróg ubitym, a zawsze otwartym traktem jest braterstwo z bliźnim. Każdy dostrzeże że tym traktem uderzam w okrutny rozdział narodu, na szlachtę i włościan.

Wyszczerbiła się dzisiaj kwestyja z obrębów na­

rodowości. Niedbała szlachta doczekała się utrudzeń, wymagań, groźnych powikłań: ale stoji dla niej otwo­

rem braterstwo.

Niemów o wyzwoleniu, bo człek niebył i niejest twój byś go wyzwalał. Niemów o uwłaszczaniu bo nic niedajesz kiedy on posiada. Eób z nim uczciwy rachunek, i rozwięzuj uciążliwe węzły posiadłości jego z twoją. W tym kroku podrzędnym, przyczynić się możesz, przyczynić się winieneś do pomyślności kraju, z własną korzyścią, korzystnie dla braterstwa.

Przebywasz czyściec niedostatku obywatelstwa, obywatelstwa którego poniżonemu bratu niedostawało:

pomnij że o stracone obywatelstwo dobijasz się z nim wspólnie, nieubliżaj mu w tym, niewynoś się nad niego.

Ucisz skrzypanie sprzecznego koła; niezdolny, usposobić go trzeba: niechaj to skrzypanie nieobraża stwórcy rodu ludzkiego. Puść ze swej opieki. Żeś poduczon, nieprzechwalaj się z ukształconym umysłem.

(33)

MYŚL. 23 Nauka nie zawsze z rozumem w parze, niezawsze umysł ukształci, a przechwalanie się brak ukształcenia do­

wodzi-. Puść ze swej opieki, ujrzysz i zdolności i umysł jakich tobie może niedostaje.

Tituł ukształcenia, dostatków, manjery, obyczaju, ubioru, zatrudnień, niezawadza braterstwu, ni w spo­

tkaniu, ni w zażyłości braterskiej. Nikczemne przesady i nałogi, zapamiętała zarozumiałość, niesumienność, złośliwe ukształcenie, brak uczucia, złe fałszywe serce,

to staje na zawadzie do braterstwa i bratania się.

Przysiądź na tej ławie na jakiej go znajdziesz, pomów z nim; gdy do ciebie przyjdzie, wskaż mu, po­

daj mu krzesło i rozmów się z braterską, uprzejmością, otwartością; dziel się z nim wspólnym chlebem, wy­

mień z nim kieliszek braterskiego napoju; wchodź w jego towarzyskie pożycie, zatrzymaj go w towarzyskim kółku swojim; czcij w bracie cnotę, uczciwość i człowieka.

Czyń to bez przysady, bez wymusu, szczerze, do­

brą, wiarą: zaufanie i braterstwo duszę jego i twoję w skruś przenikną; serca prawe nieraz rozejdą się i zbliżą, rzewnym przyjęte w zruszeniem; otworzą się ścieżki do rodzinnych węzłów, które jedynie zapewnić mogą przyszłą narodu pomyślność (*).

Ten ubity trakt jest otwarty, mijała go szlachta, niechże nań wejdzie nieociągając się, niezwłocznie bo czas mknie się krokiem wielkim. Biada narodowi jeśli się ociągać zechce. Nietrzeba będzie dalekiej czekać potomności, narzekania podnieść się mogą rychlej.

(* ) N ic ludzi ściślej nie spaja ja k rodzinne, węzły, -Niech przedziału kast nie będzie. N iech gm inne niewiasty staną się matkami s zla ch ty ; niech córki i siostry wasze upodobają dziarską gminną m ło d zie ż; n iech kapłan przed ołtarzem b łogosła w i jich małżeństwa a wnet zaginą kast przedziały. D a się poznać zd ol­

ność gm inna, a B óg P olszczę pob łog osła w i (kom itet narodow y do ziom ków w kraju ojczystym , 1 0. lip ca 1 8 4 6 ).

(34)

14. Com powiedział lub powtórzył, godzi w obe­

cność żyjącą, a ta powołuje do obejrzenia się na prze­

szłość. Niewyczytasz w niej środków rozwiązania tru­

dności, ale znajdziesz pobudki do zadosyć uczynienia, pobudki do zmazania i obmycia grzechu pierworodnego.

Jeśli sława narodu, wzniosły byt jego stawał się przed­

miotem rozpatrywania mego, myśl moję zachwycał:

niemniej wrzody o kalectwo żywot jego narażające, przejmując gorzkim wzruszeniem zatapiały mię w roz­

myślanie i żmudne poszukiwania.

Sięgam pamięcią czasów, kiedy w skutek rozpraw sejmu konstitucyjnego, z wieśniakami umowy czyniono, kiedy o nich mówiono. Widziałem potym różne z nimi obejście się; nasłuchiwałem o tym toczone pogadanki;

z różnym uczuciem na jich dolę patrzałem. Widziałem włościan, wolnie z półwłoków schodzących; wedle umowy swobodnie osadzanych. Nasłuchałem się o jich powinnościach o prawach właścicieli; a gdy dwór długo nieosadzony półwłók dworską chciał uznać ziemią, dziwiło mię szemranie gromady. Trudne do wypo­

wiedzenia lęgły się w mych pojęciach niedowarzone wyobrażenia.

Będąc uczniem universitetu wileńskiego, posłysza­

łem o poburzeniach na Zmujdzi w dobrach tyrannizu- jącego Zubowa. Dreszcz przechodzi co powtarzano

o jinnych zdarzenich; o katuszach. Zniepokojony tego rodzaju wiadomostkami, wdałem się w spory ze współ- stołownikiem adwokatem Nowickim: Panie świeć nad duszą jego! Wszystkie me wzruszenia, zimną krwią odpierał że się to dzieje słusznie, bo liche chłopskie plemie na to zasłużyło, litości niegodne; bo niejest zwykłego szlachetnego rodu ludzkiego; a żaden w sta­

nach zjednoczonych Ameriki północnej protestancki minister czy pastor tak gruntownie o murzyńskim nie argumentuje plemieniu jak dowodził adwokat Nowicki)

Cytaty

Powiązane dokumenty

Bar­ dzo ważny dla tego tem atu jest też testam ent Jezusa, który w chwili agonii zatroszczył się o przyszłość M atki.. Z faktu, że M atka Jezusa tak rzadko

Zgodnie z omawianymi przepisami, plantatorzy korzystający w da­ nym okresie referencyjnym z instrumentów wsparcia rynkowego w ra­ mach wspólnej organizacji rynku

kiwaniu pochlebia sobie: że już jest zdolna podnieść się przeniknienia tego widoku. Znaleźli się pisarze, którzy go częściami zgłębiać poczęli, nam cząstki

Прийнявши Закон України «Про міжнародні договори» [2] та інші супроводжуючі нормативно-правові акти з цих питань [3], а також взявши

The addition of an STO cap layer deposited in-situ resulted in stable electrical properties over time and enabled us to measure metallic transport behavior in patterned films

Z doniesień, jakie z sejmików nadchodziły przekonał się król wraz z radą nieustającą, że trudno będzie sejm utrzymać a nawet większość posłów strony

silenie Briihla zasadzało się na tern, aby podkopać i wytępić ile tylko można we wszystkich poczucie swej godności obywatelsko- narodowej. Przeciw temu

Mimo zabiegów fakcyi szwedzkiej skończyło się wszystko na tych sporach polemicznych. Po nieudaniu się bowiem dwu- krotnem zamiaru wytworzenia konfederacyi jeueralnej