• Nie Znaleziono Wyników

Rozbudowa techniczna żelazo-hutnictwa polskiego w ostatnich 10 latach na tle rozwoju hutnictwa wogóle

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Rozbudowa techniczna żelazo-hutnictwa polskiego w ostatnich 10 latach na tle rozwoju hutnictwa wogóle"

Copied!
134
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

m m m

l" Ł &

TO . ' .

:

ME’) r i M M *

(3)

k ^ cy U c< 'tShĄ ..

inż. J E R Z Y B U Z E K *

N a c z e ln y d y re k to r Spó łki A k c y jn e j

„ W ę g ie rs k a Górka**.

... - ^

Rozbudowa techniczna żelazo-hutnictwa polskiego w ostatnich 10 latach na tle rozwoju hutnictwa wogóle.

R E D A K C J A =*==*“

ILUSTROWANEGO RUHJERA COOZIEHHEBO

• = K R A K Ó W = =

ftó ehó d p rze z n a c z o n y na w y d a n i e sk r y p tó w z „O dlew nictw a"4 i „ W ie lk ic h pieców** dla S łu c h a c z y A k a d e m ji Górn iczej

w K rakow ie.

(4)

t

(5)

Nac zel nemu Dyrektorowi naj większej huty polskiej

pr a cę tę p o ś wi ę c a autor.

(6)
(7)

W ostatnim czasie w yszły drukiem 2 p ra­

ce o przem yśle żelaznym , m ianow icie praca M irosława O rłowskiego „ Ż e l a z n y P r z e ­ m y s ł H u t n i c z y n a z i e m i a c h p o l s ­ k i c h do r o k u 1 9 1 4 “ i praca A. Dzika:

„ H u t n i c t w o ż e l a z n e w P o l s c e " . O b y­

d w ie prace, bardzo cenne, traktują sp raw y prze­

mysłu żelaza z punktu w idzenia gospodarcze­

go, ekonomicznego i historycznego rozwoju.

Bliższych danych o urządzeniach technicznych, oprócz sam ych nazw, prace te prawie nie z a ­ w ierają. Z tego powodu postanowiłem mój re­

ferat na IV Zjeździe Stow arzyszenia Polskich Inżynierów Górniczych i Hutniczych w Kra­

k o w ie na temat „Technicznej R ozbudowy że- lazohutnictwa polskiego w ostatnich latach dziesięciu" rozszerzyć i przedstawić rozwój urządzeń technicznych i metod pracy hut że­

laza na zachodzie i na ziem iach polskich przed wojną, ab y uczynić zrozum iałą konieczność do­

stosowania urządzeń technicznych naszych hut żelaza do nowoczesnych w y m a g a ń techniki hut­

niczej, w yn ik a ją c ą także bądź z potrzeby o d ­ b udow y zniszczonych w czasie w ojny św iato ­ wej zakładów, bądź z potrzeby dostosowania działalności zakładów hutniczych do w ym agań Nowej Polski Odrodzonej.

W ten sposób powstał szkic historyczne­

go rozwoju techniki hutniczej na ziemiach pols­

kich na tle rozwoju żelazohutnictwa wogóle.

W celu pogłęb ienia zain tereso w an ia spo­

łeczeństwa polskiego spraw am i naszego hut­

nictwa uw aż am za rzecz wielce pożądaną, a b y

(8)

czyniły po przeb yciu ogólnego kryzysu sta ra ­ nia około w y d a n ia obszernego dzieła, odzwier- ciad lającego szczegółowo stan żelazohutnictwa na ziemiach polskich w daw nych wiekach, j e ­ go zm agania się z ogromnemi trudnościami, w arun k o w an em i bądź stosunkami politycznemi, bądź geograficznemi w wieku XIX i jego stan dzisiejszy, w porównaniu ze stanem nowoczes­

nej techniki hutniczej w dużych centrach prze­

mysłu żelaznego na zachodzie Europy i w A m e ryc e.

O bszerny w y k az odnośnej literatury w dziele M i r o s ł a w a O r ł o w s k i e g o obej­

m uje nap ew no dużo źródeł, z którychby moż­

na czerpać c ie k a w e wiadomości o urządzeniach technicznych d aw nych naszych hut.

M u z e u m P r z e m y s ł u i T e c h n i k i w W a r s z a w i e , ro z w ijające ż yw ą działal­

ność, grom adzi obecnie m aterjały, które dla historji rozwoju naszego żelazo-hutnictwa m a­

ją pierw szorzędne znaczenie.

Dane o stanie dzisiejszym technicznych urządzeń hutniczych, podane w szkicu, z aw ­ dzięczam uprzejm ości Zarządu hut polskich, tak śląskich jakoteż kieleckich, następnie niektó­

rym osobom, do których się zwróciłem, a m ia­

nowicie : p. inź. M. S zydło w skiem u, W ic e ­ prezesowi Centralnego Z w iąz k u Przemysłu, p. Inż. A d am o w i L ew an do w skiem u, n a ­ czelnikowi W ydziału Hutniczego w Minis­

terstw ie Przemysłu i Handlu, p. Inż. Szym ono­

wi R udow skiem u, naczelnikowi W yd z iału Prze­

m ysłowego U rzędu W o jew ó d zk iego w Kato­

w icach, p. Inż. Jerzem u W ojnarowi, naczelne­

mu dyrektorow i Z w iązku Koksowni w K a­

towicach, p. Dr. Feszczenko-Czopiwskiemu, \ W. P.P. Dyrektorowi Br. Absolonowi, insp. Ho,-.' lew ińskiem u,^profesorow i A k ad em ji Górniczej i Hutniczej w Krakowi® i p. Inż. Janowi Bó- lech o w skiem u w W arszaw ie. W szystkim skła­

dam serdeczne podziękowanie.

(9)

du na termin Zjazdu z aw ie ra może niektóre usterki i niedokładności. Upraszam o spros­

tow anie w zględnie o uzupełnienie danych w interesie Ogółu Szanow nych Czytelników.

Inż J e r z y Buzet^.

W ę g ie rs k a Górka, 21 m arca 1933.

(10)
(11)

W stęp ...1.

Hutnictwo d aw n e — Epoka w ęgla d rzew n ego ...3.

Hutnictwo nowoczesne — E poka w ę g ­ la kam ienn ego . ...13.

P ostępy techniki hutniczej na ziemiach polskich przed rokiem 1922 . . . 29.

Stan hut polskich po wojnie | w 1922 r...i

Rozbudowa żelazohutnictwa polskiego w ostatnich 10 l a t a c h : ...57.

a) k o k s o w n ic t w o ...59.

b) w ielkie p i e c e ...67.

c) s t a l o w n i e ... 79.

d) walcownie ... 86.

e) o d le w n ie ...90.

f) dal sza p r z e r ó b k a ...94.

Problem gospodarki gazowej i t. d. . . 97.

Laboratorja i stacje doświadczalne i Z a­ kłady N a u k o w e ... 103

W yk az l i t e r a t u r y ...111

(12)
(13)

Rozbudowa techniczna żelazo-hutnictw a polskiego w ostatnich 10 latach na tle rozwoju hutnictw a wogóle.

(R zut oka na ro zw ój h utn ic tw a na Z ac h o d zie . Rozw ój h utnictw a na z ie m ia c h p olskich. Stan żela- z o h utnic tw a p o lsk ie go w r. 1918— 1922. P rz eb u d o ­ w a z a k ł a d ó w i urzą d ze ń h u tn ic z y ch w P o lsce w o k resie '9 2 2 — 1932)

R u d a ż e l a z n a nie jest niczem innem, jak u t l e n i o n y m m e t a l e m i zanieczysz­

czonym ziemistymi składnikam i, wchodzącym i podczas zabiegu m etalurgicznego w piecu w skład „ ż u ż l a " , obok pew nej części nieodtle- nionej zupełnie rudy lub utlenionego ponow­

nie metalu. Utlenianie pierwotnego metalu po­

łączone było podczas tworzenia się rud z uwolnieniem dużych ilości ciepła; metal „się spalał" bardzo powoli, w skutek tego nie mo­

gła w ytw orzyć się w y s o k a tem peratura; czło­

wiek w ciężkiej p racy w y r y w a z łona ziemi rudy i z dużym wysiłkiem m yśli przetwarza je zapom ocą w ę g la drzew nego (później koksu) napowrót w użyteczny metal; aby to odtlenia- nie dokonywało się szybko, aby w ięc w y d a j­

ność p racy na jednostkę czasu była duża, po­

trzebna jest w p i e c u w y s o k a t e m p e r a ­ t u r a , p rzyśp ieszająca odtlenianie. p o le g ają ca na reakcji chemicznej pom iędzy tlenem rudy a węglem , np. według wzorów:

FeO + C = Fe + CO. F e O -f C O = F e -j- C 0 2.

(14)

je d n ak zupełnie równa ilości ciepła w yz w o lo ­ nej podczas tworzenia się rudy, tem peratura zaś w pierw szym w yp ad k u jest stosunkowo bardzo w ysok a. S p a la ją c zapom ocą tlenu z a ­ w artego w powietrzu np. w ęgiel drzewny, lub koks, o siągam y cel dwojaki: przez spalanie p a liw a o grzew am y piec do w ysokiej te m p era­

tury i p rz yśp ieszam y przebieg odtleniania bądź zapom ocą czystego w ę g la C, zaw artego w p a ­ liw ie, bądź też zapomocą wytworzonego się tlenku w ęgla CO. W ytw o rzen ie w ysokiej te m p e­

ratury jest więc pierwszym i nieodzownym w arunkiem prawidłowego przebiegu odtlenia­

nia rudy; d l a t e g o w y n a l a z e k w ę g l a d r z e w n e g o i z a s t o s o w a n i e g o d o c e ­ l ó w m e t a l u r g i c z n y c h n a l e ż y u w a ­ ż a ć z a p i e r w s z o r z ę d n y c z y n n i k c y ­ w i l i z a c y j n y w d z i e j a c h l u d z k o ś c i .

Piece, w których bezpośrednio z rudy w ytapiano żelazo kowalne, n azyw am y „d y - m a r k a m i " (Bloom ery fire w A m eryce, Luppenfeuer, Rennfeuer w Niem czech,'franc.:

bas-foyer (forge catalane).

D aw ny hutnik od sam ego zaran ia c y w i­

lizacji, aż do w yn alazku w ielkiego pieca w połowie czternastego wieku (około 1350 po narodź. Chr.), oprócz swych dwóch z asad n i­

czych (m etalurg, technolog) zawodów, był t a k ­ że „g ó r n i k i e m “ i „1 e ś n i k i e m “ rów ­ nocześnie. Jako „górnik" ze szczelin „skał"

w yd ra p y w a ł „dobrą rudę", łatwo o d tleniającą się; jako „leśnik" w yszukiw ał w lasach gór drzewo, d a ją c e dobry węgiel i zwęglał je, był w ięc także „w ę g 1 a r z e m “.

Pierw otnie hutnik staw iał swój p iec na szczytach gór, w celu w y z y sk an ia silniejszego naporu wiatru do osiągnięcia w piecu w yso ­ k iej tem peratury i szybkiego wytopu. Jeszcze dzisiaj tak robią murzyni szczepu Baja-Bogoto w Kamerunie i w 20 godzinach w y ta p ia ją z rudy bryłę żelaza o wielkości główki d z iecię­

(15)

cej o w ad ze 20 k g 1). Poza znalezieniem rudy i zw ęgleniem drzewa głównem staraniem hut­

nika było spalan ie w ę g la w piecu przez d o- p r o w a d z e n i e p r ą d u p o w i e t r z a ; w celu osiągnięcia intensywnego spalan ia z a ­ stosował' d a w n y hutnik d m u c h a w y r ę c z - n e; później w yn alazł albo zastosował k o ł o w o d n e do pędzenia dm uchaw y; była to p i e r w s z a m a s z y n a h u t n i c z a ; n a­

stąpiła w ielka zm iana w żelazohutnictwie. Hut­

nik opuścił wyżej położone stoki gór i osiadł w sw ej chacie (Hutte — huta) z piecem i kuź­

nią w dolinie nad rzeką (około r. 1000 po nar.

Chr.). Nastąpił p i e r w s z y p o d z i a ł p r a -

4 W i eto K z pTzodu Z. Prze Krój.

Rys. 1. D ym arka szczepu Baja-Bogotu (Ka­

merun), pędzona n aturalnym ciągiem.

c y: hutnik oddał „ g ó r n i k o w i " troskę o dostarczanie rudy, natomiast zatrzym ał sobie starania o drzewo, węgiel i zaczął się zajmo­

w ać usilnie k w estją z w i ę k s z e n i a i 1 o-

') Dr. O tto J o h a m e n . „ G e sc h ic h te d e » E ise n s '1, 1924.

(16)

ś c i i c i ś n i e n i a p o w i e t r z a , g d y ż t a w a r u n k o w a ł a w y ż s z ą w y d a j ­ n o ś ć j e g o p r a c y . T e starania spowo­

dow ały w y n a la z e k s u r o w c a i w i e l k i e ­ g o p i e c a , k tó iy w praw dzie powoli ale tern konsekwentniej staw ał się ośrodkiem całego żelazohutnictw a i pozostał nim aż do dnia dzisiejszego. Suro w iec jednak nie był kowalny;

przetopiony na w ęglu drzewnym w osobnym piecu pod silnym prądem powietrza, zmienił się na „ ż e l a z o k o w a 1 n e “.

Piece, służące do przem iany surowca kru­

chego na żelazo ko w alne, nazwano „świeżar- k a m i“ (Frischfeuer, finery fire, four albo feu, d ’affinerie), sam proces m etalurgiczny zaś n a­

zwano „ ś w i e ż e n i e m " (Frischen, fining pro- cess, procede d ’ affinage). Ponieważ „dymar- k a “ dalej pozostała długo jeszcze w użyciu, sp o tykam y w hutach na przełomie XIV i X V wieku piece trojakie: pradaw ne , d y m a r k i “, w i e l k i e p i e c e i ś w i e ż a r k i. Ostatnia

„ d y m a r k a " w y g a sła na Ś ląsku dopiero około r. 1800. S w i e Ż a r k i dzisiaj już tak­

że w Europie nie istnieją, w W ęgierskiej Górce naprzykład utrzym ały się świeżarki aż do kw ietnia r. 18951). W r. 1896 w yniki ru­

chu św ieżarek były następujące: 1

W s a d s u r o w c a ... 292,2 ł 100%

S trata na przetap ian ie i św ie ­

żenie ... 57,6 ł 20$

W y ro b y kute (obręcze do kół,

blachy, surowe osi do wozów) 234,6 ł 80%

Z użycie w ęg la drzewnego wynosiło 1 230 kg/ł w sadu wzgl. 1 520 kg/t wyrobów kutych.

Ilość żużla świeżarskiego wynosiła około 60 ł, więc około 20% wsadu.

') Ze w z g lę d u na his to rję t ec h nicz neg o rozw oju ż e la z o h u tn ict w a p o ls k ie g o n a le ż a ło b y z e b rać dane, kied y zan iec h a n o p ę d z e n i a ognisk i św ie ż a r e k na zie m ia ch p o l­

skich, jak o te ż z e b r a ć r y su n k i tych p ie c ó w i od d ać je do M u zeum P rz em ys łu i T e c h n ik i w W a r s z a w i e , Krakow skie P rz e d m ie ś c i e 66.

(17)
(18)

m iecka) w hucie V ossow sk a i Kreuzburg w r.

1900 były jeszcze w ruchu dw a zakłady św ie­

żare k (Matschoss).

W r. 1782 istniały w Polsce (Hofman):

33 w ielk ie piece z 83 św ieżarkam i (fryszerki) i 41 dym arek (ognisk).

W r. I 780 istniały na całym Ś ląsk u (M a t­

schoss) 36 w ielkich pieców, 150 św ieżarek i 20 dym arek.

Z w yn alazkiem św ieżarek i w ielkiego p ie ca nastąpił drugi podział pracy: D y m a r ­ ki , pędzone bezpośrednio na żelazo kowalne, prowadzone były osobno, podczas gd y przy w ielkich piecach pozostały ś w i e ż a r k i. Lecz hutnik, który przed 400 laty uwolnił się od górnictwa, przyjąć musiał po w ynalezieniu w ielkiego p ieca obowiązki „ o d l e w n i k a " i

„ ś w i e ż n i k a " (affineur’t), zatrzym ując dozór bezpośredni nad urządzeniem mechanicznem (koła wodne, dm uchawy, młoty, później w a l­

carki).

Coraz większe zużyw anie drzewostanów, przeważnie wskutek dużego zapotrzebowania wielkich pieców, zaczęło zagrażać z każdym rokiem coraz silniej dalszemu istnieniu żelazo­

hutnictwa. Zużycie w ęg la drzewnego na 1 tonę wytworzonego surowca w w ielkim piecu, czy na I tonę wytworzonego żelaza kowalne- go w dym arkach, czy św ieżarkach, było og­

romne.

Pierwotna d y m a r k a, pędzona ciągiem naturalnym, zużyw ała conajmniej 6 ton węgla drzewnego na 1 tonę żelaza kowalnego. L i­

cząc wartość opałową w ęgla w wysokości 7000 k a l/kg, otrzymamy zużycie ciepła na 1 tonę żelaza kow alnego w ilości 42 X 106 kal , pod­

czas gd y dzisiaj liczym y 7,5 X 10® do 10 X

X

'O6 kal.

W wieku XVIII na Górnym Śląsku dy- m arka pędzona dm uchawą, poruszaną kołem wodnem, daw ała w 6 godzinach „opławek"

lub „łupkę" (L u p p e) o w adze 60 kg przy zu-

(19)
(20)

życiu w ęgla drzewnego 4 400 /^g na tonę. Ruda z aw ie rając a 25% żelaza Fe, z czego połowa przechodziła do żużla, w y k a z y w a ła w y d a j­

ność tylko 12,5 o- Zużycie ciepła wynosiło ogó­

łem 30,8 X 10r> kal. na tonę, w ięc o około 25% mniej niż przy dym arce pierwotnej.

W w ieku X V I i XVII w ie lkie piece (Dr.

Johansen, str. 71) o dziennej w ydajności oko­

ło 12 ton przy w ydajności z rudy 40% Fe, zu­

ż yw ały około 200% suchego w ęg la drzewnego, t. j. 14 000 000 kal na tonę, podczas gdy dzi­

siaj liczym y łącznie z w yd a tk ie m na dm ucha­

w ę 4 X 10® Kal//, więc tylko około 30% (Stahl Eisen, 1931, Nr. 25, str. 857 i in.).

Spróbuję obliczyć zużycie drzewa w r.

1780/2 dla 69 w ielkich pieców z 233 świeżar- kam i i 61 dym arek, wychodząc z założenia, że wszystkie piece były w ruchu 12 m iesięcy.

(W rzeczywistości piece te, pędzone kołami wodnemi, w zimie zw yk le nie pracowały, gdyż rzeki zam arz ały1).

W y d a jn o ś ć surow ca

69

X

5 t

X

300 = 103 500 ł surowca W y d a jn o ś ć św ieżarek

233

X

0,2

X

300 -= 13 980 /żel. kowaln.

W yd a jn o ść d y m a re k

61

X

0,12

X

300 = 2 206 t żel, świeżon.

1 19686/

Z u ż y c i e w ę g l a d r z e w n e g o w y n o s i ł o przy wielkich piecach 2 000 kg/t— 310 500 / węgla

„ św ieżarkach . . 3 000 kg/ł— 41 940/

„ dym arkach . . 4 400%//= 9 706/ „ 362 146 / w ęgla

J) X. Osiński p o d a je w „ T a b e li G e n e r a ln e j ” —

„Lubo w roku je s t n ie d zie l 52, je d n a k p ie c ó w w y d a t e k p rzez 40 ra c h u je się, bo rz a d k o dłużej p ie c j e d n y m c i ą ­ g ie m id z ie , to zaś z a p r a w y w y p a l e n ie albo w o d y lub ma- ter ja łó w b rak c z y n ić k a ż ą “ . Z tego by w yn ik a ło , że w s z y s t ­ kie d a w n e w y< azy ro czn ej w y d a jn o ś c i p ie c ó w o r u ch u c ią g ł y m odnoszą się do 40 tygodni.

(21)

Rys. 4. Ś w ieżark a Górnośląska.

(22)

Przyrost naturalny lasów w Polsce w y ­ nosił w r. 1926 2,39 m 3 na ha, t. j. około 2 <

n a ha; przy wydajności 25% w ęgla drzewnego z wagi drzewa otrzym am y 0,5 //ha węgla.

Jeżeli w ięc stale m am y rocznie pok ryw ać zapotrzebowanie 362 146 / węgla, to musimy prowadzić racjonalną gospodarkę leśną na ob­

szarze = 724 294 ha, czyli 7 243 km2.

0,5

Ponieważ zalesiona pow ierzchnia Polski (1926) w yn osi według danych Głównego U rzędu S ta ­ tystycznego 79 758 km2, więc m ak sy m aln a rocz­

na produkcja żelaza mogłaby być 10 razy tak duża, t. j. 1 196860 /. T a k a produkcja odpo­

w iad a mniej w ięcej obecnej naszej produkcji w lepszych latach. Z tego przykładu widzimy, że przy d z i s i e j s z e j w y t w ó r c z o ś c i ż e l a z a c a ł a z a l e s i o n a p o w i e r z ­ c h n i a n a s z e g o k r a j u w y s t a r c z y ­ ł a b y z a l e d w o n a p o k r y w a n i e b i e ­ ż ą c e g o z a p o t r z e b o w i a n a s z y c h h u t , o i l e b y o n e p r a c o w a ł y m e t o ­ d a m i z l a t 1780/2. R ozum iem y więc tem lepiej troski A nglików o byt sw ego na św iat cały sławnego żelazo-hutnictwa, kiedy już w XVII wieku zaczęło brakow ać drzewa do bu­

d o w y okrętów i wołania parlamentu, aby rząd zamknął sw e huty państwowe! A tu ty m c z a­

sem szał za żelazem ogarniał cały naród an­

gielski i udzielał się innym krajom Europy.

Jeszcze drastyczniej przedstawia nam się ów czesna katastrofa braku drzewa, jeżeli sobie uprzytomnimy, że dla dzisiejszej wytwórczości światowej stali w wysokości około 100 X 10® /, potrzebnaby była zalesiona powierzchnia o ob­

szarze 12 X I06 km2, w ięc w iększa niż cała Europa. Na podstawie tych rozważań przy­

chodzimy do przekonania, że a c z k o l w i e k w y n a l a z e k w ę g l a d r z e w n e g o u m o ­ ż l i w i ł w o g ó l e w y t o p ż e l a z a z r u ­ d y , t o j e d n a k n i e b y ł b y w s t a n i e d o p o m ó c l u d z k o ś c i d o o s i ą g n i ę ­

(23)

c i a d z i s i e j s z e j w y s o k o ś c i w y ­ t w ó r c z o ś c i ż e l a z a .

A b y w ytopić w d ym arkach pierwotnych 100 X I O6 / żelaza, potrzeba było ustaw ić ta ­ kich d ym a rek conajmniej 32

X

106, z których po d w ie w jednej hucie pracow ałyb y na prze­

mian. Obszar potrzebny na w ysta w ien ie 16

X X

108 d ym arek wynosiłby około 640 £m2.

Chociażbyśmy jak starannie rozmieścili te „cha­

ty" na obszarze 12 X 106 km, to jednak od­

ległość ich albo od lasów , albo od rudy b y ły­

by tak duże, że koszty transportu uniemożli­

w iałyb y ich pędzenie.

Z użycie w ęg la drzewnego, a w ięc drze­

wa, było zawsze większe, niż jego naturalny przyrost, jeżeli zw ażym y, że o planowej, ra­

cjonalnej gospodarce leśnej w daw nych w ie ­ kach nie myślano. Z tej opresji wyratował A n glję A . Darby.

W r. I7181) (Dr. Johansem str. 120) A n ­ glik A braham D arby p i e r w s z y r a z s t o ­ s o w a ł w w i e l k i c h p i e c a c h k o k s , w y p r a ż o n y z w ę g l a k a m i e n n e g o . Żelazohutnictwo zyskało podstaw ę do dalsze­

go, coraz świetniejszego rozwoju. Rozpoczęła się era techniki w ęglow ej i now y okres w dziejach hutnictwa. W ie lk ie piece na węglu drzewnym zaczęły znikać powoli. (Dr. Johan- sen str. 133). W roku 1829 wypuszczono w S ussex (A n glja) ostatni spust surowca z pieca na w ęglu drzew nym ; w innych krajach, w któ­

rych bogate lasy były jeszcze nienaruszone, pow staw ały natomiast nowe piece na w ęglu drzew nym , gdyż z powodu w yn alazku m aszy­

ny parow ej W atta i lokom otyw y Stephensona, zapotrzebowanie żelaza wzrastało coraz bar­

dziej. T a k było i u nas w Polsce. P ierw szy w ielki piec w yb ud o w an y został za pan ow ania

*) W ł a ś n ie w tym sa m ym roku u s ta w io n y został na Górnym Ś lą s k u w H a le m b ie , p ie rw s z y w ie lk i p ie c na w ęg lu d rz ew n ym . W A n g lji z a k o ń cz yły te p ie c e sw ój ż y ­ wot, a u nas dopiero co zaistn ia ły.

(24)

Króla Sobieskiego (około r. 1680), w yb ud o w a­

no kilkadziesiąt zakładó w ; ostatni taki piec w C hlew iskach d a ją c y 12 //24 h został unie­

ruchomiony dopiero za naszych czasów w r.

1925, więc p raw ie 100 lat później niż w Anglji.

Stosowanie w ęgla kam iennego w postaci koksu zamiast w ęg la drzewnego spow odow a­

ło, że leśnik, dotychczasow y w ład ca hutniczy.

Rys. 5. K oksow anie w ęgla kam iennego w Mi- lerzach—Staffordshire. (Z atlasu Leblanc

i W a lte r 1839).

ustąpił z zajm ow anego przez setki lat stano­

w iska i jego miejsce zajął h u t n i k - k o - k s i a r z, podczas gdy samo w yd o b yw an ie w ę ­ gla stanowiło osobną gałąź zawodową. „Ko­

pacz" w ę g la przyjął nazw ę od w yd o b y w ac z a rudy „ g ó r n i k a " , chociaż nie pracował nigdy w górach jak ten, lecz w podziemiach nizin.

Dzisiejszy górnik i hutnik to bracia, a ojcem ich to d aw n y l e ś n i k - h u t n i k

Dopóki wielkie piece pędzone były na w ęglu drzewnym, dopóty w okolicach bez

(25)

środków kom unikacyjnych, ale bogatych w lasy, z akłady te istniały przedew szystkiem z racji zużytko w ania drzewostanu. Przemysł żelazny w tych okolicach był niby doczepką do go­

spodarki leśnej; nic w ięc dziwnego, że leśnik w hutach tych rządził, tak ja k jeszcze dziś rządzi na swym tartaku, lub ja k ekonom rzą­

dzi w fabrykach przem ysłu rolniczego. W obec tego nie zadziw ia nas fakt, że pierw szą w ie l­

k ą hutę na Górnym Ś ląsku w Małej Panw i budował leśnik Jerzy Rhedanz w r. 17531), że w byłej hucie w W ęgierskiej Górce w r. 1844 m iejsce pierwszego zarząd cy zajął leśnik i eko­

nom L udw ik Oelwein. T a k prawdopodobnie było we wszystkich zakładach hutniczych, po­

w stałych w pierw szej połowie 19 stulecia w b. Kongresówce. Podczas gdy w A n g lji huty ż elaza były już dawno samodzielnemi zakła­

dami praw dziw ie metalurgicznemi, to u nas ten zw iązek ścisły z gospodarką leśną nie mógł sprzyjać postępowi technicznemu; o tych rzeczach n a le ż y pam iętać przy rozważaniu tru­

dności, z jak iem i borykało się długo żelazo- hutnictwo w b. zaborze rosyjskim.

Z as a d y naówczas nowoczesnej techniki i m etalurgji hutniczej przeszczepił z A n glji na teren Górnego Ś lą sk a hr. Reden, pierw szy prezes W yższe go Urzędu Górniczego na Gór­

nym Śląsku, zapom ocą A nglików W ilkinsohn'a i Baildon a. Pierw szy w ielki piec, pędzony na koksie górnośląskim stanął w Gliwicach, p ie rw ­ szy na kontynencie w r. 1796. W y m ia ry jego

! ) Dr. Jo h ansen w s w e m d z ie le „Die G e sc h ic h te d e s E is e n s “ tak o tym f a k c ie donosi: „Auf B e feh l des Kónigs e r b a u te d e r O b erfo rstm eiste r Johann Georg Rhe- dan s in d en Jah re n 1753-!>5 d ie Hutte zu M a la p a n e und K reuzb urg. Geiibte H uttenkeute w urd en in B randenburg, S a c h s e n un d b eso n d e rs im Harz a n ge w o r b e n . Diese brach- ten a u s se r ih rer h óh e re n T e c h n ik auc.h d e u tsc h e KultUT in d ie p o ln isch e W ild n is " .

W ł a ś n ie ta „d zika p u sz cz a p c l s k a ” b y ł a pokryta g ęs ty m , w sp a n ia ł y m la se m i n a d a w a ł a się t a k samo d o ­ brze na zało że n ie za k ła d u h utnic ze go , ja k n ie g d y ś „d z i- k a p u s z c z a n i e m i e c k a " w H arcu.

R E D A T C C J A.

W —

(26)

b y ły następujące: w ysokość 12,9 m, średnice przestronu 3,45 m, średnica wylotu 1,25 m.

P ie rw szy w ytop nie udał się. W listopadzie r. 1796 puszczony ponownie w ruch d aw a ł z

Rys. 6. W ie lk i piec „ R ed en “, Huta Królew­

s k a 1802. (Z atlasu L eblanc i W alter 1839).

początku na 24 godziny 1 tonę, później 2 to­

ny surow ca przy zużyciu koksu 260^—340%.

Na ziemi śląskiej, obecnie polskiej, pierw ­

(27)

szy w ielki piec na koksie, zbudow any został w Chorzowie w „Hucie Królewskiej" w r.

18021).

Królewska H uta pozostała przez długie lata n ajw ięk szym i n ajbardziej postępowym zakładem nietylko w Niemczech, lecz na c a­

łym kontynencie Europy. Narzuca się tu mi- mowoli dziw na refleksja: t e n k o k s g ó r n o ­ ś l ą s k i , n a k t ó r e g o j a k o ś ć h u t n i k p o l s k i d z i s i a j s i ę s k a r ż y , b y ł p r z e d 1 3 0 l a t y p o d ł o ż e m z a d z i w i a j ą c e g o p o s t ę p u t e c h n i k i h u t n i c z e j . Postęp w rozbudowie i sposobach pędzenia hut, jaki dokonywał się szybkim krokiem w A nglji i Francji, przenosił się pod w p ływ em tak w y b i­

tnych hutników, jak W eddin g, Karsten i Holtz- hausen, szybko n a Górny Śląsk.

Z początku z dużym rozmachem wpro­

w ad zan y postęp na Górnym Śląsku, tej perle ówczesnego hutnictwa niem ieckiego, w yp ływ a z dw ojakich przyczyn: p o p i e r w s z e ze względu na w ym a g an ia polityki Niemiec w czasie wojen napoleońskich, p o d r u g i e ta k ­ że z dążenia dumnych ze swej p racy hutni­

ków do utrzym ania się na pierwszem miejscu, na które się w yb ili siłą swej ogromnej w iedzy i pracowitości. Kiedy zaś później rozpoczęła się rozbudowa żelazohutnictwa w W estfalji, w tedy już ani względy polityczne, ani osobi­

ste ambicje nie o dgryw ały tak dużej roli, j e ­ dynie tylko miarodajnem tu było staranie utrzy­

mania się i w ytrzym an ia — o ile się dało — skutecznie konkurencji zakładów westfalskich.

Historykowi, badającem u dzisiaj ten rozmach rozwoju hutnictwa górnośląskiego przed 150 laty dziwnym on się w y d a je już z tego p o w o ­ du, że szacowano wówczas z ap a sy pokładów w ęgla na Górnym Ś ląsku bardzo nisko, t. j.

na 2,2 X 106 /. i że obliczono wów czas w y ­ starczalność ich przy rocznej wytwórczości ok.

! ) W a lt e r de Sain t - A n g e w oprać, niera. Dr. C.

H a rtm an na 1839 „ P rak tisch e E ise n h utten k un d e" . P i e c w ie lk i R e d e n a p o s ia d a ł 3 dy sz e .

(28)

sen str. 147). Jeżeli wtedy z ta k ą gorliwością rozbudowano hutnictwo na Górnym Ś ląsku na tak krótki okres czasu, to d zisiaj1), k ie d y wie-

*) a) Dr. G e r h a r d W e n d e w sw ej k sią ż c e

„A usw ir -k un g der G renzziehung auf die o b e rs c h le s is c h e M o n ta n in d u strie" 1932 p o d a je : „W i e l k i e n i e m i e c k o * p o l s k o - m o r a w s k i e z a g ł ę b i e w ę g l o w e o b e j­

m uje p rz y p u s z c z a ln ie p o w ie r z c h n ię o 8 500 km 2 % z tego o d p a d a na:

P r u s y ... 600 km2 z z a p a s e m w ę g l a

na g łęb do 1000 m 8 , 7 X 1 09 / P o ls k a • • • • 6 600 km 2 z z a p a s e m w ęg ła

na głęb. do 1000 m 6 5 ,9 X 1 0 9 t C z e c h o s ł o w a c ja 1 300 km 1 z z a p a s e m w ę g la

_________ na głęb. do 1000 M 4 , 7 - 6 , 1 X 1 0 ^ R a z e m • 8 500 km 2 ca. • 80 X 109 / C z ę ś ć p o l s k a z a g ł ę b i a o be jm uje 4 okrę gi:

1) D ąbrow a • • • • • • 2,2 X 10^ i*

2) K r a k ó w ...14.2 X 109 / 3) C ie s z yn • ... 0,4 X 109 / 4) Górn y Ś lą s k • * * ’ ł 49, i X 109 ^

R a z e m * 65,9 X 109 /

C z ę ść c z e c h o s ł o w a c k a o be jm uje m ię d z y innemi o k r ę g o stra w sk o -k a rw iń sk i o p ow ierzchn i 365 km 2 z po­

k ł a d a m i w ę g l a „ p r a k ty c zn ie w y d o b y w a ln e g o " do g łę b o ­ k o ś c i 1200 m.

b) W e d ł u g p t o f , B o h d a n o w i c z a za p a s w ę g l a w p o lsk ie j c z ę ś c i w ie lk ie g o z a g ł ę b i a w ynosi:

D ą b ro w a • • • 100 km* ■ • • 1,5 X 'O9 t K raków • • • 688 km 2 • • • 6,7 X 109 t C ie sz y n • • • 200 km ‘ • ■ • 0,5 X I09 / Górn y Ś lą s k • 5 612 km**) • • 53,0 X 109 ‘

R a ze m • 6 600 kłH2 ■ • ' 6 1 , 7 X 109 i1 c) Dr. I n ż H a i m b e r g e r z M . O str a w y p o d a je w y m ia r y z a g ł ę b ia w sp o só b n a s t ę p u ją c y ;

C z e c h o s ł o w a c j a ... * ^ 360 kwi1 Ś lą s k ( C ie s z y n i K a t o w ic e ) • 2 880 Ś lą s k n ie m ie c k i • • * • • • 590 D a w n a K o n g res ó w k a • • * 500 „ M a ł o p o l s k a ... « - I 470 „

R a ze m . 6 800 km2

w i ę c o 1700 km2 mniej niż Dr. W e n d e . W e d ł u g d an yc h Dr. Inż. H a im b e rg e ra z a g ł ę b ie p olsk ie obejm uje 4850 km 2, w i ę c o 1750 km 2 mniej niż p odług Dr, W en d e .

*) Ja k o ró żn ica p o m ię d zy d an em i Dr. W e n d e go i prof. B o h d ano w icza.

(29)

my, że zapas w ę g la w/g M atschoss’a wynosi na głębokość 1000 m 86 m iljardów ton, na głę­

bokość 2 000 m naw et 165 m iljardów ton, że więc starczy nam go na 1000 lub 2000 lat, po­

winniśmy z tem w ię ­ kszą gorliwością i su­

miennością zastano­

wić się nad tem, w jak i sposób zużytko­

w ać te ogromne sk ar­

by, ukryte w naszej obecnie ziemi. Jeżeli już w tedy Górny Ś ląsk rg ceniony był jako per-

— ła w hutnictwie nie- mieckiem, to tem

£ w iększą, w spanialszą

«j perłą powinien być dla nas Polaków . Po-

£ nieważ, ja k dotąd ogol społeczeństwa polskiego nie doce­

nia należycie w arto ­ ści Górnego Ś ląsk a d la P olski — s p a d a n a n a s , i n ż y n i e ­ r ó w g ó r n i c z y c h i h u t n i c z y c h J2

Uł-»

4-»3

£ c i ę ż k i o b o w i ą ­ z e k n i e s i e n i a w s z e r o k i e w a r- s t w y n a r o d u p o l ­ s k i e g o u ś w i a d o ­ m i e n i a o o g r o m ­ n e j w a r t o ś c i s k a r b u g ó r n o ­ ś l ą s k i e g o d l a c a ­ ł e j P o l s k i n i e n a d z i ś t y l k o i j u t r o , l e c z n a d a l s z e 1 0 0 0 l a t n a s z e ­ g o ż y c i a p a ń s t w o w e g o . Nie wolno nam w ięc dopuścić do tego, aby powtórzyło się, co zaszło w r. 1335, k ie d y to król nasz

(30)

Kazimierz W ielki, zmuszony w yp ad k a m i po- litycznem i na wschodzie Polski, zrzekł się zwierzchnictwa nad Ś ląskiem . Jeżeli już losy zrządziły, że tu na terenie całego Zagłębia w ęglow ego śląskiego, dąbrowskiego i krakow ­ skiego, osiadł przed w ie k am i lud polski, że lud ten na Śląsku jako najw iększej części te­

go zagłębia węglow ego, pozostał dotąd pol­

skim, że lud ten siłą swej woli i czynu s w e ­ go powrócił w dużej części przed laty dzie­

sięciu na łono M acierzy, to naszym wspólnym świętym obowiązkiem być powinno, utrzymać to zagłębie w ęglo w e p o l s k i e w rękach naszych, nie tylko dlatego, że tam są Polacy, ale także dlatego, że w łonie tej ziemi są sk ar­

by, potrzebne nam do dalszego rozwoju na­

szego życia, które już wspólnie złączeni ze sobą węzłem nieprzerwalnym , prow adzić chce­

my na zaw sze w dobrej i złej doli.

W tym sam ym roku, w którym Polska utraciła swój byt polityczny, stawiano na Gór­

nym Ś ląsku pierw szy na kontynencie w ielki piec na koksie; napozór nic w tem dziwnego, że działo się to na Śląsku; naów czas bowiem oprócz zagłębia angielskiego znane było tylko zagłębie w ęglow e Ś ląska, p o siad ające oprócz w ęg la także spore zasoby rudy żelaza. Myl- nem byłoby jednak zdanie, że chodziło w tym w y p ad k u tylko o zwykłe w y z y sk an ie tych sk ar­

bów; nie u le g a żadnej wątpliwości, że działa­

ły tu także w zgędy polityczne.

A n g lja z aw dzięczała sw e dom inujące w św iecie stanowisko przedew szystkiem swemu rozwiniętemu na dużą skalę przem ysłow i że­

laznemu. Hasło o potędze żela za rozbrzmie­

wało po całym świecie; żelazo rządzi światem , głosili p o e ci1).

J) B a r d z o z n a m i e n n y je s t w ie rs z n a jw i ę k ­ sz e g o p o e t y n ie m ie c k ie g o S ch ille r a , o d d a ją c y w ie r n ie p o ­ g lą d y ó w c z e s n e n a p o l i t y c z n e z n a c z e n i e

p r z e m y s ł u ż e l a z n e g o a r o l n i c t w a : ..Nicht, wo d ie gold n e C e r e s la ch t Und der fried lich e Pan, der F luzen beh uter ,

H o d a s E isen w a ch st in d e r B e r g e s c h achł Da entsp} in g en d er E rve Gebiełer".

(31)

F ryderyk, król pruski, marzył o potędze Prus i uw ażał szybki rozwój żelazohutnictwa na Ś ląsku za n ajlep szy środek p ro w a d zą cy do celu; wiedział on dobrze, że w ęgiel i ruda nie kończą się na granicy Ś ląska, lecz że sięgają daleko w głąb ziem polskich; myślano wówczas, że ziem ia polska to istne „morze rud żelaza".

F ry d eryk w obawie przed mocną Polską, a w dodatku Polską, m ogącą rozbudow ać swój przem ysł żelaza, za k ażd ą cenę zabiegał o jej rozbiór w celu pozbycia się urojonego kon­

kurenta.

Ja k duże znaczenie przyp isyw an o żelazo- hutnictwu, widzim y także na przykładzie A n ­ glji, broniącej zazdrośnie swego monoDolu na terenie sw ych kolonji w A m e ry c e Północnej;

nie pozw alano kolonistom „ n a w y r a b i a n i e a n i j e d n e g o h u f n a l a " w sw ym kraju i zakazano staw ian ia hut żelaza. Doprowadziło to do wojny kolonistów przeciw ko sw ej m a­

cierzy Anglji.

Nie jest to bynajm niej przypadkiem , że pierw szym prezydentem Stan ó w Zjednoczo­

nych A m e ry k i Północnej został Washington, syn w łaściciela hut żelaza. W w ojnie św iato­

w ej szalę z w ycięstw a na rzecz koalicji prze­

w a ż y ły S ta n y Zjednoczone mocą potęgi s w e ­ go olbrzym iego przemysłu żelaza.

W „ e r z e t e c h n i k i w ę g l a ' 1 sp o ty k a ­ m y też w końcu w ieku XVIII w hutnictwie euro pejskiem trojakie z akład y hutnicze: w y ­ m ierając e już d ym arki do w yrobu żelaza bez­

pośrednio z rudy, ro zw ijające się w różnych odm ian ach ś w i e ż a r k i (fryszerki), połączone z kuźniami; główne miejsce zajm uje p i e c w i e l k i , pędzony na zachodzie rzadko już w ęglem drzewnym i piec w ie lk i na koksie, który w łaśnie rozpoczął już swój zwycięski pochód po całym świecie.

O gromny popyt na żelazo, w yw o łan y roz­

machem budow y kolei żelaznych w Europie i rozwoju budownictwa maszyn, zmuszał do dalszych w ysiłków . W A nglji także brak drze­

(32)

w a do pędzenia już nie wielkich pieców, ale kuźnic z św ieżark am i parł do zastąp ien ia drze­

w a, wzgl w ę g la drzew nego, now em paliwem, t. j. w ęg lem kam iennym .

A nglik H enry Cort w dniu 13 lutego r.

1784 otrzymał patent na świeżarkę, pędzoną na węglu kam iennym , nazw an ą p i e c e m p u- d l i n g o w y m (pudling furnace — Four a pud- dler), ulepszył ją w r. 1818 Rogers, zaprow a­

dzając trzon żelazny. W yd ajn o ść jednego pie­

ca pudlingow ego wynosiła pierwotnie 8 ton, później 20 ton, n aw e t 24 ton tygodniowo, prze­

w yższała więc w ydajność zwykłej świeżarki p raw ie dziesięciokrotnie. Z d aw ało b y się, że już teraz na zaw sze droga będzie wolna do zaspokojenia każdego zapotrzebowania; nie krępow ał już brak paliw a, bo w ęg la kamiene- go było w szędzie poddostatkiem.

Zapotrzebowanie ż elaza je d n a k ciągle wzrastało. Zapotrzebowaniu surowca mogły podołać z łatwością w ielkie piece, ale prze­

ró b k a surowca n a żelazo kute lub stal w set­

kach św ieżarek i pieców pudlingowych nie d o trzym yw ała kroku. Dopiero w y n a l a z e k A n g l i k a H e n r y B e s s e m e r a w r. 1855 rozwiązał gruntownie te trudności. W grusz­

ce Bessem era w 20 minutach można było w y ­ tw orzyć tyle stali, ile d aw ał jeden piec pudlin-

gow y w przeciągu jednego tygodnia. Bessemer prześcignął m ożliw ą wydajność wielkich p ie ­ ców ówczesnych i zmusił w ielkopiecow ców do po w iększen ia pieców. Jego sposób przem ie­

niania surowca na żelazo kute i stal, po lega­

ją c y na ś w i e ż e n i u p o w i e t r z e m , nie w y ­ m agał bowiem ż a d n e g o p a l i w a z w y k ł e ­ go, a n i w ę g l a d r z e w n e g o , a n i w ę g l a k a m i e n n e g o l u b k o k s u . N adzieje jed­

nak, ja k ie z początku pokładano na procesie Bessem era, zawiodły, gdyż Bessem er do w y ­ p ra w y swej gruszki stosował k w aśn y materjał, b ogaty w krzemionkę, która nie zezw alała na oczyszczenie w sad u surowca z jego zawartości fosforu, czyniącego stal niezdatną do użytku.

S i d n e y G i l c h r i s t T h o m a s i jego kuzyn C. Gilchrist zastosow ali w r. 1877 do

(33)

w y p r a w y gruszki m aterjał zasadow y: w a p n o z w i ą z a n e s z k ł e m w o d n e ni, w r . zaś 1878 d o l o m i t p a l o n y z m a ł ą d o m i e s z ­ k ą g l i n k i ; w ten sposób w yp raw ionej grusz­

ce udało się odfosforzanie surow ca znakom i­

cie i gruszka Thom asa-G ilchrista rozpowsze­

chniła się szybko i stała się podstaw ą szyb­

kiego rozwoju ż e l a z o h u t n i c t w a p r z e - d e w s z y s t k i e m w W e s t f a l j i .

Od tego czasu nie było już skarg na brak żelaza. W zrost zużycia żelaza miał ten skutek, że zgrom adziły się w szędzie ogromne i l o ś c i ż e l a s t w a , którego nie zdołały wchłonąć do powrotnego obiegu piece pudlingowe. U d a ­ ło się to już w r. 1864 Francuzowi Pierre M ar­

tin w jego hucie w Siremil (południowa Fran­

cja); 8 kw ietnia r. 1864 wytopił on w p i e c u t r z o n o w y m pierw szy raz w św iecie stal zlew ną i opatentował swój sposób w Francji i Anglji. Martin zastosował przy sw ym piecu o w y p r a w i e k w a ś n e j palenisko re- g en eratyw n e W i l h e l m a S i e m e n s a , bra­

ta W ern era S iem ensa, znanego z rozwoju e le k ­ trotechniki. Palenisko to, pędzone powietrzem ogrzew anem w kratow nicy n agrzew anej g a z a ­ mi odlotowemi pieca, zezwalało na osiągnięcie w yższych tem peratur niż zw yk łe palenisko pieców pudlingowych. K waśna w y p ra w a p ie­

ca Martina, w którym przetapiano p raw ie w y ­ łącznie żelastwo i o dpadki walcowni, nie roz­

powszechniał się szybko, tak ja k k w a śn a gruszka Bessemera; dopiero zastosow anie w y ­ praw y zasadow ej (z dolomitu i teru) w hutach Le Creusot i Terre-noire, przedew szystkiem zaś zastosow anie w Creusot w r. ! 880 t r z o * n u m a g n e t y z o w e g o nadało piecowi M artina to duże znaczenie, jak ie on dzisiaj po­

s ia d a na całym ś w ie c ie 1).

') D ziw nem się w y d a j e , że nikt n ie w z i ą ł p a te n tu na z a s a d o w ą w y p r a w ę p i e c a m a r te n o w sk ie g o Dr. Jo h a n - sen tł u m a c z y fakt ten tą o k o lic z n o ś c ią , że o p ie r w s z y c h p ró bach , d o k o n a n y c h w A le k s a n d r o w s k u pod P e t e r s b u r ­ g ie m n a ty c h m ia s t (1879) p od an o s z c z e g ó ł y w p e w n e m c z a so p iś m ie do p u b lic z n ej w ia d o m o śc i (Str. 203).

(34)

Inż, Bertrand i T hiel w Kladnie r. 1895 u s t a w ia ją d w a m arteniaki ponad sobą; w p ie­

cu górnym oczyszczano surowiec z zawartości 1,315 P i 3,5% C na 0,6% P i \,8% C, w piecu dolnym wykończano. (Sposób Bertrand-Thiel a).

W stalowni Hoesch w Dortmundzie pro' wadzono (1905) sposób pędzenia m arteniak a tak, że w jednym piecu ś w i e ż o n o w stęp ­ nie z grubsza, wypuszczano potem zawartość p ie ca do dużej kadzi, usuwano żużel i oczysz­

czony z żużla metal wstępny przelew ano do tego sam ego m arteniaka z powrotem. (Sposób H o e s c h a ).

S p o s ó b T a l b o t a (A n glik a ) stoso­

wano po raz pierw szy w r. 1898 w Pencoyd (A m e ry k a ); na kontynencie p i e r w s z e W i t ­ k o w i c e zaprow adziły w r. 1912 ten spo­

sób. Talbot stosuje piec martenowski nachyl- ny i z lew a tylko około 1/3 zawartości pieca po prześw ieżeniu wstępnem . Pierwsze piece T alb o ta m iały pojemność 75 ton stali, dzisiaj d o 3 0 0 ł.

Ulepszenia przy m arteniakach w p ro w a­

dzono następujące:

a) do ładow ania zastosow ał S. T. Well- m an r. 1887 w Cleveland hydrauliczny żóraw, później r. 1894 z napędem elektrycznym .

b) w celu w y z y sk an ia ciepła gazów od­

lotowych, budowano od r. 1912 w A m e ryc e kotły, pędzone „ c i e p ł e m o d p a d k o w e m “.

W r. 1882 z ap ro w a d za ją W itk o w ice spo­

sób „D uplex“, św ież ą w kw aśn ej gruszce, w y ­ ko ńczają w m arteniaku zasadowym.

W zakresie w ielkich pieców w p ro w a­

dzono w w ie k u XIX także pow ażne zm iany:

pow iększono pojemność pieców, zastąpiono żelazne nagrzew nice powietrza (w y n a la z e k ogrzew ania powietrza używ anego do spalan ia w ę g la w piecach p rzyp isać n ależ y szkotowi Neilson’owi r. 18271) nagrzewnicam i z wyprą-

3) F a b r e d u F a u r 1832 — 1835 jako p ie r w sz y zu ż y tk o w a ł g a z y o d lo tow e w ie l k o p ie c o w e w h u c ie w W a * » e ra lf n ig e n .

(35)

wą szam otow ą system u E. A l f r e d a C o w- p e r a (P atent 19. 5. 1857) i Thom asa W h i t- w e 1 1 a (1867) zastąpiono m aszyny paro w e z balansjeram i m aszynam i w ułożeniu pozio­

m em (O echelhauser w Siegen 1869); s k a s o w a ­ no „o t w a r t y g a r " i wprowadzono formę żużlową W. Liirm anna I. 10. 1867 w Osna- bruck, z a s t o s o w a n o do o p a lan ia n a ­ grzewnic o d p y l a n y gaz w ielkopieco w y (z początku 0,5— 1 g/m3 pyłu), od r. 1912 gaz filtrow any czysty, udoskonalono zam kn ięcia wylotu w ielkiego p ieca (A n g lik Jerzy Parry 1850; stożek P a rr y ’ego, 1860 Emil Langen;

dzwon (klosz) L a n g en ’a z p okryw am i, 1895 W. V a ugh an w A m e ry c e w yn alazł m aszyny do zam yk an ia spustu (Stichlochstopfmaschine), 1903 Ernst Menne w Kreuztal; w yp alan ie spu­

stu zapom ocą tlenu, — 1880 A n g lik Blake w y ­ nalazł łamacz gęsi, — 1889 zaprowadzono w Pittsburgu dźwigi m a g n e to w e ,— 1893 m aszyna odlew nicza H ibbarda, 1896 m aszyna odlew ni­

cza Uhlinga.

W r. 1873 w ytap ian o pierw szy raz w w ielkim piecu żelazo-m angan w hucie Krai- nische Industriegesellschaft.

W r. 1875 także w hucie A. PourceTa w Terre-noire.

W r. 1865 rozpoczął Liirmann wyrób ce­

gieł z żużla granulowanego.

Około r. 1880 rozpoczęto wyrób cem en­

tu żużlowego (znany pod nazw ą „Eisenport- landzement).-

W r. 1889 pow stały płóczki Edw. Thei- sena.

W r. 1910 zaprowadziła firma Louis Schw arz, Dortmund, do odp ylan ia gazów „de- sintegratory" z dopływ em wody.

W r. 1911 suchy sposób czyszczenia g a ­ zów H alberg-Beth.

W r. 1860 w yn alaz ł Francuz Lenoir m a ­ szynę pędzoną gazem świetlnym.

W r. 1899 ustaw iono w S erain g pierw szą d m uch aw ę z m asz yn ą g azo w ą o sile 600 KM.

(36)

P ostępy w w a lco w n ictw ie w w ieku XIX.

P rzed ew szystk iem zwrócono u w a g ę na piece grzewcze w w alcow niach; wynikiem dłu­

gich starań były ostateczne „ p i e c e w y t ł o ­ k o w e " (Stossofen) i „ p i e c e w a ł k o w e "

(Rollofen) o ciągłej pracy.

Bryły ciastowatego żelaza, w yra b ian e w piecach pudlingo w ych w ym a gały, ciężkich mło­

tów. J a m e s N a s m y t h (A n glik) skonstruo­

wał w r. 1839 młot parow y o w adze 1 500 kg.

ustaw iony jako pierwszy w hucie Creusot.

W r. 1845 ustawiono w Dowlais duży młot parowy o wadze 6000 kg i o skoku 2,15 m; kow adło tego olbrzyma ważyło 36 ton; sza- bota, odlana z jednego kaw ałka, była w ó w ­ czas najcięższym na św iecie odlewem . W a g a młotów parowych wzrastała ciągle:

r. 1865 — 50 ton młot w hucie Kruppa r. 1865 — 75 „ „ „ „ Patricoth

— 1 0 0 ... „ Terni

r . 1891 — 125 „ „ „ stalowni w Bethle- hem; kowadło w ażyło 475 ton, szabota I 400 ton. C ałkow ita w ysokość 27,5 m, średnica cy­

lindra 1,9 m, w ysokość 7 m.

M iejsce dużych młotów zajm ują obecnie prasy hydrauliczne, wynalezione w praw dzie już w r. 1796, ale w hutnictwie stosowane do­

piero w r. 1861 o sile nacisku 1000 ^g/cm2.

Około r. 1896 w yb ud o w ała firma John Fritz (A m e ry k a ) dla stalowni w Bethlehem prasę o nacisku 14 000 ton1).

W r. 1874 firma Cockerill w ybudow ała pierw szą w alc ark ę zwrotną z bezpośrednim napędem w alcó w zapom ocą m aszyn y parow ej.

M asz yn y sprzężone osiągły z biegiem czasu moc 20 000 KM.

N a p ę d e l e k t r y c z n y stosow any był z początku do w a lc a re k lekkich o biegu jed-

l ) N a j w i ę k s z a o b e c n ie n a św ie c ie p r a s a p e r o w o - h y d r a u l i c z n a p ra c u je w z a k ł a d a c h fCrup- p*a w E ssen , o n a c is k u do 15 000 ton (S ta h l und Eisen

1933, str. 211).

(37)

nokierunkow ym . Dopiero przetwornica Ilgne- ra (Ilgner Umformer) umożliwiła elektryczny napęd w alcarek zwrotnych.

P ie rw szą w alcark ę zwrotną o napędzie e lektryczn ym puścił w ruch d y r e k t o r i nż . Z e n o n j ę d r k i e w i c z w r. 1 9 0 7 w h u ­ c i e w T r z y ń c u .

Podstaw y dzisiejszej techniki w alcow nia- nej założone zostały w A m e ry c e w r. 1871 przez firmę John i George Fritz. Z astosow a­

no różne urząd zen ia pomocnicze, w skutek cze­

go znikł natłok robotników, obserw o w any do­

tychczas podczas w alco w an ia (pomosty dźw i­

gowe, samotoki i t. p.). N ajw iększą w y d a j­

ność w alcarek trójw ałkow ych osiągnęła huta Edgar Thomson w wysokości 275 ton szyn w jednym dniu. Od połowy w ieku XIX u ż y w a ­ no p raw ie wyłącznie w alc are k trójwałkowych;

po w yn alezien iu w alc ark i zwrotnej rozpo­

w sze ch n iają się w alcarki dw uw ałkow e. W r.

1849 Francuz Zores w yn alazł żelazo dwu- teownik _!_•

W r. 1848 Daelen w ynalazł w alcark ę uni­

w ersalną, s k ła d a ją c ą się z zespołu poziomych i pionowych w alców , stosow aną z początku do w alc o w an ia żelaza płaskiego i „platyn" o dokładnej szerokości i grubości.

O szerokiej skali w alc o w an y ch wyrobów, u żyw an y ch do budow y mostów i budynków, św iadczy w ieża Eiffla w Paryżu o wysokości 300 m, postawiona na w y s ta w ę św iato w ą w r. 1889.

W w ytw órniach blachy zastąpione zosta­

ło w y k u w a n ie blachy przez w alco w an ie jej wprost z bloków (Brammen). Duży rozmach w budow ie okrętów i kotłów był bodźcem do coraz w iększej w ydajności w alcarek grubej blachy.

W połowie XIX wieku rozpoczęto w alco ­ w an ie grubych płyt pancernych w w alcark ach zwrotnych o sile m aszyny n ap ęd o w ej 10 000 KM. Zginanie tych płyt uskuteczniano na

(38)

prasach hydraulicznych o sile nacisku 10000 ton.

W alc o w n ie drutu uzyskały duże zatrud­

nienie po zaprowadzeniu telegrafów i telefo­

nów, jakoteż w skutek w yn alaz k u drutu ko l­

czastego przez A m e ryk an in a de Kolb w r.

1873. Ciągłe ulepszenia doprowadziły osta­

tecznie do budow y nowoczesnych w alcarek drutu o p ra cy ciągłej (Kontinuierliche Draht- w alz w erke) 1867. W r. 1908 uruchomiono pierw szą w a l c a r k ę w l e w k ó w (Blockstras- se — blooming = zgniatacz) w Chicago o p r a ­ c y c i ą g ł e j .

W r. 1885 Bracia M an n esm an n o w ie w y ­ n aleźli sposób w alc o w an ia r u r b e z s z w u i otworzyli nowe pole zbytu żelaza.

K okso w nictw o.

W pierw szych latach XIX w ieku w ęg iel koksow ano na wzór zw ęglan ia drzew a w „m i- l e r z a c h " , później w piecach „ulowych".

G azy koksow niane, dzisiaj tak bardzo cenione, uchodziły w powietrze, unosząc z sobą także inne składniki wartościow e, które dzisiaj, jako p r o d u k t y u b o c z n e k o k s o w n i , tak du­

żą o d g ry w ają rolę. Do koksow ania używano w te d y w ęg iel gruby.

Dopiero w r. 1855 — 1860 zużytkowano ciepło odlotowe gazów do ogrzew ania ko kso w ­ ni zupełnie zam kniętych.

W r. 1862 w yb udo w ał Gustaw Hoffmann w Gottesbergu na Górnym Śląsku koksow nię z regeneratoram i, które później pod n az w ą pieców „Otto-Hoffmanna“ znalazły szerokie zastosowanie. O kazała się n ad w y żka gazów.

Z użytkow ano tylko ter i am onjak.

W r. 1896 powstały piece H ilgenstocka, opalane szeregiem palników Bunsen’a, które usunęły na bok piece Otto-Hoffmanna z rege­

neratorami.

W r. 1882 v. Mertens, jako pierwszy, próbował w Trzyńcu ubijać w ęgiel drobny,

(39)

przeznaczony do koksow ania. Ubijanie w ęg la odbywało się w długich skrzyniach drew n ia­

nych, które razem z ładunkiem ubitego w ęgla wstaw iano do koksow nicy. U bijan ie o d b y w a­

ło się ręcznie. Koksowanie odbywało się w ó w ­ czas w T rzyńcu w piecach system u G o b ie ta o długości kom ory 6,4 m, szerokości 0,8 m i wysokości 1,5 m.

W r. 1904 powrócił Koppers w Essen do system u pieców z regeneratoram i, gdyż cho­

dziło mu o to, aby otrzymać ja k n ajw ięk sz ą n a d w y ż k ę gazów , c o d o p r o w a d z i ł o w r.

191 1 d o o p a l a n i a k o k s o w n i c g a z e m o b c y m : g e n e r a t o r o w y m l u b o c z y s z ­ c z o n y m w i e l k o p i e c o w y m . Spow odo­

wało to przewrót w dotychczasowej gospodar­

ce cieplnej w hutach, które od tego czasu z zasad y sprow adzony z kopalni w ęg iel surowy ko ksują na terenie swoim w piecach, o p a la ­ nych nadm iarem gazu w ielkopieco w ego (gaz słaby), podczas g d y w yso k o w arto ścio w y gaz koksow niczy (gaz silny) z u ży w ają w stalow ­ niach i także w walcowniach.

Inż. Quaglio w r. 1885 opatentow ał sp o ­ sób ubijan ia m echanicznego i w suw a n ia bloku w ęglow ego do koksow nicy zapom ocą sp e c ja l­

nej m aszyny, uprzedził w ięc właściw ego w y ­ nalazcę M ertens’a.

P ostępy techn iki hutniczej na ziem iach p o l­

skich przed r. 1922.

Z b ad ajm y teraz, co, k ied y i gdzie zasto- wano w hutach polskich przed w ojną św iato­

w ą r. 1914.

Ja k już przedtem zaznaczyłem, wszelki postęp techniki i metalurgji hutniczej, ja k i do­

ko nyw ał się w w ieku XIX na św iecie z po­

czątku p raw ie w yłącznie w A nglji, potem w Francji, Niemczech i A m e ryce, przysw ajały so­

bie huty śląskie. K r ó l e w s k a H u t a s z ł a n a c z e l e . Tu w Królewskiej Hucie p ie rw ­ szy raz na kontynencie zastosowano w r. 1802 do napędu d m u ch a w y w ielkopieco w ej m a-

(40)

s z y n ę p a r o w ą , zbudowaną przez genjal- nego konstruktora Holzhausen’a; m aszyn a ta, dzisiaj dziw oląg m uzealny, b yła wów czas „Mei- sterstiick" iem par ex cellence techniki budo­

w y maszyn. (Średnica cylindra parow ego 40", powietrznego 72", skok 7 stóp, wydajność dmuchu 2 400 st. kub. t. j. około 68 m3/min.

przy ciśnieniu 23/4 — 3 funtów ang. na cal kw a d rato w y ).

W m iarę ciągłego gwałtow nego zapotrze­

b ow ania żelaza u jaw niał się coraz większy w yścig pom iędzy m aszyn ą parow ą, a w y m ia ­ rami w ielkiego p ie ca i jego w yd ajn o ścią na je d n o stk ę czasu.

W yd ajn o ść w ytopu surow ca z rudy o d a­

nej zaw artości ż ela za przy w ym a g an e j jak o ­ ści suro w ca zale ży p rzed ew szystk iem od ilo­

ści powietrza, doprowadzanego do wnętrza pieca, w ięc od szybkości sp alan ia koksu, od szybkości ruchu m aterjałów przetw orow ych w piecu wielkim ; ponieważ re ak c je chemiczne, zachodzące w piecu, w y m a g a ją — zależnie od jakości rud i od w ym a g an e j jakości surowca—

ściśle określonego czasu do swego przebiegu, zrozumieć łatwo, że szybkość sp ad an ia słupa przetworowego, a więc także ilość na je d ­ nostkę czasu doprow adzanego powietrza, a także w ydajność pieca ma sw oje granice. Jeżeli ch cem y tę gran icę w ydajności przekroczyć, m usim y pow iększyć objętość w ielkiego pieca i także ilość wtłaczanego dmuchu.

T en w yścig pom iędzy w ielkim piecem a d m uchaw ą skończył się dopiero niedaw no;

w ie lk i piec uległ w tym wyścigu; z różnych w zględów , w krajach bardzo uprzem ysłow io­

n y ch (A m e ry k a , Niemcy) osiągnął sw ą racjo­

naln ą gran icę w ydajności 1000 t na dobę, zu­

ż y w a ją c na minutę 2 200 m3 powietrza o ciś­

nieniu 1,3 atm., dostarczanego przez maszynę dm uchaw y o sile 4 500 KW. A ni na Górnym Ś ląsku, ani gdzieindziej w Polsce nie doszły huty do tej granicy.

(41)

Pędzenie w ielkiego pieca na koksie, w y ­ prażonym z w ęg la śląskiego w milerzach, nie było łatw e; ogrzew ania dmuchu w te d y jeszcze nie znano; ruda z aw ie rała tylko 25—30% i w y ­ p raw a pieca przy dużem zużyciu koksu (do 300%) nie w ytrzym ała długo. W arto przyto­

czyć tutaj, że pierwsza kam p an ja pierwszego wielkiego pieca w K rólewskiej Hucie trwała tylko 1 1 tygodni, druga, rozpoczęta po cało- m iesięcznym postoju, trwała 19 tygodni; w pierwszej kam panji wytwórczość na dobę w y ­ nosiła 1,7 //24 h, w drugiej 3 f/24 h. W yn ik i te, aczkolw iek później się poprawiły, nie były zachęcające dla innych, ab y opuścić dotych­

czasow y sposób pędzenia wielkich pieców na w ęglu drzew nym . To też piece ko ksow e roz­

pow szechniały się bardzo powoli. W r. 1816 stosunek pieców na w ęglu drzew nym i na koksie, istniejących na całym Ś ląsku zakładów, był n astępujący:

W i e l k i e p i e c e n a G ó r n y m Ś l ą ­ s k u w r. 18 16.

Ilość Z ak ła d y Z ak ła d y w ielkich pieców p ryw atne królew skie Na k o k s i e ... 2 7 Na w ęglu drzew nym . 38 —

R azem . 40 7

Około r. 1840 było czynnych na Górnym Śląsku:

18 wielkich pieców na koksie . . . = 13050 i 45 wielkich pieców na w ęglu drzewn. = 24 500 t Dopiero po r. 1850 liczba pieców wielkich na koksie wzrastała szybko.

W ielk i piec w hutach hr. Colonna w r.

1804 posiadał następujące w ym ia ry:

Dolna średnica garu . . 502 mm

Górna „ „ 624 „

W ysok ość garu . . . 1311 „ Ś red n ica przestronu . 2 826 „ W yso k o ść spadku . . . 1 947 „ W yso k o ść szybu . 7 742 „ Ś rednica wylotu . . . 779 „ W ysokość całkow ita . . 10900 „

(42)

Matschoss podaje następ ujące w ym ia ry pieców górnośląskich:

P iece na koksie Rok 1886 Rok 1906 Średnica garu . . 1,8--2,5 m 2,75—3,25 m Średnica przestronu 4,4--5 ,0 „ 5.75—6,50 „ Średnica gardzieli

(wylot) . . . . 2,5-- 3 ,9 „ 3 ,8 0 - 4 ,4 0 „ W yso k o ść całkowita 13,2 16,5 „ 117,00 22,85 „

W i e l k i e p i e c e H u t y ,, P o k ó j “.

Dolna średnica garu . 1 883 mm 3 600 mm

Górna „ „ 2 430 „ 3 600 „

W yso k o ść garu 942 „ 2 100 „ Średnica przestronu . 5 336 „ 6 500 „ W yso k o ść spadku 4 394 „ 5 900 „ W ysok ość przestronu 3'I39 „ 1 600 „ W yso k o ść szybu 7 218 „ 10 500 „ Ś rednica gardzieli . 3 756 „ 4 700 „

W y m i a r y w i e l k i c h p i e c ó w w b. K o n g r e s ó w c e (w edług Stahl u.

Eisen 1916, str. 48/51).

Rok 1916

Hantke Często­ chowa Ostro­ wiec Zawie cie Skay­ sko Huta Bankowa

Ś rednica garu 3,3 2,4 2,1-2,4 ’

2 2,2

W yso k o ść garu 2,5 1,4 2,25 1,975 1,8 W yso k o ść sp a d ­

ku ... 6,0 5,6 4,725 1,225 4,1 Średnica prze­

stronu . . . 6,2 5 5,8 433 6

W ysokość prze­

stronu . . . 1,2 1 0,325 2,25 — W yso k o ść szy­

bu ... 12 10 12,7 12 12,4 Średnica g a r­

dzieli . . . W ysokość cał­

kowita . . . 21,7 18 20 20,45 18,3 Objętość m3 . 439 252 340 172 303

Ilość dysz . . 8 — 8 5 4

(43)

P r o f i l e w i e l k i c h p i e c ó w w b. h u c i e w W ę g i e r s k i e j G ó r c e .

Rys. 8. W yso k i piec Nr. 2, W ę g ie rs k a Górka r. 1842.

Pierw szy wielki piec uruchomiony w r.

1840, drugi w r. 1842. Piec z r. 1842 miał n a­

stępujące w ym iary:

Średnica garu . . . 579—948 mm W ysokość g a r u ...1 897 „ W ysokość spadku . . . . 948 „ Średnica przestronu . . . 2 370 „ W yso k o ść przestronu . . 316 W ysokość szybu . . . 5 136 „ Średnica gardzieli . . . 1 2 6 4 „ W yso k o ść całkowita . . . 9 561 „

Objętość m3 ...0,0 — Ilość d y s z ... 2 — W r. 1892 now ow ypraw iony wielki piec:

. 1 350 mm . 3 900 „ . 2668 Średnica garu . . .

.. przestronu . gardzieli .

(44)

W yso k o ść g a r u ...1 300 mm

„ s p a d k u ... 4 000 „

„ s z y b u ... 8 30Ó „

„ całkowita . . . 13 600 „ O b j ę t o ś ć ... ... 92 m1 Grubość ścian garu . . . . 850 mm

spadku . . . 750 „

„ „ szybu w ew nątrz 500 „

„ „ „ zewnątrz 600 „ Szerokość szczeliwni około . 75 „ Ilość d y s z ... 4

R ys. 9. Wielki piec w W ęgie rskie j Górce r. 1905

(45)

Dnia 20 m aja r. 1905 zakład w ielko p ieco ­ w y na zaw sze wstrzym any.

Sposób budow y wielkich pieców uległ zmianie według wzorów zachodnich; m asyw n e obmurze podwójne znikło wszędzie, szyb pie­

ców nowoczesnych spoczyw a na 8 słupach że­

liw nych i o p a sa n y je st silnemi pasami z ż e­

laza kutego. Obmurze garu i spadku nie stanowi już jednej całości z szybem. Gar jest zam knięty i zaopatrzony w formę żużlową Liir- manna Jako zam knięcie gardzielow e, stoso­

w any jest najczęściej „dzwon“L angena; stożki P arry’ego spotykane są rzadko. P ie rw sza Hu­

ta „Pokój" zastosowała autom atyczny przyrząd zasyp o w y system u T u m m l e r a przy j e ­ dnym z nowo ustaw ionych pieców w r. 1897 i urządziła podnośnik pochyły. W celu zm niej­

szenia strat gazu, w prow adzony został e le k ­ tryczny napęd wind do obsługi dzwonów gar­

dzielowych, albo zastosowano gdzieniegdzie podwójnie zam knięty przyrząd zasyp o w y. G a­

zy w ielkopiecowe są naogół czyszczone tylko zgruba, jeżeli są przeznaczone do opalania kotłów lub Cowperów, przyczem przechodzą przez szereg rur o przekroju okrągłym lub równoległobocznym o stosunkowo dużych śre­

dnicach. Z powodu zmiany kierunku i zmniej­

szenia chyżości pył opada na dół. Niektóre huty czyszczą gazy dokładniej naw et w tedy, jeżeli służą do opalania kotłów i nagrzewnic dmuchu. Do jeszcze dokładniejszego o d p y la­

nia gazów, używ anych do pędzenia maszyn gazow ych, stosowane są na Górnym Śląsku różne sposoby: przyrządy centryfugalne róż­

nych systemów (w entylatory, przyrządy Thei- sena, o dpylacze Schw arza), skrubbery, napeł­

nione koksem , filtry od p ylające zapomocą wiór drzewnych, wełny drzewnej i t. p.

Około r. 1900 w szystkie w ielkopiecowe z akład y górnośląskie stosują nagrzewnice z w y ­ praw ą szam otową system u C o w pera i o siąg a­

ją tem peraturę do 700°C—900°C, oszczędzając przytem jeszcze na gazie w stosunku do daw-

(46)

Rys. 10. Huta „Pokój"w r. 1856.

nych aparatów żelaznych Huta F a 1 v a, jako pierwsza, dała innym dobry przykład. Na­

grzewnice systemu C o w pera są 22,5—-28 m w y ­ sokie, o średnicy 7 m i powierzchni ogrzew al­

nej 4 0 0 0 — 4 800 m2. D m uchawy pędzone są

m aszynam i parowemi, ułożonemi poziomo, lub też pionowo. Około r. 1860 urządzenie dm u­

chaw w Królewskiej Hucie było następujące:

Z 8 wielkich pieców w ruchu i 1 p ieca prób­

nego, było średnio w ruchu 5, obsługiwanych

Cytaty

Powiązane dokumenty

Na afloop van de proef was duidelijk te zien, dat de massa voor in de buis gesmolten was geweest, terwijl achteraan het cuprichloride schijnbaar onveranderd was gebleven; de

Wszystko „musiało być dopięte na ostatni guzik” - jak wspomina Hanna S.36 Dbałość Ojca o poprawność w odmawianiu psalmów, z uwzględnieniem asterysku i in­ nych

Cementen: Dyckerhoff &amp; Sohnc (Duitsch fabrikaat) Tilbury cement (Engelsch fabrikaat). Tras : Rijntras van normale maalfijnheid.. Zand: Duinzand uit Ijmuiden. Rivierzand als

[r]

We define Compensation for capacity as a changed recruitment of NMSK resources in response to a low reserve (relatively high task demand) in any part (neural, muscular, skeletal) of

benchmarks with reference to meta-data, meta-methods, and meta-theories. This study finds that both existing open government data benchmarks and academic open data progress models

earlier when a tripwire was fitted; compare Fig.. The model in question was also tested in this speed range using a 1 mm tripwire as a turbulence stimulator and small diffe- rences

The Recall of MaskRCNN-alt is higher than our model with SADA, which mainly benefits from the influence of feature pyramid network (FPN) [62]. Besides, our method only costs about