• Nie Znaleziono Wyników

Twórczość Stéphanie-Félicité de Genlis w Polsce

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Twórczość Stéphanie-Félicité de Genlis w Polsce"

Copied!
21
0
0

Pełen tekst

(1)

Waldemar Janiec

Twórczość Stéphanie-Félicité de

Genlis w Polsce

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 81/4, 17-36

(2)

P a m ię t n ik L ite r a c k i L X X X I , 1990, z. 4 P L I S S N 0031-0514

WALDEMAR JANIEC

TW ÓRCZOŚĆ ST É PH A N IE -FÉ L IC IT É DE GENLIS W PO LSCE T rudn o w p am ię tn ik a ch fran cu sk ich z końca X V III i początków X IX w. o postać b a rd z iej k o n tro w ersy jn ą i b ard ziej nie łu b ia n ą od sław ­ nej pow ieściopisarki S tép h an ie-F élicité du C rest de S ain t-A u b in de G enlis, m ark izy de Sillery. T rudno też nie przyznać, że ona sam a p rzy ­ czyniła się w znacznej m ierze do ży w ej niechęci, jaką budziła u w ielu sobie w spółczesnych. Przyczyną tego był nie tylko udział p isa rk i w licz­ ny ch in try g a ch salonow ych i politycznych, jej hipokryzja, apodyktycz­ n y c h arak ter, zarozum iałość. M iała też n iesp o ty k an y w p ro st d a r znie­ chęcania do siebie ludzi za pom ocą w łasn y ch książek. Z rażona do ency­ klopedystów z pow odu n ieprzyznania jej nagro dy M ontyon, p rzyp ad łej p a n i d ’É pinay, przez całe życie poddaw ała ich poglądy zajadłej k ry tyce. Zyskało jej to przydom ek „M atka K ościoła”. U m iała publikow ać oszczer­ cze b roszury n aw et przeciw ko sw ojem u w ychow ankow i, księciu O rleań ­ skiem u, i m ieszać dosłow nie z błotem sw oich daw nych przyjaciół, jak np. La H arp e lub M arm ontel. Skłócona na em igracji ze w szystkim i stro n ­ nictw am i, po pow rocie do napoleońskiego P a ry ża w ydała w ojnę w szy st­ kim k ry ty k o m w y ty k a ją c y m słabości jej książkom . Jednocześnie udało się jej pozyskać życzliwość sam ego N apoleona, dla którego pisyw ała po­ dobno — obok spraw ozdań literack ich — ra p o rty o b ard ziej poufnym ch arak terze. Chw ilę niepokoju p rzeżyła w r. 1815, po w y dan iu powieści

Henri le Grand z pochw ałam i pod adresem Burbonów . Na szczęście dla

n iej N apoleon m iał w czasie S tu Dni w ażniejsze sp raw y od czytania powieści. N ajlep iej c h a ra k te ry z u je p an ią de G enlis kilk a w zm ianek ze w spółczesnych pam iętników . T alley ran d pisał o niej, że ty m sam ym pió­ re m k reśliła dw uznaczną m oralnie powieść Les Chevaliers du cygne i m o­ ra ln e pow iastki dla dzieci, książkę o religii dla p a n n y de C h artes i mowę o jak obin ach dla księcia O rleańskiego. K siężna d ’A b rantes podkreślała, że p a n i de G enlis jest splotem sprzeczności, a p rzy tym , m im o poślubie­ nia a ry sto k ra ty , nig d y nie udało się jej zostać w ielką dam ą. Szczególnie su g e sty w n y o b raz pani de G enlis przek azała nam baronow a d O b e rk irc h , w yznając m .in.:

(3)

niezbyt ją lubię mimo jej uroków i talentów. Jest to kobieta, która przyjęła pewien styl postępowania, kobieta, która odrzuca suknie, aby przyw dziać spod­ nie pedagoga. A wszystko to jest w ielce nienaturalne. U staw icznie pozuje do portretu, ma to być jej portret fizyczny i moralny, zabiega o sław ę i zbyt mocno w ierzy w potęgę swoich decyzji. Słabostką tej „m ęskiej” kobiety jest jej harfa; zabiera ją wszędzie z sobą, a jeśli zdarzy się, że o tym zapomni, bezustannie o niej mówi, „gra” na skórce chleba, „ćwiczy” na kawałku sznur­ ka. Ośmiesza się w ten sposób w oczach wszystkich. Kiedy ktoś na nią patrzy, podnosi rękę, jakby trzymała swój instrument, zaciska usta z natchnionym wyrazem twarzy i oczu, porusza palcami, jakby przebierała str u n y ł.

Surow ość pow yższych opinii n ak azu je przypom nieć n ajw ażniejsze fa k ty z życia pani de Genlis. U rodziła się ona w r. 1746, a podczas swego długiego życia — u m arła 31 gru d n ia 1830 — była św iadkiem , a często i a k ty w n ą uczestniczką, sześciu w ażnych okresów w historii F ran cji. U ro­ dzona w dosyć skrom nej rodzinie szlacheckiej, weszła dzięki m ałżeń stw u z m arkizem de G enlis (1763) w środow isko ary stok racji. Po k ilk u latach została dam ą dw oru księżnej de C hartres, żony księcia O rleańskiego, późniejszego F ilipa Egalité. Błyszcząca w salonach i p ary sk iej siedzibie O rleanów — P alais-R oyal — m łoda pani de G enlis stała się nie tylko bliską przyjaciółką księżnej, lecz rów nież kochanką jej męża. O tym o statnim fakcie nie znajdziem y ani słowa w jej późniejszych, n ap isany ch pod koniec życia p a m ię tn ik a c h 2, ale jest on bezsporny w św ietle jej ko­ respondencji z księciem , opublikow anej przez G astona M augras 3. W ro ­ k u 1782 spotkało panią de Genlis, od k ilku la t angażującą się ak tyw nie w polity kę dom u orleańskiego 4, niezw ykłe w yróżnienie. Z aniepokojony słabym i w ynikam i w nauce sw ych synów, książę de C h artres pow ierzył ich edukację pani de Genlis, k tó ra już w cześniej zajęła się edukacją jego córek. W ydarzenie to było przez długie m iesiące kom entow ane, p rze­ w ażnie w sposób złośliwy, przez p ary sk ą prasę. Pani de Genlis stała się 1 H.-L. d’ O b e r k i r c h , Wspomnienia. Przełożyła E. T. S a d o w s k a . War­ szawa 1981, s. 37—38.

2 S.-F. d e G e n l i s , Mémoires inédits [...] sur le dix -hu itièm e siècle et la

ré volution française depuis 1756 jusgu’à nos jours. T. 1—10. Paris 1825. Zob. rów ­

nież J. B e r t a ut , Mme de Genlis. Paris 1941. — E. С о z, Napoléon et la com ­

tesse de Genlis. „Revue de la France moderne” XI (1898), s. 564—573. — Lettres i n é d ite s de Mme de Genlis à son fils adoptif Casimir Baecker (1802—1830). P u ­

b liées par H. L a p a u z e. Paris 1902. — J. H a r m a n d, Mme de Genlis. Sa vie

in tim e et politique. 1746—1830. Paris 1911. — G. d e B r o g l i e , Mme de Genlis.

Ed. Perrin. Paris 1985. — G. S t e n g e r, À l’Arsenal chez Mme de Genlis. „La nouvelle revue” t. 19 (1902), s. 397—409. — D. B e r t h o u d, Le Général et la ro­

mancière. N euchâtel 1959. — P. M a r m o t t a n, Mme de Genlis et la Grande- -Duchesse Elisa. 1811—1813. Paris 1912.

8 G. M a u g r a s , L ’idylle d ’un „gouverneur”. La comtesse de Genlis et le duc

de Chartres. Paris 1904.

4 C iekaw ie i zw ięźle przedstaw ił ten okres w życiu pani de G enlis S. M e l l e r (wstęp w: S.-F. d e G e n l i s , Pamiętniki. Przełożył W. G i l e w s k i . Warszawa 1985).

(4)

bohaterk ą licznych epig ram ató w i w ierszyków 5. Nie ograniczono się przy tym li tylko do pok ątn y ch uszczypliw ości. W dniu 10 k w ietn ia 1782 spotkało p a n ią de G enlis szczególne upokorzenie, kiedy to w ygw izdano ją w tea trz e w czasie p rzed staw ien ia Uczonych białogłów M oliera. P u ­ bliczność po rów nyw ała ją w te d y do przem ądrzałej Filam inty.

Mimo te w szystkie nieprzyjem ności, pani de Genlis — „g u w ern er w spódnicy” — podjęła się z en erg ią i pasją pedagogiczną, zaskakującą u kobiety te j epoki, ed ukacji książęcych dzieci. W ycofawszy się z P a ­ lais-R oyal do k laszto ru w Bellechasse, w prow adzała w życie sw ój kom ­ p letny i o ryginalny, jak na owe czasy, p rogram w ychow aw czy. Ten 10-letni okres p ra k ty k i pedagogicznej zaowocował licznym i książkam i z dziedziny edukacji. Były to m .in. powieść epistolarna Adèle et Théo­

dore z r. 1782 oraz Leçons d ’une gouvernante, dziennik p racy pedagogi­

cznej w B ellechasse, a zarazem su m a doświadczeń pani de G enlis z tego zakresu. W spółcześni w ypow iadali się często z przekąsem , a n aw et obu­ rzeniem o m etodach w ychow aw czych stosow anych przez nią. Tym cza­ sem w jej teo riach ed u k acy jn y ch zn ajd u jem y dużo w pływ ów ówczesnej pedagogiki angielskiej, przede w szystkim Locke’a, ed u k acyjn ych tra k ta ­ tów J e a n -J a c q u e s ’a Rousseau, a z w cześniejszych autorów — Fénelona i Rollina. P ani de G enlis u m iała jednak połączyć w sposób tw órczy za­ pożyczone od in ny ch pom ysły w ychow aw cze i stw orzyć program , w któ ­ ry m nauczanie zaczynające się w e w czesnym dzieciństw ie, łączyło się z w ychow aniem społecznym i m oralnym . Ucząc przedm iotów h u m an i­ stycznych, lite ra tu ry , języków , p rzy ro d y i p raw a, pani de G enlis nie za­ pom inała rów nież o nauce rzem iosła, a naw et, co było rew olu cyjn e na owe czasy, o w ychow aniu fizycznym . Młodzi książęta, w śród nich póź­ niejszy król F ra n c ji L udw ik Filip, odw iedzali w a rszta ty rzem ieślnicze, spali na łóżkach bez m ateracy , odżyw iali się skrom nie, gim nastykow ali się, a naw et, co podkreśliła później z dum ą ich opiekunka, nosili specjal­ ne buciki z ołow ianym i podeszw am i.

Jednocześnie pani de G enlis nie ograniczała swoich zainteresow ań pedagogicznych w yłącznie do ed u k acji m ałej gru pk i sk ładającej się z ksią­ żęcych synów, w łasn y ch córek o raz ich tow arzyszy i tow arzyszek. Do te j pory nie zostały docenione, n a w e t przez fran cuskich historyków lite ­ r a tu r y — co po d k reśliła już w cześniej w sw ojej rozpraw ie polska b a ­ daczka, A nna N ikliborc 6 — pedagogiczne ro zp raw y ogłoszone przez p a­

6 Oto jeden z nich (cyt. za: H a r m a n d , op. cit., s. 162):

Le m atin ma tête est sensée, Elle de v ie n t folle le soir. Je suis Monsieur dans le lycée Et Madame dans le boudoir.

[Rozsądna z rana, / w ieczorem m a głowa staje się szalona. / Jestem Panem w liceum , / a Panią w buduarze.]

" A . N i k l i b o r c , L ’oeuvre de m m e de Genlis. „Acta U niversitatis Wra- tislavien sis” nr 96 (1969).

(5)

nią de G enlis w czasie R ew olucji F ran cu sk iej, w któ ry ch w ypow iedziała się na tem a t konieczności refo rm y szkół żeńskich i ustan ow ienia obo­ wiązkowego nauczania w szystkich dzieci we F r a n c j i 7.

Pozycja pani de G enlis na orleań sk im dw orze uległa znacznem u osła­ bieniu, przede w szystkim za spraw ą a u to ra N iebezpiecznych z w ią zkó w Choderlosa de Laclosa, k tó ry objąw szy stanow isko książęcego sek retarza, stał się głów nym in sp irato rem po lity k i O rleanów . P an i de G enlis nie zapom niała m u tego upokorzenia i w zięła na nim rew anż w 1791 roku. H istorycy są bow iem zgodni co do tego, że to przede w szystkim w w y ­ niku podszeptów p an i de G enlis i w b rew radom Laclosa książę O rleań ­ ski zrezygnow ał z szansy objęcia reg en cji po u d arem nio nej próbie uciecz­ ki rodziny królew skiej.

W cześniej z nie u k ry w an y m i głośnym entuzjazm em p ani de G enlis p rzy ję ła w ybuch rew olucji i zburzenie Bastylii. P orzuciła ty tu ł m ark izy S illery, nazyw ając się obyw atelką B ru lart. G orliw ie m an ifesto w ała swoje oddanie rew olucji, przepasując się trójk o lo row ą szarfą i nosząc na piersi m edalion, w k tó ry m m ałe d iam en ty otaczały kam yczek ze zbu­ rzonej Bastylii. Swoim i rew o lu cy jn y m i poglądam i p o tra fiła także z a ra ­ zić swoich w ychow anków , przez co popadła w o stry k o n flik t z księżną O rleańską.

U padek O rleanów był zarazem końcem k a rie ry politycznej i salono­ w ej pani de G enlis — ob y w atelk i B ru lart. W rok u 1793 uciekła z F ra n ­ cji, udając się na em igrację, gdzie p rzeb y w ała aż do 1800 roku. W tym szczególnie ciężkim okresie swego życia tu ła ła się pod p rzy b ra n y m n a ­ zw iskiem po Szw ajcarii i Niemczech, zm uszona do życia z lek cji i płodów swego pióra, znienaw idzona p rzy ty m z pow odu sw y ch w cześniejszych p ro rew o lu cy jn y ch w ystąp ień przez in n y ch em igrantów .

Po pow rocie do P aryża pani de G enlis pośw ięciła się bez reszty lite ­ ratu rze . W pierw szych latach X IX w. była u szczytu sław y. Potem stop­ niowo zapom inana, w znieciła jeszcze ra z sensację pod koniec swego ży­ cia, pu b lik u jąc pam iętniki, k tó re rozczarow ały jednak w spółczesnych b ra ­ kiem szczerości i przem ilczeniem w ielu in te resu jąc y c h w ydarzeń, nie­ w ygodnych dla autorki. Szczególnej saty sfak cji doczekała zapew ne u s a ­ mego schy łk u życia, widząc na tro n ie F ra n c ji swego w ychow anka, L u d ­ w ika Filipa. „N ajb ard ziej godne pochw ały dzieło pani de G enlis w idzim y na tro n ie F ra n c ji” — pow iedziano podobno na jej pogrzebie 8. N iem niej w tych sam ych dniach zauw ażano złośliw ie w p ary sk iej prasie: „Mme

de Genlis a cessé d ’écrire, c’est annoncer sa m o r t” 9.

7 S.-F. d e G e n l i s : Discours sur la suppression des Couvents de Religieuses

et l’Éducation Publique des Femmes. Paris 1791; Discours sur l’Éducation Publique du Peuple. Paris 1791.

8 M e l l e r , op. cit., s. 20.

9 Cyt. za: J. S c h e r r, Historia literatury powszechnej. Tłumaczył В. Z a ­ w a d z k i . T. 1. Warszawa 1881, s. 416.

(6)

Ju ż Je an -F ra n ço is de La H arp e przy zn ał pan i de G eniis pierw sze m iejsce w śród pisarzy d ru g o rz ę d n y c h 10. S ainte-B euve w spom niał z ko­ lei o zapom nieniu, w jak ie popadło jej dzieło w 30 zaledw ie la t po jej śm ierci n . A lfred de V igny d ostrzegał w jej książkach tylk o p re te n sjo ­ nalność połączoną ze złym sm akiem 12. Nie sposób byłoby zresztą p rzed ­ stawić, choćby frag m en tary czn ie, w szy stk ich opinii k ry ty c z n y ch o jej utw orach. Jed n ak że już S te n d h al zauw ażył, że obok M arm on tela pani de G enlis należała do ty ch autorów , k tó ry c h książki tw orzyły podstaw ę obrazu F ra n c ji za g ran icą 13.

O pinia au to rk i d ru g o rzęd n ej zaciążyła n a ocenie całej tw órczości pani de Genlis. W spółcześni fran cu scy h isto ry cy lite r a tu r y pośw ięcają jej obec­ nie niew iele uwagi. W e w zm ian k ach o niej w spom ina się przew ażnie o n iew ątp liw ej w artości now eli M ademoiselle de Clermont i Pam iątni-

ków oraz o ro li p isa rk i w e w p ro w ad zan iu w e F ra n cji m ody na tzw.

czarny rom ans u . P opularn o ść je j książek w śród w spółczesnych w żaden sposób nie w p ły n ęła na popraw ę te j oceny.

P ierw szy sukces lite ra c k i uzy sk ała pani de G enlis jako a u to rk a 3-to- mowego dzieła Th éâtre à l’usage des jeunes personnes (1779— 1780), k tó ­ re podbiło P a ry ż świeżością sz tu k w y staw ian y ch przez m ałe aktorki. M niejszy sukces p rzy n io sła 2-tom ow a p u b lik acja Téâtre de société (1781), ale i sztu ki w n iej zaw arte, kom edie i reg u la rn e d ram a ty m ieszczańskie zasługują na uw agę dzięki sw ej zn ak om itej k o n stru k cji, a tak że tem a ­ tom w ziętym prosto z życia, bogatym w rea lia epoki, odbiegającym od banalny ch , salonow ych sy tu acji. Szczególnie udan e b y ły tu ta j utw o ry :

La Cloison, k tó rą uw ażała a u to rk a za jedną ze sw ych najlepszych sztuk,

o raz Zélie, zask ak u jąca niek o n w en cjo n aln y m zakończeniem . W n astęp - ny ch latach pani de G enlis u g ru n to w ała sw oją pozycję dziełam i p ed a­ gogicznym i, szczególnie — głośną 3-tom ow ą pow ieścią Adèle et Théodore

ou Lettres sur l’éducation (Paris 1782) o raz rów nież 3-tom ow ą książką Les veillées du château (P aris 1784).

W ro k u 1787 w y d a ła dzieło, k tó re ściągnęło na jej głowę g rom y ze s tro n y ośw ieceniow ych filozofów i en cyklopedystów — La religion con­

sidérée com m e l’unique base du bonheur — w k tó ry m o p arła sw ój w y ­

k ład na te m a t w ycho w an ia i m oralności na tra d y c y jn y c h zasadach re - ligii chrześcijańskiej. W czasie rew o lu cji pani de G enlis opublikow ała w spom niane już tr a k ta ty pedagogiczne, a obok nich szereg b roszu r po­

10 Zob. N i k l i b o r c , op. cit., s. 5.

11 Ch. A. S a i n t e - B e u v e , Nouvelle galerie de f em m es celebres. Paris 1865 s. 527.

12 С o z, op. cit., s. 564.

18 S t e n d h a l , Korespondencja. Wybór. Przełożyła H. S z u m a ń s k a - G r o - s z o w a . Opracowała I. W a c h l o w s k a . W arszawa 1963, s. 412 (list z 18 X 1832 do Vincenza Salvagnoli).

(7)

lem icznych, w k tó ry c h przed staw iła sw ą postaw ę polityczną i działal­ ność na dw orze F ilipa Egalité.

K a rie rę pow ieściopisarską rozpoczęła pani de G enlis już na em igracji, książką Les Chevaliers du cygne (1795), fan tasty czn y m rom an sem szu­ fladkow ym z czasów K arola W ielkiego, z licznym i elem entam i grozy. O dtąd te m a ty historyczne stanow ić będą głów ne tw orzyw o literack ie jej powieści. N ajgłośniejsze z nich to cykl pow ieści biograficznych: M a­ dem oiselle de Clerm ont (1802), Jeanne de France (1816), La Duchesse

de la Vallière (1804), M m e de M aintenon (1806), Le Siège de la Rochelle

(1808), Nouveau Bélisaire (1808), Z u m a (1817), M ademoiselle de la Fayette (1813), Henri le Grand (1815). P o ru szała rów nież te m a ty z życia w spół­ czesnego, m .in. w pow ieściach Les Petits émigrés (1798), Les V o e u x té ­

méraires (1799), Les m ères rivales (1800), Les P arvenus (1814). Je d n o ­

cześnie napisała szereg pow iastek m o raln y ch zw róconych przede w szyst­ kim przeciw ko „encyklopedycznej m oralności” (N o u v e a u x contes m o ra u x

et nouvelles historiques, 1802; Contes nouvelles et historiettes, 1820).

Nie sposób też nie wspom nieć o p rac a c h p isa rk i z zak resu k ry ty k i li­ terack iej. Jed en z rozdziałów jej pam iętników , zaty tu ło w an y La Poéti­

que de M m e Genlis, zaw iera w y k ład n ię jej sądów literackich, p rze d sta ­

w ian y ch w cześniej w De l’influence des f e m m e s dans la littérature fra n ­

çaise (1811) i E x a m e n critique de l’ouvrage intitulé: Biographie u n iv e r ­ selle (1811). W śród dzieł n ap isan y ch pod koniec życia na uw agę zasłu­

g u ją Les Dîners du baron d ’Holbach (1822), książka zaw ierająca gw ał­ tow n y a ta k przeciw ko filozofom francuskiego O św iecenia. W ielką w a r­ tość dla poznania ducha i realiów epoki m ają poza ty m w ielotom ow e p am iętn ik i p isark i (1825— 1828) oraz w cześniejsze w spom nienia zaw arte w u tw o rac h Les Souvenirs de Félicie L*** (1804) i Su ite des Souvenirs

de Félicie (1807).

W ym ienione pozycje to zaledwie część p rzeb o g atej tw órczości S té- ph an ie -F é lic ité de G enlis 15. G łów ną cechą c h a ra k te ry sty c z n ą te j tw ó r­ czości jest ten d en cja m oralizatorska. P a n i de G enlis była jednak u ta le n ­ to w aną pow ieściopisarką, m ającą zb y t może n a w e t w ielką łatw ość po­ sługiw ania się piórem . J e j s ty l był p ięk n y i elegancki, u m iała rozbudzić ciekaw ość czytelników zgrabną in try g ą, uw ażnie obserw ow ała realia ży­ cia. N ie była jednak au to rk ą w y b itn ą, lecz n ajw y ż ej drugorzędną, b ra ­ kow ało jej przede w szystkim zm ysłu k ry ty czn ego wobec w łasn ych u tw o­ rów. U legała też zbytnio m odom literack im , co m .in. w przy p ad k u po­ wieści grozy prow adziło do nie kończącego się potęgow ania elem entów m ający ch budzić niepokój czytelnika, a w p rzy p a d k u pow ieści se n ty ­ m en ta ln e j do n ad m iern ej — n aw et jak na owe czasy — czułostkowości. N iew ielką w artość m ożna dzisiaj przyznać pow ieściom

pseudohistorycz-15 I.-M. Q u é r a r d w La France littéraire (t. 3, Paris 1829, s. 308) podaje pod nazw iskiem pani de G enlis 77 pozycji, w iększość kilkutomowych·

(8)

nym pani de G enlis: h isto ria jest w nich jedynie efektow ną d ekoracją, podporządkow aną m oralizato rsk im tezom au torki. Je d y n ie w M adem oi­

selle de C lerm ont u m iała ona odejść od tego schem atu, tw orząc zgrabne

dziełko poró w ny w an e często przez k ry ty k ó w z arcydziełem pan i de La F ay ette. Nie m ożna rów nież pom inąć m ilczeniem arb itraln o ści jej sądów literack ich; zacietrzew ienie polem iczne i zw yczajna zazdrość nie pozwo­ liły jej np. ocenić spraw ied liw ie ta le n tu p ani de Staël, k tó rą d arzy ła szczególną nienaw iścią 16.

Jednocześnie — m im o w szystkie w ady swego c h a ra k te ru i słabości sw ych książek — p a n i de G enlis zdobyła sobie ogrom ną popularność. Rzesze czytelników , nie zrażonych opiniam i k ry ty k ó w , szu kały w jej książkach przede w szystkim do b rej rozryw ki. J e j popularność szybko przekroczyła g ranice F ran cji, p rzy b ierając w y m iar ogólnoeuropejski.

W Polsce książki p a n i de G enlis sta ły się u lubioną le k tu rą k ilk u po­ koleń, a recep cja jej tw órczości to żywe i szczególnie in te resu jąc e św ia­ dectw o rosnącej k u ltu r y litera c k ie j i zm ieniających się upodobań czy­ telniczych. N iew ątp liw y jest rów nież w pływ twórczości pani de G enlis na m yśl pedagogiczną polskiego O św iecenia oraz na rozw ój polskiej po­ w ieści w pierw szy ch lata ch X IX w ieku. W spom nieć też należy o opinii B ronisław a G ubrynow icza, k tó ry tra fn ie , choć może z pew ną dozą p rze ­ sady, zauw aża:

notatki z dziejów sztuki podane w przypisach do części trzeciej W ieczorów

za m k o w yc h były przez dłuższy czas jedynym źródłem, z którego Polacy czer­

pali sw e w iadom ości o malarstwie, rzeźbie i muzyce 17.

D ługą listę polskich przekładów książek pani de G enlis o tw iera ją

W ieczory za m k o w e , albo ciąg na u ki obyczajów do pojęcia m łodzi p r z y ­ stosowany, w yd an e w 1786 r. w W arszaw ie w przekładzie Jó zefa K a je ­

ta n a S krzetuskiego. Sądząc po liczbie polskich w yd ań 18, W ieczory cie­ szyły się w Polsce d użym pow odzeniem . J e s t to zresztą zbiór p ow iastek m o raln y ch i anegdot historycznych. Ich b o h aterk am i są przew ażnie m ło­ de dziew częta, k tó ry c h p rz y w a ry elim inow ane zostały dzięki tra fn y m zabiegom pedagogicznym ich opiekunów lub zrządzeniu losu. Z akończe­ nie ty ch se n ty m e n ta ln y c h często pow iastek, u trzy m an y ch w ciepłej, ro ­ dzinnej atm osferze, było zawsze szczęśliwe. Szczególnie eksponow aną ce­ chą boh aterów by ła dobroczynność.

18 Zob. A. N i k l i b o r c , L ’histoire d ’une animosité littéraire: Mme de Genlis

contre Mme de Staël. „Acta U niversitatis W ratislaviensis” nr 59, „Romanica”, t. 1

(1968), s. 81—96.

17 B. G u b r y n o w i c z , Romans w Polsce za czasów Stanisława Augusta.

L w ów 1904, s. 53.

18 K olejne wydania W ieczorów pochodzą z lat 1789—1791, 1804, 1807, 1813. W roku 1786 ukazała się tylko część 1 tej książki.

(9)

A u to r p rzek ład u o p a trz y ł go w stępem w yraźnie św iadczącym , że już w ty m czasie pani de G enlis była p o p u larn a w Polsce. S k rzetu sk i pisał bowiem:

Znając szacowne pióro autorki Listów o edukacji, a jeszcze bardziej duszę ową zacną, dowcipem, tkliwością i chęcią uszczęśliw ienia w szystkich zaszczy­ coną, n ie można było nie czytać dzieła tak w iele, z celu i sposobu pisania, obiecującego. A le byłoż w mocy rozrzewnionego czytelnika n ie porwać do ręki pióra tym końcem, aby go podać do powszechnej ojczystym językiem w n a ­ rodzie sw oim użyteczności? N ie było.

W śród powodów, k tó re skłoniły go do p rzetłu m aczen ia książki pani de G enlis, S krzetu sk i w ym ienił chęć „przysłużenia się społeczności” oraz „m niej m a ję tn e j szlachcie”, uw ażał bowiem, że reg u ły w ychow aw cze po­ dane p rzez p anią de G enlis w y starczają do w ychow yw ania i n au k i córek szlacheckich „bez pom ocy M etrów i M adam ów ”. Z arazem w ysoko ocenił w artość m oraln ą W ieczorów z a m k o w y c h , dostrzegając w nich m aterię „stosow ną do n au k i obyczajów ”.

W Zamiarze tłumaczącego S k rzetu sk i przyznał, że a su m p t do p rz e ­ łożenia W ieczorów dała m u le k tu ra Adeli i Teodora, czyli L istów o ed u­

kacji. Polski p rze k ład te j powieści ukazał się w rok po Wieczorach,

a a u to rk ą jego była starościanka drohom yślska K aro lina C zerm ińska 19.

Adele i Teodor jest powieścią pedagogiczną, praw dziw y m m anifestem

szkoły z Bellechasse. J e s t to zarazem , jeśli chodzi o form ę, powieść episto- larn a , a także powieść z kluczem . J e j bohaterow ie, p aństw o d ’A lam ane, p o stan aw iają opuścić P ary ż i udać się do sw oich posiadłości w L angw e- docji, aby tam , w zaciszu w iejskim , oddać się całkow icie ed u k acji po­ tom stw a. Listy, k tó re w y m ieniają ze znajom ym i pozostałym i w P aryżu , dotyczą przede w szystkim edukacji Adeli i Teodora, sporo jest w nich jednak rów nież ploteczek z życia p ary sk ich salonów. Było to przyczyną sporego skandalu. W iele bow iem osób z otoczenia pan i de Genlis roz­ poznało siebie w n akreślonych przez nią postaciach. W Polsce książka odniosła spory sukces 20.

P opularność pani de G enlis w Polsce, a zarazem opinię p ro p ag ato r­ ki czystych zasad m o raln ych u gruntow ało w y dan ie tr a k ta tu religijno- m oralnego O religii uważanej jako jed y n e j szczęśliwości i praw dziw ej

filozofa zasadzie (W arszaw a 1789). K siążkę tę p rzetłu m aczy ł na polece­

nie Zofii L ubom irskiej, k asztelanow ej krakow skiej, F ran ciszek K saw ery Dm ochowski. Dzieło zaw iera stanow czą obronę tra d y c y jn e j m oralności

10 T. 1—2. Kraków 1787. T. 3. Kraków 1788. Wyd. następne: Kraków 1806. 20 Pow ieść A dele i Teodor znalazła się m.in. w księgozbiorze Stanisław a A u­ gusta — zob. Biblioteka Stanisława Augusta na Zam ku Królew skim . Opracowała J. R u d n i c k a . „Archiwum Literackie” t. 26 (1988), s. 191—192. Z kolei G. F o r ­ s t e r (Dziennik podróży po Polsce. W : Polska stanisławowska w oczach cudzo­

zie m ców. T. 2. Warszawa 1963, s. 99) informuje, że lektura A d e li i Teodora była

(10)

o p artej na zasadach ety k i chrześcijańskiej, a odrzuca zasady „m oralności filozofskiej”. „M atka K ościoła” w y stąp iła w sw ym tra k tac ie z fro n ta ln y m atakiem na lite ra tu rę oświeceniową. P isała m.in.:

Co do mnie, w yznaję szczerze, że gdybym w ręku moich ludzi w id ziała

Myśli filozoficzne, Dykcjonarz filozoficzny, Mowę o życiu szczęśliwym , Mowę o początkach nierówności m ię d zy ludźmi, Obraz filozoficzny osad E u ropejczy­ ków w obu Indiach, Dzieło o umyśle, Księgę Natury, etc. etc., w ustaw icznej

bym zostaw ała trw odze...21

Po tego ty p u w y znaniach następ o w ały gw ałtow ne atak i na W oltera i Rousseau, połączone z apologią lite ra tu ry w. XVII, co pozostaw ało nie­ w ątpliw ie w zgodzie z linią polskiego Ośw iecenia, odcinającego się od anty relig ijn eg o n u rtu francuskiego Siècle des L um ières. Podobnie jak S krzetuski, D m ochow ski pisał o pani de G enlis jako o autorce cenionej i znanej w Polsce. W przedm ow ie do tłum aczenia stw ierdził:

Imć Pani de Genlis, dziś m arkizowa de Sillery, pomnaża liczbę sław nych z nauki dam francuskich i spraw iedliw ie zyskuje m iejsce przy paniach de Sévigné, de Maintenon, de Lambert, du Châtelet, des Houlières, które tyle francuskiej literaturze sław y sprawiły. Wieczory jej zamkowe, tak dobrze od całej powszechności polskiej przyjęte, pomyślny los dla dzieła tego rokują. W dalszej części p rzedm ow y Dm ochowski m ów ił o podziw ie, jakim obdarzała fran cu sk ą p isark ę ad re sa tk a d ed y k acji — księżna Zofia L u - b o m irs k a 22, szczególnie u jęta, jak zaręczał, „czystym i m oralności p r a ­ w idłam i”. P rzy zn aw ał rów nież, że p rze k ład u dokonał „z żądania i roz­ kazu ” L ubom irskiej.

Obok trzech pow yższych u tw orów polskie Ośw iecenie poznało jesz­ cze jedno dzieło pedagogiczne p an i de G enlis, O zniesieniu zakonnic,

o edukacji publicznej kobiet i ludu. R ozpraw a ta, w przekładzie J a n a

D rzew ieckiego, ukazała się w r. 1793 w K rakow ie 23. Nosiła ona w y raźn e ślady rad y k alizacji poglądów społecznych au tork i, co nie zm ienia fak tu , że m im o tró jk o lo ro w ej k o k a rd y p rzy p ię te j do piersi w czasach rew o ­ lucji, pani de G enlis pozostała do końca życia p rzesiąk n ięta k o n se rw aty w ­ nym i poglądam i sw ej klasy. Jed n ak że z w rodzonym tale n te m pedago­ gicznym u m iała dostrzec potrzebę now ych czasów, w ystęp u jąc p rzeciw ­ ko ed u k acji k laszto rn ej dziew cząt i p ro p o n u jąc w jej m iejsce pedago­ gikę u ty lita rn ą , n au k ę um iejętności prak ty czn y ch. Postulow ała np. n aukę p raw a dla m łodych kobiet, tak by u m iały one bronić, w razie po trzeb y ,

21 S.-F. d e G e n l i s , O religii uważanej jako je d y n e j szczęśliwości i p r a w ­

d z iw e j filozofii zasadzie. Z francuskiego na język polski przez F. K. D m о с h o w -

s к i e g o przełożone. Warszawa 1789, s. 175.

22 Zofia z K r a s i ń s k i c h L u b o m i r s k a , kasztelanowa krakowska, była dobrodziejką zakonu pijarów. Z jej to także polecenia ks. E. D ę b i c k i przetłu­ m aczył R o z m o w y o wielości św ia tó w B. F o n t e n e l l e ’ a (Warszawa 1765).

28 Edycja z r. 1793 n ie zawierała przedmowy tłumacza, dołączono ją dopiero do w ydania z 1794 roku.

(11)

sw ych interesów . Nie m n iej rew o lu cy jn a, jak na owe czasy, była p ro p o ­ zycja w prow adzenia w szkołach ćw iczeń g im nastycznych dla dziew cząt, a już ze szczególną uw agą należy p rzy jąć jej rozw ażania na te m a t po­ trz e b y edukacji ludu. Polski tłu m acz przełożył także przedm ow ę a u to r­ ki, w k tó re j naw iązyw ała ona do sw oich d y sp u t z L a H a rp e ’em. B roniła się tam przed zarzu tam i atako w an ia J e a n -J a c q u e s ’a Rousseau, zaznacza­ jąc wszakże, że pow inna była go atak o w ać „jako m atk a i nau czy cielk a”. Je d n a k przedm ow a zaw iera o strą k ry ty k ę N o w e j Heloizy. P ani de G en ­ lis odm ów iła w iększych zalet powieści, w k tó re j w zorem cnót jest ateista. Ju lia jest dla niej „najpodlejszą i najo h y d liw szą z k o b iet”, a S a in t-P re u x „podłym uw odzicielem ”, k tó ry

korzystając z zaufania szanownej fam ilii, n ajśw iętsze gościnności gw ałci pra­ wa, łam ie obowiązek wdzięczności i uw odzi młodą, niew in ną osobę, której nie mógł pojąć za żonę, bo nierów ność urodzenia i majątku była nie prze­ łamaną.

D rzew iecki nie ustosunkow ał się do ty ch zarzutów . W sw ojej p rze d ­ m ow ie szczególnie podkreślał w ady dotychczasow ej edukacji m łodych dziew cząt, w skazując na pierw szeństw o p an i de G enlis w refo rm o w an iu te j dziedziny 24.

L istę X V III-w iecznych polskich p rzek ład ó w dzieł pani de G enlis za­ m y k ają zbiory sz tu k tea tra ln y ch : 3-tom ow y Teatr dla u ż y t k u m ło d y c h (W arszaw a 1787— 1788) i 2-tom ow y Tea tr dla społeczności (W arszaw a 1793). Z ostały one przełożone p rzez p ija ra Rem igiusza Ładow skiego. N ie­ w ątpliw ie sław a oryginałów w y p rzed ziła znacznie ukazanie się polskich przekładów , skoro już w W ojciechu Z d a r z y ń s k im (1785) M ichała D y m itra K rajew skiego po zy ty w n y b o h a te r pow ieści nie znalazł w podróżnym k u f­ rze w śró d rozsądnych zakupów sw o jej żony „ani rom ansów , an i dzieł tea tra ln y ch , oprócz książek n iew inn y ch w ty m rodzaju, pani de G en ­ lis” 23.

Sztuki pan i de Genlis, przeznaczone przede w szystkim dla ro zry w k i a ry sto k ra ty cz n y c h środow isk, zostały p rz y ję te z żyw ym zaintereso w a­ niem i w Polsce, a p rzek azy w spółczesne pozw alają dom niem yw ać, że tra fia ły one często do re p e rtu a ru te a tró w m agnackich i na scen y salo­ nowe 26. N ależały z pew nością do sta ły c h składników re p e rtu a ru a m a to r­ skiej sceny w Łańcucie u księżnej Izabeli z C zartoryskich L ubom irskiej. To w łaśnie w Łańcucie w ystaw iono parodię sły n n ej jednoaktów ki La

24 Pani de Genlis n ie była jednak prekursorką w tej materii. Inspirow ała się m.in. Traité de l’Education des filles F. F é n e l o n a . Zob. A. C h e r e 1, Fénelon

au XVIIIe siècle en France. Paris 1917, s. 471—474.

25 M. D. K r a j e w s k i , Wojciech Zdarzyński. Warszawa 1785, s. 231.

26 Zob. m.in. T. z P o t o c k i c h W o d z i c k a , Pamiętnik Zofii z Matusze-

w ic z ó w Kickiej. 1796—1822. Kraków 1910, s. 44, 72. — B. M a j e w s k a - M a s z -

k o w s к a, Mecenat artystyczn y Izabeli z Czartoryskich Lubomirskiej. W rocław 1976, s. 310.

(12)

cloison, p ió ra J a n a Potockiego, zaty tu łow an ą Le Calendrier des vieillards.

Cały pom ysł sz tu k i zasadzał się na w y k o rzystaniu efektów kom icznych, jakie daje dialog dw óch nie w idzących się osób. Potocki w yk o rzy stał te n m otyw nieco fry w o ln iej od fra n c u sk ie j a u to rk i — u niego za ty tu ło w ą przegrodą {„la cloison”) dzieją się rzeczy b ardziej sw aw olne niż w cn otli­ w ym pierw ow zorze 27.

Sztuki pan i de G enlis g ry w an e b y ły rów nież na scenach publicznych. Szczególnym pow odzeniem w lata ch dziew ięćdziesiątych X V III w. cie- czyła się zw łaszcza Zelia, k tó ra — jeszcze p rzed przekładem Ł adow skie- go — została p rzetłum aczo n a p rzez K am ilę N a rb u ttó w n ę 28. W ojciech Bogusław ski w y staw ił ją po raz pierw szy 25 w rześnia 1790. W afiszu te a tra ln y m ta k przedstaw iono zalety sztuki:

Kom edia ta, tłum aczona przez jedną z uczonych dam litew skich, jest pełna ślicznych sentym entów i w cale piękną mająca intrygę. Stawiając wzór n ie­

w innego w ychow ania panienki, m oże być nauką dla w ielu, aby n ie p ow ie­ rzając edukacji sw ych dzieci osobom obcym, sam i się ich w ychow aniem za­ trudniać chcieli, z czego w idzieliby z ukontentowaniem przykłady prawdziw ej miłości, cnoty i swych obowiązków. Taka jest moralność sztuki. Intryga jej dobrze prowadzona; w ięcej zdań pięknych jak bufonady pełna, dla osob li­ w ości swojej będzie miłą zabawką dla publiczności, lubiącej dowcipne i piękne dzieła 2Э.

P rzy po m n ijm y , że b o h aterk ą Zelii jest panienka, k tó re j dobre w y ­ chow anie pom aga przezw yciężyć pierw sze m iłosne uniesienia i poświęcić je dla statecznego uczucia, k tó ry m ją obdarzył jej starszy opiekun. T e­ m a t ten znalazł w idocznie u znanie polskiej publiczności, sztuk a była bo­ w iem jeszcze w ielo k ro tn ie w znaw iana w n astęp n y ch latach 30.

Lato 1800 było niezw ykle gorące. W owe upalne, lipcowe dn i jed yn ą ucieczką od n u d y b y ły dla M arii Radziw iłłow ej, p asierbicy S tan isław a M ałachow skiego, rom anse p an i de G enlis, czytane od ra n a do w ieczora 31. Z pew nością nie tylko ona u p rzy jem n iała sobie czas tak ą lek tu rą, nie sposób bow iem w spom nieć o w szystkich w zm iankach św iadczących o n ie­ byw ałej w p ro st popularności powieści fran cu sk iej a u to rk i w Polsce w pierw szych la ta c h X IX w ieku. Z auw ażm y p rzy ty m raz jeszcze, że

27 Zob. J. P o t o c k i : Recueil de Parades représentées sur le théâtre de Łańcut

dans Vannée 1792. V arsovie 1793; Parady. Tłumaczył J. M o d r z e j e w s k i . W stę­

pem opatrzył L. K u k u l s k i . Warszawa 1966. Należy również dodać, że Potocki znał osobiście, i to bardzo dobrze, panią de Genlis ■— zob. jej Mémoires inédits [...] (t. 3, s. 204; t. 4, s. 318).

28 Zob. L. B e r n a c k i , Teatr, dram at i m u zyka za Stanisława Augusta. T. 1. Lw ów 1925, s. 338. — J. S o w i ń s k i , O uczonych Polakach. W arszawa 1821, s. 141. — W. B o g u s ł a w s k i , Dzieje Teatru Narodowego. Warszawa 1820, s. 68.

23 Cyt. za: B e r n a c k i , op. cit., t. 1, s. 338.

83 Zob. B e r n a c k i , op. cit., t. 2, s. 320. — F. B e n t k o w s k i , Historia

literatury polskiej. T. 1. Warszawa 1814, s. 566.

31 Zob. J. F a l k o w s k i , Obrazy z życia kilku ostatnich pokoleń w Polsce. T. 1. Poznań 1877, s. 180.

(13)

pan i de G enlis rozpoczęła sw ą k a rie rę stricte pow ieściopisarską po opusz­ czeniu F ran cji, na em igracji. J e j książki ukazujące się w różn ych m ia­ sta c h E uropy, a n astęp n ie w P ary żu, pojaw iały się niezw ykle szybko w Polsce, gdzie czytano je w oryginale i w p rz e k ła d a c h 32.

Oto kilka z ty ch przekazów . W spom inając sw e m łode lata K lem en ­ ty n a z T ańskich H offm anow a pisała:

Co ja tych rom ansów się naczytałam, to gdybym chciała tytuły wyliczyć, zapisałabym z pół arkusza; w szystkie pani de Genlis, pani Cottin, pani Mon- talieu, Riscoboni... Radcliffe... zgoła, jakie tylko były i w ychodziły w ó w c z a sM. Leon D em bow ski pisał z kolei w sw ych p am iętnikach:

W końcu w ieku ubiegłego i na początku bieżącego w padły w łaski czyta­ jących dwa zupełnie różne rodzaje — romanse angielskie pani Radcliffe... i pani de Genlis, najczystszą tchnące moralnością, chociaż trochę m dłe i bez­ barwne

Szczególnie cenne jest św iadectw o K azim ierza W ładysław a W ójci­ ckiego, k tó ry potw ierdza, że poczytność książek p ani de G enlis w y k ra ­ czała poza zw ykły sukces czytelniczy, choć daje jednocześnie do zrozu­ m ienia, że jej u tw o ry zaczęły już w ty m czasie przechodzić do niższego obiegu. W ójcicki w spom ina, że sam w młodości p łak ał nad rom ansam i p a n i de G enlis 35, po czym pisze:

Romanse pani de Genlis, nieskrom ne pow ieści pani Cottin z m iłostkam i Napoliona, tłum aczone skwapliw ie, rozpierały się w tysiącach egzem plarzy, i to n ie tyle z księgarń naszych, jak głów nie ze straganów przykościelnych, gdzie leżały zgodnie obok Gorzkich żalów, pieśni nabożnych i książek do nabożeń­ stw a wraz z paciorkam i i krzyżykami p ośw ięcon ym i8e.

Szczupłość m iejsca nie pozw ala na dokonanie w m iarę szczegółowego p rzeglądu u tw o ró w pan i de G enlis tłum aczonych w lata ch 1800— 1830 na język polski. O graniczając się zatem do najw ażniejszych, p rzy p o m n ij­ m y opinię A n n y N ikliborc, k tó re j zdaniem

24 tytuły publikow ane w licznych edycjach przez 15 w ydaw ców w Krakowie, Lublinie, W arszawie, W ilnie i W rocławiu stworzyły pozycję, z którą trzeba się liczyć w historii polskich przekładów literatury eu rop ejsk iej87.

D orzućm y jeszcze, że sporą liczbę krótszych utw orów p ani de G enlis opublikow ano rów nież w ow ych lata ch w p rasie lite r a c k ie j38.

82 Zob. A. N i k l i b o r c , Osiemnastowieczny im port książki francuskiej do

Polski p rze z K orn ów . „Sobótka” 1961, s. 161—175.

88 K. z T a ń s k i c h H o f f m a n o w a , Notatki. Warszawa 1851, s. 10—11. 84 L. D e m b o w s k i , Moje wspomnienia. Т. 1. Petersburg 1898, s. 222. 85 K. W. W ó j c i c k i , P am iętn ik i dziecka Warszawy. Т. 1. Warszawa 1974, s. 96.

88 Ibidem, s. 386.

87 A. N i k l i b o r c , P rzyczynek do dziejów popularyzacji literatury w Polsce

p rze z firm ę K ornów. „Sobótka” 1963, s. 154.

88 Zob. Z. S i n k o, Proza fabularna w czasopismach polskich. 1801— 1830. Wro­ cław 1988.

(14)

N a p o dk reślenie zasługuje rów nież fa k t częstego w zm iankow ania o książkach p a n i de G enlis w polskich u tw o rach b eletry sty czn y ch . Do cy to w anej już w zm ianki o W ojciechu Z d a r z y ń sk im dla p rz y k ła d u do­ dajm y, że ulub io n ą le k tu rą w ieczorną bohaterów W ieczoru ad w ento w ego E lżbiety z K rasiń sk ich Jaraczew sk iej b y ły oczywiście pow ieści pani de Genlis. Nie zabrakło jej rom ansów w bibliotece cnotliw ej E m ilii z po ­ w ieści Zofia i Emilia te j sam ej a u to r k i39. Nie zawsze jed n ak m ów iono o książkach p an i de G enlis w p o zytyw nym kontekście, co św iadczy, być może, o p rze m ija n iu m ody na ten ty p powieści, czego dow odem jest cho­ ciażby k ry ty c z n a w ypow iedź jednej z b o h aterek P am ię tn ik ó w Seglasa F ry d e ry k a S k arb k a 40.

L istę polskich przek ład ó w p a n i de G enlis po ro ku 1800 o tw iera k il­ kanaście now el zam ieszczonych w 20 tom ach „W yboru Pow ieści M oral­ ny ch i R om ansów ” w y d aw an y ch w W arszaw ie w lata ch 1804— 1805. W „W yborze” nie podaw ano nazw isk auto ró w większości tek stó w (ani ich tłum aczy), p o d k reślm y więc, że a u to rstw a pani de G enlis są m .in.

N urm a ha l (t. 1), S p ódniczka zielona (t. 5), Czuwanie tajem ne, czyli m i ­ łość i p r zyja źń (t. 10), A r t u r i Sofronia (t. 14), Uprzedzenie kobiece (t. 16), N a u k i m ęża (t. 18). Sporo pozycji z „W yboru” zostało przetłu m aczo n y ch

przez A nnę M ostow ską. Spod jej pióra w yszedł także p rze k ład in n ej pow iastki pani de G enlis, zaty tu ło w an y C u d o w ny szafir (W ilno 1806).

M ostow ska to jed n a z najw iększych polskich w ielbicielek pan i de G enlis, a w jej tw órczości w idać w y raźn e ślady w p ływ u fra n c u sk ie j a u to r k i 41. Rozpoczęła p racę p isarsk ą tłum aczeniem p ow iastek p an i de G enlis, w tw órczości o ry g in a ln ej poszła w iern ie drogą przez nią w y z n a ­ czoną, zapożyczając w m n iejszym lub w iększym stop niu sw oje pom ysły fab u la rn e , tech n ikę i fo rm ę powieściową z niem ieckich, angielskich i f r a n ­ cu skich pierw ow zorów . Z ak res tych zapożyczeń jest taki, że ory gin alno ść w ielu utw orów s ta je się sp raw ą w ątpliw ą. To w łaśnie pod w pływ em pan i de G enlis uległa M ostow ska czarow i średniow iecza i jego s e n ty ­ m e n ta ln e j otoczki w p ostaci ry cerstw a, tu rniejów , tajem n iczy ch zam ­ ków , s ta ry c h pustelników . J a k tra fn ie zauw ażył J a n G e b eth n er, a za

Sfl E. J a r a c z e w s k a : Wieczór a dw e ntow y. T. 1. W arszawa 1828, s. 206; Z o ­

fia i Emilia. Warszawa 1958, s. 107—108.

40 F. S k a r b e k , P a m ię tn iki Seglasa. Warszawa 1958 (pierwodruk: „B iblio­ teka W arszawska” 1844—1845), s. 119—120. Pani Klem encja m ówi tam m.in.: „Pani de G enlis jest przesadzoną radoterką, n ie bierze nic z natury, tylko w szystko z im a- ginacji, a potem ten koloryt em igrancki, który się odbija po w szystkich jej dziei- łach ”.

41 Zob. m.in. J. G e b e t h n e r , Poprzedniczka rom an tyzm u (Anna Mostowska). K raków 1918, s. 8, 11, 41, 44, 70. — J. K l e i n e r , Sen tym entalizm i prerom an tyzm . K raków 1975. — H. S t a n k o w s k a , Początki powieści historycznej w Polsce. Opole 1965, s. 37—38, 53. — M. J a s i ń s k a , Narrator w powieśc i przedrom an -

(15)

nim H alina Stankow ska, przejęła M ostow ska od pan i de G enlis pogląd na d ydaktyczne zadanie powieści i podporządkow anie m u m a te rii h isto­ rycznej. Podaw any w bibliografiach jako o ry g in aln y u tw ó r M ostow skiej

Strach w za m eczku to sparafrazo w an y p rzek ład pow iastki Chateau de K o l m e r a s 42. Znaczne związki z utw o ram i pan i de Genlis, m .in. z po­

w iastk ą A lfo n s i Dalinda z W ieczorów z a m k o w y c h , w y kazu je Astolda 43. K o lejn a zaś powieść, Pokuta, różni się od francuskiego o ryg inału pt.

La jeune pénitente głównie spolszczonym i im ionam i bohaterów . O dda­

jąc spraw ied liw o ść M ostow skiej p rzypom nijm y, że nie u k ry w a ła zapo­ życzeń i związków sw oich powieści z u tw o ram i p an i de Genlis. W p rzed­ m ow ie do P o k u ty pisała m.in.:

P ow ieść pod tytułem Pokuta nie jest oryginalną, w zięłam prawie całą jej osnowę z francuskiego, z dzieł pani de Genlis. O dmieniłam tylko m iejsca i nazw iska i przystosowałam je do naszego k ra ju 44.

Nie tylko A nna M ostow ska uległa w pływ ow i dzieł głośnej fra n c u ­ skiej pow ieściopisarki. W iele pokrew ień stw z tw órczością pan i de G enlis w y k azu ją powieści E lżbiety J a ra c z e w s k ie j45. N iew ątp liw y związek ist­ n ieje pom iędzy tw órczością pani de G enlis i K le m e n ty n y z T ańskich H offm anow ej. Bezsporne jest także uleganie m odzie na powieść se n ty - m en taln o -h isto ry czn ą — m.in. w prow adzanej przez panią de G enlis — tak ich polskich p isarzy jak M aria W irtem b erska, L udw ik K ropiński czy Feliks Bernatow icz. Takie w rażenie odnosili w każdym razie ich w spół­ cześni, skoro np. F ranciszek K saw ery Prek, pisząc o B ernatow iczu, w y­ raźnie zapom ina o w pływ ie Cierpień młodego Wertera:

Pierw szą z prac ogłosił w roku 1820 pod napisem Nierozsądne śluby. L isty

dw o jg a kochanków na brzegach W isły mieszkających [...] Romans ten, jakkol­

w iek w rodzaju tkliwo-sentym entalnym , zbliżał się do ulubionych wówczas utworów Floriana, Genlis i Cottin 4®.

Pow racając do przekładów książek p ani de G enlis na język polski należy podkreślić, że szczególnie bogate były pod ty m w zględem p ierw ­ sze la ta X IX w ieku. Obok w zm iankow anych już pow iastek z „W yboru Pow ieści M oralnych i R om ansów ” i m niej lub b ard ziej o ry g in alny ch po­ wieści M ostow skiej ukazały się m.in. w ty ch lata ch kolejne w ydania

W ieczorów z a m k o w y c h (1804, 1807, 1813) oraz Adeli i Teodora (1806), N o w y Belizar w tłum aczeniu M ichała K onarskiego (Wilno 1809), Elżbiet- ki, czyli dwoje bliźniąt (Wilno 1806), W spom nienia Felicji L*** (W rocław

42 G e b e t h n e r, op. cit., s. 18. — S t a n k o w s k a , op. cit. 43 G e b e t h n e r , op. cit., s. 68.

44 A. M o s t o w s k a , przedmowa w: Pokuta. Powie ść polska. W: Z abaw ki

w spoczynku po trudach. T. 1. W ilno 1809.

45 Zob. S. C z e r w i ń s k i , Elżbieta z Krasińskich Jaraczewska. Kraków 1930. 43 F. K. P r e k, Czasy i ludzie. Wrocław 1959, s. 439.

(16)

1808), W y s p a dziecinna (K raków 1808), M yśl i m a k s y m y (W rocław 1805 i 1810), Duch, czyli treść dziel pani de Genlis (W rocław 1806), Oblężenie

Roszelli w tłum aczen iu Józefa G irtle ra (K raków 1815), M atki rywalki,, czyli D wie m a tk i jednego dziecięcia w tłum aczeniu Ja k u b a A dam czew ­

skiego (W arszaw a 1805), W ładysław Bliński, czyli F a łszy w y zapał do

s ztu k i um iejętności (W rocław 1808) 47.

Z la t późniejszych zasługują zwłaszcza na uw agę Inez de Kastro (W ar­ szawa 1823 — p rzek ład sygnow any k ry p to n im em A. W.), najlep szy u tw ó r pani de G enlis Panna de K le rm o n t (Wilno 1826 — przekład sygn ow an y kry p to n im em W. Ł.), Zum a, czyli odkrycie chiny w tłum aczeniu B. Czó- łowskiego (Wilno 1825) i K w ia ty albo artyści (W arszaw a 1829). W y dan a w r. 1821 w K rakow ie p o n u ra Historia k siężn y de Cerifalco, czyli dzie-

więciolecie jej uwięzienia w lochu była pow tórzeniem opowieści z a w a r­

te j już w Adeli i Teodorze.

Szczególną aktyw ność w popularyzacji książek pani de G enlis w y ­ kazała w rocław ska firm a księgarska K ornów . Z nani ze swojego p ro fe ­ sjonalnego podejścia do sp raw ry n k u księgarskiego, K ornow ie p o tw ie r­ dzają zainteresow aniem , jakim obdarzyli twórczość pani de G enlis, że jej książki b yły poszukiw ane przez polskich czytelników . N ależy ró w ­ nież zauważyć, że w tym czasie oficjalnie zalecano m oralne pow ieści pani de G enlis do bibliotek szkolnych 48.

Licznym p rzykładom (które są n iew ątpliw ie tylko jednym z p rz e ja ­ w ów popularności fran cu sk iej pisarki, skoro w ielka część ów czesnej in ­ teligen cji czytała jej powieści w oryginale) tow arzyszyły niezm iennie po­ chw alne, często panegiryczne o niej opinie. O bfitow ały w nie zw łaszcza przedm ow y polskich tłum aczy do jej książek. A nonim ow y tłum acz P a n n y

de K le rm o n t tak pisał o autorce:

Od dawnego już czasu pani Żanlis (Genlis) zdaniem oświeconej Europy w rzędzie przyjemnych i nauczających autorek policzoną została. Liczne przez nią w ydane m oralne dzieła prawdziwie są dla młodzieży użyteczne; romanse jej historyczne, pełne tkliwości i wdzięku, oprócz tego i tę korzyść przynoszą, że zawierają w sobie najdrobniejsze szczegóły życia znakomitych obojej płci osób, m ianow icie za panowania Ludwika XIV żyjących. Jej szkoła na arfę dotychczas jest najpierwszą, a zawsze będzie wzorową.

47 Tytuł francuski tej pow ieści brzmi Sainclair ou la victim e des sciences et

des arts (Paris 1808). Tłum acz dał jej „obrót w ystaw ujący rzecz polską”. Obok

pochwały Puław sporo tu krytyki, m.in. ulegania zachodniej modzie, zacofania kra­ ju. Akcja rozgrywa się w okolicach Poznania, w W arszawie i w e Lw ow ie, co — obok zawartej w przedm ow ie pochwały Tadeusza M ostowskiego — sugerowałoby, że autorem tłum aczenia jest Jakub Adam czewski, a nie, jak podaje K. E s t r e i ­ c h e r (Bibliografia polska X I X stulecia. T. 2. Kraków 1874, s. 27), niejaki Zbo­ rowski.

48 Zob. Urządzenie pen sji i szkół dla m ło d z ieży płci żeńskiej. Warszawa 1821, s. 41.

(17)

W ielkim w ielbicielem pani de G enlis był rów nież niew ątp liw ie Mi­ chał K onarski (tłum acz Nowego B e liz a r a 49), a u to r przedm ow y do ro ­ m an su historycznego Inez de Kastro. Pisał on tam m .in.:

Pani de Genlis, ta świetna dama, której talent pisarski i luba tkliwość duszy w ydaje się w każdym jej dziele, której w yobraźnia płodna a m yśli szczyt­ ne sprawują czytelnikom najsłodsze ukontentowanie, opisała z w łaściw ym so­ b ie talentem m iłość i nieszczęścia Inez de Kastro. Sław a tej zacnej autorki zostaje już pod pieczęcią czasu i sądu uczonych.

Nie m n iej en tu zjazm u okazał a u to r W ładysław a Blińskiego, dla k tó ­ rego książki pani de G enlis b yły „pow szechnym skarbem m oralności i n au k i św iata i ludzi”.

Liczne w ypow iedzi i w zm ianki o pani de Genlis, u trz y m an e p rz e ­ w ażnie w tonie bardzo pochlebnym , zn ajd u jem y w w ielu czasopism ach i pam iętn ik ach z e p o k i50. W szystkie one p o tw ierd zają fa k t ogrom nej poczytności książek te j a u to rk i w Polsce. N ależy jednakże zauw ażyć, że o popularności fran cu sk iej p isarki w tam ty c h lata ch nie stan o w iły w y ­ łącznie jej powieści. J e j sztuki, a także sceniczne p rzerób ki jej ro m a n ­ sów pojaw iały się często w re p e rtu a ra c h polskich teatró w , zarów no p u ­ blicznych jak i am atorskich. T em at jest zbyt obszerny, by om ówić go — na w e t skrótow o — w ram ach tego arty k u łu , zasygnalizu jem y w ięc je­ dynie, że sztuki tłum aczone w 1793 r. przez p ija ra Badowskiego przez długie jeszcze lata figurow ały w re p e rtu a rz e w arszaw skiej sceny publicz­ nej. B yły to przede w szystkim Zelia, G ry m a sy m ło dej żony, Dobra m a t ­

ka, M a tka zalotna 51. Nie zawsze zresztą p rzed staw ien ia te kończyły się

sukcesem . G rane 28 g ru dnia 1810 na benefis L u dw ika D m uszew skiego

M a tk i ryw alki, czyli Straszydło zam kowe, o p a rte na zn anej powieści,

b y ły typow ym niew ypałem . W spom niaw szy bowiem , że u tw ó r p ani de Genlis, na k tó ry m oparto sztukę, został „gładko i p ięk n ie ” p rz e tłu m a ­ czony na język polski, w „Gazecie W arszaw skiej” w yrażono zdanie:

49 O pracy Konarskiego nad tym przekładem zob.: T. T u r k o w s k i , M ate­ riały do d zie jów literatury i ośw iaty na L itw ie i Rusi. T. 1. Wilno 1935, s. 37, 56,

198, 200, 201.

50 A. E. O d y n i e c (Listy z podróży. T. 1. W arszawa 1961, s. 257) utrzymuje, że pow ieści pani de Genlis były „źródłem najpierwszych poetycznych wrażeń” Adama M ickiewicza. Pozytywne wzm ianki o pani de G enlis zob. rów nież w „No­ wym Pam iętniku W arszawskim ” (1801, t. 4, s. 373), „Dzienniku W ileńskim ” (1815, t. 3, s. 45) i „Gazecie Literackiej” (1822, nr 16, z 22 V, s. 200), a także w książkach: J. F r a n k , Pamiętniki. T. 3. W ilno 1913, s. 149. — S. z G u s t k o w s k i c h G r z e g o r z e w s k a : Pamiętniki. Warszawa 1889, s. 15; Dziesięć dni w Puławach

w roku 1828. Kraków 1889, s. 67.

51 Zob. K. W i e r z b o w s k a , Źródła do historii teatru w arszaw skiego od roku

1762 do roku 1833. Cz. 2. Wrocław 1955, s. 107, 172, 179, 180. Zob. także zapowiedzi

teatralne w „Gazecie W arszawskiej” (1807, nr 101, z 19 XII, Dodatek) i „Gazecie Korespondenta W arszawskiego i Zagranicznego” (1808, nr 101, z 20 XII, Dodatek).

(18)

to w łaśn ie znajomość rzeczonego romansu stała się przyczyną, iż sztuka, z k tó­ rego jest napisaną, n iew iele publiczność naszą interesowała; niepodobna zaś było, aby rozliczne zdarzenia, jedne z drugich wynikające, w rom ansie 16 lat trwającym , mogłyby być w kilkuaktowej sztuce pom ieszczonym i52.

W iększe sukcesy odnoszono p rzy w y staw ian iu scenicznych a d a p ta c ji pow ieści p rzetłu m aczo nych na język polski. Szczególnym echem odbił się np. na scenie te a tru w ileńskiego u tw ó r M ichała H ieronim a B rzo­ stow skiego Rycerze łabędzia. Drama rycerska w pięciu aktach, o p a rty na znanej pow ieści grozy p an i de Genlis, w y d an ej po raz p ierw szy w r. 1795 w H am b u rg u 53.

Liczne dow ody u znania i popularności książek pani de G enlis w P o l­ sce, po tw ierd zan e p ra k ty k ą w ydaw niczą, nie oznaczają b y n a jm n ie j, że przyjm ow an o bezk ry ty czn ie w szystkie płody pió ra fran cu sk iej p isarki. Ciągłe k o n ta k ty z F ran cją, le k tu ra fran cu sk ich gazet oraz zrodzona u nas re fle k sja k ry ty c z n a w p ły n ęły na w yk ry stalizo w anie się ocen o db ieg ają­ cych od stereo ty p o w y ch w yrazów uznania i autom atycznego p rz y jm o ­ w ania w ielk iej poczytności za m iaro d ajn y w y k ład n ik w artości lite ra c k ie j utw orów pani de Genlis.

O k ry ty k a c h pani de G enlis dow iadyw ali się polscy czytelnicy już z jej w łasn y ch książek, np. z przedm ów do Nowego Belizara lub do dzieła O zniesieniu zakonnic. Echa polem ik pani de G enlis m usiały być dość głośne nad W isłą, skoro anonim ow y a u to r W ładysława Blińskiego w spo­ m in ał o nich w przedm ow ie do tej powieści;

Przyw ykła od dawna odpowiadać na jadow ite krytyki dzieł swych, co raz now e wydając. [...] Ciekawą jest rzeczą w idzieć w niektórych pism ach perio­ dycznych paryskich, że te dzieła, które oświecają, rozczulają, bawią, nic zgoła nie są warte. Chcąc w ierzyć tym uczonym wyrokom, nie ma w dziełach pani de Genlis ani gruntowności, ani smaku, ani dowcipu... Takie są skutki ducha stronnictwa.

A u to ra Blińskiego o b u rzały atak i na p an ią de G enlis zam ieszczane w p a ry sk ie j prasie, tym czasem i w polskiej m ożna było znaleźć dowody, że nie w szyscy podzielają p o zytyw ną opinię o jej książkach. Ju ż w 1806 r. rec e n z en t „G azety L iterack iej W ileń sk iej” um iał dostrzec szereg słabo­ ści fra n c u sk ie j pow ieściopisarki. Jego recenzja M a te k ryw alek, tłu m a ­ czonych przez A dam czew skiego, jest m iejscam i druzgocąca;

Jest to zbiór nie dokończonych obrazów, romansowych zdarzeń (często­ kroć dosyć nieprzystojnych), uwag krytycznych i moralnych, z których m ożna

śm iało trzecią część wyrzucić bez najm niejszego uszkodzenia rozwlekłem u temu pismu. [...] Nic w tym rom ansie zgłębionego, nic porządnie ułożonego; — całe 52 Zapowiedź teatralna w „Gazecie W arszawskiej” (1811, nr 2, z 5 I, Dodatek). 53 S.-F. d e G e n l i s , Les Chevaliers du cygne ou la cour de Charlemagne. T. 1—3. Hamburg 1795. Na tem at przedstawienia w W ilnie zob. A. M i l l e r , Teatr

polski i m u zyk a na Litwie. W ilno 1936, s. 136. Rękopis sztuki znajduje się w zbio­

rach Branickich z Suchej (AGAD, rkps 303/380).

(19)

karty zapełnione roztrząsaniem niektórych przedmiotów filozoficznych, często moralnych, a czasem religijnych. — Rozumowania te ani z natury rzeczy w y ­ pływ ają, ani w e w łaściw ym miejscu bywają przytaczane: i tak znajdując po m iłośnej anekdotce następujące kazanie względem obowiązków religii — zda się, że autorka powstaje z sofy, aby w ejść na am b on ę54.

O ile „G azeta L iterack a W ileńska” sk u piła swe k ry ty c z n e uw agi głów nie na niedostatk ach w arsztatow ych, m ierny m talencie, p o p ląta n iu m ate rii fab u larn ej, d y d ak tyczn ej i relig ijn ej o raz n iek o n sek w en tn y ch opiniach na te m a t R ousseau i M arm ontela, to k o lejny polski k ry ty k pani de Genlis, K azim ierz Brodziński, na łam ach „P am iętn ik a W arszaw skie­ go” poddał analizie ogólne przesłanie płynące z jej utw orów . W brew pow szechnem u sądowi k ry ty czn ie ocenił w artość m oralną i d y d akty czną książek u znaw anych przecież za w zór m oralności i dobrego w ychow ania. Sw oje uw agi sform ułow ał w n astęp u jący sposób:

W ojczystej m ow ie nic n ie mamy dla kobiet prócz W ieczorów za m k o w y c h już zarzuconych i licznych pani de G enlis romansów. Jak szkodliw y w p ływ mają pisma pani Genlis na edukację płci żeńskiej w naszym narodzie, łatw o przyjmie każdy, kto się zastanowi nad skalą jej nauk, nad obyczajami, jakie maluje, jakie w wychow anicach swoich m ieć życzy, kto je porówna ze śred­ nim stanem, z stanem i obyczajam i kraju naszego. Dworszczyzna, uprzykrzona sentymentalność, próżna i romansowa dobroczynność, tęskność do nadzw yczaj­ nych zdarzeń (owoc w szystkich romansów), gust do przepychu i żądza do w ielkiego świata, to są głów ne pożytki, które młode i tk liw e serca z ksiąg pani Genlis odnoszą. Piękne m aksym y i trafne m alowanie towarzystwa przy­ w iązują dobrze serca i żyw ą wyobraźnię, ale nie zostawują w niem [!] nigdy tej najpotrzebniejszej nauki: żyć spokojnie i szczęśliw ie w ed le p rzezn aczen ia65. O pinia Brodzińskiego je st w pew nej m ierze pochodną dyskusji, o ośw ieceniow ej jeszcze p row eniencji, n a tem a t w artości m o raln ej i d y ­ d ak tyczn ej rom ansów , n iem n iej zaw iera szereg celnych uw ag, któ re p o ­ dzielone zostaną przez in n y ch k rytyków . Tak np. M ichał G rabow ski za­ rzucał powieściom pani de G enlis „fałsz i jednostajność” 56, k ry ty c y z T ow arzystw a Iksów uw ażali jej powieści za „ n u d n e ” 57, Józef Ignacy K raszew ski nazw ał je „ ra m o ta m i”, „dziw acznym i i olb rzy m im i” 58. Z ra ­ ziła się też do pani de G enlis jej daw na w ielbicielka K lem en ty n a z T a ń ­ skich H offm anow a. Już w lata ch czterdziestych X IX w. w yraziła ona w sw oich Pam iętnikach sa ty sfak cję z fak tu porzucenia przez k o b iety pisark i „senty m en taln o ści” 59 pani de Genlis. Szczególną iry ta cję H

off-64 „Gazeta Literacka W ileńska” 1806, nr 18 (kwiecień), s. 261—267.

63 K. B r o d z i ń s k i , rec.: Pam ią tka po dobrej matce. Przez młodą Polkę. „Pam iętnik W arszawski” t. 15 (1819), s. 315—316.

58 M. G r a b o w s k i , Literatura i kry tyka. T. 2. W ilno 1840, s. 64.

57 Recenzje teatralne T ow a rz ystw a Iksów. Opracował i w stępem opatrzył J. L i- p i ń s k i . Wrocław 1956, s. 451.

58 J. I. K r a s z e w s k i , O powieściopisarzach i powieści. Zbiór w y p o w ie d z i

teoretycznych i krytycznych. Opracował S. В u г к o t. Warszawa 1962, s. 25, 30.

(20)

m anow ej w y w o łały p am iętn ik i a u to rk i W ieczorów zam kow ych . Oto co m.in. napisała na ich tem at:

W pani de Genlis pam iętnikach, w pierwszym tomie, to mię najw ięcej zabawiło, żem znaczyła, w iele razy sław na jej harfa wspom niana: siedem ­ dziesiąt jeden razy, w yraźnie siedem dziesiąt, ni mniej, ni w ięcej; a jakie ga­ dulstwo, jakie zarozumienie! [...] Dobra jest także w zdaniu swoim o autorach: żyjącego żadnego nie pochwali; dwa tylko przykłady zacytuję, panią de Staël i Bernardin de St. Pierre, żeby dowieść bezczelności jej w tej m ierze i głup­ stwa eo.

Zauw ażm y jeszcze, że kilk a innych przekazów pam iętn ik arsk ich p rz y ­ nosi wielce n eg aty w n e opinie o pani de G enlis. L udw ik Jab łon ow ski n a ­ zywa ją w sw ych p am ię tn ik a ch „sp rośnicą” 61. M łoda H e n rie ta Dzia- łyńska, rozczytująca się w Les Petits ém ig rés, nie otrzy m ała w czasie p o b y tu w P a ry ż u pozw olenia m atk i na odw iedziny u pani de G enlis, k tó re j chciała „w y nu rzy ć sw oje dla niej uczucie” 62.

Opinie — zarów no pozytyw ne jak i negatyw ne — n a tem a t tw ó r­ czości pani de G enlis są nie tylko p rzejaw em osobistych gustów lite ­ rackich, jednostkow ym i ocenam i poszczególnych utw orów . S tosu nek do jej pisarstw a stał się po r. 1820 probierzem postaw wobec now ych p r ą ­ dów pojaw iających się w litera tu rz e . Pow ieści pani de G enlis sta ły się jednym z sym boli u stę p u ją ce j epoki, k tó re j w yd ał w alkę zw ycięski ro ­ m antyzm . Jasno dostrzegł to F ranciszek Salezy Dmochowski. We w spo­ m nieniach p isanych pod koniec życia pisał z goryczą o lata ch d w udzie- sych X IX w ieku:

Chciano nowości, chciano pozbyć się pani de Genlis, pani Cottin, Delila i całej ówczesnej literatury e*.

Tak też się stało. Po ro k u 1830 nazw isko pani de G enlis odchodzi stopniow o w zapom nienie. Je d y n ie w r. 1855, w zbiorku Fantazje w ie r ­

sz em i prozą (W arszaw a 1855) zamieszczono jej pow iastkę K ochanek zwodzony. Owo zapom nienie w niczym nie pom niejsza jednak m iejsca

przypadającego pan i de G enlis w h isto rii polskiej lite ra tu ry . Ciągła obec­ ność tej pisark i w polskim Ośw ieceniu, żyw a recepcja w epoce p o ststa- nisław ow skiej, w y raźn e zw iązki z polskim sen ty m entalizm em i p rero - m antyzm em czynią z n iej postać godną uw agi historyków lite r a tu r y i kom paratystów , k tó re j sygnałem zaledw ie może być n iniejszy a rty k u ł. N aw et jeśli użyczane przez panią de G enlis wzorce nie były n a jp rz e d ­ niejszej próby, to i tak półw ieczny o k res żywego zain tereso w ania jej 60 K. z T a ń s k i c h H o f f m a n ó w a, Encyklopedia doręczna, czyli zb ió r ciekawych wiadomości dla panien. T. 1. W arszawa 1851, s. 75—76.

61 L. J a b ł o n o w s k i , Pamiętniki. Kraków 1963, s. 140.

82 H. z D z i a ł y ń s k i c h B ł ę d o w s k a , Pamiątka z przeszłości. W arszawa 1960, s. 98.

83 F. S. D m o c h o w s k i , Wspomnienia od 1806 do 1830 roku. W arszawa 1959, s. 142.

(21)

u tw o ram i i rola p rzekładów jej książek w k ształto w an iu z początkiem w. X IX w Polsce tzw. czytelnika m asowego pow inny stanow ić sk u ­ teczną obronę p rzed zbyt surow ym i ocenam i w artości te j twórczości, k tó re przedstaw ione na gruncie polskim m .in. przez G rabow skiego i B ro­ dzińskiego, a następ n ie K raszew skiego, i potw ierdzan e przez opinie k ry ­ tyczne nap ły w ające z F rancji, m.in. S ain te-B eu v e’a i de V igny’ego, p rz y ­ czyniły się do zapom nienia, w k tóre popadła. Z apom nienia, k tó re i tera z przeszkadza w rozszerzeniu spojrzenia n a tw órczość pani de G enlis — m .in. o jakże nieb ag ateln y asp ek t socjologiczny — i w dostrzeżeniu w niej p rek u rso rk i lite ra tu ry p o p u larn ej, kierow an ej do „m asow ego”, nie zawsze w ym agającego odbiorcy.

Cytaty

Powiązane dokumenty

briand, et prière de ne nous pas laisser aussi longtem ps impatients de savoir si vous êtes heureux et bien portant... Adieu, mon cher ministre sans portefeuille ;

Christine de Pizan przez swe wypowiedzi w obronie kobiet stawiana na początku feministycznej historiografii, feministką nie jest, nie miała zamiaru walczyć o równouprawnienie płci

Przyjmuj¡c poziom istotno±ci 0,05 zwerykowa¢ hipotez¦, »e prawdopodobie«stwo wys- t¡pienia na tym terenie wypadku spowodowanego przez kierowc¦ w stanie nietrze¹wym jest

Ten czy ów gotów byłby - być może - odpowiedzieć prostodusznie: Dante interesuje Gombrowicza wyłącznie jako autor Piekła, a przedmiotem tej części poematu są straszne

Drugą pod względem liczebności grupą wiekową byli księża w wieku 56–65 lat (19 badanych w 2019 r. w grupie badanych przybyło osób młod- szych, w przedziale wiekowym 25–35

[r]

Lepsze było uposażenie mieszczan w Tarnogrodzie i Jó­ zefowie, ale z tych 4 miasteczek tylko mieszczanom biłgorajskim przysłu­ giwały serwituty (opału, oraz

Verder heeft het dijkvak op de Plaat van Oude Tonge, mits de dijkkoppen niet te ver in de geulen worden uitgebouwd, vrijwel geen invloed op het gehele stroombeeld (zie hoofdstuk