R E C E N Z JE
79'5
na K au kazie i w Turkiestanie? Czy badacze rosyjscy n ie zajęli się techniką pro dukcji uzbrojenia, które przecie budziło zainteresowanie zbieraczy? Au tor w każ dym razie n ie zna literatury rosyjskiej.Bardzo ciekawa jest .praca A . H am iltona T h o m p s o n a „T h e English House“ . A u tor przeprow adza konsekwentnie tezę, że podstaw ow ą form ą domu angielskiego od X I w . jest zestawienie dw óch pom ieszczeń: sali (hall) i kom ory (bow er, chamber). W kom orze sypiał pan i tam też przechow yw ał sw ój skarb, w sali (hall) ucztowano, odpraw iano sądy, uroczyste narady i akty prawne, tam też sypiali dw orzanie i służba. Kuchnia znajdow ała się w osobnym budynku. Z czasem nastąpiło zlanie się tych budynków, zasadniczą jednak zm ianę przyniósł dopiero renesans. W Polsce typ zaimku z salą, kom orą pańską i kuchnią z osobnym w ejściem m am y w najstarszej części zam ku w Osiecznej. Z d aje się, że dw ór szlachecki w yrósł ze w zorów rodzi mych.
(Najcenniejsza jest rozprawa Fr. Stentona „N orm an London“ . Nasuw a się od razu analogia m iędzy Londynem X I i początków Χ Π w . a polskim i podgrodziami z immuinizowanymi dw oram i i terenam i p anów duchownych i świeckich, z popląta niem jurysdykcji. Londyn m iał skrom ne zaczątki samorządu, zanim przeszedł ew o lucję wiodącą do powstania kom uny, obejm ującej ju ż w r. 1141 m ieszczan i baro nów. O statecznie komuna· ustaliła się w r. 1191. A n alogie do miiast skandynaw skich i (polskich podgrodzi są uderzające: m ożna . by sobie wyobrazić, jak w yglądałyby podgrodzia polskie, gdyby w drodze ew olucji przekształcały sdę w kom uny m iejskie. Praca Stentona uchodzi słusznie za w zorow ą w historiografii angielskiego średnio wiecza. G. G. Coultoin w „T h e M eaning o f M ediaeval M oney“ analizuje stosunek w zaje m n y cen i płac, przy czym bierze za podstaw ę n ie tygodniow ą przeciętną płacę, a roczną po odtrąceniu dni w oln ych od pracy.
Ostatnia praca J. N. L. B a k e r a „M ediaeval Trade Routes“ kładzie nacisk raczej na w ę zły dróg ш analizuje szlaki w iodące w głąb A zji.
Całość książki przynosi szereg sugestii w zakresie m etod badawczych, a n aw et tam , gdzie problem atyka książki jest dość daleka od polskiej, lektura jej jest bardzo pouczająca. M im o że dotyczy ona n ie tyle rozw oju gospodarczego, ile życia społecz nego* p o m ija zaś polityczne, kulturalne i ilnne aspekty przeszłości, daje ona pogląd na dzieje A n glii w św ietle najnow szych badań. Jest zasługą Barraclough, że w ydając tę książkę uprzystępnił w yniki badań angielskich rozproszone po niedostępnych dla cudzoziemca czasopism ach i lokalnych publikacjach.
K arol Górski
Jarema M a c i s z e w s k i , W o jn a dom ow a w Polsce (1606— 1609). Studium z d ziejów walki przeciw kontrreform acji, Cz. I. Od S tę ży cy do Janowca, Zakład Narodow y im . Ossolińskich, W ro cła w 1960, s. V I, 368, 1 nlb.
U kazanie się obszernej m onografii Jarem y M a c i s z e w s k i e g o poświęconej pierw szem u etapowi d ziejó w rokoszu sandom ierskiego (w ydaje się, że użycie przez autora lelew elow skiego term inu w m iejsce używ anej nazw y „rokosz Zebrzydow skie go“ jest słuszne) jest faktem zasługującym na baczną uwagę. Sto lat m inęło od czasu, gdy ukazała się jedyna dotąd m onografia rokoszu Henryka S c h m i t t a, stronnicza, n ie odpowiadająca now oczesnym m etodom badaw czym . Potrzebę ponow nego opra cowania tem atu odczuw ano ju ż daw no i zadania tego podjął się w okresie m iędzy w ojennym historyk A d am S t r z e l e c k i , jednak zm arł nie doprow adziwszy pracy do końca. Jedynym owocem jego badań pozostały dw a drobne studia, „U dział i rola
796
różnow ierców w rokoszu Zebrzydow skiego“ oraz „U dział szlachty ziem i chełm skiej w rokoszu Zebrzydowskiego·“ . D o tych dw u studiów i drobnego situdium K . T y s z - k o w s k i e g o ogranicza się (jeśli n ie będziem y liczyli w ydaw nictw źródłowych) cały dorobek historiografii po Schmitcie. Tym czasem zagadnienie rokoszu zasługi w a ło w pełni na to, by stać się ponow nie przedm iotem opracowania. Aczk olw iek n ie m ożna przeceniać znaczenia rokoszu, to jednak trudno nie zgodzić się, że był on n ajjaskraw szym -przejawem opozycji m as szlacheckich przeciw w ew nętrznej poli tyce Zygm unta III i- przeciw m agnaterii. Przyczynił się on w a ln ie d o obalenia prób w zm ocnienia w ładzy m onarszej podjętych przez tego króla. W p ły n ą ł na dalszą polir- tykę zagraniczną Polski, zarów no jeżeli chodzi, o jej stosunek d o M oskw y, jak i Prus. N iepowodzenie tego szlacheckiego zryw u niew ątpliw ie w p ły n ęło w .poważnym stop niu na upadek różnowierstwa polskiego i powodzenie kontrreform acji.
Praca J. M aeiszew skiego poświęcona rokoszowi omawia, jedynie jego pierw szy okres przypadający na czas od pam iętnego sejm u d o Janowca, ale też trzeba przy znać okres najciekaw szy i najw ażniejszy. Z tego też względu m ożna om aw iać tę pracę jeszcze przed opublikow aniem jej drugiej części. Ilość wykorzystanych przez M aeiszew skiego źródeł rękopiśm iennych (z archiw ów krajow ych) jest w ręcz im po nująca·. Jak zw yk le jednak tak i w ty m w ypadku т о й п а zgłosić żale o pew n e prze oczenia. W y d a je się, że autoir, który zresztą korzystał z m ateriałów w W A P w Gdań sku, n ie zaipoznał się dość dokładnie z recesami stanów Prus Królew skich. Pom inął także całkow icie archiwalia toruńskie. Tym czasem w A rch iw u m P aństw ow ym w T o runiu zn ajdu je się w rękopisie V II/2 1 reces sejm iku generalnego pruskiego z 24 liipca 1606 zaw ierający interesującą dyskusję na tem at ustosunkowania się Prusaków do rokoszu (szczególnie ciekaw e są w ota senatorów pruskich). Szkoda też, że autoir nie w ykorzystał w w iększym stopniu m onum entalnego dzieła G. L e n g n i c h a „G e schichte der Preussischen Lande königlich polnischen A ntheils“ , które choć w części m ogło zastąpić w spom niane recesy (na Lengnicha Maciszewska p ow ołu je się tylko trzy razy).
T e braki pow odują, że opis zjaw isk rokoszowych na terenie Prus Królew skich, tak ciekawych zarów no pod w zględem układu stosunków społeczno-gospodarczych, jak i w yznaniowych, jest zbyt ogólnikow y, choć stwierdzić trzeba-, że swoistość sy tuacji Prus K rólew skich M aciszew ski w dużym stopniu dostrzegł.
A u tor „W o jn y do m ow ej“ n ie zna rów nież (a 'przynajmniej nie w ym ienia przy w yliczaniu diariuszy zjazdu sandom ierskiego) diariusza znajdującego się w B iblio tece Czartoryskich n r 339. M niej istotne jest pom inięcie archiw aliów bydgoskich (A rch iw u m Sczanieckich w W A P w Bydgoszczy 3/192) oraz znajdującego się w Biblio tece Uniw ersyteckiej w e W rocław iu zbioru Steinw ehra „Polonica Varia“ t. I. W obu tych rękopisach znajdują się w praw dzie m ateriały dotyczące dziejów rokoszu, ale są to p o większej części akta w ystępujące w innych zbiorach, czasem n aw et ogło szone drukiem.
Spośród źródeł drukowanych p ew n y m brakiem jest całkow ite pom inięcie aktów T a jn ej Rady brandenburskiej („A cta Brandenfourgica“ ), zawierających ciekaw e re la c je o przebiegu sejm ów polskich w 1605 i 1606 roku, o kontaktach protestanckich działaczy rokoszowych z dw orem berlińskim oraz o zw iązkach istniejących m iędzy m alkontentam i z Prus Książęcych a rokoszanami.
Spośród ważniejszych opracowań opuścił M aciszew ski artykuł K . L e p s z e g o „W ró g H absburgów Jan Zam oyski“ 1 oraz pracę A . V e t u l a i n i e g o „P olskie w p ły
1 K . L e p s z y , W róg H absburgów Jan Z am oyski, „Roczniki Historyczne“ t. X V III, 1949, s. 118— 150. Nieuw zględnienie poglądów Lepszego odbija się w yraźnie na przed staw ieniu układu sił politycznych w Polsce w przeddzień rokoszu.
R E C E N Z JE 7 9 7
w y polityczne w Prusiech Książęcych“ , G dynia 1939. N ie została też uwzględniona książka W . D o b r o w o l s k i e j „M łodość Jerzego i Krzysztofa Zbaraskich“ , Prze m yśl 1926.
N ajbardziej dysku syjn ym w pracy M aciszew skiego zagadnieniem jest sprawa oceny sylw etki Zygm unta III i program u politycznego tego króla. I tak np. trudno zgodzić się z poglądem autora, że Zygm unt III .był „senatorskim królem “ uzależnio n y m od senatorów, zabiegającym o ich poparcie, a n aw et źle przez nich inform ow a n y m (s. 206— 207). N aw et w św ietle faktów , które sam autor „W o jn y d o m ow ej“ przytacza, w idać, że król potrafił stworzyć senat zależny cd siebie.
T a k w ięc o dom inującej roli króla św iadczyło rozstrzyganie najw ażniejszych spraw przez zdekom pletowany, kadłubow y senat, złożony n iem al w yłącznie ze zw o len nik ów ' królewskich (to w łaśn ie zgrom adzenie p o djęło decyzję o nadaniu kurateli pruskiej), stw orzenie w arstw y now ej m agnaterii oraz obsadzenie rów nież niższych szczebli aparatu państw ow ego protegow anym i senatorów -regalistów ; ludzie ci za chow ali lojalność w obec króla podczas rokoszu.
T a k bardzo krytykowana przez Maciszewslkiego odpowiedź królew ska na postu
laty przedłożone przez posłów, w ysłanych przez zjazd lubelski (król oświadczał,
że czyni w szystko w 'porozumieniu z senatem ) była w istocie rzeczy zręcznym od w ołaniem się d o szóstego i siódm ego punktu artyku łów henrycjańskich. Charak terystyczne, że w tym sam ym duchu został zredagow any punkt artykułów wiślickich, m ów iący o roli senaitctrów-rezydentów. N ie m ożna też czynić Zygm untow i III za rzutu, że n ie stosował tej sam ej taktyki politycznej co Zygm unt August i oparł się n a śiredniej szlachcie (s. 123). Inna ju ż była sytuacja społeczna w Polsce (o w zroście roli magnajterii i porażkach politycznych średniej szlachty pisze sam M aciszew ski w II rozdziale sw ojej pracy) i in n e poglądy i sylw etki obu królów . Pam iętać też trzeba, że na ukształtow anie się politycznych poglądów Zygm unta III pow ażny w p ły w w yw ierał fakt, że w Szw ecji najw iern iejszą podporą trenu jego ojca była oligarchia m agnacka. M aciszew ski często też porów nuje rządy Stefana Batorego i Zygm unta III W a zy zawsze n a niekorzyść Zygm unta. Rzeczyw iście porównania takie często .pojawiały się w w ypow iedziach i pism ach działaczy opozycji, a fakt, że Zygm unt n ie dorów nyw ał zdolnościami i siłą charakteru sw em u w ybitnem u poprzednikowi m u siał być dostrzegany przez współczesnych. D la ścisłości należałoby jednak za znaczyć, że zagraniczna polityka Zygm unta W a zy była w dużym stopniu kontynuacją polityki króla Stefana, (np. w sprawie kurateli pruskiej i stosunku do M oskw y). S a m Zygm unt pow o ły w a ł się n ie bez racji n a precedensy stw orzone przez sw ego poprzedn ika2. Program polityczny Zygm unta III przedstawiony został przez M aci szew skiego w dziesięciu punktach (każdy z nich oceniony negatywnie) i scharaktery zow any bardzo surow o „jak o podporządkowany jednem u celow i: restauracji siły i potęgi kościoła katolickiego, przyśpieszenia regresu feudalnego, odegrania wespół z dw oram i w iedeńskim i m adryckim roli żandarm a Europy...“ (s. 99). Tym czasem na innych stronach monografii niektóre postulaty królew skie zostają ocenione pozy
tyw n ie: sprawia to czasem w rażenie braku konsekwencji. I tak np. w św ietle przy toczonej pow yżej oceny program u królew skiego dziw n ie brzmii zdanie M aciszew - skiego (skądinąd najzupełniej słuszne) o reakcyjnej, głów nie kresowej magnaterii', „która przerzuciła się bez reszty do stronnictwa królewskiego, odgryw ając tam rolę hamulca, nde dopuszczając z kolei stronnictwa dw orskiego do jakiejkolw iek reform y politycznej“ (s. 94). Zdanie to stanowi przecież uznanie jakiejś wartości program u reform stronnictwa dworskiego. N a s. 316 d ow iadu jem y się naw et, że „jed y n e roz
2 Polem ika na sejm ie 1606 r. m iędzy królem a opotzycją. Zab. Bibl. Czart, rkps .341, s. 108, 120— 121, 130— 131.
7 9 8 R E C E N Z JE
sądne głosy, jakie w dobie rokoszu .padły na teimat sejm u 'pochodziły z obozu rega-- listycznego“ . Jednak pozytyw ne znaczenie postulatów królewskich usiłuje M aciszew ski podw ażyć. Na. s.. 99 pisze: „Jeden z nielicznych słusznych postulatów królewskich, tj. w prow adzenie stałych podatków, w obec nieudolności i nadużyć w ład z skarbo w ych n ie przyniósłby zapew ne w tej konfiguracji pożądanych owoców . D o tego należy dodać, że jeśli konsekwencją stałych podatków byłoby zwiększenie stałej arm ii, to um ocniłoby to agresywne p lan y Zygm unta III i jego m ocodaw ców , a szkod liw ość polityki zagranicznej prowadzonej przez króla jest tak oczywista, że n ie m a potrzeby tego uzasadniać“ . Tak w ięc autor postulat królew ski, który sa m uznał za słuszny, kw estionuje przy pom ocy niezupełnie, przekonywających argum entów (silny król m ógł przecież zreform ow ać aparat skarbowy), potępianie zaś w czam buł całej polityki Zygm unta III n ie w y d a je się słuszne, a w każdym razie w ym agałoby prze prowadzenia obszerniejszego dowodu. W y d a je się, że autor ocenia program królewski n egatyw nie głów nie dlatego, że jegoi realizacja doprow adziłaby d o wzmocnienia w ładzy m onarchy, który był fanatycznym katolikiem i protektorem jezuitów . Na leżałoby się jednak zastanowić, czy w w arunkach istniejących w ów czas w Polsce w zm ocnienie w ładzy królew skiej n aw et dokonane taką drogą, jaką obrał Zygm u n t III, n ie przyniosłoby pewnych rezultatów pozytywnych, n ie m ów iąc ju ż o tym , że otw orzyłoby ono szerokie perspektyw y przed następcą Zygm unta, tolerancyjnym
W ład ysław em IV.
Pow ażne w ątpliw ości budzi· próba przedstawienia Feliksa K ryskiego jako czto- wieka o poglądach odosobnionych w obozie królew skim . M aciszew ski charakteryzuje K ryskiego ja k o „m ądrego feudała“ (s. 141) i zw olennika absolutyzm u w olnego od ultramomtańskich naleciałości. A le czy Kryski, który ma .sejm ie 1606 r. dał się poznać jako fanatyczny k a to lik 3, który zresztą w sam ej „D eklaracji pisma p. w ojew ody krakow skiego...“ bronił S k a r g i4 i zarzucał Zebrzydow skiem u, że w ystępuje przeciw papieżowi i duchowieństwu, rzeczyw iście b y ł daleki od poglądów ultramointańskich, od których usiłuje go oderwać autor „W o jn y dom ow ej“ ? (s. 142). N ie w ytrzym u je rów nież krytyki- pogląd Maeiszewskiego, że K ryski był rzecznikiem sojuszu tronu ze średnią szlachtą. U w ażna analiza odpowiedniego fragm entu „D ek laracji“ w yka zuje, że Kryski potępia jedynie spory i nadużycia zarówno magnaterii, jak. i samej szlachty (naw et ubogiej) w yn ikłe z osłabienia w ładzy centralnej i w adliw ego w y miaru sprawiedliwości 5. Zw rot „dem a za· pługiem chodzę“ 6 użyty przez Kryskiego •należy traktow ać ja k o typow y chwyt publicystyczny.
Zbytnie zasugerowanie się tezą raz powziętą spowodowało,, że autor n ie przed staw ił dokładnie zm ian zachodzących w układzie sił politycznych w Polsce po śmierci Zam oyskiego.
M aciszew ski słusznie stwierdza, że po dział ma kancelariain i regalistów n ie od d a je faktycznego stanu rzeczy. A le rów nież i proponow any przez niego podział na regalistyczne ugrupowanie kontrreform acyjne, m agnacko-decantralistyczne ugrupo w anie polityczne i ugrupowanie republikańsfco-szlaicheckie jest nie d o przyjęcia. M aciszewski bow iem m ianem ugrupowania republikańsko-szlacheckiego obejm u je zarów no ruch polityczny szlachty średniej, jak też „zam oyszczyków “ , w ty m zaś m om encie istniały chyba ju ż różnice m iędzy obozem repulblikańsko-szlacheckirn a dawnymi· zam oyszczykam i. Program polityczny Zam oyskiego różnił się bow iem od 'programu regalistów głów nie nastaw ieniem antyhabsburskim i skłonnością d o tole
3 W . S o b i e s k i , P am iętn y sejm , W arszaw a 1913, s. 104, 106— 107.
4 Pisma p olityczn e z czasów rokoszu Z eb rzyd o w sk ieg o 1606— 1608, w yd. J. C z u b e k , t. II, K ra k ó w 1918, s. 318.
5 C z u b e k II, s. 322. 6 C z u b e k II, s. 314.
R E C E N Z JE
rancji religijnej 7. W w ielu natom iast kw estiach (np. w ojna inflancka, sprawa pruska) stanow isko Zam oyskiego toyło bardzo d o stanowiska dw oru zbliżone, podczas gdy szlachta szła w krytyce polityki królew skiej znacznie dalej. N iezbyt precyzyjna ocena układu sil politycznych d niechęć d o w yraźnego stwierdzenia, że program królewski posiadał rów nież pew n e cechy pozytyw n e powoduje, że n ie znajdziem y w pracy
M aciszew skiego analizy przyczyn rozkładu stronnictwa Zam oyskiego po śmiejcd
kanclerza. M aciszew ski nie potrafi też w yjaśn ić w sposób jasny i przekonywający, dlaczego n ajw ybitn iejsi ludzie z otoczenia Zam oyskiego (Tylicki, Żółkiew ski) zw ią zali się ostatecznie ze stronnictw em dw orskim . W y d a je się również, że autor zbyt pow ażnie traktuje lojailistyczne deklaracje opozycyjnej szlachty. W y n ik ały one za pew ne n ie ty le ze szczerego przywiązania, do króla, co· z lęku przed naruszeniem porządku społecznego, a czasem n aw et z troski o bezpieczeństw o w łasn e w w y padku niepowodzenia ruchu. Trudno też coś m ów ić O' próbie ustanowienia sojuszu
m iędzy królem a średnią szlachtą. Szlachta najpraw dopodobniej chciała uczynić
króla sw oim posłusznym narzędziem . Fakt, że z szeregów szlachty nie w yszły żadne projekty w zm ocnienia centralnych w ładz państw ow ych świadczy, że to byn ajm niej nie o sojusz chodziło. W zro st antym agnackich n astrojów w śród szlachty zgromadzo nej pod Sandom ierzem należy tłum aczyć «»p o w sz e c h n ie n ie m się przekonania, że magnateria jest usposobiona prokrólew sko, że nawet opozycyjnie nastawieni senato row ie praigną kom prom isu z Zygm untem . Charakterystyczne, że w czasie rozruchów pod Sandom ierzem , 'które m iały m iejsce 16 sierpnia w n ajw iększym niebezpieczeń stw ie znaleźli się dwulicowiec Ostrogski oraz zdecydow ani regaliści: Koniecpolski, Tęczyński i Zbaraski (s. 277— 278). Rozruchy te w ięc najpraw dopodobniej m iały cha rakter bardziej antyregalistyczny niż antymagnacki.
Szkoda, że rokosz został om ów iony jedynie z punktu widzenia roli, jaką odegrał w w ew nętrznych dziejach Polski; przy lekturze pracy odczuwa się w pew n ym stop niu brak przedstawienia tego zjaw iska n a szerszym , europejskim tle. B yć m oże, że druga część pracy brak ten usunie. W p raw d zie dokładne om ówienie rokoszu w kon tekście m iędzynarodow ym w ym agałoby przeprowadzenia badań w archiwach za granicznych (w inn ym w ypadku n ie m ożna byłoby sum iennie przedstaw ić stosunku d w orów obcych d o rokoszu), a być m oże n aw et osobnej m onografii, ale choćby w y
m ienione w y żej, a pom inięte przez autora „A cta Brandenburgica“ , pozw oliłyby
m u ukazać konszachty m agnackich uczestników rokoszu (zwłaszcza Janusza Radzi wiłła) z dw orem b e r liń sk im 8. T e sam e źródła pozw oliłyby M aciszew skiem u dostrzec istotne znaczenie zjazdu w Grudziądzu, na którym różnowiercy postanow ili poprzeć starania elektora o lenno pruskie i doprowadzić mimo, w szelkich trudności' do po rozum ienia m iędzy Brandenburgią a rok oszo m 9.
W pracy M aciszew skiego rzuca się w oczy pewna różnica poziom u m iędzy opra cowanymi· na podstaw ie dużej ilości źródeł rozdziałam i, które dotyczą właściw ego tem atu, a rozdziałam i w stępnym i. Rozdziały w stępne n ie są po większej części w y nikiem sam odzielnych badań źródłowych autora. N ie m oże to być powodem do w y suwania zarzutów, natom iast stwierdzić trzeba, że rozdziały te zaw ierają czasem zbyt pośpiesznie sform ułow ane sądy. G łów n ie w tej części pracy w ystępują pewne nieścisłości* raczej drobne, które jednak obowiązek recenzenta nakazuje w ym ienić. Dotyczą one rów nież kwestii pruskiej. Zb y t ryzykow n e w y d a je się twierdzenie, że większość sejm ik ów przed sejm em 1605 roku wypow iedziała się przeciw nadaniu
7 Zob. bardzo ciekawą charakterystykę ostatniego etapu działalności politycznej Zam oyskiego (lata 1592— 1605) w artykule L e p s z e g o , op. cit., s. 120— 121.
8 Relacja kanclerza i tajnych radców brandenburskich z 3/13 sierpnia 1606, Acta Brandenburgica t. II, s. 315— 316.
800
R E C E N Z JEkurateli pruskiej, gdyż n a 17 znanych m i instrukcji sejm ikow ych jedynie siedem w ypow iadało się w yraźnie przeciw uwzględnieniu pretensji e le k to ra 10 (król trak tow ał w ted y jeszcze spraw ę kuraiteli i lenna łącznie).
K siążę A lbrech t Fryderyk nie był bezdzietnym (s. 103), gdyż posiadał pięć córek; faktem natom iast jest, że nie m iał on syna.
Niesłuszne jest tw ierdzenie autora, że „zw iązanie się Z ygm u nta III z polityką habsburską przekreślało np. z góry w szelkie potencjalne zainteresowanie polityki polskiej spraw am i Śląska i Prus“ (s. 99). Jeśli m ożna się zgodzić z faktem , że pro- habsburskie nastaw ienie Zygm unta rzeczyw iście kom plik ow ało spraw ę odzyskania Śląska (nie w ykluczało jednak całkow icie zainteresowania tą prow incją, gdyż osa dzenie Kairola Ferdynanda na biskupstwie w rocław skim jest w łaśnie takiego zaintere sow ania dow odem ), to proaustriącka polityka króla nie m iała w p ły w u na sprawę pruską. G dyby bow iem Zygm unt .III próbow ał dokonać inkorporacji Prus, popadłby w konflikt nie tyle z H absburgam i, co z elektorem brandenburskim , a najpraw do podobniej i z całym europejskim obozem 'protestanckim, który elektora w staraniach 0 lenno pruskie zdecydow anie popierał, jak o ’tym św iadczyły interw encje ew ange lickich w ład ców na sejm ach polskich. Jedną z przyczyn probrandenbuirskiej polityki· króla była w łaśn ie chęć uniknięcia takiego konfliktu.
M aciszew ski m yln ie też zalicza „Dyskurs o księstw ie pruskim “ do publicystyki rokoszowej (s. 330) “ . Treść tego utworu w skazuje, że powstał on przed sejm em 1605 r. N ie m a tam bow iem ani słow a o nadaniu kurateli, są natom iast w yrazy obu - rżenia na interw encje zagraniczne w sprawie pruskiej (interwencje te m iały m iejsce w latach 1601— 1605). Jako dow ód radykalizm u rokoszan w tej kw estii należało raczej przytoczyć „V o tu m szlachcica jednego podczas rokoszu“ ł2.
R yzykow ne w y d a je się zaliczenie do now ej, za Zygm unta III głów nie w yrosłej m agnaterii, Feliksa K ryskiego i Hieronim a Gostoimskiego (s. 188). Ojciec Krys,kiego, Stanisław , był w ojew odą m azow ieckim ; a jego pierwszą żoną była M ałgorzata U chań ska, wojewodzianfca p ło c k a 13. H ieronim Gostom ski był drugim synem A nzelm a, w o jew o d y raw skiego i N arzym skiej, kasztelanki płockiej u .
W rozdziale pośw ięconym sytuacji Polski w przeddzień rokoszu nde należy po dawać danych statystycznych z r. 1629 (s. 61).
M aciszew ski form u łu je także czasem sądy ogólne w oparciu o fakty jednostkowe, np. na s. 95 mówi, o poglądach w ielu badaczy n a program Zygm unta III, a w przy pisie podaje jednego· tylk o Strzeleckiego. W książce w ystępują błędy w cytatach łacińskich: na s. 307 zam iast contra m ension es hostes powinno być contra incursiones hostes, zamiast salvis regni libertati has integra sit chyba salvis regni libertatibus integra sit, n a s. 267 zam iast hon orem m eu m n em in e dabo w inno być honorem m eu m nem in i dabo.
Pew ne braki i nieścisłości nie odbierają jednak pracy M aciszew skiego jej dużego 1 trw ałego znaczenia. M aciszew ski ukazał antym agnacki charakter rokoszu, dosko n ale dostrzegał w rokoszu ruch szlachecki, który został w praw dzie w dużym stopniu zapoczątkowany przez m agnaterię, ale nad którym m agnateria szybko straciła pa nowanie. Z n a jd u jem y też n a stronach „W o jn y d o m ow ej“ dobrze pokazany proces
10 Instrukcje sejm ik ow e znajdują się w B ibl. Czart, rkps 318.
11 M aciszew ski korzystał z tekstu dyskursu znajdującego się w B ibl. Racz. rkps 34, k . 22— 24. Oprócz tego istnieje tekst w Bibl. Czart, rkps 1577, s. 157— 158.
12 „N ależy się o tem w czas ozwać, by też m iało ad arma przyjść, a lepiej jest prawa sw ego wczas zażyć, niżeliby się tam m ieli zm ocnić naszem i substancjam i.“
c 2 u b θ к IX s 436
13 A . B o n i e c k i , Herbarz Polski t. X I I , s'. 385. 14 P olski Słow nik Biograficzny t. V III, s. 366.
R E C E N Z JE
801
radykaliizacj'i szlachty opozycyjnej, radykalizacji, która- sw ó j punkt szczytowy
osiągnęła niew ątpliw ie w dniach obrad pod Sandom ierzem . M aciszew ski ukazał też antyklerykalizm szlachty rokoszow ej, zarów no protestanckiej ja k katolickiej i to w tak im stopniu, w jakim n ik t dotychczas tego zrobić n ie potrafił. Podkreślić należy w n ik liw e ukazanie analogii m iędzy program em politycznym szlachty z okresu ro koszu a pew nym i hasłam i w ysuw an ym i w okresie ruchu egzekucyjnego. Słusznie widzi autor w osobie arianina Sienieńskiego tego działacza politycznego, który w niósł d o rokoszu szereg pozytyw nych tradycji polskiej reform acji.
W ie le ciekaw ego m ateriału zawiera rozdział pośw ięcony ideologii rokoszu, a no szący tytuł „Próba napraw y Rzeczpospolitej“ . A u to r oprócz źródeł drukowanych ( R e m b o w s k i , C z u b e k ) w ykorzystał tutaj sporo nie znanych dotychczas źródeł rękopiśm iennych. A le m ateriał przedstawiony w łaśn ie w ty m rozdziale dowodzi, że programu pozytyw nego rokoszan nie m ożna przeceniać. H asła postępowe ograni czały się w nim bow iem głów nie do dw óch dziedzin: d o postulatów antymagnackich i d o w alki z w pływ am i klerykalnym i’, przy czym w y d a je się, że M aciszew ski prze cenia m ożliw ości w z m o c n ie n ia . w ład zy królew skiej w wypadku spełnienia anty papieskich postulatów rokoszan (s. 315— 316). N atom iast autor przyznaje, że szlachta z obaw y przed absolutyzm em m agnackim n ie potrafiła zdobyć się na żaden projekt reform y sejm u, a co w ięcej, że rokoszanie akcentow ali zasadę jednom yślności w obra dach sejm ow ych i zm usili obóz królewski d o zarzucenia słusznych i zdrowych pro jek tów reform parlam entaryzm u 'polskiego (s. 317— 318). Trzeba też zgodzić się z autorem , że niepow odzenie rokoszan oznaczało trium f dla kontrreform acji, a kom prom isow e zakończenie całego konfliktu b yło rozw iązaniem najgorszym spośród w szystkich m ożliw ych d o 'pomyślenia.
Książka jest napisana z ogrom ną pasją i stanowi dow ód głębokiego i rzetelnego .zainteresowania autora w stosunku do obranego tem atu. Z d a je się, że w łaśnie ten em ocjonalny stosunek staje się czasem źródłem zb yt pośpiesznych sądów . Jednak m onografia ta, tak bardzo inteligentnie napisana, spełnia rolę pożyteczną i wtedy gdy prow okuje i zm usza d o dyskusji.
M onografia ta przynosi rów n ież szereg now ych inform acji o tak ciekawych, a stosunkow o m a ło znanych postaciach działaczy politycznych z przełom u X V I /X Y I I w . M ie jm y nadzieję, że zapoczątkuje ona serię szczegółow ych badań n ad takim i indy widualnościam i ja k Ostroróg, Tylicki, Kryski. i Rudnicki.
Franciszek M incer
L ietu vos valstiečiu ir m iestelénv, gin&ai su dva rą valdytojais. D ok u m ent ц rinkinys (T ja żby litow skich kriestijan i żitielej m iesteczek s upra- w itieliam i im ienij. Sborník dokum ientow ), cz. 1, X V I — X V I I w .; cz. 2, X V i l I w ., w yd. K . J a b i o n s k i s , Vilnius 1959— 1961, s. 368, 590. Historycy polscy zostali· ty m razem zdystansowani. Recenzow ane w ydaw nictw o przynosi maiteriał, który w odniesieniu do ziem etnicznie polskich w ydano u nas
drukiem dopiero d la ostatnich dziesięcioleci Rzeczypospolitej przedrozbiorowej.
K . J a b l o n i s k i s dokonał kw erendy w bibliotekach n a terenie Litew skiej SSR, w Centralnym A rch iw u m H istorycznym L SS R oraz w „M etryce Litew sk iej“ w C G A D A w M oskw ie. W rezultacie uzyskaliśm y 98 dokum entów (z których za·* ledw ie 3 były poprzednio w ydane) dotyczących okresu 1526— 1680. Jak zw yk le bywa w takich wypadkach, dom inują teksty n ow sze: z X V I stulecia dokum entów jest 26, z następnego — 72. Przew ażają rów nież m atem ały dotyczące w si i chłopów nad o d