• Nie Znaleziono Wyników

Postacie poezji : nad mottami "Poety i świata" Józefa Ignacego Kraszewskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Postacie poezji : nad mottami "Poety i świata" Józefa Ignacego Kraszewskiego"

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

Marcin Jauksz

Postacie poezji : nad mottami "Poety i

świata" Józefa Ignacego

Kraszewskiego

Wiek XIX : Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 5

(47), 377-390

(2)

Wi e k x i x. Ro c z n i k To w a r z y s t w a Li t e r a c k i e g o i m. Ad a m a Mi c k i e w i c z a R O K V (XLVII) 2 0 1 2 M a r c i n Ja u k s z

P

o s t a c i e p o e z j i N a d m o t t a m i Po e t y i ś w i a t a J ó z e f a I g n a c e g o K r a s z e w s k i e g o

P

o e t a i ś w i a t to pow ieść zbudowana na napięciu: m iędzy tym , co jest,

a tym, co być powinno, m iędzy tym, gdzie się jest, a potrzebą bycia gdzie indziej i wreszcie (co nie jest prostą konsekwencją dwóch poprzednich) li­ teracką konwencją i życiowym jej ucieleśnieniem. Pierwsze dwa - dotyka­ jące psychologii głównego bohatera - interesować nas będą m niej, skupić się natomiast wypadnie na fundam encie jego niepokoju, relacji, która ma jednocześnie charakter intertekstualny i egzystencjalny. W m łodzieńczym dziele Kraszewskiego splatają się one ze sobą, opowiadając o życiu artysty w ramach pewnych konwencji poetyckiej biografii. Wyznaczają je chociażby nawiązania do poezji Jana Kochanowskiego, jej fragm enty stanowią wszak motta i całości, i poszczególnych rozdziałów. Ale nie tylko one.

Jak napisała przed laty Ewa Warzenica, „sytuacje przedstawione w powie­ ści były już ówcześnie wyświechtanym i konwencjam i, ukazanym i w setkach w ariantów przez literaturę polską i obcą” 1. Św iadom ość tego m usiał mieć Kraszewski, autor napisanego w 1837 roku studium Jak się robią książki nowe

z starych książek, szukający dla swej ważnej, rozliczeniowo-autobiograficznej

narracji o św iecie poety źródeł inspiracji i patronów. Poszczególne motta

Poety i świata - pow ieści ważnej w dorobku Kraszew skiego - zw racały już

1 E. Warzenica, „Pow ieści rom antyczne” J.I. Kraszewskiego, w: Z teorii i historii lite­

ratury. Prace pośw ięcone V M iędzyn arodow em u Kongresow i slaw istów w Sofii, red.

(3)

w ielokrotnie uwagę badaczy, ale nie podjęto dotąd próby rozstrzygnięcia znaczenia, które buduje konkretny szereg mott w prow adzających w świat powieści z 1839 roku. A szereg to istotny, dobrany, wydaje się, skrupulatnie - zgodnie z konwencjami, ale też osobistymi preferencjami Kraszewskiego, by zawczasu zebrać i zapowiedzieć problemy, których rzecz tyczyć się będzie. Konteksty, które przywołują te motta, zakreślają horyzont lekturowy m łode­ go K raszew skiego i budują ramy, w obrębie których zam knięta opowieść o Gustawie i jego rozczarowaniach funkcjonować ma tak, jak chce tego autor, budując w głowie czytelnika konkretne sensy, odniesienia i diagnozy.

Trzy cytaty otwierające narrację, czyli fragment Byronowskich Wędrówek

Childe-Harolda, urywek m onologu Victora z Kom ediantów C asim ira Dela-

vignea oraz w ycinek W prowadzenia do estetyki Jean Paula, budując istotny dystans, dodatkowo w interesujący sposób komentują możliwe poziom y tego dystansu. Adresy, do których odsyła Kraszew ski, w spółbrzm iąc z metatek- stowymi epigrafami rozdziałów z dzieł Kochanowskiego wziętymi, ważne są również przez to, do jakich tekstów, jakich autorów i preferowanych przez nich poetyk odsyłają. Kraszewski, rozpinający ideową nić swej narracji m ię­ dzy angielską, francuską i n iem iecką tradycją rom antycznej w rażliw ości, określa Poetę i świat jako tekst odnoszący się do konkretnych odcieni rom an­ tycznej wrażliwości oraz istniejącego repozytorium zachowań bohaterów, by sprowokować czytelniczy niepokój i osadzić rom antyczną dem oniczność w przestrzeniach psychologicznej skazy, m im ow olnego zep su cia... Prag­ matyka nadbudowy w tym szeregu mott jest w tym przypadku przynajm niej potencjalnie bardziej złożona, bliżej jej do praktyki hierarchizow ania sen­ sów, o których pisała Ewa Owczarz2, i pokazuje retoryczne źródła tej strategii dystansu.

Trudno zdyskredytow ać znaczenie najistotniejszych zabiegów, w myśl których ustawia autor swego bohatera względem nieprzychylnego mu świata. Opowieść z roku 1839 wskazuje jako fundam enty porażki te z cech Gustawa, które skazują go na po d legło ść uniesieniom , uniem ożliw iają spojrzenie z dystansu, w yrw anie się poza rzeczywistość kolorowaną przez intensywne emocje. Jako „dziecię wieku” rodzi się w chwili, gdy przyrodzona wrażliwość nie jest już w stanie w ypracow ać w łasnej form y, dlatego popada w pozę, bezwolę i m arazm . M echanizm tego przekleństwa m ogą pom óc w yjaśnić motta, skazujące bohatera na żywot obarczony nie tylko tęsknotą, bólem i w y­ obcow aniem ... Znaczenie przepracowania tego rodzaju presji uznać można

2 Por. E. Owczarz, M iędzy retoryką a dowolnością. Wśród romantycznych struktur po ­

wieściowych w okresie m iędzy pow staniow ym , Toruń 1993, s. 16. 3 7 8

(4)

za konieczność czasu, za w yraz esencjalnej potrzeby niezależności w chwili, gdy tego rodzaju n iezaw isło ść zaczyna b yć coraz p ełn iej rozpoznaw aną m rzonką.

Uwikłanie Kraszewskiego w romantyczne problem y to próba wywalczenia sobie niezależności przez wyegzorcyzm ow anie duchów G ustaw ów z zaso­ bów w łasnej duchow ości i innej selekcji lektur, które nie pro w ad ziłyb y w sposób automatyczny do Byronowskiego ujęcia losu - trudnego do auten­ tycznego przepracow ania na własnym przykładzie, gdy legenda już funk­ cjonuje i dookreślona jest przez biografię innego człowieka.

C Z Ę Ś Ć I. W Ę D R Ó W K I C H I L D E H A R O L D A - 1 stood

A m ong them , but not o f them, In a shroud O f thoughts which were not their thoughts.

G.G . Byron, Ch ild Harold. C. III3 Sprawa może być prosta. Cóż naturalniejszego niż wprowadzając czytelnika do opowieści o indywidualiście, duchu niespokojnym , łam iącym społeczne reguły i konwenanse, wykorzystać fragment utworu Byrona, autora rozpo­ znawanego i jed n ozn aczn ie kojarzonego z figu ram i buntow ników . Warte pamiętania zastrzeżenia Warzenicy, że trudno m ówić o byronicznym boha­ terze, jeśli ten puentuje swój los alkoholową zatratą w ziem iańskich szyn­ kach, pokazują, że alegacja nie jest pełna, że nie o tożsam ość postaw tutaj chodzi, ale o pierw szy z szeregu rozdźwięków m iędzy bohaterem a światem, z którego wyrasta. Pierwszem u mottu określać wolno pozycję poety - w y­ izolowanego i sam otnego w tłum ie dzięki św iątyni swych m yśli - obcych m yślom m otłochu. Jak tłum aczy strofę, z której Kraszewski w ybiera motto, Jan Kasprowicz:

Pośród tłum ów stoję,

Lecz tłum y dla m nie drogi nie wydepcą I nie z ich myśli idą m yśli m o je .. .4

Rychło zyskana niezależność Gustawa zmierza od początku w innym nieco kierun ku niż kon dycja Byronow skiego bohatera, chociaż u źródeł m echa­ 3 C yt. za: J.I. K raszew ski, Poeta i świat, t. 2, Lw ów 1872, s. 10. W szystkie dalsze cytaty z pow ieści Poeta i św iat pochodzą z tego w yd ania, oznaczonego w tekście skrótem „P ś”; cyfra rzym ska oznacza num er tom u, arabska - strony.

4 G. Byron, W ędrówki Childe H arolda, w: tegoż, W ędrówki Childe H arolda - Dramaty, przeł. J. Kasprow icz i J. Paszkow ski, W arszawa 1955, s. 183.

(5)

nizm obcości G ustaw a i jego duchowa kondycja pokrew ne są tym w łaści­ wym Childe Haroldowi:

Ale w tej ciżbie skocznej m askarady Czyż nie ma serca, co cierpiąc tajemnie, Przez kostium zdradza skrytych bólów ślady? O! dla serc takich szum iące wód ciem nie Są echem tego, ku czem u darem nie Żal się kieruje, a źródłem zgryzoty I w zgardy tłum ten, rozbawion przyjem nie! Jakżeż je rażą czcze, głośne chichoty, Jak chętnie by zm ieniły w całun te p ozłoty!5

Inną niż Byronowski bohater ścieżką podąża Kraszewski równolegle do swe­ go pow ieściow ego alter ego. Pod tym względem dystans budow any przez Byrona w jego poem acie ma odm ienny charakter, i to nie tylko dlatego, że teoretycznego pisarza w świecie Kraszew skiego „św iata łakom e m arności” mają prawo kusić:

Czasem z daleka usłyszany uryw ek rozmowy, srebrny głos kobiecy, śmiech pusty, lub cokolwiek wyobrażającego świat, wpada do ucha, bije w serce pustelnika, zatrzym uje pióro, wytrąca księgę na chwilę. Tamte rozkosze dotkliwsze są, rzeczywistsze, a więcej pochłaniające, sięgające głębiej w człowieka, ciągną ja k przepaście, czarują ja k oczy wężowe [...]. W ówczas zwyciężony rozbijasz nogą ksiąg stosy [...], rzucasz pióra na śm ietnisko, a m yśli swojej głow y w kąt izby, ubierasz się, idziesz, bawisz, śmiejesz się, lecz nie na długo! O durzony z początku prędko pożałujesz ciszy tego sam otnego pokoiku, książek i pracy, bo po nich pożytek zostaje i pam ięć słodka, po przyjem ­ nościach świata nudy i fusy, jak dym po zgaśnięciu balowego kandelabru.

(Pś I I 10) Zdolność dostrzeżenia negatywnych cech swoich poetyckich bohaterów i ak­ cent położony przez pisarza na biograficzną opowieść o człowieku zmienia - zdaniem Stanisława Burkota - nadrzędne przesłanie dzieła, odsuwając na dalszy plan popularny w romantyzmie temat rozłamu m iędzy ideałami i rze­ czywistością w kierunku opowieści o porażce wielkiego ducha6. Jest to jed ­ nocześnie - warto dodać - porażka pewnej estetycznej nadziei. Stąd dyskur- sywne partie Poety i świata, zwłaszcza fragm enty włączone w obręb narracji, jakby podkradzione Gustaw owi przez narratora7, zastępują krajoznawcze w przeważającej części komentarze Byrona do własnego tekstu.

5 Tam że, s. 94.

6 Zob. S. Burkot, Powieści współczesne 1863-1887 Józefa Ignacego Kraszewskiego, K ra ­ ków 1967, s. 3 0 -3 1.

7 Zob. E. O wczarz, „Tragikom edia życia poety” - „Poeta i ś w ia t”, w: tejże, Nieosiągalna

całość. Szkice o pow ieści polskiej X IX w ieku, Toruń 2009, s. 47.

380

(6)

Kraszewski zm ieniając to, co m ogło stanow ić przypisy, w część tekstu głównego, a więc wchodząc ze swoim publicystycznym dyskursem w pow ie­ ściowy świat rozczarowań poety, wykorzystuje romantyczne strategie dystansu, by pokazać pogłębiający się rozłam między narratorem a bohaterem, ale jed ­ nocześnie ukazać źródła własnych rozczarowań, doświadczeń uniwersalnych, które kształtowały, wciąż też w czasie pisania, romantyczne postawy wraż- liwców połow y XIX stulecia. Jego komentarze (ze wstępu, z epilogu i przede wszystkim dygresje w obrębie fabuły pośw ięcone m .in. prow incjonalnym poetom) przynależą do powieści w sposób wyrazistszy, bardziej bezwzględ­ ny niż przypisy do poem atu Byrona. Są żywiołem , który rozdziera tkankę narracji, budując - jak pokazyw ał Wojciech Ham erski - coraz wyrazistszy dystans m iędzy narratorem i bohaterem8. Kontekst romantycznego poem a­ tu przywołany w motcie określa zatem nie tylko kondycję bohatera wzglę­ dem innych postaci, lecz także rosnący dystans narratora, który w epilogu ostatecznie odetnie się od romantycznych gestów...

Porażka ta jednak - widać to zwłaszcza w przełom owym Poecie i świecie

- ma swoje źródła w dysonansie m iędzy tym, co jest, i tym, co być pow in­

no, czy raczej m oże należałoby rzec: m iędzy głębokim poczuciem duszy wrażliwej, że być pow inno inaczej, niż jest. Poszukiw ania Kraszewskiego u kresu lat trzydziestych są już poszukiw an iam i człow ieka zdystansowa­ nego w zględem sw ych m łodzieńczych przeżyć i w postaw ie znakom icie unaocznia się rozdział m iędzy przeszłością i prywatną panoram ą wzruszeń a karierą Gustaw a i jego niejednoznacznym i losam i. Autor odsuwa swego bohatera od własnych doświadczeń i osadza go pośrodku wydarzeń, które, przez uosobienie m łodzieńca, muszą go przerosnąć. Zgadza się w znacznej mierze ze swym alter ego jeśli chodzi o diagnozy wynaturzeń ówczesnego życia duchowego poczynione przez Gustawa, nie podpisałby się za to pod jego decyzjami. Bohater ten bowiem, m im o że jest ofiarą „złego w ychow a­ nia”, ma w ybór; błędy, które popełnia na swej drodze, to świadom e decyzje, nawet jeśli uwarunkowane przez konkretny m odel wrażliwości. Podobnie jak Werter, poetycki bohater pragnie tego, czego m ieć nie może, i może też podświadom ie takie przedm ioty swych uczuć wybiera, by katastrofę uczy­ nić nieuchronną.

W scenie „ostatniego pożegnania” z M arią, które, jak wiadom o, będzie dla kochanków nowym początkiem, Kraszewski świadomie buduje na wskroś konw encjonalną scenę i określa tym sam ym ram ę, w którą ujm uje swoje działania również bohater:

8 Zob. W. H am erski, Rom antyczna troposfera pow ieści. Interpretacje prozy K raszew ­

skiego, Sztyrm era i Korzeniow skiego, Poznań 2010, s. 66-73.

• P o s t a c i e p o e z j i . N a d m o t t a m i Po e t y i ś w i a t a J . I . K r a s z e w s k i e g o •

(7)

- Bądź zdrowa M ario!

- 1

zbliżyli się do siebie, spojrzeli. A w oczach biednej dziew czy­ ny św ieciły dwie łzy i drugie dwie toczyły się po bladej twarzy. O boje byli poruszeni, w szystko dawne przypom niało się. G ustaw schylił się ku niej, porw ał ją, uścisnął ze łzam i i now y pocałunek złączył ich - na wieki. (P ' II ) To sakramentalne „na wieki” jest jednoznaczne z poczuciem słuszności w ła­

snego w yboru, jaki odczuwają bohaterowie; dalszy rozwój w ypadków poka­ że, że ulegli oni złudzeniu, gdyż choć wspólna przyszłość byłaby dla obojga szczęśliwa, wiecznie poszukująca natura Gustawa nie pozwoliła mu przekuć ideału w codzienność. Ostatecznie „na wieki” zam knie się dopiero brama klasztoru za M arią, która ucieknie od Gustawa po przechwyceniu jego ko­ respondencji z Łucją.

Cytatowość powyższej sceny daje się połączyć z cudzysłowem, który obej­ muje przytoczenie z Wędrówek Childe Harolda. Egzystencjalna peregrynacja bohatera Kraszewskiego ma na m ocy tego cytatowego zaklęcia czerpać ze źródeł dla romantyzmu najistotniejszych. Przez to jednak, że jest m im ow ol­ nym powtórzeniem , że Gustaw zbyt słabą jest osobą, by wzbić się na w yżyny sam odzielnie wykuwanej biografii, jest skazany na to, by - miast w yruszyć na podbój świata - zaszyć się na prowincji. C o zapowiada motto drugie.

C Z Ę Ś Ć I I . K O M E D I A N C I

O toi, que ton destin Pousse pour ton m alheur dans ce fatal chem in, Qui crois le vois sem é de lauries et roses, Viens, contemple m a vie.

C. Delavigne (Pś 1 11) Dzięki C asim irow i Delavigne’owi i jego kom edii z 1820 roku romantyczny los G u staw a staje się codziennością, rutyną, życiem po p ro stu ... D ram at o trupie aktorskiej przygotowującej wystąpienie w prowincjonalnych prze­ strzeniach tchnie m om entami tym samym duchem m iałkości i ucieszności prowincjonalnego życia intelektualnego i artystycznego, który opisuje K ra­ szewski w swej powieści. Zgadza się też to, że, podobnie jak Wędrówki Childe

H arolda, jest to tekst o m łodej artystycznej duszy i też, jak pokazyw ała Isa­

bel M aindrot, o silnym ładunku autobiograficznym9.

9 Z ob. I. M ain d ro t, Une «com édie des com édiens de province». A propos des «C om é­

diens», de C a sim ir D elavign e. (Théâtre de l ’O déon, 1820), „A c te s de colloques et

jo u rn ées d ’étude” 2009, n r 2: Le p u blic de p ro vin ce au X IX e siècle, éd. S.-A. Leter- rier [online], CÉRÉdi Centre d ’Études et de Recherches Éditer/Interpréter, [dostęp 2012-11-22]: <http://ceredi.labos.univ-rouen.fr/public/IM G /pdf/M oindrot.pdf>, s. 1.

(8)

Poeci w działaniu, których pokazuje Delavigne, są reprezentantami swoje­ go czasu. Ten, zwłaszcza w kontekście Poety i świata interesujący, to Victor, m łody artysta, naiwny nieco w swych romantyzujących zapędach literackich. Z jego m onologu, który wygłasza w akcie piątym sztuki, pochodzi nieznacz­ nie zm ieniony fragm ent wykorzystany przez Kraszewskiego w charakterze motta:

Un éloge est charmant; Il eiîivre un auteur qui Tobtienl justem ent; Son talent s’en accroît, tout lui semble possible. La critique d’un sot est encor plus sensible! Eh quoi! m on dénoûm ent qu’on a trouvé si b o n ...

[ ]

M ais, au fond d’un château quand son m auvais génie L’abandonne à l’horreur d’un noir pressentiment, Il est seul, nul fâcheux n’irrite son tourment, Il n’a dans ses terreurs d’ennemi que lui-m êm e; Si son m alheur est grand, ma m isère est extrêm e, Horrible, insupportable.

[...]

C om m ent cacher m on trouble? où fuir les curieux? Eh bien, regardez-m oi, traîtres, de tous vos y e u x ... Un pauvre auteur qui tombe est-il une m erveille? Q u’entonds-je? un bruit sinistre a frappé m on oreille... Non... m a tête se perd... lo i , q u e t o n d e s t i n

P o u s s e p o u r t o n m a l h e u r d a n s c e f a t a l c h e m i n , Q u i c r o i s l e v o i r s e m é d e l a u r i e r s et d e r o s e s , V i e n s , c o n t e m p l e m o n s o r t , et poursuis si tu l’oses.10

10 C. D elavigne, Théâtre. Prèm iere série, Paris 1852, s. 145 (podkr. fragm entu w yk o rzy­ stanego w charakterze m otta - M.J.). W tłum aczeniu na język polski:

Pochwała jest urocza;

Oszałamia autora, który słusznie ją otrzymuje;

Jego talent rozrasta się, wszystko wydaje mu się możliwe. Krytyka głupca jest jeszcze bardziej odczuwalna! W czym! Moje zakończenie, które tak dobrze oceniono...

[ ]

Ale w głębi zamku, gdy jego zły geniusz go opuszcza, nienawidzi czarnego przeczucia, Jest sam, żaden natręt nie podsyca jego udręki,

Ma tylko w swoich nieprzyjacielskich lękach siebie samego; Jeśli jego nieszczęście jest wielkie, moja nędza jest ostatecznością, Okropna, nie do wytrzymania.

[ ]

Jak ukryć mój niepokój? Gdzie uciec przed ciekawskimi?

Dobrze, popatrzcie na mnie, zdrajcy, wszystkimi waszymi oczyma... Biedny autor, który upada, jest-że czymś cudownym?

(9)

Zm ieszanie bohatera, jego bezradność wobec niesprawiedliwej krytyki to temat, który Kraszewskiego i jego bohaterów nękać będzie bezustannie. W ą­ tek w ażniejszy to szereg pytań o m ożliwość odcięcia się, izolacji od tłum u ciekawskich. „C zy biedny autor, który upada, zaiste jest takim cudem ?” - pyta bohater, pogrążony i znękany przez plotki o m ożliwym niepow odze­ niu własnego spektaklu. Niepokój autora i jego - cytowana przez Kraszew ­ skiego - apostrofa, w jakiś sposób szukająca u widowni odruchu w spółczu­ cia, są zainspirowane nadzieją na m ożliwość identyfikacji z rozczarowanym artystą. Z tego m iejsca kom edii Delavigne’a biegnie prosta linia do wszyst­ kich fragm entów Poety i świata, w których Kraszewski zachęca do porozu­ m ienia ze swoim bohaterem , odczucia jego izolacji i niechęci względem świata.

Słynn y rozdział o poetach prowincjonalnych może być tu znakom itym przykładem , jako że tematem tak francuskiego dram atu, jak i polskiej p o ­ w ieści, są jed n ostk i spoza kulturow ego centrum . Obaj b ohaterow ie też w obrębie własnych konwencji (komedii charakterów oraz powieści rom an­ tycznej) walczą o wybrankę swego serca z poparciem czytelników czy widzów (m iłosne spełnienie Victora zależy od sukcesu jego sztuki; Gustaw jeszcze nie p orw ał M arii i czytelnik nie zdążył się rozczarować jego postawą).

W ybór Kraszewskiego, jeśli świadomy, jest nie tyle erudycyjnym popisem, co w yraźn ą sugestią dystansu o konkretnym zabarw ien iu. M ło d y pisarz z fran cu skiej kom ed ii jest alter ego sam ego D elavigne’a w takim sam ym stopniu, w jakim Gustaw w ynika z doświadczeń Kraszewskiego - obaj nale­ żą do tego samego uniwersum młodzieńczej artystycznej wrażliw ości w jej rom antycznym w ydaniu. Obaj też są w swej egzaltacji i niepokoju trochę nieporadni, bezradni, wreszcie również śmieszni. Tu istotna może być zmiana, jakiej w cytowanym fragm encie dokonuje Kraszewski, proponując vie - ży­ cie w m iejsce sort - losu. Jeśli potraktować tę zmianę jako znaczącą, wzm ac­ nia się rozdźwięk m iędzy wzniosłym Childe Haroldem z poem atu Byrona a nieraz kom icznym Victorem Delavigne’a. Rom antyczny los zostaje zastą­ piony w szeregu mott - i w rozwoju fabuły powieści Kraszewskiego - przez codzienne bytowanie, proste „życie”, w którym perypetiam i są drobne in­ trygi zam kniętego światka prowincji.

Cóż słyszę? Złowieszczy hałas dotknął mojego ucha...

N ie... gubi się moja głowa... ty, k t ó r e g o w ł a s n e p r z e z n a c z e n i e P o p y c h a w n i e s z c z ę ś c i e , w tę f a t a l n ą d r o g ę ,

K t ó r y s ą d z i s z , że w i d z i s z j ą o b s i a n ą l a u r a m i i r ó ż a m i . P r z y j d ź , k o n t e m p l u j m ó j l o s i ścigaj go, jeśli się na to ośmielisz.

(tłum. - M .J.)

384

(10)

G odne uwagi jest też odw ołanie do jakże innej form y podawczej i n a­ stępstwo, które pokazuje, że za duchem Byrona w wiek dziewiętnasty w k ra­ cza oświeceniowa czułostkowość i sym patyczna satyra. Jak pisała M oindrot 0 sztuce D elavignea:

Archaiczna z wyglądu, respektująca tradycje literackie, zawiera również tropy u k ry ­ te, ze strony Scribe’a, Labiche’a, Feydeaua, O ffenbacha utrzym uje p okrew ieństw o satyryczne i m oralne z wielką kom edią charakterów. O feruje również dość d okładny obraz dziew iętnastow iecznego przem ysłu dram atycznego. W reszcie, ze sw ym i sce­ nicznym i typam i w yraziście scharakteryzow anym i, sw oim sm akiem do m ieszania i zm ysłem parodii, sztuka jest m anifestem teatru kolorow ego, żywego, ewidentnie scenicznego i, tym sam ym , doskonale uniwersalnego.11

Niejednoznaczności i ukryte sensy, które tropi francuska badaczka, m ogły um knąć uwadze Kraszew skiego, ale przyw ołanie klasycyzującego tw órcy 1 horyzontu komicznego w duchu oświecenia u zarania własnej narracji jest gestem wym ownym . Satyryczne, kom ediowe źródło, które przywołuje K ra ­ szewski zaraz po Byronie, określa jego horyzont oczekiwań względem czy­ telnika mierzącego się z rozpoczynaną lekturą; horyzont, którego pełną rangę dookreśla i precyzuje (o ile to możliwe) motto trzecie.

C Z Ę Ś Ć i i i: J E A N P A U L R I C H T E R

Ostatnie motto jest niezwykłe. N iby wytrych do prowincjonalnej prozy życia wprowadza nadzieję i - de facto - zawczasu uprawnia Kraszewskiego do braku jakiegokolwiek rozstrzygania o meritum Gustawowej biografii. Frag­ ment pochodzi z W prowadzenia do estetyki Jeana Paula, który w oryginale brzmi:

Die Poesie kom m e zu uns, wie und wo sie will, sie kleide sich wie der Teufel der E re­ miten oder wie der Jupiter der Heiden in welchen prosaischen engen dürftigen Leib; sobald sie nur wirklich darin wohnt: so sei uns dieser M askenball w illkom m en.12 Co może być istotne - Kraszewski ten fragment skraca, wyrzucając „d ia ­ bła pustelników ” jak o m ożliw e w cielenie p o e z ji... Poezja, stw ierdza tym sam ym Kraszewski, rozpina się m iędzy wzniosłością i niezwykłością a pro- zaicznością codzienności. I godzi się na to, pod w arunkiem , że poezja fak ­ 11 I. M aindrot, dz. cyt., s. 2 (tłum . - M .J).

12 J. Paul, Vorschule der Ästhetik, w: Sämtlichte Werke, hrsg. von N. Miller, Abt. I, Bd. 5, M ünchen 1963, s. 249 -250 . W tłu m aczen iu na ję z y k p olski: „N iech poezja p r z y j­ dzie do nas, ja k i k ie d y będzie ch cia ła , p o zw ó lm y jej p rz y ją ć p rozaiczn ą, n ie c ie ­ kaw ą postać d iabła p u steln ikó w lub Jow isza pogan, je śli napraw dę będzie obecna, ucieszy nas ta m askarada” (tłum . - M.J.).

(11)

tycznie gdzieś tam ma swoje schronienie. Bieguny m ożliwości i ostateczna niepewność, podbudowana jedynie gotowością spełnien ia... D alece niesta­ bilny to fundam ent dla dzieła; motto trzecie zatem otwiera te m ożliwości, o które chod zi E w ie O w czarz. Badaczka p rzy p o m in ała , że trag ik o m icz­ ny wyraz powieści był intencją pisarza13. Rezonans w ytw orzony przez trze­ cie z mott w inicjalnym ich szeregu w równym stopniu potwierdza założenia tropiącej „nieosiągalną całość” badaczki, co daje pretekst do rozwinięcia jej myśli.

Kraszew ski do pism Jeana Paula odw ołuje się dość często. Znam ienne uwagi znajdzie czytelnik w artykule Rzut oka na ścieżkę, którą przeszedłem , gdzie jako znam ienna cecha pisarstwa Richtera wskazana jest zdolność do sprowadzania czytelnika „z nieba na ziemię, z tronu w kałużę” 14.

W rom ansach Jeana Paula - doda jeszcze Kraszewski w tekście Kilka słów o pow ieści z roku 1852 - szersza myśl szaleje i tryska przez wszystkie szczeliny, acz i tu najczęściej bój ideałów z rzeczywistością, temat niewyczerpany, pierw otnym kierow ał natchnie­ niem ja k u Cervantesa.15

Niewyczerpalność tematu, którą stwierdza z przekonaniem Kraszewski paręnaście lat po napisaniu Poety i św iata, stoi w zgodzie z projektem Po­

wieści bez tytułu. Do tematu m ożna i należy wracać, skoro po Cervantesie

czyniło to tak wielu. Autor Don Kichota staje się tu wspólnym punktem o d ­ niesienia dla Kraszewskiego i romantyków niem ieckich, bo obok Richtera można jednym tchem w ym ienić również Augusta W ilhelm a Schlegla jako tego, który od w oływ ał się do przygód hiszpańskiego szlachcica stającego w szranki z niepokorną rzeczywistością. Dystans m iędzy światem, jakiego pragnie idealista (tak odbierano Don Kichota), i światem, który się z niego śm ieje, to punkt w yjścia dla po ch w ały w szelkiego rodzaju niepokornych duchów. Richter pisze o tym tak:

Cervantes - którego geniusz był zbyt wielki dla długiej uciechy z pow odu przypad­ kowego przesunięcia i pospolitej głupoty - przeprowadza, choć m niej św iadom ie niż Szekspir, h um orystyczną paralelę m iędzy realizm em i idealizm em , m iędzy ciałem i duszą w obliczu nieskończonego zrównania; a jego bliźniacza gwiazda głupoty świeci nad całym rodzajem ludzkim .16

13 E. O w czarz, „T ragikom edia.. ”, s. 49.

14 J.I. K raszew ski, Kraszewski o pow ieściopisarzach i pow ieści. Z b ió r w ypow iedzi teore­

tycznych i krytycznych, oprać. S. Burkot, W arszawa 1962, s. 28.

15 Tam że, s. 119.

16 J. Paul, Estetyka. Kurs przygotowawczy, w: Pisma teoretyczne niemieckich romantyków, oprać. T. N am ow icz, W rocław 2000, s. 518.

(12)

G dyby uznać, że źródła tragikom izm u postaci Gustawa biją blisko C ervan- tesowych m iejsc inspiracji, to Richtera określenia śm ieszności m iałyby tu niem ałe znaczenie.

Jeśli Sancho trw a całą noc zawieszony nad płytkim rowem, poniew aż sądzi, że pod nim rozwiera się otchłań, to przy tym założeniu jego w ysiłek jest całkowicie zrozu­ m iały; przecież dopiero wtedy byłby szalony, gdyby ryzykow ał rozbicie się. Dlaczego m im o to o g a rn ia nas śm iech? Tu zbliżam y się do punktu zasadniczego: jego w y ­ siłkom tow arzyszy nasza wiedza i naoczny ogląd, i dopiero ta sprzeczność prowadzi do nieskończonej niezborności; nasza fantazja, która tutaj, ja k przy w zniosłości, jest pośrednikiem m iędzy tym , co w ew nętrzne i tym , co zew nętrzne, m ogła dokonać tego przeniesienia tylko dzięki zmysłowej naoczności błędu. Nasze sam o-złudzenie, w którym pod cudzy wysiłek podkładamy przeciwną wiedzę, sprowadza ów wysiłek do m inim um rozsądku, czyni z niego ową oglądaną bezrozum ność, z której się śmiejemy. W związku z czym tak kom izm , ja k i wzniosłość nigdy nie m ieści się w przedm iocie, ale w p od m iocie.17

Tak ujętej śm ieszności G ustaw pada ofiarą niejednokrotnie. Podkrada­ ją cy się doń narrator, zawłaszczający jego m onologi i refleksje, sprawia, że czytelnik (nie zawsze od razu świadom ie) oddala się od bohatera, by osta­ tecznie spojrzeć nań oczam i narratora - z zewnątrz. Te strategie narracyjne spraw iają, że nieraz w id zim y G ustaw a niby Sancho Pansę, pogrążonego w lęku przed przepaścią, która rodzi się w jego wyobraźni.

Jego m iłość do M arii będzie czymś na kształt odurzenia, którego spełnie­ nia zaznawszy, odczuje rychło kres. Kraszewski dość przewrotnie pozwala sobie na kom entarz dotyczący m iłosnych przysiąg, po tym jak głów ny b o ­ hater dow iaduje się o zwiewności m iłosnej obietnicy danej mu za m łodu przez M arię: „M ożna komuś przysiądz wierność, ale miłość!?... [...] Jest to rodzaj gorączki pochodzącej z przyczyn zewnętrznych i schodzącej podob­ nież. M ożnaż przysięgać, że będziem y całe życie mieli gorączkę?” (Pś

1

102) Ironiczny narrator buduje wspólnotę doświadczeń m iędzy bohaterem, czy­ telnikam i i sw oją na sprawy perspektywą: „bo wiem, jakie m oim czytelni­ kom przykre może budzić wspom nienia” (Pś 1 101). Rozczarowania m iłosne związane z płochością przysiąg należą do stałego repozytorium dośw iad­ czeń człow ieka w ieku XIX , k tóry jed n ak rozsądnie - dow odzi narrator - w szystko m oże przepracow ać. M yśli z tego rozdziału, które m o głyb y być w yim k iem z d zien n ika G ustaw a (m otto o płoch ości kobiecych przysiąg z fraszek Kochanowskiego i wspomnienie kobiecych heroin - królowej Bianki, panny Scuderi) w yraźnie określają, dokąd dygresyjny rozdział m iałby zm ie­ rzać, nabiorą innego znaczenia, gd y później to poeta będzie łam ał dane

• P o s t a c i e p o e z j i . N a d m o t t a m i P o e t y i ś w i a t a J.I. K r a s z e w s k i e g o •

(13)

słowa - i M arii, i Łucji, niestały w swym upojeniu podobnie ja k w innych zobowiązaniach.

C ykl powtórzeń, w którym zam knięty zostaje Gustaw, kolejne wcielenie idealisty skazanego na porażkę w konfrontacji z praw idłam i codzienności i życia, czyni sprawę oryginalności jego postawy, niezawisłości od wzorców szalenie problematyczną. A niezależność, o której m arzy (także jako twórca), jest tą, którą cenił sobie sam Kraszewski. Tu raz jeszcze powraca sam Richter, który w dzienniku Gustawa wysławiany jest podobnie ja k Jean Paul za o ry ­ ginalność i - tym samym - wolność od kopistów, w odróżnieniu od na przy­ kład Walter Scotta (Pś I 57-58). Oryginalność powieści niem ieckiego rom an­ tyka to bez w ątp ien ia stały punkt o d n iesien ia dla tw ó rcz o ści i k rytyki Kraszewskiego. Ujm ować musi również fakt pokrewnej zdolności spogląda­ nia z zewnątrz na sam ego siebie, rom antycznej skazy dystansu względem własnego „ja”. Jak pisze o doświadczeniach Jean Paula A lbert Béguin:

Jego autobiografia oraz to, czego z siebie sam ego użyczył dzieciństw u swych boha­ terów, pozw alają prześledzić dziwną genezę nękających go w ielkich lęków oraz liry ­ zmu, który był na owe lęki odpowiedzią. [...] Dziecko oddające się przypadkow ym lekturom i samotnej kontem placji natury bardzo wcześnie od k ryło w sobie zarów no w rażliwość, jak i um ysł krytyczny, co m iało w przyszłości zrodzić okrutny konflikt psychologiczny. Oto pierwsze, nagłe, istotne odkrycie: „Pew nego ranka, jeszcze jako zupełne dziecko, siedziałem na progu dom u i patrzyłem w lewo, ku drewutni, kiedy nagle, niczym błyskawica, spadła na m nie z nieba taka myśl: «Jestem jaźnią», która odtąd towarzyszyła mi już na zawsze. M oje «ja» zobaczyło sam o siebie po raz p ierw ­ szy i na zawsze”.'8

Trudno nie przypomnieć sobie automatycznie komentarza narratora do scen, które rozpoczynają Poetę i świat:

Znacie tę chwilę, kiedy w duszę dziecinną zstąpi z nieba m yśl pierw sza, i aureola pojęcia, blada ja k prom ień księżyca, obwinie śpiącą jeszcze głowę? Jest to przebudze­ nie duszy.

Zdaje się, że się wszystko w yjaśnia przed oczym a drugim i, przed oczym a um ysłu - że ja k iś gło s w ew n ętrzn y m ów i do duszy, że dłu gi czarny sen rozbija się jasnym

m arzeniem . T .

( P s 1 13) Źród ło egzystencjalnego i metafizycznego niepokoju, na które wskazuje Béguin, w przypadku literackiej biografii Gustaw a m a niem niej kapitalne znaczenie. Tu również Bóg jawi się w zachodzącym słońcu, sym bolicznym kresie własnego panow an ia... M elancholia, która spowić m a życie Gustawa, 18 A . Bégu in , D usza rom antyczna i m arzenie senne. Esej o rom antyzm ie niem ieckim

i poezji fran cu sk iej, przeł. T. Stróżyński, G d ań sk 2011, s. 213.

388

(14)

jest doświadczeniem granicznym zakorzenionym w świadom ości właściwej pokoleniu - koszm aru oddalonego, niepewnego, bardzo m ożliwe że m ar­ twego już B o g a ... Nie m a perspektywy, która ostatecznie uniew ażniałaby taki lęk, i nawet w skazanie na Sancho Pansę zaw ieszonego nad urojoną przepaścią nie rozładowuje napięcia. Ten śmiech może być już jedynie próbą ratunku dla samego siebie - w obliczu rozpoznania realnego dramatu rów ­ nież własnej kondycji.

Po tej linii biegną może zatem próby Kraszewskiego. Jedno z ostatecznych przewartościowań, jakich dokonuje pisarz, sprowadzając G ustaw a na zie­ mię, to m om ent, k tórym rutyna dopada uniesionych szałem kochanków , a narrator uzupełn ia refleksje z rozdziału o przysięgach analizą sytuacji, jaka wytworzyła się m iędzy w iarołom nym Gustawem a zakochaną w Szek­ spirze Łucją:

W istocie Gustaw nie m ógł być szczęśliwy z tą kobietą, ona była całkiem sobą zaję­ ta, nie m yślała ani o dom u, ani Gustawie, tylko o książkach, literaturze, o sławie [...]. Prawda, że to się wszystko nagradzało wieczoram i przepędzanym i w ogrodzie nad rzeką, w bzach kwitnących, słuchając śpiewu słowika, dum ając o niebie; ale dnie są dłuższe od wieczorów, a w dzień często z tego nieba trzeba było zstępować do piekieł. [...] Póki jeszcze nie odkryli przed sobą wszystkich słabości, póki się nie ujrzeli nagi­ m i m oralnie przed sobą, póty tylko trw ał ich urok; potem oziębli, i przekonawszy się, że byli ludźmi tylko ja k wszyscy, zaczęli się nudzić.

(Pś II 64-65) Kraszewski - nieco wbrew sobie - demaskuje trudności idealizm u i ja ­ koby zapowiada to, co przeszło pół wieku później Karol Irzykowski nazwie „pierw iastkiem pałubicznym ”. W tym m iejscu zbliża się do tych myślicieli,

których Richter nazyw ał „intelektam i negatyw nym i”, za przykład podając Stendhala, który odkryw a swą uważnością błędy innych ludzi, „raczej oce­ nia zasoby innych, niż wnosi własne” 19.

Pozytywny ładunek, który jednak bije z postawy Kraszewskiego, zdolnego bronić wszelkich donkiszotów przed zarzutami świata, nie pozwala z niego uczynić demaskatora p a r excellence. Gustaw jest jego bohaterem na dobre i na złe, m ożna rzec, i dojrzałość, która bije z Poety i świata, jest odczuciem i próbą nazwania innych źródeł poetyczności, również tych, które wątłą nicią próbują łączyć romantyczną wzniosłość z nie mniej romantyczną vis comica. Nawet jeśli nie będzie to jeszcze zachwyt pęknięciem m iędzy ideałem a rze­ czywistością i nie może być tu m ow y o perwersyjnej nieco „radości” z czło­ wieczej niem ożności pogodzenia wewnętrznych dem onów egotysty z prag­ m atyką cod zien n ego życia, sny, które K raszew sk i spro w ad za na ziem ię 19 J.P. Richter, C am paner Thai, an d O ther Writings, Boston 1864, s. 342.

(15)

i rozwiewa w alkoholowej malignie, szykują drogę nowemu, nieoczekiwane­ mu pojm owaniu poetyckiego ducha, tego, który może się zjawić w „jakim ś prozaicznym zaniedbanym ciele”. Jeśli „rzeczyw iście tam m ieszka, powita­ m y tę m askaradę z radością” - pisał Jean Paul.

Jestże więc poezja w Poecie i świecie? Kontekst Richterowski każe przy­ w ołać jeszcze jeden fragm ent wszechobecnego w pow ieści Kraszew skiego Kochanowskiego: „Gdzieśkolwiek jest, jeśliś je st...” i w wątpieniu dopatry­ wać się odpowiedzi twierdzącej: jest! Taka jak w wystosowanym po śmierci bohatera ogłoszeniu o sprzedaży kocza wiedeńskiego „m ało używanego, po­ dróżnego z tłum okam i i zaprzęgiem”, którym zam yka Kraszewski fabularną część swego dzieła: zatem prawda ogłoszona drukiem , poszukująca zainte­ resowanego czytelnika. Ostateczna.

A B S T R A C T Tr a i l i n g Po e t r y.

T h e M o t t o s t o J ó z e f - I g n a c y K r a s z e w s k i ’s Po e t a i ś w i a t

The article’s purpose is to interpret the three m eta-texts w hich open the m ost prom inent o f young J.I. K ra sz e w sk i’s w o rks - taken from

C hilde H a r o ld ’s P ilgrim age by G. B yron , Les C o m édien s by C a sim ir

D elavigne and Vorschule der Aesthetik by Jean Paul. The sequence o f epigraphs helps define the novel’s subject-matter, ad ditionally p rom i­ sing som e unprecedented resolutions Kraszew ski m ade w hile w riting his novel on a poet. Due to the epigraph s, the d iscu ssed problem o f a rapture between ideal and reality becom es much m ore profound as they open toward a distinct intertextual interpretation and help specify the literary program m e o f young K raszew ski.

K E Y W O R D S :

novel on an artist, motto, meta-text, Rom anticist aesthetic theory, self-referential fiction

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dodawanie jest działaniem dwuargumentowym, w jednym kroku umiemy dodać tylko dwie liczby, więc aby dodać nieskończenie wiele liczb, trzeba by wykonać nieskończenie wiele kroków,

przykładem jest relacja koloru zdefiniowana na zbiorze wszystkich samochodów, gdzie dwa samochody są w tej relacji, jeśli są tego samego koloru.. Jeszcze inny przykład to

Spoglądając z różnych stron na przykład na boisko piłkarskie, możemy stwierdzić, że raz wydaje nam się bliżej nieokreślonym czworokątem, raz trapezem, a z lotu ptaka

też inne parametry algorytmu, często zamiast liczby wykonywanych operacji rozważa się rozmiar pamięci, której używa dany algorytm. Wówczas mówimy o złożoności pamięciowej;

„Kwantechizm, czyli klatka na ludzi”, mimo że poświęcona jest głównie teorii względności i mechanice kwantowej, nie jest kolejnym wcieleniem standardowych opowieści o

Dostosowując powyższą metodę uzyskujemy pełny algorytm przy pomocy którego, możemy sprawdzić czy zadana liczba naturalna n o dowolnej podstawie m

polonistycznej zapisy podstawy zachęcają do użycia aplikacji komputerowych do tworzenia różnorodnych tekstów oraz korzystania z różnych źródeł informacji – w

Najsłabszym ogniwem doradztwa edukacyjno-zawodowego wydaje się być – zaskakująco – (nie)znajomość zawodów, które rozważane są przez młodych ludzi jako kierunek i cel