• Nie Znaleziono Wyników

Sny nie zostały zbadane : dwie książki o poezji Adama Zagajewskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Sny nie zostały zbadane : dwie książki o poezji Adama Zagajewskiego"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Anna Czabanowska-Wróbel

Sny nie zostały zbadane : dwie

książki o poezji Adama

Zagajewskiego

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 5 (77), 122-128

(2)

Dwie książki o poezji Adama Zagajewskiego

T w o j e sny zostały z b a d a n e , gwizd kosów z n a l a z ł u z a s a d n i e n i e , t r u p y roślin z d o b i ą z i e l n i k i .

Z o s t a ł a tylko t w a r d a p e s t k a l a b o r a t o r i u m .

Tak napisał Adam Zagajewski w wierszu Grudzień pochodzącym z tomu Pragnienie (1999). W roku 2002 ukazały się równocześnie dwie książki o jego twórczości, au-torstwa Tadeusza Nyczka i Jarosława Klejnockiego1. Niezależnie od siebie

poja-wiają się książki autorów reprezentujących dwa różne pokolenia literackie, przy czym obu można uznać za krytyków towarzyszących: Tadeusz Nyczek - Nowej Fali, Jarosław Klejnocki - twórcom generacji lat 60.

Chęć porównania wydaje się oczywista, choć książka Nyczka to zbiór szkiców krytycznych z różnych lat, tom Klejnockiego powstał niedawno i stanowi „skró-coną wersję rozprawy doktorskiej" (K, s. 12). W swoim tomie Tadeusz Nyczek oby-wa się niemal bez przypisów, co zupełnie zrozumiałe zwłaszcza w jego najwcze-śniejszych szkicach. Jarosław Klejnocki starannie cytuje wybrane przez siebie glosy krytyków, wyposaża książkę w bogate historycznoliterackie konteksty, powołuje się też oczywiście na Nyczka.

Warto zacząć od zestawienia poetyki tytułów i podtytułów. Książka Nyczka nosi tytuł Kos. Motto stanowi cytat z tomu esejów W cudzym pięknie. Ale motyw śpiewu

I/- J. K l e j n o c k i Bez utopii? Rzecz o poezji Adama Zagajewskiego, W a ł b r z y c h 2002; T. Nyczek

(3)

Czabanowska-Wróbel Sny nie zostały zbadane

kosa, który mógłby poprowadzić daleko w historię poezji europejskiej, przewija się także w wierszach. Na dowód, że u Zagajewskiego motyw śpiewu kosa rzeczy-wiście wiąże się z poezją, można zacytować wiersz Houston, szósta po południu:

T u t a j n i e m a s ł o w i k ó w a n i kosów 0 s ł o d k i e j , s m u t n e j k a n t y l e n i e , T y l k o p t a k - s z y d e r c a , k t ó r y n a ś l a d u j e 1 p r z e d r z e ź n i a w s z y s t k i e i n n e glosy.

Słowa te bezpośrednio sąsiadują z ważną deklaracją P o e z j a wzywa do życia, d o o d w a g i

W obliczu c i e n i a , k t ó r y się p o w i ę k s z a .

U Klejnockiego tytuł - ze znakiem zapytania - to odwołanie do wiersza Rogi

obfito-ści, w którym pojawiają się słowa:

S m u t n o żyć b e z u t o p i i , m i e ć oczy s z e r o k o o t w a r t e , za w c z e ś n i e r o z u m i e ć to, co i n n i p o z n a l i d o p i e r o p o ś m i e r c i .

Ostatnia gnomiczna linijka tego wiersza - „Glosy i milczenie, wszystko nas przera-sta" - w y d a j e się ważna dla poetyckiego światopoglądu Zagajewskiego.

Podtytuł Nyczka kładzie akcent na osobę twórcy i tak będzie też w samej książce - Zagajewski u Nyczka to ktoś znajomy, z kim jest się po imieniu. To ktoś, kogo można było zobaczyć w Krakowie „wsiadającego na Kanoniczej do zielonego volkswagena" (N, s. 56), utrwalany przez autora na prywatnych zdjęciach (podpisy pod nimi czasami nie są zbyt precyzyjne, jak w rodzinnym albumie). To rówieśnik, którego drogę twórczą krytyk obserwował niemal od zawsze, jak sam stwierdza na wstępie: „Okazuje się, że o Zagajewskim pisuję już trzydzieści lat. Byłem świad-kiem początków..., no może przesada, prawie początków istnienia jego poezji i jego eseistyki" (N, s. 5). Jednak dziś niezmienione pierwsze zdanie eseju Kot

w mokrym ogrodzie: „Od czterech lat Adama znowu nie ma w Polsce" (N, s. 56)

brzmi dziwnie. I chociaż nota bibliograficzna przypomina, że to szkic z roku 1987, chciałoby się przeczytać, że po powrocie poety do Krakowa zdanie to nie jest już aktualne.

Tadeusza Nyczka cechuje bardzo osobisty ton, gdy mówi o literaturze, ale zwłaszcza gdy mówi o Krakowie:

M ó j K r a k ó w z a c z y n a się z a r a z za m o j ą s k ó r ą , p r z y l e g a d o m n i e s z c z e l n i e ; o d w r ó c i w s z y głowę w p r a w o z n a d m o j e g o b i u r k a w i d z ę K a r m e l i c k ą [...] i słyszę s z u m „ t r z y n a s t k i " j a d ą c e j d o B r o n o w i e . W k a ż d y m k r a k o w s k i m d o m u , n a w e t c a ł k i e m o b c y m , c z u j ę się trosz-k ę u s i e b i e . . . (s. 152)

(4)

Czytając to wyznanie ogarnia niepowstrzymana pokusa powtórzenia gestu kryty-ka - wychylam się z okna i widzę zieleń drzew i czerwień dachówek Wawelu - rze-czywiście Kraków jest wszędzie i nie ma przed nim ucieczki...

Swobodzie Kosa można by przeciwstawić solidny i rzeczowy ton w Bez utopii? Jednak także styl Klejnockiego daleki jest od suchego języka naukowej rozprawy. To dykcja kogoś, kto w żywy i emocjonalny sposób traktuje podjęty temat.

Obaj autorzy poświęcają najwięcej uwagi poezji, ale włączają w krąg swoich za-interesowań także eseje. Natomiast o powieściach Ciepło zimno i Cienka kreska pi-sze tylko Nyczek. Interesują go w nich motywy nowofalowe i elementy autobiogra-ficzne. Traktuje on Ciepło zimno jako powieść z kluczem i pomaga mu ona w nakre-śleniu tła, na którym rozgrywała się literacka młodość generacji. W przeciwień-stwie do esejów proza fabularna Zagajewskiego nie jest prozą poetycką, uzasadnio-na jest więc jej nieobecność w książce Klejnockiego.

Zagajewski Jarosława Klejnockiego to poeta i eseista, do którego twórczości nawiązywali (najczęściej polemicznie) rówieśnicy krytyka. Recepcja Zagajewskie-go w pokoleniu urodzonym w latach 60. została przez KlejnockieZagajewskie-go omówiona w osobnym rozdziale i chociaż można by sądzić, że do rozumienia samej poezji Za-gajewskiego rozdział ten niewiele wnosi, bardzo dobrze się stało, że ten ważny etap „czytania Zagajewskiego" został tak szeroko udokumentowany. Bardzo potrzebna była na przykład dokonana przez Klejnockiego konfrontacja Jechać do Lwowa z cy-klem Krzysztofa Koehlera Lwów, poety, który w swojej recenzji z „Tygodnika Lite-rackiego" poprawiał metafory w jednym z wierszy Zagajewskiego.

Można tylko żałować, że sam Klejnocki jako poeta nie stal się na chwilę bohate-rem swojej książki. Badacz mógł sobie poświęcić (jak Cezar, w trzeciej osobie) nie-co miejsca choćby jako autorowi wiersza Vermeer maluje - poetyckiej ekfrazy z du-cha Zagajewskiego - nie tylko dlatego, że tematem jest tak bliskie pisarzom i po-etom dzieło malarza z Delft, ale ze względu na wiarę w ocalającą moc sztuki, w dzieło sztuki, które, jak w Płótnie Zagajewskiego, staje się kosmosem. Kiedy Klejnocki udziela odpowiedzi na pytanie: „Dlaczego więc Vermeer ...?" (K, s. 168), można sądzić, że ta odpowiedź interesuje go również jako poetę.

U Klejnockiego mistrzami Zagajewskiego są Miłosz i Herbert. Dla Nyczka to także Wisława Szymborska i na te powiązania z n a j d u j e on argumenty między in-nymi w wypowiedziach poety - „często powoływał się na Wisławę Szymborską" (N, s. 103). Nyczek stwierdza: „Nie dziwi mnie, że czytam Zagajewskiego i myślę o Miłoszu, o Szymborskiej, Herbercie, W h i t m a n i e (nie myślę o Różewiczu, o Przy-bosiu, Leśmianie)" (N, s. 74). U Klejnockiego Szymborska zostaje wymieniona tyl-ko okazjonalnie jatyl-ko noblistka, badacz nie śledzi żadnych powinowactw między dwojgiem poetów. Ta różnica nakazuje powrót do tezy Nyczka i staranną, uważną jej weryfikację. Jaki będzie jej wynik, nie trzeba teraz rozstrzygać, ale warto pod-kreślić, że Miłosz i Herbert są dla Zagajewskiego kimś zupełnie innym niż autorka

Wielkiej liczby.

Szczególnie poetycki dialog z H e r b e r t e m , z jego Widokówką od Adama

(5)

Zagajew-Czabanowska-Wróbel Sny nie zostały zbadane

skiego już po śmierci Herberta wiersz Pożegnanie Zbigniewa Herberta. Autor Pana

Cogito czytany przez pryzmat wypowiedzi poetyckich i eseistycznych

Zagajewskie-go to ten najlepszy Herbert - niesprowadzony do politycznych i artystycznych schematów, skomplikowany, bardzo ludzki, niewolny od błędów, ale nigdy nieodarty z godności.

Interpretacji Nyczka pochodzących z dawniejszych szkiców, takich jak Kot

w mokrym ogrodzie, t r u d n o dziś nie docenić. Wniosły one bardzo wiele do

rozumie-nia tej poezji i dziś ich echa można usłyszeć w wielu opracowarozumie-niach i szkicach. Po-dobnie jest z antologią Nyczka, zatytułowaną Określona epoka, która zaprezento-wała Nową Falę przez pryzmat podejmowanych przez nią tematów-kluczy. Jako krytyk generacyjny Nyczek jest szczególnie uprawniony, by ukazać wagę manifes-tu Zagajewskiego i Kornhausera Świat nie przedstawiony czy rolę Komunikamanifes-tu i

Skle-pów mięsnych na tle dorobku rówieśników.

Śmiałość zestawień, łatwość skojarzeń to zalety krytyka, ale chwilami jego lek-kość pióra jest zbyt duża. Przykładem są zbyt pośpieszne wyliczenia (skądinąd to właśnie Zagajewski bywał poetą enumeracji): „Sukces Miłosza i Audena (także Szymborskiej, Brodskiego, Herberta, Heaneya, Merrilla, poetów wysokiego stylu codzienności" (N, s. 199). Czasami przykłady czy nazwiska pojawiają się w nagro-madzeniu lub, co gorsza, w oderwaniu od macierzystego kontekstu samych wier-szy. I tak k o m e n t u j ą c porównanie z wiersza Długie popołudnia:

. . . z o s t a w a ł e m s a m z n i e p r z e j r z y s t y m m o l o c h e m m i a s t a jak u b o g i p o d r ó ż n y , s t o j ą c y p r z e d G a r e d u N o r d ze z b y t c i ę ż k ą , p r z e w i ą z a n ą s z n u r k i e m w a l i z k ą

Nyczek pisze: „Nieprzejrzysty moloch... ubogi podróżny... zbyt ciężka walizka (przewiązana sznurkiem jak w smutnych opowiadaniach Konopnickiej)" (N, s. 186) i to skojarzenie nie przybliża do atmosfery paryskiego porównania.

Tadeusz Nyczek opowiada o czasach P R L - u , o latach szkolnej i studenckiej młodości Zagajewskiego i całego pokolenia, wyjaśnia, co to znaczyło w latach 50. i 60. być m i n i s t r a n t e m , harcerzem, czym wówczas była obowiązkowa lektura

Timu-ra i jego drużyny (zdaje mi się jednak, że dla Zagajewskiego z klasyki liteTimu-ratury

dziecięcej można by wybrać zupełnie inne tytuły). Po lekturze Kosa można wy-obrazić sobie (albo przypomnieć), jak wyglądało życie młodych literatów w Krako-wie lat 70. i jaka atmosfera panowała podczas stanu wojennego, czym na tle pol-skiej szarości „depresyjnych lat osiemdziesiątych" (N, s. 173) mogła być dla pisa-rzy, którzy nie wyjechali, myśl o „zapachu świeżych rogalików w «La Rotonde» czy «La Coupole»" (N, s. 170) i czym dla przybysza z Polski był sklep pełen towarów jak w powieści Cienka kreska.

Nyczek wspomina o inscenizacjach Kartoteki, o Wajdzie, o M r o ż k u . Dopiero po lekturze tych swobodnych gawędziarskich szkiców można zauważyć, jak s t a r a n n e j destylacji poddawane są elementy codzienności w samej poezji Zagajewskiego. To stwierdzenie można (w zależności od przyjętych założeń) opatrzyć znakiem u j e m

(6)

-nym lub dodatnim. Ta właśnie cecha autora Płótna wydaje mi się na tle współczes-nej inflacji słowa czymś niesłychanie cennym i dla poezji, i dla polszczyzny.

W książce Klejnockiego zwraca uwagę przejrzysta kompozycja całości - podział na część ogólną o charakterze syntetycznym pod tytułem Metamorfozy, centralne

Interpretacje, peryferyjne Konteksty, wreszcie Aneks zawierający wybrane głosy

kry-tyki światowej o Zagajewskim. Ten wyrazisty i jasny podział kieruje czytelnika do tego, co najważniejsze - do samej poezji. To właśnie interpretacje Klejnockiego wydają się najbardziej wartościową częścią jego książki. Wprowadza on bogate, ale uzasadnione lekturami i erudycją autora Ziemi ognistej konteksty i wyprowadza z czytanych wierszy wnioski, które pozwalają udokumentować przykładami sądy ogólne. Nieraz wybiera utwory, na które już wcześniej zwrócono uwagę. I tak wiersz W drzewach czyta niejako wraz z Joanną Dębińską-Pawelec, której szkic cy-tuje, k o m e n t u j e i uzupełnia. Ta skromna metoda ponownego czytania pozwala do-powiedzieć wiele ważnych spraw bez burzenia tego, co powiedziano przed auto-rem. Pomiędzy częścią syntetyczną i analityczną p a n u j e harmonia, która nie jest jakąś sztucznie i arbitralnie narzuconą zgodą. Uogólnienia Klejnockiego zyskują potwierdzenie w interpretacjach.

Po wydaniu książek Nyczka i Klejnockiego badania poezji Zagajewskiego wchodzą w nowy etap. Wiele wątków dotychczasowej recepcji zyskało bowiem podsumowanie i syntetyczny komentarz. Wiele tematów można zamknąć, by podążyć dalej „wzwyż i w głąb". Od tej chwili otwiera się pole do nowych poszuki-wań, a każdy z autorów przygotowuje do nich nieco inaczej. J e d n a k obaj autorzy w podobny sposób dzielą twórczość Zagajewskiego na wczesną i późną. Obaj też zauważają powtarzające się kluczowe motywy jego poezji, wśród nich temat mia-sta. Mówią o nim szkice Nyczka Cztery miasta i Klejnockiego W obcym mieście. „Sam

ale nie samotny". Inny ważny temat to wędrówka. Jeżeli u Zagajewskiego pojawia

się wędrowiec, nie jest to romantyczny pielgrzym. Akcentują to tytuły podroz-działów u Klejnockiego: Ponowoczesny turysta? i Modernistyczny flaneur? - ze znaka-mi zapytania jak w tytule całości. Żywioł poezji Zagajewskiego - ogień złączony z pokoleniowym „powietrzem" (u Nyczka w tytule szkicu Ogień i wiatr ) to kolejny przykład motywu, który opisują obaj autorzy.

Nyczek i Klejnocki nie zatrzymują się na samej prezentacji twórczości, wypo-wiadają sądy wartościujące i deklarują się (znów każdy trochę w inny sposób) jako zwolennicy propozycji poetyckiej Zagajewskiego Znają jednak głosy zdecydowa-nej i ostrej krytyki, wspominają o negatywnych ocenach, które pojawiały się w ko-lejnych dekadach, zwłaszcza jednak w latach 90. Rzeczywiście, zarzutami, które Adamowi Zagajewskiemu stawiano, a zwłaszcza oczekiwaniami wobec jego poezji, można by obdzielić wielu twórców. Bywała ona określana jako zbyt pogodna i zbyt pesymistyczna, doraźna i zamknięta w wieży z kości słoniowej, za mało osobista i zbyt egocentryczna. Jak sądzę, właśnie z wielu i wielkich oczekiwań wynikały roz-czarowania zarówno krytyków, jak i młodszych poetów. Paradoksalnie jednak za-rzuty najbardziej zdeklarowanych przeciwników poezji Zagajewskiego mogą wnieść coś bardzo istotnego do badań nad nią. Dopiero kiedy powtórzy się sądy

(7)

Czabanowska-Wróbel Sny nie zostały zbadane

o chłodzie, parnasizmie czy akademickości autora Ziemi ognistej, można stwier-dzić, że z sądami tymi nie należy polemizować, ale poszukać pod ich powierzchnią bardziej generalnych założeń dotyczących poezji. Ustalenie, jaki model poetycko-ści stanowi tu p u n k t odniesienia, jest bardzo istotne, tak jak w dyskusji o „stylu wysokim" ważne było, co poszczególni jej uczestnicy pod tym pojęciem rozumieli. Poezja Zagajewskiego z n a j d u j e się bowiem na przeciwnym biegunie mitycznej poezji pierwotnej, naturalnej, a także twórczości pojmowanej jako anarchiczny b u n t , gwałtowny wybuch ekspresji czy niekontrolowana przez świadomość impro-wizacja.

Co mogłoby stać się tematem dalszych badań, które - wychodząc od ustaleń Nyczka i Klejnockiego - nie powtarzałyby już ich stwierdzeń? Ważną kwestią jest poszukiwanie odwołań do literatury obcej, wiele z nich sam Zagajewski wskazuje w swoich esejach czy nawet w samych wierszach, inne czekają jeszcze na odszyfro-wanie. J e d n a k obecność innych głosów u autora W cudzym pięknie jest czymś tak istotnym, tak integralnie, niemal programowo związanym z jego poezją, że nie sposób tego zagadnienia pominąć. Warto tu wspomnieć przede wszystkim o litera-turze niemieckojęzycznej, która spośród literatur obcych odgrywa najważniejszą rolę u autora Dwóch miast. Ciekawe, że tego rodzaju nawiązania są wyjątkowo waż-ne (i zostały ostatnio przebadaważ-ne) w twórczości Różewicza. T r u d n o jednak o bar-dziej o d m i e n n e sposoby nawiązywania do tych samych dzieł, tej samej tradycji. Również filozoficzne konteksty Zagajewskiego nie zostały jeszcze dogłębnie po-znane. Prócz filozofów, którzy jak Nietzsche, Kierkegaard czy S c h o p e n h a u e r byli b o h a t e r a m i osobnych wierszy, są myśliciele, w tym współcześni, inspirujący tę po-ezję na innej zasadzie i nie są przywoływani wprost.

Wciąż niedoceniony i nieopisany specyficzny, bardzo dyskretny h u m o r Zaga-jewskiego jest czymś, co zasługuje na uwagę: ciepły uśmiech z wiersza Moje ciotki, korespondujący z pewnymi partiami eseju W cudzym pięknie, h u m o r skłaniający do namysłu (jak w wierszu Polskisłownikbiograficzny w bibliotece w Houston), rzadko ironiczny, ale jeśli już, to „cienka kreska" ironii nie zamienia się w zgryźliwy sar-kazm.

N a j t r u d n i e j s z e i n a j m n i e j przebadane zagadnienie to język poezji Zagajewskie-go. Na pewno już od tomu Jechać do Lwowa cechuje go radykalnie i n n e niż wywie-dzione z tradycji XX-wiecznej awangardy d o m i n u j ą c e w poezji nowofalowej po-dejście do materii języka. Praca poety to u Zagajewskiego nie konstruowanie Pe-iperowskich metafor, ale wytrwałe dążenie do osiągnięcia krystalicznej czystości, niemalże przezroczystości, by język nie przesłaniał sobą czegoś niezwykle istotne-go, ku czemu poezja się zwraca. Godne uwagi są również związki pomiędzy prozą poety a jego wierszami, związki poezji z esejem (w dużych partiach pisanym właśnie prozą poetycką z charakterystycznym dla Zagajewskiego rytmem).

Warto zająć się bogactwem odwołań do tradycji chrześcijańskiej, traktowanej jako zasób kultury, ale i źródło poszukiwań duchowych. To, co duchowe, a nieko-niecznie ściśle religijne, u autora Mistyki dla początkujących stanowi najważniejszy może temat późnych zbiorów, zwłaszcza Pragnienia. Poezja stanowi zaproszenie do

(8)

niewidzialnego, a przecież realnego wewnętrznego życia, o którym jest mowa w to-mie W cudzym pięknie.

Bohater dwóch książek pozornie tylko ułatwił zadanie swoim interpretatorom, podpowiadając wiele pojemnych formuł, w które można zamykać jego twórczość takich choćby, jak ironia i ekstaza, ból i zachwyt. Ale - cytując formułę z Ody do

wielości - trzeba przypomnieć, że „wiersz rośnie na sprzeczności, ale jej nie

zara-sta" i formuły te nie wystarczą.

Wiersze Zagajewskiego miały szczęście, że trafiły do komentatorów, którzy nie postąpili z nimi tak, jak Ojciec z Komety Schulza potraktował wuja Edwarda (Za-gajewski pisał kiedyś o Schulzu) - po długiej i „męczącej psychoanalizie" sprowa-dził do jednej prostej, mechanicznej zasady. Zarówno Nyczek, jak i Klejnocki nie dostosowują wierszy do gotowych tez. Zostawiają miejsce dla samej poezji pozwa-lając, by to, co niedopowiedziane i przez to szczególnie cenne, mogło wybrzmieć bez natrętnego komentarza.

Dwa tomy o Zagajewskim mogłyby stać się pretekstem do łatwej gry tytułami i aluzjami: „dwa miasta", „dwa światy"... Z przeciwstawienia obu książek wyłania się utopijna wizja trzeciej, która powiedziałaby o twórczości Zagajewskiego „wszystko" (najnowszy wiersz Szymborskiej n a p o m i n a , że słowo to powinno być pisane w cudzysłowie). Ale na szczęście dla samej poezji taka księga jest mitem.

Jeżeli w laboratoriach badaczy twórczość Zagajewskiego nie została uproszczo-na i zredukowauproszczo-na jedynie do swoich podstawowych cech, jeżeli nie wszystkie sny są zbadane, oznacza to, że poezji nie odarto z tajemnicy, że ocalono niedefiniowal-ne niedefiniowal-nescio quid. Odnoszą się więc do niej słowa z cytowaniedefiniowal-nego już t u t a j wiersza

Gi~u-dzień:

n i e z a b i o r ą ci t w o j e j niewiedzy,

n i e w e z m ą ci t a j e m n i c y , n i e p o z b a w i ą cię t w o j e j t r z e c i e j ojczyzny.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Każde ćwiczenie wykonujemy 30 sekund, po czym przechodzimy do kolejnego, w razie potrzeby robiąc sobie bardzo krótką przerwę (do max.. 7.Wejdź na

Żegnają się ze swoimi dziećmi (cmokając całujemy palce prawej ręki) i żonami (cmokając całujemy palce lewej ręki).. Wsiadają na swoje konie i jadą (naśladujemy

i porodu przedwczesnego oraz Panie w wieku 25 do 49 roku życia na badania profilaktyczne

Zatem jeśli naturalne jest dla nas to, że dwa gazy początkowo znajdujące się w różnych miejscach tego samego pojemnika się mieszają, to naturalne powinno być również, że

Krzyszczak urodził się we wsi Jakubowice, będącej czymś w rodzaju dalekiego przedmieścia Lublina i chociaż wcale nie czuł od dziecka – jak to się pisze w życiorysach

Konsekwencje upadków postrzegane poprzez pryzmat (i) wyłącznie symptomów: złama- nia bioder, bliższego końca kości udowej oraz inne złamania i urazy; (ii) symptomów i interakcji

W planie poematu wydaje się, że zwyciężyć może każda z nich, dusza bohatera dostanie się albo Szatanowi, albo Chrystusowi.. Jeśli tak jest – a wszystko na to wskazuje –

[r]