• Nie Znaleziono Wyników

Warsztat satyryczny Adama Naruszewicza

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Warsztat satyryczny Adama Naruszewicza"

Copied!
35
0
0

Pełen tekst

(1)

Stanisław Grzeszczuk

Warsztat satyryczny Adama

Naruszewicza

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 53/1, 11-44

(2)

STANISŁAW GRZESZCZUK

WARSZTAT SATYRYCZNY ADAMA NARUSZEWICZA

1. U w a g i w s t ę p n e . Pozycja historycznoliteracka Adama Na­ ruszewicza uległa w ostatnich latach zdecydowanej zwyżce. Rehabili­ tacja w arsztatu artystycznego wybitnego historyka i poety oraz doce­ nienie roli, jaką odegrał w oświeceniowym przełomie literackim , postę­ puje z każdą rozpraw ą. Z pełną słusznością dostrzega się w nim twórcę i najw ybitniejszego przedstaw iciela jednej z dwu wielkich szkół poe­ tyckich w epoce polskiego klasycyzmu, podkreślając równocześnie, iż reform ę i unowocześnienie poezji oparł on w całej rozciągłości o trad y ­ cję staropolską. W tym kontekście nowego sensu nabiera dawna, d atu ­ jąca się jeszcze z XVIII i początków w. XIX, paralela między N arusze­ wiczem a Krasickim, którą dotychczas najczęściej rozstrzygano na korzyść Księcia Biskupa Warmińskiego, z pominięciem naw et najoczy­ wistszych zasług jego współzawodnika do ty tu łu „księcia poetów” stani­ sławowskich. Dokładne zbadanie tajników techniki literackiej N aru­ szewicza jest więc spraw ą ciekawą i ważną nie tylko dla charakterystyki i oceny jego dorobku poetyckiego, lecz i ze względów ogólniejszych.

Prezentow ana tu rozpraw a stanowi tylko wąski i tem atycznie ogra­ niczony przyczynek do poznania tego kapitalnego i wciąż jeszcze zbyt mało opracowanego zagadnienia. O bejm uje ona wycinek problem atyki dotyczący jedynie satyr w sensie ścisłym, gatunkowym , a pom ija — z uwagi na potrzebę koncentracji w ykładu i konieczność jednorodności m ateriału — inne utw ory satyryczne 1. Przynosi zaś próbę artystycznej interp retacji satyr Naruszewicza poprzez opis zastosowanej w ich obrę­ bie techniki poetyckiej i z p unktu widzenia ich właściwości gatunko­ wych 2.

1 W nioski stąd w ysnu te mogą być w szakże ważne również dla analizy nie branych tu pod uw agę pozostałych w ierszy N a r u s z e w i c z a o zakroju k ry­ tycznym i zaw artości satyrycznej.

2 Problem am i form y literackiej satyr zajm owali się głów nie: I. C h r z a n o w ­ s k i , O satyrach Naruszewicza. „Pam iętnik Literacki”, 1902. Przedruk w: Z d zie ­

jó w s a ty r y polskiej X V III wieku. Warszawa 1909. — K. W o j c i e c h o w s k i , Wiek Oświecenia. Historia lite ra tu ry w ie k u Oświecenia w Polsce. L w ów 1926. —

(3)

I

2. O g ó l n a c h a r a k t e r y s t y k a t w ó r c z o ś c i s a t y r y c z ­ n e j . Term in „ sa ty ra ”, którym powszechnie się posługujem y w bada­ niach naukow ych i w potocznym użyciu, nie jest term inem jednoznacz­ nym. K ry ją się za nim co najm niej dwa — co praw da, dość mocno ze sobą powiązane, skądinąd jednakże odrębne, a różne jeśli idzie o zakres i szczególne właściwości — zjawiska artystyczne.

W pierw szym w ypadku jest on nazw ą pojedynczego gatunku lite­ rackiego, historycznie ukształtowanego, którego proces rozwojowy dawno już został zamknięty, a mianowicie — gawędy satyrycznej. W drugim zaś odpowiada swoistej jakości ideow o-artystycznej, mogą­ cej się ujaw nić w różnych pod względem gatunkow ym utworach. Realizuje się ona przy pomocy specjalnie dobranych środków, a jest w yrazem krytycznej, negatywnej postawy pisarza wobec istniejącej rzeczywistości, jej stosunków i spraw.

W satyrycznej krytyce idzie przede wszystkim o obrazowe napiętno­ wanie i w ydrw ienie zwalczanych objawów życia, o ośmieszenie i skom­ prom itow anie postaci reprezentujących pewne typow e w ady — przez ukazanie ich nicości i upodlenia. Spełniając poważne funkcje ideowe: polemiczne i wychowawcze przynosi satyra (scil. utw ory satyryczne) obraz św iata o rysach wykrzywionych i przejaskraw ionych, zaostrzo­ nych jednostronnie barwach, pozmienianych tendencyjnie proporcjach, akcentujący jego strony śmieszne oraz godne pogardy i potępienia przejaw y działalności i postępowania ludzi. Elementami składowymi takiego obrazu, a zarazem środkam i aktyw nie współuczestniczącymi w jego tworzeniu, są rozmaite form y i stru k tu ry językowe o w yrazistej ujem nej ekspresji, służące do oddania ironicznej dezaprobaty autora wobec przedstaw ianych faktów. Dokonuje się ona najczęściej przy po­ mocy parodii, groteski, karykatury, i te właśnie zapew niają jej lite­ racki sukces i wartość.

Tak rozum iana satyra może dochodzić do głosu w licznych typach utw orów jako elem ent zasadniczy bądź poboczny, te zaś dzięki jej obec­ ności stają się odpowiednio, częściowo lub całkowicie, nacechowane. Mówi się więc o satyrycznej komedii, powieści, poemacie, dialogu, felie­ tonie, w ierszu itd. Gawęda satyryczna jest tylko jednym z gatunków literackich spełniających podane wyżej funkcje. Ale gatunkiem specjal­ W. B o r o w y , Naruszewicz. W: O poezji polskiej w w ieku XVIII. K raków

1948. — С z. Z g o r z e l s k i , Naruszew icz — poeta. „Roczniki H um anistyczne”,

1953 (Lublin 1955), z. 1. — A. A l e k s a n d r o w i c z , Z techniki a r ty s ty c z n e j s a ­

t y r Adam a Naruszewicza. (Wybrane zagadnienia). „Annales U niversitatis M ariae

(4)

WARSZTAT SATYRYCZNY NARUSZEWICZA 1 3

nie do tego przystosowanym. P ierw iastek satyryczny, który gdzie in­ dziej może, lecz nie musi, występować, tu jest czynnikiem konstytu­ tywnym , determ inującym ch arakter literacki przyporządkow yw anych utworów. Nie można oczywiście odrywać tak rozum ianej saty ry od kształtow ania się innych form. Ma ona bowiem niejednokrotnie wspól­ ną z nimi tem atykę, zbliżony i podobny zasób środków językowych i doświadczeń artystycznych. Widoczne to zwłaszcza w literaturze s ta ­ ropolskiej, gdzie więż owa szczególnie jest mocna i w yrazista. Poniższe uwagi poświęcone gawędzie satyrycznej można, a w w ielu sprawach naw et trzeba, mutatis mutandis, odnieść również i do pokrewnych typów utw orów satyrycznych.

3. D w o j a k i e z a d a n i a i k s z t a ł t l i t e r a c k i s a t y r . Satyra jako gatunek literacki to tw ór o złożonej prow eniencji i rozlicznych po­ krew ieństw ach. Stan ten jest rezultatem a zarazem przyczyną różno­ rodnych funkcji, jakie m a ona do spełnienia. Należące tu utw ory są w głównej mierze nastaw ione na kryty kę rzeczywistości, na w ydoby­ wanie i demaskowanie, literacki osąd i potępienie jej ciemnych i nie­ chlubnych stron, działających ludzi czy grup społecznych oraz zjawisk i instytucji tej rzeczywistości. G runtow na k ry ty k a nie jest jednakże celem wyłącznym. Poprzez nią, pośrednio lub bezpośrednio, autor zm ierza do zaproponowania nowego, pozytywnego ideału.

Takiem u to podwójnem u celowi służą określone i niejednorodne środki literacko-językowe, dostosowane do zamierzeń ideowych i w ła­ ściwe dla w yrażenia autorskiej dezaprobaty, postaw y szydercy i iro- nisty, a także postawy kaznodziei gromiącego w ystępki i oburzającego §ię Па nie. P isarz-satyryk nie jest jednak li tylko szyderczym obserwa­ torem czy biblijnym prorokiem, urągającym swoim współczesnym oraz przepow iadającym im karę i upadek. Wyszydza on i piętnuje zło w jego konkretnym i aktualnym aspekcie: moralnym, obyczajowym, społecz­ nym itd. oraz w jego konkretnych przejaw ach — po to, by wskazać na

potrzebę reform y, a ew entualnie i na jej drogi i metody. Posiada zatem sa ty ra obok krytycznego ch arak ter dydaktyczny, nauczający czy w re­ szcie moralizatorski.

Ten podw ójny akcent satyry nie pozostał bez w pływ u na literacką zawartość tak nazyw anych utworów. K rytyka rzeczywistości sprzyjała realistycznej obserwacji obyczaju, typów ludzkich, problemów poli­ tycznych, stosunków między klasam i społecznymi i w ich obrębie; obraz tych spraw satyra przekazała nam w całym bogactwie barw i rysów, realistycznych szczegółów i niepow tarzalnych konkretów . H istoryk k u ltu ry i obyczaju znaleźć może w satyrach m ateriał wielkiej wagi. Nie zmienia to jednak faktu, iż realistyczny opis rzeczywistości nie był

(5)

sam w sobie celem satyry; był, co najw yżej, jednym z jej środków, literacko zresztą najbardziej skutecznym. Działo się to zaś dlatego, że satyryk

W ystępując przeciw błędom czuł się [...] bardziej nauczycielem niż poetą. Działał w zakresie poezji chcącej kierow ać życiem zw y c za jn y m 3.

Nagromadzone w satyrach przebogate złoża realiów epoki, często pełne dowcipu i hum oru, nasycone w wysokim stopniu autentyzm em spraw i szczegółów życia codziennego, służą w głównej m ierze nie realizmowi literackiego opisu, lecz dydaktyzm ow i _ i m oralizacji. Nie pozostało to bez w pływ u na ostateczny kształt utw orów i ich kon­ strukcję. Satyrykow i najczęściej

Chodzi nie o sam o przedstaw ienie zjaw isk, lecz o ich osądzenie, o re­ fleksje na ich tem at. Ośm ieszanie łączy się z powagą rozprawy i rozprawa stała się zasadniczą formą ujęcia satyrycznego. Toteż epoki rozm iłowane w rozprawie w ierszow anej sprzyjały satyrze.

Rozprawa o zdrożnościach i śm iesznościach, o wadach i w ystępkach, rozprawa, w której raz przeważa obserwator życia i rzecznik praktycznej mądrości, raz etyk i kaznodzieja — oto naturalna forma satyry. Jej in telek - tualistyczną, spokojną, opanowaną postaw ę m odyfikuje, ożywia i od prozy ku poezji przesuwa albo liryzm oburzenia i niechęci, albo kom izm zm ie­ niający ją w skrót kom edii czy w zbiór kom ediowych tem atów , albo w y ­ razistość rysów konkretnych uzyskanych em p iryczn ie4.

Osąd rzeczywistości sprzyja, jak to podkreślono, zadumie, refleksji. W ywołuje określoną postawę twórcy. Czyni z saty r narzędzie filozo­ ficznych rozważań. Nie obca jest im także ekspresja liryczna, nie da­ jąca się bez reszty zamknąć w realistycznym opisie czy dydaktycznym komentarzu, a przejaw iająca się w takich literacko ukonkretnionych elementach postawy autora, jak gniew, oburzenie, pogarda, sarkazm i szyderstwo, patos wreszcie czy humor.

Trzy głów ne pierw iastki składają się na satyrę: dydaktyczny — pod postacią m oralizacji, liryczny — pod postacią uczucia autora, i epiczny, który się objawia już to jako opowiadanie o jakim ś zdarzeniu, już jako obrazowa i żyw a charakterystyka typow ej postaci. Od sposobu w ykonania każdej z tych części składow ych satyry oraz od w zajem nego ich stosunku zależy jej w artość artystyczna. K iedy m oralizacja jest sucha, uczucie — w ypow iedziane słabo lub nieszczere, a opowiadanie lub charakterystyka — bez p lastyki i życia, w ów czas satyra nie ma wartości; n iew ielk ą posiada i w tedy, kiedy pierw szy pierw iastek dusi dwa drugie, w ów czas bowiem satyra przestaje być poezją i staje się prozą d yd ak tyczn ą5.

3 J. K l e i n e r , P ie rw szy cykl satyr Krasickiego. „Pam iętnik L iteracki”, 1953, z. 3/4, s. 74.

* Ibidem, s. 75.

5 C h r z a n o w s k i , op. cit.; s. 137. Tu i dalej — strony w ed łu g w ydania k siąż­ kowego.

(6)

W ARSZTAT SATYRYCZNY NARUSZEWICZA 1 5

Można z powyższego cytatu i dotychczasowych rozważań wyciągnąć dwa wnioski o zasadniczej wadze dla oceny wartości artystycznych satyr, w ty m rów nież Naruszewiczowskich:

a. D ydaktyzm jest im m anentną cechą satyry, w ynikającą z samej istoty tego gatunku; m om ent dydaktyczno-pr ogram owy zbliża satyry do form m oralizatorskich np. kazań, a w kw estiach społecznych, poli­

tycznych itp. do publicystyki.

b. W artość literacka saty r i trw ałość ich oddziaływania estetycz­ nego i poznawczego zależy od stopnia dopuszczenia do głosu realiów epoki, realiów obyczajowych, politycznych, językowych itd. oraz prze­ wagi tychże nad m oralistycznym kom entarzem i frazesem.

4. A d r e s s p o ł e c z n y s a t y r . Gawęda satyryczna nie m iała w literatu rze polskiej zbyt długiego żywota. W prowadził ją do niej, w zorując się na starożytnych, siedem nastowieczny Juw enalis polski, wojewoda poznański K rzysztof Opaliński. Sprzyjał jej wcale bujnem u rozwojowi oświecony wiek XVIII, na w yżyny artystycznego wdzięku wzniósł ją Krasicki, który, uzyskaw szy to, co w tej formie uzyskać było można, mimowolnie przyspieszył jej kres, następców skazując n a nie­ uchronny epigonizm.

Pow ołały satyrę do życia zam ierzenia reform atorskie. Satyrycy mieli niem ałe ambicje. Chcieli napraw ić społeczeństwo: jego obyczaje i jego in stytucje polityczne, ale bez zm iany ustrojow ych podstaw i sto­ sunków klasowych. K ry ty k u jąc zjadliw ie istniejącą rzeczywistość i w y­ mownie ukazując jej nieprawości satyrycy staropolscy i oświeceniowi dążyli jedynie do usunięcia zbyt jaskraw ych nadużyć i niespraw iedli­ wości, a nie do istotniejszych i gruntow nych przekształceń społecz­ nych. Dzieła ich służyły reformie, odgórnej i łagodnej, lecz nie rew o­ lucji, na którą zresztą wówczas w arunków nie było. Stan ten m iał isto­ tne znaczenie dla literackiego kształtu satyr.

Skierow ane one były nie przeciw konkretnym ludziom, lecz przeciw wadom. Bezosobowy czy ponadosobowy adres satyr akcentuje się po­ wszechnie, m ając nieraz na uw adze względy oportunistyczne: represje w ydrw ionych możnych wobec zbyt śmiałego satyryka:

Niechaj satyra będzie w wyrazach ostrożna, Nie m aluje tak osób, że je poznać można,

Lub, co gorsza, w ym ienia. Choć w iersz piszesz gładki, Za takow ą sw aw olę m usisz pójść do k la tk ie.

Nie jest to jednak motyw w yłączny ani też najistotniejszy. Zasada bezosobowości należy do w ażnych cech gatunkowych satyry. W yraźnie

e F. K. D m o c h o w s k i , S ztu ka ry m otw órcza. Opracował S. P i e t r a s z k o . W rocław 1956, s. 57 (II, 283—286). „B iblioteka Narodowa”, I, 158. Podobnym oba­ w om dał w yraz N a r u s z e w i c z w satyrze Szlachetność (169—170).

(7)

stw ierdził to Dmochowski w Sztuce rymotwórczej, przytoczywszy uprzednio autorytatyw ne wypowiedzi Naruszewicza i Krasickiego:

„Satyra w szczególności nikom u nie łaje, Czołem bije osobom, gani obyczaje”.

„Satyra prawdę m ówi, w zględów się wyrzeka, Wielbi urząd, czci króla, lecz sądzi człow ieka”. Satyra w ścisłej z cnotą zostając przyjaźni, Błędy ludzkie w ytyka, lecz ludzi nie drażni.

Ten prawdziwy duch satyr, ta pierwszej treść próby: Szydzić z wad, karcić błędy, oszczędzać osoby ".

Tak sformułowana norm a poetycka odpowiadała um iarkowanym tendencjom reform atorskim , służyła zaś próbom wychowania i prze­ konania społeczeństwa, zjednania dla reform y osób znaczących i w y­ bitnych, a nie potępieniu i zdyskredytow aniu winowajców. P rzy jej pomocy akcentowano społeczny zasięg i etyczny w alor saty r oraz za­ pobiegano utożsam ieniu ich z paszkwilami. Miała ona wszakże i este­ tyczne korzenie: uznawszy typizację jako metodę najlepiej prowadzącą do odtworzenia praw dy o rzeczywistości, pozwalającą „na ujęcie zja­ wisk powszechnych bez ryzyka przypadkowości w ynikającej z indy­ w idualizacji” 8, dostrzeżono w paszkwilu, czy w innych typach utw o­ rów krytycznych skierowanych przeciw konkretnym osobom, zagroże­ nie dla tej metody i jej zaprzeczenie.

5. K r y z y s g a w ę d y s a t y r y c z n e j i j e g o ź r ó d ł a . Sa­ ty ry cy i publicyści, propagujący nowe ideały polityczne, obywatelskie czy obyczajowe, musieli się wszakże liczyć z opinią, a przede w szyst­ kim z pozycją szlachty. Uważali, że trzeba szlachtę wychować i prze­ konać, bo od niej przecież zależało zaaprobowanie postulatów i powo­ dzenie reform y. Na tym polegała logika i konsekw encja wszelkich dawniejszych poczynań reform atorskich, dokonyw anych na gruncie niezmienionych stosunków społecznych i klasowych oraz przy respekto­ w aniu upraw nień i przyw ilejów stanu panującego. Nie było co praw da siły, która chciałaby taką reform ę, w ielką odnowę, przeprowadzić w brew woli i potędze szlachty i magnatów. K iedy zaś taka siła ujaw niła się na widowni historycznej, a był nią lud rew olucyjnej, powstańczej W ar­ szawy, wówczas eufem istyczna i w znacznej m ierze abstrakcyjna sa­ ty ra stała się nieprzydatna, zbędna. Samo życie przezwyciężyło w yro- zumowane reguły estetyczne. Zdrajców i wrogów narodu chłostano i piętnowano paszkwilem, pociągano do o s o b i s t e j odpowiedzial­ ności przed try bu n ał literacki, nim jeszcze stanęli przed sądem.

7 D m o c h o w s k i , op. cit., s. 50 (II, 189—196).

8 Z. G o l i ń s k i , w stęp do: I. K r a s i c k i , S a ty r y i listy. W rocław—K raków 1958, s. XV. „Biblioteka Narodowa”, I, 169.

(8)

WARSZTAT SATYRYCZNY NARUSZEWICZA 1 7

Zasada bezosobowości saty ry nie jest wynalazkiem „oświeconych”, choć ci ją gorliwie podkreślali. Już bowiem Krzysztof Opaliński w poł. w. XVII, powołując się „na w okacyją chrześcijańską, która [...] za­ kazuje szczypać Cudzej sław y”, deklarow ał się:

A przeto m ianow ać nikogo Nie m yślę, ani to mam w intencyfi] mojej N otow ać osób; raczej obyczaje, które

Pow szechnie zepsowane — tym życzę n a p r a w y 9.

Swoje zadania, jak również cel w łasnej działalności pisarskiej, fo r­ mułował Opaliński następująco:

Napomnieć albo przestrzec — to m oja powinność. Poprawi się kto, dobrze, nie poprawi, przecię Nie w e mnie bądzie w ina, ale w nimże samym. O, jako siła zyszczę, choćbym znalazł tylko Jednego i drugiego, którego by tknęła Ta moja praca w serce i ze złego dobrym U czyniła człow iekiem lub synem k oron n ym !10

Dosłownie nieomal powtórzył to Naruszewicz w zakończeniu saty ry Szlachetność 11 :

Lubo ja w szczególności nikom u nie łaję, Czołem biję osobom, ganię obyczaje,

Życząc miłej ojczyźnie, by m iasto fircyków

Miała poczciwych ziomków, dzielnych w ojow ników . [2, 171— 174] 12 Jakże inaczej postawił spraw ę Franciszek Zabłocki w wierszu Doniesienie, zachowując naw et konstrukcję wypowiedzi swych po­ przedników oraz mimowolnie p arafrazując ich myśli i zamierzenia:

Jestem teraz w robocie pisania żyw otów

W szystkich naszych łajdaków, szelm ów i huncfotów, Jeśli mi w chęci mojej Bóg pobłogosławi,

To dzieło, spodziewam się, ciekaw ych zabawi.

9 K. O p a l i ń s k i , Satyry. Opracował L. E u s t a c h i e w i c z . W rocław 1953, s. 4—5 (P r z e d m o w a , 27—33). „Biblioteka N arodow a”, I, 147. W szystkie cytaty z S a ty r Opalińskiego oparte zostały na tym w ydaniu.

10 Ibidem, s. 5 (P rze d m o w a , 43—49).

11 Satyry Naruszewicza cytujem y za w ydaniem przygotow anym do druku w „Bibliotece N arodow ej” przez autora n iniejszego studium . Posiada ono układ i num erację pierwszego w ydania zbiorowego (A. N a r u s z e w i c z , Dzieła. T. 3. W arszawa 1778), a w ięc um ieszcza poszczególne utw ory w następującej kolejności: Do Jacka Ogrodźkiego; 1) S e k r e t ; 2) Szlachetność; 3) G łu pstw o; 4) W iek zepsuty; 5) Pochlebstwo; 6) C hudy literat; 7) Re du ty; 8) Małżeństwo.

Przy lokalizacji cytatów liczba przed przecinkiem w skazuje satyrę, liczba po przecinku — wiersze.

12 Zob. rów nież początkowe w iersze satyry Pochlebstwo.

(9)

Przezacna pow szechności! 2 y cz mi w tym w ytrw ania, Do czego m iłość m ojej ojczyzny m nie skłania, Ja zaś w tenczas skuteczną pochlubię się pracą, Gdy się z w styd u choć jeden obwiesi la d a c o 13.

Inna epoka i inna atm osfera zrodziła te słowa i zasady. Odmienne też cele przyśw iecały ówczesnej satyrze, która była literackim w yra­ zem, a równocześnie narzędziem walki, nie zaś niezbyt obowiązującej m oralizacji. D ydaktyka straciła rację b y tu w czasach, gdy jedynym skutecznym lekarstw em m ogły być szubienice, nie kazania.

S atyra przeżyła się nie tylko zresztą ze względów politycznych. Zbędna się stała rów nież jako tw ór artystyczny. M iarą rozw oju i do­ skonalenia się saty ry je st w yzbyw anie się przez nią elem entów dy­ daktycznych i m oralizatorskich. Równocześnie jednak zupełne ich w y­ kluczenie pozbawiło saty rę jednej z cech konstytutyw nych oraz .przy­ czyniało się do przekształcenia jej w nową, odmienną jakość literacką. F unkcję realistycznego odtw orzenia rzeczywistości przejęły teraz inne ty p y utw orów : anegdota, gaw ęda obyczajowa czy wreszcie powieść. Ich rozkw it zdezaktualizow ał i pod tym względem satyrę 14.

II

6. F o r m y p o d a w c z e . D i a l o g . W ew nętrzna organizacja ma­ teriału językowego i literackiego satyr Naruszewicza uzależniona jest w znacznej m ierze od ich gatunkowego ch arak teru i stru ktu ralny ch właściwości. Te ostatnie narzuciły im przede w szystkim, podobnie jak większości analogicznych utw orów staropolskich i oświeceniowych, tok monologu, z rzad ka urozm aicany przez w staw ki dialogowe, wzboga­ cony jednakże przez poetyckie w alory tekstu: zagęszczenie epickich epizodów i ch arak tery sty k postaci oraz lapidarność wypowiedzi. Reali­ zuje się on w k onkretnych w ypadkach w formie pochodzącego bezpo­ średnio od au tora 15 w ykładu m oralistycznego (np. W iek zepsuty), prze­ 18 Poezja polskiego Oświecenia. Antologia. Opracował J. К o 11. Warszawa 1956, s. 327.

14 Zob. także uw agi K l e i n e r a , op. cit., s. 74.

15 M ówiąc o autorze nie m am y na m yśli konkretnego i jednostkow ego p isa­ rza, lecz specjalną konstru kcję literacką w yposażoną w upraw nienia i w ła śc i­ w ości twórcy, głoszącą jego in dyw id ualne i społeczne oceny, poglądy, dążenia. Tę to konstrukcję „autor na m ocy cichej um ow y z czytelnikiem pozwala częścio­ w o zidentyfikow ać ze sobą” (D. H o p e n s z t a n d , „S a t y r y ” Krasickiego. (Próba

morfologii i s e m a n t y k i ). W pracy zbiorowej: S ty li s ty k a te oretyczn a w Polsce.

W arszawa 1946, s. 338). Od strony językow ej jest ona określona przez specjalne form y gram atyczne czasow nika i zaimka, stanow i zaś literacką obiektyw izację podm iotu twórczego. Sprawa ta szerzej została om ówiona w pracy: S. G r z e s z

(10)

-WARSZTAT SATYRYCZNY NARUSZEW ICZA 19

mówienia (np. Szlachetność) czy n arracji (np. Pochlebstwo) oraz kon­ stru k cji pokrew nych lub mieszanych.

Dialog zajm uje w analizowanych satyrach pozycję zdecydowanie drugorzędną. Samodzielnie, a więc nie w ram ach relacji autorskiej, pojawia się on tylko sporadycznie (początek Chudego literata, Małżeń­ stwo), ale naw et i w tedy ograniczony jest w łaściw ie do prostego ze­ staw ienia dwóch monologów — kazań, jak je jednoznacznie sam N a­ ruszewicz określa (jedna z postaci dialogu w satyrze Małżeństwo, re­ prezentująca osobę „autora”, w ten w łaśnie ironiczny sposób kw ituje przydługi wywód swego partnera: „Niechże i ja kaznodziei Kazaniem za kazanie odpowiem z kolei” ; 8, 115— 116).

Częściej za to w ystępują, na ogół jednak krótkie, dialogi przyto­ czone w obrębie n arracji autorskiej. Można je podzielić na dwie grupy, w zależności od tego, czy w rozmowie bierze udział sam n arrato r, czy też relacjonuje on zasłyszany, rzekomy czy rzeczyw isty — to rzecz tu bez znaczenia, dyskurs osób trzecich. Możliwość pierw sza jest tylko form alną odmianą monologu i ma charak ter podw ójnego niejako przy­ toczenia: najpierw słów własnych autora, potem odpowiedzi współroz- mówcy (zob. np. 3, 134— 148) lub też w odw rotnej kolejności (np. 5, 5—32). Łatwo też ów pozorny dialog unicestwić, a to wówczas, gdy jeden z jego członów nie zostanie podany w form ie wyodrębnionego z k onturu n arracji cytatu, lecz po prostu streszczony przez re fe ru ją ­ cego spraw ę „auto ra” (zob. np. 3, 159— 162).

N iew ątpliw ie bardziej atrakcyjny pod w zględem literackim jest drugi typ dialogu, reprezentow any w satyrach N aruszewicza głównie przez znaną rozmowę prowincjonalnego am atora nowości w ydaw ni­ czych z w arszaw skim księgarzem w C hudym literacie. W tym fragm en­ cie żywioł dialogowy jest spośród analizow anych utw orów w ogóle n aj­ silniejszy. Równocześnie jednak tu w łaśnie ukazują się wyraziście niedostatki tej form y w satyrach, które prow adzą naw et do spaczenia samej postaci krytykow anego Sarm aty i pow odują jej w ew nętrzne nie­ konsekwencje. W ypowiada on bowiem opinie, które pow inny być częścią autorskiego monologu, oceniającego i osądzającego surowo rzeczywi­ stość, a bynajm niej nie są typowe dla w ydrw iw anego przez N arusze­ wicza zacofania i wstecznictw a braci szlachty. N iektóre kom entarze, jakim i o patruje zagorzały czytelnik kalendarzy i zw olennik K adłubko­ wych baśni proponowane przez sprzedawcę książki, w ystaw iają mu wcale odmienne od zamierzonego przez saty ry ka świadectwo. Jakże bo-c z u к, O „Satyrabo-ch” K r zyszto fa Opalińskiego. Próba sy n te zy . Wrobo-cław 1961, s. 211—212. „Studia Staropolskie”, 8. Zob. rów nież: W. K a y s e r , Powstanie i k r y z y s powieści nowoczesnej. „Przegląd H u m an istyczn y”, 1960, nr 1, s. 61—89.—

(11)

wiem odpowiada patriotycznej i krytycznej wobec szlachty postawie ideologów Oświecenia ocena książki, ,,co ty tu ł Przyjaźń ma patryjoty- czna”, ocena najdziw aczniej brzmiąca w ustach „podstolego wendeń- skiego”, gotowego zerw ać sejm z powodu pominięcia jego nazwiska w spisie urzędników szlacheckich.

„Musi to być szalbierstwo; .teraz patryjotą Ten tylko, co do siebie zew sząd garnie złoto. M iłość dobra ojczyzny w księgach tylko stoi; K ażdy się w sobie kocha i o siebie boi, Żeby mu kordon jakiej nie zagarnął w ioski,

W aląc w reszcie na króla i w iny, i troski. [6, 133—138]

Nie potrafił więc Naruszewicz wyeliminować bez reszty elementów monologu n a r r a to r a 16 naw et z tego najbardziej „dialogowego” frag­ m entu satyr, przez co mimowolnie zatarł jednoznaczność krytykow anej postaci — uosobienia tępoty i szlacheckiego obskurantyzm u.

7. M o n o l o g a u t o r s k i i j e g o r o d z a j e . P róby literac­ kiego uaktyw nienia oraz urozmaicenia monologu poszły w satyrach Naruszewicza w odm iennym kieru nk u i polegają głównie na w yzyska­ niu w ew nętrznych możliwości tej form y. Należą tu przede wszystkim przemówienia, skierow ane do konkretnej, jednostkowej lub typowej, postaci, różne — w łaśnie przez tę swoistą koncentrację i w yraźny adres — od abstrakcyjnego i w istocie rzeczy bezosobowego kazania moralistycznego. Można wyodrębnić trzy rodzaje przemówień. W pierw ­ szym przypadku posiadają one kształt apostrofy lub dedykacji, są zwrócone do rzeczyw istej osoby będącej poza utw orem literackim (np. Do Jacka Ogrodźkiego, 1— 18; 2, 1—4). W pozostałych zaś adresa­ tam i przem ówień są postacie fikcyjne, istniejące jedynie w obrębie da­ nego utw oru i spełniające określone funkcje w jego konstrukcji. Mogą one być pozornie rów norzędnym i p artneram i n arratora, do których ten zw raca się om aw iając jakieś zagadnienie lub charakteryzując poszcze­ gólne zjaw iska (w Redutach taki pseudorozmówca nazyw any jest po im ieniu „m iłym W ałkiem ”, w satyrze Głupstwo określa się go ogólnie jako „zacnego p rzyjaciela”), bądź też obiektami satyrycznych w ycie­ czek autora, atakow anym i bezpośrednio, ze znaczną siłą i gwałtownością (zob. np. 2, 27 n., 45 n.).

O dm iennym i bardziej jeszcze skutecznym środkiem ożywienia mono­ logu są przytoczenia wypowiedzi postaci literackich czy sfingowanych 16 Zob. np. także 6, 113— 116. N iecodzienne jest rów nież oczytanie w yd rw io­ nego szlachcica: dość dobrze orientuje się on w zaw artości i problem atyce n ie ­ których oferow anych mu przez księgarza w ydaw n ictw (zob. 140— 142, 159— 165). Ponadto zaś — celna charakterystyka szlacheckiej lektury w yłączona została z rozm owy, a podana w bezpośredniej w ypow iedzi narratora.

(12)

W ARSZTAT SATYRYCZNY NARUSZEW ICZA 2 1

lub sparodiowanych tekstów. M etoda ta oddała cenne usługi zwłaszcza w Pochlebstwie; przytoczeniam i posługuje się N aruszew icz również i w innych satyrach (zob. np. 6, 51—61, 62—80). Ich w artość i znacze­ nie polega na tym, iż zm ieniają one radykalnie perspektyw ę satyryczną przez dopuszczenie do głosu krytykow anych postaci, które w ten spo­ sób same siebie charakteryzują. N ieuchronną m oralizację i bezbarwność monologu autorskiego zastępują żywszym elem entem paradoksalnego samooskarżenia, przez co w yraźnie zaostrzony zostaje akcent saty ­ ryczny utw oru (zob. 5, 183—212).

Równocześnie zaś, choć w sposób najpew niej przypadkow y i nie za­ mierzony, wprowadził Naruszewicz pewne innow acje w zakresie uży t­ kowania monologu, przez zmodyfikowanie stru k tu ry „abstrakcyjnego ja mówiącego” 17 — literackiego odpowiednika osoby autora. Ten ostatni na ogół w ykłada swoje poglądy, k ry ty k u je różnorodne zjaw iska rzeczy­ wistości, sądzi i potępia, lecz nie ujaw nia własnych, indyw idualnych, konkretnych cech. C harakteryzuje natom iast, z różną rzecz jasna dokładnością, stworzone przez siebie postacie literackie i wyposaża je w określone cechy fizyczne i psychiczne. Jednakże w kilku satyrach N aruszewicza stan ten uległ pew nem u zachwianiu, a to n a skutek swoistego rozdwojenia n a rrato ra — w pełni rep rezen tu jąc rzeczyw i­ stego autora posiada on sporadycznie odsłaniane cechy zobiektyw izow a­ nej postaci literackiej, głównego bohatera utw oru. Co ciekawsze, cechy te traktow ane są przezeń z przym rużeniem oka i z dużą dozą ironii, k tó ra powiększa jeszcze dystans m iędzy żyw ą indyw idualnością autora Naruszew icza a jego literackim w cieleniem i k on kretyzacją (zob. np. 5, 133— 144; 8, 146— 147 18). N arrato r w Redutach odpow iadając na do­ m niem ane przycinki w typie: „Upił się, czy m u w głowie nie dostaje klepki?” — mówi o sobie:

Zdrowym jest, dzięki niebu, na duszy i ciele! Przyznał to mój jurysta w Oculi niedzielę, Gdym fałszow ał dokum ent, że rękę od drżączki Mam w olną do skrobania, a łeb od gorączki. [7, 39—42]

Niepodobna wreszcie rozstrzygnąć, kto rep rezen tu je osobę „au to ra” w C hudym literacie: czy rozpoczynający saty rę ironista, czy też żalący się na literacką mizerię poeta? Z p u n k tu w idzenia s tru k tu ry gram atycz­ nej swoich wypowiedzi obaj m ają jednakow e praw a, używ ając p ie rw ­ szej osoby czasownika. Pod w zględem m erytorycznym zaś chyba żaden 17 Tak nazyw a tę konstrukcję M. R. M a y e n o w a , P o e ty k a opisowa. War­ szawa 1949, s. 145.

18 W tym ostatnim przypadku satyryk m ów i o sobie jakby o kim ś obcym, trzecim .

(13)

z nich 19. N ajpew niej m am y tu do czynienia z początkowym i nie w peł­ ni konsekw entnym stadium w ykształcania się samodzielnego i aktyw ­ nego bohatera utw oru, który przejm ując funkcję abstrakcyjnego „auto­ ra ” pow oduje jego całkowitą eliminację, jak to ma m iejsce w niektó­ rych nowelach satyrycznych Krasickiego, np. w Pijaństwie czy Zonie modnej.

8. K o n s t r u k c j a s a t y r N a r u s z e w i c z a . W bliskim po­ w iązaniu z omówionymi wyżej problem ami form podawczych pozostaje konstrukcja satyr. Je st ona bowiem w znacznym stopniu zdeterm ino­ w ana przez przew agę monologu autorskiego oraz jego zmienne kształty, które to, podobnie jak samodzielne czy przytoczone dialogi, są tej konstrukcji- w ydatnym i i wcale zasadniczymi elementami. Potrzeby dydaktyczne i przerost moralizacji w ykształciły w satyrach budowę luźną, swobodną, analogiczną poniekąd do form oratorskich: kazania czy rozpraw y, w najlepszym zaś razie — gawędy. Dominuje ona rów ­ nież w utw orach Naruszewicza, choć ten jej jednostronność z powodze­ niem próbow ał przełamywać.

M om entem wiążącym, osią konstrukcyjną tego typu satyr jest te­ m at czy zaznaczony w tytule problem, rozpatryw any przy pomocy sze­ regu przykładów lub opisu różnych w ariantów krytykow anego zjawiska, spajany i dopełniany przez m oralistyczny kom entarz i odautorską in­ terp retację i ocenę przedstaw ianych faktów czy charakteryzow anych postaci. B rak też na ogół w yraźniejszych zawęźleń dram atycznych lub m iejsc szczególnie się w yróżniających z toku n arracji czy w ykładu.

Nie je st to zresztą sytuacja bezwyjątkowa. Ograniczoność i m ałą artystyczność konstrukcji takich satyr, jak Szlachetność, W iek zepsuty, Sekret usiłuje Naruszewicz przezwyciężyć już w C hudym literacie. Trudno jednak uznać tę próbę za całkowicie udaną, Chudy literat prezentuje bowiem w ostatecznym rozrachunku zbiór różnorakich ele­ m entów konstrukcyjnych, wartościowszych niew ątpliw ie od bezbarw ­ nego ekspresyw nie kazania, ale też niedostatecznie spojonych i nie podporządkow anych ogólniejszym wymogom przem yślanej kompozycji. Pomimo ich znacznego dynam izmu monolog, tym razem nie autora, lecz uaktyw nionej postaci literackiej, zachowuje swoją nadrzędną pozycję. Po pierw sze dlatego, że ze względów form alnych dialogi i przytoczenia realizują się głównie w jego ram ach, są częściami składowymi mono­ logu; po drugie, że przy pomocy bezpośredniego w ykładu przedstaw ione zostały najw ażniejsze w satyrze sprawy, dotyczące k u ltu ry um ysłow ej,

19 Trudno bow iem w yobrazić sobie Naruszewicza zarówno jako kpiącego na serio z ubóstw a literackiej braci, jak i w sytuacji ulubieńca muz z p ustym jednak żołądkiem i długam i, sypiającego „przy gnojow ym blisko gdzieś P arn asie”

(14)

W ARSZTAT SATYRYCZNY NARUSZEWICZA 2 3

w ykształcenia szlachty oraz pozycji społecznej i m aterialnej literatów . P ry m a t kom entarza obok nieum iejętności skoncentrow ania się na jed­ nym temacie i wielości zagadnień ubocznych, traktow anych m arginal­ nie i na ogół powierzchownie, powoduje, że naw et ta uchodząca za najlepszą saty ra Naruszewicza, pod względem konstrukcji jest bardzo trad ycyjna i mało odkrywcza. Możliwości, jakie przyniosły: zastosowa­ nie dialogu i ciekawa próba zastąpienia „au to ra” przez zobiektywizo­ w anego bohatera literackiego, nie zostały w pełni w ykorzystane.

Również i pozostałe saty ry nie są zupełnie wolne od organicznych w ad Naruszewiczowskiego monologu i skłonności do natrętn eg o dydak­ tyzm u. W ich budowie jednakże można dopatrzeć się pewnego ładu i założonego z góry porządku. K ształtująca konstrukcję tych utw orów zasada ogólna stosunkowo najprostsza jest w M ałżeństwie. gdzie N a­ ruszewicz najbliższy był stworzenia satyrycznej now eli w rodzaju Z o n y modnej. Szczególnie się do tego nadaw ał sam tem at saty ry — niedole podstarzałego męża, tem at znany i opracow any w literatu rach wszystkich czasów i narodów. Ale Naruszewicz postaw ił go n a głowie, nad epikiem jeszcze jedno zwycięstwo odniósł kaznodzieja. Z am iast bo­ w iem opowiedzieć o przykrościach pożycia małżeńskiego i cierpieniach zdradzanego m ałżonka w oparciu o rzeczywiste perypetie bohatera utw oru, satyryk przedstaw ił je tylko jako potencjalnie możliwe. Nie tyle zaś interesow ało go bogactwo nasuw ających się przy tej proble­ m atyce epickich szczegółów i sytuacji, ile okazja do w ysnucia m orali- stycznych, anachronicznych przecież, przestróg pod adresem kandyda­ tów do małżeńskiego stanu.

9. M e t a f o r a n a u s ł u g a c h s a t y r y . Nie przyniósł n ato­ m iast większej szkody, ani w tym stopniu nie zbanalizował utworów, monolog w Pochlebstwie i w Redutach. W jego bowiem ram ach dosko­ nale się mogła zrealizować koncepcja artystyczna tych satyr. U pod­ staw ich konstrukcji leży m etafora oraz jej obrazowe i literackie konsekwencje. N adaje to zgoła odm ienny sens i nową m otyw ację tr a ­ dycyjnej technice szeregowania spraw i obrazów.

W Pochlebstwie satyryczna praw da o rzeczywistości polskiej przed­ staw iona została w form ie snu. Stanow i on swoiste dopełnienie zn aj­ dującej się na początku utw oru rozmowy poety z dw orakiem na te ­ m at reakcji osób, które poczuły się dotknięte satyram i, oraz jest złośli­ w ą i drw iącą odpowiedzią satyryka na ich pogróżki. Pozwolił zaś N a­ ruszewiczowi na literacką deform ację i m odyfikację realiów politycz­ nych i obyczajowych zgodnie z praw am i m etaforyki i dziwności snu, co, przy pełnym zachowaniu ich w artości poznawczych, spotęgowało efekt artystyczny — poprzez pogłębienie i uaktyw nienie elementów parodystycznych i groteskowych. Treścią tego snu, a zarazem podsta­

(15)

wowym m otywem konstrukcyjnym , jest w ędrów ka „au to ra” w tow a­ rzystw ie P raw dy po barokow ej krainie pochlebców, k tórej opis układa się w ironiczną „geografię” pochlebstwa i jego różnorodnych objawów.

W Redutach m etaforykę snu zastąpiły praw a m askaradow ej prze­ bieranki i pochodu. Tym i ostatnim i m otyw uje się przesuw anie po­ szczególnych postaci, zupełnie od siebie niezależnych i nie połączonych żadnym węzłem fabularnym — samodzielnych figurek gorzkiej n aro ­ dowej m askarady. Pierw sze zaś tłum aczyły ich groteskow y wygląd oraz uzasadniały obecność n a satyrycznej scenie. W utw orze N arusze­ wicza, podobnie jak na praw dziw ych redutach, opisywanych tak barw ­ nie i żywo przez Kitowicza, postaciom, reprezentującym pewne typowe w ady społeczne, przysługuje strój i maska, zakryw ające ich prawdziwe oblicze. Rozpierający się w karecie pan — to „istnać gołota”, który puściwszy z w iatrem ojcowski m ajątek dba jedynie, „Jak by daw ną utrzym ać, choć w nędzy fig u rę” (7, 75), „b u tn y ju n ak ” jest skończonym tchórzem, udany pobożniś — lichw iarzem i rozpustnikiem . N ajsilniej­ sze elem enty m askaradowe znajdują się wszakże w opisie orszaku pierw ­ szego m inistra „króla F araona” , w którego skład wchodzą jakby upersonifikow ane gry karciane i różne rodzaje kart, a także, sta­ rym obyczajem literackim , pojęcia abstrakcyjne:

Nędza bosa, bez czapki, w odartym kubraku,

Brudne przeklęctw o, rozpacz z czołem w ziem ię wrytym , Zwada z bindą na głow ie, a okiem podbitym,

W jedw abnych rękaw iczkach złodzieje i zdrajcę,

Podłość w burce, a kłam stw o w m ienionej kita j ce. [7, 192—196]

10. D a l s z e e l e m e n t y k o n s t r u k c j i . P o r t r e t y s a t y ­ r y c z n e . Rysem charakterystycznym i znam ieniem retoryczności sa­ ty r je st brak kondensacji problem owej i artystycznej koncentracji, roz­ gadanie i nużące m oralizatorstw o. S tarał się Naruszewicz ogarnąć w swoich utw orach jak najw iększą ilość spraw, a jeśli nie mógł lub nie chciał ich szerzej opracować, w form ie charakterystyki postaci bądź też ogólnego omówienia, zadowalał się samym zasygnalizowaniem kwestii, w y l i c z e n i e m . Wzbogacało ono niew ątpliw ie problem atykę satyr, ale też poniekąd spłycało. Je st równocześnie wyliczenie istotnym elem entem w konstrukcji satyr, w ypełniającym luki n arracji i rozbu­ dow ującym perspektyw y satyrycznej kry ty ki. Tak np. w ymieniwszy i opisawszy różne objaw y i rodzaje głupstw a i ludzkiej głupoty N aru ­ szewicz dodaje dla zam knięcia kw estii:

Głupi, kto się bez serca i bez sił junaczy, Kto języka nie um ie, a k siążki tłum aczy, Kto dobiera nie podług stanu sw ego żony, Bo albo sam gryźć m usi, albo być gryziony,

(16)

W ARSZTAT SATYRYCZNY NARUSZEWICZA 2 5

Kto z kości zysku szuka, z kart fortunę kleci, Bo co mu z w iatrem przyszło, to z w iatrem uleci. Głupi, kto chce m ieć kredyt przez same w ykręty, Komu buczno w czuprynie, chocia zimno w pięty. Głupi, kto z w ydatkam i przychodu nie mierzy,

Kto się leda czym trwoży, leda czemu w ierzy [3, 167—176]20 W alory poetyckie tej techniki, powiązanej niejednokrotnie z p ara- lelizmem składniowym, polegają na szybkości zmiany przedm iotu k ry ­ tycznej czy ironicznej obserwacji, lapidarności językowej i skrótowo- ści oraz na osiąganiu przy jej pomocy nam iastki pointy satyrycznej. Wyliczenie jest w ogóle w ażnym środkiem w arsztatu satyrycznego N a­ ruszewicza, o czym będzie się jeszcze mówić osobno, odgrywa zaś istot­ ną rolę w charakterystyce postaci.

Na ukształtow aniu portretów satyrycznych bohaterów, będących najbardziej w ydatnym i i literacko aktyw nym i elem entam i konstrukcji, zaważyły głównie dw a czynniki: retoryczność monologu autorskiego, powodująca statyczność postaci scharakteryzow anych bezpośrednio, oraz dążenie do uzyskania sylw etki jak najbardziej ogólnej, przesadnie sty ­ pizowanej, co elim inuje elem enty jednostkowe, zindywidualizowane, bogate w szczegóły realistyczne, k tó re były najżywszą w artością sa­ ty ry staropolskiej. Liczne w satyrach Naruszewicza charakterystyki p o sta c i21 są pod względem budow y na ogół do siebie podobne, oparto je zaś na zasadzie w yliczenia cech rzeczywistych lub k arykaturalnych czy ew entualnie opisu oderw anych, niekiedy naw et groteskowych, czyn­ ności. B yw ają rów nież w satyrach charakterystyki znacznie rozbudo­ wane, jednak nie poprzez dynam izację postaci i włączenie jej w jakąś epicką akcję, choćby tylko w zakresie scenki obyczajowej, lecz w d ro ­ dze statycznego, ilościowego pomnożenia cech. Jedna z celniejszych, choć w satyrze od wieków zadomowiona, jest postać zawadiaki i tchó­ rza, odm iana głośnego „rycerza sam ochw ała”. Wzbogacił ją wszakże Na­ ruszewicz w ry sy odpowiadające potrzebom politycznym epoki i w ła­ snym zapatryw aniom ideowym.

Czy w idzisz, jako za nim buczny junak czesze, Mars z oczu jak ze skałki skry w ojenne krzesze, Strach mu po lew ej ręce, a rozbój po prawej: Pew nie się do w alecznej zabiera rozprawy. Dał parol pod M arymont, ni ustąpi kęsa, Póki się przeciwnego nie narąbie mięsa. Sierdzisty to bohater i niezw yciężony!

W idziałem, kiedy błotem z dachu gonił wrony,

20 I tak dalej, w tym sam ym sposobie aż do w iersza 193.

(17)

Żyd mu z drogi ustąpił, a jak ciął bułatem ,

Sto głów spadło pokrzyw nych pod jego palcatem. Jedną krysę od konw i nosi — znak pijaczy, Drugą wziął, gdy w łosien ie rw ał z ogona klaczy [...] Mina gęsta, a serce... chyba przyjdzie kiedy

Bezbronne na sejm iku uganiać czeredy Albo krzesać szabelką na ulicy, póki

Z runtem kozozaciężnym nie nadejdą kruki. Przy kuflu za ojczyznę łba nadstaw ia chutnie,

Gotów umrzeć. A czemu? Że mu nikt nie utnie. [7, 123—134, 139—144J Z pasją człowieka oświeconego tropi Naruszewicz objaw y ciemnoty i fanatyzm u. Z pogardą odnosi się do hipokrytów i obłudników, „liży- obrazków i nabożniczków”, jak ich dosadnie określała daw na satyra, któ­ rzy pozorną religijnością zasłaniają grube łajdactw a. Tak np. w redu­ towej szopce przesuw a się i taka postać, będąca wprawdzie schema­ tyczną, lecz w łaśnie może dlatego św ietną przez swoją groteskowość, syntezą inkrym inow anej postawy:

Owoż się na ulicy słodko z m nichem w ita I w szkaplerz go całuje: jest to hipokryta, Jaki mógł być na św iecie; że księdza Dryganta Często w inkiem podsycił, obił predykanta,

U topił dwie czarownic, a w ierzy w upiory, Gmin mu za życia św iętych wyrządza honory. Bodaj tym że, co postać, m yśl chodziła tokiem, Oczy nie szły za niebem , ręce za tłum okiem ! Słyszałem , jako sypie na klasztor jałmużny, A drzwi każe zamykać, będąc kupcom dłużny. Na jednych liczy gałkach procent i pacierze, D ziesięć zdrowych, a od sum po piętnaście bierze. Szarga sław ę bliźniego zaraz po koronce,

Gorszy się, a sam w cudzej kw erenduje żonce. Piątek suszył o grzankach, pił jak byk w niedzielę,

W w ieczór był na N alew kach, a rano w kościele. [7, 199—214]

11. J ę z y k s a t y r . N ajaktyw niejsze źródło ekspresji satyrycznej tkw i w samym języku omawianych utworów. Analiza stylistycznych elem entów w arsztatu poetyckiego Naruszewicza w tym zakresie ma istotne, by nie powiedzieć: podstawowe, znaczenie nie tylko jednak z tego tytułu. Dające się opisać w kategoriach lingwistycznych i styli­ stycznych użytkowane w satyrach środki w yrazu stanowią w głównej mierze o ich charakterze artystycznym . Z jednej strony naw iązują one szczególnie mocno i wyraziście do trad y cji staropolskiej, i to naw iąza­ nie ma niew ątpliw y aspekt program owy. Z drugiej zaś cechuje je dąż­ ność do unowocześnienia, odnowienia na starej podstawie oraz wzbo­ gacenia istniejącego zasobu środków form alnych. Stan ten w pełni o d ­ powiada ogólnym tendencjom i całokształtow i poetyki Naruszewicza,

(18)

W ARSZTAT SATYRYCZNY NARUSZEWICZA 2 7

poetyki odrębnej i swoistej na tle klasycyzującej produkcji literackiej późniejszego Oświecenia, skutecznie zaś odróżniającej twórczość biskupa koadiutora smoleńskiego i jego uczniów od w ykw intnej muzy Ignacego Krasickiego. Oczywiście w przypadku utw orów o sprecyzowanym obli­ czu ideowym i gatunkowym , o w yraźnej funkcji społecznej i a rty ­ stycznej, jakim i są satyry, te ogólne tendencje poetyki ich autora zostały w pewien sposób zm odyfikowane przez w ybór i zagęszczenie odpowiednich i przydatnych tu form i stru k tu r językowych. Tak więc w problem atyce językowej k ry je się bez w ątpienia klucz do u sta­ lenia cech konstytutyw nych artyzm u Naruszewicza oraz określania m iej­ sca jego satyr w rozw oju saty ry staropolskiej i oświeceniowej, odręb­ ności wreszcie jego pozycji poetyckiej.

W ielbiciele i k ry ty cy Naruszewicza jednogłośnie przyznawali, że nikt ze współczesnych nie dorów nał m u w „jędrności”, wyrazistości i do- sadności ję z y k a 22. Dla pierw szych był to dowód wartości poetyckich jego twórczości, dla drugich źródło p retensji i negatyw nych ocen. N a­ leży na spraw ę spojrzeć historycznie. Nie ma bowiem powodu apro­ bować pseudoklasycznego słownika w yrazów zakazanych oraz p u ry - fikatorskich zapędów. Język Naruszewicza, zwłaszcza jego satyr, w y­ rósł z sarm ackiej tradycji, stąd jego rubaszność, drastyczność, obsce- niczność wreszcie. Mogą one zresztą znakomicie służyć satyrze, gw ał­ tow nem u atakow i na obyczaje i moralność współczesnych. W ostatecz­ nym rachunku „grubość” językowa nie jest środkiem specjalnie a rty ­ stycznym i wartościowym. Wspomaga ją jednak organicznie z nią związana obrazowość, bliski związek z potocznością, bystrość obserwacji, ciętość zwrotów, soczystość porównań. Wszystko to nadaje językowi sa­ ty r Naruszewicza jakąś pełnię wymiarów, likw iduje w znacznej m ierze prozaiczność m oralizatorskiej gadaniny w ielu z nich, przybliża do rze­ czywistości i jej spraw, w brew schem aty żującym i typizującym zam ie­ rzeniom autora.

W satyrze Małżeństwo jeden z rozmówców w formie przestrogi ro z­ tacza przed niewczesnym am atorem małżeńskich rozkoszy takie oto ponure perspektyw y przyszłości:

Więc będąc pod jej prawem , m usisz na skinienie W szytko czynić, jak chłopiec, swojej miłej żenie.

Inaczej byś usłyszał od niej co godzina, Żeś stary, krucza strawa, próchno i zdechlina, Brodaty jako prorok, żeś jej św iat zawiązał, I innych słów , jakich by w yliczyć nie zdążał S ł o w n i k N a r u s z e w i c z a 23. [8, 141—147] 22 Zob. Z g o r z e l s k i , op. cit., s. 117— 125.

23 Przew yższył N aruszew icza w piętrzeniu m akabrycznych i obelżyw ych w y zw isk jedynie chyba K. O p a l i ń s k i , który w analogicznej sytuacji roztacza

(19)

Dostrzegł więc naw et sam poeta tę szczególną właściwość swego w arsztatu. Rzeczywiście bowiem słow nictwu satyrycznem u, bogatemu w synonimy, z zadziw iającą swobodą piętrzącem u obelżywe określenia, przypada wśród środków ekspresji znaczna rola. Nie znaczy to jednak bynajm niej, by upośledzone zostały przez to inne elem enty językowe, morfologiczne z jednej, a składniowe z drugiej strony. Od tych pierw ­ szych też w ypada rozpocząć system atyczny przegląd.

12. D e m i n u t i v a i i n n e f o r m y s ł o w o t w ó r c z e . Wśród tradycyjnych środków satyrycznych wymienić można zdrobnienia. Ta kategoria gram atyczna, bardzo rozpowszechniona na terenie języka pol­ skiego, zarówno ze względów strukturalnych, jak i znaczeniowych przydatna jest szczególnie do w yrażenia ironicznej dezaprobaty, d rw in y czy pogardy.

Z tym w szystk im , chciałbym nieco m ieć dowodów pewnych, Czy w ow ym lat ubiegłych i w iek ów obrocie

Mam ufać tw ych babulek nieskażonej cnocie? Że jak są w sztuczkach sw oich kobietki m isterne, B yły zaw sze poczciw e i m ężyczkom wierne? Czy ta krew , co się m łyńcem po tw ych żyłkach w ije, Przez czyste przechodziła zaw sze Lukrecyje,

Ni tam jaki zuchw alec z pachołków szeregu

Przerwał jej w zacnych dziadach szlachetnego biegu? [2, 104— 112] P om niejszając wagę spraw czy przedm iotów są dem inutyw y n a tu ra l­ nym narzędziem k ary k atu ry . Zadufany w potędze swego rodu i m a­ jątku m agnat nazw any je st „bożkiem” (2, 17 i 159), zwracać się doń należy „z niziuchnym ukłonem ” (90). Pseudofilozofa określa N arusze­ wicz obelżywym m ianem „m ędrka” (3, 78), próżniaka w yjaw iającego „dla m arnego zysku” cudze sekrety, aby przypodobać się w ten spo­ sób innym , nazyw a „chudym poehlebniczkiem” (1, 29), sprytną żonę — „kochaneczką” (8, 150). Karierowicz, który „Wczoraj był rojalistą, dziś republikantem ”, zm ienia poglądy polityczne, chwali dwór, bo „jezuic­ kiej chce m u się wioseczki” (7, .232). Rzadko zdarza się, aby „który z młodzi szlachetnej końskie cisnął schaby”, za to „Rozpieszczone cia- łeczko utłacza k a re ty ” (7, 275).

przed bezzębnym kandydatem do m ałżeńskiego stanu takie oto p erspektyw y' „słow n ika” m łodej a posażnej żony:

[...] coraz w ym ów ki P otyk ać cię w ięc będą: żeś ustał, chudzina,

Że śm ierdzisz trupem zgniłym i że -ć z nosa ciecze, Że oczy oparzyste u staw icznie płaczą,

Że zębów w gębie nie masz, żeś grzyb na pół zgniły, Żeś w m iłości oziębły. [I, 4, 34— 39].

(20)

W ARSZTAT SATYRYCZNY NARUSZEWICZA 2 9

D em inutyw y służą niekiedy do pogłębienia przeciw ieństw . W gro­ teskowy sposób przy ich pomocy scharakteryzow any został kontrast między ubóstwem „chudych literató w ” a sławą, jaką jedn ają im w spo­ łeczeństwie ich prace. Poeta w praw dzie „Szeląga nie m a w wacku, a długów po uszy”, ale uw ażany jest za „ozdobę narodu, pszczółkę pełną plonu Cukrowego, pieszczotę, oczko Helikonu, K w iatka, perłę, kanarka, słońce polskiej ziemi” (6, 10— 15). Z aw arta w ty m fragm en­ cie ironia odnosi się zarówno do losu literackiej braci, jak i do społe­ czeństwa nie mającego zrozum ienia dla jej potrzeb.

Zdrobnienia byw ają również w satyrach pogłosem sielankowego sentym entalizm u; oznaczają wówczas w pełni pozytywny, uczuciowy stosunek autora wobec opisywanych spraw czy zjawisk. Otoczenie króla nazwane jest „w ierną czeladką” (Do Jacka Ogrodzkiego, 12), uciskany chłop zawsze jest „ubogim km iotkiem ” (2, 163; 3, 157), zoil „Bierze pracownych piórek dzieła na przetak i” (3, 38) itd. Niesprawiedliwość i nierówność społeczną obrazuje naciągany i w yszukiw any kontrast:

Na w ysokich zbyt drzewach złote jabłka siedzą: Krucy je tylk o sprośni a sroki objedzą,

Tucząc brzuchy pięknym i darami ładow ne,

A pod nim i mrą głodem m rów eczki pracowne. [4, 51—54]

Wprost przeciw staw nym środkiem językowym , nie tak już może subtelnym, ale za to bardziej dosadnym, są zgrubienia (w sensie gra­ matycznym, augm entativa), co praw da niezbyt w satyrach liczne. W y­ rażają w sposób spotęgowany drw inę lub pogardę autora: nowomodny filozof który „O dbiera władzę Bogu w ystępnych karania, Piekło b u ­ rzy walecznie, diabły precz rozgania” , nie wie jednak, „co się m arzy w jego w łasnej łbicy” (3, 64); pożałowania godny jest los skąpca, który po śmierci i tak wszystko zostawi, a naw et „zły synal na pogrzeb nie da i szeląga” (144), ubogiemu literatow i „za usługi k rw aw e” Apollo „Dał [...] w nagrodę szkapsko, Pegaza, w łogaw e” (6, 42). Uzyskuje Naruszewicz również przy pomocy zgrubień efekty patetyczne, jak np. w stwierdzeniu, że za czasów daw nych Sarm atów „Były pod ich szabli- skiem nietknięte granice” (7, 158).

Z dalszych zjaw isk z zakresu słow otw órstw a w ym ienić trzeba u ra ­ biane dla celów satyrycznych w yrazy złożone. P rzejęte z poetyki baro­ kowej złożenia są w ogóle specjalnym środkiem poetyckim N arusze­ wicza, nadużyw anym niejednokrotnie w k ary k atu raln y ch a w yśm ie­ w anych przez współczesnych formach. W satyrach w y stęp u ją one sto­ sunkowo rzadziej, w form acjach dość pospolitych i potocznych. P r z y ­ stosowane do spełnienia funkcji satyrycznych, są podobnie jak dem inu­ tyw y narzędziem ironii czy szyderstw a, m ają przew ażnie ch arak ter obel­

(21)

żywego epitetu, którego siła spotęgowana jest przez syntetyczność i lapidarność w yrażenia. Sługę „nie do usługi”, lecz p arad y nazywa Naruszewicz „darm ostojem ” (2, 154), obłudnego hipokrytę — „gryzi- pacierzem” (3, 14). Przytoczyć można i inne podobne określenia: tibi- solka (1, 128), pasibrzuch (6, 63), smażywiecheć (7, 61), łuszczyboche- nek (69) 24.

Znaczniejszy jeszcze elem ent żartu słowotwórczego znajduje w n a­ zwach czy nazwiskach znaczących, utw orzonych ad hoc, o ironicznym czy naw et obelżywym, jak w przypadku owego księdza D ryganta (7, 201), wydźwięku. B yły one bardzo modne w literatu rze oświece­ niowej, opierały się zaś na rozległej tradycji staropolskiej. N azw y te odgryw ają np. ciekawą rolę w charakterystyce postaci rozrzutnika żyjącego na kredyt i za pożyczone pieniądze:

Teraz się przy nim tylko został klucz Hołysze,

Wioseczka Pożyczanka z karczmą Nieoddajem, [7, 64—65]

13. „ S ł o w n i k N a r u s z e w i c z a”. • Ale i bez tw orzenia nowych określeń um iał N aruszewicz w ybornie wyzyskiwać dla celów satyrycz­ nych istniejące zasoby językowe. N iew yczerpany jest w pomysłowości zwłaszcza w przypadku w yrazów suponujących od razu form ą i zna­ czeniem emocjonalne stanow isko autora, a więc różnorodnych wyzwisk, przekleństw, połajanek. Szczególnie napastliw e i drastyczne są one tam, gdzie chodzi autorow i o skontrastow anie w ysokich o sobie m nie­ m ań rozpróżniaczonych paniczyków czy butnych m agnatów — z ich rzeczywistą wartością. Do jednego z takich zwraca się poeta w satyrze Szlachetność:

Próżno tedy, w ysokim pyszny urodzeniem,

Pod tych im ion przezacnych gnuśny drzem iesz cieniem , Próżno się w cnoty przodków chcesz przybierać jaśnie — Sny to są w oczach m oich i nikczem ne baśnie.

W iesz-że, k toś jest? Oto: łgarz, bezecny przechera, Pijak, obłudnik, pieniacz, tchórz, m arny kostera, Zwodnik, istn y m ózgow iec, niew art chw ały kąska, I ze pnia szlachetnego spróchniała gałązka. [2, 79—86]

Również charakterystyczny dla iście sarmackiego tem peram entu satyrycznego N aruszew icza jest inn y fragm ent cytowanego utw oru, w którym dowodzi on, że dawność i w spaniałość rodu nie m ają żadnych wartości, jeśli nie potw ierdzają szlachetności pochodzenia godne po­ stępki i obyczaje:

24 Żartobliwie m ów i N a r u s z e w i c z rów nież o „chęciach w iatropłochych” (3, 196) i „ruńcie kozozaciężnym ” (7, 142).

(22)

W ARSZTAT SATYRYCZNY NARUSZEW ICZA 3 1

Lecz choćbyś i od Lecha prostym w yszedł ciągiem, Jeśliś pustym św istakiem , nieciosanym drągiem, Jeśli twój dwór pochlebcy, a rada zw odnicy, Jeśli m iasto odźwiernych strzegą w rót dłużnicy, Jeśli tw e im ie słyn ie niepięknie przed św iatem , Żeś zdrajcą, żeś bluźniercą, w szetecznym gam ratem — Z tych sam ych, których hańbisz przez życie niegodne, Będziesz m iał przeciw sobie św iadki niezaw odne, [2, 69—76] Rubaszne i nieoględne słownictwo, zw roty i w yrażenia niekiedy obrazowe, a nierzadko w ulgarne, w yrażając dobitnie emocjonalne za­ angażowanie satyryka i jego głęboką niechęć czy pogardę wobec in k r y ­ m inow anych postaci, posiadają pew ną w artość i z innych względów. Z aw ierają one częstokroć pew ien ładunek m etafory, n atu raln ej w ję ­ zyku potocznym, która przez swoją syntetyczność elim inuje szerokie i m ało artystyczne omówienia poszczególnych kwestii, potęgując i w ten sposób lapidarność stylu satyr. Przytoczm y nieco oderwanych przykładów :

B y co złapał lub lizał na cudzym półm isku [1, 30]; pomów z kowalem , B y ci gębę łokciow ym zagw oździł bratnalem. P ew n e na św ierzb lekarstw o [41— —43]; w oczy [...] m itrą chluśnie I w yjeżdża na popis [2, 6— 7]; w zniósłszy nos do góry [21]; len iw y marcha [41]; lada szarganiec [129]; po stokroć godniejszym jest, aby K lektał w szpitalu m iedzy sw arliw ym i baby [3, 3—4]; Marga [...] językam i [14]; Legać m u tylko w betach [28]; A by tam, bies w ie jakie, m ow y rozpościerał, A słuchającym gęb y tęsk liw e rozdzierał [31—32]; choć m u się w m ózgowni lęgną ślepow rony [34]; choć m u wierzgać u fary na pniu m iedzy żaki [37]; Już na w szystk ich obrazach polizał pokosty, P o­ dziuraw ił łysiną cerkiew ne pomosty [43—44]; N iew dzięczny dobrodziejom, którzy go z barłogu D źw ignąw szy [47—48]; każdego oszczeka [52]; Na w sz y st­ kie stany płytkim targa się ozorem [54]; Aby tylk o brzuch tuczył, a n ie ­ cnoty płodził [68]; w yśm iardłe babsko bierze dla in traty [180]; co się pierw ej lizał [4, 63]; k ulfon [się] srodze dąsa, Że mu pisząc zawadził piórem koło wąsa. Ów łysak, co mu z fig ló w już w yprzała pałka, Grozi za swą ły sin ę pozw em do marszałka [5, 11— 14]; z odętym pyskiem [6, 69]; Jeden m om ot a drugi pyskiem diabły straszy [8, 75]; Co przyjm ę, to niecnota albo pijak, abo Z dziewką by się gził tylko, a w archolił z babą [79—80].

14. D w o j a k i e w ł a ś c i w o ś c i s k ł a d n i p o e t y c k i e j s a ­ t y r . W składni satyr N aruszewicza realizu ją się dwie, właściwie sprze­ czne, tendencje. Pierw szą z nich odzwierciedla znacznie posunięta lapi­ darność 25, m ająca istotną wagę dla oceny w artości artystycznych tych utw orów , oraz dążność do nadaw ania w ypowiedzi kształtu jak n a jb a r­ dziej skondensowanego, z jednej strony w form ie retorycznego roz­ członkowania tekstu i rozbicia go na odrębne, w pew nej m ierze nie­ 25 Por. bardzo instru ktyw n e uwagi: M. P i s z c z k o w s k i , Rola składn i w ję z y k u p o e ty c k im A. Naruszewicza. „Sprawozdania z Czynności i Posiedzeń

(23)

spójne ze sobą fragm enty, z drugiej zaś w konstruow anych, ad hoc i na doraźne potrzeby utw oru, aforyzmach, sentencjach, stw ierdzeniach ogólnych, o w alorach refleksji bądź epickiej pointy, a także w użytko­ wanych i adaptowanych przysłowiach. Sięgnijm y do przykładów. Tok składniowy cechuje w satyrach m. in. retoryczne w yodrębnienie i usa­ modzielnienie sensu wypowiedzi zaw artej w poszczególnych wersach. Związek i współzależność syntaktyczna m iędzy w ersam i znacznie w ta ­ kich w ypadkach zostały poluźnione i osłabione.

Interes chytre w cnotę przystroił w ykręty. M ów prawdę, to cię m iedzy postrzygą natręty. Szczery się głupcem zow ie, niew in ny — prostakiem; Hańba żyć m iedzy złym i, a nie zostać takiem. [4, 15—18] Rozum gw ałtem przym usza, by mu ch w alił, co chce; I w ilk znalazł przyczynę, gdy chciał poźrzeć owcę. [23—24]

Pierwej honor za cnotą chodził poufale;

Przekuli w stal w iek złoty p iekielni kowale. [55—56] Nie podlewaj mi cukrem m ąki na pół plewnej: Lepszy nad słodką zdradę n ieprzyjaciel pew ny, Lepsze nad obustronny ołów stalne harty;

Wpadłem w dół słomą kryty, m inąłem otwarty. [7, 239—242] Tego typu wiązania składniowe często łączą się z nagm innym w satyrach wyliczaniem i szeregow aniem problemów:

Śmiej się zewnątrz, a nie czuj i kropli wesela, Bój się od żony w łasnej i od przyjaciela.

Czyń dobrze, a w dzięczności nie odbieraj za to. Służ długo, a żegnaj się na w iek i z zapłatą. Nikomu, co masz w sercu, nie otwieraj cale. Pożyczaj, a potym się prawuj w trybunale. Kochaj bez w zajem ności, pracuj bez nagrody.

Czekaj sądu do śm ierci, nim sw ej dojdziesz szkody. [4, 1—8] Uzyskuje też niekiedy Naruszewicz przy ich pomocy pew ne pod­ kreślenie aforystycznego czy quasi-aforystycznego sensu zdania:

Nie ułudzi mię żadnym marny blask pozorem —

To mi szlachcic, co idzie cnót chw alebnym torem. [2, 47—48] A foryzmy i sentencje, nie zawsze jednak m ające charakter ogólny, lecz przeciwnie — logicznie i organicznie związane z wywodami autora i im podporządkowane, są najw artościow szym środkiem lakonizmu ję­ zykowego satyr. Ze znacznej ich liczby przytoczm y najciekawsze czy też najsłynniejsze:

Nie każdemu się serce człow iecze otwiera:

(24)

WARSZTAT SATYRYCZNY NARUSZEWICZA 3 3

Lecz złośliw a natura do tego nas wiedzie;

Cudze piszem na głazie, a sw oje na ledzie. [3, 127—128] Podłość um ysł osiadła, zysk nikczem ny żądze,

Fraszka Bóg, król, ojczyzna, byłeś m iał pieniądze. [4, 13— 14] N ajpew niejszy to sposób do w szytkiego mienia:

Chciwość, przemoc bez kary, rozum bez sumienia. [7, 121—122] Nikomu nie w ierz, m ówią, a nikt cię nie zdradzi. [8, 51]

Porzućmy tych stoików z cnotą nazbyt ostrą,

I Adama Bóg stw orzył z żoną, a nie z siostrą. [93—94] Często mu zbytnia w olność jarzmo na kark włoży, Chcesz go w olnym uczynić, trzymaj na obroży. [107—108]

Nierzadko w tej form ie ostro w ypowiada poeta istotne tezy poli­ tyczne:

Bo w Polszczę złota w olność pew nych reguł strzeże: Chłopa na pal, panu nic, szlachcica na w ieżę. [2, 165—166] W szystkich chw alim , iż dobrzy, i św ieccy, i księża, Jednak giniem bez skarbu, rządu i oręża. [5, 267—268]

W skazywaliśmy już w dotychczasowych analizach na różnorodne funkcje wyliczeń, zwłaszcza w konstrukcji satyr. Są one poniekąd od­ powiednikiem felietonowych właściwości niektórych z nich, środkiem rozszerzenia pola satyrycznej obserw acji i ataku. Ze składniowego pun ktu widzenia przybierają one najczęściej postać paralelnie, analo­ gicznie zbudowanych zdań, przy czym ów paralelizm, będący jedną z naczelnych zasad kształtujących stru k tu rę syntaktyczną satyr, wielo­ krotnie został jeszcze mocniej zaakcentow any poprzez anaforę. Z pu n­ k tu widzenia artystycznego, paralelizm i anafora, na skutek pewnej związanej z nimi schematyczności oraz konieczności pomieszczenia jakiegoś ładunku treści w ściśle określonym co do długości i budowy odcinku wypowiedzenia, zapew niają w ielu fragm entom satyr lapidar­ ność językową i kondensację myślową. P rzykłady przytaczaliśm y przy różnych okazjach, można je więc w tym m iejscu ograniczyć do dwóch, ale bardzo typowych. W pierw szym w ypadku przy pomocy paralelnego wyliczenia treść fragm entu zostaje niejako w ew nętrznie rozwinięta, w drugim służy ono dopełnieniu omawianego problem u przez dodat­ kowe inform acje i stw ierdzenia. W jednej z licznych charakterystyk fircyka czytamy:

A przecie tak bezw stydną dumą upojony, Że, choć mu się w m ózgow ni lęgną ślepowrony, Choć ledw ie trafi biedny sens z głow y w ylatać, Choć mu kozom ogony, nie rymom, zaplatać,

Cytaty

Powiązane dokumenty

czyć skamieniałości azjatyckiego kuzyna tyranozaura — tarbozaura Tarbosaurus bataar znajdujące się w kolekcji Muzeum Ewolucji PAN, a przywiezione z pustyni Gobi

Do kreowania środowiska wysokiej produktywności, które autorzy artykułu utożsamiają ze środowiskiem pozytywnie oddziałującym na konkurencyjność firm przyczyniają

Stanówka natu- ralna owiec trwa często 1,5 miesiąca, dlatego teŜ znajduje coraz mniejsze zastosowanie praktyczne i jest zastępowana przez sterowanie procesami

osi przechodzącej przez punkt (0,0,0)) zostanie powielony przez płaszczyznę i łącz- nie będą dwa takie punkty (czyli liczebność tej pozy- cji wynosi dwa). Punkt postawiony w

ForecastP(F|sunny)P(F|rainy) good0.80.1 bad0.20.9 UmbrellaWeatherForecastUtility Umbrella take leave.. Weathersunnysunnyrainyrainy Umbrellatakeleavetakeleave

W klasycznej teorii modeli rol˛e rozwa˙za´n dotycz ˛ acych ewentualnych aksjomatów ekstremalnych przej˛eły chyba ustalenia doty- cz ˛ ace m.in.: kategoryczno´sci w mocy

wybranych

Przypuśćmy, że mając dwa termy M i N tworzymy (o ile jest to możliwe) naprzemian coraz dłuższe redukcje lewostronne, a po utworzeniu ko- lejnego reduktu sprawdzamy, czy znajduje