• Nie Znaleziono Wyników

Idea krajobrazu Romana Brandstaettera w peregrynacjach włoskich

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Idea krajobrazu Romana Brandstaettera w peregrynacjach włoskich"

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)

Anna Rzymska

Idea krajobrazu Romana

Brandstaettera w peregrynacjach

włoskich

Prace Literaturoznawcze 3, 111-127

(2)

2015 111-127

An n a Rz y m s k a

UWM w Olsztynie

Id ea k rajob razu R om an a B r a n d sta e tte r a

w p er e g r y n a c ja c h w ło sk ic h

T h e Id ea o f R om an B r a n d sta e tte r ’s L a n d sca p e

in Ita lia n P e r e g r in a tio n s

Słow a k lu czow e: krajobraz, przestrzeń, obraz, artyzm, idea Key words: landscape, space, picture , artistry, idea

Podjęcie te m a tu dotyczącego k ra jo b ra z u w tw órczości B r a n d s ta e tte r a bu dzić m oże p y ta n ie , n a ile j e s t to zasad n e, biorąc pod uw ag ę fa k t, że p ro b le­ m a ty k a t a w b a d a n ia c h b y ła ju ż obecn a1. W ydaje się je d n a k , że j e s t o n a n a tyle złożona, że m o żn a u n ik n ą ć n ieb ezp ieczeń stw a pow ielenia badaw czych ujęć przed m io tu . W sk a zan ie n ie p o ru sz an y ch jeszcze za g a d n ie ń połączonych z istn iejący m i op raco w an iam i te m a tu dotyczącym i w czesnych pow ojennych u tw orów B r a n d s ta e tte r a rz u c a now e św iatło n a c a łą tw órczość p isa rz a . C ho­ dzi m ianow icie o fa k t, że idee i koncepcje pochodzące z n u rtó w m isty k i żydow skiej, p o siadające swoje o dniesienie w jego tw órczości do idei k ra jo b ra ­ zu, ro z p a try w a n e były przed e w szy stk im w jego pow ieści J e zu s z N a za re th u i w K ro n ik a ch A ssy żu . T ym czasem b a d a n ie jego tw órczości z o k re su podróży do W łoch u zm y sław ia fa k t, że w izja k ra jo b ra z u w p isa rstw ie B r a n d s ta e tte ra w łaśn ie w ty m o kresie u zy sk iw a ła w łaściw y k s z ta łt i k ry sta liz o w a ła się in s ta tu n ascendi. C hronologicznie p óźniejsza tw órczość a u to ra , w ty m d łu g o let­ nie p rzy g o to w an ia do n a p is a n ia pow ieści J e zu s z N a za re th u dotyczyły przede w szy stk im d ziedzin h isto rii, egzegezy, teologii, ale w k w e stii p ojm ow ania n atu ry , w ty m fen o m en u Ziem i Św iętej, p isa rz m iał ju ż koncepcję, k tó ra u k sz ta łto w a n a z o sta ła podczas w ielu podróży do Włoch.

T em at dotyczący k ra jo b ra z u w p ereg ry n a cjach w łoskich B r a n d s ta e tte ra w pisuje się w eu ro p ejsk i n u r t jego biografii i twórczości. P is a rz zn a ł języ ki klasyczne. P rzez o k res dwóch la t p rzeb yw ał w P a ry ż u (1929-31). Podróżow ał

1 W książce Ryszarda Zajączkowskiego tematyce tej poświęcony został podrozdział: Mi­ sterium krajobrazów w rozdziale II Horyzont trzech kultur. Zob. R. Zajączkowski, Pisarz i wyznawca. W kręgu twórczości Romana Brandstaettera, Lublin 2009, s. 121-125.

(3)

do G recji i Turcji (1935). W ojnę spędził w Ziem i Św iętej. P a le sty n ę opuści! w 1946 ro k u i p ra w ie dw a l a t a m ieszk a ł w Rzym ie. W 1948 ro k u w rócił do P olski, ale do W łoch w ielo k ro tn ie podróżow ał. Jeg o liry k i z pobytów we W łoszech d ato w a n e s ą n a la ta : 1957, 1960, 1963, 1965.

W n in iejszy m a rty k u le głów ny a s p e k t b adaw czy dotyczy płaszczy zny au to rsk iej. B r a n d s ta e tte r p o siad ał o ry g in aln ą, całościow ą, sp ó jn ą koncepcję kra jo b razu . Jego św iad o m a i p rz e m y śla n a id e a w y n ik a z p o łączenia m isty k i ju d a iz m u i teologii chrześcijańskiej. O braz B oga je s t w izją in d y w id u a ln ą B ra n d s ta e tte ra , a k ra jo b raz stan o w i je d e n z elem entó w sk ład ający ch się n a ów obraz.

Pojęcie k ra jo b ra z u w tw órczości B ra n d s ta e tte r a j e s t złożone. S tano w i ono rodzaj p o łączenia rzeczyw istego w y glądu o b sz a ru geograficznego z w ra ­ żen iam i duchow ym i i religijnym i p isa rz a , przy b ierający m i k s z ta łt „w yglądu” p rz e strz e n i odczuw anego przez B ra n d s ta e tte ra . Z anim przyjdzie omówić ów „duchowy k ra jo b ra z ”, zajm ijm y się n a w stęp ie ty m rzeczyw istym . J e s t to k rą g k u ltu ry śródziem nom orskiej. T rzeba t u w ziąć pod uw agę fa k t, że n a je d n y m k ra ń c u tego m o rza znajd u je się Z iem ia Ś w ięta z Jero zo lim ą , a n a d ru g im - Półw ysep Ibery jsk i, sk ą d przodkow ie B ra n d s ta e tte ró w 2 w yruszyli do A u strii3, a potem - Polski. J e s t to rodzaj geograficznie u stalo n eg o „począt­ k u ” p is a rz a , d la którego w ra c a n ie do źródeł, do k o rz en i j e s t szczególnie isto tn e.

Z a sta n a w ia ją c y je s t fa k t, dlaczego R om an B ra n d s ta e tte r z Jero zolim y u d aje się do R zym u. Z jed n ej stro n y m o żn a u zn ać, że m iał ta m znajom ych, że to było p odyktow ane p ra k ty c z n ą s tro n ą rzeczyw istości. W ty m czasie w Rzy­ m ie przebyw ał, p ełn iąc obow iązki a m b a sa d o ra , profesor S ta n isła w K ot, k tó ry zajął się s p ra w ą p ow rotu R o m an a B ra n d s ta e tte ra z P a le sty n y do Polski. P oby t p is a rz a we W łoszech był koniecznym p rz y sta n k ie m n a tej drodze4. W ydaje się je d n a k , że p rzyczyna b y ła głębsza. W a rty k u le „ R zym ski” Ż y d - n ie zn a n a tw órczość R o m a n a B ra n d sta e tte ra D a riu sz K o n ra d S ik o rsk i pisze, iż B ra n d s ta e tte r w o kresie przedw ojennym (w ro k u 1938) pro w ad ził w „No­ w ym G łosie” ru b ry k ę P rzez moje okno, w k tórej u m ieścił k ilk a d z ie s ią t felieto­ nów. S ik o rs k i p isze: „Swoje »praso w e okno« B r a n d s t a e t t e r p o d p isy w ał pseu d o n im em „R om anus”, czyli „R zym ski”. A u to r a rty k u łu in te rp re tu je te n fa k t w yboru p se u d o n im u p rzez p is a rz a ja k o rodzaj ironicznej odpow iedzi

2 Można wyciągnąć taki wniosek dotyczący korzeni Brandstaetterów, gdyż Roman Brandstaetter wspomina o tym, że jego pradziadek Abraham Dawid „Pochodził z sefar- dów”: Zob. R. Brandstaetter, Krąg biblijny i franciszkański. Dzieła zebrane, red. J. Majka, wstęp A. Świderkówna, Kraków 2004, s. 26; Wyraz Sefardyjczycy pochodzenia hebrajskiego oznacza ‘Hiszpanów’ - Żydów pochodzących z Hiszpanii lub Portugalii, wypędzonych z Pół­ wyspu Iberyjskiego w XV wieku: Zob. A. Unterman, Encyklopedia tradycji i legend żydow­ skich, przeł. O. Zienkiewicz, Warszawa 2000, s. 246.

3 R. Brandstaetter, Śmierć rozwiązała wszystkie sprzeczności, w: tegoż, Moja podróż sentymentalna i inne opowiadania, Poznań 1995, s. 125-126.

(4)

B r a n d s ta e tte r a n a a ta k i an ty sem ick ie, w k tó ry ch p rz ed staw ian o k u ltu rę ży­ d ow ską jak o w rogą trad y c ji eu rop ejsk iej i k u ltu rz e grecko-rzym skiej, a ta k ż e zazn acza, iż j e s t to oczyw iste o dniesienie do jego im ie n ia 5.

Twórczość B ra n d s ta e tte r a św iadczy o tym , że w szelkie a ta k i były nie tylko n ie u za sad n io n e, ale u zm y sław ia fa k t, że był on szczególnie zw iązany z k u ltu r ą i tra d y c ją śródziem nom orską. W ystarczy w ziąć pod uw agę n u r t an ty cz n y w jego pow ojennej twórczości: d ra m a ty : Ś m ie rć n a w yb rzeżu A rte ­ m idy, M edea, O dys p ła c zą c y ; poem aty: W inogrona A ntygony, K a s a n d r a ; w ier­ sze: Ł u k Tytusa, M arek A u re liu sz, M o d litw a A jschylosa, N a h erm ę poety w Tivoli, S y b illa K u m e jsk a i inne. T akże w przedw ojennej tw órczości, ju ż w 1928 ro k u , po u k a z a n iu się to m ik u J a r z m a , K aro l Z aw odziński określi! B r a n d s ta e tte r a ja k o zw olennika k lasycyzm u 6, d la którego w ażne były k a n o ­ n y klasycystycznej e s te ty k i poetyckiej oraz d ążen ie do zach o w an ia rów no w a­ gi i h arm o n ii. Po w ojnie k o stiu m antyczny, m ity s ą często w tw órczości p is a rz a p re te k s te m do podejm ow ania problem ów m oralności, B oga i wiary. T ak j e s t np. w H y m n ie S y zy fa ze zbioru H y m n y M aryjne. W u tw o rze tym S yzyf dźw iga k am ień , ale m e ta fo ra c ięż aru g łazu dotyczy w iary, „dźw igania B oga”. K onotacje m itologiczne u le g a ją zm ian ie, m it służy jed y n ie m etaforze religijnej.

W ybór p seu d o n im u R o m an u s p rzez B ra n d s ta e tte ra j e s t fa k te m in te re s u ­ jący m ta k ż e z innego powodu. A utor, p o dpisując się, m u sia ł d o strzegać ja k iś

rodzaj łączności swojej osoby z o b szarem Romy. W sposobie żydow skiego m y śle n ia im ię człow ieka je s t z n im tożsam e. P seu d o n im R o m an u s zaw iera w sobie im ię R o m an a B r a n d s ta e tte r a - zo stał on u tw orzo ny poprzez dodanie do lite r im ie n ia p rz y ro stk a -us - o k re śla ją c p is a rz a przym iotnikow o. Z nacze­ n ie tego p rz y m io tn ik a w sk azu je pośrednio k ie ru n e k jego m e n ta ln y c h i rz e ­ czyw istych podróży: z Ziem i Św iętej do diaspory. W o s ta tn ic h w iek ach s ta ro ­ żytności i pierw szy ch w iek a ch c h rz e śc ija ń stw a Żydzi ro zproszyli się n ad b rz e g a m i M o rz a Ś ró d z ie m n e g o i u tw o rz y li d ia s p o rę p rz e d e w s z y s tk im w R zym ie i A le k sa n d rii7.

W R zym ie R o m an u s B ra n d s ta e tte r w idzi przed e w szy stk im w ładzę p rz e ­ szłości, k tó ra m iesza się ze w spółczesnością. Ale znajd u je też n iezw ykły spo­ sób jej rozu m ien ia. Pisze:

Człowiek, który po raz pierwszy przybywa do Rzymu, musi przyzwyczaić się do hegemonii przeszłości, która wszędzie tutaj niepodzielnie panuje. [...] Bezdenna jest studnia minionego czasu. Ślad naszych kroków miesza się ze śladami stóp

5 D. K. Sikorski, „Rzymski” Żyd - nieznana twórczość Romana Brandstaettera, „Ruch Literacki 2012, z. 1 (310), s. 50.

6 Zob. S. Stabryła, Hellada i Roma w Polsce Ludowej. Recepcja antyku w literaturze polskiej w latach 1945-1975, Kraków 1983, s. 104.

7 R. Arnaldez, Jeden Bóg, w: F. Braudel, R. Arnaldez, M. Aymard, Morze Śródziemne. Przestrzeń i historia. Ludzie i dziedzictwo, przeł. M. Boduszyńska-Borowikowa, B. Kuchta, A. Szymanowski, Warszawa 1994, s. 145.

(5)

rzymskiego przechodnia, który tędy śpieszył przed dwoma tysiącami lat, a woń morza na Capri jest tą sam ą wonią, którą oddychał konający Tyberiusz. Ale rychło oswajamy się z historią. I oto nagle, gdy słońce zachodzi nad Pincio, wiemy z niezbitą pewnością, że ludzie krążący wśród pinii i pinie prześwietlone zmierzchem są zdziałani z powiewnej tkaniny historii. Lutnia moskitów, nieru­ chomo zawieszona w powietrzu, rozpryskuje się milionami metalicznych dźwię­ ków. Z terasy zawieszonej nad Piazza del Popolo widać panoramę Rzymu otulo­ nego w zwiewne mgły, z początku liliowe, potem wraz z odpływem zmierzchu coraz bardziej szarzejące. Nie dziwią nas już wówczas twarze mijających nas kobiet o liniach etruskich posągów ani kelnerzy uwijający się w ogrodowej k a­ wiarni, o twarzach marmurowych herosów, mędrców i poetów, których posągi bieleją w alejach. Przymierze czasu z człowiekiem staje się teraz tak ścisłe, że z trudem odnajdujemy samych siebie w mroku nocy, która pełna jest głosów minionych zdarzeń8.

H isto rię pojm uje B ra n d s ta e tte r jak o „pow iew ną tk a n in ę ”, a p a n o ra m ę R zym u w idzi w zw iew nych m głach. N ie s ą to tylko m etafory, ale ślad mi- styczno-kabalistycznej w iedzy dotyczącej pojęcia „zasłony”9. W ydaje się, że p o strze g an ie rzeczyw istości przez B r a n d s ta e tte r a stan o w i próbę dośw iadcze­ n ia i u chw ycenia w słowie o b sz a ru p rz ed z a sło n ą i sam ej zasłony. W m istyce żydow skiej zasłonę o k re śla się jak o p a rg o d - zasłonę m isty czn ą. G erschom Scholem o k re śla j ą ja k o „zasłonę ko sm iczn ą”10. W A p o kry fa c h Starego Testa­ m e n tu , w K siędze H enocha h eb ra jskiej je s t to „zasłona M iejsca” rozciąg ająca się p rz ed tro n e m Bożym , n a której w y ryte s ą w szy stk ie po ko len ia i w szy st­ kie czyny ty ch pokoleń11. B ra n d s ta e tte r zdaje się pojm ow ać czas h is to rii n a w zór koncepcji zasłony, nie n a sposób jego lin earn eg o trw a n ia , ale w sposób sym ultaniczny, przestrzen n y . T ak ja k np. w w ierszu Ł u k T ytusa, w k tó ry m podm iot m ów iący przechodząc pod owym Ł u kiem , słyszy głos d w u d z ie sto le t­ niej dziewczyny, k tó ra zginęła w k re m a to riu m 12, „płynący z u s t K am ien n y ch jeńców ”.

Szczególnie in te re su ją c e je s t tu ze staw ien ie dwóch w ierszy: Z a ch ó d sło ń­ ca n a d teatrem w T aorm inie (Wip, s. 166) i R ozczarow an ie teatrem g rec kim w S y ra k u za c h . O ba u tw o ry sta n o w ią o brazy z e tk n ię cia z p rz e s trz e n ią s ta ro ż y t­ n y ch teatrów . W w ierszu Z a ch ó d słońca n a d tea trem w T aorm inie ożyw a czas

8 R. Brandstaetter, Kroniki Assyżu, w: tegoż, Krąg biblijny i franciszkański..., s. 379­ -380; W związku z faktem, że utwór ten jest często cytowany w niniejszym artykule, w dalszym toku wywodów oznacza się go w nawiasie kwadratowym KA z numerem strony z tego wydania.

9 Zasłonie mistycznej poświęcony jest rozdział IV Zasłona „Miejsca” - Szata w książ­ ce: A. Rzymska, Kamienny most. Tradycja judaistyczna w twórczości Romana Brandstaette­ ra, Olsztyn 2005, s. 244-265.

10 G. Scholem, Mistycyzm żydowski i jego główne kierunki, przeł. I. Kania, wstępem opatrzył M. Galas, Warszawa 1997, s. 104.

11 Księga Henocha hebrajska, w: Apokryfy Starego Testamentu, oprac. i wstępy ks. R. Rubinkiewicz, przeł. M. Prokopowicz, Warszawa 2000, s. 240-245.

12 R. Brandstaetter, Łuk Tytusa, w: tegoż, Wiersze i poematy. Dzieła zebrane, red. J. Majka, Kraków 2003, s. 72; z tego wydania pochodzą cytaty utworów poetyckich ozna­ czane w nawiasie kwadratowym: Wip z numerem strony.

(6)

przeszły: „Rozpoczyna się czas sceniczny”. B oh atero w ie tra g e d ii to n ie tylko przy w ołani im ien n ie E dyp i J o k a s ta , lecz ta k ż e c a ła n a t u r a i elem e n ty a rc h i­ tek to n iczn e u cz estn iczą w sp e k ta k lu . C zas sceniczny o g a rn ia p rz e strz e ń , a k ­ torów i publiczność złożoną z turystów . Ś w iat n a tu r y w ty m w ierszu odzw ier­ cied la k s z ta łt greckiego t e a t r u przypom inającego s a m o tn ą g ó rs k ą dolinę. A rc h ite k tu rę sceny w ieńczy niebo. Tło to w idok E tny:

Właściwy dram at

Rozpocznie się o zachodzie słońca, Gdy granatowe mgły

Spłyną na Etnę,

A droga wijąca się nad przepaścią Będzie już tylko

Wiolinowym welonem. [...]

Dopiero teraz Wyłaniają się śniegi Wulkanu,

A dym unosi się Nad kraterem Ja k czerwony kaktus. Wtedy Edyp

Zasłonił krwawiące oczodoły Połą płaszcza

I krzycząc runął Do twoich nóg, Przeznaczenie.

Ja k długo trwać będzie dialog Ślepego człowieka Z żywiołami? Któż zdejmie z gałęzi Ciało Jokasty? [...] Płaczą pinie

Na stoku stromego tarasu, Ja k na pięciolinii.

Teatr gaśnie. [...]

Samotne kolumny,

Wypowiedziawszy do końca swoje monologi, Zastygły w nieruchomych pozach.

Wzruszeni turyści Opuszczają Bez oklasków Teatr.

[...]

Milczenie zdejmuje z siebie Skrwawioną szatę

(7)

I maskę,

I rytmiczny płacz [...]

Nagie i panieńskie Wstępuje

W noc oczyszczonych dziejów. (Wip s. 166-169)

W szy stk o i w szyscy u c z e s tn ic z ą czy n n ie w in te r p r e ta c ji trag ic zn eg o m itu . W ykraczają poza swoje is tn ie n ie i s ta ją się k im ś innym . B ędąc a k to ra ­ m i i św iad k a m i akcji, p rz eży w a ją litość i trw ogę wobec sytuacji, w jak iej los postaw ił Edypa.

Z u p e łn ie in acz ej z e tk n ię c ie z p r z e s tr z e n ią t e a t r u zo b razo w a n e j e s t w utw o rze R ozczarow anie teatrem g rec kim w S y r a k u za c h . N ic nie ożyw a, nie m a cz asu scenicznego, żadnych elem entów trag ed ii:

Cóż znalazłem? Ślepą Hybris, [... ]

Starego capa,

Który ogryzając gałązki mimozy Udaje,

Ze jest potomkiem Bogów.

[... ]

Moją współczesność znalazłem, Mimozo.

Moją współczesność znalazłem, Oleandrze.

(Wip s. 171)

N ie zaw sze je s t więc m ożliw e osiągnięcie tego w ra żen ia , k tó re stan o w i d la B ra n d s ta e tte ra rodzaj pożądanego im p u ls m yślowego czy raczej s ta n u duchow ego i in te le k tu a ln e g o .

W p rz e s trz e n i re g io n u śró d ziem n o m o rsk ieg o a u to r tro p i pozostałości k u ltu ry greckiej, ślad y c e s a rstw a rzym skiego, ale p rzed e w szy stk im d la n ie ­ go j e s t to o b s z a r k ie r u n k u , k tó ry w yty czy ł s a m Bóg. B óg O b ja w ie n ia w ju d a iz m ie i chrześcijań stw ie. P isa rz pow iada:

Bóg do Rzymu przyszedł z Jerozolimy [...] Mamertinum, w wilgotnej celi [...] rzymski centurion zakuł w kajdany dwóch Zydów, przybyłych z dalekiej judej- skiej pustyni. Za muram i m iasta kat, wykonawca wyroków rzymskiego prawa, ściął głowę św. Pawła. Święty Piotr zawisł na krzyżu. Rzym cezarów bronił się przed ukrzyżowanym Bogiem. [...] Inaczej działo się w Assyżu.

(KA, s. 395)

Pojęcie „krajo b raz” pojaw ia się w K ro n ika ch A s sy żu z 1947 roku. U tw ó r te n z a w ie ra opis p rz em ieszcz an ia się p is a rz a z jed n ej k u ltu ry do drugiej: z Jero zo lim y do W łoch. J e s t to dro g a rzeczy w ista i m e n ta ln a zarazem .

(8)

W kraczam y t u w prob lem aty k ę, k tó ra w tw órczości B ra n d s ta e tte ra s t a ­ now i n ajb ard ziej o ry g in aln e ro zw iązanie. C hodzi o jego sto su n e k do p rz y ro ­ dy, p rzy pom inający po staw ę św. F ra n c is z k a za jm o w a n ą wobec stw orzonego św ia ta , a n a g ru n c ie filozoficznym poglądy J o h a n n a G o ttfrie d a H e rd e ra i jego ideę dynam icznego w italizm u . T rzeb a t u zaznaczyć, że B ra n d s ta e tte r otrzy m a ł n ag ro d ę J o h a n n a G o ttfried a H e rd e ra za ro k 1986. H e rd e r św iat tra k to w a ł ja k o form ę o bjaw ien ia zw iązanego z n im Boga. W B ogu w idział n ajw y ż szą moc wobec św iata, k tó ra św ia t ożyw ia i o k re śla jego cel. N a to ­ m ia s t w człow ieku rodzi się szczególny obraz B oga jak o m ikrokosm osu. P o­ zn a w an ie św ia ta p rzez isto tę lu d z k ą dokonuje się w ak ty w n y m u czestn ictw ie poprzez odczucia zm ysłow e i rozu m ien ie in te le k tu a ln o -re lig ijn e i w czuw anie. H e rd e r łączył w swojej an tropologii d u alizm d u ch a i m a te rii z m onizm em dynam icznym . D la tego filozofa is to tn e były zarów no biologiczne u w a ru n k o ­ w a n ia człow ieka, ja k i elem e n ty duchow o-religijne. U z n aw ał więź z Bogiem ja k o p o dstaw ę p rz e k sz ta łc a n ia życia ludzkiego p ro w a d ząc ą do id e a łu czło-

w iec zeń stw a13.

T a eu ro p ejsk a filozofia p o tw ierd z iła praw dopodobnie B ra n d s ta e tte ro w i praw dziw ość d o k try n y p a n e n te iz m u , istn iejącej w n ie k tó ry c h szkołach k a b a ­ ły, zgodnie z k tó rą rzeczyw istość istn ie je w Bogu, a św ia t j e s t częścią bosko- ści14. P a n e n te iz m d o s trz e g a bosk ość s k r y tą z a z ie m s k ą rzeczy w isto ścią. B ra n d s ta e tte r poszukuje przejaw ów B oga u kryteg o. W y raża się to w jego tw órczości poprzez różne motywy: księgi, zasłony, m uzyki, o b ra zu m a la rsk ie ­ go, kam ienia-skały.

W in d y w id u aln ej koncepcji a u to ra dotyczącej k ra jo b ra z u n a p ierw szy p la n w y ła n ia się pojm ow anie go ja k o te k s tu . K ra jo b raz j e s t te k s te m do odczytania: „Oto ta je m n e księgi krajobrazów , o p ra w n e w bezcen n y la z u r horyzontów . K tóż odczyta te wielotom ow e księgi p ięk n a, z a p isa n e drzew am i, rz ek am i, w zgórzam i, te złote stro n ice o odcieniu stare g o p e rg am in u , ilu m in o ­ w an e księżycow ym św iatłem [...]” (KA, s. 380). T akie podejście do o taczające­ go św ia ta w y ra s ta z koncepcji żydow skiego pojęcia słow a - da b a r, k tó re je s t zarów no słow em o określonym znaczeniu, ja k i rzeczyw istością: „Inaczej m ó­ w iąc, h e b ra jsk ie »dabar«, k tó re później stało się »Logosem«, je s t jedno cześn ie o znaczany m i oznaczającym . In n y m i słowy, św ia t ję z y k a je s t św iatem rzeczy­ w istym , św iatem praw dziw ym ”15. Ten rodzaj odbioru rzeczyw istości je s t t a k ­ że m ożliw y dzięki koncepcji żydow skiej dotyczącej m ik ro k o sm o su o dbijające­ go m akroko sm os, m ówiącej o tym , że człow iek stan o w i lu s trz a n e odbicie s tr u k tu r y kosm osu. W edług niej is tn ie ją trz y poziom y og lądu rzeczyw istości: w sze ch św iat (czyli odbiór p rz estrze n n y ), ro k (odbiór czasowy) oraz d u sz a (w y m ia r osobowy). C złow iek j e s t m n ie js z ą w e rs ją m ak ro k o sm o su . M oże

13 Zob. Encyklopedia katolicka, red. J. Walkusz i in., Lublin 1993, t. 6, s. 747. 14 Zob. A. Unterman, dz. cyt., s. 209.

(9)

od kryw ać ś w ia t n a drodze sa m o p o z n a n ia 16. W ty m sen sie k ra jo b ra z d la B r a n d s ta e tte r a je s t unaocznionym , zw izualizow anym rod zajem p rz e s trz e n ­ nej Tory.

W tw órczości p is a rz a fu n k c jo n u ją w szystkie trz y w y m iary og ląd u rzeczy­ w istości: p rzestrzen n y , czasow y i osobowy. S ta n o w ią one rodzaj „naczyń p o łą­ czonych” - n a k ła d a ją się je d n e n a drugie.

W szelkie cechy p rz e s trz e n n e k ra jo b ra z u sta n o w ią jed n o cześn ie ciąg z n a ­ czeń ok reślający ch człow ieka:

Wiadomy jest związek człowieka z krajobrazem. Ten sam człowiek wydaje nam się inny na tle bliskiej mu przyrody, zharmonizowanej z wewnętrznym stanem jego duszy, inny zaś na tle obcego i niezrozumiałego dlań krajobrazu. Między duszą człowieka a pokrewną mu d u szą krajobrazu istnieje ścisła więź. Dusza człowieka rozchyla się wówczas jak kwiat pod działaniem słonecznych promieni [...]. Inaczej jednak się dzieje, gdy znajdujemy się wśród obcych nam pól, borów i rzek, [...]. Wtedy zamykamy się w sobie, rysy naszej twarzy stają się nieczytel­ ne, ruchy sztuczne, a cała nasza postać przyobleka się w kam ienną maskę.

(KA, s. 427)

Ten oczyw isty d la B ra n d s ta e tte ra zw iązek k ra jo b ra z u z człow iekiem m a swoje źródło w m y ślen iu k abalistyczn ym . W te k s ta c h k ab a listy cz n y ch „Tora p rz e sta je być k s ią ż k ą czy n a w e t księgą. O p isy w an a je s t jak o żywy orga- n izm ”17. W k siędze T ik ku n e Z o h a r Tora n ie za w iera rozdziałów, fraz i słów, lecz m a ciało, głowę, serce, u s ta i in n e o rg an y - ta k j a k człow iek18.

N a po d staw ie n ało że n ia się w zajem nie n a siebie cech p rz e strz e n n y c h i osobowych B ra n d s ta e tte r m ówi o „duszy” k ra jo b ra z u , z p ejzażu Ziem i Ś w ię­ tej odczytuje C h ry s tu s a i m ów i o „C hrystusow ych k ra jo b ra z a c h ”19, n a to m ia st z k ra jo b ra z u W łoch odczytuje św. F ra n c isz k a , „drugiego C h ry s tu s a ”. B ra n d ­ s ta e tte r w ty m ko n tek ście krajobrazow o-osobow ym w ypow iada też m yśl od­ n o szą cą się do każdego człow ieka, m ów iącą o tym , że „najpiękn iejsze s ą k ra jo b razy ludzkiego serca” (KA, s. 377). D okonując an a liz y sam ego siebie, pow iada: „Piękno tego k ra jo b ra z u je s t n a m ta k b lisk ie, że je s te ś m y n a w e t sk ło nni uw ierzyć, iż pow stało ono w n a s p rz ed la ty i j e s t te ra z tylko logiczną k o n sek w en cją n asz y ch n a tc h n ie ń lu b d o sk o n ałą p rojekcją n aszy ch w e w n ętrz­ n y ch ideałów ” (KA, s. 405).

W ym iar czasow y k ra jo b ra z u odczytyw anego przez B ra n d s ta e tte r a sp ro ­ w a d za się do a k tu a liz o w a n ia tego, co było w przeszłości. Zw iązek m iejsca ze św. F ra n c isz k ie m p isa rz w ręcz o k re śla jak o „m isteriu m p rz e m ie n ie n ia - cud w c ielan ia się w przy ro d ę” (KA, s. 401).

16 Zob. A. Unterman, dz. cyt., s. 181.

17 J. Tomkowski, Święta przestrzeń języka, „Teksty Drugie” 1992, nr 5, s. 71. 18 Tamże, s. 71.

(10)

B r a n d s t a e t te r fo rm u łu je o b ra z o w ą r e a k tu a liz a c ję c z a s u św ię te g o 20. W m yśl tej re a k tu a liz a c ji w szystko ja w i się ja k o pow tórzenie. P is a rz tw ie r­ dzi, że w A syżu „Bóg się pow tórzył” (KA, s. 395). M iasteczko n az y w a „św iętą sto licą pow tórzonej E w a n g elii” (KA, s. 403). F o n te Colombo - kaplicę ptak ó w n a górze A lverni o k re śla jak o „F ra n c isz k a ń sk i S y n aj”21. C a łą górę A lvernię pojm uje ja k o d ru g ą Golgotę. O k re śla ją : „bliźniaczą s io s trą swojego jero zo ­ lim skiego a rc h e ty p u ”22.

Tę re a k tu a liz a c ję zw ią z a n ą z m iejscem - „św iętego cz asu ” w „św iętym o bszarze” B ra n d s ta e tte r rozw ija w zdum iew ający sposób, w k tó ry m ro zw aża m ożliwość trw a n ia w k ra jo b ra z ie rz y m sk im w łasnej osoby i osoby swojej żony. P isa rz mówi: „K rajobraz n a s zachow a”. O dnosi sw oją koncepcję do teraźn iejszo ści, o k re śla ją c j ą życiem „we w n ę trz u ec h a”:

Echo jest szczęściem. Wielkim szczęściem. Trzeba żyć we wnętrzu echa.

Dlatego połóżmy dłonie na rzymskiej nocy, Która nas nieustannie powtarza.

(Wip, s. 198)

Sw oją koncepcję trw a n ia w k ra jo b razie w yjaśnia:

Gdy pewnego dnia staniemy w cieniu pergoli, wylotem swym zwróconej ku górom Albano i grobowcowi Cecylii Metelli, bez trudu odnajdziemy się w tym wiecznym krajobrazie. On nas zachowa tak wiernie, że nieomal wskazywać będziemy palcem te wszystkie fragmenty rzymskiej Kampanii, w którym trw a­ my w nieskazitelnym kształcie, tacy sami, jacy byliśmy przed laty, gdy po raz pierwszy usłyszeliśmy muzykę tej ziemi.

(KA, s. 382)

Sposób m y śle n ia B ra n d s ta e tte r a zdaje się odwoływać do n ajp ro stszy c h dośw iadczeń zn an y ch k a ż d e m u człowiekowi, polegających n a w ielok ro tn ym od w ied zan iu jak ieg o ś m iejsca funkcjonującego n a p ra w a c h g e n iu s loci. Zm ie­ n ia ją się okoliczności naszego życia, u p ły w a czas, sta rz e je m y się, ale m iejsca po zo stają te sam e. Za każd y m ra z e m elem e n ty ich k ra jo b razu , np. określone drzew o, pod k tó ry m sta liśm y kiedyś i stoim y te ra z , droga, budow la, przyw o­ łu ją n aty ch m iasto w e w sp o m n ien ia np. z p ob ytu z dzieciń stw a, w spom nienie tego, z k im byliśm y, od ży w ają opow ieści, przygody, k tó re w y d arzy ły się w ty m m iejscu. W ydaje się, że B ra n d s ta e tte r w łaśn ie o ty m dośw iadczeniu mówi. D otyczy to zaw sze m iejsc w ażnych, „pielgrzym kow ych” w n asz y m

20 Zob. M. Eliade, Czas święty i mity, w: tegoż, Sacrum, mit, historia, przeł. A. Tatar­ kiewicz, wyboru dokonał i wstępem opatrzył M. Czerwiński, Warszawa 1974, s. 86-122.

21 R. Brandstaetter, Inne kwiatki świętego Franciszka..., w: tegoż, Krąg biblijny i fran­ ciszkański... , s. 582.

(11)

życiu, po p ro s tu „św iętych”. D la a u to ra ta k ie m iejsca s ą zw iązan e z w ieczno­ ścią. Nic dziwnego, że sw oją koncepcję trw a n ia „w yk ład a” w w iecznym m ie­ ście, k tó re d la niego j e s t w ażne nie tylko pod w zględem religijnym , lecz ta k ż e osobistym . Tu poznał żonę R eginę W iktorów nę i w ziął z n ią ślu b 23.

M yśl p isa rz a , iż pow tórzenie, zachow anie przez w łoski k ra jo b ra z ich obojga w m iejscach d la n ic h św iętych je s t m ożliwe, m oże w ydaw ać się m e ta ­ fo rą lite ra c k ą , a pod w zględem logicznym po p ro s tu tej logice przeczyć. To przecież człow iek w spom ina, a nie k rajo b raz. T rzeba je d n a k p am iętać , że B ra n d s ta e tte r tra k tu je moc k ra jo b ra z u w sposób b ard zo k o n sek w e n tn y i że n iero z erw aln ie łączy pejzaż z człow iekiem - duszę człow ieka z d u sz ą k ra jo ­ b ra zu . Tym sam y m n a s tę p u je m ig o ta n ie znaczeń dotyczących podm iotow ości. Z a ta rc iu u le g a ją g ran ice pom iędzy pejzażem a człow iekiem . B ra n d s ta e tte r w w ierszu D a łem ci różę zdaje się to w yjaśniać:

Ale dzisiaj nie ma już granicy Między królestwami żywiołów.

Niebo, ziemia i woda Uzupełniają się nawzajem. [...]

Dlatego siedząc na Piazza Navona, Nie będziemy prowadzili sporu o fontanny.

Ani o fasadę kościoła I podniesioną dłoń starca.

Do naszych serc spokojnie wpadają Cztery rzeki Berniniego.

W naszych uszach łagodnie szumi Melodia kamiennych zwierząt.

Dałem ci różę na Piazza Navona.

Już róża zgasła. Wieczór trzymasz w dłoni (Wip, s. 200)

Żywioły, człowiek, elem e n ty a rc h ite k tu ry , czas tw o rz ą je d n ą u z u p e łn ia ją ­ c ą się całość. T rzeba t u zaznaczyć, że prześw iad czen ie o w adze zw iązku m iędzy dw ojgiem lu d zi je s t ry se m c h a ra k te ry sty c z n y m d la m en taln o ści ży­ dow skiej. M a rtin B u b e r ok reślił to ja k o dośw iadczenie ja-T y i zilu stro w ał

23 Roman Brandstaetter mówił o swojej żonie: „Była całym moim szczęściem. [...] Bo to właśnie jej, jako człowiek i jako pisarz, ogromnie dużo zawdzięczam. Była najwierniej­ szym i najpiękniejszym człowiekiem mojego życia i natchnieniem moich najlepszych dzieł” (w: J. Góra, dz. cyt., s. 54). Regina Brandstaetter, wspominając ich poznanie i ślub, stwier­ dziła: „Od tamtych wydarzeń Roman jakby się obudził [...] jakby przypomniał sobie jakąś zapomnianą historię rodzinną. Teraz już świadomie snuł ciąg dalszy tego, co znał bardzo dobrze, niemalże na pamięć (J. Góra, dz. cyt., s. 49).

(12)

ob razem niew id zialn y ch lin ii pow iązań, k tó re łącz ą ty ch lu dzi z B ogiem 24. „W szystkie lud zk ie isto ty s ą p o w iązan e ze so b ą w zajem nie i owo „pow iązanie w szystkiego j e s t is to tn ą częścią B oga”25.

W podróżach w łoskich p is a rz a n a pierw szy p la n w y łan ia się specyficznie ro z u m ia n y p rzez niego artyzm . Bóg ja w i się ja k o pierw szy i najd o sk o n alszy a rty s ta . Bóg tw orzy obrazy:

Gdy poczęliśmy teraz rozważać sens wydarzeń, które przewaliły się przez nasze życie, spostrzegliśmy, że układają się one w mądry i logiczny obraz. Każdy miniony dzień i odeszły człowiek pełnił w nim swoją trud ną rolę. W tym obrazie nie było żadnych luk. Wszystko, co się w nim działo, miało swoją m ądrą celo­ wość, swój czas i nieomylny skutek i było tak konsekwentne, jakby było tworzo­ ne ręką artysty sprawnie rozmieszczającego na płótnie światła, cienie i barwy.

(KA, s. 378)

Sposobem opisu k ra jo b ra z u W łoch, dokonyw anego przez B ra n d s ta e tte ra , je s t u to ż sa m ia n ie go z p rz e d sta w ie n ia m i znajdu jącym i się n a fre sk a c h b az y ­ liki w Asyżu. W opisie p isa rz posługuje się term in o lo g ią ty p o w ą d la m a la r­ stw a: „falistość”, „m iękkość lin ii”:

Wzgórza Umbrii płyną falistą linią, miękką jak linia Giotta lub Cimabuego, [...]. [...] Jeżeli prawdą jest, że niektórzy artyści nie umieją podziwiać przyrody samej w sobie, gdyż kochają tylko swoją fantazję o niej - to krajobraz umbryjski niewątpliwie oduczy ich tej maniery odczuwania, gdyż swoim pięknem, wznio­ słością swoich barw i nieskazitelną linią przerasta to wszystko, co zdoła wymy­ ślić najczulsza wyobraźnia artysty. Nie człowiek tworzy ten krajobraz. To krajo­ braz narzuca człowiekowi swą emocję i zmusza go do kształtowania swojej duszy na modłę cichych drzew i lasów, winnic i gajów oliwnych. Krajobraz umbryjski wyzwala człowieka od ciężaru jego jestestwa.

(KA, s. 383)

M a la rs k a term in o lo g ia dotyczy rów nież ta k ic h pojęć, ja k : szczegół, kolo­ ro w a p la m a , kom pozycja. B ra n d s ta e tte r zdaje się uczyć ta k pojm ow anego a rty z m u poprzez ogląd p rz e s trz e n i i w n ik liw ą an a liz ę sam ego siebie:

Pierwotnie zdawało się nam - było to jednak lekkomyślne złudzenie - że jeste­ śmy przewodnią myślą tego krajobrazu. Potem, po dłuższej chwili czuwania w powiewie ciepłego w iatru i w szumie winnej latorośli, zrozumieliśmy, że jesteśmy tylko dekoracyjnym szczegółem, kolorową plamą, rzuconą na tło zieleni i nieba. Myślą krajobrazu jest jego kompozycja. Patrząc więc na krajobraz wie­ my, że nie my jego, ale on nas tworzy. Wrażenie to jest tak sugestywne, że możemy ustalić granice własnego jestestw a zaklętego w czar tej ziemi, tak jak ustala się wzrokiem granicę lasu, zarys cyprysu czy linię rzeki. O, jakże trudno nam dzisiaj sprecyzować, w jaki sposób dokonały się te przedziwne zaślubiny

24 Zob. L. Kushner, Duchowość żydowska. Krótkie wprowadzenie dla chrześcijan, przeł. A. Gicala, Poznań 2002, s. 33.

(13)

z rzymskim pejzażem! [...]. Wiemy, ze nawet najwnikliwsza analiza nie rozwiąże tego zagadnienia, bo nigdy przecież nie wiadomo, jakim sposobem człowiek wciela się w krajobraz, wzbogacając go o całą muzykę swojego jestestwa.

(KA, s. 381-382)

P oprzez sw oją koncepcję k ra jo b ra z u p isa rz b u d u je d o jrza łą w izję tw o rz e­ n ia w ogóle, sta w ia ją c n a pierw szym p la n ie swoiście p o ję tą korespondencję s z tu k (poetyckość, m alarsk o ść, m uzyczność) istn ie ją c ą w ja k iś duchow y spo­ sób w otaczającym człow ieka świecie, w n a tu rz e i języku.

W koncepcji k ra jo b ra z u B r a n d s ta e tte r a Asyż ja w i się ja k o „cen tru m św ia ta ” - m iejsce najw ażniejsze. W odczuciu p is a rz a p rz e strz e ń W łoch nie je s t jed n o ro d n a . S ą w niej ro zd arcia, frag m enty , p rz e strz e n ie różne od sie­ bie. To p rz ek o n an ie B ra n d s ta e tte r a p rz y p o m in a ro z w a ż a n ia M ircei E liadego, k tó ry p isał: „W szelki św ięty o b szar im p lik u je h iero fan ię, w darcie się sacrum , co w re z u lta c ie w yo d ręb n ia d an e te ry to riu m z otaczającego je środ ow iska kosm icznego i czyni je jakościow o różnym ”26. Do A syżu „w dziera się” sacrum , h iero fan ia. T am n a stę p u je „otw arcie”, ale tylko k u górze, k u św ia tu b o sk ie­ m u. W ty m m iejscu trz e b a zaznaczyć, że koncepcja k ra jo b ra z u B ra n d s ta e tte ­ r a różni się od E liadow skiej idei „środka ś w ia ta ” i „axis m u n d i”, k olum ny kosm icznej „łączącej i p odtrzym ującej niebo i ziem ię, a której p o d sta w a z a ­ n u rz o n a je s t w św iecie dolnym (zw anym „piekłem ”)27. U B ra n d s ta e tte r a albo je s t otw arcie k u górze, albo k u dołowi. M ogą łączyć się ze sobą jed y n ie dw a św iaty. Np. p isa rz m ów i o p rz e strz e n i w yspy C ap ri ja k o o m iejscu o dm ien ­ ny m od Asyżu:

Ta wyspa umie być niebezpieczna i groźna, gdyż posiada swoje niepokojące i tajemnicze ścieżki, które biegną wręcz w przeciwnym kierunku niż uliczki i schody Assyżu. Trzeba zatem zachować wielką ostrożność w ocenie piękna tych kapryjskich dróg, gdyż wszystkie one prowadzą do dzikich uroczysk i grot. Capri jest wyspą kuszenia.

(KA, s. 432)

W m yśl swojej koncepcji B ra n d s ta e tte r łączy t u p rz e s trz e ń z człow ie­ kiem , z k tó ry m się o n a ja k o ś z ra s ta , i porów nuje ze sobą Asyż i w yspę C apri. W A syżu odnajd u je ślad y osobowości św. F ra n c isz k a , n a w yspie C ap ri - c e sa rz a T yberiusza. B ra n d s ta e tte r pisze:

Dwa różne żywoty uświęciły swoją obecnością Assyż i Capri. O charakterze i losach Assyżu zdecydował św. Franciszek, o Capri cesarz Tyberiusz. Jeden i drugi pragnął w samotności odnaleźć sens swojego żywota. Dlatego Biedaczyna skromną swoją samotność zamknął w ciasnych pieczarach Carceri, im perator

26 M. Eliade, Święty obszar i sakralizacja świata, w: tegoż, Sacrum, mit, historia..., s. 53.

(14)

dla swej potężnej samotności zbudował marmurowy pałac Villa Iovis nad skal­ nym urwiskiem [...]. Święty Franciszek zmieścił swoją samotność w skalnej jaskini, boski władca Imperium Romanum nie mógł swojej samotności pomieścić wśród mozaik, pomników i ścian krytych pom pejańską czerwienią. Carceri i Villa Iovis leżą nad brzegami stromych przepaści. Boska otchłań Carceri wspi­ n a się ku niebu, srebrna otchłań u stóp Villa Iovis zionie piekielną śmiercią.

(KA, s. 433-434)

F ra g m e n ty p rz e strz e n i, w yrw y w niej istn ie ją ce sta n o w ią rodzaj p o szu ­ k iw a n ia p rzez B ra n d s ta e tte ra „bram ” prow adzących do ok reślonych św iatów czy raczej zaśw iatów . W te n sposób w iersz Jezioro A vern o sta je się po ety cką ilu s tra c ją p rz e strz e n i - b ra m y do piekieł. Lago d’Averno je s t rzeczyw istym jezio rem w K a m p a n ii N e ap o lita ń sk ie j. W ypełnia ono k r a te r byłego w u lk an u . Jezioro to m iało duże znaczenie d la staro ż y tn y c h R zym ian, było u w a żan e za w ejście do H a d esu . Jeg o n a z w a pochodzi od greckiego słow a aornos - “bez p ta k ó w ’. S ta ro ż y tn i w ierzyli, że jezioro e m itu je tru ją c e su b stan cje, k tó re z a b ija ją p rz e la tu ją c e p ta k i28. W w ierszu p rz e strz e ń t a u k a z a n a j e s t jak o m iejsce, w k tó ry m b ra k j e s t ru c h u w zno szen ia się w górę:

W krainie Kimeryjczyków Nad jesiennym jeziorem Nie latają ptaki.

[...]

Gorzka jest wieczność Bez ptaków.

(Wip, s.123)

Asyż stan o w i d la tw órcy p u n k t o rien ta cy jn y w p rz e strz e n i. W szystkie in n e m iejsca z n im z e sta w ia i porów nuje. P isze np. o Rzymie:

Rzym to władza. Assyż - to dłonie modlitewnie wzniesione ku niebu. Rzym - to majestat. Assyż zachwycenie. [...] W Rzymie człowiek czuje się częścią dziejowe­ go dramatu, w Assyżu sama obecność człowieka jest już ukojeniem. Kto raz był w Assyżu, pragnie zbudować świat na wzór Assyżu.

(KA, s. 396)

B ra n d s ta e tte r w sw oich u tw o ra c h p ro z ato rsk ich , w ypow iedziach dyskur- syw nych a n a liz u je sposób o tw ie ra n ia się k u górze. Jeg o poezja pod ty m w zględem w ydaje się b ard ziej zróżnicow ana. P o ja w iają się w iersze będące im presjo n isty czn y m i o b ra zam i poetyckim i, ja k np. u tw ó r Wenecja, w k tóry m m e ta fo rą rzeczyw istości je s t czerw o n a c h u s tk a g o n d o liera z e sta w io n a ze słońcem i wodą:

Płynę, płynę w gondoli

Wśród pałaców haftowanych m auretańską nicią,

(15)

A dokoła mnie jest tyle rzeczywistości, Ze, chcąc w pełni zrozumieć jej nadmiar, Muszę ją przetłumaczyć

Na metaforę gondoliera, Który owinął szyję Zachodzącym słońcem.

(Wip, s.63-64)

W u tw o ra ch poetyckich B ra n d s ta e tte r a czytelne s ą ślad y ro zw ażań , k tó ­ re za w arł p isa rz w w ypow iedziach dysk u rsy w n y ch K ro n ik A ssy żu . W iersz Wygasłe w u lk a n y z a w ie ra sen sy dotyczące p rz em y śle ń p is a rz a o w a rstw ie kom pozycyjnej obrazu:

Ten krajobraz Przed wieczorem

Jest doskonałą kompozycją. Wszystko w nim logicznie Zdąża do celu

I wszystko znajduje swoją własną drogę. (Wip, s. 124)

W poezji n a s tę p u je rozszczepienie złożonego słow a „k rajo b raz” n a „k raj” i „obraz”. B ra n d s ta e tte r - w w ierszach o tem aty ce włoskiej j e s t m a la rz e m p ejza ży stą, tw orzy w y o b rażen ia w idoków natu ry . T rud no je d n a k zastosow ać, do jego krajobrazow ych liryków, term in ologię c h a ra k te ry s ty c z n ą d la sz tu k plastycznych, dzielącą p rz e d sta w ie n ia k rajo b razó w na: sztafaże (n a k tó ry ch po jaw iają się p ostacie ożyw iające k ra jo b raz), re d u ty (obrazy z p rz e w a g ą m o­ tyw ów a rc h ite k to n ic z n y c h ) czy te ż m a rin y (o p rz ew ad z e m otyw ów m or- skich)29, dlatego że najczęściej w jego w ierszach n a s tę p u je połączenie ty ch p rz e d sta w ie ń ze sobą. Tylko je d e n z rodzajów k rajo b razó w plasty czn y ch w y­ daje się c h a ra k te ry sty c z n y d la tej liryki: skom ponow any z m otyw ów w ytw o­ rzonych w fa n ta z ji a r ty s ty - k ra jo b ra z fantastyczny.

N a szczególną u w ag ę zasługuje w iersz O da to sk a ń sk a ilu stru ją c y ta k i w łaśn ie ty p k ra jo b razu . T rzeba t u dodać - d la n a s „fan tasty czn y ”, ale nie d la B ra n d s ta e tte ra . T em atem w iersza je s t je s ie ń w k ra jo b ra z ie włoskim . Z ostał on zw erbalizow any za pom ocą antropom orfizm u:

Twój krajobraz przypomina Stary gobelin.

Wprawdzie jego barwy Są nieco spłowiałe, Ale jest w nich Dojrzałość Znużonej ziemi.

29 Zob. Słownik terminologiczny sztuk pięknych, red. K. Kubalska-Sulkiewicz, M. Biel- skia-Łach, A. Manteuffel-Szarota, Warszawa 2002, s. 209.

(16)

Gdy słońce zachodzi za rzekę Medyceuszów, Zasypiasz ufnie

Rękę niedbale podłożywszy pod głowę, Jesieni niezrównana,

Jesieni gobelinowa.

(Wip, s. 93)

J e s ie ń je s t „kobietą”. W każd y m ra z ie - to „ona”. P ojaw ia się t u p ie r­ w ia ste k żeński, k tó ry odgryw a w m y ślen iu tw órcy b ardzo w ażny elem en t. J e s t to S zechina, czyli B oża O becność albo B oża im m a n e n c ja 30.

B ra n d s ta e tte r w łaśn ie w n a w ią z a n iu do id ei S zechiny n a p is a ł powieść J e zu s z N a za re th u . Złożone sen sy dotyczące tego p ie rw ia s tk a Bożego odno­ szone s ą w pow ieści do postaci M iriam - m a tk i Je z u s a . W życiu p is a rz a ta k ż e pojęcie żeńskiej Bożej Obecności zdaje się dotyczyć m a tk i B ra n d s ta e t­ t e r a i jego żony.

Zonie pośw ięconych je s t w iele w ierszy z o k re su podróży w łoskich B ra n d ­ s ta e tte r a . N a jej cześć p isa rz n az w ał górę bez n azw y M onte R eg in a i ta n a z w a je s t ty tu łe m jednego z w ierszy w łoskich:

Na Monte Regina, na skrzyżowaniu Człowieka i morza znaleźliśmy szczęście.

(Wip, s. 204)

P odczas k ilk a k ro tn y c h pobytów w Ita lii p isa rz w ypracow ał sposób m ó­ w ien ia o w łasn y ch odczuciach dotyczących p rz e strz e n i, k tó re z p o cz ątk u nie były w erbalizow ane, stan o w iły jed y n ie in tu icję p o w sta łą w Ziem i Św iętej. W łochy były rodzajem u tw ie rd z e n ia się w słuszności tak ieg o odbioru p rz e ­ strze n i. W koncepcji m iejsca zw iązanego z człow iekiem n ajw ażn iejsze o k az a­ ło się P ism o Św ięte, idee n iek tó ry c h n u rtó w m istycyzm u żydow skiego, w tym idee dotyczące m ikro i m akrokosm osu, a ta k ż e id e a S zechiny oraz s tu d ia n a d życiem i dziełem św. F ran c isz k a. W ydaje się, że ta k ie d z ia ła n ia B ra n d s ta e t­ te ra , ja k : refleksyjność, an a lizo w an ie sam ego siebie, w ypracow anie św iado ­ m ej religijnej koncepcji arty z m u , oryg inaln ej k o resp on den cji sztu k , d o strz e ­ żenie tak iej w a rstw y dzieła literackiego, j a k ą j e s t kom pozycja i u sta w ie n ie jej w c e n tru m - to w szystko było isto tn y m , a m oże n ajw ażn iejszy m przygoto­

w a n ie m te c h n ik i p is a n ia późniejszej pow ieści J e zu s z N a z a r e th u .

30 Problematyka Szechiny w twórczości Brandstaettera została poruszona w książce: A. Rzymska, dz. cyt., s. 184-185, a także s. 195; koncepcja Szechiny omówiona tu została w kontekście tematu dotyczącego znaczeń słów: powrót - tszuwa, będącego elementem szerszego procesu - tikkun - ‘naprawy świata’ i bet - ‘domu’. Wyraz Szechina i koncepcja mistyczna są także odniesione do bohaterki powieści R. Brandstaettera Jezus z Nazarethu - Miriam. Rozwinięciem tego tematu jest artykuł: A. Rzymska, Maryja jako „miejsce’’ Sze­ chiny w literackiej egzegezie Romana Brandstaettera, w: Matka Boża w wierze, kulcie, teolo­ gii i sztuce. Perspektywa regionalna i uniwersalna, red. J. Jezierski i K. Parzych-Blakie- wicz, Olsztyn 2011, s. 9-22.

(17)

N ie je s t to tylko ja k a ś oczyw istość m ów iąca, że był to rodzaj w p raw ek poprzedzających n a p is a n ie d zieła życia, ale o k res podróży w łoskich stan o w ił ta k i etap , w k tó ry m p isa rz w ypracow yw ał dojrzałą, in d y w id u a ln ą koncepcję u jm o w an ą w c h a ra k te ry sty c z n y m d la siebie sty lu językow ym polegającym n ie tyle n a m ów ieniu w prost, ile n a n ie u s ta n n y m su gero w an iu:

[...], Umbria wydała mi się fragmentem Ziemi Świętej. Wrażenie to pozostało we mnie po dzień dzisiejszy. Nie wiem, w jakiej mierze jest ono urojeniem mojej wyobraźni, a w jakiej wynikiem obserwacji. Jakkolwiek by było, zawsze od tej pory widzę Umbrię wśród wzgórz galilejskich, których falująca łagodność, rozle­ gła szerokość widnokręgu i pastelowe powietrze tak ściśle przylegają do krajo­ brazu Assyżu, jakby ich rzeźba - wraz z niebem i powietrzem - wykonana została według tego samego wzoru, a potem przeniesiona, jedna na Półwysep Apeniński, druga - do Ziemi Świętej31.

B ib lio g ra fia

Źródła

B randstaetter Roman, Krąg biblijny i franciszkański. Dzieła zebrane, red. Jędrzej Majka, wstęp Anna Świderkówna, Kraków 2004.

B randstaetter Roman, Wiersze i poematy. Dzieła zebrane, red. Jędrzej Majka, K ra­ ków 2003.

B randstaetter Roman, Moja podróż sentymentalna i inne opowiadania, Poznań 1995.

O pracow ania

Arnaldez Roger, Jeden Bóg, w: Fernand Braudel, Roger Arnaldez, Maurice Aymard, Morze Śródziemne. Przestrzeń i historia. Ludzie i dziedzictwo, przeł. M aria Bodu- szyńska-Borowikowa, B arbara Kuchta, Adam Szymanowski, Warszawa 1994. Eliade Mircea, Sacrum, mit, historia, przeł. Anna Tatarkiewicz, wyboru dokonał

i wstępem opatrzył Marcin Czerwiński, Warszawa 1974. Encyklopedia katolicka, red. Ja n Walkusz i in., Lublin 1993. Góra Jan, Gość wiecznego domu, Poznań 1990.

Kopaliński Władysław, Słownik mitów i tradycji kultury, Warszawa 1985.

Księga Henocha hebrajska, w: Apokryfy Starego Testamentu, opracowanie i wstępy ks. Ryszard Rubinkiewicz, przeł. Mariusz Prokopowicz, Warszawa 2000.

Kushner Lawrence, Duchowość żydowska. Krótkie wprowadzenie dla chrześcijan, przeł. Agnieszka Gicala, Poznań 2002.

Rzymska Anna, Kamienny most. Tradycja judaistyczna w twórczości Romana Brand­ staettera, Olsztyn 2005.

Rzymska Anna, M aryja jako „miejsce” Szechiny w literackiej egzegezie Romana Brandstaettera, w: M atka Boża w wierze, kulcie, teologii i sztuce. Perspektywa regionalna i uniwersalna, red. Jacek Jezierskiego i Katarzyna Parzych-Blakie- wicz, Olsztyn 2011.

Scholem Gershom, Mistycyzm żydowski i jego główne kierunki, przeł. Ireneusz Kania, wstępem opatrzył M. Galas, Warszawa 1997.

Sikorski Dariusz Konrad, „Rzymski” Żyd - nieznana twórczość Romana Brandstaette­ ra, „Ruch Literacki” 2012, z. 1 (310).

(18)

Słownik terminologiczny sztuk pięknych, red. Krystyna Kubalska-Sulkiewicz, Monika Bielska-Łach, Anna Manteuffel-Szarota, Warszawa 2002.

Stabryła Stanisław, Hellada i Roma w Polsce Ludowej. Recepcja antyku w literaturze polskiej w latach 1945-1975, Kraków 1983.

Tomkowski Jan, Święta przestrzeń języka, „Teksty Drugie” 1992, n r 5.

Unterm an Alan, Encyklopedia tradycji i legend żydowskich, przeł. Olga Zienkiewicz, Warszawa 2000.

Zajączkowski Ryszard, Pisarz i wyznawca. W kręgu twórczości Romana Brandstaette­ ra, Lublin 2009.

Zwi-Werblowsky Raphael Jehuda, Słowo u mistyków żydowskich, „Akcent” 1988, nr 2.

Summary

Roman Brandstaetter mastered an original, comprehensive and consistent concept of landscape. During his several trips to Italy, Branstaetter developed a unique way of talking about his own feelings regarding space. Non-verbalised at first, these impressions were merely an intuition he acquired in the Holy Land. The Bible, certain trends of Jewish mysticism such as the idea of a mystical screen, pantheistic doctrine and most of all the idea of Szehina - the female aspect of God together with studies on the life of St. Francis of Assisi primarily influenced Brandstaetter’s concept of getting the feel of a place. The period of Italian travels inspired him to develop his own mature and original vision, which, at the same time, prepared a technique for writing a future novel Jesus of Nazareth.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zwracając się do wszystkich, Ojciec Święty raz jeszcze powtarza słowa Chrystusa: „Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by

Projekt jest to przedsięwzięcie, na które składa się zespół czynności, które charakteryzują się tym, że mają:.. 

71 Hebrajska Ksiyga Rodzaju podkrdla ty jednosc, uzywajf!C slowa tow, kto- rego sensu nie oddaje w pelni stosowany tym miejscu w jyzyku polskim przy- miotnik dobreo Przeklad

chrześcijańs twa na Soborze Konstantynopolita.óskim I (381 rok) omz Chalced01\skim (451 rok);'· W powieści podkreślona zostaje pokora Boga, któty poddal si~

Małgorzaty do Oświęcimia przyczyniło się do wzmożenia jej obecności w świadomości członkiń Zgromadzeniu Sióstr Serafitek i otworzyło kolejny etap w jego

These simulations were limited to a test of the inner/outer method in which a converged flow solution obtained using impeller boundary conditions was used to set the

Następnie uczniowie pracują w parach i wymieniają się informacjami na temat wybranego przez siebie kursu, pytają partnera o zalety kursu, powody, dla których wybrali akurat

Materiały znajdują się w Instytucie Archeologii Uniwersytetu Łódzkiego zaś dokumentacja tamże oraz w oddziale bydgoskim Państwowej Służby Ochrony Zabytków.. Badania