• Nie Znaleziono Wyników

Do genezy "Nadobnej Paskwaliny" : (nieznany siedemnastowieczny przekład nowel włoskich i hiszpańskich)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Do genezy "Nadobnej Paskwaliny" : (nieznany siedemnastowieczny przekład nowel włoskich i hiszpańskich)"

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

Krystyna Niklewiczówna

Do genezy "Nadobnej Paskwaliny" :

(nieznany siedemnastowieczny

przekład nowel włoskich i

hiszpańskich)

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 39, 192-205

(2)

D O GENEZY „NADOBNEJ PASKW ALINY”

(NIEZNANY SIEDEMNASTOWIECZNY PRZEKŁAD NOWEL WŁOSKICH I HISZPAŃSKICH)

W śród m ateriałów , k tó re ze schowków bibliotecznych w ydo­ byto w la ta c h o sta tn ic h , n a szczególną uw agę zasłu gu je ręk o p is Se-* m in ariu m Duchow nego W arszaw skiego, jako cenne źródło do pozn a­ nia naszej now elistyki b arokow ej.1

R ękopis te n je s t to niezinw entaryzow any tom o w ym iarze k a r t 17,5 X 14,5 knlb. 189 + 1 k a r ta ochronna, o p raw n y w sk órę cielęcą bez ozdób. N a grzbiecie zn ajd u je się k arteczk a, praw dopodobnie z t y ­ tułem , zak lejo n a d ru g ą czystą. P ap ier, sądząc po filig ran ach , p rzed ­ staw iający ch h e rb T ępa Podkow a w ta rc z y ozdobionej pióropuszem , siedem nastow ieczny. Podobne filig ra n y znajdow ał Lelewel n a p ap ie­ rac h z tego w ie k u 2. Składki s ą nierów nej objętości, po 8, 10, 11 k a rt, ze ślad am i w y d arcia całych k a r t bez uszkodzenia te k s tu . T e k st był przep isy w any — św iadczą o ty m opuszczenia dopełniane na m a rg i­ nesach, p ow tórzenia — a n astęp n ie opraw iony. Pism o typow o siedem ­ nastow ieczne zd rad za przepisyw aezy trzech, w zględnie dwóch: A — k a r ty 2 do 121, В — к. 126 do 142, С — k. 160 do 175. Pism o A i В b a r ­ dzo podobne, może t a sa m a rę k a w różnych ok resach czasu. O rto ­ g ra fia ich m ało się różni. (A i В zwykle piszą ij z a m iast у, С nie robi tego nigdy. A używ a czasem sk ró tó w n a -que, -g o ). N a k arcie 73 recto w idnieje n o ta tk a niew yrobionym pism em : „te c h isto ry o yed n a sługa X ym sci przed xięzno ym ością c zy tała a końca yei uczynic niem ogła to nawieczno p a m ia tk e n a p isa ła a t e sługę zwano Szal“ i n a k. 2 recto

pism em ch y b a późniejszym : „K onstancya kx. S anguszkow a“ 3.

1 W r. 1946 p. Euzebiusz Łopaciński doniósł mi o znalezionym przez siebie w bibliotece Seminarium Duchownego W arszawskiego rękopisie, zawierającym tłum aczenia utworów w łoskich i hiszpańskich. Dzięki uprzejmości kierownika biblioteki, ks. Franciszka Kowalczyka, uzyskałam prawo w stępu do niej oraz pozw olenie na zbadanie i opisanie zabytku, za co składam im obu, jak również p. Piekarskiem u, w iernem u skarbów sem inaryjnych strażnikowi, serdeczne podziękowanie.

2 Por. Bibliograficznych ksiąg dwoje, t. 2, tabl. XVIII, Nr 11.

3 Ten sam podpis spotykam y w innym, równie cennym kodeksie po­ w ieściow ym , zatytułow anym Historia o Sapho. Anonimowa ta powieść prozą z końca w. XVII lub pocz. XVIII, znajduje się w zbiorach prof. J. Krzyżanow­ skiego w Warszawie. Red.

(3)

DO G ENEZY „N A D O B N E J PASK W A L IN Y ' 1 9 3

Sanguszkow e tego im ienia były dwie: Sapieżanka, có rk a J a n a P aw ła, żona H ieron im a z linii kow elskiej, urodzona w połowie X V II w ieku i D enhoffów na, c ó rk a E rn e sta , żona J a n a , u r. w początku X V III w. (por. „ H erb arz P o lsk i“ Niesieckiego, wyd. Bobrowicza, L ipsk 1841).

Zbiorek ty tu łu ogólnego obecnie nie posiada. M ożna by go s fo r ­ m ułow ać: „Nowele w łoskie i hiszpańskie w przekładzie polskim z X V II w .“ Z aw iera on pięć u tw o ró w prozą dłuższych, jeden poem a­ cik i trz y czterow ierszow e fra sz k i. T y tu ły ich s ą n astęp u jące :

1) k. 2 recto — 25 verso „ H isto ria o D onzuanie Mendocy у O Xięznie Safoiskiey Ja k o dziwnie P rz y p ad k i W m iłości na się mieli z wło­ skiego n a Polskie przełożona.“ Inc.: „W m ożnym K rólestw ie H iszpańskim ...“ E x p l.: „...zacne potom stw o oboiga płci po sobie zostaw ił k tó re Dom y te ra z w H iszpaniei iest dosyć sław ny y w iadom y: .Si F in is B onus L audabile T o tu m “ .

2) k. 27 rec to — 73 rec to : „O N adobney P asqu alinie Ja k o P rzegład-kość sw ą od V enusa wiele ucierpieć m u siała.“ Inc.: „Sław nego n a w szytkie P otom ne czasy R oku Philip w tó ry K roi H iszp ań­ ski...“ E x p l.: „...za n a y g ła tsz ą ziem ską białogłowe one zrzodze- niem Swym uznali. F in is C o ro n at o p us“ .

N a końcu z n ajd u je się n o ta tk a sługi, k tó rą zwano Szal.

3) k. 74 recto — 103 rec to : „H ISTO RIA O N IE SZ C Z Ę S N E J ŚM IER­ CI dw oiga ludzi d la niezm iernego R ozm iłow ania siebie sk tó ry ch Sam T ru cisn ą A ona z Żalu oboie m arnie g a rd ła d a li“ . Inc.: „T akiey cudnośai iest m iasto V erona...“ Expl. „...sm ętni R o­ dzice m iłem u p otom stw u Swem u zgorzkiem i Łzam i położyły. Si F in is bonus L aud ab ile to tu m . In h onorificabilitudinocionitati- bus [!] Serm o d a tu r C unctis Anim i Sapiencia paucis. F in is“ . 4) к. 104 recto — 121 verso : „ H isto ria Oiednym M urzynie Im ieniem A b in d araes Ja k o m u sie W m iłości wodziło. Z H iszpańskiego N a P olskie przełożona.“ In c.: „Za czasów możnego F e rd y n an d a K rolew ica k tó ry p otem był K rólem A rrag o n sk im ..“ E x p l.: „..czyni to zaw sze co ta k sław ni przodkow ie iego czynić zw ykli w ielkiem i sp raw am i y m ęstw em Sw ym Со y te ra z ie st W szem W iadom o. F in is C oronal O pus.“

5) k. 126 recto — 142 verso : „ D Ja n n a z H iszpańskiego napolskie przełożona“ . Inc.: „Gdy się n azad w racał y uchodził z G u r Leonskich zapom niały od sw ey D ianny Syreno..“ E x p l.: „..chcieycie tro c h ę a nie teskliw ie posłuchać, usłyszycie dziw ny tre fu n e k iesli k tó ry ta k i d ru g i m ozebydz.“

6) k. 160 recto — 175 rec to : „Koniec Miłości Niezbedney D w oyga lu ­ dzi w sobie sie kocbaiących.“ Inc. : „S alern itan sk ie xiąze T ancre- tu s n azw an y Dość sczesliwie panow ał, długo bez n ag an y ..“ E xpl. : „...Dusze poszły do ra iu pospołu wiecznego. Dzierząc się Tow a­ rzy stw a, a nie rozłączone Serca, D ai wN iebie zęby były ziedno- czone. F in is C oncludit O pus.“

(4)

1 9 4 K R Y STY N A NIKLEW IC ZÓ W NA

7) к. 175 verso: N iew ierzyć każdem u.

K ażdem u nie w ierz łacno co w oczach figluie. Nie w szistko złoto byw a co się połyskuie Nie zawsze się zm ysłam i c h y tre mowy zgodzą. Często Serce z U stam i, ro żn ą d ro g ą chodzą.

F o rtu n a .

Lub cię sczescię p iastuie, lub co przeciw nego P adn ie n a cię, zawsze bądz u m y słu stałego. W iedząc to y częstosię p rz y p a tru ią c ternu. Ja k o koniec początku, niepodobien swemu. N a O skarzaiących.

O sk arża kto przed to b ą, w y słować [ ! ] co swego Nie uzyw ai zarazem D e k re tu pretkiego

W ysłuchai d rugiey s tro n y k u tem u końcowi Jed en Jeżyk, dwie uszy dał Bog Człowiekowi.

U tw o ry 1. i 3. są to p rzek ład y nowel B andella, a m ianow icie N r 44. części 2. jego zbioru: „A m ore di Don Giovanni di M endozza e de la duchessa di Savoia con v a rie m irabili accidenti che vi in te r- vengono“ , o raz N r 9. tejż e części: „L a s fo rtu n a ta m orte di due infe- licissim i a m a n ti che 1’uno di veleno e 1’a ltro di dolore m orirono, eon v a rii accidenti“ , będąca h isto rią R om ea i Julii. (C y taty z obu podaję w edług M atteo B andello: „Le novelle“ B ari 1928, w serii „ S c ritto ri d ’I ta lia “ ).

N r 4. p erełk a now elistyki h iszpań sk iej, urocza „ H isto ria del m oro A bin d arraez y de la h erm o sa J a r i f a “ , d ru k o w an a by ła w „In- v e n ta rio “ A ntonio de V illegas w 1565 r. o raz w czw artym rozdziale w ydań p o śm iertn ych „D iany“ M ontem ayora, począw szy od 1561 r. Pierw ow zorem je j była „ P a rte de la crónica del inclito in fa n te don F e rn an d o que g anó a A n teq u era en la quai t r a t a se c asaro n a h u rto el A b e rd a rra x e A b in d arraez eon la lin da J a rifa ..“ w y dana bez p o d a­ nia m iejsca i rok u (zob. Menéndez y Pelayo: „O rigenes de la n o vela“ M adrid 1905 t. 1, s. CCCLXXV— CC C X X X ). Był to te m a t często opracow yw any przez poetów hiszpańskich i obcych, żeby w spom nieć C h ateau b rian d a.

N r 5, je s t początkiem „D iany“ M ontem ayora do o pow iadania Selvagii włącznie, z opuszczeniem w szystkich fra g m en tó w w ierszo­ w anych. Po nim n a s tę p u ją k a rty czyste, zdające się św iadczyć o za­ m iarze k o n ty nu o w an ia pracy.

P rz y porów nyw aniu przekładów z te k s ta m i o ry g inaln ym i h isz­ p ańskim i o p a rła m się n a cytow anym w yżej w ydaniu M enéndez y P e ­ layo. Zauw ażę m im ochodem , że „A b in d a ra e s“ polski przełożony je s t z te k s tu zaw arteg o w „D ianie“ , nie z „ In v e n tario “ .

N r 6, w reszcie to odpis d ru g iej noweli z „P hilom achii“ M o rszty­ n a w ydanej w 1655 r., b okacjuszow ska h isto ria o m iłości G ism ondy

(5)

DO GENEZY „N A D O B N E J PA SK W A L IN Y “ 1 9 5

i G w iskard a. F ra sz e k nie próbow ałam zidentyfikow ać. Z re sz tą za­ rów no one ja k u tw ó r M o rsztyn a przepisyw ane są rę k ą С, później niż in te re su ją c y n a jb a rd z ie j w ty m rękopisie N r 2„ o k tó ry m pow iem n a końcu.

B ad ając sto su n ek przek ładó w do o ryginałów zauw ażyć m ożna, że tłum acz s ta r a się n a ogół o w ierne oddanie tre ś c i te k stu . W szelkie o d stę p stw a d adzą się podzielić n a dwie g ru p y : zam ierzone i nieza­ m ierzone. Te o s ta tn ie to po p ro stu błędy, w y nikające z n ied ostatecz­ nej znajom ości jęz y k a (np. P e tra r c a — p a tr y a rc h a ). Z d a rz a ją się one z re sz tą dużo częściej w przek ład ach z hiszpańskiego, w y k azu jąc niezrozum ienie pojedyńczych słów, np. :

oryginał rkp. powinno być

W „Abindaraesie“ moro (s. 306) murzyn (k. 106 r) maur

muslo (s. 307) ram ię (k. 106 r) udo

w „Dianie“ encinas (s. 255) drzewa oliwne (k. 133 r.) dęby

albo całych zw rotów , np. c y ta ta z P e tra r k i: „Vivace am or, que nelli a ffa n n i cresce“ (D. Giov. s. 461 w. 6) — rk p . „wesoła m iłość w rzeź- wych ludziach co d a le j to b ard ziej się m noży“ (k. 9 re c to ), lub u stę p z listu D iany: „M uchas vezes im agino que assi como piensas que no te quiero, queriéndote m as que a mi, assi deues p e n sa r que m e quieres teniéndom e a b o rre c id a “ (s. 253, szp. 2, w. 24 od d o łu ), k tó rego t łu ­ m aczenie dosłow ne je s t: „Często w yobrażam sobie, że ta k ja k ty m niem asz, że cię nie kocham , choć m iłuję cię w ięcej niż siebie, podob­ nie t y sądzisz, że m nie kochasz, znienaw idziw szy m ię“ rk p . tłum aczy : „A jak o t y m yślisz o ty m żebych o cię nic dbać nie m iała, ta k ja m yślę ty m w ięcej dziw ując się sa m a sobie, że cię n a d zdrow ie swe m iłuję, p a trz że abyś m ię ta k m iłował ja k o b y ś m ię nieopuszczał“ (k. 129 v e rso ).

Z m iany w y raźn ie zam ierzone w y n ik a ją nieraz z chęci p rzy sto ­ sow ania te k s tu d la czytelnika polskiego. T ak n a p rzy k ła d w obu n o ­ welach w łoskich opuszcza tłu m acz dedykacje, w h isto rii o Don Gio- van nim rów nież i w stęp. O puszcza też nazw y geograficzne np. „lo s tr e tto d i G ib ilte rra “ (D. Giov. s. 464, w. 19), albo w y ja śn ia je : P i­ ren eje — „g ó ry k tó re dzielą H iszpanię a F r a n c ją “ , A lpy — „góry w łoskie“ (k. 2 v e rs o ). S k ró ty scen ro m an ty czn ych i w ynurzeń m i­ łosnych częściowo w y p ły w ają zapew ne z nieporadności p ió ra t łu ­ m acza, ale też i z prześw iadczenia, że czytelnik nasz, nieprzyzw ycza- jo n y do tak ic h w yw odów , nic n a ty m nie tra c i.

C zasem w p row ad za tłum acz drobne zm iany sy tu acy jn e, p rz y ­ k raw a ją c e dane scen y n a m odlę polskiego życia i obyczaju, albo w y ­ raż e n ia zapożyczone ze sto su nk ó w polskich. I ta k D on G iovanni nie dopuszcza, aby m nich padł m u do nóg (s. 474, w. 19), a tłu m acz do­ d a je : „..nie dopuścił, i owszem jak o duchow nem u w e w szy stkim ucz­ ciwość uczynił..“ (k. 20 re c to ). W oryg inale królew n a an gielska m a być poślubiona „al figliuolo prim ogenito del re di Spagna, che oggidi

(6)

s i suol nom m are il prencipe di S p a g n a “ (D. Giov. s. 478), p rze k ład z a ś p o d aje: „za pierw orodnego sy n a k ró la h iszpańskiego k tó ry już za ży w o ta ojcow skiego n a królew stw o był o b ra n “ . N iekiedy tłu m acz uży w a polskich w yrażeń przysłow iow ych: „veggendo il f a tto a n d a r come p en sato aveva“ (D. Giov. s. 457, w. 8 od dołu) — „widzę... że m u ta k p ta c y lecą, jak o sam chce“ (k. 6 v e rso ), albo „non aveva piu c u o re“ (D. Giov. s. 477, w. 16) „praw ie zającze serce d o s ta ł“ (k. 22 v e r s o ) .

Część zm ian zd radza ten d en cję m o ra liz a to rsk ą. Św iatow o-dw or- s k a n u ta o ry g in ału byw a p rzy g łu szo n a i za stą p io n a pow ażnym , m en­ to rs k im tonem , przew ażnie w tedy, g d y chodzi o obyczajność niew ie­ ścią, a je s t to może podyktow ane m yślą, że nowele te b ęd ą czy tane w obec księżnej p a n i i frau cy m eru . Typow ym p rzy k ład em m oże być c h a ra k te ry s ty k a Julii, pow iernicy księżny sab au d z k iej: „..m olto bel- la ed a ltro modo a v v e d u t a e ta n to piacevole, che d a t u t t a la c o rte e r a p o r ta ta in palm a di m an o “ (D. Giov. s. 454, w. 9 od dołu) — rk p . „...była bardzo nad obna i ta k obyczajów nadobnych, że j ą w szyscy p rz y dw orze rad z i widzieli a ta k ze stro n y g ładkości ja k o i z obycza­ jó w przodek je j daw ali..“ (k. 4 re c to ), choć „ a w e d u to “ n a stro n ie n a ­ stęp n ej, gdy m owa o doktorze A ppianie, przełożone je s t „biegły i c h y tr y “ . K iedy piękna C h a ry fa w zyw a A b in d araesa, ażeby się z nim połączyć węzłem m ałżeńskim , gdyż inaczej ja k mówi, „..ni m i estado n i v u e s tra lea lta d lo c o n sen tiria..“ (dosł.: „ani m ój s ta n ani tw o ja p raw ość nie pozw oliłaby..“ s. 312 szp. 1, w. 31 od d o łu ), tłum acz ro zsz e rz a : „..dzierżę to o cnocie tw ej, żeś upodobaw szy m nie sobie ta k e ś też um iłował d o b rą sław ę m o ją n a d k tó rą ja nic m ilszego nie m am , żeś tu za wezw aniem m ym nie poco inszego p rzy ja ch a ł jedno abyś się ze m ną w s ta n m ałżeński oddał“ . C hw ytem pedagogicznym j e s t też zastąpienie lam en tu u bran eg o w fo rm ę so n e tu w zakończeniu „R om ea i Ju lii“ przez n a p is nagrobkow y, sta w ia ją c y m łodzieży przed oczy fa ta ln e s k u tk i m ałżeń stw a zaw arteg o bez woli i w iedzy rodzi­ ców (rk p . k. 103 re c to ). Od siebie też dodaje tłu m acz liczne p rzy ­ czynki do c h a ra k te ry s ty k i niew iast, albo z a o strz a k ry ty k ę oryg in ału np. „białogłow y z przy ro d zenia s ą bojaźliw e“ (rk p . k. 92 re c to ), albo „..bo oni sprzo dk a gdy się kogo chw ycą, p raw ie oślep m iłu ją “ (k. 137 v e rso ) i jeszcze: „...by białogłow a ta k s ta le m iłow ała, ja k o żark o pocznie, nieprzepłaconać by b y ła to rzecz, a dopierożby ty m każdego zw iodła. Bo w żdym te ra z ludzie w iedząc ich nieustaw iczność, ja k o ta k o nie każdej się oszukać dopuszczą“ . A p o stro fę do kobiet, k tó rą w y g łasza Syreno: „ ..tra ta y s de am or, no soys capazes de entendelle, ved como sa b re y s aueniros eon el“ („ D ia n a “ s. 259 szp. 2, w. 8 od d o łu ), dosłow nie: „zajm ujecie się m iłością, nie jesteście zdolne je j pojąć, baczcie ja k p o tra fic ie do jść z n ią do ła d u “ tłu m acz zm ienia w sposób n a stę p u jąc y : „..w iernej m iłości nie możecie w sobie z a trz y ­ m ać. D ało w am zaś przyrodzenie, że się w am w szystk o odm ienić chce“ . Z a w a rte w ty m zbiorku tłum aczen ia z hiszpańskiego, mimo s ła ­ bej w a rto śc i literack iej, p o sia d a ją niew ątpliw ie znaczenie h isto ry cz ­ ne, będąc jednym i z pierw szych przekładów z tego języ ka. P ierw szym

(7)

je s t w edług Jó zefa M oraw skiego (por. „Revue de litté r a tu r e com ­ p a ré e “ N r 1, 1936, a rt. M oraw skiego „E spag ne et Pologne — Coup d ’oeil s u r les relatio n s des deux pay s dans le passé e t le p ré s e n t“ ) Quevedo „P olitica de D ios“ , doko n any w 1633 r. (ory gin ał w y d an y w 1626) przez Ja n u sz a Iberskieg o z A ndaluzji, pod k tó ry m to pseu­ donim em dom yśla się E s tre ic h e r M arcina Śmigleckiego.

DO GENEZY „N A D O B N E J P A SK W A L IN Y “ 197

N ie om ówiona dotychczas pozycja N r 2, „N adobna P a sk w a li- n a “ nie je s t b yn ajm n iej prozaiczn ą w e rsją poem atu Tw ardow skiego, ale u tw orem niezm iernie do niego zbliżonym. W iększa zależność te k s tu rękopiśm iennego od „D iany“ M ontem ayera i w y k azana w nim lepsza znajom ość w ypadków histo ry czn y ch , rozg ry w ający ch się w orbicie w pływ ów i zain tereso w ań H iszpanii, upow ażnia do przypuszczenia, że je s t to tłum aczenie u tw o ru , k tó ry posłużył T w ardow skiem u za w zór. O znaczm y owo nieznane dzieło P 1? te k s t ręk op isu P 2, u tw ó r Tw ardow skiego — P 3. N ie z n a ją c P ,, badać m ożem y jed yn ie sto su ­ nek P 2 i P 3.

Geneza utw o ru Tw ardow skiego nie je s t jeszcze w y ja śn io n a w sposób ostateczn y . P ollak w e w stępie do „N adobnej P a sk w a lin y “ w wyd. B iblioteki N arodow ej (1926 r.) podaje a k tu a ln y do dziś s ta n bad ań n a d ty m zagadnieniem , p rzy ch y lając się do przypuszczenia, że je j bezpośredniego w zoru, p ozostającego pod niew ątpliw ym w pły­ wem M ontem ayora, szukać trz e b a w d ru giej ćwierci X V II w. u H isz­ p a n a lub W łocha. Р г je s t niew ątpliw ie ty m nieznanym u tw orem , co ja sn o w idać p rzy zestaw ieniu: „D ian a“ — P 2 — P 3.

S tosunek „N adobnej P a sk w a lin y “ Tw ardow skiego do „D iany“ M ontem ayora, om ówiony został dokładnie w P iła ta „ H isto rii L ite ra ­

tu r y P o lsk ie j“ t. 3 (w oprać. B ernackiego, Lwów, A ltenberg, s tr. 97— 136), to te ż pozwolę sobie przypom nieć tylk o w skróceniu, że z D iany p rze jęła P a sk w a lin a : opow iadanie p iastu n k i o zapow iedziach o trz y ­ m anych przez m atk ę b o h a te rk i przed urodzeniem bliźniąt, że będą one przez W enerę prześladow ane, a przez M inerwę otaczane opieką, o raz pom ysł św iąty n i — u M o ntem ay ora D iany, w „P ask w alin ie“ M iner- w y i J u n o n y — w k tó re j k a p ła n k a -p ro ro k in i F elicja koi cierpienia zaw iedzionych w miłości. P oza ty m z fa n ta z ji M ontem ayora w yw odzą się p ostacie nim f to w arzy szący ch kapłance, opis pałacu , k tó ry w „D ianie“ je s t św ią ty n ią te j bogini, w „P askw alin ie“ sied zib ą We- n ery , zm iana s tr o ju b o h a te rk i u k ap łan k i, w reszcie przepych, owe perły, szm arag d y , złoto, cała t a ju bilersko-złotnicza a u ra , o tac z a ją c a postacie, ta k c h a ra k te ry s ty c z n a d la p an u ją c e j podów czas n a pół­ w yspie p iren ejsk im m ody o rie n taln e j.

Im iona, sp o ty k an e w „ P ask w alin ie“ , też przew ażnie w zięte s ą z „D iany“ , choć czasem noszą je inne osoby, np. Beliza u p o ety h isz­ pańskiego je s t p a ste rk ą , w „P ask w alin ie“ — k a p ła n k ą Ju n o n y .

(8)

1 9 8 K R Y ST Y N A NIK LEW IC ZÓ W NA

O to dla ilu s tra c ji zestaw ienie opisu pałacu w trz e ch w e rsja c h :

„Diana“ Montemayora („Orig. de la nov.“ t. 2, s. 296)

Św iątynia bogini Diany: „...wspaniały pałac, przed którym b ył duży plac, otoczony w ysokim i cyprysami, posadzonymi w w ielkim porządku, a cały plac był wyłożony płytkam i alabastru i czarnego m ar­ muru na kształt szachownicy. W po­ środku niego była fontanna z ocem ­ browaniem z marmuru żyłkowanego

wspartym na czterech w ielkich

lw ach bronzowych. Po środku fon ­ tanny była kolumna jaspisowa, na której siedziały cztery nim fy z bia­ łego marmuru. Ramiona m iały pod­ niesione w górę, a w rękach dzbany, na sposób rzymski robione, z któ­ rych w ylew ały wodę przez paszcze lw ów , na nich wyobrażonych.

Fasada pałacu była z marmuru ząbkowanego, a w szystkie podstawy i kapitele kolumn złocone. I po­ dobnie stroje postaci umieszczonych

na nich. Cały budynek zdawał się

być zrobiony z połyskującego jaspi­ su, z blankami, na których w yrzeź­ bione b yły postaci cesarzy i matron rzym skich i inne podobne starożyt­ ności. W szystkie okna m iały po dwa łuki, zam ki i gwoździe ze srebra, w szystk ie drzwi cedrowe.

Budynek był czworograniasty

i na każdym rogu m iał wysoką i sztucznie zbudowaną wieżę. Docho­ dząc do fasady [wędrowcy] zatrzy­ m ali się aby obejrzeć jej szczególną robotę i postacie, które na niej były, a które w ydaw ały się raczej dziełem latury niż kunsztu człowieczego, m ię­ dzy którymi były dwie nim fy ze sre­ bra, stojące na kapitelach dwóch kolum n i obie podtrzym ywały fili­ granową tablicę ze złotym i literami, które tak mówiły:

A rękopis: k. 27 recto: Pałac Wenery:

...Pałac sam ey Boginiey która tam naczęsciey m ieszkiwa położony iest w szytek kwadratem alabastru b iałe­ go y czarnego tak ze się zda w łasna szachownica, a zaraz w szedszy wen iest Fontana marmuru pstrego le ­ ząca na czterech lw iech z m iedzi osobnie lanych a wposrzodku fon- tany stoi słup z jaspisu cudnego na którym w ysoko siedzą cztery nim - phy zbiałego marmuru awzgorę ręce

podnozszy trzymaią na głowach

dzbany starą Robotą Rzymską osa­ dzone głowam i lw iem i sktorych ust woda pryska.

Około ganki idą marmurowe m a- iąc wierzch w ew zor pokładany ko­

ralami spełna sperłowo macicą

a podniem i słupy w szystkie pozło­ ciste po gankach na scienie rożne

obrazy robotą kam ienną sadzone

w szytek pałac zda się ze zsamego Jaspisu kryształu bo zew sząd się liskuje a ktem u wszędzie zasobnego rożnego kam ienia są obrazy daw ­ nych Cesarzow y Krolow także lu ­ dzi nauczonych y Rycerskich które barzo cudny pozor czynią okna w iel­ kie w szystk ie skryształu m iasto oło­

w iu w srebro wsadzone Drzwi

w szystkie Cypryssowę.

Ayz pałac iest budowany na czte­

ry granie na każdym w ęgle iest

wieża w ysoka przezroczysto robiona na których są obrazy ze ię dobrze widać które tez w ielki y cudny glans daią ową zgoła niezda sie ten pałac prze w ielko suptelność y foremność aby m iał byc ludzkiem i rękoma spra- wion ale ze natura tak cos dziw ne­ go nazdum iewanie stworzyła

(9)

Aprze-DO GENEZY „N A D O B N E J P A S K W A L IN Y “ 1 9 9 „Kto wchodzi niech baczy dobrze

jako żył i dar czystości czy zachował, A ta która kocha lub kochała niech wspomni, czy przez innego n ie stała się zmienną. Jeśli w iary pierwotnej dochowała i ową pierwszą m iłość utrzymała, w ejść może do św iątyni Diany, której cnota i łaska są nad­ ludzkie“.

to kto tam wchodzi napatrzyć sie nie mozę Widząc rzecz barzo cudną a gdzie luz nawschod który na gurę idzie (a iest zielonego kamienia) iest w eyście tam stoią dwie Nim phy ze złota robione które w ręku m aią ta­ blice rubinową na ktorey napis iest Na cudnieiszed Bogini nam ilsze m ie­ szkanie roskoszy...

Twardowski: pt. 1, w . 73:

„Był szczero z alabastru, czarno układany

W szachownicę marmurem, zewnątrz mając ściany Od samych chryzolitów i złota błyszczące.

Progi, stopnie, podwoje w szystkie pałające Miedzią koryntyjacką. Skąd do w ielkiej sieni Wrota wiodą śpiżane, z kosztownych kamieni. Wschód powstawa na salę niew ym ow nie śliczną, Gdzie co mogła natura fozą swą rozliczną Piękniej stworzyć, co ręka śm iertelna umiała Sztuczniej ufloryzować — w szystko tu zebrała. A wprzód odmalowane po podłogach drogich Pędzlem A pellesow ym ow ych w idzieć srogich Obrazy bohatyrów, którzy od tej Pani Aż i sami bogowie kiedyś shołdowani: Jako z nich H erkulesa dużego, a ono

W skórze lw a nem ejskiego piastuje wrzeciono Na łonie u Ijole...

tu n a stę p u je cała se ria m itologicznych przygód m iłosnych, opis o g ro ­ du w idzianego z okna o raz in fo rm a c je o w n ętrzu pałacu, w reszcie:

w. 137 Skąd wychodząc, na bram ie nim fy dwie ulito Z złota szczero — skazują w dyjam encie ryto Palcatem koralowym znaczne te litery:

Tu nowa dziś Cytera cypryjskiej W enery“.

A u to r rękopisu, biorąc w zór z M ontem ayora, zdobi ścian y p a ­ łacu podobiznam i królów i b o h ateró w , T w ardow ski zm ienia tra f n ie scenerię.

Różnica w operow aniu w spólnym i m otyw am i je s t w ty c h trzech utw o rach znaczna. M ontem ayor każe sw ym nieszczęsnym b o h atero m sp o tk ać przy p adk iem n im fy z św ią ty n i D iany, k tó re wiedzione w spół­ czuciem prow adzą sw ych now ych znajom ych po ra d ę do Felicji. T a z a ­ łatw ia sp raw ę w sposób p rzy p o m in ają cy działanie O berona w „Śnie nocy letn ie j“ — oto kochankow ie „nieuleczalnie“ nieszczęśliw i, z a p a ­

(10)

d a ją w sen, po k tó ry m odm ieniają im się g u sty ta k , że k o ja rz y się now a szczęśliw a p a ra , Sireno uzdrow iony zo staje ze sw ej beznadziej­ n e j miłości, a pozostałe dwie k ochanki o d n ajd u ją szczęśliwie sw ych p artn eró w . Je śli m ożna m ów ić'o ja k ie jś tendencji u M ontem ayora, to je s t n ią chyba pochw ała w iern ej miłości.

W „P ask w alin ie“ rzecz się m a inaczej. Tu a u to r w yraźnie p rzed ­ staw ić chce szkodliw ą rolę m iłości, uosobionej w po staci W enery, uzbroić czytelnika przeciw niej, p rzed staw iając i po d k reślając silnie znaczenie woli, k tó ra może nie dopuścić do poddania się nam iętności, a naw et rozbudzoną ju ż — zwyciężyć. W ędrów ka P ask w alin y do św iątyn i Ju n o n y m a c h a ra k te r p o k u tn ej pielgrzym ki.

To stanow isko w spólne je s t zarów no P 2 ja k P 3, w obu utw o rach b o h a te rk a je s t przez bogów w y b ra n a i w sp ieran a dla o statecznego pognębienia K upida. N ieznany a u to r w szakże p rzed staw ia w P 2 s p ra ­ wę prościej i pow ierzchow niej: w y sta rc z a połam anie s trz a ł wenuso- wem u jedynakow i o raz o fia ra Paskw aU ny, k tó ra pozw ala sobie uciąć włosy, sw ą głów ną ozdobę i przyczynę nieszczęsnego w sk u tk a c h pysznienia się uro dą. Ju n o p rzy w ra c a jej u tra c o n ą przez tro s k i p ięk ­ ność, a k a p ła n k a Beliza każe w rócić do L isbony i ta m wieść życie po­ dobne daw nem u, choć — ja k zapew nia, już nigdy nie dadzą się je j ani innym we znaki s trz a ły kupidow e. Po ucieczce W enery „..Paskw a- lina za wezw aniem wszech stan ó w n a pałac W enus ów z triu m fe m w zięta s ta ła się dziedziczką nie ty lk o p a ń stw a i wszech venusow ych zabaw ek i te ra z ta m przeb y w a w niew ym ow nych rozkoszach, baw iąc n a dworze ludzie te w szystkie, k tó rz y za W enusa były, a znać za nie­ sły ch an ą sław ą poczyna zacniejszy i stro jn ie jsz y dw ór chować niż W enus m iała, k tó ra jak o ż z K upidem z m ia s ta w yszła, do tego czasu m ało o niej słychać.. U siadłszy te d y P a sk w a lin a n a ta k zacnym p a ń ­ stw ie z araz drugiego d n ia upom inki barzo kosztow ne, złoty sa h ajd a k , łuk i s trz a ły n a p a m ią tk ę zw ycięstw a swego do kościoła M inerw y i sam a o fiaro w ała gdzie od F elicyej poświęcenie w zięła i drugie tak ie przez nim fę Polidorę po słała do Kościoła Ju n o n y sk ąd też odniósłszy poświęcenie przez ręce Polid o ry z w ielkim weselem i triu m fe m za p a ­ n ią wszech jaw nie je s t opowiedziana. T eraz szeroko siedząc zażyw a rozkoszy w spokoju za życzliw ością Ju no ny i M inerwy, k tó re we w szy stk im sp ra w y je j szczęszcząc za n ajg ła d szą ziem ską białogłowę onę zrządzeniem sw ym u zn ali.“ (k. 72 verso, 73 re c to ).

T w ardow ski sięg a głębiej. P a sk w a lin a zysk uje sobie łaskę bo­ gów sk ru ch ą, ja k św iadczy Beliza.

T w ard. p t. П1 w. 686— 698:

„...To tylko, żeś niedługo trwała

W tym swym błędzie i zaraz w sum ienie się tknąwszy A tak ostrą pokutę i drogę podjąwszy

Serdecznieś żałowała. Jakożci potrzeba Wiedzieć o tym że na to tylko patrzą z nieba Dobrotliwi bogowie i grzesznik szczęśliwszy U nich pokutujący niż nasprawiedliwszy.

(11)

DO GENEZY „N A D O B N E J P A SK W A L IN Y “ 2 0 1 Otóż i ty do takiej odważnej roboty

Jeźliś co przyłożyła własnej swojej cnoty, Tedy w ierz mi, jedno ta przednia w tobie była, Tać to serca dodała, przez tę zasłużyła Ze takim cię do tego naczyniem swym w iernym Dzieła destynow ali.“

N astęp nie, podobnie ja k w rękopisie, k sieni k lasz to ru Ju n o n y n a k a z u je P ask w alin ie pow rót do Lisbony, gdzie zajm ie ona opuszczo­ n e przez W enerę m iejsce, nieczuła n a p o ku sy m iłosne, „będąc ju ż ozdobna pięknością i w ew n ętrzną i zw ierzchnią“ i „ważąc obłudy te lekko z dym em p rzem ijające w inszą się daleko m yśl uzbroi.“ Beliza T w ardow skiego w y m aga od pokutnicy oczyszczenia przez spowiedź i ry tu a ln e obm ycie w fo n tan n ie. Z am iast s tr o ju nim f, w k tó ry obleka b o h a te rk ę nieznany a u to r, T w ardow ski każe je j wdziać h a b it, a n a końcu o b rac a p ałac W enery w k laszto r, w k tó ry m P a sk w a lin a zo­ s ta je ksienią. W ty m z re sz tą punkcie w ykazuje pew ną niekonsekw en­ cję: w przem ow ie Belizy, n a k a zu ją ce j p o w ró t do daw nego try b u ży ­ cia, nie m a o k laszto rze m owy, n a to m ia s t w zakończeniu pow ołuje się n a je j rozkaz, m ów iąc:

T w ard., pt. Ш , w. 1060— 1070:

...Gdzie owe pokoje Sale i taniecznice, stek św iatow ych ludzi Na klasztor reform uje i kosztowny wzbudzi Przy nim kościół jako jej Beliza kazała. Tamże z w ielkim triumfem te porozpinała Łupy kupidynowe na pam iątkę wieczną: A sama w sw ym zawzięciu będąc już stateczną Grono Westy bogini dziewic zgromadziła, I zam knąwszy społ się im X ienią pośw ięciła.

Czym więcej już daleko niż słynąc z gładkości .

W w ielkiej sław ie dożyła i św iątobliw ości.“

T ak się p rze d staw ia ją w ogólnym z a ry sie różnice tre ś c i P 2 i P 3. Pró cz nich zauw ażyć m ożna drobne odchylenia i p rzestaw ien ia fab u ły , najliczniejsze w 3 części, gdzie T w ardo w ski zredukow ał do jednego u k azan ia się ro lę paw ia Ju n o ny , k tó ry w rękopisie sy g n ali­ zuje P ask w alin ie broń K upida, a później je s t je j przew odnikiem ko­ lejn o do jed n ej i dru g iej św iątyni. W rękopisie nie m a rów nież m ow y o śm ierci K upidyna ani przepow iedni o Chm ielnickim , k tó rą T w a r­ dow ski kładzie w u s ta Belizy.

K ilka ra z y u Tw ardow skiego z n ajd u jem y ja k iś szczegół w tr ą ­ cony w innym m iejscu i w innych okolicznościach niż w rękopisie. N p. te n o s ta tn i nie w spom ina o ugodzeniu O liw era s trz a łą ołow ianą, n a to m ia s t pom ysł te n w y stęp u je w opow iadaniu A polla o D afne, k tó r a w łaśnie ta k ą b ro n ią zo stała ugodzona (k. 51 v e rso ). O rfeusz „ ro z d ra p a n y “ u Tw ardow skiego w p t. 2, w. 1320, w rękopisie w spom ­

(12)

2 0 2 K R Y ST Y N A N IK L E W IC ZÓ W N A

n ian y je s t dopiero w opow iadaniu s a ty r a (k. 66 re c to ), o d p o w iad ają­ cemu dopiero w ierszom 501 i dalszym p u n k tu 3. T w ard.

Prócz tego rękopis w y k azuje w p oró w nan iu z T w ardow skim różnice w im ionach i nazw ach. Czasem s ą to d la czytelnika polskiego w arto ści rów norzędne, np. b r a t P a sk w a lin y u Tw ardow skiego s tu ­ diuje w Padw ie (p t. 1, w. 597), ręko p is w y sy ła go do „zacnej aka- dem iej bonońskiej“ — to m ożna by uw ażać po p ro stu za lap su s c a ­ lam i. K ilka ra z y w ręk o p isie w y s tę p u ją postacie epizodyczne niezn a­ ne Tw ardow skiem u, albo bezim ienne z o s ta ją nazw ane. Np. n im fa Sym plegada i je j prześladow ca o lbrzym (T w ard. pt. 2, w. 105 i 208— 9) są w rękopisie M istidą i G o rfistem (k. 43 v e rso ). S a ty r T w ardow ­ skiego (pt. 3, w. 518) nie w spom ina im ienia u k o chan ej d riady , ręk o p is zowie ją S y ry n ią (k. 66 re c to ). W drodze sw ej do św iątyn i Ju n o n y P ask w alin a T w ardow skiego sp o ty k a g ó rę A tla n t (p t. 2, w. 1338), rękopis d aje w ty m m iejscu Olim p (k. 60 r e c to ) . Ale najznam ienniej- szą z ty ch różnic onom astycznych je s t d la m nie zm iana im ienia słu ­ żącej, w y słan ej z listem do O liw era. T w ard ow ski nazyw a ją E u fro - zyną (pt. 1, w. 834), M ontem ayor — R osiną, ręko pis pow iada: „list do niego sw ą rę k ą n a p isa ła posław szy z nim sługę sw ą F rancyscy- n ią “ (k. 36 re c to ). J e s t to hiszpańskie, a m ów iąc ściślej, używ ane w G alicji hiszpańskiej, zdrobnienie im ienia F ran ciszk i — F ran cis- ąuiń a, k tó re zarów no sw ą obecnością, ja k i użyciem pierw szego p rz y ­ p ad k u potw ierdza przypuszczenie, że te k s t je s t nie oryginałem , a tłu ­ maczeniem.

Rękopis, ja k już w spom niałam , d a je w zm ianki h istoryczne liczniejsze niż T w ardow ski i różniące się od niego w szczegółach. P o ­ czątek jego brzm i ja k n a stę p u je :

„Sławnego na w szystki potom ne czasy roku Philip wtóry Kroi Hiszpań­ ski syn Karola piątego cesarza dzielnością a m ęstwem w oyska swego bohate Królestwo Portugalskie opanował które pewnym prawem nań przypadło po żałosnym zabiciu w A fryce murzynów przeciwników Krzy­ ża św iętego Sebastiana Króla, Siestrzeńca iego rodzonego także potem i po śmierci Henryka Kardynała Stryja przerzeczonego Króla zabitego...“

czemu odpow iada u T w ard. p t. 1, w. 15— 18:

„...Skąd po Sebastyjanie, ostatecznym królu, Portugalskie królestw o na piątym Karolu Opadło sukcesyją, pod pretekstem której Filip tedy, syn jego, panował mu w tóry.“

Polizrnano, b r a t P ask w alin y , w edług ręko pisu w sław ił się ,,..w potrzebie k tó rą k ró l m iał z P o rtu g a lc z y k i“ (k. 32 v e rs o ) , u T w ar­ dow skiego (pt. 1, w. 609).

„...zwłaszcza w przeszłe z Hiszpany m aurytańskie boje

(13)

DO GENEZY „N A D O B N E J P A SK W A L IN Y “ 2 0 3

Gdy m owa o śm ierci k o n k u ren tó w Paskw aliny, rękopis przed ­ s ta w ia spraw ę ta k :

„...jeden zabit człowiek zacny, gdy Turek Cypru dobywał, bo był na Fa- maguście z tysiącem pieszych od Wenetów, drugi w potrzebie ornej sła w ­ nej gdy w ojsko chrześcijańskie tureckie na morzu poraziło zginął. Trzeci także na harcu zabit m ężnie czyniąc gdy Turek Goletę wziął...“ (k. 33 recto).

A T w ardow ski (pt. 1, w. 630— 634) :

„...gdy jeden w Gryzonach

Pod św ieżą rebelii ją tedy orangowę, Drugi u Kurzolarów pod pamiętną owę Na morzu wiktoryją, trzeci pod Mogatem Zabit także od Turków.“

W reszcie w rękopisie m am y w izytę M inerw y u D iany bez odpo­ w ied nik a u T w ardow skiego. Idzie ona „...do P o rtu g a lie j gdzie je s t w ezw ana od K ró la H iszpańskiego k tó ry na p am iątk ę zw ycięstw a zacne i bołiate szkoły dla w szech wolnych nau k zakład a...“ i d alej „..K ról po śm ierci zacney m ałżonki sw ey wielce żałościw sk ąd bli- zek je s t niebezpieczeńsw a...“ (k. 54 recto i v erso ).

D aty , ja k ie się dadzą z ty c h w ypadków w yczytać, s ą to : 1570 — obleganie przez T u rk ó w m ia s ta F a m ag o sta na Cyprze, (F a ­

m ag u sta w rkp ., M ogat u Tw ardow skiego).

1571 — zw ycięstw o pod L ep an to (pam iętn a w ik to ria n a m orzu u K urzolarów — w y sp a Corzola w zatoce L epanto, dziś

zw anej N au p ak to s, g ra ła pew ną rolę w jedn ej z faz b itw y ). 1578 — śm ierć S e b a stia n a P o rtu g alsk ieg o .

1580 — śm ierć k rólow ej A n ny a u stria c k ie j, córki cesarza M aksy­ m iliana, c zw artej żony F ilip a II.

1581 — objęcie w ładzy w P o rtu g a lii przez Filipa.

„Rebellia O ran g o w a“ m u si być jak im ś nieporozum ieniem . Nie do przy jęcia w p ro st, wobec k o n k retn ości i zbieżności w obu re d a k ­ c ja c h pozostałych fak tó w , je s t a lu z ja do w ypadków o ty le w cześniej­ szych, bo sprzed 1530, jeśli p rzy jm iem y k a m e n tarz P o llak a w wyd. B iblioteki N arodow ej 1926, s. 31. J a sądzę raczej, że w pierwow zorze b y ła w zm ianka o w alkach z T u rk a m i u w ybrzeży a fry k a ń sk ic h i obok Golety, k tó rą podaje ręk o p is, w spom niany był i O ran. T w a r­ dow skiem u te sp ra w y były obce, z O ranu zrobił rebelię O rangow ą, F a m a g o stę zaś upodobnił do M ohacza, k tó ry by się t u też tru d n o tłum aczy ł ze względów chronologicznych — P a sk w a lin a w czasie sw ej w ędrów ki m u siałab y mieć conajm niej 70 lat.

Przypuśćm y, że m am y do czynienia z tłum aczeniem u tw oru , k tó ry posłużył za w zór T w ardow skiem u, m usim y jeszcze z a sta n o ­

(14)

2 0 4 K R Y ST Y N A N IK LEW IC ZÓ W N A

wić się, czy T w ardow ski znał ten w łaśnie przekład. Liczne zbież­ ności słow ne, k tó ry c h kilka podajem y niżej, przem aw iałyby za ty m przypuszczeniem .

Rkp. Twardowski

k. 36 verso: „czego by sie ich w iele dokupiło“

k. 38 verso: „Uwielbiona od w szech - bogów“

k. 42 recto: „ukazując planety cięż­ ki przypadek“

k. 43 verso: „usłyszała głos człow ie­ czy“

k. 62 recto: „broni przyrodzonej“.

pt. 1. w. 815: „w iele dokupow ało kosztow nym się złotem “

pt. 1. w. 1219: „o panno u w ielb ion a“ pt. 1. w. 1457: „jeśli m ię planety n ie m ylą“

pt. 2. w. 72: „ogromny głos jak iś człow ieczy“

pt. 3. w. 200: „broni przyrodzonej“.

S ą to copraw da w y rażen ia b analne, k tó re m ogły się n a su n ą ć dwóm osobom niezależnie. N ie je s t wykluczone, że te k s t ręk o p isu je s t streszczeniem tłu m aczen ia obszerniejszego, z któ reg o k o rz y sta ł T w ardow ski, albo że posługiw ał się on tłum aczeniem i o ry g in a łem rów nocześnie, a w ta k im razie pewne rozszerzenia, k tó re w p ro w a ­ dza, m ogłyby też nie być jego w łasnością.

Z ro zw ażań pow yższych w y ła n ia ją się dw ie sp ra w y : o dnale­ zienia Pi i je j a u to ra o raz h isto ria p rzek ład u polskiego.

J a k i był język o ry g in a łu ? Liczne italian izm y u T w ardo w skie­ go p rz y ta c z a P ollak jak o jed en z dowodów w łoskiego pochodzenia P v P rzem aw iałb y rów nież za nim b ra k w P 2 m om entów nonsensow ­ nych, ja k ie z d a rz a ją się w ty m zbio rk u w p rzek ład ach z h isz p a ń ­ skiego, o ra z tam że b ra k zaznaczenia, że je s t to tłum aczenie z tego języ ka, czego nie zaniedbano uczynić p rzy D ianie i p rzy A binda- raesie. W zestaw ieniu jed n a k P 3 i P 2 okazu je się, że z n a jd u jem y italian izm y we fragm encie T w ardow skiego nie m ający m odpow ied­ n ik a w P 2, a m ianowicie w opisie o brazów p rzed staw iający ch m ito ­ logiczne p rzygody m iłosne, zdobiących pałac W enery (foza, faw o r, n a rd y , u m b ry , sp assy , r y te r a ty w w ierszach 80 — 131), m ogłyby one zatem po p ro stu być objaw em m ody italianizow ania. P ro f. J. K rzyżanow ski przypuszcza, że istn ia ła p rze ró b k a łaciń sk a i z n iej dokonano p rzek ład u polskiego, stan o w iłab y ona zatem ogniwo po­ średnie m iędzy P 1 i P 2.

D a ta 1581 jest, ja k w y n ik a z poporzednich zestaw ień, te rm in u s a quo n ieznąnej P,. Konieczność um ieszczenia d a ty p o w sta n ia aż w d ru g ie j ćw ierci X V II w. m oty w u je P o llak c h a ra k te re m w y b itnie k o n trre fo rm a c y jn y m P 3, ow ym to nem ascetycznym , k tó ry , ja k się okazuje, obcy był P 2, więc zapew ne i P 1; k tó ra zatem m ogła być w cześniejsza. Zważywszy, że w y p ad ki h isto ry czn e w P 2 w spom niane są ja k o pow szechnie znane i bliskie pam ięci w spółczesnych, wolno przypuścić, że d a tę ową p rzesu n ąć należy nie dalej, ja k o 20— 30 la t, a więc n a r. 1610— 1620.

(15)

A u to ra P j szukać zatem n ależy w śró d naśladow ców M onte­ m ay o ra , H iszpanów i W łochów, piszących w p ierw szej ćw ierci X V II

w ieku. M enéndez y P elayo (op. cit. t. 1. s. CD LXX II) c y tu je za D unlopem a u to ra czyniącego zadość ty m w arun ko m , Celio M alespini, k tó ry w 1609 r. w ydał w W enecji „D ucento no veile“ . T rz y z nich s ą przeró b k am i z „D iany“ . Może te n zbiorek k ry je w sobie klucz naszej zagadki.

N a h isto rię p rzek ład u polskiego m ogłoby może rzucić św iatło sy stem aty czn e zbadanie prow eniencji zasobów biblioteki W arszaw ­ skiego S em inarium D uchow nego i ew en tualn ie rozejrzenie się w księ­ gozbiorze K apucynów lubelskich, z k tó ry m i — w edług in fo rm acji

p. Ł opacińskiego — zw iązana b y ła ro d zin a Sanguszków . Może dało by się w te n sposób zidentyfikow ać K o n sta n cję Sanguszkow ą i uzy­ skać w iadom ości o je j dw orze i o in te re su ją c y m n a s tłum aczu, a w r a ­ zie pozytyw nego re z u lta tu , o nici, w iążącej ów p rzek ład z T w ardow ­ skim .

K r y s ty n a N iklew iczów na.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nastgpnie, chc4c stworzyi odwolania do rzec4,wistoSci stricte tekstowej, wykorzystuje kategorig wplywu pochodzqc4 z zal<resubadari tradycji literackiej, a zaraz

Jednak właśnie tu znajdujemy informację, która, być może, pozwoli odpowiedzieć na ważne pytanie, dlaczego Pasqualina musiała wędrować od świątyni M inerwy do

'cher partią polityczną nazywa „grupę ludzi związanych ze sobą wspólnością Przekonań w rzeczach publicznych i dążących do osiągnięcia władzy dla urzeczy

„Pustelnie" hermetycznych filozofów, tajne stowarzyszenia i akademie pączkujące w pierwszej dekadzie XVII wieku, zwłaszcza zaś prawdziwe i wyimaginowane

Celem pracy było dokonanie oceny podat- ności zbiornika retencyjnego Przebędowo na de- gradację oraz analiza wpływu zlewni na dostawę związków biogennych do

przewiduje ukaranie osoby, która przez wskazanie niepraw­ dziwych danych, zatajenie prawdziwych danych lub w jakikolwiek inny sposób wprowadza w błąd właściwy

Term iny te zostały użyte w tym orzeczeniu niew łaściw ie, gdyż stw ierdza ono naw iązanie n a nowo stosunku pracy, lecz n ad a ją się one do

czenie obrońcy z urzędu nakłada na niego obowiązek podejmowania czyn­ ności procesowych aż do prawomocne­ go zakończenia postępowania, przy czym tylko w wypadku