• Nie Znaleziono Wyników

Sytuacja przedwyborcza Od z e s z łe g o ty g o d n ia fron t p r z e d

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Sytuacja przedwyborcza Od z e s z łe g o ty g o d n ia fron t p r z e d"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

C E N A 2 5 G R O S Z Y .

P R EN U M ER A T A :

M I E S I Ę C Z N I E . . . . Zł . 1.—

N A P R O W I N C J I . . . „ 1 . 4 5 Z A G R A N I C Ą ... „ 2.00

C E N A O G Ł O S Z E Ń :

Przed tekstem 30 gr., w tekście 30 gr, za tekstem 20 groszy, nekrologi 25 gr, zwyczajne 10 gr. za wiersz m/m 10-łamowy Ogłoszenia drobne 10 groszy za w y r a Ogłoszenia zamiejscowe o 50 proc- drożę

TYGODNIOWY ORGAN NARODOWEJ PARTJI ROBOTNICZEJ LEWICY

R e d a k c j a i A d m i n i s t r . , P i o t r k o w s k a 9 1 , T e l e f o n JM? 3 8 8 — A d m i n i s t r . c z y n n a c o d z i e n . o d g . 7 — 9 w . p r ó c z n i e d z i e l i ś w i ą t . S e k r e t ä r , o d g . 7 — 8 w .

Sytuacja przedwyborcza

listopadowa rocznica

28-go listopada 1831 roku— noc. — Nieudany pożar na Solcu rozognił jednak tleją ce w tysiącach serc bohaterstwo Ofia­

ry i uczynił, że za garścią „szalonych zapaleńców ", wznoszących nad Narodem chorągiew powstania, p o sz e d ł On w trzeci z kolei bój o c a ło ś ć i n ie p o d le g ło ść Ojczy­

zny. —

R ozpoczęła w alkę m łodzież i wojsko.

Oni zdecydow ali o tem, że w tym

„czynie, mierzonym na zamiary" duch n a ­ rodu w zb ił się do najwyższego poziomu, że roztętnił serca i myśl polską k o n ie c z ­ nością p o w sz e c h n e g o obowiązku Sprawy, że roztęęzyl nad zrywającą się do walki ziem ią, nakazane przez geniusz narodu, p i e r w s z e r o z w i n i ę c i e z a sa d d e m o k r a c j i ,

W tem leży główna przyczyna w s p a ­ niałego rozwoju początków powstania, tem zagwarantowany mu zo sta ł dostatek sił, m o ż n o ść ciągłej odnowy w alczących s z e ­ regów i — pewność zwycięstwa.

A jednak powstanie zakończyło się klęską. P o m im o wspaniałych, rycerskich zw ycięstw , bohaterskich przegranych, po­

m imo S to c z k a , Grochowa, Ostrołęki.

Walka została przegrana.

Bo, jak dowodzi mistrzyni życia — historja, — niedość, gdy jest polski na­

ród, ten n a r ó d potrzebuje — c z ło w ie k a . Człowieka brakło w powstaniu i wal­

c e 1831 roku. Brakło tego, który, w ynie­

siony na stanowisko wodza, uświadomiłby so b ie wszystkie siły powstania, który umiałby je odp ow ied n io wyzyskać, który umiałby je w odpow iednim kierunku zwró­

cić, a raczej w kierunku, nadanym przez początek powstania, poprowadzić.

Ci półludzie w generalskich mundu­

rach, których tylu s ię zm ieniło na sta n o ­ wisku wodza, nie mieli wiary w zw ycię­

stwo, nie uświadamiali sob ie potęgi, jaką dałoby powstaniu oparcie go na m a­

sach m ie sz c z a ń stw a i w łościaństw a, nie umieli podtrzymać w tych m asach i utrwa­

lić rozpłom ienionego w cza s narodzin po­

wstania zapału dla służby Sprawie narodo­

wej.

Dlatego powstanie listopadow e zakoń­

czyło się klęską. Dlatego nie przeważyły na szali wypadków ani bezprzykładna ofiar­

ność, cudow ne m ęstw o, tytaniczne wysiłki w a lczą cy ch .

B r a k ło c z ł o w i e k a — w o d z a . C z ło w ie k a id e i.

I m oże dlatego, że taki człow iek zja­

wił się, gdy w o sie m d z ie sią t cztery lata po powstaniu listopadow em nadeszła woj­

na europejska; i m o ż e dlatego, że taki c z ło w ie k zjawił się w dniu 11 listopada 1918 roku, — m o że dlatego tylko dzisiej­

szą, jak i d z iew ięć poprzednich rocznic powstania listo p a d o w eg o , o b chodzim y w w olnej, całej i niepodległej P o lsc e .

I m o że ten c zło w iek — K o m e n d a n t P i ł s u d s k i — sprawi, wbrew różnym dziś na tę kwestję poglądom, wbrew tym, któ­

rzy, ciągnąc się przed nim i za nim, paczą prawdopodobnie jego zam yślenia, ż e odro­

dzi się demokracja polska.

I stanie się tak, że drogą uzdrow ie­

nia g osp od arczego organizmu państwa, dojdziemy do rozbudowy i pogłębienia sprawiedliwości społecznej.

A wtedy znikną w P o l s c e „komuni­

ści g ło d o w i“ i cały naród w myśl b o h a ­ terów walk 1831 roku uzna, że:

» S a l u s R e i p u b l i c a e s u p r e m a le x e s t o “.

Karol Pietrasiak.

o o

O d z e s z ł e g o t y g o d n i a f r o n t p r z e d ­ w y b o r c z y n i e u l e g ł z m i a n i e . T o c z o ­ n e z r ó ż n y c h s t r o n r o z m o w y n a t e ­ m a t b l o k ó w s p r a w y n a p r z ó d n i e p o ­ s u n ę ł y . P o j a w i ł y s i ę t y l k o n o w e p o g ł o s k i , i ż n a p r a w e m n a s z e m s k r z y d l e p o w s t a ł a n o w a k o n c e p c j a , a m i a n o w i c i e — b l o k u w y b o r c z e g o C h a d e c j i z „ P i a s t e m “ . S t w o r z y ł o b y t o n i e z m i e r n i e t r u d n ą s y t u a c j ę d l a E n d e c j i , g d y ż b y ł o b y t o d o w o d e m , i ż z E n d e c j ą n i k t w P o l s c e n i e c h c e g a d a ć .

N i e m n i e j t r u d n ą s y t u a c j ę m i a ­ ł a b y i p r a w i c a N . P . R - u , g d y ż d l a

n i e j p o z o s t a ł b y j e d e n t y l k o r a t u n e k ( n a w z ó r b l i s k i e g o T o m a s z o w a ) — p o ł ą c z y ć s i ę z E n d e c j ą .

C i e k a w i e n a t e m t l e w y g l ą d a ­ j ą k o n c e p c j e s t o s u n k u d o r z ą d u M a r s z a ł k a P i ł s u d s k i e g o , j a k r ó w ­ n i e ż — r o l a r z ą d u w s a m e j a k c j i p r z e d w y b o r c z e j . I m b o w i e m b l i ż e j w y b o r ó w , t y m t r u d n i e j — m i l c z e ć . M u s z ą w i ę c s t r o n n i c t w a u s t o s u n ­ k o w a ć s i ę d o r z ą d u , b o ć t e g o w y ­ m a g a i w y b o r c z a i p r o g r a m w y b o r ­ c z y i m u s i i r z ą d j a s n o i n i e d w u ­ z n a c z n i e o k r e ś l i ć , c z y b ę d z i e p r z y w y b o r a c h t y l k o w i d z e m i p o z w o l i s p o ł e c z e ń s t w u w y b i e r a ć , j a k c h c e i k o g o c h c e , c z y t e ż r z u c i h a s ł a , p r o g r a m i w s k a ż e , n a k o g o z w o l e n ­ n i c y r z ą d u m a j ą g ł o s o w a ć .

J e ś l i c h o d z i o s t r o n n i c t w a , t o w e w s z y s t k i c h j e s t f e r m e n t . M i n ę ­ ł y t o c z a s y , k i e d y t o m o ż n a b y ł o r z ą d k r y t y k o w a ć i s a m e m u n i e b r a ć ż a d n e j o d p o w i e d z i a l n o ś c i . R z ą d o b a ­ l a ć i j e d n o c z e ś n i e u c h y l a ć s i ę o d t w o r z e n i a n o w e g o r z ą d u . B r a k w s z e l k i e j o d p o w i e d z i a l n o ś c i z a s w o ­ j e c z y n y i z a g ł o s o w a n i e — o t o

c h a r a k t e r y s t y c z n a c e c h a p o l i t y k i s e j m o w e j ,

R z ą d o b e c n y z m u s z a s t r o n n i ­ c t w a d o j a s n e g o ' o k r e ś l e n i a s t o s u n k u s w e g o d o r z ą d u w ł a ś n i e z e w z g l ę ­ d u n a z b l i ż a j ą c e s i ę w y b o r y . N i e w o l n o j u ż b ę d z i e a n i m y d ł k o w a ć , a n i g ł o w y p o d s k r z y d ł a c h o w a ć . K t o b ę d z i e c h c i a ł o b a l a ć r z ą d , t e n b ę d z i e m u s i a ł w z i ą ć n a s i e b i e p e ł -

Artykułem „Przed wyborami sejmo- w e m i“ otworzona została na ła m ach na­

szej „Pracy“ dyskusja publiczna nad za­

gadnieniem, b ęd ą cem kwestją dnia polity­

czn eg o Polski, nad zagadnieniem wyborów do Sejm u i Senatu i — ewentualnych blo­

ków wyborczych.

Jako „realne h a s ło “ wysunięto: kon­

solidację całej polskiej domokracji. Zasta­

nówmy się w o b ec tego nad tem, czy hasło to jest naprawdę „ realne“? Czy ma ono s z a n s e realizacji ?

ną odpowiedzialność za przyszły rząd.

R ó w n i e ż j u ż d z i s i a j t r z e b a b ę ­ d z i e p o w i e d z i e ć : z a r z ą d e m P i ł s u d s ­ k i e g o , c z y t e ż p r z e c i w r z ą d o w i .

N a t l e t e m o b s e r w u j e m y n a ­ s t ę p u j ą c e c h a r a k t e r y s t y c z n e o b j a w y : 1. — W P o l s k i e j P a r t j i S o c j a ­ l i s t y c z n e j p o w a ż n y f e r m e n t z p o ­ w o d u a k c j i g r u p y m i n i s t r a M o r a - c z e % s k i e g o , o p o w i a d a j ą c e g o s i ę z a r z ą d e m .

2. — W „ P ia śc ie “ rozłam w związku z secesją senatora Bojki, senjora ruchu ludowego, dalej po­

słów Śmigla, Maślanki i innych.

3 . — N a P o m o r z u u c h w a ł a z j a ­ z d u s t r o n n i c t w a C h r z e ś c j a ń s k i e j D e ­ m o k r a c j i , o p o w i a d a j ą c e g o s i ę z a w s p ó ł p r a c ą z r z ą d e m .

4 . — N a Ś l ą s k u G ó r n y m n a Z j e ź d z i ć Z j e d n o c z e n i a Z a w o d o w e g o P o l s k i e g o , b ę d ą c e g o p o d p o l i t y c z - n e m i w p ł y w a m i p r a w i c y N . P . R - u , z a p a d ł y u c h w a ł y , p o d k r e ś l a j ą c e z u z n a n i e m z a s ł u g i i t a k t y k ę w o j e ­ w o d y D r . G r a ż y ń s k i e g o , j a k w i a d o ­ m o , m ę ż a z a u f a n i a r z ą d u .

W s z y s t k o t o o b j a w y z n a m i e n n e i c h a r a k t e r y s t y c z n e .

C o n a t o r z ą d ?

Z d a j e s i ę n i e u l e g a ć j u ż ż a ­ d n e j w ą t p l i w o ś c i , ż e w y b o r y z a 3 m i e s i ą c e b ę d ą . Z d a j e s i ę r ó w n i e ż b y ć p e w n e m , ż e r z ą d a n i w p ł y w ó w s w o i c h n a s z a l ę w y b o r ó w n i e r z u ­ c i , a n i t e ż n i e w y s t a w i w ł a s n y c h l i s t . S p o ł e c z e ń s t w o n i c z e m n i e s k r ę ­ p o w a n e — w y b i e r a s o b i e t a k i S e j m i S e n a t , n a j a k i z a s ł u g u j e . A w t e ­ d y r z ą d o k r e ś l i , c z y z t e m n o w e m c i a ł e m u s t a w o d a w c z e m b ę d z i e m o ­ ż l i w a

r e a ln a i o d p o w ie d z ia l­

n a w s p ó łp r a c a ,

c z y t e ż n i e . Z n a s z e g o p u n k t u w i d z e n i a j e ­ d n o j e s t n i e z m i e r n i e p o ż ą d a n e :

b y p o l s k i o b ó z p r a c y , p o l s k a d e m o k r a c j a j a k n a j l i c z n i e j d o S e j ­ m u w e s z ł a . I a b y t e n o b ó z p o l s k i e j d e m o k r a c j i w i e d z i a ł , c o t o j e s t — o d p o w i e d z i a l n o ś ć — i u m i a ł r e a l ­ n i e i r z e c z o w o o c e n i ć k o r z y ś c i w s p ó ł p r a c y z r z ą d e m P i ł s u d s k i e g o .

Twierdzim y a priori, że — nie — i tw ierdzenie nasze poniżej udowodnimy.

Szem atyzując ob ecn ą sytuację poli­

tyczną w P o ls c e , m ożem y przeprowadzić rozgraniczenie pomiędzy istniejącem i stron­

nictwami p olskiem i na stronnictwa d e m o ­ kratyczne wraz z antydemokratycznemi. Do grupy pierwszej zaliczam y N.P. R.-Lewicę, P .P.S ., W yzwolenie, Chłopskie Stronnictw o Radykalne, Stronnictwo Chłopskie, Partję Pracy ze Związkiem Naprawy R ze c z p o sp o ­ litej, P.S.L. „ P ia st“, Strona. Katolicko-Lu-

dow e, S. Ch. L. Stojałow czyków , S tro n ­ nictwo Praw icy Narodowej, N.P.R. P raw icę i Str. Chrześcijańskiej Demokracji, do grupy drugiej Stronn. Chrześcijańsko-Naro- dow e, Związek Ludowo-Narodowy (endecja), Konserwy Krakowskie i Wileńskie, Orga­

nizację M onarchistyczną i Polską Komuni­

styczną Partję Robotniczą.

Inaczej przedstawi się ten podział, gdy w eźm iem y za p o d sta w ę do jego do­

konania nie pojęcie demokracji politycznej ale pojęcie demokracji w s p ó łczesn ej — demokracji sp o łeczno-politycznej. Zarysują się w tedy przed nami w obrębie grupy pierwszej trzy grupy — nazwijmy ją le w i­

cową, centrową i prawicową. Do l e w ic o ­ wej zaliczym y Chłopskie Stronnictwo-rady- kalne, P.P.S., Wyzwolenie, N.P.R.-Lewicę, S. Ch. L. „Stojałow czyków ", do centrowej Stronnictw o Chłopskie, Partję Pracy ze Związkiem Naprawy Rzeczpospolitej, N. P.

R.-prawicę, do prawicowej P.S.L. „ P ia s t“, Stron. Prawicy Narodowej, Str. Katol.-Lu- dow e, Chrześcijańskiej Demokracji (w łon ie tego ostatniego istnieje poważny odłam , który gdyby się w yodrębnił w o s o ­ bne stronnictwo, zaliczyć należałoby do grupy — l e w i c o w e j !). Mianem „polskiej d em o k ra cji“ obejmujemy najczęściej grupę lew icow ą, w łączając do niej mn. w. grupę centrową (n a szeg o podziału).

Czy fest m o ż liw e ustalen ie pom iędzy t e m i stronnictwami w spólnej platformy wy­

borczej? Platformy współpracy w przysz­

łym S e jm ie i S e n a c ie ?

Zdawało się nam, że jest, wtedy, kie­

dy wystąpiliśmy z propagowaniem jej ko­

n ieczn ości w artykule „O w o lę z w y c ię s t w a “ Ale od tego czasu zm ien iło się w iele, oka­

zało się, że wśród stronnictw demokracji polskiej, brak tendencji d o zbliżenia i p o ­ rozumienia, że górują te n d e n c je przeciwne, że wchodzi w grę kwestja bezw zględ n ego zwalczania się, b e z w z g lę d n e g o licytowania się z komuną (P .P .S.), b e z w z g lę d n e g o w c h o ­ dzenia na „podwórko r z ą d o w e “ (P .P .) b e z ­ w zględnego zwalczania rządu („W yzw o­

le n ie “) i wiele, w iele innych.

D o ść przypomnieć, ż e P. P. S. nie zawahała się wyciągnąć z la m usa hasła

„rewolucji“.

Już to potwierdza ca łk o w icie naszą negację m ożn ości utworzenia jednolitego frontu demokracji polskiej.

A są je s z c z e powody inne. Wybory ob e c n e będą odbywały się na z gruntu fałszywej podstawie: z rządem — czy prze­

ciw rządowi. Dzięki tem u nastąpią zu­

pełnie nieuzasadnione przegrupowania.

Po obu stronach frontu wyborczego znajdą się uprupowania demokracji p o l­

skiej quasi wraz z antydemokratycznemi.

Postrodku zostaną te, które, jak my N.P.R.-Lewica, nie będą m ogły się o p o ­ w ie d z ie ć za rządem, gdy niewiadomy jest jego program polityczno-socjalny, ani też przeciw rządowi, gdy w d o tych czasow ej jego pracy nie mogą znaleźć argumentów rzeczow ych do zwalczania go.

Czy, jeśli obok nas znajdzie s ię np.

„ P ia st“— b ęd zie m ożna m ów ić o bloku wy­

borczym ?

Czy m oże być m o w a o bloku P.P .S.

z Endecją, c h o ć oba te stronnictwa będą szły do wyborów po stronie przeciw rządowej.

Uchwały i fakty

A rtykuł dyskusyjny

(2)

2 PRACA — 27 listopada 1927 roku. Nr. 48

prawica nacjonalistyczna o sobie

P. P. S. odrzuca m ożliw ość bloku z

„Partją Pracy", „Stronnictwem Chłopskim “ i w r eszcie z N.P.R.-Lewicą, motywując to tem, że N.P.R.-Lewica popierała „bez za­

s t r z e ż eń “ obecny rząd i że jest odmianą

„nacjonalizm u“. W reszcie P . P . S . — za­

rzuca wszystkim wymienionym grupom, że nie są... dem okratyczne.

Nie będziem y się o c zy w iście spierali z P.P.S. o to, czy Partja Pracy i Stronnict­

wo Chłopskie są demokratyczne czy nie, ale, o ile chodzi o N. P. R.-Lewicę, to in­

synuację tę musimy potępić jaknajenergicz- niej i jedn ocześn ie stwierdzić, że N. P. R.- Lewica nie ma na swoim sumieniu takich grzechów przeciw demokracji jak „ultra“

demokratyczna i ultra „radykalna“ P. P. S.

P anow ie p ep eso w cy zbyt łatw o zapominają o tem, że siedzieli w rządzie koalicyjnym razem z Endekami i piastowcam i, że ko­

legą ministerjalnym „towarzysza” Z iem iec- kiego był przecież znany krwawy kauzyper- da i dojlidziarz z Bochni p o seł Kiernik, który jako minister spraw wewnętrznych w gabinecie Chjeny — ponosi o d p o w ie ­ dzialność za krwawe wypadki w Krakowie, Tarnowie i Przemyślu.

W św ietle tego zestaw ienia d eklam a­

cje p ep eso w sk ie o własnej „ c n o c ie “ d e ­ mokratycznej są niczem więcej,

jak c z c z e m i p r z e c h w a łk a m i

m ocno zaawansowanej w swym procederze ladacznicy, a obecna opozycja P. P. S. w stosunku do rządu marszałka P iłsudskiego wygląda na kpiny ze zdrowego rozsądku.

P.P.S. poczytuje N.P.R.-Lewicy za zbrod­

nię jej rzeczowy stosunek do ob ecn ego rządu, zapominając o tem, że przecież w jego własnych szeregach panują na ten temat poważne fermenty i różnice zdań.

Na ostatniej Radzie Naczelnej P.P.S. tacy przywódcy socialistów jak Jaworowski, Ma­

linowski i Ziemięcki opow iedzieli się za współpracą z rządem — to jest za uzna­

niem stanowiska o b e c n e g o ministra Mo- raczewskiego, który jest w rządzie mar­

szałka Piłsudskiego.

W reszcie parę słów o naszym „na­

cjo n a lizm ie”. O czy w iście kłuje międzyna­

rodową ideologję socjalistyczną sło w o „na­

rodow y” w nazwie N. P. R.-Lewicy. Dla nas jest to zu p ein ie zrozumiałe, ale co to ma wspólnego z nacjonalizmem, który w tej chwili jest w P o ls c e równoznaczny z z dem agogiczną robotą Endecji. Ten za- zarzut „nacjonalizm u“ musimy odrzucić jako ordynarną i nieodpow iedzialną dem a- gogję. Przy sp osobności jednak p ozw oli­

my sobie zw rócić uw agę p.p. socjalistom, ż e nasza ideologja narodowego ruchu ro­

b otn iczego chroni nas przed tego rodza­

ju kom prom itacjam i, na jakie są narażen pepesowcy, którzy są zm uszeni zasiadać w najrozmaitszych międzynarodówkach i tam kolegow ać z tymi „towarzyszami“, którzy w roku 1920 nie c h cieli w puszczać do Polski amunicji, gdy robotnik polski (i s o ­ cjalistyczny) wraz z całym patrjotycznemi sp o łe c z e ń stw e m krwawił się w w a lce na śmierć i życie z komunistycznym napast­

nikiem. Dalej musimy stwierdzić, ż e na­

sza narodowa ideologja jest szczera, na­

wet w stosunku do robotników w innych krajach, bo wy, panowie z P. P. S., swoją

„międzynarodowością" uprawiacie m iędzy­

narodową korupcję moralną, gdyż nie wy­

ciągacie ze swych zasad id eow ych prak­

tycznych konsekwencyj, jak to miało miej­

s c e chociażb y w c z a s ie strajku górników angielskich.

Tyle, o ile chodzi o zarzuty, skiero­

w an e pod adresem ideologji i taktyki N.

P. R.-Lewicy. P ozostaje jeszcze do o m ó ­ wienia sprawa

b lo k u p o ls k ie j l e w i c y d e m o k r a t y c z n e j przy r.adchodzących wyborach do Sejmu Senatu. Sprawy tej N. P. R.-Lewica nie stawiała w płaszczyźnie dyskusji ideowej w stosunku do stronnictw polskiej lewicy, bowiem zgóry wiedzieliśmy, że o uzgod­

nieniu podstaw ideowych naszego stron- nistwa i P. P. S. nie m oże być mowy, ale chod ziło nam o co innego: o wspólny front przeciw prawicy, o skuteczną walkę z reakcją kapitalistyczną. Jak się okazuje, P. P. S. nic zego do tej pory ni e nauczyła się i zapatrzona we własny prywatny in te­

res, nie umie objąć

c a ł o ś c i p o t r z e b p o ls k ie j d e m o k r a c j i w obliczu wysiłków prawicy do w ytw orze­

nia jednolitego frontu w c z a s ie nad ch o­

dzących wyborów.

Za skutki tego rodzaju postępowania p ep eso w cy będą musieli wziąć o d p o w ie­

dzialność w o b e c demokracji i klasy ro­

botniczej, a robotnicy będą mieli m oż­

n ość przekonać się, kto więcej sobie ceni prywatę ponad interes całej polskiej d e ­ mokracji. N. P. R. Lewica chciała u m o­

żliw ić jednolity front obozu pracy w c z a ­ sie wyborów, jeżeli p e p e so w c y są temu przeciwni, to dla nas pozostaje tylko stwierdzenie: — nasze sum ienie jest pod tym w zględ em czyste.

Rozpowszechniajcie

„P R A C Ę “

W jednem z pism prawicowych, m ia ­ now icie w organie N.R.R. prawicy w P o ­ znaniu „ P r a w d z ie ”, znajdujemy taki oto artykuł, będący d osk on ałem zwierciadłem zam ierzeń przedwyborczych nowej prawicy i reakcji sp ołeczn ej — od N. P. R. prawi­

cy począw szy a na O bozie Wielkiej Polski skończywszy.

W jaki sp o só b artykuł, tak szczery 0 sobie, t. j. o reakcji, ukazał się na ła ­ mach reakcyjnej gazety poznańskiej — tru­

dno d ociec. Artykuł jednak znamienny, znamienny...

Przytaczamy go poniżej w znamien- niejszych skrótach:

„Z powodu zbliżających się wyborów do Sejm u i do S enatu rozpętała s ię istna p ow ódź kombinacji i przypuszczeń różnych kanapowych polityków, nałogowych lapi- chłopów , naganiaczy i rozbijaczy, chijen politycznych, które żerują na wszystkich partjach, szukają i myszkują, gdzie i co można skubnąć, wymędrkować, kupić lub sprzedać — byle handel polityczny szedł.

A ponieważ są tacy, którzy kupują su m ie ­ nia i przekonania różnych w odzów par­

tyjnych, są też i tacy, którzy je wynoszą na targow icę polityczną i sprzedają... (Kor­

fanty, Pop iel i t. d. przyp. Red. „P racy“.

1 wydaje się niejednemu, że to cała P o l ­ ska tak własnem i przekonaniami handluje

W dniu 28 b. m. z chwilą w ygaśnię­

cia m andatów poselskich wygaśnie też nie­

tykalność poselska.

W związku z tem ciekawa jest lista w niosków o wydanie posłów, która w chwili o becnej znajduje się w kancelarji sejm o­

wej. —

Lista obejmuje 63 nazwiska, a mia­

nowicie:

K o ło ż y d o w s k ie : Gruenbaum, Frostig.

K o m u n iś c i: Sochacki, Paszczuk, Skrzy- pa, Wojtiuk, Prystupa.

U k r a iń c y : Chrucki, Krawczyszyn, Na- zaruk.

N ie m c y : Ks. Klinke, Graebe.

B ia ło r u s in i: Wołoszyn.

B i a ł o r u s k a H rom ad a: (ukryta kom u­

na) Miotła, Taraszkiewicz, Rak Michajłow- ski (wydani już przez Sejm siedzą w w ię ­ zieniu).

S e c e s j a z N ie z . P a r tji C h ło p sk ie j:

Szapiel, Szakun, Bon.

N i e z a l e ż n a P a r t j a C h ło p sk a : Fider- kiewicz, Bon Hołowacz, (już wydany i u- więziony), Ballin, Wojewódzki.

U kr. P a r t j a W ło śc ija ń sk a : ks. Ilkow.

Dotąd w porządku...

Komuniści, ukraińcy, dwuch c o g o ­ rętszych nacjonalistów żydowskich.

Dalej jednak idą nazwiska członków innych Klubów-

Zw. Lud.-N ar.: Dobija, Sawicki, Ku­

charski.

P ia s t : Szm igiel (wykluczony ze stron.) Krężel, Gruszka, Szydłowski, Kowalczuk, Poznański, Nawrocki, Kosydarski, Dubiel

P .P .S .: Wolicki, Kwapiński, S m uli­

kowski, Hausner Artur, Niski, Pudlarz, — (Łódź.)

S t r o n . C h ło p s k ie : Dubrownik, P a ­ włowski, Wrona, Ledwoch, Pluta, Bryl, Dzi- duch, S och a, Adam owicz, Śliwiński.

C h r z . D e m .: Korfanty, Olszański.

— że d ość potrząsnąć workiem, pełnym złotych, a już w szyscy padną na kolana przed bożkiem złota i zrobią wszystko, co pierwszy le pszy kombinator, rozdający mandaty i pieniądze, zażąda...

N adewszystko c h c e się tym panom rządzić w przyszłym S ejm ie, wichłaczyć, handlować, tumanić, łgać i w odzić głupich za nos (tak, jak Popiel, Korfanty, Witos i inni — przyp. Red. „P racy“).

Ci wszyscy naiwni naganiacze, o w il­

czych apetytach na mandaty, kombinatorzy i okpisie polityczni, nie wiedzą jednej rzeczy:

— Co myśli masa ludzi pracy?

Tu tkwi sęk. Tu stoją bezradni, g n ie­

wają się, klną, sumują rezultaty poprzed­

nich gło sowań i pocieszają się, że „jakoś to b ę d z ie “...

Oj, że będzie, to będzie.«.

Jeżeli c h c e c ie w ied zieć jak, to idźcie pomiędzy masy robotnicze. Te wam po­

w iedzą, jak będą g łosow ać. Już dziś m o ­ żem y p ow iedzieć, że ani jeden głos u czci­

wego i jako tako o św ie c o n e g o robotnika nie padnie na inną listę, jak tylko na u c z ­ ciwą listę stronnictwa robotniczego.

Już wam wszystkim przestali wierzyć.

S w oje myślą i sw oje zrobią.

Lud roboczy pójdzie z tymi, którzy go bronią na każdym kroku, którzy mu byli wierni, którzy mu są wierni i p o z o s ta n ą “.

W y z w o le n ie : Kordowski, Rudziński, J em ielew ski.

Ci za c o ?

Czy przypadkiem nie za różne Doj­

lidy, Żyrardowy (Kucharski), zwyczajne bur­

dy i grandy pijackie ?

I czy nie była konieczna pewna sa ­ nacja parlamentu polskiego w obronie sponiew ieranego pojęcia demokracji...

Do nawet na 555 suwerenów — to liczba 63 suwerenów, mających wędrować do kryminału wprost z ław poselskich — jest trochę za obfita...

Trudno, panowie Korfantowie, Ku­

charscy i Dobije, za obfita...

a. n.

P. Z. Z. Pracowników Miejskich i llżjl. Pall.

W dn. 10 grudnia b. r. o godzinie 6 w ie c z o r em w pierwszym, a o 7 w dru­

gim terminie w lokalu P. P. Z. przy ulicy G łównej 31, o d b ęd zie s ię Walne Zebranie człon k ów P olskiego Związku Pracow ni­

ków Miejskich i Przedsiębiorstw Użyteczności Publicznej „Praca“.

Porządek obrad:

I. Sprawozdanie Zarządu G łównego z działalności za r. b;

II. Sprawozdanie finansowe;

III. Wybór Zarządu i Komisji R ew i­

zyjnej;

IV. U tw orzenie Kasy Pożyczk ow o - O szczęd n ościow ej przy Związku.

W ejście za okazaniem legitymacji.

Herbatka towarzyska „Pobudki"

W so b o tę wiecz. 26 b. m. od godz. 7 wiecz. w lokalu Klubu N. P. R. Lewicy Piotrkowska 91), Zarząd Chóru Robotni­

c z e g o „Pobudka” urządza w ieczo rn icę to ­ warzyską. Wstęp dla c z ło n k ó w Chóru.

polskie Jow. Kultury i Oświaty Robotniczej „pochoDnia” . 0

P r z y u d z ia le C h ó r u „ P O B U D K A ” w d n iu 29 l i s t o p a d a r. b.

w S a li H a n d l o w c ó w P o l s k i c h , P i o t r k o w s k a 108, d la c z ł o n k ó w

Narodowej P a r tji Robotniczej - Lew icy i Polskich Związków Zawodowych

u r z ą d z o n y b ę d z i e

Uroczysty Obchód Rocznicy Powstania Listopadowego,

na k tó r y z ło ż ą s i ę

odczyt, śpiew chóru, deklam acja i muzyka.

0

P o c z ą t e k o g. 8 w ie c z . P o c z ą t e k o g. 8 w ie c z . B i l e t y t y l k o w S e k r e t a r j a c i e N. P. R.-L. — P i o t r k o w s k a 91,

i w ś w i e t l i c y „ P o c h o d n i ” — G łó w n a 31.

Zaiste, oso b liw a wytworzyła się sytu­

acja. L ecz ta sytuacja właśnie decyduje o s ta te c z n ie o nierealności hasła jednolite­

go frontu demokracji polskiej, o n ie m o ­ żności zrealizow ania go.

A jeśli tak jest, jeżeli to jest faktem rzeczywistym , trzeba sk ończyć z platonicz- nemi uchv'ałami. T r z e b a i ś ć d o w y b o -

0 0 0 0

0

0

0

0

0 0

0 0 0

ró w s a m o d z i e l n i e , w ie r z ą c , ż e n a s z pr g r a m , n a s z a t a k ty k a i s t a n o w i s k o znaj z r o z u m i e n i e i u z n a n ie w ś r ó d s e t e k t y s i ę c y r o b o t n i k ó w p o l s k i c h , n a r o d o w o u ś w i a d o m i o n y c h i, ż e n a s z e m b ę d z i e z w y c i ę s t w o .

Karol Sulim a.

Krętactwa P.P.S-u

Komuna między sobą

Jakto czerwoni obrońcy robotnika polskiego robili komur.ę praktyczną u siebie Wśród organizacyj robotniczych na

terenie W arszawy panuje wielkie zain­

teresowanie skandaliczneirii aferami, po­

pełnionymi przez komunistów warszaw­

skich.

Komuniści zakładali mianowicie prawie we wszystkich fabrykach swoje jaczejki i namawiali robotników do za­

kładania kas. Ja k się obecnie okazuje, w dwu fabrykach, mianowicie „Lilp o p “ i „Parowóz“ , pieniądze zostały roztrwo­

nione przez przywódców komunistycz­

nych. Jeden z nich nabył taksówkę za kilkanaście tysięcy złotych z pieniędzy robotniczych. Drugi za podobną sprawę został wczoraj dotkliwie pobity i w yklu­

czony z partji wyrokiem sądu koleżeń­

skiego.

Główny sprawca nadużyć w orga­

nizacji komunistycznej na terenie W a r ­ szawy. Orlik, zbiegi do Moskwy. Ojego przestępstwach warszawska organizacja komunistyczna zawiadomiła władze ko­

munistyczne w Rosji. Przy tej sposob­

ności wyszła na jaw, żt> składki, zbiera­

ne na rodzinę komunisty Gawlika, za­

bitego u czasie d em onstracji w dniu l maja I» r., szły również do prywat­

nych kieszeni przywódców komunistycz­

nych

Bez komentarzy.

Za co?

K o m u n a i m n i e j s z o ś c i za r o b o t ę a n t y p a ń s t w o w ą , a l e p a n o w i e z e n d e c j i i P . P . S - u — za c o ? Za c o ? — C z y p r z y p a d k ie m n ie za b u r d y i g r a n d y ?

(3)

Żydzi maszerują...

TYDZIEŃ POLITYCZNY

Polska

— W y b o r y d o S e j m u . W dalszym ciągu żyjemy w niepew ności co do dnia roz­

wiązania Sejm u i ogłoszenia nowych w ybo­

rów. Konkretne w iadom ości spodziew ane są dopiero w pierwszych dniach przyszłego tygodnia.

— M o w y d w u c h M a r s z a łk ó w . Na obiedzie, wydanym przez ambasadora Francji na c z e ś ć Marszałka Piłsudskiego, m a r sz a ­ łek Franchet d ’ Esperey w ygłosił p rzem ó­

w ienie w którem o św iadczył m. in.:

„D ziew ięć lat c zek a łem na c h w ilę d zi­

siejszą. W alcząc na froncie południowym, pragnąłem, jako głó w nodow odzący tego frontu, uwolnić całą c z ę ś ć Europy, znajdu­

jącą się jeszcze pod obcą przemocą, od jarzma o b c e g o , m yślałem wów czas o połą­

czeniu się zlegjonami polskiem i i o s w o b o ­ dzeniu Polski. Z a w ieszen ie broni przeszko­

dziło mi w uskutecznieniu zamiaru. Polska wyzwoliła s ię własnym wysiłkiem, na który złożyły się dwa elementy: energja narodowa i twoje, panie marszałku, genjalne dow ódz- wo .

Marszałek Piłsudski odpow iedział w te słowa:

„Dumny z tego, że będę nosił medal wojskowy, który symbolizuje w mych o czach nieśmiertelną c h w a łę armji francuskiej, w i­

tam w Pana o so b ie jednego z najznakomit­

szych i najbardziej bohaterskich jej wodzów, przypominając tak czynną rolę, jaką Pan odegrał w charakterze generalissim usa na jednym z najważniejszych frontów i przyczy­

nił się do zw ycięsk iego końca wojny ś w ia ­ towej.

Wysokie zalety, jakie wyróżniają arm- ję francuską, są zarazem zaletami całego narodu francuskiego. P odobne węzły, tak se rd eczn e i tak przyjacielskie, jakie istnie­

ją pomiędzy armją francuską i polską, łą ­ czą również całe nasze kraje".

— S ą d nad K o r fa n ty m . Zebrał się po raz pierwszy sąd marszałkowski c e le m zbadania zarzutów, czynionych posłowi Kor-, fantemu w związku z jego działalnością na Śląsku. Sąd stanowią pp. Diamand i Ż ó ł­

towski oraz pos. Thugutt jako superarbiter.

Materjał sądowy jest olbrzymi, tak, że wqt- pliwem jest, czy sąd zdoła przejrzeć go przed upływem kadencji sejmowej.

— N i e p o p r a w n i s z k o d n ic y . Policja aresztowała niejakiego B o le sła w a Eusta- ch iew icza. Pan ten był w ic e p r e z es em Zw.

Hallerczyków (chociaż nigdy nie był haller­

czykiem ) a rów n ocześn ie c zło n k iem en- dencji i Obozu Wielkiej Polski. Tworzył on tajne organizacje bojowe a ponadto ro zpow szechniał ulotki (w ysyłał je nawet zagranicę, tłom aczon e na o b c e języki!) w ohydny sposób o czerniające Rząd polski.

Jed en ze spiskowców, niejaki Polios, zeznał, że Eustachiewicz namawiał go do wykonania zamachu na życie Marszałka Piłsudskiego.

Endeccy szkodnicy są naprawdę nie­

poprawni. Endek i komunista — to dwa bratanki.

— B lo k w r o g ó w P o l s k i . W o sta t­

nich dniach odbywały się narady przedsta­

w icieli m niejszości narodowych. Z przebie­

gu narad wynika, że najprawdopodobniej utworzony zostanie blok stronnictw żydów' skich i niem ieckich, ukraińskich, litewskich i białoruskich. Poza blokiem mają pozo­

stać (nie chcą wejść) socjaliści żydowscy i niem ieccy oraz grupa żydów z Małopolski.

Zagranica

— A ngija. Przed kilku dniami d o sz ­ ło w angielskiej Izbie gmin (sejmie) do niebywałego tam zajścia. Gdy w dyskusji nad sprawą bezrobocia w górnictwie zabrał głos przedstawiciel rządu, p osłow ie z Partji Pra­

cy wygwizdali go, domagając się, by prze­

m ów ił premjer Baldwin. Gdy Baldwin nie chciał to uczynić, wygwizdano i jego.

Wypadku takiego w parlam encie an­

gielskim je szcze nie było.

— U k ra in a . Przywódcy opozycji, wydaleni z partji komunistycznej, działają o b e c n ie głów n ie na Ukrainie sowieckiej, gdzie nawołują do czynnej walki z rządem bolszewickim. Na całej Ukrainie panuje sil­

ne wrzenie.

Trocki znajduje się pod nadzorem po­

licji. Wielu jego stronników aresztowano.

Adolf Joffe, były ambasador sowiecki w Berlinie, który prowadził w imieniu bol- szewji rokowania pokojowe z Polską, po­

pełnił samobójstwo. Joffe był jednym z naj­

wybitniejszych przywódców komunistycz­

nych. Widma ofiar, pomordowanych przez b olszew ików , w id o czn ie gnębiły go tak, j e dobrow olnie przeciął nić sw e g o życia.

„...chce żyd zo sta ć obywatelem , niech się naprzód wyprze fałszywej solid arn ości z szachrajami i pijawka­

mi swojego narodu i niech sam pra­

cuje nad ich odrodzeniem moralnem.

N iech antysemityzm szerzący się rów ­ n o c z e ś n ie i z rozmaitych przyczyn i w Europie i w Ameryce, u Anglików, N iem có w i Francuzów go pouczy, że sp o łeczeń stw o chrześcijańskie nie zn ie­

sie, ażeby po udzieleniu równoupraw­

nienia, tak znaczna ilość żydów z za­

miłowania i z bezkarnością wolności, uprawiała te niechlujne praktyki, któ­

re kiedyś uchodziły, jako (za) wynik w iekow ego upośledzenia i p rześla d o ­ wania...

(Stanisław S zczepanow ski. — A fo­

ryzmy o wychowaniu. — S ło w o P o l ­ skie r. 1898.

D w ad zieścia d z ie w ię ć lat dzieli nas od napisania tych słów przez wielkiego naszego m yśliciela i obywatela i przez d w adzieścia d z iew ięć lat obserwujemy jed­

no i to samo: prą s ię żydowiny naprzód, dobijają o w szelkie prawa i prerogatywy, le c z nie zmieniają się sami, nie wyzbywają najpodlejszych c e c h sw ego charakteru, s o ­ lidarnie stoją za najgorszymi ze swoich, wszystko potrafją wytłom aczyć i wymusić, nawet — uniewinnienie Szwarcbarda.

W szędzie gdzie zysk, ch o ć najbrud­

niejszy, gdzie szantaż, bandytyzm, paserst­

wo, c h o ć najwstrętniejsze, gdzie wydrwie­

nie w szelkich wyższych myśli i założeń, c h o ćb y prostym obow iązkiem będących — w szęd zie tam — żydzi.

A je d n o c z e śn ie z tupotem, hałasem i arogancją pchają się tam, gdzie b ły szczeć

Przed kilku tygodniami zam ieściliśm y list od naszych w y ch o d źcó w z Rumunji o doli ich na obczyźnie. O b ecn ie otrzymuje­

my drugi list, który stwierdza, że w Ru­

munji nie jest tak źle, jak to pierwotni nasi informatorzy nam pisali.

Oto co piszą nam m. in. z fabryki

„Mioara” w Bukareszcie:

S zanow ny Panie Redaktorze ! Przeczytawszy w poczytnem piśmie Pana z dnia 18, 9. za Nr. 38 list z Buka­

resztu pod tytułem „Głos rozpaczy robot­

nika polskiego z Rumunji“, my, niżej p o d ­ pisani, poczuwamy się do obowiązku ka­

tegorycznie sprostow ać dane, zawarte w tym artykule.

W fabryce „Mioara”, wielu z nas d o ­ browolnie przedłużyło sw e kontrakty na następny rok a w krótkim czasie uczyni to samo wielu innych robotników polskich.

Wielu z nas przekazało do kraju swoim krewnym w przeciągu 1927 roku a więc robotnicy: Kossmann 112 dolarów, Ant­

czak 85 dolarów, Kruszczyński 110 doi., Krawczyk 136 dolarów. Wielu innych, któ­

rzy d opiero c o przyjechali, wysłało do kra­

ju po 5 — 10 dolarów.

Nasz przeciętny zarobek tygodniowy sięga od 1000 do 1300 lei (u niektórych

P r z y g o t o w a n i a w o j e n n e R o s j i s o ­ w i e c k i e j w y r a z s w ó j z n a l a z ł y w o s t a t ­ n i c h m i e s i ą c a c h w w i e l k i c h m a n e w r a c h , k t ó r e j e d n o c z e ś n i e o d b y w a ł y s i ę w r o z ­ m a i t y c h c z ę ś c i a c h p a ń s t w a . W m a n e w ­ r a c h t y c h b r a ł y u d z i a ł n i e t y l k o w s z y s t ­ k i e r o d z a j e b r o n i , l e c z r ó w n i e ż l u d n o ś ć c y w i l n a , o r a z m ł o d z i e ż z o d d z i a ł ó w p r z y ­ s p o s o b i e n i a w o j s k o w e g o , o r g a n i z o w a n a w t. z w . „ p u ł k a c h k o m s o m o l s k i c h “ .

M a n e w r y z a k o ń c z o n e z o s t a ł y w a l - n e m i b i t w a m i w r e j o n a c h o d e s k i m i l e - n i n g r a d z k i m , t. j . w t y c h c z ę ś c i a c h p a ń s t w a , k t ó r e s ą n a j d o s t ę p n i e j s z e d l a a r m j i n i e p r z y j a c i e l s k i c h .

M a n e w r y t e g o r o c z n e w R o s j i s o ­ w i e c k i e j p o s i a d a ł y n i e t y l k o z n a c z e n i e w o j e n n e , l e c z i p o l i t y c z n e . T a k t w i e r d z i w k a ż d y m r a z i e p r z e w o d n i c z ą c y r e w o ­ l u c y j n e g o s o w i e t u w o j e n n e g o Z. S . S . R.

i k o m i s a r z d l a s p r a w w o j s k o w y c h , W o - r o s z y ł o w .

Z n a c z e n i e p o l i t y c z n e m a n e w r ó w

mogą fałszywem św iatłem , g dzie myśl zb io ­ rową — zbiorową w o lę tych, którzy dla nich za w sz e tylko „gojami” są m ogą znie- prawić, swojej w oli, sw oim telm udycznym kierunkom podporządkować. Inteligenckich zaw odów żydzi bodaj 3 / 4 w sw em posia­

daniu mają. Jedną z w iększych partji ro­

botniczych P. P. S., żydy oblazły — ideo- logję jej zatruły, najtęższego fz członków łódzkiej organizacji, z błotem zm ieszaw szy, wygryzły, całą P. P. S. na m anow ce pro­

wadzą.

Na ratuszu łudzkim żydy z P. P. S-u żydów z „Bundu“ i Poalej Sjonu posadzą.

Nie działa się żydom za żadnego z rządów krzywda, bodaj, że w P o l s c e ży­

dom, jako c a ło ś c i nie działa s ię nigdy — a w 1922 roku, żydy stworzyły „16-stkę“.

Rząd marszałka P iłsu d sk iego liberal­

nie ich traktował, opiekow ał się, w szyst­

kie żądania narodowe i wyznaniowe — słu szn e — uwzględnił. A oto żydy ruszy­

ły znów na front antypolski, antypaństwo­

wy, rolę organizatorów żyw iołów wrogich polskości spełniają — nową „16-tkę“ do wyborów szykują.

N ie odm ieni się snać żyd nigdy — nie o cen i dobrej woli gospodarzy — P o ­ laków. nie stanie się obyw atelem rzeczy­

wistym Państwa.

W ięc cza s już by był i nam zm ienić stosunek do żydów, cza s by Sejm, rząd i sp o łe c z e ń s tw o rozpoczęły walkę z z a le ­ wem żydowskim na urzędach, uniw ersyte­

tach, w szkołach, w sztu ce, wśród inteli­

gencji. C z a s ! Idzie od żydów zgubne tchnienie deprawacji... maszerują żydy!

z nas do 1700 lei tygodniowo), przyczem mamy w oln e m ieszkanie, p om oc lekarską i zw olnieni jesteśm y od wszelkich podat­

ków. (1 zł. = 18 lei).

Nikomu z niżej podpisanych nigdy nie od m ów iono wydania obiadu w urzą­

dzonej dla robotników kantynie. Niepraw­

dą też jest, iż konsul tutejszy zrzeka się, pośrednictwa, w razie jakiegobądź nie­

porozumienia, przeciw nie, stara się w s z e l­

kimi m ożliwościam i doprowadzić do z ł a ­ godzenia konfliktu.

Przez cały czas naszej pracy w fa­

bryce „Mioara“ zdarzył się wypadek z jed­

nym robotnikiem, w o b ec którego admini­

stracja fabryki zm uszona była przyjąć —

„ostre środki“, a m ianow icie nie dopu­

szczan o go do pracy. Fabryka jednak wy­

dawała temu robotnikowi obiady i wypła­

cała mu ustalon e minimum podług kon­

traktu, aż do chwili jego wyjazdu do kraju.

Racz przyjąć, Szanowny Panie Redak­

torze, wyrazy głębokiego szacunku Robotnicy fabryki „Mioara“.

(następują podpisy:)

Krawczyk W ładysław, Kruszyński Ed­

ward, Antczak Franciszek, Krawczyk M arta, Rajewski W., Antczak J.

b y ł o n i e t y l k o z e w n ę t r z n e ( d e m o n s t r a n c j a n a g r a n i c h p a ń s t w a ) , m ó w i W o r o s z y ł o w , l e c z i w e w n ę t r z n e , a l b o w i e m d a ł y m o ż ­ n o ś ć l u d n o ś c i m i e j s c o w e j z o b a c z y ć a r - , m j ę c z e r w o n ą w w i e l k i c h f o r m a c j a c h b o j o w y c h , c o n i e w ą t p l i w i e w y w a r ł o d o ­ d a t n i w p ł y w n a p s y c h i k ę l u d n o ś c i . — P r ó c z t e g o l u d n o ś ć m i a ł a m o ż n o ś ć p r z e ­ k o n a ć s i ę o z d o l n o ś c i b o j o w e j a r m j i c z e r ­ w o n e j . O k o l i c z n o ś ć z a ś ż e l u d n o ś ć c y ­ w i l n a b r a ł a w m a n e w r a c h c z y n n y u d z i a ł , p r z y c z y n i ł a s i ę d o z a c i e ś n i e n i a k o n t a k t u m i ę d z y w o j s k i e m , a s z e r o k i e m i w a r ­

s t w a m i l u d n o ś c i .

R ę k a w r ę k ę z w z m a c n i a n i e m z d o l ­ n o ś c i b o j o w e j a r m j i c z e r w o n e j i d z i e w R o s j i a k c j a , z m i e r z a j ą c a d o r o z s z e r z e n i a s t a ł y c h b a z j e d n o s t e k w o j s k o w y c h . W z w i ą z k u z t e m r z ą d b u d u j e b e z p r z e r ­ w y n o w e k o s z a r y i r e m o n t u j e s t a r e . N a c e l e b u d o w y n o w y c h k o s z a r w y a s y g n o ­ w a n o n a c z a s n a j b l i ż s z y 6 m i l j o n ó w r u b l i .

Mały feljeton.

J est zima!

Nudził się snać bardzo św ięty Marcin na niebieskich w yw czasach, bo, za le d w ie noc na jego imienia dzień s ię obróciła, dosiadł siw ego konia i przejechał się po chmurach, siejąc po ziem i srebrzyste roz- pryski gniazd srebrzystych, p o dbicie jego p ła szcza stanowiących.

Jedna taka malutka gwiazdka srebrna upadła na prawe oko Zimy, drzemiącej na zapiecku u kuma Wiatru P ó łn o c n e g o .

Zbudziła s ię zim a, przeciągnęła kilka tysięcy lat l ic z ą c e kości, aż zatrzeszczały, a trzask ich o b udził św ista-pośw ista-w iatr północny.

Z e to wzw yczajone przez długi sen trudno im było p odnieść powieki ócz ku górze, spojrzenie ich padło w d ó ł na z ie ­ mię. —

Ujrzeli ją zasłaną srebrną patyną św.

Marcinowych gwiffzd. I zdało się im, że nastał już c z a s ich swawoli.

Wyrwali się tedy z zapiecka i w te pędy uderzyli do lo d o w e g o pałacu króla Mrozu, a ch w yciw szy go za usoploną bro­

d ę i pod boki spuścili w trójkę się m i­

giem na ziem ię.

I dalejże hulać, a używać.

Wybielili cały świat śniegow ym kożu­

ch em , rozjarzyli basiorami i taflami lodu powszczepiali wszędy ostre szpony chłodu.

Z czerw ieniały w szystkim nosy i uszy, za czą ł się dreptak na całym św iecie, a ku­

pcom brodatym i niecnotliwym p oczęły p ę c z n ie ć z zawrotną szybkością kieszenie.

Ha! zima... Drżą na wichrze nagie konary drzew, spustaciła się ziemia do- kolniemi śladu życia w naturze.

Jeno zwierzaki po h aszczach s ię snu­

ją, jeno w ludzkich osiedlach tryumfuje życie.

...Ale — i kapituluje c z ę sto przed Mrozem. Gdzie kto m ie szkanie ma przy­

tulne, a czarnych brylantów m o c w kom o­

rze i zmienia na sto le 3 — 5 razy pełne talerze — ten „zuch.“ A na dwór w ycho­

d ząc, c ie p łą się przyodziewą nakrywa i r oześm iane o c z y naprzekór przeraźliwym szponom chłodow ym wysuwa.

Lecz w czyjej izbie mrok na kominie, w ilgoć na ścianach, pustki na stole, a z ką­

ta w kąt przez ladajakich ścian złożenia noszą się przegwizdy wichury, kto, wy­

chodząc w czesnym zm ro czem za próg — na nieznany lub m ało płatny zarobek, kuli s ię w lichym kubraku lub ch u ścin ie, a ma­

łym dziewczyniątkom lub p acholętom czy im mróz swym i łatami zaciąga dziury w ladajakich p o ń czo ch a ch i kapotce... h ę ! w tym s ię życie kurczy, jako w krzach, które zbyły się z ie lo n e g o stroju, by ch o ć bez tchu i jadła, w io se n n e g o słonka d o ­ czekać.

P r zecz — że w edług niej rów ność ma być m iędzy ludźmi — z w iecznej pracy w ie c z n e pożywanie.

Inaczej jest jednak. I to inaczej, ten przeogromny tragizm głodujących, bezro­

botnych, kalekich podnosi zima do naj­

wyższej potęgi.

W Warszawie 20.XI. b. przy 12 s to ­ pniach mrozu zm arzł c z ło w ie k 30 letni, w Poznaniu 21.XI. troje niem owląt zmarło.

E j ! zima w naturze. E j ! zim a w ludz­

kich sercach!.,.

Perkun.

Z życia organizacji Jl. p. R.

— Z a rzą d O k r ę g o w y N. P. R. Z e­

branie w piątek, 2 grudnia o godz. 7 wiecz w lokalu Klubu (Piotrkowska 91).

Z arząd K oła K o b ie t NPR. L e w ic y niniejszym komunikuje członkiniom i sympa- tyczkom Koła Kobiet NPR. Lewicy, że zapo­

w iedziane sek cje pracy Koło wprowadza w życie utworzeniem I Śekcji — Kółka dra­

matycznego, II— Sekcji muzyki i III— Sekcji robót ręcznych. Zapisy przyjmuje kol. N a­

wrocka — Sekretarjat N. P. R. L., Piotr­

kowska 91, w czwartki od 7 do 8 wiecz.

Dzielnica Bałucka N. P. R. Le­

wicy. W n i e d z i e l ę d n . 27 b. m . o d g o ­ d z i n y 10 r a n o o d b ę d z i e s i ę k o n f e r e n c j a p o l i t y c z n a w k l u b i e D z i e l n i c y B a ł u c k i e j

N. R. L e w i c y ; k o l . p o s e ł W a s z k i e w i c z w y g ł o s i ł r e f e r a t .

— Z życia Koła III. Z. P. M. P. —

„ O r l ę “. Koło III. Z. P. M. P. „Orlę“ zw o ­ łuje na n ied zielę, dnia 27 b. m. plenarne zebranie ogóln e w lokalu przy ul. Eran- ciszkańskiej 58, w I-szym terminie o godz. 3 po poł. i w Il-im o godzinie 4-ej po południu.

K. S.

Jak się żyje wychodźtwu polskiemu w Rumunji

Przygotow ania w ojenne

w Hosii Sow ieckie!

Cytaty

Powiązane dokumenty

 Walizka transportowa, która przeznaczona jest do ochrony spakowanej komory oraz akceso- riów podczas transportu oraz do ich magazyno- wania, gdy nie są używane, a także jako

Posiada wbudowany oświetlacz - wizualny wskaźnik aktywności pola magnetycznego oraz wbudowaną poduszkę w miejscu aplikacji zwiększającą komfort pacjenta w trakcie zabiegu

Wielofunkcyjny aparat typu Combo Etius ULM posiada dwa niezależne kanały i umożliwia wykonywanie za- biegów z zakresu elektroterapii, terapii ultradźwiękowej, terapii

o konstrukcja mechaniczna na kółkach pozwala na szeroki zakres regulacji poprzez ruch ra- mienia i obrót głowicy w dwóch osiach.. Opakowanie zawiera komplet

Terapeuta O-P5 jest to pięcioczęściowy, wąski (59 cm) stół do osteopatii i terapii manualnej z elektryczną regulacją wysokości za pomocą ramki wokół podstawy stołu..

Aparat do elektroterapii, sonoterapii i terapii skojarzonej Etius U z dwoma niezależnymi kanałami zabiego- wymi, obsługuje głowice jednoczęstotliwościowe 1 MHz.. Umożliwia

Dyrektor kieruje Zespołem i reprezentuje go na zewnątrz. Z Dyrektorem Zespołu stosunek pracy nawiązuje się na podstawie powołania, umowy o pracę, powołania lub

Misj¹ naszej firmy jest zaspokojenie potrzeb klientów poprzez dostarczenie im szerokiej gamy produktów po atrakcyjnej cenie.. Na dzieñ dzisiejszy w naszej ofercie mo¿na