WIELKOPOLSKA IZBA LEKARSKA
LUTY 2013
25
K
K o o ń ń c c z z y y m m y y c c y y k k l l a a r r t t y y k k u u ł ł ó ó w w Ś Ś l l a a d d a a m m i i „ „ T T r r y y l l o o g g i i i i ” ” i i p p o o U U k k r r a a i i n n i i e e Z
Z a a c c h h o o d d n n i i e e j j p p r r z z y y g g o o t t o o w w a a n n y y p p r r z z e e z z k k o o l l e e ż ż a a n n k k ę ę E E l l ż ż b b i i e e t t ę ę D D ą ą b b r r o o w w - - s
s k k ą ą . . S S ą ą t t o o r r e e f f l l e e k k s s j j e e z z w w y y p p r r a a w w y y z z o o r r g g a a n n i i z z o o w w a a n n e e j j p p r r z z e e z z W W I I L L . .
U
lice Lwowa ubogacone są w wielkomiejskiego ducha, z widoczną na każdym kroku przytulnością bezpośrednich kontaktów staruszków grających na plantach w warcaby czy szachy, dzieci bezpiecznie szalejących na rolkach, zakocha- nych par podążających w kierunku fontanny przed operą i... nas! A opera lwowska jest wspaniałym dziełem architekto- nicznym według projektu Polaka – dyrektora lwowskiej Szko- ły Przemysłowej – Zygmunta Gorgolewskiego. Kurtyna to unikatowe dzieło Henryka Siemiradzkiego. Otwarcie jej od- było się 4 października 1900 r., czyli 112 lat temu. Wyniosła i dumna stanęła w centrum miasta. To najcenniejsze polskie akcenty we Lwowie.Przyszły ostatnie dwie godziny wycieczki. W czasie wol- nym pobiegliśmy odwiedzić standardowo bazar i dokonać za- kupu ostatnich pamiątek. To stałe miejskie targowisko na wzór naszego jarmarku świętojańskiego. Znalazłam tam dwa sa- mowary – oryginały z Tuły. Takie same są ozdobą (moją pa- miątką po babuni ) stryjowego gdańskiego kredensu. Ostatnie minuty słonecznego Lwowa to lody w ulicznym kawiarnia- nym ogródku przed operą. Szczęśliwcy kupili ręcznie malo- wane duże obrazy olejne, inni słonecznikową chałwę lub 20-centymetrowej grubości słoninę, a ja laski waniliowe i ziar- na pachnącej kolendry w hipermarkecie. W tym markecie, zbu- dowanym niedaleko naszego lwowskiego hotelu, tuż przy ka- sie w pośpiechu sięgnęłam po 4 szkolne zeszyty. Pierwsza i ostatnia strona to ujmujące malarstwo krajobrazowe w kolo- rach wesołej jesieni. Uruchomiłam wyobraźnię i widzę je jako przykłady dla mojej (ambitnej) „twórczości” lekarza malują- cego. Ale... dopiero w domu w Poznaniu mąż zwraca mi uwa- gę, że znajdujące się z tyłu tych zeszytów obrazy są tłem do tekstów biblijnych: „Hymn o Miłości ” (1 Kor. 13; 4-8) i mo- dlitwy „Ojcze nasz”. Pod spodem każdego z tych tekstów wid- nieje refleksja: Christianskaja etika w szkołach – buduszczieje naszych dietiej (oczywiście w języku ukraińskim). Zeszyty te wielokrotnie w ciągu dnia dzieci i młodzież będą brały do ręki.
Hotele, w których nocowaliśmy, były w bardzo wysokim standardzie europejskim, wielkie, nowoczesne (zautomatyzo- wane) i gustownie wyposażone. W jadalni lwowskiego hote- lu na frontowej ścianie wisiały obok siebie dwie ikony!
Czy Ukraina byłaby tak bogata i piękna bez spotykanych na każdym kroku we wsiach, w miasteczkach i dużych miastach (nie tylko Stanisławów, Czerniowce, Kołomyja czy Lwów) kutych żeliwnych ogrodzeń, balkonów secesyjnych kamienic,
pomników, ławeczek ulicznych, nawet śmietników czy rzeźb o niebywałej piękności kształtów, jak koronkowe hafty po- przeplatane żeliwnymi kwiatami, żeliwne drzewa z huśtaw- kami, wiszącymi sercami lub powozy zachęcające do zrobie- nia sobie pamiątkowego zdjęcia (rozumie się, bez opłaty).
To kunszt wysokiego lotu artystycznego i współczesnej sztu- ki kowalskiej Ukrainy.
Przez Ukrainę wiodły dwie najważniejsze drogi karawan kupieckich: Via Regia (ze wschodu na zachód przez niebywa- łej piękności miasteczko Zgorzelec-Gorlitz, gdzie zachowały się w całości kamieniczki sukienników z XVI w.) i Szlak Bursztynowy (z północy na południe). Pozwalały bogacić się zamieszkującej tam ludności, nawiązywać bardzo ważne jak na owe czasy stosunki handlowe, gospodarcze i polityczne. Wę- drujący kupcy, zakochani od pierwszego wejrzenia w miej- scowych dziewczętach, zakładali rodziny i pozostawali na sta- łe. Tak mieszały się „pozytywnie” geny różnych plemion, społeczeństw i ras na świecie.
Ukraina, tak jak Polska, usytuowana na skrzyżowaniu dróg, a bogata we wszystkie niemalże dobra naturalne, byłaby bar- dzo bogatym krajem, gdyby hordy Mongołów, Tatarów i Tur- ków, wojska Moskali, Armii Czerwonej i wojska hitlerowskie nie zabijały, grabiły, rujnowały i paliły wszystkiego po dro- dze, jak mówi historia.
Wycieczka ta pozostawiła we mnie ciekawe bogactwo wzniosłych refleksji, przemyśleń i ugruntowała spostrzeżenie że „historia kołem się toczy” i najważniejsi są ludzie, nieza- leżnie od wyznawanej religii zamieszkujący obok siebie w zgodzie, przyjaźni, spokoju (bez intryg i wojen) i w miłości.
Myślę, że będę wyrazicielem wspólnych podziękowań wszystkich uczestników dla organizatorów za tak trafne opra- cowanie trasy i programu wycieczki.