• Nie Znaleziono Wyników

Wpływ współzależności na konfliktowość stosunków międzynarodowych

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wpływ współzależności na konfliktowość stosunków międzynarodowych"

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)

ABSTRACT

Iwona KRZYŻANOWSKA Uniwersytet Jagielloński

WPŁYW WSPÓŁZALEŻNOŚCI NA KONFLIKTOWOŚĆ

STOSUNKÓW MIĘDZYNARODOWYCH

Over the past few decades, there has been a surge of interest in the concept of in- terdependence, but it still requires further research because of the complexity of this phenomenon. It is known that interdependence affects world politics and the behaviour of states, but the nature and strength of the links between interdepen- dence and conflict have always been the subject of disagreement. The hypothe- sis that interdependence reduces conflict among cooperating countries is shared by liberal scientists. On the other hand many researches argue that interdependen- ce not only results in a decrease in conflict, but it often also leads to their escala- tion as well. The main source of this ambiguous position is antagonism between need for economic cooperation and the egoism of political goals.

WPROWADZENIE

Wielu badaczy skłania się ku twierdzeniu, że współzależność w stosunkach między- narodowych jest jednym z najważniejszych czynników sprawczych kształtowania współczesnych relacji między państwami. Zarówno złożony charakter omawianego zjawiska, jak i samej dziedziny stosunków międzynarodowych powodują, że próba znalezienia i wyjaśnienia prawidłowości nim rządzących wymaga równie złożonej analizy. Celowo unikam rozważań dotyczących rozbieżności terminologicznych, ale ze względu na to, że mogą one prowadzić do sformułowania odmiennych wniosków co do następstw współzależności dla kształtowania stosunków międzynarodowych, uznałam za konieczne krótkie zdefiniowanie tego zjawiska na użytek przeprowadzo-

(2)

nej tu analizy. Wystarczająca dla moich celów wydaje się ogólna uwaga, że ze współ- zależnością nie mamy do czynienia w przypadku wszelkich wzajemnych połączeń między aktorami na arenie międzynarodowej. Zawsze oznaczać ona musi rodzaj wza- jemnej zależności, i to w sytuacji, gdy dotyczy np. istotnych dla kraju gałęzi prze- mysłu. Skutkiem takiej współzależności jest wzajemne warunkowanie się, tzn. zmia- na polityki jednego państwa pociąga za sobą nieuniknione następstwa dla innego.

Wzajemne stosunki osiągają więc taki poziom, że ich zerwanie staje się bardzo kosz- towne dla obu stron1.

Zjawisko współzależności najczęściej wiązane jest z rozwojem cywilizacyjnym i wynalazkami technologicznymi, takimi jak: rozwój handlu, rewolucja przemysło- wa, rozwój transportu i komunikacji, przepływ kapitału, współpraca finansowa itd.

Ten przyspieszony rozwój technologiczny prowadzi do tworzenia między państwami coraz gęstszej sieci wzajemnych zależności. Rosnąca lista potrzeb (począwszy od su- rowcowych) i specjalizacja rynków prowadzą do coraz większego wzajemnego uzależ- niania się państw. Współpraca przenosi się na coraz inne dziedziny życia i wzajem- ne warunkowanie pogłębia się, nabierając charakteru kaskadowej współzależności, jak to określił James Rosenau. Ujęcie to pokazuje przede wszystkim wielopoziomo- wy proces dystrybucji władzy i powiązań między państwami, regionami, systema- mi, podsystemami itp. Tego rodzaju wzajemne powiązania to skutek fragmentacji świata, różnicowania się grup społecznych oraz różnego rodzaju relacji między nimi (od subregionalnych do transnarodowych), które tworzą nową jakość w stosunkach międzynarodowych2.

Inną interesującą koncepcją, oddającą złożony charakter powiązań między akto- rami międzynarodowymi, była „kompleksowa współzależność” Nye’a i Keohane’a.

Autorzy używali jej jako narzędzia wyjaśniania rzeczywistości międzynarodowej, kła- dąc nacisk na wielostronne powiązania między aktorami, brak jednolitej hierarchii problemów oraz inny charakter sił militarnych – im świat jest bardziej współzależny, tym użycie siły zmniejsza się, choć pozostaje ona nadal użyteczna, zwłaszcza jako śro- dek nacisku i zastraszania oraz w ramach tzw. strategii połączonych3.

Ważną kwestią, o której należy tutaj krótko wspomnieć, był spór, czy współza- leżność ma charakter postępujący (rosnący), czy wręcz przeciwnie. Z jednej strony zasada: postęp – współzależność – postęp dla wielu w pełni odzwierciedlała zmienny charakter tego zjawiska, zwłaszcza jeśli chodzi o zakres współzależności, jej intensyw- ność, nowe możliwości technologiczne itp. Inni wskazywali, że zjawisko to ma cha- rakter co najmniej cykliczny albo wręcz malejący. Jednym z głównych autorów takich twierdzeń był Kenneth Waltz, który uważał, że mamy do czynienia z niskim wskaź- nikiem współzależności we współczesnym świecie. Waltz stwierdził, że szybki wzrost gospodarczy wielu państw po II wojnie światowej wcale nie przełożył się na równie

1 R. Rosecrance, A. Stein, Interdependence: Myth or Reality?, „World Politics” 1973, nr 1, s. 97-115.

2 T. Łoś-Nowak, Stosunki międzynarodowe. Teorie – systemy – uczestnicy, Wrocław 2000, s. 55-56.

3 R.O. Keohane, J.S. Nye, Power and Interdependence: World Politics in Transition, Boston 1977, s. 23-37.

(3)

szybki wzrost wymiany handlowej4. Uznał więc, że skoro ogólny rozwój gospodar- czy jest szybszy niż wzrost wymiany handlowej, to wzajemne zależności maleją. Poza tym Waltz twierdził, że państwa starają się uniezależnić nawet wtedy, kiedy w du- żym stopniu zmuszone są do wymiany handlowej, np. przy braku surowców natural- nych wykorzystują współczesne technologie do pozyskania materiałów zastępczych.

Państwa chcą więc przede wszystkim zachować względną niezależność, co prowadzi nawet do okresowego zmniejszania się zjawiska współzależności5.

Karl Deutsch częściowo podtrzymywał twierdzenia Kennetha Waltza, ale tylko w odniesieniu do współzależności między państwami, które według niego nastawio- ne są coraz bardziej na „zajmowanie się tylko sobą”. Natomiast nie uważał, żeby zja- wisko współzależności wykazywało te same cechy w stosunku do innych aktorów czy innych poziomów współpracy. Przeciwnie, uznał, że w przypadku ogólnych proce- sów rozwojowych współczesnego świata zjawisko współzależności ma charakter zde- cydowanie rosnący6.

Ogólnie rzecz biorąc, wśród analityków zajmujących się kwestiami współzależ- ności przeważał jednak pogląd, że wśród państw wysoko rozwiniętych wzajemne po- wiązania stale się powiększają. Poza uzasadnieniami natury ekonomicznej pojawiało się wiele innych argumentów, łącznie z tezą o współzależności jako części większego procesu dziejowego, prowadzącego do ogólnoświatowej wspólnoty. Poza tym coraz większe znaczenie procesów globalizacyjnych zdawało się potwierdzać tezy o rosną- cym charakterze współzależności, ponieważ globalizację często postrzegano jako spię- trzenie wzajemnych relacji w skomplikowane sieci, które ogarniają: jednostki, grupy, państwa itd.7

Wśród wielu innych kontrowersji, związanych ze zjawiskiem współzależności, jedną z najistotniejszych jest debata na temat związku pomiędzy współzależnością a konfliktowością stosunków międzynarodowych, czemu poświęcona będzie dalsza część artykułu.

1. WSPÓŁZALEŻNOŚĆ JAKO PRZYCZYNA

POKOJOWYCH STOSUNKÓW MIĘDZY PAŃSTWAMI

Badacze, którzy starali się uzasadnić twierdzenia, że zjawisko współzależności przy- czynia się do pokojowego współżycia między narodami, sięgali najczęściej do argu-

4 Teza wydaje się wątpliwa, ponieważ twierdzenia Kennetha Waltza nie są zgodne z danymi, jakie udostępnia World Trade Organization. World merchandise exports, production and gross domestic product, 1950-2006, Table 1A [online]. Dostępny w Internecie: http://www.wto.org/english/res_e/

statis_e/its2007_e/its07_appendix_e.htm.

5 K. Waltz, The Myth of National Interdependence, [w:] Globalism Versus Realism: International Relations’ Third Debate, red. R. Marghroori, B. Rambeg, Boulder Co. 1982, s. 83-87.

6 K. Deutsch, The Analysis of International Relations, New Jersey 1978, s. 254-273.

7 K. Barbieri, G. Schneider, Globalisation and Peace: Assessing New Directions in the Study of Trade and Conflict, „Journal of Peace Resaerch” 1999, nr 36, s. 388-403.

(4)

mentów natury ekonomicznej, wskazując głównie na rozwój wymiany handlowej, współpracę monetarno-finansową, inwestycje zagraniczne, transfer technologii itp.

Liberałowie zwracali uwagę na wiele różnych przyczyn i mechanizmów warunku- jących związek pomiędzy wolnym rynkiem a zmniejszającą się wrogością między państwami. Istnieje jednak wiele innych, nie mniej istotnych przyczyn rezygnacji z używania siły militarnej wśród państw blisko współpracujących. Dzieje się tak m.in. dlatego, że współdziałanie w jednej dziedzinie zwykle powoduje zbliżenie w in- nych. Zjawisko to Ernst Haas określił mianem spillover (rozlewanie się). Według Haasa intensyfikacja stosunków gospodarczych oznaczała budowanie ściślejszych więzi w dziedzinie stosunków politycznych, społecznych czy bezpieczeństwa8.

W poniższych rozważaniach warto się więc zastanowić nie tylko nad tym, czy zachodzi korelacja pomiędzy rosnącą gospodarczą współzależnością państw a poko- jowymi stosunkami między nimi, lecz także – która z przytaczanych argumentacji ma zasadnicze znaczenie dla podtrzymania tego przekonania.

1.1. Współzależność ekonomiczna

Teza o tym, że rozwój handlu między państwami będzie sprzyjać pokojowym rozwią- zaniom, spotykana jest już od czasów Odrodzenia (np. de Saint-Pierre, William Penn).

Opiera się w głównej mierze na przeświadczeniu, że skoro państwa czerpią z handlu tak wielkie korzyści, nie będą chciały narażać się na straty i rozwiązywać sporów między sobą na drodze wojennej. Ku takiemu rozumowaniu skłaniał się również Immanuel Kant, który wierzył, że to wspólny interes państw, wynikający m.in. ze współpracy go- spodarczej, będzie jedną z dróg prowadzących do wiecznego pokoju9.

Pacyfiści w XIX w. i na początku XX w. (m.in. Jonathan Dymond, Norman Angell) równie chętnie głosili pogląd, że istnieje związek pomiędzy rozwojem handlu a pokojem. Byli przekonani, że służyć temu będzie zwłaszcza znoszenie barier celnych i poszerzanie swobodnego handlu. Wierzyli, że to przede wszystkim państwom prze- mysłowym nie będzie się opłacało toczyć wojen.

Teoretycy liberalni przejęli i znacznie poszerzyli ten sposób argumentowania, chcąc dowieść, że państwa połączone siecią wzajemnych interesów gospodarczych będą bardziej skłonne do stosowania umiarkowanych metod rozwiązywania konflik- tów. Wzajemna zależność gospodarcza w naturalny sposób zniechęca do stosowania przemocy, czyniąc używanie siły militarnej narzędziem zbyt kosztownym, a więc nie- opłacalnym. Liberałowie twierdzili, że zarówno ekonomiczna współpraca (i rywaliza- cja), jak i militarny podbój to środki do zdobywania dóbr, zapewnienia bezpieczeń- stwa i ekonomicznego wzrostu. Oznaczało to, że rozwijanie współpracy gospodarczej stało się, według nich, w dużej mierze substytutem militarnej ekspansji.

8 W myśl neofunkcjonalnej teorii integracji Ernsta Haasa poprzez rozwój współzależności w różnych dziedzinach państwa dążą do integracji, patrz: E.B. Haas, Turbulent Fields and the Theory of Regional Integration, „International Organization” Vol. 30, 1976, nr 2, s. 173-210.

9 I. Kant, Rozprawy z filozofii historii. Do wiecznego pokoju, Kęty 2005, s. 167.

(5)

Richard Rosecrance zauważył, że kiedy wymiana handlowa i inwestycje zagra- niczne rosną, spada zapotrzebowanie na używanie siły militarnej. I odwrotnie, tam, gdzie istnieją bariery dla współpracy ekonomicznej, tam wzrasta chęć stosowania rozwiązań siłowych. Rosecrance przyznał, że na przestrzeni dziejów państwa dąży- ły do osiągnięcia potęgi głównie przy użyciu siły wojskowej i ekspansji terytorial- nej. Jednak dla państw uprzemysłowionych dogodniejszą i mniej kosztowną drogą do zdobywania wpływów stał się rozwój gospodarczy i handel zagraniczny. To mo- dernizacja procesu produkcyjnego doprowadziła do sytuacji, w której koszty użycia siły militarnej są zbyt wysokie w stosunku do ewentualnych korzyści. Poza tym obec- nie to nie zasoby naturalne czy posiadane terytorium decydują o sile, ale wysoko wy- kwalifikowana siła robocza, kapitał finansowy czy nawet dostęp do informacji, a tego nie można osiągnąć za pomocą środków militarnych. Według Rosecrance’a do wojen będzie dochodzić głównie w państwach słabiej rozwiniętych, gdzie procesy moderni- zacyjne i poziom współzależności są jeszcze stosunkowo niskie10.

Trzeba jednak zauważyć, że badania i analizy szacunkowe nie dają jednoznaczne- go potwierdzenia powyższych tez. Wprawdzie niektórzy badacze twierdzą, że jedno- znacznie udało im się wykazać zbieżność pomiędzy szybkim wzrostem współpracy gospodarczej a znacznym zmniejszeniem konfliktów zbrojnych, zwłaszcza po za- kończeniu II wojny światowej11, inni jednak zdecydowanie zaprzeczają tym tezom, i to zarówno w kwestii powiązań handlowych, które miałyby powstrzymywać chęć podejmowania działań wojennych, jak i ogólnych wniosków o współzależnościach gospodarczych służących pokojowi. Przykładowo Katherine Barbieri przeanalizowała konflikty zbrojne z lat 1870-1992 i stwierdziła, że kraje współzależne zdecydowa- nie częściej angażują się w działania militarne niż te, których nic nie łączy. Barbieri zauważyła, że konsekwencje działań wojennych dla stosunków handlowych bywały różne oraz, co ciekawe, państwa wzajemnie uzależnione od siebie gospodarczo czę- ściej popadały ze sobą w konflikty niż te, między którymi występowała znaczna asy- metria, czyli właściwie zależność12. Jeszcze inni dowodzą, że wprawdzie nie ma żad- nych szacunkowych danych, które w prosty i jednoznaczny sposób potwierdziłyby związek pomiędzy intensyfikacją wymiany handlowej a mniejszą konfliktowością, ale można za to wykazać, że tam, gdzie sieć powiązań gospodarczych jest gęściejsza i zde- cydowanie mniej zhierarchizowana, tam działań zbrojnych jest znacznie mniej13.

10 R. Rosecrance, The Rise of the Trading State: Commerce and Conquest in the Modern World, New York 1986.

11 J.R. Oneal, B.M. Russet, The Classical Liberals Were Right: Democracy, Interdependence and Conflict, 1950-1985, „International Studies Quarterly” 1997, nr 41, s. 267-292.

12 K. Barbieri, The Liberal Illusion: Does Trade Promote Peace?, Michigan 2002. Szczegółowe zestawie- nie stosunków handlowych łączących państwa, które prowadziły ze sobą działania wojenne, moż- na znaleźć też w artykule tej samej autorki: Sleeping with the Enemy: The Impact of War on Trade,

„Journal of Peace Research” Vol. 36, 1999, nr 4, s. 463-479.

13 C. Chase-Dunn, A. Carlson, C. Schmitt, S. Lio, R. Niemeyer, R.A. Hanneman, Trade and the Flag: Integration and Conflict in 19th and early 20th Century Deglobalization, [online]. Dostępny w Internecie: http://www.irows.ucr.edu/papers/irows19/irows19.htm.

(6)

Problem w rozstrzygnięciu tego sporu polega na tym, że przytaczanych danych nie sposób ze sobą porównać. Dzieje się tak ze względu na istotne różnice terminolo- giczne, związane głównie z pojęciem „współzależność” czy nawet „konflikt zbrojny”

oraz znaczne różnice metodologiczne uniemożliwiające proste zestawienie ze sobą wniosków badawczych14.

Poza tym na temat czysto szacunkowego sposobu dowodzenia zdania są po- dzielone. Krytyka dotyczy głównie tego, że badania zwykle ograniczone są w czasie (najczęściej do ostatnich 50 lat) oraz brane są pod uwagę głównie państwa wysoko uprzemysłowione z racji najgęstszej sieci wzajemnych powiązań, wciąż rosnącej ska- li potrzeb i dużego wzajemnego uzależniania. Jeżeli związek pomiędzy współpracą gospodarczą a pokojem ma obowiązywać w sensie ogólnym, to powinien dotyczyć również sytuacji w państwach mniej zaawansowanych w rozwoju gospodarczym oraz w znacznie dłuższym przedziale czasowym. Jednak zwolennicy tych metod wskazują, że analizy szacunkowe, nawet jeśli obarczone są różnymi błędami, i tak mają większą wartość od tez opartych wyłącznie na spekulatywno-logicznym szukaniu związków przyczynowo-skutkowych15.

Abstrahując już od wyłącznie szacunkowego sposobu potwierdzenia własnych teorii, trzeba dla uzupełnienia powyższych rozważań dodać, że byli też badacze, którzy skłaniali się ku stwierdzeniu, że nie ma w ogóle żadnego związku pomiędzy stosunkami gospodarczymi a politycznym konfliktem. Wskazywali m.in., że przed I wojną światową państwa europejskie łączyły silne powiązania gospodarcze, a znacz- nie słabsze przed II wojną światową – w obu przypadkach konfliktu zbrojnego nie udało się zahamować. Wnioskowano więc, że jakość powiązań gospodarczych wcale nie tłumaczy agresji i skłonności do militarnych rozwiązań. Wrogość w stosunkach międzynarodowych przypisywano raczej nierówności polityczno-militarnych zdol- ności państw16. Chociaż i w tej ostatniej kwestii zdania były podzielone. Barry Buzan i Robert Gilpin, którzy również dowodzili, że intensywność i zakres współpracy go- spodarczej nie mają ścisłego związku z brakiem konfliktów, byli jednocześnie przeko- nani, że różnice polityczno-militarne wcale nie tłumaczą wrogości między państwa- mi, a wręcz przeciwnie, przyczyniają się do znacznego powstrzymywania konfliktów zbrojnych17.

Podobnie interpretował skutki nierówności polityczno-militarnych Edward H. Carr, który wiązał ze wzrastającą współzależnością państw duże nadzieje na po-

14 Problemy związane z różnicami metodologicznymi i terminologicznymi były np. tematem debaty na łamach „International Organization” przy okazji publikacji badań kilku naukowców, dowodzących, że handel wspiera globalny pokój: E. Gartzke, Q. Li, C. Boehmer, Investing in the Peace: Economic Interdependence and International Conflict, „International Organization” 2001, vol. 55, s. 391-438.

15 E.D. Mansfield, B.H. Pollins, Interdependence and Conflict: A Conceptual and Empirical Overview [online]. Dostępny w Internecie: http://psweb.sbs.ohio-state.edu/faculty/bpollins/book/Mansfield_

and_Pollins.pdf.

16 R. Rosecrance [i in.], Whither Interdependence?, [w:] Globalism Versus…, s. 125-170.

17 B. Buzan, Economic Structure and International Security: The Limits of the Liberal Case, „International Organization” 1984, nr 38, s. 597-624.

(7)

kój. W pracy wydanej w 1944 r. twierdził, że w XIX w. dużą wagę przywiązywano do kwestii pełnej suwerenności państw. Ten nacisk na niezależność doprowadził, we- dług niego, do wielu katastrof, bałkanizacji Europy i licznych wojen. Również po- czątek wieku XX stanowił rodzaj załamania, do którego doszło, ponieważ starano się zachować pełnię praw w obliczu zmieniającej się rzeczywistości. W końcu koncepcja niezależności i pełnej suwerenności małych państw upadła w obliczu dwóch wojen światowych18. Militarne zróżnicowanie między państwami silnymi i słabymi bardzo wzrosło, w związku z czym słabe państwa nie były w stanie bronić swej suwerenno- ści. Jednocześnie, już od XIX w., znaczenia nabierała współpraca ekonomiczna – sil- ni mogli rywalizować z silnymi, słabi ze słabymi. Carr uznał, że rywalizacja ekono- miczna i zjawisko współzależności między państwami będą się rozszerzać na inne państwa. Potrzeba zwiększania współpracy gospodarczej i czerpania z niej korzyści będzie więc w naturalny sposób zastępować chęć uzyskania nieosiągalnej, całkowitej niezależności. Tylko taka sytuacja może doprowadzić do zmniejszenia ambicji w dą- żeniu do pełnej niezależności, co w rezultacie przyczyni się do ograniczenia konflik- tów zbrojnych. Tak więc zmiana układu sił w świecie i znaczne zróżnicowanie pod względem siły militarnej doprowadzą, według Carra, do realizacji bardziej realistycz- nej polityki państw, nastawionej na rywalizację ekonomiczną zamiast militarnej19.

Trzeba przyznać, że coraz powszechniejsze stawało się przekonanie, że po II woj- nie światowej dokonało się przeniesienie rywalizacji międzynarodowej z poziomu mi- litarnego na ekonomiczny, co spowodowało znaczny spadek liczby konfliktów zbroj- nych20. Nasuwa się jednak pytanie, dlaczego ta zasada nie obowiązywała wcześniej?

Dlaczego pomimo silnych powiązań gospodarczych wcześniej tak często dochodziło do wojen w Europie?

Niektórzy badacze uznali, że bardzo istotne w wyjaśnianiu pokojowego nasta- wienia państw wobec siebie jest również to, na co zwracał uwagę m.in. Ernst Haas, że współzależność ekonomiczna w zdecydowanie większym stopniu niż kiedyś wpły- wa na inne dziedziny współpracy i na ogół kontaktów międzynarodowych.

Współzależność ekonomiczna może znacznie zwiększyć zasoby państwa, jego moż- liwości rozwoju gospodarczego, umocnić pozycję na arenie międzynarodowej czy po- większyć dobrobyt społeczeństwa. Niebagatelne znaczenie ma fakt, że zyski z tej wza- jemnej współpracy gospodarczej czerpią zwykli obywatele, którzy mają świadomość źródeł swojego dobrobytu. Liberałowie byli bowiem zdania, że społeczeństwo nie bę- dzie wspierać rozwiązań militarnych, które mogłyby pozbawić ich korzyści, jakie przy- nosi współpraca gospodarcza. W dość uproszczony sposób przyjęto więc, że politycy, którzy uzależnieni są od swoich wyborców, będą się starali unikać antagonizmów po- litycznych i militarnych konfliktów, które zagrażają interesom gospodarczym. Kwestia opłacalności prowadzenia wojen została więc przeniesiona z poziomu „rządzących”

18 E.H. Carr, The Future of Nations: Independence or Interdependence?, London 1944.

19 Tamże.

20 K. Barbieri, Economic Interdependence: A Path to Peace or a Source of Conflict?, „Journal of Peace Research” 1996, nr 33, s. 29-49.

(8)

na „rządzonych” – w myśl sformułowanej jeszcze przez Immanuela Kanta sentencji, że obywatele świadomi własnych interesów zwykle niechętni są konfliktom zbrojnym, przez co ograniczają w znacznym stopniu to niekorzystne zjawisko21.

Chociaż trudno odmówić tym stwierdzeniom częściowej racji, to problem okazał się dużo bardziej skomplikowany. Pomijając już nawet oczywiste i znane z historii przypadki, kiedy to jednak społeczeństwo bardziej opowiadało się za rozwiązaniami siłowymi niż sami rządzący, to kwestia opłacalności wojen wcale nie jest taka łatwa do oszacowania. Trzeba wziąć pod uwagę chociażby możliwość manipulowania opi- nią publiczną. Obywatel, który zwykle ulega dominującym w mediach poglądom, może nie mieć właściwego rozeznania, czy wojna będzie dla niego opłacalna, ani zda- wać sobie sprawy z rzeczywistego zagrożenia, w którego imię podejmowane są dzia- łania zbrojne. Zestawienie kosztów i zysków wojennych wcale nie jest łatwe, dlatego często dochodzi do nadużyć, nie wspominając już nawet o tym, że wciąż jednak woj- na wielu przynosi korzyści ekonomiczne.

Nie wydaje się natomiast kontrowersyjny pogląd, że rozwój współpracy gospo- darczej prowadzi do intensyfikacji kontaktów społecznych. Ułatwienia w komuni- kacji pomiędzy obywatelami państw wysoko rozwiniętych, a także nowe możliwości technologiczne przyniosły zacieśnienie kontaktów między zwykłymi obywatelami.

Duże nadzieje pokładano w tym, że ta nowa sieć powiązań społecznych przyczyniać się będzie w dużym stopniu do budowania wzajemnego zaufania do siebie.

1.2. Stosunki społeczne – wspólne wartości, wspólna tożsamość, instytucje

Istnieje wiele przekonujących argumentów na potwierdzenie podzielanego powszech- nie przez liberałów stanowiska, że wspólne wartości, podobna kultura, interesy itd.

tworzą znacznie trwalsze więzi niż realizacja interesów gospodarczych. Argumenty o coraz szerszym budowaniu wspólnej tożsamości, ściślejszych kontaktach społecz- nych dokonujących się ponad granicami państw, regionów czy kontynentów należą do jednych z najistotniejszych w debacie na temat wpływu współzależności na kon- fliktowość stosunków międzynarodowych.

James Rosenau w swoich badaniach nad współzależnością zwracał uwagę na pro- cesy, wskutek których stosunki międzynarodowe realizowane przez rządy uzupeł- niane są stosunkami indywidualnymi między osobami, grupami, stowarzyszeniami.

Stosunki ponadnarodowe mają duży wpływ na globalny bieg wydarzeń, budują ści- ślejsze powiązania między samymi ludźmi (a nie tylko rządami), co wybitnie przy- czynia się do pokojowego sposobu rozwiązywania konfliktów. Do rozwoju tych kontaktów przyczyniły się m.in.: lepsza edukacja, dostęp do elektronicznych środ- ków przekazu, podróże zagraniczne, coraz mniejsza zdolność państw do kontroli i regulacji. Według Rosenau’a dokonała się głęboka transformacja systemu między- narodowego, polegająca na tym, że obok państwowocentrycznego pojawił się sys- tem multicentryczny, skupiony wokół różnych ośrodków. I właśnie taki plurali-

21 I. Kant, Rozprawy z filozofii…, s. 171-181.

(9)

styczny świat, z ponadnarodową siecią powiązań między jednostkami i grupami, będzie bardziej pokojowy. Stary ład, oparty na sile państw, załamał się i dlatego we współczesnym świecie rzadko będzie dochodzić do użycia siły, ponieważ jed- nostki należą do wspólnych, przenikających się grup i trudno będzie im wcielić się w rolę nieprzyjaciół22.

Inny znany badacz, John Burton, również skłaniał się ku twierdzeniu, że świat będzie coraz bardziej pokojowy. W jego modelu współczesnego świata, ujętego w for- mie pajęczyny, ludzie kierują się raczej wzajemnie korzystną współpracą niż antago- nistycznym konfliktem. Burton również doszedł do wniosku, że czynniki te znacznie zminimalizują lub osłabią ryzyko występowania konfliktów zbrojnych23.

Podobnie, Karl Deutsch uznał, że wysoki stopień więzi ponadnarodowych mię- dzy społeczeństwami prowadzi do stosunków pokojowych, oznaczających coś wię- cej niż tylko brak wojny, czyli do wspólnoty bezpieczeństwa. Jest to możliwe dzięki dokonującej się we współczesnym świecie integracji, która związana jest z poczuciem wspólnoty24.

Przekonanie o dużym znaczeniu wspólnych wartości głoszą również zwolenni- cy teorii demokratycznego pokoju. Ta dość kontrowersyjna, ale wciąż dyskutowana teoria łączy ustrój demokratyczny i wiązane z nim wartości liberalne z pokojowym nastawieniem, zwłaszcza w stosunku do tak samo rządzonych państw. Stąd powstała teza, że państwa demokratyczne nie prowadzą ze sobą wojen25. Wśród argumentów starających się ją uzasadniać szczególne miejsce zajmują wyliczenia statystyczne, ogra- niczenia strukturalno-decyzyjne i normatywne. O ile jednak dowody statystyczne czy strukturalno-decyzyjne spotykają się z dużą krytyką, o tyle normatywne w du- żym stopniu dają się obronić.

Główną tezą argumentacji normatywnej jest to, że tym, co przyspiesza rozwią- zania pokojowe wśród państw o podobnych kulturowych postawach i politycznych instytucjach, są społeczne powiązania, wspólne wartości, wolność słowa oraz prze- kazywanie tych koncepcji innym społeczeństwom. To właśnie szeroko pojęte czyn- niki kulturowe wpływają w znacznym stopniu na poglądy dotyczące innych państw demokratycznych, czyniąc je bardziej godnymi zaufania, rozsądnymi i otwartymi na negocjacje. Na zasadzie wzajemności obywatele w państwach demokratycznych postrzegają się jako jednostki autonomiczne, rozsądne, a przede wszystkim bliskie kulturowo i cywilizacyjnie. Niechęć ludzi z państw demokratycznych do wojny przekłada się więc w sposób naturalny na politykę rządową, ograniczając ilość kon- fliktów zbrojnych. Ponadto istnieje przekonanie, że skoro w demokracjach kon- flikty wewnętrzne są rozwiązywane na drodze pokojowej, to ten sam typ zacho-

22 J.N. Rosenau, The Study of Global Interdependence, London 1980.

23 J. Burton, World Society, Cambridge 1972.

24 K. Deutsch, The Analysis of…, s. 198-210.

25 Pierwotna, bardziej radykalna hipoteza głosiła, że liberałowie zwykle są pacyfistami, liberalne rządy wolą negocjacje od wojny, liberalne demokracje prowadzą pokojową politykę zagraniczną. Na pod- stawie: J.E. Dougherty, R.L. Pfaltzgraff, Contending Theories of International Relations, London 1996, s. 341-346.

(10)

wań przenoszony jest na arenę międzynarodową, zwłaszcza w stosunku do innych demokracji26.

Problem jednak w tym, że teorie te najczęściej odnoszą się jedynie do społe- czeństw żyjących w państwach rozwiniętych gospodarczo, zbliżonych kulturowo, cy- wilizacyjnie itd. Dlatego wzajemne kontakty znacznie częściej wzmacniają relacje niż je osłabiają, powiększając jednocześnie zaufanie do siebie. Nawet jeśli pojawiają się różnice w pojmowaniu pewnych kwestii, to są to konflikty pozostające jedynie na poziomie debaty społecznej i trudno sobie wyobrazić, żeby prowadziły do roz- wiązań o charakterze zbrojnym. Łatwo zaobserwować jednak, że wiara w jedynie dobroczynne oddziaływanie wzajemnego poznania okazuje się często fałszywa, kiedy dochodzi do kontaktu z ludźmi o zupełnie innym sposobie myślenia, innej kulturze, cywilizacji, religii, doświadczeniach itp. Wówczas sposobność do częstych kontaktów przynosi różne efekty i wcale nie musi prowadzić do lepszego zrozumienia własnych racji, a przeciwnie – może wzmacniać postawy niechętne, a nawet wrogie, rozumiane jako ochrona własnej kultury, tożsamości itd. Na tym tle powstają groźne zjawiska i konflikty społeczne, które mogą przybierać gwałtowny charakter. Stąd trudno jest zakładać, że wystarczy jedynie poznanie, aby doszło do lepszego wzajemnego zrozu- mienia, tolerancji czy akceptacji.

Istnieje też stanowisko, podzielane zwłaszcza przez badaczy, którym bliskie są idee liberalne, że rozległa sieć instytucji międzynarodowych sprzyja pokojowej współpra- cy między państwami. Stosunkowo często można się więc spotkać z tezą, że zjawisko współzależności kreuje współpracę w ramach instytucji, porządkując wzajemne rela- cje, i odwrotnie, różnego rodzaju połączenia w ramach organizacji mogą intensyfiko- wać czy wzmacniać współpracę między państwami.

Idea instytucji ponadnarodowych, które miałyby służyć budowaniu bardziej po- kojowego świata, znana już od czasów Odrodzenia, zdobyła wielu orędowników w okresie Oświecenia, a później rozwijana była głównie jako myśl pacyfistyczna czy teorie idealistyczne. Realizacja tych ambitnych zamierzeń nie była łatwa, a pierwszą organizacją, która została powołana właśnie w celu ograniczenia przyszłych wojen, była Liga Narodów, która z różnych względów nie spełniła pokładanych w niej na- dziei. Jednak zdobyte doświadczenia oraz współcześnie występująca znaczna frag- mentacja tego zjawiska (nie tylko organizacje międzynarodowe, np. ONZ, ale wiele regionalnych instytucji) w pewnym zakresie służą rozwiązaniom pokojowym, two- rząc sieć ścisłych wzajemnych powiązań.

W jaki sposób obecne instytucje międzynarodowe czy ponadnarodowe mogą sprzyjać przyjaznym stosunkom między państwami? Instytucje, które powstają, aby wspomagać współpracę między państwami, nie mogą dokonać jakościowej transfor- macji systemu międzynarodowego. Mogą one jednak w znacznej mierze: wspoma- gać przepływ informacji, zwiększać wzajemne zaufanie między państwami, tworzyć wygodne i użyteczne forum negocjacji, zapewniać ciągłość i poczucie stabilno-

26 D. Lake, Powerful Pacifists: Democratic States and War, „American Political Science Review” Vol. 86, 1992, nr 1, s. 24-36.

(11)

ści, pozwalać na koordynację polityki zagranicznej państw i ich wzajemnych od- działywań, pomagać w wypracowywaniu wspólnego stanowiska wobec problemów światowych itp.27

Na podstawie prowadzonych badań nad instytucjonalizacją współczesnego świa- ta uznano np., że po zakończeniu zimnej wojny instytucje odegrały istotną rolę w stabilizowaniu sytuacji w Europie. Był to argument przeczący tezie realistów, we- dług których powinien był nastąpić długi okres niestabilności; tak się nie stało wła- śnie dzięki silnym instytucjom, takim jak np. Unia Europejska28. Chociaż trzeba wziąć pod uwagę, że większość dużych instytucji międzynarodowych służy zwykle interesom państw najsilniejszych politycznie czy gospodarczo. Instytucjonalizacja oznacza więc konieczność podporządkowania interesów państw słabszych pań- stwom silniejszym.

Warto też zauważyć, że wszelkiego rodzaju sojusze polityczne, traktaty o wza- jemnej przyjaźni, układy polityczne mają z założenia służyć współpracy pokojowej, przyczyniając się również do zwiększenia współpracy ekonomicznej, kulturalnej oraz ściślejszej instytucjonalizacji wzajemnych stosunków. Poza tym państwa powiąza- ne sojuszami politycznymi i wojskowymi tworzą swego rodzaju wspólnotę bezpie- czeństwa i mogą wzmacniać takie tendencje ogólnoświatowe. Nie oznacza to jednak, że rozbudowana instytucjonalizacja może zaspokoić potrzeby bezpieczeństwa państw, dlatego nawet teoretycy liberalni nie wykluczyli siły militarnej, jako przydatnego na- rzędzia osiągania swoich celów politycznych, zwłaszcza przez państwa silniejsze29.

Podsumowując, warto zaznaczyć, że szeroko rozumiane argumenty normatywne mają charakter pomocniczy w wyjaśnianiu relacji między państwami i nie przesądza- ją w sposób definitywny o braku możliwości występowania wojen.

2. WSPÓŁZALEŻNOŚĆ JAKO PRZYCZYNA KONFLIKTÓW MIĘDZY PAŃSTWAMI

Narastające współzależności między państwami według wielu autorów nie są sposo- bem na rozwiązanie problemów „starego, skonfliktowanego świata”. Zwiększona licz- ba wzajemnych interakcji wcale nie likwiduje konfliktów między państwami, prze- ciwnie, może potencjalnie tworzyć ich jeszcze więcej. Dzieje się tak m.in. dlatego, że choć możemy osiągnąć większe wspólne korzyści z tej wzmożonej współpracy, to i tak nie rozwiązuje to problemu nierównego ich podziału. Przykładowo Albert Hirschman uznał, że rozwój handlu między państwami znacznie osłabia bezpieczeń- stwo na świecie, ponieważ właśnie nierówny podział korzyści prowadzi do polityki

27 R. Jackson, G. Sørensen, Wprowadzenie do teorii stosunków międzynarodowych. Teorie i kierunki ba- dawcze, tłum. A. Czwojdrak, Kraków 2006, s. 123-127.

28 L. Botcheva, L. Martin, Institutional Effects on State Behaviour: Convergence and Divergence,

„International Studies Quarterly” Vol. 45, 2001, nr 1, s. 1-26.

29 R.O. Keohane, J.S. Nye, Power and Interdependence in the Information Age, „Foreign Affairs”

Vol. 77, 1998, issue 5, s. 81-94.

(12)

siły30. Natomiast Robert Gilpin i John Mearsheimer doszli do wniosku, że handel w niewielkim stopniu może chronić przed wzajemną wrogością w stosunkach mię- dzynarodowych, zwłaszcza że zawsze są ci „bardziej i mniej współzależni”. Konflikt interesów nie tylko więc nie zanika, ale wręcz się nasila. Największe zagrożenie wystę- puje wówczas, kiedy istnieje duża asymetria potencjałów między współpracującymi państwami31.

W świecie współzależności mamy więc do czynienia nadal z rywalizacją i konflik- tem interesów, chociaż zmieniają się sposoby konkurowania i rozwiązywania sporów.

Co więcej, dla realistów nie zmienia się podstawowa przyczyna wszelkich postaw antagonistycznych, czyli konkurencja o władzę. Czy więc współpraca ekonomiczna i powstające wzajemne zależności mogą mieć znaczący wpływ na tzw. wysoką poli- tykę narodowego bezpieczeństwa? Joseph Nye i Robert Keohane twierdzili, że w wa- runkach złożonej współzależności państwa więcej uwagi poświęcają niskiej polity- ce dobrobytu niż wysokiej polityce bezpieczeństwa. Jednakże ci sami autorzy doszli do wniosku, że współzależności służą jednak przyjaznym stosunkom między pań- stwami. Swoje stanowisko uzasadniali tym, że państwa będą równocześnie realizować rozmaite cele, a aktorzy ponadnarodowi swoje własne cele, wymykające się spod kon- troli państwa – nie będzie więc konfliktu. Co więcej, źródła siły będą swoiste dla każ- dej z dziedzin oraz wzrośnie znaczenie organizacji międzynarodowych, co w znacz- nym stopniu będzie służyć stabilizowaniu sceny politycznej32.

Kenneth Waltz natomiast uznał, że współzależność rodzi liczne problemy, w tym również konflikty, z których wiele przybiera gwałtowne formy. Swoje twierdzenia starał się uzasadniać zarówno konkretnymi przykładami, jak i rozważaniami czysto teoretycznymi. Przekonywał więc, że najgwałtowniejsze konflikty toczone były po- między cywilizacyjnie i kulturowo zbliżonymi populacjami, które na dodatek wiele łączyło. Doszedł do wniosku, że trudno o konflikty między narodami, których nic nie łączy. Dowodził więc, że to właśnie współzależne państwa, które nie potrafią ure- gulować między sobą tej współpracy, często doświadczają konfliktów33.

Argumentacja Waltza, oparta na ogólnych historycznych sądach, nie przekonu- je i budzi wątpliwości. I tak – to, że wojny toczone były często między krajami sąsiadującymi, nie oznacza jeszcze, że to zawsze wzajemne zależności przyczyniały się do nich. Poza tym nie sposób zgodzić się ze stwierdzeniem, że nie dochodzi- ło do wojen między państwami, które nie utrzymywały ze sobą kontaktów, skoro wielkie podboje najczęściej właśnie tak wyglądały. Wątpliwości nasuwają się nawet w odniesieniu do współcześnie podejmowanych działań zbrojnych, choćby przez Stany Zjednoczone, które prowadzą działania zbrojne przeciw państwom, z któ- rymi nie łączyły ich w latach poprzedzających inwazję prawie żadne kontakty, jak

30 A.O. Hirschman, National Power and the Structure of Foreign Trade, Berkeley 1980.

31 R. Gilpin, The Political Economy of International Relations, Princeton 1987.

32 R.O. Keohane, J.S. Nye, Power and Interdependence: World Politics in Transition, Boston 1977, s. 56-58.

33 K. Waltz, The Myth of National…, s. 81.

(13)

np. Afganistan czy Irak. Mało tego, to raczej niezależność tych państw czy brak chęci współpracy stały się w dużej mierze przyczyną inwazji. Nie sposób sobie przy- najmniej na razie wyobrazić, żeby USA posunęły się do rozwiązań militarnych w sporach z jakimkolwiek krajem europejskim, z którym łączy je sieć wzajemnych zależności. Nie oznacza to bynajmniej, że współzależność chroni przed rozwiąza- niami militarnymi, a brak zależności je prowokuje. Problem jest o wiele bardziej skomplikowany, tyle tylko, że ta „historyczna argumentacja” Waltza nie oddaje całej złożoności zjawiska. Stąd bardziej interesujące może być odwołanie się do konstruk- cji teoretycznych, które stworzył Waltz na użytek swoich badań nad mechanizmami działania społeczności międzynarodowej.

Dla Kennetha Waltza naturalne są bardzo ścisłe zależności w ramach struktu- ry wewnętrznej: duża specjalizacja poszczególnych elementów, zupełnie różne funk- cje, wysoka współzależność. Natomiast w środowisku międzynarodowym elementy są homogeniczne, mają te same funkcje, mały stopień specjalizacji oraz duże poczu- cie autonomiczności – a to wszystko nie sprzyja budowaniu ścisłych współzależności.

Żelazną zasadą Waltz uczynił swoje twierdzenie, że tym, co jeszcze bardziej redukuje zjawisko współzależności, jest duża różnica potencjałów między państwami, która prowadzi do budowania stosunków zależności, a nie współzależności34.

Jednak i te teoretyczne koncepcje Waltza, które pokazują świat w zbyt dużym uproszczeniu, nie są w stanie wyjaśnić zachowań państw, zwłaszcza tych związanych z ich wzajemną współpracą. Waltz słusznie jednak zwrócił uwagę, że współzależność może przyczyniać się do powstawania wielu niekorzystnych zjawisk, rodzić dodat- kowe sprzeczności i napięcia między państwami, zwłaszcza gdy mamy do czynie- nia z dużą asymetrią potencjałów. Jednym z takich problemów jest manipulowanie współzależnością, czyli chęć wykorzystania własnej przewagi do osiągnięcia jakiś ce- lów politycznych, ekonomicznych itp. Taka sytuacja nie służy bynajmniej budowa- niu harmonijnej współpracy, ale zwykle przyczynia się do tworzenia atmosfery po- dejrzliwości i braku zaufania.

Nie wszyscy jednak podzielali te obawy i przykładowo Joseph Nye i Robert Keohane byli przekonani, że nie jest to groźne zjawisko. Manipulowanie współzależ- nością jest według nich sztuką trudną i ryzykowną, głównie ze względu na możliwość zastosowania kontrstrategii. Między uczestnikami, którzy związani są ze sobą w spo- sób w miarę symetryczny, manipulowanie współzależnością jest zwykle nieopłacalne, ponieważ ryzyko dotkliwej kontrstrategii jest duże. Ponadto, jeśli uwzględnimy całą złożoność zjawisk wewnętrznych i zewnętrznych, możliwe powiązania w ramach róż- nych organizacji, grup państw itd., dojdziemy do wniosku, że manipulowanie współ- zależnością nie jest też łatwe35. Nie oznacza to bynajmniej, że państwa takich prób nie podejmują. Jednak z obserwacji zachowania się aktorów na arenie międzynarodo- wej wynika, że zdarza się to najczęściej tam, gdzie mamy do czynienia ze znaczną asy- metrią wzajemnych wpływów. Państwa silne gospodarczo wykorzystują swój poten-

34 Tenże, Theory of International Relations, Berkeley 1979, s. 79-101.

35 R.O. Keohane, J.S. Nye, Power and Interdependence…, s. 11-19.

(14)

cjał, który jest dla nich dogodną formą nacisku na kraje słabsze. Tam, gdzie asymetria zależności jest duża, słabsza strona zwykle ma niewielkie możliwości „kontrataku”.

Z tym że można się zastanawiać, czy zasadne jest, aby nadal mówić o współzależności (choć asymetrycznej) tam, gdzie mamy do czynienia z faktyczną zależnością? Skoro rywalizacja militarna została zastąpiona rywalizacją ekonomiczną, to powinniśmy przyjąć, że również podbój militarny został zastąpiony podbojem ekonomicznym.

Dlatego nie może nas dziwić, że państwa silne często wykorzystują swój potencjał technologiczny, kapitałowy, surowcowy itd., do wywierania nacisków politycznych, czy wręcz podporządkowania sobie państw słabych gospodarczo.

Z drugiej strony warto zauważyć, że we współzależnym świecie nie zawsze nawet duża przewaga ekonomiczna jest łatwym narzędziem manipulacji i wywierania na- cisków. Dzieje się tak, ponieważ mniejsze państwa, powiązane politycznie i ekono- micznie z innymi, tworzą grupy państw zdolne obronić się lub znacznie zmniejszyć ryzyko wykorzystania przez państwa silne. Zdarza się, że sama przynależność do róż- nych organizacji międzynarodowych może złagodzić skutki takiego podporządko- wania. Poza tym nawet w sytuacji, kiedy mamy do czynienia bardziej z zależnością niż współzależnością, żadna strategia manipulacji nie daje pewnych gwarancji po- wodzenia, ponieważ wszystko jest relatywne. Bardzo trudno jest ocenić możliwości przeciwnika, jego determinację czy przewidzieć, jakie znajdzie sposoby rozwiązania danego problemu.

2.1. Współzależności globalne, nowe zagrożenia, retoryka polityczna

Dotychczasowy główny nurt debaty kładzie nacisk na badanie wpływu współzależ- ności na konfliktowość stosunków między państwami, ograniczając się jednak zbyt często do określonej grupy państw, tych najbardziej uprzemysłowionych i wysoko rozwiniętych cywilizacyjnie. Dotyczy to zwłaszcza tych badaczy, którzy upatrywa- li we wzroście współzależności przyczyny powiększania się stref pokoju na świecie.

Dodatkowo optymistycznie rokowały lata 90., kiedy dokonało się pokojowe wejście na drogę zmian państw Europy Środkowo-Wschodniej. Wzmacniało to przekona- nie, że jest to niemal naturalny proces, od którego nie ma już odwrotu, a dalsze po- szerzanie się strefy państw żyjących w pokoju jest tylko kwestią czasu.

Nie wydaje się, aby taki sposób wyjaśniania rzeczywistości był wystarczający do analizy obecnych konfliktów i zagrożeń. Nadal łatwo jest znaleźć uzasadnienie tezy o pokojowych relacjach między państwami, które łączą podobne wartości, kultura, wielopoziomowe kontakty społeczne itd., gdzie interwencje zbrojne są nieopłacalne i niepopularne społecznie. Znacznie trudniej znaleźć właściwe uzasadnienie, kiedy skala współzależności i zależności obejmuje już niemal cały glob i łączy państwa bar- dzo zróżnicowane pod względem rozwoju gospodarczego, różne kulturowo i cywi- lizacyjnie, o różnych systemach politycznych itp. Tak duże zróżnicowanie prowadzi często do sytuacji, w której państwa słabsze są uzależnione ekonomicznie i politycznie od tych wysoko rozwiniętych. Duże różnice w dostępie do dystrybucji dóbr pomimo sieci wzajemnych powiązań nie wydają się przyczyniać do powstania światowej spo-

(15)

łeczności nastawionej wyłącznie na rozwiązania pokojowe36. Dlatego też to argumen- ty przeciwników teorii o pokojowym oddziaływaniu sieci kontaktów ekonomicznych okazują się w obecnej sytuacji międzynarodowej bardziej przekonujące.

Upraszczając nieco całe zagadnienie, można postawić pytanie: czy międzynarodo- wy podział pracy i gospodarka rynkowa, przyczyniając się z jednej strony do pokojo- wych relacji między uprzywilejowanymi, nie spowodowały zwiększenia nierówności gospodarczych na świecie i czy to może prowadzić do wygenerowania poważnych zagrożeń w skali światowej?

Analiza skutków globalnej sieci powiązań, z uwzględnieniem nierówności eko- nomicznych i różnic kulturowych, mogłaby w znacznym stopniu przyczynić się do lepszego wyjaśnienia i zrozumienia problemów, jakie niesie ze sobą szeroko pojęta globalizacja. Brak odpowiedniej reakcji na spontanicznie powstające ruchy antyglo- balistyczne ze strony państw wysoko rozwiniętych, głoszących brak alternatywy dla procesów globalizacyjnych, stał się największą przeszkodą do właściwego zrozumie- nia obecnych zagrożeń. Z czasem na temat problemów, jakie rodzi obecny porządek światowy, zaczęli pisać nie tylko zaangażowani ideologicznie przeciwnicy globaliza- cji, lecz także uznane autorytety, i to nawet takie, po których nikt się tego nie spo- dziewał, jak np. Henry Kissinger. W jego pracy poświęconej polityce zagranicznej USA wiele miejsca zajęła kwestia zagrożeń, na jakie narażone są Stany Zjednoczone, i to na skutek własnych błędów, popełnianych w polityce zagranicznej i międzynaro- dowej. Kissinger zauważył m.in., że system oparty na liberalizacji rynków, globalizacji finansów i stabilizacji makroekonomicznej zrodził bardzo poważne kryzysy ekono- miczne w wielu krajach Afryki, Azji Południowo-Wschodniej, w Ameryce Łacińskiej czy nawet Rosji. Zdaniem Kissingera istnieje niebezpieczeństwo, że to dostosowy- wanie się do amerykańskiego modelu gospodarczego zrodzi ruch oporu społeczne- go, tak jak zrodziła go industrializacja w Europie. Przypomina, że tak jak pozbawio- ny hamulców leseferystyczny kapitalizm XIX w. zrodził marksizm, tak globalizacja XXI w. może wygenerować atak na samą koncepcję wolnego rynku. Kraje najbogat- sze i korporacje ponadnarodowe jawią się bowiem zbyt wyraźnie jako beneficjanci tego porządku ekonomicznego37.

Poza tym warto zwrócić uwagę, że głoszenie braku alternatyw dla współzależ- ności było i nadal jest wykorzystywane politycznie, służąc często legitymizacji dzia- łań państw silnych. Bywa więc, że zjawisko współzależności wykorzystuje się bar- dziej jako narzędzie do segregowania państw i podporządkowania sobie słabszych niż budowania lepszego świata. Argumentacja taka była często wykorzystywana przez Stany Zjednoczone do promowania stref bezcłowych, np. w Ameryce (NAFTA) czy na Bliskim Wschodzie (MEFTA)38. Obecnie używa się pojęcia globalna współzależ-

36 I. Wallerstein, Koniec świata jaki znamy, przeł. M. Bilewicz, A.W. Jelonek, K. Tyszka, Warszawa 2004.

37 H. Kissinger, Does America Need a Foreign Policy?: Toward a Diplomacy for the 21st Century, New Jersey 2001.

38 B. Momani, A Middle East Free Trade Area: Economic Interdependence and Peace Considered, „The World Economy” 2007, vol. 30 (11), s. 1682-1700.

(16)

ność, głównie w rozumieniu ekonomicznej współzależności (np. finansowej, poprzez ich światową instytucjonalizację), albo „współzależny świat” jako określenie, które stosuje się do opisu społecznych światowych więzi39.

Przyspieszony rozwój wielowymiarowych kontaktów między społeczeństwa- mi z pewnością doprowadził do zasadniczych zmian systemu międzynarodowego w XX w. Ściślejsza współpraca państw, chociaż wiązała się zwykle z większymi ograni- czeniami, była przecież obietnicą większych wzajemnych korzyści. Na ile jednak były i bywają one wzajemne, to często staje się w świecie politycznym kwestią interpreta- cji. Jeszcze prezydent Woodrow Wilson, pisząc na temat polityki międzynarodowej USA, określił ją jako praworządny podbój obcych rynków. Natomiast William Diebold Jr., członek Rady Stosunków Międzynarodowych, twierdził w 1939 r., że handel jest najsilniejszym narzędziem polityki międzynarodowej USA, bronią dalekiego zasięgu, którą rozstrzyga się losy narodów40.

Potrzebę coraz większego zaangażowania we współpracę gospodarczą starano się więc za wszelką cenę uzasadnić. Rozpowszechnione było, przykładowo, przekonanie, że państwa uczestniczące w wymianie handlowej mają się co najmniej tak samo dobrze, jeśli nie lepiej, niż gdyby w ogóle unikały takiego zaangażowania41. W ten sposób kie- dyś współzależność (tak jak obecnie globalizacja) stała się narzędziem w rękach po- lityków, którzy przedstawiali ją jako rodzaj dziejowej konieczności. Współzależność miała służyć budowaniu lepszej rzeczywistości, pozbawionej dawnych konfliktów.

Bardzo dobitnie przedstawił ten problem Kenneth Waltz, twierdząc, że słowo

„współzależność” służy w rzeczywistości maskowaniu różnic narodowych potencja- łów między uczestnikami stosunków międzynarodowych. Wskazuje się w ten sposób na wzajemną zależność, dając złudzenie wszystkim państwom, że uczestniczą w tej samej grze. W rzeczywistości i tak zyskują na tym najsilniejsi, korzystając de facto z sieci zależności42.

PODSUMOWANIE

W naukach społecznych trudno szukać zjawisk, które w każdej kulturze, czasie, wy- miarze itd. przynosiłyby takie same rezultaty. Rozpatrując więc kwestię skutków ro- snącej współzależności, należałoby zwrócić uwagę przede wszystkim na to, jak różne mogą to być następstwa w zależności od zmieniających się okoliczności.

Podsumowując dotychczasowe wnioski z prowadzonej od wielu lat debaty na te- mat wpływu współzależności na konfliktowość stosunków międzynarodowych, na-

39 Blair calls for global Interdependence [online]. [dostęp: 7 I 2002]. Dostępny w Internecie: http://

www.domain-b.com/industry/associations/cii/20020107_blair.html.

40 A.W. Williams, The Tragedy of American Diplomacy, New York 1988, s. 196.

41 R. Kuźniar, Współzależność jako prawidłowość stosunków międzynarodowych, „Sprawy Między- narodowe” 1989, nr 8, s. 113.

42 K. Waltz, The Myth of National…, s. 87-88.

(17)

leży podkreślić, że nie sposób niczego dowieść wyłącznie na podstawie analizy wzro- stu współpracy gospodarczej. Dlatego nie można pomijać powiązań politycznych, a przede wszystkim społecznych i kulturowych, ponieważ to one w dużej mierze odpowiadają za zjawisko zanikania konfliktów zbrojnych wśród pewnej grupy blisko współpracujących ze sobą państw. Zdecydowanie należy docenić znaczenie takich kwestii, jak: poczucie wspólnoty interesów, podobne wartości, rozległe i mocne więzi społeczne itp., ponieważ w pewnych warunkach mogą sprzyjać poszukiwaniu innych sposobów osiągania własnych celów niż zbrojny podbój. Poza tym warto też zastano- wić się nad zasadnością tezy, że być może istotnym elementem, który przyczynił się do wyłonienia się stref pokoju po II wojnie światowej, były zmiany w ogólnym ukła- dzie sił i zgoda na ograniczoną suwerenność państw.

Z drugiej strony nie możemy zapominać, że wzrastająca współzależność ekono- miczna między państwami nie eliminuje ani narodowych egoizmów, ani konflik- tu interesów. Można w uproszczeniu przyjąć jedynie, że inna jest tylko skala i spo- sób przejawiania się konfliktów oraz nowe sposoby ich rozwiązywania. Chociaż więc wiele z argumentów wspierających tezę o propokojowym działaniu współzależności brzmi przekonująco, to mają one wyjątkowo ograniczony zasięg. Teorie te nie odno- szą się do globalnej sieci wzajemnych oddziaływań, gdzie nie mamy wspólnoty war- tości czy wielowymiarowych i ścisłych kontaktów społecznych, a nierówny podział korzyści stanowi największe zagrożenie dla bezpieczeństwa międzynarodowego. Brak konfliktów zbrojnych między państwami uprzywilejowanymi (w sensie czerpania ko- rzyści z wymiany światowej) wcale nie oznacza braku konfliktowości w sensie glo- balnym. Natomiast różnica potencjałów i nierówna dystrybucja wypracowywanych dóbr przyczyniły się do powstania nowego rodzaju zagrożenia, czyli tzw. zagrożenia asymetrycznego.

Trudno więc z kolei nie przyznać racji realistom, którzy twierdzili, że to właśnie globalna sieć zależności może prowadzić do nasilenia się konfliktu interesów, a naj- większe zagrożenie konfliktem rodzi się w sytuacji, gdy mamy do czynienia z dużą asymetrią zależności jednego aktora od drugiego. Realistyczne podejście, choć nie bada głęboko złożonych relacji współczesnej wysoko rozwiniętej części świata, niekie- dy trafniej potrafi ująć przyczyny starych i nowych zagrożeń w skali globalnej. Tyle tylko, że badanie wpływu współzależności na konfliktowość stosunków między pań- stwami nie poddaje się żadnym uproszczonym analizom. Rosnąca współzależność gospodarcza państw w zmienionych warunkach i okolicznościach może prowadzić do zupełnie różnych skutków. Rozwój globalnej gospodarki rynkowej, przyczynia- jąc się do wykreowania sieci wzajemnych zależności, doprowadził zarówno do wyło- nienia się stref pokoju, jak i do napięć ogólnoświatowych. Przy czym nie można też przyjmować kategorycznie, że między państwami najwyżej rozwiniętymi nie będzie w przyszłości dochodziło do eskalacji konfliktów i gwałtownych ich przejawów. Tak jak nie sposób twierdzić, że stosunki pomiędzy państwami silnymi i słabymi zawsze prowadzą i będą prowadzić wyłącznie do konfliktów i ogólnoświatowych zagrożeń.

Ogólna konkluzja jest taka, że zarówno liberałowie, jak i realiści nie potrafili w pełni wyjaśnić kwestii wpływu wzrastającej współzależności na konfliktowość sto-

(18)

sunków międzynarodowych. Chociaż częściowo ich analizy się uzupełniają, to i tak nie sposób z tego wyprowadzić wspólnych wniosków, ponieważ w najbardziej istot- nych sprawach pozostają ze sobą sprzeczne. Wydaje się, że obie koncepcje teoretyczne nie są w stanie sformułować twierdzeń dotyczących przyczyn występowania interesu- jących nas tu zależności w taki sposób, aby można było uznać je za powszechnie obo- wiązujące. Być może największym ograniczeniem jest więc ich wysoki stopień uogól- nienia, który skazuje te konstrukcje teoretyczne na porażkę, ze względu na wciąż zmieniające się okoliczności. W takim wypadku zdani jesteśmy raczej na cząstkowe wyjaśnienia tych złożonych problemów współczesnej rzeczywistości międzynarodo- wej, przyjmując, że następstwa wzrastającej współzależności między państwami mogą być bardzo zróżnicowane i prowadzić zarówno do zmniejszania się, jak i nasilania się konfliktowości we współczesnym świecie.

Dr Iwona KRZYŻANOWSKA, politolog, doktor nauk humanistycznych w zakre- sie nauk o polityce (2002), adiunkt w Zakładzie Teorii i Strategii Stosunków Mię- dzynarodowych w Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych.

Autorka prac obejmujących m.in. kwestie podejścia normatywnego w teoriach sto- sunków międzynarodowych, takich jak: Zagadnienie etyki w teoriach stosunków mię- dzynarodowych, Etyczne aspekty wojen ponowoczesnych czy Idea sprawiedliwości spo- łecznej w globalizującym się świecie. Zajmuje się ponadto problemami teoretycznego ujęcia zagadnienia wojny i pokoju oraz procesami globalizacyjnymi.

Cytaty

Powiązane dokumenty

I chociaż Cię teraz z nami nie ma, bardzo Cię kochamy.. Julka Bigos

‒ ryzyko mikroekonomiczne, obejmujące kwestie ryzyka kursowego, logi- stycznego oraz kontraktowego (prawnego). W niniejszym artykule uwaga zostanie skupiona na ryzyku o charakterze

Przyszłość ta związana jest, jak się wydaje, z możliwością zachowania idei swoistości ludzkiej świadomości, działania i praktyki (jako jawnych dla samych siebie),

Projekt jest to przedsięwzięcie, na które składa się zespół czynności, które charakteryzują się tym, że mają:.. 

W uzasadnieniu postanowienia sąd podał, że co prawda materiał dowodowy wskazuje na duże prawdopodobieństwo, że podejrzany dopuścił się popełnienia zarzucanego

Aleksandra Kusińska, Mieszkanka DPS Dyrektor Domu Pomocy Społecznej w Strzelcach Opolskich oraz kierownik i mieszkańcy strzelec- kiego Domu składają serdeczne podziękowania

Bien plus, certain des participants à ce même Congrès ont voulu savoir les raisons pour lesquelles le prof.?. C ependant le prem ier point de l'argum entation de

Widać już, że coś się zmieniło i zmienia się z dnia na dzień.. Co znaczy, gdy przyjdzie odpowiedni człowiek na odpowiednie