• Nie Znaleziono Wyników

Nauki o rodzinie w służbie odpowiedzialnego rodzicielstwa

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Nauki o rodzinie w służbie odpowiedzialnego rodzicielstwa"

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

Monika Wójcik

Nauki o rodzinie w służbie

odpowiedzialnego rodzicielstwa

Studia nad Rodziną 5/1 (8), 95-108

(2)

2001 R . 5 n r 1(8)

Monika WÓJCIK

NAUKI O RODZINIE W SŁUŻBIE ODPOWIEDZIALNEGO RODZICIELSTWA Człowiek - compositum cielesno-duchowym

Poznając człowieka nie sposób om inąć prawdy, że je st w nim porządek biologiczny i duchowy. M iędzy tymi dw om a porządkam i w ystępuje żywot­ na jedność, której nie należy rozdzielać, poniew aż człowiek realizuje się tylko wtedy, gdy jest „scalony”. Z p unktu widzenia nauki, a raczej m eto d o ­ logii nauk, konieczne jest wydobycie z tego com positum osoby ludzkiej elem entów strukturalnych nadających się do analizy jako osobne p rzed ­ mioty. Nigdy jed n ak nie m ożna pom ijać głębokiej jedności całego com po­

situm osoby ludzkiej1.

Z p u nktu widzenia nauk przyrodniczych cielesność człowieka jest je d ­ nym z nośników jego człowieczeństwa. Nigdy jed n a k nie występuje sama, także w ujęciu m etodologicznym nie m oże być tak przedstaw iana, ani in ter­ pretow ana. Człowiek jedyny spośród stw orzeń ziemskich jest zdolny ok re­ ślić cel, do którego dąży i motywację swego działania. Jest to jed en z zasad­ niczych czynników, koniecznych do uw zględnienia w naukach badających biologię ludzką.

Biologia ludzka wyróżnia się z całego świata przyrody, gdyż tylko człowiek posiada jej świadomość, a także rozeznaje jej niewystarczalność. Toteż bada­ nie i rozpatrywanie biologii ludzkiej w oderw aniu od właściwości osoby ludz­ kiej niesie w sobie nie tylko ryzyko degradacji istoty ludzkiej, ale także rezy­ gnację z rzetelnych badań. M uszą to uznać wszyscy badacze, gdyż uogólnie­ nie wyrywkowych badań laboratoryjnych prowadzić może do licznych pomy­ łek, a nawet zagubienia przedm iotu badań, a sam człowiek naw et w analizie laboratoryjnej musi pozostać podm iotem badań, i to podm iotem indywidu­ alnym, naw et w tym elem encie compositum, który nazywamy cielesnością.

„W spółczesne nauki przyrodnicze oraz ich m etoda są ograniczone w spo­ sób szczególny, a to z tej racji, że przyjęły materialistyczny sposób myślenia. Zam knęły się one poniekąd w m aterii wraz z m aterią”2. Przyrodnicy mają

1 Por. M . Wójcik, Cztow iek, w: N auki o rodzinie, red . J. A . Kfys, Szczecin brw, s. 134-142.

2 M. T hiirkauf, N ajpiękniejsza ze wszystkich. O w ierze ja k o fu n d am en cie życia, w: P o d sta­

(3)

skłonność do patrzenia na człowieka tylko jako na organizm. Taki „m odel” stojący przed nam i nie odzwierciedla człowieka, którego istota znajduje się w innym miejscu, co nie wyklucza jego realiów natury biologicznej.

To w łaśnie w człowieku, w jego relacjach ze Stwórcą, a także z innymi stworzeniam i, realizuje się integracja wszystkich dyscyplin naukowych. Podstawowe pytania, k tó re zadaje sobie świat, są pytaniam i człowieka, k tó ­ ry albo poszukuje Prawdy, albo zafałszowuje ją najpierw w sobie samym.

Jest więc w człowieku m iejsce na podstaw ow e odkrycie Prawdy i jest m iejsce na odpowiedzi. W szystko to odbywa się na teren ie tego niezwykłe­ go com positum . Człowiek rozpoznający siebie i innych, szukając istoty swo­ jej egzystencji zawsze musi wyjść poza biologię i zobaczyć, że to nie ona go scala. Scala człowieka istnienie stw orzone przez Boga z motywu Jego m iło­ ści do niego sam ego. Człowiek jest jedynym bytem we wszechświecie stwo­ rzonym dla niego sam ego. Stąd jego niezwykła godność, w olność i niepo­ w tarzalność. N ie jest jed n ak człowiek dla sam ego siebie kresem .

Człowieka scala miłość, którą został obdarow any - przez Kogo? Czy m ożna odpow iedzieć na to pytanie m etodam i nauk przyrodniczych? Czy wystarczy socjologia, psychologia i inne dyscypliny, k tó re przy bliższym spojrzeniu człowieka na siebie w ich świetle m ogą go oddalać od niego sa­ m ego, jeśli nie znajdą zwornika poza nim?

Człowiek nie jest w łasnością przyrody i środowiska przyrodniczego. Jest on integralną częścią środowiska, k tóre nazywamy duchowym i nadprzyro­ dzonym. Nosi w sobie oznaki tej transcendencji, która osłania jego byt w nim samym i poza nim.

Trzeba uznać sakralność bytu ludzkiego, a wiele niewiadomych w czło­ wieku i w jego relacjach z innymi i ze środowiskiem świata przesuwa się na inną płaszczyznę, wówczas człowiek staje się podm iotem , nie zaś przedm io­ tem użycia, także w badaniach naukowych.

M ożna powiedzieć, że człowiek stanowi com positum tego, co wym ierne i niewym ierne, tego, co m ożem y zbadać i tego, co nie poddaje się żadnym m etodom badawczym w sensie uznawanym przez nauki przyrodnicze.

W ielopoziom owość człowieka dom aga się w łączenia do nauk przyrodni­ czych refleksji filozoficznej i hum anistycznej, do której należy zaliczyć teo ­ logię, bo człowieka nie m ożna oddzielić od jego Stwórcy i nie m ożna go zro­ zumieć bez Stwórcy.

N auki przyrodnicze potw ierdzają swoimi odkryciam i niezwykle prawdy, co sytuuje je w roli służebnej w stosunku do człowieka, nie zaś w roli p an u ­ jącego nad nim. Z darza się, że człowiek zafascynowany swoją wielkością obraca ją przeciw sobie, zapom inając o swoim Ź ródle.

Przypomnieniem tego niebezpieczeństwa niech będą słowa światowej sła­ wy fizyka, profesora Maxa Thürkaufa, z Uniwersytetu w Bazylei, który pasję

(4)

badawczą ujął bardzo szeroko: „Uwodzicielską siłę przyrodniczego m ateriali­ zmu dane mi było przeżywać przez długie lata we własnej duszy; wówczas by­ ło to dla mnie rzeczą oczywistą, że nie może istnieć dusza nieśmiertelna. Dla umysłu pysznego, teorie ewolucyjne, a także spekulacje astrofizyki, są światła­ mi, które oślepiają szczególnie mocno. Jednakże wszystkie owe miliony i mi­ liardy lat świetlnych są liczbami, a więc czymś duchowym, a nie materialnym. Chodzi przy tym nie o pomiary w sensie, w jakim są one możliwe do przepro­ wadzenia w laboratoriach, lecz wiele bardziej o obliczenia stanowiące sumy laboratoryjnych pomiarów i spekulacji. Świat astrofizykalny składa się z liczb, a nie z m aterii w przestrzeni i czasie. We współczesnej nauce przyrodniczej często jednak miesza się obliczanie z mierzeniem. Niewątpliwie, każdy po­ m iar można obliczyć, jednakże nie każde obliczenie można zmierzyć. Odkąd naukowcom, którzy biorą udział w głośnych konferencjach, posiedzeniach, sympozjach, ekspertyzach itd., brakuje czasu, odnoszą się oni do czasu wspa­ niałomyślnie: miliony i miliardy lat stanowią dla nich, w sposób zupełnie oczy­ wisty, «przedmioty». Przy takich postawach umysłu przestają już istnieć prze­ słanki duchowe, a przyrodnik, o ile będzie sądzić, że jedynie rzeczywistym jest to, co można zmierzyć, widzi świat poprzez wąską perspektywę swoich przy­ rządów. Gdy ktoś coś wyklucza, musi uważać, aby sam nie został wyłączony. Wykluczając świat duchowy, materialiści popadają w ciasnotę”3.

Kto więc posiada silę wyrokowania o otaczającym świecie, o człowieku, który musi być scalony aby żyć? Jest to zadanie M iłości - relacji scalająco- doskonalącej, k tóra funkcjonuje znacznie wcześniej niż zaczyna funkcjono­ wać nasza biologia i nie znika wraz z ustaniem tego biologicznego elem en­ tu compositum.

W obec powyższego, nauki zajm ujące się człow iekiem nie m ogą za­ m knąć się w ram ach m eto d przyrodniczych, bo w najlepszym w ypadku dojdą donikąd.

To M iłość jest naczelną zasadą dla każdego człowieka, jest m u dana, ale jest również zadana. Zycie doczesne to czas realizacji tego zadania. Istnie­ je więc konieczność sprecyzowania jednoznacznie, czym jest ta zasada, k tó ­ ra wyprowadza człowieka ze świata przyrody, jednocześnie nie uwalniając go od niej. Nie uwalnia, bo m a służyć do realizacji tej zasadniczej relacji, której człowiek nie m oże wypełniać sam, bo jest stworzony do wspólnoty. To ta głęboka więź osobowa nazywa się w łaśnie M iłością, której realizacji służy także biologia. „Bogactwo biologii jest zadaniem do odczytania, aby człowiek mógł się zobaczyć we wszystkich w ym iarach”4.

’ Tam że, s. 195-196.

4 M. W ójcik, Biologia człow ieka a człow ieczeństw o, w: W służbie godności m ałżeństw a i ro ­ dziny. 10-lecie Instytutu Studiów n ad R o d z in ą ATK, Ł o m ian k i 1985, s. 74.

(5)

Dynamizm rozwojowy prawem życia człowieka

Człowiek nie rodzi się gotowy do odpow iedzi na w ołanie, k tóre m a w so­ bie i do odczytania tego podstaw ow ego pragnienia, którem u na imię - M i­ łość. W ięzi go niejako to, co m a go do tego uzdolnić - dynamizm rozwojo­ wy, który m a zakodow any w swojej biologii i który kierując rozwojem umożliwia w pewnym okresie rozszerzenie swojej dynamiki poza biologię.

Człowiek, chociaż otrzym uje życie ze wszystkimi możliwościami jego re ­ alizacji, w chwili urodzenia nie jest jed n ak gotowy do podjęcia i spełnienia swego życia. N ie m oże urodzić się sam i urodzony nie m oże sam zabezpie­ czyć swojej biologii przed zniszczeniem, chociaż jako jedyny w śród organi­ zmów żywych dość szybko posiada jej świadomość.

O d m om entu poczęcia człowiek wyposażony zostaje w impuls rozw ojo­ wy, który posiada własną dynam ikę i właściwości. N adaje on jego naturze ch arak ter dynamiczny i cechy, którym i obdarow any jest do końca swojego ziem skiego życia.

Z wiekiem kalendarzow ym wyraźnie jed n ak zm ienia się specyfika tej dy­ namiki. O grom ne tem po rozwoju, zakodow anego w otrzymanym od rodzi­ ców garniturze genowym, przejaw ia się w szybkim rozwoju fizycznym od poczęcia do urodzenia, za którym idzie rozwój psychiczny. Wszyscy ludzie - indywidua biologiczno-duchow e - m ają wspólną specyfikę rozwoju, ale każdy posiada też sobie tylko właściwe cechy rozwojowe, ponieważ również pod względem biologicznym jesteśm y niepow tarzalni. Fakt ten urzeka i zo­ bowiązuje do odpow iedzialności za otrzym ane życie i za życie innych. N a­ uki przyrodnicze odkryły, że nie było, nie m a i nie będzie na świecie czło­ wieka o identycznych cechach biologicznych. Ta niepow tarzalność dotyczy więc nie tylko psychiki i duszy, ale także biologii.

W spaniała cecha niepow tarzalności nie wyklucza jed n ak wspólnych w ła­ ściwości występujących w całym rodzaju ludzkim. O gólne praw idła pom a­ gają ustalić, na jakim etap ie dojrzew ania biologicznego w danej chwili znaj­ duje się człowiek.

Właściwa każdem u niepow tarzalność niesie w sobie także elem enty śro­ dowiska, w którym człowiek w zrasta, a które wywiera na niego wpływ. Nie jest tym wpływem zdeterm inow any, choć pozostaw ia on w nim ślady zależ­ ności. O d m om entu poczęcia jest uzależniony od predyspozycji otrzym a­ nych w kodzie genetycznym, a także od organizm u m atki, który przez pierwszych dziewięć miesięcy życia dziecka stanowi środowisko jego roz­ woju. Silny jest wpływ procesów m etabolicznych (przem iany m aterii) ko­ m órki jajowej m atki, w której rozpoczyna się start życia.

Każdy z nas nosi w sobie bogactwo i ciężar przeniesiony z naszych rodzi­ ców. O ni zaś niosą w sobie spuściznę swoich rodziców i tak „nosimy w sobie poprzednie pokolenia” .

(6)

Rozwój biologiczny nie wyczerpuje całego zjawiska dynamizmu rozwojo­ wego, który w nas tkwi. Nasze dorastanie do pełni człowieczeństwa rozpoczy­ namy poprzez dar życia, który otrzymujemy od Przyczyny Pierwszej - Boga, naszego Stworzyciela. To ON - Dawca stoi u początku naszej drogi i współ­ pracuje z nam i aż do chwili naszej śmierci, będącej jakby drugimi narodzina­ mi. Jest ona nie mniejszą tajemnicą niż poczęcie i opuszczenie łona matki.

Rozwój człowieka jest więc tylko w bardzo wąskim zakresie podobny do rozwoju zachodzącego w świecie przyrody. Chociaż niekiedy określa się człowieka jako anim al rationale, to jed n ak trzeba zauważyć, że to właśnie ten drugi człon określenia: rationale, oznacza naszą wyjątkowość.

Każdy z nas otrzym uje szansę rozwoju, i chociaż niesie w sobie dziedzic­ two poprzednich pokoleń, m oże na pewnym etap ie rozpoczynać go jakby od nowa, na swój rachunek, poprzez rozum ność i wolną wolę, k tóre czynią nas współodpowiedzialnym i za późniejszy rozwój. Tak więc to również od nas zależy, czy wykorzystamy naszą „rozum ną biologię”5.

W całym więc compositum cielesno-duchowym obserwujemy dynamizm wpisany w człowieczeństwo, funkcjonujący od poczęcia aż do ostatnich chwil życia. Dynamika rozwoju nie uznaje stanu statycznego. B rak wysiłków oka­ zuje się zmarnowaniem szansy. N a ogół nikt świadomie nie zamierza tego czynić, gdyż radością jest doświadczanie rozwoju własnego i innych. N akłada to więc obowiązek poznawania prawideł rozwoju i zaakceptowania go w so­ bie i w innych, aby w spółpraca z nimi wydała w nas pożądane owoce.

Ż ad en okres w życiu człowieka nie funkcjonuje sam dla siebie, dzieciń­ stwo pracuje na m łodość, m łodość na wiek dojrzały, aby przejść w m ądrość wieku starszego, karm ionego perspektyw ą wieczności.

Rozwój biologiczny człowieka urzeka rytmicznością, logiczną etapowo- ścią i tem pem charakterystycznym dla każdego etapu. N auka X X I wieku, dzięki doskonałej aparaturze, potrafi zarejestrow ać dość dokładnie to, co bez niej wymykało się badaniom , chociaż m orfologiczne obserwacje rozw o­ ju człowieka rozpoczęto już znacznie wcześniej.

Otóż milimikronowe komórki, które spotkały się ze sobą w organizmie ko­ biety w chwili poczęcia, rozpoczynają swój bieg ku dojrzałości. Tempo rozwoju w tym okresie życia jest wielkie i jako takie więcej się nie powtórzy. Nowy czło­ wiek - osoba ludzka wielkości główki od szpilki - rozrasta się i różnicuje, by z dnia na dzień powiększać swoje rozmiary, różnicować komórki i doskonalić je.

Dynam izm rozwoju nie jest autom atem wpisanym w geny, którego funk­ cjonowania nic zakłócić nie zdoła, chociaż niewątpliwie kod wpisany w ge­ ny wyznacza decydująco strukturę naszego organizm u. Ta determ inanta rozwojowa w pisana w 46 chrom osom ów - 23 od ojca i 23 od m atki, nieza­

(7)

leżnie od tego, czy rodzice są biali czy czarni, uczeni czy niepiśm ienni, bo­ gaci czy ubodzy - wyznacza najważniejsze wektory rozwojowe. W spom aga­ ne miłością rodzicielską, ukazują całą swoją moc. D latego ten potężny dy­ nam izm rozwojowy nie ogranicza się tylko do samej biologii.

Człowiek - osoba ludzka, com positum cielesno-duchowe, rozwija się ca­ ły, a więc wraz z przem ianam i fizycznymi następują przem iany psychiczne i duchowe. W młodym człowieku rozwijają się ogrom ne siły popędow e, które nie u jęte w karby wychowania często popychają go do działań uwa­ runkowanych samymi im pulsam i natury. Nigdy jed n ak nie działają u czło­ wieka ślepe instynkty, właściwe tylko zwierzętom. Stąd wszelkie porów na­ nia zachowań człowieka z działaniem instynktownym zwierząt nie m ają żadnego uzasadnienia. D ziedzina ludzkich popędów i instynktów zwierzę­ cych je st wyraźnym przejaw em rozdziału świata ludzkiego od zwierzęcego. Człowiek został obdarzony bardzo dużą możliwością panow ania nad swo­ imi odrucham i biologicznymi. Przykładem m oże być zdolność opanow ania głodu przez człowieka z motywów m oralnych w sytuacji, gdy pokarm jest w zasięgu jego ręki. U zwierzęcia nakaz instynktu nie dopuszcza takich wy­ borów. N aw et wysoko zorganizowany mózg zwierzęcia nie daje m u m ożli­ wości wyboru i wolnego działania. Zw ierzę również nie posiada świadom o­ ści swojej biologii. Celowość działania zwierzęcia jest wyznaczana „odgór­ nie” ustalonym program em , którego nie może i nie potrafi ono zmieniać. Rozwój zwierzęcia je st całkowicie zdeterm inow any instynktami wpisanymi w jego biologiczną stru k tu rę i nie podlega kontroli z jego strony.

A jed n ak człowiek, chociaż wyposażony w rozum ność, m oże dobrow ol­ nie użyć poznanych praw swojej biologii na swoją szkodę, czego nie uczyni zwierzę. D zieje się tak, gdy człowiek chce wykorzystywać celowość właści­ wości swojej biologii dla osiągnięcia maksim um przyjemnych doznań, wów­ czas to jego własna biologia czyni go niewolnikiem pożądań.

O wymiarach człowieczeństwa świadczy również zdolność człowieka do opanowywania swoich popędów. Fizjologia, a w niej funkcjonowanie mózgu ludzkiego, nie są bezwzględnie zdeterm inow ane działaniem horm onów. Si­ ła popędów związana z dynamiką rozwoju posiada w człowieku dwie płasz­ czyzny: biologiczną, objawiającą się silną zdolnością „popędow ą”, i ducho­ wą, która uzdalnia człowieka do opanow ania popędów. Rozum na świado­ mość i wola człowieka m ogą opanowywać i ukierunkowywać jego popędy, które są w nim możnością, a nie przymusem. Wymaga to wychowania do wy­ siłku opanowywania pobudzeń, które miody człowiek musi podejmować, by osiągnąć dojrzałość życia. Rozwój psychiczny i duchowy nie dokonuje się w człowieku autom atycznie, nie zawsze też idzie z nim w parze rozwój inte­ lektualny. Życie wskazuje na to, że jeżeli rozwój intelektualny nie idzie w pa­ rze z rozwojem duchowym, rozwijającym w nas respektow anie wartości m o­

(8)

ralnych, to cały człowiek m oże ulec degradacji. N atom iast etyczne zachowa­ nia człowieka uznające norm y wpisane w niego przez prawo naturalne, wy­ noszą człowieka na wyżyny jego człowieczeństwa6.

N auczanie K ościoła w Encyklice „O p opieraniu i rozwoju ludów ” przy­ pom ina: „według zamysłu Bożego każdy człowiek jest pow ołany do rozwo­ ju, gdyż życie każdego człowieka jest pow ołaniem do pewnych zadań. O d chwili urodzenia wszyscy otrzym ują w zalążku pewien zespół zdolności i za­ let, który rozwijany pow inien przynieść owoce. [...] O bdarzony rozum em i wolną wolą, człowiek jest odpow iedzialny za swój rozwój, tak jak i za swo­ je zbawienie. Każdy - wspomagany, a niekiedy i krępow any przez wycho­ wawców i środowisko - niezależnie od wpływów, jakim podlega, pozostaje głównym sprawcą swego pom yślnego lub nieszczęśliwego losu. Jedynie bo­ wiem dzięki wysiłkowi własnego rozum u i woli każdy m oże wzrastać w czło­ wieczeństwie, nabierać wartości, doskonalić sam ego siebie” (PP, 15).

Rozwój człowieka we wszystkich jego wymiarach wskazuje na koniecz­ ność inderdyscyplinarności n auk o człowieku. D o tych dyscyplin należy za­ liczyć także te, k tóre zajm ują się rodzicielstwem ludzkim.

W osobę ludzką jest wpisane rodzicielstwo

Pierwszy Stwarzający uzdolnił do w spółpracy z Sobą osobę ludzką. D ał tem u wyraz poprzez zaproszenie człowieka do wspólnoty w powoływaniu na świat ludzi. Równocześnie dał wzór takiej wspólnoty, stwarzając m ęż­ czyznę i niewiastę. M ałżeństw o nie jest więc pom ysłem ludzkim. Jest rze­ czywistością, poprzez którą m oże urzeczywistniać się tajem nica jedności osób, owocująca rodzicielstwem. Tkwi więc w m ałżeństw ie - tajemniczym związku dwojga, odwieczny plan Boga, co nadaje m ałżeństw u niepodw a­ żalną rangę, by stać się podm iotem badań interdyscyplinarnych7.

M ałżeństw o więc nie jest i nie m oże być spraw ą przypadku. Jest ono o d ­ pow iedzią na pow ołanie, w którym przez miłość, to jest przez wzajem ne bezinteresow ne oddanie się sobie m ałżonków „im tylko właściwe i wyłącz­ ne, dążą oni do takiej wspólnoty osób, aby doskonaląc się w niej wzajemnie, w spółpracow ać rów nocześnie z Bogiem w wydawaniu na świat i wychowa­ niu nowych ludzi” (HV, 8).

Stwórca „bierze ze Swego” i daje nam włączając nas w orbitę nieskoń­ czonych możliwości miłowania, także z biologią, której jednym z wyrazów jest twórczość rodzicielska. Bóg z miłości, k tóra jest m ocą Najwyższą stwa­

rza, człowiek z miłości tworzy, m ałżonkow ie w zwieńczeniu wzajemnej mi­ łości - rodzą.

6 Por. tam że, s. 78-79.

(9)

Praw dziw a m iłość - og arn iająca całe com positum cielesno-duchow e, k tó ra inspiruje w spółpracę ze Stw órcą, przek racza fizjologię i nie je st „w ym uszana” p opędam i. O znacza to, że przek raczan ie fizjologii nie usu­ wa jej, ani jej nie niszczy. Fizjologia uczestnicząc w d ziałaniu ludzkim , nie ogranicza praw i przywilejów człow ieka jak o istoty cielesno-ducho- wej. W skazuje n auce now e tory myśli ludzkiej, by posługując się m e to d a ­ mi przyrodniczym i d o strzeg ała ich ograniczoność w b a d an iu tak złożo­ nej m aterii.

„H om o sapiens” jest zabezpieczony w swym przetrw aniu nie przez ślepy instynkt, ale poprzez miłość, zawsze skojarzoną ze świadomą odpow ie­ dzialnością. Rodzicielstwo ludzkie, niezależnie od okoliczności, w których się realizuje, zawsze korzeniam i swymi tkwi w możliwościach udzielonych człowiekowi przez Stwórcę, a więc w miłości. N aw et wówczas, gdy człowie­ kiem zaw ładnie potężna siła erosa, gdyż nie zdołał uprzednio wyrobić w so­ bie zdolności opanow ania swoich popędów - także wtedy człowiek nie re ­ alizuje rozrodczości zwierzęcej.

Popędy d an e człowiekowi są czynnikiem dynamizującym jego działanie i wówczas spełniają dobrą, bo właściwą sobie funkcję. Jeśli natom iast biorą w posiadanie człowieka i w ładają nim, wówczas uniem ożliwiają rozwój prawdziwej miłości. Bo tylko ona nie odbiera człowiekowi wolności i od p o ­ wiedzialności. Jest ściśle pow iązana z rozum nością człowieka, który b a r­ dziej pragnie miłości niż przyjem ności seksualnych, po których często p o ­ zostaje właściwy przeżyciom zmysłowym niedosyt. A le naw et wtedy działa­ nie popędow e nie przestaje być działaniem ludzkim, m im o iż obarczone zostało słabością wegetatywnej warstwy ludzkiej natury.

Człowiek m a rodzicielstwo zakodow ane w swoich duchowych, wyższych dążeniach. Pragnie go jako owocu, jako zjednoczenia osób, które jest wyra­ zem relacji miłości - czy będzie to m iłość m ałżeńska, k tóra prow adzi do ro ­ dzicielstwa biologiczno-duchowego, czy m iłość dziewicza, k tóra prowadzi do rodzicielstwa duchowego. Ten przywilej należy do n a t u r y c z ł o w i e ­ ka! Te praw a relacji znajdują odbicie w rodzinie. O dkrycie tych praw nale­ ży do nauki, która m a służyć rodzinie, wzmacniać ją, by um iała zachwycić się swoją wielkością.

Inny ład panuje w przyrodzie. Człowiek nie m a możliwości upodobnienia się do przyrody, przyroda zaś nie m oże upodobnić się do człowieka. R ozm na­ żanie w świecie przyrody jest ściśle kontrolow ane przez nieomylnie funkcjo­ nujące instynkty, jak to już zostało powiedziane. Działają one jakby poza nie­ rozum nym stworzeniem i służą wyłącznie przedłużeniu gatunku.

N aruszanie podstaw ład u w pisanego w n a tu rę grozi katastrofą i jest groźne również dla człowieka. Rodzicielstwo ludzkie jest czymś nieporów ­ nanie większym niż ład wpisany w przyrodę. Z n ak funkcji biologicznej, cho­

(10)

ciaż m a wyraz w cielesności ludzkiej, ale się do niej nie ogranicza. Toteż i sam fakt zrodzenia nie kończy rodzicielskiej twórczości. Rozciąga się ona na cały proces wychowawczy8.

Nie m a działań przymusowych w dziedzinie płodności ludzkiej. N a plan pierwszy w rodzicielstwie ludzkim wysuwa się w spólna odpowiedzialność działań małżonków. D obrow olność nie oznacza tu dowolności. Ta specyfi­ ka uwypukla misję, którą został obdarzony człowiek, z daru Bożego będący istotą wolną - wolną także w podjęciu swojej misji rodzicielskiej lub w zre­ zygnowaniu z jej podjęcia.

Pow ołanie do rodzicielstwa jest zarazem pow ołaniem do trw ania rodza­ ju ludzkiego. Rodzice odkrywając tajem nicę Życia i Jego Dawcy, dorastają do szacunku dla własnej biologii, która uczestniczy w D arze Życia. Takie jej odczytanie stawia ich na piedestale współpracowników Boga.

D zięki nauce dowiedzieliśmy się już wiele o człowieku rozwijającym się w łonie m atki. A jed n ak tajem nica życia i rodzicielstwa jest przed nam i za­ słonięta. M ożna poznaw ać ją tylko wtedy, gdy wchodząc w tajem nicę, roz­ poznajem y sacrum , głębią swego życia duchowego. Jest ono tak subtelne, że jakby obw arow ane specjalnym „zmysłem”, który pozwala odkrywać sprawy niedostępne rozumowi. W ydaje się, że zanik tego „zmysłu sacrum ” w dzisiejszym świecie jest chorobą duchową, k tóra wywołuje dotkliwe cier­ pienia człowieka współczesnego. Zaw ężanie nauki do m etodologii sp ra­ wia, że odnosi się ona tylko do rzeczy i wytworów, przez co ogranicza swo­ je horyzonty. To straszliwe zubożenie człowieka objawia się usilną ten d e n ­ cją w naukach do porównywania jego rodzicielstwa z rozrodczością w świe­ cie przyrody. Świadczy to o czymś więcej niż o nieporozum ieniu: Czy nie jest to niszczenie prawdy o rzeczywistości świata?

Nie m ożna oddzielić rodzicielstwa ludzkiego od relacji osób, która je w arunkuje. Tajemnica przekazywania życia ludzkiego, wyrwana z tych p o d ­ stawowych wartości, prowadzi do tragicznych konsekwencji - zniszczenia życia na ziemi w ogóle.

Płodność biologiczna człowieka jest darem przekraczającym fizjologię ludzką. O sobę ludzką nim obdarow aną wyróżnia świadomość i dobrow ol­ ność, k tóre wyprowadzają człowieka z szeregu istot sterowanych wyłącznie przymusowym przedłużaniem gatunku.

Odpowiedzialne rodzicielstwo

Rodzicielstwo ukazuje niezwykły przywilej człowieka. Jest nim w spół­ praca człowieka ze Stwórcą w powoływaniu do życia ludzi, których prze­ znaczeniem jest życie wieczne.

(11)

O odpowiedzialnym rodzicielstwie należy mówić w relacji do m ałżeń­ stwa. M ałżeństwo n ie je st pom ysłem ludzkim. Czytamy w H um anaevitae, iż Bóg ustanow ił je „aby urzeczywistnić w ludziach s w ó j p l a n m i ł o ś c i ” (n. 8). Jest ono miejscem urzeczywistniania się tajemnicy jedności osób p o ­ przez ich rodzicielską m iłość.

M ałżeństwo nie jest więc sprawą przypadku. Jest ono odpow iedzią na pow ołanie, w którym poprzez wzajem ne, bezinteresow ne oddanie się sobie małżonków, im tylko właściwe i wyłączne, dążą oni do takiej wspólnoty osób, aby doskonaląc się w niej w zajem nie, w spółpracow ali z Bogiem w wy­ daw aniu na świat i wychowaniu nowych ludzi (por. HV, 8). Encyklika ta podkreśla, że rodzicielstwo stanowi zasadniczy m om ent w realizacji pow o­ łania małżeńskiego.

B rak wychowania w dziedzinie ludzkiej pożądliwości m oże uniem ożli­ wić rozwój prawdziwej miłości. Pow tarzam więc: prawdziwa m iłość nigdy nie odbiera człowiekowi wolności, co czyni go odpowiedzialnym. D latego miłość jest ściśle pow iązana z duchowością człowieka. N ie opanow ane p o ­ żądanie jest obarczone słabością wegetatywnej warstwy natury, co niszczy relację osób, ale m oże wywoływać przeżycia seksualne, k tóre bez miłości degradują osobę ludzką.

Człowiek, który m a rodzicielstwo zakodow ane w wyższych uczuciach, n ie je s t uwolniony od m echanizm ów fizjologii. D latego tak w ażne dla roz­ woju pełnego człowieczeństwa jest rozwijanie „uczuć wyższych”, a dzieje się to już w okresie dzieciństwa. W tym okresie rozpoczyna się proces wy­ chowania do odpow iedzialnego rodzicielstwa, nie inaczej jak poprzez roz­ wijanie życia duchowego.

W świecie jedynie człowiek m oże poprzez rodzicielstwo wypowiadać także siebie. Uczestniczy w nim w sposób wolny i odpowiedzialny, bo świa­ domy. W akcie m ałżeńskim wypowiada się nie tylko poprzez swoją ciele­ sność. W tym akcie poprzez miłość następuje przekroczenie odrębności ciała, prow adzące do zjednoczenia m ałżeńskiego osób.

N auki o rodzinie służą rodzicielstwu poprzez ukazanie człowiekowi, że rodzicielstwo nie jest wyizolowanym zaufaniem do praw natury, które w sposób zam ierzony m ogą zamykać m ałżonków w kręgu jego ziemskich uwarunkow ań. Istnieje możliwość wykorzystania przez nich wówczas p ra ­ wa natury jako zabezpieczenia, jako jakby kontroli możliwości rodziciel­ skich, opartych o perspektyw ę własnych ludzkich horyzontów. N auka musi służyć Prawdzie i chronić człowieka przed w padnięciem w pułapkę rozpo­ wszechnionego dzisiaj poglądu, że m ałżeństwo jest instytucją dla dwojga, by tylko „ubogacać ich osobow ość” i w zajem ne relacje, zapom inając o tym, że zjednoczenie m ałżeńskie jest darem dla m ałżonków, aby otw artym ser­ cem i umysłem podejm ow ali trudy rodzicielskie, wypełniając plan Pana B o­

(12)

ga i z Nim uzgadniali, a nie tylko między sobą, swoje rodzicielskie pow oła­ nie. Poprzez otw arcie się na moc O patrzności Bożej m ałżonkowie są zdol­ ni pokonać naw et najtrudniejsze wyzwania życiowe.

Papież Paweł VI przypom ina w H um anae vitae cechy i wymogi miłości m ałżeńskiej, a więc jest to miłość na wskroś ludzka, pełna, w ierna i wyłącz­ na oraz płodna (HV, 9). A Sobór W atykański II uczy: „M ałżeństwo i miłość m ałżeńska z natury swej skierow ane są ku płodzeniu i wychowywaniu p o ­ tomstwa. Dzieci są też najcenniejszym darem m ałżeństw a i samym rodzi­ com przynoszą najwięcej d o b ra” (KDK, 50).

Wróćmy ponow nie do H um anae vitae:

„M iłość m ałżonków dom aga się od nich, aby poznali należycie swoje za­ danie w dziedzinie odpow iedzialnego rodzicielstw a [...]”.

„[...] do zadań odpow iedzialnego rodzicielstwa należy, aby małżonkowie uznali swe obowiązki wobec Boga, w obec siebie samych, rodziny i społe­ czeństwa, przy należytym zachowaniu hierarchii rzeczy i wartości.

Konsekwentnie, w pełnieniu obowiązku przekazywania życia nie mogą oni postępować dowolnie tak, jak gdyby wolno im było na własną rękę i w sposób niezależny określać popraw ne m oralnie metody postępowania: przeciwnie, są oni zobowiązani dostosować swoje postępowanie do planu Boga-Stwórcy, wy­ rażonego z jednej strony w samej naturze małżeństwa oraz w jego aktach, a z drugiej - określonego w stałym nauczaniu Kościoła” (n. 10).

Tak więc pow ołanie m ałżeńskie jest wyraźnie skierow ane nie tylko na dobro małżonków, ale również na dobro wspólnoty ludzkiej poprzez obda­ rzanie życiem nowych ludzi. Odkrycie naturalnych praw rządzących p ło d ­ nością staje się więc wyzwaniem dla człowieka, by w coraz pełniejszy spo­ sób odczytywał w olę Stwórcy i zadania m ałżonków, co w niczym nie um niejsza danej im przez Stwórcę wolności, k tóra jest w arunkiem o d p o ­ wiedzialności za popełnione i nie popełnione czyny.

D latego „m etody n a tu raln e” stosow ane przez m ałżonków m uszą bazo­ wać na ich dojrzałym człowieczeństwie, k tóre praw idłow o rozeznaje podję­ te pow ołanie m ałżeńskie i stosuje się do praw i obowiązków, które zostały ludziom zadane.

Odkrycia fizjologii płodności kobiety spełniają w ażną rolę pom ocniczą w wypełnianiu funkcji rodzicielskiej. N atom iast dojrzałe uczucia wyższe u człowieka, predysponujące go do odpow iedzialnego rodzicielstwa, uzdal­ niają go do kontrolow ania popędów i pożądań, świadom ie podjętej wstrze­ mięźliwości koniecznej w relacjach m ałżeńskich. W strzemięźliwość jest jednym z objawów dojrzałego człowieczeństwa i nie niszczy podstawowego pow ołania m ałżeńskiego, natom iast w prow adza ład we współżycie m ałżon­ ków, aby wyrażało wolę Stwórcy. Tak więc naturalna regulacja poczęć musi być podporządkow ana tem u pow ołaniu, gdyż inaczej m oże stać się narzę­

(13)

dziem zniszczenia wielkodusznego otw arcia na rodzicielstwo w każdym ak­ cie małżeńskim . Pojawia się tu podstawowej wagi zadanie rozeznania przez m ałżonków ich odpow iedzialności przed Bogiem za swoje pow ołanie ro ­ dzicielskie, oraz zadanie pokonania lęku przed podjęciem trudów rodzi­ cielstwa, k tóre wymagają często heroicznego bezinteresow nego daru z sie­ bie w przyjęciu liczniejszego potom stw a. Tu znów nauka pow inna służyć wyjaśnieniu m echanizm ów i źródeł lęków, k tóre m ogą zniekształcać obraz rzeczywistości w m om entach trudnych, ale prowadzących do wzrostu.

Płciowość osoby i upraw nione działanie popędow e człowieka w m ałżeń­ stwie są zamysłem Stworzyciela, służą rozwojowi także relacji osobowych, a przez to doskonaleniu całego człowieka wraz z jego pow ołaniem rodzi­ cielskim. Wszystko, co niszczy tę koncepcję, jest skierow ane przeciwko B o­ gu, człowiekowi i n atu rze ludzkiej. D latego „niew inne” słowo „anty-kon- cepcja” to w ojna wypowiedziana naturze ludzkiej9. Człowiek dobrow olnie sięga po środki, które niszczą go od wewnątrz. Z dum ienie budzi fakt, że w epoce, w której nauki przyrodnicze osiągnęły niebywały postęp w odkry­ waniu przyrody, a człowiek poczuł się panem świata, rów nocześnie ten sam człowiek używa sił niszczycielskich przeciw sobie.

W szelkie bowiem środki antykoncepcyjne niszczą jego rodzicielską świadomość, d ar dany jedynie człowiekowi, i jest to naw et bardziej groźne niż niszczenie własnej biologii. Zniszczona świadomość pow oduje, że przy­ wilej, który go nobilituje, odczytuje on jako zagrożenie. Człowiek dał sobie wmówić, że rodzicielstwo ogranicza jego wolność, a ono ogranicza tylko je ­ go program konsumpcyjny, który stanowi prawdziwe zniewolenie.

Kształtow anie postawy antyrodzicielskiej jest straszliwym niszczeniem człowieka, jego najbardziej podstawowej prawdy pow ołania i przeznacze­ nia. Człowiek wydany na pastw ę swoich egoizmów wyzwala w sobie siły niszczycielskie, k tóre objawiają się rów nież agresją wobec innych ludzi i świata, wobec tego wszystkiego, co w jego świadomości m oże ograniczać jego sam owolę, będącą w spółczesną chorobą wolności. Objawia się ona na­ w et wtedy, gdy dotyczy życia własnych bezbronnych dzieci. R az znieważo­ na bezwzględna w artość życia ludzkiego rozwija się w człowieku w utrw alo­ ną agresję przeciw życiu.

Wówczas nie m a już istotnego znaczenia to, czy są to pigułki horm onal­ ne, czy też m echaniczne zabezpieczenia. To własny sprzeciw wobec własnej fizjologii, w łasnem u człowieczeństwu, jest potężnym środkiem niszczącym. Nie m a więc „nieszkodliwej” antykoncepcji, gdyż „obezw ładnienie” narzą­ dów rozrodczych, oddzielanie ich od ich funkcji rodzicielskiej niszczy całe­

106

9 Por. M . W ójcik, O d pow iedzialne rodzicielstw o a antykoncepcja, w: P osługa spow iedni­ ków w realizacji p o w o łan ia m ałżeńskiego, Ł o m ian k i 1999, s. 54-61.

(14)

go człowieka. To nie tylko „uderzenie” w układ horm onalny, który ogarnia całego człowieka i sterowany jest przez mózg, zaburzające funkcję całego organizm u. To uderzenie we własne człowieczeństwo i całą ludzkość.

Zniszczenie uczuć wyższych tak osłabia w człowieku jego sprzężenie du- chowo-cielesne, że w konsekwencji rosną ponad ludzką m iarę jego pożąda­ nia wegetatywne. N a skutek tego człowiek czuje się pom niejszony, przesta­ je być sobą, zaczyna zagłuszać swoje w nętrze wytworami, k tóre czynią go niew olnikiem rzeczy.

Nauki w odniesieniu do odpow iedzialnego rodzicielstwa muszą bardziej niż w każdej innej dziedzinie, ukazywać człowiekowi, rów nocześnie ze zdo­ byczami wiedzy przyrodniczej, jego prawdziwą godność i wskazywać, że jest o n istotą w olną i odpow iedzialną. M uszą one pom agać człowiekowi odkry­ wać to, kim jest, jaki jest cel ostateczny jego bytowania na ziemi, a także czym je st w tym kontekście odpow iedzialne rodzicielstwo.

Odkrycie praw fizjologii ludzkiej, a w niej procesów płodności i potęż­ nych m echanizm ów biochemicznych nie pozwala traktow ać ich jako m e­ chanizm ów funkcjonujących w człowieku w izolacji od całej prawdy o nim jako istocie, w której fizjologia jest podporządkow ana jeszcze innym p ra ­ w om i jest z nim i sprzężona. W takich realiach urzeczywistnia się d ar rodzi­ cielstwa, związany z decyzją konkretnych osób-m ałżonków , w spółpracują­ cych ze Stwórcą i ponoszących odpow iedzialność za podjęcie tej w spółpra­ cy lub jej odm ówienie.

Człowiek, obdarzony wolnością niszcząc swoją biologię, m oże utracić swoją człowieczą m oc otrzym aną od M iłości Przedwiecznej, która jest źró ­ dłem każdego poczęcia.

Poczęcie człowieka nigdy nie m a charakteru wyłącznie biologicznego, co wynosi go p onad świat przyrody. Sens jego życia umiejscowiony jest w wy­ m iarach ponadczasowych.

Odkrycie m echanizm ów płodności w tym rozum ieniu nie przestaje być niesłychanym dobrodziejstw em otwierającym przed człowiekiem nowe przestrzenie jego wolnej i odpow iedzialnej w spółpracy z Tym, który te m e­ chanizm y stworzył.

N ak ład a to je d n a k na ludzi nauki także og ro m n ą odpow iedzialność, by odkryw ając praw a biologiczne, nie zam ykali człow ieka w w ąskich r a ­ m ach m echanizm ów przyrody, ale rów nocześnie ukazywali m u horyzon­ ty n ad przyrodzone. P od o b n ie ja k wszystkie w spaniałe odkrycia, rów nież zdobycze nauki w tej dziedzinie m ogą służyć człow iekow i lub go nisz­ czyć. O dkrycia w zakresie biologii ludzkiej m ogą pom agać w leczeniu chorób i p rzed łu żan iu czasu ziem skiego życia, ale m ogą też p o d p o zorem służby człowiekowi w rzeczyw istości niszczyć jeg o zdrow ie i życie. Przy­ kładem je st antykoncepcja. Niszczy o n a w ludziach „zmysł życia”, który

(15)

108

je st m o to re m wszelkich dążeń, przeżyć radości, co w konsekw encji p ro ­ w adzi do ab o rcji10.

Zdobycze nauki w zakresie rodzicielstwa służą każdej osobie ludzkiej, k tóra m usi być odpow iedzialna za swoje i cudze życie. K ażde życie jest d a­ rem dla całej ludzkości. Zanegow anie sensu życia uderza zarówno w czło­ wieka, jak i w całą ludzkość. Przedstaw iciele nauki ponoszą więc szczegól­ ną odpow iedzialność za przekazywanie pełnej prawdy o rodzicielstwie ludzkim. Zam azyw anie pełnej praw dy o człowieku i jego wielkości wyraża­ jącej się w rodzicielstwie, czyni człowieka niezdolnym do świadomego wy­ boru. Z a taki stan umysłów ponoszą szczególną odpow iedzialność ludzie nauki, którzy obdarzani są uznaniem i zaufaniem .

Nauki, których przedm iotem badań jest rodzicielstwo szczególnie wy­ m agają od tych, którzy je upraw iają, aby w swoich badaniach i odkryciach kierowali się szerokim i horyzontam i myśli i ducha, tak by ukazywać przez swoją służbę prawdziwą miłość do człowieka, która nade wszystko pragnie dla niego dobra.

Trzeba, aby te nauki sprzymierzyły się z M ądrością, a wówczas nabiorą mocy służby każdem u człowiekowi, a przez to całej ludzkości.

M onika Wójcik: Family sciences in the service of responsible parenthood

T he right o f hum an life is to develop in its own dynam ic and characteristic way. T h e dim ensions of hum anity are also testified by m an ’s capability to control desires.

H u m an p aren th o o d is incom parably g re a te r th an a sym ptom o f a biological function, for it is a fruit o f co o p eratio n with th e C reator.

R esponsible p are n th o o d can be re fe rre d to only in relation to m arriage. It was established by G od, th a t H is design o f love m ight be realized in m en, and is a place o f fulfilm ent o f th e m ystery o f the com m union o f p ersons through th e ir p aren tal lo­ ve. P aren th o o d is the essential m o m en t in the fulfilm ent o f m arital vocation. In its survival, hum anity is preserved n o t by blind instincts, bu t by the tru e love associated w ith th e aw areness o f responsibility for this love.

T he tasks o f responsible p a re n th o o d req u ire th a t spouses should acknow ledge th eir obligations tow ards G od, tow ards them selves, th e family, and society. They m ust n o t act freely w hile carrying o u t th eir duty o f passing on life, and are obliged to ad ap t th e ir actions to th e plan o f G od th e C reator.

10 Por. M . Schooyans, R o d z in a w kontekście problem ów dem ograficznych, Tak - życiu, tak - praw dzie 1994, z. 8, s. 46; R. E h m a n n , Problem y planow ania rodziny. A ntykoncepcja i jej skutki, G dańsk 1994, s. 3-4; p o r. także J. B ajda, M o raln a o cen a antykoncepcji a przeryw anie ciąży, G d ań sk 1996.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wolontariat jaki znamy w XXI wieku jest efektem kształtowania się pewnych idei.. mających swoje źródła już w

(Należy odważnie zapisywać wszystkie odpowiedzi uczniów, łącznie z seksem, współżyciem seksualnym. Na pewno wśród wielu skojarzeń padnie słowo „uczucie”. Należy na to

Przyroda w swoim nienaruszonym stanie to jedyne miejsce, gdzie człowiek może w pełni zrewitalizować i zregenerować swoje ciało, a jego życie może być ciągle podtrzymywane

Otóż każdy, kto jest podłączony do globalnej sieci, łączy się z nią za pośrednictwem Dostawcy Usług Internetowych (ISP – Internet Service Provider), czyli operatora..

Tak, potrzebuję Maryi u Twego boku i wszędzie wokół: aby uśmierzała Twój sprawiedliwy gniew, ponieważ tak często występowałem przeciw- ko Tobie; aby wybawiła mnie od

pozostałych cyfr dodamy pięciokrotność odciętej cyfry jedności i powstanie w ten sposób liczba podzielna przez 7, to.. wyjściowa liczba też jest podzielna

Obecnie w gromadzenie i udostępnianie informacji o nowych technologiach jest zaangażowane wiele ośrodków naukowych, badawczo-rozwojowych oraz jednostek

Teraz postaram się podejść do tego inaczej – chcę cieszyć się z każdej małej rzeczy, uśmiechać się do ludzi i zawsze im pomagać.. Myślę, czuję, że okres