• Nie Znaleziono Wyników

Działalność i myśl polityczno-duszpasterska arcybiskupa Józefa Bilczewskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Działalność i myśl polityczno-duszpasterska arcybiskupa Józefa Bilczewskiego"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

Działalność i myśl polityczno-duszpasterska arcybiskupa Józefa Bilczewskiego

Archidiecezja lwowska, mimo stołecznego charakteru miasta w okresie galicyjskim, nie odgrywała zbyt ważkiej roli w życiu Kościoła katolickiego monarchii habsburskiej.

Przełamanie tego swoistego kresowego prowincjonalizmu jest w dużej mierze zasługą arcybiskupa Józefa Bilczewskiego. Są postacie w historii, które nie poddają się zaszu- fl adkowaniu. Silna osobowość i duże zdolności pozwalają im wybić się ponad przecięt- ność. Tytułowa postać niniejszego szkicu może być badana z perspektywy osobistych zasług arcybiskupa dla powierzonej mu metropolii lwowskiej i Galicji, a po 1918 roku dla Kościoła polskiego i odrodzonej Rzeczypospolitej. Inną perspektywę wyznacza na- uka uprawiana przez niego w duchu głoszonej przez Kościół katolicki interpretacji świa- ta mu współczesnego, ale i wielkiej tradycji chrześcijańskiej. Zwłaszcza archeologia wczesnochrześcijańska byłaby tu kluczem wprowadzającym Józefa Bilczewskiego do kręgu nauki europejskiej. Istnieje jednak jeszcze jedna płaszczyzna, rzekłbym, o fun- damentalnym znaczeniu dla całości dzieła jego życia, jest nią budowanie dzieł Bożych w swoim wymiarze wykraczających poza przestrzeń własnego Kościoła partykularnego i poniekąd własnego czasu. Wiele czynników sprzyjało takiemu kierunkowi rozwoju jego pracy zarówno naukowej, jak i duszpasterskiej. Kościół ostatnich lat pontyfi katu Leona XIII, a także jego następcy św. Piusa X zmagał się z niezwykle złożoną materią świata coraz bardziej demokratycznego, a zarazem coraz silniej akcentującego swoją obojętność wobec wiary i własnych chrześcijańskich korzeni. To doświadczenie nie do- tyczyło tylko Europy, ale dla nas ona będzie miała kluczowe znaczenie. Charaktery- styczne dla wieku XIX przebudzenie narodowe jako proces dziejowy dobiegło w zasa- dzie końca. Jednakże przekształceniom grup etnicznych czy kulturowych w samodzielne byty narodów politycznych towarzyszyły również zjawiska negatywne, do których za- liczyć należałoby skrajny nacjonalizm, bardzo często przeplatający się z przekonaniem o szczególnej misji własnego narodu. Równocześnie wiele wspólnot narodowych szu- kało uzasadnienia dla swojej historiozofi i w koncepcjach krzywdy narodowej, będącej rzekomo czy prawdziwie stygmatem własnych dziejów. Charakterystyczne dla czasów

(2)

po kongresie wiedeńskim odrodzenie życia religijnego w całym podzielonym i zróżnico- wanym chrześcijaństwie Zachodu, a pod koniec stulecia w Kościołach prawosławnych wznawiało wiekowe spory o wierność Chrystusowi i jego nauce poszczególnych Koś- ciołów chrześcijańskich.

Wielka Wojna przypadła na pontyfi kat Benedykta XV. Ujawniła zdolność świata do wywoływania katastrof na skalę wykraczającą poza wcześniejsze doświadczenia histo- rii. Benedykt XV zaangażował swój cały autorytet w przywrócenie pokoju. Rok po roku ogłaszał apele o zawarcie sprawiedliwego pokoju, niechętnie przyjmowane w stolicach walczących stron. Równie bezskuteczne były jego poufne interwencje dyplomatycz- ne. Fakt o dużym znaczeniu międzynarodowym stanowiła deklaracja z 1 sierpnia 1917 roku, zawierająca ofertę mediacji zbliżoną do realiów późniejszej konferencji pokojowej w Paryżu. Echa tej inicjatywy dotarły również do Lwowa. Przyjęta została – jak zauważa arcybiskup Bilczewski – bardziej z niepokojem niż aprobatą. Środowiska opiniotwórcze podkreślały, że kiedy wszyscy mówią o niepodległości Polski, papież tę kwestię pomija, stawiając kraj na równi z Armenią1. Kataklizm I wojny światowej przyniósł jednym na- rodom wolność, jak Polsce i państwom bałtyckim, innym zjednoczenie całej przestrze- ni identyfi kowalnej kulturowo, jak w przypadku Rumunii, innym jeszcze pogrzebanie marzeń o własnym bycie państwowym na dziesiątki lat, czego najlepszym przykładem Ukraina. Podział Europy na zwycięzców i zwyciężonych stawiał misję Kościoła w no- wej zupełnie sytuacji. Widmo komunizmu w rękach bolszewików stało się realną siłą polityczną, co więcej – bolszewicy z dużą skutecznością zaczynają w latach 1917–1923 sięgać po rząd dusz. Wojujący ateizm oparty na sile rewolucji, a następnie państwa tota- litarnego przyłączył się do grona wielkich ruchów przeciwnych Kościołowi, w których prym wiedli dotąd liberałowie i socjaliści.

Żadne z tych zjawisk nie było i nie mogło być niezauważone przez arcybiskupa Jó- zefa Bilczewskiego. Trwałe splatanie się w jego życiorysie pracy naukowej i duszpaster- skiej pozwoliło mu, jeszcze w czasie gdy wykładał na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie, wyrobić sobie własny pogląd na świat i misję Kościoła w nim. Wiele z tych myśli zawarł w mowie rektorskiej na inaugurację roku akademickiego 11 październi- ka 1900 roku. Uniwersytety postrzegał jako znamię życia umysłowego upływającego właśnie wieku XIX, a naukę uprawianą na nich – jako ważny czynnik wszechstronnego rozwoju cywilizacyjnego. Ten dorobek cywilizacji europejskiej cenił sobie niezwykle wysoko, choć nie taił, że przyniosła ona również z sobą sporo zła i kłamstwa. To głębo- kie zrozumienie dwoistości postępu prowadziło go ku przestrodze, że iluzją i przesądem jest mniemanie, iż sama nauka świecka zdolna jest dać człowiekowi szczęście. Mówił wówczas tak:

Byli i są może jeszcze krótkowidze, którzy wobec triumfów nauki lękali i lękają się o losy religji;

dla mnie każdy krok, który czynią naprzód nauki, jest zwycięstwem prawdy nad błędem, światła nad ciemnością. Wiem, że wielu z pomiędzy apostołów ewangelji ludzkiej znajduje się w szeregu zdecydowanych nieprzyjaciół Ewangelji Bożej. Lecz cóż z tego? Prawda jest zawsze prawdą i na ustach, które bluźnią, jak złoto jest zawsze złotem i w rękach zbrodniarza, który go nadużywa.

Imieniem religii wołamy tedy: O ludzie wiedzy, nie gorszcie się, że Kościół przede wszystkiem woła o świętość, podczas gdy wy wielkim głosem światła przyzywacie. Hasła te bowiem nie wy-

1 Archiwum Kurii Metropolitalnej we Lwowie, Listy Józefa Bilczewskiego, (dalej AKM Lwów, Listy) List do Adama Sapiehy z 2.09.1917 roku.

(3)

kluczają się społem, ale dopełniają wzajemnie. Idźcie tedy naprzód a naprzód, ciągnąc rydwan nauki; co dzień przedzierajcie zasłony tajemnic przyrody; imieniem Kościoła życzę wam nowych triumfów, pewny, że po przebieżeniu różnymi ścieżkami szerokich pól umiejętności ludzkich, znaj- dziecie się pewnego dnia złączeni z domniemanymi przeciwnikami u stóp Tego, który powiedział:

Jam droga, prawda i żywot2.

Na uwagę zasługuje fakt niepotraktowania mowy inauguracyjnej w kategoriach prze- de wszystkim wykładu naukowego. Odwołując się do symboliki rodzącego się nowe- go wieku, natychmiast podkreśla fakt, że rok 1900 w samej swej istocie niczego nie zmienia, a podział na epoki mierzony stuleciami jest w samym swoim założeniu czymś na wskroś sztucznym. Jednakże nie byłby on dzieckiem swojego stulecia, gdyby nie twierdził – idąc za ideą świadomości zbiorowej sformułowaną przez Johanna Gottlieba Fichtego –

…że jak każda jednostka, każda rodzina, każdy naród ma swe odrębne cechy fi zyczne i moralne, tak też i wiek, jako zsumowanie różnych znamion, kolei i czynów jednostek, rodzin i narodów ma swoje odrębne piętno, swoją osobną fi zjognomię. Znaku swego czasu dopatrywał się w programie postępu wszechstronnego…3

Idąc wzorem współczesnych nam historyków, dostrzegał dominację ciągłości w stu- leciu, które upłynęło, jakby antycypując późniejsze pojęcie czasów nowoczesnych, które dziś obejmują okres do I wojny światowej, a nawet kolejnego kataklizmu w 1939 roku4.

To pierwsze wystąpienie nowego rektora Uniwersytetu Jana Kazimierza jest też istotne z innego powodu. U progu XX wieku kreśli jego wizję. Ma to być wiek postę- pu w pierwszym rzędzie na polu socjalnym. W tym dziele uzdrawiania społeczeństwa dotkniętego następstwami przemian epoki widzi wielką rolę Kościoła, tylko powiada, trzeba go do tej roli dopuścić. Sama nauka nie znajdzie reguły na uzdrowienie społe- czeństwa, gdyż pojednanie zwaśnionych klas społecznych nastąpić może tylko u stóp krzyża. Trzeba, aby narody zrozumiały, że bez wiary i płynącej z niej sprawiedliwości powszechnej nasza cywilizacja może być w przyszłości zagrożona. Kościół i cywilizacja powinny iść zawsze w parze5.

Gdy 9 listopada tegoż samego 1900 roku składa godność Rektora Uniwersytetu Jana Kazimierza, by objąć w nadchodzących dniach metropolię lwowską obrządku łaciń- skiego, widzi swoje przyszłe pasterzowanie w perspektywie tych prawd, które głosił na uniwersytecie. Na plan pierwszy wysuwa się potrzeba odrodzenia społeczeństwa na zasadach Ewangelii. Kościół, o którym mówi Ewangelia, jest powszechny i opiera się w swym działaniu na ludziach dobrej woli, którzy szczerze i otwarcie, słowem i czynem, przyznają się do Chrystusa, niezależnie od orientacji politycznej. Praca nad naprawą i zbawieniem dusz prowadzi nieuchronnie do naprawy stosunków społecznych, rozmno- żenia chleba powszedniego i do rozszerzenia oświaty. Trzeba przy tym pamiętać, że wrogowie religii oraz porządku społecznego z nędzy i ubóstwa kują swoją broń. Sam

2 J. Bilczewski, Listy pasterskie i mowy okolicznościowe, Mikołów–Warszawa 1908, s. 531.

3 Ibidem, s. 528; o J.G. Fichte patrz: T. Kroński, Johann Gottlieb Fichte [w:] Rozważania wokół Hegla, Warszawa 1960.

4 Szerzej na temat defi nicji czasów nowoczesnych i periodyzacji epoki zobacz: A. Pankowicz, Historia Nowoczesna, Tom I – Europa, Kraków 2002, s. 5–12.

5 J. Bilczewski, Listy pasterskie i mowy okolicznościowe, s. 533–534.

(4)

zapowiada, że stanie zawsze po stronie tych, którzy będą na gruncie chrześcijańskiej sprawiedliwości bronili słusznych praw robotników katolickich i ludu wiejskiego. Spo- iwo świętej wiary katolickiej nie może być rozerwane na skutek podziałów narodowoś- ciowych czy odrębności języka. Braterstwo Polaków i Rusinów postrzega właśnie w tej perspektywie6.

Sytuację na terenie archidiecezji i całej Galicji ocenia jako złożoną. Napięcia w sto- sunkach polsko-ukraińskich widzi w kategoriach wojny religijnej. Bardzo charaktery- styczna jest w tym względzie anegdota opisana w liście do Adama Sapiehy, wówczas jeszcze prałata, w parę lat po zamachu na namiestnika Galicji – Andrzeja Potockiego:

…chłop ruski stary, poczciwy, którego Wiśniewski nazwisko wymienił, udał się do klasztoru Ba- zylianów i zapytał kapłana, co On na to? Na to Bazylianin: a co ma być? Chłop: a no przecież, przykazanie Boże – nie zabijaj! Na to ksiądz: a przykazanie krew za krew hde? Da Bóg, i to jednak przetrzymamy7.

Nie opowiada się arcybiskup wyraźnie za którąkolwiek partią polityczną, choćby mieniła się katolicką. Jedynym kryterium aprobaty dla działań politycznych i społecz- nych jest dobro. Bardzo charakterystyczna jest tu wypowiedź cytowana przez ks. Mie- czysława Tarnawskiego:

…najwięcej to stronnictwo poprę, w którem jest najwięcej dobrego, tj. które najlepiej zabezpiecza interesy Kościoła i sprawiedliwość społeczną, stojąc – rozumie się – ściśle na gruncie narodowym8.

Arcybiskup Józef Bilczewski, odrzucając grę polityczną i typowe dla tej epoki za- chowania partii politycznych, nie unikał działań o charakterze politycznym, gdy doty- czyły spraw ważnych dla monarchii, Galicji czy narodu polskiego. Wymiar polityczny każdego słusznego działania osadzony być powinien na fundamencie wiary.

Kto Boga i sprawę wiary świętej katolickiej spycha na miejsce drugie, ten szkodnikiem jest swoje- go narodu, choćby się dławił od frazesów patriotycznych. Ja przyszłość mojej Ojczyzny chciałem wybudować w Bogu i na Bogu9.

W okresie austriackim działalność polityczna arcybiskupa lwowskiego ulegała in- stytucjonalizacji. Jako członek wiedeńskiej Izby Panów i Sejmu galicyjskiego, a także jako rzeczywisty tajny radca cesarski wielokrotnie korzystał z przysługujących mu praw, uczestnicząc w debacie publicznej.

Najtrudniejszym jednakże problemem, który na samym początku jego rządów we Lwowie oddala Go od niebezpieczeństw zaściankowości, jest fakt, że katolikami ob- rządku łacińskiego na terenie jego archidiecezji są co najmniej trzy nacje: Polacy, Niem- cy i Węgrzy. Szczególnie mocno dawał o sobie znać antagonizm polsko-niemiecki na Bukowinie. Separatyzmy groziły rozbiciem archidiecezji według kryterium narodowe- go. Nie byłoby to ewenementem w dziejach monarchii Austro-Węgierskiej. Taki los spotkał Kościół czeski za czasów kardynała Friedricha Schwarzenberga. Antagonizm między Niemcami i Czechami doprowadził do podziałów w episkopacie. Wbrew woli

6 M. Tarnawski, Arcybiskup Józef Bilczewski, krótki rys życia i prac, bmrw, s. XXVII–XXXIII.

7 AKM Lwów, Listy, List do Adama Sapiehy z 4.05.1911 roku.

8 M. Tarnawski, op.cit., s. CLXVII.

9 AKM Lwów, Testament arcybiskupa Józefa Bilczewskiego z 25.03.1909 roku, s. 1.

(5)

kardynała metropolity praskiego księża czescy dążyli do podziału wydziału teologicz- nego w Pradze, seminariów duchownych i małych seminariów. Dochodziło to tego, że alumni praskiego seminarium będący Czechami bojkotowali wspólny stół z alumnami niemieckimi. Po roku 1860 wprowadzono w seminariach język czeski, a kleryków nie- mieckich zobowiązano do nauki języka czeskiego. Spowodowało to emigrację czeskich alumnów pochodzenia niemieckiego do zakonów i seminariów niemieckich w Austrii.

Duch podziałów narodowych ogarnął również zakony. Powstawały prowincje zakonne niemieckie i czeskie. Pierwsi uczynili to redemptoryści. Wśród duchowieństwa narasta- ły nastroje nacjonalistyczne, a inteligencja niemiecka w Pradze zaczęła dystansować się od Kościoła10.

Idąc w ślad za Czechami, Niemcy bukowińscy domagali się od Wiednia własne- go biskupa – nominata narodowości niemieckiej. Sytuacja była złożona. Ostoją kato- licyzmu na Bukowinie byli Polacy. Społeczność niemiecka, podzielona na katolików i protestantów, była bardziej ekspansywna i wśród Polaków można było dostrzec przy- padki germanizacji całych rodzin. Nowy arcybiskup Józef Bilczewski wprowadza zasa- dę obsadzania parafi i tak, by każda grupa narodowa miała kapłana biegle władającego jej językiem. Sam podczas wizytacji w parafi ach niemieckich posługiwał się językiem wiernych, a w węgierskich starał się przynajmniej posługiwać tłumaczeniem. Świadom odrębności Bukowiny w stosunku do Galicji, skłonny był uznać potrzebę utworzenia w przyszłości odrębnej diecezji katolickiej, jednak pod warunkiem, że będzie ona jed- na oraz jednolita dla wszystkich wiernych bez różnicy pochodzenia, języka i opcji na- rodowej. Drugą sprawą, znacznie groźniejszą w skutkach na przyszłość, była kwestia wikariatu apostolskiego w Tarnopolu. Idea wyodrębnienia nowej diecezji cieszyła się poparciem niektórych posłów polskich w parlamencie wiedeńskim – co więcej, uzyska- ła już aprobatę rządu wiedeńskiego i zgodę Stolicy Apostolskiej na utworzenie nowej diecezji. Wytyczone też były jej granice. 4 września 1901 roku Sekretariat Stanu wezwał Józefa Bilczewskiego do przedstawienia kandydatury przyszłego wikariusza apostol- skiego w Tarnopolu. Mimo tak znacznego stopnia zaawansowania sprawy, metropolita dwukrotnie 30 września 1901 i 16 marca 1902 roku przesłał do Rzymu memoranda w tej sprawie. Osłabienie archidiecezji lwowskiej uważał za poważne zagrożenie dla Kościoła katolickiego i polskości tych ziem. Dopiero po upływie dwóch lat Rzym, idąc za sugestią ówczesnego nuncjusza w Wiedniu I. di Belmontego, zaniechał projektu11.

Program duszpasterski arcybiskupa Józefa Bilczewskiego nie mógł być wyabstra- howany z rzeczywistości narodowościowej w Galicji Wschodniej. Postępujący od cza- sów Wiosny Ludów proces utożsamia obrządku z narodowością zmieniał w zasadniczy sposób dotychczasowe położenie Kościoła łacińskiego. Utrwalona w poprzednich stule- ciach, rzadka sieć parafi alna prowadziła do rutenizacji – jak wtedy mówiono – żywiołu polskiego, który pozostawiony sobie i duchowieństwu unickiemu – zmierzał ku ukraiń- skiej tożsamości narodowej. Na przeszkodzie zahamowaniu tego zjawiska stała przede wszystkim szczupłość liczebna duchowieństwa łacińskiego12.

10 A. Pankowicz, Kościół katolicki wobec przebudzenia narodowego w Europie Środkowej w XIX wieku [w:] Państwa europejskie na drodze do niepodległości (w drugiej połowie XIX i XX wieku), pod red. I. Stawo- wy-Kawki i W. Rojka, Kraków 2003, s. 152–154.

11 M. Tarnawski op.cit., s. XXXIV–XXXVI.

12 Ibidem, s. XXXVIII.

(6)

Nie tylko w Galicji sprawy narodowościowe zaciążyły w tym czasie nad rozwojem Kościoła Chrystusowego. Podobne zjawiska zaobserwować możemy na ziemiach Ko- rony św. Stefana, a zwłaszcza w Siedmiogrodzie, Banacie i na Górnych Węgrzech, jak określano wówczas dzisiejszą Słowację i Ruś Zakarpacką. Trzeba jednakże wyraźnie podkreślić, że troska o archidiecezję obrządku łacińskiego nie zmierzała w żadnym stop- niu do polonizacji Rusinów, jak wówczas nazywano jeszcze często Ukraińców. Było dla niego oczywiste, że każdy powinien wzrastać w wierze w tym obrządku, który stanowi dla niego podglebie, pamiętając zawsze, że Kościół katolicki jest jeden:

Nie chcę ani jednej duszy zabrać z obrządku grecko-katolickiego na łaciński. Nie byłbym też bi- skupem katolickim, gdybym nie pragnął najszczerszej zgody między oboma bratnimi narodami i gdybym jak Kościół katolicki nie chciał, aby Ruś katolicka nie tylko nie traciła na sile, ale rosła z każdym rokiem w większą potęgę tak, iżby mogła spełniać wielkie zadanie, jakie jej Papieże wskazali na Dalekim Wschodzie. Ale równocześnie świętym moim obowiązkiem jest dbać o to, abym z mej winy nie utracił ani jednej duszy z obrządku łacińskiego13.

We wspomnieniach Leona Pinińskiego budowa kaplic i kościołów obrządku łaciń- skiego sprzyjała procesom umacniania polskości, a przede wszystkim skutecznie zapo- biegała rutenizacji wsi. Arcybiskup rozumiał położenie ludności polskiej we wschodniej części Galicji, która rozsiana na wsi w morzu ludności ukraińskiej może zatracić wiarę i narodowość. Zapobiec temu mogło tylko istnienie własnego ośrodka kultu, modlitwy i wspólnoty skupionej wokół parafi alnego kościoła. Tyle tylko, że – jak pisze o arcypa- sterzu lwowskim – ten:

Popierając zakładanie kościołów i kaplic nie działał w celach politycznych; myśl walki z drugim kraj nasz zamieszkującym narodem była mu zawsze obcą. Lecz owych paręset kościółków i kaplic powstałych za jego inicjatywą, to silniejsza obrona polskości na Kresach, niż jakiekolwiek inne wysiłki wszystkich razem polityków z zawodu14.

Sam będąc gorącym patriotą, strzegł w stosunkach z innymi nacjami i rządem zasady swoiście pojętej polityki równowagi. W czasie obchodów 50 rocznicy powstania stycz- niowego miała być odprawiona w kościołach tylko jedna msza święta żałobna w intencji poległych i zmarłych powstańców. W liście do Adama Sapiehy pisze wprost: „Na drugie zgodzić się nie możemy. Nawet z okazji Grunwaldu było tylko jedno. Wrogowie wyzy- skaliby drugie na szkodę narodu”15.

Godził się natomiast na odezwę rocznicową episkopatu, która miała być odczytana we wszystkich kościołach zamiast kazania. Warto zauważyć, że autorem wspomnianej odezwy był arcybiskup Teodorowicz. Odezwie towarzyszyć miały składki na weteranów.

Troskę i niepokój budziła sprawa Chełmszczyzny. Podczas wizyty w Rzymie w roku 1910 arcybiskup Józef Bilczewski poznaje treść szyfrowej depeszy barona Schillinga do ministra spraw zagranicznych Izwolskiego w sprawie podziału diecezji lubelskiej.

Reaguje natychmiast, wykorzystując audiencję u papieża Piusa X, by przedstawić racje

13 Ibidem, s. LIII.

14 L. Piniński, Ze wspomnień o Księdzu Arcybiskupie Bilczewskim, bmrw.

15 AKM Lwów, Listy, List do bpa Adama Sapiehy z 25.10.1912 roku.

(7)

Kościoła Polskiego, w sprawie nieodrywania Chełmszczyzny od dawnego Królestwa Polskiego16.

Arcybiskup Józef Bilczewski świadom polityki Rosji carskiej upominał i przestrze- gał lud Boży, a zwłaszcza małżeństwa mieszane, przed porzucaniem wiary katolickiej i przechodzeniem na prawosławie. Niebezpieczeństwo takie gwałtownie wzrastało w la- tach Wielkiej Wojny, a zwłaszcza w okresie okupacji rosyjskiej we Lwowie i w Gali- cji wschodniej. W okresie rządów rosyjskich arcybiskup Józef Bilczewski stał się dla społeczeństwa polskiego ostoją w tych trudnych miesiącach. Potrafi ł utrzymać godność i niezawisłość piastowanego urzędu. Jego niewątpliwą zasługą było zapewnienie nor- malnego funkcjonowania duszpasterstwa, a także względny brak represji wobec du- chowieństwa obrządku łacińskiego. Pałac arcybiskupi stał się w tym okresie centrum reprezentującym polską rację stanu, a zarazem miejscem rady i otuchy dla każdego, kto potrzebował pomocy. W miarę swoich sił i możliwości bronił oraz wspierał arcybiskup najbardziej zagrożonych, unitów i Żydów. Przekonywał rosyjskie władze okupacyjne do uznawania autochtoniczności obu grup narodowych – ukraińskiej i polskiej17.

Powrót Austriaków do Lwowa 22 czerwca 1915 roku przyjął arcybiskup Bilczewski z dużą rezerwą. W przeciwieństwie do wielu polskich środowisk zdawał sobie sprawę, że w warunkach wojennych będzie to bardziej nowa okupacja, niż wyzwolenie. Oskarżenia o brak lojalności państwowej, aresztowania i terror sądowy budziły sprzeciw metropo- lity. W wielu sprawach sam stawał w sądzie, świadcząc o niewinności oskarżonych. Za jego zasługę poczytywano wydobycie z Talerhofu oraz innych więzień Polaków i Ukra- ińców oskarżanych o sprzyjanie Rosjanom. W walce z bezdusznością wojskowej ad- ministracji austriackiej Bilczewskiego wspierali: arcybiskup obrządku ormiańskiego – Teodorowicz i biskup krakowski – Adam Stefan Sapieha. Falę represji powstrzymała ich wspólna interwencja w komendzie wojsk austriackich w Cieszynie we wrześniu 1915 roku, a przede wszystkim będąca jej następstwem wizyta w Wiedniu i przyjęcie przez cesarza. W trakcie rozmowy zabiegał arcybiskup o pomoc dla kraju dotkniętego woj- ną, postulując uruchomienie subwencji na potrzeby mieszkańców miast, a także małych rolników i wielkiej własności ziemskiej. W istniejących warunkach politykę kredytową uznawał za czynnik niewystarczający dla rzeczywistej odbudowy gospodarki. W roz- mowie z ministrem Englem 29 września uzyskał obietnicę prowizorycznej odbudowy miast i wsi. Pieniądze są, tylko potrzeba inicjatywy władz krajowych. Niewiele albo prawie nic zyskał u ministra oświaty Hussarka, którego starał się przekonać do zanie- chania rekwizycji dzwonów i dachów miedzianych na obiektach sakralnych, co pogłę- biało w społeczeństwie nastroje antyaustriackie18. Nie akceptował idei głoszonych przez NKN, oskarżając polityków zachodniogalicyjskich, że przywłaszczyli sobie władzę, której im społeczeństwo nie dało. Orientację proaustriacką uważał za krótkowzroczną.

Plany podziału Galicji na dwa kraje koronne i postanowienia traktatu brzeskiego 1918 roku w pełni potwierdziły jego obawy. Pierwszemu aktowi zapobiegła kolejna interwen- cja, tym razem u cesarza Karola, trzech hierarchów Kościoła: Bilczewskiego, Teodoro- wicza i Sapiehy, na drugi nie mieli oni żadnego wpływu19.

16 AKM Lwów, Audiencje u Ojca Świętego Piusa X 29.04. i u Merry Del Val 30.04.1910 roku.

17 M. Tarnawski, op.cit., s. CLXXI– CLXXV.

18 AKM Lwów, Notatka z pobytu w Wiedniu 24–29.09.1915 roku, s. 1–2.

19 M. Tarnawski, op.cit., s. CLXXIX–CLXXX.

(8)

Oczy arcybiskupa Bilczewskiego przykuwała sprawa duszpasterstwa wśród stałych i sezonowych robotników szukających chleba w innych krajach europejskich, zwłaszcza w Niemczech. Sprawa nie była błaha. Brak polskich kapłanów w nowym środowisku pro- wadził do zmniejszenia gorliwości w wierze, a w wielu wypadkach do porzucenia zasad moralnych wyniesionych z rodzinnego domu. Aby temu zapobiec, zabiegał o utworzenie duszpasterstwa polskiego w skupiskach polskich na terenie Niemiec. Przybysze z archi- diecezji lwowskiej koncentrowali się w diecezjach Kolonia i Paderborn20. 10 kwietnia 1905 roku podczas audiencji prywatnej zwrócił się do Ojca Świętego Piusa X z prośbą o interwencję u biskupów niemieckich, aby zmienić istniejący stan rzeczy. W wielu pa- rafi ach, mimo że Polaków przychodzących do Kościoła było dwu- trzykrotnie więcej niż Niemców, słowo Boże w języku ojczystym słyszeli tylko kilka razy w roku. Chciał, by duszpasterstwo to spoczęło w rękach księży z Poznańskiego. Arcybiskup Józef Bil- czewski musiał zdawać sobie sprawę ze złożoności sytuacji. Wstrząs, jaki wywołały wydarzenia we Wrześni, Miłosławiu i Pleszewie w 1901 roku, dotyczył nie tylko społe- czeństwa polskiego, władze pruskie widziały w obronie nauczania religii w ojczystym języku przejaw polskiego nacjonalizmu. Niechętni byli także biskupi niemieccy, choć godzili się, by kilka razy w roku księża niemieccy głosili słowo Boże po polsku. Mimo przychylności Ojca Świętego, zdawał sobie arcybiskup sprawę z trudności w uzyskaniu pomyślnych rezultatów, toteż postanowił działać natychmiast. Wiosną roku 1907 zwrócił się do księży katechetów swojej archidiecezji, aby poświęcili część wakacji szkolnych na głoszenie słowa Bożego i posługę spowiedzi w środowiskach emigracji zarobkowej w Niemczech. Owocem tych działań było zainteresowanie sprawą konferencji episkopa- tu niemieckiego w Fuldzie i osobiście – ordynariusza wrocławskiego kardynała Koppa21. Ciężaru tej posługi nie składał wyłącznie na barki podległego mu duchowieństwa, lecz również sam dawał przykład. W roku 1907 zorganizował wyprawę misyjną do Danii, w której sam wziął udział. Już sama praca arcypasterza w środowisku robotni- ków – emigrantów była na owe czasy czymś niezwykłym, a tu trzeba jeszcze pamiętać o stricte protestanckim charakterze kraju, do którego przybył. Odwiedził wtedy miasta Roskilde i Maribo. W tym ostatnim franciszkanie z prowincji galicyjskiej prowadzili stałą placówkę opieki duchowej nad polskimi robotnikami w Danii. Podczas tej podróży arcybiskup Bilczewski łączył posługę duszpasterską wśród robotników z działaniami na ich rzecz, spotykając się z właścicielami przedsiębiorstw i przedstawicielami władz duń- skich, u których zabiegał o stworzenie pomyślnych warunków dla pracy duszpasterskiej.

Tą samą troską otaczał Polaków wędrujących za chlebem do innych krajów koronnych Monarchii Austro-Węgierskiej. Szczególną jego troską były kraje Korony św. Stefana, a zwłaszcza sam Budapeszt. Kolonia polska była tu w wysokim stopniu wyizolowania.

Decydowały o tym co najmniej dwa czynniki: całkowita obcość języka węgierskiego, co przy braku znajomości niemieckiego wśród ludzi prostych prowadziło do zamykania się w swoistym polskim getcie, a także prowadzona w tych czasach aktywna polityka madziaryzacji innych narodów królestwa Węgier. Jakiekolwiek ustępstwa na rzecz Po- laków, mimo przynależności do innego odrębnego kraju koronnego, jakim była Galicja, mogły prowadzić do wzrostu aspiracji niemadziarskich narodów korony węgierskiej.

20 Ibidem, s. CXIV i następne.

21 AKM Lwów, Listy, List do Adama Sapiehy z 26.11.1912 roku.

(9)

Jeszcze w roku 1905 uczestniczył arcybiskup w misjach dla polskich robotników pra- cujących w Budapeszcie, a dwa lata później zabiegał u władz węgierskich o utworze- nie polskiej kapelanii w Budapeszcie. Starania uwieńczone zostały sukcesem w lutym 1908 roku22. Wreszcie ofi arowywał również swoje usługi Ojcu Świętemu Piusowi X w związku z powstaniem Kościoła Polsko-Narodowego w 1904, a następnie 1905 roku.

Starał się o utworzenie biskupstw polskich w Ameryce, w nich upatrując przywrócenie jedności23.

Gorąco wspierał misje Zgromadzenia Księży Zmartwychwstańców w Bośni wśród polskich kolonistów w Grabaśnicy24.

Wydarzenia schyłku I wojny światowej i czas walki o byt niezawisły oraz granice Rzeczypospolitej włączyły go do grona rzeczników sprawy polskiej na arenie międzyna- rodowej. W styczniu 1918 roku wraz z arcybiskupem Teodorowiczem i księciem bisku- pem Adamem Sapiehą udał się do Wiednia, by interweniować u cesarza Karola na rzecz niepodzielności Galicji jako kraju koronnego. Ewentualną decyzję władz austriackich w tej sprawie postrzegał w kategoriach błędu w polityce wewnętrznej monarchii, dopa- trując się w niej ostrza antypolskiego. W jego ocenie, gdyby doszło do podziału Galicji, stałaby się ona rozsadnikiem idei rewolucji bolszewickiej na całą monarchię25. Zarazem arcybiskup opowiada się w tym czasie za rozwiązaniem austropolskim, w którym pod berłem Karola zjednoczone być miały Galicja, Królestwo, Chełmszczyzna i przynaj- mniej część Litwy26. Wielokrotnie w historiografi i, także kościelnej, wydarzenie to in- terpretowane było wyłącznie w perspektywie polskiej narodowej racji stanu. Czy wolno nam jednak sprowadzać wszystko do jednego wymiaru? Najwyższy czas spojrzeć na ten epizod z szerszej perspektywy niż aspiracje polskie i aspiracje galicyjskich Ukraiń- ców. Mimo nieobecności w tym gronie metropolity Andrzeja Szeptyckiego, biskupi byli w Wiedniu nie tylko rzecznikami własnego narodu, ale i Kościoła Powszechnego. Na każdym kroku odczuwane były w Galicji skutki rządów rosyjskich we Lwowie. Obrzą- dek greckokatolicki, w przeciwieństwie do łacińskiego, okazał się nieodporny na wpły- wy Cerkwi prawosławnej, straty były niepowetowane. Budząca się do niepodległego bytu Ukraina Naddnieprzańska była jednolicie prawosławna w swej wierze, a dla wielu schizma katolicka, jak postrzegano Kościół greckokatolicki, była raczej przeszkodą niż pomocą w budowaniu samodzielnego bytu.

W okresie walk polsko-ukraińskich we Lwowie pałac arcybiskupi, a z nim arcypa- sterz Józef Bilczewski znalazł się po ukraińskiej stronie linii bojowej. Jakby na potwier- dzenie dramatyzmu tamtych wydarzeń metropolita Andrzej Szeptycki znajdował się po polskiej stronie. Podczas tych dramatycznych wydarzeń arcybiskup Józef Bilczewski utrzymywał listowny kontakt z metropolitą Szeptyckim, mając nadzieję, że zdołają przywrócić sprawiedliwy pokój, a następnie wspólnie pracować nad zabliźnieniem ran27. Było to zgodne z wolą papieża Benedykta XV, który jeszcze w grudniu 1918 roku zwró-

22 AKM Lwów, Listy, List z Innsbrucku do Adama Sapiehy z 20.02.1908 roku.

23 M. Tarnawski, op.cit., s. CXIV–CXVI.

24 AKM Lwów, Listy, List do Adama Sapiehy z 25.05. 1911.

25 AKM Lwów, Dzienniczek Józefa Bilczewskiego, arcybiskupa lwowskiego obrządku łacińskiego (dalej AKM Lwów, Dzienniczek) notatka z 22 i 27.01.1918 roku.

26 AKM Lwów, Listy, List do Adama Sapiehy z 1.02.1918 roku.

27 AKM Lwów, Dzienniczek, notatki z okresu 1.11–11.11. 1918 roku i następne.

(10)

cił się do obu metropolitów z apelem: „żeby jak najprędzej ustała bratobójcza wojna i żeby stosunki się pokojowo ułożyły”. Na dzieło pojednania było jednak za wcześnie, choć po obu stronach głos ten był słyszalny. Toteż obaj metropolici stanęli w tych dniach przy swoich narodach. Nie po raz pierwszy narodowość i obrządek stapiały się w jedno.

Arcybiskup Józef Bilczewski, będąc gorącym patriotą, nie widział innego miejsca Lwo- wa niż w odrodzonej Polsce, równocześnie dostrzegał w tym rozwiązaniu nadzieję na zachowanie katolickości tych ziem, której symbolem były metropolie lwowskie trzech obrządków. Niezwykle wyraźnie ten kierunek myślenia wyłania się w memoriale prze- słanym w połowie lutego 1919 roku na ręce prymasa Belgii – kardynała Merciera28.

Podczas nawały bolszewickiej 1920 roku arcybiskup Bilczewski był gotów ponieść śmierć męczeńską za wiarę i Ojczyznę. Wzywał duchownych swojej archidiecezji, by wytrwali na powierzonych im posterunkach, więcej kapłanów niż z jakiejkolwiek innej diecezji oddał armii na posługę kapelańską. Powtarzał w tych dniach: Polska uratuje na nowo chrześcijaństwo, zapewni Europie pokój. Wiarę w szczególne posłannictwo Polski i Kościoła Polskiego na Wschodzie głęboko wszczepił w serca kapłanów po- wierzonej mu archidiecezji lwowskiej. Można śmiało powiedzieć, że arcybiskup Józef Bilczewski zamkniętą przez pokolenia w swoim prowincjonalizmie archidiecezję lwow- ską przekształcił w twierdzę kresową odgrywającą sporą rolę w życiu całego Kościoła Powszechnego. Wielką zasługą arcybiskupa Lwowa było przekonanie Rzymu o szcze- gólnym znaczeniu dla Kościoła Powszechnego archidiecezji łacińskiej w tym mieście, która na skutek wydarzeń rewolucyjnych i przewrotu bolszewickiego w Rosji stała się diecezją w pełni kresową – ostoją katolicyzmu nie tylko w czasach II Rzeczypospolitej i zawieruchy II wojny światowej, lecz również współcześnie.

28 Ibidem, s. CLXXXI–CLXXXIII.

Cytaty

Powiązane dokumenty

W ramach bardzo popularnej na obszarze języka niemieckiego serii podręczników, skierowanych głównie do studen- tów, określanej jako UTB für Wissenschaft (2255),

Z tego powodu ludzie posługują się skrótami, które przeniosły się też do języka mówionego.. I tak zamiast „na razie” mówimy „nara”, a pozdrowienia zastępujemy

Jan Paweł, rozważając tę Tajemnicę, stwierdził, że: „Aby człowiek uwie- rzył, że jest zbawiony przez Boga, musi zatrzymać się pod Krzyżem Chrystusa.. Między Krzyżem

The topic: Church and problems of contemporary bioethics should be (and is even worth being) presented in the light of the recently published bioethical document of the Conference

Najkorzyśmiejszą formą integracji w opinii dyrektorów (94,1%), peda­ gogów szkolnych (96,9%) i nauczycieli (73,5%) jest rozwiązanie, gdy do szkoły masowej

r Seminarium Duchownego tamże, kanonik Kapituły Katedralnej; 1866- icos biskup pomocniczy archidiecezji lwowskiej

Przykładowy rozkład wielkości ziaren analizowane- go proszku gaśniczego ABC metodą dyfrakcji laserowej przy zastosowaniu miernika ANALYSETTE 22 Micro- Tec plus,

Członkowie tych zgromadzeń, nie różniąc się zewnętrznie od ludzi świeckich, razem z nimi pracowali, zajmowali różne, często poważne stanowiska społeczne