• Nie Znaleziono Wyników

Polska : organ Zjednoczenia Polskiego, 1944.10

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Polska : organ Zjednoczenia Polskiego, 1944.10"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

ty

", łik iiiu u * V * <r /

. .. V > 1 o V * .

L o n d y n , p a ź d z i e r n i k , 1 9 4 4

u

- i

on, /

3 , C e n a 6 d .

]P O ]L S Ii A

DEMOKRATYCZNA

W Y D A W N I C T W O Z J E D N O C Z E N I A P O L S K I E G O

0 JEDNOŚĆ NARODU POLSKIEGO

Dobiega końca pięcioletnia krwawa walka z najeźlźcą, z k rw i i cierpień powstaje odrodzona Rzeczpospolita. Wojsko Polskie z pomocą sojuszniczej |Arm ii Czerwonej wyzwoliło już część naszego terytorium państwowego, spieszy z odsieczą bohaterskiej stolicy, toruje sobie w krwawych walkach drogę na Kraków, Poznań, Gdynię, nad Odrę i Nisę. Społeczeństwo polskie wytęża wszystkie swe siły, aby przyśpieszyć chwilę zupełnego wyzwolenia, aby wybudować nowe, demokratyczne Państwo Polskie.

Na tę akcję społeczeństwa rzuca czarny cień zbrodnicza działalność sanacyjnych grabarzy Polski, którzy po pięciu latach wojny chcą zgotować Polsce drugi wrzesień.

W roku 1939 rządząca wbrew woli na­

rodu klika sanacyjna wtrąciła Polskę w pozycję zupełnej izolacji międzyna­

rodowej, megalomańsko odmówiła po­

mocy ze strony Sowietów i rzuciła nie­

przygotowany kraj na łup swych wczoraj­

szych przyjaciół— bandytów niemieckich.

W roku 1944 ta sama szajka, zlekka tylko zakamuflowana demokratycznym pokostem, wydała na łup sołdatesce nie­

mieckiej naszą stolicę, wyłącznie w celu podparcia chwiejących się pozycji rządu Raczkiewicza-Sosnkowskiego. Dając ha­

sło do powstania bez porozumienia się z Krajową Radą Narodową, z Polskim Komitetem Wyzwolenia Narodowego, oraz ze sojusznikami, a następnie utrudniając wten sposób pomoc z zewnątrz, sanacja i jej agentury starają się zrzucić winę za bankructwo ich planów i koncepcji na W . Brytanię oraz na Sowiety, bez pomocy których Polska ani nie może wyzwolić Warszawy ani odzyskać swej niepodle­

głości !

Ale rok 1944 różni się o całe niebo od roku wrześniowej klęski.

Wówczas fala faszystowskiego barba­

rzyństwa zalewała cały świat. Dziś pod ciosami zjednoczonej demokracji walą się mury twierdzy niemieckiej tyranii.

Ujarzmione przez Niemcy narody od­

zyskują wolność, a zwycięskie armie so­

jusznicze prą na Berlin, by zadać ostatni, śmiertelny cios bestii hitlerowskiej.

Zaszła również zasadnicza zmiana we­

wnątrz kraju. Demokracja polska nie jest już tak rozbita i bezsilna, jak w okresie przedwojennym, a sanacja nie jest już jedynym ośrodkiem politycznym rozpo­

rządzającym władzą. Zdradzony przez sa­

nację, zawiedziony w nadziejach na

„rząd“ londyńskich emigrantów, stworzył sobie naród polski swe własne przed­

stawicielstwo K r a j o w ą R a d ę N a ­ r o d o w ą , kierowniczy ośrodek Polski Walczącej.

Fakty te mogą się samozwańczym

„wodzom“ emigracyjnym podobać lub nie, ale ignorować je może jedynie głupiec, zamykający oczy na rzeczywistość, lub

s p O

zbrodniarz, szykujący Polsce wojnę do­

mową.

Tym niemniej demokracja polska nie zamyka oczu na fakt, że proces konsolida­

cji i zjednoczenia Polaków n i e z o s t a ł j e s z c z e u k o ń c z o n y . S a n a c j i udało się — za cenę przedłużenia i zwięk­

szenia cierpień narodu— rozbić jedność Polaków walczących z Niemcami, po­

kłócić ich ze sobą a nawet opanować aparat „rządu“ londyńskiego i tym sposo­

bem uzyskać pewne wpływy nad pewną częścią społeczeństwa polskiego, która powinna się znaleźć w obozie demokracji.

Ponadto istnienie dwu ośrodków władzy państwowej, „rządu“ londyńskiego i Pol­

skiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego, dezorientuje wielu Polaków i osłabia naszą międzynarodową pozycję. Dlatego też K .R .N . i P .K .W .N . wyciągały i wyciągają rękę do wszystkich uczciwych Polaków, aby i w Polsce — za przykładem innych narodów Europy — powstała pełna jed­

ność narodowa jako przedwstępny wa­

runek zwycięstwa.

W ynikiem tej akcji były pertraktacje prowadzone w Moskwie między M ikołaj­

czykiem i Grabskim, a reprezentami K .R .N . i P .K .W .N . Tematem tych rozmów była właśnie sprawa koncentracji wszyst­

kich sił polskich — z wyeliminowaniem zdradzieckiej ozonowsko-oenerowskiej re­

akcji — oraz sprawa powołania rządu tymczasowego, któryby przeprowadził wszystkie zadania, związane z wyzwole­

niem Polski i budowaniem demokratycznej organizacji państwowej. Co więcej za­

proponowano p. Mikołajczykowi premie- rowstwo takiego rządu.

Niestety, i tym razem nie doszło do porozumienia. Sosnkowski i jego „socja­

liści“ posunęli się do wywołania nieprzy­

gotowanego i z nikim nie uzgodnionego powstania w Warszawie, aby nawet kosztem krw i bratniej rozbić możliwości porozumienia.

P. Mikołajczyk, zamiast odciąć się zdecydowanie od Raczkiewicza i Sosn- kowskiego, wybić im z rąk broń, której używają przeciwko interesom P o ls k i:

* *

*

P a d ła W arszaw a. P a d ła po 63 dniach bezprzykładnego bohaterstwa. Ż o łd a k n ie ­ m ie c k i m ord uje pozostałą p r z y życiu ludność stolicy. D ym iące zgliszcza zalanego k rw ią m ia s ta w o ła ją n ie o żałsbę, ale o zemstę. O krw aw ą, bezlitosną zemstę n a d n ie m ie c k im bestialstwem i sanacyjną zdradą.

T rage dja W arszaw y p rz e p e łn ia m ia rę sanacyjnych zbrodni. J e j „S z e f“ obnażył m im o w o ln ie p rz e d całym światem w h a n ie ­ bn ym rozka zie d z ie n n y m swe oblicze, w y ­ rażając żal, że P olska w a lczy ta k n ie z ło m n ie z N ie m c a m i od 1939 r . Naw et „ r z ą d “ p o ls k i w L o n d y n ie m u s ia ł uznać, że S osnkow ski

„ob raża uc z u c ia n a ro d u “ i zażądać jego U stąp ie nia .

A łe n a ty m skończył się a n ty sa n a c y jn y gest M ik o ła jc z y k a i jego p o lity c z n y c h p r z y ­ ja c ió ł. P o ty m n ie ś m ia ły m i spóźnionym k ro k u następuje po no w na k a p itu la c ja prze d sanacją. M ik o ła jc z y k rezygnuje ze swych w łasnych p ro p o z y c ji lik w id a c ji in s ty tu c ji Naczelnego W odza i pozostaw ia j ą w rękach s a n a c ji pod egidą R a czkiew icza.

P . M ik o ła jc z y k — w b r e w u c h w a ­ ł o m s w e g o w ł a s n e g o S t r o n ­ n i c t w a w k r a j u — n ie chce uznać K o n s ty tu c ji z 1921 r ., tole ruje w swej p ra s ie ohydne a ta k i i oszczerstwa n a K r a jo ­ w ą Radę N a rod ow ą i P o ls k i K o m ite t W yzw olenia Narodowego, k ry je sw ym im ie ­ n ie m zbrodnie sanacyjne. Z a m ia s t zerwać z sanacją w ięźnie coraz b a rd z ie j w je j sieci.

P re m ie r C h u rc h ill, w ie lk i p rz y ja c ie l P o ls k i w y r a z ił nadzieję, że p . M ik o ła jc z y k p o tra fi p rz y c z y n ić się do zjednoczenia P o la ­ ków i p o ls k ic h s ił zbrojnych ale je ś li n ie n a s tą p i n a t y c h m i a s t o w e zerw anie z sanacją i p o ro z u m ie n ie z P . K .W . N . , je ś li M ik o ła jc z y k n ie w ró c i do k r a ju dokąd go w z y w a ją władze S tro n n ic tw a Ludowego, to jego bankructw o p o lityczn e stanie się d la każdego ja sne .

P ora żka p o w s ta n ia warszawskiego n ie je s t ostateczną klęską. W a lk a o W arszawę, o Polskę trw a . N a fro n ta c h , w podziem iach k o n s p ira c ji, wszędzie, gdzie ż y ją P olacy.

Z b liż a się d zie ń naszego w yzw ole nia.

N ie d a le k a je s t c h w ila gdy W ojsko P olskie z sojuszn iczą A r m ią Czerwoną oswobodzą naszą stolicę i cały k r a j. T ra g e d ja i bo­

haterstwo W arszaw y dom agają się od nas pom ocy w ty m św iętym dziele. P o lo n ia b ry ty js k a m u s i przezwyciężyć w y tw o rz o n ą ' p rz e z sanacyjnych agentów atmoswerę swa- rów , n ie u fn o ści, ro zb icia . T y lk o jedność u m o ż liw i na m pow rót do K r a ju i w s p ó łu d z ia ł w b u do w an iu odrodzonego P ań stw a P o l­

skiego.

(2)

Str. 2 POLSKA DEMOKRATYCZNA Październik, 1944 konstytucję z 35 roku, zamiast przyśpie­

szyć porozumienie z P .K .W .N .; i zwięk­

szyć w ten sposób pomoc Warszawie i całej Polsce, uległ presji elementów re­

akcyjnych. Zaczęła się stara gra na zwlokę, polityka faktów dokonanych i próby wygrywania jednych sojuszników przeciwko drugim. D la ukoronowania tej „ ta k t y k i“ emigracyjny „rząd“

posiał memorandum w sprawach we- wnętrzno-polskich władzom sowieckim a nie P .K .W .N . starając się w ten sposób uczynić z tych spraw zagadnienie stosun­

ków polsko-sowieckich. K rok ten miał podkreślić oszczerstwo, głoszone przez Goebelsa i Sosnkowskiego, że P .K .W .N . jest agenturą Moskwy, ale wykazał jedynie brak dobrej woli ze strony większości obecnego „rządu“ .

W ynikiem tej, dyktowanej przez sa­

nację, polityki polskiego „rządu“ emigra­

cyjnego w Londynie, jest tragedia bohater­

skiej Warszawy, dające się uniknąć ofiary przedłużania okropności niemieckiej okupa­

cji i bezpośrednia, pomoc Niemcom, przez próby pokłócenia sojuszników, od których współdziałania zależy klęska Niemiec i wyzwolenie Polski.

W ynikiem tej polityki jest również dalsze i coraz szybsze zwężanie się kręgu ludzi, popierających jeszcze p. M ikołaj­

czyka i „rząd“ londyński. Coraz więcej organizacji, ja k n.p. R a d a O b r o n y N a r o d o w e j oraz szereg oddziałów A r m i i K r a j o w e j wypowiada po­

słuszeństwo Raczkiewiczowi-Sosnkowskie- mu, przechodzi na stronę K . R . N., P . K . W . N . i W o j s k a P o ls k ie g o , wi­

dząc w ich c z y n a c h realizację swych dążeń : Niepodległą i Demokratyczną Polskę. Kontynuowanie przez M ikołaj­

czyka i jego przyjacół politycznych dotych­

czasowej polityki wiązania się z sanacją doprowadzić musi do ich zupełnej izolacji.

Staną się wodzami bez arm ii, rządem bez ziemi, przestaną reprezentować cokolwiek.

Podzielą los tych, od których nie potrafią się oderwać, los Sosnkowskich, Raczkie- w iczó w : potępi ich zarówno historja jak i sądy Rzeczypospolitej. W historji narodów rozstrzygają nie słowa ale czyny;

słabość i niezdecydowanie nigdy nie będą usprawiedliwieniem ale dyskwalifikacją.

Musimy uczynić wszystko, aby tragedja naszej stolicy nie powtórzyła się, aby zbrodniarze sanacyjni znowu nie spo­

wodowali sytuacji, w której Polacy musie­

liby — jak w Warszawie — walczyć w warunkach najwygodniejszych dla Niem­

ców, a możliwie najgorszych dla Polaków.

Tragedia Warszawy byłaby nie do po­

myślenia, gdyby istniała zupełna jedność Polskich Sił Zbrojnych w K raju i za­

granicą, gdyby istniał jeden — demokra­

tyczny i reprezentatywny — Rząd Polski, którego polityka budziłaby zaufanie i gwarantowała przyjaźń i poparcie Sojusz­

ników.

Głosem Polaków wymordowanych w Majdanku i innych obozach śmierci, głosem walczącej bohatersko Warszawy woła Naród Polski o zjednoczenie, o jed­

ność, poza którą znajdą się jedynie zdrajcy, odpowiedzialni za katastrofę wrześniową, przygotowujący wojnę do­

mową, sprzedający sprawę Polski in­

teresom proniemieckiej międzynarodowej reakcji.

Jedność tych, którzy walczą i umierają za narodowe Państwo Polskie, którzy chcą mu swoją jednością i przyjaźnią demokratycznych państw zapewnić trwałą niepodległość, jedność tych, którzy walczą o Polskę sprawiedliwości społecznej, o Polskę rządów ludu — ta jedność rozwija się i zwycięży.

Obowiązkiem Polaków w wielkiej Bry­

tanii jest opowiedzenie się bez zastrzeżeń za taką jednością. Leży to nie tylko w żywotnym interesie Państwa, którego są obywatelami i narodu, którego są dziećmi, ale i w dobrze pojętym interesie własnym.

Tylko taki krok da im moralną legity­

mację powrotu do Ojczyzny.

H . Łukasiak

PARYŻ I WARSZAWA

P a ry ż i W a rs z a w a . S to lic e n a ro d ó w o p ię k n y c h i b o g a ty c h tr a d y c ja c h w o ln o ­ ścio w y c h , d w a m ia s ta , n a k tó r e n ie p o ra z p ie rw s z y z w ra c a ją się o c z y całego ś w ia ta . Choć w ie le się o n ic h p isa ło i m ó w iło podczas obecnej w o jn y , to je d n a k ja k ż e różn e b y ły ic h k o le je i ja k ż e ró żn e m o t y ­ w y , d la k tó r y c h pisze się i m ó w i o ty c h m ia s ta c h z n o w u .

P a ry ż je s t ju ż w y z w o lo n y z p o d ja rz m a na je ź d ź c y . W a rs z a w a — t r z y m iesiące k r w a w iła się w n ie ró w n y c h zm a g a n ia ch z w ro g ie m . O sw obodzenie P a ry ż a o d b y ło się p r z y p e łn y m p o ro z u m ie n iu k ie r o w ­ n ic tw a fra n c u s k ie g o ru c h u po dziem ne go z d o w ó d z tw e m S p rz y m ie rz o n y c h i p o m y ­ ślane b y ło p o d k ą te m w y z y s k a n ia z w y ­ cię stw a i u n ik a n ia n ie p o trz e b n y c h o fia r.

N ie lic z ą c m a łe j g r u p y z w o le n n ik ó w rz ą d u V ic h y , p o w s ta n ie w P a ry ż u r o z ­ poczęto w w a ru n k a c h c a łk o w ite j je dn ości n a ro d o w e j i p r z y w y k o r z y s ta n iu w s z y ­ s tk ic h , bę dą cych do d y s p o z y c ji s ił. W p rz y g o to w a n iu i p rz e p ro w a d z e n iu te j a k c ji w z ię li u d z ia ł w szyscy F ra n c u z i.

W R a d z ie O p o ru z a s ia d a li p rz e d s ta w ic ie le w s z y s tk ic h k ie r u n k ó w p o lity c z n y c h i w s z y s tk ic h w ię k s z y c h o rg a n iz a c ji. B y li ta m re p re z e n ta n c i s o c ja lis tó w , k o m u n i­

stó w , c h rz e ś c ija ń s k ic h d e m o k ra tó w , z w ią ­ z k ó w za w o d o w y c h , in te lig e n c ji p ra c u ją c e j, o rg a n iz a c ji spo łe cznych it . d . W s k ła d F . F . I . w c h o d z iły w s z y s tk 'e fra n c u s k ie o d d z ia ły z b ro jn e . P rz e d w y d a n ie m r o z ­ k a z u rozpoczęcia, zaw czasu p o m y ś la n o o ty m , a b y w m o m e n c ie d e c y d u ją c y m

N ie m c y z n a le ź li się w obec tru d n o ś c i n a k a ż d y m k r o k u , a p o w s ta ń c y m ie li w s z e lk ie m o ż liw e u ła tw ie n ia . Z g ó ry p o c z y n io n o o d p o w ie d n ie s ta ra n ia , a b y w m o m e n c ie t y m nadeszła ró w n ie ż i po m oc z z e w n ą trz .

S łow em z ro b io n o w s z y s tk o , a lb o p ra w ie w s z y s tk o , a b y r e z u lta t ro z p ra w y z w r o ­ giem n ie k r y ł w sobie m o ż liw o ś c i b rz e ­ m ie n n y c h w s k u t k i n ie sp o d zia n e k. K r ó t k o m ó w ią c , o rg a n iz a to rz y i k ie ro w n ic y p o ­ w s ta n ia w P a ry ż u p o t r a f ili stanąć n a w y s o ­ k o ś c i zad an ia, czego w y n ik ie m b y ło osw obodzenie s to lic y F r a n c ji ko szte m n ie w ie lk ic h s to s u n k o w o o fia r i p r z y m in im a ln y m zniszczen iu m ia s ta .

Jakże ż k ra ń c o w o ró ż n a je s t s y tu a c ja W a rs z a w y . C zy d la te g o , że z a w io d ła lu d n o ść naszej s to lic y ? C z y W a rs z a w a z r o k u 1944 o k a z a ła się m n ie j w a le c z n ą i m n ie j b o h a te rs k ą o d lu d n o ś c i P a ry ż a ?

P rz e c iw n ie . J e ś li m ie s z k a ń c y W a rs z a w y jeszcze ra z p o k a z a li c a łe m u ś w ia tu , że u m ie ją w a lc z y ć w w a ru n k a c h , w ja k ic h t y lk o n ie w ie lu w a lc z y ć p o tra fi, że z d o ln i są o n i do c z y n ó w na pra w d ę n a d lu d z k ic h — to jeszcze ra z z a w ie d li c i, k t ó r z y n a jg ło ś ­ n ie j k rz y c z ą o swej w a rto ś c i i p a trio ty z m ie . Z a w io d ło i z a w in iło sa n a c y jn e k ie r o w n i­

c tw o A r m ii K r a jo w e j i o p a n o w a n y przez n ic h rz ą d lo n d y ń s k i.

G d y b y t y m lu d z io m rz e c z y w iś c ie nie c h o d z iło o n ic in nego, ja k t y lk o o osw obo­

dze nie W a rs z a w y — to sposób, w ja k i to osiągnąć, n ie n a s trę c z a łb y a b s o lu tn ie ż a d n y c h w ą tp liw o ś c i. N a le ż a ło się p o ro ­

zum ieć z P o ls k im K o m ite te m W y z w o le n ia N a ro d o w e g o oraz z d o w ó d z tw e m A r m ii L u d o w e j i W o js k a P o ls k ie g o , w s p ó ln ie n a w ią z a ć k o n t a k t z d o w ó d z tw e m S p rz y ­ m ie rz o n y c h — a p rz e d e w s z y s tk im z d o w ó d z tw e m A r m ii C ze rw on ej, raze m o m ó w ić i w y z n a c z y ć t e r m in p o w s ta n ia ora z k o n k r e tn ie u s ta lić ro d z a j i sposób u d z ie le n ia k o n ie c z n e j p o m o c y z z e w n ą trz . G d y b y się o k a z a ło , że z ta k ic h c z y in n y c h w z g lę d ó w p o w s ta n ia rozp oczą ć n ie m ożn a, to na le żało je od ło ż y ć . S pra w a p o s ta w io - n a b y b y ła w ów czas jasno i u c z c iw ie . G d y b y n a to m ia s t u z n a n o , że p o w s ta n ie m o ż n a i trz e b a zacząć, to n a w e t je ś lib y się ono n ie u d a ło , p o z o s ta ło b y p r z y n a j­

m n ie j poczucie, że z ro b io n o w s z y s tk o , co b y ło m o ż liw e , a b y p o w s ta ń c o m za p e w n ić ja k n a jle p s z e w a r u n k i w a lk i.

A ja k p o s tą p io n o ? P rzecież każde d z ie c k o ro z u m ie , że ci, k t ó r z y p r z y g o to ­ w y w a li p o w s ta n ie , n ie m o g li n ie w id z ie ć ty c h m o ż liw o ś c i. I każd e d z ie c k o ro z u m ie , że m o ż liw o ś c i te w id z ia n o , ale n ie chciano z n ic h s k o rz y s ta ć . P rzecież z o fic ja ln y c h k o m u n ik a tó w rz ą d o w y c h jasno w y n ik a , że p o w s ta n ie n ie b y ło z n ik im uzg od nio ne .

K a ż d y z a p y ta : — D laczego ?

O o d p o w ie d ź n ie tr u d n o . J e d y n e w ła ś ­ ciw e po de jście do s p ra w y p o w s ta n ia w y m a g a ło p rz e d e w s z y s tk ie m s tw o rz e n ia p ra w d z iw e j je dn ości n a ro d o w e j, a w ięc p o ro z u m ie n ia z K o m ite te m W y z w o le n ia i w s p ó łp ra c y z o rg a n a m i m u p o d le g łe m i.

A le w e d łu g „ p o lit y k ó w “ i d y g n ita r z y lo n d y ń s k ic h , ta k a w s p ó łp ra c a i ro z m o w y

(3)

POLSKA DEMOKRATYCZNA Str. 3 są „n ie d o p u szcza ln e , g d y ż s ta w ia ją K o m i­

t e t n a r ó w n i z rz ą d e m k o n s ty tu c y jn y m “ . T u przecież c h o d z iło o coś w rę cz p rz e ­ ciw nego. C h od ziło o to , a b y sanacja i g r u p y z n ią zw iązan e m o g ły „ w y k a z a ć się“ p o p a rc ie m i po słu chem lu d n o ś c i W a rs z a w y ; a b y s tw o rz y ć p o z o ry , że w

„P o ls c e w s z yscy s to ją za le g a ln y m rząd em z L o n d y n u “ ; że n i k t n ie słucha „ja k ie g o ś ta m K o m ite tu W y z w o le n ia , będącego ag en te m s o w ie tó w “ . J e d n y m do p r z y ­ ję c ia d la n ic h ro z w ią z a n ie m b y ło ta k ie p o k ie ro w a n ie s p ra w a m i, a b y w p e w n y m m om encie m o ż n a b y ło w obec w s z y s tk ic h głosić : „P a tr z c ie — o to n a nasz ro z k a z , lu d n o ść s to lic y ja k je de n m ą ż p o w s ta ła do w a lk i. N i k t in n y n ie m ó g ł tego d o k o n a ć . Jedność n a ro d o w a to m y — i t y lk o m y ! “

P o ro z u m ie n ie z d o w ó d z tw e m s o w ie c k im ró w n ie ż n ie m o g ło w c h o d z ić w grę, bo Sanacja & Co., — t a k ja k w e w rz e ś n iu t a k i d z is ia j — c h c ia ła po kaza ć, że

„P o ls k a n ie p o trz e b u je ła s k i cz e rw o n y c h b a rb a rz y ń c ó w z A z j i “ ; że A r m ia K r a jo w a je s t d o s ta te c z n ie s iln a , a b y b ro n ić ic h od d a w n a ju ż z b a n k ru to w a n e j p o lit y k i. T ra - g e d ja w rz e ś n io w a niczego ty c h lu d z i nie n a u c z y ła .

P ow yższe n a s ta w ie n ie a u to m a ty c z n ie w y k lu c z a ło ja k ie k o lw ie k ro z m o w y z d o w ó ­ d z tw e m a n g lo -a m e ry k a ń s k im , c z y te ż z jego rz ą d a m i, po niew a ż b y ły w s z e lk ie dane, że A n g lic y i A m e ry k a n ie , zda ją c sobie spraw ę z o d p o w ie d z ia ln o ś c i za rozpoczęcie p o w s ta n ia , m o g lib y stanąć n a s ta n o w is k u kon ie czn o ści p o ro z u m ie n ia z d o w ó d z tw e m s o w ie c k im i P o ls k im K o m ite te m W y z w o le n ia N a ro d o w e g o . A to przecież b y ło przez „ k ie r o w n ik ó w “ p o w s ta n ia z g ó ry odrzucone.

P ozo staw a ła w ię c t y lk o m o ż liw o ś ć n a j­

h a rd z ie j ry z y k o w n a , a prze z to na jg orsza : W k ie r u n k u W a rs z a w y szła A r m ia C zer­

w o n a i I . A r m ia P o ls k a gen. B e rlin g a . L ic z o n o za te m , że co fa ją c a się p o d n a c is ­ k ie m ty c h w o js k a rm ia n ie m ie c k a n ie będzie s ta n o w ić tru d n e g o p rz e c iw n ik a . A p r z y t a k im zało że n iu n ie p o trz e b n a je s t n ic z y ja pom oc ; W a rsza w ę m o ż n a zająć

„ w ła s n y m i s iła m i“ . P o w s ta n ie z d e c y d o ­ w a n o rozpocząć bez p o ro z u m ie n ia z k im ­ k o lw ie k . P o s ta n o w io n o p o s ta w ić w s z y ­ s tk ic h p rz e d fa k te m d o k o n a n y m .

A le N ie m c y n ie w y c o fa li się z W a rs z a w y . P o w s ta ń c y z n a le ź li się bez b ro n i, bez żyw n ości, bez le k a rs tw i bez — p o ­ m o c y z z e w n ą trz . W s z y s c y ro z u m ie ją , że ka żd a o p e ra c ja w o js k o w a w y m a g a r y z y k a . A le s e tk i ty s ią c y żyć lu d z k ic h r y z y k u je się t y lk o w te d y , g d y n ie m a ju ż a b s o lu tn ie in ne go w y jś c ia . A t u ta k ie w y jś c ie p rz e ­ cież b y ło .

W y d a n ie ro z k a z u rozpoczęcia p o w s ta n ia w w a ru n k a c h ja k n a jg o rs z y c h p o d y k t o ­ w ane b y ło m o m e n ta m i c z y s to p o lit y ­ czne m u W g rę t u w c h o d z iły te same m o ty w y , k tó r e p r z y c z y n iły się do naszej k lę s k i w rz e ś n io w e j. T a sam a żądza w ła d z y u s a n a c ji i im p o d o b n y c h , te n sam „ m o n o ­ p o l“ na p a tr io ty z m , ta sam a p o g a rd a d la n a ro d u i jego p rz e d s ta w ic ie li i ta sama n ie n a w iść do Z w ią z k u S ow ieckiego.

P e rfid n ie w y k o r z y s tu ją c z a p a ł s to lic y do w a lk i z b e s tja ls k im najeźdźcą, w iedzą c

z g ó ry , że p o w s ta ń c y , n ie z n a ją c p r a w d z i­

w e j s y tu a c ji, w a lk ę ro zp o czn ą — k ie ro w ­ n ic tw o A r m ii K r a jo w e j w y d a ło sw ó j ro z k a z . T o n ic , że m oże się o b fic ie po la ć k re w n ie w in n y c h i b e z b ro n n y c h lu d z i.

T o n ic , że m oże paść tr u p e m ty s ią c e m ężczyzn, k o b ie t i d z ie c i. T o w s z y s tk o je s t przecież niew ażne. W a żn e je s t t y lk o to , a b y n a w e t i za t ą cenę, osiągnąć swe cele p o lity c z n e . B o g d y b y t ą cenę uznano za z b y t w y s o k ą , to n ie w y d a n o b y ro z k a z u w w a ru n k a c h , w ja k ic h go w y d a n o .

Choć o rg a n iz a to rz y p o w s ta n ia p o s tą p ili n ieg odn ie i w y k a z a li w p ro s t n ie w ia r y ­ g o d n y b r a k po czu cia o d p o w ie d z ia ln o ś c i, to je d n a k n ie w p ły n ę ło to n a p o staw ę lu d n o ś c i W a rs z a w y . Z a m ia s t zam ie rzo n e j d e m o n s tra c ji s iły i w p ły w ó w p o ls k ie j re a k c ji, p o w s ta n ie w a rs z a w s k ie w y k a z a ło je j c a łk o w itą słabość i u p a d e k m o ra ln y . W o g n iu n ie u b ła g a n e j w a lk i z w ro g ie m , a lc h e m ją b o h a te rs tw a , p ośw ięcenia i o fia r y

— p o w s ta ń c y p r z e to p ili p o lity c z n ą g ie rk ę s a n a c ji na w ie lk i c z y n z b r o jn y po lskie g o n a ro d u . N a u lic a c h s to lic y z n a le ź li w s p ó ln y ję z y k w szyscy. T a m n ie p y ta n o n ik o g o o p o g lą d y c z y s y m p a tje p o lity c z n e . O b o k ż o łn ie rz a A r m ii K r a jo w e j g in ą ł ż o łn ie rż A r m ii L u d o w e j. O b o k z w o le n n ik a rz ą d u lo n d y ń s k ie g o p a d a ł ró w n ie ż i te n , k t ó r y swe w ła d z e w id z ia ł w K r a jo w e j R a d z ie N a ro d o w e j i K o m ite c ie W y z w o le n ia . W ś ró d całej lu d n o ś c i s to lic y n a s tą p iło p r a w ­ d z iw e zjednoczenie. Czego ciągle n ie chcą u c z y n ić „ w ie lc y m a g o w ie “ lo n d y ń s c y , tego d o k o n a li p ro s ta c z k o w ie na b a r y k a ­ d a ch . S w ą w a lk ą , s w y m b e z p rz y k ła d n y m m ęstw e m i od w agą p rz e k re ś lili o n i w sze lkie ró ż n ic e i w s p ó ln ie dą żą do celu. P o m im o tego, że fo r m a ln y m i o d p o w ie d z ia ln y m k ie ro w n ik ie m p o w s ta n ia je s t d o w ó d z tw o A r m ii K ra jo w e j, to je d n a k n i k t in n y t y lk o p rz e d s ta w ic ie le A r m ii L u d o w e j n a w ią z a li k o n t a k t z m arsz. R o k o s s o w s k im i- g e n . B e rlin g ie m , p o in fo rm o w a li o s y tu a c ji w W a rs z a w ie , w s k a z a li m ie js c a d la z rz u tó w i u z y s k a li pom oc.

W a rs z a w a je s t ju ż d z is ia j s y m b o le m — s y m b o le m w s p ó ln e j w a lk i p rz e c iw k o w s p ó ln e m u w ro g o w i i p o n a d g ło w a m i ty c h , k t ó r z y z te j w a lk i c h c ie lib y u c z y n ić na rzęd zie s w y c h c ie m n y c h z a m ia ró w .

S w y m b o h a te rs tw e m , sam o zap arcie m i c ie rp ie n ie m , lu d n o ś ć W a rs z a w y z d o b y ła sobie chw ałę n ie ś m ie rte ln ą . S w o im p r z y ­ k ła d e m p rz y s p ie s z a o n a p ro c e s je d n o cze ­ n ia re s z ty K r a ju i w s k a z u je w ła ś c iw ą drogę ty m , co się jeszcze w a h a ją , o tw ie ra ją c im oczy na przepaść z d ra d y narodow ej w ja k ą n ie u c h ro n n ie d o s ta n ą się c i, k t ó r z y n a czas n ie p o tra fią zerw ać ze z g ra ją s a n a c y jn y c h faszystów .

1 p a ź d z ie rn ik

P .S .— S anacyjne kie row n ictw o A . K . uw ień czlo swą zdradę nowym, haniebnym krokiem . I-g o p a ź d z ie rn ik a p łk . M o n te r —- d-ca A . K . d z ia ła ją c y podczas p o w sta n ia w W arszaw ie, w zastępstwie nieobecnego gen. B o ra — s k a p itu lo w a ł p rze d N ie m c a m i, oddając w ic h ręce bohaterskich powstańców i broń, z ta k im poświęceniem, dostarczoną p rze z sojusznicze lotnictw o. N a zdradę S osnkow skiego— B o r a — M o n te ra odpowie­

d z ia ły walczące w W arszaw ie o d z ia ły A r m ii Ludow ej, K o rp u s u Bezpieczeństwa oraz szeregi odziałów A r m ii K ra jo w e j odmową złożenia bro ni, w yb iera ją c zam iast haniebnej k a p itu la c ji próbę zbrojnego prze b icia się z b ro n ią w ręku n a p ra w y brzeg W is ły i po łą czenia się z I-s z ą A r m ią P olską względnie próbę przedostania się n a ty ły niem ie ckich w o js k w celu ko n ty n u o w a n ia dalszej w a lk i z n ie m ie c k im najeźdźcą.

A ge ncja P olpre su w L u b lin ie donosi, że ju ż 3-go p a ź d z ie rn ik a pierwsze o d d zia ły powstańców p o łą c z y ły się z w o js k a m i gen.

B e rlin g a n a P radze, aby w z ią ć u d z ia ł w walce o w yzw olenie W arszaw y, w zemście n a d ba rb a rz y ń s k im okupantem i r o d z i­

m y m i z d ra jc a m i i wreszcie na d odbudo­

w aniem zniszczonej stolicy P o ls k i.

Pozdrowienia od PPS. z kraju

Z je d n o cze n ie P o ls k ie o trz y m a ło od K o n g re s u P P S . ja k i się o d b y ł w L u b lin ie , n a s tę p u ją c ą depeszę :

„ D o w szystkich dem okratycznych o rg a n i­

z a c ji p o ls k ic h w W . B r y ta n ii.

P ie rw s z y K on gre s P P S . n a w yzw olonych terenach P o ls k i, odbył się 11 w rze śnia 1944 r.

W yzw olenie P a ń s tw a P olskiego z pod ja r z m a niem ieckiego najeźdźcy postępuje na przó d. N a odzyskanych terenach p r z y ­ s tą p iliś m y ju ż do odbudowy a p a ra tu a d ­ m in is tra c y jn e g o i ure gu low an ia w szystkich zasadniczych problem ów n a podstaw ie p ra w ­ d z iw e j i szczerej d e m okra cji zgodnie, z interesem szerokich m as robotników i chło­

pów.

E m ig ra c y jn e organizacje niezaw odnie zrozu m ieją i u z n a ją nasze w y s iłk i celem prze prow adzenia szerokiego p ro g ra m u społe­

cznego p o ls k ie j de m okra cji.

Z a p ra sza m y W as do p o w ro tu do k r a ju . P o w ita m y serdecznie każdego uczciwego demokratę, a k r a j u d z ie li W am w szelkich m ożliw ości p ra c y d la dobra naszego P a ń ­ stw a“ .

B . D ro b n e r, P rz e w o d n ic z ą c y R .N . PP S . E . O s ó b k a -M o ra w s k i, P rz e w .

C .K .W . P P S . S t. M a tu s z e w s k i, S e k r. C .K .W . P P S .

Z działalności Polaków na Bliskim Wschodzie

W P a le s ty n ie w y c h o d z i „ B iu le t y n W o l­

ne j P o ls k i“ . P is m o je s t p ię k n ie re d a g o ­ w ane i z a w ie ra cie kaw e w ia d o m o ści.

B iu le ty n — do no si, że n a żądanie w ła d z p o ls k ic h , w P a le s ty n ie zakazano k o lp o rta ż u W o ln e j P o ls k i i “ N o w y c h W id n o k rę g ó w w y d a w a n y c h w M o s k w ie .

B iu le ty n p o d a je , że ogłoszona nie d a w n o a m n e s tja n a p o d s ta w ie , k tó r e j w ie lk a lic z b a s k a z a n y c h ż o łn ie rz y p o ls k ic h zo s ta ła u w o ln io n a o d k a r y , nie z o s ta ła zastosow ana do o fic e ró w i ż o łn ie rz y p o ls k ic h , s k a z a n y c h przez p o ls k ie s ą d y w o js k o w e w J e ro z o lim ie n a d łu g o le tn ie w ięzie nie za w y s ła n ie depeszy z w y ra z a m i s y m p a tii do Gen. B e rlin g a .

(4)

Str. 4 POLSKA DEMOKRATYCZNA Październik, 1944

M. Kochańczyk

PO ODRĘ, I NISĘ

Z iem ie n a zachód po N isę i O drę oraz n a p ó łn o c p o m orze B a łty c k ie , to p ra s ta re ziem ie p o ls k ie , w y d a rte n a m z b ro jn ą przem ocą przez zaborcze ple m ie g e rm a ń ­ skie. Z ie m ie te p rz e p o jo n e k r w ią na szych p rz o d k ó w p rz e d s ta w ia ją s m u tn ą h is to rję d łu g ic h i k rw a w y c h w o je n o b ro n n y c h prze d zalew em zach ła nne go p ru s a c tw a , prącego b e zustan nie n a s ło w ia ń s k i w schód d la z re a liz o w a n ia s w o ic h o d w ie c z n y c h p la n ó w p o d b o ju .

N ie trz e b a b y ć wieszczem , b y z tc h n ie ń 1 p o w ie w ó w ja k ie p ły n ą do d z is ia j ze z g e rm a n iz o w a n y c h n a z w rz e k i m ia s t, z a k ła d a n y c h p rz e d w ie k a m i przez na szych d z ia d ó w , o d tw o rz y ć sobie te n tra g ic z n y ła ń c u c h n ie p rz e rw a n y c h w a lk ja k ie ziem ie te p rz e c h o d z iły . C zy za M ie c z y s ła w a I , c z y za B olesław ó w , zawsze n a zie m ia ch t y c h ro z g ry w a ły się k rw a w e a k t y r o z ­ p a c z liw e j o b ro n y p rz e d g e rm a n a m i, z m ie ­ rz a ją c y m i d o w y p a rc ia nas o d brzegów B a łty k u i do o p a n o w a n ia u jś c ia W is ły , aże by w te n sposób p o z b a w ić Polskę k o rz y s ta n ia ze s z la k ó w m o rs k ic h , a w na s tę p s tw ie uza le żnić ją od siebie.

N ie zawsze je d n a k k ró lo w ie p o ls c y ro z u m ie li p ra w d z iw e znaczenie t y c h ziem d la P o ls k i i n ie s ta r a li się u tr z y m a ć ' w p o g o to w iu o d p o w ie d n ic h s ił, k tó r e b y w sojuszu z t ą lt sam o z a g ro ż o n y m i n a ro d a m i, s ta n o w iły sk u te c z n ą obron ę p rz e c iw k o te u to ń s k im ra b u s io m .

Słabo z a lu d n io n e i obce — przez b ra tn ie zam ieszkałe n a ro d y — te re n y n a w schodzie, w y d a w a ły się ła tw ą re k o m p e n s a tą d la p o ls k ie j s z la c h ty . P o d s tę p n y k rz y ż a k , w y k o rz y s tu ją c tę d o go dn ą d la siebie s y tu a c ję , w y d z ie ra ł Polsce Z ie m ie Z a c h o d ­ n ie pię d ź p o p ię d z i, s ta ra ją c się zatrzeć w s z e lk i ś la d p o ls k o ś c i n a p o d b ity c h teren ach .

P o m im o n a w e t te j s y s te m a ty c z n e j i b r u ta ln e j g e rm a n iz a c ji stosow anej przez N ie m c y do każdego p rz e ja w u po ls k o ś c i na z ra b o w a n y c h z ie m ia ch , n ie p o t r a f ili on i do ko n a ć zbro dn iczeg o dzieła , z a ta rc ia ś la d ó w p o S ło w ia n a c h p o ła b s k ic h . D o d n ia dzisiejszego n a d O d rą i Ł a b ą p rz e c h o w a ły się n a z w y m ia s t, k tó r y c h pochodzenie w s k a z u je , że p ie rw s z y m i z a ło ż y c ie la m i ty c h m ia s t b y ły p le m io n a p o ls k ie . P a m ię ­ ta m y , że p rz e d w o jn ą m im o s po tęgo­

w a n y c h o d n o w a p rz e ś la d o w a ń n a ro d o ­ w o ś c io w y c h w h itle ro w s k ic h N iem czech, s e tk i ty s ię c y P o la k ó w o tw a rc ie d e m o n ­ s tro w a ło sw o je p o ls k ie po cho dze nie i n ie ro z e rw a ln ą w ięź z P olską.

P o p rz e d n ia w o jn a ś w ia to w a p rz y n io s ła u p ra g n io n ą niep odleg łość d la w ie lu n a ro ­ dó w . N a g ru z a c h trz e c h m o c a rs tw ce sa rskich n a ro d z iło się p a ń s tw o p o lskie , lecz Ś lą sk O p o ls k i i P o m o rze p o z o s ta ły n a d a l po za g ra n ic a m i P o ls k i; przeszło 2 m ilio n y P o la k ó w zosta ło p o n ie m ie c k ie j s tro n ie k rw a w ią c e j g ra n ic y .

T a k i s ta n rz e c z y o s z tu c z n y m u k ła d z ie g ra n ic z n y m , n ig d y n ie m ó g ł s p rz y ja ć e ko n o m ic z n e m u ro z w o jo w i naszego k r a ju

a n i te ż nie d a w a ł g w a ra n c ji p o k o ju ja k ] w sensie w e w n ę trz n y m t a k i m ię d z y n a ­ ro d o w y m . O becna w o jn a jeszcze raz w y k a z a ła , że w p r a k ty c z n y m ż y c iu je d ­ n o s tk i c z y n a ro d u , n ie t y lk o je s t w ażnem ile p o s ia d a m y , ale co p o s ia d a m y i ja k a je s t trw a ło ś ć teg o p o s ia d a n ia . O tó ż to p o ró w n a n ie m o ż n a b y z . po w o d ze n ie m z a c y to w a ć n a s z y m s a n a c y jn y m rzą d o m , k tó re n ie p o t r a f iły i n ie c h c ia ły p ó jść na p o ro z u m ie n ie z R o s ją i C zechosłow acją, ja k o n a s z y m i n a tu r a ln y m i s p rz y m ie rz e ń ­ c a m i, p rz e c iw k o w s p ó ln e m u w ro g o w i, ja k im b y ły zawsze N ie m c y . B r a k p o ro z u ­ m ie n ia ze Z w ią z k ie m S o w ie c k im i s y s te m a ­ ty c z n e izo lo w a n ie P o ls k i od d e m o k ra c ji za­

c h o d n ic h , coraz t o w y ra ź n ie js z y k u rs sana­

c y jn y c h rz ą d ó w n a h itle ro w s k ie N ie m c y i ic h fa s z y s to w s k ic h s p rz y m ie rz e ń c ó w , s p ra ­ w ił, że nasza niepodległość n ie b y ła a n i szczęśliwa a n i te ż d łu g a . N ie z d ą ż y liś m y się jeszcze w y le c z y ć z r a n za d a n y c h na m w ta m te j w o jn ie ś w ia to w e j, a te m b a rd z ie j zapom nieć b lis k o p ó łto r a w ie k o w ą niew olę, g d y P o ls k a s ta ła się p o n o w n ie o fia rą b a rb a rz y ń s k ie g o n a p a d u ze s tr o n y tego samego odw iecznego w ro g a z zachodu.

J a k ie b y ły p r z y c z y n y , że t a k ła tw o z a p o m n ie liś m y o sw o ich p ra w a c h do n a szych zie m n a zachodzie? Z p is m P iłs u d s k ie g o w y n ik a ja s n o , że n a w e t p o w s ta n ia ślą skie nie m ia ły w ię k s z y c h bo d źcó w do tego n a rod ow e go z r y w u ze s tro n y re s z ty k r a ju . P rz y łą c z e n ie Śląska sam P iłs u d s k i n a z y w a ł „ c u d e m “ . A ż e b y nie b y ć g o ło s ło w n y m w a r to p rz y p o m n ie ć co n a te n te m a t p is a ! J . P iłs u d s k i w sw ych

„P is m a c h Z b io ro w y c h “ .

„Ten dziwny szmat ziemi zowie się Śląskiem i żył tak długo i tak ogromną pełnią życia odrębnego, często zapomniany przez resztę Polski. Wobec tego zespolenie naszego życia jest największym cudem pośród wszystkich, które przeżywaliśmy w ostatnich latach, największym tryum fem spośród naszych tryum fów “ .

J a k w id z im y z powyższego, P iłs u d s k i p rz y z n a je , że o d z y s k a n ie Ś ląska na le ży uw ażać za „ n a jw ię k s z y c u d “ do k tó re g o w ładze p o ls k ie w cale się nie p r z y c z y n iły . O te m zaś, że P iłs u d s k i osobiście m a ło w a g i p rz y w ią z y w a ł d o o d z y s k a n ia ty c h z ie m d la P o ls k i, d a je w y ra z L e o n W a s ile w ­ s k i w swej książce p .t. „ P iłs u d s k i ja k im go z n a łe m “ .

„Kom endant w dłuższej rozmowie ze mną udzielił m i instrukcji, podkreślając przytem, że mnie jako zupełnie swojemu człowiekowi mówi to czego nie mówił innym członkom Delegacji...

(Polskiego Kom. Nar. w Paryżu). Wypowiedział pogląd, że wszystko to co Polska w sensie granic otrzyma na zachodzie, będzie podarunkiem koalicji, im tam nic własnym silom nie zawdzięczamy.

Natomiast zdobycze na wschodzio będziemy za­

wdzięczali wyłącznie sobie, naszym własnym siłom“ .

N a s u w a się p y ta n ie , co b y ło pow o dem , że t a k m a ło w y s iłk u p o ś w ię c a li nasi s a n a c y jn i w o d z o w ie o d z y s k a n iu p r a w o w i­

ty c h z ie m za c h o d n ic h , a n a to m ia s t t a k le k k o m y ś ln ie z a p ę d z a li się w s w y c h za­

m ia ra c h n a w schód, n a U k r a in ę i B ia ło ru ś ?

O dp ow iedź je s t k r ó tk a . A p e ty t o b s z a rn i­

k ó w n a cud zą ziem ię i c h o ro b liw a n ie n a ­ w iś ć d o R o s ji S ow ie ckiej. D z iś k lę s k a h itle ro w s k ic h N ie m ie c d a je n a m ja k g d y b y p o ra z o s ta tn i w h is to r ji, m ożliw o ść o d z y s k a n ia ty c h z ie m d la P o ls k i, a P o la k o m z a m ie s z k a ły m o d w ie k ó w na ty c h z ie m ia c h , p ra w o w szechstronnego r o z w o ju we w łasne m p a ń s tw ie . W y m a g a t o je d n a k w ie lk ie g o w y s iłk u , oraz szczerej p r z y ja ź n i i p o p a rc ia ze s tr o n y S o w ie tó w i C zechosłow acji. N a w ią z a n ia ta k ie g o p o ro ­ z u m ie n ia n ie chce re a k c ja p o ls k a , choć ż y c z y go sobie c a ły n a ró d p o ls k i.

A ż e b y n ie dopuścić do b łę d ó w ja k ie p o p e łn io n o p r z y zako ń cze n iu p o p rz e d n ie j w o jn y i u s trz e d z n a ró d p o ls k i p rze d no w ą trz e c ią k a ta s tro fą w o jn y n a p rzyszłość P o ls k a m u s i o d zyska ć nasze zie m ie n a zachodzie i p ó łn o c y . W te n sposób sz e ro k i do stęp P o ls k i do B a łty k u , g ra n ic a n a d O d rą i N is ą zosta nie nareszcie z re a liz o w a n y . J e d y n ie w te n sposób p o z b a w i się N ie m c y m o ż liw o ś c i p o d p a ­ le n ia ś w ia ta n o w ą pożogą w o jn y , a P olska zabezpieczona p rze d n ie m ie c k im im p e r ia ­ liz m e m , s k u p i w s w y c h g ra n ic a c h w s z y s t­

k ic h P o la k ó w i u z y s k a tr w a łe m o ż liw o ś c i sz y b k ie g o k u ltu ra ln e g o i gospodarczego ro z w o ju .

G otow ość p o p a rc ia n a szych słu sznych żąd ań prze z o fic ja ln e c z y n n ik i W . B r y ­ ta n ii, Z w ią z k u R a d z ie c k ie g o i A m e r y k i w s p ra w ie prze sun ięcia n a szych g ra n ic na zach ód i p ó łn o c nie oznacza, że nie n a p o ­ t y k a m y n a po w ażne p rz e s z k o d y . P rze- d e w s z y s tk ie m w ró g m u s i b y ć p o k o n a n y . T o te ż w t y m k ie r u n k u p o w in n iś m y s k u p ić w s z y s tk ie nasze w y s iłk i, g d yż p o k o n a n ie h itle ro w s k ic h N ie m ie c je s t p o d s ta w o w y m w a ru n k ie m d la osiągnięcia na szych celów n a zachodzie.

N ie s te ty , p o lit y k a rz ą d u lo n d y ń s k ie g o je s t te ż b a rd z o w ie lk ą prze szkod ą w z re a liz o w a n iu na szych p o s tu la tó w n a ro ­ d o w y c h . D la p r z y k ła d u w y s ta rc z y n a d ­ m ie n ić , że m in . Seyda n a A k a d e m ii z o k a z ji ro c z n ic y p o w s ta n ia w ie lk o p o ls k ie g o p o w ie d z ia ł, że po m oc S o w ie tó w w u - z y s k a n iu naszych z ie m n a zachodzie to niebezpieczeństw o. T a s z k o d liw a i z g ru n tu fa łs z y w a p o lit y k a iz o lu ją c a P olskę od je j n a tu ra ln y c h s p rz y m ie rz e ń c ó w n a w schodzie i zachodzie u ła tw ia w ro g o m P o ls k i m o b iliz a c ję c ie m n y c h s ił s ta ra ją ­ c y c h się u ra to w a ć N ie m c y od ko n se ­ k w e n c ji, n a ja k ie z a s łu ż y li p rze z w y w o ła ­ nie w o jn y wczasie, k tó r e j zginę ło m iljo n y P o la k ó w i t y lk o z b io ro w a o fia ra w s z y s t­

k ic h n a ro d ó w m iłu ją c y c h w olność, s p ra ­ w iła , że h itle ro w s k i im p e r ja liz m zostanie bezw zględnie z ła m a n y .

N ie ro z u m ią tego s a n a c y jn i pisarze w ro d z a ju p p . G ra b o w s k ic h , k t ó r z y s ta ra ją się p rze ko n a ć angielską o p in ię p u b lic z n ą , że' Polsce n ic się o d N ie m ie c n ie na le ży.

N ie trz e b a je d n a k z a p o m in a ć , że ja k w W . B r y t a n ii t a k w A m e ry c e są s iły , k tó re c h ę tn ie s k o rz y s ta ją z p o m o c y p p . G ra-

(5)

Październik, 1944 POLSKA DEMOKRATYCZNA b o w s k ic h , k tó r e p o d p r z y k r y w k ą lib e r a l­

n y c h frazesów ro z p o c z y n a ją k a m p a n ię p rz e c iw k o p rz y łą c z e n iu t y c h zie m do P o l­

s k i. N ieszczerzy p rz y ja c ie le P o ls k i c z y n ią to , c z y c h c ą c z y też n ie, w in te re sie N iem ie c, a jeszcze in n i w y k o r z y s tu ją to zagadnienie d la p o ró ż n ie n ia je d n o ś c i S p rz y m ie rz o n y c h , bez k tó r e j u trz y m a n ie trw a łe g o p o k o ju , je s t p o p ro s tu nie d o p o m y ś le n ia .

D la te g o p o zb a w ie n ie N ie m ie c baz w y ­ p a d o w y c h i p rz e m y s łu w o jennego n a p rzyszłość le ż y w in te resie n ie ty lk o P o ls k i, ale i całej E u ro p y , a n a w e t lu d z k o ś c i w ogóle. O te rn w in n iś m y d o brze pa m ię ta ć ,

te m b a rd z ie j, że c h o d z i t u o ziem ie rd z e n n ie p o ls k ie , bez k tó r y c h k r a j nasz n ig d y n ie może n a le życie się ro z w ija ć .

N a p ra w io n a zosta nie w te n sposób ta w ie k o w a k rz y w d a ja k ą n a m n is z c z y c ie ls k i im p e rja liz m n ie m ie c k i z d o ła ł w y rz ą d z ić . U jś c ie W is ły będzie w rę k a c h P o ls k i. T o szerokie o k n o n a ś w ia t z a m o rs k i, z a ­ p e w n i n a m niezależność gospodarczą i h a n d lo w ą , a p rz e m y s ł ś lą s k i u m o ż liw i n a m s z y b k ą o d bu do w ę k r a ju . N ie m ie c k a baza w y p a d o w a w P ru sa ch W s c h o d n ic h , G d a ń sku i n a ' P o m o rz u zosta nie o czysz­

czona o d lu d n o ś c i n ie m ie c k ie j, co za p e w n i

n a m ja k i całej S ło w ia ńszczyźn ie tr w a łe be zpieczeństw o.

W t y m to k ie r u n k u p o w in n a p o to c z y ć się d z ia ła ln o ś ć na szych p la c ó w e k p r o ­ p a g a n d o w y c h oraz o rg a n iz a c ji społecz­

n y c h w W . B r y t a n ii, ja k Z w . Z ie m Z a c h o d n ic h , Z w . W ie lk o p o la n i Z w . Ś lą ­ zakó w . P rz y łą c z e n ie zie m p o d N isę i O drę do m a c ie rz y , s z y b k i ro z w ó j in - d u s tra liz a c ji naszego k r a ju , m og ą b y ć osiągnięte je d y n ie d z ię k i w a lce z je d n o ­ czonego n a ro d u po lskie g o i p r z y p o p a rc iu n a szych s p ra w ie d liw y c h p o s tu la tó w ze s tr o n y S o ju s z n ik ó w P o ls k i.

Włodzimierz Rzymowski

(sędzia, okręg, w Warszawie)

DWIE KONSTYTUCJE

K o n s ty tu c ją n a z y w a m y p ra w o zasad­

nicze, o kre śla ją ce u s tró j p a ń s tw a , jego o rg a n y , ic h k o m p e te n c je i w reszcie p o d ­ sta w o w e p ra w a o b y w a te la . U s ta n o w io n e w k o n s ty tu c ji p ra w a są nie n a ru sza ln e : w s z y s tk ie in n e p rz e p is y p ra w n e w in n y m ie ć k o n s ty tu c ję za po d s ta w ę i źród ło , a w ż a d n y m razie nie m og ą stan ąć z n ią w sprzeczności. R ó w n ie ż rz e c z y w is te życie p a ń s tw a i społeczeństw a p o w in n o to c z y ć się w u s ta n o w io n y c h przez k o n ­ s ty tu c ję ra m a c h . P on ie w aż s to s u n k i rea ln e u le g a ją z b ie g ie m czasu i w m ia rę p o s tę p u p rz e m ia n o m , z a ty m i k o n s ty ­ tu c ję p o w in n o się o d p o w ie d n io zm ie nia ć, in a c z e j— z a m ia s t b y ć c z y n n ik ie m d o d a t­

n im s ta ła b y się h a m u lc e m i zaw adą.

T a k n p . p o stę p o w a n a owe czasy k o n ­ s t y tu c ja 3 -go m a ja 1791 r o k u b y ła b y w p ro s t n ie do p o m y ś le n ie w czasach d z is ie js z y c h . Z tego w z g lę d u ka ż d a k o n s ty tu c ja p o w in n a p rz e w id y w a ć sposób je j z m ia n y .

P ow yższa og ólna d e fin ic ja d a je po ję cie o d o n io s ło ś c i k o n s t y tu c ji d la ż y c ia danego k r a ju . K o n s ty tu c ja o k re ś la u s tr ó j, u s ta la u d z ia ł o b y w a te li w rz ą d a c h , o k re ś la ic h w a r u n k i gospodarcze i k u ltu r a ln e , p rz e ­ w id y w a ć m oże p rz y w ile je d la je d n y c h , og ra n ic z e n ia d la d ru g ic h . 0 te j n ie ­ z m ie rn e j w a żności u s ta w k o n s ty tu c y jn y c h n a le ż y p a m ię ta ć szczególnie w o b e c n y m m om e ncie , g d y ż w ła ś n ie te ra z w y n ik n ą ł sp ó r, k tó r a z d w u c h , u c h w a lo n y c h w czasie 21 la t n ie p o d le g ło ś c i, k o n s ty tu c ji, m a b y ć p o d s ta w ą T y m czasow eg o R z ą d u w w y z w o lo n e j Polsce : c z y k o n s ty tu c ja z 17.3.1921 r o k u c z y te ż z 23.4.1933 ro k u . K o m ite t W y z w o le n ia N a ro d o w e g o p r z y ją ł za po d s ta w ę p ie rw s z ą z n ic h , rz ą d e m i­

g r a c y jn y o b s ta je p r z y k o n s t y tu c ji z r o k u 1935. M u s i is tn ie ć zasadnicza i d o n io s ła m ię d z y t y m i k o n s ty tu c ja m i ró ż n ic a , s k o ro p . M ik o ła jc z y k w ła ś n ie p ro b le m k o n s t y tu c ji p o d a ! ja k o je d e n z g łó w n y c h p o w o d ó w n ie p o w o d z e n ia p ro w a ­ d z o n y c h o s ta tn io ro k o w a ń .

P ie rw s z y m p y ta n ie m , k tó r e m u s im y sobie zadać p r z y ocenie ja k ie jś k o n s ty ­ t u c ji, je s t, w ja k im s to p n iu u m o ż liw ia o n a n a ro d o w i w p ły w n a lo s y p a ń s tw a , w ja k im s to p n iu p o z w a la m u decydow ać o

s k ła d z ie w ła d z p a ń s tw o w y c h i ic h d z ia ła l­

no ś c i i w reszcie, c z y d a je m u m ożność z m ia n y w ła d z , d z ia ła ją c y c h w b re w i n ­ tereso m i w o li n a ro d u .

K o n s ty tu c ja z r o k u 1921 u m o ż liw ia n a ro d o w i d e cyd o w a n ie o losach p a ń s tw a i t o k u rz ą d ó w . W e d łu g te j k o n s ty tu c ji, S e jm i S en at, chociaż w zasadzie n a le ż y d o n ic h je d y n ie w ła d z a u s ta w o d a w c z a , m og ą w p ły n ą ć s k u te c z n ie n a rz ą d i jego dz ia łn o ś ć , g d y ż k o n s ty tu c ja t a n ie d a je w ła d z y w y k o n a w c z e j w ż a d n y m ra z ie p ra w a w y d a w a n ia u s ta w ; p o n ie w a ż zaś bez n ic h n ie może p e łn ić s w y c h f u n k c ji, a o u c h w a le n ie m u s i z w ró c ić się do S ejm u, w ięc zależność i zaw isłość rz ą d u od Iz b U s ta w o d a w c z y c h je s t przez k o n s ty tu c ję z 21 r o k u ja s n o i n ie d w u z n a c z n ie u s ta n o ­ w io n a . P on ie w aż z k o le i I z b y U s ta w o ­ dawcze po cho dzą z w y b o ró w d e m o k ra ­ ty c z n y c h ( K o n s ty t. z 21r. u s ta n a w ia w y b o ­ r y do o b u Izb -p o w sze ch n e , ta jn e ró w n e , bezpośrednie i s tosu nkow e, a lis t y k a n d y ­ d a tó w p o z w a la zgłaszać k a ż d e j p a r t ji) , o d z w ie rc ia d la ją c y c h o p in ię i w o lę n a ro d u , z a te m za p o ś re d n ic tw e m w y b ra n e g o przez siebie S e jm u i S en atu m oże n a ró d na p o d s ta w ie k o n s t y tu c ji 21 r . s p ra w o w a ć k o n tro lę n a d rz ą d a m i p a ń s tw a .

Ł a tw o się d o m yśle ć, iż t a k d e m o k ra ­ ty c z n a k o n s ty tu c ja n ie m o g ła się po do ba ć re g im e ’o w i s a n a c y jn e m u , d o s z łe m u do w ła d z y w d ro d z e z a m a c h u s ta n u w 1926 ro k u . R e g im e te n m ia ł ja s n o w y tk n ię te cele : w p o lity c e z a g ra n ic z n e j p rz y ja ź ń i w s p ó łp ra c a z p a ń s tw a m i fa s z y s to w s k im i i r e a k c y jn y m i, w rogość i a g resyw ne p la n y w s to s u n k u do „ z g n iły c h d e m o k ra c y j“ i do R o s ji S ow ie ckiej ; w p o lity c e w e w n ę trz ­ nej : p o p ie ra n ie r e a k c ji i c ie m n o ty , u c is k n a ro d o w o ś c io w y i r e lig ijn y , p a łk a p o lic y jn a i w ięzie nie d la k u lt u r y , p o s tę p u i w o ln o ś c i, w reszczie — sw o bo dne i n ie ­ s kręp ow ane d y s p o n o w a n ie p ie n ię d z m i i m a ją tk ie m p u b lic z n y m . W s z y s tk o to ra z e m o tr z y m a ło nazw ę „ra d o s n e j t w ó r ­ czości“ . R z ą d y s a n a c y jn e n ie b a rd z o je d n a k b y ły pew ne, c z y n a ró d po dziela ć będzie tę ic h „ ra d o ś ć “ i d la te g o z m ie jsca ro z p o c z ę ły w a lk ę z d e m o k ra ty c z n ą k o n ­ s t y tu c ją z 1921 ro k u , ła m ią c i n a ru sza ją c je j p o s ta n o w ie n ia , c z y p o p ro s tu je ig n o r u ­

ją c . S ta le b e z p ra w ie m o g ło się je d n a k stać niebezpieczne, s tw o rz e n ie w ię c „ l e ­ g a ln ego“ d e c o ru m d la s w y c h s a m o w o ln y c h rz ą d ó w s ta ło się d la s a n a c ji n a k a z e m ko n ie c z n o ś c i. P on ie w aż w y b r a n y w 1930 r o k u S ejm , m im o n a jg o rs z y c h n a ­ d u ż y ć w y b o rc z y c h ( i c u d ó w n a d u rn ą ) n ie c h c ia ł u c h w a lić n o w e j k o n s t y tu c ji, c h w y c o n o się p o d s tę p u , p rz e p ro w a d z a ją c p o trz e b n ą us ta w ę w n a jw ię k s z y m p o ­ ś p ie ch u w czasie c h w ilo w e j nieobecności p o s łó w z o p o z y c ji — g ło s a m i s a m y c h t y lk o p o s łó w s a n a c y jn y c h . U s ta w a t a b y ła n ie w a ż n a , g d y ż p rz e p is k o n s ty tu c y jn y w y ra ź n ie i bezw zg lęd nie w y m a g a ł d la z m ia n y k o n s t y tu c ji obecności p r z e w i­

d z ia n e j ilo ś c i p o słó w . L ic z b a po słó w s a n a c y jn y c h , k t ó r y c h g ło s a m i p rz e ­ p ro w a d z o n o zm ia nę k o n s t y tu c ji, b y ła o w ie le m n ie js z a o d w y m a g a n e j, z m ia n a b y ła w ięc n ie le g a ln a , be zp ra w n a .

W te n sposób p o w s ta ła k o n s ty tu c ja z 23.4.1935 r ., k tó r e j s a m y m n a ro d z in o m to w a rz y s z y ł g w a łt i be zp ra w ie . J e ś li legalność, o k tó r e j t y le m ó w ią e m ig ra ­ c y jn e w ła d z e c y w iln e i w o js k o w e , z a s to ­ sować n a p ra w d ę i p o w a żnie , to w ła ś n ie z p u n k t u w id z e n ia p ra w a w ła d z o m t y m b r a k ja k ie jk o lw ie k p o d s ta w y , g d y ż k o n ­ s t y tu c ja z 1935 r., n a k tó r ą się p o w o łu ją , je s t p ra w n ie nie w ażna, w obec je j r i ­ ch w a le n ia p r z y b r a k u w ym a g a n e g o be z­

w z g lę d n ie „ q u o r u m “ s k o ro zaś z o s ta ła u c h w a lo n a n ie le g a ln ie , nie m o g ła u c h y lić m o c y o b o w ią z u ją c e j k o n s t y tu c ji 1921 r.

P rzech od ząc d o k o n s ty tu c ji 1935 r.

n a le ż y p o d k re ś lić p rz e d e w s z y s tk ie m , iż g łó w n y m je j z a d a n ie m b y ło , b y z d o b y ta w d ro dze za m a ch u w ła d z a p o z o s ta ła ju ż n a s ta łe w rę k a c h s a n a c ji. P on ie w aż p o z o s ta w ie n ie ja k ie jk o lw ie k s w o b o d y d a ­ ło b y n a ro d o w i m o żliw o ść u ja w n ie n ia swego w ro g ie g o s to s u n k u d o re g im e ’ ll z a te m k o n s ty tu c ja z 1935 r. s ta ra się w p ie r w ­ s z y m rzęd zie o w y k lu c z e n ie ta k ie j m o ż liw o ś c i. S y s te m y w y b o rc z e do Iz b z o s ta ły s k o n s tru o w a n e w sposób z a ­ p e w n ia ją c y s a n a c ji w iększość. W ie k w y b o rc z y do S e jm u p o d w yższa się z 21 do 24 la t o ra z zniesiono o b o w ią z u ją c ą p r z y k o n s ty tu c ji 1921 r. zasadę s to s u n k o w o ś c i

| (w y b o ry c z te ro -p rz y m io tn ik o w e ). J e ś li

Cytaty

Powiązane dokumenty

– Te inwestycje są o tyle trudne, że gdy dotknie się tego, co widać, czyli torowisk, trzeba dotknąć również tego, czego nie widać, czyli infrastruktury kanalizacyj- nej,

(Problemy do dyskusji stawia nauczyciel, to on kieruje dyskusją, pilnuje, aby zacho- wana była kultura dyskusji – uczniowie nie przerywają sobie, odnoszą się do merytorycznej

To dla nich niezwykle wyjątkowy czas i nawet w najbiedniejszych regionach Afrykańczycy starają się oszczędzać przez kilka miesięcy, by 25 i 26 grudnia poczuć

[r]

Dlaczego Łukasz wspomina tę rozmowę Zupełnie co innego da się zauważyć w przypadku Łukasza, o którym wiadomo, że wszystko szczegółowo prześledził i któremu chodziło

Podczas tego kursu pedagodzy mogli się nie tylko dowiedzieć czym jest wyobraźnia, ale również w jakim stopniu zdolności wyobrażeniowe pomagają w procesie

Autorka pracy na temat warunków uczenia się języka przez dzieci w przedszkolu, oraz tekstów piosenek wspomagających naukę języka angielskiego.. Organizatorem szkolenia

Absolwenci Branżowej Szkoły I Stopnia w celu uzyskania dyplomu technika będą mogli kontynuować naukę w dwuletniej Branżowej Szkole II Stopnia. Ponadto absolwent Branżowej Szkoły