• Nie Znaleziono Wyników

Historya o Grzegorzu, który przez 17. lat pokutował, przykuty do skały. Piękne i poruszająće opowiadanie dla ludu

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Historya o Grzegorzu, który przez 17. lat pokutował, przykuty do skały. Piękne i poruszająće opowiadanie dla ludu"

Copied!
86
0
0

Pełen tekst

(1)

2 1 3 2 9 1

X

(2)

______________

(3)
(4)
(5)

\ m ST O R Y A

0

ó r j

p rz e z 17. J a t p o k u to ­ w a ł, p r z y k p ty do s k a ły . Piękne I poruszające opowiadanie

k I h n z . . n . t i ś n i "

rzdłom aceon o z N iem ieckiego na

. p o lsk i ję z y k .

' ikład i druk Teofila N ow ack iego,

(6)

4 ^ * : / * *

s t a

Za pozwoleniem W ładzy Rządowej

(7)

ROZDZIAŁ Ł

©’ synu- Xi j ei a z Ä q u itan ii i je g o siostrze..

X T tT " A quitanii, która? w południo­

wo- zacho diniój liraneyi leży, panow ał znakom ity Xiąże. Ternu, u ro d z iła je ­ go m ałżonka bliźnięta, syna ii córecz­

kę, ale to- urodzenie przy p łaciła życiem.

K iedy dzieci m iały już po 10 lat, X iąże zachorow ał śm iertelnie- K iedy poczuł że już nie powstanie*

zaw ołał do? swojego łó ża ś m ie rte l­

nego? dzieci, jako też i najznako­

m itszych z swoich w assali, ażeby ich o statn i raz napomnieć. A le kiedy oboje dzieci nadzw yczajnie piękne?

(8)

przed nim stan ęły , uczuł ta k wiel­

k ą boleść, że od wielkiego płaczu i łkania, nie m ógł słowa wymówić T ak jak gdyby mu serce mówiło, że życie tego rodzeństw a, będzie n a p e ł­

nione sm utnem i przypadkam i.

Kiedy odzyskał mowę, poruczy!

on obydwie sieroty opiece swoich waśsalów i ci mu obiecali, że oni dzieci nie opuszczą, lecz zawsze się będą niem i opiekować. Do syna, który gorzko p ła k a ł, mówił ta k um ierający ojciec: Kochany synu!

dla czego płaczesz? Ty masz naj­

m niejszą przyczynę do sm ucenia się, gdyż tobie pozostaw iam cały mój kraj i koronę. Lecz daleko więcej kłopoczę się o tw oją sio strę;

to je s t mój największy k łopot że muszę iść do moich rodziców,

(9)

5

vprzöd niż ją wydałem za mąż. D la (ego rozkazuję tobie mój S ynu, do- łąd chcesz żeby na tobie spoczywa­

li io moje ojcowskie błogosław ieństw o, szanuj ją, i postępuj z nią zawsze . sak, ja k kochający brat. To was m o­

że zrobić pobożnem i, a m nie będzie w grobie spokojniej. Gdy to X iąże wymówił, skłonił głowę na poduszki - i skonał. P rzełożeni k ra ju wyprawili

mu bardzo w spaniały pogrzeb, i za jego duszę rozdali wiele bogactwa

między kościoły i klasztory.

Ale ponieważ m łody X iąże nie czy­

n ił tego co mu jego Ojciec um ierając n ak azał, lecz obcując z różnem i ry- - cerzam i i bywając n a tu rn iejach , ze­

p su ł się zupełnie m oralnie, i chociaż daw ał swojej siostrze wszystko co jćj się należało, i sp e łn ia ł natychm iast

(10)

-6

w szystkie jej życzenia, lecz t o czy­

n ił tylko dla tego żeby jej nie po­

kazać, że się już zepsuł do tego sto­

pnia. On nie chciał m ieć nie wyłą­

cznie tylko dla siebie, lecz co on m ia ł, m u siała tak że m ieć i siostra jego. J e d li przy jednym stole, isti łóżka sta ły w jednym p o k o ju ; oni b yli zupełnie nierozdzielni i kochali się nie opisaną, miłością. On p o stę­

pow ał z n ią jak z oddaną sobie w o- piekę, a ona była mu zu pełnie po­

słuszną ja k by ojcu.

Ale ponieważ szatan zawsze dybie n a zgubę człowieka, i czyni zawsze n a p rzek ó r Panu B ogu, więc i tu taj ta k ż e w trącił się, gdyż to je s t jego in te re se m , żąć tam gdzie widzi że wschodzi. B ogobojna zgoda rodzeń­

stw a b y ła m u cierniem w oku, i l a

(11)

tego też nie spoczął dotąd, dopóki m łodego le c z zepsutego, i n ie do­

świadczonego X ięcia nie sk u sił, a- źeby ten że pom yślał o czystości sw o je j s io s tr y ; i n ap ełn ił jego serce takim płom ieniem , że m łody X iążę n ie m ógł stawić oporze swojej chu­

c i, i nie uspokoił się d o tą d , dopóki swojej n ie doświadczonej sio stry , p o ­ mimo jej uporze do up ad k u nie przyprow adził. Tym sposobem więc m łody i i ą ż e zgotow ał sobie i swo- jś j niew innej sio strze p rz e z te n

ciężki b łą d , bardzo sm u tn y los.

(12)

ROZDZIAŁ I I

Jalc m łoda Xiężniczka urodziła dziecko, i włożyła je do beczki, aby jakim przy­

padkiem puścić je na morze, i ja k m łody Xiąże dla odpokutow ania za swej b łąd p o ­

ciągnął do kraju pogańskiego.

J a k tylko ten ciężki b łąd p o p eł­

niony zo stał uczuła iflężnićzka wiel­

ki sm utek, w ciąż p ła k a ła i n ik t nie m ógł jej uspokoić. T ak i młody Xiąże skoro poznał swój błąd, zaczął mocno żałow ać za swoje p rz e s tę ­ pstwo prosząc b łag ał Boga i swoję sio strę q przebaczenie.

J a k tylko X iężniczka poznała że ten błąd nie będzie dla niej bez sk u tk u , to pow iększył się jej . płacz o tyle że aż życzyła sobie śm ierci.

Ja k to b ra tu swem u pow iedziała,

(13)

to OG sie ta k zaw stydził, że od żalu i w stydu nie w iedział gdzie m a się podzieć, tak że sobie chciał życie odebrać. Kiedy sio stra zobaczyła że b ra t tak mocno za to żało w ał, sp o jrzała na niego i r z e k ła ; nie płacz kochany bracie, lecz postępuj sobie ja k mąż i obmyślaj śro d k i i drogi ja k dziecko będziem y ratow ać, k tó re ja mam urodzić, ażeby B oska opatrzność nas nie opuściła. Gdyż słyszeliśm y nieraz że na dziecko nie spadają; grzechy rodziców.

Tu m ilczał przez chwilę młody X iążę zatopiony w m yślach; nakoniec pow iedział: „Miej nadzieję kochana siostro znalazłem środek, jakim za­

gładzim y nasz wstyd. W naszym k ra ­ ju marny bardzo m ądrego człowieka, u, którego nasz Ojciec nieboszczyk

(14)

'bardzo -często rad y z a się g a ł, ten może tak że i nam radzić. -Ja wiem źe on je s t niem y i będzie milczeć, tem u możemy się zwierzyć, i czynić to co on nam p o rad zi, tem u masz h o n o r pow ierzym y.“

S iostra b y ła z tego zupełnie za­

dów olniorią. Zaraz p o sła ł X ią ż ę po tego rozum nego szlachcica, zam knął się z nim w osobnym pokoju i od­

k r y ł mu wszystko co m iał n a sercu.

On i sio stra k lęknęli p rzed tym do­

św iadczonym Starcem i prosili go o ra d ę i pomoc w swoim u trapieniu.

S tarzec podniósł ich zm iłością i po­

cieszał, tak źe nakoniec on sam m u­

s ia ł gorzko zap łak ać. On nie m ógł jed n ak że dać im innej rady, ja k ty l­

ko żeby m łody X iąże pokutując za g rzech , p o jechał do ziem i świętej, a

(15)

sw oję sio strę jako zastępczynią ogło­

sił, w razie je d n a k gdyby nie po­

w rócił wcale żeby jej oddał cały kraj n a własność. Tam walcząc z poganam i m ógł on Boskie odpu­

szczenie uprosić, sio stra zaś je g o m usi pokutow ać za grzech., m odlić się i czynić jałmiużny. Osa -zaś jako najstarszy z wassalów weźmie ją de swego dom u, żeby św iatu się nie po­

k azu jąc, m ogła wspoboju oczekiwać n aro d zen ia się dziecka. — B ada ta podobała się obojgu i oni jej się poddali w zupełności. Młody Z ią ż e oddał zarząd xieztwa swojćj siostrze, a sam zaczął się przygotowywać do podróży. B ardzo sm utne było roz­

łączenie rodzeństw a. Gdyby się by­

li Boga nie b a l i , woleliby byli wstyd przed św iatem znieść, niż sm utne rozłączenie.

(16)

12

Kiedy ten sm utny odjazd m inął, Wziął szlachcic ten, Niyżniczkę do swojego domu, wyświadczając jej mi­

łość i dobrodziejstw a. Żona jego b y ła bardzo pobożna, i oddana Panu Bogu, tak że tru d n o było znaleść lepszej w okolicy. O n ajo p iek o w ała się Xiężniczki|, z wielką m iłością k ie­

dy przyszła godzina jej porodu.

X iężniezka porodziła bardzo szczę­

śliwie, pięknego zdrowego syna, i • n ik t nie był obecnym jej rozw iąza­

niu, tylko żona starego szlachcica.

Kiedy go zaw ołali i on zobaczył dziecko dobrze zbudowane i m atkę zdrową; ucieszył się bardzo.

W szyscy się naradzali jakim by sposobem to urodzenie i dziecko ukryć. Lecz kiedy długo nie mogli znaleść żadnego środka, to oddali

(17)

13

się Panu Bogn, ażeby ich n atch n ął jakim środkiem wyjścia z tej om yłki.

K iedy tak długo nad tein prosząc, m yśleli, n atch n ął ich Pan Bóg aże­

by d z iw k o na m orze puścili oddając go na wolę Boską.

Kiedy im to przyszło n a myśl

■przygotowali natychm iast beczkę nie­

przem akalną, ażeby uczynić podług m yśli swoich. Potem płaz położyli dziecko do beczki, i żeby jej w iatr nie przew racał włożyli do niej 20.

m ark złota. Potem włożyli tam że tabliczkę z kości słoniowej ozdobio­

ną złotem i drogiem i kam ieniam i, na k tó rej X iężniczka napisała.

Dziecko to je s t wysoko rodzone.

M atką jego jest. jego ciotka, a ojcem, wuj. I żeby niepraw ość jego u ro ­ dzenia w tajem nicy zachować, odda-

(18)

I Ł

n e je s t na m orze. Ten k to go znaj­

dzie; jiest od B oga proszony, ażeby go ochrzcił i pieniądze znajdujące się pray nim jako znaleźne wziął dla siebie. T abliczkę zaś może- za­

chować dla dziecka tego,, ażeby k ie ­ dy urośnie, i nauczy się czytać o swoim uro d zen iu dow iedziało się, Ł nie było bardzo pyszne. Bydź. m o­

że że dziecko to podniesie sw oje m yśli k u B ogu ażeby pokutow ać za błąd o jca; niech też tak że p a ­ m ięta w swojej; m odlitw ie n a m a tk ę k tó ra go zrodziła.

K iedy to było napisane, położyli tę tab liczk ę koło dziecka, i zamknęli- beczkę tak mocno, ażeby dzieciątko ta k od wiatru, i niepogody, jak o też:

i od bałwanów m orza, żadnój, szko­

dy nie poniosło. Stary szlachcie za-

(19)

15

n io s i tę beczuSię do wody,, i przee- Wegnawszy ją krzyżem św iętym o d - d a ł je w im ię Boże na wolę bałwanów..

ROZDZIAŁ IH .

Jak p rzy szła wiadomość o śmierci" m ło­

dego* Xiąż'ęcia, i jak ' Xięźniczksi za w ład­

czynią krajni uznaną została..

[ P o d czas tego- nieszcgśliw a m atk a, s ie d z ia ła w domu, w sm u tk u wielkim . N a nią napadł tro ja k i sm utek, k tó ry b y ł dostatecznym do ro zerw an ia je kobiecego serca. J ą to ta k ż e sm u ­ ciło, że o na będąc chorą na ciele, m usiała p rzed św iatem uchodzić za zdrow ą. O panow ała j ą tęsk n o ta za.

(20)

16

jej dzieckiem , i obaw iała się wieści żeby nie poniosła jakiej szkody na tern okropnym żywiole. Ale do tych trz e c h boleści p rzy szła teraz i

•zw arta. Po kilku dniach przyszedł do X iężniczki sm utny p o se ł, że jej b ra t um arł. Pan Bóg nie dozwolił m u wsiąść na okręt, lecz w porcie w którym chciał wniejść n a o k ręt u m arł z boleści że się ze swoją, sio strą rozłączył.

Kiedy X iężna dowiedziała, się o tem , długo nie daw ała znaku życia, dopóki ją nie ocucili dw orzanie któ­

rzy przy niej stali. Żal jej był ta k wielki że n ikt nie m ógł jej uspokoić.

Lecz obowiązek oddania um arłem u o sta tn ią cześć,- dodał jej siły. N a­

ty ch m iast pojechała do p o rtu gdzie on u m arł i pogrzebała go z wielką

(21)

17

jćztlą. P rzez śm ierć 'brata sta ła się ona jed y n ą Panią kraju, a ponieważ była m łodą i p ięk n ą więc jej n a kawalerach nie zbywało.

Natychm iast przyszło /d a le k a i zbliska wielu xiążąt i panów, chcąc ją zaślubić, ale ona im pow iedziała:

że chce zostać wolną n a całe życie.

Od tego czasu oddała się zupełnie Panu Bogu, i dla niego zaniechała wszystkich ziem skich uciech, u m a r­

twiała:,swoje -ciało dzień i noc, ażeby duszę 'naprow adzić na d obrą drogę.

Przez czuwania, m odlitwy, p osty i jałm użny, b łag ała ona f a n a B oga 0 odpuszczenie jś j tego grzechu.

Także pokutnicze i bogatiojne ży­

cie przyprow adziło ją do dojrzałych jat. D ow iedział się o niej xiąże lu rg u n ck i, k tó ry b y ł jej najbliższem

1 ' 2

(22)

18

sąsiadem , i p o sła ł do niój poselstwo,.

Ale i ten znakom ity X iąże otrzym ał tak ąż sarnę odpowiedź, ja k i inni kawalerowie. T aką odpow iedź'w ziął Xiąże za obrazę, i w ypow iedział jej wojnę. Zgrom adził wielkie wojsko, w kroczył do k raju księżnej, po p alił wioski, zdobył m iasta i zam ki i zni­

szczył ostatnich tak , że im tylko główne m iasto zostało, i byłoby się m usiało poddać, żeby Pan Bóg nie b y ł zesłał oczekiwanej pomocy

(23)

ROZDZIAŁ IT,

Ja k dziecko w beczce zostało przez ry -:

baka złowione i rybaczce na wychowanie oddane.

E E L ie d y to się, w A quitanii działo, s ta ł się, z dzieckiem zarokniętem w beczce i. rzuconem na m orze cudow.- ny p r z y p a d e k d o b r y Bóg w ziął go w swoję opiekę, i ja k niegdyś p ro ­ ro k a Jo n asza w żołądku w ieloryba, ta k też i jego w beczce przez trzy dni i trzy nocy utrzym ow ała o p a ­ trzn o ść Boska.

Ju ż długo beczka z dzieckiem by­

ła ig raszk ą w iatru i bałw anów na ogrom nym m orzu, nakoniec prąd zan ió sł je do brzegu, na którym Aggaty k laszto r leżał. O pat tego,

(24)

klasztoru często w skazyw ał rybako­

wi ażeby w szystkie ryby k tó re ułowi do niego przynosił. Oni uczynili podług jego ro zk azu ; lecz te raz po­

nieważ dla złej niepogody nic na m orzu nie złapali, chcieli już sm u­

tn i nazad pow rócić, O pat k tó ry ich sp o tk a ł, k azał im jeszcze raz za­

puścić sieci. K iedy to zrobili i sieci wyciągnęli zobaczyli że nie złapali żadnej ryby tylko m ałą beczułkę.

N a rozkaz O pata wyjęli

z sieci o- tw orzyli natychm iast. P a trz ą a tam M jr piękne dzieciątko w bogätym ub ra­

niu, i uśm iechające się rad o śn ie do O pata. Ten zobaczywszy dziecko bardzo przestraszy ł się i m ów ił:

„O mój Boże, co to je s t? k to to biedne dziecię do beczki w ło ży ł?“

P otem wyjął je własnem i rękam i

(25)

2!

i przycisnął do p ie rsi mówiąc: „ 0 moje biedne dziecko jakim sposo­

bem, przyszłoś do takiego stan u , że cię ja k drugiego M ojżesza n a m orze rzu cili.“

Tym czasem rybaki z beczki wyjęli tabliczkę ze słoniowej k o ś c i, i odda­

li j ą Opatowi bo sam i czytać nie um ieli. Kiedy O pat ten n ap is p rz e ­ czytał zasm ucił się bardzo i n a rz e ­ k a ł mocno na grzechy k tó re dziecko oderw ały od ło n a rodziców. Lecz z niew innem dzieckiem p o stą p ił b a r­

dzo litościwie, i podniósłszy ręce do nieba, dziękow ał Bogu za cudowne „ znalezienie jego. To co p rzeczy tał zam ilczał p rzed rybakiem i zaobo- w iązał go ażeby nikom u o znalezie­

niu dziecka nie mówił. Jednem u z nich dał jednę m ark ę, drugiem u

(26)

25

zaś którem u oddał dziecko n a opie­

kę d ał dwie m arki, ze znalezionego w beczce złota. Beczkę w ziął ze sobą O pat do klasztoru, dziecko zaś wziął ze sobą rybak do dom u, i od­

d ał go potem sio strze sw ojej, k tó ra o milę od brzegu m ieszkała, której m iesiączne dziecko dopiero co um arło.

Na drugi dzień po mszy przynio­

sła żona ry b ak a dziecko do k laszto ­ r u na rozkaz O pata, ażeby ochrzcić.

K iedy Opat zobaczył dziecko zdzi­

wił się jego piękności i rz e k ł do zakonników : „To je s t najpiękniejsze dziecko, jakie kiedykolw iek w idzia­

łem ; kto je chce do ch rztu trzy­

m ać ? “ Rybaczka pow iedziała: to je s t dziecko mojego szw agra córki, więc ja mogę bydź m atką chrzestną.

Ale nam brakuje jeszcze ojca chrze­

(27)

23

stnego, rzecze O pat: „więc ja będę ojcem, dla tego że ono je s t tak, k o ­ chające i piękne.“ On ro z k a z a ł je ­ dnem u z braci, ażeby je natychm iast ochrzcił. T rzym ał je sam do ch rztu i dał mu swoje im ię G r z e g o r z . Lecz potem rzecze do rybaczki: I k r nieważ ja jestem jego ojcem ducho­

wnym, więc będę się nim opieko­

w ał lecz was proszę, ażebyście go pilnie wychowali, a ja wam to wy- nadgrodzę. Rybaczka zgodziła się n a to z w ielką chęcią, dla tego że d o stała dwie m arki złota, i po tein zawsze O pat ile razy tam był daw ał im podarunki.

(28)

ROZDZIAŁ V,

Ja k Grzegorz przez swoję chrzestną- m a­

tkę wychowany został i jak się dowiedział' ża on był na morzu złowiony .

E l L i e d y dziecko urosło,, było b a r­

dzo piękne i bogate w d obre, oby­

czaje,. ta k że każdy m ógł z a ra z ’po­

znać że ono pochodziło od znakom i­

tych rodziców.. Lecz on o swojeni pochodzeniu nic nie w iedział, lecz zawsze m yślał że ry b ak je s t jego ojcem, a rybaczka m atką.

K iedy G rzegorz m iał la t 7. sp ro ­ w adził go O pat do k laszto ru ażeby się w szkole uczył, i kazał jednem u z b raci ażeby go w bojaźni Bożej i cnotach, naukach i wiadom ościach wyćwiczył, w czem chłopiec tak, wiel-

(29)

53

kie-postępy ro b ił, że wszyscy zakon­

nicy bardzo się tem u dziw ili, i b a r­

dzo go kochali. W krótkim , czasie l młody G rzegorz ta k wielkie uczynił postępy w naukach, że daleko p rze­

szedł swoich współuczniow k tó rz y byli daleko starsi od niego.

Także rybak i jego żona lubili b a r­

dzo chłopca G rzegorza, szczególniej d la -tegOi że dwiema m arkam i zło ta k tó re za je g o wycho wanie otrzym ali, bardzo dużo polepszyli swój stan.

r Rybaczka uw ażała go za. dziecko córki swego szw ag ra, lecz raz nat ja rm a rk u ze-zdziwieniem dow iedziała się że ta k nie b y ło , p ro siła swego m ęża ażeby je j pow iedział co za.., dziecko m iał pod swoją opieką.

' Zapytyw ała go dniem i nocą p y ta­

niami , i przysięgała się że z jej, u st

(30)

36

irlkt się o tem ani słow a nie dowie;

nakom ec opow iedział jej to co sam w iedział. Gdy się dowiedziała ja k O pat ostro przykazał jej mężowi milczeć o te m , nie m ów iła o tem nikom u przez 15. la t, czytelnik m u­

si się bardzo zapewne dziwić tak cudownemu ja k na kobietę milczeniu.

Tymczasem G rzegorz w yrósł n a ' pięknego m łodzieńca, i wszyscy dzi­

wili się ta k jego piękności, jak o też i dobremu prow adzeniu się. On był dobry, cierliwy, ludzki, przyjacielski, serdeczny, litościwy, przytem m ądry i wyrozumiały, jednem słow em , on był zwierciadłem cnót. D la tego on b y ł tak od młodego jako też i od starego l a b i e i r , i każdy się dziwił, jakim sposobem rybak m ógł mieć tak niezwyczajnie pięknego i oby­

czajnego syna.

(31)

Jednego dnia grając z innem i swo­

jego wieku chłopcam i w piłkę, ude­

rzy ł nienaum yślnie syna rybaka, k tó ­ ry go aż dotąd uw ażał za brata- Ten poleciał do domu natychm iast, i kszyeząc skarżył się m atce że go b ra t G rzegorz uderzył. Tern roz­

gniew ała się bardzo rybaczka i za­

p ytała się syna, co on uczynił G rze­

gorzowi. Kiedy pow iedział: że on b ratu nic nie zrobił, w tedy ona ro z­

gniew ała się bardzo na G rzegorza i rz ek ła: „Ja nie na to jego z wo­

dy wyciągnęłam, żeby on -miał mo­

jego syna bić, przecież ja n a co in­

nego zasłużyłam . Jeżeli jeszcze raz on ci włos na głowie naruszy, to ja opowiem przed całym światem , jako on był na m orzu w beczce przez twojego ojca w sieci z ła ja n y , i gdy-

(32)

28'

i by była sprawiedliwość na świecie, to oi$ powinan nam służyć za p a ro ­ bka, i świnie paść. Ale ponieważ O pat przypadkiem był przytem ja k , ojciec twój z wody go wyciągnął,:

więc dla tego m uszę go piastow ać jak jakiego panicza. D la tego też ten chłopak ta k się rozzuchw alił że mojego syna u d e rz y ł,, kiedy on je s t daleko lepszym od niego, i je s t dzieckiem uczciwych rodziców. D la czego ten nicpoń do nas p rzyszedł?

Krech będą p rzeklęte te ryby które go nie zjadły kiedy przy nich pły­

nął. 01 lepiej żebym mu była po­

d a ła dopicia zam iast m leka trucizny.“

Ponieważ Grzegprz niechcący syna rybaka uderzył, szedł więc za nim sm utny do jego m atk i, chcąc ich przeprosić, żeby się na. niego nie

(33)

39

gniewali. Lecz kiedy przyszedł przed dom, usłyszał ja k w izbie p rzek li­

nała go m atka. S tan ął ja k w ryty i w ysłuchał tę mowę, k tó ra go u d e­

rzyła jak piorun, aż do końca. On się w duchu bardzo zasm ucił, i byłby chętnie gorzko zapłakał, gdyby m ógł łzy znaleść. W ielki ciężar u p ad ł mu na serce, i on chciał się konie­

cznie dowiedzieć czy to była praw da czy kłam stw o to co on usłyszał.

Chcąc dowiedzieć się praw dy, po­

szedł do O pata swego ojca chrzest#

nego, ażeby się p rzed nim w gmn- tk u użalić.

(34)

ROZDZIAŁ VI.

JMc Opat' potw iercM , oo mu jego opici- Munb»t pow iedziała i j a t G rzegorz posta.

iipwił' z o w ą d ’ odjechać..

3 “ak- tylko- G rzegorz przyszedł do.

O pata,, zap y tał się: „Szanowny P a­

nie! moja m atka pow iedziała mi ta r kie rzeczy, że ja się wstydzę je po­

wtórzyć; Ż-e j a nie - jestem jej dziec­

kiem , tylko, żem został- znaleziony w beczce, na m orzu;: m am jednak nadzieję że to nie je s t praw da, lecz źe to tylko pow iedziała w gniewie.“

„Kochany Synu, pow iedział O pat;

bardzo często w gniewie m ówią p ra ­ wdę. Gniew otw orzył u sta twojej siatce, ta k że ci pow iedziała noszę tajem nicę;, lecz jeżeli d . nip wiyoąj,

(35)

31

powiedziała, jak tylko że ty jesteś;

tleziony w beczce to w cale n ie am ała. Lecz pomimo tego tyś.

e je s t w art w moich oczach, ja k i'byś był synem jakiego. Xiecia, i G rafa.<Ł-

la to odpow iedział G rzeg o rz: „Sza?

;vny Panie, mnie ta mowa serce i :y p o ran iła, lepiej żebym się był:

) ro d z ił ja k mam nosić jak ie naz- iko bez honorowe. J a tu nie mo- zostać, pójdę szukać jakiego mia?

v chociażby było ztąd o ty siąc l oddalone; gdzieby moje pocho?

tnie nikom u n ie było wiadome, i § kuję c i, szanowny P a n ie , za systkie dobro jakieś wyświadczył ie biednem u; Niebo ci za to za- ci, gdyż ja tego- słowami ; wyna- idzić nie mogę,. Lecz teraz p o /-.

(36)

wól mi odejść, gdyż ja niem ogę z o- stać. To mówiąc G rzeg o rz: chciał odejść, lecz O pat zatrzym ał go mó- wiąc: N ie ta k prędko kochany Synu, pomyśl w przód dobrze co chcesz., uczynić, i posłuchaj rad y doświad­

czonego człowieka. Tyś jtiż nie je s t dzieckiem, chwilowe w zruszenie p rz e ­ chodzi, lecz ty m usisz ze zastano­

wieniem pom yśleć o tw ojej przy ­ szłości. Lecz jeżeli chcesz przyjąć rad ę od teg o , który cię kocha ja k w łasnego sytm , to zostań tu taj w k raju ; a jeżeli chcesz św iat poże- gnać, te klasztor je st dla ciebie o- tw aftym ; Zrobiłeś już p ięk n e po- c z ą tk i w różpj ch naukach, jako też i w duchownych ćwiczeniach, i wszy­

scy bracia s ą 'c i serdecznie przy­

chylni, w ięc, czego się m ożna spo-

(37)

13

'iziewać, kiedy ja z k o ła ich ustąpię, obiorą cię za swojego przełożonego.

Szanowny Ojcze, odpow iedział:

Grzegorz, wasza ra d a je s t bardzo m ądra, lecz ja jej nieposłucham . Dwie są rzeczy, którem i nie pozwa­

lają tego uczynić; najprzód m oje U- rodzenie, a p o tć m , chęć odznacze­

nia się w świecie, i swojemi czynami i odwagą wyrobić sobie zaszczytniej- sze im ię ja k to, k tó rem i rodzice zo­

stawili. J a k długo żyję i czuję, za­

wsze o tern tylko m yślałem , że kiedy przez urodzenie i nauki jestem do tego zdatnym , zostać rycerzem . Ży­

cie k laszto rn e je s t zanadto spokojne, a ja niem am do niego pow ołania, i prag n ę tylko bydź rycerzem .

K ochany synu, pow iedział Opat:

tw oja mowa zasm uca mię, bo ja 3

(38)

z niśj widzę, że ty jako dziecię świa­

ta, serce tw oje do doczesnych rzeczy skłaniasz, a ja ciebie przeznaczyłem za dziecko Boga. J a słyszałem czę­

sto że taki do dw unastu lat nie do­

tyka się konia, te n lepiej niech się nie uczy jeździć, dla tego że on ni­

gdy dobrym rycerzem nie będzie.

Ty jesteś wychowany w szkole k la­

sztornej przy książkach, i dla tego ty lepiej pasujesz na zakonnika, jak n a rycerza. Tobie lepiej p rzy sto i pasek i habity ja k tarcza, miecz i hełm . Szanowny P anie, odpowie­

d ział G rzegorz: doświadczcie m nie raz i dajcie mi ry c ersk ą zbroję I b ro ń ; i jeżeli uznacie m nie do tego za niezdatnego, to ja z ochotą u b io ­ rę się w habit. Macie racyję że ja.

nie jestem do tego przyzwyczajony,-

(39)

35

alö od m łodości ja tylko o koniu, mieczu i boju myślałem. Kiedy za­

sadziliście m nie do książki, ja myślą byłem n a tu rn ie ju i w ysadzałem mojego przeciw nika ze siodła. Za­

m iast o książce m yślałem o o stro ­ gach, zam iast p ió ra m yślałem , ja k miecz trzym ać, i cztery gwoździe n a tarczy, w k tó re się n a tu rn iejach u- derza, częściój stały mi przed ocza­

mi, niż trzy m ęczeńskie gw oździe P an a i Zbawiciela naszego. I kiedy siądnę n a konia i udprzę go pajcią i dodam m u ostrogi, on skoczy i poleci zemnąi przez góry i doły, lasy i rzeki. L ecz j a będę sied ział ja k przyklejony do siodła, trzym ając mocno cugle w ręku.

O pat odpow iedział G rzegorzow i::

M ówiłeś do, sanie takiem i słow am h

(40)

36

których j a wcale n ie rozum ie, i k tó ­ r e ta k dziwnie brzmią, w uszach m o ­ ich, ja k wyrazy żydowskie lub g re­

ckie. Tego nie nauczyłeś się w n a­

szej szkole klasztornej, dla tegoż też widzę ż_e zakonnikiem bydź nie możesz, będę się więc s ta ra ł wszel- kiem i sposobam i, ażebyś jak najp rę­

dzej rycerzem został. N iech cię Bóg błogosław i w nowym zawodzie do którego cię zapewnie sam pow ołał.

(41)

Jak Grzegorz na Rycerza został pasowany,, i ja k O pat oddał' -mu tabliczkę z kości sło­

niowej zoszczędzonejni; pieniędzmi..

C o O pat p rzy o b iecał swojemu wy- chowańcowi to też dotrzym ał. Po k ilk u dniach, p o jech ał z G rzegorzem do pew nego starego, rycerza,, k tó ry w ykonał n a d nim uroczystość paso­

w ania na rycerza. Gdy to było wy­

konane, poszedł G r * g o r z pożegnać się ze s wojem ojcem chrzestnym - Lecz było m u bardzo ciężko żegnać się ze swoim Wyćhowańcem, i; szcze­

rze chciał go przy sobie zatrzym ać.

P róbow ał go więc O pat jeszcze raz zatrzym ać, i mówił:; K ochany synu, ty m usisz -tutaj; zostać.. Chociaż

(42)

38

w prawdzie je ste ś ju ż rycerzem , lecz n ie znasz świata, i nie będziesz m iał nikogo przy sobie żeby ci doradził.

T u zaś m asz ojca i doradzcę, o k tó ­ rym wiesz że ci je st zupełnie oddany.

J a ci p o p o g g do ożenienia się z pew­

n ą piękną i bogatą panną, i jeżeli będziesz chciał, mnie nie będzie tr u ­ dno uczynić ciebie, za rządzcę dóbr naszego bogatego klasztoru. W ten - czas będzie już tw oje szczęście go­

towe, cóż więc możesz jeszcze sobie więcej życzyć?

Odpowiedział G rzeg o rz: Szanowny Ojcze, żeby mi nie o honor lecz o spokojne życie szło, posłuchałbym twojej rady, gdyż nie byłoby mi nigdzie ta k dobrze jak tu. Lecz da­

leko więcej uważam n a dobre imię i sławę niż n a książęce i hrabiów -

(43)

3 9

* i e ty tu ły . Mojego ubóstw a nie Wiftydzg się, gdyż j a nic tem u nie jestem winien. W szystko co mi mój

■ojciec d ał mam przy sobie, u ic z tego nie utraciłem , lecz owszem mani na­

d z ie ję pomnożyć męztwem i m ądro­

ścią, jeżeli mnie szczęście nie opuści- Cóż mogę mieć więcej ja k teraz mam?

Z twojej ła sk i mam piękne ubranie, dobrego konia i broń, a przy tern je ste m zdrów i silny. A gdzie b ę ­

dzie m ożna czci i sław y nabrać, tam ja nie będę o statn i. D ziękuję ci więc jeszcze raz, kochany Ojcze, za w szystkie twoje dobrodziejstw a, i polecam się tw oim modlitwom.

N a to odpow iedział O pat: widzę że cię nie zdołam zatrzym ać. Lecz zanim odejdziesz, dam ci jeszcze coś.

co je s t tw oją w łasnością. N ie jesteś

(44)

ta k ubogim, ja k myślisz-, Zaprow a»

dził go więc;. do, jedhego- pokoju, ii d ał m u tabliczkę z kości słoniowej i pieniądze, k tó re d la niego naskła- dał. Kiedy G rzegorz przeczytał n a­

pis, zasm ucił się . bardzo, i zaczął gorzko płakać na grzech w którym zo stał urodzony. W ysokie uro d ze­

nie, i wiele pieniędzy, k tó re przedi sobą zobaczył, nie mogły zagładzić wstydu jego urodzenia. Z zapłaka- nem i oczami s ta ł przed Opatem,, lecz bardzo m ało uważał na to. co, m i i i tenże mówił. O pat opowiadał, mtk tym czasem o pieniądzach;

Dwadzieścia m ark m ów ił Opat::

znalazłem przy tobie w, b e eiu łce, z tych 3. dałem rybakom,, a, pozo­

stałe 17. oddałem na, p ro c e p ty a ż któ re u ro sły do tego, czasu. do *15Q.

(45)

m atfe. Weźi j e ze- sobą a one- cię ochronią o d ubóstwa,

Ach, kochany Ojcze! m ów ił G rze- goszc płUęząc ł jestem , niewypowie­

dzianie- w, głęboką, rozpacz w trącony.

Jak, mogę po tak wielkim w ystępku, ją k na tej; tabliczce- j e s t napisane, Boskiego, zlitow ania oczekiwać.

J e ż e li zastosujesz- się do, twojej, woli, m ów ił Opat;, i, oddasz: się ry ­ cerskiem u, życiu,, to ja, się boję b a r­

dzo, że wielkość twoich, grzechów ' pom noży się- w krótkim czasie, i ta k im sposobem,, będziesz stracony na- zawsze; Pożegnaj się, więc ze światem, i oddaj, się na, służbę Bogu, to cię niebieska nagroda, nigdy, nie m inie.

N ie ! kochany P an ie i Ojcze, rze­

cze G rzegorz: teraz jeszcze więcej

1

(46)

•42

*ti niemo gę zostać; wolę iść na ko­

niec świata, niżeli dłużej tu zostawać, -gdzie muszę się wstydzić, i nie śmig spojrzeć w oczy poczciw em u czło­

wiekowi. J a -zrobię tak ja k mnie ,prosi moja m atka, i będę pokutować z a grzechy ojca. D la tego pozwól jechać do Jerozolim y i tam walczyć z niewiernem i, życie moje oddać na ofiarę.

N a to pozwolił Opat, i o p a trz y ­ wszy m łodzieńca tern wszystkiem, co potrzebow ał do podróży, i po b ło g o ­ sław ił go ze łzam i, pożegnał się Grzegorz ze swoim duchownym oj­

cem, wziął ze sobą tabliczkę z kości słoniowej i pieniądze i pojechał do p o rtu , w którym w siadł na o k ręt i odpływ ał do Palestyny.

(47)

ROZDZIAŁ VIII.

J a k Grzegorz przybył na dworu księżnej A qutanii, i swoją walecznością oswobo­

d z ił ją od nieprzyjaciół, w nagrodę czego, pojął ją za małżonkę.

T . po,/ kiedy G rzegorz jak iś czas p ły n ął na m orzu, zerw ał się s tra ­ szny w iatr, który o k ręt daleko nazad cofnął i na brzegi A qudtanii w yrzu­

cił. Ale ponieważ o k rę t znacznie uszkodzony został, i w ym agał d łu ­ giej reperacyi, dla tego więc wysiadł G rzegorz ze s wojem i służącem i na brzeg i u d a ł się do pobliskiej stoli­

cy. I kiedy tam przybył, u d ał się do najpierw szego zajazdu i zapytał się gospodarza. Ja k się nazywa ten k ra j i do kogo należy? G ospodarz

(48)

44

odpow iedział: K raj ten nazywa- się- Aq,uitania i, n ależał do, Klęcia, który um arł,, i.z o sta w ił córkę i syna. -Syn

u m a rł w krzyżowym pochodzie- i k raj cały oddał swojej- siostrze. T a je s t bardzo; bogobojną, Z ię ż n ą , i kiedy xięciu, Burgunckiem u odmówiła swej ręki,, on się ta k rozgniew ał, iż wy­

pow iedział jej; wojnę i p o zab ierał wszystkie m iasta i fortece, i stolice jej obiegł, ale i ta, nie będzie- się

długo trzym ać:

Kiedy to u sły szał G rzegorz po­

m yślał sobie:; przyszedłem tu na sam czas;: a ponieważ: m uszę porzucić mo­

j ą podróż do Jerozolim y, więc tu taj pozostanę, bo będę m ia ł dosyć do czynienia. Potem pow iedział do go­

spodarza:. Zamelduj: mnie P an K iężb nej, że p rzy szed ł rycerz, k tó ry jój

(49)

45

•swoje usługi ofiaruje za bardzo m a ­ łe wynagrodzenie. Gospodarz o d p o ­ w iedział: To .będzie bez w ątp ien ia bardzo przyjem ne dla X iężnej.

N a drugi dziefi poszedł do dw oru i opow iedział wszystko co słyszał od rycerza, i chwalił go ta k bardzo, że X iężna k azała go n atychm iast do siebie przyprowadzić.

Kiedy Grzegorz poszedł do X ięź- nej, przyjęła go bardzo łaskaw ie, i długo m u się przypatryw ała milcząc, 1 gdyż O pat kazał mu zrobić suknię z jedwabnej m ateryi, k tó rą znalazł w beczce, a Grzegorz m iał ją te ra z n a sobie, dla tego że sobie p rzypo­

m inała że to je s t ta sam a m ateryja, w k tó rą ona swoje dziecko obwinęła.

G rzegorz ta k mówił do X iężnej:

N ajjaśniejsza Xigżno! kiedym się do­

(50)

46

wiedział że X iąże B u rg u n d a n ie ­ spraw iedliw ie was napada, pe stano­

wiłem sobie natychm iast, waszej spraw ie poświęcić moje ram ię; dzię­

kuję także Bogu, że mnie z podróży do ziemi świętej wrócił, a do teg o kraju zaprowadził.

X iężna uradow ała się bardzo tem i słowami, i odesłała go zaraz do je ­ go dowódzcy, prosząc ażeby całe sta ra n ia dołożył, i wydobył ją z rą k nieprzyjaciół.

K iedy G rzegorz chcąc się lepiej wyćwiczyć, ro b ił codziennie w ycie­

czki na nieprzyjaciół, p o zn ał że nie siedzi jeszcze ta k dobrze w siodle ja k pom yślał, lecz po upływie k ilk u dni ta k się wyćwiczył że się odzna­

czył z pom iędzy innych rycerzy k tó ­ rzy zostaw ali w usługach Xiężuej i

(51)

47

zjedna? sobie zaszczytne im ię a I wszystkich.

Przez różne m ałe potyczki, w k tó ­ rych G rzegorz zawsze zw yciężał, o tyle uwolniła, się X iężna, że m ogła wszystkie- swoje siły ściągnąć, i wy­

d ała nieprzyjacielowi w ielką b itw ę w otwartym- polu. Przy tej spo­

sobności pokazał G rzegorz swoje m ęzto, bo robiąc mieczem w p ra w o i w lewo, p rzebił się aż do samego*

Xięcia Burgunckiego, którego gdy po małej walce u ciął głbwę, w ojsk o nieprzyjacielskie uciekło przerażone,, zostaw iając swój obóz, w k tórym zwycięzcy znaleźli ogrom ne zapasy.

1 Poczem objaw iła się w ielka radość w stolicy i po całym k raju , a G rze­

gorza pow itali wszyscy jako bocha- te ra i oswobodzieiela. X igżna oka-

(52)

zowaiła 'mu w ielką cześć 1 ma wyra­

żenie swojej wdzięczności Zrobiła -go głównym dowódzcą swoich wojsk.

P otem oswobadzał powoli wszystkie m iasta i fortece, i swoim meztwem w nie cały rok oswobodził cały kraj z mocy nieprzyjaciela.

Poczem u d a ł się Grzegorz do M ar­

szałka Xiężnej i pow iedział: Panie, cały k raj je s t oswobodzony z mocy nieprzyjaciela i ja tu już nie mam nic do czynienia, dla tego proszę oznajmić Xiężnej źe j a chcę wyje­

chać ztąd lecz chcę mieć zaszczytne"

pożegnanie, dla tego źe ja chcę u- dać się do inszego kraju.

M arszałek odpow iedział: Panie, wyście więcej zasłużyli jak żądacie, dla tego pójdę do X iężnej i pom ó­

wię z n ią o tern.

(53)

49

P oszedł M arszałek do X iężnej i powiedział je j: N ajjaśniejsza Niężno, rycerz G rzegorz prosi o pożegnanie, dla tego źe on się tylko je d e n rok zgodził służyć. Przy tem oświad­

czam żeśmy przez niego wybawieni z niew oli; dla tego radzę zostaw ić go, gdyż może nam być w p rzy szło ­ ści pomocnym. I przy tern wiedz Najjaśniejsza. Xiężno że nie mamy żadnego dowódzcy, dla tego obja­

wiam Ci życzenie całego k raju, aże­

byś go Najjaśniejsza X iężno zatrzy ­ m ała. I ażeby -sobie N ajjaśniejsza X ięźna pojęła sobie m ałżonka j a ­ kiego.

X iężna odpow iedziała: W p raw ­ dzie postanow iłam sobie nie w stę­

pować wcale w związek m ałżeński, lęeż kiedy to je st życzeniem całego

4

(54)

k raju , ażebym w stąpiła w związek m ałżeński więc ta k uczynię a Bóg m iłosierny niech mi przebaczy zła­

m anie ślubu.

Kiedy M arszałek, k tó ry zboleścią n a odpowiedź czekał, wolę X iężny u słyszał, serdecznie się ucieszył i rzek ł: Zacna Pani, ponieważ ja wam objawiłem że wolą je s t k ra ju ażebyś w stąpiła w związki małżeńskie* dla tego też radzę Ci ażebyś N ajjaśniej­

sza Xiężno p o jęła sobie za m ałżonka rycerza G rzegorza, gdyż tru d n o i pomiędzy tysiącam i znateść lep sze­

go. Odpow iedziała Xiężma: p o n ie­

waż rycerz G rzegorz z e w szystkich najw ięcćj wam się podoba, i p o n ie­

waż on kraj z rą k nieprzyjaciela u- wolnił, niech się więc sta n ie wo,la k raju , ja go biorę za m ałżonka.

(55)

51

Grzegorz którego zaw ołali i za­

pytali, uw ażał sobie za najw iększe szczęście, z ta k pobożną i p ięk n ą X iężną w stąpić w związki m ałżeń­

skie. N atychm iast ogło-siłi dni świą­

teczne, zap ro sili gości, i ślub odbył wśród ogólnej całego k raju radości.

Tym więc sposobem m atk a i syn, niewiedząc sam i o tern, połączyli się, i żyli w jedności i m iłości.

4*

(56)

BOZDZIAŁ IX.

J a k m atka i syn dowiedzili się. o lak okropnej pomyłce, która długo b y ła im

tajem nicą.

T F T iedy Grzegorz przez m ałżeń­

stwo z X iężn ą, objął zarząd kraju, pokazał się zaraz jako dobry P aa k raju , k tó ry tylko szczęścia swych poddanych szuka. Był bardzo sp ra ­ wiedliwym, i opiekował się biedne- mi sierotam i. Chociaż on wielkie szczęście o siąg n ął, tiiebył jednakże nigdy z tego zarozum iałym , lecz m iał zawsze Boga przed oczami.

Tabliczkę, k tó rą mu m atka wło­

żyła do beczki, m iał zawsze scho­

waną, w swoim pokoju, w nim z a ­ m ykał się codzień na godzinę, wyj-

(57)

53

mowa) tabliczkę, czytał napis, i gorzki cmi łzam i opłakiw ał grzechy rodziców swoich. Tak więc o płaki­

wał czyje winy? nie wiedząc nie o swojej, k tó rą przez połączenie się ze swoją m atką popełniał.

B yła na dworze jego P an n a do posługi X iężnej, która w idziała ja k G rzegorz codziennie zam ykał się w swoim pokoju na godzinę i potem zzap łak an em i oczami ztam tąd wycho­

dził. Poszła jednego dnia kró tk o przed tą godziną do pokoju X iecia, schow ała się tam i uważała dobrze co G rzegorz robił z tabliczką. J a k tylko X iążę wyjechał na polowanie, poszła natychm iast do Xiężnej i p o ­ w iedziała: Szanowna Pani! Czy P a ­ ni nie uw ażała źe m ałżonek P an i ta k bardzo często je s t zasm ucony

(58)

54

mocno. X ięźna odpow iedziała: N ie w iem , lecz wiem źe nie ma d ru g ie­

go m ałżeństw a n a świec i e k tó re by się ta k bardzo kochało ja k my.

L ecz dia czego mi się o to pytasz?

Ona odpow iedziała: Codziennie kie­

dy stó ł nakryw ają, idzie X iążę do swojego pokoju, tam zam yka się i potóm wychodzi z zapłakanem i ocza­

mi. D zisiaj poszłam do jego pokoju i w idziałam wszystko. Nie wierzy P a n i, ja k jęczał żałośnie, m iał jak ąś rzecz w ręk u , n a k tó re j było coś napisane, ile razy to p rzeczy tał, p a d ał na kolana, bił się w p ie rs i, i p a trzał i nieruchom o jak zachwy­

cony w niebo. Potem zaczął gorzko płak ać, ta k że m u łzy spływ ały po liczkach. On ma zapewnie jak ąś tro sk ę n a sercu, gdyż tak silny mąż

(59)

55

jak on, nie płacze nigdy ta k żało ś­

nie, be? przyczyny.

X iezna p rz eraziła sję mocno t%

wiadomością, gdyż maż nic jś j o swojem zm artw ieniu nie m ów ił, a naw et nie myślała, dla czego się on sm ucił, kiedy się zdaw ał być ta k bardzo szczęśliwym. P y tała się tej panny czy nie wie sposobu dowie­

dzenia się o przyczynie sm utku X ię- cia. P anna odpow iedziała: W iem tylko jeden sposób jakiem może się P an i dowiedzieć o przyczynie jego sm utku. J a pam iętam dobrze gdzie Xńjże schował to co czytał, dobrze- by więc było żeby P ani sam a p o ­ szła p o szu k ała tego i przeczytała, a wtedy dowie się P ani o przyczy­

nie sm utku męża.

Xiężim p osłuchała rad y panny,

(60)

i ta przyniosła z pokoju Xiecia, ta ­ bliczkę z kości słoniow ej, którą, sa­

m a synowi swojemu położyła na p iersiach. Ona ją zaraz poznała, poznała tak że i to że Bóg nieprzy- ją ł jćj pokuty za grzechy przeszłe, lecz dopuścił jeszcze szatanow i wprowadzić ją w nowe. Z sercem prze- pełnionem boleścią m yślała czy jej jeszcze ja k a nadzieja nie pozostała.

M yślała że mąż jej m ógł tabliczkę i suknię jedw abną sam znaleść, lu b też od znalazcy odkupić, tym spo­

sobem nie był jej synem. Żeby się o tern upewnić, w ysłała posła do Xięcia, ażeby tenże ja k najprędzój do niej przybył.

Poseł-znalazł Pana w lesie i rz e k ł do n ie g o : Szanowny Panie, jeżeli chcecie jeszcze raz m ałżonkę swoję

(61)

57

żyjącą zobaczyć, to w racajcie d<*

niej jak najprędzej. P rzerażony Xiążę w rócił do m iasta n aty ch m iast:

i znalazł m ałżonkę swoję w łóżku i z m iłosną troskliw ością za p y ta ł s ię : Co ci je s t ?

Kiedy się wszyscy obecni oddalili, zap y tała się drżącym głosem : P rzez m iłość Boską, Panie mój i mężu*

powiedz mi prawdę, zkąd pocho­

dzisz i kto są twoi rodzice On my­

ślał że go kto oczernił że je s t n is­

kiego urodzenia dla tego pow iedział:

U spokój się, moi rodzice byli X iążę- cego stanu, i ja się nie potrzebuję w stydzić mojego pochodzenia.

X iężna odpow iedziała: Mylą się kochany P a n ie , ich n ik t przedem ną nie oczernił, lecz lepićj by było że­

byście pow iedzieli, że je steście sy­

(62)

58

nem w yrobnika niż xiecia, koję się czy nie jesteście moim krewnym . Z nasz Pan tę tabliczkę ? O kim tu je s t napisano, tak djcibeł n a nas swój m ajsterstu k sp e łn ił, bo ja jestem P ań sk ą m atk ą i żoną. To

mówiąc p o d ała mu tabliczkę.

Kiedy G rzegorz zobaczył ta b li­

czkę, i usłyszał słow a, ta k ja k by go piorun u d erzył, u p a d ł natych­

m iast na podłogę. P rzestrach zwią­

zał mu język, tak że nie m ógł ani słowa powiedzieć. X iężna u p ad ła obok niego na ziem ię, i zaczęła gorzko płak ać i krzyczeć: O mój kochany synu! o mój kochany mężu!

O ja k wypowiem jak mara za to dziękować, Ty je ste ś mój jedyny syn, je ste ś synem b ra ta i dzieckiem siostry. J a jestem tą , k tó ra cię do

(63)

59

beczki w łożyła i na m orze puściła.

J a n ap isała tę tabliczkę i tobie d a­

łam. B iada, biada mi nędznej żonie, biada, b iada mnie nieszczęsnej m at­

ce! W szechmogący Boże, Tobie od­

daję moją boleść, Tobie spowiadam się moich grzechów. D la czego po­

zwoliłeś mi się narodzić, kiedy wi­

działeś ja k wiele grzechów p o p eł­

nię? Czy nie dosyć było tego g rze­

chu, który z wiadomości p o p ełn iłam ; m usiałam także niew iadom ie grzech po grzechu popełniać. W ięc jestem od Boga przeklętą. Dziwię się b a r­

dzo, że mnie jeszcze ziem ia nosi.

G rzegorz słyszał te n lam ent z ta k wielkim żalem , że od boleści zm ar­

tw iał. Po długim m ilczeniu pełnym boleści, zaczął się skarżyć i mówić:

Spraw iedliw y B oże, ta k często p ro -

(64)

60

siłem Cię n a kolanach, ażebyś mi pozw olił ujrzeć m atk ę1 m oją; ze wstydem poznałem ją te ra z ; o ja k strasznie spełniłeś m oją prośbę!

Błąd, który mi d ał życie, uważałem za nie odpokutowany nigdy; jak że ja te raz mam się spodziewać Two­

jeg o m iło sierd zia, kiedy sam ta k ciężko zawiniłem. C hętnie o Boże, chcę się ja k najcięższem u um artw ie­

niu poddać, lecz objaśnśej m ię, ja k ten ciężki grzech zgładzić i Twój gniew przebłagać mam.

Kiedy ta k oboje długo p łaczą i sk arżą się rzek ła x iężn a: Mój naj­

ukochańszy synu! J a nie widzę le­

pszej rady, jak tę , że ja ci zażąd xigztwa pozostaw ię, a sam a, ażeby odpokutow ać za moje grzechy, jako uboga pielgrzym ka pójdę do świg-

(65)

61

tych miejsc. Łecz xiąże odpowie­

dział: nie tak moja m atko, lecz na odwrót. Tobie nie należy opuszczać k raju, dla tego, że on je s t pod two- jem panowaniem. Bożego m iło sier­

dzia możesz także i tu ta j dostąpi»

jeżeli będziesz prawdziwie żałow ała:

N ie ma ta k ciężkiej winy, k tó ra by n ie mogła być przez prawdziwy żal, zgładzoną. Porzuć radość i spo- kojność życia, um artw iaj się, czu­

wając i um niejszając sobie pokarm u, a dochodami z kraju dziel się z ubo- g iem i; taka pokuta je s t Bogu przy ­ jem na. J a tymczasowo będę p okuto­

w ał, aż poznam, źe nasze grzechy są odpuszczone. K ochana m atko, tu są ostatnie słow a, k tó re j a do cie­

bie mówię.

(66)

ROZDZIAŁ X.

J a k Grzegorz kraj i ludzi opuścił i ja k do pewnego rybaka przyszedł, który

go na je d n ę skałę na morzu zawiózł, i tam zam knął.

IX T a ty c h m ia st zdjął ze siebie G rze­

gorz bogate u b ra n ie , złam ał miecz, ostrogi i inną broń, i w yszedł p ie ­ chotą o północy z zam ku, lecz t a ­ bliczkę z kości słoniowej m iał przy sobie. Jego jedynem życiem było, ażeby go Bóg zaprow adził n a ja k ą p u sty n ią , gdzieby aż do śm ierci m ógł pokutować. W dzień chow ał się w gęstwiny, w nocy p rz e d z ie ra ł się przez lasy i łą k i, przez góry i wody nic nie ja d ł ani nie p ił aż do tr z e ­ ciego dnia. W ieczorem przyszedł

(67)

GS

; do pewnego domu ryb ak a i tam u d a ­ jąc się za ubogiego pielgrzym a, pro- j sił w im ieniu Boga o nocleg. K iedy rybak zobaczył jegoi p ięk n a p o sta ć w strząsnął głową z gniewu i rzekł:;

Ach ty włóczęgo i nic dobrego!: czy myślisz ze ja będę ta k i głupi i c ie ­ bie wyłżygroszu do dom u wezmę ?•

i ażebyś p o tem , gdy ja i m oja żona

! spać będziemy, zab rał nam wszystko eo mamy i jeszcze życie nam ode­

brać. T obie więcćj p rzystoi p a łk a i i nóż niżeli różaniec. Ty nie je ste ś w art clileba k tó ry ci p odaję, dla te ­ go wynoś się z m ego domu.

B yła ju ż późna noc, lecz G rze­

gorz nic nie mówiąc oddalił się; wy-

i

słuchał obelg w m ilczem iu i cierp li­

wie, i dziękow ał B ogu za nie. Gdy by był g rubiański ry b ak obił go,

(68)

64

byłby l to z chęcią p rz y ją ł, gde zdawało by mu się że um niejszył n się ciężar jego grzechów. Tyuicz gem żona ryb ak a nie uw ażała } wcale za włóczęgę i litow ała się ni

» im ; p ro siła swego m ęża ta k d łut aż ten pozw olił zawołać p o d ró żn e#

żeby nie potrzebow ał spać z wilkt mi w lesie.

Z aw ołała go więc do dom u i pt staw iła prżed nim w szystko co ty : ko miełi w domu Lecz G rzegoi nie ja d ł tego w cale, jak tylko ka w ałek suchego chleba i trochę wody kiedy mu to rybaczka wymawiała odpow iedział: J a biedny grzesznik takiego jedzenia nie jestem godzien

N a to odpow iedział ry b ak : A c(

ezy nie m iałem racyi że cię nazywa«

łeni włóczęgą: to widzę z nędzhegc

(69)

) oka mi u jak i przyjm ujesz; lecz i ta ­ kiego nie przyjm ow ałeś chyba nigdy, Z twoich białych i rum ianych p o li­

czków, nie patrzy żebyś się aż do­

tąd karm ił sUchem chlebem i wodą.

Twoja postaw a nie w radza biedy i niedostatku,1 twoje nogi są grube, a powinny być szerokie, gdybyś b y ł pielgrzymem. Masz gładko uczesa­

ne Włosy, białe ram iona i ręce, p al­

ce twoje są ja k z kości słoniowśj utoczone. M usiałeś mieć daleko le ­ psze utrzym anie ja k my sobie wy­

obrażamy, i pożyw ienie tw oje było lepsze jak suchy chleb i woda. J a myślę że ty ju tro ran o zap o m n iesi o twojej biedzie.

Na te słowa G rzegorz nie odpo­

wiadał, dopóki rybak n ie zap y tał się go: Kto ty je s te ś ? G rzegorz odpo­

w iedział: P anie, ja je ste m człowiek, który przez sw oje grzechy zasłużył n a k a ran ie Boskie, i te ra z szukam jakiego sposobu ażebym m ógł j a odpokutować. D ziś je s t trzeci dzień

(70)

jakem św iat porzucił, i poszedł« tu na tę puszczę, A ponieważ droga zaprow adziła m nie do was to p ro ­ szę was o dobrą, radę. Może wiecie gdzie o jak iej jaskini, lub skale, to wyświadczcie mi t ę łaskę, i z a p ro ­ wadźcie mnie tam.

Rybak odpow iedział ż a rtu ją c : j e ­ żeli tego chcesz mogę ci to uczynić.

W pobliżu, w pośrodku m orza, wiem o jednej skale, na k tó rśj jeżeli chcesz, możesz dosyć napłakać się za grze­

chy twoje. J e s t ona dostatecznie dzika, a jeżeli chcesz to mogę ci jeszcze dać łańcuch, k tó ry żałożę ci na nogę i przykuję do skały, aże­

byś nie mógł uciekać, kiedy ci się- odechce pokuty. Jeżeli więc chcesz,, w stać rano kiedy pojadę n a ryby, tm cię zawiozę na tę sk ałę i ju ż nigdy, nie będziesz mnie gniewał.

G rzegorz uradow ał się bardzo o- b ietn icą ry b ak a, i p ro sił go o ła ń ­ cuch. P o tśm położył się w rozw a­

lonej obórce, lecz tam nie było na-

(71)

©7

traszk i słomy, tylko rybaczka niosła m u trochę trzciny i sito- Ł ańcuch i tab liczk ę położył sobie ażeby oboje m ógł rano -ść. Już św itało kiedy usnął, ciągło się m odlił. O tym wła- czasie rybak wyjeżdżał ua po- W ołał swego gościa lecz ten ł tak mocno, że nie słyszał te - vołnnia. J a w iedziałem że ten zęga nie m a do tego ochoty,, i lep iej leży. To mówiąc p o - b. do morza. Lecz rybaczka zli- ła się n ad G rzegorzem i o b u - i go.

edy Grzegorz usłyszał że ry b a k ynął, p rzeraził się bardzo, pole­

zą nim i w prędkości zostaw ił czlcę w stajni, lecz łań cu ch wziął

>bą. Kiedy przyszedł na brzeg tzł tam jeszcze rybaka, te n wziął

»< swojej łodzi, i zaw iózł go lbcic na skałę, w ystającą z m orza, w ziął łańcuch i przyw iązał go- ogę do skały. Tu możesz s%

Ł*

(72)

68

zestarzeć, m ów ił do G rzeg o rza: J e ­ żeli cię ztąd d jab eł nie wyprowadzi, nigdy ztąd nie wyjdziesz. Klucz od łańcucha rzu cił do m orza mówiąc:

K iedy ten klucz wyjdzie z tych o t­

chłani, w tedy będziesz świętym czło­

wiekiem. To mówiąc odszedł ztam - tą d i zostaw ił G rzegorza sam ego na skale. N ie m iał tam G rzegorz in­

nego dachu ja k niebo, innego odzie­

n ia ja k b u rz e i w iatry, innego po­

k arm u ja k trochę korzonków, innego n ap o ju ja k p arę kropli słodkiej wo­

dy skąpo przeciekającej przez szcze­

linę skały. Tak żył lat 17. w ostrej p o k u c i e , i w ielkiem skruszeniu serca.

ROZDZIAŁ X I.

j a k Grzegorz z kam ienia uwolniony, i na P apiezki tro n w yniesiony został. -

T o się d ziało w tenczas, kiedy P apież u m arł, i Rzym ianie chcieli

(73)

■%-v, 69

sobie innego P ap ieża obrać. L ecz nie mógli się zgodzić n a obiór, gdyż każdy innego chciał obrać. N ako- niec um yślili rzecz tę pozostaw ić u Boga, i w tern celu czynili mu wiel­

k ie ofiary w m odłach i jałm użnach.

$ nakoniec zlitow ał się Pan B óg, i ośw iecił serca m ądrych Rzym ian, którzy jego słow a uważali za w yro­

cznią. I usłyszeli w nocy głos z nie­

b a : Szukajcie m ęża Bożego G rze­

gorza, i jego w ybierzcie za naczel­

nika kościoła. Siedm naście la t siedzi n a dzikiej skale n a m orzu i dla tego w ybłagał sobie łask ę Bożą.

Bano kiedy wszyscy zeszli się n a radę, nic o tern nikom u nie mówio­

no dow iedzieli się ze ździw ieniem , że , w szystkim to było objaśniono.

N atychm iast więc Rzym ianie p o sta­

nowili usłuchać Boskiego rozkazu.

Lecz n ik t nie w iedział gdzie z n a j­

d u je się ten mąż. Boży. N akoniec w ybrali z pom iędzy siebie dwóch mężów, którym poruczyli w yszukania

tego męża.

(74)

79

Długo jeździli z k ra ju do k raju , z m iasta do m iasta, lecz n ik t nie m ógł im tam dać dokładnej wiado­

mości. Nakoniec jednego d n ia p rzy ­ szli do domu tego samego rybaka u którego był przedtem G rzegorz, i pytali, się czy nie wie o jakim mężu Bożym G rzegorzu. B ybak odpow ie­

d ział: J a nie wiem o żadnem takim ; lecz znakom itych gości p rzyjął dale­

ko p rzyjaźniej, jak niegdyś biednego G rzegorza, gdyż spodziew ał się że mu za jego przysługi dobrze wyna­

grodzą. D la tego chciał im najpię­

kniejszą rybę k tó rą w tóm dniu zło­

wił, n a stó ł postawić. Łecz zaledwie ry b ę p rzek rajał, zobaczył w żołądku ryby klucz, który przed l i s t u laty w rzucił do m orza. P rzelęk ł się nad­

zwyczajnie, sta ł milcząc, i rw iąc so­

bie włosy na głowie. Gdy to goście jego zobaczyli zapytali się : Go mu było i dla czego się ta k sam na so­

bie m ści? On opow iedział im co za cud s ta ł się. Mężowie ucieszyli się bardzo, gdyż poznali że m e znajomy;

(75)

71

•którego niegdyś rybak zaw iózł na

■skałę nie był k to inny, ja k tylko

■Grzegorz, którego szukali, ażeby go wynieść na tro n Papiezki.

Kiedy rybak usłyszał na ja k wy­

so k ie m iejsce Pan Bóg przeznaczył G rzegorza, p rz eraził się jeszcze b a r­

d ziej, i p ad ł dó nóg posłańców bła­

gając ich o przebaczenie. Otrzym asz i przebaczenie lecz musisz nas ju tro zawieś? na tę skałę. Rybak odpo­

w iedział: Chętnie to uczynię, tecz zdaje tu i się -że on już dawno n ie żyję, 'głód i p ragnienie pew no go 1 już daw no zabiło. Lecz posłow ie wierzyli głosu Bożemu, i wierzyli że mąż ten ła sk a B ożą utrzy m an y je s t jeszcze przy życiu.

K iedy rybak posłów rano zaw iózł na m ow ę, zobaczyli oni zdaleka czło­

w ieka siedzącego na skale. Z aczęli więc w ołać radośnie. B ądź p o zd ro ­ wień, mężu Boży ! O powiedzieli mu tedy o glosie Bożym, który kazał im m ęża Bożego G rzegorza n a pa-

(76)

72

p ieeki tro n posadzić. On odpowie­

d ział: O kochani B racia! mylicie się bardzo, ja nie jestem mężem Bożem, lecz wielkim grzesznikiem , i d la mo­

ich wielkich grzechów te ra z p o k u ­ tuję. Posłańcy odpowiedzieli: Jeżeli tw oje im ię je st G r z e g o r z , i je żeli już 17ście lat siedzisz na tym kam ieniu, to głos boży nie m ógł nam innego ukazać ja k ciebie. Lecz G rzegorz uw ażał ich mowę za żarty, i p ro sił ich w zruszającym i' słowami, ażeby go sam ego zostawili. Lecz posłańcy zaklinali się bardzo, że o- n i wcale nie żartują. N a to odrzekł G rzegorz: Byłem grzecham i i wsty­

dem obciążony, kiedy m nie rybak n a łańcuchu do tej skały przykuł.

K lucz zaś od tego łańcucha rzu cił do m orza mówiąc: Kiedy ten klucz się znajdzie, będziesz bez grzechu.

J a wiem że niem a grzechu ta k w iel­

kiego od którego nie byłoby wię­

ksze m iłosierdzie boże. Jeżeli więc P a n B óg odpuścił mi moje grzechy i j a jestem czysty, m usi mi dać ja -

(77)

- T»

ki znak ze ta k je s t, inaczej bowiem z o stan ę aż do śm ierci na tym k a ­ m ieniu. Przynieście więc klucz j e ­ żeli chctecie żebym wam uw ierzył.

T u rzucił się rybak na kolana p rzed G rzegorzem mówiąc z płaczem : J a jestem ten grzesznik, którym was do tego kam ienia p rz y k u ł, lecz ja to zrobiłem na wasze żądanie. Klucz rzuciłem do m orza, lecz wczoraj znalazłem go w brzuchu ryby, z t e ­ go poznaję jak jesteście świętym i jak j a wielkim jestem grzesznikiem . P rzeb aczcie mi to że ja was przy ­ w iązałem n a tym łańcuchu. T ak więc G rzegorz po 17stu letnim pobycie, został z m iejsca swej pokuty do cha­

ty rybaka zaprowadzony. Miał n a­

dzieję znalezienia swej t a b l i c z k i z kości słoniowej, k tó rą niegdyś, oddalając się z chaty ry b ak a zosta- . w ił w stajence. Lecz zam iast stajen k i znalazł tam tylko k u p k ę śm ieci za­

rosłych traw ą, ry b ak bowiem zaraz po odejściu G rzegorza rozw alił gro­

żącą upadkiem stajenkę. O tabliczce

(78)

T i

iż kości słoniowej n ik t mre m ógł mii -dać żadnej wiadomości, lecz G rze­

go rz nie chciał spocząć dopóki by je j nie znalazł. Lecz kiedy zaczęli kopać, pok azał się nowy cud. Ta­

bliczka zn alazła się z nienaruszonem pism em . Z tego cieszyli sie wszyscy i winszowali mu wszyscy, gdyż Pan B óg widocznie był z nim. Na d ru g i

•dzień puścili sig .z G rzegorzem w po­

dróż do Iizym e. 1

I stało się kiedy podróżni wcho­

dzili do Rzymu, w szystkie dzwony zaczęły dzwonić chociaż nikt ich sig naw et nie d o tk n ął. Lud zdziwiony tern bardzo wyszedł na przeciw przy­

chodzących zradośnym okrzykiem : Niech będzie błogosław iony W szech­

mogący, który nam d a ł męża Bożego za biskupa. Duchowieństwo także wyszło naprzeciw niem u z krzyżem i chorągwiami, zaprow adzili go zwiel- ką uroczystością do kościoła i ogło­

sili go za n a j w y ż s z e g o B i s k u p a C h r z e ś c i j a ń s t w a . G rzegorz za­

(79)

s ia d ł n a tro n ie taką, czystością i bojaźndą bożą, że całe C hrześcijań­

stwo czuto się uszczęśliwione. Ducfe święty d ał mu d a r ro zró żn ian ia m ię­

dzy m iłosierdziem i k a rą . ta k że dla pokutujących był w yrozum iałym

•i m iłosiernym , <dła m iepeprawin­

nych był ostiy.ni i nie ubłaganym sędzią.

E

0

ZD

2

IAŁ XII.

łfak K siężna z A quitam i przyszła cle "Rzy­

mu, żeby się przed P a p i e ż e m z grzechów « w ic h wyspowiada«,, po­

te m w stąpiła do klasztoru, gdzie niedługo zasnuła w Boga.

T y m c z a s e m X i g z n a z A quitanii ciężko pokutow ała w swoim zam ku.

Z arząd Imiiju od (M a zupełnie, a ' s a ­ rna m odliła się Panu Bogu chcąc uświęcić swą dusze. Kiedy u słyszała o wielkiej świątobliwości nowego Papieża, m ów iła do sieb ie: Komuż

Cytaty

Powiązane dokumenty

K tóry gdy jej się przypatrow ał i po znakach dobrze poznał, tern bardziej serce jego od w ielkiej radości i wesołości rozszerzo­. ne było, ja k pierwej do

Najbardziej popularne to: dorsz bałtycki, śledź, szprot, flądra, troć wędrowna, belona, sandacz, okoń…..

Nauczyciel rozkłada przed dziećmi dwie obręcze, do pierwszej zaczyna wkładać małe rybki, do drugiej duże ryby. Dzieci

Model (rysunek 4) opracowywany był przez 21. ekspertów reprezentujących rożne środowiska i instytucje m.in. Urząd Miasta Gdańska, MOPR Gdańsk, or- ganizacje pozarządowe, ROPS,

rządów i t. Komisya rozporządza następującemi środkami: a) sumą, przeznaczaną corocznie na badania fizyograficzne przez Zebranie ogólne Towarzystwa, b) wpływami

- Schronisko dla Bezdomnych Kobiet w Łodzi ul. Jeżeli w opisie przedmiotu zamówienia Zamawiający ze względu na specyfikę przedmiotu zamówienia podał opis ze wskazaniem na

MROŻONKI WARZYWNA 9 SKŁADNIKOWA /papryka, fasola, kalafior, marchew, por, groszek, kukurydza, seler, pietruszka/- opakowanie 2000g. kg

b) 1 % wartości partii dostawy danego dnia nie dostarczonej w terminie, za każdą rozpoczęta godzinę opóźnienia max do 5 godzin. c)10% wartości umowy, jeżeli sam z