Dr. JAN PAWLIKOWSKI
JAK UCZYĆ
JĘZYKA ŁACIŃSKIEGO
W GIMNAZJUM
KRAKÓW 1930
MWwr *??******.•*
\ Centralna BJbUe^
1]
\Hr
inw,
^
A
r « * « r < ?„•: rj-r-^KMDolnośląska Biblioteka Pedagogiczna we Wrocławiu
Dolnośląska Biblioteka Pedagogiczna we Wrocławiu
WRO0119287
Już w pierwszych początkach nauki języka ła cińskiego należy z największą, nieubłaganą ścisłością przestrzegać obowiązujących reguł dobrego akcento wania pojedynczych wyrazów i wszelkich form gra matycznych. Do dziś dnia bowiem spotyka się na wszystkich stopniach nauki straszne wprost czytanie z małymi wyjątkami. Początki dać dobre koniecznem naszem zadaniem i w całym toku nauki nie lekcewa żyć tego obowiązku, zwłaszcza że łatwo przychodzi nam nauczyć dobrego, prawidłowego czytania w po równaniu z nadzwyczaj trudnem później odzwycza janiem i naprowadzaniem na dobre.
Dokładnej znajomości i pewności w używaniu form gramatycznych z deklinacji i konjugacji, tak regular nych jak nieregularnych, w dalszym toku nauki, szcze gólnie zaś perfecta i supina obok słówek, których ilość z każdym dniem nauki nieznacznie, ale ciągle zwiększa się, należy od uczniów wymagać z wielką stanowczością i ścisłością zawsze, przy każdej spo sobności, nie ograniczać się do martwego, zimnego tłumaczenia tylko zdań z bieżących i poprzednich lekcyj z j . łacińskiego na polski i odwrotnie, lecz tworzyć nowe, proste, nietrudne, w którychby uczeń mógł uwidocznić gruntowną znajomość form dotąd przerabianych i przyswoić sobie pewność w ich używaniu. Tempo przytem w pierwszych dwóch klasach wskazane żywe, zachęcające do udziału nawet mniej uzdolnionych.
Bardzo wielką usługę oddają w tym kierunku roz mówki w j . łacińskim, prowadzone przez uczniów w formie dialogów, do których się bardzo chętnie wyrywają nie tylko najzdolniejsi, ale średni i słabsi. Można je dość wcześnie, już w ki. I. wprowadzać
z bardzo dobrymi wynikami, bo zapewniają swobodne,
praktyczne i zajmujące zużytkowanie całego tego
ma-terjału, który sobie, uczniowie w poprzedniej nauce
przyswoili ; ożywiają one naukę w wysokim stopniu
i działają zachęcająco przemawiając do ambicji młodych
dzieci, próbujących w ten praktyczny sposób swych
sił samodzielnie.
Kiedy już w pierwszych dwóch klasach musi na
uczyciel z natury rzeczy zapoznać uczniów z pewnemi
zasadniczemi prawami syntaktycznemi, występującemi
często przy tłumaczeniu zdań złożonych, to w na
uce j . łacińskiego w ki. III i IV ma spełnić z uczniami
bardzo ważne, fundamentalne zadanie, z którego wy
wiązania się wypływa w dalszym ciągu nauki dobra,
średnia, lub, co się najczęściej zdarza, mała znajomość składni j . łacińskiego.
Tu wobec wielkiego materjału, przeznaczonego na
te klasy do gruntownego przerobienia, który sobie uczniowie przyswoić muszą, aby nim więcej lub mniej swobodnie (według swych zdolności), a jednak pewnie posługiwać się mogli przez szereg lat, tu w tych kla sach muszą uczniowie każdą regułę syntaktyczną wy
dobyć z licznych, odnośnych do niej przykładów przy
pewnem naprowadzaniu za pomocą pytań ze strony
nauczyciela i w ten sposób prawidło gramatyczne
jasno zrozumiane utrwalą sobie w pamięci i przyswoją,
a częste, przy każdej nadarzającej się sposobności,
tak na godzinach gramatyki, jak niemniej przy lekturze autorów (z końcem godziny) odświeżanie nabytych już wiadomości uczniów za pomocą krótko, jasno
a zrozumiale stawianych pytań, sprawi przecież osta
tecznie, że i mniej uzdolnieni, a nawet mniej chętni muszą wynieść pewną znajomość składni łacińskiej, opartą na praktycznem, jej zastosowaniu, w czem cenną usługę oddadzą również ćwiczenia w zakresie pozna
nych już praw syntaktycznych, zadawane parę razy
na tydzień i przerabiane w szkole wszechstronnie pod
za-uważy najmniejsze braki. Stale stosowany rozbiór wszystkich części składowych zdania, określanie po jedynczych zdań, występujących w budowie większych
złożonych, lub dłuższych okresów, zwracanie uwagi na spójniki, dlaczego w danym razie łączą się z
kon-junktywem, a w innym z indykatywem, dlaczego taki,
a nie inny bardzo zbliżony znaczeniem czas; taki
rozbiór analityczny zdań tłumaczonych w klasie wiele
pomoże przy nauczaniu składni łacińskiej, tak zresztą
jasnej i przejrzystej budowy. Przed niczem się tu cofać nie powinniśmy; jest to żmudna i wyczerpująca
praca, ale owoce przynieść musi.
To samo stosować winniśmy również i w wyższem gimnazjum na godzinach ćwiczeń gramatyczno-styli-stycznych (raz w tygodniu). Jeśli nauczyciel obejmuje
klasę choć średnio dobrze pod względem gramatycznym przygotowaną, może już nieco swobodniej poruszać się z uczniami w ciągu tej krótkiej nauki, w przeciw nym razie musi, jeśli sumienny, odrabiać i uzupełniać braki najprymitywniejszych nieraz wiadomości grama tycznych u swoich uczniów, a nadto znaleść czas, aby i stylistycznie im wpoić. W klasach niższych, gdzie
parę godzin na to się przeznacza, gdzie umysły młode
pierwszy raz, a więc w każdym razie z daleko większem zainteresowaniem zapoznają się z budową składni ła cińskiej, chętniej się jej wyuczają i trwalej w pamięci zachowują, tam powinno się z całą sumiennością żądać obopólnej pracy, aby w wyższem gimnazjum można już na czemś budowę dalej prowadzić.
Przechodząc do lektury autorów klasycznych za trzymamy się najsamprzód przy t. zw. preparacjach
wstępnych. Te mogą trwać tylko przez krótki czas,
na początku lektury pism danego autora, a potem ograniczać się do tego, że nauczyciel przedewszystkiem zapozna uczniów ze sposobem praktycznego posługi wania się słownikiem w wyszukiwaniu słówek, odpo wiednich do przekładu odnośnego miejsca, wychodząc od zasadniczego ich znaczenia; przytem koniecznie
każdy uczeń używać musi słownika własnego, jak atlasu, żeby nie było potem żadnych wymówek i uspra wiedliwia lenistwa. Ze uczeń otrzymawszy praktyczne wskazówki odnośnie do korzystania ze słownika, sam potem posługując się tą metodą w wyszukiwaniu zgodnych z myślą autora znaczeń wyrazów wielką ko rzyść odnosi, rozwija się umysłowo, bo w ten sposób uczy się myśleć, a nie przychodzi do gotowego bez myślnie, dalej stokroć trwalej zachowuje w pamięci tak zdobytą, niż w inny sposób gotową, podaną wiedzę, O tern chyba nikt nie będzie wątpił. Czasu na to zbyt wiele nie spotrzebuje, a my ludzie tyle wiemy i w pamięci zachowujemy, ile sobie sami przyswoimy! Prócz tego w ciągu kilku pierwszych tygodni lektury nowego pisarza wyjaśni nauczyciel naprzód, jeśli tego konieczna do zrozumienia czytanego pisma zachodzi potrzeba, gramatycznie, lub realnie, a może i histo rycznie to, co nieodzownie objaśnienia wymaga, aby uczniów wprowadzić w tę lekturę, jako rzecz dla nich nową, ale niech to trwa krótki czas, a w dalszym ciągu nauki niech się pojawia tylko w tych wypadkach, gdzie uczeń w żaden sposób bez pomocy i objaśnienia ze strony nauczyciela nie dałby sobie rady z danem miejscem w autorze.
Rozpoczynając lekturę nowego autora poprzedzamy ją zwykle wstępem; otóż w tych wstępach do autorów powinniśmy się ograniczać do jak najkróciej podanych i wymaganych od uczniów istotnych wiadomości o życiu danego pisarza i dziełach jego, a wszelkie oceny jego twórczości, właściwości języka, znaczenie literackie, na razie pominąć, a dopiero w toku lektury, gdzie się tylko nadarzy sposobność, ale istotnie konieczna, cha rakteryzująca stanowisko, stosunki autora, styl i t. d.
tam dopiero to wszystko krótko, jędrnie, zajmująco
poruszać intuicyjnie wnikając w jego myśli i ducha, lub u poetów odczuwając samemu piękno w ich utworach wydobywać za pomocą stosownych pytań odpowiedzi u uczniów, którzy go w pewnej mierze
sami pojmując c h a r a k t e r y z o w a ć będą, a do reszty sam nauczyciel zwróci nieraz, w b a r d z o wielu w y p a d k a c h u w a g ę uczniów na inne jeszcze w y b i t n e cechy i objawy n a t u r y stylistycznej i literackiej t w ó r c z o ś c i .
T o będzie najtrwalsza c h a r a k t e r y s t y k a i o c e n a a u t o r a o p a r t a na tern, co się r ó w n o c z e ś n i e c z y t a ,
o d c z u w a , pojmuje i r o z u m i e .
P r z y samym p r z e k ł a d z i e pism a u t o r ó w k l a s y c z n y c h na język ojczysty mamy mieć p o d w ó j n y cel na oku : by p r z e k ł a d b y ł w i e r n y i by o d d a w a ł tekst tłuma c z o n y w możliwie p i ę k n e j , u d a t n e j i trafnej formie w j . polskim. J e s t to rzecz t r u d n a — tu z a r ó w n o na uczyciel jak i uczniowie mają w a ż n e zadania d o s p e ł nienia : d o b r a ć o d p o w i e d n i e słowa i z w r o t y polskie, o d d a j ą c e w p r z e k ł a d z i e t e k s t z należną danemu miejscu siłą, plastyką, lub uczuciem, szczególnie zaś s t a r a n n i e p r z e s t r z e g a ć właściwych połączeń zdań między sobą i o k r e s ó w , a przytem p r z y z w y c z a j a ć uczniów, aby wygłaszali ustalony p r z e k ł a d nie o b o j ę t n i e , bezbarwnie, i m d ł o , ale z p r z e k o n a n i e m i ze zrozumieniem.
A l e też, jeżeli p r z e k ł a d pod o b y d w o m a względami w y p a d a d o b r z e , pociąga i z a c h ę c a d o p r a c y uczniów, bo im się p r z e d e w s z y s t k i e m podoba, bo widzą w nim w i e r n e o d b i c i e myśli autora, i n a c z e j go d o p i e r o
i g o d n i e rozumieją. Sami też z czasem ułatwią pracę
nauczycielowi starając się, przynajmniej zdolniejsi, iść w j e g o ślady przy w y p r a c o w a n i u d o b r e g o p r z e k ł a d u . Nieraz, zwłaszcza u mówców, kiedy się trafi dłuższy u s t ę p , napisany z wielkiem uczuciem i siłą, k t ó r e t r z e b a z rozmaitą intonacją wygłosić, b a r d z o w s k a z a n e m b ę dzie przy końcu godziny polecić k t ó r e m u z u z d o l n i o nych d o t e g o uczniów, aby go o d c z y t a ł z tekstu tak, jak go autor pisząc rozumiał i p o j m o w a ł . W o g ó l e , jak w każdej n a u c e , tak s z c z e g ó l n i e przy l e k t u r z e z j . kla s y c z n y c h , gdzie mamy do czynienia z młodymi umysłami, nie powinien p a n o w a ć ton o b o j ę t n y , zimny, suchy, ale, o ile m o ż n o ś c i , ożywiony i zajmujący, k t ó r y udziela się drugim i zniewala do zainteresowania lekturą n a w e t mniej
chętnych i opornych. Objaśnień gramatycznych tylko wtedy udzielać i wymagać przy lekturze wypada, gdzie tego konieczne zrozumienie tekstu wymaga. Za to
objaśnień realnych, zwłaszcza z życia prywatnego sta
rożytnych ludów, gdzie tylko po temu sposobność się
nastręcza, nie należy skąpić. One we właściwej mierze
stosowane i podawane uczniom rozszerzają ich hory
zonty pojmowania i patrzenia na świat starożytny,
ożywiają lekturę samych tekstów i budzą większe za
interesowanie się nią.
Szczególnie zaś przy lekturze poetyckich dzieł ma
nauczyciel przed sobą rozległe pole działania i wpływu
na uczniów, rozbudzając w nich poczucie piękna.
Słyszy się nieraz wypowiadane zdanie, że piękno
w poezji powinno samo przez się działać na umysły
uczniów, a jednak tak w zupełności nie jest. Poezja
starożytna będzie silniej oddziaływać, wyrobi i pozostawi
trwale w duszach uczniów poczucie piękna i smak,
ale, jeżeli ktoś, który się sam na tern zna, który to
sam odczuwa i ma wyrobiony zmysł obserwacyjny,
zwróci uwagę uczniów na ten i ów szczegół, który wiele
dla całego obrazu znaczy, jeżeli ułatwi im przez stosowne trafne pytanie, lub krótkie objaśnianie pełne zrozu
mienie miejsca i w dodatku z pozostającymi pod
wpływem tego rozbioru sam podzieli się swem własnem odczuciem i pojmowaniem danego obrazu.
Tu i ówdzie przytoczyć może nauczyciel, jeśli do
tego jest sposobność, jakiś podobnie malowany obraz
u naszych poetów, ale niech to nie będą żadne ad
hoc sztucznie robione ekskursy, bo wszystko, co na.
turalne, dobrze pojęte, prawdziwie odczute, zajmuje,
przemawia żywo do słuchacza, pociąga ku sobie i sil
niej się zarysowuje w duszy, a sztucznie naciągane,
bez żadnego należnego odczucia sucho podawane, nie
zajmie, nudzi, a nawet zniechęca.
Tu wiele dobrego zdziałać może nauczyciel, ro
zumnie pojmujący zadanie filologji klasycznej w gim
nazjum, w ciągu kilku lat nauki rozbudzając w
dzieży, c h o ć b y t y l k o o k o l i c z n o ś c i o w o , p o c z u c i e piękna i dzieląc się z nią tern, co sam w d u s z y nosi. W c z e ś niej lub później w dalszem życiu pozapominają ucznio wie t o i o w o i coraz więcej ze s z c z e g ó ł ó w , r e g u ł i t. d. utracą z pamięci, a l e to raz w nich m ą d r z e w m ł o d o ś c i r o z b u d z o n e nie opuści ich nigdy w życiu, b ę d ą p a t r z e ć nie zimnym, nie szklanym w z r o k i e m na świat b o ż y i to im s z a r e życie nieraz w d u c h u uweseli, nieraz z w r a c a ć się będą myślą z z a d o w o l e n i e m i przy j e m n o ś c i ą d o tych t e m p l a s e r e n a swej m ł o d o ś c i .
W ścisłym związku z tern pozostaje t a k ż e m e m o -r o w a n i e , n a d a j ą c y c h się do t e g o o d p o w i e d n i ą swą treścią i formą piękną, u s t ę p ó w z p r o z a i k ó w lub p o e t y c k i c h b a r w n y c h , d ł u ż s z y c h o p i s ó w , a co najważniej sze, pieśni H o r a c j a ń s k i c h , k t ó r y c h się uczniowie c h ę tnie na p a m i ę ć uczą, bo znajdują w nich w p o n ę t n e j p o e t y c k i e j szacie złote myśli i r a d y ż y c i o w e , nigdy nie s t a r z e j ą c e się.
N a u c z y c i e l mając do czynienia z dorastającą już młodzieżą, m o ż e i powinien w wielu razach p o r u s z y ć niejedną kwestję, o której mówi p o e t a , rozwinąć ją, o s t r z e g a j ą c na p r z y s z ł o ś ć i p o r ó w n u j ą c z dzisiejszymi s t o s u n k a m i życiowymi, niewiele różniącymi się od s t a r o ż y t n y c h , a j e g o uczniowie wielką k o r z y ś ć od niosą i mile i z a k ł a d i j e g o s a m e g o w s p o m i n a ć b ę d ą z wdzięcznością.
A b y u t r z y m a ć w pamięci uczniów ciągłość l e k t u r y d a n e g o a u t o r a , którą się dłuższy c z a s zajmują, by n a u k a nie s t a n o w i ł a o s o b n y c h , nie s t o j ą c y c h ze sobą w ścisłym związku, godzin li t y l k o ł a c i n y , t r z e b a stale p r z y p o m i n a ć uczniom i w y m a g a ć od nich od czasu do czasu p o d a w a n i a z początku d o k ł a d n i e j s z e j , bo materjał mniejszy, c o r a z dalej zaś więcej zwięzłej, a ważniejsze m o m e n t y ujmującej treści r z e c z y c z y t a n e j i objaś nianej. P r z e z to uczeń odnosi p o d w ó j n ą k o r z y ś ć 1-mo wie k a ż d e j chwili, co czyta w j a s n y m związku z ca łością, 2-do ma tutaj znowu s p o s o b n o ś ć w y r a ż a ć swoje myśli s w o b o d n i e w p o p r a w n e j formie w języku polskim.
Obok tego zdawania sprawy z treści w j . polskim, mamy także drugi środek, nie mniejszej wagi, a dla
nauki samego j . łacińskiego niezmiernie cenny t. j .
opowiadanie po łacinie treści czytanych utworów pro zaicznych jako też poetyckich. Można to już dość wcześnie zaczynać, a w wyższem gimnazjum tern lepsze wyniki osiągniemy. Uczniowie zdolniejsi wcale chętnie, choć nieśmiało z początku, zajmą się tern, bo takie próbowanie swych sił w samodzielnem używaniu j . łacińskiego ma dla nich urok nowości, działa na ich ambicję, dając im pole do popisania się w praktycznem zastosowaniu ze swemi skromnemi wiadomościami ję-zykowemi. Przez to łatwo utrwalają się słówka w pa mięci uczniów, nabywają coraz większej swobody w używaniu prawideł i frazesów językowych, wyra żając się w obcym języku samodzielnie, po prostu, a poprawnie.
Wreszcie dla zapewnienia uczniom trwalsze go opanowania języka łacińskiego pod względem morfologicznym i syntaktycznym, zwłaszcza do wypra cowali piśmiennych, trzeba koniecznie a sumiennie i w wyższem gimnazjum przerabiać z klasą ćwiczenia gramatyczno-stylistyczne w godzinie tygodniowo. Na tych godzinach zapoznają się z właściwościami j . ła cińskiego, któremi w poprzednich latach nauki jeszcze się nie zajmowali, albo tylko okolicznościowo, a nadto stałe co tygodnia odświeżanie i pogłębianie reguł syntaktycznych w praktycznem ich zastosowaniu do przekładu polsko-łacińskiego zapobiegnie przecież, by to, na co się parę lat przedtem poświęcało, miało się z głów ulotnić jeszcze w ciągu lat szkolnych.