R. 14:2005, Nr 4 (56), 1SSN 1230-1493
Joanna Górnicka
Kości zostały rzucone. Sartre oglądany na nowo
Les
jeux sont faits'.
Przeszłość się dokonała. Jesteśmyw
pieklewłasnego sumie
nia i cudzych
spojrzeń.
Nie maodwrotu,
ponieważczas płynie tylko w
jednym kierunku. Nie mateż ucieczki
przednieuchronnością śmierci
i rachunkiemna
szych win. Jesteśmy skazani
nawieczną bezsenność
inieustające
osądyInnych.
Oto dramat
bohaterów Sartre
’owskiej
sztukiPrzydrzwiach zamkniętych.
Pytanie oaktualnośćdramatów
Sartre’
ajest
pytaniem oaktualnośćrozważań nad tym,
cood wiekóww fdozofii
człowiekaważne
iistotne. Czymożna powie
dzieć,
żedosyć już
napisanoo
wolności lubże
podstawowe relacje ludzkiezo
stałyjużraznazawszeszczegółowo i jasnookreślone?
Czy
możnauznać,że próby filozoficznego samookreślenia
się człowiekawobec
otaczającej rzeczywistości przedmiotowejcałkowicie
siępowiodły? Czy
wszystkojuż wiemyo
fenomenie ludzkiejkultury, choć
jejsensy
i znaczenia sąprzecież
konstruowaneprzez
nas samych? Czywreszcie
strukturanaszego
myśleniao
własnej przeszłościjestte
matemcałkowiciejuż wyczerpanym?
Na wszystkie
tepytania musimy odpowiedzieć przecząco. Sartre
towiedział.Wiedział
także, że hermetyczność
akademickiejwypowiedziogranicza
gronojego odbiorców,natomiast
twórczość dramatyczna i powieściowa maszanse
dotrzeć także doludzi żywo
zainteresowanychnieustającymi dylematami ludzkiej egzy stencji, a
niecomniej
biegłychw filozoficznym
dyskursie.Może
zresztąprzeczu
wał, że
pewnetreści
niedadzą sięwyrazić
inaczejjak
tylkoprzez ukazanie
kon kretnego
dramatu zdarzeń,konkretnej
biografiiczy
konkretnychprzeżyć
iwybo
rów.Nawet najsubtelniejsze bowiem
opisywaniestruktury
ludzkichsytuacji
chłod
nym dyskursemz
zewnątrz nieuchronnie je zubaża, redukując jedo kategorii
zdarzeńświata naturalnego,
podczasgdy
bezpośrednie doświadczeniemoralne
' Tytuł filmu z lat 50. (opartego na niektórych motywach Huis cios), którego Sartre był sce
narzystą, a Jean Cocteau reżyserem. Warto przypomnieć, że film kończy się optymistycznie. Po
rozumienie zawarte w zaświatach dało bohaterom możliwość powrotu do życia.
i
zwracanie
sięautorefleksją ku własnej
przeszłości lepiejeksponują
utworylite
rackie,
gdzie bohaterowiemają swoje imiona
iswoje
realne zakorzenienie. Mó
wiąc jeszcze inaczej:najbardziej
interesującaprawda o
naszejwłasnej ludzkiej egzystencji
jestdostępnatylko każdemuz nas
zosobna. Historię własnejświado
mości najlepiej poznaje
sięod
wewnątrz-, owasubiektywna,
niedyskursywna praw
dao
nassamych
tonasze własne
przeżyciawyrażone żalem, rozterką,
autoreflek
sją. Świadectwem tego sąnasze losy,każdorazowo odmienne i konkretne, te zaśnajlepiej przedstawić
wformie
literackiej.Choć
przeżywanie własnej podmiotowości jestnotorycznie głęboko subiek
tywnym
uczuciem,
tojednak
strukturanaszychmoralnychpomyśleńjestzawsze taka
sama. Wróżnej
narracji,w różnej
sceneriiteatralnej
i powieściowej- reali
stycznej lub wymyślonej - pojawiają
się te samedramaty: nasz
stosunekdo
in
nych,rekapitulacja win
i dokonań, odpowiedzialnośćza przeszłe wybory,
nieod
wracalność zdarzeń.Przy drzwiach
zamkniętychSartre
’a jest
dlatej
perspektywymetodologicznej utworem klasycznym;
jestto
laboratorium ludzkichsytuacji
iludzkich
zmagańz innymi ludźmi
iz
własnahistorią.
Garcin, Estellai Inez
spotykają
siępośmierci w
dziwnym,wymyślonym
miej scu, z którego
nie mawyjścia. Nie
mawyjścia, bo być
niemoże.
To specyfikanaszego
życiai naszej
historii. Jesteśmywłasnąprzeszłością,ale
nie możemydoniej
wrócić. Garcin jestdziennikarzempacyfistycznegoczasopisma,który
stchó rzył przed
pójściem nafront. Stella
popełnia morderstwo w obawie przed utratą wygodnego życiau boku starego
i niekochanego męża.Inez doprowadza
dosa
mobójstwa
swoją przyjaciółkę.
Wszystkichdotknęła
śmierć,skazując
ichtym samym
na takąformęegzystencji, która
pozwala obserwować i oceniać,ale która
niepozwala już
działać. Czyjednak
Garcin,Stella
iInez odczuwają żal i
wyrzuty sumienia, czyteż
grają przed sobągrę pozorów?
Czyrzeczywiście zmienilibycoś w
swoimżyciu,gdyby
tobyło
możliwe? Czymoże raczej
lepiejzadbaliby
oswój
wizerunekwoczach Innych? Widz
iczytelnik
Huiscios nie znajdująnato odpo
wiedzi. Niejest
nawet pewne,
czybohaterowie sztuki opowiadająswoje rzeczy
wiste losy
czyteż
jakąś ichobrazową
wersjępo to,by wzbudzićreakcje pozosta
łychzamkniętychw piekle
osób.Sartre’owskie
piekło
jest wielkąmetaforą ludzkiego życia.
To właśnietam, w tym
wyimaginowanymdomu bezklamek, gdzie istnieje tylko
jakieś wewnątrz oddzielone nieprzenikliwąbarierą odrzeczywistego
istnienia, od owegojeszcze pełnego życia zewnątrz,
obserwujemycałą
złożoność naszej historii,jużdokona
nej, ale
wciąż ważnej inierozliczonej.Naszaniemoc jest zarazem naszą
tragedią i nasząniewolą. Nic
jużniemożnazmienić.Jesteśmy
bytemen-soi,częścią
świata,który można pojąć
iosądzić, ale
w którym nie majuż
dla nas miejsca.Śmierć odgrodziła nas
odtego,
codziękiszczelinie w masywnym (massif), kauzalnie zor
ganizowanym bycie
stanowio
naszympour-soi - od autentycznej
wolnościnada
wania
światu ludzkich sensów
i dokonywaniaw nim
zmian.Te
sensy i znaczeniato
przede
wszystkimmy
sami.Jacy
jesteśmynaprawdę? I
czy w ogólejest jakieś naprawdę?
Ani rzeczy,ani sytuacje niemają naturalnych korzeni.
W scenerii Sar
nowskiejjesteśmy
tylkoodbiciem w oczach
innych.Tooni
nasstwarzają
ioce niają.
(Inez:„Chodź,
Będzieszczym
zechcesz:źródłem albo
ściekiem. W moichoczach odnajdziesz siebie
taką,jaką zapragniesz
”).
W piekle przecieżnie malu
ster. Nie
ma żadnychinnych punktów odniesienia oprócz
tego, jakwidzą nas
inni.(„Jesteśmy
nadzy do szpiku kości-
mówiGarcin - znamy tylko
swojeserca
”).Jednak to, co odnajdujemy
w
jego sercu, niejest
szczególniebudujące.
To ego istyczny,
paniczny lęk przed oskarżeniem i pragnienieakceptacji przez Innego.
Więc
i poczuciewiny
jest tusztuczne
i iluzoryczne. CzyStella naprawdę żałuje śmierci
kochanka i wspólnego dziecka? CzyGarcin
wyrzucasobie tchórzostwo i
dręczenie żony?A może
jednakjakieśwartości
wpojone jeszczetam
burząna
prawdę
ichspokój iniepokoją
ichsumienia?
Dramat Sartre’
a dotyka kilku
kwestiirzeczywiścieistotnych
dlafilozofii mo
ralnej. Po pierwsze,
Sartre
stara się nam cośpowiedzieć o
strukturzeżycia du
chowego,
w którym sytuują
sięnasze doświadczeniamoralne.
Podrugie, używa jąc właściwej sobie, wcale niełatwej retoryki,
wypowiadasięw sprawie psycho
logicznego
ispołecznegougruntowania moralnych
wartości. Potrzeciewreszcie,
konstruujetaką
perspektywęontologiiludzkiegobytu,w
którejzarazem
udajemu
się pomieścić wizję nieprzekraczalnejgranicy miedzy
tym, co podmiotowe i coprzedmiotowe - jak
izawrzeć pewnesugestie
aksjologiczne,między innymi
wy
rażonew
ideiautentyczności bytu-dla-siebie. Wszystkie
tewątki w
sposób meta foryczny
pojawiająsię w Huis cios.
Zapewneniektóre
znichrozwijanesąwdu
chu
naszychwłasnych
potocznych-
conieznaczy, że
nieistotnych-
przemyśleń na tematpsychologicznych
przeżyć, inne sąkonsekwencją
arbitralnychzałożeń
filozoficznychautora
Bytui
nicości.Podstawowa myśl
Sartre’a,w gruncie rzeczy natury
epistemologicznej, nie budziwątpliwości. Sytuacja obserwacyjnakażdego z nas
różni sięzasadniczo od perspektywyinnych ludzi. Tylko ja
widzę sięod wewnątrz, innychnatomiastpo
strzegam tak, jak obserwuje się
obiekty naturalnego świata.
Tapsychologicznie
oczywistaprawdama istotne zastosowaniew
życiumoralnym. Tylko
ja znamdra
mat
moich wyborów, głębokiemotywy moichdziałań i
ogromwyrzutówsumie
nia. Sartre jednak
tęepistemologiczną
oczywistość,wyrażającą
jedynie swojego rodzajupoznawczą asymetrię,przenosi na grunt
aksjologiczny.Ponieważ widzę cię tak,
jak obserwujesięprzedmioty, więc takżew
sposóbnaturalny
traktujęcię przedmiotowo. Teza
tawyraźnie ciąży na
jegopojmowaniu
dwóchpodstawowych kategorii:
autentycznościi
wolności.Moralne problemy
teatru Sartre’a
wsposób oczywisty
wpisująsięw jego
me
tafizykę
ludzkiegolosu.
Tylkojako byt-dla-siebie różny
od bytuw
sobiemogę
twórczoprzyglądać
się zdarzeniom zmojego
życia.Jako struktura
podmiotowazdolny
jestem do uchwycenia samegosiebie w akcie
autorefleksji, cojednak
niejest tym samym,
co substancjalny i nie-czasowy Kartezjański aktczystego
cogi- to,zamieniającyw
przedmiotmojąprzeszłośći teraźniejszość.Albo
jestemświa
tem
ujętym w
akcieświadomości,
albojestemświadomością świata.
Nie maze
spolenia
óytu-w-sobiez
ńyiew-dla-siebie.Nie mogę
być jednocześnienarzędziem
ipodmiotem,
niemogę być twórcą
i tworzywem.Bohaterowie Przy
drzwiachzamkniętych z konieczności
nie mogąbyć
ani wolni, aniautentyczni. Nie mogą -
bonieodwracalność śmierciczyniznich
przed
mioty. Są jużen-soi, bezsilni,
niezdolni dodziałania. Ich
życiesiędokonało izo
stało podsumowane. Ale przecież
nie tylko sytuacjaśmierci,
tegopunktu w
cza
sie oddzielającegoprzeszłość od
teraźniejszości,stanowi tu wątek zniewolenia.
W Sartre’owskim piekle
dużo większym
udręczeniem jestzależność odcudzego
spojrzenia.Garcin chce pokochać Stellę
i zapomniećo swoim tchórzostwie, ale
paraliżuje go przenikliwywzrok Inez. Stella
tylko dlategoczuje
sięwinna daw
nej zbrodni,
że
niemoże
zachowaćpozorów
niewinności woczachPiotra. (Stel
la:
„Dopóki myśliszomnie »mojeźródło, moje
czysteźródło«, jestem tutaj tylko
nawpół,
jestemtylko
nawpół winna”
). Wszelako aniwina,
aniniewinność
niemają
żadnegopunktuodniesienia
oprócztego,
cosądzą o
nasinni.
Wyrażato
me tafora lustra,
którapojawiasięw dramacie
Sartre’a nader
często.(Stella:
„Zawsze tak sięustawiałam,aby mieć
lustro,w którym
mogłabymsiebie
oglądać. [...]Wi działam siebie tak,
jakludzie
mniewidzą”).
Naszewzajemne relacje
sątylkogrą pozorów mającą na celu
zyskanieakceptacji innych.
To swojegorodzaju mimi- kra bezpiecznie
upodabniającanasdo otoczenia.Jednak Inni
tonie jakaś
zbiorowośćoukształtowanej
fizjonomii moralnej.Sar- tre nie szuka żadnej
społecznej racjonalności, któramogłaby
stać się podstawą aksjologicznej wspólnoty. Cały dramat moralny opiera siętu raczej
na relacjidwóch świadomości: mojej świadomości
świata itego,
co świat myślio
mnie.Wszystko
poza
tymjestbowiem przypadkiem: nasze
narodziny,życie, okolicz
nościspotkań z ludźmi. W
istocie
jestemtylko Ja
iInny.Ja - jako
doświadczają
cypiekielnych udręczeńpodmiot,
Inny- jakokat, który
mnieocenia, instrumen-talizuje
iredukuje do
statusurzeczy. Ale w momencie otwarcia
drzwi nie chce-my
opuścićswojegopiekła.Nieumiemyizapewneniechcemy
sięod siebie
uwol
nić.Naszawolność jest zadaniem
zbyttrudnym. Znacznie
łatwiejją egzekwować, zniewalając innych,
niżwypełnićetyczną
treścią.Bohaterowie
Sartre
’acierpiąkatusze, bo
nie mogąjuż
nic zmienić w swoimnieudanym
życiu.Ponieważw piekle
niemanocyinigdy
sięnieśpi,bezustannie analizująswojąprzeszłość.. (Garcin: „Godzęsięnawszystko, naobcęgi
i klesz cze,
na szczypce iroztopiony
ołów [...].Raczej tysiąc
ukąszeń [...] niż ta męka myślenia”). Cierpią
takżedlatego, że pod
pręgierzem spojrzeń Innych nieudaje
imsięprzekonać
ichoswojej niewinności.
Chcą odzyskaćautentycznątwarz(Stel
ladoGarcina: Wiem, że
nie maszjuż twarzy)
wolnąod znamion wstydu
iupoko
rzenia.
Zapewne Sartre, wkładając
w
usta bohaterów historie ichżycia, chce
zara zem ujawnić
ichnikczemność. Kierująnimi dosyć
schematyczne iniskiepobud
ki, które
z
pozoru łatwo ocenić.Garcin,
Stella iInez
bezustanniewzajemnie
się oskarżają.Jeżeli
jednakbrakjakichkolwiekwspólnotowychkryteriów
normatyw
nych,wspartychnadowolnychfundamentach-
toz jakiej perspektywy? Czy
Sartre przewidujeinną
podstawęowych
oskarżeń niżproste
kryterium autentyczności ijawności
moralnychpostanowień,
codawałoby
imprzynajmniej atutdziałańświa
domie podjętych i spontanicznych, niezdeformowanychzłą wiarą?
Jeśli tak-
to jakieby
tobyło kryterium?
Niewydaje
się,bytakpostawione pytanie, fundamen
talne
dlawszelkiejrefleksji moralnej, mieściłosięw
strukturzeSartre
’owskiej
teo rii, choć
odpowiedźna
nie rozwiałabywiele zastrzeżeń pod
jejadresem. Tym
czasem w
Przydrzwiachzamkniętych
nie mamyżadnej alternatywnej możliwo
ści wobec pesymistycznej perspektywy ukazującej
nieuchronną
kondycjęnasze
go życia itylko
jednąwersję relacji
z Innym.L’enfer
c’
est lesAutres- piekło
to inni-oto
pointadramatu
tak różna od perspektywyLevinasa,
dla którego właśnie spotkanie zInnym
jestzakwestionowaniemradosnegoposiadania
świata iszansąnaturalnego
porozumienia(„Powiedzieć:oto jestem.
Zrobićcoś
dladrugiego,dać.
Towłaśnieznaczy
być
duchemludzkim
”,
Etykai
Nieskończony,s.
55)*.Trudno ocenić
aktualność
tegonajbardziej
klasycznego dramatuSartre
’a
dladzisiejszych
odbiorców. Pomijam ogromnąsprawność
autoraw
konstruowaniu oryginalnychsytuacji
idialogów,
czegoświadectwem są
niezliczoneinscenizacje Huis cios,
cieszące sięzawszewielkim
sukcesem. Patrzącz
perspektywyfilozo
ficznej, zwłaszcza
zaśmoralnej,
bezwątpieniaSartre
dostrzegłw
relacjach ludz
kichelement niezwykle
istotny.Pokazał, z jednej strony, fundamentalną niemoż
ność ustanowienia
jednoznacznego kryterium normatywnego regulującego stosunki
między ludźmi,strukturę ludzkiego bytu, z drugiej strony
zaś wskazałnaswoje
go
rodzaju
psychologiczną ułomność ludzkiejnatury,
któraszuka
łatwego hory
zontumoralnych znaczeń w
otoczeniu społecznym.Ujawnił także - być
możejest to główne przesłanie Przy
drzwiach zamkniętych -głęboki
psychologicznydra
matwszelkich
moralnych wyborów,
w których obecnośćInnego jest elementem tyleż dotkliwym,
co koniecznym. Ten opis naturalnejsytuacji ludzkiej to niezbyt optymistyczna perspektywa moralna,
odbierającanadzieję na
stworzenie etycz
nejwspólnoty.
Możemytylko
liczyć nato,że Sartre
siępomylił.
‘ Sartre’owska relacja Ja-Innyjest podmiotowo-przedmiotową całością, której oba elementy są ze sobą skorelowane według schematu wzajemnej opozycji. Relacja Toż-samego z Innym w filozofii Levinasa nie tworzy natomiast systemu (Całość i nieskończoność, s. 81-2). Przyjmuję Innego twarzą w twarz, jednak obdarowując go, jednocześnie tworzę poprzez dar wspólnotę i powszechność (tamże, s. 76).
Sartre Revisited: “Les jeux sontfaits”