Grabski, Andrzej Feliks
Poglądy Władysława Smoleńskiego na dzieje Polski
Przegląd Historyczny 65/2, 317-337
1974
Artykuł umieszczony jest w kolekcji cyfrowej bazhum.muzhp.pl, gromadzącej zawartość polskich czasopism humanistycznych i społecznych, tworzonej przez Muzeum Historii Polski w Warszawie w ramach prac podejmowanych na rzecz zapewnienia otwartego, powszechnego i trwałego dostępu do polskiego dorobku naukowego i kulturalnego.
Artykuł został opracowany do udostępnienia w Internecie dzięki
wsparciu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach
dofinansowania działalności upowszechniającej naukę.
ANDRZEJ FELIKS GRABSKI
Poglądy Władysława Smoleńskiego na dzieje Polski
Najmłodszy z grona historyków w arszaw skiej szkoły historycz
nej i jedyny spośród nich, k tó ry doczekał się uniw ersyteckiej k ated ry w W arszawie po odzyskaniu niepodległości, był W ładysław Smoleński * przede w szystkim badaczem dziejów polskich XVIII stulecia. Nie zaj
mował się, jak Adolf P a w i ń s k i czy A leksander R e m b o w s k i , studiam i nad ustrojem daw nej Rzeczypospolitej i mimo że był z w y
kształcenia praw nikiem , nie problem atyka ustrojow a, ale zagadnienia szeroko pojętych dziejów społecznych i k u ltu ry w ysunęły się na plan pierw szy w jego dziejopisarstwie. Zgodnie z pozytywistycznym i inspi
racjam i, podobnie do K o r z o n a uważał, że właściwym przedm iotem zainteresow ania nauki historycznej w inny być dzieje cywilizacji i prze
ciwstaw iał się przyw iązyw aniu nadm iernego znaczenia do politycznej strony procesu dziejowego, ja k to obserwował m.in. w ówczesnych pod
ręcznikach historycznych, które „przepełnia balast wojen, szczegółów biograficznych i dat, w ypychają je rupiecie i wióry, które obciążają pamięć, lecz żadnego nie dają w yobrażenia o pracy człowieka na róż
nych polach, o rozwoju ludzkości” 2. Analogicznie do wielu innych, by
najm niej jednak nie w szystkich przedstaw icieli kierunku pozytywistycz
nego w polskiej nauce historycznej, opowiadał się za scjentyzującą koncepcją historii i uważał, że nauka historyczna w inna stawiać sobie jedynie cele poznawcze, że „polega [ona] na poszukiwaniu praw dy dla samej p raw dy” 3, w inna się zrzec roli sędziego przeszłości, k tó rej nie
1 Bibliografia prac W. S m o l e ń s k i e g o zaw arta jest w tegoż: M onteskiusz w Polsce w iek u X V III, W arszawa 1927, s. 91—104; literatu rę o historyku zestawia R. P r z e l a s k o w s k i , Historiografia polska w dobie pozytyw izm u (1865—1900).
K om pendium dokum entacyjne, W arszawa 1968, s. 118—119. Z najważniejszych p rac o W. Smoleńskim należy wymienić: C. L e ś n i e w s k i , Poglądy W. Sm oleńskiego na metodę i zadania historii, PH 1926, s. 5—22; M. H. S e r e j s k i , W stęp [w:] W. S m o l e ń s k i , S zkoły historyczne w Polsce. Główne kierunki poglądów na przeszłość, W rocław 1952, s. I II—LXXXIV; K. A u g u s t y n ę k , W. Sm oleńskiego poglądy na nauczanie historii, „Przegląd H istoryczno-Oświatowy” 1962, n r 2, s. 243—260;
C. B o b i ń s k a , W stęp [w:] W. S m o l e ń s k i , Wybór pism , W arszawa 1954, s. V—LXIX. Por. także o warszaw skim kierunku historiograficznym : M. H. S e r e j s к i, Miejsce pozytyw istycznej szkoły w arszaw skiej w historiografii polskiej X I X stulecia, KH r. LX II, 1955, nr 3, s. 66—98; t e n ż e , Przeszłość a teraźniej
szość, Szkice i studia historiograficzne, Wrocław—W arszawa—K raków 1965, s. 139—
173; A. F. G r a b s k i , Koncepcja nauki w historiografii polskiej doby p o zytyw iz
mu, „K w artalnik H istorii N auki i Techniki” t. XIV, 1969, nr 4, s. 629—647; t e n ż e , Orientacje polskiej m yśli historycznej, W arszawa 1972, s. 215 nn., 272 nn.; t e n ż e , W arszaw ska szkoła historyczna, Próba charakterystyki (w druku).
* (W.) Sm[oleński], rec.: Ch. S e i g n o b o s , Historia cywilizacji, „P raw da”
1884, s. 487; М. H. S e r e j s k i , W stęp, s. LXV; t e n ż e . Przeszłość, s. 149.
3 W. S m o l e ń s k i , Studia historyczne, W arszawa 1925, s. 317; por. t e n ż e , Szkoły, s. 143—144 i wiele podobnych wypowiedzi; М. H. S e r e j s k i , W stęp, s. LXVI—LXVII.
P R Z E G L Ą D H I S T O R Y C Z N Y , T O M L X V , 1974, z e e z . 2.
pow inna ani potępiać, ani uwielbiać, lecz przede w szystkim starać się ją zrozumieć. „Dziej opisowi obcą być pow inna zarówno fobia, jak fli
stwo; jeżeli zaś faktam i uspraw iedliw ia pierwszą, to obowiązany jest faktam i zarówno udowodnić i d rugie” — pisał Smoleński w 1884 r.4 Zgodnie z postulatam i pozytywistycznego krytycyzm u i obiektyw iz
m u z całą ostrością zwalczał w dziejopisarstw ie objaw y wszelkiego dyletantyzm u, zwłaszcza takiego, k tó ry schlebiałby zapatryw aniom czy
telnika. Oceniając na łam ach „P raw dy” (1882) am atorskie dziełko h i
storyczne wierszopisa i powieściopisarza Michała J e z i e r s k i e g o powiadał: „Pod bardzo w ielu względami przew yższyły nas ludy zachod
nie, nie doścignęły jednak pod jednym. W prowadziliśmy oto do nauki nowy, nieznany gdzie indziej pierw iastek i w ynaleźliśm y nowe ku oce
nie prac naukow ych kry terium : poczciwość. Na Zachodzie szuka czy
telnik w dziele metody, nowego m ateriału, ścisłości wniosków itp. rze
czy, które niewiele przem aw iają do serca; u nas nie m etoda i m ateriał, nie ścisłość wywodów lub oryginalność poglądu zwraca uwagę, lecz obw ąchiw aną jest w książce przede w szystkim poczciwość. Tak dalece ten nieznany gdzie indziej pierw iastek do naszej nauki się wcisnął, że się w książkach m atem atycznych, lingwistycznych, archeologicznych i w rozpraw ach m edycznych ujaw nia, że w edług jego stopnia rozdaje
m y uczonym kated ry i rangi, staw iam y ich na świeczniku lub w otchłań niepopularności strącam y. Dla w yjaśnienia n a tu ry omawianego pier
w iastku dziejopisarstw o nasze najlepszym niew ątpliw ie jest źródłem ” 5.
Z całą mocą przeciw staw iał się uleganiu historiografii tendencjom po
litycznym , w szczególności takim , które były m u najzupełniej obce, m onarchistycznym i lojalistycznym , czy uprzedzeniom stanowym . Po
dobnie jak w ielu w arszaw skich pozytywistów podzielał Smoleński sta
nowisko, wyłożone przez J. W. D r a p e r a w jego głośnej, tłumaczo
nej w 1882 r. na język polski, naonczas niezm iernie kontrow ersyjnej książce „Dzieje stosunku w iary do rozum u” 6, o zasadniczej niezgodno
ści, jaka zachodzi m iędzy zapatryw aniam i religijnym i a poglądami naukowym i, co prow adziło go do ostrego zwalczania przejaw ów inge
rencji światopoglądu religijnego w sferę badań historycznych. Opowia
dał się przy ty m nie tylko za oddzieleniem nauki od religii, ale w prost za rozdziałem państw a i Kościoła. W związku z jedną z prac S tanisła
wa S m o l k i pisał w 1883 r.: „Przeczym y, żeby zadania Kościoła
4 [W.] Sm[oleński], rec.: A. R e m b o w s k i , S ejm czteroletni K alinki, „Praw da”
1884, s. 560.
5 W. S m o l e ń s k i , rec.: M. J e z i e r s k i , Z dziejów daw nej Polski, „P raw da”
1882, s. 284.
* J. W. D r a p e r , Dzieje stosunku w iary do rozum u, tłum . J. K a r ł o w i c z , W arszaw a 1882. Koncepcje D rapera obudziły w Polsce zaciętą dyskusję. Por.
T. K o r z o n , H istorycy pozytyw iści. Buckie, Draper, Kolb, „Biblioteka W ar
szaw ska” 1870; przedruk: t e n ż e , L isty otwarte, m ow y, rozprawy, rozbiory t. I, W arszaw a 1915, s. 123—159; [Anonim], K ronika zagraniczna, literacka, naukowa i artystyczna, „Biblioteka W arszaw ska” t. II, 1875, s. 93; L.S.W. [L. S z c z e r b o - w i c z - W i e c z ó r ] , Przegląd piśm ienniczy, „Tygodnik Illustrow any” t. XIV, 1882, s. 403—404; S. W i ś n i o w s k i , W spom nienie o Janie W ilhelm ie Draperze, „A te
n e u m ” t. XXVI, 1882, s. 475—489; A. S. [ Ś w i ę t o c h o w s k i ] , J. W. Draper,
„Praw da” 1882, n r 4, s. 38—39; Rozbiór k ry ty c zn y dzieła W ilhelm a Drapera pod ty tu łe m „Histeria zatargu religii z nauką”. Z „Civilta Cattolica” 1877, odbitka z „Frzeglądu K atolickiego”, K raków 1878. s. 173. Dalsze inform acje: Bibliografia filozofii polskiej 1865— 1895, W arszaw a 1971, s. 487.
P O G L Ą D Y W Ł A D Y S Ł A W A S M O L E Ń S K IE G O N A D Z I E J E P O L S K I 319 i państw a na jednych schodziły się szlakach, nie rozum iem y błogosła
wionej działalności pierwszego (prostowanie ułomności ludzkich?), ani pożytku ścierania się dwóch wrogich sobie potęg. Uwagi p. Sm olki słuszne będą w zastosowaniu do wieków średnich, w których Kościół przez w alkę z państw em niezaprzeczone przyniósł ludziom usługi; m yl
ne są za to w zastosowaniu do potrzeb chw ili obecnej. Ludzkość zdzie
cinniałaby, oddając się pod opiekę Kościoła; państw o zm arnowałoby siłę, utrzym ując niezależność Kościoła i tocząc z nim walki. Ludzkość em ancypuje się spod wszelkiego gatunku opiek i nie może powrócić pod skrzydła instytucji, któ rej zadaniem torturow anie m yśli przez w tłacza
nie jej w ciasne ram y dogm atyzm u” 7.
Zarówno w swoich studiach o szlachcie w opinii społecznej8, jak przede w szystkim w rozpraw ach z dziejów m entalności religijnej: o wie
rze w życiu społeczeństwa polskiego w dobie reakcji jezuickiej, księdzu M arku — „proroku” czasów konfederacji barskiej 9, wreszcie w głośnej książce o „przewrocie um ysłow ym ” w Polsce XVIII w ieku 10 badał Smo
leński m entalność społeczną nie w kategoriach słuszności lub niesłusz
ności składających się na nią zapatryw ań, lecz w kategoriach ich uw a
runkow ań i funkcji społecznych. Taka now atorska na owe czasy posta
wa m iała swoje głębsze uzasadnienie w ogólniejszych przesłankach teoretycznych, m ianowicie w zaakceptow aniu przez uczonego tezy o ogólnej decydującej dla postępu ludzkości roli rozwoju intelektual
nego, k tórą na gruncie popularnej wówczas historiografii św iatow ej rozw ijali B u c k i e i D ra p e rи .
Przeświadczenie, że źródłem wszelkiego postępu jest nie rozwój stosunków produkcyjnych, ale postęp czynników intelektualnych, roz
wój nowoczesnej wiedzy, która umożliwia człowiekowi w coraz w ięk
szym stopniu opanowywać przyrodę i organizować swe w łasne życie społeczne, pozostawało w całkowitej zgodzie z naczelnym hasłem w ar
szawskiego pozytyw izm u „wiedza to potęga” i nadziejam i, że w opar
ciu o osiągnięcia nowoczesnej nauki światow ej można będzie w ydźw ig- nąć polskie społeczeństwo z powszechnie odczuwanego zacofania oraz w optym alny sposób przekształcić stosunki społeczne i ekonomiczne.
Z w ytężoną uw agą śledził n arastanie „śród inteligencji w XVIII w ieku”
świadomości „potrzeby zbiorowej pracy um ysłow ej” poczynając od skrom nych początków, jakim i było sprowadzanie zagranicznych czaso
pism, po znaczne już osiągnięcia, jakie przyniosły czasy stanisław ow skie. „W Polsce w ieku XVIII — podkreślał Smoleński — szczery do wiedzy zapał tw arde napotykał przeszkody, a jednak najnieszczęśliw
sza z generacji nie najgorszą trad y cję naukow ą przekazała potom
7 [W.] Sm[oleński], rec.: S. S m o l k a , Szkice historyczne, „P raw d a” 1883,
•s. 56; podobne akcenty m.in. Ś w ię ty Stanisław [1878], W ybór, s. 555—561.
9 W. S m o l e ń s k i , Szlachta w św ietle własnych opinii [1880], W ybór, s. 1—26;
t e n ż e , Szlachta w św ietle opinii w ieku X V III [1881], W ybór, s. 27—46.
•W . S m o l e ń s k i , W iara w życiu społeczeństwa polskiego w epoce jezuickiej [1882], Pisma historyczne t. I, K raków 1901, s. 231—295; t e n ż e , Ksiądz M arek, cudotw órca i prorok konfederacji barskiej [1886], Pisma t. I, s. 297—335.
10 W. S m o l e ń s k i , Przew rót um ysłow y w Polsce w ie k u X V III. Studia histo
ryczne, K raków — P etersb u rg 1891.
11 Por. J. W. T h o m p s o n , A History of Historical W riting t. II, G loucester Mass. 1967, s. 439—460; F. F r ä n k e l , Buckle und seine Geschichtsphilosophie,
„Berner Studien zur Philosophie und ih rer Geschichte” t. L, 1906; G. A. W e l l s , The Critics of B uckle, „Past and P re sen t” 1956, nr 9, s. 75—89; A. F. G r a b s k i , Polish Enthusiasts and Critics of H enry T. Bruckle, „O rganon” t. 7, 1970, s. 259—275.
P r z e g l ą d H i s t o r y c z n y — 7
ny m ” 12. Podsum ow ując zaś wnioski, do jakich zawiodły go badania n ad polskim „przew rotem um ysłow ym ” w epoce Oświecenia Smoleń
ski podkreślał, że „nowy ru ch um ysłow y” obudziło zrazu „duchowień
stw o zakonne”, które podjęło pracę nad w yrugow aniem z procesu w y
chowawczego przestarzałej scholastyki i podjęło w alkę ze św iatem prze
sądów. Nie zamierzało ono w pełni przyjąć za w łasne oświeceniowych idei laickich a ty m bardziej w olnomyślnych, czyniło więc podobnie, jak za czasów historyka w ielu zwolenników now ych naukow ych prądów.
K olejnym czynnikiem przew rotu stał się zdaniem Smoleńskiego „prąd w olnom yślny”, czerpiący inspirację z francuskiej filozofii w ieku Oświe
cenia, k tó ry „nie ujaw niał się długo w piśm iennictw ie: panow ał w ży
ciu praktycznym obyw ateli świeckich i duchow ieństw a wyższego, zna- chodził p rzytułek w tow arzystw ach w olnom ularskich” 13. S tanął on do w alki z kierunkiem klerykalnym , k tó ry zajął w stosunku do niego stanowisko zaczepne. Znajdow ał bowiem szerokie oparcie w „tradycjach i nałogach m as”. N urt w olnom yślny zyskał przew agę dopiero w ostat
niej ćwierci XVIII wieku, kiedy ogarnął swoimi w pływ am i szkołę i gdy rozw inęły się organizacje w olnom ularskie. A le przecież — dowodził Sm oleński — w praktyce społecznej nie kw estionow ał on religii, prze
ciwnie, naw oływ ał do jej poszanowania. „Było to skutkiem niedosta
tecznego przetraw ienia haseł w ieku — wywodził historyk — objaw em zam ętu pojęć, konw encjonalnym wreszcie liczeniem się z tym , czemu nieobłudnie hołdowała powszechność” u . W prawdzie ogół „nie w yjm u
jąc szlachty śred n iej” wcale nie przestaw ał być „ortodoksalnym ” i na
dal nie ukryw ał swego zdecydowanie niechętnego stanow iska do oświe
conych nowinek, przecież mimo całej te j opozycji „pozbył się on jed
nak dzięki w pływ owi św iatła wielu nałogów barbarzyńskich” 1S. Odnosi się to zarówno do sfery obyczajowej, jak intelektualnej, skoro „pozbyła się też powszechność ortodoksalna w ielu w ierzeń przesądnych, w m iej
sce teologicznego przysw oiła sobie inne ku ocenie zjaw isk k ry te riu m ” 16.
Jeżeli więc Sm oleński jako historyk ukazyw ał w swych pracach zbaw ienne sku tk i oświeceniowego „przew rotu umysłowego” dokonanego na drodze zapoznania polskiego społeczeństwa z czołowymi osiągnięciami obcej m yśli n a u k o w e j17, przeciw staw iał in telek tu aln y ferm ent epoki reform m arazmowi i zacofaniu czasów wcześniejszych, kiedy religijny dogm atyzm i fanatyzm nie dopuszczały do w ykształcenia się nowoczes
nych pierw iastków intelektualnych i m oralnych, współczesny czytelnik jego prac rozum iał je jako historiografię dostarczającą intelektualnej genealogii warszawskiego pozytywizmu. Tak też odbierali ją przeciw nicy tego kierunku, k tórzy zarzucali Sm oleńskiem u jednostronne i te n dencyjne „przyznaw anie paten tu nieomylności racjonalizm ow i” oraz
12 W. S m o l e ń s k i , Tow arzystw a naukow e i literackie w Polsce w ieku X V I II [1887], Pism a historyczne t. II, K raków 1901, s. 59.
ia W. S m o l e ń s k i , P rzew rót um ysłow y, wyd. 3, W arszawa 1949, s. 299—300.
14 Tamże, s. 301.
15 Tamże, s. 302.
*· Tamże, s. 302.
17 Oprócz Przew rotu um ysłow ego także: T ow arzystw a naukow e i literackie, s. 3—59; Ż yw io ły zachowawcze i K om isja Edukacyjna [1889], W ybór, s. 104—201;
Spór o Jana Zam oyskiego w publicystyce polskiej w ieku X V III, W ybór, s. 202—210;
Z korespondencji Kołłątaja podczas S ejm u W ielkiego [1909], W ybór, s. 228—244;
Kuźnica K ółłątajow ska [1885], W ybór, s. 267—413; M onteskjusz w Polsce w ieku X V III, W arszawa 1927.
P O G L Ą D Y W Ł A D Y S Ł A W A S M O L E Ń S K IE G O N A D Z I E J E P O L S K I 321 pom niejszanie jeżeli już nie k arykaturow anie cyw ilizacyjnej roli Ko
ścioła 18. „Scholastycyzm zawinił, katolicyzm powieszono” pisał na ła
mach jezuickiego „Przeglądu Powszechnego” A ntoni K a r b o w i a k , k tó ry nie tylko pomawiał Smoleńskiego o szydzenie z uczuć i dogma
tów katolickich, ale kw estionow ał zasadnicze jego tw ierdzenie o tym , że ruch napraw y i jego naczelny organ, jakim była Kom isja Edukacji Narodowej, w yrosły z wolnomyślnego n u rtu Oświecenia. „Nie pojm u
jem y — pisał K arbow iak — dlaczego p. Smoleński i w ielu innych tak niesłusznie i niespraw iedliw ie napadają na katolicyzm , k tó ry jak zaw
sze, tak zwłaszcza w obecnej chwili, jest jedną z naszych silnych tarcz, dźwigni i łączni narodow ych” 19. Anonim owy k ry ty k z „Przeglądu K a
tolickiego” uw ażał z kolei, że „przedstaw ienie rzeczy przez p. Smoleń- kiego oparte je st na zasadach przew rotnych, zgodnych z pojęciam i tego przew rotu, jaki w swej książce opisuje autor; wreszcie i cel książki jest przew rotny, bo cała jej treść obrachow ana na to, aby ów przew rót um y
słowy XVIII w ieku przedstaw ić jako postęp um ysłow y i wyzwolenie się z pętów ciemnoty, jakim i Kościół oplótł n aród” 2#.
Poddając k rytyce teologiczny światopogląd zwracał Smoleński uw a
gę na jego związki ze społecznym i politycznym konserw atyzm em szlachty, w szczególności zaś m agnaterii. O dsłaniał na k artach swych dzieł bazę społeczno-polityczną odrodzenia narodowego w w ieku XVIII, podkreślając zwłaszcza znaczenie mieszczaństwa, którem u poświęcił wiele osobnych studiów. Nie przypadkiem związany z kierunkiem po
zytyw istycznym recenzent „K uźnicy K ołłątajow skiej” Smoleńskiego uważał, że dzieło to dostarcza genealogii polskiemu burżuazyjnem u libe
ralizmowi, jakże często pom awianem u wówczas o brak wszelkiej rodzi
m ej tradycji. „Było to daw no pożądanym -— pisał k ry ty k — ażeby ktoś zajął się historycznym rodowodem naszego — darujcie niestosowną na
zwę — liberalizm u. Miała myśl w olna w Polsce krótkie i ubogie dzieje, ale m iała je. Badacze jednak przeszłości naszej albo pom ijali tę czer
woną nić, albo ukazyw ali tylko w kaw ałkach. Do pewnego czasu m ie
liśm y tylko historię szlachty, dotąd m am y tylko historię konserw atyz
mu. Zdaje się też, że gdyby nad pradziadam i naszym i powiewał w y
łącznie sztandar zachowawczy, jak gdyby poza kłótniam i politycznym i, poza odszczepieństwami religijnym i nie było różnic, nie było buntów . Zgodnie z tym dość powszechnym przekonaniem , każdy woźny try b u nału współczesnej nam literatu ry pozywa postępowców o w ykroczenia przeciwko »tradycjom narodow ym «” 21. Smoleński w swoim znakom i
ty m studium w ykazał, że w dobie w alki o napraw ę Rzeczypospolitej
„obsiano glebę naszą ziarnam i płodnych myśli, które w obecnym życiu znajdujem y rozw inięte i dojrzałe”, chociaż wciąż napotykają one na
18 A. S k ó r s k i , rec.: W. S m o l e ń s k i , Przewrót um ysłow y, „Muzeum” t V III
1892, s. 246—250. ’
19 A. K a r b o w i a k , rec.: W. S m o l e ń s k i , Przew rót um ysłow y, „Prze
gląd Pow szechny” t. X X X III, 1891, s. 415—417.
20 [Anonim], rec.: W. S m o l e ń s k i , Przew rót um ysłow y, „Przegląd K atolicki”
1892, n r 10, s. 145. Por. także recenzje pisane w znacznie odm iennym tonie: T. K o r z o n , „K raj” 1892. n r 11, s. 4—6, n r 12, s. 6—8; KH r. VI, 1892, s. 165—173; p rz e d ru k w tegoż, L isty otw arte t. IV, W arszawa 1916, s. 137—147; P. Chmfielowski],
„W ędrowiec” 1892 n r 2, s. 32; K. W a l i s z e w s k i , „A teneum " t. 65, 1892, s. 187—190; A. G. B e m [1892], przedruk w tegoż, Pism a krytyczne, W arszawa 1963, s. 320—328.
11 H., Kuźnica Kołłątajow ska, „Praw da” 1885, s. 485.
sprzeciwy i opory 22. Kręgi, k tó re z uw agą śledzą losy „postępu polskie
go” — zw racał się recenzent do zwolenników pozytywistycznego pro
gram u — zgłębiwszy rozw ażania historyka zrozum ieją, „jaką to podsta
w ę m iały owe odzywające się zaklęcia obmowy, któ ra kiedyś krzykli
wie upew niała, że obecny nasz liberalizm nie m a korzeni w przeszłości narodu, że go w iatr przyniósł z obcych krain, że go inny w yrw ie i zmie
cie” 23. Dzieło Smoleńskiego — dodawał — „legitym uje go z praw i znakom itych przodków ”. Słowa te dobitnie ch arakteryzu ją najogólniej
szą wymowę dziejopisarstw a Smoleńskiego. „H istoria służyła m u — pisał o dziejopisarstw ie Smoleńskiego M. S e r e j s k i — w łaśnie za oręż w walce przeciwko zacofaniu, nieuctw u, ciemnocie umysłowej, epigo- nizm ow i i zdradzie narodow ej możnych, przeciwko ugodzie i ciążącemu w ciąż na życiu um ysłow ym teologicznemu poglądowi na św iat” 2*.
Ze w szystkich historyków w arszaw skiego kierunku dziejopisarskiego szedł Smoleński najdalej w angażow aniu się w w alkę z siłam i wstecz- nictw a i ugody. Mimo że od początków XX w ieku również i on jął przechodzić ewolucję ku praw icy i podobnie jak inni historycy w ar
szawscy — w eterani pozytywizm u (Korzon, K r a u s h a r ) — zbliżył się naw et do endecji, przecież pozostawał nadal „patriotą, ale w daw n y m sty lu ” 25.
Analogicznie do innych przedstaw icieli warszawskiego kieru n k u hi- storiograficznego, w poglądzie na polski proces dziejowy reprezentow ał Sm oleński stanow isko jaskraw ię okcydentalistyczne. Uważał mianowi
cie, że rozbicie Słowiańszczyzny na „dwa obozy” odmienne „pod wzglę
dem w ychowania m oralnego” i z racji głębokich różnic cyw ilizacyjnych
„obce sobie” miało zgubne oddziaływ anie na jej dzieje. „Polska, jako w yrazicielka k u ltu ry zachodniej — pisał — przez długie czasy walczyć m usiała z odłamem słowiańskim, w ychow anym pod wpływem wschodu:
koleje zapasów tych stanow ią przew ażnie treść jei historii” 26. Okcyden- talizm, w yraźny w pierwszej, pozytyw istycznej fazie twórczości Smo
leńskiego, m iał później przybrać w jego historiografii jeszcze bardziej jaskraw ą formę, co wiązało się z nasileniem antagonizm u uczonego do Rosji, k tó rą uw ażał za zasadniczo obcą Polsce pod względem cywiliza
cyjnym . K u ltu ra zachodnioeuropejska przedstaw iała, jego zdaniem, nie
rów nie wyższe w artości niż wschodnia: w świecie wschodnim — pisał w jednej ze swoich późnych prac — „człowiek nie w yrobi w sobie d o-
czucia w łasnej w artości i w duszy jego zakorzenią się skłonności niskie, właściwe niewolnikom, jak schlebianie możniejszym, kłamstwo, pod-
22 Tamże, s. 499.
2S Tamże, s. 499.
24 M. H. S e r e j s k i , Wstęp, s. LII.
25 Tamże, s. XLV III; por. C. B o b i ń s k a , W stęp, s. XLVI — XĽVTII. O prze
m ianach postaw i poglądów historyków polskich w początkach X X w ieku do I wojny św iatow ej włącznie por. ostatnio J. M a t e r n i c k i , Problem, treść i f u n k cja syntezy dziejów ojczystych w historiografii polskiej lat 1905—1914, „Zeszyty H istoryczne UW ” t. III, 1963, s. 216—256; t e n ż e , L ’Histoire et les historiens en Pologne au cours de la prem ière Guerre Mondiale, „Fasciculi H istorici” 1970, n r 3, s. 33—42; t e n ż e , W arszaw skie środowisko historyczne 1914—1918, [w:]
W arszawa w X I X w ieku, z. 1, W arszaw a 1970, s. 185—238, gdzie s. 195—196, 213—215 o aktyw ności W. Smoleńskiego w latach w ojny; A. W i e r z b i c k i , W okół Ducha Dziejów Polski. Spory o ocenę dziejów narodowych w historiografii polskiej 1917— 1919, KH LXXVHI, 1971, z. 4, s. 840—856.
** W. S m o l e ń s k i [ps.: W. G r a b i e ń s k i ] , D zieje narodu polskiego t. I, K raków 1897, s. 13.
P O G L Ą D Y W Ł A D Y S Ł A W A S M O L E Ń S K IE G O N A D Z I E J E P O L S K I 323 stęp itp. Te dwa św iaty walczyć będą z s o b ą ---aż po dziś dzień.
W w alce tej Polska będzie zawsze w szeregu Zachodu łacińskiego” 2\
Postaw a okcydentalistyczna wiodła do doszukiwania się w dziejach polskich realizacji m isji cyw ilizacyjnej na Wschodzie. W ty ch katego
riach rozpatryw ał więc Smoleński unię polsko-litewską, zrealizowaną nie tylko dla przeciw staw ienia się Zakonowi Krzyżackiem u, ale m ającą również na celu „podniesienie ludów litew sko-ruskich do godności cywilizacji zachodniej” 28. W późniejszej fazie swej twórczości poglądy te Smoleński jeszcze zaostrzył. Unia Jagiellońska — pisał historyk w swej
„H istorii Polski” z 1921 roku — „spowodowała pochód k u ltu ry łaciń
skiej na wschód bizantyjski. Jak zaletą człowieka wykształconego jest rozpraszanie ciem noty bliźnich, podobnież zasługą każdego narodu k u l
turalnego jest dzielenie się swym dorobkiem m oralnym z ludam i b ar
barzyńskim i lub m niej oświeconymi. Unia litew sko-polska otworzyła Polsce sposobność zaszczepiania k u ltu ry łacińskiej na wschodzie ruskim , w ychow anym pod w pływ em bizantyjskim . Zdobywanie Rusi dla k u l
tu ry łacińskiej stało się jednym z głównych zadań Polski, jedną z n a j
ważniejszych jej zasług” 29.
W m iarę jak uczony oddalał się od pozytyw istycznych tradycji, w jego refleksji rola Polski na wschodzie w coraz silniejszym stopniu jęła przybierać cechy dziejowej m isji i historycznej zasługi, a ekspan
sja w schodnia daw nego państw a polskiego staw ała się niem al wyłącznie realizacją m isji cyw ilizacyjnej. O ile w „D ziejach narodu polskiego”
(1897) omawiając Unię Lubelską Smoleński zw racał uw agę na jej pod
łoże społeczne i ekonomiczne oraz znaczenie polityczne, to w popular
nym zarysie syntetycznym , ogłoszonym u progu lat dw udziestych X X w., sądy jego uległy w yraźnem u zaostrzeniu. Skreślił on wówczas jedno
znaczną w swej ogólnej wymowie, skrajną ocenę, gdy pisał, że „od unii lubelskiej zyska na Rusi przew agę polskość ze swą k u ltu rą zachodnią.
Dzięki tej unii rozw inie się i u g ru n tu je ten pochód k u ltu ry europej
skiej na wschód, k tó ry zapoczątkowała królow a Jadw iga zaślubiając Jagiełłę. Nie było w dziejach św iata przykładu takiego zespolenia n a
rodów, różnych pod względem pochodzenia i przeszłości, zespolenia, dokonanego za pomocą najtrw alszych wiązadeł k ulturalnych. Toteż unia lubelska, niosąca na wschód w ielkie hasła równości i wolności ze w szystkim i zdobyczami ku ltu raln ym i św iata zachodniego, posiada znaczenie powszechnodziejowe” 30. Łatwo dostrzec, że ocena ta jest funkcjonalna w stosunku do ówczesnych politycznych koncepcji federa- listycznych.
Z w yolbrzym ianiem , zwłaszcza w ostatniej fazie twórczości Smoleń
skiego, dziejowych zasług Polski na wschodzie, pozostaje w najzupeł
niejszej zgodzie jego ocena w ypraw y w iedeńskiej Jan a III Sobieskiego.
ет W. S m o l e ń s k i , Historia Polski, W arszawa b.d., s. 27. Dziełko to ukazało się po raz pierw szy w 1921 г., m iało później wiele wznowień (1922, 1923, 1925).
Z aw arte w nim oceny w znacznej części historyk sform ułow ał wcześniej w po
pularnym zarysie dziejów polskich, przeznaczonym dla czytelnika zagranicznego, napisanym w 1914 r., a opublikow anym w dwa la ta później: W. S m o l e ń s k i [ps.: W. Grabieński], La Pologne. Resum é d’histoire, trad. M. R a k o w s k a , P a ris 1916, s. 78; te k st polski: Naród polski w walce o byt, W arszawa 1919, s. 84. Por.
J. M a t e r n i c k i , W arszaw skie środowisko, s. 195.
“ W. S m o l e ń s k i , Dzieje t. I, s. 81.
” T e n ż e , Historia, s. 61.
" Tamże, s. 70.
0 ile w „D ziejach” z 1897 roku pow iadał wręcz, podobnie jak inni po
zytyw istyczni historycy, że „oprócz sław y innych korzyści Polsce i So
bieskiem u [ona] nie przyniosła” 31, to w „H istorii” z 1921 roku, nie
w ątpliw ie pod w pływ em politycznych doświadczeń ubiegłego roku, które w yraźnie oddziałały na historyczne zapatryw ania uczonego, u rasta ona do znaczenia powszechnodziejowego. „N ajazdy fanatyzm u m uzułm ań
skiego groziły pochłonięciem przez T urcję narodów chrześcijańskich.
Polska, walcząc z Turkam i, broniła nie tylko siebie, lecz i Europy. So
bieski, dając W iedniowi odsiecz, ocalił nie tylko A ustrię, lecz cały świat europejski z jego k u ltu rą łacińską. Jeżeli zasługą Polski był jej pochód na wschód i w alka o k u ltu rę łacińską z Moskwą bizantyjską, to nie
m niej zaszczytem jej było osłanianie siebie, a przez siebie całej Euro
py przed zachłannością m uzułm anizm u. Polska była przedm urzem i ta r
czą chrześcijaństw a, jako jego obronicielka i obroną tą spełniała w iel
kie posłannictw o cywilizacyjne. Tę jej zasługę oceniał ówczesny św iat chrześcijański” 32. I dalej w podobnym stylu: „Polska, szerząc k u ltu rę łacińską na wschodzie ruskim i broniąc tej k u ltu ry przed zalewem tu reckim, w ystępow ała w rzeszy narodów ucywilizowanych jako członek czynny przykładający się do postępu ogólnoludzkiego. Począwszy od królow ej Jadw igi, k tó ra zapoczątkowała szerzenie k u ltu ry łacińskiej na wschodzie, od Zygm unta Augusta, k tó ry umocnił pochód tej k u ltu ry przeprow adzając unię narodów, od Batorego i Zamojskiego którzy, od
pychając Moskwę od Europy i od Polski, zabezpieczali je przed w pły
wam i bizantyjskim i — skończywszy na Chodkiewiczu, Żółkiewskim 1 Czarnieckim — wszyscy ci przedstaw iciele Polski pełnili jedno wiel
kie posłannictw o cyw ilizacyjne. Sobieski zajął śród nich miejsce n a j
wybitniejsze. Zw ycięstwam i pod Chocimiem, Lwowem i Żórawnem, zwłaszcza zaś odsieczą w iedeńską zasłużył się całemu światu. Podniósł też powagę Polski i w strząsnął duszą narodu, przypom niaw szy m u obo
wiązek pełnienia wielkiego posłannictw a” 33.
To, co w początkowej, pozytyw istycznej fazie twórczości Smoleńskie
go było typow ym dla warszawskiego kieru n k u historiograficznego okcy- dentalizm em , pod koniec życia historyka przekształcało się w apologię polskiej „m isji cyw ilizacyjnej” na wschodzie, uznanej przezeń za istotę dziejów Polski. Ja k niegdyś rew olucja 1905 roku oddziałała uwstecz
niaj ąco na zapatryw ania w eteranów warszawskiego pozytywizm u, tak teraz nowe w arunki polityczne początków lat dw udziestych, rew olucja socjalistyczna w Rosji i konflikt odrodzonego państw a polskiego z re
publiką radziecką, silnie w płynęły na dalszą reorientację poglądów epi
gona historiografii pozytyw istycznej, jakim był wówczas Smoleński.
Z dawnego pozytywistycznego światopoglądu historyka pozostało już wówczas niewiele, odrzucił on naw et podstawowe kategorie pojęciowe, jakim i się niegdyś posługiwał, na co w skazuje poszukiwanie przezeń w narodow ej przeszłości, „duszy narodu” i jego dziejowego posłanni
ctwa. Jednocześnie, w m iarę narastania tych elementów, w refleksji Smoleńskiego ulega w yraźnem u stępieniu jego daw ny krytycyzm w sto
sunku do polskiej przeszłości.
Sm oleński — pozytyw ista bodaj bardziej niż inni przedstawiciele w arszaw skiego k ierun ku historiograficznego, w każdym razie w yraź-
31 W. S m o l e ń s k i , Dzieje t. I, s. 237.
** T e n ż e , Historia, s. 93.
** Tamże, s. 93 n.
P O G L Ą D Y W Ł A D Y S Ł A W A S M O L E Ń S K I E G O N A D Z I E J E P O L S K I 325 niej niż Korzon (którem u zarzucał folgowanie nieuzasadnionym emo
cjom) 34 — dbał o przedmiotowość swego historycznego w ykładu i z rzad
ka uciekał się do jaskraw ię form ułow anych ocen. C harakterystycznym tego przykładem są jego „Dzieje narodu polskiego”, pow stałe z inicja
ty w y A leksandra Ś w i ę t o c h o w s k i e g o jako odpowiedź na „akty bezmyślności społeczeństwa”, które w 1896 roku entuzjastycznie w itało przybyłego do W arszaw y cara M ikołaja II. W dziele tym chodziło o objęcie całokształtu dziejów polskich „ze szczególnym uw zględnie
niem mąk, jakich naród doświadczył pod panow aniem rosyjskim ” s®, a przecież nie narzucał w nim Smoleński zbyt w ielu kategorycznych sądów w artościujących i form ułow ał swoje oceny za pośrednictwem odpowiedniego doboru faktów i ich powiązania ze sobą tak, że czytel
nik odbierał je jako nieuchronny wniosek, w ypływ ający z prezentow a
nego m ateriału.
Podobnie jak inni historycy warszawskiego kierunku śledził Smo
leński w odległych epokach historycznych korzenie procesów i w yda
rzeń późniejszych. Szczególną uw agę zw racał na rozwój przyw ilejów szlacheckich, uw ażał więc układ koszycki za „w skutkach swoich decy
d u jący o przyszłości P olski” 36, tropił w dalszym biegu dziejów jego konsekw encje. Za niekorzysty stan Rzeczypospolitej w XVII w ieku nie w inił — jak to czynił Korzon — wpływ ów obcych, ale oskarżał naród szlachecki, ucisk społeczny i religijny: „Naród szlachecki — pisał o sto
sunkach panujących za W ładysława IV — nie zezwalając na rozleglej- szą akcję zew nętrzną, pragnął zabezpieczyć sobie spokój i używ anie dobrobytu, jaki posiadał na stanow isku klasy uprzyw ilejow anej. W każ
dym zresztą ru ch u zew nętrznym podejrzew ał niebezpieczeństwo w zrostu w ładzy królew skiej, w ywrócenie in sty tu cji republikańskich. Istotnie:
insty tu cje republikańskie utrzym ał i dobrobytu zażywał, lecz uciskiem różnowierców i gnębieniem klas niższych przygotował burzę, która zmą
ciła spokój w ew nętrzny i ściągnęła na k raj klęski dotkliw e” 37. Odmien
nie niż Korzon (zwłaszcza w polem ikach z uczonymi ukraińskim i) oce
niał więc Sm oleński pow stania kozackie, nie uw ażał ich bowiem jedynie za „b u n t”, a pisząc o Jerem im W iśniowieckim nie m yślał ukryw ać n a j
ciem niejszych rysów jego działalności38. N ajw iększą jednak uwagę zw racał na w zm aganie się od początków XVII w ieku ingerencji Rosji w w ew nętrzne stosunki państw a polskiego 39. Zauważał więc, że w tra k tacie G rzym ułtowskiego car uzyskał „ty tu ł p raw ny do opieki nad dyz- u n itam i polskimi, a raczej pretekst do mieszania się w w ew nętrzne spraw y Rzeczypospolitej” 40, z czego jął rychło korzystać dla w łasnych celów politycznych, jak się to działo w latach konfederacji tarnogrodz- kiej i sejm u w arszaw skiego 1717 r. „Pośrednictwo carskie — pow iadał Sm oleński — było w m ieszaniem się Moskwy w w ew nętrzne stosunki Rzeczypospolitej; narzucenie narodowi w arunków ugody podważyło
54 W. S m o l e ń s k i , W sprawie konfederacji targowickiej. Polem ika z p. Ta
deuszem Korzonem , K raków 1904, s. 16, 18; por. t e n ż e , Pism a historyczne t. III, K raków 1901, s. 41.
M W. S m o l e ń s k i , M onteskiusz, s. 18.
s* T e n ż e , Dzieje t. I, s. 75.
37 Tam że t. I, s. 208 n.
38 Tamże t. I, s. 212.
’* Tamże t. I, s. 248.
4,1 Tamże t. I, s. 251.
jego niepodległość” . Redukcja arm ii była „rozbrojeniem Rzeczypospoli
te j” i uniem ożliwiła zapewnienie obronności państw a przed niebezpie
czeństwem zew n ętrzn y m 41. Zgadzał się tu Smoleński z Korzonem, któ
ry podobnie oceniał ingerencję rosyjską w Rzeczypospolitej w począt
kach XVIII stulecia. Ogólny bilans rządów stanow ych w Polsce w ypadał pod piórem Smoleńskiego, podobnie jak innych historyków w arszaw skie
go1 kierunku, zdecydowanie niekorzystnie: „w okresie panow ania stanów Rzeczypospolitej doświadczyła Polska klęsk olbrzymich: uszczuploną została pod względem terytorialnym , straciła powagę polityczną i do
znała skutków w pływ u m ocarstw cudzoziemskich” 42.
O ile w pływ y francuskie i austriackie „w yzyskiw ały Rzeczpospolitą dla swych widoków politycznych”, to w pływ moskiewski — zdaniem Smoleńskiego — „zm ierzał do podboju państw a, zdezorganizowanego i bezsilnego” 43.
Aczkolwiek Smoleński zwracał ta k baczną uwagę na zew nętrzne czynniki osłabienia Rzeczypospolitej, nie oznaczało to, aby zapoznawał czynniki n atu ry w ew nętrznej. Podobnie jak inni historycy w arszaw skiego kierun ku zw racał uwagę przede w szystkim na zjawiska zacho
dzące w sferze społeczno-ustrojowej. Na plan pierw szy w ysuw ał elek
cyjność władców, której szkodliwość ujaw niała się nie tylko podczas bezkrólewi „w ystaw iających Rzeczpospolitą na łup an arch ii”, ale w pły
w ała na „cały obrót losów państw a” ; stanowiące bezpośredni w ynik elekcyjności pacta conventa ogałacały cen tralny organ władzy z prero gatyw „niezbędnych dla utrzym ania w państw ie spójni w ew nętrznej i siły” 44. H istoryk podkreślał zgubne skutki u tra ty powagi przez sejm, w szczególności zaś niekorzystne znaczenie in stytucji liberum veto, wreszcie — idąc tu za Adolfem Paw ińskim — zwracał uw agę na rolę sejmików, które stając się od połowy XVII w. organam i samodzielnymi, podkopyw ały znaczenie sejm u i w ogóle „władz rządowych” 43. W szyst
ko to stw arzało dogodne w arunki dla postępującej ingerencji sąsiednich mocarstw: „sąsiedzi dostatecznie oceniali korzyści, jakie ciągnąć mogli z elekcji tronu, liberi veto i decentralizacji sejm ikowej, skoro umowa
mi berlińskim i z r. 1719 i 1732 zobowiązali się czuwać nad niezm ien
nością u stroju Rzeczypospolitej” 4e.
Oprócz czynników n a tu ry społeczno-ustrojow ej silniej niż inni przed
stawiciele warszaw skiej szkoły historycznej zw racał Smoleński uwagę na niekorzystne dla b y tu Rzeczypospolitej zjawiska n atu ry społeczno- -religijnej. O słabiały państwowość polską — pisał — „skutki ucisku religijnego”, niedochowywanie uznanego w XVI w. rów noupraw nienia wyznaniowego, co spychało dysydencką szlachtę na pozycję m alkon
tentów , „gotowych w yciągnąć rękę o pomoc obcą dla odzyskania pre
rogatyw ” 47 i dawało obcym mocarstwom dogodne możliwości w trąca
nia się w w ew nętrzne spraw y Rzeczypospolitej. Ja k najsurow iej m u
siała więc wypaść na k artach dzieł Smoleńskiego ocena skutków reak cji katolickiej w Polsce. „Naród szlachecki — pisał w 1897 r. — cho
41 Tamże t. I, s. 253; por. s. 254, 260.
41 Tamże t. I, s. 260.
4S Tamże t. I, s. 261.
44 Tamże t. I, s. 262.
45 Tamże t. I, s. 263.
** Tamże t. I, s. 264.
47 Tamże t. I, s. 266.
P O G L Ą D Y W Ł A D Y S Ł A W A S M O L E Ń S K IE G O N A D Z I E J E P O L S K I 327 ciaż doświadczał skutków klęsk, jakie ściagała na Rzeczpospolitą ułom ność organizacji i nietolerancja religijna, pogrążony w egoizmie stano
w ym i ciemnocie, in sty tu cje w adliwe poczytywał za źrenice wolności, ucisk różnowierców miał za ak t obowiązku sum ienia katolickiego.
A tm osfera umysłowa, jaką stw orzyła reakcja katolicka po upadku re
form acji, nie dozwalała dostrzec źródła złego, a tym sam ym ubezpie
czyć narodu od klęsk” 48.
W łaśnie w owej atm osferze m entalnej, k tórej Smoleński poświęcił tak wiele uw agi w swoich badaniach 49, upatryw ał istotny czynnik k ry zysu Rzeczypospolitej szlacheckiej. Światopogląd, który interpretow ał św iat w kategoriach k ar i łask niebieskich, nie dopuszczał jakiegokol
wiek krytycyzm u istniejących stosunków, uniemożliwiał szlachcie do
strzeżenie głębszych przyczyn rozpleniającego się zła. „Bez świadomości przyczyn złego i środków ratu n k u — konkludow ał Smoleński na zakoń
czenie pierwszego tom u „Dziejów narodu polskiego” — staczał się na
ród w przepaść upadku” 50.
Obraz stosunków w Rzeczypospolitej w pierw szej połowie XVIII wieku, aczkolwiek w odróżnieniu od Korzona nie skonstruow any z fak
tów n a tu ry ekonomicznej, lecz przede w szystkim politycznej i społecz
no-kulturalnej, w ypadł pod piórem Smoleńskiego zdecydowanie k ry tycznie. Do tego, co powiedzieli już inni historycy szkoły w arszaw skiej, zbadawszy umysłowość polską w dobie upadku dodał ważkie obserw acje 0 stanie m entalności i moralności społecznej. Podobnie jak w dziejo
pisarstw ie Korzona, również w historiografii Smoleńskiego ów malo
w any ciemnymi barw am i obraz będzie ostro kontrastow ał z dorobkiem epoki reform , których początki tropił uczony jeszcze w czasach A ugu
sta III. U patrując w postępie intelektualnym dźwignię przem ian spo
łecznych ukazyw ał Smoleński intelektualne źródła ruchu napraw y 1 odnajdyw ał je w nowym, oświeceniowym nurcie kulturow ym , zaszcze
pianym na gruncie polskim najpierw przez cudzoziemców, później zaś przez św iatłych polskich myślicieli już od schyłku czasów saskich. Won- czas bowiem „podczas — — poniżenia Rzeczypospolitej, bezrządu we
w nętrznego i dem oralizacji społeczeństwa lepsze jednostki podjęły p ra
cę dźwigania spraw y publicznej. Około połowy w ieku XVIII budzi się ru ch umysłowy, publicystyka podejm uje kry ty kę istniejącego porządku, organizuje się stronnictw o polityczne, zam ierzające przekształcić Rzecz
pospolitą w państw o rządne i silne” 51.
Rozpowszechnianie się nowej filozofii, nowe treści naukow e upow
szechniane przez Stanisław a Konarskiego i innych przeciwników scho- lastycyzm u, działalność Załuskich, koncepcje reform atorskie Stanisław a Leszczyńskiego, któ rym uczony poświęcił wiele uw agi zwłaszcza w swym
„Przew rocie um ysłow ym ”, w arunkow ały uświadomienie sobie przez św iatłą część polskiej społeczności niezbędnych reform . Śledził więc Smoleński usiłowania reform atorskie stronnictw a Czartoryskich, uka
zywał, jak ham ującą rolę odegrała w stosunku do tych zamierzeń pro
tekcja rosyjska, w ykorzystująca bez najm niejszych skrupułów silny opór sił k o n serw aty w n y ch52. Podnosił patriotyczny i obyw atelski ch arak ter
48 Tamże t. I, s. 268.
4* Por. wyżej przypisy 9—10; M. H. S e r e j s k i , W stęp, s. LIV—LV.
“ W. S m o l e ń s k i , Dzieje t. I, s. 269.
S1 Tamże t. II, s. 3.
5i Por. tam że t. II, s. 39.
konfederacji barskiej, uform ow anej w praw dzie dla obrony w iary kato
lickiej i trad ycji republikańskich, ale która mimo swych w szystkich błędów politycznych, będących „bezpośrednią przyczyną rozbioru Rze
czypospolitej”, pełna była „czynów bohaterskich” 5î. Mimo całego k ry tycyzm u w stosunku do m asy szlacheckiej Smoleński, podobnie zresztą ja k Korzon, daleki był od integralnie pesym istycznej oceny reprezen
tow anych przez nią wartości, pozostawiając tę przede w szystkim dla arystokracji. Pochodząc z drobnej szlachty mazowieckiej życzliwym okiem spoglądał na żywotność i patriotyczne zaangażowanie szlachty p o ls k ie j54. Nie ujm ow ał jej wrogiego stosunku do wszelkiego postępu jako objawów złej woli, o której jakże często mówił w odniesieniu do m agnatów , akcentow ał natom iast, że była ona przedm iotem dem orali
zacji, która przyniosła zgubne skutki, ale przecież, jego zdaniem, nie jej podmiotem. Siedząc ścieranie się idących z Zachodu nowych p rą
dów um ysłow ych z duchem teologicznym i fanatyzm em , zw racał Smo
leński uwagę na powolne docieranie now ych idei do społeczeństwa, oraz na n arastający opór sił konserw atyw nych. Nowe n u rty intelek
tu aln e — pisał — „nie ukróciły w niższych w arstw ach społecznych ducha teologicznego i fanatyzm u. Nie ugruntow ała się zasada poszano
w ania swobody przekonań, zdarzały się w ielokrotnie przykłady ściga
nia śmielszych objawów m yśli niezależnej” 55. Usiłowania, przedsiębrane przez św iatłe jednostki na polu k u ltu raln y m czy ekonomicznym, w ro
dzaju inicjatyw Antoniego Tyzenhauza, często kończyły się fiaskiem.
„Przeszkody, z jakim i spotykał się postęp, w ynikały z n atu ry rzeczy.
Zwalczyć je mógł tylko czas przy w spółudziale opieki państw ow ej, któ
ra obecną działalność swoją zamknąć m usiała w granicach zakreślonych przez konstytucję, narzuconą i zagw arantow aną. Dla w prowadzenia po
stępu na drogę praw idłow ą potrzeba było reform , odpowiadających interesom narodu i państw a. Uświadamiała to literatu ra polityczna” 5e.
Dorobek ruchu reform atorskiego w Polsce XVIII w ieku oceniał Smo
leński niezm iernie wysoko. W czasach największego — jak pisał — „po
niżenia Polski” koło połowy XVIII stulecia „w ystępują najprzód jedno
stki, następnie grupy społeczne, i podejm ują zabiegi około dźwigania spraw y publicznej”, „organizuje się stronnictw o polityczne, dążące do przekształcenia Rzeczypospolitej w państw o rządne i silne” 57. Relacjo
nując działalność Konarskiego, C zartoryskich i późniejsze wysiłki, po
dejm ow ane przez światłe um ysły, zm ierzające do napraw y stosunków krajow ych, wielkiemu, rosnącem u w siłę ruchow i napraw y przeciw sta
w iał Smoleński nasilającą sie ingerencie rosyjska, zainteresow aną w za
chow aniu i um ocnieniu dotychczasowego kształtu urządzeń w ew nętrz
nych państw a polskiego i konsekw entnie zm ierzającą do jego zniszcze
nia. Po krótk im okresie zam ętu w początkach panow ania Stanisław a A ugusta, po konfederacji barskiej i klęsce pierwszego rozbioru Polski
„dokonało się w krótkim stosunkowo czasie przetw orzenie Polski; z daw nej budow y pozostały tylko nietknięte kam ienie węgielne: poszanowa
** Tamże, t. II, s. 51; Historia, s. 99—105; Pisma historyczne t. III, s. 50.
54 Por. M. H. S e r e j s к i, Wstęp, s. LX—LXI.
“ W. S m o l e ń s k i , Dzieje t. II, s. 84; szerzej: Przewrót um ysłow y. Ż yw ioły zachowawcze i inne prace.
“ W. S m o l e ń s k i , Dzieje t. II, s. 85.
57 W. S m o l e ń s k i , Znaczenie K onstytucji З-go Maja, W arszawa 1918, s. 6 twyd. I — 1916].
P O G L Ą D Y W Ł A D Y S Ł A W A S M O L E Ń S K IE G O N A D Z I E J E P O L S K I 329 nie osoby, własności i wolności obyw atelskiej, stary samorząd i miano Rzeczypospolitej” M. Za czasów Rady N ieustającej — podkreślał Smoleń
sk i — „kraj odetchnął, naród zyskał dogodniejsze w arunki do pracy nad sw ym rozwojem. Dążność narodu do odrodzenia się, zapoczątko
w ana za czasów A ugusta III, dopiero w drugim dw unastoleciu panow a
nia Poniatowskiego mogła wejść na drogę praw idłow ą i wydać rezul
ta ty obfitsze. Jakoż w alka opozycji z rządem nie w yczerpyw ała w szyst
kich sił społeczeństwa; jednocześnie z n ią odbyw ał się proces pracy w ew nętrzej nad podniesieniem narodu pod względem umysłowym, mo
ralnym i m aterialny m ” 59. W późniejszej „H istorii Polski” Smoleński pow iadał w yraźnie, że po pierw szym rozbiorze naród polski zrozumiał, że „nadeszła pora pokuszenia się o odzyskanie niepodległości. Mnie
m ał, że ty m zasobem sił, jaki zdołał zgromadzić, zdoła urzeczywistnić to, czego nie potrafiła przeprow adzić konfederacja barska, to jest odzy
skać niepodległość” 60. Ukazując dorobek reform atorski na polu inte
lektualnym , oświatowym, ustrojow ym i ekonomicznym, w skazywał na owocność osiągnięć ówczesnej „pracy organicznej” realizow anej konsek
w entnie mimo wszelkich trudności, jakie stw arzała konserw atyw na opo
zycja i ingerencja obcych potencji. Ocena K onstytucji 3 M aja i Sejm u Czteroletniego, mimo w yraźnej w ym ow y optym istycznej, początkowo daleka przecież była od apologetyzmu. H istoryk wskazywał, że republi- kanizm szlachecki wsączał się szczelinami do dzieła napraw y, którego tw órcy „nie opatrzyli i budowę podm ył niem al do g ru n tu ”, mimo że zyskał silne społeczne poparcie 61. Dowodził, że „z w yjątkiem opisu Ko
m isji edukacyjnej, ułożenia kodeksu praw i uregulow ania spraw y ży
dow skiej, sejm w ciągu jednego roku zrobił wszystko: zbudował i w pra
w ił w ru ch nową m achinę rządową, u jął w k arby stosunki społeczne w edług zasad konstytucji. O bfita i rozum na w ogóle działalność sejm u w spraw ie organizacji w ew nętrznej niedostateczną była pod względem zabezpieczenia państw a od zamachów zew nętrznych” 62.
Twórcy i zwolennicy „zamachu stan u ”, za jaki historyk uw ażał K o nstytucję 3 Maja, nie potrafili bronić własnego dzieła i naw et wcale tego czynić „nie chcieli”. „Sami, przesiąkli duchem republikańskim , łatw o uginali się pod tłokiem atm osfery panującej w izbie sejmowej;
dezerterow ali zresztą jedni, iżby nie narażać swej popularności, drudzy, żeby nie powiększać rozmiarów m a lk o n te n ty z m u ---. Nie słychać w izbie otw artego obstaw ania przy zasadach monarchicznych, nie było bowiem nikogo, kto by je rzetelnie w yznaw ał” e3.
Różnił się więc Smoleński zasadniczo z Korzonem w ocenie m onar- chizm u postanow ień K onstytucji 3 Maja. Gdy au to r „W ew nętrznych dziejów Polski” uw ażał go za zasadniczo szkodliwy, Smoleński ganił sejm ujących za niekonsekw encję, b rak stanowczości i „paczenie” myśli m onarchiczno-reform atorskiej przez naleciałości republikańskie. Sejm k o n sty tucyjn y — konstatow ał Smoleński — zapom inał o nad w yraz wielkim, ciążącym na nim obowiązku, mianowicie „zabezpieczeniu dzieła swego i całości Rzeczypospolitej od knowań rodaków i napaści zew nętrz-
58 W. S m o l e ń s k i , Pisma t. III, s. 50.
5,1 T e n ż e , D zieje t. II, s. 73; por. Pisma t. III, s. 50.
" T e n ż e , Historia, s. 112.
T e n ż e , O statni rok S ejm u Wielkiego, K raków 1896, s. 418.
** T e n ż e , Dzieje t. II, s. 130 n.
93 T e n ż e , O statni rok, s. 420.
n e j” M. Nie w ahał się piętnować go surowo za chwiejność i pobłażliwość, w szczególności w stosunku do em igrantów i podsumowywał: „zgrze
szyły niezaradnością władze wykonawcze, sejm zawinił miękkością, król zaś przedsiębranym i na w łasną rękę środkam i raczej szkodził spra
wie, niż jej pom agał” 6S. P rzy całym sw ym krytycyzm ie do króla był jednak Smoleński w tej spraw ie daleki od skrajnych poglądów Korzona i kładł nacisk nie tyle na „niecnotę” monarchy, co na „sferę m oralną”, w której ów w yrósł oraz jego lekkomyślność, podkreślając jednocześnie jego zasługi dla ruchu refo rm atorskiego6e.
W napisanej u progu odzyskania niepodległości broszurze o znacze
niu K onstytucji 3 Maja, jak również w popularnym zarysie dziejów polskich przeznaczonym dla czytelnika zagranicznego, uw ażał za pierw szy etap zmagań się polskich dążeń niepodlegościowych z „zawadami zew nętrznym i” fazę reform , zakończoną narzuconą przez Rosję „kon
stytucję Repninow ską”, za drugą zaś konfederację barską, za trzecią wreszcie Sejm C ztero letn i67. Nie akcentow ał już podówczas ta k silnie jak daw niej tych przeciwności, jakie tw órcy reform y mieli do pokona
nia w swym w łasnym społeczeństwie. Analogicznie jak Korzon, odpo
wiedzialność za dem oralizację szlachty w XVII w ieku składał na barki obcych, zaś w ostatniej fazie swej twórczości odpowiedzialnością za polityczną klęskę Rzeczypospolitej obciążał niem al w yłącznie zaborców, a właściwie jednego z nich, mianowicie Rosję. Własne w iny Polaków, 0 których tak głośno było w jego wcześniejszych pracach pisanych pod koniec XIX wieku, pozostawały teraz poza polem widzenia. Prezento
w ał całkowicie apologetyczną ocenę K onstytucji 3 Maja, jako „zwycię
stw a zdrowego organizm u polskiego nad trucizną choroby, zaszczepianą w nim przez wrogów” 68. Naród polski — pojm ow any przezeń teraz so- lidarystycznie — zrzucił „z siebie jarzm o rosyjskie. Zam anifestował swą niepodległość, obalając rząd obcy, a w ystaw iając własny. W yrw ał 1 w yrzucił pielęgnowane w Polsce przez Rosję chwasty, zatruw ające ży
cie publiczne i pryw atne. Zerw ał z tym wszystkim, co paraliżowało roz
wój w ew nętrzny i psuło moc państw ow ą” 69. Podobne zdania będzie teraz Smoleński w ypowiadał coraz częściej. W broszurze przeznaczonej dla zagranicznego odbiorcy oczywiście nie zaprzeczał istnienia w Polsce anarchii, religijnego fanatyzm u i ucisku chłopa, ale przecież kategorycz
nie stw ierdzał, że nie czynniki n atu ry w ew nętrznej były przyczyną poli
tycznej katastrofy daw nej Rzeczypospolitej: „upadek państwowości spo
wodowało nie co innego, jak zaborczość silniejszych fizycznie mocarstw sąsiednich. Winą było Polski, że za późno podjęła przygotow ania do w alki z tą zaborczością” 70. O w inach mówił jednak teraz Smoleński znacznie m niej niż niegdyś, kiedy kreślił stro n y „Dziejów narodu polskiego” czy m onografie o ostatnim roku Sejm u Wielkiego i konfederacji targow ickiej, w której nam iętnie oskarżał ty ch spośród Polaków, którzy „nie tylko re zygnowali z niepodległości, lecz oddawali w spółrodaków pod miecz ro
64 T e n ż e , O statni rok, s. 420; por. Dzieje t. II, s. 134.
*5 T e n ż e , O statni rok, s. 421.
«* T e n ż e , Pisma t. III, s. 36—41.
67 T e n ż e , Znaczenie, s. 8—11; t e n ż e , Naród polski w walce o byt, s. 13 nn., 31 nn.
88 T e n ż e , Znaczenie, s. 11.
" Tamże, s. 12.
70 W. S m o l e ń s k i , Naród polski, s. 80; por. t e n ż e , P rzyczyny upadku państwa polskiego, W arszawa 1921, s. 21 [wyd. I w języku niem ieckim — 1918].
P O G L Ą D Y W Ł A D Y S Ł A W A S M O L E Ń S K IE G O N A D Z I E J E P O L S K I 331 syjski i dopuszczali się zbrodni w ywołania w ojczyźnie w alki brato
bójczej” 71.
Ujęcie ostatniego okresu dziejów niepodległej Rzeczypospolitej prze
chodziło więc w historiografii Smoleńskiego znam ienną ewolucję. O ile zrazu nie maskował swego krytycyzm u w stosunku do w łasnych w in polskiego społeczeństwa, zaś w ydobywając znaczenie ruchu napraw y podkreślał w szystkie jego niedostatki oraz zw racał uwagę na działanie w ew nętrznych sił w steczny ch 72, ham ujących inicjatyw ę reform atorów, to w ostatniej fazie twórczości prezentow ał K onstytucję 3 Maja jako ideał bez skazy, zaś dorobek reform charakteryzow ał nad w yraz opty
mistycznie, skoro spraw ił on, że Polacy stali się odrodzonym, w pełni zdrowym narodem . O ile w pierw szej fazie twórczości zwracał baczną uw agę na ostre konflikty społeczne w daw nej Rzeczypospolitej i w ska
zywał, że n u rt reform atorski nie potrafił ich przezwyciężyć oraz reha
bilitow ał radykalizm K uźnicy K o łłątajo w sk iej73, to później antagoniz
my społeczne ustąpiły w jego refleksji miejsca ujęciom o w yraźnych akcentach solidarystycznych. Kiedy wreszcie we wczesnym okresie twórczości wina zaborców, aczkolwiek zawsze przez Smoleńskiego sil
nie akcentow ana i adresow ana w szczególności do Rosji, stanow iła tylko jeden z czynników rozkładu daw nej Polski i ostateczny, chociaż b y n aj
m niej nie jedyny, to teraz staje się główną przyczyną zarówno we
w nętrznego zła w Rzeczypospolitej jak również zasadniczym i ostatecz
nym czynnikiem jej upadku. Grzechy własne, o których głośno było na kartach daw niejszych prac Smoleńskiego i innych historyków k ieru n ku warszawskiego, u stępują coraz w yraźniej miejsca cudzym winom, zaś ogólny obraz dziejów narodow ych coraz w yraźniej zbliża się do ujęcia integralnie optymistycznego.
Podkreślanie społecznych konfliktów pow stania kościuszkowskiego, którego — w brew Korzonowi (a niegdyś N i e m c e w i c z o w i ) — nie uw ażał Sm oleński za ak t ratow ania już tylko honoru Polaków, kiedy państw a nie można już było ocalić, w późniejszych wypowiedziach uczo
nego przekształca się w akcentow anie ogólnonarodowej integracji, jaka m iała się naówczas dokonać. Pow stanie kościuszkowskie — pisał w po
pularnej „H istorii Polski” — „wstrząsnęło głębią sum ień polskich” . Ukazało bowiem „najm niej uświadomionym” istnienie ogólnonarodo
w ych w artości moralno-politycznych, mianowicie „odsłoniło istnienie św iata nieznanego im, to jest ojczyznę. Kosztem w ielkiej klęski zdobyło dla Polski duszę tłum ów ” 74. „W procesie insurekcyjnym — mówił Smo
leński w rocznicę śm ierci Naczelnika — zgasła niepow rotnie Polska szla
checka. Kościuszko zapoczątkował Polskę nową — dem okratyczną” 75.
71 W. S m o l e ń s k i , K onfederacja Targowicka, K raków 1903, s. 428. P raca ta spotkała się z ostrą k ry ty k ą T. K o r z o n a (por. tegoż, L isty otwarte t. IV, s. 147—159), k tóra w ywołała replikę autora; por. przypis 34.
7S Por. W. S m o l e ń s k i , Ostatni rok, s. 422; t e n ż e , Żyw ioły zachowawcze, passim.
73 W. S m o l e ń s k i , Kuźnica Kołłątajowska, W ybór, s. 267—413. Problem a
tykę konfliktów społecznych akcentow ał historyk w swych studiach z dziejów mieszczaństwa. Por. t e n ż e , Jan D ekert prezydent Starej W arszaw y i sprawa m iejska podczas S ejm u W ielkiego, W arszawa 1912, s. 112; t e n ż e , M ieszczaństwo w arszaw skie w końcu w iek u X V III, W arszawa 1917, s. 500.
74 W. S m o l e ń s k i , Historia, s. 134.
75 W. S m o l e ń s k i , Znaczenie Tadeusza Kościuszki w dziejach polskich.
Z powodu setnej rocznicy śmierci N ajwyższego Naczelnika siły zbrojnej narodo
w ej, W arszawa 1917, s. 11.
Pow stanie kościuszkowskie sprawiło, że „świadomość narodowa ogarnęła w szystkie w arstw y społeczne. Na polach w alki z wypieszczonymi szla
checkimi splotły się spracow ane ręce mieszczaństwa i włościan. W jeden potok poświęcenia dla ojczyzny spłynęła krew wszystkich. Scem ento- wały się dusze wspólną miłością i obowiązkiem. W ogniu bojowym w szystkie w arstw y społeczne stopiły się w jedną bryłę potężną” 76.
O ile konfederacja barska — którą również Smoleński będzie cha
rakteryzow ał coraz optym istyczniej — była ruchem , którego podstaw ę społeczną stanow iła szlachta, zaś K onstytucja 3 Maja uobyw atelniła stan miejski, to pow stanie kościuszkowskie „usiłowało spożytkować dla ojczyz
ny moc lu d u ” 77. W ten sposób burżuazyjna Polska II Rzeczypospolitej — bowiem Smoleński w ypowiadał te słowa już po odzyskaniu niepodle
głości — uzyskiw ała w jego ujęciu swoich antenatów nie w Polsce szla
checkiej sprzed rozbiorów, ale w tej, dem okratycznej i ogólnonarodowej, którą zrodziło pow stanie pod wodzą Kościuszki.
Zdecydowanie niepodległościowe przekonania nie pozwalały Smoleń
skiemu, jeszcze pod koniec pierwszej, pozytywistycznej fazy swej na
ukowej działalności, na zaakceptow anie zdecydowanie krytycznej oceny Legionów i udziału Polaków w epopei napoleońskiej, której bronił T. Korzon. H istoryk bliższy był w tych spraw ach zapatryw aniom A. Rembowskiego, kiedy opisywał niepodległościowe dążenia po trzecim rozbiorze 78, podkreślał znaczenie Legionów dla spraw y narodowej i gło
sił: „rozniosły one po Europie protest przeciwko gwałtowi, spełnionemu na Polsce; m anifestow ały żywotność narodu, pozbawionego b y tu pań
stwowego i jego praw a do niepodległości. Szlachetnością postawy i m ęstwem w zapasach o wolność ludów legioniści zjednyw ali w Europie szacunek dla narodu, k tó ry reprezentow ali. Czynami swymi podnosili w k ra ju ducha, podtrzym yw ali w ziomkach nadzieję lepszej przy
szłości” 79. Dlatego też szczególnie silnie akcentow ał Smoleński zasługi Legionów i Dąbrowskiego, k tó ry — jak pow iadał w mowie wygłoszonej w stulecie jego zgonu — „z pożogi klęsk uratow ał w iarę w żywotność narodu i nadzieję wydobycia ojczyzny z rum ow isk upadku. Z tą w iarą i z tą nadzieją podjął w ytrąconą przez wroga z om dlałych rąk Kościuszki buław ę i hetm anił narodow i w dalszym zm aganiu się o by t i przy
szłość” ®°.
W charakterystyce czasów K sięstw a W arszawskiego naw iązyw ał do Rembowskiego. K rytycznie oceniał konstytucję K sięstw a nie za to, ja k Rembowski, że nie kontynuow ała trad y cji 3 Maja, lecz z powodu, że
„pomimo pozorów d e m o k ra ty c z n y c h ---dawała przewagę żywiołowi szlacheckiem u” 81. Uważał jednak, że mimo w szystkich niedostatków , utw orzenie K sięstw a W arszawskiego było „dla spraw y narodow ej praw dziwym dobrodziejstw em ” 82. Nie apoteozował Napoleona, przeciwnie, w ytykał mu, że nie m yślał o odbudow aniu polskiej państwowości i pod
7· W. S m o l e ń s k i , Historia, s. 134.
77 Tamże, s. 134.
78 W. S m o l e ń s k i , Dzieje t. II, s. 186 nn.
7* Tamże t. II, s. 194; por. t e g o ż , Studia historyczne, W arszawa 1925, s. 214 nn.
“ W. S m o l e ń s k i , Stulecie zgonu Dąbrowskiego. G ło s... p rzy odsłonięciu 6-go czerwca r. 1918 tablicy pam iątkow ej, w m urow anej na cześć Jana H enryka Dąbrowskiego w ścianę ratusza m.st. W arszawy, „Tygodnik Illustrow any” 1918, s. 23—24, s. 268.
81 W. S m o l e ń s k i , Dzieje t. II, s. 201.
·* Tamże t. II, s. 202.