• Nie Znaleziono Wyników

Poglądy Władysława Smoleńskiego na dzieje Polski

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Poglądy Władysława Smoleńskiego na dzieje Polski"

Copied!
22
0
0

Pełen tekst

(1)

Grabski, Andrzej Feliks

Poglądy Władysława Smoleńskiego na dzieje Polski

Przegląd Historyczny 65/2, 317-337

1974

Artykuł umieszczony jest w kolekcji cyfrowej bazhum.muzhp.pl, gromadzącej zawartość polskich czasopism humanistycznych i społecznych, tworzonej przez Muzeum Historii Polski w Warszawie w ramach prac podejmowanych na rzecz zapewnienia otwartego, powszechnego i trwałego dostępu do polskiego dorobku naukowego i kulturalnego.

Artykuł został opracowany do udostępnienia w Internecie dzięki

wsparciu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach

dofinansowania działalności upowszechniającej naukę.

(2)

ANDRZEJ FELIKS GRABSKI

Poglądy Władysława Smoleńskiego na dzieje Polski

Najmłodszy z grona historyków w arszaw skiej szkoły historycz­

nej i jedyny spośród nich, k tó ry doczekał się uniw ersyteckiej k ated ry w W arszawie po odzyskaniu niepodległości, był W ładysław Smoleński * przede w szystkim badaczem dziejów polskich XVIII stulecia. Nie zaj­

mował się, jak Adolf P a w i ń s k i czy A leksander R e m b o w s k i , studiam i nad ustrojem daw nej Rzeczypospolitej i mimo że był z w y­

kształcenia praw nikiem , nie problem atyka ustrojow a, ale zagadnienia szeroko pojętych dziejów społecznych i k u ltu ry w ysunęły się na plan pierw szy w jego dziejopisarstwie. Zgodnie z pozytywistycznym i inspi­

racjam i, podobnie do K o r z o n a uważał, że właściwym przedm iotem zainteresow ania nauki historycznej w inny być dzieje cywilizacji i prze­

ciwstaw iał się przyw iązyw aniu nadm iernego znaczenia do politycznej strony procesu dziejowego, ja k to obserwował m.in. w ówczesnych pod­

ręcznikach historycznych, które „przepełnia balast wojen, szczegółów biograficznych i dat, w ypychają je rupiecie i wióry, które obciążają pamięć, lecz żadnego nie dają w yobrażenia o pracy człowieka na róż­

nych polach, o rozwoju ludzkości” 2. Analogicznie do wielu innych, by­

najm niej jednak nie w szystkich przedstaw icieli kierunku pozytywistycz­

nego w polskiej nauce historycznej, opowiadał się za scjentyzującą koncepcją historii i uważał, że nauka historyczna w inna stawiać sobie jedynie cele poznawcze, że „polega [ona] na poszukiwaniu praw dy dla samej p raw dy” 3, w inna się zrzec roli sędziego przeszłości, k tó rej nie

1 Bibliografia prac W. S m o l e ń s k i e g o zaw arta jest w tegoż: M onteskiusz w Polsce w iek u X V III, W arszawa 1927, s. 91—104; literatu rę o historyku zestawia R. P r z e l a s k o w s k i , Historiografia polska w dobie pozytyw izm u (1865—1900).

K om pendium dokum entacyjne, W arszawa 1968, s. 118—119. Z najważniejszych p rac o W. Smoleńskim należy wymienić: C. L e ś n i e w s k i , Poglądy W. Sm oleńskiego na metodę i zadania historii, PH 1926, s. 5—22; M. H. S e r e j s k i , W stęp [w:] W. S m o ­ l e ń s k i , S zkoły historyczne w Polsce. Główne kierunki poglądów na przeszłość, W rocław 1952, s. I II—LXXXIV; K. A u g u s t y n ę k , W. Sm oleńskiego poglądy na nauczanie historii, „Przegląd H istoryczno-Oświatowy” 1962, n r 2, s. 243—260;

C. B o b i ń s k a , W stęp [w:] W. S m o l e ń s k i , Wybór pism , W arszawa 1954, s. V—LXIX. Por. także o warszaw skim kierunku historiograficznym : M. H. S e ­ r e j s к i, Miejsce pozytyw istycznej szkoły w arszaw skiej w historiografii polskiej X I X stulecia, KH r. LX II, 1955, nr 3, s. 66—98; t e n ż e , Przeszłość a teraźniej­

szość, Szkice i studia historiograficzne, Wrocław—W arszawa—K raków 1965, s. 139—

173; A. F. G r a b s k i , Koncepcja nauki w historiografii polskiej doby p o zytyw iz­

mu, „K w artalnik H istorii N auki i Techniki” t. XIV, 1969, nr 4, s. 629—647; t e n ż e , Orientacje polskiej m yśli historycznej, W arszawa 1972, s. 215 nn., 272 nn.; t e n ż e , W arszaw ska szkoła historyczna, Próba charakterystyki (w druku).

* (W.) Sm[oleński], rec.: Ch. S e i g n o b o s , Historia cywilizacji, „P raw da”

1884, s. 487; М. H. S e r e j s k i , W stęp, s. LXV; t e n ż e . Przeszłość, s. 149.

3 W. S m o l e ń s k i , Studia historyczne, W arszawa 1925, s. 317; por. t e n ż e , Szkoły, s. 143—144 i wiele podobnych wypowiedzi; М. H. S e r e j s k i , W stęp, s. LXVI—LXVII.

P R Z E G L Ą D H I S T O R Y C Z N Y , T O M L X V , 1974, z e e z . 2.

(3)

pow inna ani potępiać, ani uwielbiać, lecz przede w szystkim starać się ją zrozumieć. „Dziej opisowi obcą być pow inna zarówno fobia, jak fli­

stwo; jeżeli zaś faktam i uspraw iedliw ia pierwszą, to obowiązany jest faktam i zarówno udowodnić i d rugie” — pisał Smoleński w 1884 r.4 Zgodnie z postulatam i pozytywistycznego krytycyzm u i obiektyw iz­

m u z całą ostrością zwalczał w dziejopisarstw ie objaw y wszelkiego dyletantyzm u, zwłaszcza takiego, k tó ry schlebiałby zapatryw aniom czy­

telnika. Oceniając na łam ach „P raw dy” (1882) am atorskie dziełko h i­

storyczne wierszopisa i powieściopisarza Michała J e z i e r s k i e g o powiadał: „Pod bardzo w ielu względami przew yższyły nas ludy zachod­

nie, nie doścignęły jednak pod jednym. W prowadziliśmy oto do nauki nowy, nieznany gdzie indziej pierw iastek i w ynaleźliśm y nowe ku oce­

nie prac naukow ych kry terium : poczciwość. Na Zachodzie szuka czy­

telnik w dziele metody, nowego m ateriału, ścisłości wniosków itp. rze­

czy, które niewiele przem aw iają do serca; u nas nie m etoda i m ateriał, nie ścisłość wywodów lub oryginalność poglądu zwraca uwagę, lecz obw ąchiw aną jest w książce przede w szystkim poczciwość. Tak dalece ten nieznany gdzie indziej pierw iastek do naszej nauki się wcisnął, że się w książkach m atem atycznych, lingwistycznych, archeologicznych i w rozpraw ach m edycznych ujaw nia, że w edług jego stopnia rozdaje­

m y uczonym kated ry i rangi, staw iam y ich na świeczniku lub w otchłań niepopularności strącam y. Dla w yjaśnienia n a tu ry omawianego pier­

w iastku dziejopisarstw o nasze najlepszym niew ątpliw ie jest źródłem ” 5.

Z całą mocą przeciw staw iał się uleganiu historiografii tendencjom po­

litycznym , w szczególności takim , które były m u najzupełniej obce, m onarchistycznym i lojalistycznym , czy uprzedzeniom stanowym . Po­

dobnie jak w ielu w arszaw skich pozytywistów podzielał Smoleński sta­

nowisko, wyłożone przez J. W. D r a p e r a w jego głośnej, tłumaczo­

nej w 1882 r. na język polski, naonczas niezm iernie kontrow ersyjnej książce „Dzieje stosunku w iary do rozum u” 6, o zasadniczej niezgodno­

ści, jaka zachodzi m iędzy zapatryw aniam i religijnym i a poglądami naukowym i, co prow adziło go do ostrego zwalczania przejaw ów inge­

rencji światopoglądu religijnego w sferę badań historycznych. Opowia­

dał się przy ty m nie tylko za oddzieleniem nauki od religii, ale w prost za rozdziałem państw a i Kościoła. W związku z jedną z prac S tanisła­

wa S m o l k i pisał w 1883 r.: „Przeczym y, żeby zadania Kościoła

4 [W.] Sm[oleński], rec.: A. R e m b o w s k i , S ejm czteroletni K alinki, „Praw da”

1884, s. 560.

5 W. S m o l e ń s k i , rec.: M. J e z i e r s k i , Z dziejów daw nej Polski, „P raw da”

1882, s. 284.

* J. W. D r a p e r , Dzieje stosunku w iary do rozum u, tłum . J. K a r ł o w i c z , W arszaw a 1882. Koncepcje D rapera obudziły w Polsce zaciętą dyskusję. Por.

T. K o r z o n , H istorycy pozytyw iści. Buckie, Draper, Kolb, „Biblioteka W ar­

szaw ska” 1870; przedruk: t e n ż e , L isty otwarte, m ow y, rozprawy, rozbiory t. I, W arszaw a 1915, s. 123—159; [Anonim], K ronika zagraniczna, literacka, naukowa i artystyczna, „Biblioteka W arszaw ska” t. II, 1875, s. 93; L.S.W. [L. S z c z e r b o - w i c z - W i e c z ó r ] , Przegląd piśm ienniczy, „Tygodnik Illustrow any” t. XIV, 1882, s. 403—404; S. W i ś n i o w s k i , W spom nienie o Janie W ilhelm ie Draperze, „A te­

n e u m ” t. XXVI, 1882, s. 475—489; A. S. [ Ś w i ę t o c h o w s k i ] , J. W. Draper,

„Praw da” 1882, n r 4, s. 38—39; Rozbiór k ry ty c zn y dzieła W ilhelm a Drapera pod ty tu łe m „Histeria zatargu religii z nauką”. Z „Civilta Cattolica” 1877, odbitka z „Frzeglądu K atolickiego”, K raków 1878. s. 173. Dalsze inform acje: Bibliografia filozofii polskiej 1865— 1895, W arszaw a 1971, s. 487.

(4)

P O G L Ą D Y W Ł A D Y S Ł A W A S M O L E Ń S K IE G O N A D Z I E J E P O L S K I 319 i państw a na jednych schodziły się szlakach, nie rozum iem y błogosła­

wionej działalności pierwszego (prostowanie ułomności ludzkich?), ani pożytku ścierania się dwóch wrogich sobie potęg. Uwagi p. Sm olki słuszne będą w zastosowaniu do wieków średnich, w których Kościół przez w alkę z państw em niezaprzeczone przyniósł ludziom usługi; m yl­

ne są za to w zastosowaniu do potrzeb chw ili obecnej. Ludzkość zdzie­

cinniałaby, oddając się pod opiekę Kościoła; państw o zm arnowałoby siłę, utrzym ując niezależność Kościoła i tocząc z nim walki. Ludzkość em ancypuje się spod wszelkiego gatunku opiek i nie może powrócić pod skrzydła instytucji, któ rej zadaniem torturow anie m yśli przez w tłacza­

nie jej w ciasne ram y dogm atyzm u” 7.

Zarówno w swoich studiach o szlachcie w opinii społecznej8, jak przede w szystkim w rozpraw ach z dziejów m entalności religijnej: o wie­

rze w życiu społeczeństwa polskiego w dobie reakcji jezuickiej, księdzu M arku — „proroku” czasów konfederacji barskiej 9, wreszcie w głośnej książce o „przewrocie um ysłow ym ” w Polsce XVIII w ieku 10 badał Smo­

leński m entalność społeczną nie w kategoriach słuszności lub niesłusz­

ności składających się na nią zapatryw ań, lecz w kategoriach ich uw a­

runkow ań i funkcji społecznych. Taka now atorska na owe czasy posta­

wa m iała swoje głębsze uzasadnienie w ogólniejszych przesłankach teoretycznych, m ianowicie w zaakceptow aniu przez uczonego tezy o ogólnej decydującej dla postępu ludzkości roli rozwoju intelektual­

nego, k tórą na gruncie popularnej wówczas historiografii św iatow ej rozw ijali B u c k i e i D ra p e rи .

Przeświadczenie, że źródłem wszelkiego postępu jest nie rozwój stosunków produkcyjnych, ale postęp czynników intelektualnych, roz­

wój nowoczesnej wiedzy, która umożliwia człowiekowi w coraz w ięk­

szym stopniu opanowywać przyrodę i organizować swe w łasne życie społeczne, pozostawało w całkowitej zgodzie z naczelnym hasłem w ar­

szawskiego pozytyw izm u „wiedza to potęga” i nadziejam i, że w opar­

ciu o osiągnięcia nowoczesnej nauki światow ej można będzie w ydźw ig- nąć polskie społeczeństwo z powszechnie odczuwanego zacofania oraz w optym alny sposób przekształcić stosunki społeczne i ekonomiczne.

Z w ytężoną uw agą śledził n arastanie „śród inteligencji w XVIII w ieku”

świadomości „potrzeby zbiorowej pracy um ysłow ej” poczynając od skrom nych początków, jakim i było sprowadzanie zagranicznych czaso­

pism, po znaczne już osiągnięcia, jakie przyniosły czasy stanisław ow ­ skie. „W Polsce w ieku XVIII — podkreślał Smoleński — szczery do wiedzy zapał tw arde napotykał przeszkody, a jednak najnieszczęśliw­

sza z generacji nie najgorszą trad y cję naukow ą przekazała potom­

7 [W.] Sm[oleński], rec.: S. S m o l k a , Szkice historyczne, „P raw d a” 1883,

•s. 56; podobne akcenty m.in. Ś w ię ty Stanisław [1878], W ybór, s. 555—561.

9 W. S m o l e ń s k i , Szlachta w św ietle własnych opinii [1880], W ybór, s. 1—26;

t e n ż e , Szlachta w św ietle opinii w ieku X V III [1881], W ybór, s. 27—46.

•W . S m o l e ń s k i , W iara w życiu społeczeństwa polskiego w epoce jezuickiej [1882], Pisma historyczne t. I, K raków 1901, s. 231—295; t e n ż e , Ksiądz M arek, cudotw órca i prorok konfederacji barskiej [1886], Pisma t. I, s. 297—335.

10 W. S m o l e ń s k i , Przew rót um ysłow y w Polsce w ie k u X V III. Studia histo­

ryczne, K raków — P etersb u rg 1891.

11 Por. J. W. T h o m p s o n , A History of Historical W riting t. II, G loucester Mass. 1967, s. 439—460; F. F r ä n k e l , Buckle und seine Geschichtsphilosophie,

„Berner Studien zur Philosophie und ih rer Geschichte” t. L, 1906; G. A. W e l l s , The Critics of B uckle, „Past and P re sen t” 1956, nr 9, s. 75—89; A. F. G r a b s k i , Polish Enthusiasts and Critics of H enry T. Bruckle, „O rganon” t. 7, 1970, s. 259—275.

P r z e g l ą d H i s t o r y c z n y — 7

(5)

ny m ” 12. Podsum ow ując zaś wnioski, do jakich zawiodły go badania n ad polskim „przew rotem um ysłow ym ” w epoce Oświecenia Smoleń­

ski podkreślał, że „nowy ru ch um ysłow y” obudziło zrazu „duchowień­

stw o zakonne”, które podjęło pracę nad w yrugow aniem z procesu w y­

chowawczego przestarzałej scholastyki i podjęło w alkę ze św iatem prze­

sądów. Nie zamierzało ono w pełni przyjąć za w łasne oświeceniowych idei laickich a ty m bardziej w olnomyślnych, czyniło więc podobnie, jak za czasów historyka w ielu zwolenników now ych naukow ych prądów.

K olejnym czynnikiem przew rotu stał się zdaniem Smoleńskiego „prąd w olnom yślny”, czerpiący inspirację z francuskiej filozofii w ieku Oświe­

cenia, k tó ry „nie ujaw niał się długo w piśm iennictw ie: panow ał w ży­

ciu praktycznym obyw ateli świeckich i duchow ieństw a wyższego, zna- chodził p rzytułek w tow arzystw ach w olnom ularskich” 13. S tanął on do w alki z kierunkiem klerykalnym , k tó ry zajął w stosunku do niego stanowisko zaczepne. Znajdow ał bowiem szerokie oparcie w „tradycjach i nałogach m as”. N urt w olnom yślny zyskał przew agę dopiero w ostat­

niej ćwierci XVIII wieku, kiedy ogarnął swoimi w pływ am i szkołę i gdy rozw inęły się organizacje w olnom ularskie. A le przecież — dowodził Sm oleński — w praktyce społecznej nie kw estionow ał on religii, prze­

ciwnie, naw oływ ał do jej poszanowania. „Było to skutkiem niedosta­

tecznego przetraw ienia haseł w ieku — wywodził historyk — objaw em zam ętu pojęć, konw encjonalnym wreszcie liczeniem się z tym , czemu nieobłudnie hołdowała powszechność” u . W prawdzie ogół „nie w yjm u­

jąc szlachty śred n iej” wcale nie przestaw ał być „ortodoksalnym ” i na­

dal nie ukryw ał swego zdecydowanie niechętnego stanow iska do oświe­

conych nowinek, przecież mimo całej te j opozycji „pozbył się on jed­

nak dzięki w pływ owi św iatła wielu nałogów barbarzyńskich” 1S. Odnosi się to zarówno do sfery obyczajowej, jak intelektualnej, skoro „pozbyła się też powszechność ortodoksalna w ielu w ierzeń przesądnych, w m iej­

sce teologicznego przysw oiła sobie inne ku ocenie zjaw isk k ry te riu m ” 16.

Jeżeli więc Sm oleński jako historyk ukazyw ał w swych pracach zbaw ienne sku tk i oświeceniowego „przew rotu umysłowego” dokonanego na drodze zapoznania polskiego społeczeństwa z czołowymi osiągnięciami obcej m yśli n a u k o w e j17, przeciw staw iał in telek tu aln y ferm ent epoki reform m arazmowi i zacofaniu czasów wcześniejszych, kiedy religijny dogm atyzm i fanatyzm nie dopuszczały do w ykształcenia się nowoczes­

nych pierw iastków intelektualnych i m oralnych, współczesny czytelnik jego prac rozum iał je jako historiografię dostarczającą intelektualnej genealogii warszawskiego pozytywizmu. Tak też odbierali ją przeciw ­ nicy tego kierunku, k tórzy zarzucali Sm oleńskiem u jednostronne i te n ­ dencyjne „przyznaw anie paten tu nieomylności racjonalizm ow i” oraz

12 W. S m o l e ń s k i , Tow arzystw a naukow e i literackie w Polsce w ieku X V I II [1887], Pism a historyczne t. II, K raków 1901, s. 59.

ia W. S m o l e ń s k i , P rzew rót um ysłow y, wyd. 3, W arszawa 1949, s. 299—300.

14 Tamże, s. 301.

15 Tamże, s. 302.

*· Tamże, s. 302.

17 Oprócz Przew rotu um ysłow ego także: T ow arzystw a naukow e i literackie, s. 3—59; Ż yw io ły zachowawcze i K om isja Edukacyjna [1889], W ybór, s. 104—201;

Spór o Jana Zam oyskiego w publicystyce polskiej w ieku X V III, W ybór, s. 202—210;

Z korespondencji Kołłątaja podczas S ejm u W ielkiego [1909], W ybór, s. 228—244;

Kuźnica K ółłątajow ska [1885], W ybór, s. 267—413; M onteskjusz w Polsce w ieku X V III, W arszawa 1927.

(6)

P O G L Ą D Y W Ł A D Y S Ł A W A S M O L E Ń S K IE G O N A D Z I E J E P O L S K I 321 pom niejszanie jeżeli już nie k arykaturow anie cyw ilizacyjnej roli Ko­

ścioła 18. „Scholastycyzm zawinił, katolicyzm powieszono” pisał na ła­

mach jezuickiego „Przeglądu Powszechnego” A ntoni K a r b o w i a k , k tó ry nie tylko pomawiał Smoleńskiego o szydzenie z uczuć i dogma­

tów katolickich, ale kw estionow ał zasadnicze jego tw ierdzenie o tym , że ruch napraw y i jego naczelny organ, jakim była Kom isja Edukacji Narodowej, w yrosły z wolnomyślnego n u rtu Oświecenia. „Nie pojm u­

jem y — pisał K arbow iak — dlaczego p. Smoleński i w ielu innych tak niesłusznie i niespraw iedliw ie napadają na katolicyzm , k tó ry jak zaw­

sze, tak zwłaszcza w obecnej chwili, jest jedną z naszych silnych tarcz, dźwigni i łączni narodow ych” 19. Anonim owy k ry ty k z „Przeglądu K a­

tolickiego” uw ażał z kolei, że „przedstaw ienie rzeczy przez p. Smoleń- kiego oparte je st na zasadach przew rotnych, zgodnych z pojęciam i tego przew rotu, jaki w swej książce opisuje autor; wreszcie i cel książki jest przew rotny, bo cała jej treść obrachow ana na to, aby ów przew rót um y­

słowy XVIII w ieku przedstaw ić jako postęp um ysłow y i wyzwolenie się z pętów ciemnoty, jakim i Kościół oplótł n aród” 2#.

Poddając k rytyce teologiczny światopogląd zwracał Smoleński uw a­

gę na jego związki ze społecznym i politycznym konserw atyzm em szlachty, w szczególności zaś m agnaterii. O dsłaniał na k artach swych dzieł bazę społeczno-polityczną odrodzenia narodowego w w ieku XVIII, podkreślając zwłaszcza znaczenie mieszczaństwa, którem u poświęcił wiele osobnych studiów. Nie przypadkiem związany z kierunkiem po­

zytyw istycznym recenzent „K uźnicy K ołłątajow skiej” Smoleńskiego uważał, że dzieło to dostarcza genealogii polskiemu burżuazyjnem u libe­

ralizmowi, jakże często pom awianem u wówczas o brak wszelkiej rodzi­

m ej tradycji. „Było to daw no pożądanym -— pisał k ry ty k — ażeby ktoś zajął się historycznym rodowodem naszego — darujcie niestosowną na­

zwę — liberalizm u. Miała myśl w olna w Polsce krótkie i ubogie dzieje, ale m iała je. Badacze jednak przeszłości naszej albo pom ijali tę czer­

woną nić, albo ukazyw ali tylko w kaw ałkach. Do pewnego czasu m ie­

liśm y tylko historię szlachty, dotąd m am y tylko historię konserw atyz­

mu. Zdaje się też, że gdyby nad pradziadam i naszym i powiewał w y­

łącznie sztandar zachowawczy, jak gdyby poza kłótniam i politycznym i, poza odszczepieństwami religijnym i nie było różnic, nie było buntów . Zgodnie z tym dość powszechnym przekonaniem , każdy woźny try b u ­ nału współczesnej nam literatu ry pozywa postępowców o w ykroczenia przeciwko »tradycjom narodow ym «” 21. Smoleński w swoim znakom i­

ty m studium w ykazał, że w dobie w alki o napraw ę Rzeczypospolitej

„obsiano glebę naszą ziarnam i płodnych myśli, które w obecnym życiu znajdujem y rozw inięte i dojrzałe”, chociaż wciąż napotykają one na

18 A. S k ó r s k i , rec.: W. S m o l e ń s k i , Przewrót um ysłow y, „Muzeum” t V III

1892, s. 246—250.

19 A. K a r b o w i a k , rec.: W. S m o l e ń s k i , Przew rót um ysłow y, „Prze­

gląd Pow szechny” t. X X X III, 1891, s. 415—417.

20 [Anonim], rec.: W. S m o l e ń s k i , Przew rót um ysłow y, „Przegląd K atolicki”

1892, n r 10, s. 145. Por. także recenzje pisane w znacznie odm iennym tonie: T. K o ­ r z o n , „K raj” 1892. n r 11, s. 4—6, n r 12, s. 6—8; KH r. VI, 1892, s. 165—173; p rz e ­ d ru k w tegoż, L isty otw arte t. IV, W arszawa 1916, s. 137—147; P. Chmfielowski],

„W ędrowiec” 1892 n r 2, s. 32; K. W a l i s z e w s k i , „A teneum " t. 65, 1892, s. 187—190; A. G. B e m [1892], przedruk w tegoż, Pism a krytyczne, W arszawa 1963, s. 320—328.

11 H., Kuźnica Kołłątajow ska, „Praw da” 1885, s. 485.

(7)

sprzeciwy i opory 22. Kręgi, k tó re z uw agą śledzą losy „postępu polskie­

go” — zw racał się recenzent do zwolenników pozytywistycznego pro­

gram u — zgłębiwszy rozw ażania historyka zrozum ieją, „jaką to podsta­

w ę m iały owe odzywające się zaklęcia obmowy, któ ra kiedyś krzykli­

wie upew niała, że obecny nasz liberalizm nie m a korzeni w przeszłości narodu, że go w iatr przyniósł z obcych krain, że go inny w yrw ie i zmie­

cie” 23. Dzieło Smoleńskiego — dodawał — „legitym uje go z praw i znakom itych przodków ”. Słowa te dobitnie ch arakteryzu ją najogólniej­

szą wymowę dziejopisarstw a Smoleńskiego. „H istoria służyła m u — pisał o dziejopisarstw ie Smoleńskiego M. S e r e j s k i — w łaśnie za oręż w walce przeciwko zacofaniu, nieuctw u, ciemnocie umysłowej, epigo- nizm ow i i zdradzie narodow ej możnych, przeciwko ugodzie i ciążącemu w ciąż na życiu um ysłow ym teologicznemu poglądowi na św iat” 2*.

Ze w szystkich historyków w arszaw skiego kierunku dziejopisarskiego szedł Smoleński najdalej w angażow aniu się w w alkę z siłam i wstecz- nictw a i ugody. Mimo że od początków XX w ieku również i on jął przechodzić ewolucję ku praw icy i podobnie jak inni historycy w ar­

szawscy — w eterani pozytywizm u (Korzon, K r a u s h a r ) — zbliżył się naw et do endecji, przecież pozostawał nadal „patriotą, ale w daw ­ n y m sty lu ” 25.

Analogicznie do innych przedstaw icieli warszawskiego kieru n k u hi- storiograficznego, w poglądzie na polski proces dziejowy reprezentow ał Sm oleński stanow isko jaskraw ię okcydentalistyczne. Uważał mianowi­

cie, że rozbicie Słowiańszczyzny na „dwa obozy” odmienne „pod wzglę­

dem w ychowania m oralnego” i z racji głębokich różnic cyw ilizacyjnych

„obce sobie” miało zgubne oddziaływ anie na jej dzieje. „Polska, jako w yrazicielka k u ltu ry zachodniej — pisał — przez długie czasy walczyć m usiała z odłamem słowiańskim, w ychow anym pod wpływem wschodu:

koleje zapasów tych stanow ią przew ażnie treść jei historii” 26. Okcyden- talizm, w yraźny w pierwszej, pozytyw istycznej fazie twórczości Smo­

leńskiego, m iał później przybrać w jego historiografii jeszcze bardziej jaskraw ą formę, co wiązało się z nasileniem antagonizm u uczonego do Rosji, k tó rą uw ażał za zasadniczo obcą Polsce pod względem cywiliza­

cyjnym . K u ltu ra zachodnioeuropejska przedstaw iała, jego zdaniem, nie­

rów nie wyższe w artości niż wschodnia: w świecie wschodnim — pisał w jednej ze swoich późnych prac — „człowiek nie w yrobi w sobie d o-

czucia w łasnej w artości i w duszy jego zakorzenią się skłonności niskie, właściwe niewolnikom, jak schlebianie możniejszym, kłamstwo, pod-

22 Tamże, s. 499.

2S Tamże, s. 499.

24 M. H. S e r e j s k i , Wstęp, s. LII.

25 Tamże, s. XLV III; por. C. B o b i ń s k a , W stęp, s. XLVI — XĽVTII. O prze­

m ianach postaw i poglądów historyków polskich w początkach X X w ieku do I wojny św iatow ej włącznie por. ostatnio J. M a t e r n i c k i , Problem, treść i f u n k ­ cja syntezy dziejów ojczystych w historiografii polskiej lat 1905—1914, „Zeszyty H istoryczne UW ” t. III, 1963, s. 216—256; t e n ż e , L ’Histoire et les historiens en Pologne au cours de la prem ière Guerre Mondiale, „Fasciculi H istorici” 1970, n r 3, s. 33—42; t e n ż e , W arszaw skie środowisko historyczne 1914—1918, [w:]

W arszawa w X I X w ieku, z. 1, W arszaw a 1970, s. 185—238, gdzie s. 195—196, 213—215 o aktyw ności W. Smoleńskiego w latach w ojny; A. W i e r z b i c k i , W okół Ducha Dziejów Polski. Spory o ocenę dziejów narodowych w historiografii polskiej 1917— 1919, KH LXXVHI, 1971, z. 4, s. 840—856.

** W. S m o l e ń s k i [ps.: W. G r a b i e ń s k i ] , D zieje narodu polskiego t. I, K raków 1897, s. 13.

(8)

P O G L Ą D Y W Ł A D Y S Ł A W A S M O L E Ń S K IE G O N A D Z I E J E P O L S K I 323 stęp itp. Te dwa św iaty walczyć będą z s o b ą ---aż po dziś dzień.

W w alce tej Polska będzie zawsze w szeregu Zachodu łacińskiego” 2\

Postaw a okcydentalistyczna wiodła do doszukiwania się w dziejach polskich realizacji m isji cyw ilizacyjnej na Wschodzie. W ty ch katego­

riach rozpatryw ał więc Smoleński unię polsko-litewską, zrealizowaną nie tylko dla przeciw staw ienia się Zakonowi Krzyżackiem u, ale m ającą również na celu „podniesienie ludów litew sko-ruskich do godności cywilizacji zachodniej” 28. W późniejszej fazie swej twórczości poglądy te Smoleński jeszcze zaostrzył. Unia Jagiellońska — pisał historyk w swej

„H istorii Polski” z 1921 roku — „spowodowała pochód k u ltu ry łaciń­

skiej na wschód bizantyjski. Jak zaletą człowieka wykształconego jest rozpraszanie ciem noty bliźnich, podobnież zasługą każdego narodu k u l­

turalnego jest dzielenie się swym dorobkiem m oralnym z ludam i b ar­

barzyńskim i lub m niej oświeconymi. Unia litew sko-polska otworzyła Polsce sposobność zaszczepiania k u ltu ry łacińskiej na wschodzie ruskim , w ychow anym pod w pływ em bizantyjskim . Zdobywanie Rusi dla k u l­

tu ry łacińskiej stało się jednym z głównych zadań Polski, jedną z n a j­

ważniejszych jej zasług” 29.

W m iarę jak uczony oddalał się od pozytyw istycznych tradycji, w jego refleksji rola Polski na wschodzie w coraz silniejszym stopniu jęła przybierać cechy dziejowej m isji i historycznej zasługi, a ekspan­

sja w schodnia daw nego państw a polskiego staw ała się niem al wyłącznie realizacją m isji cyw ilizacyjnej. O ile w „D ziejach narodu polskiego”

(1897) omawiając Unię Lubelską Smoleński zw racał uw agę na jej pod­

łoże społeczne i ekonomiczne oraz znaczenie polityczne, to w popular­

nym zarysie syntetycznym , ogłoszonym u progu lat dw udziestych X X w., sądy jego uległy w yraźnem u zaostrzeniu. Skreślił on wówczas jedno­

znaczną w swej ogólnej wymowie, skrajną ocenę, gdy pisał, że „od unii lubelskiej zyska na Rusi przew agę polskość ze swą k u ltu rą zachodnią.

Dzięki tej unii rozw inie się i u g ru n tu je ten pochód k u ltu ry europej­

skiej na wschód, k tó ry zapoczątkowała królow a Jadw iga zaślubiając Jagiełłę. Nie było w dziejach św iata przykładu takiego zespolenia n a­

rodów, różnych pod względem pochodzenia i przeszłości, zespolenia, dokonanego za pomocą najtrw alszych wiązadeł k ulturalnych. Toteż unia lubelska, niosąca na wschód w ielkie hasła równości i wolności ze w szystkim i zdobyczami ku ltu raln ym i św iata zachodniego, posiada znaczenie powszechnodziejowe” 30. Łatwo dostrzec, że ocena ta jest funkcjonalna w stosunku do ówczesnych politycznych koncepcji federa- listycznych.

Z w yolbrzym ianiem , zwłaszcza w ostatniej fazie twórczości Smoleń­

skiego, dziejowych zasług Polski na wschodzie, pozostaje w najzupeł­

niejszej zgodzie jego ocena w ypraw y w iedeńskiej Jan a III Sobieskiego.

ет W. S m o l e ń s k i , Historia Polski, W arszawa b.d., s. 27. Dziełko to ukazało się po raz pierw szy w 1921 г., m iało później wiele wznowień (1922, 1923, 1925).

Z aw arte w nim oceny w znacznej części historyk sform ułow ał wcześniej w po­

pularnym zarysie dziejów polskich, przeznaczonym dla czytelnika zagranicznego, napisanym w 1914 r., a opublikow anym w dwa la ta później: W. S m o l e ń s k i [ps.: W. Grabieński], La Pologne. Resum é d’histoire, trad. M. R a k o w s k a , P a ris 1916, s. 78; te k st polski: Naród polski w walce o byt, W arszawa 1919, s. 84. Por.

J. M a t e r n i c k i , W arszaw skie środowisko, s. 195.

“ W. S m o l e ń s k i , Dzieje t. I, s. 81.

” T e n ż e , Historia, s. 61.

" Tamże, s. 70.

(9)

0 ile w „D ziejach” z 1897 roku pow iadał wręcz, podobnie jak inni po­

zytyw istyczni historycy, że „oprócz sław y innych korzyści Polsce i So­

bieskiem u [ona] nie przyniosła” 31, to w „H istorii” z 1921 roku, nie­

w ątpliw ie pod w pływ em politycznych doświadczeń ubiegłego roku, które w yraźnie oddziałały na historyczne zapatryw ania uczonego, u rasta ona do znaczenia powszechnodziejowego. „N ajazdy fanatyzm u m uzułm ań­

skiego groziły pochłonięciem przez T urcję narodów chrześcijańskich.

Polska, walcząc z Turkam i, broniła nie tylko siebie, lecz i Europy. So­

bieski, dając W iedniowi odsiecz, ocalił nie tylko A ustrię, lecz cały świat europejski z jego k u ltu rą łacińską. Jeżeli zasługą Polski był jej pochód na wschód i w alka o k u ltu rę łacińską z Moskwą bizantyjską, to nie­

m niej zaszczytem jej było osłanianie siebie, a przez siebie całej Euro­

py przed zachłannością m uzułm anizm u. Polska była przedm urzem i ta r­

czą chrześcijaństw a, jako jego obronicielka i obroną tą spełniała w iel­

kie posłannictw o cywilizacyjne. Tę jej zasługę oceniał ówczesny św iat chrześcijański” 32. I dalej w podobnym stylu: „Polska, szerząc k u ltu rę łacińską na wschodzie ruskim i broniąc tej k u ltu ry przed zalewem tu ­ reckim, w ystępow ała w rzeszy narodów ucywilizowanych jako członek czynny przykładający się do postępu ogólnoludzkiego. Począwszy od królow ej Jadw igi, k tó ra zapoczątkowała szerzenie k u ltu ry łacińskiej na wschodzie, od Zygm unta Augusta, k tó ry umocnił pochód tej k u ltu ry przeprow adzając unię narodów, od Batorego i Zamojskiego którzy, od­

pychając Moskwę od Europy i od Polski, zabezpieczali je przed w pły­

wam i bizantyjskim i — skończywszy na Chodkiewiczu, Żółkiewskim 1 Czarnieckim — wszyscy ci przedstaw iciele Polski pełnili jedno wiel­

kie posłannictw o cyw ilizacyjne. Sobieski zajął śród nich miejsce n a j­

wybitniejsze. Zw ycięstwam i pod Chocimiem, Lwowem i Żórawnem, zwłaszcza zaś odsieczą w iedeńską zasłużył się całemu światu. Podniósł też powagę Polski i w strząsnął duszą narodu, przypom niaw szy m u obo­

wiązek pełnienia wielkiego posłannictw a” 33.

To, co w początkowej, pozytyw istycznej fazie twórczości Smoleńskie­

go było typow ym dla warszawskiego kieru n k u historiograficznego okcy- dentalizm em , pod koniec życia historyka przekształcało się w apologię polskiej „m isji cyw ilizacyjnej” na wschodzie, uznanej przezeń za istotę dziejów Polski. Ja k niegdyś rew olucja 1905 roku oddziałała uwstecz­

niaj ąco na zapatryw ania w eteranów warszawskiego pozytywizm u, tak teraz nowe w arunki polityczne początków lat dw udziestych, rew olucja socjalistyczna w Rosji i konflikt odrodzonego państw a polskiego z re­

publiką radziecką, silnie w płynęły na dalszą reorientację poglądów epi­

gona historiografii pozytyw istycznej, jakim był wówczas Smoleński.

Z dawnego pozytywistycznego światopoglądu historyka pozostało już wówczas niewiele, odrzucił on naw et podstawowe kategorie pojęciowe, jakim i się niegdyś posługiwał, na co w skazuje poszukiwanie przezeń w narodow ej przeszłości, „duszy narodu” i jego dziejowego posłanni­

ctwa. Jednocześnie, w m iarę narastania tych elementów, w refleksji Smoleńskiego ulega w yraźnem u stępieniu jego daw ny krytycyzm w sto­

sunku do polskiej przeszłości.

Sm oleński — pozytyw ista bodaj bardziej niż inni przedstawiciele w arszaw skiego k ierun ku historiograficznego, w każdym razie w yraź-

31 W. S m o l e ń s k i , Dzieje t. I, s. 237.

** T e n ż e , Historia, s. 93.

** Tamże, s. 93 n.

(10)

P O G L Ą D Y W Ł A D Y S Ł A W A S M O L E Ń S K I E G O N A D Z I E J E P O L S K I 325 niej niż Korzon (którem u zarzucał folgowanie nieuzasadnionym emo­

cjom) 34 — dbał o przedmiotowość swego historycznego w ykładu i z rzad­

ka uciekał się do jaskraw ię form ułow anych ocen. C harakterystycznym tego przykładem są jego „Dzieje narodu polskiego”, pow stałe z inicja­

ty w y A leksandra Ś w i ę t o c h o w s k i e g o jako odpowiedź na „akty bezmyślności społeczeństwa”, które w 1896 roku entuzjastycznie w itało przybyłego do W arszaw y cara M ikołaja II. W dziele tym chodziło o objęcie całokształtu dziejów polskich „ze szczególnym uw zględnie­

niem mąk, jakich naród doświadczył pod panow aniem rosyjskim ” s®, a przecież nie narzucał w nim Smoleński zbyt w ielu kategorycznych sądów w artościujących i form ułow ał swoje oceny za pośrednictwem odpowiedniego doboru faktów i ich powiązania ze sobą tak, że czytel­

nik odbierał je jako nieuchronny wniosek, w ypływ ający z prezentow a­

nego m ateriału.

Podobnie jak inni historycy warszawskiego kierunku śledził Smo­

leński w odległych epokach historycznych korzenie procesów i w yda­

rzeń późniejszych. Szczególną uw agę zw racał na rozwój przyw ilejów szlacheckich, uw ażał więc układ koszycki za „w skutkach swoich decy­

d u jący o przyszłości P olski” 36, tropił w dalszym biegu dziejów jego konsekw encje. Za niekorzysty stan Rzeczypospolitej w XVII w ieku nie w inił — jak to czynił Korzon — wpływ ów obcych, ale oskarżał naród szlachecki, ucisk społeczny i religijny: „Naród szlachecki — pisał o sto­

sunkach panujących za W ładysława IV — nie zezwalając na rozleglej- szą akcję zew nętrzną, pragnął zabezpieczyć sobie spokój i używ anie dobrobytu, jaki posiadał na stanow isku klasy uprzyw ilejow anej. W każ­

dym zresztą ru ch u zew nętrznym podejrzew ał niebezpieczeństwo w zrostu w ładzy królew skiej, w ywrócenie in sty tu cji republikańskich. Istotnie:

insty tu cje republikańskie utrzym ał i dobrobytu zażywał, lecz uciskiem różnowierców i gnębieniem klas niższych przygotował burzę, która zmą­

ciła spokój w ew nętrzny i ściągnęła na k raj klęski dotkliw e” 37. Odmien­

nie niż Korzon (zwłaszcza w polem ikach z uczonymi ukraińskim i) oce­

niał więc Sm oleński pow stania kozackie, nie uw ażał ich bowiem jedynie za „b u n t”, a pisząc o Jerem im W iśniowieckim nie m yślał ukryw ać n a j­

ciem niejszych rysów jego działalności38. N ajw iększą jednak uwagę zw racał na w zm aganie się od początków XVII w ieku ingerencji Rosji w w ew nętrzne stosunki państw a polskiego 39. Zauważał więc, że w tra k ­ tacie G rzym ułtowskiego car uzyskał „ty tu ł p raw ny do opieki nad dyz- u n itam i polskimi, a raczej pretekst do mieszania się w w ew nętrzne spraw y Rzeczypospolitej” 40, z czego jął rychło korzystać dla w łasnych celów politycznych, jak się to działo w latach konfederacji tarnogrodz- kiej i sejm u w arszaw skiego 1717 r. „Pośrednictwo carskie — pow iadał Sm oleński — było w m ieszaniem się Moskwy w w ew nętrzne stosunki Rzeczypospolitej; narzucenie narodowi w arunków ugody podważyło

54 W. S m o l e ń s k i , W sprawie konfederacji targowickiej. Polem ika z p. Ta­

deuszem Korzonem , K raków 1904, s. 16, 18; por. t e n ż e , Pism a historyczne t. III, K raków 1901, s. 41.

M W. S m o l e ń s k i , M onteskiusz, s. 18.

s* T e n ż e , Dzieje t. I, s. 75.

37 Tam że t. I, s. 208 n.

38 Tamże t. I, s. 212.

’* Tamże t. I, s. 248.

4,1 Tamże t. I, s. 251.

(11)

jego niepodległość” . Redukcja arm ii była „rozbrojeniem Rzeczypospoli­

te j” i uniem ożliwiła zapewnienie obronności państw a przed niebezpie­

czeństwem zew n ętrzn y m 41. Zgadzał się tu Smoleński z Korzonem, któ­

ry podobnie oceniał ingerencję rosyjską w Rzeczypospolitej w począt­

kach XVIII stulecia. Ogólny bilans rządów stanow ych w Polsce w ypadał pod piórem Smoleńskiego, podobnie jak innych historyków w arszaw skie­

go1 kierunku, zdecydowanie niekorzystnie: „w okresie panow ania stanów Rzeczypospolitej doświadczyła Polska klęsk olbrzymich: uszczuploną została pod względem terytorialnym , straciła powagę polityczną i do­

znała skutków w pływ u m ocarstw cudzoziemskich” 42.

O ile w pływ y francuskie i austriackie „w yzyskiw ały Rzeczpospolitą dla swych widoków politycznych”, to w pływ moskiewski — zdaniem Smoleńskiego — „zm ierzał do podboju państw a, zdezorganizowanego i bezsilnego” 43.

Aczkolwiek Smoleński zwracał ta k baczną uwagę na zew nętrzne czynniki osłabienia Rzeczypospolitej, nie oznaczało to, aby zapoznawał czynniki n atu ry w ew nętrznej. Podobnie jak inni historycy w arszaw ­ skiego kierun ku zw racał uwagę przede w szystkim na zjawiska zacho­

dzące w sferze społeczno-ustrojowej. Na plan pierw szy w ysuw ał elek­

cyjność władców, której szkodliwość ujaw niała się nie tylko podczas bezkrólewi „w ystaw iających Rzeczpospolitą na łup an arch ii”, ale w pły­

w ała na „cały obrót losów państw a” ; stanowiące bezpośredni w ynik elekcyjności pacta conventa ogałacały cen tralny organ władzy z prero ­ gatyw „niezbędnych dla utrzym ania w państw ie spójni w ew nętrznej i siły” 44. H istoryk podkreślał zgubne skutki u tra ty powagi przez sejm, w szczególności zaś niekorzystne znaczenie in stytucji liberum veto, wreszcie — idąc tu za Adolfem Paw ińskim — zwracał uw agę na rolę sejmików, które stając się od połowy XVII w. organam i samodzielnymi, podkopyw ały znaczenie sejm u i w ogóle „władz rządowych” 43. W szyst­

ko to stw arzało dogodne w arunki dla postępującej ingerencji sąsiednich mocarstw: „sąsiedzi dostatecznie oceniali korzyści, jakie ciągnąć mogli z elekcji tronu, liberi veto i decentralizacji sejm ikowej, skoro umowa­

mi berlińskim i z r. 1719 i 1732 zobowiązali się czuwać nad niezm ien­

nością u stroju Rzeczypospolitej” 4e.

Oprócz czynników n a tu ry społeczno-ustrojow ej silniej niż inni przed­

stawiciele warszaw skiej szkoły historycznej zw racał Smoleński uwagę na niekorzystne dla b y tu Rzeczypospolitej zjawiska n atu ry społeczno- -religijnej. O słabiały państwowość polską — pisał — „skutki ucisku religijnego”, niedochowywanie uznanego w XVI w. rów noupraw nienia wyznaniowego, co spychało dysydencką szlachtę na pozycję m alkon­

tentów , „gotowych w yciągnąć rękę o pomoc obcą dla odzyskania pre­

rogatyw ” 47 i dawało obcym mocarstwom dogodne możliwości w trąca­

nia się w w ew nętrzne spraw y Rzeczypospolitej. Ja k najsurow iej m u­

siała więc wypaść na k artach dzieł Smoleńskiego ocena skutków reak ­ cji katolickiej w Polsce. „Naród szlachecki — pisał w 1897 r. — cho­

41 Tamże t. I, s. 253; por. s. 254, 260.

41 Tamże t. I, s. 260.

4S Tamże t. I, s. 261.

44 Tamże t. I, s. 262.

45 Tamże t. I, s. 263.

** Tamże t. I, s. 264.

47 Tamże t. I, s. 266.

(12)

P O G L Ą D Y W Ł A D Y S Ł A W A S M O L E Ń S K IE G O N A D Z I E J E P O L S K I 327 ciaż doświadczał skutków klęsk, jakie ściagała na Rzeczpospolitą ułom ­ ność organizacji i nietolerancja religijna, pogrążony w egoizmie stano­

w ym i ciemnocie, in sty tu cje w adliwe poczytywał za źrenice wolności, ucisk różnowierców miał za ak t obowiązku sum ienia katolickiego.

A tm osfera umysłowa, jaką stw orzyła reakcja katolicka po upadku re­

form acji, nie dozwalała dostrzec źródła złego, a tym sam ym ubezpie­

czyć narodu od klęsk” 48.

W łaśnie w owej atm osferze m entalnej, k tórej Smoleński poświęcił tak wiele uw agi w swoich badaniach 49, upatryw ał istotny czynnik k ry ­ zysu Rzeczypospolitej szlacheckiej. Światopogląd, który interpretow ał św iat w kategoriach k ar i łask niebieskich, nie dopuszczał jakiegokol­

wiek krytycyzm u istniejących stosunków, uniemożliwiał szlachcie do­

strzeżenie głębszych przyczyn rozpleniającego się zła. „Bez świadomości przyczyn złego i środków ratu n k u — konkludow ał Smoleński na zakoń­

czenie pierwszego tom u „Dziejów narodu polskiego” — staczał się na­

ród w przepaść upadku” 50.

Obraz stosunków w Rzeczypospolitej w pierw szej połowie XVIII wieku, aczkolwiek w odróżnieniu od Korzona nie skonstruow any z fak­

tów n a tu ry ekonomicznej, lecz przede w szystkim politycznej i społecz­

no-kulturalnej, w ypadł pod piórem Smoleńskiego zdecydowanie k ry ­ tycznie. Do tego, co powiedzieli już inni historycy szkoły w arszaw skiej, zbadawszy umysłowość polską w dobie upadku dodał ważkie obserw acje 0 stanie m entalności i moralności społecznej. Podobnie jak w dziejo­

pisarstw ie Korzona, również w historiografii Smoleńskiego ów malo­

w any ciemnymi barw am i obraz będzie ostro kontrastow ał z dorobkiem epoki reform , których początki tropił uczony jeszcze w czasach A ugu­

sta III. U patrując w postępie intelektualnym dźwignię przem ian spo­

łecznych ukazyw ał Smoleński intelektualne źródła ruchu napraw y 1 odnajdyw ał je w nowym, oświeceniowym nurcie kulturow ym , zaszcze­

pianym na gruncie polskim najpierw przez cudzoziemców, później zaś przez św iatłych polskich myślicieli już od schyłku czasów saskich. Won- czas bowiem „podczas — — poniżenia Rzeczypospolitej, bezrządu we­

w nętrznego i dem oralizacji społeczeństwa lepsze jednostki podjęły p ra­

cę dźwigania spraw y publicznej. Około połowy w ieku XVIII budzi się ru ch umysłowy, publicystyka podejm uje kry ty kę istniejącego porządku, organizuje się stronnictw o polityczne, zam ierzające przekształcić Rzecz­

pospolitą w państw o rządne i silne” 51.

Rozpowszechnianie się nowej filozofii, nowe treści naukow e upow­

szechniane przez Stanisław a Konarskiego i innych przeciwników scho- lastycyzm u, działalność Załuskich, koncepcje reform atorskie Stanisław a Leszczyńskiego, któ rym uczony poświęcił wiele uw agi zwłaszcza w swym

„Przew rocie um ysłow ym ”, w arunkow ały uświadomienie sobie przez św iatłą część polskiej społeczności niezbędnych reform . Śledził więc Smoleński usiłowania reform atorskie stronnictw a Czartoryskich, uka­

zywał, jak ham ującą rolę odegrała w stosunku do tych zamierzeń pro­

tekcja rosyjska, w ykorzystująca bez najm niejszych skrupułów silny opór sił k o n serw aty w n y ch52. Podnosił patriotyczny i obyw atelski ch arak ter

48 Tamże t. I, s. 268.

4* Por. wyżej przypisy 9—10; M. H. S e r e j s k i , W stęp, s. LIV—LV.

“ W. S m o l e ń s k i , Dzieje t. I, s. 269.

S1 Tamże t. II, s. 3.

5i Por. tam że t. II, s. 39.

(13)

konfederacji barskiej, uform ow anej w praw dzie dla obrony w iary kato­

lickiej i trad ycji republikańskich, ale która mimo swych w szystkich błędów politycznych, będących „bezpośrednią przyczyną rozbioru Rze­

czypospolitej”, pełna była „czynów bohaterskich” 5î. Mimo całego k ry ­ tycyzm u w stosunku do m asy szlacheckiej Smoleński, podobnie zresztą ja k Korzon, daleki był od integralnie pesym istycznej oceny reprezen­

tow anych przez nią wartości, pozostawiając tę przede w szystkim dla arystokracji. Pochodząc z drobnej szlachty mazowieckiej życzliwym okiem spoglądał na żywotność i patriotyczne zaangażowanie szlachty p o ls k ie j54. Nie ujm ow ał jej wrogiego stosunku do wszelkiego postępu jako objawów złej woli, o której jakże często mówił w odniesieniu do m agnatów , akcentow ał natom iast, że była ona przedm iotem dem orali­

zacji, która przyniosła zgubne skutki, ale przecież, jego zdaniem, nie jej podmiotem. Siedząc ścieranie się idących z Zachodu nowych p rą­

dów um ysłow ych z duchem teologicznym i fanatyzm em , zw racał Smo­

leński uwagę na powolne docieranie now ych idei do społeczeństwa, oraz na n arastający opór sił konserw atyw nych. Nowe n u rty intelek­

tu aln e — pisał — „nie ukróciły w niższych w arstw ach społecznych ducha teologicznego i fanatyzm u. Nie ugruntow ała się zasada poszano­

w ania swobody przekonań, zdarzały się w ielokrotnie przykłady ściga­

nia śmielszych objawów m yśli niezależnej” 55. Usiłowania, przedsiębrane przez św iatłe jednostki na polu k u ltu raln y m czy ekonomicznym, w ro­

dzaju inicjatyw Antoniego Tyzenhauza, często kończyły się fiaskiem.

„Przeszkody, z jakim i spotykał się postęp, w ynikały z n atu ry rzeczy.

Zwalczyć je mógł tylko czas przy w spółudziale opieki państw ow ej, któ­

ra obecną działalność swoją zamknąć m usiała w granicach zakreślonych przez konstytucję, narzuconą i zagw arantow aną. Dla w prowadzenia po­

stępu na drogę praw idłow ą potrzeba było reform , odpowiadających interesom narodu i państw a. Uświadamiała to literatu ra polityczna” 5e.

Dorobek ruchu reform atorskiego w Polsce XVIII w ieku oceniał Smo­

leński niezm iernie wysoko. W czasach największego — jak pisał — „po­

niżenia Polski” koło połowy XVIII stulecia „w ystępują najprzód jedno­

stki, następnie grupy społeczne, i podejm ują zabiegi około dźwigania spraw y publicznej”, „organizuje się stronnictw o polityczne, dążące do przekształcenia Rzeczypospolitej w państw o rządne i silne” 57. Relacjo­

nując działalność Konarskiego, C zartoryskich i późniejsze wysiłki, po­

dejm ow ane przez światłe um ysły, zm ierzające do napraw y stosunków krajow ych, wielkiemu, rosnącem u w siłę ruchow i napraw y przeciw sta­

w iał Smoleński nasilającą sie ingerencie rosyjska, zainteresow aną w za­

chow aniu i um ocnieniu dotychczasowego kształtu urządzeń w ew nętrz­

nych państw a polskiego i konsekw entnie zm ierzającą do jego zniszcze­

nia. Po krótk im okresie zam ętu w początkach panow ania Stanisław a A ugusta, po konfederacji barskiej i klęsce pierwszego rozbioru Polski

„dokonało się w krótkim stosunkowo czasie przetw orzenie Polski; z daw ­ nej budow y pozostały tylko nietknięte kam ienie węgielne: poszanowa­

** Tamże, t. II, s. 51; Historia, s. 99—105; Pisma historyczne t. III, s. 50.

54 Por. M. H. S e r e j s к i, Wstęp, s. LX—LXI.

“ W. S m o l e ń s k i , Dzieje t. II, s. 84; szerzej: Przewrót um ysłow y. Ż yw ioły zachowawcze i inne prace.

“ W. S m o l e ń s k i , Dzieje t. II, s. 85.

57 W. S m o l e ń s k i , Znaczenie K onstytucji З-go Maja, W arszawa 1918, s. 6 twyd. I — 1916].

(14)

P O G L Ą D Y W Ł A D Y S Ł A W A S M O L E Ń S K IE G O N A D Z I E J E P O L S K I 329 nie osoby, własności i wolności obyw atelskiej, stary samorząd i miano Rzeczypospolitej” M. Za czasów Rady N ieustającej — podkreślał Smoleń­

sk i — „kraj odetchnął, naród zyskał dogodniejsze w arunki do pracy nad sw ym rozwojem. Dążność narodu do odrodzenia się, zapoczątko­

w ana za czasów A ugusta III, dopiero w drugim dw unastoleciu panow a­

nia Poniatowskiego mogła wejść na drogę praw idłow ą i wydać rezul­

ta ty obfitsze. Jakoż w alka opozycji z rządem nie w yczerpyw ała w szyst­

kich sił społeczeństwa; jednocześnie z n ią odbyw ał się proces pracy w ew nętrzej nad podniesieniem narodu pod względem umysłowym, mo­

ralnym i m aterialny m ” 59. W późniejszej „H istorii Polski” Smoleński pow iadał w yraźnie, że po pierw szym rozbiorze naród polski zrozumiał, że „nadeszła pora pokuszenia się o odzyskanie niepodległości. Mnie­

m ał, że ty m zasobem sił, jaki zdołał zgromadzić, zdoła urzeczywistnić to, czego nie potrafiła przeprow adzić konfederacja barska, to jest odzy­

skać niepodległość” 60. Ukazując dorobek reform atorski na polu inte­

lektualnym , oświatowym, ustrojow ym i ekonomicznym, w skazywał na owocność osiągnięć ówczesnej „pracy organicznej” realizow anej konsek­

w entnie mimo wszelkich trudności, jakie stw arzała konserw atyw na opo­

zycja i ingerencja obcych potencji. Ocena K onstytucji 3 M aja i Sejm u Czteroletniego, mimo w yraźnej w ym ow y optym istycznej, początkowo daleka przecież była od apologetyzmu. H istoryk wskazywał, że republi- kanizm szlachecki wsączał się szczelinami do dzieła napraw y, którego tw órcy „nie opatrzyli i budowę podm ył niem al do g ru n tu ”, mimo że zyskał silne społeczne poparcie 61. Dowodził, że „z w yjątkiem opisu Ko­

m isji edukacyjnej, ułożenia kodeksu praw i uregulow ania spraw y ży­

dow skiej, sejm w ciągu jednego roku zrobił wszystko: zbudował i w pra­

w ił w ru ch nową m achinę rządową, u jął w k arby stosunki społeczne w edług zasad konstytucji. O bfita i rozum na w ogóle działalność sejm u w spraw ie organizacji w ew nętrznej niedostateczną była pod względem zabezpieczenia państw a od zamachów zew nętrznych” 62.

Twórcy i zwolennicy „zamachu stan u ”, za jaki historyk uw ażał K o nstytucję 3 Maja, nie potrafili bronić własnego dzieła i naw et wcale tego czynić „nie chcieli”. „Sami, przesiąkli duchem republikańskim , łatw o uginali się pod tłokiem atm osfery panującej w izbie sejmowej;

dezerterow ali zresztą jedni, iżby nie narażać swej popularności, drudzy, żeby nie powiększać rozmiarów m a lk o n te n ty z m u ---. Nie słychać w izbie otw artego obstaw ania przy zasadach monarchicznych, nie było bowiem nikogo, kto by je rzetelnie w yznaw ał” e3.

Różnił się więc Smoleński zasadniczo z Korzonem w ocenie m onar- chizm u postanow ień K onstytucji 3 Maja. Gdy au to r „W ew nętrznych dziejów Polski” uw ażał go za zasadniczo szkodliwy, Smoleński ganił sejm ujących za niekonsekw encję, b rak stanowczości i „paczenie” myśli m onarchiczno-reform atorskiej przez naleciałości republikańskie. Sejm k o n sty tucyjn y — konstatow ał Smoleński — zapom inał o nad w yraz wielkim, ciążącym na nim obowiązku, mianowicie „zabezpieczeniu dzieła swego i całości Rzeczypospolitej od knowań rodaków i napaści zew nętrz-

58 W. S m o l e ń s k i , Pisma t. III, s. 50.

5,1 T e n ż e , D zieje t. II, s. 73; por. Pisma t. III, s. 50.

" T e n ż e , Historia, s. 112.

T e n ż e , O statni rok S ejm u Wielkiego, K raków 1896, s. 418.

** T e n ż e , Dzieje t. II, s. 130 n.

93 T e n ż e , O statni rok, s. 420.

(15)

n e j” M. Nie w ahał się piętnować go surowo za chwiejność i pobłażliwość, w szczególności w stosunku do em igrantów i podsumowywał: „zgrze­

szyły niezaradnością władze wykonawcze, sejm zawinił miękkością, król zaś przedsiębranym i na w łasną rękę środkam i raczej szkodził spra­

wie, niż jej pom agał” 6S. P rzy całym sw ym krytycyzm ie do króla był jednak Smoleński w tej spraw ie daleki od skrajnych poglądów Korzona i kładł nacisk nie tyle na „niecnotę” monarchy, co na „sferę m oralną”, w której ów w yrósł oraz jego lekkomyślność, podkreślając jednocześnie jego zasługi dla ruchu refo rm atorskiego6e.

W napisanej u progu odzyskania niepodległości broszurze o znacze­

niu K onstytucji 3 Maja, jak również w popularnym zarysie dziejów polskich przeznaczonym dla czytelnika zagranicznego, uw ażał za pierw ­ szy etap zmagań się polskich dążeń niepodlegościowych z „zawadami zew nętrznym i” fazę reform , zakończoną narzuconą przez Rosję „kon­

stytucję Repninow ską”, za drugą zaś konfederację barską, za trzecią wreszcie Sejm C ztero letn i67. Nie akcentow ał już podówczas ta k silnie jak daw niej tych przeciwności, jakie tw órcy reform y mieli do pokona­

nia w swym w łasnym społeczeństwie. Analogicznie jak Korzon, odpo­

wiedzialność za dem oralizację szlachty w XVII w ieku składał na barki obcych, zaś w ostatniej fazie swej twórczości odpowiedzialnością za polityczną klęskę Rzeczypospolitej obciążał niem al w yłącznie zaborców, a właściwie jednego z nich, mianowicie Rosję. Własne w iny Polaków, 0 których tak głośno było w jego wcześniejszych pracach pisanych pod koniec XIX wieku, pozostawały teraz poza polem widzenia. Prezento­

w ał całkowicie apologetyczną ocenę K onstytucji 3 Maja, jako „zwycię­

stw a zdrowego organizm u polskiego nad trucizną choroby, zaszczepianą w nim przez wrogów” 68. Naród polski — pojm ow any przezeń teraz so- lidarystycznie — zrzucił „z siebie jarzm o rosyjskie. Zam anifestował swą niepodległość, obalając rząd obcy, a w ystaw iając własny. W yrw ał 1 w yrzucił pielęgnowane w Polsce przez Rosję chwasty, zatruw ające ży­

cie publiczne i pryw atne. Zerw ał z tym wszystkim, co paraliżowało roz­

wój w ew nętrzny i psuło moc państw ow ą” 69. Podobne zdania będzie teraz Smoleński w ypowiadał coraz częściej. W broszurze przeznaczonej dla zagranicznego odbiorcy oczywiście nie zaprzeczał istnienia w Polsce anarchii, religijnego fanatyzm u i ucisku chłopa, ale przecież kategorycz­

nie stw ierdzał, że nie czynniki n atu ry w ew nętrznej były przyczyną poli­

tycznej katastrofy daw nej Rzeczypospolitej: „upadek państwowości spo­

wodowało nie co innego, jak zaborczość silniejszych fizycznie mocarstw sąsiednich. Winą było Polski, że za późno podjęła przygotow ania do w alki z tą zaborczością” 70. O w inach mówił jednak teraz Smoleński znacznie m niej niż niegdyś, kiedy kreślił stro n y „Dziejów narodu polskiego” czy m onografie o ostatnim roku Sejm u Wielkiego i konfederacji targow ickiej, w której nam iętnie oskarżał ty ch spośród Polaków, którzy „nie tylko re ­ zygnowali z niepodległości, lecz oddawali w spółrodaków pod miecz ro­

64 T e n ż e , O statni rok, s. 420; por. Dzieje t. II, s. 134.

*5 T e n ż e , O statni rok, s. 421.

«* T e n ż e , Pisma t. III, s. 36—41.

67 T e n ż e , Znaczenie, s. 8—11; t e n ż e , Naród polski w walce o byt, s. 13 nn., 31 nn.

88 T e n ż e , Znaczenie, s. 11.

" Tamże, s. 12.

70 W. S m o l e ń s k i , Naród polski, s. 80; por. t e n ż e , P rzyczyny upadku państwa polskiego, W arszawa 1921, s. 21 [wyd. I w języku niem ieckim — 1918].

(16)

P O G L Ą D Y W Ł A D Y S Ł A W A S M O L E Ń S K IE G O N A D Z I E J E P O L S K I 331 syjski i dopuszczali się zbrodni w ywołania w ojczyźnie w alki brato­

bójczej” 71.

Ujęcie ostatniego okresu dziejów niepodległej Rzeczypospolitej prze­

chodziło więc w historiografii Smoleńskiego znam ienną ewolucję. O ile zrazu nie maskował swego krytycyzm u w stosunku do w łasnych w in polskiego społeczeństwa, zaś w ydobywając znaczenie ruchu napraw y podkreślał w szystkie jego niedostatki oraz zw racał uwagę na działanie w ew nętrznych sił w steczny ch 72, ham ujących inicjatyw ę reform atorów, to w ostatniej fazie twórczości prezentow ał K onstytucję 3 Maja jako ideał bez skazy, zaś dorobek reform charakteryzow ał nad w yraz opty­

mistycznie, skoro spraw ił on, że Polacy stali się odrodzonym, w pełni zdrowym narodem . O ile w pierw szej fazie twórczości zwracał baczną uw agę na ostre konflikty społeczne w daw nej Rzeczypospolitej i w ska­

zywał, że n u rt reform atorski nie potrafił ich przezwyciężyć oraz reha­

bilitow ał radykalizm K uźnicy K o łłątajo w sk iej73, to później antagoniz­

my społeczne ustąpiły w jego refleksji miejsca ujęciom o w yraźnych akcentach solidarystycznych. Kiedy wreszcie we wczesnym okresie twórczości wina zaborców, aczkolwiek zawsze przez Smoleńskiego sil­

nie akcentow ana i adresow ana w szczególności do Rosji, stanow iła tylko jeden z czynników rozkładu daw nej Polski i ostateczny, chociaż b y n aj­

m niej nie jedyny, to teraz staje się główną przyczyną zarówno we­

w nętrznego zła w Rzeczypospolitej jak również zasadniczym i ostatecz­

nym czynnikiem jej upadku. Grzechy własne, o których głośno było na kartach daw niejszych prac Smoleńskiego i innych historyków k ieru n ­ ku warszawskiego, u stępują coraz w yraźniej miejsca cudzym winom, zaś ogólny obraz dziejów narodow ych coraz w yraźniej zbliża się do ujęcia integralnie optymistycznego.

Podkreślanie społecznych konfliktów pow stania kościuszkowskiego, którego — w brew Korzonowi (a niegdyś N i e m c e w i c z o w i ) — nie uw ażał Sm oleński za ak t ratow ania już tylko honoru Polaków, kiedy państw a nie można już było ocalić, w późniejszych wypowiedziach uczo­

nego przekształca się w akcentow anie ogólnonarodowej integracji, jaka m iała się naówczas dokonać. Pow stanie kościuszkowskie — pisał w po­

pularnej „H istorii Polski” — „wstrząsnęło głębią sum ień polskich” . Ukazało bowiem „najm niej uświadomionym” istnienie ogólnonarodo­

w ych w artości moralno-politycznych, mianowicie „odsłoniło istnienie św iata nieznanego im, to jest ojczyznę. Kosztem w ielkiej klęski zdobyło dla Polski duszę tłum ów ” 74. „W procesie insurekcyjnym — mówił Smo­

leński w rocznicę śm ierci Naczelnika — zgasła niepow rotnie Polska szla­

checka. Kościuszko zapoczątkował Polskę nową — dem okratyczną” 75.

71 W. S m o l e ń s k i , K onfederacja Targowicka, K raków 1903, s. 428. P raca ta spotkała się z ostrą k ry ty k ą T. K o r z o n a (por. tegoż, L isty otwarte t. IV, s. 147—159), k tóra w ywołała replikę autora; por. przypis 34.

7S Por. W. S m o l e ń s k i , Ostatni rok, s. 422; t e n ż e , Żyw ioły zachowawcze, passim.

73 W. S m o l e ń s k i , Kuźnica Kołłątajowska, W ybór, s. 267—413. Problem a­

tykę konfliktów społecznych akcentow ał historyk w swych studiach z dziejów mieszczaństwa. Por. t e n ż e , Jan D ekert prezydent Starej W arszaw y i sprawa m iejska podczas S ejm u W ielkiego, W arszawa 1912, s. 112; t e n ż e , M ieszczaństwo w arszaw skie w końcu w iek u X V III, W arszawa 1917, s. 500.

74 W. S m o l e ń s k i , Historia, s. 134.

75 W. S m o l e ń s k i , Znaczenie Tadeusza Kościuszki w dziejach polskich.

Z powodu setnej rocznicy śmierci N ajwyższego Naczelnika siły zbrojnej narodo­

w ej, W arszawa 1917, s. 11.

(17)

Pow stanie kościuszkowskie sprawiło, że „świadomość narodowa ogarnęła w szystkie w arstw y społeczne. Na polach w alki z wypieszczonymi szla­

checkimi splotły się spracow ane ręce mieszczaństwa i włościan. W jeden potok poświęcenia dla ojczyzny spłynęła krew wszystkich. Scem ento- wały się dusze wspólną miłością i obowiązkiem. W ogniu bojowym w szystkie w arstw y społeczne stopiły się w jedną bryłę potężną” 76.

O ile konfederacja barska — którą również Smoleński będzie cha­

rakteryzow ał coraz optym istyczniej — była ruchem , którego podstaw ę społeczną stanow iła szlachta, zaś K onstytucja 3 Maja uobyw atelniła stan miejski, to pow stanie kościuszkowskie „usiłowało spożytkować dla ojczyz­

ny moc lu d u ” 77. W ten sposób burżuazyjna Polska II Rzeczypospolitej — bowiem Smoleński w ypowiadał te słowa już po odzyskaniu niepodle­

głości — uzyskiw ała w jego ujęciu swoich antenatów nie w Polsce szla­

checkiej sprzed rozbiorów, ale w tej, dem okratycznej i ogólnonarodowej, którą zrodziło pow stanie pod wodzą Kościuszki.

Zdecydowanie niepodległościowe przekonania nie pozwalały Smoleń­

skiemu, jeszcze pod koniec pierwszej, pozytywistycznej fazy swej na­

ukowej działalności, na zaakceptow anie zdecydowanie krytycznej oceny Legionów i udziału Polaków w epopei napoleońskiej, której bronił T. Korzon. H istoryk bliższy był w tych spraw ach zapatryw aniom A. Rembowskiego, kiedy opisywał niepodległościowe dążenia po trzecim rozbiorze 78, podkreślał znaczenie Legionów dla spraw y narodowej i gło­

sił: „rozniosły one po Europie protest przeciwko gwałtowi, spełnionemu na Polsce; m anifestow ały żywotność narodu, pozbawionego b y tu pań­

stwowego i jego praw a do niepodległości. Szlachetnością postawy i m ęstwem w zapasach o wolność ludów legioniści zjednyw ali w Europie szacunek dla narodu, k tó ry reprezentow ali. Czynami swymi podnosili w k ra ju ducha, podtrzym yw ali w ziomkach nadzieję lepszej przy­

szłości” 79. Dlatego też szczególnie silnie akcentow ał Smoleński zasługi Legionów i Dąbrowskiego, k tó ry — jak pow iadał w mowie wygłoszonej w stulecie jego zgonu — „z pożogi klęsk uratow ał w iarę w żywotność narodu i nadzieję wydobycia ojczyzny z rum ow isk upadku. Z tą w iarą i z tą nadzieją podjął w ytrąconą przez wroga z om dlałych rąk Kościuszki buław ę i hetm anił narodow i w dalszym zm aganiu się o by t i przy­

szłość” ®°.

W charakterystyce czasów K sięstw a W arszawskiego naw iązyw ał do Rembowskiego. K rytycznie oceniał konstytucję K sięstw a nie za to, ja k Rembowski, że nie kontynuow ała trad y cji 3 Maja, lecz z powodu, że

„pomimo pozorów d e m o k ra ty c z n y c h ---dawała przewagę żywiołowi szlacheckiem u” 81. Uważał jednak, że mimo w szystkich niedostatków , utw orzenie K sięstw a W arszawskiego było „dla spraw y narodow ej praw ­ dziwym dobrodziejstw em ” 82. Nie apoteozował Napoleona, przeciwnie, w ytykał mu, że nie m yślał o odbudow aniu polskiej państwowości i pod­

7· W. S m o l e ń s k i , Historia, s. 134.

77 Tamże, s. 134.

78 W. S m o l e ń s k i , Dzieje t. II, s. 186 nn.

7* Tamże t. II, s. 194; por. t e g o ż , Studia historyczne, W arszawa 1925, s. 214 nn.

“ W. S m o l e ń s k i , Stulecie zgonu Dąbrowskiego. G ło s... p rzy odsłonięciu 6-go czerwca r. 1918 tablicy pam iątkow ej, w m urow anej na cześć Jana H enryka Dąbrowskiego w ścianę ratusza m.st. W arszawy, „Tygodnik Illustrow any” 1918, s. 23—24, s. 268.

81 W. S m o l e ń s k i , Dzieje t. II, s. 201.

·* Tamże t. II, s. 202.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Kąpielisko przy Jeziorze Karczewnik..

- Wykonawca z własnej winy zaprzestanie realizacji zleconych Usług przez okres minimum 5 (pięciu) kolejnych dni i pomimo wezwania nie wznowi Usług w dodatkowym terminie

b) podane dane osobowe zostały przekazane dobrowolnie i będą przetwarzane w celu mojego/mojego dziecka udziału w konkursie , a w przypadku zdobycia nagrody, prezentacji

realizacja obligatoryjnych zobowiązań (ZUS, podatki, kredyty). Szczegóły dotyczące kryteriów oceny precyzuje Ankieta Konkursowa. Kapituła w każdej edycji Konkursu określa

4) Umowie - należy przez to rozumieć umowę o świadczenie opieki nad dzieckiem do lat 3 w ramach uczestnictwa w projekcie „Gmina Sokółka przyjazna rodzicom",

Ponadto oświadczam, iż wyrażam zgodę na opublikowanie przez Kosakowskie Centrum Kultury z siedzibą w Rewie oraz Urząd Gminy Kosakowo w formie drukowanej i/lub na

a) Przewodniczący Komisji przetargowej sporządza protokół przeprowadzonego przetargu, który zawiera odpowiednie informacje określone w § 10 Rozporządzenia z dnia 14

Umieść urządzenie Firefly 2+ w stacji dokującej do ładowania: dioda LED miga na niebiesko podczas ładowania i świeci na niebiesko, gdy urządzenie jest w pełni naładowane.. Aby