• Nie Znaleziono Wyników

Tadeusz Łada-Zabłocki a Studenckie Polskie Towarzystwo Literackie w Moskwie : w świetle nowych materiałów archiwalnych

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Tadeusz Łada-Zabłocki a Studenckie Polskie Towarzystwo Literackie w Moskwie : w świetle nowych materiałów archiwalnych"

Copied!
27
0
0

Pełen tekst

(1)

Władimir A. Djakow

Tadeusz Łada-Zabłocki a Studenckie

Polskie Towarzystwo Literackie w

Moskwie : w świetle nowych

materiałów archiwalnych

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 69/2, 163-188

(2)

II.

M A T E R I A Ł Y

I

N O T A T K I

P a m ię tn ik L ite ra c k i LXIX, 1978, z. Z

WŁADIMIR A. DJAKOW

TADEUSZ ŁADA-ZABŁOCKI

A STUDENCKIE POLSKIE TOWARZYSTWO LITERACKIE

W MOSKWIE

W ŚWIETLE NOWYCH MATERIAŁÓW ARCHIWALNYCH

Praca niniejsza jest poświęcona w głównej mierze jednem u z tzw.

„poetów kaukaskich” — Tadeuszowi Ładzie-Zabłockiemu 1. Urodzony na

Białorusi w niezamożnej rodzinie szlacheckiej, ukończył gimnazjum

w Witebsku i rozpoczął studia na wydziale filologicznym U niw ersytetu

Moskiewskiego, gdzie w krótce został aresztowany pod zarzutem udziału

w „sprawie” politycznej. Zabłocki studiował praw ie równocześnie

z W. G. Bielińskim i dlatego jego działalność znalazła się w sferze zain­

teresowania biografów wielkiego k rytyka rosyjskiego. Obszerne studium

M. J. Polakowa i uzupełniające je publikacje K. Piętrowej, W. G urjano-

wa oraz W. Sorokina dostarczyły obfitych m ateriałów dotyczących stu ­

denckiego okresu życia Bielińskiego, podając jednocześnie podstawowe

fakty niezbędne do poznania „spraw y” Zabłockiego 2. Jednakże autorzy

tych prac, zgodnie ze swymi celami, w ykorzystują owe m ateriały tylko

z punktu widzenia historii rosyjskiej litera tu ry i ruchów społecznych,

nie zajmują się zaś specyficznie polskim aspektem tem atu. Podstawowe

źródła owych prac również nie w yczerpują zagadnienia. Autorzy dokład­

nie zbadali m ateriały uniwersyteckie, archiwa moskiewskich urzędów gu-

bernialnych czy III Wydziału, lecz nie w ykorzystali paru innych zespo­

łów archiwalnych ważnych dla umiejscowienia „spraw y” Zabłockiego

w historii polskiej.

Jednym z takich właśnie zbiorów są oryginalne m ateriały witebskiej

1 Zob. N ow y K orbu t, t. 9. Z nowszych prac — Д. С. П рокофьева, Кавказская

группа польских поэтов. W zbiorze: Романтизм в польской литературе и ее связи с восточно- славянскими литературами. Москва 1973.

2 М. П оляков, Студенческие годы Белинского. „Литературное наследство” t. 56 (1950). Do pracy tej odsyłać się będzie skrótem P (liczba po skrócie wskazuje stronicę). — Список студен­

тов словесного отделения Московского университета. Составила К. П етрова. Jw.— Био­ графический словарь университетских товарищей Белинского. Составили В. Гурьянов

(3)

kom isji śledczej, na której inform acjach dostarczonych III W ydziałowi

opierał się w swej pracy Polakow (P 372—376 i in.). Niestety, samych

m ateriałów nie udało się odnaleźć. Jednakże ich treść w znacznym stop­

niu znalazła swoje odbicie w korespondencji białoruskiego okręgu szkol­

nego do m inisterstw a oświaty, zatytułow anej: O niezgodnym z praw em

postępowaniu i niepraw om y sinych poglądach nauczyciela w itebskiego

gim nazjum Szepielewicza i uczniów onego, Bram y 3, Szaniawskiego, Jako-

wickiego, jak również nauczyciela kazańskiego gim nazjum W iernikow -

skiego, m nicha zakonu pijarów Michałowicza oraz studenta U niw ersytetu

Moskiewskiego Zabłockiego. Korespondencja owa, rozpoczęta 4 VII 1833

i ukończona w r. 1846, była oprawiona łącznie ze Sprawą filaretów i fil-

m atów 4. Prawdopodobnie właśnie dlatego nie zwróciła na siebie uwagi

badaczy życia i twórczości Zabłockiego, aczkolwiek treść tych akt n ie­

w ątpliw ie na uwagę zasługuje. Spróbujm y więc ukazać najbardziej in te­

resujące fakty z owej korespondencji w zestawieniu ze znanym i źródła­

mi i podkreślić przede wszystkim inform acje dotyczące literatu ry polskiej

oraz polskiego ruchu narodowowyzwoleńczego.

Już w gim nazjum Zabłocki dał się poznać jako uczeń o nieprzeciętnych

zdolnościach. Oto opinia k u ratora białoruskiego okręgu szkolnego,

G. I. Kartaszewskiego:

Zabłocki [...] podczas mojej pierwszej inspekcji w szkołach białoruskich w 1830 r. został m i polecony przez inspektora m iejscowego greckorosyjskiego se­ m inarium duchownego, Barkowskiego, wykładającego język i literaturę rosyjską [...], urzędnika św iatłego i prawom yślnego. Zabłocki układał w tedy w iersze, tak w ję ­ zyku polskim jak i w rosyjskim , i gdy poleciłem mu opisać dowolny przypadek z życia w zięty, który w yw arł na nim niezatarte wrażenie, przedstaw ił m i opis z życia rodzinnego całkiem nieźle opracowany. W ypróbowawszy go w łacinie i języ­ kach nowożytnych, znalazłszy go dość dobrze przygotowanym , postanow iłem podjąć starania u byłego m inistra ośw iaty o w ysłan ie go na studia na U niw ersytet M os­ kiew ski. Po przybyciu na stałe do tutejszej m iejscow ości z Sankt-Petersburga je- sienią 1831 r. z zadow oleniem stw ierdziłem , że przeczytał już najw ybitn iejsze u tw o­ ry rosyjskie. U zyskaw szy zezw olenie w ysłałem go na koszt m iejscowego gim nazjum na w ym ieniony uniwersytet, [k. 132— 133]

Gdy pierwsze w yniki witebskiego śledztwa w „spraw ie” Zabłockiego

dotarły do Petersburga, m inister oświaty S. S. Uwarow śpiesznie począł

w yrzucać kierow nictw u uniw ersytetu i policji moskiewskiej zbyt słaby

nadzór nad studentam i oraz niew ystarczającą kontrolę ich lek tu ry

(zwłaszcza dzieł zakazanych). W odpowiedzi pułkow nik A. M. Golicyn,

urzędnik do zleceń specjalnych przy moskiewskim generał-gubernatorze,

nadesłał następujące wyjaśnienie:

* Ojciec jego figuruje w dokumentach jako Ludwik Brama, dziedzic lepelski. 4 Центральный Государственный исторический архив СССР в Ленинграде, f. 733, op. 62, 1824 r., d. 699, k. 112—243. Lokalizacje odnoszące się do tego źródła będą podawane w tekście głównym, bezpośrednio po cytowanym materiale.

(4)

Co się tyczy uw agi Waszej Ekscelencji odnośnie do faktu, że subw encjonowani przez państw o studenci uniw ersyteccy czytają książki o treści politycznej i zagra­ niczne utw ory współczesne, zaw ierające częstokroć w ypaczone sądy i m yśli, to w edług opinii pana inspektora studentów „państw owych” być to nie może, albow iem u niw ersytet nie sprowadza obcych utworów w spółczesnych prócz podręczników za­ leconych przez m inisterstw o oświaty. W języku ojczystym natom iast są prócz pod­ ręczników czytane jedynie te książki, które ukazują się z przychylną oceną cen­ zury, co znaczy, że zawierają prawom yślne treści. Natom iast student Zabłocki, jak w ynika z pism a Waszej Ekscelencji, jeżeli naw et czytał jakieś w ydaw nictw a za­ graniczne, to robił to bez wątpienia poza terenem uniw ersytetu, otrzymując je od osób postronnych, [k. 144]

Aczkolwiek władze moskiewskie ze zrozumiałą gorliwością broniły ho­

noru swego urzędu, jednakże zarzuty Uwarowa wcale nie były takie

bezpodstawne, opierały się bowiem na listach Zabłockiego do Zenona

Michałowskiego w W itebsku. W liście z 23 VIII 1832 student donosił m. in.:

W M oskwie dobrze się m ieszka dlatego, że są tu biblioteki [z książkam i] w szystkich ośw ieconych narodów i można czytać w szystkie zagraniczne w yd aw ­ nictw a, w których nieustannie w ym yśla się Rosjanom od ostatnich, a w ychw ala się Polaków za ich wykształcenie, odwagę i szlachetność m yśli. [k. 134—135]

Szerzej na ten tem at wypowiada się Zabłocki w liście z 9 II 1833:

Z now ości politycznych najpierw szą jest ta, że Anglia, Francja i Belgia po raz w tóry zaw arły pomiędzy sobą przym ierze zaczepno-odporne, do którego i A ustrię przyciągnąć zamierzają. Celem owego przymierza: 1) nie m ieszać się do spraw Turcji i n ie pozwolić, by Rosja przyszła jej z pomocą; 2) pogodzić Hiszpanię z P or- tugalią i w tej ostatniej uśm ierzyć niepokoje w ewnętrzne; 3) dać Polsce taki spo­ sób rządzenia, by zadowolić Polaków i sprzymierzone mocarstwa. Stąd zanosi się na okrutną burzę polityczną, po której wydarzeń niezm iernej w agi dla siebie spodziew ać się możemy. We Francji powołano Towarzystw o Patriotów Polskich pod zw ierzchnictwem hrabiego W odzińskiego i dwóch Platerów. Celem Towarzystwa jest odbudowa niezawisłości polskiej etc. [...] Czytałem sam zasady [tj. statut] ow e­ go Tow arzystw a w ydane w Paryżu w języku francuskim i polskim. Pierw szą in ­ form ację mam z gazet zagranicznych, które sam m iałem okazję czytać [...]. N a­ czelnikiem Towarzystwa Patriotów Polskich 5 jest Lafayette. Być może, chcesz na­ być zakazane dziełko Leonarda Chodźki w ydane w Paryżu — H istorię legionów

■polskich. K osztuje 25 rb. asygnacjami, mogę je dostać dla Ciebie (znam bowiem

księgarza, który je sprzedaje) i posłać okazją, [k. 135— 136]

Powyższe słowa skierowane zostały do młodego urzędnika z W itebska,

szkolnego kolegi Zabłockiego. W zeznaniu swym z 25 VII 1833 Zabłocki

stwierdził:

M iałem dla M ichałowskiego uczucie przyjaźni ze względu na w spólnotę m yśli i sądów przeciwko Rosji. Przed powstaniem polskim nie było m iędzy nam i rozmów ani przeciw ko Rosji, ani przeciwko rządowi. W yruszyłem do Moskwy z uczuciem lojalności wobec rządu i m iłości do Rosjan, z niew zruszonym zamiarem, by d al­ szym sw oim postępowaniem odkupić poprzedni brak rozsądku. Uczucia owe po­ zw oliły m i żyw ić w dzięczność dla jego ekscelencji Grigorija Iw anowicza K arta- szew skiego, który otoczył m nie opieką i w ypraw ił na koszt państwa do M oskwy

(5)

w celu odbycia studiów na uniw ersytecie, lecz w w ykonaniu owego zam iaru n a­ potkałem przeszkody w skutek znajom ości i stosunków nawiązanych przeze m nie w M oskw ie z przebywającym i tam Polakam i oraz powracającym i z Sybiru ofi­ cerami polskim i, [k. 202]

Również inne zeznania Zabłockiego wspominały o jego ewolucji ideo­

wej. Sędziowie śledczy podsumowali to w następujący sposób:

Zabłocki zeznał, że w ychow yw ał się w w itebskim sem inarium oo. bazylianów , w którym zachęcali go do niepraw om yślności wobec Rosji w ychow aw ca Słow acki i szczególnie, nieżyjący już obecnie, rektor Koksiewicz [...]. Gdy w ybuchło p ow sta­ nie polskie, on, Zabłocki, popierał je w duchu i cieszył się z powodzenia Polaków. Na ów stosunek do powstania prócz zasad wpojonych mu przez w ych ow aw ców szkolnych w płynęły n iew ątpliw ie i polskie w iersze patriotyczne, które otrzym yw ał od pew nych osób, oraz dostrzeżona przez niego nieprzychylność ow ych osób wobec Rosji. N ależał do nich rów nież i szlachcic M ichałowski. Lecz potem [...] Zabłocki po­ siadane przez siebie polskie utwory patriotyczne [...] częściowo spalił, częściowo podarował Lubieńskiem u [Łubieńskiemu?] (zaginionemu obecnie) i sk ierow ał się do M oskwy [...] z niewzruszonym zamiarem [...] odkupienia poprzedniego braku rozsądku. Lecz zaraz po przybyciu napotkał Zabłocki przeszkodę w w ykonaniu sw oich zam iarów zawierając za pośrednictwem studenta Sawinicza znajom ość ze znajdującym się za jakieś w ykroczenie polityczne w areszcie i następnie zesłanym na Sybir Szaniaw skim , który dał Zabłockiemu dużo wierszy patriotycznych i roz­ niecił w nim przygasłego już ducha buntu w ystaw iając okrucieństwo rządu wobec powstańców . N astępnie Zabłocki zaw arł znajomość z wielom a polskim i oficeram i będącym i w niew oli, którzy żywiąc nieprzyjazne wobec Rosji uczucia, czem u n ie­ jednokrotnie dawali w yraz w rozmowach, utrzym ywali go przy poprzednich po­ glądach. Zawsze w spom inali o polskim powstaniu z zapałem, m ówiąc, że Polacy nie pow inni tracić nadziei, ponieważ w e Francji zawiązują się polskie tow arzystw a patriotyczne, [k. 186]

Tak więc na poglądy Zabłockiego radykalizująco wpłynęło powstanie

1830— 1831 r. oraz idące za nim represje caratu. List do Zenona Micha­

łowskiego datow any 23 VTII 1832 potwierdza, że uczucia protestu wzbu­

dziły w nim przede wszystkim zabiegi zmierzające do rusyfikacji polskiej

ludności guberni białoruskich. Zaliczyć tu należy likwidację sem inarium

przy klasztorze oo. bazylianów w W itebsku i utw orzenie zam iast niego

gim nazjum gubernialnego, zamknięcie U niw ersytetu Wileńskiego i inne.

W liście czytamy:

Praw dopodobnie znajdą się w guberni w itebskiej dobrze m yślący obywatele, którzy po zniszczeniu szkoły bazylianów nie zechcą powierzyć dzieci swoich [...], by w ykładano im nauki w języku Moskali i psuto ich obyczajność [...]. Po otrzy­ m aniu w iadom ości o zam knięciu U niw ersytetu W ileńskiego płakałem ze złości gorzkim i łzam i. Każdego dobrze m yślącego Polaka winno poruszyć nadzwyczajnie, że po odebraniu nam praw i swobód naszych każą nam i języka zapomnieć, ję­ zyka, który jest jedynym spadkiem po ojcach naszych, i w szystkich nauk każą w ysłuchiw ać w obcym języku, wykładanych przez pasożytów nasłanych dla psucia obyczajności m łodzieży naszej; chcą nas zrusyfikować całkow icie [...]. Ach, Zeno­ nie najm ilszy! W szelkim i sposobami język swój popierać należy i dlatego nie pisz do m nie ani słow a po rosyjsku, a tym bardziej nie nazywaj naszego tyrana n ajm iłościw szym . [k. 134]

(6)

Te ostre słowa nie odnoszą się bynajm niej do narodu rosyjskiego. Do­

tyczą one rządu carskiego i tych jego sług, którzy realizowali politykę

Mikołaja I, kształtow aną przez jego polonofobię. W dokum entach można

znaleźć wiele m ateriału potwierdzającego tę opinię — np. w cytowanym

już liście Zabłockiego do Michałowskiego z 9 II 1833:

M iły Zenonie, oddawca owego listu, Aleksander Łubkin, wyjeżdżając do M ścis- ław ia na stanow isko profesora m atem atyki, przy odjeździe swoim z M oskwy prosił mnie, bym p olecił go listow nie moim przyjaciołom i znajomym , aby dzięki temu m ógł on w W itebsku czas w esoło spędzać. To w spaniały człowiek, bardzo dobrze m yślący, szlachetny, i możesz z nim swobodnie o w szystkim m ówić. Za swój n ie­ zależny charakter w iele w ycierpiał od zwierzchności i dlatego m ożesz go być tak pew nym jak m nie samego. Polecam Ci go: przyjmij go jak m ożesz najlepiej, tzn. jak m nie sam ego po powrocie z Moskwy. W iele m ów iłem mu o Tobie; spodziewam się, że dzięki tem u przyjęciu umocnisz w nim to m niem anie o sobie, które już był posiadł przed zawarciem znajomości z Tobą. Zamierza spędzić w W itebsku tydzień lub półtora. Zaprowadź go do pewnych domów znanych Tobie; niech pozna polską gościnność, [k. 135]

Za jeden ze środków służących do zachowania języka ojczystego

i „obyczajności” (tzn. poczucia świadomości narodowej) uważał Zabłocki

kolekcjonowanie różnego rodzaju utworów „podburzających”. Próbując

namówić do tego przyjaciela, pisał:

Staraj się zbierać, ile się da, w ierszy patriotycznych, ponieważ po m oim po­ w rocie do W itebska zrobimy w zajem ną owych w ym ianę. Dam Ci do przepisania te, które w M oskw ie zbiorę [...], Ty zaś dasz mi to, co zbierzesz na Białorusi. Staram się tutaj zapoznać przede w szystkim z tym i z Polaków, którzy tu przyjeżdżają, i od nich otrzym ałem pieśni patriotyczne. Ani jeden rodak powracający z Sybiru do K sięstw a Poznańskiego czy Galicji nie uniknął znajomości ze mną; w iele, bardzo w iele po przyjeździe do W itebska opowiem Ci szczególnych osobliwości, [k. 135]

Rewolucjonizujący w pływ powstania listopadowego oraz dalszych w y­

darzeń na młodzież umacniał się, ponieważ niektórzy wykładowcy bia­

łoruskiego okręgu szkolnego w rozmaity sposób propagowali „wolnomyśli-

cielstw o” . O jednym z nich — księdzu A ndrzeju Michałowiczu, w ykła-1

dowcy historii powszechnej w połockiej szkole pijarów, czytamy w pod­

sum ow aniu sporządzonym przez komisję śledczą:

D zieła L elew ela m iał dlatego, że w czasie pobytu jego na U niw ersytecie W i­ leńskim w szyscy uczniow ie m ieli nakazane nabywać je bezw zględnie; pozostałe książki otrzym ał od rodziców i przechow ywał je jako drogocenną pam iątkę [...]. Bez w zględu na w ytrw ałość w zapieraniu się, m usiał się przyznać M ichałowicz do faktu, że w wykładach swoich opierał się na różnych opracowaniach, a w oma­ w ian iu w iek ó w średnich — na L elew elu również. [...] W ykładając historię czasów now ożytnych korzystał z Lelewela, na co mamy dowody: znaleziony u niego zeszyt z notatkam i o panowaniu Stanisław a Augusta z przytoczonymi z L elew ela św ia­

dectw am i oraz jego m owa o Lelewelu, [k. 176—177]

Jak można wnosić z m ateriałów śledztwa, na lekcjach Michałowicza

panow ał niepodzielnie kult owego uczonego: nauczyciel „wynosił Lele­

wela pod niebiosa”, nazywając go „boskim mężem, cnót wszelakich

(7)

peł-n y m ”, zwykł był powtarzać przy każdej okazji, że „peł-naśladować go jest

godne pochwały” (k. 174).

W czasie rew izji odnaleziono u Michałowicza siedem książek Lelewela

oraz inne zakazane publikacje, jak również teksty jego w łasnych w y stą­

pień wobec uczniów. Oto parę fragm entów tych mów:

Pow inniście porów nywać m inione znaczenie i w ielkość naszego narodu z o b ec­ nym jego poniżeniem i ruiną. [k. 223]

Szanujcie charakter i obyczaje zgasłej m atki naszej [Ojczyzny], szanujcie w szystko, co dyszy słodką narodowością, kochajcie język polski. R eligia rzym sko­ katolicka i język polski są to dw ie opoki, których dotąd nie m ógł zniszczyć w ładczy [tj. w ładający nami] naród; toteż dużo jeszcze czasu będzie potrzeba, by rząd osiągnął sw e zam ierzenia i przeobraził nas w siebie; dążąc do tego celu fatalnego w ykorzystuje on w ynarodowionych Polaków, by w ten sposób przydać choć cienia spraw iedliw ości sw em u postępowaniu, [k. 175]

Michałowicz rozumiał doskonale, jak niebezpieczne mogą się wydać

caratow i jego wypowiedzi, dlatego też przestrzegał słuchaczy:

Dla bezpieczeństwa mego i was w szystkich, w celu uchronienia uczelni i całego zakonu [pijarów] proponuję wam kilka punktów, które każdy z uczniów koniecz­ n ie podpisać powinien lub, w przeciwnym razie, oddalić się z sali. Punkt 1. Żaden z uczniów wychodząc z w ykładu historii powszechnej nie powinien rozgłaszać jaw ­ n ie ani tajnie nic takiego, co m ogłoby przyciągnąć uwagę rządu i nauczycielow i, uczniom i uczelni przyczynić niepokoju, [k. 223]

O szerzenie opozycyjnych poglądów oskarżono również nauczyciela

gim nazjum w W itebsku — Radosława Szepielewicza, k tó ry był synem

Józefata. Oskarżony kategorycznie zaprzeczał zarzutowi, lecz nie mógł

dowieść swej całkowitej niewinności. Wyniki śledztwa zostały podsumo­

wane następująco:

* Student Zabłocki zeznał na uspraw iedliw ienie Szepielew icza, że nigdy nie po­ dejrzew ał nauczyciela, aby był jednakich z nim poglądów. Lecz w papierach tego sam ego Zabłockiego znaleziono list M ichałowskiego do niego, napisany 27 lutego w odpowiedzi na jego list z 9 lutego 1833 r., w którym M ichałowski wyznaje: „Razem z Szepielew iczem kochamy Cię niew ym ownie; on kocha Cię jak brata”; dalej: „Szepielewicz, bardzo Cię kochający, gorliw ie Ci się kłania, to jest w spaniały człow iek, niczego przed nim nie ukrywam, pokochał Cię mocno, słów znaleźć nie m oże na pochwałę Tw oją”. Podobnie Zabłocki w odpowiedzi na list M ichałow ­ skiego pisał doń 12 marca: „Zapewniam, że po powrocie moim postaram się zawrzeć znajomość z Szepielew iczem pozyskać jego przyjaźń i nie zaw ieść jego tak pochleb­ nej o m nie opinii”; w liście zaś następnym (z 26 marca) prosi M ichałow skiego, by ten przekazał Szepielew iczow i jego ukłony. Kom isja po rozw ażeniu okoliczności dotyczących nauczyciela Szepielew icza doszła do wniosku, że przedstaw ione zarzuty przeciwko niemu czynią go w w ielkim stopniu podejrzanym, podobnie jak szlachcica M ichałowskiego, o negatyw ny stosunek do Rosjan, [k. 180]

Z dokumentów wynika, że rówieśnikom i kolegom szkolnym Zabłoc­

kiego także nieobce były antyrządow e nastroje. „Michałowski przyznał

się do żywienia uczuć nieprzyjaznych wobec Rosji” (k. 197) — na czym

(8)

te uczucia jego polegały, w ynika w yraźnie z cytowanego wyżej m ate­

riału.

Inny znów wychowanek witebskiego gimnazjum, o nieco dziwnym n a­

zwisku Girsz-Bram a (Hirsch-Brama) —

przyznał się do śpiew ania powstańczej pieśni polskiej M łody L a c h u 6; śpiew ał tę pieśń [...] w końcu 1831 r. [...]. W jego papierach znaleziono list od Zabłockiego 0 szczególnej potrzebie uczenia się języka polskiego. List ten, choć nie zaw ierał ważnych w iadom ości, to jednak św iadczył o znajom ości z Zabłockim. Znaleziono u niego też podejrzane politycznie wiersze polskie bez tytułu oraz m odlitw ę Za

słuszną spraw ę; jak również — w papierach M ichałowskiego ręką Bramy pisane

hańbiące Rosję w iersze pt. Pochw ała Rossianom i nagana P olakom , które, w edług zeznań Bramy, zostały przez niego przekazane M ichałowskiem u bez uświadom ienia sobie (jest na to bow iem za młody) ich podburzającego charakteru. Brama stw ier­ dził przy tym, że gdy pobierał początki nauk u pijarów w Połocku, był przez nich nakłaniany ku religii rzym skokatolickiej i m usiał służyć do m szy w kościele, a gdy się o tym jego ojciec ew angelik dowiedział od pastora Dommesa, przyjechał do Połocka, zabrał go od pijarów i posłał do w itebskiego gimnazjum, [k. 189— 190]

Podczas śledztwa stwierdzono, że byli uczniowie połockiego semina­

rium Ju sty n Boufal, Edward Pieczora i A ntoni Brink pobierali nauki od

ks. Michałowicza i widzieli u niego różne książki, m. in. dzieła Lelewela.

Odmienny charakter nosiły oskarżenia w ysunięte wobec witebskiego

gim nazjalisty Szaniawskiego.

Uczeń ów 17 lipca bieżącego 1833 r. w spólnie z przyjaciółm i sw ym i Jakowickim oraz uczącym się w gim nazjum w itebskim , zw olnionym od pańszczyzny Griba- czowem , przechodząc koło m ohylow skiej rogatki, spojrzał na cyfrę jego cesarskiej m ości przedstaw ioną w herbie państw owym na każdej kolum nie i w ym ów ił [...] obrażające najw yższą osobę i oburzające każdego w iernego poddanego [...] słow a [...]. Do którego to przestępstw a Szaniaw ski [...] się przyznał, usprawiedliw iając się jedynie tym , że ow e słowa w ym aw iał będąc pijanym , [k. 191]

Przytoczone fak ty dotyczą jedynie najbliższego kręgu znajomych

1 przyjaciół Zabłockiego. Gdybyśmy jednak spróbowali spojrzeć na sp ra­

wę nieco szerzej, dostrzeglibyśmy sytuację, k tó rą komisja śledcza w W i­

tebsku odmalowała w ten sposób:

W m aju i czerw cu bieżącego 1833 r. do generał-gubernatora Sm oleńska, W i­ tebska i M ohylowa 7 nieprzerwanie napływ ały od różnych osób inform acje o tym, że w Paryżu buntow nicy polscy pow ołali do życia K om itet posiadający wobec Rosji i jej rządu najzgubniejsze za m ia ry 8; że w ielu spośród członków i agentów owego Kom itetu pod m ianem em isariuszy (których nazwiska oraz znaki szcze­ gólne b yły podawane) w celu urzeczyw istnienia ow ych zam iarów w yruszyło z P a­ ryża i przekradło się do przyłączonych do Imperium guberni polskich; że niektórzy z ow ych em isariuszy pojm ani w najbliżej K rólestw a Polskiego położonych

guber-6 T ytuł ten oraz w ystępujący poniżej: Pochw ała Rossianom i nagana Polakom , dokum ent podaje w yłącznie w zapisie polskim.

7 S tanow isko to piastow ał w tedy książę N. N. Chowański.

8 M owa zapew ne o Kom itecie L elew elow skim i w ydanej przez niego odezwie

(9)

niach zeznaw ali podczas śledztwa, iż posiadali w tych przyłączonych guberniach w ielu wspólników , z którymi prowadzili korespondencję kierując ją pod um ów iony adres; odkrywali tajn e sposoby działania, nazwiska i cechy szczególne naczelników i podkomendnych, ich zdecydow anie i w olę w alki naw et z pośw ięceniem w łasnego życia; i w reszcie ujaw nili, że głów ny naczelnik em isariuszy wraz z kilkom a w sp ól­ nikam i w sw ych iście szatańskich zamiarach przybył do jednej z białoruskich gu­ berni — m ohylow skiej w łaśnie. Inne znów inform acje, uzyskane przez guberna­ tora od całkiem wiarygodnych osób, m ogły stanow ić podstaw ę do snucia przypusz­ czeń o istnieniu w guberni w itebskiej osób podejrzanych o u trzym yw anie kon­ taktu ze wspom nianym i spiskowcami. W tym sam ym czasie, gdy ow e inform acje jedna za drugą napływ ały do generał-gubernatora, który nieustannie w yd aw ał g u ­ bernatorom cyw ilnym rozporządzenia dotyczące przedsięw zięcia najsurow szych i najskuteczniejszych środków, jakim i dysponują, a m ogących zapew nić spokój publiczny oraz w ykrycie i w w ypadku powodzenia akcji u w ięzienie ow ych złoczyń­ ców, w tym czasie, 15 czerwca, na jego ręce została przekazana przez m ohylow - skiego gubernatora cyw ilnego polska pieśń, jakoby nieum yślnie upuszczona w m. Czausach u tam tejszego horodniczego Silina, rozpoczynająca się słow am i „Młody Lachu”, której treścią jest najbardziej podburzające Polaków w ezw an ie do powstania przeciw jego cesarskiej mości i Rosji. Zaraz potem, 16 czerwca, potw ier­ dziły się inform acje o w ykonyw aniu tej pieśni również w Witebsku, [k. 170—171]

Pieśń Młody Lachu, jak należy wnosić z wielokrotnego w zm iankowa­

nia o niej w różnych dokumentach, zajmowała czołowe miejsce wśród

owych pieśni zakazanych, tak dobrze znanych i rozpowszechnianych

w śród ludności polskiej w tzw. guberniach zachodnich, w Moskwie oraz

w miejscowościach, gdzie znajdowali się polscy zesłańcy. Pierw otny tekst

pieśni, ułożonej przez nieznanego autora, przekazywano z ust do ust —

stopniowo przekształcając go i uzupełniając. Jak w ynika z opublikowa­

nego niedawno arty k u łu D. S. Prokofjew ej, jeden z najostrzejszych pod

względem treści w ariantów sporządził w łaśnie Zabłocki, który do otrzy­

manego od przyjaciół tekstu dodał następujące zakończenie:

L edw ie nocy schodzi cień, Ledw ie nowy św ita dzień, Już ukazów lata strach — N iew innem u grozi knut, I w rekruty idzie Lach. A z Sybiru w ściek ły pies

Szydzi jeszcze z naszych łez Piekłem dla nas carów tron, Na nim teraz siedzi czart, Szubienicy ledw ie wart. Zemsta, bracia, albo zg o n !9

Po przybyciu do Moskwy Zabłocki nawiązał kontakty zarówno z pol­

skimi jak i obcego pochodzenia studentam i tutejszego uniw ersytetu. Na

początku lat trzydziestych U niw ersytet Moskiewski odegrał decydującą

rolę w rozwoju rosyjskich sił postępowych. W łaśnie tu taj uformowały

9 Д. С. Прокофьева, Об одном стихотворении Тадеуша Лада-Заблоцкого. „Советское славяноведение” 1976, nr 4, s. 91.

(10)

się owe opozycyjne kółka studenckie, które kontynuow ały idee dekabrys­

tów i w których skład wchodzili w tym czasie A. I. Hercen, N. P. Oga-

riow, W. G. Bieliński oraz inni w ybitni działacze rosyjskiego ruchu spo­

łecznego. Opisując ówczesną sytuację w Moskwie Polakow przytacza przy­

gotowany w śledztwie wyciąg z zeznań Zabłockiego:

Po jego [tj. Zabłockiego] przybyciu do Moskwy zawarł [on] znajomość z państw ow ym i stypendystam i U niw ersytetu M oskiew skiego M ichaiłem Czi- stiakowem , Iwanem Sawiniczem i W issarionem Bielińskim , a przez tego ostatniego poznał położną Bordeglio, w której domu składał w izyty razem z uniwersyteckim i kandydatam i Gomolickim i Zienkowiczem , spotykał tam czasam i Polaków zesłanych za bunt i powracających już do ojczyzny. [P 375]

Salon Franciszki Bordeglio był w owym czasie swoistym skupiskiem

opozycyjnie nastrojonej młodzieży, przy czym odwiedzali go z jednako­

wym zainteresowaniem Polacy i Rosjanie. Zabłocki niejednokrotnie sły­

szał tu opowieści uczestników powstania listopadowego o w alkach z w oj­

skam i rosyjskimi, brał również udział w gorących dyskusjach o losach

Polski i o rew olucyjnych walkach we Francji. Poruszano tu także pro­

blem reakcji rosyjskiej opinii publicznej na ostatnie w ydarzenia rozgry­

w ające się na Zachodzie, mówiono o nastrojach rosyjskiego społeczeństwa.

Pow racający z zesłania Polacy opowiadali m. in.,

że posiadali na Syberii w szystkie zakazane gazety i czasopisma, że sprzyjał im szczególnie Aleksandr Murawjow, że duch panuje tam w yśm ien ity i w szy­ scy są gotowi do powstania przeciw rządowi. [P 374—375]

W. G. Bieliński, M. B. Czistiakow oraz J. Sawinicz, w ym ienieni w cy­

tow anym dokumencie, byli aktyw nym i członkami studenckiego Towa­

rzystw a Literackiego Num eru Ii-go. Prawdopodobnie n a nim właśnie

wzorowali się przybysze z „guberni zachodnich”, zakładając Polskie To­

w arzystw o Literackie, czyli Towarzystwo Miłośników Ojczystej L itera­

tu ry. Tekst regulam inu Towarzystwa i ogólne zasady jego działalności

zostały opublikowane przez Polakowa (P 388—399). Nie chąc powtarzać

jego pracy przytoczymy parę w yjątków z m ateriałów w itebskiej komisji

śledczej, znajdujących się w archiwach m inisterstw a oświaty.

Tow arzystw o Literackie powstało w sposób następujący. P ew nego razu stu ­ dent Zabłocki zaproponował Sawiniczow i w ydaw anie w M oskw ie Alm anachu w języku polskim. Prócz spekulacji [czyli korzyści finansow ych] m iał on jeszcze udow odnić rodakom, że nawet w M oskwie nie zapom inają oni języka polskiego. Na co Saw inicz odpowiedział, że bez szerszego w spółdziałania urządzić się tego nie da, że w tym celu należy założyć Towarzystwo Literackie. D latego [...] Zabłocki polecił Saw iniczow i ułożyć warunki, które wkrótce były gotowe. Na mocy tychże od członków żądano m. in. (pkt 6) utrzym ania w tajem nicy tego, co się działo na zebraniach, ale zabraniano (pkt 5) pod karą w ykluczenia z T ow arzystw a poru­ szania spraw politycznych, rządowych, w yrażania opinii sprzecznych z religią chrześcijańską. Po zapoznaniu z tym i warunkam i B ieleckiego, Kajetana Kosso- w icza i Ludwika Maksy wyrazili oni z radością zgodę na przestrzeganie tych prze­ pisów . Poniew aż były trudności ze znalezieniem m iejsca na zebrania, Bielecki

(11)

udostępnił na posiedzenia swój pokój, w którym odbyło się pierwsze i ostatnie zebranie 8 lub 9 kwietnia bieżącego [1833] roku. Wtedy też Sawinicz jako bardziej doświadczony został wybrany prezesem i w ystąpił z mową inauguracyjną, w której m ówił o m iłości do języka ojczystego i o powinności przynoszenia pożytku w łasnej literaturze. Bielecki czytał fragm enty Fausta Goethego, Maksa m ówił o konsek­ w encjach panowania Zygm unta III, a [...] Zabłocki recytow ał w iersz pt. Mara. N astępnie porzucili oni [myśl kontynuow ania] owego zebrania, po pierw sze dlatego, że nie spodziew ali się, by w tak m ałej grupie dało się w ydać coś dobrego, a po drugie dlatego, że każde tajne zgrom adzenie, nawet najniew inniejsze, było surowo zabronione przez rząd. Towarzystw o owo zdecydowanie nie posiadało — zgodnie z zeznaniami Zabłockiego — żadnych w ystępnych zamiarów i w szystk ie osoby w nim uczestniczące zarówno z zachowania, jak też z prawom yślnych poglądów, czyli z oddania sw ego Rosji, są dobrze znane władzom uniwersyteckim , [k. 188]

Władze witebskie przyw iązyw ały do zbadania działalności Tow arzy­

stw a Literackiego znaczną wagę, jak świadczą źródła:

K om isja nie dowierzając zeznaniom Zabłockiego postanowiła: uzyskać o w szy­ stkim odpowiednie zeznania od założyciela owego Towarzystwa, Saw inicza, jak też od członków znajdujących się w Moskwie. W celu zaś zbadania treści m owy Saw inicza i w ogóle w celu w yjaśnienia, czym się członkowie Tow arzystw a zajm o­ w ali, jak też czy nie ukryw ają jakichś w ybitnie szkodliw ych zam iarów, ponieważ należący do nich Zabłocki sam zeznał o żyw ieniu do Rosji uczuć nieprzyjaznych — skonfiskow ać ich papiery i rozpatrzyć ow e jak najsurowiej. W szystkiego należy dokonać w M oskwie, nie sprowadzając do W itebska ani osób, ani ich papierów, ponieważ, jak dotąd, nie zdem askow ano ich nieprzyjaznych dla Rosji uczuć, pozo­ stają zaś w podejrzeniu jedynie z tytułu sw oich kontaktów z Zabłockim, [k. 188—189]

Propozycje swoje kom isja „przedłożyła do akceptacji” w itebskiej

zwierzchności, która zatwierdziła i sankcjonowała odpowiednie pismo do

Moskwy. O trzymana odpowiedź ochłodziła nieco gorliwość miejscowych

władz śledczych: władze moskiewskie odmówiły pomocy. W itebsk obu­

rzał się, lecz musiał przełknąć pigułkę. Jak podaje cytowany dokum ent,

[komisja] znalazła, że wyrażone przez nią przypuszczenie dotyczące osób należących w M oskwie do tajnego stow arzyszenia literackiego nie zostało potw ierdzone przez odpowiedź udzieloną przez kuratora U niw ersytetu M oskiewskiego, z której w ynika jedynie, iż spośród zam ieszanych w sprawę zbadany został tylko Saw inicz, przy czym n ie był o nic pytany i w piśm ie nic się nie m ówi o jego m ow ie inaugura­ cyjnej. O pozostałych zaś członkach owego stowarzyszenia, jako to o Kossowiczu, Bieleckim i Maksie, nie w spom ina się wcale. Ponieważ jednak w ojenny generał- -gubernator m oskiew ski stwierdza, że K om isji, według jego zdania, dla udowod­ nienia podejrzenia w ino w ystarczyć owo pismo, w związku z czym powtórne zw ra­ canie się o inform acje będzie zbyteczne, Komisja, z szacunku dla tej opinii księcia D m itrija W ładimirowicza Golicyna, uznała za m ożliwe zam knięcie śledztw a doty­

czącego Polskiego Tow arzystwa Literackiego, [k. 188—189]

Prezes Polskiego Tow arzystw a Literackiego Jan (Iwan Siemionowicz)

Sawinicz studiował na jednym roku z Bielińskim i należał do Towarzy­

stw a Literackiego N um eru И -go. Urodził się jako syn duchownego unic­

kiego i dzieciństwo swoje do la t ośmiu spędził w Petersburgu. Następnie

(12)

ojciec jego został wykładowcą w połockim unickim sem inarium duchow ­

nym. Sawinicz był uczniem tego sem inarium w latach 1819— 1828, czyli

w okresie działalności wspomnianego już wcześniej A ndrzeja Michało­

wicza. Na w ydział filologiczny uniw ersytetu Sawinicz został przyjęty we

wrześniu 1829 i już jako student zaczął współpracować z czasopismami,

podobnie jak Bieliński zamieszczając w nich swe tłum aczenia i utw ory

oryginalne 10.

A teraz kilka słów o pozostałych członkach Polskiego Towarzystwa

Literackiego. K ajetan Andriejewicz Kossowicz, późniejszy znany uczony

orientalista, był podobnie jak Sawinicz synem duchownego. Ludw ik Mak-

sa, późniejszy nauczyciel języka rosyjskiego w Drohiczynie i Grodnie, był,

jak inni członkowie Towarzystwa, stypendystą białoruskiego okręgu

szkolnego. A. P. Bielecki pochodził z rodziny urzędniczej, miał ojca radcę

tytularnego. Wszyscy trzej zaczęli studiować filologię na Uniwersytecie

Moskiewskim jesienią 1832. Każdy z nich nie tylko zdradzał żywe zain­

teresow anie w ykładanym i tu przedmiotami, lecz również sam próbował

swych sił w twórczości literackiej czy naukowej. O Bieleckim wspomina

K. S. Aksakow, iż „był człowiekiem bardzo wykształconym i m ądrym ,

płonącym głębokim skupionym ogniem, czytał z zachwytem Mickiewi­

cza” n . W ydaje się, że charakterystyką tą można objąć również pozosta­

łych członków tow arzystw a 12.

Jak w ynika z zakreślonych celów, Polskie Towarzystwo Literackie

stanowiło jakieś pośrednie ogniwo pomiędzy ziomkowską organizacją pol­

skich studentów pochodzących z Białorusi a kółkiem, jakie zakładano dla

samodoskonalenia się, dla propagowania języka i lite ra tu ry ojczystej. Re­

gulam in inform uje:

Tow arzystw o Miłośników Ojczystej L iteratu ry winno mieć na uwadze:

1) ogólną korzyść moralną wszystkich członków Towarzystwa; 2) dosko­

nalenie się w znajomości języka polskiego; 3) wzbudzenie w pozostałych

znajdujących się tu taj rodakach poczucia wartości m oralnej oraz w y­

jaśnienia im konieczności pokochania języka polskiego i gorliwej nad nim

pracy. [P 388]

Przytoczony w yjątek jest całkow icie zgodny z cytow anym i wyżej listam i Zabłockiego, pozw ala w nosić, że w łaśnie on b ył inicjatorem w łączenia tych p unktów do zasad Towarzystwa. A przecież punkty te pozostaw ały w zna­ m iennej bliskości z ową niby form alnie wyłączoną ze sfery zajęć Tow arzystwa polityką.

Podsum ow ując swoją relację o Polskim Towarzystwie Literackim P o ­

laków stw ierdza:

10 Dokładniej o Sawiniczu — zob. P 384—386 i in. — Биографический словарь универси­

тетских товарищей Белинского, s. 433—434.

11 К. А ксаков, Воспоминания студента 1833—1835 гг. Санкт-Петербург 1911, s. 4. 12 Dokładniej о Bieleckim, Kossowiczu i Maksie zob. Биографический словарь универси­

(13)

Utworzone przez Sawinicza i Zabłockiego studenckie kółko literackie nie było ani tajną organizacją polskich rew olucjonistów , ani tajnym tow arzystw em politycznym . [P 391]

Wniosek ten jest słuszny, jeżeli zaw arte w regulam inie postulaty roz­

p a tru je się z czysto formalnego p u n k tu widzenia. Ale, po pierwsze, do

regulam inu świadomie pewnych rzeczy nie wprowadzano (wynika to w y ­

raźnie ze źródeł), a po drugie, program dający się realizować w ram ach

legalnej działalności nie zadowalał wszystkich członków Towarzystwa,

zwłaszcza na wiosnę 1833. W tym okresie Towarzystwo bez w ątpienia

znalazło się u progu przem iany w organizację konspiracyjną lub prze­

kształcenia swej działalności w półlegalną. Losy Zabłockiego mogą posłu­

żyć dowodem na zasadność powyższego stwierdzenia.

W zeznaniach swoich Zabłocki wiele razy powoływał się na studenta

Szaniawskiego jako na człowieka, który w yw arł wielki wpływ na jego

przekonania polityczne. Poczynając od czerwca 1831 praw ie rok pozosta­

w ał Szaniawski w areszcie śledczym w związku ze sprawą oficerów pol­

skich, planujących ucieczkę na Litwę w celu przyłączenia się do pow sta­

nia. W zawarciu znajomości pośredniczył Sawinicz, który często odwie­

dzał aresztowanego i pewnego razu zaproponował Zabłockiemu, by ten

zam iast niego udał się do więźnia. Dość szczegółowe inform acje o Kasprze

Szaniawskim zostały już opublikowane (P 385—387), jednakże potrzeba

bliższego przyjrzenia się jego światopoglądowi oraz wpływowi, jaki w y­

w ierał na swych rodaków, zmusza do sięgnięcia po źródła. Są nimi czte­

ry tomy akt sądowych, zawierających m ateriały śledztwa w sprawie

N. P. Sungurowa oraz również cztery tomy akt z procesu przed sądem

wojskowym dotyczącego grupy oficerów polskich, w którym to procesie

Szaniawski występował jako współoskarżony 13. Potrzeba ta jest tym b a r­

dziej uzasadniona, że oba zbiory dokumentów nie zostały dotąd przez

badaczy w pełni w ykorzystane 14.

W odpowiedzi na pismo komisji śledczej prorektor U niw ersytetu

Moskiewskiego zakomunikował jej w lipcu 1831 następujące dane:

W ychowanek Instytutu Medycznego U niw ersytetu M oskiewskiego Kasper S za­ n iaw ski, syn Szczepana, uzyskał tytu ł lekarza, który nie został jeszcze zatw ier­ dzony. Wyciąg z m etryki urodzenia z 15 lipca 1826 r. zaświadcza, iż urodził się [Szaniawski] w stanie szlacheckim, z legalnie zaślubionych małżonków (nobilium).

13 Akta dotyczące sprawy Sungurowa zawieia Центральный Государственный военно-

-исторический архив СССР, f. 801, op. 64/5, 1832 r., d. 2. Źródło to będzie dalej oznaczone skró­ tem W (pierwsza liczba po skrócie wskazuje część, następne — karty). W tym samym archiwum (f. 801, op. 70/11, 2 otd. 1831 r., k. 6382, d. 37) znajdują się akta z procesu polskich oficerów. Do tego źródła odsyła skrót W 70/11 (tu też będą podawane części i karty).

14 Na podstaw ie tych m ateriałów S. S. L a n d a opublikował interesujący artykuł (Do jednego ze „spółuczniów , spółw ięźniów , spόłw ygnańcόw ...,’ (N iezn ana

im p ro w iza cja M ickiew icza). W zbiorze: A rch iw u m filom atów . T. 1. W rocław

1973), wprowadzając do inform acji naukowej cenne wiadom ości o K. Szaniawskim i O. Pietraszkiew iczu.

(14)

Na uniw ersytet w stąpił z gim nazjum m ińskiego. [Dokum enty złożone przy u b ie­ ganiu się o przyjęcie:] 1) M etryka urodzenia; 2) Św iadectwo ukończenia nauk V/ chołopienickiej szkole powiatow ej z 1 lipca 1825 r., nr 111, które stw ierdza jego dobre sprawowanie; 3) Świadectw o z gim nazjum m ińskiego z 3 sierpnia 1826 r., nr 533, w którym jest mowa, że był niezłego zachowania; i 4) Św iadectwo ziem ian z powiatu borysow skiego w guberni m ińskiej z 10 marca 1827 r., w którym za­ pew nia się o jego dobrym zachowaniu. Pełniący obowiązki dyrektora Instytutu M edycyny zaświadcza o sprawow aniu Szaniawskiego, że w ym ieniony student w czasie nauki w Instytucie robił postępy i po zdaniu egzam inów na zakończenie cyklu w ykładów na w ydziale lekarskim w roku ubiegłym uzyskał tytu ł lekarza, co nie zostało jeszcze zatwierdzone. Za spraw owanie był niejednokrotnie napom i­ nany i karany przez w ładze uczelni z powodu wybuchow ości, która doprowadzała go często do zatargów z kolegam i i w ykładow cam i, oraz z powodu śm iałych i n ie­ przystojnych w yrazów wypow iadanych podczas rozm ów z pew nym i kolegam i 0 obecnych działaniach wojennych przeciw polskim buntownikom . [W 2, 15— 16]

Omawiane dokum enty zaw ierają cały szereg faktów dotyczących

w pływ u ideowo-politycznego, jaki w yw ierał Szaniawski na studentów

1 młodych oficerów. Członek kółka Sungurowa P. A. Koszewski zeznał

np., że Szaniawski zaznajomił się z nim w celu wciągnięcia go do kon­

spiracji i rozmawiał z nim o „sytuacji rządów w Europie, o sytuacji

Polski, [...] mówił [...] o m ającym w krótce nastąpić ważnym przewrocie,

nie nadm ieniając [zresztą] ani o składzie, ani o orientacji owego przew ro­

tu ” (Wl, 95—96). Podporucznik Troickiego pułku piechoty Franciszek

Siedlecki, pełniący rolę łącznika pomiędzy grupą Sungurowa a polskimi

oficerami, w ydał o Szaniawskim następującą opinię:

M iesiąc maj był dla m nie najbardziej fatalny. Zapraszając do siebie porucz­ nika Moraczewskiego zawarłem przez niego znajomość z niektórym i spośród oficerów litew skich. Lubiliśm y rozm awiać o w yczynach naszych w spółw yznaw ców , w ychw alanych przez hamburskie i francuskie gazety, uważaliśm y się za p rzestęp­ ców, bo nie w spółdziałaliśm y z nimi. Jednakże nikt nie w padł na pom ysł ucieczki, prócz porucznika M oraczewskiego, co uważaliśm y zrazu za przejaw udanego en tu ­ zjazmu. Lecz wkrótce, podtrzym any przez równie gorącego jak on Szaniaw skiego zaproponował nam to zdecydow anie i w tedy zgodziliśm y się. Wówczas w ow ym zam iarze uczestniczyli: M oraczewski, bracia K iersnow scy, ja, Ciepliński i jeszcze dw ie osoby, które jednakże wkrótce całkow icie się w yłączyły i zdaje się, że nas unikały. [W 2, 534]

W innym miejscu Siedlecki zeznawał, że Szaniawski „wszelkimi spo­

sobami starał się podniecić zapał” Moraczewskiego, że to właśnie on był

inicjatorem decydującej rozmowy, w której w yniku oficerowie zgodzili

się na ucieczkę i „zamiast przysięgi uścisnęli sobie dłonie” (W 2, 541, 546).

Szaniawski działał aktyw nie również w środowisku studenckim. P ro ­

wadzona przez niego propaganda na rzecz polskich powstańców została

uwieńczona publicznym w ystąpieniem stypendystów państwowych w sto­

łówce bursy akademickiej, które narobiło wiele hałasu. Fakt ten m iał

m iejsce podczas kolacji 27 m aja 1831, było przy tym obecnych w ielu

studentów, wśród nich także W. G. Bieliński. W doniesieniu skierow a­

nym do A. Ch. Benkendorfa przez moskiewską żandarm erię okręgową

(15)

stwierdzano, że Szaniawski wychwalał bohaterstwo swych rodaków, ostro

potępiał tych wojskowych rosyjskich, którzy uczestniczyli w represjach

caratu; próbowano go powstrzymać, lecz „podniecał się coraz bardziej”

i przy końcu swego w ystąpienia „z zuchwalstwem lżył najświętsze w Ro­

sji osoby”, czyli cara i jego rodzinę (P 362) 15. Władze U niw ersytetu na­

kazały zamknąć Szaniawskiego w karcerze i nie wiadomo, jak by się skan­

dal skończył, gdyby nie zaczęły się aresztowania w związku ze sprawą

Sungurow a i grupy oficerów polskich.

Podczas śledztwa w sprawie grupy polskich oficerów Szaniawski z po­

czątku zaprzeczał najistotniejszym zarzutom, następnie był zmuszony do

złożenia dość szczerych zeznań. Rozmawiając o powstańcach — stw ier­

dzał —

w yrzucaliśm y sobie, że będąc współrodakam i nie troszczymy się o okazanie im jakiejkolw iek pomocy; rozważając przy tym, że utracenie polskiego im ienia, za­ p om nienie języka, a zatem i praw, obyczajów, jest nieuchronną konsekwencją w ojny. D aliśm y w tedy sobie słow o użyć w szelkich sposobów dla okazania im po­ mocy. [W 2, 563]

W innym znów miejscu, uzupełniając i uściślając poprzednie zezna­

nia, oświadczał:

M oje pragnienie, aby być użytecznym rodakom, nie było namiętnością, która w zięła swój początek w przyjacielskich rozmowach z ziomkami. Nie, zrodziła się ona sam a przez się w mej duszy. M iłość do ojczyzny przodków moich jest jej początkiem . Okoliczności przydały jej taką postać i kierunek, w którym prze­ jaw ia się obecnie. Gdy rozważałem ow e trudne warunki, w jakich obecnie znaj­ dują się Polacy, w mojej wyobraźni stanęły w szystkie nieszczęścia ich oczekujące. [...] Od tej chw ili nie dostrzegałem już nic prócz potworności i nieszczęść tego kraju, który był tak drogi przodkom moim, nie słyszałem już nic prócz ostatniego jęku um ierającej ich ojczyzny, której sam istnienie zawdzięczam i która w tej decydującej chw ili, w ydaw ało się, że w zyw a m nie gromkim głosem, bym użył w szystkiego dla jej ratowania. [W 2, 573—574]

Kończąc charakterystykę Szaniawskiego opartą na m ateriałach śledz­

tw a w arto przytoczyć zaświadczenie III Wydziału dotyczące papierów

skonfiskowanych u Szaniawskiego podczas rewizji:

W papierach [...] zaw arte są notatki z w ykładów w ygłaszanych na uniw er­ sytecie z dziedziny fizyki, jego w łasne ćw iczenia, listy od krew nych i bruliony [listów ] do pew nych [znanych] mu osób, znajdujących się w Petersburgu, należą­ cych do Towarzystwa Filaretów , lecz nie zaw ierające nic godnego uwagi, jak rów ­ nież pew ne piosenki i w iersze filareckie. O tym, że Szaniaw ski jest niezamożny, św iadczyć mogą bruliony jego listów , a szczególnie jeden [...], w którym zwraca się z prośbą do niejakiego G rycewicza o zapomogę na w ydatki podróżne, a otrzy­ m aw szy od niego 25 rubli, uważa się za szczęśliwego, ponieważ dzięki nim m iał przynajm niej możność odbyć podróż do Moskwy. W papierach Szaniawskiego zna­ lazły się notatki z gazet zagranicznych, robione po polsku i francusku, o niektó­ rych wydarzeniach warszaw skich, np. o ofiarach złożonych przez hrabiego Zamoy­

(16)

skiego i m ieszkańców w ojew ództw a płockiego, o zbrojeniu się m ieszkańców O stro­ łęki, o tym, że dyktator [Chłopicki] podał się do dymisji, że form uje się pułk ko­ zacki, że generał Rosen otrzymał rozkaz w kroczenia na terytorium Polski, że Hauke przybył z S. Petersburga itp. [W 2, 220]

Na Szaniawskiego i jego moskiewskich przyjaciół, jak w ynika ze źró­

deł, duży wpływ w yw ierał zesłany tu z Wilna filomata O nufry P ietrasz­

kiewicz, który według świadectwa Siedleckiego wiedział o planach ofi­

cerów „i popierał je w szaleńczym poryw ie swego patriotyzm u” (W 2,

541). Podczas rewizji u Pietraszkiewicza znaleziono książki trak tu jące

0 historii Polski, a także „różne artykuły w łasnej kompozycji czy prze­

kłady oraz prace byłego profesora wileńskiego Lelewela, pisane ręką w ła­

sną tego ostatniego” (W 2, 218). Ponadto znaleziono u Pietraszkiew icza

przyjacielskie listy innych filomatów, wiele wierszy patriotycznych, w tym

utw ory T. Zana, A. Mickiewicza, J. Czeczota, C. Daszkiewicza i innych.

Jeden tylko w iersz to utwór nowy i ułożony w Moskwie. Treść jego jest n astę­ pująca: Poeta skarży się, że [...] musi [...] objaśniać cudze m yśli, m yśli litew sk ie, [...] żartuje z Daszkiewicza, z jego zatrudnienia w banku 16 i z jego pracy, za którą całą nagrodą będzie to, że n ie stanie się on św iadkiem pożaru M oskwy, a jeżeli nie oni, to już na pewno potom kowie ich spalą Moskwę. [W 2, 218]17

Źródła nie pozostawiają wątpliwości co do pełnego udziału P ietraszkie­

wicza w planach grupy oficerów. N ajw yraźniej i najlakoniczniej w ypo­

wiada się w tej kw estii Siedlecki:

Bez względu na mój szacunek i przyw iązanie do Pietraszkiew icza zgodnie z sum ieniem m uszę oświadczyć, że w iedział on o wszystkich planach oficerów 1 popierał je w szaleńczym poryw ie patriotyzm u. [W 2, 541]

Polscy oficerowie, uwięzieni razem z Szaniawskim i Pietraszkiew i­

czem, byli zapewne znani Zabłockiemu dzięki opowiadaniom tych o stat­

nich. Oto garść inform acji o każdym z tych oficerów. 26-letni podporucz­

nik Franciszek Siedlecki pochodził z guberni wołyńskiej, gdzie w powie­

cie włodzimierskim jego ojciec posiadał m ajątek ziemski i 10 chłopów

pańszczyźnianych. W wojsku Siedlecki służył od r. 1825; podczas pobytu

w szkole oficerskiej przy kw aterze głównej I Armii uczył się razem

z późniejszym członkiem kółka Sungurowa, F. P. Gurowem (W 2, 519—

520). Porucznik kazańskiego pułku piechoty Michał Moraczewski m iał

również w 1831 r. 26 lat; pochodził ze szlachty zamieszkałej w powiecie

rohaczowskim w guberni mohylowskiej (jego rodzice posiadali tam nie­

w ielki mająteczek); w wojsku Moraczewski służył od 1821 roku (W 2,

615— 616). Podporucznik permskiego pułku piechoty Stanisław K iersnow

-16 Członek Towarzystwa Filaretów Cyprian Daszkiewicz, pochodzący z L itw y, jako zesłaniec pracował w m oskiewskim banku. Zmarł w 1829 roku.

17 L a n d a (op. cit., s. 213—215) przytacza ów wiersz i wyraża przypuszczenie, że jest to tekst im prowizacji A. M ickiewicza z r. 1827, zapisany przez C. D asz­ kiew icza.

(17)

ski był zaledwie o rok młodszy od swego brata, korneta narew skiego

pułku huzarów, Tadeusza Kiersnowskiego; w 1831 r. pierw szy z nich

m iał lat 26, drugi zaś — 27; pochodzili ze szlachty guberni grodzieńskiej,

gdzie w Nowogródzkiem ich ojciec posiadał 30 chłopów pańszczyźnia­

nych (W 2, 577—578, 597—598). Na zakończenie trzeba jeszcze w ym ienić

chorążego ufijskiego pułku piechoty Lucjana Houwalta, który po począt­

kowym w yrażeniu zgody na ucieczkę rozmyślił się później i na różne spo­

soby unikał spotkań ze spiskowcami; chorąży m iał w tedy lat 23; pochodził

z nowogródzkiej zubożałej szlachty i był wychowankiem świsłockiego

gimnazjum. W wojsku służył od września 1824 (W 2, 299—303).

Próbując nakreślić krąg znajomych Zabłockiego, należałoby się bliżej

przyjrzeć i wykładowcom U niw ersytetu Moskiewskiego. W zeznaniach

swoich podczas śledztwa Zabłocki przyznaje się do zawarcia za pośred­

nictw em Sawinicza znajomości z byłym filomatą, prof. Józefem Jeżow ­

skim (P 387). Świadectwo to jest cenne dlatego, że w ykazuje niezbicie

istnienie bliskich kontaktów ówczesnej młodzieży z działaczami z okresu

poprzedzającego powstanie listopadowe. Z tego punktu widzenia rów nie

ciekawy jest związek Sawinicza z jeszcze jednym filom atą — Janem

Wiernikowskim.

Polakow ustalił, że znajomość ta została zaw arta przy końcu 1832 r.

dzięki pośrednictwu studenta P. J. Gostiewa, który był w łaśnie na wiosnę

tego roku przeniósł się do Moskwy z Kazania, gdzie W iernikowski w y­

kładał. Z zeznań Zabłockiego wynika, że była to z początku znajomość

korespondencyjna.

P oniew aż pan W iernikowski znany jest w literaturze polskiej jako uczony orientalista, h ellenista i znakom ity poeta, w ięc zwróciłem się do niego z proś­ bą o użyczenie w iersza do almanachu i przy tej okazji naw iązałem korespon­ dencję. [P 388]

Spotkanie nastąpiło w Moskwie (Wiernikowski zatrzym ał się tu

w drodze na urlop, k tó ry zam ierzał spędzić w stronach ojczystych). Za­

błocki w yw arł na uczonym dość silne wrażenie dzięki swemu „żarliw e­

mu, gorącemu, żywemu tem peram entow i”. W iernikowski wspomina w ze­

znaniach:

Moja znajomość z Zabłockim była krótkotrwała. Przyznaję otwarcie, po­ kochałem tego człowieka; prócz uprzejm ego oprowadzania m nie po M oskwie, przede w szystkim po różnych księgarniach [...] podczas m ojej bytności w tym m ieście przejazdem, w idziałem w nim m łodzieńca oddanego naukom; pomógł mi w zawarciu znajomości ze znakom itym archeologiem i pisarzem rosyj­ skim prof. K aczenow skim , zaopatryw ał m nie w Kazaniu w najnow sze utwory.

[P 388]

Jako jeden z oskarżonych w procesie Towarzystwa Filom atów W ier­

nikowski został zesłany do Kazania. Będąc wykładowcą języka arabskie­

go w gim nazjum przy Uniwersytecie Kazańskim, nie w yparł się widocz­

nie swoich poglądów i nie zerwał kontaktów z ruchem wyzwoleńczym.

(18)

W każdym razie w 1833 r. policja znalazła u niego podczas rewizji zapi­

sy nutow e w raz z tekstam i wielu popularnych w tym czasie utworów:

Polonez Kościuszki, Mazurek Chłopickiego, Trzeci maj, Marsz polski, Płacz

wygnańca, Do tańcujących Polek i inne. S tarając się bronić, W iernikow-

ski zeznał na śledztwie, jakoby wszystkie te m ateriały pozostawili w jego

mieszkaniu przejeżdżający przez Kazań w pow rotnej drodze do domu

zwolnieni zesłańcy, którym pomagał m aterialnie (k. 157— 159).

Spotkanie z Zabłockim zostało upam iętnione m. in. dzięki temu, że

W iernikowski napisał specjalnie do album u swojego nowego przyjaciela

wiersz m ający form ę listu poetyckiego. U trzym any w obowiązującej pod­

ówczas konw encji rom antycznej, obfitujący w zawikłane i nie całkiem

przejrzyste porównania, utw ór ten bez względu na zalety artystyczne

może świadczyć niezbicie o tym, iż obaj, i ofiarodawca, i obdarowany,

podzielali nadzieje, które patrioci polscy wiązali z w ypraw ą Zaliwskiego.

Oryginalnego tekstu (wiersz został napisany po polsku) na razie nie uda­

ło się odnaleźć. Oto jego przybliżony przekład dokonany dla komisji

śledczej:

Родимый горизонт покрывается туманом и несутся зловещие тучи; о, видишь ли сверка­ ющую звезду на западе; это блеск новой зари в розовой улыбке [...]. Устремляя мысль вслед за взором, берегись, чтобы из груди твоей не унеслась душа, чтобы гоняясь за чувством, не простился нечаянно с уединением, которое хранило твое сердце [...]. В сем храме духа надобно иметь неусыпную стражу. Нечаянный случай может иметь много худых последствий; судьба, слабость и насилие, тройною своею силою могут ударить штурмом в двери сер­ дца. Выдержать мужественно напор — есть удел человека сильного; охранить святыню — долг верной стражи, пока торжество с пламенем прославит великое дело, пока бог перевесит на верных весах жребий поляка. Я имею вдохновенное предчувствие, Фадей, что ты этого еще дождешься, [к. 180—181]18

Podczas śledztwa W iernikowski uparcie, przem yślnie i nie bez powo­

dzenia wykazywał, że przekład rosyjski zawiera pewne nieścisłości. Je d ­

nak chodziło m u jedynie o szczegóły lub spraw y drugorzędne, co się zaś

tyczy głównej idei utw oru, to argum enty Wiernikowskiego nie mogły

obalić wniosku komisji śledczej:

sens ow ych w ierszy posiada w idoczne podobieństwo do treści przytoczonego w yżej listu Zabłockiego z 9 lutego 1833 г., który zaw ierał wiadom ość o utworzeniu w e Francji tow arzystw patriotycznych oraz twierdzenie, że Polakom nie wolno jesz­ cze tracić nadziei, poniew aż Francja m yśli o nich itp. [k. 181]

18 A oto próba „powrotnego” przekładu: „Horyzont ojczysty okrywa się m głą i pędzą chm ury złowieszcze; o, czy w idzisz błyszczącą na zachodzie gwiazdę; to blask zorzy w różowym uśm iechu [...]. M yśl posyłając za wzrokiem , uważaj, by z p iersi twej nie uleciała dusza, byś w pogoni za uczuciem nie pożegnał się nagle z ustroniem , w którym spoczywało tw e serce [...]. W owej św iątyni ducha należy trzym ać straż nieustannie. Nagły przypadek może m ieć w iele złych następstw; los, słabość i gw ałt potrójną swą siłą mogą przypuścić szturm do drzwi serca. M ężnie w ytrzym ać natarcie — oto przeznaczenie mocnego człowieka; bronić św ią ­ tyni — to obowiązek w iernej straży, aż do chw ili gdy trium f z ogniem w sław i w ielk ą sprawę, gdy Bóg ponownie zważy na dokładnych szalach los Polaka. Mam to natchnione przeczucie, Tadeuszu, że ty jeszcze tego doczekasz”.

(19)

Wszystkie przedstawione tu taj osoby i ich sprawy posiadają znaczenie

nie tylko jednostkowe, lecz są również komponentami owego środowiska

społecznego, w jakim znalazł się Zabłocki po przybyciu do Moskwy. S tu­

denci, z którym i się zaprzyjaźnił, pochodzili albo z niem ajętnej bardzo

drobnej szlachty, albo z duchowieństwa lub inteligencji plebejskiego po­

chodzenia (raznoczyńców), przy czym owa ostatnia grupa odgrywała

w środowisku studenckim rolę dość znaczącą. Według archiw alnych da­

nych opublikowanych przez Polakowa — w r. 1838 wśród studentów

U niw ersytetu Moskiewskiego było: szlacheckiego pochodzenia 263, ze sta­

nu duchownego — 98, z kupiectw a — 56, z drobnych mieszczan — 54,

z raznoczyńców — 70 osób (P 411). Oficerowie, których znał Zabłocki,

pochodzili przeważnie z wysługującej się po cudzych dworach niezamoż­

nej drobnej szlachty północno-zachodnich guberni. Jeśli zaś chodzi o ich

sym patie polityczne, to nie różniły się one zbytnio od nastrojów politycz­

nych jego witebskich kolegów gimnazjalnych. Było to środowisko, w któ­

rym Lelewel posiadał niezaprzeczony autorytet i w którym jego współ-

bojownicy z Towarzystwa Filaretów zawsze mogli liczyć na współczucie

i poparcie.

Istniejące publikacje nie zajm ują wobec działalności kółka Sungurowa

jednolitego stanowiska. Znany literaturoznaw ca B. M. Eichenbaum w swej

pracy ogłoszonej jeszcze przed wielką rewolucją październikową stw ier­

dził, że cały ten proces to jedna bzdura, sam zaś Sungurow, jeżeli nawet

nie był zawodowym szpiegiem, w żadnym w ypadku nie był rewolucjo­

nistą 19. Landa w cytowanej tu już pracy posuwa się jeszcze dalej, po­

rów nując Sungurowa z Azefem i nazywając go prow okatorem 20. Nato­

m iast historycy I. A. Fiedosow i W. G. Wierzbicki zupełnie zasadnie

obalają podobne p o g ląd y 21. Nie mamy możliwości, by w tym miejscu

zreferować punkt widzenia każdego z nich, rezygnujem y również z w y­

łożenia własnego punktu widzenia na tę sprawę tak szeroko, jak byśmy

tego pragnęli. Chcemy jednak podkreślić, że koncepcje Eichenbauma

i Landy w ydają się nam niesłuszne i pozostające w w yraźnej sprzeczności

z istniejącym i źródłami.

Podczas śledztwa nie wszyscy zatrzym ani składali w yczerpujące i zu­

pełnie szczere zeznania na tem at swoich poglądów politycznych. Jednak­

że uważna analiza istniejących źródeł pozwala ustalić podstawowe zało­

żenia programów rosyjskich i polskich uczestników ruchu oraz istotę

owej płaszczyzny współdziałania, na której obie grupy zamierzały współ­

pracować 22. Spróbujm y omówić pewne fakty z tej dziedziny.

19 Э йхенбаум, op. cit., s. 16—17. 20 L a n d a , op. cit., s. 207.

21 И. A. Ф едосов, Революционное движение в России во второй четверти XIX в. Мос­ ква 1958, s. 100—101 i in. — В. Г. Верж бицкий, Революционное движение в русской армии (с 1826 по 1859 гг.). Москва 1964, s. 107—108 i in.

22 Oprócz cytow anych już prac zob. o tym B. A n d г a k a, K ó łk o Sungurowa

Cytaty

Powiązane dokumenty

G³ównym celem realizowanego projektu jest okreœlenie mo¿liwoœci w³¹czenia wprost lub poprzez zastosowanie odpowiednich procesów wzbogacania do krajowego bilansu paliwo-

Implementation of the project by providing “know-how” will contribute to the creation and development of innovative enterprises, especially small and medium sized companies

Opozycja dążąc do ożywienia ruchu narodowego utworzyła tajny komitet, który jako cel najbliższy postawił sobie usunięcie Kurzyny ze stanowiska reprezentanta

Etyka pracy leśnika w latach 1918–1939 na terenie Wielkopolski w świetle materiałów archiwalnych.. Lasy stanowiły zawsze ważne zaplecze gospodarcze dla

Ale 1 to stanow isko miało pew ne antecedencje rom antyczne, już bowiem w k u ltu ­ rze rom antycznej pojaw iło się, najdoskonalej sform ułow ane przez Mickiewicza i

Poeta nasz tworzył now e dramata przez superpozycję, kombinację, odpodobnienie, przem ianę ról m ęskich na żeńskie, przez korzystanie z pojedynczych m otyw ów

Rozpatrywane były kwestie rozwoju infrastruktury komunikacyjnej przy- granicznych regionów Ukrainy i Polski oraz prowadzonych i planowanych inwestycji na drogach krajowych,

Było to raczej oczywiste i wiadome jeszcze przed publikacją dzienników, ale takie potwierdzenie wydaje się dość intrygujące w sytuacji, gdy sam pisarz w wywia- dach