• Nie Znaleziono Wyników

Charakter narodowy Polaków w literaturze pięknej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Charakter narodowy Polaków w literaturze pięknej"

Copied!
50
0
0

Pełen tekst

(1)

Kolbuszewski, Jacek

Charakter narodowy Polaków w

literaturze pięknej

Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 1-2, 35-83

(2)

Jacek K o lb u s z e w s k i

CHARAKTER NARODOWY POLAKÓW

W LITERATURZE PIĘKNEJ

C h c i a ł b y m n a r e s z c i e w i e d z i e ć g d z i e k o ń c z y s i ę w m ó w i e n i e a z a c z y n a z w i ą z e k r e a l n y c z y w s k u t e k p r z e ż y ć h i s t o r y c z n y c h n i e s t a l i ś m y s i ę p s y c h i c z n i e s k r z y w i e n i . . . ( Z b i g n i e w H e r b e r t ) UW AGI W STĘPNE W P i ś m i e n n i c t w i e p o l s k i m od czasów n a jd a w n i e j s z y c h (Warszawa 1852) W acław A. M aciejow ski pisał, że „tylko przez zgłębianie lite ra tu ry m ożna po­ znać sam n a ró d ” h Poszukując uzasadnienia dla celowości u p ra w ian ia historii literatu ry , M aciejow ski n aw iązyw ał do wcześniejszych koncepcji K azim ierza Brodzińskiego, k tó ry uważał, że w „ziemskiej rodzinie” każdy naród stanow i jedną osobę, doskonalącą się w edług „swego położenia i zdolności”, zaś za praw dziw e „zwierciadło narodow ości” uznał poezję, b y ł bow iem przekonany, że „praw dziw y ogień p o ety ” wzniecić mogą „miłość przodków, dążenie ku lepszej przyszłości, znajomość zasług, ch ara k te ru , obyczajów i zwyczajów n a ­ ro d u ” *. Dziś, w sto trzydzieści z górą la t później, w iem y już dobrze, że n a w et najlepsze „zgłębianie lite ra tu ry ” nie w y starczy do poznania narodu. Więcej naw et: widząc, że dzieło literackie może być w ykorzy stan e w roli historycz­ nego dokum entu i orien tu jąc się w zasadach, na jakich m ożna m u tę funkcję przypisać *; doskonale zdajem y sobie spraw ę z n iepełnej i re la ty w n ej w a r ­ tości dzieł literackich jako źródeł historycznych i socjologicznych, choć także um iem y doceniać ich n iew ątpliw ą w artość w tym zakresie. Przydatność lite­ ra tu ry dla poszukiw ania odpowiedzi na pytan ie o istotę tzw. c h a ra k te ru n a ro ­ dowego jaw i się niezbyt w yraźnie. To p raw da, że lite ra tu ra pięk n a w yraża coś, co daw niej nazyw ane było „duchem n a ro d u ”, że jest ona ew okacją św ia­ domości narodu, jego sta n u i aspiracji. Z arazem jed n ak lite ratu ra pięk n a z n a ­ tu ry rzeczy n ie jest n astaw iona na udzielanie w pełni obiektyw nych odpo­ wiedzi na pytan ia w rodzaju: „jak i jest c h a ra k te r danego naro d u ?” — choć w pew nych szczególnych w ypad k ach zdarza się, że frek w en cja dzieł p o d ejm u ­ jących tak ą prob lem aty k ę może się znacznie zwiększyć i w lite ratu rze pol­ skiej z w ypow iedziam i takim i spotykam y się dosyć często. P am iętać jednak

1 C y t . z a : T e o r i a b a d a ń l i t e r a c k i c h w P o l s c e . W y p i s y , o p r a ć . H . M a r k i e w i c z , K r a k ó w 1960, s . 43. 2 I b i d e m , s . 7. 3 ? o r . : D z i e ł o l i t e r a c k i e j a k o ź r ó d ł o h i s t o r y c z n e , r e d . Z . S t e f a n o w s k a i J . S ł a w i ń s k i , W a r s z a w a 1978. K o m u n ik a ty M a z u rs k o -W a rm iń s k ie , 1984, n r 1 -8 (183-164)

(3)

36

trzeba, że i wówczas nie idzie o rzecz sam ą w sobie, o realizow anie jakiegoś zobiektyw izow anego „procesu badaw czego”, zw ykle bow iem poszukiw anie fo rm u ły definiującej c h a ra k te r n arodow y przyporządkow ane jest jakim ś ce­ lom pozaliterackim . W d o datku lite ra tu ra pięk n a kiepskim b y w a św iadkiem w tak ic h w ypadkach, jeśli bow iem rzeczywiście istnieje coś, co nazyw am y „ ch a rak te re m naro d o w y m ” 4, to w ątpliw ości nie ulega, że sam a ona jest w ja ­ kiejś m ierze w y tw o rem tego ch ara k te ru , lub — u jm u ją c rzecz ostrożniej — jest w jak iejś m ierze przez te n c h ara k te r zdeterm inow ana. W tak im zaś razie literack ie p ró b y określenia c h ara k te ru narodow ego (bez w zględu na to, czy p rzybiorą postać jego apoteozy, czy k ry tyki) nie mogą tw orzyć obiektyw nego klucza do zdefiniow ania isto ty zjawiska. J e s t w reszcie lite ra tu ra pięk n a p ro ­ d u k tem czasu, w jak im pow staje, a w tak im sensie zależna jest od szeregu (nieraz przejściow ych) u w a ru n k o w a ń zew nętrznych, co znów każe w ątp ić w obiektyw izm jej sądów, czego dowodem może być choćby, iż lite ra tu ra T rze ­ ciej Rzeszy bardzo b yła zadowolona z w łasnej w izji niemieckiego c h ara k te ru n a ro d o w eg o 5, co jed n ak nie znaczy, by stw orzony przez nią jego obraz był obiek ty w n y i praw dziw y. Nie m ówię już o szeregu inn y ch u w a ru n k o w a ń od­ działyw ujących na lite ra tu rę •— a dalej ograniczających obiektyw ną w artość jej określeń c h ara k te ru narodowego, takich ja k konw encje estetyczne epoki, ty p y związków łączących ją z lite ratu ram i innych narodów (lub — św iado­ m ie ograniczany zakres takich związków), jak także dziedziczenie przez lite ­ r a tu r ę „przy jęty ch i ucu k ro w an y ch k o n w encji”, czyli spad k u „po daw no u kształtow anych schem atach i w zorcach” c. W d o d atk u lite ra tu ra b y w a tw ó r­ cą i nośnikiem najróżniejszych m itów i stereotypów , p rzy czym nie zawsze jesteśm y w stanie uchwycić, k ied y jest ich kreato rk ą, kiedy zaś tylko rezo- n erk ą i re jestrato rk ą, co znów jeszcze bardziej um niejsza jej w artość diagno­ styczną. Tak więc poszukiw anie przez pry zm at lite ra tu ry odpowiedzi n a p y ­ tan ie o k ształt narodow ego c h ara k te ru polegać musi, siłą rzeczy, na pewnego rodzaju p rep aro w an iu tej odpowiedzi — z pełną świadomością, że może to być odpowiedź niepełna i niepraw dziw a. W eryfikacja praw dziw ości w szelkich tego rod zaju sądów dokonyw ać się więc m usi poza obszarem lite ratu ro zn a w ­ stwa.

H istoryczna zmienność zjaw isk literackich spraw ia, że nie m ożna tu m ó­ wić o jednej odpowiedzi, lecz trzeba się spodziewać szeregu zm iennych histo ­ rycznie jej w ariantów , co oczywiście może odpowiadać rzeczyw istym histo­ rycznym przem ianom narodowego c h arak teru , ale też odpow iadać im nie musi. M ają w p ły w na tę zmienność estetyczne i filozoficzne k o n w encje róż­ nych epok, ale niezw ykle istotne są u w a ru n k o w an ia jaw n ie pozaliterackie, związane z ekonomiczną, polityczną i społeczną sy tuacją narodu. S ąd y lite ­ rackie z interesującego nas zak resu m ogą więc m ieć c h ara k te r świadom ie obiektyw nych zdań o c h arak terze diagnostycznym , ale m ogą też przybierać postać zdań postulatyw nych, bądź „w m aw iających” danej społeczności, iż jest ona nośnikiem pew nych w artości i jako ta k a odznacza się cechami, któ re w rzeczywistości w cale nie w ystępują. L ite ra tu ra byw a bow iem w ażnym

ogni-4 B e z w z g l ą d u z r e s z t ą n a t o , c z y p o j ę c i e t o r o z u m i e ć b ę d z i e m y d y s k u r s y w n i e , c z y p o d ­ p o r z ą d k u j e m y j e d n e j z w i e l u m o ż l i w y c h d e f i n i c j i , o c z y m p o r . : S . B e d n a r e k , C h a r a k t e r n a ­ r o d o w y w k o n c e p c j a c h i b a d a n i a c h w s p ó ł c z e s n e j h u m a n i s t y k i , W r o c ł a w 1980. 5 S p o r o c i e k a w e g o m a t e r i a ł u z t e g o z a k r e s u z a w i e r a ś w i e t n a k s i ą ż k a H . O r ł o w s k i e g o , L i t e r a t u r a w I I I R z e s z y , P o z n a ń 1975. 6 M . G ł o w i ń s k i , L e k t u r a d z i e ł a a w i e d z a h i s t o r y c z n a , w : D z i e ł o l i t e r a c k i e j a k o ź r ó d łh i s t o r y c z n e , s. 102.

(4)

C ha rak te r na rod ow y Polaków w literaturze pi ę k n ej 37 wem w łańcuchu system u p ro p ag an d y 7. To p raw da, że tak ie jej „w m ów ienia” mogą się okazać nieskuteczne w sensie społecznego oddziaływ ania, ale też w związku z ty m rośnie znaczenie pozaliterackich narzędzi w ery fik acji p r a w ­ dziwości różnych tego rodzaju kategorycznie w y p o w iadanych zdań (por. „Sta­ wianie, m y lubim sielan k i” 8).

P róba re k o n stru k cji obrazu c h ara k te ru narodow ego w literatu rze opierać się m usi na analizie w y b ra n y ch dzieł i zjaw isk literackich (bo, oczywiście, „całości” lite ra tu ry nigdy nie uczynim y przedm iotem oglądu, nie m ożna tu więc prowadzić b adań np. statystycznych, co oczywiście nieszczęściem nie jest). K ry te ria w y b o ru są proste: w rach u b ę w chodzą albo dzieła w ybitne, albo takie, k tó re w eszły w bardzo szeroki obieg i zyskały szeroką społeczną aprobatę (wyjątkow o: dezaprobatę). W obu jed n ak w y p ad k ach pam iętać trz e ­ ba o ich sile m itotw órczej, o tym, że za ich spraw ą k ształtu ją się różne stereo­ typy wyobrażeniow e, któ re i później rezonują w społecznej świadomości i trad y cji literackiej. Bez osobnego dow odu przyw ołać tu m ożna przy k ład y ks. R obaka i G raży n y czy Kmicica. K łopot jed n ak w iększy spraw ia fakt, iż siła literackiej ekspresji dzieła w iąże się nierzadko z bezzasadnością ogromnie przekonyw ających uogólnień. Posłużm y się tu bardzo pouczającym i efektow ­ n ym przykładem M e a n d r ó w Adolfa Nowaczyńskiego:

W s k a ż c i e m i j e d e n t a k i l u d n a g l o b i e , C o b y s i ę j a k o m y t a k z a b l a g o w a ł W p o e z j ę , t a k s i ę n a r y m a c h w y c h o w a ł , P r z e w l e k l e c i e r p i a ł t a k n a p r o z o f o b i ę I t a k s i ę z n o ś n i e c z u ł w p o t r ó j n y m g r o b i e , N i m b e m r y c e r s k i m t a k s i ę z m a n i e r o w a ł . W s k a ż c i e m i j e d e n t a k i l u d n a k u l i , W k t ó r y m b y t y l e o k s i ą ż k a c h m ó w i o n o , T y l u p i s a r k ó w g a n i o n o , c h w a l o n o , 0 i l e z s e r c e m s ą , p ł a c z l i w i , c z u l i , K o ł y s z ą c n u c ą : l u l i , P o l s k a , l u l i , 1 w s z y s t k i m c i e p ł e o k a z u j ą ł o n o . W s k a ż c i e m i j e d e n t a k i l u d n a z i e m i , C o o b c y m o d d a ł b y r e a l n ą p r a c ę , A s a m z a ż y c i a q u i e s c a n s i n p a c e , S i e d z i a ł z r ę k a m i w c i ą ż z a ł o ż o n e m i , S ł u c h a ł , j a k p i ę k n i e s ł o w a m i b r z m i ą c e m i , S z t u k a m i b a w i ą g o z d o l n e p a j a c e . W s k a ż c i e m i j e d e n l u d n a t y m p a d o l e , C o b y t a k ł a t w o o d d a w a ł s i ę f r a n t o m F r a z e s u d z i ś - d z i ś , j u t r a d e l i r a n t o m . . . I t a k z a s ł u c h a ł s i ę w s k r z y p k i c h o c h o l e , I t a k b y ł t k l i w y n a c h r y p k i w a r c h o l e , I t a k z a p a t r z o n w r o m a n t y c z n y f a n t o m 9.

N a pozór m am y tu do czynienia z w ażkim sądem diagnostycznym i w pierw szym o d ruchu łatw o zgodzić się m ożna na tożsamość zakresu znaczenio­ wego słowa „lu d ” z pojęciem narodu, a zatem orzec b y można, że Now

aczyń-7 P o d o b n i e z r e s z t ą ' m a s i ę r z e c z z e s z t u k a m i p l a s t y c z n y m i , p o r . O . T h o m a e , D i e P r o p a ­ g a n d aM a s c h i n e r i e : b i l d e n e K u n s t u n d Ö f f e n t l i c h k e i t s a r b e i t i m D r i t t e R e i c h , B e r l i n 1978.

8 Z n a k o m i t ą n a t e n t e m a t k s i ą ż k ę n a p i s a ł a A l i n a W i t k o w s k a , S t a w i a n i e , m y l u b i m s i e ­ l a n k i . . . , W a r s z a w a 1972.

(5)

38

ski zarów no zdefiniow ał stan narodu, jak i jego ch arakter. A przecież jego uogólnienia są grubo przesadzone (przesady tej nie tłum aczy literacka k o n ­ w encja utw oru): do całości narodu, a już tym bardziej do l u d u , odnosić nie m ożna ani „zablagow ania się w poezję”, an i „prozofobii”, ani n ie u s ta ją ­ cego prow adzenia dysk u rsu o książkach, an i oddaw ania się „fran to m frazesu dziś-dziś” (choć może ta ostatnia uw aga by m ogła być przedm iotem n a js ze r­ szych uogólnień). W ypowiedź Now aczyńskiego tw orzy więc pozory c h a ra k te ­ ry sty k i narodu, przyczyniając się do budow y bądź u trw a le n ia ogarniającego jego całość stereotypu, w rzeczywistości jed n ak odnosi się tylko do polskiej inteligencji.

Z drugiej jednak strony nie m ożna w tym w y p ad k u demonizować roli k ry teriu m „ p raw d y ”, tak skądinąd ważnego, gdy w y korzystuje się dzieło literackie w roli doku m en tu potw ierdzającego zajście jakichś historycznych zdarzeń. „P raw d a lite ra tu ry ” i „p raw d a histo rii” z powodzeniem mogą m iesz­ kać w różnych domach, żyjąc w całkow itej zgodzie — albo też pozostając w sk ra jn ej wobec siebie kontrow ersji, znów w zależności od bardzo wielu, tru d n y ch tu do w ym ienienia, czynników zew nętrznych, czego dowodem skom ­ plikow ana spraw a T r y l o g i i H en ry k a Sienkiewicza!

Nie można w szystkich literackich wypow iedzi na tem a t c h ara k te ru n a ro ­ dowego w rzucać do jednego worka, zarazem zaś pam iętać trzeba, że każda z nich jest w pew ien sposób „p raw dziw a” — bow iem „p raw da lite ra tu ry ” może być bardzo tru d n o sp ajalna z „p raw dą rzeczywistości”. Nie p rz y p ad ­ kiem A ldous H uxley w K o n t r a p u n k c i e pisał, że „cały kłopot z fikcją literacką polega na tym, że jest w niej zbyt w iele sensu; życie nigdy nie m a sensu”. W ypow iadane przez lite ratu rę w sposób nieraz kategorycznie a rb itra ln y zda­ nia orzekające rozp atry w ać trzeba przez p ry zm at zlecanych im i w y p e łn ia ­ nych przez nie funkcji. W W i z e r u n k u w ł a s n y m ż y w o t a c z ł o w i e k a po czciw ego

napisał Rej, że „Też zasię o Polaku pow iadają, iż żądny naród nie jest przy- kłonniejszy k u kształtom i k u każdem u ćwiczeniu jako Polak, gdy do czego­ kolw iek pilności a chuci dołożyć będzie chciał”. Może to i p raw da, a może niepraw da, że Polacy są „przykłonniejsi k u kształto m ” od inn y ch nacji, ale pew nego rodzaju rzeczyw ista praw dziw ość tego zdania na ty m polega, że jest ono w ykład n ik iem czy to „polskiego optym izm u” (czysto zresztą „uczuciowe­ go” w tym p rzy p ad k u >°) czy też narodow ej m egalom anii. Z kolei słowa K rz y ­ sztofa O palińskiego mówiące, że „Polacy w niczym Nie są porządni, tylko w sam ym nieporządku: Ten statecznie trzy m ają i w nim się k ochają” można uw ażać za rzeczyw iste odzwierciedlenie narodow ej cechy, ale przede w szyst­ k im widzieć w nim trzeba przejaw chw alebnego w ty m w y p a d k u „polskiego pesym izm u” jako k o n trrea k cji wobec szlacheckiej m egalom anii narodow ej.

Jeśli więc lite ra tu ra nie udzieli nam w pełni obiektyw nej odpowiedzi na pytan ie o postać polskiego c h ara k te ru narodowego, to jed n ak św iadectw literack ich lekcew ażyć nie można. Pam iętać bow iem trzeba o m itotw órczej sile lite ratu ry , o jej zdolności do ew okow ania społecznie aprobow anych stereo­ typów. Ale n a w et i wówczas, gdy literackie orzeczenia stosow ane będą do budow ania ogólnej, aspirującej do m ian a obiektyw nej definicji polskiego c h a­

10 P o j ę ć t y c h i o k r e ś l e ń u ż y ł I g n a c y C h r z a n o w s k i — c h o ć d z i s i a j b r z m i ą o n e m o ż e t r o ­ c h ę s t a r o ś w i e c k o , n i e s ą d z ę , b y u t r a c i ł y p r z y d a t n o ś ć : s k o r o m ó w i ć m o ż e m y o c h a r a k t e r z e n a r o d o w y m , t o n i c n i e s t o i n a p r z e s z k o d z i e , - b y d o s t r z e g a ć w n i m p r z e j a w y o p t y m i z m u i p e s y m i z m u , r a c j o n a l n i e u z a s a d n i o n e g o l u b t y l k o u c z u c i o w e g o , p o r . : I . C h r z a n o w s k i , O p t y ­ m i z m i p e s y m i z m p o l s k i , W a r s z a w a 1971, s s . 458—477,

(6)

C h a ra kt e r naro do wy Polaków w literaturze pi ę k n ej 3 9 ra k te ru narodowego, przydatność sądów literackich, m im o w szystkich w yżej poczynionych zastrzeżeń, okazać się może spora. N ie dzieląc metodologicznego włosa na czworo p rzy p om nijm y tylko, co pisał a u to r M i m e s i s p rzy okazji roz­ w ażań o Dantem : „N aśladow anie rzeczywistości jest naśladow aniem zmysło­ wego dośw iadczenia ziem skiej egzystencji, do k tó rej cech najistotniejszych w yd ają się przecież należeć jej historyczność, przem ienność i rozwój; choć­ byśm y przyznali artyście nie w iem jak ą swobodę w sposobie kształtow ania rzeczywistości — te j w łaśnie cechy, k tó ra stanow i sam ą istotę rzeczywistości, nie może on jej odebrać” ” . Biorąc rzecz z innej strony, przypom nę, co M i­ chał G łowiński m ów i o w artościach dzieła literackiego jako źródła historycz­ nego, gdy nie przynosząc inform acji dających się zw eryfikow ać, pozostaje choćby tylko zapisem „wielkiego g a d an ia ” (niepraw dziw ej w szczegółach plot­ ki): choć w szczegółach niepraw dziw e, wiele ono m ów i o atm osferze czasów, k tórych dotyczy, jest zatem dokum entem epoki. Niezależnie więc od tego, że c h ara k te r narodow y jaw i się jako problem bardzo ciekaw y z historyczno- -literackiego p u n k tu w idzenia i z tej p e rsp ek ty w y analizow any był (w p ra w ­ dzie wycinkowo) już n iejednokrotnie I2, w arto uw zględnić głos lite ra tu ry przy próbach zdefiniow ania istoty polskiego c h ara k te ru narodowego.

W zw iązku z ty m tra k tu ją c rozw ażania niniejsze jako w ypow iedź „quasi usługow ą” (co nie jest tożsam e z rezygnacją z jej autonomicznego c h a ra k te ­ ru), p roblem atykę c h ara k te ru narodow ego w lite ratu rze pięknej p o trak tu ję jako badanie:

a — zdań orzekających typu: „Polacy są...” 18 — zarówno gdy tw orzą one sam odzielny utw ór, jak gdy są jego fragm entem , np. w ypow iedzią jednej z postaci;

b — kreacji postaci literackich, któ ry ch cechy i typowość pozw alają na budow anie w niosków uogólniających w postaci zdań orzekających typu: „P o­ lacy są...” ;

с — układów fab u larnych, k tórych analizę i in te rp reta cję m ożna uogól­ nić w postaci zdań orzekających typu: „Polacy są...”.

Wypowiedżi te mogą stanow ić bezpośrednią a rty k u lację stereotypów (tak jest w przysłowiach), bądź ilustrow ać pew ne stereo ty p y w yobrażeniow e, m o ­ gą też (w różnym stopniu) odznaczać się siłą mitotw órczą, p rz y czym a k tu a li­ zacja pew nych m itów p rzybiera na sile i zasięgu w pew nych kon k retn y ch sytuacjach historycznych, gdy naród p o d ejm uje zwiększony w ysiłek zbiorow y w związku z fund am en taln y m i spraw am i jego egzystencji i losu. Na te j d ro ­ dze poszukując odpowiedzi na postaw ione nam pytania, spróbuję określić treść, źródła i funkcje koncepcji charakterologicznych narodu, jak ie pojaw iły

11 E . A u e r b a c h , M i m e s i s . R z e c z y w i s t o ś ć p r z e d s t a w i o n a w l i t e r a t u r z e Z a c h o d u , W a r s z a w a 1988, t . 1, s . 125. 12 N a p r z y k ł a d w c y t o w a n e j p r a c y A . W i t k o w s k i e j , w k s i ą ż c e J . K a m i o n k i - S t r a s z a k o - w e j , N a s z n a r ó d j a k l a w a . S t u d i a z l i t e r a t u r y i o b y c z a j u r o m a n t y z m u , W a r s z a w a 1974. B a r d z o c e n n e s ą u w a g i I . C h r z a n o w s k i e g o w o p . c i t . (M o w a B r o d z i ń s k i e g o «O n a r o d o w o ś c i P o l a k ó w » n a t l e w s p ó ł c z e s n e j i d e o l o g i i p a t r i o t y c z n e j , s s . 153— 197 i i n n e ) ; p o r . t e ż : A . C h o ł o n i e w s k i , D u c h d z i e j ó w P o l s k i , K r a k ó w 1917; K . G ó r s k i , C h a r a k t e r n a r o d o w y P o l a k ó w w o c z a c h p i s a r z y p o l ­ s k i c h , Z n a k , 1948, n r 4, s s . 304— 315; M . Z d z i e c h o w s k i , W p ł y w y r o s y j s k i e n a d u s z ą p o l s k ą , K r a ­ k ó w 1920. 13 J e s t t o „ p i e r w s z y t y p d e f i n i c j i c h a r a k t e r u n a r o d o w e g o , w y ł o n i o n y p r z e z D u j i l e r a i F r i j d ę , n a j b l i ż s z y p i e r w o t n e m u i z b l i ż o n y d o p o t o c z n e g o r o z u m i e n i a t e g o t e r m i n u , o d n o s i s i ę d o « p e w n y c h c e c h c z y r y s ó w c h a r a k t e r y z u j ą c y c h o b y w a t e l i d a n e g o n a r o d u » ” : S , B e d n a r e k , o p . c i t . , s . 63, g d z i e o d s y ł a c z d o p r a c y H . C . J . D u j i k e r , N . H . F r i j d a , N a t i o n a l C h a r a k t e r a n d N a t i o n a l S t e r e o t y p e s , A m s t e r d a m I960,

(7)

40

się w lite ratu rze polskiej X IX i X X wieku. Poza polem w idzenia pozostaje natom iast, skąd in ąd bardzo ważna, dziedzina języka. Adolf N ow aczyński do­ w cipnie powiedział, że „duch języka” o bjaw ia się w słow ach n iep rz etłu m a ­ czalnych, tak ich jak am e ry k ań sk ie „h u m b u g ” i „business”, angielski „rost- -boeuf” , francuskie „charm e” , „esp rit” i „m enu” , w reszcie polskie: „bałaguła, tro m ta d rata, barszcz,, pieniactwo, k ru p n ik ” . W ydaje się, iż gdyby rzecz uczy­ nić przedm iotem pow ażnych b ad ań z zakresu psychologii języka u , m ożna by tu uzyskać bardzo interesu jące rezu ltaty ; nie było bow iem rzeczą przypadku, że. M a rtin H eidegger uznał język za „dom b y tu ” .

PRZYSŁOWIOWE STEREOTYPY

Je d n ą z cech bardzo silnie odróżniających naszą lite ratu rę narodow ą, zwłaszcza w ostatnich dw óch stuleciach, jest w y raźn e przez n ią eksponow a­ nie specyficznej jej odrębności i odrębności jej problem atyki. Niezależnie bo­ w iem od częstego i licznego w ystępow ania w n iej ty ch elem entów , któ re S te ­ fan Ż erom ski w S n o b iz m ie i po stęp ie uznaw ał za niekorzystne w zw iązku z ich obcością (Żeromski, przypom nijm y, nie był obłędnym fan aty k iem swoj- skości i nastając przeciw ko snobizmowi kierow ał się przesłankam i ra cjo n al­ nymi) — niezależnie więc od jej „europejskości”, istotą tej lite ra tu ry była charak tery sty czn a p o l s k o ś ć . Była ta polskość m anifestow ana n iejedno­ k ro tn ie już w ty tu ła ch utw orów , że dla p rzykładu w spom nę tu o D w o r z a n i n i e

polskim Łukasza Górnickiego, w ierszu Do Mot k i P o l k i A dam a Mickiewicza, Tadeusza Micińskiego Do ź ró d e ł du szy p o ls k ie j, P o l s k i c h ja s e łk a c h H enryka Zbierzchowskiego i P o l s k i c h ż a r n a c h M arii K uncew iczowej, w reszcie K o m ­ p le ksie p o l s k i m Tadeusza Konwickiego. Z nam ienny ten polonocentryzm S te­ fan Żerom ski nazw ał był „defektem polskości” . Nie w nik ając tu, czy ów „ d e ­ fek t” zaciążył na naszej lite ratu rze negatyw nie, dostrzec w nim m ożna z n a­ m ien n y w yróżnik charakterologiczny jeśli nie narodu, to w każdym razie jego lite ratu ry , skłonnej do ro z p atry w a n ia sp ra w b y tu przez p ry zm at w łasnych problem ów. T endencje do przerostu w tym k ieru n k u już nie tylko w lite ra ­ tu rze i publicystyce w ystępujące pow ołały do życia żartobliw ie-ironiczne po­ w iedzenie „Słoń a spraw a polska” , któ re stało się przysłowiem. Można w ty ch słow ach widzieć p rz ejaw autoświadom ości przesadnego polskiego egocentryz­ mu, zapominać jed n ak nie wolno, iż m iał te n egocentryzm istotne historyczne uw aru n k o w an ia: w ciągu ostatnich trzech stuleci oczy E uro p y (a może i św ia ­ t a ) . niejednokrotnie, od ro k u 1683, b y ły nieprzypadkow o zwrócone na Polskę, zaś bieg sp raw polskich m iał isto tn y w pły w na ogólną sytuację polityczną.

Z dru g iej jed n ak stro n y nie ulega wątpliwości, że jest te n egocentryzm w jak iejś p rz y n ajm n iej m ierze dziedzictw em po staropolskiej m egalom anii n a ­ rodowej, k o n iu n k tu ra ln ie czasem in te rp reto w a n e j jako p rzejaw „optym izm u” polskiego (czasem zresztą tylko „czysto uczuciowego”). J e j ślady n a jw y raź ­ niej p rz etrw a ły w przysłowiach, aczkolw iek przyznać trzeba, że w ostatnich k ilk u dziesiątkach la t duża ich część w yszła z powszechnego użycia. W ty m

1 4 P o r . : - S . K o l b u s z e w s k i , Z p s y c h o l o g i i l e s t e t y k i j ę z y k a , w : R o m a n t y z m i m o d e r n i z m ,

K a t o w i c e 1959, s s . 435— 473: I . C h r z a n o w s k i , o p . c t t . (M o w a B r o d z i ń s k i e g o), w t e k ś c i e p r z y p i ­ s u 25 n a s . 189 p r z y p o m n i a ł p i o n i e r s k ą w t y m z a k r e s i e p r a c ę N i e m c a J . S . K a u l t u s s a , V b e r d e n G e i s t d e r p o l n i s c h e n S p r a c h e u n d L i t e r a t u r , H a l l e 1804, k t ó r a w P o l s c e w z b u d z i ł a n a p o ­ c z ą t k u X I X w i e k u b a r d z o ż y w e z a i n t e r e s o w a n i e .

(8)

C ha rak te r na rodowy Polaków w literaturze p ięk nej 41 więc p rzy padku trw ałość — gdzie indziej stw ierdzanych dosyć w yraźnie — trad y cji szlacheckich w polskiej k u ltu rze 15 jest stosunkow o niew ielka, p rz y ­ najm n iej w sferze w y raźn ej w erbalizacji.

J e s t rzeczą powszechnie w iadom ą, że „ litera tu ra staropolska, bo przecież nie tylko sielanka, przekazała pew ien zmitologizow any obraz Polaka — ryce­ rza i ziem ianina, w y tw ó r autośw iadom ości szlachty” 16. O braz n a ro d u r y c e r­ skiego zakonotow any został bardzo w yraźnie w licznych przysłow iach — a czasem był w nich n a w e t staw ian y znak rów ności m iędzy pojęciam i P o la ­ ka — szlachcica-rycerza: „Dopóki husarza, dopóty P o lak a” ; „Co Polak, to r y ­ cerz” (ew. szlachcic); „Cała Polska spichlerzem dla takiego, co żołnierzem ” ; „Idź złoto do złota, m y Polacy bardziej kocham y żelazo” ; „Nigdy w Polsce nie zabraknie żelaza do broni, rycerstw a do koni...” ; „Polak nie liczy, lecz b ije”; „Polak to m a w naturze: bić się polem, nie w m u rze” ; „Polak do korda, Włoch do a k o rd a ” . W zw iązku z ty m pojaw iały się oczywiście także przysło­ wia o wyższości Polaków nad inn y m i nacjam i: „Czego się inny uczyć musi, z ty m się Polak rodzi” (ten stereotyp w yobrażeniow y o nadzw yczajnych uzdol­ nieniach n a ro d u w rócił niedaw no w postaci sloganu: „Polak p o trafi” , tj. p o ­ trafi to, czego inne n a rody nie po trafią dokonać!); „P olak k a rk u nie u g n ie ”; „Co Polak, to nie Niemiec"; „Francuz skacze, Niemiec płacze, P olak stoi, w ąsy stroi, żadnego k p a się nie boi” ; „Co P olak w y p ije na dzień, N iemca m ajątek stanow i” ; „Polak do rady, L itw in do zwady, M azur do boju, Niemiec do s tro ­ ju, Włoch do lutni, Rusin do b a ła m u tn i” ; „Polak do korda, Włoch do a k o r­ d a”. Ignacy Chrzanow ski pew nie by uznał te przysłow ia za p rzejaw polskiego optym izm u (nie zawsze uzasadnionego, więc niekiedy, w jego term inologii „czysto uczuciow ego”). Obok nich tra fia ją się przysłow ia dowodzące m egalo­ manii narodow ej, in w ek ty w n ie d eprecjonujące inne nacje, zwłaszcza N iem ­ ców, Rusinów i Czechów: „U R usina dupa sina, u P olaka biała s ra k a ” ... Soli­ darnościowe związki z inn y m i n acjam i w przysłow iach konotow ane są rza­ dziej;. oprócz znanego przysłow ia o dw óch b ra ta n k ac h o d n o tujm y dla porząd­ ku, że „ J a k i Polak, ta k i Czech, b y nie robił, to b y zdechł”.

Szlacheckie trad y c je ziemiańskie, co ciekawe, nie obrodziły przysłowiami, które by korzystnie m ów iły o w ynikach gospodarczej działalności Polaków. Wręcz przeciw nie: „Polski most, niem iecki post, włoskie nabożeństw o —• wszystko to błazeństw o” ; „Chcesz m ieć zam ek pusty, porucz go Polakom ” ; „Polacy za to p łac ą, sw ym sługom, aby jedli i pili” . Dodajmy, że szlachec­ kie — a do dzisiaj fu n k cjonujące — „zastaw się, a postaw się”, zn ajduje wzniosłe u sp raw iedliw ienie w in n y m przysłowiu: „Polak sw oją dobrotą czę­ sto został gołotą: b y głodem um rzeć m iał w domu, przecie sw ój chleb da ko­ m u ” ; albo: „Polska cnota: każdem u otworzyć w ro ta” . W przysłow iow ych u ję­ ciach ta polska szlachetność przeradza się w naiwność, określaną czasem e x ­ pressis verbis: „Polaka Niemiec, Niemca Włoch, Włocha Hiszpan, Hiszpana Żyd, Żyda tylko diabeł oszuka”, — co łatw o zrozumieć, jeśli się zważy, że inne przysłowie mówi: „Co Polak, to szlachcic, co Niemiec, to kup iec” (u F a ­ biana Birkowskiego, 1623: „Nie zejdzie się kupieckie serce do żołnierskiej

15 P o r . : T r a d y c j e s z l a c h e c k i e w k u l t u r z e p o l s k i e j , W a r s z a w a 1976. 16 Ą.- W i t k o w s k a , S t a w i a n i e , m y l u b i m s i e l a n k i , w : Z p o l s k i c h s t u d i ó w s l a w i s t y c z n y c h , S e r i a 3, N a u k a o l i t e r a t u r z e , P r a c e n a V I M i ę d z y n a r o d o w y K o n g r e s S l a w i s t ó w w P r a d z e 1968,. W a r s z a w a 1968, s . 103. W s z y s t k i e p o d a n e n i ż e j p r z y s ł o w i a c y t u j ę z a : N o t u a k s i ę g a p r z y s ł ó w i w y r a ż e ń p r z y s ł o w i o w y c h p o l s k i c h , t . 2, W a r s z a w a 1970, s s . 1002— 1010 ( w n i n i e j s z y m o p r a c o w a ­ n i u n i e z o s t a ł y w y k o r z y s t a n e p r z y s ł o w i a d o t y c z ą c e P o l a k ó w , a w y k a z a n e p r z e z i n d e k s h a s e ł p o m o c n i c z y c h [ a s o c j a c j e ] ) .

(9)

42

sp raw y ” !). Tylko w yjątkow o ta naiw ność n azyw ana jest po imieniu: „Francuz zmyśli, Niemiec zrobi, Polak głupi w szystko k u p i”.

Rów nie znam iennym zjaw iskiem w przysłow iach jest pozytyw ne konoto- w anie cech w gruncie rzeczy ujem nych, poczynając od pam iętnego (a głoszo­ nego niegdyś z dumą) „Polska nierządem stoi” (stoi — to znaczy, nie u p a ­ da!) przez „Polak mówi: zjadłbym co z k im ” ; „Brną po wodzie, a k ład k a po środku: to polskie cerem onie”; „Gdzie dwóch Polaków, tam trzy stro n y ” ; „Jak ry b a bez wody, tak P olak bez urzędu żyć nie m oże” ; „Polak gdy głodny, to zly” ; „Polak zuch, kiedy ma pełny brzu ch ” ; aż po „Polakom każdy strój w o ln y ” .

N atom iast liczba przysłów o jednoznacznie u jem nych konotacjach jest w gruncie rzeczy znikoma: „Polak m ąd ry po szkodzie” (Kochanow ski doro­ bił do tego, że Polak „i przed szkodą, i po szkodzie głupi” , ale to się nie p rz y ­ jęło); „N ajw iększe Polaków przyw ary, niezgoda koło w ia ry ” ; „Polak jako m a ł­ pa, co ujrzy, to chce m ieć [czynić]” ; „Polska piechota — lichota” (ale to sie­ demnastowieczne); „U Polaków zapał słom iany”; „W Polsce tak a spraw a, że n ik t z p raw em nie idzie, lecz każdy do p ra w a ” ; „P ija n y jak P o lak ” (por. czes­ kie powiedzenie, czym się różni polski pogrzeb od polskiego w esela — tym m ianowicie, że na pogrzebie jest jednego pijanego mniej!). W yjątkow o ton współczucia wobec niedoli w łasnego n a rodu pojaw ia się w śląskim przysło­ w iu „Bity Polok, bo go wszyscy bijóm ” ” .

J a k w spomniałem , większość z tych przysłów w yszła już z powszechnego obiegu, niektóre z nich jed n ak ak tu alizu ją się w zależności od sytuacji poli­ tycznej, społecznej czy ekonomicznej, głównie jed n ak za spraw ą poczynań od­ g ryw ających rolę sty m ulatorów zew nętrznych w stosunku do właściw ego obiegu przysłów. T ak np. powiedzenie „Nędza z B iedą” wróciło do obiegu po p am iętnej inscenizacji K azim ierza D ejm ka U c ie c h s ta r o p o ls k ic h , choć oczy­ w iście nie tylko D ejm kow i można tu przypisyw ać zasługę...

J a k więc widać, przysłowia o P olakach ilu s tru ją stereo ty p szlacheckiej samoświadomości, stąd nie p rzypadkiem najliczniejszą i w pew ien sposób n a j­ ważniejszą ich grupę stanow ią przysłow ia „rycerskie” . Za ich sp raw ą do m ia ­ na k o n sty tu ty w n y ch cech polskiego c h ara k te ru narodow ego pretendow ać m o­ gą: m ęstw o i dzielność, szlachetność i prawość, bitność i odwaga, dobroć i p ew na naiwność. Te cechy stanow iły dom inantę autow yobrażeń o c h a ra k te ­ rze narodow ym , ich zaś fu n k cją b yły pew ne cechy ujem ne, tak ie jak p o ry w ­ czość, pieniactwo, czy n a w et pijaństw o. Łatwość, z jak ą szlachta rozgrzeszała w łasne w ady, w yn ik ała z szlacheckiej m egalom anii narodow ej, tej sam ej, k tó ­ ra kazała W ojciechowi Dembołęckiemii w W y w o d z i e j e d y n o w ł a s n e g o p a ń s tw a ś w i a t a (1633) twierdzić, „że królestw o polskie jest «najstarodaw niejsze» w E u­ ropie i że językiem polskim [też najstarszym !] Bóg p rzem aw iał w r a ju do A dam a i E w y ” ls. P o m ijając całą złożoną historyczno-kulturow ą m otyw ację owego zjaw iska dopowiedzm y tylko, iż do owych cech ujem n y ch m iał swoiste m o ralne „praw o” ry cerz — człowiek w ojny, którego porywczość i gw ałto w ­ ność korzystnie nieraz przesądzała w espół z odw agą i bitnością o losach walki. 17 M ó w i ą c n a w i a s e m , z a n o t o w a n e p r z e z d z i e w i ę t n a s t o w i e c z n e g o s ł o w a c k i e g o p a r e m i o l o g a P i o t r a Z a t u r e c k i e g o p r z y s ł o w i e : „ I d e S , b o t ’a t a k p l e s k n e m , ź e a n i p é n b o h P o l ’s k û t a k n e - p l e s k o l ” ( P . Z a t u r e c k y , S l o v e n s k é p r i s l o v i a , p o r e k a d l a a û s l o v i a , B r a t i s l a v a 1975, s . 597, n r 509) d o w o d z i , ż e r o z b i o r y P o l s k i b y ł y p r z e z S ł o w a k ó w t r a k t o w a n e J a k „ d o p u s t B o ż y ” l u b „ k a r a b o s k a ” ! 18 S z e r z e j o t y m z o b . : C z . H e r n a s , B a r o k , W a r s z a w a 1973, s s . 5—8, s k ą d t a k ż e c y t a t .

(10)

C h ara kt er naro do wy Polaków w literaturze pię kn ej 43 G dybyśm y tu przedm iotem analizy uczynili inne przejaw y lite ra tu ry s ta ­ ropolskiej, a m ianow icie twórczość o w yraźnych am bicjach literackich, w ynik dociekań b y łb y ten sam; potw ierdza to cytow ane w yżej zdanie A liny W itkow ­ skiej. Oczywiście, szlachetny k ry tycyzm w ielu p isarzy — przez C hrzanow skie­ go nazw an y m ąd ry m polskim pesym izm em — zw racał uw agę na różne cechy ujem ne narodow ego charak teru . Można b y przytoczyć pew ną liczbę w ypow ie­ dzi w rodzaju cytow anych wyżej słów K rzysztofa Opalińskiego, wiedząc jed ­ nak, że nie one tw orzyły szlachecki stereotyp w yobrażeniow y o ch arakterze narodu polskiego. N ajw iększa natom iast różnica m iędzy rezu ltatem analizy przysłów a oglądu całości lite ra tu ry staropolskiej polegałaby na tym, iż w literatu rze tej przedm iotem apoteozy było ziem iańskie życie szlachty, co je d ­ n ak w. sposobie w idzenia c h ara k te ru narodow ego Polaków istotnych zmian nie wprow adzało: ziem iaństw o było sposobem życia, gdy rycerskość stanow iła w yróżnik c h arak teru . P ełn y w y raz tego szlacheckiego stereotypu c h ara k te ro ­ logicznego dał Daniel N aborow ski w w ierszu P o l a c y i z u tw o ru tego p rz y ta ­ czamy celniejsze frag m en ty w roli m odelow ej definicji staropolskich w y o b ra ­ żeń o polskim c h arak terze narodowym :

M ę ż n i P o l a c y , / D o b r z y j u n a c y , N a r ó d s ł y n ą c y , / L e c z p r ó ż n u j ą c y . S z l a c h e c t w a s ł a w ą / Z w o l n o ś c i p r a w ą Z d a w n a n a d a n y , / P r a w e m z r ó w n a n y . ---Ż y j ą w s w y m s t a n i e / J a k o z i e m i a n i e . G d y s ł u ż y ć w b o j u / A l b o w p o k o j u O j c z y ź n i e m a j ą , / Z y s k u p a t r z a j ą . M a n d a t y z n i e b a , / K i e d y p o t r z e b a , B o s k i e r y g o r y / I ś w i ę t e w z o r y S a m i s t o s u j ą / i m i t y g u j ą . N i e c h c ą d o t e g o / W i ę z i ć ż a d n e g o , A ż p r z e k o n a n y / I p r a w e m w z d a n y . S k ą d o d m o ż n i e j s z y c h / U c i s k j e s t m n i e j s z y c h . Z a b i w s z y k o g o , / P ł a c ą n i e d r o g o . K r ó l ó w s z a n u j ą , ! A p r a w a p s u j ą . W r z e c z a c h n i e s k r y c i , / P ł a c z ą u b i c i . S ą u t r a t n y m i , / A n i e c h c i w y m i , J a k b e z w a r u n k u , / T a k b e z f r a s u n k u B e z p i e c z n i e ż y j ą , / J e d z ą i p i j ą . D o b r u p r z y s z ł e m u / J a k o i z ł e m u N i e z a b i e g a j ą , / Z a n i c t o m a j ą . K ę d y b i e s i a d a , / T a m z a r a z z w a d a , Ż e w y p r ó ż n i o n a , / N i e j e s t s p e ł n i o n a , Z d r a j c ą k a ż d e g o / Z o w ą t a k i e g o . — -C i, c o p a n a m i / S ą z d o s t a t k a m i W y s o k i e d a c h y / I P a ń s k i e g m a c h y K o s z t e m s t a w i a j ą , / W k t ó r y c h m i e s z k a j ą , L e c z z b u d o w a n e , / W n e t z a n i e d b a n e , A ż c i e c z e z g ó r y , / G d y z e w s z ą d d z i u r y . T a k p a ł a c w c z o r a , / D z i s i a o b o r a . W w i e r z e t r w a ł y m i , / N i e g o r l i w y m i , K s i ę ż y s i ę b o j ą , / P r z y p r a w d z i e s t o j ą , P o s t y c h o w a j ą , / N i c n i e z m y ś l a j ą , A z p r z y r o d z e n i a / S t r z e g ą s u m i e n i a . T y m p o l s k a s t r o n a / J e s t z w y c z a j o n a ». 19 D . N a b o r o w s k i , P o e z j e , W a r s z a w a 1961, s s . 88— 89,

(11)

44

W w ierszu N aborowskiego, zaw ierającym zresztą szereg uw ag k ry ty cz ­ nych pod adresem polskiej szlachty i jej c h ara k te ru (tu w yraźnie ro zum iane­ go jako polski c h ara k te r narodowy) o d n ajd u jem y w szystkie znam ienne cechy owego stereotypu. Apoteoza tych cech w duchu szlacheckiej m egalom anii do­ prow adziła do ukształtow ania się koncepcji s a r m a t y z m u . Jego in te n ­ sy w ny w zrost n astąpił w dru g iej połowie X V III wieku, gdy, jak pisał Zyg­ m u n t Gloger, „sarm atyzm em zaczęto nazyw ać obyczaj staroświecki, staroszla- checką rubaszność z jej prostotą, szczerością, praw dom ów nością i krewkością, jednym słowem, w szystkie te cechy rdzennie polskie, narodow e i słowiańskie, któ re u 'lu d z i salonow ych i zcudzoziemczałych szły w p o n iew ierkę” 2°. Gloger tak rzecz ujm ow ał, jak g dyby sarm aty zm był w istocie stereotypem o k onota­ cjach bezwzględnie i obiektyw nie pozytyw nych. K oncepcja Glogera zn ajduje oczywiście poparcie w licznych tek stach literackich. W ystarczy pod ty m k ą ­ tem przejrzeć choćby tylko K sięgą c y t a t ó w P aw ła H e r t z a 21, by zebrać sporą ich liczbę. Z najdziem y tam jed n ak rów nież zdanie C yprian a Godebskiego, m ó­ w iące że „Chciał i K rasicki popraw ić S a rm a ty ”, a m imo to nie są oni lepsi, „niż byli przed la ty ”. Istotnie bow iem pojęcie sarm ackości (sarm atyzm u) w świadomości polskiego Oświecenia m iało konotacje przede w szystkim ujem ne i całkowicie przestało być nośnikiem dodatnich cech szlachty, przejm ując funkcję stereotypu w yobrażeniow ego w szelkich m ożliw ych w ad szlacheckich, k tó re doprow adziły do u p ad k u Rzeczypospolitej. Oczywiście, nie przeszkadza­ ło to Naruszew iczowi anim ow ać m itu „poczciwych przodków ”, ale i sźlo w p arze z orzeczeniam i Hugo K o łłątaja, k tó ry mocno akcentow ał kosm opoli­ tyzm szlachty („Szlachta w całej Europie, po w szystkich narodach, jest po ­ dobna do siebie i fo rm u je ja k b y jedno pokolenie ludzi; rozm aw iają do siebie językam i, któ ry ch uczą się w młodości, m ają n a u k i i grzeczność, obłudę i p y ­ chę”), b y źródeł rzeczyw istej n a r o d o w o ś c i poszukiw ać w śród ludu („Pospólstwo zaś rozróżnia narody, u trzy m u je rodowitość języka ojczystego, zachow uje zwyczaje i trzy m a się jednostajnego sposobu życia”) 2£. Oświecenie nie mogło jednoznacznie sarm aty zm u zaaprobow ać dlatego, że choć przyczy­ nił się on w sw oim czasie do rozbudzenia świadomości narodow ej, to jed n ak był przede w szystkim nośnikiem społecznego tra d y c jo n a liz m u £S. B yły to cza­ sy, w k tó ry ch pojęcie n a ro d u n abierało nowego znaczenia, poszerzało swój zakres, stąd dla lite ra tu ry w ażniejszy był a sp ek t sta n u p a ń stw a i sta n u p o ­ szczególnych .grup społecznych (właśnie „stanów ”) niż p roblem narodowego c h arak teru . N egując i k ry tykując- sarm atyzm , lite ra tu ra Oświecenia w Polsce dała dowód, iż zawężenie pojęcia c h ara k te ru narodow ego do c h ara k te ru sa­ m ej szlachty oznacza m ijan ie się z praw dą.

W oświeceniowej działalności eduk acy jn ej prow adzonej przez lite ratu rę bardzo w ażną rolę o d g ryw ała postulatyw ność. O stra k ry ty k a typow ych w ad i p rz y w ar c h ara k te ru i postaw y szła w ięc w parze z p ró bam i k reo w ania po­ zytyw nego wzorca charakterologicznego b o h atera epoki. P rzyp isu jąc więc ważność orzeczeniom ty p u „Polacy są...” , lite ra tu ra ta k ład ła głów ny nacisk

20 Z , G l o g e r , E n c y k l o p e d i a s t a r o p o l s k a i l u s t r o w a n a , W a r s z a w a 1972, t . 4, s . 200. 21 P . H e r t z , W . K o p a l i ń s k i , K s i ę g a c y t a t ó w z p o l s k i e j l i t e r a t u r y p i ę k n e j o d X I V d o X X w i e k u , W a r s z a w a 1975 ( z o b . w i n d e k s i e n a s . 814 h a s ł a : S a r m a c i , S a r m a c k i , S a r m a t a , S a r m a - t o w i e , S a r m a t y , S a r m a t y z m). 22 P o r . : M . K l i m o w i c z , O ś w i e c e n i e , W a r s z a w a 1972, s s . 115 i 343. O b a c y t a t y z a t y m d z i e ­ ł e m , s . 343. 23 T a k r z e c z u j m u j e C z . H e r n a s , o p . c i t . , s . 7.

(12)

Ch ara kt er na rod ow y Polaków w literaturze pi ę kn ej 4 5 na p o stulatyw ne stw ierdzenia typu „Polacy pow inni być...” . W rzeczywistości jednak przedm iotem oskarżeń nie był stereo ty p w yobrażeniow y o ch arakterze narodow ym , lecz atak o w an e b yły rzeczyw iste treści k am uflow ane przez jego elem enty. Dlatego orzec można, że lite ra tu ra Oświecenia nie uczyniła p rzed ­ m iotem d y skusji c h a ra k te ru narodow ego, choć o jego prob lem aty k ę n iejed n o ­ krotnie zatrącała, lecz w ysunęła n a p lan pierw szy zagadnienie stan u narodu. Nie szło w niej o przebudow ę c h ara k te ru narodow ego, lecz o zm ianę św iado­ mości narodu. S arm ackie cechy charakterologiczne w postaci substancjalnie czystej m ogły być p rzy d atn e dla oświeceniowego pro g ram u przebudow y spo­ łeczeństw a i ocalenia państw a. Dowodem może tu być choćby Collegium No­ bilium. N iew ątpliw ym efektem tego działania było — częściowe p rz y n aj­ m niej —• oczyszczenie pojęcia sarm ackości z konotacji ujem nych. W poezji legionowej sarm aty zm i sarm ackość utożsam ione zostały z czystymi w a rto ś­ ciami polskiego ethosu rycerskiego. W spom inany tu już C y prian Godebski pisał, że P olak „Walcząc m ężnie na polach now ej P a rten o p y / U tkw ił sztan ­ dar sarm acki na k ra ń ca ch E uro p y ” . W ydaje się, iż trw a ły m do dzisiaj dzie­ dzictwem po tam tej ośw ieceniowej i legionowej trad y c ji jest w y raźn y roz­ dział em ocjonalnych w artości słów sarm aty zm i Sarm ata. S arm atyzm ozna­ czając ujem ne cechy szlachetczyzny m a konotacje zdecydow anie ujem ne, gdy S arm ata oznacza — z p ew nym uw zniośleniem — bohaterskiego, bitnego P ola­ ka (w W arszaw ie działa K lu b Sportow y „ S a rm a ta ”, nie słyszałem jednak 0 jakichś w iększych jego sukcesach).

Ani lite ra tu ra staropolska, ani n a w et lite ra tu ra polskiego Oświecenia nie podjęły p róby głębsżej reflek sji n ad właściw ościami polskiego c h ara k te ru n a ­ rodowego. A ksjom atyczne rozum ienie pojęcia n a rodu w k u ltu rz e staropol­ skiej, jak też rów nie aksjom atyczne pojm ow anie sarm ackości spraw iły, że choć odczuwano w y raźn ie potrzebę charakterologicznego sam ookreślenia się, to jed n ak zarazem świadomość zbiorow a szlachty nie dążyła do racjonalnego uzasadniania ty ch sform ułow ań sam ookreślających, w szelkie bowiem m o ty w a ­ cje autom atyzow ały się (aksjomatycznie) przez charyzm atyczne pojm ow anie szlacheckości. N atu raln ą konsekw encją tego stan u rzeczy było tw orzenie s te ­ reotypów w yobrażeniow ych o polskim charak terze narodow ym . T endencja la utrzym ała się w lite ratu rze Oświecenia w zw iązku z pragm atycznym , in s tru ­ m en taln y m jej w y k o rzy styw aniem do celów d y d a k ty k i społecznej. Koniecz­ ność głębszej refleksji nad sposobem pojm ow ania c h ara k te ru narodowego 1 św iadome poszukiw anie czynników go uzasadniających w ystąpić więc mogły i m usiały dopiero po utracie niepodległości.

DZIEWIĘTNASTOW IECZNE ANTYNOMIE

W słynnym , przedstaw ionym po raz pierw szy na publicznym posiedzeniu Tow arzystw a Przyjaciół N auk w W arszaw ie w 1821 roku, w ierszu W id ze n ie na G órach K a r p a c k i c h K azim ierz Brodziński niejako program ow o określił ce­ lowość głębokiej p en etracji polskiej (i słowiańskiej) przeszłości, mówiąc, ze Słow ianie „Nie będą, czym być mogą, nie pomnąc, czym byli”. P rz e m a w iają ­ cy w au torskim im ieniu w u tw orze m ityczny B ojan przypom inał więc, że pod panow aniem Słow ian znajd o w ały się

O d Ł a b y a ż d o W o ł g i n i e z m i e r n e p r z e s t w o r z a , O d K a r p a t ó w n a w s c h o d n i e i z a c h o d n i e m o r z a ,

(13)

46

by z przykładów tak rozum ianej przeszłości w ysnuć d y re k ty w n y program o p arty na charakterologicznej koncepcji „słowiańskości” :

C z y n n ą m ą d r o ś ć k o c h a j c i e , p o k ó j i c i e r p l i w o ś ć , Z o b r o n n y m m ę s t w e m l u d z k ą p o ł ą c z c i e t k l i w o ś ć , C z c i j c i e p r a c ę r o l n i c z ą , p r a w d ę i p r o s t o t ę , W w a s o ś w i a t a u z a c n i w r o d z o n ą n a m c n o t ę . * 1

W idealizacji przeszłości k ry ła się racja objaśniona przez Zofię K larn e- rów nę, a w skazująca na to, że „właściwości plem ienne ukształciły Słowian na realizatorów now ej epoki, w k tó rej p ierw iastk i tw órcze n a tu ry ludzkiej przezwyciężą ostatecznie złe i d estrukcyjne, w y raźną zapowiedź tej epoki za­ w ie rają słowa Bojana: «Przyjdą czasy k rw aw y m i dośw iadczenia ślady, Że św iatło zwróci ludy do naszej zasady»” 25. B rodziński w tak im rozum ow aniu nie był odosobniony: koncepcja J a n a K ollära i P a w ła S afarik a b yły w istocie bardzo bliskie, zaś rów nolegle ty m sam ym tropem m itologizacji słow iańskiej przeszłości szedł J a n Holly w Słowacji. Ich m yśli i działania dały Czechom i Słow akom coś więcej niż sam tylko fu n d am en t odrodzenia narodowego. Ale tu nie jest to aż ta k ważne. Ważniejsze, że Brodziński jako głów ny rzecznik, a n aw et „apostoł idei narodow ości” 2e, w sprzyjającej atm osferze czasu, z a ­ g adnieniu c h ara k te ru narodow ego n ad ał ran g ę jednego z podstaw ow ych p ro ­ blem ów narodow ych, uznając go w ostateczności za głów ny klucz do rozw ią­ zania problem u, niepodległości. N ie był w ty m odosobniony, to p raw da, ale rzeczywiście w ypełnił rolę apostoła i trzeba w ty m widzieć jedną z n a jw ię k ­ szych jego zasług (na co zresztą w skazyw ał już Chrzanowski).

Przeszłość rozum iana jako klucz do teraźniejszości otw ierała w ty m m y ­ śleniu p erspektyw ę przyszłości. Brodziński p rzy jm u jąc idealną i idealizowaną koncepcję „sielskości” daw nego życia polskiego, tw orzył sw oistą „utopię r e ­ tro sp e k ty w n ą ” (określenie A liny W itkowskiej). Jeśli rolnictw o było n a tu r a l­ nym podstaw ow ym zajęciem Polaków, to a try b u t sielskości staw ał się cechą k ształtu jącą zarów no cechy narodow ego ch arak teru , jak i narodow ej lite ra ­ tury. W iążąc sw oją teraźniejszość życia i lite ra tu ry z trad y cjam i staropolski­ mi, „Brodziński z dociekliwością badaw czą rekon stru o w ał ów mit, wszakże trak to w a ł go jako n a d ał ak tu aln ą praw d ę historyczną o narodzie. N ajpew niej nie zdaw ał sobie spraw y, że w y b ierając ow'o «przedtem», któ re jest ak tu aln e «dziś» i zachowa swą moc obowiązującą «jutro», postępow ał w sposób c h a­ ra k tery sty czn y dla w yznaw ców m itu. Zaw ieszał działanie czasu historycznego i ożywiał płynne, nie m ające młodości i schyłku m ityczne «zawsze». W ja ­ kim ś sensie u o b e c n i a ł czas mityczny, czas wiecznej teraźniejszości” 27. M itologizacja daw ała w ten sposób poczucie niezmienności, a zatem także nie- zniszczalności: staw ała się obroną narodow ego bytu. „Utopia retro s p ek ty w n a ” m iała więc pełnić rolę p anaceum na boleści współczesne, m iała stanow ić f u n ­ dam en t utrzy m an ia narodowości. M niejsze w tej chwili m a dla nas znaczenie fakt, iż sielankopisarski, literacki p ro gram Brodzińskiego zakładał d em o k ra­ tyzację sielanki, do k tó rej w stęp zyskać m ieli zarówno chłopi, jak i m iesz­ czanie obok szlachty, że w jego rozum ieniu „ A r k a d i a w in n a być dostęp­

24 K . B r o d z i ń s k i , W y b ó r p o e z j i , K r a k ó w 1921, s . 183.

25 Z . K l a r n e r ó w n a , S t o i o i a n o / U s t w o w l i t e r a t u r z e p o l s k i e j l a t 1800 d ó 1848, W a r s z a w a 1928, s. 67.

26 T a k n a z w a ł g o I g n a c y C h r z a n o w s k i , o p . c i t . , s. 156, 27 A . W i t k o w s k a , o p . c i t . , s . 103.

(14)

C ha rak te r na rodowy Polaków w literaturze p ięk nej 4 7 na dla w szystkich m oraln y ch i cnotliw ych” 2S. Ważniejsze, że zadaniem lite ra ­ tu ry stać się m iało „w drożenie społeczności polskiej do u żyw ania szczęśliwości ziem iańskiej” . W istocie bow iem rzeczy — jak stw ierdziła nieoceniona Alina W itkow ska — „P roponow ana przez poetę doskonała w izja przyszłości zosta­ ła m ącno sprzęgnięta z organicznikow ską realnością i konkretnością po­ stulatów , ze sw oistym m inim alizm em , n ad ający m te j utopii pozory pozytyw i­ stycznej trzeźw ości” 2*. Sielski m it id ealnej słowiańskości poddany tu więc zo­ stał całkow itej aktualizacji.

Taka była m o tyw acja ideologiczna przekonania Brodzińskiego, iż lite ra ­ tu ra odda „w ażne dla n a rodu przysługi” , gdy „pisana w duchu, jakim jest Krasickiego P o d s to li, m alow ać zacznie ideał szczęśliwego pożycia na wsi, oby- w atelów wyższego rz ęd u ” 30.

Stąd też „sielskość” stała się literackim p rogram em Brodzińskiego, stając się także prog ram em p se u d o k las y k ó w ai; w konsekw encji prowadzić to m u ­ siało do kulturow ego konserw atyzm u, do absurdalnego p u ry zm u językowego, w imię którego odm aw iano a try b u tu polskości S o n e to m k r y m s k i m i balladom Mickiewicza. Dlatego m usiało dojść ostatecznie do jej kom prom itacji i k om ­ prom itacji koncepcji Brodzińskiego. Z acytuję raz jeszcze Alinę W itkowską: „Z tą Brodzińskiego w izją przeszłości i «historią przyszłości» nam iętnie i w ielokrotnie polemizow ał Mochnacki. Być może jego w y stąpienia uśw iado­ m iły Mickiewiczowi spoistość i fu n d a m e n ta ln y rozm ach koncepcji B rodziń­ skiego. Poświęcił m u w D z ia d a c h w ypow iedź L ite rata IV, w ypow iedź pozor­ nie anonim ową, lecz wówczas personalnie w pełni czytelną. Przypom nijm y fragm ent tej wypowiedzi:

N a s z n a r ó d s i ę p r o s t o t ą , g o ś c i n n o ś c i ą c h l u b i , N a s z n a r ó d s c e n o k r o p n y c h , g w a ł t o w n y c h n i e l u b i ; — Ś p i e w a ć n a p r z y k ł a d , w i e j s k i c h c h ł o p c ó w z a l e c a n k i , T r z o d y , c i e n i e — S ł a w i a n i e , m y l u b i m s i e l a n k i .

Ze zdania tego szczególną k a rierę zrobił jego człon końcowy, aforystycz­ ny, pełen zabójczej ironii i św ietnie w ystylizow any. Po jaw iła się w nim n a ­ w et owa charak tery sty czn a dla języka Brodzińskiego form a Sławianie...” 32. „U nicestw iająca ironia M ickiewiczowskiego aforyzm u” spraw iła, że „siei-' skość” została skom prom itow ana: sielanki nie m ożna było w prow adzić w ży­ cie. Cios spadł w ięc na Brodzińskiego, ale spraw iedliw ość każe przypomnieć, że był on apostołem m iędzy nawróconym i, że dał tylko (a może: aż) teo re ­ tyczną, m etodologiczną podbudow ę dla w ypow iedzi, od jakich aż się roiło na początku 'X IX stulecia. Ju ż bow iem C hrzanow ski był zauważył, że „Wyszcze­ gólnianie cech charaktery sty czn y ch n a ro d u (ze stanowczą przew agą d o d at­ nich) było w lite ratu rze naszej po p rostu m odą lite rac k ą ” 33. W rzeczywistości

28 B l i ż s z e s z c z e g ó ł y z o b . : i b i d e m , s . 107. 29 I b i d e m , s . 108. 30 K . B r o d z i ń s k i , O k l a s y c z n o ś c l i r o m a n t y c z n o ś cl t u d z i e ż o d u c h u p o e z j i p o l s k i e j , w : P i s m a e s t e t y c z n o - k r y t y c z n e , t . 1, W r o c ł a w 1964, s. 52; Р о г . Л . W i t k o w s k a , o p . c i t . , s. 107, g d z i e c i e k a w a i n t e r p r e t a c j a t e g o s a m e g o f r a g m e n t u . 31 A l e n i e z a p o m i n a j m y , ż e r ó w n o l e g l e s w o j ą , a t a k o w o c n ą r ó w n i e ż d l a r o m a n t y z m u , k o n c e p c j ę „ p o w r o t u d o ź r ó d e ł n a r o d o w o ś c i ” s f o r m u ł o w a ł Z o r i a n D o ł ę g a - C h o d a k o w s k i w O S Ł o i o i a ń s z c z y ź n i e p r z e d c h r z e ś c i j a ń s t w e m (1818). I o r t t w o r z y ł m i t , t y l e ż e w i d o m i e r o m a n ­ t y c z n y , s k u t e c z n i e j w i ę c I n d y w i d u a l i z u j ą c y p o j ę c i e n a r o d o w o ś c i , a l e r ó w n i e ż o p a r t y n a k o n ­ c e p c j i p e w n e j „ j e d n o ś c i ” p i e r w o t n e j k u l t u r y s ł o w i a ń s k i e j . 32 A . W i t k o w s k a , o p . c i t . , s s . 108—109. 33 I. C h r z a n o w s k i , o p . c i t . , s. 188.

(15)

48

zresztą nie byia to tylko „moda lite rac k a ” — raczej by tu trzeba m ówić o z ja ­ w isku zdeterm inow anym przez bieg historii, o w y w ołanej przez u tr a tą n ie ­ podległości m odyfikacji koncepcji oświeceniowych, o próbie kreo w an ia m itu (była już o ty m mowa) stw arzającego szansę p rz etrw a n ia tru d n eg o okresu. Częstotliwość w ypow iedzi literack ich definiujących c h a ra k te r n arodow y była w pierw szym trzydziestoleciu X IX w iek u praw dziw ie duża: Mickiewicz b a r­ dzo zręcznie uogólnił je w postaci fo rm uły modelowej, nie m a więc potrzeby cytow ania większej liczby przykładów . J a n P aw eł Woronicz, J u lia n C zerm iń­ ski (O c h a ra k te rz e n a r o d o w y m , 1817), W aw rzyniec Surow iecki, J u lia n U rsyn Niemcewicz, Je rzy S am uel B andtkie, Tomasz Święcki, F elicjan Faleński, E d ­ w a rd Czarnecki, M aurycy Mochnacki, Jo achim Lelew el byli au to ram i takich „ c h a rak te ry s ty k ” narodu, w k tó ry ch pow tarzały się licznie sform ułow ania w rodzaju zdań mówiących, że Polacy są „sław ni z m ęstw a, szczerości i roz­ tropnego w e w szystkim u m ia rk o w a n ia ”, że m ają „słodki duszy c h a ra k te r”, ze są n arodem o łagodnym usposobieniu, że odznaczają się „szczerością i o tw a r­ tością w p o stępow aniu”, „czystymi i nieskażonym i obyczajam i". W edle ich definicji Polakom nie m ożna zarzucić chytrości ani podstępów etc. etc., sło­ wem, jak pisał Surow iecki, P olak „nie m a przyczyny rum ienić się za swój c h a ra k te r”. Mickiewicz zaiste genialnie oVre w szystkie definicje i określenia uogólnił, zab arw iając sw ą w ypow iedź miażdżącą ironią. Ale, pam iętajm y, uczynił to po upad k u p o w stania listopadowego, w trzeciej części D z ia d ó w ,

gdy i Brodziński w niósł dosyć istotne k o re k ty do sw ojej koncepcji. O tych jed n ak k o rek tach poczynionych w znakom itej m ow ie O n a ro d o w o ś c i P o l a k ó w

dziś się już w łaściw ie nie pam ięta, choć w sp aniałą pochw ałę św ietnej te j m o ­ w y dał Ignacy C hrzanow ski w cytow anym już tu kilk a razy studium. M iaż­ dżąca ironia Mickiewicza u trw a liła stereotyp „sielskiego S ła w ian in a ” ... U trw a ­ liła oczywiście z konotacjam i sk ra jn ie negatyw nym i, dając jej w ra z z n iesła­ w ą — swoistą nieśmiertelność. Czy jed n ak b yła to niesław a w pełni zasłużo­ na? Idealna wizja narodow ego c h ara k te ru u ję ta w stereotypie „sielskiego S ła­ w ia n in a ” z pewnością praw dziw a nie była. Więcej w niej było elem entów postulatyw nych, program ow ych i pobożnych życzeń niż historycznej p ra w d y i rzetelnego obiektyw izm u. Był to jed n ak stereotyp b u dow any św iadom ie na m iarę ówczesnego rozeznania narodow ych potrzeb. M om ent dziejow y bez w ą t­ pienia w ym ag ał krzepiącego optym izm u, zaś doskonalenie się m oralne narodu było w tym czasie koniecznością dziejową. Szło zatem o u trw alen ie poczucia narodowego, o w zm ocnienie polskiej odrębności. Jak że znam iennym z tego p u n k tu w idzenia fak tem jest, iż na początku X IX w iek u ukazało się p rz y n a j­ m niej k ilkadziesiąt pub lik acji pośw ięconych obronie czystości języka polskie­ go 34. „Sielskość” przestaw ała w ten sposób być prog ram em ściśle literackim , stając się także prog ram em m oralnym . N aw iasem mówiąc, bardzo jest zna­ m ienne, że w słynnej broszurze C zy P o l a c y w y b i ć się m o g ą na n i e p o d l e ­ głość? (1800, trzy w y dania w r. 1831) Józef P aw likow ski wyliczał w praw dzie „W ady Polaków , k tó re im przeszkadzają do niepodległości politycznej”, ale

34 I c h w y k a z b y ł b y b a r d z o o b s z e r n y , w y m i e ń m y w i ę c t y l k o d l a p r z y k ł a d u n a j w a ż n i e j s z e : O . K o p c z y ń s k i , O d u c h u j ę z y k a p o l s k i e g o , W a r s z a w a 1804; J . S . K a u l f u s s , o p . c i t . ; E . S ł o w a c k i , O p o t r z e b i e d o s k o n a l e n i a j ę z y k ó w n a r o d o w y c h i u ż y w a n i a m o w y o j c z y s t e j w w y k ł a d z i e n a u k , K r z e m i e n i e c 1809; A . K . C z a r t o r y s k i , M y ś l i o p i s m a c h p o l s k i c h z u w a g a m i n a d s p o s o b e m p i s a ­ n i a w r o z m a i t y c h m a t e r i a c h , W i l n o 1810; S . P o t o c k i , O p o t r z e b i e Ć w i c z e n i a s i ę w m o w i e o j c z y s t e j , W a r s z a w a 1811; A . C z a r n o c k i , O d o s k o n a l e n i u m o w y o j c z y s t e j , Ć w i c z e n i a N a u k o w e . 1818; p o r . t e ż I . C h r z a n o w s k i , o p . c i t . , s s . 150—151; T . L e h r - S p ł a w i ń s k i , T r o s k a o r o z w ó j i k u l ­ t u r ę j ę z y k a p o l s k i e g o w p r z e s z ł o ś c i i o b e c n i e , L w ó w 1938.

(16)

Ch ara kt er na rodowy Polaków w literaturze pi ę kn ej 4 9 nacisk głów ny kładł, na zalety polskiego c h ara k te ru — w głów nych zarysach te same, z jakim i spoty k am y się w stereotypie „sielskiego S ław ian in a” 35. Ta więc idealna koncepcja narodow ego c h ara k te ru m ogła być daleka od praw dy, co oczywiście m usiało w zbudzać sprzeciw ze stro n y rom antycznej generacji, ale w pierw szych dziesiątkach lat X IX w ieku była po pro stu narodow i po­ trzebna.

Mickiewicz ro zpraw ił się z Brodzińskim bardzo surowo, a w sensie lite ­ rackim doskonale. Miał do tego praw o. Pow stanie listopadow e było w p ra w ­ dzie dziełem „uczniów B rodzińskiego”, ale w yrastało przecież nie z ducha „sielskiej Sław iańskości”, lecz było try u m fem O d y do m łod oś ci . Znam ienne, że za p rzejaw zw ycięstw a polskiego ro m antyzm u w literackiej w alce z pseu- doklasycyzmem uznał Stefan K a w y n odnotow any przez „K u rier Polski” z 4 gru d n ia 1830 ro k u fa k t w ypisyw ania na m u rach W arszaw y słów M ickie­ wicza: „Witaj, jutrzen k o swobody, za tobą zbaw ienia słońce!" 86 T en try u m f rom antyzm u b y ł także dowodem fałszywości charakterologicznej koncepcji „sielskiego S ław ian in a” , de facto uśm ierconej na w arszaw skich ulicach wcześ­ niej, nim ją w D zia d a ch przygwoździło ostatecznie (czy ostatecznie? Koźmian jeszcze pracow ał nad sw oim Z ie m ia ń s tw e m ...) pióro Wieszcza!

R om antycy zainteresow anie zagadnieniem polskiego c h ara k te ru narodo­ wego odziedziczyli po g eneracji sw ych poprzedników . W spojrzeniu na histo­ rię lite ra tu ry i k u ltu ry zbyt w iele uw agi przyw iązu jem y do antynom ii dzielą­ cych k olejne epoki, za mało dostrzegając elem entów ciągłości. Może przesadne by było tw ierdzenie, iż m yślenia kateg o riam i c h ara k te ru narodow ego uczyli się rom an ty cy w szkole klasyków , ale faktem jest, że to klasycy zwrócili ich uw agę na w agę problem u. To Franciszek K saw ery Dm ochowski w przedm o­ wie do edycji P a n a Pod stolego w ro k u 1803 m artw ił się, iż nap ły w cudzo­ ziemszczyzny spraw ia, że zniknąć mogą ch arak tery , k tó re naród polski z n a­ mionowały, zaś J a n P aw eł W oronicz ostrzegał, że te n z narodów um rzeć musi, któ ry „ducha narodow ości sw ojej ocucić nie um ie” S7. Z agadnienia polskiego c h ara k te ru narodow ego rom an ty zm nie stw orzył w ięc ab ovo, lecz k ry sta liz o ­ w ał sw oją wobec niego postaw ę na zasadzie stosunku do dziedzictwa k u ltu ­ rowego. Stąd ta k w ażn y był aspekt polem iczny spraw y.

35 P a w l i k o w s k i u z n a ł p o g l ą d o n i e p r z y d a t n o ś c i P o l a k ó w d o p r z e m y s ł u , r ę k o d z i e ł a i n a u ­ k i z a s z k o d l i w i e n a m w m ó w i o n y . W a d y : „ n u r z a n i e s i ę w w y s t ę p k a c h ” , „ s w a w o l ę b e z c u d ó w ” i „ g r u b ą c i e m n o t ę ” u w a ż a ł z a c e c h y j u ż p r z e z w y c i ę ż o n e . N a j i s t o t n i e j s z e w i ę c z d a n i e m P a w l i ­ k o w s k i e g o w a d y p o l s k i e g o c h a r a k t e r u n a r o d o w e g o t o b r a k w y t r w a ł o ś c i w d z i a ł a n i u i d z i a ł a ­ n i e b e z r e f l e k s y j n e : „ T r z e b a w y z n a ć , ż e P o l a c y , n i e c i e r p i ą j a r z m a , m a j ą e n t u z j a z m d o w o l ­ n o ś c i i c n o t y , a l e w a d ą i c h j e s t , i ż j a k s ą ż y w y m i w z a c z ę c i u ś m i a ł y c h c z y n ó w , t a k n i e s t a ­ ł y m i w d o k o n a n i u i s ł a b i e j ą c y w p r z e c i w n o ś c i a c h . N i e d o s y ć j e s t n a c h ę c i d o p r a w i d e ł i s p r a ­ w i e d l i w o ś c i , p o t r z e b a j e s z c z e m ę s t w a d o i c h u t r z y m a n i a . A l e w i d z ę , i ż d l a t e g o P o l a k o m b r a ­ k u j e n a s t a ł o ś c i u m y s ł u w p r z e c i w n o ś c i a c h , ż e m a ł o m y ś l e l i , m a ł o s i ę z a s t a n a w i a l i n a d o b r o ­ t e m l o s ó w i c z y n n o ś c i l u d z k i c h ” : ( ( J . P a w l i k o w s k i ] , D 2 i e ł o j e n e r a ł a K n l a z i e w t c z a . C z y P o l a c y m o g ą s i ę w y b i ć n a n i e p o d l e g ł o ś ć, E d y c j a d r u g a p o p r a w n a , W a r s z a w a 1831, s s . 5—8). O b o k t e g o z a u w a ż a ł , ż e „ P o l a c y m a j ą j e s z c z e w a d ę ś l e p e g o n a ś l a d o w a n i a , c o s k u t k i e m j e s t m a ł e g o m y ­ ś l e n i a i r o z w a ż a n i a r z e c z y ” (s. 11). P o d s t a w ę p r z e k o n a n i a o m o ż l i w o ś c i o d z y s k a n i a n i e p o d l e ­ g ł o ś c i p r z e z P o l a k ó w P a w l i k o w s k i o p i e r a ł n a t y c h s a m y c h c e c h a c h , k t ó r e e k s p o n o w a ł B r o ­ d z i ń s k i i i n n i w y ż e j w y m i e n i a n i a u t o r z y . P o l a c y j e g o z d a n i e m m o g ą s i ę „ n a z w a ć j e d n y m z m o r a l n y c h l u d ó w E u r o p y ” , b o w i e m „ P o l a k a o d r a ż a o d z d r o ż n o ś c i s a m e j e g o c z u c i e ” (s. 52). P o d k r e ś l a ł d a l e j g o t o w o ś ć P o l a k ó w d o s k ł a d a n i a o f i a r n a d o b r o p u b l i c z n e , z a ś p o l s k ą „ w s p a ­ n i a ł o m y ś l n o ś ć ” ( a l t r u i z m ) u z n a ł z a „ w s t ę p d o w i e l k i e g o c h a r a k t e r u ” ! 36 P o r . W a l k a k l a s y k ó w z r o m a n t y k a m i , w s t ę p , w y p i s y ź r ó d ł o w e i o p r a ć . S . K a w y n , W r o c ł a w 1960, s . 395. 37 N a o b a t e f a k t y z w r a c a u w a g ę i . C h r z a n o w s k i , o p . c i t . , s . 186. 4, K o m u n i k a t y

Cytaty

Powiązane dokumenty

wiu, ponieważ przy ich produkcji stosuje się tlenki ołowiu z krzem ionką (przy zbyt niskiej tem peraturze pozostaje pew na część tych tlenków nie

Tematyka narodowa widoczna jest potem w badaniach recepcji kanonu polskiej kultury narodowej i w Socjologii kultury, a więc w książce dającej syntetyczny obraz

Napisz program, który posługuj ˛ ac si˛e j˛ezykiem asembler, zapisuje do obszaru nieulotnej pami˛eci danych 1 bajt. Napisz program, który posługuj ˛ ac si˛e j˛ezykiem

Powstaje układ dwóch faktycznych endostatyków, który już na wstępie jest układem w 50 % niedobranym i zaczyna się walka, kto będzie rządził. Oboje mają tendencje do

czytelnika – zgodnie z założeniami teorii literackich powstałych w wie- ku XX: hermeneutyki, zwłaszcza pragmatycznego odłamu 1 , semiotycz- nej teorii czytelnika Umberto Eco

my nierzadko w polskiej beletrystyce powstańczej, ograniczają się one jednak głównie do pretensyj natury wojskowej. Żaden z pisarzy nie ujmował stosunku Polski do

von dauern, bie ^ranfen, bie fieß bie rötnifeße p to v in j (BaHien gefidjert ßatten, übernaßmen bie rötnifcßd’atßolifcße Äeßre.. Dn garten, blutigen

©ifenbaljn auf bem rechten Xiberufer. SUinari in giovenä.. nadjbent bte fölalaria bte Stätte unbemoljnbar gemacht tjat. § ie r liegen gemötjnlid) einige größere