• Nie Znaleziono Wyników

"Urzędnicy wielkopolscy 1385-1500 : spisy", Antoni Gąsiorowski, Poznań 1968 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Urzędnicy wielkopolscy 1385-1500 : spisy", Antoni Gąsiorowski, Poznań 1968 : [recenzja]"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

154

R E C E N Z J E

w iezion y przez. N iem có w ” , w 1971 r. znajduje się na pow rót w Gnieźnie). W in ­ deksie razi pom ieszanie W o jciech a i Stanisław a K ętrzyńsk ich. Indeks „n a zw m ie j­

scow ych (a raczej geograficznych, boć są tu A lp y , i Austria) roi się od błędów i błędnych kom entarzy (Bellinnzona zam iast Bellinzona, Bobio zam iast B obbio, Donauschingen zam iast Donaueschingen itp.), B ratysław ę i Brno określono jako m iejscow ości leżące w Czechach, G urk (Krka) — w Niem czech, Lu n d — w D a ­ nii itp. O w e braki redakcyjne nie m ogą jedn ak zm niejszyć w aloru sam ych p u ­ b likow anych prac K a ro la M aleczyńskiego, najlepszego w ostatnim dw udziesto­

leciu znaw cy dziejów polskiego dokum entu średniowiecznego.

A n ton i G ąsiorow ski

Antoni G ą s i o r o w s k i , U rzędn icy w ielk op olscy 1385— 1500. S p i­

sy , Poznańskie Tow arzystw o Przyjaciół N auk, W y d zia ł Historii i Nauk Społecznych, „Prace K o m isji H istoryczn ej” t. X X I V , z. 2, Poznań 1968, s. 207.

K ażdy historyk, a zw łaszcza zajm u jący się dziejam i średniowiecza, w ie do­

brze, jak nieocenioną przysługę oddają m u w szelkiego rod zaju w ykazy, zestaw ie­

nia czy itineráriá.. N iestety, ilość tych, tak bardzo potrzebnych w yd a w n ictw g w a ł­

tow nie zm alała po pierw szej w ojn ie ś w ia to w e j1. H istorycy w tym okresie w oleli pośw ięcić czas bardziej efek to w n y m opracow aniom m onograficznym niż żm u dn e­

m u ‘zestawianiu n azw isk czy dał, które w dodatku uw ażane było' niejako, za prace

„drugiej kategorii” . Z ty m w ięk szy m uznaniem podkreślić należy, że A . G ą s i o - r o w s k i m ający na sw y m koncie kilka pow ażnych opracowań m onograficznych, nie bojąc się pokutujących jeszcze ujem nych o p :nii, pokusił się o sporządzenie w ykazu urzędników w o je w ó d ztw poznańskiego i kaliskiego z lat 1385— 1500 i — co w ięcej — zapow iada dalsze prace w tej dziedzinie.

Spis poprzedzony jest w stęp em in form u jącym o układzie pracy, po nim n a­

stępuje w y k a z skrótów i w ykorzystan ych źródeł. Sam spis o bejm u je 1545 pozycji (osób oczyw iście m n iej, gdyż dość często jedna osoba zajm ow ała kolejno kilka stanow isk) zestawionych z benedyktyńską cierpliwością i podzielonych na trzy części: a. „U rzędnicy ziem scy” (392 pozycje), b. „S tarostow ie” (72 pozycje) i c. „W iceu rzędnicy” >(1081 pozycji — tylko od 1400 r.). Potem następuje krótki indeks urzędów ubocznie w spom nianych w spisach i alfabetyczny spis osób. C a ­ łość zam yka nadzw yczaj pożyteczne n o v u m : dział ikonograficzny, przedstaw iający na 6 kredow ych w kładkach 12 podobizn dostojników w ym ienionych w spieie w ra z z krótkim om ów ieniem . Podkreślić należy, że są to w szystkie przekazy ikonograficzne, do których autor dotarł w sw ych poszukiw aniach.

iBudowa poszczególnych pozycji spisu jest jasna i przejrzysta. Sk ła d ają się na nią: określenie oisioby (imię i nazwisko w zględnie m iejsce pochodzenia), ram o ­ w e daty spraw ow ania danego urzędu w raz z podstaw ą źródłową, wiadom ości Ό innych urzędach przez daną osobę spraw ow anych i wreszcie uwagi.

W eryfik acja, danych autora jest w tego rodzaju pracy bardzo trudna, gdyż w ym aga przejrzenia tych w szystkich źródeł, którym i posłu giw ał się autor w sw ej żm udnej i zapew ne długoletniej pracy. N ie chodzi zresztą o to, b y „w y ła p a ć ” ew entualne nieścisłości, które są nie do uniknięcia w tego rodzaju dziele. P on ie­

w aż jednak m ożna m ieć nadzieję, że „U rzędnicy w ielk o p o lscy ” sam ym ukazaniem się w zbudzą zainteresowanie w ydaw n ictw am i tego typu, należy na przykładzie tego dzieła zastanowić s; ę, jak w przyszłości spisy takie w inn y być opracow yw ane, b y m óc najlepiej spełnić sw e zadanie.

i P o r . W . D w o r z a c z e k , G enealogia, W a r s z a w a 1959, s. 135— 137.

(3)

R E C E N Z J E

155

Przede w szystkim w ięc trzeba zacząć ,od tytułu, który w inien dokładnie o d ­ pow iadać treści dzieła. C zytelnik m a praw o spodziew ać się w om aw ianej pracy nie tylko w ykazu urzędników w o je w ó d ztw poznańskiego i kaliskiego, ale także inow rocław skiego, brzesk o -k u ja w sk iego , sieradzkiego i łęczyckiego, gdyż te w o je ­ w ództw a w X V w . uw ażane b y ły za część W ielkopolski. Nieco później za część W ielkopolski uchodziło i M azow sze. T ym czasem autor ograniczył się do w o je ­ w ó d z tw poznańskiego i kaliskiego. Oczyw iście m ia ł pełne praw o zająć się tylko W ielkopolską w n ajw ęższym tego słow a znaczeniu, ale należało to ujaw nić w t y ­ tu le, lub chociażby w podtytule pracy, a nie dopiero w e w stępie.

R am y chronologiczne pracy są — jak podkreśla autor — całkow icie um ow ne.

0 ile jednak jest zupełnie zrozum iałe, że autor jako historyk średniowiecza m u ­ sia ł ustalić um ow ną granicę dzielącą średniowiecze od czasów now ożytnych (do­

b rze się stało, że w y b ra ł „okrągłą” datę 1500 r.) o tyle w ielka szkoda, że swego spisu nie rozpoczął o d pierw szych wiadom ości o danym urzędzie. W p raw d zie autor m a rację, że ustalenie spisu dla okresu J>rzed 1385 r. opierałoby się przede w sz y st­

kim na dokum entach w ydan ych drukiem (s. 8), trudno jednak zgodzić się z d a l­

szą częścią tego tw ierdzenia, że spisy tak ie nie odbiegałyby znacznie od indeksów do istniejących kodeksów dyplom atycznych. Istnieje przecież zasadnicza różnica pom iędzy chronologicznym spisem urzędników a alfabetycznym indeksem osób, k tó ry spisu nigdy nie zastąpi!

A u to r u ło żył sw ó j spis szeregując alfabetycznie m iejscow ości, od których urzędy b ra ły sw ą nazwę,, w obrębie danej m iejscow ości uszeregow ał rów nież a lfa ­ betyczn ie urzędy i dopiero w obrębie danego urzędu zastosow ał kryterium chro­

nologiczne. U k ła d taki autor uw aża za bardziej przejrzysty i now oczesny, po w o ­ łu jąc isię tu zn ó w nia przykład mdteksów ('s. 13). U kład ten m a jednak d w a p o w a ż­

n e m an k am en ty: zaciera tak istotną dla tego okresu zasadę starszeństw a urzę­

dów (к czego zresztą autor zdaje sobie sprawę) i zaltraca in form ację o przyna­

leżności adm inistracyjnej danej m iejscow ości {osoba m n iej obeznana z historią W ielk o p o lsk i nie dow ie się, czy np. Radzim należał do w ojew ództw a poznańskiego czy do kaliskiego1). M ożna było tym b rakom zaradzić, dając dw a krótkie w y k a zy : w ykaz urzędów w edłu g starszeństw a, z zaznaczeniem tych, dla których ustalenie starszeństw a nie jest m ożliw e (a w ięc w łaściw ie tylko dla urzędów niższych) 1 w y k a z m iejscow ości w ed łu g ich przynależności do w o jew ództw a. Tego jednak autor n ie zrobił, a p rzy braku takich w y k a zó w trzeba uiznać spisy oparte· w m y śl daw niejszych zasad o sy stem starszeństw a urzędów za bardziej przejrzyste i p rzy ­ datniejsze.

W dziale w iceurzędników autor odstąpił w obrębie poszczególnych m iejsco ­ wości od układu ściśle alfabetycznego. Trudno zrozum ieć, na jakich zasadach oparł sw ój układ. Sa m term in „w iceurzędn ik” m im o jego roboczego charakteru budzi duże zastrzeżenia z ję zyk ow eg o punktu widzenia. O czyw iście autorow i chodziło tu ,(choć nie zawsze) o tych w szystkich funkcjonariuszy, którzy w nazw ach łaciń­

skich sw ych urzędów m ają przedrostek vice. A u tor zapom niał jednak, że „urzęd­

n ik ” to -nazwa zawodu, a „w icew o jew o d a ” to nazwa, fu n k cji czy stanow iska. P o ­ dobnie adm irał jest z zaw odu m arynarzem , prokurator — praw nikiem , a o ficjał sądu biskupiego — duchow nym . N ik t jednak nie nazwie w iceadm irała — w ic e - m arynarzem , w iceprokuratora — w icepraw nikiem , a w iceoficjała — w icedu ch ow - nym , gdyż b y łb y to oczyw isty nonsens. W y d a je się w ięc, że lepiej b yłob y zastąpić ow ych „w iceurzędn ik ów ” in nym term inem — choćby „urzędnicy m łodsi” . Ponadto śm iem w ątpić, czy w Polsce przedrozbiorow ej powszechnie używano takich te r­

m in ów , ja k : wicesędzia, w icepodsędek, w icepisarz itp. W każdym razie term in

„w icew o jew o d a ” rozpow szechnił się dopiero po 1918 r. Przed rozbioram i tłu m a ­

(4)

156

R E C E N Z J E

czono przew ażnie term in łaciński vicepalatinus o w iele lepiej po polsku brzm iącą nazwą „p od w ojew od zi” .

Szkoda też, że autor prócz zasadniczej fo rm y im ienia w brzm ieniu polskim nie podaje' choćby w nawiasach form łacińskich w oryginalnej pisowni. P om ogłoby to często przy kon frontacji przekazu źródłow ego ze spisem.

N ajw iększe zastrzeżenia budzi indeks osób. A u tor naw rócił do ju ż praw ie od etu lait zarzuconego sposobu szeregow ania tych osób, których nazw iska nie b y ły jeszcze usitalone, nie pod im ieniem , a pod1 nazw ą miejsicoW|0Ści z których się w yw odziły, i to w dodatku w jej dzisiejszym brzm ieniu. Sp raw ia to duże tru d ­ ności w odszukaniu ja k iejś osoby. D la p rzykładu: obaj Januszowie z Tuliszkow a, nie dość zresztą w yraźnie w tekstach spisów od siebie odróżnieni, um ieszczeni są w indeksie pod h asłem „T u liszk ó w ” (s. 186), starszy pod im ieniem „Jan” , m łodszy pod im ieniem „Janu sz” (choć obu pisano pod różnym i łacińskim i posta­

ciam i tego im ienia, najczęściej Johannes albo Janussius). Jeśli w ięc czytelnik spotka się z innym i fo rm a m i nazw y „T u liszk ó w ” (zresztą podanym i w spisie, s. 3Θ), jak „T h o lisch k o w ” , „Tolisc'h'kow” , „C h o lazk o w ” , „W irsc h k o w ” , a nie w ie, jak brzmli ;ona dzisiaj, to odnajdzie ją dopiero po dłuższym w ertow aniu indeksu, bo odsyłaczy w ty m w ypadk u nie m a. O soby, k tóre posiadały nazw iska, uszerego­

w ane są pod nim i, natom iast te osoby, które m iały tylko przydom ki, uszerego­

w ane są p,od im ionam i. Jakie jednak kryteria decydow ały o tym , co w edług autora jest nazw iskiem , a co przydom kiem , nie zostało w yjaśnione. W y d a je się, że autor uważa za' nazw iska tylk o m iana urobione od n azw m iejscow ości. Indeks osób jest w ięc niestety najm niej przydatną częścią pracy. B yłob y lepiej, gdyby

■autor oparł się na bardziej ujednoliconych i ogólnie przyjętych kryteriach.

Celem tych uw ag nie jest — jak już podkreśliłem — w yszu kiw an ie słabych stron pracy, której dużego znaczenia i przydatności nie m ożna nie doceniać, a je ­ dynie poddanie pod dysku sję jej układu, co m ogłoby pom óc autorowi w zn ale­

zieniu najodpow iedniejszych fo rm dla dalszych prac tego typu, które — jak m o ż­

na m ieć nadzieję — w krótce się ukażą. O tym zaś, że dla w ielu historyków

„U rzędnicy w ielkopolscy” będą ogrom ną pom ocą w ich pracy, pisać chyba nie potrzeba. Żałow ać jedynie należy, że bardzo m a ły nakład i(490 +'80 egz.) sp ra w :, iż książka ta w krótce stanie się nieosiągalna.

A lek sa n d er S w ieża w sk i

Juliusz B a r d a c h , Studia z u stroju i prawa W ielk ieg o K s i ę ­ stw a L itew sk ieg o X I V — X V I I w ., „Prace Białostockiego T ow arzystw a Naukowego.” nr 13, W a rszaw a 1970, s. 401, nlb. 1.

Po tom studiów prof. J. B a r d a c h a z historii ustroju i praw a W ielkiego K sięstw a Litew skiego sięga się ze zrozum iałym zaciekaw ieniem . N ie jest to w y ­ bór, ale całość dorobku autora w tej dziedzinie. Znalazło się tu w łaściw ie w sz y st­

ko, poczynając od jego rozp raw y doktorskiej z czasów w ileńskich o adopcji w p ra­

w ie litew skim {1938), a na „ryskun ie i szpiegu” ;(.1967) kończąc. P iękny to i cenny d,orobek lat trzydziestu ; autor w niósł ogrom ny w k ład w badania nad historią praw a i pań stw a polskiego stale przy tym zaskakując czyteln ików rozległą sk a lą swoich zainteresowań. P onow na lektura .ogłoszonych -11 studiów , ułożonych w czte­

ry działy: ustrój p olityczn y i społeczny, w łasność, m ałżeń stw o i rodzina, źródła praw a i adm inistracja przypom ina o· ich trw ałości i świeżości spojrzenia. U sta le­

nia autora są b ow iem pew ne, a um iejętność nowego ujęcia starych problem ów historiograficznych odkryw cza.

Pierw sza rozpraw a, pośw ięcona problem om unii polsk o-lite w sk ie j od K rew ą

Cytaty

Powiązane dokumenty

dany prostokąt miał pole

Geneza rycerstwa polskiego i proces powstawania rodów 47 Terminologia oraz stratyfikacja rycerstwa w księstwie opolskim 53. Rozdział

Treści zadań nie trzeba przepisywać, ale należy zapisać numer karty, tematykę i numer zadania.. Rozwiązania muszą być

Layered double hydroxide (LDH) nanocontainers are among the most interesting systems since they confer the delivery of inhibitors on demand under action

8/785<:6&+2'1,26â2:,$Ę6.,( ² 2%/,&=$,',$/2*   -XULM7NDF]XN 8QLZHUV\WHWLP:DV\OD6WHIDQ\NDZ,ZDQR)UDQNRZVNX  

nać, że należy go ograniczyć tylko do spisu przeprowadzonego w 1857 roku, zaś spis kolejny, przeprowadzony w roku 1869, uznać już za pierwszy spis powszechny..

mających na celu wzajemne zacieśnienie kontaktów między inżynierami i technikami Polski i Czechosłowacji dodać jeszcze należy ścisłą współpracę NOT i SIA

Agricultural law in practice A NETA S UCHOŃ (Poznań University of Life Sciences, Poland) The legal issues of establishing and carrying economic activity by co- operative groups