% C m
15 K A
^ i T y i a
M A m m A
NAUK R E L I G I J N Y C H
dla
© 2 > © w a EB © s r n I Ł ® w
w y p ra co wa ny c h pr zez a l u m n ó w se mi na r iu m t rzech obrzadl<ów,c 7
wydany przez
I(S. STANISŁAWA WI NNI CKI EGO, A d m i n i s t r a t o r a k o ś c i o ł a św . M a r c i n a
w e L w o w ie .
N a k o r z y ś ć zakładu archidijecezalnego w y c h o w a n ia m ło d y c h uczniów .
& <■!*> «g > € > i — — —
w viB2iBS2niś&iff
JV d ru ha m i hiskvpi?j obr< gr. calh.
18'i2.
4 2 5 6 6 I
P R Z E D M O W A .
N ie p r z y k o n a w s z y sie , w y r o k o w a ć , j e s t to b łą d , w k tó ry ' częstokroć nieudolno.(ć ludzka w padać z w y k ła . P r z y c z y n ą tego ble
dli s a : zarozum iałość, sam olubstw o, uprze
dzenie, dum a, które nie dozw a la ją n a m pil
nie rv zw a ża ć p r z y m io ty i p rze d m io ty i o- ceniać p ra w d ziw ą ich w a rtość. Zapobiegając te d y , a b y dziełko pod znam ieniem : Ma nua - lik nauk religi j nych dla spowi edni ków w y p r a c o w a n y przez a lu m n ó w sem in a riu m trzech obrządków , n ie b y ło z t e m p r z y ję te uprzedze
niem , j a k o b y uczeń chciał m istrza nauczać, nie od r z e c z y widzę , w kilk u sło w a ch przem ó w ić : U pow szechniając M a n n a lik dla spo
w iedników drukiem , c z y n i się to je d y n ie dla zachęcenia następców w zaw odzie k a p ła ń s k im do podobnego n a ś la d o w a n ia , a z a r a zem podania w ręce osobliwie p o c zą tk o w y c h spow iedników n ie k tó ry c h p r z y k ła d ó w , któ re n ie ty lk o m ogą podać skazów kę do p iln iej
szego za sta n o w ien ia sie n a d w a żnością sp ra w y , do k tó r e j zasiadać m a ją w try b u u a le spow iedzi ; ale co w i ę k s z a j a k o lekarzom dusz o b łą k a n y c h , podadzą sp o so b y i n a su n ą niejedną zb a w ie n n ą m y ś l , za pom ocą k t ó r y c h , w y s ta w ia ją c szka ra d n o ść w y s tę p k u , obudzą uczucie religijno - m oralne , z kto-
rego dopiero p o m y śln e g o spodziew ać się n a le ż y sk u tk u . N ie w y r o k u j przeto ł a s k a w y c z y te ln ik u przedw cześnie, ale c z y ta j z uspo
sobieniem n a le iy te m po jed yn cze n a u k i w tern dziełku um ieszczone, a przekonasz się dla w łasnego i drugich p o ż y tk u .
P isałem we L w o w ie 1841, r. dnia 1. Sierpnia.
W y d a w c a .
O szlta ra d n o ic i g rzec h u p ró tn o w a n ia . W y j a wi ł e ś st nul ny stan twej duszy, w y liczywszy sz e r eg g r ze ch ó w, l<tóre od ostatniej popełniłeś' s p o wi e d z i ; lecz uważ j al i je s t e s ' ka ry g o d n y m : tak ciężko i tyle razy obr azi ł eś Boga, kt órego z całej duszy i serca p o wi n i e neś kochać i starać się j ego przykazania c h ę tnie pełnić. Nie zważałeś n a głos sumi e ni a wołającego pr zy każdym g r z e c h u p o pe ł n i o n y m na p r a wa Boskie, kt ór e j e dn o r o d zo n y syn j ego Jezus Chryst us objawił. Odr z uc i łe ś jego łaskę pr z y t yl u Sakr ament ach śś. osią- gn i o n ą ; z u pe ł n i e n i e go dn ym stałeś się zba
wi ennej k r w i j p g o , kt ór ą za grzechy ludzkie na kr zyżu przelał. P o m n i j , jak straszną karą zagroził Zbawiciel t ym , którzy pr zykr a- czają pr zykazani a j ego , a t e k a r y pe
wn i e cię nie o m i n ą , j eżel i się nie poprawisz, jeźli pr z yc z ynę nie oddalisz t wy c h gr zechów.
Zastanów się j e n o nad sobą , a w n e t poznasz, co cig do tego nieszczęścia p r z y w i o d ł o : j e s t
to odraza twoja od natężenia sił do pracy — twoje p r óżnowani e; ono jest początkiem i inatką wszystkich występków. Jak zdrój obfity, który r ozl ewa swe potoki wszędzie, żyżne pol a, pracowite wioski i w pr zemysł kwitnące miasta ni emi zatapia, a nakoniec
■wszystko z sobą wgłębię morskie u n o s i : tak też próżnowanie, gdy w nał óg przyjdzie, r o dzi niezliczone g r z e c h y : zaślepia r ozum , że przeznaczenia twego i obowiązków poznać nie z doł asz; osłabia wołg, że j uż pomi mo chęci odciągasz się od pr ac y i s t arani a o zbawi e
nie, a tak nareszcie , j eź l i się wcześnie ni e ocucisz z tego letargu, w wieczną cię w p r o wadza zgubę.
M ó w i s z , że dla br ak u u t r zy m a n i a i w y żywi eni a t wej r odz i ny krzywdziłeś' na m a j ą t k u i n n y c h ; — ale uw a ż, zkąd to u b ó s t wo , k t ó r e cię do tego p r z y pr o w a dz i ł o , początek swój wzi ęł o ? czyliż ni e możesz znales'ć r o bot y, za kt órą o de b r a ws z y p r zy n a l eż y t ą za
p ł a t ę mógł byś t e m u zap o b i ed z ? czyli cię z ł o dzieje obekradl i , ogi eń spalił l ub woda za
b r ał a ? czyliż nar zekać m o ż e s z , że t r u d n o grosza dostać ? że cię dł uż ni ki p r ze ś l a d u j ą i w y mu s z aj ą ostatnią s za t ę ? Nie — b y ł yb y to d a r e m n e w y m ó w k i , na które p r ó ż n e t w e s e r ce zd o b y ć b y się mogło. Chęci do p r a c o wa ni a ci nie d o s t a j e : zamiast, cobyś mi a ł r ę kę t w ą wyci ągnąć do robot y, obracasz się leniw - Cze n a ló ik o tw o je m , j a k o d r z w i obracają sit n a zaw iasach sw oich. Obi ecał w p r a w
dzie Róg wszystko p o t r ze bn e nam u d z i e l ić , alić t ez ni e n a d a r e m n o dał n a m r ęce i siły;
chce on, byśmy j e jako narzędzia do osi ągni ema d ó b r doczesnych używali, a wtenczas dopi er o obfita nastąpi zapłata. Żądać maj ąt ku do 11- t r z y m a n i a życia p o t r zebnego a opuścić r ęce, j est t o być n i e wd z i ę c z n y m ku Bogu, nie dzia
ł ać z łaską jego p r z e n a j ś w i ę t s z ą, a kto z n im nie zbiera, ten ro zp ra sza mó wi pismo ś. — Jakże chcesz co osiągnąć i posiadać, gdy środ
k ó w do tego potr zebnych nie używasz ? Chcesz, by ci się trzoda w io d ł a i pomnażał a , a ni e wyjdziesz , ni e oglądniesz czyli ma w y g o d ę i ż y w n o ś ć ; nie obejrzesz czyli nie ma słabego b y d l ę c i a , kt ór eby mogło i nne z a r azi ć; spu
szczasz się w t em n a s ł u ż ą c e g o , kr zyczysz, ł ajesz go, gdy się co złego wyda r z y, a 6obie ni e wyrzucasz tego, żeś sam nie doglądał; wszak
że on n a j e m n i k , k tó r e m u tylko o zapłatę i- dzie, a ty gospodarz chcesz z tego u ż yt ko
wać, do czego się nie przykładasz. Wpiśmie ś.
st arego zakonu powi edzi ano : pilnie p o zn a w a j tw a r z b y d ł a tw eg o, a m n ie j sta ra n ie o trzo dach tw oich. Z kądże poszło, że stożki i sto
doły, k t ó r e ni egdyś o w o c ów pr acy ojców tw o- ich objąć ni e mogły, t eraz p r ó ż n e ? Oto l e
nist wo j est t ego przyczyDą I Uważ jak tv\ój sąsiad w jesieni , odciągając sobie p o k a r mu i w y g ó d , po cał ych dniach o pr awi a r o l ę , za
siewa ia z t r u d e m zebr anem z ia r n e m z taJo «•
nadzieją p r zyj emną, że mu się stokrotnie p o
wr óci , a po odbyt ej pr ac y we só ł wraca do
swej rodziny, aby z nią radość swą podzi e
lał. Zabezpiecza się na długą ziinę w p oka r m i odzież , i w tej przykrej po r ze r o k u nie- p r óż nuj e ; ni e odstrasza go zawi er zucha, śnieg i mróz , chęlnie bierze się do r obot y i n a peł ni a spichlerz n a mł óconem zi a r ne m , i dla tego Bóg go obdarza pomyślnością. INie p o t r z e b u j e on tak j ak ty podczas p r ze dn ó wk u g ło du cierpieć, lub z e br a ć albo zapożyczać s i ę , a pot em po żniwach z dwojakim o d d a wa ć p r oc e n t e m , lecz owszem jego pr acowi t a r ę - ba jeszcze pr awd z i wi e ubogim d o p o m a g a , przezco j e d n a sobie u Boga błogosław leństwo, a szacunek i miłość u bliźnich. Zaś z p r ó żnowania twego doznajeszże tego samego sku
tku ? oto rola twoja od kilku lat zani edbana odłogiem leży, lękasz się ni ewygód , ociągasz się od jej u pr a wy . D la z i m y leniwiec orać nie c h c ia ł, p rzelo t będzie żebrał w lecie, a nie dadzą m u , powiada pismo ś. ; dla tego też zamiast zboża, wydaj e tylko oścień i bo- daki. Posłuchaj, co mó wi mę dr z e c w piśmie ś. a poznasz tam twój o b r a z : szedłem przez pole człow ieka leniwego, a przez w innicę m ę
ża głupiego. Ono w szę d y za rosło p o k r z y w a m i i ciernie p o k r y ło g r u n t je g o i r o z w a lił się p lo t k a m ie n n y . Nie dziw w i ę c , gdy nic lub bardzo mał o służebnicy t woj e z po
la zbiorą , bo skoro ty jako gospodarz i g ł o wa do mu p . z y k l a d e m pracowitości nie p r z y świecasz, j akże ten szczerze pr a c o wa ć m a , lUory li na t woj e się r ęce pat rzy, a b ę dą c
p r z e ko na ny m, że <lo niczego n i e wgląclniesz, r obi, a b y tylko czas z a pe ł ni ł w tem z a p e w n i e n i u , że t y ni e p r o b o w a w s z y ni g d y r o b o t y , d łu g o ś ć czasu na jej zdzi ał ani e potr zebnego ni e będziesz m ó gł osądzić. A chociaż) t r o c hę p ł o d ó w zbierzesz, te ci ni e wys t a r c z ą nie sp r z e dawszy nic z odł ożonego, byś mó g ł wszystkie p o t r ze by d o mu opędzić, n i edos t at kowi zapo- biedz, podatki zapłacić i d ł u żn i k ó w n i e m i ł o s i e r ni e zewsząd cię szarpi ących z a s p o k o i ć ; wi ęc konieczny będzi e skutek , że się c h w y cisz laski żebrackiej , co już w st ar ym zako
n ie Bóg próżni akom p r z y o b i e cu j e m ó w i ą c : i p r z y jd z ie n a cię j a k o p o d ró żn y' niedosta
te k a ubóstw o j a k o m a i z b r o jn y .
Niemni ej szy też skutek p r ó ż n o w a ni a na siły ciała i na zdr owi e . Spokój nieczynny odbi e
r a siły, czł owi ek ni ewieścieje, r o b i się ospa
ł y m i n i ezdol nym do wszelakiej r o bo t y ; p r a cowi t ość d opi e r o wznieca j e a pr zez n a t ę że n i e stają się dzielniejszemi. N i f d a r m o B ó g nam d a ł te siły, n i e n a d a r e m n o o n e z wi e ki em doj
r zal szym wzrastają, t ym j e d y n i e cel em : b yś m y j e cor az więcej uż ywa l i ; w ł o ż ył on t en obo
wiązek na nas, byśmy się starali o zachowani e z dr owi a naszego potr zebnego do pełnienia wvższych obowi ązków. Jakże czł owi ek taki o d p o wi ad a s w e m u p o w o ł a n i u , kiedy p r ó ż n u j ąc n i we c z y siebie samego. — Spojrzyj na codzi enne doświadczenie a obaczysz ludzi z dr o w y c h i silnych , bo pr aca to n i e omy l n e le
k a r st wo ich pokrzepia : nie oskarżają się o n i ,
10 —
że im j edzeni e nie smakuje, nie t r awi ą nocy b e zs e nn e , bo praca przysposabia ich clo po
żądanego odpoczynku. Nie tali zaś pr óż ni a ko
wi ! blada i n ab r zmi a ł a t wa r z j ego n ie z a w o dną jest oznaką l eniwego życia ; ni est rawność, boi żołądka i głowy, kłucie w piersiach i zu
p e ł n a ni e moc skutkiem próżniactwa. Bo r ó wn i e jak stal przez kucie giętszą i t wa r ds z ą się r ob i a p r ze ci wn i e , jeśli bez uż yt ku leży, od rdzy poż a r t ą bywa, tak też siła i z d r o w i e ciała przez pr ac e mecy i z d r o w i a n a b i e r a , a przez lenistwo słabnieje.
Znajduje też próżniak szacunek jaki u s ą s i a d ów ? Żadnego, bo l e n i w y m każdy się brzydzi i n i egodnym go t r z yma łączyć się z, ni m w t o wa r zy s t wi e , by się nie zaraził ze
p s uł em powi et r zem , kt ó r e m on oddycha. Sta
j e sie pośmiewiskiem i wz ga r dą całej wioski, gdyż żaden pomocy od niego nie doznał i nie wi dzi ał go pilnie pracującego w swem kole*
I to nietylko świat t eraźni ej szy ma w takiej nienawiści pró ż n i ak ó w, ale j uż w st arym za
konie brzydzono się nimi, hańbi ono i kar a
no ich. Rozważ co pismo ś. m ó w i : kam ie
niem u b ło c o n y m leniwiec j e s t u ka m ie n o w a n y , a w s z y s c y będą m ów ić ku w zgardzie jego, a k a ż d y co się g o dotknie o trząśnie rę
ce. T ę przyczynę wz ga r dy l eniwiec sam w so
bie nosi przez g wał ceni e swej n a t u r y ; albo
w i e m wrodzona jest człowiekow i chęć do p r a cy. rożne pot rzeby i stosunki r obią j ą n i e zbędną a p r zyzwyczaj eni e się do niej miłą.
Pr a c owa ć j e s t powo ł a n i em człowieka i w p r a
cy zn a j d y wa ć rozkosz; poznawszy zaś p r a w d z iw ą jej war t ość nie inoże ws t r zy ma ć s i ę , a by ni e czuł ws t r ę t od p r óżnuj ącego , kt ór y n i e p oznaws zy swego przeznaczeni a w b r e w p ow s z e c h n e m u p r z e ko na ni u i pot rzebi e po
stępuje. Człowiek ( e hy b a by z up e ł n i e b ył ze
p s u t y m ) z n a t u r y usposobiony j e s t czuć, dzia
ł a ć z bliźnim s wo i m: r oz we s e l a go j ego do
b r e powodzeni e, zd r owi e i pomyśl ność ; cieszy się z c i es zącymi , zasmuca s i ę , gdy widzi j ego ubós t wo, ni e dos t a t ek i ni eszczęści e; nie nawi dzi p rz yc zy nę p r o w a d z ąc ą go do tego przykr ego stanu, jakakolwiek ona jest, i chci ał by ją chęt ni e ile w j ego jest mocy oddalić.
Ale poznawszy, ze próżniak sam to sobie na- g o t o w a ł , mó g ł że b y go n a w i d z i ć ? mógł żeby nad j ego u b o l e wa ć losem ? czy wzbudzi się tu j ego współczucie podać n i eszczęśl i wemu d ł o ń p oma c y ? raczej w s t r ę t uc z uj e od p r ó żniaka a wz ga r dę jako zasł użoną m u n a gr o d ę odda. Dokądże się l eni wcze obrucisz, gdy t ak d rz wi jak i serce bliźniego pr zed t obą z a m k n i ę t e ? Do kogo podniesiesz t w e o c zy , gdy się ż ad e n na cię p a t r z y ć ni e z e c hc e ? Do kogo wyciągniesz r ę k ę , gdy każdy cię u n i ka ? Komu odkryj esz t w e żale i zaniesiesz t w e proźby, gdy wszyscy uszy swe od ciebie odwr acaj ą ? U kogo pozyskasz wz g l ę d y , gdy c ię n i e n a w i d z ą ? Cóż ci pomogą t w e jęlii i n a r z e k a n i a , gdy ani d o m ani serce sąsiada
r o z t w o rz yć nie m o g ą ? wr ó c ą się r»azad do ciebie, by powiększyły t wą ni edol ę 1
Złe skutki pró ż n o wa n i a rozciągają się i na duszę i daleko większą jej s t r a t ę p r z y
noszą — sameś się p r z e k o n a ł , do jaki ch cię g r z e c h ó w t wa meczynność pr zywi odł a. Ciało t w e odpoczywa ale dusza t woj a zawsze jest c z y n n ą , n a s uw a ci myśli szkaradne , kt ór e skoro są poczęte zarsz i w wykonani e idą, jak widzisz na t yl u g r ze c h a ch , kt óre p o p e ł
n i ł e ś ; podobnie do wody, kt ór a mieści w so
bie roz ma i t y gady i zwi er ząt ka j ak dł ugo jej p owi er zchni ą obce por us z a j ą p r ze dmi o t y , a skoro się u s pokoi , j u z one wychodzą na w i e r z c h i same nią poruszaj ą i m ę c ą : taił t ez i próżnowani e, gdy nie j est pr acą zapeł
nione, gdy moc swą n a d tobą weźmi e, nie po
koi cię złemi myślami , mor al ność t wą z u
pe ł ni e niszczy i przez s we skutki obraz s t w ó r cy w tobie zagładza. Zaślepia t wój r o z u m , iż się ni e starasz nabyć p o t r zebnych wi ad o
mości ; rodzi odr a z ę do sł uchani a sł owa Bo
żego i do modl i t wy, bo przyzwyczaj ony do
gadzać ci elesnym s wym chuci om nie znaj du
jesz smaku w pr awdzi e Bożej. Taki czł owi ek wol i w nieczynnym s wym stanie w wieczną lecieć przepaść, niżeli nat ężyć u w a gę do sł u
chani a sł owa Bożego t e m bardziej, gdyż ono spr zeci wi a się próżnowani u a nachyl a do p r a cy. Nie s ł uchaj ąc zaś zbawi ennej n a u k i , zkąd wziąść pobudki do poruszeni a woli i' zkądże może wiedzi eć s we o bo wi ąz k i ? P o w i n i e n
hyc d o b r y m po d d a n y m i o by w a t e l e m , p r z y nosić pożyt ek dla kr aj u i w s p ó ł o b y w a t e l i , ws p i e r ać uczynki em dobr o powszechne; a on wi dząc i nnych t r ud ni ą c y c h się i pi l nuj ących s wyc h świ ęt yc h o b owi ą z ków t r z y m a się za wył ączonego od wspól nego działania i staje się niegodnym opieki i u ż y wa n i a p r a w do
b r oc zy n n y c h. P o wi n i e n da wa ć p r z y k ł a d p r a cowitości c a ł e m u d om o wi , a p r ze z swe postę
po w a ni e psuje porządek i spokojność d o mo wą. Ż o n a , kt óraby p owi n n a w n i m znaleść pracowi t ego męża i chociaż ni e udol ną s w ą siłą w p r o w a d z e n i u gospodar st wa d o p o m a g a , w s mut ku i gor yczy musi niszczyć swe zd r o w i e , wi dząc źe cały dóm upada , bo n i e c zu ł ego nie wzr uszą pr oźby ani ł z y małżonki , co gorsza w y ś m i e w a jej p r ac ę i zachód, lub tez jako za t wa r dz i ał y t y r a n ci ężar t e n , któ
r y b y sam nosić p o w i n i e n , na jej słabe n a
r z u c a r a mi o n a srodze j ą prześladując, że nie zdoł a wszyst ki emu zaradzić. Dzieci jego w nie- wiadomości i wz ły c h wzrast aj ą nał ogach , bo któż j e do p r a c y nagnie, gdy wł asny i ch oj
ciec stroni od n i e j ? Lec* godna pr acy nud- groda : tak jak j e p r o w a d z i , taką też pocie
c h ę z n i ch mieć będzie 1 Dorosłszy w zł ym przykładzie, w n e t poznają wł asnego nieszczę
ścia przyczynę ; a natenczas znika z ich ser
ca uszanowani e i mi ł ość ku o j c u , tento d r o gi f amilijny w ę z e ł ; a widząc w n i m s p r a w- wcę swej niedoli nar zekać i złorzeczyć mu będą. — Zastanów się wi ęc n a d t y m opła-
lianym si anem ; r o z wa ż jak straszne z tnd sluitlii wynikają i co ciebie nadal czeka. Bierz się do pracy, póki jeszcze zdr owi e i wiek służy, abyś na starość nie p o t r zebował c h wy tać się kija żebrackiego; a gdy Bóg pozna t wą szczerą chęć, dopomoże ci swą pr zenaj świ ęt szą łaską , wzmocni nieudolność z wą t l on y c h sił t w o i c h , al bowi em sam to p r z yo b i ec ał , a w ie r n y jest B óg, k t ó r y cię utw ierd zi istrzedz będzie od złego.
O le j m a le r y i do sta n ó w w y ż s z y c h . Z wyznani a t w e go p o z n a j ę , że masz z ami ł owani e w p r ó ż n o w a n i u , w t em źr ó d l e wszystkiego złego ; lecz uwaź , jak dalece s i e
bie i godność swą poniżasz , jak dalece o d chodzisz od c e l u , kt ór y ci stwórca najłaska- w>iej naznaczył. Z w r óć uwa g ę na otacza
j ą c ą nas p r z y r o d ę , przejrzej j ą od naj mni ej szego robaczka do największego z w i e r z ę ci a , wglądnićj w wnęt r zynoś ci z i e m i , wznieś d u cha twojego nad zakres tej zi emi do t ych niezliczonych ś wi at ów, a w ne t poznasz , że nic nie s poczywa, ale wszystko j est c zynnem.
I śmiałżeby j e d e n tylko człowiek, który jest panein tego stworzenia , w bezczynności dni swoj e p r z ep ęd za ć ? Nie jestże to s z k a r ad n i e , gdy mu l iezrozumne st wor z e ni a wy r zu c a j a pr zed oczy jego p r ó ż n o wa n i e ? gdy tyle ma p r z y k ł a dó w pracowitości, i nie wzniesie chęć
— 15 —
swą do naśl adowani a ? Już w st ar ym zakonie pismo ś w. z wr a c a u w a gę na p r z y r o d ę , gdy mó w i : idź do m r ó w k i o leniwcze i p r z y p a tr u j się drogom j e j , a ucz się m ądrości, któ
ra nie m a ją c w o d ia , a n i n a u c zy c ie la , a n i przełożonego, g o tu je w lecie p o k a rm sobie i zg ro m a d za w ż n iw a c o b y ja d ia . I w r zeczy sainej zast anowi eni a godna j e st j ej p r a c o w i tość , n i e m a ni kogo, ktoby j ą do r o b o t y n a pędzał , nie poznaje wartości p r a c y , a przecież zawstydzić się musi czł owi ek leni wy, gdy po
myśli , j ak dalece go bezr o z u n i n e z wi e r ze w tej mi e r z e przewyższa. Z j a k ą t o s krzęt ną pr a c owi t oś c i ą znosi pszczółka p oka r m n a czas późniejszy ? Cóż powi edzi eć o i nnyc h zwi erząt kach, któr ych cały pobyt j e d y n i e na robocie się ogranicza I — Gwi azdy od wi e
k ó w ni eus t anni e kr ąż ą ściągając na się u - w a gę człowieka ! — S ł o we m , cała ta p r z y r o d a z e w n ę t r z n a nic innego nie j e s t , jak tylko głosem s t wó r cy nas do pracowitości wzywaj ącego! Jakże szkaradny musi być czł o
wiek , chociaż na wysokiej postawi ony go
dności, jeśli nie sł ucha tego gł osu ? W p r ó ż n o wa n i u dzieli za dni em t r a w i , a pr zezt o doczesną i wieczna sobie got uj e nieszczęśli- wość. Bo na czemże całe j e g o życie się ogra
nicza ? j e dy n i e na t em , że sobie i innym jest ciężarem. Pytaj a l b o w i e m co robi, gdy wstanie?
oto: u b r a ł się , stracił na t em d wi e godzin, wy - łaj ał służącego i zjadł śniadanie ; chodził po p o k o j u ; wyszedł na p r z e c h a d zk ę ; p o w r óc i ł
do d o m u , zjadł obiad. Pytaj go co z r o b i ł , bo pół dnia mi nęł o ? — Po obiedzie w y p o c z ą ł ; idzie odwiedzać p r z y j a c i ó ł ; zjadł w i e c z e r z ę ; na spędzenie r eszt ę czasu siadł do l<art. Mi n ą ł d z i e ń , pytaj co z r o b i ł ? — liano wstać ni e może, bo go głowa boli; kaze podać so
bie h e r b a t ę do ł ó ż k a , nic nie pomaga, głowa ciężka ; — wstaje — chodzi po pokoju , r o bić nie można bo słaby, po obiedzie zły h u m o r ; łaje wszyst ki ch; t r zeba się p r zej echać po świeżem po wi et r z u ; w t eat r ze piękna sztu- l<a, t rzeba być na niej. I tak mija dzień d r u gi , pytaj go co z r o b i ł ? T y m sposobem u- p ł y w a j ą miesięcy, l a t a , kończy się ży c i e , i cóż po sobie z os t a w i ł? 71 la lo p o sp isz, m a ło p o d rze m ie sz, m a ło z ło ż y s z ręce ku s p a n iu ; a tak do niczego n ie p r zy d a t n y schodzisz z t e go ś wi at a, jakbyś na nim n a w e t i nie był .
Pomi j am i wł a ś ni e twej r oz wa d z e zosta
w i a m poznać te szkodliwe i h a n i e b n e skutki, Łtóre p r ó ż n o w a n i e rodzi. Że początkiem ws z y stkiego złego j e s t , tego poczęści sam na so
bie, poczęści na innych d o ś wi a d c z a s z : zaśle
pieni e r o z u m u , wy t ęp i e n i e uczuć, słabość w o li , ni e c hę ć i odraza do rzeczy r el i g i j n y c h , n i e c z y s t e m y ś l i, rozliczne gr zechy, słabość ciała i zupeł na zwątlałość s i ł , są szkaradne cór ki tej wszetecznej m a t k i ; gdybyś to do serca t we g o p r z y j ą ł , pe wn i e b y ś po p r awi ł twój sposób myśl eni a i działania. Posł uchaj co ś.
P a w e ł m ó w i pr óż n u j ą c y m T e s a l o ń c z y k o m : G d y m b y i u u a s opow iadałem , ii kio nie
chce robić, niech tez i nie j e ; bo s ły s z a łe m , ii nie k t ó r z y niespokojnie chodzą m ie d zy w a m i, nic nie robiąc ale d w o rn ie się spra - u m jąc, n t y m , k t ó r z y ta k o w i są, opow iadam a b y z m ilczeniem robiąc s w ó j c/tleb je d li.
W y r a ź n i e w zy wa t u ś. Apostoł do p r a c o w a nia , a czyliż to tylko do ówczesnych p r óż ni a ków w y r z e cz o n e b y ł y te s ł o w a ? czyliż i n a m nie ma być t en g o r l i w y Apostoł w z or e m p r a cowitości, kt ór y sam dla siebie wszystko r o bił i ni e chci ał n i komu być c i ężar em ? — Ale w y ma wi as z s i ę , ze ni e pot rzebuj esz robić, bo masz dostateczne u t rz yma ni e. Zastanów się i odwoł a j te s ł o w a ; pomni ej na hi st or yj ą m a r n o t r a w n e g o s y n a : ni e mi nł że i on do
statecznego m a j ą t k u ? Nie chciało m u się r o b i ć , t r w o n i ł spuściznę ojca swojego, i n a jakiż on koniec p r z y s z e d ł ? jakim sposobem stał się b i ed ny m i wz ga r dz onym ? Póki się z ło t o około niego błyszczało, póty mi ał p r z y jaciół, pó t y my ś l ał r ó w n i e t o b i e ; ni e w s p o m n ia ł to sobie; że majątek p r ęd k o rozejść się mo ż e, gdy się na u t r z y m a n i e i p o mn o ż e ni e t a k o w e go nic nie r o b i ; lecz jak przeniar- n o t r a w i ł dziedzictwo s w o j e , odpadli pr z y j a ciele, stał się n ę d z n y m , na ostatnią p r z ys z e dł h a ń b ę i zapóźno poznał, do czego go p r óż no wa ni e do p r owa d z i ł o . Czyliż ten majątek, któ
r y posiadasz, zawsze p r zy tobi e zostanie ? j ak ł a t w o mo ż e go złodziej wynieść, ogień spalić, woda zabrać; cóż potein będziesz czynił, gdy się n i e uczył eś i nie pr zyzwyczai ł eś do pr a-
2
— 1K —
cy ? gdy n a l enistwie siły t woj e z w ą t l a ł y ? Ot oć nar zeka pr o r o k Ezechijel na ten w y s t ę pek Jer ozol i my m ó w i ą c : ta b y la n iep ra w o ść S o d o m y s io s tr y i w ij : p y c h a , s y to ś ć chleba a dostatek i p ró żn o w a n ie j e j i córek j e j . Up ł y wa ł y te miasta w majątki i dostatki i to j e do upadku pr zy wiodło ; wygody r óż ne p r z y - wio Iły j e do wyniosłości i p r ó ż no wa ni a , do t ego gł ówne go g r z e c h u , z kt órego tak szka
r a d n e w y p ł y n ę ł y g rz e c h y i pr z e d wc z es n ą spr o wa d z i ł y z gubę . — Naostatek j e s t e ś oj c e m f a mi l i i , czyż jej nie pot r zebuj esz zostawić m a j ą t k u ? masz go tylko sam p o c h ł o n ą ć ? Wr es z ci e ni e godna j e s t , pot rzebę p r a co wa ni a zasadzać j e dyni e dla posiadania d ó br docze
s n y c h ; wyższe nasze jest powoł ani e i wyższy nakaz do p r a c y, t e n niech ci p r z e wo d n i ki e m będzie, żeby n i e można było zastosować s ł o w a pisma ś. że B ó g tw ó j j e s t brzuch tw ó j, j e m u je d y n ie s łu ż y s z . Jest eś o b y w a t e l e m , masz p o d d a n y c h , ich p o t r z e b om powi ni eneś zaradzać, uboższych wspi erać, j u ż samo t w e poł oż e ni e w t o wa r zy s t wi e i miłości bliźnie
go do tego cię w z y w a ; a zdołaszże t e m u w e z wa n i u odpowiedzieć, ni e przykł adaj ąc się do p r a c y ?
Mówisz, ie ś wyższego s t anu człowiek, ni e w y p a d a , abyś się r ob o t a mi i r ę k o d z ie ł a mi t r u d n i ł ; lecz nikt od ciebie nie w y m a g a , a- byś się z aj mo w a ł j aki em rękodzi eł em niezga- dzającetn się z t w y m st anem. Masz pr zeci ek obo wi ąz k i , kt ór e do t we g o zakresu n a l e ż ą ,
lUóre w y p e ł n i a ć j est twoją p o wi nn o ś c i ą : te przeci eż t we j godności nie n a r u s z ą ? i owszem k a ż d y z p o c hw a łą na cię pa t r z yć będzi e i mi e ć j ako pr zykł ad n a ś l a dowa ni a ; a choci aż
by to i ręczna jal<a r ob o l a b y ł a , czyliz ona poniża czł owi eka i mniejszy s ł a w ę j e g o ? by
na j mni e j ! pra c owi t oś ć n i komu nie u mn i e j s z y ł a dobrego imienia. Jak k wi t n ął Rzym , gdy p i e r ws i jego o by wa t e l e ni e wstydzili się p r a cy i r o b o t y ? z dr ow i e c z e r s t w e , wesołość u- m y s ł u , po wa ż a n i e u sąsiadów było ich u d z i a ł e m ; leee skoro w y r o d n i ich wnuki w s t r ę t d o pr acy w z i ę l i , za wyższych się t rz yma l i b y się z at ru d u i ać pracą , zbytkowi i p r ó ż n o w a n i u się oddali — w n e t traci mocne to mi ast o p o l ę g f a zniewieścieli mieszczanie p a d a j ą pod ciosem h o r d b ar bar zyńs ki ch. T o ż samo i o i a n y c h n a r o d a c h ś wi adczy historyja:
c ze r st wo ś ć ciała i dł u g i e życie b y ł o t o w a r zyszem pr acowitości. I dla czegożby t e r az n i e zgadzała się pr aca z czł owi eki em wy ż sz e
go s i a n u ? S. P a w e ł m ó w i : kto nie chce r o bić niechaj nie j e . Jeźl i się nie wstydzisz j e dzeni a , c ze mu ż n i e go dn ą uwa ż a s z r zeczą z a t r ud ni a ć 6ię p r a c ą , wszakże one w ścisłym zostają związku ? Nie uż yws z y sił i j a d ł o nie s m a k u j e ; — zł ąd pochodzi, że smaku ni e masz i w p ol ra wa ch p r zybi er as z , szukasz tylko, na co kucharska wysila się sztuka. T y wstydzisz się pracy a uważ, Chryst us p a n , kt ór y je-st Bogiem p r a w dz i w ym , ni e wst ydzi ł się roboty, g d y ma ł y b ę d j c poma ga ł opi e k u n o wi s we mu .
—. !U) —
i nie zmniejszyła się jego Boska g o d n o ś ć , wtenczas gdy j uż ur zą d nauczyciela s p r a w o w a ł , ni gdy nie s p o c z y wa ł , tylko zajęty był praca około dobra ludzkości. Dnia ni nocy odpoczynku nie m i a ł , lecz z u p e ł n i e się po
święcał usł ugom wszystkich ; któżby się ośmi e
lił wziąść m u to za z ł e ? a ty, kt ór y imię jego nosisz, wstydzisz się j e m u w u c z ynku być p od o b n y m; jakże możesz mieć nadzi ej ę być uczestnikiem c hwa ł y jego, gdy nie chcesz być uczestnikiem czynności j e g o ? Cóż mam mówi ć o ś. F a w l e t y m zacnym i g or li w y m Apostole, który, by n ikomu ciężarem nie b y ć , sam sobie wszystko z a s ł u g i w a ł ; a ty tak szczy
t ne p r z y k ł a d y p r z ed oczyma mając, wstydzisz się pr acować i w p r óż n i a c t wi e rozkoszy szu
kasz. P o m n i j , nad jak ni ebezpieczną stoisz przepaści ą i do czego przyjść możesz , j e ś l i t e n o hy d n y nał óg z serca t wojego n i e w y tępisz. Masz obowiązki i z a t r u d n i e n i a , po
święć się im , wydr zej z g r u n t u serca t we g o t e n korzeń niezliczonych g r ze ch ó w , bo t ym j e dy n i e sposobem zapobiegniesz twoj ej zgu
bie tak doczesnej j a k wiecznej.
o szkodliw ości c z y ta n ia z ł y c h książek.
Powi adasz duszo c h r ze ś c ij a ń s k a, że się bawisz czyt ani em z ł y c h ksi ążek; zia książka,
21 ~~
mó wi August yn 8. je s llo p a /ta r tr u c iz n y , /ilóren ci p odają c i z m y s ło w o ś c ią u pojeni m istrze, b y ciebie ta k ie upoić i otruć. Z wł a dnego d o ś wi adczeni a m ó w i to ojciec 8. os t r ze gając cię od wielkiej pr zepaści . Upojisz się m ó w i i o tru jesz — wi ęc nietylko na ciele się ot r uj e s z ale i n a duszy. Zła książka al bo
w i e m jak r o b a k , kt ó r y wci ąż t oczy z dr o wi e t woje. Z u p o d o b a n i e m czytasz bezecną książ
k ę , zaj muj esz się onej t r e ś c i ą , z chci
wością połykasz myśli i s ł o w a , w y o b r a źnia twoj a r o z g r z ew a się p o w o l i , w r e coraz bardziej i nar eszci e zapala się ogni em ni eczy
stych żądz i myśli. Jużeś przyspi eszył bie
gu n a t u r y , boś doj r zał n i m e ś z a k wi t n ą ł , boś się ze s t a r z ał w wiośnie młodości. Już teraz t w e myśl i z a p r z ąt ni on e o b r a z a mi p l u g a w e m i ; w s ł a b i u c hn e m jeszcze ciałku budzą się j u ż ol b r zy mi e chuci zmysł owej rozkoszy, kt ór e d r a ż ni ą zawcześ ni e t w e n e r w y , niszczą po
ż y wn e soki , t r a wi ą r d z e ń siły i podkupuj ą z a r o d y zdr owi a. Uważ jakieś blady, jak w yn ę d z n i a ł y , l e d w i e się t r z y ma s z na nogach, a dzi wuj esz się z kąd taka sł abość, zkąd te s u c h o t y ? Powiadasz, żeś nie pił t r u n k u , nie gr ał e ś w kar t y, ni e w d a wa ł e ś się w grzechy nieczystości. Tegoś m e czyni ł — to p r aw d a ! ale piłeś t r uc i z nę złych książek i chcesz być z d r o w y m ? upi j ał eś się m y ś l a m i , z kt órycheś się ni gdy w y t r z e ź wi ć nie mógł . Nie bawi ł eś się przez kwa dr a ns nieczystością ; ale pr zez cale życiu byłeś n i eczys t ym i r o z p a l o n y m i
ni epowści ągni onym w w y o b r a ź n i , r l<lóryto sposób nieczystości zaiste zabija, gdy j e d e n nieczysty uc z yne k ' v Iko kaleczy. Chciałeś być z d r o w y m a piłeś t r u c i z n ę , j estże to r o z s ą dnie i* Nie chciałeś się popi e c , o w ogni u mieszkałeś ? Lecz ileż to na t em sława i h o n o r twój ni e c i e r p i ? Wstydzićbyś się z a p e w n i e m u s i a ł , gdy b y się dowiedziano, z e t y ze złodziejami o bc u j e s z , z rozbój cami mass p o t aj e mn e schadzki i w nich u p o d o b a n i e ; za
pł oni ł byś się z a p e w n e , gdyby cię znaleziono vr t owar zys t wi e l u d z i , k t ór yc h imi ę j est po
st r achem k r a j u ; — o ileźto więcej hańby dla ciebie, gdy cię znajdują w t o wa r z y s t wi e złej książki, która j est zł o d z i e j em: ho ci kr adni e z dr o w i e i c n o t ę ; która jest zbójcą: ho ci za
bija d u s z ę , k t ó r a splugawiona z m y s ł o w e mi chuci ami traci zbawi eni e wieczne. M ó g ł b yś ł a tw o p o w i e d z i e : żem n i e szukał towa*
r zy s t wa n i e mo r al n y c h ludzi. Lecz czein się wymówi s z od z ab a wy z złemi k s i ą ż ka mi , kiedy sam j e szukasz, pożyczasz, k u pu j e sz , p r z e p ł a c a s z , a n a w e t zaniedbując obowiązki t wo j e — czyt asz? Za r umi e n i łb y ś się n i e z a w o d n i e , gdybyś publicznie obcował z czł o
wi eki em p r ze w r o t n y c h zdań i najszkaradniej
szych z a s a d ; a przecież nie wahasz się po śmierci takiego gorszyciela z nim obcować ? bo czytasz jego bezecną ks i ąż kę , kt ór ą on mi arkę wyst ępków swoi ch jeszcze po śmi erci swojej chce dopełnić. Bodajby się to na t em sk o ń c z y ł o ! jukażby to lekka b y ł a s t r a t a 1 al
— 23 —
b o wi e m czem j est z d r owi e , czem sł awa i do
b r e i mi ę w p o r ó w n a n i u z moralnościa ? — T a k j e s t , przez czytanie złych książek tracisz wi eczni e duszę t w o j ę ? Pr zyznać mi m u sisz, źe nie t e n sam jesteś, kt ór en byłeś, ni- meś zaczął c z y t y w a ć takie książki. Jeszcze z początku t wego czytania ni echęt ni eś zape
w ni e wi d zi a ł , gdy znalazłeś w książce p r ze w r o t n e , b ez e c n e m y ś l i , dr ż a ł e ś czytając n a m i ę t n e opisy nieczystych uczynków, w z d r y - gałeś s i ę , gdyś się z książki d o w i e d z i a ł , j a
kie sidła st awi ono cnocie , jakie zamachy czyniono na n i e w i n n o ś ć , jekiej sztuki i w y m o w y użyt o dla c z er ni eni a i obrzydzeni a r e - ligii ! Powoli straciłeś tę c hwa le bn ą ku z ł e m u ni e c hę ć — p o t e m stałeś się o z i e m b ł y m } dalej czyt a ł e ś j u ż z u p o d o b a ni em i szukałeś ci ekawi e naj pl ug a ws z y c h miejsc i ob r az ó w, nar eszci e zasmakował eś z u p e ł n i e w opisach na j ohydni e j s z yc h zwi e r z ę cyc h rozkoszy i — dokonał eś twego zepsucia z z a mi ło w a ni em wy s t ę pk ó w , z my s ł o w y c h c h u c i , a obr z ydz e n i e m cnot y i religii. O duszo ni eszczęśliwa!
w jakąś przepaść wpa dł a 1 gdzież t e r a z t w o j a w i a r a , która cię do b r a m wieczności szczę- scia d op r o wa dz ić m i a ł a ? w y d ar l i ci o k r ut n i zgorszyciele. Opł a c a ł eś ni ą cliviiłową czyta
ni a r o z r y w k ę , s t raci ł eś j ą po t roc hu na każ
dej stronicy f i a y ł a , W o l t e r a , Russa i innych be ze cn y c h pi sarzów, pokiś na ostatniej karci e n i e pozbył się z up e ł n i e tego naj droższego sk a r b u , k t ó r en cię m i a ł u w i e ń c zy ć spokojno-
ścią i szczęściem. Straciwszy w i a rę , straciwszy miłość cnoty, cóż mo/.e być jeszcze dla cie
bie świętego na święcie ? Świętą c i ' j e s t ro- sliosz ci el esna, świ ęt em zaspokojenie z w i e r z ę cych c h u c i , świ ęt ym wszelki wyst ępek i z b r o
dnia I Możeż więc dla ciebie t er az mieć w a r tość religija ? możesz ty t er az p o wa ż a ć jej boskie obr zędy ? możesz szanować cnotę ? mo
żesz ty czystą miłością mi ł ować Boga, kiedyś go da wn o z serca w y r zu ci ł ? Zapłacz grzeszni
ku r z e w n e mi ł z a m i , i r o z wa ż co mówi o s o bie ś. T e r e s a : koch a ła m P a n a, p o w i a d a , on sam posiadał m e serc e; zaczęłam c z y ty w a ć złe k s ią ż k i, które n ib y to dla r o z r y w k i słu żą i w n et stra ciła m wszelkie upodoba
nie w ćw iczeniach re lig ijn y c h ; oddaliłam się od sio łu p a ń skieg o ; m oje serce nic m i w ię
cej o B o g u nie m ó w iło ; zaczęłam kochac...
kochać ś w ia t , kochać ro z k o s z y , kochać stro j e , kochać... o B oże ! j a k b y m da/ego b y ła w leni p o s tą p iła , g d y b y ś mię b y ł nie w s tr z y m a ł. P a t r z , do czego p r ow a dz ą złe książki 1 p a t r z , jak się powoli ut r aca całe zba
wi eni e 1
JV!oye mi p o wi es z , że j e tylko dla p i ę knego slyJu c zy tu j es z ? Ale pytam się ciebie:
czyliż n i e m a nay więcej takich książek, w któ
r y c h ani logicznego z wi ą zk u, ani sztuki u - b ł a d u , śni systematycznego w y p r o w a d z e n i a , ani pięknego stylu n i e z n a j d z i e ? kt ór e w s ta
r y m guście są n a pi s a n e ; a przecież j e c h ę
tniej c zy t u j e sz , jak i n n e , k t ó r e się pi ęknym
st yl e m i zwięzłością z a l ecaj ą? Wi dać w i ę c , i e nie dla st yl u j e czytasz. Choćbyś z r eszta i na j wy b o r ni e j sz e g o s t y l u z ni ch ł nógł nabyć, cóż za korzyść szukać tam piękności stylu , gdzie w i a r ę i mor al noś ć u t r a c i ć można ? Złe książki sąto b a g n a , kt ó r e im więcej o b ł ę d n e - mi ś wi a t e ł k a mi się b ł y sz cz ą, tein bar dzi ej za- r a/.liwetni w y z i e w a m i są n a p e ł n i o n e ; czem piękniejszy ni e ki e dy s t y l , t e m szkodliwsza książka. Styl pi ękny j est t o ś wi a te łk o ł udzące, k t ó r e wabi , by zarazi ć w y z i e w e m z w i e r z ę cych chuci. Wszakże masz t yl e n a j w y b o r n i e j szych a u t o r ó w , z k t ó ry ch się w st yl u w y d o skonalić możesz , kt ó r zy w pi ęknej w y m o w i e podają ci z ba wi e n n ą n a u k ę , świ a t ł o liistoryi, p o k a r m religii. A ty szukasz tam l i wiatów sty
lu , gdzie pod każdym listkiem ślęczy wąż j adowi t y. Jestże to r oz s ą d n i e rzucać się w głę
boką pr zepaść dla l e g o , że ona r óż ami za
k wi t ła ?
Lecz t e ks i ą ż ki , powi adasz d a l e j , nie w y w i e r a j ą na ciebie szkodliwego w p ł y w u , lit óżt o tak mó wi podobni e t o b i e ? czy to m ó wią ludzie, w szkole nieszczęść ustaleni ? czy chrześci j ani e, u kt ór ych p o g a rd z a ni e św i at e r o, mi ł ość cnoty, o b r z y d z e n i e w y s tę p k ó w, w d r u gą przejszło n a t u r ę ? O ni e 1 są to młokosy, u któr ych j eszcze cały ogień nami ę t n o ś c i bu
cha , kt ór ych j e dn o d wu z n a c z n e słowo zagr ze
w a i do w y p e ł n i e n i a uczynku zapala. Jeżel i t e książki nie robi ą w r aż en i a na t o b i e , dla czego z taką chciwością j e c z yt a sz ? d l a c z e g o
— 20 —
i. niecierpliwością przerzucasz k a rt ki , na któ
r y c h ni e mówi n a m i ę t n o ś ć ? (Ua czego się i. ni emi k ry j e s z? O nie wi er z t e m u , duszo chr ześci j ańs ka, j est to m o w a u s t , ale nie serca twego. T e książki nie psują ciebie . . .
>' M ł o da o s o b a , kt ór a kilka st r onni c mego dzieła p r z e c z y t a , niechaj go dalej c z y t a ,”
mó wi p e w n y a u t o r podobnych książek, » ona j u z s t r a c i ł a , co mi ał a s t r a c i ć, ona poł knęł a t r u c i z n ę i jest j u z bez r a t u n k u . ” O jakażto ślepota 1 m ó wi ć że te książki nie p s u j ą , kie
dy sami ich a ut o r ow i e tak twierdzą. Złe książki n i e p s u j ą , a pr zeci eż p e wi en pisarz podo
bny c h książek zł ożony na ł ożu ś m i e r c i , zy- c zył sobie j ako z b r odni ar z być przez ulice w ł ó c z o n y m , by publicznie pr zepr osi ł wszy
stkich , kt órych książką swoją zgorszył. Chceszli większego d o w o d u ? pytaj dzisiejszych g o r s zyci el i , którzy tylko na uł owi en i e n i e w i n ności czyhają ? pytaj co oni o złych książkach myśl ą ? czy oni w ą tp i ą o ich skutku. Stały w cnocie mł odz i a n ni e daje się ugi ąć m o c y zgorszenia ; wszelkie wszet eczoe mowy, wszel
kie wabi ące pr/.yliłady i sidła odbi ł y się bez skutku o t w i e r dz ę j eg o n i ew i n n oś c i ; gorszy
ciel podał mu k s i ą ż k ę — pr zyj ął j ą , a on j u ż p e w n y swego zwyci ęzt wa.
O ni erozsądna dziewico I dotąd spoczywa
ł a t wa cnota bezpiecznie pod tarczą religii i mat czynej baczności 1 wszelkie usi ł owani a zgor- szycieli b y ł y d a r e m n e . Już innej c h w y ta ją się b r o n i , ofiaruje ci j e d e n z ni ch książkę
27 —
wy bur zaj ącą t w e n a m i ę t n o ś c i , i j u z cie u- wiodł. Możeszże m ó w i ć , że ciebie ni e psuje zła ksi ą ż ka ?
Mo z ę mi powiesz: ze filozofowie uczą m y ś l e ć ? Lecz powi e dz m i , czy uczą cię czysto
ś c i , p r a c ow i t o śc i ? czyli uczą cię myśl eć o B o g u , my ś l e ć o p o p r a wi e ż y c i a , myśleć o t wo j e m z b a w i e n i u ? Chcesz się na uc z yć m y śleć, a uczesz się myśl eć tylko o zaspokoje
ni u w yb u j a ł y c h żądz z m y s ł o w y c h; myśl eć o zd o b y c z y dla t wej c hu c i; my ś l e ć o zadaniu ś m i e r t e l n y c h r a n niewi nności . O lepiej nie ucz się myśleć, gdy cię to tak wi el e kosztu
j e ! Nie potrzebujesz bow iem m ó w i ś. H i e r o n i m , szu ka ć zło ta w błocie.
Aliżbo j a tylko dla z a ba wy czytam. I jestże to z a b a w a , co z dr owi u , co sł awi e szko
d z i , co u t r a t ę duszy p r z y n o s i ? Wszakże z a b a wa nie p owi nna być niebezpieczną ? Nie ba
wisz się st rzel bą nabi t ą , nie puszczasz się dla zabawy na wąskiej desce na byst rą r ze kę , bo życie ł a tw o ut raci ć mo ż e s z , a bez
piecznie chcesz się bawi ć zł ą książką, która ci pr ócz zdr owi a i sł awy, cnotę i religiję w y dzi era. O por zuć t ę z a b a w ę ! p o r zu ć książki zgubne. Jest t o b ow i e m złe, kt ó r e wszystkich oczy zamyka pr ze d świ a t łe m p r a w d y i wszy
stkich serca p r z e d p ro m i e n i e m łaski boskiej ; jestto złe, k t ó r e jest przyczyną u p a dk u tylu f imilij i r u i n ą c a ł yc h p a ń s t w ; z ł e , które w i ę cej chrześcijan od w i a r y ś. od wi o d ł o jak p r z e śl a d o wa n i e N e r on a i D y o k l e c y j a n a ; j estto złe,
— 28 —
litóre tera wi ększe j e s t , im bardziej się u p o wszechnia , im bardziej w niem zasmakowal i , im mniej j e za złe chcą uznawać. Rzuć w o- gień te ksi ążki , a dziękuj b og u że ci pozwo
lił się opami ęt ać. Amen.
s a i s a a a a *
o s z k a ra d n o ic i i g rzechu o b m o w y . P o w i a d a s z , iż r o z ma wi a ł e ś czasem m n i e j s p r a wi e d l i w i e o innych łodziach , dla r o z r y w- lii i spędzeni a n u d ó w ; ale przyjacielu ! o k r u t n ą jest taka zabawa. Jak długo zostajesz w Ut ni esi eni u g n i e wu lub zaz dr oś c i , mi ł e ci to s p r a w u j e zadowołnienie, puścić wodzę us t o m s woi m ; lecz czyliż te same u ko n t e n t owa n i e czujesz w sercu twojem, gdy przyjdziesz z t o w a r z y s t w a do d o mu i o chł onąws zy z n a m i ę tności , nad swoj emi czynnościami spokojnie r o z m y ś l a ć p oc zn i es z ? Jalize wcale inaczej odbi j aj ą się wtenczas n a s uw a j ą c e się p a m i ę ci raz w y rz e c z o n e sł owa o uszy t wo j e ! ni e wz b u d z ą one, zaiste! j u z więcej tego ucie
szonego roz d r a ż n i en i a u m y s ł u ; cierpki żal ściśnie duszę t wo j ę , gdy szczerze r ozważysz : j a k wielką szkodę wyr ządzi ł eś w s pó ł b r ac io m t w o i m ! Szarpałeś w ni eprzyt omności ich s ł a w ę , sposobem n i egodnym p o k r zy wd z i ł e ś ich iia posiadłości najdroższej, g d y s ła w a i do-, brc imię j e s ł n a d wszelkie m ajętności. Przy-»
« - gy « .
pow. 2 2 , 1. a l b o w i e m r a z uszkodzona n a p r a wić się wi ęcej nie daje I Ludzie źli p o d c h w y ciwszy z u p o d o b a n i e m ni er ozsądni e w y m ó wi o n e s łówko na p oś mi ewi s ko i szkodę bli
źniego , czyliż n a w e t na wszelkie o d wo ł a n i e t wo j e inaczej dadzą się przekonać ? M a lu czkim członkiem j e s t j ę z y k , powiada Ja k ó b ś. 3, 5. ale w ielkie r z e c z y p o d n o si; oto j a ko m a ł y ogień j a k o w ielki las sp a la ; tak j eżyk niszczy lub czernią występku o kr y w a s ł a wę i do b r e imię człowieka. Kie pozbierasz wi ęcej słowa wyr ze c z o n e ; j u ż j e u s ł uż ne j ę zyki w i a t r o wy m p ę de m w r ó ż n e rozni osł y strony- Jako nasienie t ym w i a t r e m r o z r z u c o n e pędzi po dachach n a w e t i mitrach w z r a stające r oś l i n y ; tak i mo wa ni egodni e r ozsi a
na w r ó ż n y c h zaszczepia się ustach i b u j n e wyda j e latorośli. Nie z bi e r zy s zj ej na p o w r ó t . Kami eń, dopóki jest w r ę ku człowieka, jest n i e szkodliwym : ale l ekkomyśl ni e wypuszczony j u ż sam nie wiesz kogo zrani ć m o ż e : otóż i słowo o b mo wc y, dopóki zamkni ęt e j est w u - stach, n i komu nie szkodzi, lecz w y m ó w i o n e , a j u ż sam nie wieez na kogo ude r zy i jak s mu t n a częst okroć po sobie zos t a wuj e wyni - kłość 1 Z a m k n ie / n a kłódkę usta tw oje a p o łó ż w ędzidło m o w o m tw o im ,< ~ mó wi M ę d r z e cZ p a ń s k i , je ż e li chcesz b y ć mężem d o s k o n a ły m a nie upadać w m ow ie tw o je j. W szelkie p rzy * rodzenie powiada Jakób ś. 3, 7. zw ie rzą t i p ta k ó w, i p ła zó w i in n y c h uskrom ione b y w a i j u ż uł askawi oną srogość i dzikość swoj ę o«
d ł ożywszy, więcej człowieka nie zdradza i pota
j e m n i e nie szar pi e: a człowiek sam tylko j e d e n napr zeci w drugiego siniejąc się o b ł u d n i e w oczy, hani ebni e za plecenia wy puszcza na niego jado- w i t e sł o wa pr zeklętegojęzyka! Któż cię zapa mi ę t a ł y człowiecze! tak s u r o w y m i n i e sp r aw i e d l i w y m uczynił sędzią ? Kto jesteś, mó wi P a w e ł ś.
co sadzisz sługę cudzego ? sam sługą bę d ą c Boga? Czeinze j est eśmy w obliczu Pana tego, kt ó r y i z każdego p r óż ne go słowa we źmi e od nas liczbę r a c h u n k u na sądzie swoim ? Czyliz my saini nie m a m y b ł ę d ó w na sobi e?
K to j e s t hez g r z e c h u , niechaj p ie r w s z y r z u ci kamień, n a cudzołożnicę r z e k ł Zbawiciel.
Za p ew n e sam w sercu t wo j em c ho wa ć m u sisz u kr yt y z ar ody szkaradnej nienawis'ci lub podłej zazdros'ci , wyr zucaj ąc i n n y m ich b ł ę dy : g d y z objitoici serdecznej usta m ó w ią ; d o b r y z dobrego ska rb u swego dobre w y puszcza rze c zy , a z ł y ze złego ska rb u sw o je g o serca złe m ów i. Poni e wa ż taki człowiek,
gdy się nad innych cnotą wznieść ni e mo ż s , tamt ych pr zynaj mni ej niegodną obmową, w y k r yc i e m p ra wd zi wy ch lub fałszywych b ł ę d ó w poniżyć stara się ; w id zi id ib ło w oku bli
źniego a nie spostrzega całego tr a m u w o- czach swoich.
O człowiecze ! nie stajesz się przezto wi el kim , że drugi ego pon ż a s z , ani m ą d r y m w y kr ywa j ą c cudze gł upstwa ! Dopóki milczysz, nikt nie wie, co się w t w o j e m ser cu dzieje, r ó w n i e jak pr zy zamkni ęt ych d r zw i ac h nie