K R O N I K A
POWIATU Z A M O J S K I E G O
D E K A D A
■ Q
T R E Ś Ć :
Zacierajmy różnice międzykordonowe — Stefan Miller.
Dr. Aleksander Jaworowski — Zamościana w Bibljotęce Publicznej im. Hieronima Łopacińskiego w Lublinie.
Mieczysław - Rutkowski — Monety bite w czasie oblężenia Zam o
ścia w 1813 r.
Zygmunt Sierosławski — Szkolnictwo ludowe p>owiatu Hrubieszow
skiego. »
•«
Stefan Miller — O nauczaniu przyrody.
Stanisław Konopacki — Słów kilka o t. zw. k l i n k i e r z e .
Korespondencje: Radecznica. Kosobudy-Tereszpol (inż. Stefan Tiszler).
Skierbieszów. Sitaniec {Jagienka).
I
Kronika miejscowa: Zamość pod względem artystycznym... — Towa
rzystwo Akcyjne „Ziemianin"... — Zebranie królewsko - polskich urzędników... — Żebranie Zamojskiego Oddziału S. N. P. — Ze Zjazdu Straży Ogniowych Ochotniczych w Lublinie. — „Bibljoteczka Dydaktyczna". — Prof. Ludwik Kobierzycki... — Skład Zarządu Koła Powiatowego Straży Kresowej-. — P. Józef Siechowski... — P. Edward Jasiński.*. — Nadesłane. — Posiedzenienie zamojskiej Rady Szkolnej Okręgowej. Nowe pismo. — Nowe odznaki w za
kładach szkolnych. — Zemsta złodziei. — Pokwitowanie.
Z A M O Ś Ć
i t . --- ZYGMUNT POMf l Rf l r t S KI
Cena 1 kor. 50 n. - — i spółka.
STOWARZYSZENIE
Rzemieśin. i Rob. Chrześcijańskich
w ZAMOŚCIU
i
podaje do ogólnej wiadomości, iż otworzyło sekcję
Pośrednictwa Pracy,
która przyjmuje i posiada już w swym rozporządzeniu zgłoszenia na roboty: me
chaników, murarzy, stolarzy, kowali, ślusa
rzy, cieśli i in.
Jak również oficjalistów rolnych i leś
nych, służbę dómową i dworską.
Oferty i zapotrzebowania załatwia szybko i z całkowitą odpowiedzialnością za poleconych. " >
Biuro Stowarzyszania otwarte codzien
nie od 11 do 1 p. p. i od 5 do 8 wiecz.
W niedzielę i święta od 10 do 7 wiecz.
Ślusarska, 1. 13, 1 p. Z poważaniem Z f t R Z ą D .
Nowość! | )!0 !O !O !0 !O !0 !O !O !O K Nowość!
K X
Ukazała się nakładem Księ- gami Polskiej w Zamościu
p r a c a d-ra Kazimierza Jareckiego
ti Metodyczne ukształtowanie
| | nauki języka francuskiego.
X X X X X X X
&
X
Bibljoteczka Dydaktyczna
TOMIK 2.
Cena 3 korony.
Do nabycia we wszystkich księgarniach.
Nowość!
Poszukuje się'ASniiP
do wynajęcia rocznie, lub na miesiące.
Również poszukuje się
■- gramofonu. ■
Wiadomość w Księgarni Polskiej, Z. Pomarańskiego w Zamościu.
Z A K Ł A D
M A L f t R S K O - L A K I E R N I C Z Y
3 nm k o r b y
Zamość w ziemi Lubelskiej.
Wykonywa wszelkie roboty w zakres la- kiernictwa i malarstwa wchodzące, jako to:
lakieruje powozy i przedmioty z żelaza, drzewa, gipsu, wykowa wywieszki sklepowe, dla szkół ludowych i urzędów gminnych-
Maluje i wykleja pokoje.
i P I E R W S Z A -
Polska Pracownia Cholewek
w Z A M O Ś C I U
** l.
Władysława Słupeckiego
t ; ’
PoW ff* POLEWKI GOTOWE I m 0B5TALUNEK.
MflTERJflŁ DOBRY.
CENY PRZYSTĘPNE.
Przedmieście Lubelskie dom p.p. Ka-
czorków (obok poczty). t
K R O N I K A
POWIflTU Z R M O J S K I E G O
D E K A D A
Zacierajmy różnice
międzykordonowe!
Ciemnota i brak głębszych . poczuć narodowych spraw iają, że ludzie skądinąd inteligentni, uważający się za Polaków zacieśniają pojęcia etnograficznej Polski
i bezwiednie propagują słowami ! czyna
mi patrjortyzm kordonowy.
DU ludzi, tego pokroju Polska w y
daje -stę- nio całością w sobie Zamkniętą, o' granicach ©partych o inne obce mowa narody, ale zależnie z jakiej dzielnicy się pochodzi—tą lub in n ą do sztucznego ży
cia zniewoloną częścią kraju naszego Dla niejednego Króle wiaka, Galicja Wytiąje się czym ś obcym i odwrotnie. To samo tyczy się dzielnicy poznańskiej'.
> Żasaiast zacierać różm cev jakie wy
tworzyła .niewola, Polacy ci bezwiednie dokładają ręki <*o utrzym ania w dalszym ciągu, sztucznych podziałów.
Zdawałoby się naw et niekiedy sły
sząc roamowy n a tem at różnych spraw narodowych, że łączy nas jedynie ze so
bą jęz^k; a de facto istnieją trzy rio we pokrew ne narody, królęwiacki,, gali
cyjski i poznański, '
Oburzało nas, gdy Rosjanie w sw ych kom unikatach pisali o froncie swym „w Polsce i w Galicji*, ale satói zacieśniamy pojęcie swej ojczyzny do granic kordono
wych.
Któż zaprzeczy, że Polaków z Galicji z tej racji li tylko, że noszą m undur ausirjaęki lub przynależni są do państwa
austrjackiego nazyw a się u nas ogólnie austryjakami.
Pamiętam swego czasu (2 lata tem u) urażony tym żartobliwie gjosiłem dla kon
sekwencji, że jeśtem Rosjaninem, jeżeli o narodowości stanowić ma przynależ - i ność państwowa.
Ja k głęboko przeżarła serca nasze
| niewola, w tym starcia słowne, jakich I doświadczyłem w Warszawie na początku
| Wojny z powodu „naszych* (rosyjskich) wojsk i i. p> To samo w Krakowie rów
nież z powodu „naszej" (austr.) armji.
A ponieważ i w poznańskiem w ten sam sposób określano arm ję niemiecką,, mo
żemy bez przesady mówić, że w ciągu wojny mieliśmy aż trzy („nasze*) własne Wielomiljonowe aTmje.
Przypom inam sobie rozmowę, ja k ą ' miałem jeszcze przed, wojną w Kaliszu na stacji z pewnym, znajomym a gorli
wym patijotą.
Na zapytanie moje, dokąd jedzie, odpowiedział, że do P rus aczkolwiek bi
let nabył do Poznania i wiedziałem, że tam się tylko udaje.
Jadąc w- innym kierunku objaśni
łem ze swej strony mego znajomego, urażony jego odpowiedzią, że sam j$dę do Rosji, aie niedaleko, do W arsza- wy> Znajomego zdziwiło takie niezwykłe dla Polaka o ta ś le n ie , ale spostrzegł sś%
rychło, że żartem wytknąłem m u brak logiki i powierzchowność w uczuciach narodowych.
Te i tym podobne fakty, przyznajmy
się, $4 na porządku dziennym zwłaszcza
u naś, w powiecie zamoj skim. 0 „Gali-
18 „KRONIKA POWIATU ZAMOJSKIEGO"
cjan in ach “ mówi się tu często/ jakby to ' ni© byli Polacy. Sm utne to, ale realne.
Daleki jestem od szowinizmu. Jeżeli jed nak pragniem y rzeczywiście czuć się Po
lakami w ścisłym tego słowa , znaczeniu, w inniśm y nie pomijać tego ro d z a ju ,kur*
czenia w łasnych pojęć o Polsce milczę-- niem. Należy fakty takie piętnować j a ko zbrodnię narodową, która bezwiednie czyni z nas dzielnicowych niewolników i tłum i myśl polską i uczucia w dążeniu dó ogólnego ideału, jakim być w inny—
całość i niepodległość.
Stefan Miller.
Dr. flLEXRNDER JA W O RO W SKI.
Zamościana w pljotece publicznej
im. Hieronima Łopacińskiego w Lublinie.
Zobowiązany przez Redakcję „Kro
niki Powiatu Zamojskiego" za pośredni
ctwem S t e f a n a P o m a r a ń s k i e g o , dzielę się krótką wiązanką wiadomości o pamiątkach, dotyczących Zamościa, a znajdujących się w Bibljo.tece Publicznej im. H i e r o n i m a Ł o p a c i ń s k i e g o w Lublinie.
Przedewszystkim godzi się wspo
mnieć o dziele J e r z e g o B r a u n a z r. 1618, zatytułowanym: „Iheatrum praeci- puarum totius mundi urbium“, w którym znajduje się karta (wielkości 46X35 cm) z opisem, przedstawiająca ówczesny Za
mość, której podobiznę zmniejszoną po
dał Pamiętnik Zjazdu przedstawicieli miast" w 1917 roku. Na karcie tej przed
stawione są kościoły; Św. Tomasza przy bramie Lubelskiej (północno-zachodniej), św. Krzyża i Ruski (Rutenorum) przy bramie Lwowskiej (południowo - wschod
niej). Pomiędzy bramami Lubelską i J a nowską wewnątrz murów okalających mieściły się: zbrojownia i zameczek, w po
środku mniejwięcej m iasta dwór (curia) szkoła zaś (Collegium,) tuż przy bramie Ja- nowskiej, Karta ta nosi tytuł: Zamoseium nova Poloniae eivitas, a magnifićo eius regni Cancellario a fundamentis exstruda“.
Z dzieł, wydanych w Zamościu, Bi- bljoteka Publiczna im. Łopacińskiego, idąc chronologicznie, posiada aastępujące:
1) H e r b u r t a J a n a Statuta Regni Poloniae in ordinem alphabeti digesta. Zamość 1597.
2) S u s z a Relatio de eivitate et terra Chelmensi, de ecclesia catlne- drale Retuna, die imagine Deiparae miraculosa. Zamość 1641.
3) Skarb niebieskich Tajemnic to je^t Xięgi objawienia niebieskiego S. Matki Brygifcty. Druk Akad. Za
mojskiej 1698.
4) Skarb objawienia niebies
kiego S. B rygitty, — Druk Akad.
Zamojskiej 1699.
5) N i e b e r l - - Ośmiodziennik Seraficki. D ruk Akad. Zam. 1744.
6)- E s t r e i c h e r —Myśli zh i- storji o kontratalm udystach na za
wstydzenie żydowskiego urągania.
Zamość 1761.
Z dzieł, dotyczących Zamościa, wy
mienić należy:
„Synodus provincialis Ruthenorum:
habita in civitate Zamościae A, 1720 Sanc- ditissimo Domino nostro Benedicto X I I I cata“. Rzecz, wydana w Rzymie 1724 r.
w drukarni Congregationis de propaganda tide. — Synod odbył się pod przewod
nictwem nuncjusza papieskiego, Hieroni
ma Grimaldi‘ego przy współudziale (mie
dzy wielu innymi) Leona Kiszki, Arcy
biskupa Kijowskiego i całej Rusi, Józefa Wyhowskiego, biskupa Ostrogskiego, J ó zefa Lewickiego, biskupa Chełmskiego i Bełzkiego, Anastazego Szeptyckiego, arcyb, Lwowskiego i Hieronima Ustrzyc- kiego, biskupa Przemyskiego. Z dzieka
nów między wielu innymi brali udział w synodzie: Andrzej Narodostowski, dzie
kan lubelski, Stefan Ukyński — hrubie
szowski, Andrzej W izański — horodelski, Konstanty Kyzakowski — chełmski, Jan Rawski — tomaszowski, Andrzej Karpiń
ski — szczebrzeszyński, Polikarp Biało- wolski — zamojski.
Wśród rękopisów, jakie posiada Bi- bljoteka, kilka rzeczy odnosi się również do Zamościa. Przedewszystkim wymienić należy „ K s i ę g i e x a k t o r s k i e “ M. Za
mościa: Są trzy, oprawne w skórę i drze*
wo (wielkość 31 i pół X 20 cm.)- I-sza z
1691 r., II-ga z 1694 r., III-eia z 1734 r,
Pierwsze dwie zatytułowano: „Księgi exa-
ktorskie Miasta Zamościa, mające w sobie
percepta y eipensa (i distributa) na rok
1691 i 1694, a dalej I-sza informuje: „za rządu Ich M. pp. Residentów p. Jana W entona, SebastyanajjŁyszkiewicza, Piotra R einebergera i Reynholda B rysa przez Jan a Grzegorzewskiego exaktora„. Księga Il-ga zaś informuje: „Za rządem i prezy- dentią J. M. P. P. Sławetnych Wojciecha Domasławskiego, Sebestyana Łyszkiewi- cza, Wyliraa (Wilhelma) Ledzego i Jana Miroczyńskiego. Za staraniem i pilnością P. Z. F. M. exaktorau. Karty tytułowe ozdobiono rysunkiem piórkowym.
Summaryusz w szystkich percept za r. 1691 (miesięczne składki, czynsz straż- ne i baniowe, oraz „cztyrydzieści podymne*
go“) wykazuje Zł. 8192, — wszystkich zaś expens Zł. 8147. Wśród w ydatków podnieść należy kilka szczegółów. Radni otrzymywali pensję trzykrotnie w roku (w styczniu i grudniu). wynosiła ona 30
—50 Zł. Na utrzym anie porządku, „od- chędożenie m iasta",.w ydano aż Zł. 17 gr.
20, exekutor zaś, który to spełniał, po
bierał 5 Zł. miesięcznie. Na pochowanie biednych wydano 4 razy po 15 gr. Na przyjęcie Sędziego Zł. 20, a na traktam ent dla poborcy Ziemi Chełmskiej aż 60 Zł.
L ustracja miasta Zamościa „dla w y
bierania czynszu i strażnego“ wykazuje cztery „pierzeje" (połaci miasta), I-sza ńa wschód, Il-ga ua poładnie, Ill-cia na za
chód, IV ta na północ, następnie wymienia ulice: „od w a łu 'n a północy1*, ,.ul. burko waną“, „ulicę pod wałem ku bramie lw ow skiej“, „ul. stolarską" (około kościo
ła Franciszkanów ), „ul. orm iańską". Na przedm ieściach wymienia: Rynek S-to Krzyski, Wólkę Kalinowiecką, ulicę przed
mieścia lwowskiego, Podstawie, ul. Kozac
ką, Nowy Świat, ul. Skierbieszowską, G ra
bowską, Łanową, Skatkę górną, Janowice, Podgrobie, Sadowisko. Z gmachów w y
mienione są: ratusz, szpital orm ański i miejski, szkoła żydowska, z kościołów zaś: Franciszkanów , Bonifratrów, Cerkiew Ruska, Klasztor Panieński, Kościół iś go K rzyża i Św. Katarzyny (na przedmieściu).
Sum m aryusz w szystkich percept za r. 1695 (miesięczne składki, z arendy bro
waru, łaźni i woskobójni, dalej czynsz strażne, z pól i baniowe) wykazuje Zł.
39^5, wszystkich zaś expens Zł. 4019.
W śród wydatków: na hygjenę miejską („ochędożenie m iasta“) wydano aż 22 Zł., na dobroczynne cele (pochowanie) 4 razy
po 15 gr. i dwa razy po Zł..,l gr. 15, na podarek jednak „pewnej osobie“ Zł. 200,
„na powinszowanie patrona P. Ordynato- w i“ Zł. 54, za drzewo do rynsztoków Zł.
132, za robotę około tychże Zł. 96, na bar.wę dla sług Zł. 120. Największą sumę wydatkowano na reperację zegara ra tu szowego, bo aż 300 Zł.
Trzecia księga z r. 1734 nosi tytuł:
,.Księga exatorska, m ająca w sobie pro- w enta y expensa M. Zamościa, inkludo- wane Anno 1734. — Za rządu Ichm. P.
Radziec Zamojskich Jana Hassę, Andrzeja Czopackiego,: Jana Arabielowicza, Marka Kazimirskiego. Wypisana przez Andrzeja Lossiga, exaktora i aptekarza zamoj- skiego“.
Sum maryusz generalny percept c a łorocznych (z pogłównego, uchwalonego i bani owego) wykazuje Zł. 5831, sum maryusz żaś expens całorocznych Zł. 5619.
W śród wydatków pokaźną cyfrę stanowi światło, gdyż „za świce na obwach“ wy
dawano miesięcznie latem po 20 Zł., zimą zaś po 30 Zł. Jako charakterystyczną, przytoczę notatkę: „Im. P. Prezydentowi co wydał na pewnego prelata Zł. 1“, nadto:
gancarzowi za przestawienie pieca Zł. 2 gr. 10; za 100 cegieł Zł. 1 gr. 15! ,,Mis
trzowi na drogę ja k do Lublina jeździł"
Zł. 2. -
W końcu wspomnę o N rze 332 k ata
logu rękopisów, zatytułow anym : ,.Z pa
pierów W ojnowskiego“ . Nr. ten obejmuje:
1) Kopję rozkazu Xięcia K onstan
tego z dnia 23 maja 1826 o Towarzy
stwach tajnych do dowódcy Zamościa;
2) W ykaz ruchu wojsk w twierdzy Zamościu za kw artał IV. 1829 r.;
3) Raport dzienny z 27 września 1830, wykazujący generałów 2, sztabsofi- cerów 16, oberoficerów 158, podoficerów 475, żołnierzy 3617, m uzykantów 154, niefrontowych 230. Lista im ienna osób korpusu" inżynierów w twierdzy Zamościu obejmuje następujące nazwiska: E n g b rich t Bernard, p. półkownik, L insenbarth Alek.
p, półkownik, Marczewski Teodor, p. po
rucznik, Jokisz Jan, p. porucznik, Strze- mieczoy Maciej, p. porucznik, Świerzawski Jan, p. porucznik, Nowakowski F ra n c i
szek, dozorca m agazynu, Krukowicz L ud
wik, konduktor, Szymanowski Paweł, kon
duktor, Cichoński Antoni, pisarz.
Lista nosi datę 25-go kw ietnia 1830 r.
20 „KRONIKA POWIATU ZAMOJSKIEGO*
MIECZYSŁAW RUTKOWSKI.
iflonety bite w czasie oblężenia Zamościa w 1813 r*
Na schyłku 1812 roku cofały się szybko z pod Moskwy szczątki wielkiej - i świetnej armji Napoleona. Głód, nie
zwykle wczesne
1silne mrozy, oraz ciągle napady ścigających oddziałów rosyjskich przerzedziły tak bardzo szeregi francuskie, że o poważniejszym oporze nie myślano wogóle wcale.
Pierwsze konne oddziały rosyjskie przeszły już w styczniu 1813 roku Bug i szybko zbliżały się do linji Wisły, Za
mość, położony od niej dość daleko na wschód, pierwszy został otoczony przez wojska rosyjskie pod dowództwem gene
rała Rutha. Załoga twierdzy, licząca oko
ło 4.000 ludzi, składała się z trzynastego i części szóstego półku piechoty, oraz kilku szwadronów trzeciego półku kawa lerji pod, głównym kierownictwem gen.
Maurycego Hauke‘go. Generał ten, po
chodzenia flamandzkiego, uważał się je d nak za Polaka i okazywał to wcale nie
dwuznacznie w czasie długiej swej służby w wojsku polskim. Zdolny strategik, su rowy i karny' żołnierz, zdołał w krótkim czasie umocnić Zamość tak silnie, że wszelkie próby zdobycia go przez niemal trzykroć silniejszego nieprzyjaciela nię odniosły żadnego skutku. Nie nozosta*
wało dowódcom rosyjskim nic innego, tylko otoczyć twierdzę ze wszystkich stron silnie i głodem zmusić załogę do podda
nia. się.
Zaczęte w ten sposób przy końcu lutego oblężenie ciągnęło się przez kilka miesięcy, narażając dziesięciotysięczny o d dział wojsk ' rosyjskich na wielką stratę czasu i ludzi. Załoga, zaopatrzona w ży
wność i amunicję na cztery mniejwięcej miesiące, chwilowo nie odczuwała braków,
Minęło kilka miesięcy od początku oblężenia, nie dając żadnej stronie sta nowczej przewagi. Rozpoczęte w czerwcu tegoż roku układy o pokój między cesa
rzem Napoleonem i koalicją zerwane o sta tecznie zostały, a wstrzym ane działania wojenne zaczęły się nanowo ze wzmożoną siłą. Zamość bronił się dzielnie, mimo że
wyczerpywały się szybko nagromadzone zapasy żywności i paszy i brak niezbęd
nych artykułów coraz dotkliwiej odczuć się dawał. Stan finansowy twierdzy już od początku oblężenia przedstawiał się bardzo niedostatecznie. W nasię znajdo
wało się zaledwie około 10.000 złp., które wystarczyć mogły na trzydniowy żołd dla całej załogi, nie uwzględniając wydatków na życie i znacznych kosztów, ponoszo
nych n a obronę twierdzy. Żołnierze, ofi
cerowie i urzędnicy przez szereg miesięcy nie pobierali żołdu, zapasy żywności rek- wirowano ludności cywilnej, ograniczając się do wystawiania kwitów płatnych po wojnie. Były to ujemne cechy adm ini
stracji wojennej, mimo to jed n ak nie starano się ich usunąć drogą n. p. w y
bicia większej ilości papierowych pienię
dzy, których wypłatę gw arantow ałby rząd, jak to było w r. 1794. Pierwszy, projekt zarekwirowania sreber kościelnych i wybicia z nich pieniędzy zjawia się do
piero w pierwszych dniach września w siódmym miesiącu , oblężenia w chwili, gdy siły obrony słabły z dnia na dzień i widoki utrzym ania twierdzy staw ały się coraz bardziej wątpliwe. Niezwykłość sa mego projektu również musi uderzyć każdego; przez długie wieki istnienia pań
stwowości polskiej zaledwie raz jeden je dyny zdarzało się, że oblężony przez Ste
fana Batorego Gdańsk w roku 1576.7 wy
bił srebrną monete ze znanym napisem:
„DEFENDE NOS CHRISTEM Zresztą ten jedyny wypadek wybicia przez oblężone miasto m onety łatwo wytłómaczyć — Gdańsk bowiem, podobnie ja k Toruń, Elbląg, Ryga, posiadał prawo bicia własnej monety, zbliżonej jedynie stopą menniczą do polskiej. Na zachodzie natomiast, w Niderlandach, Francji i w zachodnich księstwach niemieckich zwyczaj bicia mo
nety w oblężonych miastach je s t zjaw is
kiem dość pospolitym. Projekt więc- prze
niesienia tego zwyczaju do Polski przy
pisać należy zapewne generałowi Hauke- mu, który był jedynym cudzo
ziemcem i to Flamandczykiem z pocho
dzenia w oblężonym Zamościu. Przypusz
czenie to > tyle staje się prawdopodob
niejsze, że monety zamojskie wybite zo
stały na schyłku oblężenia, kiedy ich praktyczne użycie nie miało mieć zasto
sowania.
Pierwsze wiadomości o projektow a
nym bicium onetprżechow ały się w dzien
niku, prowadzonym przez gen. Haukego w 1813 roku. J) W kopji tego dziennika, znajdującej się w rękopisach Akademji Umiejętności pod Nr. 699, pod datą dnfa 3 września znajduje się wiadomość, że
„generał dowódca twierdzy, chcąc korzy
stać ze znajdującej się w Zamościu sta
rej miedzi j sreber franciszkańskich, zło
żonych w kollegjacie, postanowił bić z nich pieniądze*. Do tej czynności powo
łał podinspektora Konteckiego, ^majora placu Machnickiego, podprefekta Zarębskie
go i porucznika inżynierji Hincza.
\ W tydzień później wyżej wymienie
ni zjawili się w . kollegjacie zamojskiej i w obecności kanonika i burm istrza w y
brali ze srebrnych aparatów kościelnych, należącyfch do zniesionego wówczas Za
konu Franciszkanów rzeczy mniej arty->
styczne ogónej wagi 159 funtów 26 łu
tów wiedeńskich. Po spisaniu odpowied
niego protokołu srebro to oddano do prze
topienia. Jednocześnie zabrano z kasy m agistratu zamojskiego 1330 'sztuk m ie
dzianych sześciogroszówek austryjackich również w celu przebicia ich na pieniądze polskie i przystąpiono do urządzenia m en
n ic y
. Trudności do pokonania były duże:
brakło uzdolnionych ludzi, początkowo próbował wykonać stemple porucznik Hincz, nie mając jednak wprawy w tego rodzaju zajęciach po mozolnej pracy w y
konał stempel o tak nieczytelnym napisie że nie można go było użyć do w ybijania, monet.
Znalazł się wreszcie wśród ludności cywilnej niejaki. Mikołaj K a r k o w s k i , obywatel zamojski, z zawodu puszkarz który na zlecenie generała Haukego w y
konał ogółem sześć stempli*, dwa do m o
net miedzianych i cztery do monet sreb r
nych. Stemple do m onet miedzianych o średnicy 33 mm miały z jednej strony napis: PIENIĄDZ W OBLEŻENIU ZA
MOŚCIA 1813, z drugiej zaś strony 6 GROSZY. Niżej zaś złożone na krzyż dwie gałązki palmowe. Później zmieniono n ie
co tę stronę przez dodanie wokół napisu:
x) Spadek rękopismiennny po gen. M.
Hauke, wydał A. Rembowski.
BOŻE DOPOMÓŻ WIERNYM OYCZYZNIE Stemple do monet srebrnych o średnicy 19 mm na jednej stronie wyobrażały, dwie gałązki palmowe, między 'n im i zaś na
pis: p„2 ZŁ0TE“ i rok „1813“. Wokoło znajdował się napis w trzech lab czterech w ierszach. MONETA W OBLEŻENIU ZAMOŚCIA. Ponadto niektóre z dwuzło
tówek miały u spodu pod napisem podo- biznę bomby z płonącym lontem*
Maszynę do odbijania m onet wyko
nał porucznik Hincz również nie bez wiel
kich trudności. Wobec braku odpowied
nich urządzeń natrafiono na duże tru d ności przy topieniu srebra, którego część ogólnej wagi funtów 8 łutów 16 wogóle stopić się nie dała; oddano ją z pow ro
tem kollegjacie.
Zaczęło się wreszcie mozolne i po->
wolne wybijanie monet; stem ple od ude
rzeń kafara i ucisku śruby pękaty często powodując zwłokę, niemniej starano się coprędzej poprawiać niedokładności, do czego użyto wobec malejącej szalenie z a łogi, licznych jeńców rosyjskich.
Wybicie monet miedzianych przed
stawiało mniejsze trudności. Nie trzeba było m etalu przetapiać, ograniczono się jedynie do starcia” pilniktóm względnie zaklejania młotkiem dawnego napisu i orła austrjackiego i wybicia na ich miejsce na
pisu polskiego.
Po dw u miesiącach wytężonej p ra cy ukończono dnia 15 listopada wybijanie m iedzianych sześciogroszówek i złożono je w kasie wojskowej. Były to, już ostat
nie dni dzielnej obrony Zamościa. Za
pasy żywności, lekarstw i amunicji były zupełnie wyczerpane. Załoga, licząca po
czątkowo około 4.000 ludzi, spadła do liczby 2.250 w znacznej części chorych na szkorbut 1. niezdolnych do noszenia broni. W ysłana do generała rosyjskiego delegacja układała się o poddanie tw ier
dzy. Dnia 22 listopada, w przeddzień podpisania kapitulacji, ukończono, w ybija
nie srebrnych dwuzłotówek. W ybito ich ogółem 7.830 sztuk na sum ę 15.660 Złn.
i po oddaniu do kasy wojskowej wypła
cono niemi pięciodniowy żołd całej zało
dze, urzędnikom i jeńcom rosyjskim.
Maszyny, używane do wybijania, c?ęściowo natychm iast zniszczono, częś
ciowo rozdano robotnikom, zatrudnionym
w mennicy, t zamiast należnego im w yna
22 „KRONIKA POWIATU ZAMOJSKIEGO"
grodzenia. Generał Hauke, kierujący od początku mennicą i • będący świadkiem wielkich, trudności przy wybijaniu monet w jednym z ostatnich swych rozkazów dziennych złożył pracującym w mennicy imieniem garnizonu publiczne podzięko*
wanie, zaznaczając, że sporządzenie odpo
wiednich m aszyn, „czyni zaszczyt tym, którzy się niemi zatrudniali" (Rozkaz dzienny z 23 listopada 1813).
Przy bliższym zbadaniu pojedynczych, dwuzłotówek okazały się duże między niemi różnice w wadze i próbie. Srebro wzięte do przetopienia, było różnej w ar
tości i próby, ponieważ zaś nie było w Zamościu człowieka, któryby mógł okreś
lić procent czystego metalu w zarekwiro
wanych aparatach kościelnych, przeto przystąpiono do topienia, nie znając do
kładnie jego wartości. Zabrane srebra topiono częściowo, ja k to widać z monet których próba waha si$ od 9M
bdo lO^is próby. Waga i wielkość dwuzłotówek wy
kazywały jeszcze większe różnice: Zauwa żyć jednak można, że starano się wziąć za wzór dwuzłotówki (*l3 talara) Księstwa Warszawskiego, ja k to widać z podanych cyfr.
Waga Próba
Na 1 grzy
wnę koioń.
sztuk
Wartość czystego srebra 2 złote
Księstwa
Warsz. 8,66 gr. X 2? 1 złp. 18 gr 2 złote
zamoj
skie 7,79 gr. IX, 6(01) 30 1 złp: 20 gr l 3/8 szel.
Nazajutrz po wypiłaceniu żołdu dnia 25 listopada rano załoga Zamościa po dziesięciomiesięcznej niemal obronie pod dała się. Rosjanie wkrótce po zajęciu twierdzy, dowiedziawszy się o biciu pie
niędzy, przeprowadzili surowe i szczegó
łowe śledztwo. Stwiedzono jednak urzę- downie, że maszyny, użyte przez garni
zon zam‘ojski, zostały doszczętnie znisz
czone i że, ja k głosi odnośny protokół
„niema więcej żadnej obawy, ażeby po- mienione machiny jako ju ż nieegzystujące służyć komu mogły do robienia fałszy
wych pieniędzy".
Opisane monety, tak dwuzłotowe, ja k i sześciogroszówki w obiegu niemal zupełnie nie były. Znaczną c^ęść z nich
rząd rosyjski wykupił, reszta rozeszła się po kraju, jako pamiątka, i w ten sposób ocalała. Obecnie oba g atu n k i są przez amatorów—zbieraczy poszukiwane, zwła
szcza miedziane sześciogroszówki. Za do
brze zachowany egzemlarz sześciogro
szówki zamojskiej płacą po 20 i więcej koron
iZYGMUNT SIEROSŁAWSKI-
Szkolnictwo ludowe powiatu hrubieszowskiego.
Ostatni spis ludności powiatu h ru bieszowskiego z dnia 31-go listopada 1919 roku wykazał zaludnienie 57.063 miesz
k a n o w, z czego. wyznaniowo przypada na katolików 86.873 czyli 65 %, pra
wosławnych 5.886 czyli 10 %, żydów 14.270 czyli 25%.
Z ogólnej liczby 57.063 mieszkańców wypada na mężczyzn 26.583, kobiety 30.480.
Przedwojenne statystyki, dosyć zresz
tą tendencyjne, wykazywały 141.064 mieszkańców, w tym: katolików 41.115 czyli 29.1. %, prawosławnych 75.273 czyli 53.3%, żydów 23.896'* czyii 17%.
Widzimy więc ubytek w ludności.
Powiat posiada dwa miasteczka: D u b i e n k ę i H r u b i e s z ó w o 75% lud
ności żydowskiej, która cały handel zmonopolizowała w swych rękach, 5 fa
bryk (cukrownie), 144 wsi, 72 dworów, 43 kolonje i 4 osady. Podział admini
stracyjny wykazuje 15 gmin.
Cyfry wyżej przytoczone niezbędne są w celu wykazania rozwoju szkolnictwa w powiecie w ciągu kilku ostatnich lat.
Ponieważ opieram się na dokładnych sta
tystykach c. i k. Komendy obwodowej, liczby te zasługują w zupełności na wiarę.
W roku 1916 w k w i e t n i u powiat cały posiadał 77 szkółek. Liczba ta jest znacznie wyższą od lat poprzednich, kiedy to rząd nam nieprzychylny spraw ę tę sta
rał się trzym ać w zaniedbaniu.
Zestawiając gminami ilość szkół lu dowych, otrzym am y następujące dane;
Białopole 5, Dubienka 1 (miasto), Dzie
kanów 7, Grabowiec 8, Horodło 4, H ru
bieszów 2 (miasto), Jarosławice 12, Mią
czyn 6, Miętkie 8, Mieniany 3, Mircze 3,
Moniatycze 12: Mołodiatyczć 4, W erbko
wice 2.
P a ź d z i e r n i k w ykazuje już bar
dzo znaczny postęp w rozwoju szkolni
ctw a1
Szkoły można już podzielić na trzy kategorje: a) ochronki i ogródki, b) szkół
ki ludowe, c) szkoły średnie.
a) Powiat posiada jedną ochronkę, utrzym yw aną przez ofiarnego obywatela ziemskiego. Frekwencja wynosi 27 chłop ców, 32 dziewczynek. Wszystko to dzie
ci od lat 4 do 10, mieszkające poza za
kładem wychowawczym. Kierownictwo spoczywa w ręku 1 ochroniarki:
b) Szkółek ludowych je s t 93. P rzy bytek olbrzym i,' ale i chęć nauki nie- mniejsza*. Z tego 91 szkółek je s t mie
szanych, 1 tylko dla chłopców, a 11 tylko dla dziewczyn. Klas ogółem biorąc 103.
Z nauki korzysta 2.541 chłopców i 2.419 dziewcząt. Własne pomieszczenie posiada 43 szkółek, .1 w częściowo własnym, a 49 mieści się w w ynajętych lokalach. Nad rozwojem ośw iaty pracuje 33 nauczycieli i 62 nauczycielek.
c) Szkoła średnia, realna ’M a r j i P r z y b y ł o w s k i e j w Hrubieszowie.
F rekw encja na początku roku szkolnego była następująca: klasa I chłopców 5, dziew cząt 3, klasa 11 chłopców 14 dziewcząt 10, klasa 111 chłopców 8 dziewcząt 4.
Ogólny bilans 1916 roku przedsta
wia się w powiecie w ten sposób, że na ogólną liczbę 57.063 mieszkańców było um iejących pisać i czytać 10.873, z czego przypada na mężczyzn 6.465, kobiety 4.408, um iejących tylko czytać 5.616, z czego znów przypada na mężczyzn 1.923 kobiety 3.695.
Rok 1917. L u t y . .Wybitniejszych różnic niema, przybywa jed n a tylko szkółka ludowa, zaczym liczba ich powiększa się do 94, a stan ich przedstawia się w tym roku następująco: m ieszanych 92, jedna ksztaci wyłącznie chłopców, jedna tylko dziewczęta. Klas głównych 104, rów no
rzędna 1. Korzysta z nauki 2.564 chłop
ców. 2.440 dziewcząt. Liczba nauczycie
li nie zmienia się (33), a przybywa jed n a nauczycielka (63). Z własnego pomiesz
czenia korzysta 43 szkółek, z wynajętego 50, a je d n a z częściowo własnego.
W p a ź d z i e r n i k u 1917 ilość szkół w zrasta z 94 do 104, wszyskie oczywiście
' z językiem wykładowym polskim. Nowe szkółki są mieszane. Klas głównych ra- zóm 119, równorzędne 2, Zapisanych jest 6.718 dzieci, z tego chłopców 3.397, dziewcząt 3.321. Przybywa zatym 1.714 dzieci uczących się, objaw bardzo korzy
stny. Rzecz naturalna, że przybytek ten m usiał znaleźć swój , wyraz w przyroście sił nauczycielskich. Powiat posiada już 37 nauczycieli i 72 nauczycielek. W wy
najętych lokalach mieści się 59 szkółek.
Szkoła realna w Hrubieszowie też nie pozostaje w tyle, przybywa jej- czwarta klasa, a ilość uczniów zwiększa się z 44 na 121: klasa w stępna chłopców 6 dziew
cząt 2 :k!asa 1 chłopców 31 dziewcząt 21, klasa 11 chłopców 28 dziewcząt 12, klasa 111 chłopców 14 dziewcząt 7, klasa IV chłopców 4 dziew cząt 4.
Stoimy zatym ciągle pod znakiem rozwoju szkolnictwa polskiego na kresach naszych.
Brak danych etatystycznych co do ogólnej liczby władających piórem wyka
załby niezawodnie i tutaj znaczne postę
py, bo ilość analfabetów ciągle i stale się zmniejsza.
Mając dużo styczności z ludem tu tejszym, mam najlepszą sposobność za
poznania się z postępem szerzonej oświa
ty. Dorosły człowiek,, czy dziecko, pod
pisując kwit z odbioru pieniędzy swym imieniem i nazwiskiem w języku ojczy
stym , pytane o term in nauczenia się zna
ków pisarskich, jedną stałą daje odpo
wiedź: „podczas wojny".
Chłop chętnie uczy się, nie zraża go wiek późny, ma dobre chęci, pragnie nauki dla siebie i dla sw ych dzieci.
O tym chyba najwymowniej św iadczy ten fakt, że podania o zwiększenie liczby, szkółek stale napływ ają do inspektoratu.
Natom iast z rozmowy z kupcam i — żydami odnosi się przerażające wrażenie.
Gdzie idzie o umieszczanie swego zacne
go nazwiska, tam pisze je swoją „kiryli- cą“, lub... w języ k u rosyjskim . Co wię
cej ! Dzieci swoje wychowują w sposób
* zgoła niezrozumiały dla zwykłego śm ier
telnika: te młode źydziaki nie tylko nie mówią po polsku, ale zupełnie języka na
szego nie rozumieją.
Rok 1918.
24________ , „KRONIKA POWIATU ZAMOJSKIEGO"
G M I N A
'Ogółem ludności Szkół| Nauczycieli1 stanz 15|319181
r-H OS 0 * H
MN l—
0) X V N
Ul
OGOŁEM w GMINIE Koszt utrzymania szkół w koronach
Wyso
kość po- S datku | katolików
prawosł.żydów
ludno ści dzieci szkoln. ludno ści dzieci szkoln. ludno ści dzieci szkoln.
zasiłek rządo
wy
składka gminna
podat*. x
Ogółem szkolne-
|go z mor-S ga
8Białopole . . .
3885 11 11 584 2741 479 629 37 629 37 15063 24 14746 76 29810— 0.86Dziekanów , .
2755 6 6 281 1886 233 448 22 421 26 8289 40 6716 60 15006 — 1.42Dubienka . . .
3273 1 5 297 1423 255 95 11 1755 31 5328 80 4351 20 9680— miasto Grabowiec . .
8125 12 15 948 6180 909 351 37 1594 2 27120 20 20529 80 47650— 2—Horodło. . . .
5142 9 11 604 3426 511 644 61 106*6 32 18309 41 9594 19 27903 CO 0.94Hrubieszów
. . 8237 3 11 461 2355 368 217 23 5664 70 15704 68 14605 32 30310—miasto Jarosławiec
. 5667 13 16 961 4304 634 265 19 1098 38 20048 75 14441 25 40490 — 1.90Kryłów. . . .
2845 7 7 404 1513 304 933 69 399 31 12690--
8460—
21150—
2.21Miączyn . . .
3418 8 9 505 2983 490 273 9 162 6 16935 32 10247 68 27183—
2.45Mieniany . . .
887 3'
3 93 352 67 217 15 316 11 5940--
3960—
9900—
V 0.91M iętkie, . . .
2444 6 6 271 1561 214 623 27 260 30 8470 80 7819 20 16290—
0.74Mircze . . . .
2464 4 5 245 1673 212 587 24 204 9 7979 37 5670 63 18650—
1.82Mołodiatycze .
2664 9 9 365 2217 314 278 33 169 18 5868—
13692 — 19560— ,
2.70Moniatycze . .
3460 11 11 533 3048 494 277 16 134 23 ,17905 30 12124 70 30030 — 1.78Werbkowice . *.
1797 4 5 223 1211 186 187 15 399 20 5500—
5500— 11000—
1.12j R a z e m .
57063 107 130 6505 36873 5672 5886 449 14270 384 197153|27 152459|33 349612 60 w powiecie odsetek•
1 65°|o 87°|o 10°|o 7°|o 25°|o 6°|o 56.3°|o 43.7°|o11 Dwie gm iny miejskie: Hrubieszów i Dubienka, oraz wiejska Horodło wprowa
dziły własne 5Q°|o dodatki drożyźnia- ne dla nauczycielstwa: z tego powodu obciążenie powyższych gmin na cele szkol
nictwa publicznego zwiększyło się, dla:
Hrubieszowa o 9.639 K 28 h, Dubienki o 3.866 K 12 h, Horodła o 8.240 K — h.
* Ogółem więc wydatki na cele szkol
nictwa publicznego w całym powiecie tfy- Ąoszą 371.358 K 20 h, z czego 174 204 K o*płacaj^ gm iny (49°|o).
r(l Niechaj cyfry ' przytoczone tu same przemówią za siebie, a może dotrą i do tych profesorów uniw ersytetu, odpowied
nio dla nas usposobionych, którzy, bro
niąc naszych kresów przed polskością, powoływali się w swych „pracach nauko
wych* na... stanowiska susłów pod Hru
bieszowem na dowód, iż kraj ten jest Jistiuny". ‘
Zdaniem, ich placówka susłów po- Winna dosadnie przekonać świat cały o jffrźynależności państwowej tej części kra
ju , a ja k pokazał dzień podpisania trak- x taitu brzeskiego, znaleźli się tacy, których argum ent ten potrafił przekonać, na ta kich bowiem „pracach naukowych" chcia
no w ytyczać nową linję dem arkacyjną Królestwa' Polskiego, Dobrze, że nie m a
my n. p..i. krokodyli w Bugu, bo zabłą- * fcany może kiedyś afrykańczyk rościłby sabie pretensję, że kraj ten, to jego ko- lonja i co gorsze, gotówby i on wziąć pióro do ręki i.... o ileby umiał pisać, na?
\ 1 /
pisałby może „dzieło naukowe", a św iat cały zadziwiłby trafnością sw oich po
glądów.
STEFAN MILLER,
O nauczaniu przyrody.
Zdarza się jeszcze u nas w kraju, że ogół inteligencji* nie zdaje sobie dokładnie sprawy ź ważności nauczania przyrody.
Przyczyna tkwi w niezrozumieniu, czym jest przyroda dla człowieka, czym być powinna, czego właściwie ma uczyć.
Tymczasem znajomość przyrody ma znaczenie ogromne nietylko w rozwoju umysłowości młodzieży, lecz i jej pojęć moralnych. Zależy *tylko od sposobu przedstawienia jej wiedzy przyrodniczej, od sposobu, który nie powinien .ograni
czać się do starań o zapamiętanie przez młodzież suchych faktów i zjawisk, ale w pierwszym rzędzie dążyć winien do ich zrozumienia przez nią i wgłębienia się w ich przyczyny. Dlatego też, ucząc przy rody, należy zważać nie tylko na formy, na zewnętrzne cechy towarów natury i na tym opartą system atykę, ale przedewszy- stkim na fizjologię ich i stosunek ich do otoczenia. F akty suche nużą, wychodzą z pamięci, zrozumienie zaś przebiegu zja
w isk i tej prostoty czynności przyrody,
jako naturalnych całkiem skutków przy
czyn, dając duchowe zadowolenie, pod
nieca wyobraźnię i ciekawość do nowych, niezrozumiałych jeszcze objawów. Roz
szerza horyzonty myślowe: młodzież uczy się myśleć, rozumować i drogą indukcji dochodzić sama do prawd, rządzących wszechświatem; pojmie ona w tedy, co to je s t przyroda, zrozumie jej wieczną pla
sty k ę—przyjmie, że formy jej są przejś
ciowe, doskonalą się — i ujrzy wreszcie że nic na- świecie bez przyczyny, że całe życie n atu ry to łańcuch przyczyn i sk u t
ków. Zżyje się z tym pojęeiem i zasto
suje je do siebie samej, jako drobnej, ale lepszej cząstki przyrody, lepszej, bo m y
ślącej i łaknącej dobra na ziemi.
Idea rozwoju natury przyzwyczai jej um ysł do oswojenia się z ideą doskona
lenia swego ją, swej duszy* jako prawem wynikającym z ogólnego prawa n atury—
zmienności ku lepszemu.
Głębsza znajomość przyrody i z in nych względów staje się pożyteczną. Przy
roda, jako piękno, stanowi niewyczerpane bogactwo form dla sztuki i poezji. Trzeba tylko to piękao odczńć. Nauki przyrod
nicze są w tym szczególnie szczęśliwym położeniu, że ułatwiają to przez sam s t a ły kontakt z tym wszystkim, co jest na
turą. '
0 ile zresztą inaczej odczuwa piękno ten, kto rozumie przyczyny jego uzew nę
trznień. Obok ilu tworów natury prze chodzi się obojętnie, gdy nie łączy nas z nimi badanie przyrodnicze, które ujaw nia przecudną harm onję budowy, barw i kształtów. Aby należycie zaznajomić mło
dzież
7tym źródłem rozkoszy estetycz
nych, ułatw ić odczucie czaru n atu ry w ca
łej pełni, nie wystarczy książka sama, ale należy zwrócić ją do samej przyrody, któ
ra jako najlepszy podręcznik najłatwiej tłomaczy i objaśnia wszelkie naw et za
wilsze kw estje —* w niej bowiem tylko znajdą się najlepsze modele i najkorzyst
niej można obserwować zjawiska, które teoretycznie nie dadzą się należycie zilu
strow ać. ’ t
Dlatego też wycieczki przyrodnicze dla młodzieży są rzeczą niezbędną, jążeli pragnie się praktycznie poprzeć teore
tyczne wywody w szkole i zapoznać ją jaknajszerzej z tajem nicam i przyrody. Są one korzystne i dlatego również, że pod obserwację młodzieży podpada mnóstwo
faktów, którym i w samej szkole młodzież nie zainteresowałaby się zupełnie, nie ma
jąc ich na oczach.
W naturze przy tym poglądowo można wyłożyć młodzieży o wzajemnej zależnoś
ci jed,nych jestestw od innych, o ich po
żytku lub szkodliwości dla człowieka, n a uczyć czuć giębiej, przekonać o prawie do życia każdej rośliny czy zwierzęcia;
młodzież pojmie wtedy, że niszczenie ich bezcelowe, to czyn nie tylko lekkomyślny ale wysoce nieetyczny. Tam na łonie przyrody nauczy się cenić trud rolnika, siły żywotne krainy, którą zamieszkuje, tak bogatej w piony przeróżne. Pozna, że i nasz kraj je s t piękny i że nifc trzeba koniecznie włoskiego lazuru i alpejskich pejzaży, aby upoić się urokiem k ra jo b ra zów, mniej tylko egzotycznych, więcej za to miłych sercu, bo swojskich, bo zwią
zanych ze wspomnieniami historji i włas
nych przeżyć.
Młodzież, odczuwając wówczas pięk
no polskich nizin, tych „malowanych zbo
żem rozm aitem “.
potrafi z dolin, ubranych kwiatami, wyniosłych szczytów, ozłoconych słońcem pragnąć i równin z polskimi siłami i lepszej doli być słonecznym gońcem, pragnąć i słońca i wiosennej woni, szumiących gajów rozkwitłej jabłoni, cichej muzyki ojczystych potoków,
błękitów lśniących i złotych obłoków...
i ciszy leśaej, szumu sosen, brzozy...
Zresztą i u nas nie brak czaru gór-r- w polskich Tatrach, a na Pomorzu szm a
ragdowych przestrzeni i szumów polskie
go morza.
W odniesieniu zaś do powiatu za
mojskiego zauważyć należy, że okolice S z c z e b r z e s z y n a , Z w i e r z y ń c a , K r a s n o b r o d u tyle mają uroku w so
bie, tyle urozmaicenia, że grzechem by
łoby ze strony szkół pomijanie tych miej
scowości przy urządzaniu wycieczek szkol
nych. Zwłaszcza R a d e'c z n i ę a powin
na być celem wycieczek,-choćby dla poz
nania tego zakątka o historycznej prze
szłości, w m artyrologji polskiej mającego swą męczeńską kartę. ,
Poznanie tej przyrody naszej posia
da dla młodzieży znaczenie nie tylko na
ukowe, ala' i moralne — ukochania i przy
wiązania się do niej. Trzeba tylko przez
wykazanie naturalnego jej wdzięku roz
26 „KRONIKA POWIATU ZAMOJSKIEGO^
budzić pragnienie zapoznania się z nią bliżej. Tego jed n ak może dokonać tylko nauka poglądowa o podłożu krajoznawczo- wycieczkowym.
STANISŁAW KONOPACKI.
Słów kilka o t. zw. klinkierze.
Niejeden z mieszkańców powialu zamojskiego i sąsiednich dobrze pamięta te nasze szosy z przed kiiku laty, co to tylko przez ironję nosiły nazwę szos, gdyż składały się przeważnie z ogromnych wy
bojów i dziur, na wiosnę zaś i w jesieni komunikacja staw ała się wręcz niemożli
wą, gdyż naw et lekkie wózki i bryczki zapadały się w rozmoczonej glinie, a do wyciągania cięższych wehikułów wypa
dało używać wołów.
v Nie brak funduszów wpływał na taki fatalny stan szos, gdyż inżynierja dro
gowa posiadała ich pod dostatkiem, ale ogromna trudność dostania piasku, po
trzebnego na baiast szosowy, i brukowca na szaber, gdyż obu tych materjałów brak prawie tak w powiecie zamojskim? jak i w krasnystaw skim , a jeżeli naw et i są, to bardzo daleko od szos. Z powodu te go braku spadały zazwyczaj licytacje, urządzane przez Zarząd Komunikacji na naprawę szos, a jeżeli naw et jaki przed
siębiorca zaryzykował wziąć taką entre- prejzę, to bardzo często wolał stracić kaucję, niż dokonać robót według kosz
torysu.
Te trudności i rozpaczliwy stan szos zmusiły inżynierję do zwrócenia uwagi na miejscową glinę i na wypalaną z niej cegłę, która już wtenczas odznaczała się doskonałą tw ardością j wytrzymałością.
Z początku więc tłuczono z niej szaber, który wykazał swe zalety gdyż ścierał się nawet w porze dżdżystej bardzo m a
ło, a produkcja jego o wiele taniej wy
padała, niż sprowadzanie brukowca.' Na
reszcie inżynier Z b o r o w s k i , naczelnik dystansu (Krasnystaw—Tomaszów) wpadł na myśl brukowania szosy t. z w. tyinlcie- rem, t. j. całkowitą cegłą. Właściwość tu tejszej tłustej gliny, która po wypaleniu kamienieje, na powietrzu nie wietrzeje i nie poddaje się działaniu wilgoci, w ska
zywała na nią, jako na doskonały mater- ja ł brukowy i szosowy. Przytym w razie uszkodzenia lub pęknięcia z jednej strony można ją przełożyć na drugą.
Pierwsza klinkiernia została zbudo
wana pod Izbicą, a pierwsze próby z klin
kierem zrobiono między Chomęciskami a Zamościem w paru miejscach. Ponie
waż próby dały wynik dodatni, przeto idinkiei* uzyskał prawo obywatelstwa i za
częto nim brukować szosy. Również m ia
sto Zamość wybrukowało nim wszystkie ulice. . W obec ogromnego zapotrzebowa
nia klinkieru inż.. Z b o r o w s k i zbu
dował drugą „klinkiernię" w pobliżu szo
sy pod wsią K r y n i c e .
Gdy nadeszła wojna i władze rosyj
skie wyjechały, nie regulując rachunków inż. Zborowski, którem u rząd winien był za klinkier, użyty do szos, 40.000 rubli, pojechał do Petersburga w , celu rew in
dykacji tej sumy i czy do obecnej chwili wrócił, nie wiadomo. — Państw o Zbo
rowscy jeszcze przed wojną wydzierżawili od Ordynacji Zamoyskieh folwark Złojce i w nim obecnie zamieszkuje p. Zbo
rowska.
Korespondencje.
i Radecznica.
Radecznica, niegdyś centrum ru sy fikacji, była w ciągu miesiąca terenem innej pracy prowadzonej w diichu naro
dowym polskim. Staraniem M inisterstwa W. R. i 0. P. zostały tu zorganizowane kursy wakacyjne, mające na celu dopeł
nienie ogólnego i fachowego w ykształce
nia nauczycielstwa. Kierowniczką Kur.
sów
lram ienia M inisterstwa była p. Dr- Regina Danysz-Fleszarowa. W w ykładach brały udział siły zarówno miejscowe, jak.
przybyłe specjalnie z Warszawy. Kurs trw ał od l do 30 sierpnia włącznie i dzie
lił się na ogólno-kształcący od 1—20 i me' todyczny od 21—30 sierpnia. Na kursie ogólno-kształcąoym były wykładane n a stępujące przedmioty: Historja Polski i jej m etodyka—p. Kuźmińska (28 godzin), arytmetyka z jej m etodyką — p, Stattle- równa (27 godz.), Przyroda — p. Stefan Miller (15 godz.), Metodyka języka pol
skiego—p. Kuźmińska (5 godz.), Rysunki
i ich m etodyka—p. Brzezińska (28 godz.) śpiew i jego m etodyka—p. Tadeusz *Maj- zner (36 godz.), G im nastyka i jej meto
d y k a —p. Żółtowska (34 godz.), Ogrodni
ctw o—p. Antoniewicz (8 godz.) i o Kół
kach rolniczych—p. Wiesław Czermiński.
Kurs podzielony był na grupy ry su n k o wą, gim nastyczną i śpiewaczą.
Na 10-dniowym kursie odbyły się lekcje praktyczne pod kierownictwem p.
Przyrowskiego; po lekcjach przeprowa
dzano nad nimi dyskusje i omawiano nowe metody prowadzenia poszczególnych przedmiotów. Przeprowadzono 6 lekcji praktycznych języka polskiego, 3 arytm e
tyki, 2 Historji Polski, 2 Gieografji, 2 Przyrody, nadto lekcje wzorowe: 2 lekcje arytm etyki, 2 śpiewu, 2 rysunków i % gim nastyki. Razem lekcji praktycznych 15, wzorowych 8. Prócz tego odbywały się wykłady teoretyczne, mianowicie: Me- <
todyka Gieografji i nauk przyrodniczych p. Dr. Fleszarow a. (5 godz.), Historja zie
mi Chełmskiej i Podlasia — p. Tadeusz Ciświcki (8 godz.), Harcerstwo—p. Wah- ' da Janiszew ska (6 godz*), Organizacje szkolnictwa ludowego w Europie Zachod
niej—p. Przyrowski (4 godz.), Polityka ag rarn a—p. Zembrzuski (2 godz.), O Kół
kach rolniczych i Związkach Młodzieży—
p. Vorbrot (2 godz.) i o Straży Kresowej ' p. Sąchocki (2 godz.).'
M
Na Kursy zjechało się nauczycielstwo z 5 powiatów, ogółem 193 osoby, według załączonej statystyki, nadto brało udział w kursach 20 wolnych słuchaczy. Na- • uczycielstwo otrzymywało na kursach mieszkanie, oraz całkowite utrzym anie za opłatą 2 koron dziennie. Koszty utrzy m ania nauczyciestwa z powiatu zamoj-
" skiego j Biłgorajskiego pokryła Straż K re -.
sowa. Pomimo nadzwyczaj trudnych wa
runków, gdyż Kursy , wypadły w okresie złożonych żniw, dzięki energicznemu Za
rządowi Kursów, naw et pod względem aprowizacji były znośne stosunki.
W wolnych chwilach nauczycielstwo ' omawiało na Kursach swoje zawodowe spraw y i. ppstulaty swe, sformułowane na piśmie, przysłało czynnikom miarodajnym w W arszawie. Przed końcem Kursów rozdano kwestjonarj usze, w których każdy z nauczycieli wypowiedział się, jaką ko rzyść dały nam kursy i jakie jeszcze bra
ki w wykształceniu nauczycielskim takie kursy powinny dopełnić.
Uczestnicy kursu 20-dniowego dnia 18 sierpnia odegrali przedstawienie am a
torskie, wyreżyserowane przez p. Pieniąż
ka, słuchacz Kursów; grano X Pawilon, oraz wykonano pod kierunkiem p. May- znera szereg śpiewów chóralnych na tle ludowym. Bardzo pięknie wypadła rów nież deklamacja chóralna, „A ja k poszedł Król na w ojnę“, Konopnickiej. Nadto P anna Leokadja Królówna w ykonała 2 śpiewy solowe: „Różę** Szuberta i pieśni Moniuszki: „Już gwiazdka błysnęła".
Przedstawienie i wieczór wokalny
• zgromanziły mnóstwo widzów i słucha czów z pośród okolicznego włościaństwa i obyw atelstw a. Przy tej okazji zebrano' 350 koron; które przeznaczono na aptekę w ochronie Sióstr Felicjanek w Radecz
nicy- i
Udział nauczycielstwa w K ursach.1
1
Zamoj ski
i »r-4
•h 0Q
• § !
f i « Biłgo rajski Toma szowski Krasny- stawski Ogółem
Kurs 30 dniowy Kurs 10 dhiowy
■56
■ «•43 8 12
25 10
22 15
2 113 80 Razem 99 20 35 37
2 '