• Nie Znaleziono Wyników

Kronika Powiatu Zamojskiego. R. 1, nr 21/22 (1918)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Kronika Powiatu Zamojskiego. R. 1, nr 21/22 (1918)"

Copied!
28
0
0

Pełen tekst

(1)

Rok 1. Zamość) 20 listopada 1918 roku. No 21 i 22.

P O W I f l T U Z A M O J S K I E G O

D E K A D A .

T R E Ś Ć :

Polskie Zaduszki.— W ła d ysła w A ntoniew icz.

D r . K a zim ie rz Sochaniew icz. — Na marginesie odmian herbu Zamościa.

R e g in a K łossow ska.— Ochronka św. Franciszka w Zamościu.

w pow. Zamojskim.

Korespondencje. Łabunie.—Kosobudy. (Inż. Stefan Fiszler). Udrycze (X-y).

Kronika miejscowa. Przewrót w garnizonie zamojskim. — Wydział Sej­

miku. — Dowództwo Straży Obywatelskiej pow. Zamojskiego. — List do redakcji.—Odezwa Rady Miejskiej.—Magistrat miasta Zamościa...—

Powszechne wykłady uniwersyteckie w Zamościu.—Władza cywilna...—

Półkownik Fiszer... — Do wojska polskiego... — Kobiety zamojskie...—

Teodor Kalinowski... — Teatr trzydziestki.— Katastrofa kolejowa. — Światy Marcin...

R o m a n Ś w ied ziń ski.— Przyczynki ludoznawcze.

| B ła ż e j Szewc. — Zwyczaje i obrzędy weselne we wsi Wielącza I

Z A M O Ś Ć

Z Y G M U N T P O M A R A f l S K I i S P Ó Ł K A .

Cena ^korony.

(2)

ST O W A R Z Y SZ E N IE

Rzcmieśln. i Rob. Chrześcijańskich

w ZAMOŚCIU

podaje do ogólnej wiadomości, iż otworzyło sekcję

Pośrednictwa Pracy,

*

która przyjmuje i posiada już w swym rozporządzeniu zgłoszenia na roboty: m e­

chaników, murarzy, stolarzy, kowali, ślusa­

rzy, cieśli i in.

J a k również oficjalistów rolnych i leś­

nych, służbę domową i dworską.

Oferty i zapotrzebowania załatwia szybko i z całkowitą odpowiedzialnością za poleconych.

Biuro Stowarzyszenia otwarte codzien­

nie od 11 do 1 p .p . i od 5 do 8 wiecz.

W niedzielę i święta od 10 do 7 wiecz.

Ślusarska, I. 13, 1 p. Z poważaniem

ZARZĄD.

%&

Wyszła ^z druku w obronie kresów:

W T O M I K 1.

Dr. KAZIMIERZ SOCHflNIEWICZ

[ZNANIOWE W DJECEZJI PODLASKIEJ W 1863 fi.

W 7v\

w

Cena 3 korony.

Do nabycia we wszystkich księgarniach.

Prywatne Seminarjum Żeńskie

otwarte zostało w Zamościu na podsta­

wie koncesji Ministerstwa Wyznań Rei.

i Oświecenia publicznego w Warszawie dnia 15 listopada 1918.

Na razie otwarto tylko kurs I.

W arunki przyjęcia:

1) Ukończony 15 rok życia.

2) Świadectwo moralności albo świadectwo, szkolne z ostatniego roku.

3) Św iadectw o lekarskie, stw ierdzające uzdolnienie fizyczne do pełnienia za­

wodu nauczycielskiego, a w ydane przez lekarza szkolnego, d r a M a d l e r a w Zamościu.

4) E gzam in w stępny: a) z religji, b ) z ję z . polskiego, c) z rachunków , d) z histo- rji polskiej, e) z geograiji.

Zapisy przyjmuje Dyrekcja Seminarjum męs­

kiego od 9-go listopada do 1-go grudnia mię­

dzy 4 a 5 po południu.

Taksa wstępna 4 0 K. Wpis na razie 5 0 K.

miesięcznie.

Egzamin wstępny odbędzie się 14-go listopada o godz. 3 po południu. DYREKCJA.

Odbudowa kraju

jest naszym najpierwszym zad a n ie m . Dobrze, ta­

nio i szybko d o k o n a m y dzieła odbudowy, tylko wspólnymi siłami Stowarzyszeń Budowlanych oraz ich centrali handlowej

Związku Handlowego =====

Stowarzyszeń Budowlanych

w L U B L I N I E .

Związek dąży do założenia własnych wytwórni jak:

wapienniki, betoniarnie, tartaki, stolarnie, cegiel­

nie, gwoździ, okuć żelaznych i t. p. ażeby módz dostarczyć najpotrzebniejsze towary własnego wy­

robu po cenach najniższych. Związek Handlowy wszedł w stosunki z najpierwszorzędniejszymi wy­

twórcami, aby zapewnić stowarzyszeniom oraz wszystkim, którzy się odbudowywują,

dobry, tani z pierwszej ręki towar,

jak: w apno, cem ent, drzewo, żelazo, papę, dachów­

ki, cegłę, gwoździe, wszelkiego rodzaju okucia że­

lazne, szkło, maszyny do wyrobów cementowo- piaskowych i t. p. flżeby u n ik n ą ć wyzysku pośred­

ników przy odbudow ie, niech wszyscy zwracają sit; do

ZWiąZKCI HANDLOWEGO STOWARZYSZEŃ BUDOWLANYCH _____Lublin, Kapucyńska Ma 1 . . ___

(3)

Rok 1._________Z a m o ś ć | 20 listopada 1918 roku._______ Nb 21 i 22.

P olskie Z aduszki.

Kończy się lato... polska jesień mami barwami swymi. Niby żywe one jeszcze, silne w kolorach — a jednak nikłe jakieś, ginące. Mami nas jesień ciepłem dni swoich. Niby to letnie, gorące nawet dnie, a jednak chłód pod ciepłem jak pod zasłoną cienką się kryje. Liście z drzew opadają zwolna, zwolna, niby od niechcenia, niby to jeszcze nie zatrata, ni śmierć.

Wreszcie przymrozek, podmuch wia­

tru, i oto nagie stoją drzewa, sm utne, jak- gdyby martwe. I wnet ponure dni n a ­ stają. Ni promyczka słońca nie ujrzysz, wszystko szare się staje: ziemia i niebo.

Wówczas dni święcimy zaduszne...

Pod nagimi drzew konarami, nikłe światełka wybłyskają jedne, drugie, dzie­

siąte... nagrobne światła.

Każdy dusze najdroższych swych zmarłych przed się wywołuje, nikłe zjawy

— każdy dni ich życia rozpamiętuje.

Wszyscy zaś groby zmarłych bohate­

rów narodowych wieńczą, na grobach ich rzęsiste światła palą, czyny i dzieła ich życia na pamięć przywodzą.

I oto spływają zewsząd tłumy we Lwowie pod O rdona grobowy pomnik, w Krakowie na groby bohaterów 48 roku;

pod knutem rosyjskim zgromadzać się nie „Izia“, policja pruska cmentarnych za­

kazuje zebrań.

Więc tylko Lwów i Kraków. Odkry­

wają się głowy i w ponure godziny, pon u ­

rego wieczora, pieśń krwawa, ponura wy­

tryska: „Z dymem pożarów, z kurzem krwi bratniej"... Na dusze zebranych ciężary mocne padają, ciężary przeżywanej niewoli.

„My już bez skargi nie znamy życia Wieniec cierniowy wrósł w naszą

skroń “.

Potrójny wieniec cierniowej niewoli.

Przebrzmiała pieśń mówca występuje:

rozrachunek dóbr narodowych... Niewola na całej polskiej ziemi i tylko w zaborze austryjackim swobody niewiele.

Coś jakby blady anemiczny kwiatek na jednej gałązce cierniowego wieńca.

Mijają miesiące i lata... co roku te sam e polskie zaduszki...

ftż oto jakby żmarłym bohaterom /na­

rodu sprzykrzył się grób. Polskie szeregi, polska kom enda i pieśń żołnierska, pol­

skie karabiny, armaty i polskie nadzieje...

Łówczówek, Tarłów, Jabłonka, Kukle...

niema i Moskala na polskiej ziemi.

O pada najkrwawsza gałązka ciernio­

wego wieńca, a ledwie ziemi dotknęła, zakwita u stóp naszych blady anemiczny, bezwonny kwiatek: — akt 5-go listopada.

I znowuż polskie zaduszki...

J a k dreszcze, wstrząsają wiadomości z Krakowa; rozłazi się flustrja, jak zgniła maż, znikają kordony graniczne. Generał Rozwadowski, Polak w mundurze au- strjackim z Warszawy ogłasza, iż Polacy^

z armii austrjackiej, tworzyć mają armię polską.

W sam dzień zaduszny rano przy­

wozi oficer legionowy rozkaz do Zamościa

(4)

18 „KRONIKA POWIATU ZAMOJSKIEGO"

i o to rozszczepia się 30 pułk piechoty austrjackiej. Polacy pozostają na miejscu, odpływają z ziemi polskiej Rusini, Niemcy i Czesi.

Godz. 12 w południe, wielkie tłumy w farze. Polacy w austrjackich m u n d u ­ rach, przysięgę składają na wierność pol­

skiej Ojczyźnie. . Czuliśmy jak opadała nam ze skroni druga gałązka cierniowa.

Nieznasz Austrjaka na polskiej ziemi.

Raźno rusza olbrzymi pochód na ry­

nek. Z balkonów fratusza wita przewrót dokonany na polskiej ziemi dr. M i k u- ł o w s k i do jedności wzywając Wy chodzi z pod ziemi konspiracji Polska Organizacja Wojskowa i warty w mieście zaciąga. Młoda to niezgrabna, ale pewna siebie formacja, Mątu czyni wiele, do armji niepodobna za grosz, tylko czupurna nad miarę.

Najdolegliwsza gałąź cierniowej ko­

rony skroń nam oplata. Zaciska się pięść polska, ręka do lewego boku sięga...

Zejść musi Prusak z polskiej ziemi.

Polacy w pruskich mundurach za przysiądz muszą wierność swej Polskiej Ojczyźnie. Zaraz, zaraz nrm nowe n a­

staną zaduszki.

Opowiada nam wieszcz nasz Adam Mickiewicz, iż dnie zaduszne, to święto dzjadów. Wieszczek ludowy guślarz wobec ludu zebranego dusze zmarłych wywołuje.

Staje cień krwawy możnego dziedzica przez ciemiężone dusze chłopskie ścigany:

Ty panie nie znałeś litości I my nie znajmy litości Szarpajmy ciało na sztuki Aniechaj nagie świecą kości.

Przyszłe, przyszłe polskie zaduszki.

A kyst, a kyst, a kyst.

1 znowu mara blada. Nieszczęśliwy człowiek ze zranioną duszą... Ustąpić i zniknąć nie chce mimo żądania guśiarza.

Nieśmiertelne polskie zaduszki, całego świata zaduszki.

Atoli Polska pokusić się musi o to by się stać imieniem szczęścia wszystkich swych obywateli, jak się kusiła za dni dawnej niepodległości swojej.

Władysław Antoniewicz.

Dr. KAZIMIERZ S0CHANIEW1CZ.

Na marginesie odmian herbu Zamościa.

Zamieszczony w $ 17 krom ki a rty ­ k u ł p. S t. P o m a r a ó s k i e g o p. t.

„Jeszcze dw ie o d m ia n y h erb u m iasta Za mościa* je s t rzeczywiście cenną zdofeyczą w zakresie szeregu num erów ciągnącej się debaty nad herbem . K orzystając z ła­

mów zawsze dla mnie życzliwej kroniki—

dorzucę znowu kilką uw ag na tem at od­

krycia.

Obok różnic, zachodzących w ry su n k u samego św iętego (t. j . dodanie księgi), cha­

rakterystycznym znam ieniem je s t umiesz­

czenie tarczy z herbem Zamoyskich t. j.

Jelitą; dotychczasowe bowiem znane przed­

staw ienie dawało Je litę bez tarczy, co jak to wskazaliśm y nasuw ało, względnie nasu­

wać mogło pewne wątpliwość*. Odkryte dw a w izerunki potw ierdzają isto tn e zna­

czenie ow ych trzech włóczni, ja k o sym­

bolu rodow ego w herbie m iasta.

J e s t rzeczą nader pod względem he­

raldycznym ciekaw ą, że oba tu opisane w ypadki mają nader ciekaw e współozęsne analogje.

Przedewszystkira ze stanow iska ogól­

nego, nadawanie jako herbu osób świętych przy nowych lokacjach nie jest rzeczą w y- łącznie e Zamościem, związaną dowodzą przykłady, które zebrałem . W przywileju lokacyjnym Z ygm unta III z 21-go m arca 1615 r. dla Stanisław a Trzebuchowskiego Da m iasto D ąbrow ica dziś B arek w po­

wiecie Mohylowskim na Podolu;) ezytam y ustęp „illiąua nomen Dąbrowica imponi- m u s --- insiqueque illinus oppidi imagi- nem sancti Stanislai procit est in imagine

praesentium litteraru m depicta, esse ac, ea aeternae in s ig n m designam us. (Górski, Pow iat M ohylowski, str, 57 w niej). A na­

logiczny w ypadek zachodzi też z Kopoj- grodem , daw niej Nowogrodem nad rzecz­

ką Niemiją, k tó ry za h erb m iasta przywi­

lejem Z ygm unta III z 3 lutego 1624 roku otrzym ał obraz Matki Boskiej z dziściąt- kiem Jezu s tlą ręku. Rzecz znamienna, że opisany mi dokładnie w przywileju herb m iasta, lokowanego przez Łukasza Kazi­

m ierza Miaskowskiego, m a dodany herb Leliwę, który je s t rodowym właściciela m iasta. Geneza obu herbów w ydaje mi

(5)

„KRONIKA POWIATU ZAMOJSKIEGO" 19 się w obu w ypadkach ja sn a : obiór św.

Stanisław a w pierw szym opisie tłum aczą sobie jako k u lt p atrona własnego: loku*

jący m iasto nazyw ał się Stanisław .

W drugim w ypadku spraw a je s t nie­

co trudniejsza, lecz ten k u lt Matki Boskiej z dzieciątkiem Jezus pozostaje również w zw iązku z im ionam i ch rzestn y m i w łaś­

ciciela. Ś w ięty Ł ukasz apostoł, ja k w ia­

domo, u cto d ził, za tw órcę obrazu cudo­

wnego Matki Boskiej Częstochow skiej, którei k u lt stanow i przecież, specyficzne znam ię polskiego. Św ięty Kazimierz k ró ­ lewicz, ja k nam tra d y c ja o nim przekazała, był również postacią, która się z kultem Matki Bożej ściśle związała. Przytym w szystkim zaw arty opis herbu, zwłaszcza owo umieszczenie u stóp h erb u w łaściw e­

go—tarczy rodowej właściciela stanow i do­

skonałą analogję do opisanej pieczęci (1) m ag istratu Zamościa i dlatego ustęp d oty­

czący przywileju dla KopoygTodu przyto­

czony:

„Ut autem magistr&tus oppidi prae fati habens quo in obsiąnandis literis suis et actionibus quibusvis v. au th en titis u tato r publicum eins oppidi perpetuum que insigne civitae beatae yirginis Mariae Sal- yatorem nostrum m anu te n e n tis imago, ad pedes antem eius in sinistra parte stem m a mem orati locatoris v u lg o Leliva dictum, addi e t circun cirea titulum (pa­

tro n a oppidi Nowogrodensis) adscribi vo- lum us, pront-idipsum in m argine solers artifiers m anus depinscita. (Górski, Po­

w iat M ohylowski, str. 146). D rugą an a­

logję w ty m k ieru n k u stanow i herb m.

Szarogrodu, o tyle ciekawsza, że stanow i pendant— do owej opisanej w artykule pieczęci (II; radzieckiej Zamościa (której napis otokow y je s t nieco niezrozumiały) a następnie, że wchodzi tu ju ż w g rę oso­

ba założyciela Zamościa to je st Ja n a Za­

m oyskiego. H erb m iasteczka Szarogrodu, które kanclerz w spółcześnie mniej więcej z Zamościem lokował, ma używać, w myśl przyw ileju Z ygm unta III z r. 1588, w ize­

ru n k u „św. F lorjana, mającego po praw ej stro n ie tarczę z trzem a włóczniami, po lewei zaś ręce trzym ającego naczynie z wodą, k tó rą pożar zalew a, a to n a pa­

m iątkę, iż m iasto od walecznego niegdyś Florjana Szarego otrzym ało nazwisko"

(Dr. A ntoni J., Zameczki podolskie n a kre*

sach m ultańskich, wyd. drugie, T. III,

str. 259). Nie potrzeba je wcale w yjaś­

niać wobec swoich poprzednich artykułów , w których mówiłem ju ż o znaczeniu k u ltu św. F lorjana w rodzinie Zam oyskich, g e ­ nezy herbu Szarogrodu. Mamy tu bowiem ad aculos zadem onstrow any przykład, co znaozy kult św iętych w rodach polskich i że te a nie inne motywy składają się często na genezę herbów m iast naszych, które też równocześnie często jako sym - .bol dodatkow y otrzym yw ały herb rodowy właściciela, aby ów rodowy związek tym silniej zakcentow ać. Widzimy zatym , że m am y tu do czynienia z jaw n y m ę ja^ is- kiem społecznym, którego rozm iary tery- torjalne i chronologiczne stanow ią p ro ­ blem, czekający na badaczy.

ROMAN ŚWIEDZIŃSKI.

Przyczynki Ludoznawcze.

(Z gminy Skierbieszów w powiecie Zamojskim,) Mieszkańcy wsi Skierbieszowa, Łazisk, Sław ęcina i Suchodębia m ówią przeważnie czystym języ k iem polskim, niektórzy ty l­

ko używ ają m ow y rusińskiej. W zrostu są średniego, włosy m ają jasn e, tem pe­

ram en t Flegm atyczny. Rodziny m ają liczne, a stan zdrow ia w szystkich wy­

borny. Mężczyźni golą brody, a w ąsy przystrzygają nad w argą, w ygalając je bliżej nosa (czynią to ludzie starsi, zaży­

w ający tabakę). Kobiety m ają ładne wło­

sy, nie d b ają je d n a k o nie czesząc się tylko raz n a tydzień.

Chata, pobudow ana z bali sosnowych, sk ład a się z jednej izby, sieni i tak zw a­

nej, kom ory, gdzie składają m ąkę, sło­

ninę, ubranie. Drzwi wchodowe mieszczą się w podłużnej ścianie dom u. C hat k u rn y ch nie spotyka się wcale. Około ch aty znajduje się stodoła, gdzie składa się i młóci zboże. Prostopadle do sto ­ doły, w prost jej rogów, staw iają zw ykle dw a budynki: jed en dla inw entarza ży­

wego, t. j. krów i koni, a drugi — na chlew y dla świń. Poddasze łączy te b u ­ dynki, zam ykając czworobok, czyli tak zw ane gum no. Narzędzia rolnicze jak : pługi na „tylużkachu, brony z zębam i że-

(6)

20 „KRONIKA POWIATU ZAMOJSKIEGO"

laznymi* cepy drew niane, grabie żelazne i drew niane, łopaty, kosy, wozy n a drew ­ nianych osiach, w idły i m otyki—chow ają pod poddasze i w stodołę. Drób zw y ­ kle trzym ają w sieni.

L u d żyw i się skrom nie, mięso jed zą bardzo rzadko. Codziennym pożywieniem są: kartofle, kapusta, g ro c h y kluski na ’ m leku i cbleb razowy żytni. G otują dw a razy dziennie; rano, na śniadanie — barszcz lub kapuśniak, którego część po­

zostaje w ciepłym piecu n a obiad, oraz kartofle m ięte, ze słoniną, a n a obiad, oprócz barszczu i k apuśniaku — kaszę jaglaną, jęczm ien n ą lub g ry czan ą, która, w staw iona do pieca ciepłego, też ocze­

kuje południa; n a wieczerzę zaś gotują kluski pszenne lub gryczane z mlekiem.

Mięso jedzą tylko wieprzowa, i to w cza­

sie, św iąt lub szczególnych uroczystości.

Ubierają, się rozmaicie. K obiety no­

szą staniki opięte różnokolorowe, lub k af­

tan y do pasa, k rótkie a obszerne; zimo­

we u b ran ie stanow ią szuby n a wacie, lub też krótkie żakiety, obszyte czarnym plu­

szem. Rzadko spotyka się siwe lub czarne sukm any, wyszywane sznurkiem czerwo­

nym lub zielonym, oraz kożuchy. Mężatki noszą na głow ach chustki, owiązane, na tak zw aną Tcimbałlcę (obręcz drew niana), dziew częta zaś wiążą ch u stk i pod brodę.

Każda z kobiet nosi n a szyi różnokolo­

row e paciorki w ilośęi m niejszej lub większej — stosow nie do zamożności.

Spódnice noszą do kostek lub krótsze, w różnych kolonach; „m alow anek" nie sp o ty k a się praw ie. W lecie chodzą boso.

Do kościoła obuw ają sznurow ane trze­

wiki, zwane ciżmami, w zimie zaś noszą buty. S troju dopełniają różnego koloru perkalo^ve fartuszki, które noszą naw et podczas najw iększych uroczystości. M ęż­

czyźni noszą w lecie, przy robocie, ko^

szule ze zgrzebnego płótna, przepasując je rzemieniakiem. Spodnie z takiegoż płótna. W niedzielę i inne św ięta wkła­

d ają sjpencerM i spodnie sukienne, zawsze w sunięte do butów, koszule zapinają pod szyją na szklanne, kolorowe spinki, lub zaw iązują je na czerw one w stążeczki,

„życzkam i" zwane. W zimie noszą ba­

ranie kożuchy i czapki, oraz kaptury, w lecie zaś — kapelusze plecione z mło­

dej słomy pszennej lub żytniej; pleceniem i szyciem tychże zw ykłe tru d n ią się pas­

tu c h y i owczarze. S tarsi gospodarze no­

szą siwe lub brcfezowe sukm any. Odzież tę k u p u ją zw ykle gotow ą na jarm arkach.

L asek nie używ ają. Bieliznę szyją same gospodynie ł płótna w łasnego wyrobu.

W pływ m ody miejskiej, niestety, bardzo widoczny je s t u kobiet: dziewczęta każą sobie robić w mieście suknie ze stani­

kiem z różnokolorowych barchanów . Kre- tonów, a naw et m aterjałów półwełcia- nych: w daw niejszych czasach sukm ana u mężczyzn i m alow anka u kobiet — n aj­

więcej były używane.

Do ośw ietlenia służyły dawniej skałki sm olne (łuczywo?), lub łojowe kagańce na kom inach; dziś lam pki nafto­

we blaszane, z rezerw oarem szklanym, powszechnie są używ ane. Za opał służy drzewo, któ re otrzym ują z lasów dw or­

skich, po 36 fur rocznie. Gotują n a ko- m inach w żelaznych baniaezTcaeh i garnkach glinianych. Bieliznę po w ygotow aniu , w ługu, piorą w wodzie bieżącej, bijąc kijankam i, następnie rozw ieszają n a pło­

tach, a po przeschnięciu m aglują ręcz­

nym i m aglow nikam i. Krupy mielą na żarnach, a żyto i pszenicę we m łynach wodnych, zwykle n a raz, i tylko n a uro­

czystości m ielą na pytel.

Każdy gospodarz, m ający od 12 do 18 morgów, u trzy m u je 2 do 4 koni, 4 do 6-ciu sztuk bydła rogatego, głównie krow y i jałow ice. B yczki sprzedają młode po 3 do 4 rubli za sztu k ę (artykuł pisany był w 1912 roku). K arm ią bydło bardzo nędznie: w lecie pędzą do lasu dw orskiego na pastwisko, którego prawie niem a, bydło więc głodne i bez mleka wraca z pastw iska. Rankam i, przed w y­

pędzeniem do lasu często prowadzą kro­

wy na postronkach n a miedze i drogi.

W. zimie zap arzają plewy ukropem , a po­

sypawszy otrębam i lub m ąką, dają kro­

wom, nadto po kłaczku potraw iu, na noe zaś słomę ja rą , i to stanow i całodzienny karm dla krów dojnych. Mleka więc m ają bardzo mało i w zimie przeciętnie kw artę n a je d e n udój od sztuki; dają dw a razy dziennie.

W łościanie wsi Łaziska i okolicz­

nych prow adzą dowolne gospodarstwo, Do upraw y używ ają pługa drew nianego na „tulużTcach", z lem ieszem i odładnicą żelazną, czyli tak zwanego m orawskiego, i brony drew nianej z zębami żelaznymi,

(7)

„KRONIKA POWIATU ZAMOJSKIEGO" 21 Od lat kilku, zam iast radeł, używ ają gru-

beru.

Poniew aż gospodarze w skutek ciągle p rak ty k o w an y ch rozdziałów, niewiele m ają g ru n tó w , przeto ugorów wcale nie zostawiają. Zw ykle jęczm iona sieją na nawozie, a po zbiprze jęczm ienia sieją pszenicę, k tó ra wcale dobrze się udaje.

Koniczynę sieją w owsie, dw a razy ją koszą i sieją po niej pszenicę lub żyto.

Kartofli w polu bardzo mało sadzą, prze­

ważnie w ogrodach. W o statn ich latach kilku gospodarzy spry tn iejszy ch , widząc piękny, świeżo założony ogród owocowy we dworze, założyli też ogród większy u siebie, sprow adzając szczepy z Klemen- sowa.

Przed k ilk u laty było kilkanaście pasiek, prowadzonych sposobem pierw ot­

nym — w kłodach; w ro k u 1910 praw ie w szystkie pszczoły w yginęły z b rak u za­

pasu m iodu n a zimę. G ospodarstw a ry b ­ nego nie prow adzą.

Ze zw yczajów dorocznych i obrzę­

dów w spom inam y o następujących:

Po Nowym Roku ehodzą z kozą i gw iazdą; szopka obecnie po w siach nie istnieje. Na W ielkanoc sporządzane są

„pisanki", zw ane „k raszan k am i".

Dożynki zw ykle odbyw ają się w spo­

sób następujący: Po dożęciu zboża, w iją w ianek z kłosów pszenicy lub żyta i w kładają go n a głowę najpracow itszej dziew czyny, a otoczywszy ją kołem przy­

chodzą do dw oru, śpiew ając odpowiednie pieśni. D ziew czyna, n io sąc wieniec, w kłada go n a głowę, gospodarza i okręca się z nim trzy razy, a starsze kobiety w ypow iadają pow inszow anie i życzenia szczęśliw ego ukończenia żniwa i docze­

kanie roku przyszłego. Za to gospodarz częstuje całą grom adę robotników wódką, a dziew czętom , niosącym w ianki, daje po rublu. P otym n a wieczór, sprow adza gospodarz m uzykę, i odbyw ają się na dziedzińcu przed gankiem tany; pow i­

nien je rozpocząć sam gospodarz z dziew*

czyną, niosącą w ianek. Na przyjęcie pieką się. pierogi z kaszą g ry czan ą i przy­

rządza się tw a ró g z kw aśn y m mlekiem zm ieszany, w któ ry m goście m aczają, pierogi. Przy tym d a ję się wódkę, a w w ielu m iejscach herbatę. Zabawa przeciąga się zw ykle poza północ.

Obchód weselny. Chłopak, u p atrzy w ­ szy sobifr dziew czynę posyła kobietę lub mężczyznę w drużby do jej rodziców:

przychodzi razem i chłopak, ale zostaje na dworze. Jeżeli drużba porozumie się z rodzicami, w ted y woła pana m łodego poleca go, jako dobrego chłopca, i przy­

rzeka, że dziewczynie będzie za nim do­

brze. Dziewczyna zaw stydzona, siedzi za piecem , skąd j ą rodzice wyciągają. P an m łody pije d j niej wódkę, a je śli dziew­

czyna podaną w ypije, to znaczy^że p rz y j­

m uje ośw iadczyny. Potym nąrzeczeni idą do kościoła, k aw aler daje n a zapowiedzie a kapłan przesłuchuje narzeczonych p a ­ cierza. Narzeczeni w ybierają sobie sta ro ś­

cinę i staro stę (z osób zaślubionych), oraz drużbów i d ruchny, chorążego, sw atów i sw achy. W sobotę panna młoda z dru- chną, a p an m łody z drużbą obchodzą krew n y ch , znajom ych i sąsiadów , p ro ­ sząc o błogosław ieństw o, przyczym panna młoda przyjm uje od znajom ych dary.

W esele zaczyna się w sobotę w ie­

czorem w nocy zaś odbyw a się pieczenie korowaja. Przyjęcie godow ników urządza się oddzielnie u panny młodej i oddzielnie u pana młodego. Podczas całego obrzędu weselnego śpiew ają wiele pieśni, a mia­

nowicie: przy pieczeniu korow aja, p rzy w yjm ow aniu go z pieca, przy rozplataniu warkocza, jad ąc do ślubu, po powrocie od ślubu, przed oczepinam i i po oczepi­

nach. C harakterystyczną josobliwością ty ch pieśni jest w zajem ny wpływ ję z y ­ ków polskiego i ruskiego: w pieśniach polskich zdarzają się wyrazy ru sk ie i na odw rót w ruskich w yrazy v form y g ra ­ m atyczne polskie.

1. W sobotę z wieczoru, przy roz- czynianiu korowaja:

u Tcatolihótu.

Sterem ajdo, sterem aj, A w ogródeńku ziele.

W tym dom u sam Bóg chodzi, Zaczyna się wesele.

S terem ajdo, sterem aj,

Poschodzili się korow aj ni cy K orow aju plaskaty.

Chodzi m ateń k a zafrasow ana, N iem a czym częstow aty:

C zęstow ała ich czerw onym w inem

(8)

22 „KRONIKA POWIftTiU ZAMOJSKIEGO"

Nie ohoieli jeg o pity;

Chcieli oni młodą dziewczynę Za stołem posadyty.

U prawosławnych.

Dopomoży uam , Boże, Dopomoży nam , Boże 1 przeczystaja Maty, Korowaj ubraty.

W tyra ogródeńku ziele

W tym domu sam p an Jezu s chodzi, Bo się zaczyna wesele

Zosi, dońki, hołuhońki.

Schodyte sia do iubońki, Do miodu, w ina pity, Do korow aju roboty.

Oj znaju ja , znaju Ój znaju ja , znaju,

Szczo je w tym korowaju:

Z troch stropów pszenycia I z troch dunajów w dycia,

Od czarn y ch korow bieleńki syr, I żółtoje masło.

3. Podczas pieczenia korowaja.

Steremajdo, s te r e m a j!

Czerwone raczę

Koło przypiecka skacze I w piec zahladaje Czy się korow aj udaje.

Sterem ajdo a czerw one rucze Po przypiecku skacze,

A w piec zahlidaje,

Czy się nam korowaj udaje.

Bądź nam, korow aju, rumiany, Bo ty pojedziesz między pany, Żebyś niem iał ugany.

4. Przy wyjmowaniu korowaja z pieca:

Steremajdo, steremaj I

Zaprzęgajcie c z te ry woły, Pojedziemy po podpory, Będziemy piec podpiraty Czas korowaj wyjmowały.

5. Przed ślubem W iła K asiunia wianeczek, Z drobnej ru teńki serdeczek Oj serce moje zakamieniałe Czemuż mi nie zapłaczesz?

Jakże ja m am płakaty, Swoją m ateńkę żality?

Dosyć oni żałości m ają Źe m nie od siebie dają.

6 Na jezioreńku, Na bystrej wodzie

Siwa g ąseń k a pływa.

Tam K asiunia m ołodeókaja Białe liceńko m yła.

7. Poszukajcie ojca, matki, Niech sobie posiadają,

Niech się im pokłaniają.

Swaci a się do ślubu stroją, J a k te pszczółki w roju, Za w ro ta w yjeżdżają I ja k róże zakw itają.

8. Przy rozplataniu warkocza.

Oj kołem W isła stanęła, Oj koło białego kam ienia Oj stańcieże wy, dzieweńki, Około mojej lubeóki.

Rozplećcież mi ją , rozplećcie, Mego ta tę i m am ę ucieszcie.

Po ślubie.

9. Do panny młodej.

Szeroka droga, Głęboka woda 1 szeroki gościniec.

Oj wróćże się, Młoda Kasiu,

Do kościoła po wieniec.

Oj nie wrócę się, nie wrócę, Dałam ja go schować,

Oj dałam ja go oblubieńcow i, Będzie on tam wiekować.

10. Do pana młodego.

Popod sadeńkiem , Popod wiśniowym B arw ineóko zielony.

A mój tatum ec, J a już ożeniony!

11.

My w kościele stojali:

Dwoj« ditok — jednolitok — Tośm y im ślub dawali.

P odziękujm y książenkowi, J a k sw ojem u lubeńkow i, Ze nam ślub dał

I niew iele bral:

C zerw onego złotego Od pana młodego*.

(9)

„KRONIKA POWIATU ZAMOJSKIEGO*_________________________ 23

12. W domu.

Niechże będzie pochwalony, Je z u s C h ry stu s z kościoła!

A przyjm że nas, panie ojcze I pani m atko, do stoła.

Sterem ajdo, sterem aj — My zasiedli za stołem I za stołem cisowym , I za obrusem szelkowym.

T eraz nam daj te isty i pity

Bo się nam z za stoła tra nstupity.

13. Przed oczepinami.

A pójdźże precz, Młoda dziewczyno!

S kiń w ianeczek N a kołeczek

W eź czepiec.

14. Po oczepinach.

Żebyś ty , ch m ie lj, N a tyczki nie laz (!), Tobyś nie robił

Z panieneczek niew iast.

Ale ty, chm ielu,

W ciąż n a tyczki łazisz

I bardzo ty panienki i wianeczek zdradzisz.

15.

A czy tobie nie żal, Młoda K asiuniu, R ucianego w ianka?

D zieweńki idą i ciebie wołają, A ty si&dzisz i nie zapłaczesz, Czesała k asień k a żółty len, Prosiła sw ego ta tę o grzebień.

Podajże mi, o mój tatu , ju ż no raz, A ty Michałku,

Podaj czepiec i kim bałku A, św ięty pońediłku,

Zabrełes nam diw ku.

W czoraj była we w ianeczku A dfcisiaj ju ż je s t w rąbeczku.

A ty, K asiuniu m łodziusieńka, Już pójdź precz I

Pow ieś w ianeczek na kołeczku, A weż czepiec

A ona nie wiedziała, Co czynić miała Od żalu, od żalu;

T ak pow iesiła swój ruciany wianeczek Na gaju, na gaju.

Po dru g ie se mówiła

Od myśli, od m yśli,

T ak wiesiła swój w ianeczes N a w iśni, na wiśni.

Na chrzcinach śpiewają:

Bądźże mi zdrowa, kum uniu moja Bo ja ju ż idu spaty;

Czerez w orota. cfcerwony jaw or—

Tam cię budziem y czekaty.

Bądźże mi zdrow a k um uniu m oja Żebyś mi zdrow a była,

Żeby nad tobą, moja kum ciuniu, Jasn a zoreńka świeciła.

REGINA KŁOSSOWSKA.

Ochronka św. Franciszka

w Z a m o ś c iu .

N adzw yczajne wypadki, spowodo­

w ane w ojną, ujem nie oddziałały na p ra ­ widłowy rozwój ochronki, istniejącej dzięki poparciu m iejscow ego społeczeń­

stw a od w rześnia 1913 r. Jak wiadomo ochronka u trzym uje się ze składek mie­

sięcznych w płacanych przez osoby życz­

liwie odnoszące się do tej in sty tu c ji, ja k również z ofiar jednorazow ych i docho­

dów nadzwyczajnych. Przed w ojną skład­

ki w pływ ały punktualnie, co dawało moż­

ność zapew nienia dziatw ie w ochronce w zględnego dobrobytu; dzisiaj w arunki się zmieniły; wiele osób w spierających opuściło tutejszą okolicę, nam nożyło się potrzeb społecznych, a jedno i drugie przyczyniło się do Umniejszenia docho­

dów. Do w rześnia 1915 roku dzieci w ochronce otrzym yw ały posiłek, od tego zaś czasu przestano dzieci karm ić z po­

w odu nadzw yczajnego podrożenia p ro ­ duktów życiowych, a nieraz niem ożności ich dostania. Do w rześnia 1915 r. ochron­

ka czerpała dochody ze składek i ofiar publicznych, nadal ochronka zasilana była funduszam i z K om itetu G atunkow ego Za­

m ojskiego i dzięki poparciu tegoż m ogła dalej egzystow ać, za co Zarząd O chronki cztye się w obowiązku w yrazić K om ite­

tow i serdeczne podziękowanie.

Przez okres czteroletni od 1 w rze­

śnia 1913 r. do 1 w rześnia 1917 r. uczę­

szczało dzieci ogółem 37768 co p rzecięt­

nie w ynosi 37.7 dziennie licząc 25 dni

(10)

24 „KRONIKA PO WIATO ZAMOJ$KIEGO“

w m iesiącu i 10 m iesięcy w roku. Nie je s t to cyfra ścisła, gdyż w ro k u 1914 i 1915 były dłuższe przerwy w nauce z powodu działań w ojennych.

Żywność i całkow ite utrzym anie ochronki, nie w liczając w to produktów otrzym anych w naturze, wynosiło dzien­

nie w pierw szym okresie dw uletnim około 9 kop. dziennie od dziecka, a od w szyst­

kich dzieci rub. 3 kop. 39, m iesięcznie rub. 84 kop. 75.

W następnym okresie dw uletnim utrzym anie ochronki bez życia i z w y­

łączeniem produktów w n atu rze koszto­

wało dziennie od dziecka 8 i pół kop., od w szystkich dzieci rub. 3 kop. 20, mie­

sięcznie ru b . 80 przybliżenie.

Na w iosnę 1914 r. nabyto plac pod budowę domu d la , ochronki oznaczony JG-em 28 n a planie posesyi K. i A. Tonio- rowiczów, przestrzeni 49 2|3 prętów kwadr.

W artość placu oceniono na rubli 1018 P.p. K. i A. T o m o r o w i c z o w i e bonifikowali na rzecz ochronki rub. 168, koszt zatym placu wyniósł ru b 850.

Z powodu wojny budow a domu dla ochronki nie doszła do skutku, jednak ochronka je s t właścicielką placu w Za­

mościu, przedstaw iającego w artość 1018 rb.

Lista członków stałych, którzy wnieśli składki miesięczne.

od 1-go Września 1913 r. do 1-go W rześnia 1917 r.

Rb. _k. Kor. _h.

Antoniszewska St. . . — 50

Bogucka Helena . 36 —

Biernaw ska 1. . . . 24 —

Badzian B ... 5 50 6 — Białkow ska Marja . . . 2 —

Badzian J ... 3 Cieszkowska Lucyna . . 23 —

Czernicka W ładysław a . 1 4 — 14 —

Czujkiewicz — 2o 1 —

Dargiewicz S t... 6 Dziuba A ... — 50 Dziuba Kazimierz . . — 50 D om aniew ski . . . 5 — Drue Bolesław . . . 4 — Dudziński St. . . . 3 —

Dębska . . . . . 1 —

D ytry Romuald . . 2 —

E m eryk Piotr . . — 50 I

Franczew ski . . . 1 — Gisges W anda . . 15 —

Rb. k.

Godziszewski J ... — 30 Gołębiowski H...

Gołębiowski T... 50 Gilecka I... 3 65 Grzelińska M... 12 — Golakowska Marja . . . 6 60 Gibulska A ... 5 -- Gałaszkiewicz A. . . . — 50 H o n o r y ...

Jaśkiew iczow ie R. i M. . 42 Jabłoński Tomasz . . . 11 30 Janicki F ra n c is z e k . . .

Jab ło ń sk a Sabina . . . 18 Jabłoński J ... 1 Kalinowski Teodor . . . 42 Kłossowscy Z. i R. . . 56 Krzyczkowska H enryka . 20 Krzyczkowska Zofja . . 20 Kowalewska Em m a . . 27 K o r b a ... 20 Kabas B... 13 50 Kosmalski Henryk . . . 3 Klimkiewicz P ... 10 50 Klimkiewicz B. . . . 4 80

Kostrzewski . . . .

Luchtow ie Wł. i J . . . 6 L istow ski A ... 30 L e s z c z y ń s k i ... 11 50 Lelesz M a r j a ... 3 L ipczyńska W a n d a . . 3 Ł opatyńska . . . . 21 Łuczyński . . . . 50

Modzelewska W. 6

M azurkiewicz W . 17

Maliszewski M. . 20 50

Małczyński . . 50

Maliszewski J. . Mojżes Jan . . M aroński 1. . .

Niewieska Helena . 37

Niedziałkowski . . 1

Osuchowski Tadeusz . . 17 Ostrowski K... 3 50 Orłowski A ... 1 P orębska Magdalena . . 22 P rzegalińska . . . . 3 Przyłuski T ... 1 P ta s z y ń s k i... 1 50 Pleskaczyński K. . . 5 50 Pleszczyńska . . . .

Sztranc J a d w ig a . . . 6 Szym ańska Zofja . . 6

Kor. _h.

4 2 4

B 20 2

66

26 2

9 - 1 - -

4 — 2

8

7 — 24 —

3 — 3 —

(11)

„KRONIKA POWIATU ZAMOJSKlEGO“ 25 Rb.

22 23 1 2 2

1 10 2

3 1 3 1 23 14 13

3 4

4

50 3 1 30

k. Kor, h.

— 14 —

2 Stodółkiewiczowa K.

Ks. Szym oński Wł.

Stryjek J.

S try jek M. . . . Szulakiewiczowa Stefaniak . . . . Saj kie w ieżow a Anna Służewski . .

Turezyńska . . Tom aszewski . . Turek . . . . W ojnarow ska . . W aw rzyszak W.

Zborowska Mar ja Zapasiewiczowa . . Zaw iszyna . . . . Zalew ska St. . . . Żukowska . - . . . . Żmudzka Kazimiera Żerdzicki . . . . . U ngiertow a Karolina . Zdziechowska Fr.

Bezim iennie...

Ogółem wpłynęło ze składek w ciągu czterech lat Rubli 800 k. 45 i kor. 293.

90 50 50 50 50

50 50

— 14 — 50

4

4 50

10

Wpływy jednorazowe.

Zamiast pow inszow ań noworocznych rb. 66 kop. 85, W PP. Luchtow ie rub. 30, służące z wieczoru tańcującego rb. 6, za­

miast w izyt w ielkanocnych rb. 17 k. 5, i To w. pożyczko wo-tfszczędnościowe w Za mościu rb. 20, W P. Marja Zalew ska hono- raryum nie przyjęte przed d-ra Modzelew­

skiego rb. 2, W P. W ładysław a Czernicka na gw iazdkę w 1914 r. rb. 20, W P. Wła­

dysława Czernicka w dniu imienin syna 1916 r. rub. 20, vVP. W ładysław a Czer­

n ick a dla uczczenia pam ięci d-ra Krzycz- kow skiego rb. 10, W P. W ładysław a Czer­

nicka w dniu im ienin syna w 1917 r.

Kor. 40, Tow. Ziem. Wz. K redytu w Za­

mościu stosow nie do uchw ały ogólnego zebrania rb. 150, Dochód z kinem ato­

grafu rub. 35 k. 30, WP. Pułkow nik Fiszer kor. 20, z rautu urządzonego przez W P.

W. Małujową kor. 354, WP7 H enryka K rzyczkowska noworoczne kor. 4, W . x.

Jędrzejew ski zam iast biletu n a ra u t rb. 4, W. x. Cieślik zam iast biletu na raut, WP.

W . Małujowa składka okolicznościowa w Lublinie kor. 6, WP. Dr. Gelibter przy zw iedzaniu ochronki kor. 100, ze skarbo-

* nek sekcji aprow izacyjnej przy Komi­

tecie Ratunkowym rb. 15 k. 66 i kor. 414 hal. 78, kara sądowa rb. 1.

Ogółem z ofiar jednorazow ych w pły­

nęło w ciągu lat czterech rb. 393 k. 86 1 kor. 946 hal. 78.

Ofiary w naturze.

Hr. Maurycy O rdynat Zamojski 13 sągów drzewa opałowego, W P. Czernicka W ładysława 30 funtów słoniny, beczułkę kapusty, kartofle i buraki, W P. Tadeusz Osuchowski 20 funt. słoniny. 2 pudy kaszy 2 korce kartofli, W P. Zdziechowska M arta skrzynię kartofli, W P. Jaśkiew iczow aM arja 12 kryzek i 12 torebek, WP. U ngiertow a Karolina 2 korce kartofli i pół korca kaszy, W P. K ow erska Marja korzec k a r­

tofli, W P. Kiełczewska Leonarda 3 korce kartofli, WP. Leleszowa M arja 8 korcy kartofli, W P. Kłossowska Wanda 12 k ry ­ zek, W P. Nowakowski Bolesław 40 pu­

dów kartofli, Komitet Ratunkowy Zamoj­

ski 83 łokcie m aterjału na paltociki dla dzieci.

P R Z Y C H Ó D .

Składki od członków stałych rubli 800 k. 45 i kor. 293, wpływy je d n o ra ­ zowe rb. 393 k. 86 i kor. 946 hal. 78, procent od kapitału za 4 la ta do 23 lu­

tego 1917 r. rub. 787 k. 14, dochód z ro­

bót rb. 11 k. 80, za sprzedane zbywające miseczki rb. 3 k. 20, uzyskane ze sprze­

daży m aterjału n a paltociki kor. 165, z koncertu w dniu 1 września 1917 r.

kor. 96 hal. 56, od Komitetu R atunko­

wego Zam ojskiego rb. 720 k. 86, kor.

2183 hal, 83.

Ogółem rubli 2717 kop. 31, kor.

3685 hal. 17.

R O Z C H Ó D .

Za lokal dla O chronki od 1 stycznia 1914 r. do 1 września 1917 r. rub. 440 kor. 350 hal. 60, żywność dla dzieci przez 2 lata do 1 lipca 1915 r. rub. 212 k. 75, pensja ochroniarki za 4 lata rub. 1215 i kor. 1650 hal. 70. utrzym anie służącej za 4 lata rb. 231 k. 25 i kor. 171 hal. 14, drzewo opałowe za 4 lata rb. 249 kop. 70 i kor. 249 hal. 30, nafta za 4 lata rb. 37, k. 61 i kor. 19 hal. 70, woźnemu zą zbie­

ranie składek za 2 lata rub. 24, ubranka

(12)

26 „KRONIKA POWIATU ZAMOJSKIEGO"

dla dzieci kor. 109 hal. 13, drukowanie * sprawozdania rub. 9, rem ont mieszkania rb. 19 k. 89 i kor. 48 hal. 91, drobne w y­

datki za 4 lata rub. 46 kop. 28 i kor.

38 hal. 90, kupno placu dla ochronki rubli 850. J

Ogółem rubli 3335 kop. 48, kor.

2638 hal. 88.

Stan majątkowy.

W artość placu rub. 1018, na lokacie w 2-im T-wie pożyczkowo-oszczędnościo- wem 3636 kop. 93, w Ziem. T wie Wz.

Kredytu rub. 147 kop. 30, meble i inne ruchom ości przybliżenie rub. 150.

Ogółem rub. 4952 kop. 23.

O chronka św. Franciszka je s t jedną z pierw szych instytucji w Zamościu zało­

żoną i utrzym yw aną kosztem miejscowego społeczeństw a; kształcąc i rozwijając dzieci w zaraniu ich życia zapobiega zaw­

czasu złym dążnościom do jak ich skłonne je s t dziecko pozostawione bez należytej opieki, instytucja ta zatym oddaje m iastu niespożyte zasługi i należy ją ze wszech miar popierać.

W ostatnim ro k u t. j. w czasie od l w rześnia 1917 r. do 1 września 1918 r., w którym to niemal w szystkie dziedziny życia naszego sc h o d zą w norm alne ram y rozwoju, ochronka również zapowiadała się niezgorzej.

Za cały ten okres składki w pływały w rozmiarach szczupłych i niejednostajnie, gdyby nie zasiłek Komitetu Ratunkowego w ypłacany w kwotach miesięcznych, ochronka nie m ogłaby istnieć. Komitet asygnow ał miesięcznie po 200 kor. co s ta ­ nowi rocznie (t. j. do 1 w rześnia 1918 r.), K. 2400.

Składki złożyły następujące osoby:

Kor. hal.

H. B ogucka 24

J. Bądzian . 2

L. Cieszkowska 2

W. Czernicka 10

K. D ziuba . 4

Domaniewski rb. 1 2 50

D ębska 2 ---

J . Gielecka rb. l i 4 k. 6 ---

F r. Janicki 2 ---

H. Krzyczkowska 8 rb. 32 ---

Z. i R. Kłossowscy 36 ---

E , K owalewska . 3 ---

J. Korba B. Kabas .

W Mazurkiewiczowa Niedziałkowski rb. 6 H. N iewieska rb. 5 M. Porębska

K. Pleskaczyński K. Stodółkiewiczowa J. Stryjek .

K. Stefaniak

Szulakie wieżowa . Służewski .

Turczyńska W ojnarow ska J t W aw izyszak .

Z ofiar wpłynęło:

J. Badzian

Gen.-Gubernator Liposzczak . Nowom iejskie Sto w. Spożyw.

P. Zubowicz i T. Czsrnicki. , H. Krzyczkowska

Stan. Szulc

J . Czernicki senior

Kom itet Ratunkow y za wrze­

sień 1918 r.

Ogółem Kor.

W Y D A

K er, hal.

2

2

15

12 50

2

3

2

2 _

3

2

4

09.

1 p»ź- P ensja ochroniarki do

dziernika 1918 r.

koszty podróży ochroniarki odnowienie szyldu

drzewo opałowe . lokal

służąca

remont lokalu drobne w ydatki .

wydrukowanie sprawozdał za 4-y lata .

Ogółem-Kor.

Rozchód 3187

50

Kor. hal.

250 ~ 100

100

50 100

100

100

100 -

. 3586 1 K I:

Kor. hai.

r _

. 2095 97

1! 4

18 84 337 310 24 15 a

. 160

. 3187 97 Z E S T A W I E N I E :

Przychód Kor. 3586 hal. — 97 Pozostałość Kor. 398 hal. 03 Lecz, rzecz niezwykła zaiste a smutna, od nowego roku szkolnego t. j. od w rze­

śnia 1918 r. ochronka znalazła się w przy­

krym położeniu z powodu braku lokalu.

Cytaty

Powiązane dokumenty

trzeba zakupić inweptarz, narzędzia, opłacić nauczycieli i utrzymać bursę. Wydatki więc połączone z uruchomieniem szkoły wynosić będą do 70000 koron.

nych artykułów coraz dotkliwiej odczuć się dawał. Stan finansowy twierdzy już od początku oblężenia przedstawiał się bardzo niedostatecznie. Żołnierze,

te jednak organizacje posiadają kierunek jednostronny, ściśle naukowy, a zatym nie różnią się wiele od szkoły — będą zawsze dla młodzieży, rwącej się

ści należy przypisać obecnym zajęciom ludności przy żniwach, po części jednak złożyć na karb opieszałości owych Kół gminnych; pobudzenie Kół tych do

Łabunie dnia 7 lipca odbyło się przedstawienie, urzą­.. dzone przez Związek

i Szkoła ta w roku zeszłym kształciła 80 dzieci, w bieżącym 120. W roku bieżącym było 6 kandydatów do gimnazjum i seminarjum, nie wszyscy jednak mogą

gotować czyto odczyt, czy pogadankę dla mieszkańców wioski, lecz nawet nie jest w stanie podołać choćby w części obowiązkom szkolnym. zamojskiego poza

Zbliża się dzień wyborów do Rady Miejskiej, która będzie gospodarzem miasta i od wyboru której w wielkiej mierze nadal zależnym będzie rozwój naszego