Rok 1.
Z a m o ś ć , w lipcu 1918 roku.Nr. 9.
K R O N I K A
powiatu Z a m o j s k ie g o
Wyehodzi I i 15 każdego m iesiąca.
■ ■ IB
T R B Ś Ć:
Odezwa Polskiego Komitetu Wyborczego.
Szkolnictwo ludowe powiatu Zamojskiego— Ignacy Pytlakowski.
O sile wodnej Łabuńki— Prof. dr{ M. Matakiewicz.
K o r e s p o n d e n c je : Zwierzyniec (Z ygm unt Pomarańślęt). — Białobrzegi (Michat Bojarczuk).—Majdan Sitaniecki (Juijan Sabat) . — Łabunie (S. K.y.—Wierzbie (J. Paezosówna).—Łabunie {J. P.).
K ron ik a m ie js c o w a : Dalsza praca Polskiego Komitetu Wyborczego do Rady Miejskiej. — Janowice i kolonja Podtopolę głosują. — Druga odezwa Komitetu Żydowskiego Wyborczego. — Przedstawie
nie amatorskie. — Wieczory mistyczne. — Wycieczka harcerzy. — Wycieczka ze Lwowa. — Zamknięcie roku szkolnego. — Ze śred
nich uczelni zamojskich. — Zamojski okręg P. M. Sżk. — Posie
dzenie zamojskiej Rady szkolnej Okręgowej. — Jednodniowy kurs dla pisarzy gminnych, — Na kurs bibljotekarstwa. — Spra
wozdanie z kursów rachunkowych w Zairiościu. — Kursy budowla
ne. — Kursy pszczelarskie. — Na fundusz kresowy. — W sprawie zbiórki na fundusz kresowy. — Zebranie okręgowe delegatów sto
warzyszeń- pożyczkowych. — Dalsze ińianowania w niiagistraturze sądowej. — Wydział "sejmiku powiatu zamojskiego. — Lichwa mie
szkaniowa. — Zamojski wydział kółek rolniczych. — Drukarnia polska. — Podziękowanie.
Cena 1 hor. BO h.
Z A M O Ś Ć
Nakładem „Księgarni Polskiej"
Z. P o m arań sk U g o i S-ki
9 t
M
m /*y
Z ( EM I AŃ S K I E
Towarzystwo
W ZAMOŚCIU
W /»S /łS
%
/łv
<»>
*r>
<to
OH W
^ przyjmuje na -dogodnych wa- ^
$ runkach kapitały na oprocen- $
SI/ W
tow anie, zarów no w rublach, yf/
f f
^ ]zk i w koronach, oraz w y k o - ^ W' n y w a ws z e l ki e c z y n n o ś ci usta-. W
W y - w
w wą przewidziane. # Sjff
%
S T O W A R Z Y SZ E N IE
Rzemieślników i Robotników Cbfześcijańsk.
w 2A M 0Ś C I U
p o d a j e d o d g ó ln e j w i a d o m o ś c i , iź o t w o r z y ł o s e k c j ę
Pośrednictwa Pracy,
która przyjmuje i posiada już w swym rozporządzeniu zgłoszenia na roboty: me
chaników, murarzy, stolarzy, kowali, ślusa
rzy, cieśli i in. ’
J a k również oficjalistów rolnych i leś
nych, służbą dom ową i dworską.
Oferty i- zapotrzebowania, załatwia szybko i z całkowitą odpowiedzialnością za poleconych.
Biuro Stowarzyszenia otwarte codzien
nie od 11 do 1 p .p . i od 5 do 8 wiecz.
W niedzielą i święta od 10 do 7 wiećz.
Ślusarska 1. 13. I p. Z poważaniem Z A R Z Ą D .
WAINE DLA PANÓW LEŚNIKÓW!
„SYLWAN“
Organ Galicyjskiego T-wa Leśnego; pod redakcją p r o f S t a n i s ł a w a S o k o ł o w s k i e g o wycho
dzi nadal jako m i e s i ę c z n i k .
Przedpłaćą przyjrr.uje i pojedyncze zeszyty sprze
daje K s ię g a r n i a P o l s k a w Z a r . o ś c i u i Prócz tego K s ię g a r n i a P ó i6 k a tóleca, złożo
ne na skład główny, dzieła:
prof. J. Czaplickiego, „Szacowanie Iesu“ 14 k. 50 h.
J. Miklaszewskiego, „Lasy na ziemiach polskich i los ich podczas inwazji 3 kor.’*
Józefa Lesiewskiego, b. nadleśnego dóbr Krasno
bród 1 ^Husiny: „Sprzedaż lasu“ 1 kor. 80 hal.
„Przepisy prawne w laśacn Kri'?st'va Polskiego"
3 kor. 60 hal.
Pianista lub pianistka
potrzebni do kinematografu
Wiadomość w „Księgarni Polskiej"
w Zamościu.
Z A K Ł A D
NI a I a r s k o - La k i e r n i czy
J A N A K O R B Y
Zam ość w ziemi Lubdśkiej.
W y k o n y w a wszelkie r o ’:o ty , w zakres la- kiernictw a i m alarstw a wchodzące, jako ta: lakieruje p o w o zy i przedm ioty z ż'e*
laza, drzsw a, ^ipsu, w y k o n y w a wywiesz
ki sklepow e, dla szkól ludow ych i urzę
dów gminnych.
M aluje i w y k le ja p o k o je .
P o d r ę c z n ik i sz k o l n Ę
n a r o k s z k o ln y 1918/19
dla gimnazjów, seminarjów i szkół ludo wych podług wykazćr.v, zatwierdzonych przez M inisterstwo W. R. i O. P. poleca
w dużym w yborze i zapasie
KsięgarDia Polska w Zamaścio
l.Pomarański i S-ki.
Rok 1.
Zamość, w lipcu 1918 roku.Nr. 9.
K R O N I K A
POWIATU ZAMOJSKIEGO
Wychodzi.I i IS każdego nriesiąea.
W y b o rc y P o la c y !
Zbliża się dzień wyborów.
Musimy tłumnie i solidarnie stanąć da urny wybor
czej by dowieść, że Zamość jest miastem polskim.
Ster spraw miejskich musi spoczywać w rękach pol
skich i polskiego magistratu.
Na ziemi własnej chcemy i musimy być gospoda
rzami i nie zniesiemy gospodarki obcych nam elementów.
Wzywamy więc Was gorąco byście w dzień wybo
rów stawili się wszyscy z kartami legitymacyjnymi, które Wam nadesłał magistrat, dla spełnienia- obowiązku obywa
telskiego.
Nie wolno się nikomu uchylać, bo każdy głos może
zaważyć na szali wyborów. • .
Nie damy ziemi!
Na polskiej ziemi muszą być polskie miasta!
Polski Komitet Wyborczy.
W y b o r y o d b ę d ą si ę:
IV k u rji 14-go lip c a , n ie d z ie la , III k u rji 17-go lip c a , ś r o d a ,
z II kurji 2l«go lip ca , n ie d z ie la , z I kurji 2 4 -g o lip c a , ś r o d a . O d 9-ej rano.
26 „KRONIKA P O W IA T U ZAMOJSKIEGO*
IGNACY PYTLAKOWSKI.
Szkolnictwo ludowe
W PO W IEC IE ZAMOJSKIM.
A
Wielką zasługę położył komitet oby
watelski powiatu Zamojskiego, otwiera
jąc szkoły ludowe w takiej ilości, że po objęciu szkolnictwa przez władze woj
skowe austrjackie zdołano zaledwie kil
ka szkół nowych uruchomić. Zadanie nie było łatwe. Przed wojną liczba wszyst
kich szkół początkowych wraz z cer
kiewnymi sięgała 40, te przedewszystkim szkoły trzeba było zreorganizować, no
wych zaś powstało przeszło 100. Ta nie
wielka liczba dawnych szkół w powiecie jest poważnym argumentem polskości powiatu naszego, gdyż jeżeli weźmiemy pod uwagę ilość szkół w sąsiednich wschodnich powiatach, to zauważymy np., że w powiecie Hrubieszowskim przed wojną było przeszło 100 szkół we włas
nych budynkach. To było dowodem, że rząd carski za pomocą szkoły chciał przeciągnąć na swoją stronę ludność mieszaną, ten rząd, który hamował oświa
tę w Królestwie, tworzył tak liczne szko
ły w powiatach z jego punktu widzenia zagrożonych, tego zaś nie można powie
dzieć ' o powiecie Zamojskim, owszem uważany był za polski i dlatego utrud
niano otwieranie nowych szkół, gdyż nie wierzono w skuteczne ich oddziaływanie polityczne.
Obecnie w naszym powiecie czyn
nych szkół publicznych jest 164 ze 190 nauczycielami.
Jeżeli weźmiemy pod uwagę gęstość zaludnienia, uwzględniając większą włas
ność ziemską, a szczególnie lasy, to ilo
ściowy stan szkolnictwa można uważać za zadawalniający.^ Mamy szereg gmin w powiecie, gdzie każda wioska posiada własną szkołę; pod tym względem moż-
# na uważać stan szkolnictwa bliski nasy
cenia. Największą trudnością w otwiera
niu nowych szkół jest zastraszający brak lokali. Jest sporo uchwał o otwarciu no
wych szkół w wioskach, gdzie dytych- czas nie było szkoły, jak również jest wiele próśb o dodanie drugiej siły na
uczycielskiej w wioskach większych.
Można byłoby pokonać stronę materjal- ' ną i brak wogóle sił nauczycielskich, lecz wszystkie wysiłki rozbijają się o brak budynków. Szereg wiosek zostało spalonych, włościanie/ budowali dla sie
bie prowizoryczne chaty i dlatego o żad
nym nadmiarze izb mowy być nie może.
Teraz zagrażą wielu szkołom nowa bie
da, wielu przymusowo ewakuowanych wraca do swoich zagród, w których właśnie mieszczą się szkoły i oczywisty rzecz żądają opróżnienia budynku. Gdy
by nie ten brąk straszny lokali, bez żad
nego wysiłku możnaby od wakacji mieć przeszło 200 szkół.
Zainteresowanie wśród włościan szkołą stale wzrasta. Z rozmowy z go
spodarzami . wynika, że rodzice intere
sują się tym, czego się dzieci uczą w szkole, widać zadowolenie z postępów dzieci, chętnie porównują stan nauki dzieci w szkołach polskich ze szkołami dawnymi.
Stosunek mieszkańców wioski do nauczyciela jest również dobry, bardzo często serdeczny, zresztą zależny od stanowiska nauczyciela, jego pracy i umiejętności współżycia ze wsią.
Rodzice zaczynają rozumieć potrze
bę szkół i pomimo warunków nienor
malnych i różne braki poważne, jak brak ubrania, obuwia, jednakże szkoły były przepełnione, w niektórych szkołach liczba^ dzieci dochodziła do 100 i więcej, a za średnią liczbę ilości dzieci można przyjąć 80. Nawet i teraz we większej ilości szkół frekwencja dzieci jest znoś
ną. Naturalnie nie można tego powie-
* dzieć o wszystkich gminach, gdyż nao- gół dzieci ubywa z powodu pasiówki bydła, a w niektórych okolicach dzieci chodzą na zarobek, otrzymując płacę 3 kt>r. dziennie; oczywiście jest to wiel
ką pokusą dla rodziców i dzieci na tym tracą. Wogóle w zimie w szkołach pu
blicznych było zarejestrowanych 14000 dzieci.
Co do personelu nauczycielskiego, to znajdujemy pod tym względem wiel^
ką rozmaitość. Ta rozmaitość wywołana była nagłym zapotrzebowaniem stu kil
kudziesięciu sił nauczycielskich, którymi trzeba było obsadzić powstające szkoły, tymbardziej że z przed wojny zostało na
„KRONIKA PO W IA T U ZAMOJSKIEGO" 27 stanowiskach nauczycieli zaledwie parę
osób. Rzecz prosta, że taka raptowna mobilizacja sił nauczycielskich0musiała wprowadzić podział nauczycielstwa na różne kategorje. Wielu ludzi pracuje na niwie szkolnictwa ludowego zupełnie przygodnie i prawdopodobnie po wojnie znaczna część ich odpłynie do innych zawodów. Wogóle census nauczycielski waha się w szerokich granicach, miano
wicie od szkółki, początkowej do niepeł~
nych studjów uniwersyteckich, zawodo
we zaś wykształcenie posiada zaledwie 3-cia część całego ogółu nauczycielstwa.
Przeważna część tego zawodowego nauczycielstwa przypada na siły z Ga
licji. Zjawisko to daje się łatwo wytłó- ! maczyć, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że dopiero teraz zaczynają powstawać u nas seminarja nauczycielskie, a przytym śmiesznie nizka płaca nauczycielska od
strasza dużo młodzieży od tego odpo
wiedzialnego zawodu. Położenie nauczy
cielstwa jest nadzwyczaj opłakane; na
uczycielstwo, pozbawione bibljotek, po
mocy naukowych, czasopism fachowych, nie ma możności dokształcać się, a nie może być mowy o tym, żeby ze 100 kor.
pensji można było wydać część na po-' trzeby kulturalne.
W zależności od cenzusu i mater- jalnego położenia nauczycielstwa wydaj • ność pracy jest też różna; odbija się to zwłaszcza na pracy pozaszkolnej nau
czycielstwa, a w miesiącach letnich na słabej frekwencji dzieci. W tych warun
kach niejeden nauczyciel, nie zawsze przygotowany do swego zawodu, nie ma
jąc dostatecznego ógólnego wykształce
nia, nie jest w możności nie tylko przy
gotować czyto odczyt, czy pogadankę dla mieszkańców wioski, lecz nawet nie jest w stanie podołać choćby w części obowiązkom szkolnym. Można jednak i należy ' zaznaczyć, że nauczycielstwu pow. zamojskiego poza nielicznymi wy- . jątkami nie zbywa chęci do kształcenia się. Jaskrawym dowodem tego były sześciodniowe kursy, urządzone przez Ministerstwo dla nauczycieli w czasie Świąt Wielkanocnych.
Pomimo spóźnionego rozesłania okólnika, zawiadamiającego o kursach w czasie świąt, napływ był bardzo wiel
ki, gdyż zgromadziło się na kursach
156 osób. Wykłady prowadzili prelegenc z Lublina i Warszawy przy łaskawym udziale miejscowych sił. Nauczycielstwo zajęte było od 9-ej rano do 7-ej wieczo
rem z dwugodzinną przerwą na obiad.
Na kursach tych były prowadzone: ge
ograf ja ziem polskich, historja czasów porozbiorowych, praca społeczna nau
czyciela, historja prawa w Polsce i pra
wo spadkowe, hygiena dzieci i budyn
ków szkolnych, metodyka śpiewu. Pro
jektowane były wykłady ogrodownictwa, lecz z powodu nieprzybycia prelegenta, dane były przez p. J a x ę - C h a m c a 2 odczyty: „Czasy naszej niewoli" i „Na- rodowo-wychowawczy pierwiastek w pra
cach Sienkiewicza".1 Nauczycielstwo od
niosło wielką korzyść zvtych kilkudnio
wych wykładów, gdyż samo ujęcie przed-' miotów wykradanych było bardzo cieką- ( we i poza dydaktycznemi wskazówkami prelegenci umiejętnie nawiązywali czasy dawniejsze do chwili obecnej. To zado
wolenie nauczycielstwa z kursów uwy
datniło się szczególnie przy pożegnaniu prelegentów; serdecznie dziękowało na
uczycielstwo każdemu prelegentowi za pracę jego.
Liczniejsze zgromadzenie nauczy
cielstwa wykorzystała „Straż kresowa";;
i przez swego instruktora zapoznała na- uazycielstwo z dotychczasową jej dzia>
łalnością i wskazała plan pracy na przy
szłość, wzywając nauczycielstwo do pra-;
cy społecznej i podsuwając realizowanie;
niektórych projektów, jak organizowanie*
straży ogniowej, kół Macierzy szkolnej/' Kółek rolniczych i t. d.
Liczne zgromadzenie nauczyciel
stwa na kursach miało tę korzyść, że nastąpiła wymiana myśli w sprawie za
wodowego kształcenia się nauczycieli, poczym zapadły konkretne uchwały, na
wołujące do zrzeszenia zawodowego na
uczycieli, urządzania odczytów, lekcji praktycznych. Pracę w tym kierunku już zaczęto i pomimo braku pism fachowych, bibljotek i t. d., można przewidywać
dobre jej owoce. \
Nie można pominąć i gospodarczej strony kursów, która również wypadła bardzo dobrze. Z wielką pomocą przy
szła nam ofiarność ziemian i inteligencji miejskiej, przez nadesłanie obficie pro
duktów spożywczych, tłuszczów i innych
28 „KRONIKA P O W IA T U ZA M O JSK IEG O “ artykułów, potrzebnych do utrzymania
tak wielkiej ilości słuchaczów. Dzięki tej ofiarności sfer obywatelskich, pomo
cy materjalnej Ministerstwa i internatu, który łaskawie przyjął na siebie cały cię
żar zaprowiantowania nauczycielstwa, mogliśmy i pod tym względem całkowi
cie zadowolić ogół nauczycieli.
Organizacja szkolnictwa ludowego nie jest jeszcze ukończona. Rząd polski przejął szkolnictwo ludowe w dniu I-go listopada r. ub.; przystąpiono odrazu do zorganizowania organów zarządu szkol
nego, którymi są: Rada Szkolna Okrę
gowa, dozory szkolne i opieki szkolne.
Skład organów szkolnych mieszany, czę
ściowo obieralny, częściowo z nominacji, z przewagą jedpak czynników obieral
nych. Dotychczas rozpoczęła swoją dzia
łalność Rada Szkolna Okręgowa, która tworzy dozory szkolne; powstają przy Radzie komisje, jak: bibljoteczna, mająca na celu zaopatrzenie szkół w bibljoteki, finansowa i t. d. Jeżeli,w myśl przepi
sów tymczasowych, które otwierają sze
rokie pole działalności, zechcą wziąć udział w pracy jaknajszersze sfery spo
łeczne, to w prędkim czasie szkolnictwo ludowe stanie na trwałych podstawach i wkrótce będzie można zrealizować po
wszechne nauczanie.
Również w opracowaniu Minister
stwa są programy szkół ludowych i spis podręczników, dopuszczonych do użyt
ku w szkołach. Z początkiem nowego roku szkolnego będzie już obowiązywać wszystkie szkoły Królestwa jednolity program polskiego Ministerstwa Oświe
cenia.
Prof. dr. Maksymilian Matakiewicz.
0 sile wodnej Łabuńki.
Siła wodna, jaką można w yzyskać na rzece lub potoku, zależy od objętości wody- i od spadu, jakie są, w danej prze
strzeni do dyspozycji i jakie można w y zyskać na silniku wodnym. O bjętość w o dy zależy od wielkości dorzecza i od opadów , w pew nym zaś stopniu również od większej lub mniejszej przepuszczal
ności dorzecza, istnienia źródeł etc.
Sztuczne zwiększenie ilości odpływ u jest możliwe przez zatrzym yw anie odpływ ów przy stanach w ysokich w zbiornikach, jednak zakładanie takich zbiorników mo
żliwe je s t tylko w górach.
Potok Łabuńka posiada pod Zam oś
ciem dorzecze 230 km2, a według d o św iadczeń, poczynionych na całym sze
regu takich p otoków można dlań przyjąć następujące odpływ y wody, licząc na
1 km2 i sekundę:
1) przy stanie normalnym (trw a jącym około 7 miesięcy w
roku) . _ ... 4 it/sek;
2) przy stanie zwykłym niskim (trwającym około 3 miesiące
w r o k u ) ... 1,5 lt/sek\
3) przy stanie absolutnie naj
niższym, trafiającym się tylko rzadko, co kilka, lub kilka
naście lat . . . . . . I It/sek.
W o b e c tego dla dorzecza 230 km'2 otrzym uje się następujące objętości wody:
1) przy stanie nornr alnym
(7 m i e s i ę c y ) ... 0,92 m®hek\
2) przy stanie średnim naj
niższym (3 miesiące) . . 0,345 ms/sek\
stany absolutnie najniższe, jako zbyt krót
kotrw ałe, nie w chodzą w rachubę, zaś przez pozostałe 2 miesiące panują stany pośrednie między stanem normalnym, a stanami niskimi.
Celem spraw dzenia tych objętości w ykonano w dniu 3jgo maja 1918:go r.
pomiar w o d \ , przelew ającei się przez za
staw kę śluzy młyna spalonego w Zamoś
ciu. Długość przelew u b była 2,65 m, gru
bość h 0,15 m. Z formuły dla przelewu:
Q = 2/b u b h \ / 2 ghy przy 2/3 u=0,'4 otrzy
muje się objętość Q = 0,274 m3lsek.
Ne była to jednak objętość cała, gdyż bokiem (kanał boczny) odpływało około 10 It/sek, część w ody górnej Ła
buńki zatrzym yw ano przy młynie Erlicha, a tylko lew obrzeżny dopływ Topornica miał sw o b o d n y odpływ. W dniu pomiaru panow ał stan zbliżony do średniego naj
niższego (po dłuższej posusze), więc w każdym razie w ynik ten potw ierdza po
w yższe przyjęcia.
W dniu 4 - g o m a ja w ypuszczono ze śluzy Erlicha n ag ro m ad zo n ą wodę, która przelewała się przez śluzę młyna spalo
nego w sposób następujący:
„KRONIKA P O W IA T U ZAMOJSKIEGO" 29
o tw ó r lewy, g ru b o ść przelew u h ~ 0,09 m , długość przelew u b = 2,65 m\
o tw ó r środkow y, grubość przelew u fi = 0,12 w, długość przelew u b — 2,00 o tw ó r praw y, grubość przelew u h = 0,27 m, długość przelew u b = 2,65 m.
Tym w artościom odpow iada objętość p rzep ły w u Q = 0,930 ms/se7c1 prócz tego zaś odpływ ało kanałem bocznym 0,100 m3lsek, łączny zatym odpływ był 1,030 ms/sek, je d n a k odpływ ten trw a ł krótko, poczym znow u z p o w o d u ubytku n a g ro madzonej w o d y zamknięto śluzę przy młynie Erlicha. O b s e rw o w a n e zw iększe
nie o bjętości rozłożone na całą dobę stanow ić może zaledwie dopełnienie o b jętości, o b se rw o w a n ej w dniu 3-go maja do w ysokości wartości, przyjętej na
w stępie. - *
Co do drugiego czynnika, t. j. spadu, ja k i m ożna w zakładzie w o d ^^m w y zy
skać, to na potoku w pobliżu.miasta znaj
dują się 3 stopnie: pierw szy stanow i ślu
za Erlicha o spadzie około 2 w, drugi śluza m iejska młyna spalonego o spadzie w dniu 4-go maja 1918-go 1,325 m i trz e ci p rz e g ro d a przy stacji w od n ej kolejo
wej o spadzie 0,72 m. S p a d śluzy miej
skiej ma wynosić w edług przedłożonego mi planu 1,46 m, w dniu 4-go maja był trochę mniejszy z p o w odu zatrzym ania o d p ły w u pow yżej.
B iorąc pod uw agę ten spad i za
okrąglając objętości wody:
a) przy stanie norm alnym na 1,00 m3/sek, b) przy stanie średnim nis
kim n a . . . . . . 0,40 mslsek, otrzym uje sie w edług formuły 10 Q H następ u jącą użyteczną siłę w o d n ą na tu r
binie:
a) przy stanie norm alnym 14,6 koni m o
to ry cznych,
b) p rzy stanie średnim niskim 5,8 koni m otorycznych,
w y ją tk o w o zaś, przy, stanach absolutnie najniższych, trafiających się jednak rz a d ko, siła w odna może spaść do 3,5 koni m otorycznych.
Zachodziłoby pytanie, czy nie mo- żnaby tej siły pow iększyć przez zw ię
kszenie sp a d u u żytecznego n a turbinie.
Obliczenia, przezem nie poczynione przekonują, że w ydatniejsze zwiększenie spadu jest tu niemożliwie. W o d a Łabuń- ki je s t śluzą miejską tak spiętrzona, że
między dolną w odą młyna Erlicha, a g ó r ną w odą śluzy miejskiej jest zaledwie 3 cm spadu; spad między dolną w odą śluzy miejskiej, a górną w o d ą n a jazie stacji pom pow ania kolei w ynosi tylko 18 cm, poniżej zaś spad jest rów nież b a r dzo nieznaczny. Dalej wzgląd n a rozleg
łe łąki, ciągnące się na lew ym brzegu Łabuńki, czyni podniesienie spiętrzenia niemożliwym. Już przy obecnym spiętrze
niu łąki te podlegają zabagnieniu skut
kiem infiltracji w ody spiętrzonej.
Z pow yższego przedstaw ienia wiel
kości rozporządzalnej siły wodnej w yn i
ka, że jest ona za małą do uruchom ienia pow ażnego zakładu przem ysłow ego, ja kim jest elektrow nia miejska w mieście kilkunastotysięcznym, mającym wszelkie w arunki rozw oju. W braku szczegółow yh dat co do zapotrzebow ania siły elektrycz
nej nie można podać dokładnie wielkości potrzebnych tu m o to ró w ,je d n a k w p rz y bliżeniu, prz3^jmując rozw ój miasta, u ży cie prądu do oświetlenia ulic i domów, oraz dla zakładów przem ysłow ych, osą
dzić można, że istniejąca siła w o d n a s ta nowi przy norm alnym odpływ ie zaledwie xh do Vio siły potrzebnej dla elektrow ni i to bez uwzględnienia potrzebnej re z e r
wy siły.
Urządzenia małej elektrowni, o p a r
tej o istniejącą siłę wodną, odradzałbym stanow czo, gdyż pożytek byłby dla mia
sta niewielki.
Najlepsze rozwiązanie s p ra w y widzę w w ykonaniu w Zamościu lub okolicy elektrow ni okręgow ej, budow anej o d razu na większą siłę, gdyż w takim razie koszty prądu mogą być najmniejsze.
Co do istniejącej siły w odnej, jestem za utrzymaniem p ra w a w odnego, gdyż spiętrzona w oda może być w przyszłości używ ana do płukania g łó w n eg o kollekto- ra kanalizacji miejskiej. R acjonalne r o z wiązanie sp ra w y kanalizacji w yobrażam sobie w ten sposób, że w row ie o b w o dowym, stanow iącym stare k o ry to Ł a buńki, do którego uchodzi obecnie c a ły szereg w ylotów kanałow ych, założy się kryty, b e to n o w y k o llektor kanalizacji i do niego wpuści wyloty kanałów ; p rz e lew y b urzow e mogą bj^ć w puszczane do Łabuńki. K ollektor ten w yprow adzi się do oczyszczalni poza miastem i dopiero oczyszczone w ody zużyte w puści się do
30 „KRONIKA P O W IA T U ZAMOJSKIEGO"
Łabuńki. W ten sposób kanały miejskie , nie b ę d ą zanieczyszczać tęgo koryta, na którym może w przyszłości pow stać park miejski. Dno tego koryta po założeniu kanału zbiorczego należy trochę podnieść materjałem z wałów, znajdujących się nad jego brzegami, przez co zostanie ono zupełnie- osuszone, a dopływ wielkiej w o dy doń musi być w przyszłości zam knię
ty. Źródła, w ytryskające w pobliżu miej
sca, przewidzianego na park miejski, mogst służyć do urządzenia sadzawki;
źródła te dają około 6 It/selc czystej i d o brej wody.
Z au w aża się przytj^m, że w y k o n a cie w spom nianego kollektora kanalizacji miejskiej może nastąpić tylko na p o d sta
wie wykonania projektu postępow ej k a nalizacji całego miasta, nadto, że zam knię
cie dopływ u wielkiej wody do starego koryta, stanow iącego ró w obw odow y, w ym agać będzie pew nych korrekcji i - miejscowego rozszerzenia głów nego r a mienia Łabuńki.
Korespondencie.
Z w i e r z y niec>
Dnia 23 czerw ca odbył się w Z w ie rzyńcu doroczny popis miejscowej sz k o ły. Dzień te n .b y ł uroczystym nie tylko ala szkoły, gdyż w popisie poraź pierw szy wzięła udział niedaw nopow stała w lutym r. b. organizacja młodzieży tutej
s z e j—drużyna h arcersk a imienia Józefa Piłsudskiego pod dzielnym kierow nictw em druha T adeusza Paw łow skiego,
Popis szkolny rozpoczęło spraw o- dzanie kierownika szkoły p. Papaja, k tó
ry, ustępując z zajm ow anego stanowiska, przedstaw ił zebranym spraw ozdanie z kilkuletniej swej działalności; następnie w ychow ańcy szkoły wykonali szereg d e klamacji i śpiewów, przy g o to w an y ch pod
kierunkiem p. Kochańskiego, poczym na boisku szkolnym w ykonano kilka ćw i
czeń gimnastyki rytmicznej t. zw. o b ra zów. Część tę uroczystości szkolnej za
kończyło rozdanie nagród pilności i św ia
dectw, które w ychow ańcy otrzym ywali
•z rąk pp. Czarnow skich, w raz z g o rą c y mi słowami otuchy i zachęty do dalszej pracy
D rugą część popisu rozpoczęło o d czytanie przez k om endanta drużyny h ar
cerskiej^— drucha T ad eu sza Paw łow skiego referatu na temat: „ H arcerstw o czyli skauting, a wychow anie poza szkolne młodzieży", w którym a u to r skreślił za
dania i ideję h a rc erstw a w ogóle i zna
czenie je g o w szczególności w Polsce.
Liczne grono słuchaczy z zainteresow a
niem słuchało referatu, a nastrój charak
teryzow ało gorące jego przyjęcie. Po od
czycie nastąpił popis harcerski na boisku szkolnym. C hoć młoda lecz spraw na dru
żyna nie zawiodła usiłowań kierownika, a na zgrom adzonych licznie rodzicach i opiekunach m łodocianych harcerzy uczy
niła w rażenie n iespodziew ane i niezatar
te. S p ra w n e w ykonanie m uszry formal
nej orjenfcowanie się dostateczne przy m ustrze bojow ej, defilada bez zarzutu podniosłe odśpiew anie „ R o ty “ hymnu h arcerskiego, —• w yw ołały burzę oklas
ków i g o rą c e podzięki pod adresem kier rów nika.
Dość oryginalnie pom yślany i z ca
łym skupieniem i po-wagą w}rk o n an y frag
m ent walki dw ustronnej, zakończenie rozstrzelaniem do w ó d zcy oddziału poko
nanego, który to fakt bynajmniej publicz
ność nie zden erw o w ał, był bardzo miłym obrazkiem z życia harcerzy naszych, a całość stała się uczuciem dumy m iejscow ego społeczeństw a. P.
C zarnow ski w imieniu rodziców i wy
ch ow aw ców , podziękow ał harcerzom i ich kierow nikow i za te miłe chwile, które niewątpliwie przyczynią się do rozszerzenia ideologji harcerskiej w śród dziatwy, mło
dzieży zwierzynieckiej, a w śród publicz
ności rozw ieje wiele p rz e są d ó w i niepo
rozum ień nieodłącznych to w arzy szy każ
dych now ych poczynań.
Zygm unt PomarańsJci.
B i a ł o b r z e g i .
W niedzielę 9-go czerw ca b. r. mie
liśmy w Białobrzegach o godz, 7 wieczór te a tr am atorski. Na program przedstawie
nia złożyły się; deklamacje, śpiew y chó
ralne, „Dla szczęścia dziecka" w 3 ak.*
tach i „ W y s tę p e k kom ika" w 2 aktach.
W p rzerw ach grała muzyka. Budynek teatralny zastąpiła g o sp o d arsk a stodoła, ubrana pięknie zielenią.
„KRONIKA P O W IA T U ZAMÓJSKIEGC)" 31 P rzedstaw ienie dało dochód 473 kor.
Cały dochód przeznaczono na bibljotekę w B iałobrzegach. Pierw sze u nas p rzed staw ienie pod kierow nictw em nauczyciel
ki, p. S t e f a n j i K o w a 1 s k i e j, zro
biło barcizo dobre w rażenie, o czym św iad czy ły huczne oklaski. Najbardziej po d o b ał się „ W y stę p ek komika*, o d e g ra n y przez dw u m ieszkańców naszej wioski: W ł a d y s ł a w a B o j a r c z u k a i M a r c i n a B a c z y ń s k i e g o . Sądzę że młodzież nasza będzie chętnie korzy
stała z bibljoteki, która rychło zostanie założona.
Michał Bojarezuk.
/
M a jd a n .S i t a n l e c k i .
Dnia 4 czerw ca r. b. zawiązało się Koło Polskiej Macierzy Szkolnej w Maj
danie Sitanieckim. Na zebraniu, które się odbyło w lokalu szkoły m iejscowej, byli obecni liczni m ieszkańcy tej wioski, oraz x. Goliński z org an istą p.’ Maliszewskim ze St. Z am ościa i insp ek to r o k rę g o w y z Zam ościa. T e n ostatni wygłosił p o g a d a n kę, n astęp n ie zapoznał zgrom adzonych ze statutem P. M. S. i obow iązkam i człon- kó w. Do zaw iązania Koła przystąpiło 32 o so b y przew ażnie z młodzieży, garnącej się bardzo do ośw iaty. P ostanow ili oni założyć narazie bibljotekę i czytelnię, aby łatwiej im było prow adzić już dawniej zapo czątk o w an e sam okształcenie z p o mocą niestrudzonej i energicznej n au czy cielki m iejscow ej, p. Anieli T ruchano- w ićzów ny.
P o stanow iw szy, co ma być najbliż
szym przedm iotem działalności Zarządu, przystąpiono do w y b o ró w sam ego Z a rzą
du, w skład którego weszli pp. Aniela T ru c h a n o w icz ó w n a — prezes, Józef W o j
to w icz— w iceprezes, Jan R ajtar—se k re tarz, W ła d y sła w P o g o rzelsk i—skarbnik i Józeł Chudzik. Do Komisji rewizyjnej p o p ro sz o n o pp. Ja n a Stanieckiego, Mar
cina C echa i A n d rz e ja Słomę; delegatem na zeb ran ie o k rę g o w e w y b ra n y został p. W ła d y sła w Pogorzelski. Młodzież z M ajdanu S itanieckiego je s t pełna zapału i chęci do p ra c y n ad śobą, a poniew aż p o siada dzielną kierow niczkę w osobie nauczycielki, p. Anieli T ruchanow iczów - ny z g ó ry po w ied zieć można, że now e Koło M acierzy będzie się rozwijało i krzew iło o św iatę polską w «ród swoich
członków i wszystkich m ieszkańców wioski dla dobra swej miłej wioski i Kraju całego. Praca ta może być ro z p o częta niezwłocznie, gdyż Koło otrzymało zaraz bibljoteczkę. składającą się z kilku
dziesięciu drob n y ch dziełek i p o d ręczn i
ków, w ybranych i przyw iezionych przez instruktora Macierzy.
Juljan Sabat.
Ł a b u n ie .
Przeżyliśm y tu chwile rad o sn e i p o dniosłe: zjażd sekcji zw iązków młodzie
ży p r z y Kółkach rolniczych dnia 20-go maja, b. r. D w anaście sekcji zjechało się:
przeszło ^ 0 uczestników.
Nie w szystkie niestety sekcje z Z a mojskiego mogły przybyć • do Łabuń;
7 sekcji z pow odu dalekiej drogi nie mogło uczestniczyć w tym święcie m a
jow ym młodzieży. Mimo to imponującą chwilę przeżyli wszyscy, jej uczestnicy;
czuło się, że młodzież, ta rozumie s p r a wy n aro d o w e i uświadam ia sobie sw ą rolę, jako przyszłych obyw ateli kraju.
W zruszająca była chwila, kiedy po przemówieniach okolicznościowych x. pre- ie k |a D ą b r o w s k i e g o . z Zajnościa i p. S t a n i s ł a w a M a j e w s k i e g o z L u blina (S traż K resow a) podnosili się k o lejno z m uraw y (zjazd odbył się w p a r
ku pod gołym niebem) chłopcy i dziew
częta i popisyw ali się deklamacjami. J e den przez drugiego, co umiano, a znać było w tym w szystkim obycie, um iejęt
ność, a nawet, jak u jednej z deklama- torek, zrozumienie i odczucie tego, co deklamuje.
Po przem ów ieniach i deklam acjach odśpiew ano *R otę“, poczym odbył się w spólny podw ieczorek. Po pod w ieczo r
ku odbyły się p o d kierow nictw em p.
F r ą c z k a , pisarza gm innego z Łabuń, ćw iczenia strażackie, a następnie śpiew y chóralne.
P rzed w ieczorem po pożegnalnym przem ów ieniu p. S t . M a j e w s k i e g o sekcje z dalszych wsi odm aszerow ały, żegnane okrzykam i i śpiewem. Pozostali udali się na przedstaw ienie, odegrane przez członków miejscowej sekcji mło
dzieży.
Dzień ten przepiękny dostarczył d o wodu* że p rąca kulturalna w śró d mło
32 „ KRONIKA P O W IA T U ZAM OJSKIEGO
dzieży wiejskiej, o ile umiejętnie będzie prow adzona, w ydać może pow ażne r e zultaty. Jeśli ta młodzież śpi, jeżeli nie kształci się i nie przygotow uje do przy
szłych obywatelskich obow iązków , to tyl
ko dlatego, że brali inteligentnych jed n o stek, k tó re b y m ogły j ą zbudzić i do p ra cy zachęcić. W Zamojskim dr-ow a H e l e n a B o g u c k a zorganizow ała przeszło 20 wsi, a praca, p row adzona w zorgani
zow anych przy Kółkach rolniczych sekcjach daje bardzo piękne rezultaty.
W ie r z b ie .
O trzy w iorsty od Łabiiń, w śród łąk i rozciągłych pastw isk, leży dość m a
ła, lecz bardzo miła i sym patyczna w io s
ka W ierzbie, należąca do parafji i gmi
ny Łabunie. Do gminy tej należy 8 w io
sek, z p o śró d których W ierzbie zacz3^na wyróżniać się coraz żywszym dążeniem do oświaty.
W samym W ierzbiu niema w p ra w dzie Koła P. M. Szk., ani Kółka rolnicze
go, ani też straży ogniowej, aJe wielu m ieszkańców tej wioski należy do Koła P. M. S z k . i Kółka rolniczego poblizkich Ł abuń, a młodzież m ęska należy.do stra ży ogniowej łabuńskiej. Q d trzech mie
sięcy istnieje tu koło Zw iązku Młodzieży, do k tó reg o należy w szy stk a młodzież tej wioski. Młodzież ta okazuje się bardzo chętną w tej pracy, zbiera się na n a z n a czone zebrania i wycieczki zawSze licz
nie. P ra c ą tą kieruje nauczycielka miej
scowa, p. J ó z e f a Z i m'k ó w n a, która chętnie pośw ięca cały swój "czas wolny tym zajęciom. Za jej staraniem, przy chętnej pom ocy młodzieży odbyło się niedaw no przedstaw ienie amatorskie.
G rano „W ese le Zosi"; am atorzy w y w ią
zali się ze swego zadania znakomicie, szczególnie zaś dobrze w y k o n an e były role W alka, Macieja i matki Zosi. U ro zmaicony był ten w ieczór daklamacjami i śpiew am i chóralnymi, w k tó ry ch brał udział cały Zw iązek. C zysty dochód p rze
znaczono na bibljotekę miejscową.
Założono tu ochronkę na czas letni.
O c h ro n ia ik ą jest m iejscow a nauczycielka.
Jadwiga Paczosówna.
Ł a b u n ie .
Dnia 23-go czerw ca we dw o rze w Ł abuniach odbyło się przedstaw ienie ama
torskie. O d eg ran o „ G ra b ę ry b y " Bałuc
kiego A m ato rzy wywiązali się ,z zadania tego bardzo dobrze. P o przedstawieniu śpiew ał ch ó r cztero g ło so w y pod dyrekcją p. Fr. J a s i ń s k i e g o , szczerze przez całą salę oklaskiw any. D ochód czysty przeznaczono na S traż o g niow ą w Ła
buniach.
J. P.
Kronika miejscowa.
D a lsz a p r a c a P o ls k ie g o Ko
m ite tu W y b o r c z e g o d o Rady M iejsk iej. Dnia 9 lipca odbyło się ze
branie Polskiego Komitetu W yborczego, na którym uchw alono zwołać przedw yborcze zebranie m ieszkańców Zam ościa na g. 3 w dniu 11 lipca w celu ustalenia listy kan
d ydatów na ra d n y c h i ich następców ze śródmieścia. P an o w ie Stanisław Dziuba i Jan E m eryk zakom unikow ali obecnym, że Przedm ieścia zebrania takie odbyły i ustaliły listy sw ych kan d y d ató w . Dalej rozw ażano, ja k podzielić pew ne manda
ty na przedstawicieli śródm ieścia i przed
mieść. W y p ra co w a n o plan, jed n a k osta
teczną decyzję odłożono do następnego zebrania, które ma się odbyć 12 b. m.
J a n o w ic e i k o lo n ja P o d to p o le głosują* N ieufność.m ieszkańców przy przyjęciu udziału w w y b o ra c h do Rady Miejskiej stopniow o znika. W ostatniej chwili n a w e t oporni właściciele gruntów Janow ice i kolonji P od to p o le zadeklaro
wali swój udział w w yborach, żądając tylko, by ich k an d y d at w szedł na Rad
nego do R ady Miejskiej. G łó w n ą zasługą w zaagitow aniu ow ych opornych należy przypisać energji i w ym ow ie pp. Edw ar
da N azarew icza i W ik to ra Klaudego ko*
m ornika sądow ego.
D ruga o d e z w a K om itetu Wy*
b o r c z e g o ż y d o w s k ie g o . W yborcy żydzi! Zam ość $e^t miastem polskim, a ce
cha polskości miasta w łaściw ą jest ogó
łowi jego m ieszkańców bez różnicy na
rodow ości i wyznania, w szyscy botoiem stoimy na gruncie pań stw o w o ści polskiej.
„KkO NIKA P O W IA T U Ż A M O JSK IEG O " ______^_____________ 33 Z e w zględu ję d n a k na to, że na fo
rum ra d y miejskiej Często w y p ływ ają sp raw y , ob ch o d zące szczególnie żydów , ludność ży d o w sk a miasta pow inna być należycie w radzie przedstaw iona, aby kom petentni radni żydzi mogli w sp ra
w ach tych swój głos podnosić.
W z y w a m y więc was, obyw atele-ży- dzi, o besłać przyszłą radę m iejską o d p o wiednią ilością radnych żydów.
Spełnijcie obow iązek obyw atelski i upominajcie się o sw e p ra w a w y b o r cze, które przysługują wszystkim nieska
zitelnym mężczyznom w w ieku lat 25 wzwyż.
W szelkich informacji udziela biuro w y b o rcze w lokalu „Linas H acedek".
Komitet Wyborczy Żydowski w Zamościu.
P r z e d s t a w ie n ie a m a t o r s k ie
n a dochód P. M. Szk,, urządzone dnia 1-go lipca 1918-go roku, pow iodło się w całej pełni. G ran o „E m ancypow ane", ko- m edję w 3 aktach Michała Bałuckiego.
Poczciw a ta k om edja ze sw ą nieprzesta- rzałą treścią i pogodnym hum orem w y szła w w ykonaniu naszego zespołu am a
to rskiego jaknajlepiej. Miejscami tempo g ry pow inno było być żywsze, ale p rzy znać należy, że w szystkie sceny w y m a
gające tem pa bardzo żyw ego w y re ż y s e r o w a n e były znakomicie. G rą, pełną za
let p ierw szo rzęd n y ch , wyróżnili się pp.
N i e d z i a ł k o w s k a (Stasia) i p. K o s i ń s k i (doskonały Jan u ary , sta ry k a waler). D o b rze spisali się pp. F razeso- w iczow ie (p. H o r s z w a l d o w a i p.
W o l s k i ) , sy n ek ich,K am ilek (p. E m e r y k ) miał do sk o n ałe m om enty przy p o praw nej zupełnie całości, nauczyciel Ka- milka (p. M i c h a l i c k i ) dał typ d o sk o nały p e d a g o g a starej daty, bardzo dobrze w ystudjow ała sw ą rolę p. K o s i ń s k a (em an cy p ó w an a pok o jó w k a, Rózia), w szelkich sta ra ń dołożyli pp, K a r ł o - w i c z o w a (Jadwiga;, K a r ł o w i c z (W ła d y sła w ) i G a w d z i k (lokaj). W ca
łej pełni zasłużyli g rający na huczne oklaski i w y w oływ ania, którym i darzyła ich w ypełniona po brzegi sala. D obra d e k o r a q a przyczyniła się też niemało do p o w o d zen ia sztuki. Zganić należy su ro w o zachow anie się w idzów na galerji w p e w n y ch chwilach; g d y b y coś pod o b n eg o
rniało się zdarzyć jeszcze kiedykolwiek, niewątpliwie w kroczyć będzie musiała milicja.
„ W ie c z o r y m is ty c z n e " w dn.
14-go i 15-go czerw ca 1918-go r. w sali teatru r O a z a “ w Zam ościu urządziła p. T u m r y L i p s f c a - K r * a d t k e z w spół
udziałem pp. S t a n i s ł a w a B r u 1 i ń- s k i e g o , J e r z e g o , O l s z e w s k i e g o i R o m u a l d a C y g a n i k a . Na program złożyły się u tw o ry Mickiewicza, S ło w ac
kiego, Konopnickiej, Rydla, P o e ’go, W y spiańskiego; Boy'a, Staffa i p. Z b i g n i e w a O r w i c z a . Burze oklasków w y w o ływ ał baryton o rozległej skali głosu,
p. C y g a n i k ; przepięknie w ykonał N os
kow skiego „Stacha".
W y cieczk a h a r c e r z y * Dnia 18-go maja w yruszyła do Zwierzyńca, przez Kossobudy, wycieczka „Kursu dla zastępow ych" I-ej Zamojskiej drużyny skautow ej im. hetm ana J a n a Z a m o y s k i e g o . Ocfcdział złożony z 13 chłop
ców prow adził kom endant dru ży n y Z a- c i e w s k i w tow arzystw ie opiekuna jej p. G e 1 i n k a. W ym arsz nastąpił o g o dzinie 5-ej po południu. D ro g a zła. P rze
w ażnie piasek miałki. Znaczne obciąże
nie plecaków, ze względu na dw udniow y pobyt w Zwierzyńcu, zboczenie z drogi do pożaru, w którego gaszeniu harcerze nasi wzięli w ybitny udział, spraw iło, że przyszliśmy do Z w ierzyńca o godz. 1-ej w nocy. Byłto już drugi marsz nocny, który harcerze zam ojscy odbyli. N iektó
rzy z nich w w yobraźni odtw orzyli s o bie ów marsz w nocy z dn. 2-go n a 3-ci maja na obchód n aro d o w y w Chełmie.
Raźno im się na sercu zrobiło i z w iel
kim zapałem kroczyli śród niem ilknącego śpiewu. D rużyna h a rc ersk a w Z w ierzy ń cu im. J ó z e f a P i ł s u d s k i e g o , pod kom endą d-ha P a w ł o w s k i e g o w y szła na nasze spotkanie. Do spotkania je d n a k nie doszło, gdyż spodziew ano się nas od stro n y S zczebrzeszyna. K w a te ro w ano u d-ha P a w ł o w s k i e g o , w r e stauracji p. S t e l m a s z u k a i u d-ha L e g i e c i a. Nazajutrz t. j. dn. 19 maja o godz. 10-ej rano była zbiórka, po któ rej udaliśmy się do kościołka m iejscow e
go na nabożeństw o. Na obiad harcerce nasi zostali zaproszeni przez m iejscow ych
34____________ „KRONIKA PO W IATtl ZAMOJSKIEGO”
«
druhów . O godz. 4-ej po południu u<%
hsmy się do okohcznych lasów na ćw i
czenia. T u przerobiono marsze ubezpie
czone i ćwiczenia taktyczne. Chłopcy tak szybko i spraw nie przystosow yw ali się do daw anych im w skazów ek, że ćwicze
nia, szczególnie taktyczne, w ypadły n a d spodziew anie dobrze. .W czasie ćwiczeń oddziałek, złożony z pięciu naszych chłop
ców, rozbił i wziął do niewoli straż przednią drużyny Zw ierzynieckiej. Po krótkim odpoczynku przerabiańo gry i zabaw y skautow e. Chłopcy tak byli za
dowoleni z rozmaitości zabaw , że z ż a lem pow racali do domu. Z wesołym śpie
wem kroczyliśmy przez ulice Z w ierzy ń ca, chcąc się sprezentow ać i wspólnie obejrzeć o sa d ę .' Po o d śp ie w a n iu „Roty"
na p o d w ó rk u miejscowej szkoły i defi
ladzie przed kom endantam i drużyn d a no się do kw ater. Dnia 20,-go maja o godz. 9-ej ran o w yruszyły obie drużyny na ćwiczenia do Turzynieckich Dołów.
Mimo ciężkiej drogi, g o rąca wielkiego i zupełnego braku w ody dotarliśm y p ra wie niezmęczeni do celu wycieczki. Cóż za piękne widoki otaczały nas wokoło!
Z daw ało nam się, że jesteśm y w r:;ju, przygotow anym dla artystów malarzy.
Każdy szczególik przykuw ał nasze oczy.
Krok każdy odsłaniał nam now e cuda natury. Zazdrościliśmy harcerzom zw ie
rzynieckim tych cudowności. Jakże d o skonale nadaw ał się ten te re n do ćw i
czeń harcerskich! W spaniały był widok, kiedy przez wązki, kręty, porośnięty k rz a kami i paprocią w ąw ozik pięło się w górę 40-tu skautów jednym szeregiem . Nie brakow ało przytym i śmiesznych epizo
dów, gdy jakiś druh, staczając się, ciągnął za sobą drugiego, tw o rząc grupkę, która z trudnością przy pom ocy lasek sk a u to wych, niezbędnych w tych w ypadku, sta rała się zatrzymać. Na maleńkiej polance rozbito obóz. Tutaj po raz pierw szy za
poznali się chłopcy z rozbijaniem nam io
tu. Z robiono dwa zdjęcia fotograficzne, w spólne obu drużyn i osobno Z am oj
skiej. Brak czasu nie pozwolił nam na dłuższy p o b y t w tym pięknym miejscu.
W ym aszerow aliśm y do domu o godz.
2-ej po południu. O dobrym p rz y g o to w a niu technicznym m arszu może św iadczyć to* że z miejsca naszego obozu do stacji Zwierzyniec (około 10 wiorst) szliśmy
tylko 1 godz. 30 min. pomimo wielkiego skw aru, zupełnego braku w ody i ciężkiej piasczystej drogi. Na stacji nastąpiło krót
kie, serdeczne, skautow e pożegnanie.
Po ataku do wejścia w agonu, dostaliśmy stojące miejsca. Do Zamoącia wkroczy liśmy z pieśnią na ustach. T ak skończy
ła się pierw sza wycieczka naszego Kur- ' su, z której wynieśliśmy sp o ro wiadomo
ści i cały ogrom przyjem nych wrażeń, zachow ując niezatarte 'wspomnienia wdzięczności za gościnę dla naszych dru h ó w ze Z w ierzyńca.
Kazim ierz Zaciewski.
W y c ie c z k a z e L w o w a , złożo
na z 14 uczniów 7-ej i 8-ej klasy VIII-go gimnazjum lw ow skiego, pod przewod
nictwem prof. d-ra L u d w i k a J a x y B y k o w s k i e g o , zw iedzała Zamość w dniach 3-go i 4-go lipca b. r. Uczniowie gimnazjum zamojskiego oprowadzali go
ści po mieście, objaśniając im ważniejsze zabytki. W y cieczk a zwiedziła także po- troszę okolicę/najbliższą, dłużej zatrzy
m a j się w Sitańcu, przez H y ż ą i Jano
wice wróciła -do Zamościa. Z Zamościa udali się w y cieczkow cy w dalszą podróż po ziemiach polskich, do Lublina, Puław, Kazimierza i w G ó ry Św iętokrzyskie.
Z a m k n ię c ie r o k u s z k o ln e g o
w tutejszej szkole ludow ej im. Adama Mickiewicza odb3'ło się uroczyście dnia 16-go czerw ca b. r. o godz. 4-tej po po
łudniu. Program wypełniły: przemówienie dyr. p. Józefa Siechowskiego na tem at dzia
łalności polskiej szkoły pod opieką pol
skich W ładz, ćwiczenia młodocianych skautów i skautek, wyćwiczonych przez pp. Maazurykównę i Nazarewicz, dekla
macje, z których w yróżniła się deki.
„D zw on Zygrnuntow ski" ucz. Turczynów- nej, śpiewy, p ro w ad zo n e umiejętnie przez p. M azurykówne, i sztuka Jadwigi z Łob
zow a „Tobie, Polsko!" w 2 aktaęh, wy
konana ślicznie przez uczniów i uczennice tej szkoły, a w y re ż y sero w a n a umiejętnie przez pp. Mazurykównei, Rogoioską i Naza- ręwicza. P odzięk o w an ia uczniów i grona nauczycielskiego pod ad resem p. dyr.
Siechowskiego i rozdanie n ag ró d pilno
ści zakończyły tę miłą uroczystość.
Zebrani zajęci byli przez długi jesze/e czas oglądaniem prac uczniów i uczennic,