• Nie Znaleziono Wyników

Dla wnuków - Małgorzata Chaładus - epub, pdf, mobi – Ibuk.pl

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Dla wnuków - Małgorzata Chaładus - epub, pdf, mobi – Ibuk.pl"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Małgorzata Chaładus

Wydawnictwo Psychoskok Konin 2014

(3)

Małgorzata Chaładus

"Dla wnuków"

Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok sp. z o. o. 2014 Copyright © by Małgorzata Chaładus, 2014

Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji nie może być reprodukowana, powielana i udostępniana w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.

Skład: Wydawnictwo Psychoskok

Projekt okładki: Wydawnictwo Psychoskok

Zdjęcie okładki © julien tromeur; Matthew Cole; WaD;

janista - Fotolia.com

ISBN: 978 - 83 - 7900 - 205 - 4

Wydawnictwo Psychoskok

ul. Chopina 9, pok. 23, 62 - 507 Konin tel. (63) 242 02 02, kom. 665 - 955 - 131 http://wydawnictwo.psychoskok.pl e - mail: wydawnictwo@psychoskok.pl

(4)

Spis treści

Sen ... 5

Rok ... 7

Na plaży ... 8

Jesień ... 9

Zapasy ... 10

Wyliczanka ... 12

Na dworze ... 13

Dzielny miś ... 14

Bukiecik ... 17

Zwierzątka ... 18

Baranek ... 19

Muzyka ... 21

Bajeczka ... 23

Jesienna plucha ... 24

Przeziębienie ... 25

Spacer w deszczu ... 27

Nad rzeczką ... 28

Wietrzyk ... 30

Zebra ... 31

(5)

Biedronka ... 32

Lot ... 34

Zamieszanie ... 37

Tchórz ... 39

Pierwszy mrozik ... 41

Pan Bóbr ... 42

Urodziny ... 44

Opowiadanka ... 46

O bardzo, bardzo niegrzecznym smoku ... 46

Po deszczu ... 52

Pokrzywy ... 57

Troll ... 61

Zuzia ... 66

(6)

6

S S S e e e n n n

G d z i e s i ę p i a s e k z ł o c i ł a d n i e M a ł a f l ą d r a d r z e m i e n a d n i e . J a k t o f l ą d r a , ś p i n a b o k u . W k o ł o c i s z a , w k o ł o s p o k ó j .

Ś p i i ś n i , ż e t r z y m a k r e l e W yb r a ł y s i ę n a w e s e l e , B o s i ę ż e n i ą : k r a b z k r e w e t k ą

O t o c z e n i g o ś c i s e t k ą . I j e s t b a r d z o u r o c z yś c i e , R yb i e ł u s k i l ś n i ą s r e b r z yś c i e ,

G d z i e ł a w i c a c a ł a ś l e d z i P r z y o k r ą g ł ym s t o l e s i e d z i .

Ś l e d z ą j e s p o d o k a d o r s z e P ys z n i ą c s i ę , ż e n i e s ą g o r s z e .

A b y p r z yb yć t u , w ę g o r z e , P r z e p ł yn ę ł y c a ł e m o r z e .

(7)

7 S ą w i ę c t r o s z k ę z a d ys z a n e ,

Le c z p r z yb ył y z g o d n i e z p l a n e m . M a ł ż e w m u s z l a c h k o l o r o w yc h

P i j ą k o k t a j l m a l i n o w y.

A m e d u z y t a ń c z ą w a l c a

N a s w yc h c z u ł k a c h j a k n a p a l c a c h . Ł e z k a o c z k o f l ą d r y r o s i . C z e m u m n i e n i k t n i e z a p r o s i ł ?

(8)

8

Opowiadanaka

O O O b b b a a a r r r d d d z z z o o o , , , b b b a a a r r r d d d z z z o o o n n n i i i e e e g g g r r r z z z e e e c c c z z z n n n y y y m m m s s s m m m o o o k k k u u u

Nie wiadomo skąd, do ogrodu babci wszedł bardzo, bardzo niegrzeczny smok.

Właściwie to był jeszcze smoczek, bo nie był wcale taki bardzo, bardzo duży, ale za to bardzo, bardzo niegrzeczny. Rozejrzał się dookoła i postanowił zostać bardzo, bardzo długo, tak bardzo, bardzo spodobał mu się ogród babci.

Powiesił na gałęzi starej jabłoni swoją torbę podróżną, w której miał specjalną, smoczą pastę do zębów i ruszył do warzywnika. Zjadł wszystkie truskawki i rzodkiewki i sałatę i szczypiorek. Potem postrząsał wszystkie jabłka z jabłoni i też zjadł. Wszystko mu bardzo, bardzo smakowało. Spróbował też jak smakują pączki róż, bo słyszał, że pączki są bardzo, bardzo smaczne.

Próbował czerwonych, żółtych, białych a nawet różowych i żadne mu nie smakowały.

- Twoje pączki są okropne! - zawołał smoczek do babci i wystawił język. Był przecież bardzo, bardzo niegrzeczny.

Babcia próbowała przegonić smoczka z ogrodu, ale on tak bardzo, bardzo szybko biegał, że nie mogła mu dać rady. Martwiła się, że smoczek nic nie zostawi dla Danielka i Tymusia.

- Czym ja ich poczęstuję kiedy przyjadą w odwiedziny?

(9)

9 Na szczęście udało jej się zebrać agrest na kompot, usmażyć powidła ze śliwek, ugotować pyszny sok z malin i zamrozić cztery torebki marchewki z groszkiem.

Smoczek miał już taki pełny brzuszek, że nic by się w nim więcej nie zmieściło. Bardzo, bardzo żałował, że nie ma jeszcze ogromnego, prawdziwie smoczego brzucha. Zjadłby wtedy calutki ogród, a może nawet babcię.

- Ja jeszcze wszystkim pokażę jaki jestem straszny, niech tylko trochę podrosnę! - pogroził smoczą łapą.

Potem zaczął gonić wróble. Uciekały tak bardzo, bardzo szybko, że aż gubiły piórka. Smoczek bardzo, bardzo lubił psocić. Prawie tak samo jak jeść.

Nadepnął na ogon kotu sąsiadów. Pozrywał groszki pachnące, żeby nie pachniały. Połamał słoneczniki, bo były za wysokie.

- Będę chyba w końcu musiała zadzwonić na policję - myślała babcia, ale nie była pewna, czy policja zajmuje się smokami.

Tymczasem smoczek tak bardzo, bardzo się zmęczył swoimi psotami, że zasnął pod jabłonią i nareszcie był spokój.

Nadeszła jesień. Opadły wszystkie liście, a smoczek ciągle spał pod stertą brązowych liści.

Pewnego wieczoru Danielek i Tymuś z rodzicami przyjechali z wizytą do babci. Było bardzo, bardzo zimno. Babcia poczęstowała ich gorącą herbatą z sokiem malinowym i świeżymi pączkami z konfiturą z płatków róży. Potem goście szybko się umyli i poszli spać, bo byli bardzo, bardzo zmęczeni podróżą.

(10)

10 Rano Danielek i Tymuś obudzili się pierwsi. Podbiegli szybko do okna.

- Ojej! Jak biało! Ile śniegu napadało w nocy! Chodźmy się ubrać! Żebyśmy tylko nie ugrzęźli w śniegu! A kto tam stoi za oknem? Czy to jakiś dinozaur?

- Jestem bardzo, bardzo groźnym smokiem! - oburzył się smoczek i próbował zionąć ogniem, ale wypuścił tylko obłoczek pary. Było za zimno na ogień.

Smoczek też obudził się raniutko. Wygrzebał się spod liści, patrzy, a tu wszędzie biało. Poklepał się po brzuchu. Był bardzo, bardzo głodny, bo w czasie snu urósł mu olbrzymi, prawdziwie smoczy brzuch. Właściwie to cały smoczek bardzo, bardzo urósł i byłaby już pora nazywać go smokiem a nie jakimś tam smoczkiem.

- Jak ślicznie bielutko, to pewnie bita śmietanka! Ale się najem! - ucieszył się.

Zdjął z gałęzi podróżną torbę, żeby sobie umyć zęby. Miał specjalną smoczą pastę po której bardzo, bardzo dobrze zionęło się ogniem. Umył więc zęby, nabrał pełną garść białego specjału i władował sobie do paszczy.

Co?! To nie jest śmietanka?! Ani nawet lody?! Tylko zimna woda!

Smok zrobił się bardzo, bardzo zły.

- Pójdę do babci i wyjem jej wszystkie zapasy - postanowił.

Podszedł do okna, a tu zza szyby patrzą na niego dwie pary oczu: czarne Danielka i niebieskie Tymusia.

- Ja wam pokażę! Mnie nazywać jakimś tam dinozaurem! Jestem bardzo, bardzo groźnym smokiem! - I spróbował zionąć ogniem, ale wypuścił tylko obłoczek pary. A że zbierało mu się na katar, kichnął tak potężnie, że cała poducha śniegu spadła z dachu.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Okazuje się jednak, że istnieje inna, sprytna reprezentacja drzew binarnych, która wykorzystuje mniej więcej tyle samo bitów – dokładniej 2n + o(n) bitów, czyli więcej tylko

Zaczął się tymczasem okres kończenia grantów z pierwszych konkursów i do obowiązków Sekcji należy ocena produktów.. Ona to właśnie na ostatnim posiedzeniu Sekcji

znowu mijasz mnie bez słowa znowu milknę wpół zdania zatrzymuję się wpół kroku zamiast chwycić cię za rękę i powiedzieć że cię kocham obgryzam paznokcie i liczę że

Nie mam czasu na zajmowanie się bzdurami. Kim pani jest? Skąd się pani wzięła? Nie przypominam sobie.. Konkurencja! Na wszystko trzeba sobie zapracować!.. Ten fotel jest

Groziła, że się zabije, jak mu się stanie coś złego.... – Wiedziałaś

Podczas warsztatów Kolorkowa Łódź dzieci poznają dzieje miasta w pigułce, dowiedzą się jakie kultury budowały Łódź, kto miał najwiekszą fabrykę w mieście i czy to prawda,

Wydaje się, iż obawy osób dorosłych z segmentu blue collars wynikają z przekonania, że internet jest dla nich obcym terytorium – to obszar osób młodych, zredukowanie tego

-jak to dziala [tak napisze w ogólności żeby można było szybko zrozumieć „jak to się je w rzeczywistości – doklaniej i jasniej jest to wytłumaczone w – opisie kodeka