• Nie Znaleziono Wyników

Fragment wspomnień

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Fragment wspomnień"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Dominik Pogłodziński

Fragment wspomnień

Palestra 27/8(308), 25-27

1983

(2)

25 N r 8 (308) 1 d2iał tematyczny

w y d aw an y pod a u sp ic ja m i N iem ców n az y w an o p o p u la rn ie „szm a tła w c em ” ). P o­ stanow iono zatem , że o dacie i m iejscu pogrzebu koledzy pow iad o m ien i zo stan ą w dro d ze u stn e j w ie ś c i P ołączono to ze zbiórką sk ła d k i n a w ieniec. W sp an ia ły ten w ieniec został p rze w iąza n y szarfą z p ro sty m napisem „S w em u D ziekanow i K oledzy”.

G dy zgodnie z o byczajem w naszym k r a ju ludzie bardzo w y b itn i chow ani sa- na koszt P a ń stw a , a d ziałaln o ść P ań stw a , ta n o rm aln a, była w ty m o k re sie z a ­ w ieszona, p o stanow iliśm y, iż w ty m w y p ad k u w yręczym y P ań stw o m y, n ajb liż si w spó łp raco w n icy Z m arłego. K olega Ż ary n , którego p rzy ja źń ze śp. d z ie k a n e m za­ cieśniła się o g rom nie w o k resie ich w spólnego p o b y tu w n iem ieckim w ięzieniu, ośw iadczył, że p rag n ie, ab y udział jego w p o k ry ciu kosztów pogrzebu był p o d w ó j­ ny w sto su n k u do pozostałych kolegów, i prosił, abyśm y w yrazili n a to zgodę.

U stalono w reszcie, że tr u m n a ze zw łokam i d ziek a n a p rzeniesiona zostanie z k oś­ cioła p.rzycm entarnego do gro b u na cm en ta rz u P ow ązkow skim na b a rk a c h kolegów . Z ara z po skończeniu n a ra d y , w to k u k tó re j sprecyzow ano ściśle sposób w y k o ­ n a n ia naszych po stan o w ień , kilkuosobow a d eleg acja g rona p rzy jació ł u d a ła się do p an i N ow odw orskiej, a b y jej ich treść zakom unikow ać. U słyszaw szy, z czym przychodzim y, p a n i N ow odw orska była ogrom nie w zruszona i za w o łała d ziew - czy n k i-có rk i, aby i one usłyszały, co m am y w sp raw ie pogrzebu o ra z w ogóle uczczenia p am ięci ich śp. m ęża i ojca do pow iedzenia.

W d n iu pogrzebu w kościele pod w ezw aniem św. K aro la B orom eusza i na c m e n ­ ta rz u P ow ązkow skim ze b ra ły się w p ro st tłu m y — dziw , że gestapo nie in te rw e n io ­ w ało. Być może, iż nasz w s tr ę t do p ra sy gadzinow ej podszepnął ta k że w sensie- ta k ty c z n y m w łaściw e postaw uenie spraw y. K toś sprow adził o rk ie strę , b o d aj tr a m ­ w aja rzy . P oza ro dziną i b lisk im i Z m arłego sta w ili się. g rem ialn ie adw o k aci, liczni p rze d staw ic ie le innych zaw odów praw niczych, n ie w ą tp liw ie osoby zw iązan e z t a j ­ n ą d ziałalnością d zie k a n a w D elegaturze R ządu i bardzo w iele osób z różnych- sfe r społeczeństw a.

Po n ab o ż eń stw ie żałobnym ośm iu z n as wzięło na b a rk i ciężką tru m n ę i po ­ niosło na c m en ta rz do grobu. W raz z kol. Ż ary n em znalazłem się w p ie rw sz e j p a ­ rze: on szedł z lew ej, a ja z p raw ej stro n y B yłem ta k p rz e ję ty i w zruszony, że nie dostrzegałem nikogo. Nie p o trafiłe m n a w e t pow iedzieć, kto z kolegów niósł' tru m n ę w dalszych p ara ch . P rz ek o n a n y jestem , że w ielu obecnych, zw łaszcza z g ro ­ na kolegów, k tó rzy w o k re sie p rze d w o jen n y m i o k u p ac y jn y m w sp ó łp ra c o w a lr blisko ze śp. L eonem N ow odw orskim , odczuw ało to samo.

A głęboka cisza przy o p uszczaniu tru m n y do grobu w obecności ta k w ie lk ie j rzeszy lu d zi : ów n ap is n a szarfie od w ieńca b y ły bodaj b a rd z iej w y m o w n e n iż n a jw sp a n ia lsz e słow a, ja k ie m ogłyby być nad o tw a rtą m ogiłą w ypow iedziane.

N ieczęsto zdarza się, ab y n a m iejsce w iecznego spoczynku o d p ro w a d z a ła z m a r ­ łego ta k liczna gro m ad a ludzka, ta k p rze jęty c h , ta k szczerze pogrążonych w ż a ­ łobie.

DOMINIK POGŁODZINSKI

Fragm ent w spom nień

P oczątek w o jn y zakończył m oje pow odzenie w zaw odzie a d w o k a ck im i w p rz e d ­ d zień przym usow ego w y sie d len ia z P o zn an ia w y ląd o w ałem w ra z z ro d zin ą w W a r­ szaw ie. D opiero w lip cu 1940 r. udało m i się uzyskać u szefa A b te ilu n g J u s tiz zezw olenie n a d ziałalność ad w o k a ck ą z siedzibą w W arszaw ie, a le ty lk o n a z a

(3)

-26 Część II M ateriały z obrad sesji N r 8 (308)

ste p stw a przed sąd am i polskim i w d y stry k cie w arszaw skim . W ta k ie j sam ej s y tu ­ ac ji znalazł się m ój p rzy jaciel adw . d r K azim ierz P a l a c z . . W spólnie założyliśm y k a n c e la rię adw okacką.

Je d n y m z m oich „w yczynów ” adw okackich — to zaryzowranie n a p o lecen ie p o d ­ ziem ia (autor należał do o rg an izacji „O jczyzna” — przyp. Red.) Ż ydów ki Id y Sziu- m an, żony zasłużonego le k a rz a w arszaw skiego, odznaczonego p rzed w o jn ą za sw ą działalność społeczną. A sp ra w a w y g ląd a ła n astęp u jąco :

G dy N iem cy u rządzili w W arszaw ie getto (._), ów le k a rz d r S zu m an poszedł razem z n ie le tn ią córeczką do getta. O boje ry sam i sw oim i byli b arzdo podobni do Żydów. N ato m iast Id a S zum an, „ z ap raw io n a” n a b londynkę, w łaścicielka dw óch kam ien ic n a B agnie, u k ry w a ła się w' W arszaw ie u znajom ych, a n a w e t b y ła u m nie w b iu rze w sp ra w ie jej ary zo w an ia przed S ądem O kręgow ym . M iała w ty m po­ dw ójny in te re s: ab y m óc zw olnić obie k am ien ice od zabezpieczenia przez w ład ze n ie ­ m ieckie (...) oraz aby móc je potem sprzedać i z uzyskanych pieniędzy w y ra ­ to w ać z g e tta m ęża i córeczkę i w yjech ać za g ran icę (...). P a n i Id a S zu m an p rzy ­ o b iecała n a cele podziem ia w yasygnow ać dużą sum ę i te j obietn icy po szczęśliw ym zakończeniu sp raw y i sprzedaży kam ien ic dotrzy m ała, o czym w iem pozytyw nie.

P o d staw ą do te j o p e ra c ji b y ła konieczność u n ie w a żn ien ia jej a k tu u ro d zen ia z Id y D aw id n a a ry jsk ie im ię i nazw isko z rodziców A ryjczyków , a n a s tę p n ie sp ro sto w an ie jej a k tu m a łże ń stw a w edług a ry jsk ie g o im ien ia i nazw isk a p a n ie ń ­ skiego. P o d jąłe m się przep ro w ad zić tę sp raw ę o u n iew ażnienie a k tu u ro d ze n ia Idy D aw id p rze d W ydziałem V S ąd u O kręgow ego w W arszaw ie. D la zdobycia p erso n a lió w rodziców -A ryjczyków w szedłem w k o n ta k t z zarządcą c m en ta rz a n a B ródnie. W księgach pochow anych w ynaleźliśm y n ie ja k ą Jad w ig ę Jab ło ń sk ą, z m arłą ja k o p an n a , w iekiem dostosow aną do k lie n tk i ja k o je j m a tk a. N adto zdobyłem a k t zgonu Ja d w ig i Ja b ło ń sk ie j i p rzy red a g o w a n iu pozw u o uniew ażn ien ie a k t u u ro ­ d ze n ia Idy D aw id „u k u łem ” n a stę p u ją c y sta n fak ty c zn y : U Żydów D aw idów , k upców po siad ający ch w W arszaw ie m y d la rn ię, p rac o w a ła jako służąca n ie za­ m ężna Ja d w ig a Ja b ło ń sk a , k tó r a u ro d ziła n ie ślu b n ą córeczkę im ieniem E w a. N ie­ szczęście chciało, że w m y d la rn i p ęk ła d u ża b u tla z gorącym w oskiem , k tó ry Ja b ło ń sk a w arzyła. D oznała ona w tedy ta k ciężkiego poparzenia, że zm arła. P rz e d śm iercią w ym ogła n a D aw idach, żeby zaopiekow ali się je j now orodkiem . D aw id o ­ w ie b ędąc b ezd zietn i uczynili zadość b ła g a n iu m a tk i, zgłosili dziecko E w ę ja k o w łasn e d n a d a li jej im ię Ida. T ak w y chow yw ała się w dom u D aw idów ja k o ich có reczka Ż ydów ka. Na p o tw ierd zen ie tego s ta n u fak ty czn eg o podałem k ilk u św ia d ­ ków — sąsiadów i k rew n y ch m ałżonków D aw idów . W to k u p o stęp o w an ia przed S ądem O kręgow ym , k tó re m u przew odniczył w iceprezes L eszczyński (p>owojenny prezes S ądu W ojew ódzkiego w P o zn an iu i n o tariu sz, dziś już nieżyjący), odbyło się p ostępow anie dow odow e z udziałem pow ołanych przeze m n ie św iad k ó w Ż ydów (doprow adzonych z getta), p rz e słu ch a n y ch za zgodą stro n bez przysięgi, i p>o n a ­ rad zie Sąd O kręgow y ogłosił w y ro k u n ie w a żn iają cy a k t urodzenia pwwódki Id y D aw id z rodziców D aw idów Ż ydów o raz sp rostow ał go n a im ię E w y z m a tk i Ja d w ig i Ja b ło ń sk ie j. Po upraw o m o cn ien iu się tego w y ro k u Z arząd N iem iecki N ie ru ­ chom ości Pożydow skich zw olnił obie nieruchom ości Ew y Jab ło ń sk ie j, co um ożliw iło je j ich sprzedaż. Do u ra to w a n ia m ęża i córeczki n ie doszło, gdyż w yw ieziono ich do T reb lin k i, gdzie zginęli w kom orze gazow ej.

30 k w ie tn ia 1945 r. w y jec h ałem z P o zn an ia do K atow ic, bo zam ierzałem osiedlić się ja k o ad w o k a t n a G órnym Ś ląsk u . Na p lacu przed gm achem te a tr u usły szałem nagle za sobą głos kobiecy: „P an ie m ecenasie!”. O dw róciłem się i sp>otkałem w ła ś ­ nie Ew ę Ja b ło ń sk ą, k tó ra n az y w ają c m n ie sw oim w yb aw cą, opow iedziała o s tr a s z ­

(4)

27 N r 8 (308) n dziat te m a ty c z n y

n y m losie m ęża i córeczki, o tym , że w szystko stra c iła w p o w sta n iu w arszaw sk im i że zam ierza w y jec h ać do rodziny do A u stra lii. Istotnie, p o ro k u otrzym ałem od niej lis t z A u stralii.

P o w ygłoszeniu re fe ra tó w I d z ia łu tem aty cz n eg o adw . d r L. K o h u t e k p rz e d sta w ił u stn ie — w ra m a c h d y sk u sji — sw oje w sp o m n ien ia z czasów o k u ­ p a c ji n a P od h alu .

WITOLD BAYER

P rz e g lą d n ad e sła n y ch opracow ań

N iek tó re p ra c e I działu tem atycznego om ów ił adw . W. B a y e r. W szcze­ gólności jeśli chodzi o r e f e r a t K azim ierza i H aliny K a l i n o w s k c h , to jego zdaniem je s t on p ełnym i źródłow o u d o k u m en to w an y m o p rac o w a n iem te m a tu „P o l­ sk ie W ydaw nictw o P ra w n ic z e d ziała ją ce w k o n sp ira c ji”. P o dobnie n ależy uznać za ukończone b a d a n ia n a te m a t „K o n sp iracy jn a o rg an iz ac ja i działalność ad w o k a tu ry p olskiej w czasie o k u p acji h itle ro w sk ie j”. Istn ie je n a to m ia st n ie d o sta te k w iadom ości odnoszących się do ja w n e j działalności org an ó w a d w o k a tu ry w la ta c h 1939—1945 o ra z n ad z o ru n iem ieckiego n a d a d w o k a tu rą w G u b ern i G en e ra ln ej. Z pow odu zniszczeń w ojennych, k tó re d o tk n ę ły a rc h iw a izb ad w okackich, w y d aje się m ało p raw d o p o d o b n e uzupełn ien ie w ty m z a k re sie p rzy czy n k ó w historycznych.

II D z i a ł t e m a t y c z n y . UDZIAŁ ADW OK ATÓ W W W A LK A CH ZBR O JNY CH

S T A N I S Ł A W HĘCKA

U dział ad w o k a tó w w ielkopolskich w w a lk a c h A rm ii „P oznań” w 1939 ro k u

(fragm enty)

Na ta b lic y z n a jd u ją c e j się w -M uzeum B itw y n a d B zu rą w K u tn ie w y ry to sło­ w a gen. dyw . T adeusza K u trze b y , k tó r e ró w n ież um ieszczono w części n a poz­ n a ń s k im p o m n ik u A rm ii „P o zn ań ” : „P rzechodząc koło grobów żołnierskich n a d B zurą, n ie ch p rzyszli n a s i dow ódcy sp raw ie d liw ie w spom ną, że leżą tu je d n i z ty ch , k tó rz y s ta ra li się w y k o n ać n ie w y k o n a ln y w 1939 r. o bow iązek ob ro n y P o lsk i”.

W śród tych, k tó rz y fe n zaszczytny o b y w a te lsk i i p atrio ty c z n y obow iązek w obec sw ojej ojczyzny s ta ra li się ja k n a jle p ie j, n a jg o d n iej i często po b o h a te rs k u w y ­ konać, n ie z a b ra k ło ów czesnych, a ta k ż e późniejszych ad w o k a tó w w ielkopolskich. Je d n y m z n ic h je s t n ie zw y k le ceniony i p o p u la rn y w P o zn an iu adw . M ichał L o r k i e w i c z , p p łk rez., k tó r y w sw oim ciek aw y m i d łu g im życiu o d b y ł ju ż 4 k a m p a n ie w o jen n e: w I w o jn ie św iato w ej, w p o w sta n iu w ielk o p o lsk im 1918/1919, w k a m p a n ii w sch o d n iej w 1920 r. i w k a p a n ii w rześn io w ej 1939 r. w A r ­ m ii „P oznań” . W życiu i d ziałalności w o jen n e j adw . L o rkiew icza m ieści się i k o n ­ c e n tru je cały bez m a ła 7 0 -letni o s ta tn i o k re s n aszy c h d ziejó w i w a lk o w yzw o­ lenie. J e s t to żyw y i n ao c zn y św ia d ek o ra z czynny u cz estn ik n ajn o w sze j h isto rii Polski.

Cytaty

Powiązane dokumenty

każdej akcji politycznej 75. Swoistym symbolem wykorzystania w tym kontekście figury „złego „sąsiada” był reprodukowany w wielu tysiącach egzemplarzy plakat,

Before the Second World War, there were five academic theological faculties in Poland (the Jagiellonian University in Cracow, Stefan Batory University in Vilni- us, John

Poczętkowską ulicą, wychodząc na Krakowskie, naprzeciwko szła ulica Kapucyń­ ska, wprost której przy ulicy Namiestnikowskiej stał kościół Panny Marii z

Konkretnie rzecz biorąc nie cała teoria Junga, gdyż jego typologia psychiczna jak już wspomniałem pojawia się w pracach historiograficznych jak chociażby w biografii

Kiedy bolszewicy przeszli już pod Płock, a nie zaczął się jeszcze ich odwrót, przez Bieżuń przejeżdżał szwadron kawalerii z dywizji gen.. Jechali od Żuromina w

Kapral, który nocą wybrał się do dziewczyny, włożył moje buty, żeby być bardziej elegancki.. Z rana ogłoszono alarm bojowy, stawiłem się bez butów — nie było

Kiedy wojsko niemieckie stało bardzo blisko miasta Bieżunia, główny rosyjski generał obwieścił, że wszyscy Żydzi od ósmego roku życia mają w ciągu jednej godziny stawić

Nasze miasteczko jeszcze raz stało się miejscem chwilowego wypoczynku, marszu do przodu i cofania się wojsk.. Kilku naszych Żydów od razu zrobiło się komunistami i jak tylko