• Nie Znaleziono Wyników

Rok 1931

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Rok 1931"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Rok 1931

Palestra 39/1-2(445-446), 157-171

(2)

’’Palestra” przed laty

Rok 19 31

OD REDAKCJI

W chwili objęcia redakcji czasopisma zapowiedzieliśmy w słowie wstępnem, iż łam y Palestry stoją otworem dla wszystkich, którym sprawa ustroju ad­ w okatury leży na sercu i którzyby chcieli przyczynić się do jej wszechstronnego wyświetlenia i najpomyślniejszego rozwiązania. Z żywą radością stwierdzamy, iż apel nasz nie przebrzmiał bez echa, bo oto w chwili, gdy byt niezależnej adw okatury jest zagrożony w swych podstawach, szereg przedstawicieli nasze­ go stanu zabiera głos, by poddać ocenie krytycznej projekty ustawodawcze i w sposób rzeczowy oświetlić poszczególne zagadnienia organizacyjne. N um er niniejszy poświęcony jest całkowicie tej doniosłej i aktualnej sprawie.

W piśmie fachowem zbędnem jest tłomaczenie znaczenia organizacji stanu adwokackiego, jako stanu wolnego, niezawisłego, mogącego śmiało mówić wobec sądu i wobec władz, przed którem i bronić m usi pow ierzonych m u interesów obywateli, a nieraz honoru ich i wolności.

W tym w łaśnie celu nadano w olbrzymiej większości państw zaw odow i naszem u organizację sam orządow ą, od innych w ładz niezawisłą, p o d d an ą jedynie ich nadzorow i.

N iezaw sze jednak tak było i niezaw sze rządy i społeczeństw o jednakow o społeczną w ażność tego zaw odu oceniają.

W okresach przejściowych niepopularnem i stają się praw o i jego rzecznicy, a głos w olny uw ażany jest za próbę przew rotu.

Refleksje te w ywołuje projekt ustaw y o ustroju adw okatury, złożony przez M inistra Spraw iedliwości do laski marszałkowskiej w d. 29 w rześnia r.b. (druk sejmowy Nr. 338), projekt którego treść nasuw a pytanie, o co chodziło jego autorow i, czy o unifikację ustroju adw okatury, czy też o zniszczenie wszelkiej możliwości swobodnego jej istnienia i rozwoju.

O dpow iedzi na to pytanie nie znajdujemy, gdyż żadnego uzasadnienia M inisterstwo nie załączyło.

Zygmunt Rymowicz

(3)

Przed kilku dniam i w jednem z pism w arszaw skich zbliżonych do sfer rządzących, znaleźliśmy artykuł redakcyjny, tłomaczący projektow aną refor­ mę rzekomemi, czy istotnemi naruszeniam i swych obow iązków przez ogół adw okatury polskiej z pow ołaniem się na kilka zajść głośnych z d oby już przedostatniej.

Byłaby to więc „poena capitalis", gwoli prewenq'i ogólnej zastosow ana, albo też przez pedagogów dawnej formacji ulubiona: karanie całej klasy, lub- „co-trzeciego", za jakiś w ybryk swawoli. (...)

T

Marjan Niedzielski

Przywileje czy obowiązek

Przy naszem dążeniu do w szechstronnego wyjaśnienia spraw y reform y ustroju Palestry Polskiej, m usim y się liczyć z tem, iż nie tylko w śród laików, ale również i w kołach praw nictw a polskiego, a co najważniejsze w śród osób, mających głos decydujący przy uchw aleniu i w prow adzeniu w życie now ego statutu, jest rozpow szechnione zdanie, iż w alka adw okatury o wolność słowa obrończego i autonomję adwokackiej organizacji jest w alką o p r z y w i l e j e . Jest niestety rozpow szechnione zdanie, iż palestra, dążąc do zachowania pew nego im m unitetu obrończego głosu i utrzym ania szerokiego sam orządu adwokackiego, tem sam em pragnie osiągnąć w społeczeństwie u p r z y w i ­ l e j o w a n e stanowisko, pragnie w ywyższyć się ponad innych w spółobyw a­ teli i inne korporacje, pozyskać szersze i większe upraw nienia niż te, które w dem okratycznem państw ie przysługują w równej mierze wszystkim obywatelom kraju.

Więcej jeszcze: nieśw iadom y istotnego stanu rzeczy obywatel, albo też św iadom y zacięty w róg wszelkich gwarancji praw obywatela, jakie dają nowoczesne pojęcia państw ow e i społeczne, idzie dalej w swych zarzutach; im putuje palestrze, iż walcząc przeciw ko kagańcow em u projektowi statutu palestry, adw okatura pragnie zapew nić sobie możność bezkarnego gwał­ cenia praw a. Boć, powiadają, gdyby adwokaci mieli uczciwe zam iary i kro­ czyli w zgodzie z praw em , co by im szkodziły wówczas surow e przepisy doraźne karzące adw okata za w ykroczenia przeciw ko praw u, obyczajności, bezpieczeństw u publicznem u, za zuchw ałe nieposzanow anie władzy?

A więc mówi się, że kampanja przeciw surow ym norm om nowego statutu palestry jest walką o przywileje adwokackiego stanu, jest walką o bezkarność!

Trudno o większy błąd niż ten, który tkw i w wyżej wyłuszczonem, a mającem tylu zw olenników rozum ow aniu! To też nie w olno ominąć żadnej sposobności, by podobne opinje zdem entow ać; by pow iedzieć stanowczo, że

(4)

ad w ok atu ra nie walczy o przywileje, i nie dąży do zapew nienia sobie bezkarności. Jej w alka nie płynie z jakichś egoistycznych pobudek; walka ta się toczy w imię najwyższych nakazów dobra publicznego, w imię utrzym a­ nia tych zasadniczych w arunków , bez których niem ożliwem jest skuteczne w ypełnienie ciężkiego obowiązku, jakie na barki adw okatury w kłada czy to społeczeństw o, jako całość, czy to uciśniona i pokrzyw dzona jednostka.

O d najdawniejszych czasów, od zarania europejskiej cywilizacji uznanem było,, iż obywatel nie jest w możności skutecznie bronić swoich praw w w ypa­ dku ich pogwałcenia, bez fachowej pomocy ludzi, którzy poświęcili życie teoretycznemu i praktycznem u studjowaniu prawa; ludzi, którzy mają odwagę cywilną i zapewnioną możność wypowiedzenia wobec najpotężniejszej nawet w ładzy tego, co jest koniecznem dla obrony praw słabej i upośledzonej jednostki. Bez tej pomocy jednostka pokrzyw dzona nie wybrnie z labiryntu przepisów prawnych, nie znajdzie tego argum entu prawnego, który jej praw a chroni, i nie potrafi, a nieraz nie odw aży się tego argum entu wypowiedzieć.

To też śmiało rzec można, iż jeszcze za rzym skich czasów definitywnie ukształtow ało się pojęcie o konieczności istnienia w szechstronnie w ykształ­ conych praw ników , uzbrojonych w w iedzę i niezależność, którzyby w kryty­ cznej chwili mogli udzielić pomocy uciśnionej jednostce.

Do w ypełnienia tej roli, jako nieodzow ny w arunek, jest konieczna niezależ­ ność; zaś kształtująca się z biegiem czasu autonom iczna organizacja stanu obrończego jest niczem innem, jak koniecznością zapew nienia stanowi obrończem u tak niezbędnej niezależności od organów w ładzy państwowej. Z chwilą, kiedy adw okat podlegałby rozkazom tego, czy innego organu w ładzy państwowej, rola jego byłaby przekreślona.

Nic nowego pod słońcem. Ileż razy w ładza nad krajem przechodziła w ręce absolutystycznych w ładców, ileż razy wolność stanu adwokackiego podlegała ograniczeniom i represjom, dochodząc naprzykład za czasów N apoleona do położenia, które francuscy praw nicy doskonale określali „La servitude legale". Czy nie jest jednak w ym ow nem i pocieszającem, że w szystkie te zakusy ze strony najpotężniejszych w ładców spełzły na niczem, gdyż wkrótce po ich ustąpieniu niezależność stanu obrończego, wolność słowa święciły zupełne zwycięstwo.

I znow u jesteśmy św iadkam i podobnego zam achu, znow u jesteśmy zm u­ szeni pow oływ ać się na wiekowe tradycje stanu obrończego, znow u musim y przytaczać te ważkie i wciąż aktualne argum enty, które uzasadniają istnienie adw okatury wolnej i niezależnej, jako instytucji niezbędnej w najszerzej pojętym interesie publicznym. Boć i w naszych czasach, któż jak nie adw okat niezależny, korzystający w pełni z wolności słowa, w ypow ie to wszystko, co w ypowiedzieć trzeba w imię słuszności w interesie oskarżonego?

Kto, broniąc przysłow iow ego zwrotniczego, posadzonego na ławę oskar­ żonych, pow ie i uzasadni, że odpow iedzialność za katastrofę ponosi nie ten pionek, a w yższy dygnitarz państw ow y, a może naw et minister?

(5)

Kto powie, że w ina oskarżonego jest częściowo, czy naw et całkowvicie w ynikiem złej i wadliwej ustaw y, stwarzającej pułapkę dla obyw atela naj jlep- szej woli?

Kto w ytknie i uzasadni, że rozporządzenie m inistra, w ydane w wykoneaniu ustaw y odbiega od myśli ustaw odaw cy i w dotkliw y sposób w ypacza ttreść samej ustawy?

Kto w eźmie w obronę ofiarę samowoli, czy nadużycia ze strony orgainów - władzy?

Kto roztoczy przed Trybunałem, pogłębi i wyjaśni pobudki, jakiemii się kierow ał polityczny przestępca, w ystępując aktywnie przeciw ko panujjącej władzy?

Wszystkie te słowa, tak niezbędne dla trium fu praw dy, tak konieczne* dla należytego w ym iaru sprawiedliwości, tak w ażne dla dobra publiczntego, wypowiedzieć może tylko przedstawiciel niezależnego stanu adwokackiiego uzbrojony w pełnię wolności słowa obrończego. (...)

T

Kazimierz Sterling

Artykuł kagańcow y

Wierzyliśmy zawsze, że zaw ód adw okata jest szczytny. Wierzyliśmy;, że adw okatura - to czynnik, pomocny przy w ym iarze sprawiedliwości; ad ­ w okatura - to w spółtw órczyni w walce o praw o, torująca nieraz now e dirogi jurisprudencji, wnosząca światło do ciemnych labiryntów zagadnień u s ta w o ­ wych; adw okatura - to bojownica o dobro ludzkie, zagrożone częstokroć przez nienawiść, zemstę, potw arz i chęć zysku... A dw okatura w końcu — to wielka siła narodow a, mocna i niezłom na w walce o Polskę, o lepsze dla iniej jutro!

I adwokat... Obrońca zagrożonych praw indyw idualnych przed możliiwą niesprawiedliwością sądow ą czy administracyjną; szermierz w obronie s.po- niewieranej godności ludzkiej...

D um ni byliśmy z naszego zaw odu; czuliśmy, iż m am y swe w łasne miejjsce w ustroju społecznym, że jesteśmy, jeżeli nie lepszymi, w każdym razie nie gorszymi członkami społeczeństwa, aniżeli członkowie innych zaw odów . Iluż z pośród adw okatury w ykuw ało w ciężkiej męce ducha i niepomierniem natężeniu nerw ów wolność dla bohaterów o niepodległość Ojczyzny, 'dla pionierów lepszego jutra, dla obrońców świętości narodowych: języka i w ia ­ ry. O, jakże wielu z pośród nas udaw ało się i udaje z narażeniem nieraz, na wielkie niebezpieczeństw a i przykre dla siebie konsekwencje - przeciw ­ działać samowoli czy tępocie i niew iedzy administracyjnej, zapobiec

(6)

straisz-nej omyłce sądowej, napraw ić ciężką krzyw dę w yrządzoną niesłusznym w yrokiem , w ydanym częstokroć przez zbieg okoliczności, przez niedopat­ rzenie, niew iedzę albo też zbyt ciasne ujęcie okoliczności spraw y, a naw et przez samowolę, zem stę lub nienawiść. Szczęśliwi byliśm y i dum ni z w yni­ ków naszej pracy.

I tylko rząd carski, który w zasadzie patrzył na zaw ód adwokacki tak, jak my, i do swej palestry odnosił się z zaufaniem , do nas zaufania nie miał, uważając nas za w rogów swoich i despotycznego system u rządzenia. Praw ­ da, byliśmy nimi, ale to nas nie poniżało ani w oczach własnych, ani społeczeństwa. I dopiero dziś, gdy w ielu z nas posiw iało i zestarzało się w służbie zaw odu, gdy podrosły now e pokolenia adw okatów , które w trady­ cji naszych ideałów w ychować i utrzym ać pragnęliśm y - i utrzym ali, dow iedzieliśm y się, że zaw ód nasz i praca przedstaw ia wiele wątpliwości, że stoim y niżej od innych zaw odów , że jesteśmy bodaj żyw iołem niebezpiecz­ nym, który w żelaznych ryzach trzym ać należy, że nie zasługujem y na takie samo traktowanie, jak inne wolne zawody... (...)

T

Zygm unt Nagórski

Samorząd A dw okatury jako dobro pu b liczne

A dw okat jest z mocy praw a pow ołany do zaw odow ego udzielania opinij i porad w kwestjach praw nych, do ustnej i pisemnej obrony przed sądem i urzędem honoru, wolności, życia i interesów materjalnych obywateli i ich zrzeszeń. Dla należytego w ykonania tego obow iązku publicznego korzystać musi ze znacznego zakresu swobody, aby mógł, gdzie potrzeba, w ydać niezawisły, na ustaw ie i w łasnem przekonaniu oparty sąd praw ny, udzielić rzetelnej porady naw et w tedy, gdyby ona godziła w interesy m ożnych tego świata, bronić p rzed sądem i urzędem odw ażnie, mając praw o powiedzieć wszystko, czego p raw da i słuszność w jego przekonaniu wymagają.

Wielowiekowe doświadczenie największych narodów świata wykazało, że tylko adw okatura wolna, zorganizow ana autonom icznie, rządząca sobą na zasadach korporacyjnych może należycie spełnić przypadającą jej w udziale funkcję publiczną, uznaną pow szechnie za niezm iernie w ażną dla w ym iaru sprawiedliwości. Samorząd adwokacki m a zadanie potrójne: 1) zapewnienie najlepszego uzupełniania szeregów adw okatury, 2) w prow adzenie ścisłej dyscypliny w śród adw okatów , 3) zabezpieczenie godności i niezawisłości stanu. Pierwsze z tych zadań korporacje adwokackie spełniają przez p o d ­ dawanie kandydatów do adw okatury egzam inom i ocenie etycznej, przez organizację aplikacji dla m łodych kolegów, urządzanie dla nich seminarjów

(7)

i wpajanie w nich zasad etyki zawodowej. D rugiem u służą przez spra w o­ w anie w ładzy dyscyplinarnej, czuw anie nad działalnością zaw odow ą i p u b ­ liczną członków korporacji, a zw łaszcza n ad ich stosunkiem do sąd ó w , urzędów i klijenteli. Trzecie w reszcie w ykonyw ują, spraw ując p rzez R ad y A dw okackie i N aczelną Radę A dw okacką obronę interesów stanu i p rz y w i­ lejów, jakie m u u staw y nadają. W szystkie te trzy dziedziny działalności korporacyj adw okackich w ykazują, że odbyw a się ona w interesie p u b licz­ nym , a przedew szystkiem w interesie w y m iaru spraw iedliw ości: leży w interesie sądów i urzędów , aby adw okaci posiadali g runtow ne p rz y g o to ­ w anie fachowe, aby byli n a w ysokim poziom ie etycznym , aby w ysoko cenili swoją godność adw okacką. Leży to także w b ezpośrednim interesie szero ­ kich rzesz obyw ateli, k tórzy w osobach adw okatów pow inni m ieć d o ra d ­ ców odpow iedzialnych za sw ą w iedzę, niezaw odnych co do swej rzeteln o ­ ści i charakteru, godnych największego zaufania. N ależyty w ym iar s p ra ­ w iedliw ości w ym aga wreszcie, by ad w ok atu ra była całkowicie niezaw isłą: jak słusznie pisze jeden z w ybitnych przedstaw icieli palestry francuskiej: „członków m agistratury m oże bronić p rzed uniesieniam i nam iętności i za­ sadzkam i błędów jedynie ad w ok atu ra d u m n a i niezaw isła, mająca odw agę pow iedzieć w szy stko "1. (...)

J < _

Î

Wacław Brokman

Przed jutrem A dw okatury Polskiej

Nie ubliżając członkom palestry z d w u pozostałych dzielnic, nie da się zaprzeczyć, że adw okatura polska w b. zaborze rosyjskim krzew iła zasady najszczytniejszego pojm ow ania obow iązków obrończych i w m iarę sił swoich i przysługujących jej upraw nień starała się przyczynić do należytego w ym ia­ ru sprawiedliwości. C zuliśm y się w praw dzie upośledzeni w stosunku do adw okatów , praktykujących na ziemiach rosyjskich, gdyż ci korzystali przy ­ najmniej z ograniczonego sam orządu, co i tak było znaczną zdobyczą w państw ie policyjnem, lecz w nadziei lepszego jutra staraliśm y się zastąpić ten brak przez spoistość w ew nętrzną, poszanow anie i posłuch dla norm niepisanego kodeksu etyki zawodowej, przez w yrobienie w nas umiejętności harm onijnego współżycia koleżeńskiego i sprawiedliwej oceny postępow ania kolegów, by móc w yróżnić najlepszych z pośród nich. Tak przygotow ani stanęliśmy w obliczu now ych zadań w odrodzonej państw ow ości i pierw szy nasz statut stał się w idom ym w yrazem tego wszystkiego, co tkwiło w duszy

(8)

k ażdego z nas, co pozw alało nam z dum ą przyznaw ać się do należenia do w olnego stanu adwokackiego, co stawiało nam p rzed oczy, jako nakaz naszego sumienia, nieskrępowanej woli i poczucia obow iązku obyw atels­ kiego: dbałość o dobro publiczne, poszanow anie dla ustaw , stróżów i w yko­ naw ców praw a w postaci niezależnych sądów , pielęgnow anie zasad etycz­ nych, wysokiego poczucia godności stanu i godności własnej. Statut ten, chociaż nosił nazw ę tymczasowego, przetrw ał feralną liczbę lat trzynastu, ostał się zwycięsko w ogniu tej próby i w praktycznem swem urzeczyw ist­ nieniu dow iódł, że adw okatura w osobie swych przedstaw icieli dba nadal 0 w ysoki poziom kulturalny i etyczny swych członków. O grom ny rozrost liczebny stanu adwokackiego, przybyw anie doń całych zastępów now ych ludzi, nie nasiąkłych jeszcze pojęciami, przyświecającem i przodującym ele­ m entom , u tru d n ia w znacznej mierze to zadanie, lecz go nie uniemożliwia, natom iast każde poczynanie w kierunku skrępow ania niezależności ad­ w okatury, podporządkow ania jej nakazom z góry, z n atury rzeczy mającym częstokroć charakter przemijający lub zależnym od w arunków chwili, z ko­ nieczności m usi w ypaczać jednolitą linję pojm ow ania tego, co stanow i rdzeń wolnego zaw odu: możność własnego rządzenia się, nietylko w nazwie, lecz w rzeczyw istem w ykonaniu, ustalanie pojęć etycznych, przenikających stan adwokacki, jako całość, zm uszanie środkam i w ładzy korporacyjnej do ścis­ łego przestrzegania tych zasad dzięki istnieniu w łasnego sądow nictw a w tej dziedzinie. Tylko w takich w arunkach, jak się w yraził jeden z cudzoziem s­ kich znaw ców tej kwestji „adw okatura będzie niezależną od góry i nazew- nątrz, będąc od w ew nątrz zw iązana w swobodnem własnowolnem samoograni- czeniu".

W ątpię bardzo, by przyszły statut, zaprojektow any przez M inisterstwo Sprawiedliwości, ze w zględu na swe założenia m ógł przyczynić się do pom yślnego rozw oju adw okatury, a to tylko m am na względzie, gdy odnoszę się krytycznie do tego projektu, o ile m a on na celu ograniczenie autonomji. U derza w tym projekcie, że pow tarza on niem al dosłownie, z nieznacznem i zm ianam i redakcyjnemi, niektóre przepisy statutu z 1918 r. 1 projektu Komisji Kodyfikacyjnej np. art. 11, 12 now ego projektu, natom iast konsekw entnie opuszcza lub zm ienia to wszystko, co mogłoby świadczyć o niezależności stanu i utrzym aniu jego zwartości. Bowiem tru d n o jest przypuszczać, by adw okatura, pozbaw iona jednolitej w ładzy zwierzchniej, jaką jest dotychczas w obrębie Królestwa Kongresowego i Ziem W schodnich Naczelna Rada Adwokacka, która miała objąć całą palestrę Państw a Pol­ skiego, mogła nadal uszlachetniać swoje oblicze i nadaw ać jednolity ton pojęciom o tem, co jest dozw olone a co jest zakazane, zaś przy orzecznictwie dyscyplinam em , podzielonem pom iędzy poszczególne okręgi apelacyjne, w ytw orzy się mimowoli taki chaos poglądów , p rzy którym w pierw szym rzędzie może być narażoną na szw ank godność orzekającego w tej materji sądownictwa. (...)

(9)

NA CZASIE

Jeden z czytelników naszych adw . B.R. kom unikuje nam poglądy w ybit­ nego krym inologa prof. Fojnickiego na stanow isko adw okatury w państw ie - i społeczeństwie, zaczerpnięte z pomnikowej jego pracy p.t. „Podręcznik procedury karnej". Gwoli ścisłości zaznaczyć należy, że prof. Fojnicki nie należał bynajmniej do obozu liberalizm u i postępu.

Osiągając poszukiw aną praw dę drogą walki stron, w ładza sądow a w zało­ żeniu zainteresowana jest tem, aby strony działały z pełną świadomością swych praw procesowych i obowiązków. Tę rolę spełnia instytut adw okatury, posiadający w ten sposób olbrzymią wagę nietylko dla interesów stron, lecz i dla ogólnych interesów należytego wykonywania w ym iaru sprawiedliwości. W prawdzie każdem u narodow i znaną jest epoka ujemnego stosunku do adwokatury, czego dow odem była po części niedoskonałość samej adw okatu­ ry, po części zaś nieprzyzwyczajenie społeczeństwa do form sądowych, lecz z biegiem czasu ten ujemny stosunek zastępuje świadomość społecznego posłannictwa olbrzymiej wagi, ciążącego na adwokaturze, i przeświadczenie co do jej niezbędności. Wykształcenie prawnicze rozpowszechnione jest nie wśród całej masy ludowej. Strony, pozostawione same sobie, często nie rozumieją naw et swego stanowiska w procesie. Bezpośrednia ich styczność ze spraw ą utrudnia spokojną, rzeczową obronę przez nich swych interesów. W szczególności należy to powiedzieć o spraw ach karnych, gdzie oskarżyciel pochłonięty jest w yrządzoną m u obrazą, oskarżonego zaś gnębi hańba pode­ jrzenia i ciężar stosowanych do niego środków. Bez adw okatury jest nie do pomyślenia należyty wym iar sprawiedliwości, wobec czego jest ona konieczną i najlepszą pomocnicą sądu. Stawianie tam działalności adwokackiej pomniej­ sza możliwość w ydania praw idłow ego w yroku sądowego, zaś brak jej - wy­ tw arza niesłychaną nierówność stron przed sądem, z których jedna ma doświadczenie w dziedzinie postępow ania sądowego, druga zaś tego do­ świadczenia nie posiada. Wady, dzięki którym następuje rozkład adwokatury, okazują w pływ na działalność sądow ą i sam sąd. Organizacja sądow a bez organizacji adw okatury przedstaw ia się jako nieskończona, niezupełna.

★ ★ ★

★ ★ ★

Nie będąc rzem iosłem pryw atnem , ani też urzędem państw ow ym , działal­ ność adwokacka jest zaw odem wolnym , w ykonyw anym dla dobra interesu

(10)

publicznego. Jest ona zaw odem , różniczkującym ludzi, którzy m u się po­ świecili, od w ypadkow o przyjmujących na siebie obowiązki adwokackie, i zespalającym ich jednością pracy. Jest ona zaw odem w olnym w dwojakim sensie: po pierwsze, że dostęp do niej w inien być otw arty dla każdego zgłaszającego się, należycie przygotow anego, fizycznie i m oralnie zdolnego do poświęcenia się jej i po drugie, że przy w ykonyw aniu jej adw okat w inien korzystać z możliwie najszerszej wolności słowa, bez której jest nie do pom yślenia rozkw it adw okatury. Lecz zaw ód ten jest w ykonyw any w celach interesu publicznego, dla zabezpieczenia potrzeb ludności i państw a odnoś­ nie przedstaw icielstw a sądowego, stąd konieczność określenia praw odaw ­ czego, jakim w arunkom w inny odpow iadać osoby poświęcające się tem u zaw odow i, jakie są ich praw a i obowiązki, oraz konieczność kontroli państ­ wowej n ad ich działalnością. A poniew aż bezpośrednia ingerencja w ładzy do w ew nętrznego życia adw okatury zagraża jej niezależności i nie może dopil­ now ać w szystkich jej przejawów, adw okatura w inna być uznana za specyfi­ czną jednostkę społeczną, istniejącą przy instytucjach sądowych, ale nie w ich składzie, posiadającą praw o autonomji w kwestjach w ew nętrznego życia i w ładzę dyscyplinarną nad swym i członkami.

T

ADW OKAT W OPINJI PUBLICZNEJ I LITERATURZE (M.L.). W w yda­ nej niedawno, niezmiernie interesującej książce, p.t. „M ay it please he court", w ybitny praw nik i adw okat am erykański, James M. Beck, biorący czynny udział w życiu politycznem Stanów Zjednoczonych Am. Półn., m.in. zajmuje się nieprzychylnym stosunkiem literatury i opinji publicznej w zględem adwokata. A utor stwierdza, że poczynając od Szekspira dram aturdzy i pisa­ rze rozkoszowali się ośmieszaniem i przedstaw ianiem adw okata, jako osoby godnej jedynie pogardy. Z nielicznemi wyjątkami adw okat na scenie jest nicponiem albo szarlatanem . Wielu ludzi mniema, iż zaw ód adw okata jest pasożytniczy, że adw okat jest nieszczery i gotów swój głos sprzedać każ­ dem u klijentowi. Ponadto czyni się adw okata odpow iedzialnym za błędy i luki praw a. Badając przyczyny tego anorm alnego stosunku do adwokata, autor dochodzi do wniosku, iż m uszą one mieć swe źródło w jakimiś pierw otnym rysie natury ludzi i mniema, że m a się tu do czynienia z pierw otną zazdrością, jaką mięsień zaw sze czuje w zględem m ózgu („the elemental jealousy, w hich the muscle has always felt for the brain") - za­ zdrością, której ofiarą padają rów nież inne, czysto intelektualne zawody. Zdaniem Becka, wielu ludzi dlatego nie cierpi adw okatów , gdyż zasadniczo przyczyniają się oni do w zm ocnienia poczucia praw dy, ograniczenia sw aw o­ li, stale bronią jednostki przed tyranją opinji publicznej i tw orzą wielką konserw atyw ną siłę narodu.

(11)

- > L

T

Wyrok Sądu Dyscyplinarnego Rady Adwokackiej w Warszawie z dnia 30 maja 1931 r.

(N. spr. D. 111/30)

Do wiadomości Rady Adwokackiej doszło, że zapisany na listę adwokatów Okręgu Sądu Apelacyjnego w Warszawie adwokat dr X. zamieszkał w Paryżu, otworzył tam kancelarję i umieszcza stale w pismach, tam wychodzących, ogłoszenia, zatytułowane „Polska Kancelarja Adwokacka". W ogłoszeniach tych adwokat X., jako adwokat Okręgu Sądu Apelacyjnego w Warszawie, praktykujący od 1906 r., zawiadamia, że udziela porad ustnych i listownych w sprawach cywilnych, majątkowych, handlowych i administracyjnych, wyszczególnia przy- tem specjalne rodzaje spraw, których prowadzenia się podejmuje.

W spom niane ogłoszenia spow odow ały pism o niejakiego p. R. do Dziekana Rady Adwokackiej, w którym zapytuje, czy tego rodzaju reklam a odpow iada godności adw okata, należącego do polskiej adw okatury. Przy liście tym były dołączone w spom niane ogłoszenia.

Na skutek tych w iadom ości Rada A dwokacka na posiedzeniu w dniu 9 grudnia 1930 r. postanowiła, z pow odu w skazanego wyżej reklam ow ania się w Paryżu, adw okata X. pociągnąć do odpow iedzialności dyscyplinarnej i spraw ę przekazać Sądowi D yscyplinarnemu.

W p o daniu swem z dnia 7 stycznia 1931 r. adw okat X. wyjaśnia, że ogłoszenia o jego działalności odpow iadają zwyczajom miejscowym i podyk­ tow ane są potrzebam i ludności wychodźczej, nieznającej języka francuskiego i potrzebującej pomocy prawnej, a niemogącej porozum ieć się z członkami palestry francuskiej; że porad ludności wychodźczej udziela 2 razy w tygo­ dniu bezinteresow nie; że listu p. R. z Paryża nie należy brać pow ażnie, jako wypływającego ze w zględów konkurencyjnych, gdyż on, X., nie zna żadnego p. R., który jest niew ątpliw ie osobą podstaw ioną; że zatem uw aża, iż postępow anie jego godności adw okata polskiego w niczem nie uwłacza i dlatego prosi Sąd D yscyplinarny o uniew innienie go.

W dn iu 21 marca 1931 r. odbyło się posiedzenie Sądu Dyscyplinarnego, ale wobec niedoręczenia w ezw ania adw okatow i X., zostało odroczone.

W dru gim term inie posiedzenia Sądu Dyscyplinarnego, w yznaczonym na dzień 30 maja 1931 r., adw okat X. nie staw ił się, lecz przysłał z Paryża podanie, w którem zaw iadom ił, że nie jest w możności stanąć na rozprawie, pow ołał się na swoje poprzednie wyjaśnienie i w konkluzji prosił o od­ roczenie rozpraw y na październik.

Po zreferow aniu spraw y przez Sędziego-Referenta oraz odczytaniu załą­ czonych do akt ogłoszeń, Sąd D yscyplinarny

(12)

z w a ż y w s z y :

że chociaż rozpoznaniu Sądu podlega tylko kwestja reklam ow ania się ad w ok ata X., to jednak Sąd nie m ógł nie brać p od uw agę faktu, że adw okat X. niepraw nie otw orzył kancelarję poza swoją siedzibą,

że bezspornym jest fakt stałego umieszczania przez adwokata X. ogłoszeń w pis­ mach wychodzących w Paryżu,

że treść tych ogłoszeń zawiera najistotniejsze cechy reklamy i dowodzi niedopusz­ czalnego reklamowania się adwokata,

że składanie życzeń „nieznanym rodakom " przez publiczne ogłoszenia z jednoczesnem zaofiarowaniem zaw odow ych usług i głoszeniem, że jest się Doktorem praw a Uniwersytetu Wiedeńskiego i byłym adw okatem Okręgu Sądu Apelacyjnego w Warszawie, praktykującym od roku 1906, oraz Conseil Juridique i posiada się Polską kancelarję A dwokacką X. - budzi nietylko wielki niesmak, ale poniża godność, już nie mówiąc, adwokata, ale i człowieka,

że adw okat X., będąc na obczyźnie i piastując w ysoką godność adw okata, w inien specjalnie dbać o to, aby swojem postępow aniem nie przynieść ujmy tej godności,

że tego rodzaju postępowanie adwokata X. nietylko poniża godność Palestry Polskiej, ale przynosi ujmę imieniu polskiemu,

że w spom niane ogłoszenia w ywołały zapytanie p. R. z Paryża pod adresem Rady Adwokackiej w W arszawie, czy tego rodzaju reklam a od­ pow iada godności adw okata, należącego do Polskiej A dw okatury,

że chociaż rozpoznaniu Sądu Dyscyplinarnego podlega tylko kwestja re­ klamowania się adwokata X., to jednak Sąd Dyscyplinarny nie mógł nie brać pod uwagę nieprawnego otwarcia przez adwokata X. kancelarji poza siedzibą swoją, że wyjaśnienie adw okata X. i prośba o odroczenie spraw y nie zasługują na uw zględnienie.

Z tych zasad Sąd Dyscyplinarny uznał adw okata dr. X. w innym ciężkiego uchybienia godności adw okata polskiego i p o s t a n o w i ł :

adw okata X. zawiesić w czynnościach zaw odow ych na jeden rok.

Z N aczelnej Rady A dw okackiej

Naczelna Rada A dwokacka od czasu ukonstytuow ania się po ostatnich w yborach do końca r. 1930 powzięła m.in. następujące uchw ały, mające znaczenie ogólne.

Dnia 17 maja 1930. Wyjątki od zakazu przyjm ow ania aplikantów adw okackich przez ad ­ wokatów , nie mających pięcioletniej praktyki adwokackiej, Rady mogą czynić w poszczególnych przypadkach jedynie w stosunku do adw okatów ze

(13)

stałą siedzibą w miejscowościach prow inqonalnych takich, gdzie niem a innych sądów poza sądem grodzkim , w zględnie pow iatowym ;

Zakaz przyjm ow ania aplikantów adwokackich przed upływ em pięciolecia praktyki adwokackiej nie m a zastosow ania do adw okatów , którzy przeszli do adw okatury z m agistratury sądowej, gdzie przesłużyli nie mniej, n iż lat. dziewięć łącznie z aplikacją sądową. (...)

Aplikaqa adwokacka, w myśl projektu, którego zasady w tym przedmiocie Rada Naczelna najzupełniej podziela, poświęcona być musi pracy pomocniczej, pod bezpośrednim nadzorem i kierownictwem patrona, celem wyrobienia facho­ wego, zdobycia doświadczenia zawodowego i życiowego, oraz umocnienia zasad etyki, bez których samodzielna działalność adwokata nietylko jest niepożądaną, ale uznaną być musi za wręcz szkodliwą i zgoła niedopuszczalną, przeto przepis artykułu 66 projektu, zezwalający na obszarach b. zaboru rosyjskiego, skracać okres aplikacji adwokackiej do jednego roku (po odliczeniu 2-ch lat aplikacji sądowej) uznać należy za sprzeczny z ogólnem założeniem projektu. (...)

t

Dr. Józef Stawski

O b ow iązek żo n y utrzym yw ania m ęża

Tytuł ten jest tylko pozornym paradoksem. W rzeczywistości obowiązek żony utrzymywania męża istnieje, odpowiada słuszności i znalazł sankcję prawną w obowiązującem u nas, w b. zaborze rosyjskim, prawie cywilnem.

Na terenie politycznym, w krajach kulturalnych, kobieta zdobyła sobie niezaprzeczone równouprawnienie. Okres walk sufrażystek minął bezpowrot­ nie. W dziedzinie ekonomicznej ruch emancypacyjny rozwija się szybko wsku­ tek konieczności gospodarczych - naw et w brew domaganiom się kobiety. Kobieta nowoczesna jest dziś współzawodniczką mężczyzny we wszystkich dziedzinach życia gospodarczego, społecznego i kulturalnego. Jeśli kobieta, z raqi swej natury, jest pod pewnemi względami słabszym elementem ludzko­ ści, to z drugiej strony często czerpie ze swej słabości źródło przewagi nad mężczyzną. I to nie jest paradoks - lecz tylko stwierdzenie zawisłości w ustosun­ kowaniu się sił. W ostatnich czasach daje się naw et zauważyć pew na reakcja ze strony świata męskiego przeciwko wzmagającym się wpływom i wzrastającej roli kobiety; powstają organy prasy, poświęcone sprawom mężczyzny, a nawet tworzą się organizaqe w obronie praw i stanowiska mężczyzny.

(14)

C óż więc dziwnego, że m usiał pow stać problem utrzym ania mężczyzny przez kobietę w instytucji małżeńskiej?

Obowiązek alimentacyjny żony wobec męża nie jest nigdzie w prawie w ypow iedziany expressis verbis; niemniej w ypływ a on z zupełną stanowczoś­ cią z przepisów Kodeksu Cywilnego Polskiego 1825 r. i z Prawa o Małżeństwie 1836, po w prow adzeniu Noweli z d. 1 lipca 1921 r. o praw ach kobiet, a zwłaszcza z zestawienia odnośnych przepisów w starej i nowej redakqi.

N ow ela o praw ach kobiet zrealizow ała emancypację kobiety na terenie p raw a cywilnego i w prow adziła w życie zasadę rów noupraw nienia.

Z a rządów starego regim e'u - now ela bow iem oznacza now y porządek w sy tu aq i praw nej kobiety w Kongresówce - m ężatka była pod p orząd ­ kow ana m ężowi zarów no pod w zględem osobowym , jak i majątkowym. Zona w inna była mężowi posłuszeństw o (art. 209 Pr. o Małż.), obowiązana była mieszkać z mężem i „iść za nim wszędzie, gdzie m u się zostawać podoba", (art. 210 Pr. o Małż.). Cały majątek żony znajdow ał się pod zarządem męża (art. 193 K.C.P.), dochody z jej m ajątku (art. 193 K.C.P.), a naw et zarobek z jej pracy z reguły należał do m ęża (art. 204 K.C.P.).

N ow ela zasadniczo zm ieniła tę sytuację praw ną: m ężatka stała się rów nou­ praw nionym z m ężem podm iotem praw nym .

M ąż przestał być głową rodziny. Jedyny przepis praw a, który tem m ianem nazyw a męża i ojca rodziny, znikł z system u p raw a cywilnego; w raz z uchyleniem przez Nowelę art. 209 Pr. o Małż. dotychczasow y system przew agi męża w rodzinie został zniesiony. (...)

A zatem - w tych samych okolicznościach, w których żonie służy prawo żądania od męża utrzym ywania jej, to samo praw o przysługuje również i mężowi wobec żony, - i nie należy dopatryw ać się w takich wypadkach ujmy dla honoru mężczyzny. Wniosek ten jest być może mało popularny, a ludziom, usposobionym konserwatywnie, czy też nastaw ionym rycersko, w yda się naw et - nieetycznym. I może naw et praw odaw ca Noweli o praw ach kobiet nie dojrzał radykalnego charakteru w prow adzonych zmian. Tembardziej należało je uwypuklić - i utwierdzić się w przekonaniu, że w ysnuty praw ny stan rzeczy czyni zadość poczuciu sprawiedliwości i interesom postępu. Kobieta współ­ czesna wywalczyła sobie rów nouprawnienie - spraw ą jej ambicji winno być przyjęcie na siebie odpowiednich obowiązków.

T

R ó ż n e

PROJEKT USTAWY O UM ORZENIU PROCESÓW O REWINDYKACJĘ MAJĄTKÓW SKONFISKOWANYCH (K.K.) - spotkał się z protestam i sfer zainteresowanych. Projekt pominionej ustaw y przew iduje um orzenie będą­ cych w toku procesów z pow ództw potom ków pow stańców z 1831 i 1863 r.,

(15)

przeciwko Skarbowi Państw a oraz uniem ożliw ia wszczęcie now ych spraw . Świeżo w płynął w tej kwestji do w ładz rządow ych memorjał Rady Naczelnej Organizacyj Ziemiańskich, w których Rada N aczelna w yraża przekonanie, iż projekt ustaw y już w toku narad ministerjalnych będzie odrzucony i nie będzie przedstaw iony w ładzom ustaw odaw czym . Prócz w zględów n atury rzeczowej, Rada Naczelna Organizacyj Ziemiańskich podkreśla, iż poza nieruchomościami, skonfiskowanemi rodzinie Czartoryskich (Puławy), mają­ tki spadkow e po powstańcach, a skonfiskowane przez rząd rosyjski, położo­ ne są na kresach w schodnich, gdzie obowiązuje 10-letnie przedaw nienie, a że okres przedaw nienia (liczyć należy je od chwili rozpoczęcia działalności sądów polskich) już upłynął, wszczęcie now ych procesów jest już niem oż­ liwe. W tym stanie rzeczy projekt ustaw y zm ierza jedynie do um orzenia w drodze ustaw odaw czej procesów, będących w toku. A utorzy memorjału przytaczają, iż wytoczone procesy, które zresztą nie w szystkie mogą być wygrane, dotyczą ogólnej przestrzeni około 150.000 ha, i w ysuw ają również argum enty natury ekonomicznej, tw ierdząc, iż rew indykaqa tych obszarów nie narazi Skarbu Państw a na straty; przeciw nie - przysporzy pokaźne sumy tytułem podatków zwykłych i podatku spadkow ego.

t

NA M ARGINESIE ART. 12 STATUTU PALESTRY. A dw okat A.J., mia­ now any przez Radę A dwokacką w W arszawie w trybie art. 12 Statutu Palestry zastępcą ś.p. adw okata E.D., w niósł do Sądu Okręgowego w War­ szawie w sprawie, w której pełnom ocnikiem strony pozwanej był ś.p. adw okat E.D., podanie, zaw iadam iając Sąd o śmierci ś.p. adw. E.D. i prosząc z tego pow odu o zawieszenie postępow ania w sprawie.

Przewodniczący W ydziału Cywilnego pozostaw ił to podanie bez biegu z pow odu braku opłat i odpisów dla strony przeciwnej i w następstwie wobec nieuiszczenia opłat i niezłożenia odpisów zw rócił podanie adw. A.J.

Od decyzji Przewodniczącego W ydziału adw . A.J. złożył skargę incyden­ talną i Sąd Apelacyjny decyzją z dnia 27 października 1931 roku wobec tego: „że skarżący w niósł podanie do Sądu z zaw iadom ieniem o śmierci pełnomocnika strony pozwanej, nie jako pełnom ocnik tejże strony, gdyż pełnomocnictwa nie posiada, lecz jako w yznaczony przez Radę Adwokacką zastępca zm arłego adw okata E.D., co było jego obowiązkiem, lecz nie pow inno go narażać na koszty, że w tym stanie rzeczy uw ażać by należało adw okata A.J., jako działającego z ram ienia Rady Adwokackiej i zawiado­ mienie tegoż o śmierci pełnom ocnika strony pozostaw ić w aktach spraw y iez zażądania od niego opłat sądowych, by strony z akt spraw y mogły irieć w iadom ość o pow yższym fakcie" postanowił: „decyzję Przewodniczącego W ydziału Cywilnego Sądu Okręgowego w W arszaw ie z dnia 20 marca 1*31

(16)

uchylić i zlecić tem uż Przew odniczącem u pozostaw ienie w aktach spraw y zaw iadom ienia adw okata A.J. o śmierci pełnom ocnika strony pozw anej". (Nr spr. I. 2 Ic: 184 31).

T

ADW OK AT KSIĘDZEM. P. Robert Stahl, adw okat w Lille, po siedem nas­ tu latach praktyki obrończej, w stąpił do sem inarjum duchow nego w tem mieście. W ypadek jest o tyle niezwykły, iż p. Stahl, przyw dziaw szy szaty duchow ne, nie zrezygnow ał ze stanow iska adw okata. Rada Adwokacka znaczną większością głosów orzekła, iż nie zachodzi tu incompatibilitas, że owszem, jeden stan da się połączyć z drugim . W ładze duchow ne ze swej strony zajęły takie samo stanowisko.

T

KARA ŚMIERCI A O DPO W IEDZIALNOŚĆ TOWARZYSTW UBEZ­ PIECZENIOWYCH ZA WYPADEK LOSOWY. Niejaki H arry H am m ond ubezpieczył się w jednem z tow arzystw asekuracyjnych na sum ę doi. 10.000. którą sukcesorzy mieli otrzym ać po jego śmierci; w razie śmierci w skutek w ypadku tow arzystw o miało wypłacić sukcesorom H am m ond'a dolarów 20.000. H am m ond został skazany na śmierć za zabójstwo żony i został stracony na fotelu elektrycznym. Tow arzystw o asekuracyjne wypłaciło doi. 10.000, sukcesorzy jednak nie zadowolili się tą sum ą i domagają się zapłaty dolarów 20.000, tw ierdząc, iż śmierć H am m onda nastąpiła w skutek w ypad­ ku losowego, którego nie m ożna było przew idzieć, że H am m ond został skazany niew innie i że w yrok był pom yłką sądow ą. W ynik sensacyjnego procesu, jaki toczy się w tej sprawie, w zbudził duże zainteresowanie.

t

STANOW ISKO KATA W PRADZE zaw akow ało, ile że spraw ujący dotąd funkcję, p. Bronm arsky ustąpił. Na stanow isko to zgłosiło się trzystu kan­ dydatów, a w tem, rzecz osobliwa, trzy kobiety.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Kłopot polega na tym, że nie wszyscy tak myśleli, gdyż, jak wiadomo, jedno ze źródeł wiedzy o Sokratesie przedstawia go jako postać komiczną (a ściślej,

 oskarżycielem subsydiarnym może być jedynie ten pokrzywdzony, który zaskarżył pierwsze postanowienie o odmowie wszczęcia lub o umorzeniu postępowania przygotowawczego, gdy

[r]

mucha krążąca wokół kiełbasy zastygła we mnie ręce zastygły które ją odganiały Za dużo wmieszało się wiślanego piachu za dużo

wody, ze sobą nie sprzeczne, wówczas praw o przem aw ia za stroną pozwaną, a sama przysięga uzupełniająca jest zupełnie zbędna.. Zauważyć tu jednak trzeba,

Tak wi˛ec, formuła α j˛ezyka klasycznego rachunku zda´n nie wynika logicznie ze zbioru formuł X tego j˛ezyka wtedy i tylko wtedy, gdy istnieje warto´sciowanie w zmiennych

Poniewa˙z w dowodzie nie wprost uzyskano par˛e formuł wzajem sprzecznych, wi˛ec badana formuła jest tez ˛ a systemu zało˙zeniowego klasycznego rachunku zda´n.. Inny przykład

Zakładając więc, że członkowie partii w większości (około 60% )25 rekrutowali się spośród robotników fabrycznych (tzn. osób), po dokonaniu odpowiednich