Spotkanie w dniu 20 marca 1975 r.
na temat: "Współczesna wymowa
sądowa"
Palestra 19/7-8(211-212), 71
Æ. PR AC OŚRODKA RADAWCÆEGO ADWOKATURY
I
Spotkanie w dniu 20 marca 1975 r. na temat:
„Współczesna wymowa sqdowa”
Zgodnie z zapowiedzią zamieszczoną w nrze 5—6 „Palestry" z br. p u b lik u je m y te k ty przem ów ień wygłoszonych na ty m spotkaniu przez adw. dra Zdzisław a Czeszejkę, p rezesa N aczelnej Rady Adw okackiej, doc. dra hab. A ndrzeja M urzy- nowskiego, prodziekana W ydziału Prawa i Adm inistracji U niw ersytetu W arszaw skiego, Michała Kulczyckiego, sędziego Sądu Wojewódzkiego, i H enryka S zle ty ń - skiego, profesora P aństw ow ej W yższej Szkoły Teatralnej w Warszawie.
Zam ieszczam y róumież uioagi na tem at tego spotkania adwokatów: dra B roni sława Kocha z Bydgoszczy, dra Andrzeja K iszy z W rocławia i H enryka N ow o gródzkiego z W arszawy.
1
.
ZDZISŁAW CZESZEJKO-SOCHACKI
M owa sadowa jako narzędzie oddziaływ ania społecznego
S ztu k a p rzem aw ian ia, k tó re j częścią i o d m ian ą je s t w ym ow a sądow a, je s t d zie dziną o bogatej h isto rii i w ielkim w p ły w ie n a k sz tałto w an ie się ludzkich m y śli i poglądów . Słow o bow iem , będące k sz ta łte m lu d z k ich m yśli, odbiciem lu d z k ic h p ra g n ie ń i dążeń, je s t p otężnym orężem , zdolnym podnieść, ale i obalić człow ieka, pom óc m u, a le i zaszkodzić.Nic te d y dziw nego, że zn ak o m ity fra n c u sk i p o eta i eseista P a u l V aléry dochodzi do w niosku, że gdy chodzi o k o n stru k c ję słow ną, to ro zm y ślający n a d n ią a u to r cz u je się jednocześnie źródłem energii, in ż y n ierem i tym , co sta w ia o g ran ic ze n ia; są w nim trz y osoby: je d n a je s t im pulsem , d ru g a p rze w id u je, k o m ponuje, m ia r k u je i p o w strzy m u je, trzecia, k tó ra je s t logiką i p am ięcią, u tr w a la to, co dane, zach o w u je istn ie ją c e zw iązki, za p ew n ia ja k ą ś ciągłość zam ierzonej całości.
M ow a m a sw oje dzieje. W sta ro ż y tn e j G recji, a ta k że w czasach rzy m sk ich żyw e słow o było źródłem w zruszeń i przeżyć estetycznych. R ew olucyjny ro m a n ty z m spro w ad ził w ym ow ę z p ie d estału sztuki i n ad a ł je j c h a ra k te r śro d k a w iodącego d o osiągnięcia o k reślo n eg o celu, pew nej spraw ności.
A czkolw iek i dziś w ym ow a je s t przede w szystkim śro d k iem p rze k azy w a n ia p e w nych idei, o siąg an ia w te n sposób pew nych celów społecznych, to je d n a k n ic nie m oże u m n ie jsz y ć fa k tu , że je s t o n a jednocześnie źródłem estetycznych doznań.
Nasz p o lski język nie je st, n ie ste ty , w ty m z a k resie należycie w y k o rz y sty w an y . N ad er często u b ó stw u fo rm y o d pow iada ubóstw o treśc i. G w ałto w n e tem p o życia n ie s p rz y ja dziś k w iec isty m i koro n k o w y m w yw odom , n arz u c a sw o je r y g o ry : szybkiego i ja k n ajpełniejszego, ale zarazem i zw ięzłego p rze k azy w a n ia m y śli. Słow o s ta je się coraz bard ziej oszczędne, sta je się sw oistym kodem m yślow ym . T e w spółczesne w y m ag a n ia pod ad re sem w ym ow y p o zw a lają n a p rec y zy jn e w y p o w iad a n ie m y śli w fo rm ie o d d ając ej bogactw o ludzkich n astro jó w , przeżyć.