• Nie Znaleziono Wyników

Rozważania nad poetyką misterium

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Rozważania nad poetyką misterium"

Copied!
21
0
0

Pełen tekst

(1)

Maria Adamczyk

Rozważania nad poetyką misterium

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 63/3, 143-162

1972

(2)

Pam iętnik Literacki LXIII, 1972, z. 3

MARIA ADAMCZYK

ROZW AŻANIA NAD PO ETYK Ą M ISTERIUM

„Cy com m ence le m istère de la passion de nostre saulveur Jesus- - crist” „ tu poczyna się tajem nica [...]”, ale także sztuka, jeden z w ie­

lu dram atów m istery jn y c h w ystaw io n y pod tak im ty tu łem w A ngers w r. 1486, a n a p isa n y przez znakom itego a u to ra Je a n a M ichela.

„[...] loquim ur Dei sapientiJam in m ysterio , qvtae abscondita est, quam p ra ed estin a vit D eus ante saecula in gloriam n o stram ” — pisze św. P aw eł w liście do K o ry n tia n (I, 2, 7 ) 1, i podobnie do K olossan (1, 26): „verbum Dei est m y ste riu m quod a b sćonditum fu it a saeculis et generationibus, nu n c au tem m a n ifesta tu m est „ M ysterium Dei”, ciągle w znaczeniu tajem nicy, rozw aża rów nież w epistołach do R zym ian i E fezjan 2.

Identyczne słowo, w tak iej sam ej fu n k cji sem antycznej, w y stęp u je i u Ew angelistów ; n a to m ia st w S ta ry m Testam encie, w Księgach deutero- kanonicznych, zastąp ion e je s t określeniem „sacram entum regis”, co m ożna przełożyć jed y n ie jak o : przysięga, se k re t Pana, zobow iązanie, jeszcze nie całkow icie objaw ione (K sięga Tobiasza, 12, 7).

„V e rb u m Dei — m y s te r iu m ”, o d k ry te przez C hrystusa, odsłaniało swój sens w p ro st apostołom , jak b y m istom , bezpośrednio dopuszczonym do uczestnictw a; n a to m ia st pow szechne poznanie tajem n icy odbyw ało się pośrednio, za pom ocą obrazów i przypow ieści: „W am [tj. apostołom ] dane je s t poznać taje m n ic ę k ró lestw a Bożego, in n y m zaś przez przypow ieści [...]” (Łukasz, 8, 10); „W am dane je s t poznać tajem n icę k ró lestw a Bożego,

1 Cyt&ty łacińskie pochodzą z wyd. : B iblia Sacra ju x ta V ulgatae exem plaria et correctoria Romana. Wyd. 8. Paris 1887.

2 Do Rzymian (16, 25—27): „ei autem qui potens est vos confirm are ju x ta evan- gelium meum, e t praedicationem Jesu Christi, secundum revelation em m ysterii tem poribu s aeternis ta citi (quod nunc patefactu m est per S cripturas prophetarum , secundum praeceptum aetern i Dei, ad obeditionem fidei), in cunctis gentïbus cogniti

— Do Efezjan (1, 9—11) : ,,ut notum faceret nobis sacram entum volu n tatis suae, secundum beneplacitum ejus, quod proposu it in eo, in dispensatione plenitudin is tem porum , instaurare om nia in Christo, quae in caelis, et quae in terra sunt, in ipso

(3)

dla ty ch zaś, k tó rzy są poza w am i, w szystko się dzieje w przypow ieściach [...]” (Marek, 4, I I ) 3.

W znanym dziele K lem ensa A lek san d ry jsk ieg o P rotrepticu s zam iesz­

czone jest zdanie, k tó re n aw iązu je do ta k ie j w łaśnie zasady obrazowego w yk ład u taje m n ic y : „Pójdź, ukażę ci Logos i tajem n ice jego, i w yjaśnię ci je w obrazach, k tó re znasz” 4.

„M yste riu m ” — tajem n ica d ająca się w y jaśn ić obrazam i, opow iedziana obrazam i dram ató w m istery jn y ch b io rący ch swój początek z „verbum D ei”, z Pism a św iętego, b yła źródłem i in sp irac ją sztu k pow szechnie zn any ch średniow iecznej i renesansow ej k u ltu rz e euro pejsk iego chrześcijaństw a.

„M in isteriu m ” — obrzęd, re p e ty c ja p o rządk u służby liturgicznej p rze­

niesionej n a th ea tru m , gdzie przedstaw iano, rep rezen to w an o w yd arzen ia stanow iące c e n traln e p u n k ty kościelnego o ffic iu m — ró w n ież i to słowo, ta k przecież blisko zw iązane z zasad am i w czesnych d ram a tó w liturg icz­

nych, m ogło m ieć jak iś genetyczny zw iązek z naro d zin am i d ram a tu m iste- ry jn eg o (m inisteryjnego ?).

C ytow any n a w stępie ty tu ł sztu k i J e a n a M ichela: „Cy com m ence le m istère de la passion m ógłby m oże brzm ieć: „Су com m ence le m i­

n istère de la passion [...]” — „ tu poczyna się obrzęd m ęki [—] ” •

W raz z ty m i spekulacjam i etym ologicznym i, tow arzyszącym i niezm ien­

nie p raw ie w szystkim dotychczasow ym rozw ażaniom badaw czym n ad za­

gadką sztuk m isteryjn y ch , w chodzim y w la b iry n t kom plikacji problem o­

w ych, ty m trudniejszych, że złu d n ie m askow anych rzekom ą p ro sto tą naiw n ej jakoby poetyki m isterium . Jed n ak że dające się n iejako gołym okiem uchw ycić generaln e cechy g atu n k u , jego, n azw ijm y to, zew nętrzne objaw y, u k ry w a ją złożone d e te rm in a n ty s tru k tu ra ln e , skom plikow ane i tru d n e do rozszyfrow ania m otyw acje filozoficzne i teologiczne, k tóre legły u sam ych podstaw n aro d zin g atu n ku , przygotow ały jego krystalizację, za­

inicjow ały rozw ój, określiły m odel, ty p , k ieru n e k stereotypizacji.

P rezento w ane t u rozw ażania, z uw ag i n a złożoność z jaw isk a i ogrom m ateriału , m ogą być trak to w an e zaledw ie jak o pierw sze rozpoznanie, jako próba w skazania elem en tarn y ch założeń d eterm in u jący ch poetyk ę g a tu n ­ ku sz tu k m istery jn y ch .

Gatunek ten pojaw ił się w XII wieku, niektóre m isteria m ieszały łacińskie teksty obrzędowe z tekstam i w językach wernakularnych i w pew ien sposób zależne były jeszcze od obrzędów kościelnych. Wiek XIV przyniósł krystalizację ich formy i zawartości [...]. Najbogatsze misteria, ogromnych objętości, redago­

wano w XV i na początku XVI wieku. Czasy renesansu oznaczają koniec w łaści­

8 Cyt. za : N ow y Testam ent. W tłum aczeniu J. W u j k a , w opracowaniu W. S z c z e p a ń s k i e g o i W. P r o k u l s k i e g o . Poznań MCMXXVI—MCMXXXII.

4 Cyt. za: H. R a h n e r , M it grecki a Ewangelie. W zbiorze: B iblia dzisiaj. Kra­

ków 1969, s. 133.

(4)

wego rozwoju tego gatünku jako zjawiska twórczego i wnoszącego nowe w ar­

tości do artystycznego dorobku Europy. W wiekach XVI—XVIII m isteria prze­

trwały jako rodzaj dramaturgii tradycyjnej i prowincjonalnej; są to albo przeróbki i uproszczenia tekstów starszych, albo nowo pisane kompozycje, cza­

sem przez pisarzy wprawionych. Pew ne formy m isteriów przetrwały aż do X IX w ieku w środowiskach w iejskich i małych m iastach 5.

Ze w zględu n a „rozległość chronologiczną — trz y albo i pięć w ieków trw a n ia — oraz geograficzną: od H iszpanii po K ijów i Z agrzeb” 6, te k sty sztuk m istery jn y ch , w całej swej m asie, z d a ją się n iep rz eb y tą dżunglą, w której dopiero w ytycza się pew ne szlaki i Ustawia pierw sze znaki syg­

nalizacyjne.

In te resu jąc y n as g atu n ek d ram atyczny, n iere g u la rn y i nie poddający się sztyw nym schem atom klasycznej sy stem aty k i genologicznej, ju ż sam ą rozm aitością sw ych obocznie funk cjo n u jący ch nazw nastręcza pierw sze, w stępne tru dn o ści badaw cze.

T erm in m isteriu m , pow szechnie i n iejak o a rb itra ln ie p rzy ję ty jako określenie g atu nku , nie był sp o ty k an y w europejskiej n o m en klatu rze ge- nologicznej przed w. XV; u ży ty został „po raz pierw szy dla oznaczenia rod zaju te a tra ln eg o w liście królew skim w ystaw ionym w r. 1402 przez K aro la VI dla p ary sk iej C onfrérie de la Passion, w k tórym by ła m ow a o mvsterre de la Passion i o in n y ch m isterres” 7.

J u lia n Lew ański w swej im ponującej eru d y cją pracy w ylicza szereg m ian, który m i o p atry w an o in te resu jąc y n as g atu nek 8. R e je str ten, uzu­

pełniony dalszym i, n ie uw zględnionym i przez badacza nazw am i 9, odno­

to w ujem y poniżej :

1. le m y s tè r e ; m isteriu m ; m isterija — Francja, Hiszpania, Rosja;

2. estoire; Г histoire; historia; storia (o vero representatione) ; (devota) istoria; Die H ystoria; die G eschichte; Story; history ja — Francja, Hiszpania, Włochy, N iem ­ cy, Anglia, Rolska;

3. feste — rrancja;

5 Średniow ieczne gatunki dram atyczno-teatraln e. Pod redakcją M. R. M a y e n o - w e j . Zeszyt 3: M isterium . Opracował J. L e w a ń s k i . Wrocław 1969, s. 207—208.

6 Ibidem , s. 214.

7 S. Ł u k a s i k , M ystère. „Zagadnienia Rodzajów Literackich” 1967, z. 2, s. 147.

8 Średniow ieczne gatunki dram atyczno-teatraln e, s. 207.

9 Dodatkowe, szerokie informacje na ten tem at zawarte są w następujących pra­

cach : R. H e s s, Das rom anische geistliche Schauspiel, als profane und religioese K om oedie (15. und 16. Jahrhundert). Muenchen 1965. — S. C i e s i e l s k a - B o r - k o w s k a , Auto, A u to sacram ental. „Zagadnienia Rodzajów Literackich” 1967, z. 2, s. 139—140. — S. Ł u k a s i k , Jeu. Jw., s. 143—145. — W. P r e i s n e r , Sacra rappre- sentazione. Jw., s. 150—151.

10 — P a m i ę t n i k L i t e r a c k i 1972, z. 3

(5)

4. ludus z synonimam i tej nazwy w innych językach: le jeu; joc; das Spiel; S pei;

gra; hra — Francja, Rumunia, Niemcy, Belgia flamandzka, Polska, Czechy;

5. la vie (dram atique); Leben (S pieltext); żywot — Francja, Niemcy, Polska;

6. la com édie; la com m edia; C om edy; komedyja — Francja, Włochy, Niem cy, Polska ;

7. representación; ripresentatione (rappresentazione) ; pressen tatione — Hiszpania, Portugalia, Włochy;

8. devotione — Włochy;

9. lauda dram m atica — Włochy;

10. tragicom m edia — Włochy;

11. tragedia — Włochy;

12. dialogus wraz ze swym i adaptacjami w innych językach: didlogo; dyjalog (pro festo); dialogus (de Passione) — Hiszpania, Polska i w iele innych krajów;

13. farsa sacram ental — Włochy;

14. auto sacram ental — Hiszpania i Portugalia;

15. obra — Portugalia;

16. pratica — Hiszpania i Portugalia;

17. pranto — Hiszpania i Portugalia;

18. in term edium — nazwa używana niem al w e w szystkich krajach europejskich;

19. passio — nazwa używana niem al w e w szystkich krajach europejskich;

20. fabuła sacra — nazwa rezerwowana dla rzadkich sztuk m isteryjnych pisanych po łacinie ;

21. irozi; „herody” — Rumunia i Polska;

22. m iracle — nazwa odmiany gatunkowej misterium, stosowana niem al w e w szyst­

kich krajach europejskich, sygnująca sztuki o stosunkowo zawężonej tem atyce związanej z życiem i cudami świętych.

Przytoczony wykaz, zaw ierający nazw y w y stępu jące n a te re n ie k ilk u krajó w europejskich, nie jest jeszcze zapew ne k om pletn y; m im o 'to u d e­

rzająca w y d aje się ta obfitość i rozm aitość n o m en klatu ro w a.

W ym ienione przeglądow o term in y m ogą oznaczać i oznaczają (co po­

św iadcza m ate ria ł h istorycznoliteracki):

a) różne odm iany d ram ató w zw anych przez n as m istery jn y m i;

b) niek tó re dzieła d ram atu rg iczn e zdecydow anie m oraliteto w e (np.:

K o m ed yja J u sty n a i K onsta n cjej Bielskiego, T ragedyja o p o lskim S c y lu - rusie Jurkow skiego) ;

c) sztuki o treści całkow icie św ieckiej u trzy m an e w poetyce d ra m a tu nieregularnego, niearystotelesow skiego (np.: Le m y stère du siège d ’Or­

léans, Tragedia żebracza [...], Ein Spiel von einem A r z t u n d einem k ra n ke n Paur) ;

d) u tw o ry dram aty czn e o treści zarów no św ieckiej ja k i relig ijn ej, które są pro d u ktem znorm atyw izow anej i św iadom ej p ra k ty k i poetyckiej uczonych hum an istó w (komedia, trag ed ia, dialog, tragikom edia);

e) dzieła nieprzynależne do ro d za ju dram atycznego, epickie, opraco ­ w ujące zarów no św iecką ja k i relig ijn ą m ate rię (różne „ h isto ry je ” , „ży­

w o ty ”, „fab u ły ” etc.).

(6)

Często rów nież zdarzało się, iż n iek tóre u tw o ry m istery jn e w ogóle b yły pozbaw ione swej „specyfikacji” genologicznej, a ich au torzy kw estie te pom ijali całkow itym m ilczeniem ; to jed n a k nie zdaje się szczególnie u tru d n ia ć sy tuacji badaw czej, m ów i n ato m iast w iele o sy tuacji gatunku.

T erm in y genologiczne u ży te przez m ało św iadom ych i z k unsztem poetyckim (w klasycznym znaczeniu ars poetica) nie obznajm ionych tw ó r­

ców nie pod d ają się zabiegowi takiego uporządkow ania, k tó re u staliłoby stopień ich m ożliw ej ekw iw alencji; nie m ogą być „n ak ładan e” n a siebie jednoznacznie i bez reszty, bo oczywiście nie spraw d zają np. ró w n an ia ty p u : m iste riu m = h isto ry ja = pranto = gra. In ny m i słowy, używ ając term inologii logiki, n ie m ożem y w ich p rzy p ad k u zastosować tzw. defi­

n icji regulującej.

W yróżnione np. nazw am i: dialog, kom edia, historia, pasja, identyczne pod w zględem swej poetyckiej s tru k tu ry d ram a ty m istery jn e, w y m yk ają się pozornie próbom znalezienia zadow alającej odpow iedzi n a pytanie, dlaczego dani tw ó rcy ta k w łaśnie je „ochrzcili” , skoro te n iejednakow e m iana odnoszą się do jed n ak ich przedm iotów genologicznych. Pozostając przy ty m przykładzie stw ierdźm y, że n azw y „dialog” a u to r użył n a okreś­

lenie fo rm y podaw czej dzieła wyłożonego „w rozm ow ach person” , że „ko­

m edia” sygn u je przede w szystkim kateg o rię kom ediowości pojętej jako szczęśliwe zakończenie okru cień stw a i kom plikacji poprzednich zdarzeń 10,

„ h isto ria ” zaś je s t pow iadom ieniem , iż p rzedstaw ione fa k ty są b ezw aru n ­ kowo, au ten ty cznie praw dziw e, „ p a sja ” w reszcie in fo rm u je o tem acie sztuki. Ł atw o zauw ażyć, że te podstaw ow e k ry te ria w yróżniające, któ re m o ty w u ją dokonany przez a u to ra w y b ó r n azw y genologicznej, są ustalone w edług niepełnej i n iejedn o ro d n ej skali (form a podawcza, kateg oria este­

tyczna, c h a ra k te r poznawczy, tem at), i że w edle tak ich m ia r niem al każde m isteriu m jest rów nocześnie dialogiem , kom edią, historią, że b y w a także i pasją. K iedy n ato m iast uczony hum an ista, np. C ornelius Crocus, podaje, iż sztu ka jego to „com oedia sącra”, każdy n iem al odbiorca w ychow any w reg u le klasycznego ład u sy stem aty k i wie, że dzieło to m ieści się w r a ­ m ach ro d zaju dram atycznego, w g a tu n k u kom ediow ym , w odm ianie ga­

tunkow ej kom edii hum anistycznej.

W ty m m iejscu doty k am y problem u świadom ości genologicznej, reguł funkcjonow an ia g atu n k u, sposobu jego trak to w an ia.

Dla tzw . nieuczonych tw ó rców d ram ató w m istery jn y c h g atu n ek nie stanow ił przedm iotu reflek sji teo rety czn ej, w każdym razie n ie głębszej refleksji. Zasady ich tw órczości nie b y ły skodyfikow ane, skrępow ane r y ­ goram i poetyckich no rm aty w ó w ; g a tu n e k m istery jn y nie był „przypisany

10 Temat ten om awiam obszerniej w pracy: „Ż y w o t Józefa...” M ikołaja Reja.

Studium porów naw cze. W rocław 1971 (rozdz. 3).

(7)

do [...] w arsztató w tw órczych, k tó re p o tra fiły b y sform ułow ać i ogłosić ko­

deks norm , a z kolei utrzy m ać p ew n ą kon tro lę n a d tw órczością w form ie k ry ty k i w zw iązku z ty m g a tu n e k te n isto tn ie „m a tru d n y do spisa­

n ia zespół d y rek ty w tw órczych” 11. N iem niej jed n a k je st w pew ien sposób norm aty w n y , jako że „g atu n k i są z a w s z e n o r m a t y w n e , są z e ­ s t r o j a m i d y r e k t y w ” , ja k słusznie stw ierd za M ichał G łow iński.

„Różnice u jaw n ia ją się w ty p ie i w sto p n iu n o rm a ty w izm u ” ; „Inaczej fu n k cjo n u je g a tu n ek w tedy, gdy jego reg u ły są niepisane, inaczej wów­

czas, gdy jest on pow iązany z uśw iadom ionym system em zasad ” . W in te ­ resu jącej nas sy tu acji pierw szej g atu n ek jest „tylko u trw alo n y m społecz­

n ie sposobem postępow ania literackiego [...], in te rsu b ie k ty w n ie u trw alo ­ n y m [...], daje się porów nać do zwyczaju, je s t swego ro d z a ju n iepisany m kodeksem lite ra tu ry „regulującym określoną dziedzinę w ypow iedzi, decydującym o tym , że »tak się pisze«” 12.

A u to rzy sztuk m istery jn y ch , p rzed staw iający ch m a te rię Pism a św ię te ­ go, żyw otów św iętych etc., n ie form ułow ali expressis verbis tego, co w dziełach ich było zaw arte, nie precyzow ali ich p oetyki, nie u stalali kategorycznie obow iązujących kanonów ; posiadali je d n a k — ściślej nie zw erbalizow aną — w iedzę o tym , ja k się je pisze.

I jakkolw iek tru d n e może się zdaw ać uchw ycenie podstaw ow ych zasad ow ego pisania, nie jest to jed n ak niem ożliw ością; jak ko lw iek sprzeczne i p op lątan e w y d ają się term inologiczne o kreślenia ty c h sztuk, ich cząstko­

wo zaledw ie oddające isto tę rzeczy nazw y (co sym ptom atycznie p o tw ier­

dza stopień teoretycznej au to reflek sji n a d gatunkiem ), to przecież nieco a rb itra ln ie , n iejako p ro jektu jąco p rzy jęte i upow szechnione w badan iach m iano m i s t e r i u m , k tó re oznacza podobne „d esy g n aty ” , podobne re a li­

zacje literackie, w y d aje się m ożliw e do p rzy jęcia; m iano to, może n a j­

tra fn ie j i najszczęśliw iej, streszcza w sobie p o dstaw ow ą i pierw szą istotę sztuki m iste ry jn e j: „tajem nicę” .

Z dotychczasow ych ujęć defin icy jn ych i sta ra ń opisow ego w yliczenia z n am ienn y ch cech d ram a tu m is te ry jn e g o 13 w ynika, że je st o n tw orem

11 Średniow ieczne gatunki dram atyczno-teatraln e, s. 298.

12 M. G ł o w i ń s k i , G atunek literacki i problem y p o etyk i historycznej. W zbio­

rze: Proces historyczn y w literaturze i sztuce. M ateriały K on feren cji N aukow ej.

M aj 1965. W arszawa 1967, s. 42—44.

13 Zob. A. d’A n с o n a, Sacre Rappresentazioni desi seccoli X IV e XVI. БЧгепге 1872. — G. C o h e n , Les Grands m ystères des XV« et XVI« siècles aussi du XIV«.

Paris 1938. — W. F e i g e 1, Geschichte des Passionspiels in O esterreich. B. m. 1926.—

R. F r о n i n g, Das Drama des M ittelalters. Stuttgart 1891—1892. — E. H a r t l , Das D ram a des M ittelalters. O sterspiele. Darmstadt 1964. — H. N i e d n e r, Die deutschen und französischen O sterspiele bis zu m 15. Jh. Berlin 1932. — L. P e t i t d e J u l e -

(8)

w szczególny sposób am orficznym , ,,nie kręp o w an ym w swej kom pozycji żadnym i praw am i a n i reg u ła m i” 14. O w ą „n iekształtność” m isteriu m pod­

k reśla w y raźnie także najnow sze i najbogatsze stu d iu m teg o g atun k u, opracow ane przez Lew ańskiego. B adacz ak cen tu jąc tę cechę o raz s tw ie r­

dzając, iż „ je st rzeczą ch arak tery sty czn ą, że n ie m ożna doszukać się w łas­

n ej poetyk i m isterió w ”, sta ra się niem niej, biorąc oczywiście „p op raw k ę”

n a różnice odm ian, w skazać jej podstaw ow e, znam ienne w łaściwości : ak cję dram atyczną ty p u szeregowego, k tó ra oznacza, że „kolejne w y darzen ia n a s tę p u ją po sobie bez dram atycznego uzasadnienia, n ie są koniecznym w y n ik iem poprzednich w ydarzeń, n ie m uszą być dram aty cznie u m otyw o­

w a n e ” ; cykliczność budow y (w obszernych dram atach), gdzie daleko po­

su n ię ta „sw oboda gospodarow ania poszczególnym i jednostkam i sztuki oznacza jednocześnie b ra k zasad kom ponow ania zorganizow anej skali efektów po sobie n a stę p u jąc y c h ” ; m echaniczne łączenie scen i epizodów,

„rów ne tra k to w a n ie w szystkich p ostaci” 15 ; ch arak te ry sty c z n ą obecność elem entów apokryficznych; częste pom ieszanie kateg orii estetycznych ko ­ m izm u i w zniosłości; w reszcie — u jm u jąc rozw ażania w aspekcie te a tra - lizacji form y — w y kształcenie specjalnej p rzestrzen i scenicznej, tzw . sce­

n y sy m u ltan nej, któ rej

odrębność i specyficzność polegała na tym, że w idzow ie w idzieli jednocześnie w szystkie dekoracje przygotowane dla całej sztuki, m ianowicie skonstruowane dla każdej jednostki spektaklu mansjony, w ięc odrębne konstrukcje wyobrażające różne budynki i m iejsca [...], ustawione obok siebie [...]. Akcja przenosiła się kolejno od jednego m ansjonu do drugiego. Persony dramatu przeważnie znajdują się na scenie cały czas na odpowiednim dla siebie m iejscu i zaczynają działać wtedy, kiedy przychodzi czas ich w ystępu 19.

W ten sposób w szystko działo się jednocześnie lub — inaczej m ówiąc — jednoczesne było „dzianie się” i „niedzianie”. [...] Sym ultaniczne „jedno obok drugiego”, zam iast „jedno po drugim”, było wyrazem braku m yślenia przyczy­

nowo-skutkowego, braku ducha kauzalnego. Kolejność zdarzeń była tylko pow tó­

rzeniem kolejności danej w Piśm ie św ięty m , m otywacje ludzkie znajdowały się poza planem akcji, w historycznym oraz nadprzyrodzonym porządku opisanym w B ib lii17.

v i l l e , Histoire du th éâtre en France. Les M ystères. Paris 1880. — E. R o y , L e M ystère de la passion en France du X IV e au X V Ie siècle. Paris—Dijon 1903—1904. — W. T o w n s e n d , L. T o w n s e n d , M ystery and M iracle P lays in England. London 1931. — J. E. V a r e y, La Mise en scène de l’auto sacram ental a M adrid au X V Ie et X V IIe siècles. W zbiorze: Le Lieu th éâtral a la Renaissance. Wyd. 2. P aris MCMLXVIII, s. 215—226.

14 Ł u k a s i k , op. cit., s. 148.

15 Średniow ieczne gatunki dram atyczno-teatraln e, s. 208—209.

16 Ibidem , s. 209.

17 J. Z i o m e k , G atunki i odm iany teatru renesansowego. „Nurt” 1969, nr 12y s. 31.

(9)

Z ty m spostrzeżeniem Jerzego Ziom ka k o resp on du ją uw agi Ju lia n a Lew ańskiego, k tó ry stw ierdziw szy, iż kolejne w y d arzen ia sztuki „nie m u ­ szą być dram aty cznie u m o tyw ow ane”, uzasadnia te n fa k t okolicznością, że „kolejność w ypadków jest zalecona przez porządek w skazan y w źród­

le ”, tj. w Piśm ie św ię ty m . T ak w ięc

w czasie widowiska Imisteryjnego] buduje się o b r a z h i s t o r y c z n y [...J, m a się do czynienia z rekonstrukcją obrazu historycznego, w znacznej części widzom znanego [...] 18.

To oczyw iste spostrzeżenie, z b y t m ało dotąd cenione, je s t p un k tem b a r­

dzo isto tn y m dla dalszego w nioskow ania.

O pracow yw ana przez autorów sztu k m istery jn y c h m a te ria Pism a św ię­

tego (w rozw ażaniach naszych skupiam y uw agę n a jej części n o w o testa- m entow ej), tra k to w a n a była przez n ich jako przekaz historyczny, h isto ria strictissim o sensu — rela cja o w yp ad k ach bezspornie rzeczyw istych.

J u ż w czesna egzegeza żydow ska i szkoła antio cheńska w III w. n.e., a n a stę p n ie (bardzo skrótow o w yliczając): św. A ugustyn, św. Tom asz z A kw inu i egzegeci renesansow i — za naczelne zadanie w y k ład u Pism a św iętego przy jęli objaśnian ie jego sensu historycznego. Sen sus historicus (synonim : sensus litteraliś) stanow ił cen tru m zain tereso w ań badaczy, po­

szukujących i odsłaniających w Biblii „sam fu n d am e n t p raw d y ” : „szcze­

gólnie troszczyć się należy w Ś w ię te j historii o to znaczenie dosłow ne, k tó re stanow i jak b y sam fu n d am en t p raw d y ” — konkludow ał w końcu X V I w. A ntonio Possevino, gdyż „B iblia znaczy przede w szystkim ze w zględu n a bezpośredni sens rea ln y ch w ydarzeń, o k tó ry ch opow iada”, i należy ją pojm ow ać jako „rerum gestarum narratio”, jak o „d o k um en t historyczny, praw d ziw ą opowieść o w y darzen iach i czynach, któ re kiedyś zostały dokonane [...]” 19.

Historia jest opowieścią o zdarzeniach, dzięki której rozpoznaje się to, co się stało w przeszłości. Nazywa się zaś z grecka historia od historein, co znaczy w idzieć lub poznawać. Wśród starożytnych bowiem pisali historię tylko ci, któ­

rzy byli obecni przy zdarzeniach i w idzieli to, co m ieli opisać. Zdarzenia, które dzieją się na naszych oczach, chwytam y bowiem lepiej niż te, o których d ow ia­

dujem y się ze słyszenia.

— stw ierd zał w sw ym E tym ologiarum sive O riginum libri X X Izyd or z Sew illi 20, a przek o n an ie to, bez w iększych zastrzeżeń, panow ało przez k ilk a se t n astęp n y ch lat.

18 Średniow ieczne gatunki dram atyczno-teatraln e, s. 208.

19 Cyt. za: E. S a r n o w s k a - T e m e r i u s z , Ś w ia t m itó w i św ia t zn aczeń . M aciej K a zim ierz Sarbiew ski i pro b lem y w ie d zy o starożytności. Wrocław 1969, s. 64.

20 Cyt. za: K. P o m i a n , P rzeszłość jako p rzedm iot w iary. H istoria i filozofia w m yśli średniow iecza. Warszawa 1968, s. 30—31.

(10)

Tak więc, w najściślej tylko św ieckim rozum ieniu, Biblia tra k to w a n a była jako h isto ria; zw łaszcza Ew angelie M ateusza i J a n a przyjm ow ano jako h isto rie strictissim o sensu, poniew aż obaj byli typow ym i h isto rio g ra­

fam i w znaczeniu „rei visae scriptor” . Jako naoczni św iadkow ie, więc o p eru jący w iedzą pochodzącą e x visione, posiadali pew ną przew agę n ad M arkiem i Łukaszem , któ rzy św ięte dzieje, jak to pośw iadczają Papiasz, O rygenes i T ertu lian , opisali e x auditu; M arek opierał się n a relacjach P io tra-ap osto ła, Łukasz n a przekazach M atki C hrystusa. Jed nakże p rze­

kazy w szystkich czterech ew angelistów b yły praw dziw ym opisem w spół­

czesnych im n ajnow szych w ydarzeń, czyli histo rią (w odróżnieniu od kro ­ niki), w tak im znaczeniu, w jak im te rm in u tego używ ał Izydor, z Sewilli, K onrad z H irsau, ich naśladow cy, a tak że niezależni od nich m yśliciele tej e p o k i21.

Staropolscy tłum acze Pism a św iętego, np. Ja k u b W ujek, rów nież okre­

ślali m ate ria ł b ib lijn y m ianem h is to r ii22, rozum ianej przede w szystkim jako „dzieje, w yliczenie albo popisanie dziejów ” 23, takie „popisanie”, k tó­

rem u przew odzi idea p rzekazania p raw d y : „ veritatem quae prim a est historiae v irtu s [...]” 24. P o stu la t ten, pow tórzony m. in. przez M arcina K rom era za Robortellem , by ł od daw na znan y h isto riog rafii euro pejsk iej;

w sam ym ty lk o w czesnym średniow ieczu m ożna znaleźć w iele jego odpo­

w iedników , ja k np. sform ułow anie R abana M aura: „Historiae indagare v e rita te m ” 25.

T ak zdefiniow any i pojm ow any term in h isto ria adekw atnie p rzystaw ał w łaśnie i przede w szystkim do Biblii i w ogóle do dziejopisarstw a.

U w aga ta jest o ty le ważka, że rów nolegle, zwłaszcza w okresie re n e ­ sansu, spotykam y się tak że z innym , niezupełnie ścisłym użyciem tej n az­

wy, z jej zastosow aniem do u tw orów literackich, szczególnie z zakresu prozy fab u larn ej 26. Jed n ak że p rzy p adek takiego „przysposobienia” tego term in u pozostaw iam y teraz, jak o m ało istotny, poza zasięgiem naszych rozw ażań.

21 Zob. P o m i a n , op. cit., s. 30—37.

22 Zob. uwagi Wujka w e w stępie do pierwodruku polskiego przekładu B iblii z r. 1599: Upom nienie do czytan ia „Pisma św iętego”, rozdz. 10. Charakterystyczny jest także w ykaz historii zawartych w P iśm ie sporządzony przez tłumacza: Sum m a w s zy stk ie y H istoriiey S w ię tćy w B ibliiéy opisànéy, nâ siedm części sie rozdziela, к. 1100.

23 J. M ą с z y ń s к i, Lexicon Latino-Polonicum . Monteregio 1564, к. 113 r.

24 M artini C rom eri de origine et rebus gestis Polonorum libri X X X . Cyt. za:

T. G r a b o w s k i , K r y ty k a literacka w Polsce w epoce pseudoklasycyzm u. Kra­

ków 1918, s. 65.

25 Cyt. za: S a r n o w s k a - T e m e r i u s z , op. cit., s. 65, przypis.

26 Szeroko i z w ielką znajomością rzeczy analizuje ten problem T. M i c h a ł o w ­ s k a (M iędzy poezją a w ym ow ą. K on w encje i tra d ycje staropolskiej prozy n ow eli­

styczn ej. Wrocław 1970, s. 11—95).

(11)

A utorzy tekstów m istery jn y ch szczególnie podkreślali fak t, iż opraco­

w y w a n y przez n ich m ate ria ł b ib lijn y jest histo rią. W lite ra tu rz e staropol­

skiej w ielo k ro tn ie tw ó rcy m isteriów n ad aw ali sw ym dziełom m iano h i­

storii. A iitor (czy red ak to r) M ikołaj z W ilkow iecka zaznacza w yraźnie, nie ty lk o poprzez ty tu ł (H istoryja o ch w a leb n ym Z m a rtw y c h w sta n iu P ań­

skim ), że podstaw ow y dla u tw o ru p rzek az ew angeliczny je s t „per totam historiam in suis locis”, że dram at opow iada:

istą prawie history ją z Pism a św iętego zebraną,

w reszcie zastrzega się, iż jeśli cokolw iek

W tej chwalebnej historyjej Nad tekst Świętej Ewanjelijej Będziem przywodzić skądinąd, Nie poczytajcie nam za błąd,

poniew aż, ja k dalej w y jaśn ia:

jeśli co przyczynimy, Tedy z starych Patrów mamy,

ew en tu aln ie :

z Dawida I krześcijańskiego k red a 27.

Podobnie a u to r In te rm e d iu m na N iedzielą Palm ow ą, zw racający się do słuchaczy za pośrednictw em P rologa-E w angelisty, w y jaśn ia:

lepiej wyrozumiecie, Gdy ujrzycie, usłyszycie.

A iżbyście nie rozumieli 0 nas, byśmy co m ówili Nowo sobie zmyślonego, Kościołowi przeciwnego, Przez wszytkie ceremonije, Przez śpiewanie i mówienie, Będę czedł po sentecyjej Tekst świętej Ewangelijej.

W edle której historyja 1 ta św ięta Procesy ja

Pójdzie od przodku do szczątku W łaśnie jako nić po k łęb k u 28.

27 Cyt. za : D ram aty staropolskie. Antologia. Opracował J. L e w a ń s k i . T. 2.

W arszawa 1959, s. 289.

28 Cyt. jw., s. 257—258.

(12)

Także w konkluzji Dialogu o M ęce Pana naszego Jezusa C hrystusa na.

N iedzielę P alm ow ą czytam y:

Tego też nie mnim ajcie, byśmy to zmyślali, Bośm y to wszystko z Pism a św iętego wybrali.

Przetośm y wam to nie w zwierciadle pokazali, Abyście to u siebie pilnie uważyli.

N ie m ając tego sobie za jakie błazeństwa 29.

H istoryczność p rzed staw ian y ch w yd arzeń podkreślono rów nież w Dia­

logu k ró tk im na Ś w ię to Narodzenia Pana naszego Jezusa C h r y s tu s a 30.

Przyjm ując, że zasada przek azan ia relacji praw dziw ej, historycznej, stanow i obow iązującą d y rek ty w ę pisarską, spróbujm y określić in te re s u ­ jące nas te k sty w łaśn ie jako u d ram aty zow an e historie.

Oczywiście o kreślenie to n ie je st nazw ą gatunkow ą, nie posiada „kw a­

lifikatorów genologicznych” 31 ; je st jed y n ie inform acją n a tem at poznaw ­ czego c h a ra k te ru dzieła.

P rzy w y ja śn ia n iu rodow odu znaczenia te rm in u trz e b a pam iętać, że ew angeliści byli h isto ry k am i strictissim o sensu, n ato m iast a u to rz y m iste­

riów repetow ali, pow ielali ich przekazy. W kw estii stopnia w ierności tej rep ety cji n a w stępie zauw ażyć należy, że w każdym razie te k sty ich n ie były litera ln y m odw zorow aniem h isto rii biblijn ej, że jed yn ie w g en era­

liach i porządku zdarzeń zgadzały się ze źródłem kanonicznym zagw a­

ran to w an y m przez Kościół jako auctoritas. W arto tu przypom nieć zn a­

m ienne zdanie św. A u g u sty n a: „Ego evangelio non crederem , nisi m e catholicae Ecclesiae com m o veret auctoritas>> 32.

G enetycznie — u podstaw po trzeb y pow tórzenia ow ych w pełni auto­

ry ta ty w n y c h przekazów leżała konieczność w yobrażenia ich, pokazania, nie za pom ocą słowa, lecz w łaśnie obrazu. W ystaw ienie te a tra ln e tek stu , przekazujące przeszłe zdarzenia, było fu n k cją „wiedzy, rozum ianej [...]

jak o w idzenie” 33, było rzeczyw istym poznaniem poprzez obrazy, poniew aż sądzono, że „przeszłość, k tórej obraz n ie zachow ał się w pam ięci [...], je st niepo znaw aln a” 34.

Z trzech m ożliw ych rodzajów w idzenia pierw szy, bezpośredni k o n tak t b ył udziałem ty c h d w u ew angelistów (tj. M ateusza i Jana), którzy o pisy ­ w ane przez siebie zd arzen ia w idzieli „oczym a ciała” ; drugi — udziałem odbiorców spektaklu. Był to rodzaj w idzenia duchowego, tzn. takiego,

29 Ibidem , s. 283.

30 Ibidem , s. 373, 394.

31 Na ów brak „kwalifikatorów genologicznych” zwraca szczególną uwagę M i- c h a ł o w s k a, op. cit., s. 73.

32 Cyt. za : P o m i a n , op. cit., s. 55.

33 P o m i a n, op. cit., s. 50.

34 Ibidem.

(13)

dzięki którem u określone rzeczy, uprzednio zm ysłowo postrzegane, z o sta ­ ły teraz, za pośrednictw em ew angelicznych przekazów , przyw ołane, po­

now nie odtw orzone i p rzedstaw ione widzom. Ś w ięty A ugustyn pisał:

Aby nauczyć m nie czegoś, trzeba, żeby przedmiot, który chcę poznać, ukazał się moim oczom lub podziałał bezpośrednio na którykolwiek mój zmysł [...].

Ze słów zaś możemy się dowiedzieć tylko o słowach 35.

Jak k o lw iek uznaw ano i trzeci rodzaj poznania utożsam iany ze specy­

ficznym w idzeniem ty p u tzw . oglądu um ysłow ego, prefero w an o zdecydo­

w anie wzrok, oczy, jak o najdoskonalsze narzędzie poznania. Tym sam ym im itacja niegdysiejszego obrazu poprzez spek tak l m iste ry jn y budow ała zarazem poznanie zdarzeń, ja k i u trw ala ła pam ięć o nich.

W yrazem tej sam ej ten d en cji było pow szechnie p rak ty k o w an e w śred ­ niow ieczu i renesansie obfite ilustro w an ie różnych tekstów' histo rii biblij­

nych, zwłaszcza tra k ta tó w ty p u m editatio — np. M editationes vitae Chri­

sti J a n a de Caulibus zaw ierały 193 m iniatu ry , polskie Rozm yślania dom i­

nikań skie uzupełnione były 117 całostronicow ym i ilu stracjam i. O w arto ś­

ciach i konieczności obrazow ego p rzed staw ienia pisano w ielokrotnie; np.

J a n de C aulibus zw racał uwagę, że dodane do te k stu obrazy spraw iają, iż przeszłe w y d arzen ia „przedstaw isz sobie [...] w w yobraźni, ta k jakbyś tam była obecna i jak b y się to w oczach tw oich działo” 36.

Podobnie arg um entow ał Ludolf z Saksonii, p rez e n tu ją c swe niezw ykle popularne dzieło Vita C hristi:

Necessarium enirn erit, ut aliquando ita cogites te praesen tem cogitatione tua, ac si tunc tem poris ibi praesens fuisses quando passus f u i t 37.

W reszcie, żeby sięgnąć do stosunkow o późnego, bo XV I-w iecznego przykładu, dow odnie świadczącego o trw ałości ow ych przekonań, zacy­

tu jm y zdanie P io tra z A lkantary, k tó ry problem ow i tem u pośw ięcił w iele m iejsca w sw ym dziele De m ed ita tio n e:

Non vero considéra haec tanquam dudum e t ante m u lta saecula gęsta, sed imaginäre tibi tam quam praesentia sint et coram oculis tuis g era n tu r38.

P otrzeba obrazow ego oglądu zdarzeń, rzeczy n ieg dy ś zm ysłowo po­

strzeganych, u p a try w a n ie w e w zroku najdoskonalszego n arzęd zia pozna-

35 Cyt. za: P o m i a n , op. cit., s. 51. Zob. też A. S c h i n d l e r , W ort und A n a­

logie in Augustins Trinitaetslehre. Tuebingen 1965, s. 76.

36 Cyt. za: T. D o b r z e n i e c k i , „Rozm yślania D om inikańskie” na tle średnio­

w ieczn ej literatu ry p asyjn ej (wstęp do:) R ozm yślania dom inikańskie. Wydali i opra­

cow ali K. G ó r s k i i W. K u r a s z k i e w i c z . Wrocław MCMLXV, s. XLI. BPP, A 3.

37 Ibidem , s. XLII.

38 Ibidem , s. XLII.

(14)

nia, przyzn aw anie w iększej w artości relacjom ty ch historyków , k tórzy w spółczesne sobie fak ty opisali e x visione, w szystko to konsekw entnie p ro ­ w adzi do przypuszczenia, że auto rzy m isteriów , zwłaszcza tych n a jd a w ­ niejszych, dających początek pew nem u try b o w i postępow ania pisarskiego, skłonni byli jak o podstaw ę m ateriało w ą preferow ać dw ie przede w szyst­

kim E w a n g elie : M ateusza i J a n a — w łaśnie naocznych świadków. Być może, iż obserw acja tek stó w m istery jn y c h w edle chronologicznego porząd ­ ku ich po w staw an ia potw ierdziłaby słuszność tego przypuszczenia. Z n a­

m ienne, dodajm y tylko, że późne przecież m isteria polskie zdecydow anie częściej sięgają do w e rsji św. M ateusza; dzieje się ta k i w In te rm e d iu m na N iedzielę Palm ow ą, i w Dialogu o Męce [...] C hrystusa, i w Diąlogu k r ó tk im na Ś w ię to Narodzenia [...]. N aw et o p arta n a tzw . harm onii e w an ­ gelicznej H isto ryja o c h w a leb n ym Z m a rtw y c h w sta n iu [...] przyw ołuje w m arg in aliach źródło M ateuszow e bezspornie w iększą ilość raz y niż po­

zostałe; rów nocześnie zaś, w drugiej kolejności, opiera się n a przekazie św. Ja n a, tak że naocznego św iadka.

Oba te źródła przede w szystkim , po nadto Ew angelie Łukasza i M arka, generalnie, w n a jb a rd zie j podstaw ow ych zary sach (zastrzeżenie to jest konieczne z uw agi n a w yk o rzy sty w an ie przez tw órców innych jeszcze, w iarogodnych i quast-w iarogodnych przekazów , ja k np. P rotoew angelia Jakuba, ap okryficzna Ew angelia N ikodem a) rzu to w ały n a uk ład tem aty cz­

n y sztu k m istery jn y ch , a ty m sam ym n a ich porządek kom pozycyjny, ich szczególną poetykę, k tó ra była sui generis odw zorow aniem , odbiciem in ­ nego w y m iaru m yślenia, innych, p o nad racjonalnych reguł.

W ty m w łaśnie m iejscu dotyk am y bardzo istotnego problem u, m iano­

w icie znam iennej am biw alencji w tra k to w a n iu Pisma: z jednej stro n y odb ieran o je w katego riach świeckich, jako h isto rię o zagw aranto w anej auctoritas, jak o przekaz bezspornie praw dziw ych dziejów, u chw y tny ch w realności sw ych zew n ętrzn y ch objaw ów , zdarzeń (był to odbiór jak b y pow ierzchniow y pierw szej, literaln ej w arstw y ); z drugiej stro n y u w y ­ p u k lan o przede w szystkim fakt, że zew nętrzność ty c h zdarzeń k ry je z ja ­ w isko najisto tn iejsze, bo w łaśnie ś w i ę t e d z i e j e , o specyfice nie pod­

d ającej się zracjon alizo w an iu w kategoriach ludzkiego m yślenia.

Biblia, n azy w an a h isto rią Bożą, św iętą, Sacra e t D ivina historia, „est ca elestium plen issim u s m y ste rio ru m >> 39.

B yło to stanow isko obce koncepcjom starożytnych, i późniejszych, uczonych hum anistów , bow iem poszukiw any przez n ich sens, zro zum ia­

łość, b y ł zawsze sensem w edle ludzkiego w y m iaru rozum ow ania; n a to ­ m ia st praw dziw e, „głębinow e” znaczenie Pism a św iętego, jego vera signi-

39 Cyt. za: S a r n o w s k a - T e m e r i u s z , op. cit., s. 65.

(15)

ficatio objaw iało m ądrość Isto ty Boskiej, m y s te r iu m dom agające się od­

słonięcia. Św ięty Paw eł, pow tórzm y, stw ierd zał: „loquim ur D e isapientiam in m y ste rio ” — „opow iadam y m ądrość Bożą w ta je m n ic y ” .

Boskie Słowo Pism a jest tajem nicą i poza dostępnym sensem zdań i obrazów całej narracji historycznej kryją się niezbadane dziedziny ducha i n ieprzew i­

dziane m ożliwości dróg ku bezobrazowej już prawdzie. Dla tych, którzy m ają wzrok sposobny, to, co postrzegają zmysły, jest tylko rodzajem grobli, w ysuniętej w stronę ciemnego świata królestwa transcendentnego, bardziej rzeczywistego, jest tylko jakby m iniaturowym szkicem ogromu idei Bożych, stanowiących źródło i cel ostateczny w szelkiej m yśli stworzonej [...]. Chrześcijaństwo nie jest nigdy religią nagiego słowa, zwykłego rozumu, prawa etycznego, lecz jest religią słow a spowitego zasłoną [...] m ądrości40.

Z nakom ity b ib lista Louis B ouyer w y raźn ie ak cen tu je, że d la ew ange­

listów boska h isto ria je st tajem n icą:

l'histoire est un m ystère et la raconter c’est nécessairem ent exposer en m êm e tem p s ce m ystère [...] le déroulem ent de l'histoire hum aine nous ré vè le le geste de la m ain divine qui l’accompagne et le p r o d u it41.

U jm ując problem z tego stanow iska, łatw o zrozum ieć p rzy czyn y różnic m iędzy poszczególnym i Ew angeliam i, n a w e t synoptycznym i, ro zm aite, w y stępujące w n ich b rak i i luki d o k u m en tacyjn e, ułam kow ość i epizo­

dyczność k o n stru k cji n a rra c y jn e j, m o ty w acy jn e nied o w ład y etc., jed n y m słow em — te cechy, k tó ry ch obecność zau w ażam y rów n ież w budo w any ch n a m a te ria le ew angelijnym m isteriach. R ezygnacja ze spoistej k o n stru k c ji n a rra c y jn e j, z poety k i racjonalnego, chronologicznie i p rag m aty czn ie zb u­

dow anego przekazu historycznego, b yła celowa.

Ewangeliści nie m ieli zamiaru napisać biografii Jezusa ani zgromadzić doku­

m entacji [...]. Prezentacja faktów nie jest bezinteresowna. Jest doktrynalna.

Fakty i doktryna łączą się organicznie. Ew angelie napisano ex fid e ad fidem . biblijne pojęcie historii opiera się na wierze, że Bóg objaw ił się w przeszłości w specjalny sposób w ramach spraw ludzkich. Poprzez specyficzne wypadki, osoby [...] Bóg wkroczył w św iat człowieka. Z tego punktu w idzenia jest jasne, że zrozumiałość w opowiadaniach biblijnych kształtuje się na wzór boski, a nie ludzki. Najtrafniej można ją określić jako T a j e m n i c ę , [...] jako przez Boga dokonane objaw ienie ludziom swojego odwiecznego planu zbawienia świata.

Ew angelie, będąc z swej isto ty e p i f a n i ą , p ra g n ą „w yrazić rzeczy­

wistość przekraczającą granice i dośw iadczenie naszego czasow o-prze- strzennego św iata” 42.

40 R a h n e r , op. cit., s. 163—164.

41 L. B o u y e r , Le Q uatrièm e évangile. Tournai-Paris 1955, s. 19.

42 V. O’K e e f e , W łaściw e pojm ow anie Ewangelii. W zbiorze: B iblia dzisiaj, s. 79—80. — D. S t a n l e y , Ewangelie jako historia zbaw ien ia. W : jw., s. 85—86, 97.

(16)

W szystko to, co powyżej zacytow ane, m usi m ieć kapitalne, kluczow e znaczenie dla prób ro zszyfrow ania zagadkow ej n a pozór s tru k tu ry sztu k m istery jn y ch , w y ra sta jąc y c h przecież z isto ty ta k w łaśnie rozum ianej, h i­

storycznej m a te rii b ib lijn ej.

Zw róćm y kolejno uw agę n a podstaw ow e, charaktery styczn e, w zajem ­ n ie ze sobą sprzężone cechy poetyki m isteriów .

U derza w n ich n ieład chronologiczny, szczególne pom ieszanie czasowej kolejności zdarzeń, b ra k ich logicznego w y n ik an ia w sukcesyw nym , rac jo ­ naln y m porząd k u n astęp stw , rodzaj „nadw iedzy” o przyszłości, a n ty c y ­ pacje, jed n ym słow em to, co daw n iejsi badacze skłonni byli określać n ie ­ pochlebnym m ianem n ied o statk ó w dram atu rg iczneg o kunsztu, a co w y p a­

d a nazw ać specyficzną w ty m p rzy p ad k u k o n stru k cją kategorii czasu.

I ta k pasterze, przed chw ilą pow iadom ieni o narod zinach C hrystusa, m ów ią o m ęce krzyża (Dialog na Boże N arodzenie); postacie Starego T e ­ sta m en tu , np. A braham , znają z góry h isto rię zm artw y ch w stan ia (H isto­

r y ja o ch w a leb n ym Z m a rtw y c h w sta n iu [...]); A dam bezpośrednio po sw ym u p ad k u pow iada o w ybaw ieniu, którego dostąpi dzięki Synow i zrodzonem u z M arii (M ystère d ’A d a m ); L onginus odzyskuje w zrok przed śm iercią C h ry stu sa (Pasja p a la tyń ska )’, itd. Ciekaw e są rów nież pod ty m w zględem poprzeryw ane, n ie skoordynow ane ze sobą czasowo ciągi zaryso w yw an ych ak cji w ram ach jed nej sztuki (Pasja palatyń ska ); nie m ają znaczenia n a ­ to m iast p rzestaw ien ia kolejności w y d arzeń takie, ja k um ieszczenie epizo­

d u z jaw nogrzesznicą przed w jazdem C h ry stu sa do Jerozolim y, cudow ne uzdrow ienie ślepego przed w skrzeszeniem Łazarza (La Passion provençale), poniew aż m otyw ow ane są zasadnie różnicam i kolejności w ich przekaza­

n iu przez ew angelistów .

Ten sposób tra k to w a n ia chronologii nie jest w yłącznie objafvem n a iw ­ ności i anachronicznego m yślenia. K orzenie zjaw iska tkw ią, jak się zdaje, znacznie głębiej i w iążą się ze sw oistym pojm ow aniem kategorii czasu św iętych dziejów , czasu, k tó ry je s t „dom eną trw a n ia ” — w p rzeciw ień­

stw ie do czasu h isto rii św ieckiej, ludzkiej, czasu „p rzem ijania i zm ian y ” , czasu o ch arak terze degresji 43. W św ięty ch dziejach przeszłość ró w na się teraźniejszości, je s t swego ro d za ju s ta łą identycznością. J e st to „ trw an ie nierozróżnialnie p ro ste ” 44, bo Bóg, k tó ry je st o stateczn ą sankcją w szy st­

kiego, w stw orzonej przez siebie w ieczności „w idzi w szystko jednym , nie- złożonym oglądem , a w ięc m usi o garn iać i nieskończoność jed n ą w iedzą, dla której n ie m am y p raw a zakreślać żadnej g ran icy” 45. Ś w ięty A ugu styn

43 Zob. : P o m i a n , op. cit., s. 134—135.

44 E. G i l s o n , W prow adzen ie do nauki Sw. Augustyna. Przełożył Z. J а к i- m i a k . Warszawa 1953, s. 251.

45 Ibidem , s. 253.

(17)

tłum acząc to dodaje, że n ie m ożna pow iedzieć o Bogu, iż z góry zna on przyszłość, lecz jedynie, że p osiada w iedzę. Dla nieg o „w szystko n araz s ta ­ now i teraźniejszość” 46.

P ły n ące stąd przekonanie, że „przyszłość je s t rów nocześnie czymś te ­ raźniejszy m i w czasie teraźn iejszy m u św iad am ian y m ” 47, genetycznie w a ­ ru n k o w ało w m isteriach ta k ą w łaśnie, z pozoru chronologicznie n iera cjo ­ n a ln ą i nielogiczną kom pozycję zdarzeń. Szczególnie w y raźn ie zauw aża się to w n ajsta rsz y ch okazach g atu nk u , m odelujących rozw ój jego dalszych realizacji.

Zdarzenia, podobnie jak m an sjo n y n a m istery jn e j scenie, były uszerego­

w an e jak b y obok siebie, a n ie kolejno po sobie. Ow a współczesność, czy — jak to określił Ziom ek — jednoczesne „dzianie się” i „niedzianie” , było ty m „trw an iem niero zró żn ialn ie p ro sty m ” , k tó re odw zorow yw ało specyfikę czasu św iętych dziejów . T ek sty m istery jn e, budow a typow ej sceny sym ultannej, m alarstw o tam ty ch czasów p raw d ę tę w yrażały („klinicznie czystym ” przy k ładem może być choćby środkow a część m o­

nachijskiego try p ty k u Quentdna M assysa: P ieta i Ofiara W ieczorna S ta ­ rego T esta m en tu z cyklu G randes H eures [...] — m ieszcząca obok siebie, n a p lan ie jednego obrazu, zdarzenia odległe w czasie i n ie zsynchronizo­

w ane w edług porządku św ieckiej chronologii 48).

T akie ujęcie było jak b y p rób ą praktycznego przekładu, w ytłum aczenia idei św iętego czasu; to, co je s t kolejne, nie może w spółistnieć — nauczali za św. A ugustynem teologowie.

To, co w nas jest niezdolnością do jednoczesnego postrzegania w jedności niepodzielnego aktu, jest z początku w rzeczach niezdolnością równoczesnego istnienia w jedności stałego trwania.

r z e c z y istnieją co najmniej na dwa różne sposoby: w sobie samych i w swych

własnych naturach oraz w Bogu i w swych wiecznych ideach. To podwójne istnienie jest zresztą równoczesne [...]. W szystkie zatem rzeczy, które są obecne w św iecie, są równocześnie w Boskich myślach, nie tylko w ogólnym pojęciu gatunku, do jakiego należą, ale i w idei indywidualnej, która je w Bogu przed­

staw ia 49.

Czy n ie należałoby wnioskow ać, że scena sym u ltan na, ukazująca ró w ­ nocześnie w szystkie m iejsca i osoby, ukazująca je „p rzed ” lub „po”, przed

46 Cyt. za: E. A u e r b a c h , A dam i Ewa. W: M im esis. R zeczyw istość p rze d sta ­ wiona w literaturze Zachodu. Przełożył Z. Ż a b i c k i . T. 1. W arszawa 1968, s. 274.

47 Ibidem , s. 274.

48 Reprodukcja tych obrazów zam ieszczona jest w : T. D o b r z e n i e c k i , Ś red­

n iow ieczne źródła „P iety”. W zbiorze: Treści dzieła sztuki. M ateriały sesji S to w a rzy ­ szenia H istoryków Sztuki. Gdańsk, grudzień 1966. Warszawa 1969, s. 25, 27.

49 G i 1 s o n, op. cit., s. 256, 263.

(18)

odegraniem roli, n iejak o przed ich zaistnieniem , i po odegraniu, a więc ju ż jak b y zbędne dla dalszego ciągu, czy ta scena n ie odw zorow yw ała, n a iw ­ nie może, obrazu w iecznego trw an ia , raz n a zaw sze stw orzonej i istn ie ją ­ cej w w iedzy B oga-kreatora, a w odpow iednim czasie B oga-anim atora, sceny św iata oglądanej „jednym , niezłożonym oglądem ” ?

Postacie zam knięte w scenicznych m ansjonach, ak to rzy trw a ją c y w bezruchu i oczekujący n a czas swego w y stą p ie n ia — percypow ani byli przez w idzów w ta k w łaśnie niezróżnicow any sposób. N atom iast w obec siebie sam ych, w scenicznym św iecie części uporządkow anych, oddzielo­

nych, w yłącznie ju ż jak o aktorzy, grali kom edię w zajem nego niew idzen ia się, i niesłyszenia ; każdy z n ich b ył jak b y żyw ym ucieleśnieniem tego, co w nas, ludziach, „ jest niezdolnością do jednoczesnego postrzegania w je d ­ ności niepodzielnego a k tu ” .

S tw ierd zen ia te są p ró b ą w erbalnego sk on k rety zow an ia tej — ja k się zdaje — istotnej i podstaw ow ej wiedzy, k tó ra by ła głęboko zakorzeniona w system ie m yślenia i odczuw ania ówczesnych odbiorców oraz tw órców , k tó ra n ieja k o tkw iła w „klim acie” epoki, w system ie jej w iary, i w n iem al niedostrzegaln y sposób d eterm in ow ała a rty sty c z n ą kreację ch rześcijań­

skiego m isterium , n ie jak o n o rm a ty w n a dy rek ty w a, lecz w y raz pow szech­

nego, tak ieg o sam ego odczuw ania.

Ten typ sztuki, m im o jej staty sty czn ej pow szechności i zdolności ży­

w ego tra fia n ia do szerokich, n iew ykształconych m as odbiorców, może pozostać herm etycznym i całkow icie niezrozum iałym szyfrem , jeśli n ie dobierze się doń klucza „religijnego” , jeśli zrezy g n u je się z poszukiw ania pierw szej, w aru n k ującej zasady, odsłaniającej pow ody takiej w łaśnie poe­

tyckiej organizacji, zdecydow anie odm iennej od estetyki form zracjo n ali­

zow anych, op arty ch n a klasycznych kanonach.

Dzieła tw orzących w o kresie ren esan su nieuczonych autorów sztu k m istery jn y c h i w ykształconych hum an istó w — z d ają się niem al o d rę b ­ n y m i św iatam i; literack ie płody ty ch pierw szych, dalece już skonw encjo­

nalizow ane, a w yrosłe ze specyficznego, silnie ug runtow anego w tra d y c ji pojm ow ania h istorii św iętej, kw itow ane b y ły przez obeznanych z kun sz­

tem poetyckim p isarzy -eru d y tó w zdum ieniem lub litościw ą pogardą. T ak np. Ju liu s Caesar Scaliger, w ychow any w system ie klasycznego ładu, resp e k tu ją c y inne zu pełnie konw encje te a tra ln e , bezlitośnie w yszydzał zasadę sceny sy m u ltan n ej:

Nunc in Galia ita agunt fabulas, ut om nia in conspectu sint, universus appa­

ratus dispositis sublim ibus sedibus. Personae ipsae nunąuam discedunt, qui silen t pro absentibus habentur. A t enim vero perridiculu m ibi spectatorem videre te i audire, et te videre teipsu m non audire, quae alius cordm te de te loquatur, quasi ibi non sis ubi es. Cum, tarnen m axim a poetae vis sit suspendere animos,

(19)

atque eos facere sem per expectantes. A t hic tib i novum fit nihil: ut prius satietas su prebat quam obrepat fa m e s 50.

Z w łaściw ości sam ego Pism a w y ra sta ły rów nież inne, bezpośrednio z poprzednim i złączone, w yznaczniki s tru k tu ra ln y c h osobliwości m iste­

riów . P rzy p o m n ijm y tu raz jeszcze, w skrócie, zacytow ane w cześniej u w a­

gi Lewańskiego, k tó ry om aw iając kom pozycję uk ład u zdarzeń podkreślił

„sw obodę gospodarow ania poszczególnym i jed no stk am i sztuki” , i fakt, że

„kolejne w y d arzen ia n a s tę p u ją po sobie bez d ram atycznego uzasadnienia, nie są koniecznym w y n ikiem poprzednich w ydarzeń, n ie m uszą być d ra ­ m atycznie u m o ty w o w an e” . To w pew nym sensie praw d a; należy jed n ak dodać, że nie chodzi tu o dram atyczność w znaczeniu kolizyjności i techniki d ram aturg icznej, w rozu m ien iu F re y ta g a (T ech n ik des Dramas) i jego szkoły uw zględniającej w yłącznie reg u larn e, o klarow nej, spójnej linii m otyw acyjnej, ry g o ry sty czn ie sk o n stru o w an e sztuki ty p u bien faite.

M am y bow iem do czynienia z dram atycznością inną, jed y n ą w swoim ro d zaju ; a sy m u ltan iczn e „jedno obok drugiego” zam iast „jedno po d ru ­ gim ” nie m usi być dosłow nie „w yrazem b ra k u m yślenia przyczynow o­

-skutkow ego, b ra k u ducha kauzalnego” w edle sform ułow ania Ziomka, poniew aż u zasad n ien ia z pozoru chaotycznie ułożonych zdarzeń sztuki leżą poza rac jo n aln y m porządkiem m otyw acyjnym , poza zw iązkam i p rzy­

czynow ym i przy porząd k o w anym i rzeczyw istości ziem skiej. J e st to jakb y odw zorow anie u k ład u h isto rii św iętej, gdzie w szystkie fa k ty są połączone n ieja k o w e rty k a ln ie , sięgają w zw yż ku Boskiej O patrzności, w k tó rej ogniskuje się ich o stateczn y sens, realizuje celowość w św ietle idei odkupienia.

Do zrozum ienia sw oistej logiki w iązań ty c h faktów niezbędne zatem były : in tellectu s spiritualis — rozum ienie duchowe, oraz zabieg typu fig u ra m im plere, o dsłaniający zasadę w zajem nej korelacji zdarzeń. W szel­

kie inne próby rozum ow ego tłum aczen ia n a p o ty k ały nieprzezw yciężony opór m aterii.

H istoriozofia św iętych dziejów pisanych ,,e x fid e ad fid e m ” w skazy­

w ała n a to, co A u erb ach o k reśla jak o „fig u raln ą stru k tu rę historii św ia ta ” . J e s t to w swej istocie w ielki d ra m a t odkupienia, którego początek stanow i stw orzenie św iata i grzech p ierw orodny, kulm inację — w cielenie S yn a Bożego, a oczekiw ane zakończenie — ponow ne nadejście C hrystusa i sąd o s ta te c z n y 51. „ D ra m a t” te n je s t s tru k tu rą z w a rtą i kom pozycyjnie zam kniętą, a zbu d o w an e w o p arciu o niego sztuk i m istery jn e zaw sze s ta ­ now ią odbicie jego całości bądź fragm en tu, p rzynależą doń i zw iązkiem z tą n a d rz ę d n ą całością są g en eraln ie m otyw ow ane.

50 J. C. S с a 1 i g e r, Poetices libri septem . Heidelberg 1581, s. 83 (lib. I, cap. XXI).

51 Zob. A u e r b a c h , op. cit., s. 150—152; 274.

(20)

Biblia, będąca p odstaw ą tem aty czn ą m isteriów , była zn an y m m a te ria ­ łem dla tw órców ; znajom ość jej szerzono rów nież gorliw ie w śród odbior­

ców, co szczególnie w y raźn ie zauw aża się w zw iązku z ten d en cjam i ru ch u devotio moderna. W każdym razie w takim stan ie rzeczy m ożliw e i p ra ­ w om ocne było kom ponow anie opisanych w B iblii fak tó w n a tożsam ej z n ią zasadzie, w edług n iejasn y ch z pozoru (dla laików) reg u ł 52.

Słusznie podkreślone przez L ew ańskiego „m echaniczne łączenie scen i epizodów ” to re z u lta t odniesienia do w zględnie znanego w szystkim n a d ­ rzędnego kon tek stu, zasadnie tłum aczącego ta k i w łaśnie try b arty sty cz­

nego postępow ania. Możliwość swego ro d zaju „w y rw a n ia ” z owej kon- tek stu aln ej całości tylk o pew nej części, k tó ra m ogła stanow ić zrozum iałą fabułę jak iejś m istery jn e j sztuki, sankcjonow ała rów nocześnie frag m en ­ taryczność i niespójność uk ład u zd arzeń w sam ym już jej obrębie. Owe

„pojedyncze jed n o stk i”, któ rym i „sw obodnie gospodarow ano”, w dom yśle odbiorców były w ięc uzasadnione i k o h e re n tn ie spojone z n ie opow iedzia­

ną, pom in iętą resz tą fabuły. Epizodyczna, ułam kow a k o n stru k c ja sztuk, ich am orficzna s tru k tu ra , ty lek ro ć ak cen to w an a przez badaczy, b yła zatem konsekw encją zam ierzonego (ew entualnie skopiow anego) sposobu postę­

pow ania, jego estetycznym odzw ierciedleniem . Zespół zdarzeń d ram a tu m istery jn eg o nie był, ja k z pozoru m ożna sądzić, chaotycznym zbiorem , lecz system em spojonym specyficznym p ojm ow aniem h isto rii św iętej.

S tanow ił coś, co m ożna by nazw ać k o n stru k c ją eliptyczną, sam ą przez się zrozum iałą.

Z rozum iała w y d aje się rów nież in n a jeszcze cecha m isteriu m pod­

k reślan a przez badaczy, m. in. przez Lew ańskiego: „rów ne tra k to w a n ie w szystkich postaci” św iata p rzedstaw ionego sztuki oraz zw iązane z tym c h a rak tery sty czn e przem ieszanie k ateg o rii w zniosłości i przyziem ności, a co za ty m idzie, n iep rzestrzeg an ie zasady ró żnicow ania stylów.

E lem entem u n ifik u jący m ludzi jest w św ietle Pism a i n au k i Kościoła C hrystus. T ak to sform ułow ał C yryl A lek san d ry jsk i:

Wszyscy z natury jesteśm y zam knięci w naszej jednostkowości. Lecz w inny sposób w szyscy jesteśm y złączeni w jedno. Jesteśm y podzieleni jako odrębne osoby tak, że ten jest Piotrem, Janem czy Tomaszem, a tam ten Mateuszem.

Zarazem jednak w Chrystusie jesteśm y w szyscy stopieni w jedno ciało, żywiące się tym samym pokarmem. Jeden duch naznacza nas piętnem jedności i — jak Chrystus jest jeden i niepodzielny, tak i my w nim stanow im y je d n o 53.

To pojęcie jedności rów nało w szystkich, przy znaw ało jedn ako w y statu s każdem u z ludzi, każdej postaci przed staw io n ej w m isteriu m . Jezu s —

52 Zob. J. K ł o c z o w s k i , K r y z y s y i reform y w ch rześcijań stw ie zachodnim X IV —X V I wieku. „Znak” 1971, nr 205—206, s. 857.

53 Cyt. za: P o m i a n , op. cit., s. 10У.

11 — P a m i ę t n i k L i t e r a c k i 1972, z. 3

(21)

„vir dolorum , pauper e t patien s” 54, ten , k tó ry b y ł jednocześnie Bogiem i człow iekiem , stanow ił tej jedności w y k ła d n ik n a jb a rd zie j w yrazisty, k o jarz y ł w sobie zarów no hum ilitas, ja k i sub lim ita s — dw ie najzup ełniej przeciw staw ne cechy. In te g raln y zw iązek ow ej niskości i podniosłości m u siał odzw ierciedlić się także w sty lu n a rra c ji ew angelicznej, jak i m i- ste ry jn e j. Serm o su b lim is i serm o h u m ilis, ta k ściśle rozgraniczane przez te o rię anty czn ą i n astęp n ie przez uczonych tw órców hum anistycznych, w ro zp a try w a n y m przez n as p rzy p ad k u uległy całkow item u stopieniu w jedność 55.

J a k ju ż w spom nieliśm y, p rzedstaw ione w ty m szkicu ro zw ażania tr a k ­ tu je m y zaledw ie jak o próbę w skazania e lem en tarn y ch założeń leżących u p o dstaw poetyki m isteriu m ; n ak reślo n e t u uw agi b y n a jm n ie j n ie p re ­ te n d u ją do ran g i zdecydow anych sądów, n a k tó re n a ty m etapie znajom o­

ści te m a tu o w iele, ja k się zdaje, za wcześnie.

54 Określenie św. Bernarda z Clairvaux.

55 Problem ten, interesująco naświetlony i wytłum aczony przez A u e r b a c h a (op. cit., s. 264—271), sygnalizujem y tu tylko pobieżnie.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Podaj nazwę kategorii znaczeniowej rzeczowników pochodnych, do której należy rzeczownik czytelniczka i podkreśl jego formant, a następnie za pomocą tego samego formantu

Czy istnieje taki ostrosłup czworokątny oraz taka płaszczyzna przecina- jąca wszystkie jego krawędzie boczne, że pole uzyskanego przekroju jest więk- sze od pola podstawy

Oczywiście jest, jak głosi (a); dodam — co Profesor Grzegorczyk pomija (czy można niczego nie pominąć?) — iż jest tak przy założeniu, że wolno uznać

W matematyce natomiast, akceptując osłabiony logicyzm, uznawał możliwość sprowadzenia jej pojęć (pierwotnych) do pojęć logicznych - przy niesprowadzalności

W rezultacie, jeśli przed T nie było ani jednego „zdarzenia”, to sztucznie przyjmujemy że momentem ostatniego zdarzenia było

Wariacją n–elementową bez powtórzeń ze zbioru m–elementowego nazywamy uporząd- kowany zbiór (n–wyrazowy ciąg) składający się z n różnych elementów wybranych z

Każdego dnia kierowca otrzymuje zlecenie i albo zostaje w mieście w którym przebywa, albo jedzie do są- siedniego miasta (lub jednego z sąsiednich miast, jeśli znajduje się w

Na koniec dodajmy, że jeśli rozpatrujemy rodziny przekształceń zależne przynaj- mniej od jednego parametru, to może zdarzyć się, że pojawianie się opisanego wyżej efektu