Włodzimierz Bolecki
Jak są zrobione cytaty : "opowieści
biograficzne" Wacława Berenta
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 79/1, 3-38
1988
I. R O Z P R A W Y I A R T Y K U Ł Y
P a m i ę t n i k L i t e r a c k i L X X I X , 1988, z . 1 P L I S S N 0031-0514
WŁODZIM IERZ BOLECKI
JA K SĄ ZROBIONE CYTATY
„OPOW IEŚCI B IO G R A FIC ZN E ” W ACŁAW A B ER ENTA
Źródła cytatów
C y tat jest tak w idocznym elem entem „opowieści biograficznych”, że nie mógł być nie zauw ażony przez czytelników trylogii B erenta. Uznano go od razu za to m iejsce w poetyce tek stu, w k tó ry m spo tyk ają się „ n a u kow e” i „literack ie” am b icje a u to ra N urtu. Z jed n ej stro n y w ystępo w a
nie ogrom nej liczby cytatów było więc dla pierw szych czytelników św ia
dectw em kom petencji pisarza w zakresie w iedzy historycznej. Z d ru g iej wszakże — „anonim ow ość” tych cytatów , b rak podania ich źródeł, liczne p a ra fra z y nazw isk autorów , sta ły się w idom ym znakiem podporządkow a
nia przez B eren ta m ate ria łu źródłowego założeniom beletry sty czny m , a nie historiograficznym . Nie spotykane w prozie polskiej nasycenie te k stu sygnalizow anym i przytoczeniam i już pierw si czytelnicy tra fn ie kw alifikow ali jako w y ró żnik oryginalności gatu nk ow ej prozy B eren ta.
Rzecz jasna, oceny tego fa k tu b yły sk ra jn ie odm ienne — od w yznań p e ł
n e j zachw ytu akceptacji po w ypow iedzi sceptyczne i stw ierd zające a r ty styczne niepow odzenie p isarza x. O bu ty m postaw om — w sposób n a j
ba rd z iej rep re z en ta ty w n y — dał w y raz Leon Piw iński w recenzji d ru g ie go tom u „opowieści” , stw ierd zając, że naw et:
g d yb y przytoczono w p rzy p isk u ty tu ły p o w o ły w a n y ch d zieł i d zieł ty c h w ła ś c iw e stronice, to D io genes w k o n tu s z u nic a n ic b y n ie stra cił ze sw e j — b ar
dzo często p osp olitej i z a ch w y ca ją cej — w a rto ści artystyczn ej. A u tor — do
d aw ał P iw iń sk i — boi się k o n k retn o ści fa k tó w , zw ła szcza fa k tó w b ib lio g ra ficz
n y ch 2.
Poniższe rozw ażania poświęcone będą w dużym stopniu w łaśnie ow ym f a k t o m b i b l i o g r a f i c z n y m . Podejm ę w nich próbę spojrzenia na c y ta ty w „opowieściach biograficznych” o d s t r o n y ź r ó d e ł h i
1 Zob. W. B o l e c k i , H i sto ria i biografia. „O p o w i e ś c i b io g r a ficz n e” W a c ł a w a B e r e n ta . W rocław 1978, rozdz. Ja k c z y t a n o „ o p o w ie śc i b io g r a ficz n e” (1934— 1939).
2 L. P i w i ń s k i , D io g en es z Podla sia. „W iadom ości L itera c k ie” 1937, nr 13.
s t o r y c z n y c h , z k tó ry ch zostały zaczerpnięte, a nie od stro n y ich fu n k cji w n a rra c ji B eren ta — co uczyniłem już w sw ej książce na tem a t ty ch u tw o ró w 3. R ozw ażania te będą więc dopełnieniem w cześniejszych analiz, poszerzeniem ich o spraw y, k tóre wów czas nie b y ły przedm io
tem mego zainteresow ania. Mówiąc najogólniej, chodzić tu będzie o te fra g m e n ty utw orów B eren ta, k tó ry ch sta tu s — o k reślan y zazw yczaj przez cudzysłów — w skazuje na istnienie jakiegoś w cześniejszego od „opowieści biograficznych” u trw ale n ia tekstow ego. W rozw ażaniach ty ch będzie m nie zatem interesow ać zarów no rodowód B erentow skich przytoczeń, ich zw iązek z m acierzystym (niejako p re-B erentow skim ) kontek stem oraz ich now a pozycja — już w „opowieściach biograficznych” . M ożna powiedzieć, że c y ta t będzie tu opisyw any z p ersp ektyw y sw ych uw ik łań w cześniej
szych, jak b y pre-teksto w y ch , in tertek stu aln y ch , lub u żyw ając term inolo
gii retory czn ej — n a jp ie rw z p ersp ek ty w y inventio, a dopiero później — elocutio 4.
Rzecz jasna, zw iązki cytatów B eren ta ze źródłam i, z jak ich zostały w ydobyte, znajdow ały się w obszarze zainteresow ań już pierw szych czy
telnik ó w utw oru. P rzytoczenia w prozie B eren ta kw alifikow ano wówczas jako przy k ład y s t y l i z a c j i na język epoki O św iecenia bądź jako nośniki „praw d y histo ry czn ej” w tekście literackim . P rzek o n an ie o sty li- zacy jn ej fu n kcji B erentow skich przytoczeń p rze trw a ło do dzisiaj. Spró
b u ję uzasadnić, że nie da się go pogodzić ani z założeniam i n a rra c y jn y m i B erenta, ani z tekstow ym c h a ra k te re m tych zjaw isk. Z kolei przekona
nie, że c y ta ty są nośnikam i „praw dy h isto ry cz n e j”, inspirow ało p y tan ia o w ery fik ację B erentow skich cytatów . Mimo że staw iano je już przed r. 1939, to jedn ak pierw szych prób podjęto się dopiero w lata ch pięćdzie
siąty ch — jak się zdaje z in icjaty w y Tadeusza M ikulskiego. Dwie prace p ow stały w tym okresie (J. L ekczyńskiej i Z. K ubikow skiego), pośw ię
cone b y ły jednak spraw d zeniu niew ielkiej — i, dodajm y, n a jła tw ie j pod
d a ją c e j się bibliograficznej a try b u c ji — części przytoczeń B erenta. W nioski obojga autorów sprow adzały się do uznania dla rzetelności B eren tow - skiej w iedzy o epoce choć — jak zaznaczano — B e re n t popełniał liczne nieścisłości filologiczne. Tezy obu tych p rac rozw inęła kilka la t później M aria G órska w gru n to w n y m — i chyba nie docenionym — stud ium poświęconym poetyce „opowieści biograficznych”. N atom iast pracą, k tó ra u sta la ła n ajbogatszy zakres źródeł cytatów B eren ta, była książka Zofii M ołodców ny poświęcona całem u cyklow i „opowieści b iograficznych” 5.
8 W rozdz. N a rra c je B e r e n ta (w: H istoria i biografia).
4 Ze w zg lęd u na ściśle „ m a teria ło w y ” ch arak ter n in iejszeg o a rty k u łu rezy g n u ję w ty m m iejscu z p rzed sta w ia n ia p rob lem atyk i teo rety czn ej d otyczącej tego za gad n ien ia.
5 J. L e к с z у ń s к a, F. S. J e z i e r s k i w „D iogen esie w k o n t u s z u ” B ere n ta . „Prace P o lo n isty c z n e ” X II (1955). — Z. K u b i k o w s k i , Z z a g a d n i e ń w a r s z t a t u p is a rsk ie g o W a c ł a w a B erenta . S z k i c i n f o r m a c y j n y . „Ze skarbca k u ltu r y ” 1952, nr 1. — M. G ó r-
„ O P O W IE Ś C I B IO G R A F IC Z N E ” B E R E N T A 5 N iem niej w żadnej z ty ch prac c y ta ty nie b yły opisyw ane sy stem a
tycznie ani nie były tra k to w a n e jako szczególnie ch arak te ry sty c z n e ele
m en ty działań tekstotw órczych B erenta. Nic zresztą dziw nego — c y ta t do dziś rzadko przyciąga uw agę historyków lite ra tu ry , a ponadto pisanie с cy tatach w „opowieściach biograficznych” było u tru d n io n e ze w zględu na b rak d any ch o podstaw ow ych źródłach ty ch utw orów .
Większość źródeł udało m i się zlokalizować w trak cie p racy n ad ko
m entarzam i do „opowieści biograficznych” przygotow anym i dla W y
daw nictw a L iterackiego w K rakow ie. Toteż rozw ażania poniższe są w dw ojaki sposób związane z tą edycją. Po pierw sze, są próbą uogólnienia spostrzeżeń kom entatora tekstów B erenta, po dru gie — czytelników spe
cjalnie zainteresow anych tą p ro b lem aty k ą odsyłają do obszernego m a
te ria łu źródłowego dołączonego do owej edycji. Tu n atom iast skupię się jedynie na p rzedstaw ieniu n a jb ard ziej podstaw ow ych m echanizm ów rzą
dzących tw orzeniem tek stu literackiego z cytatów .
Zanim przejdę do szczegółowych rozw ażań analitycznych, kilka słów m uszę poświęcić ogólnej ch ara k te ry sty c e źródeł, z jakich korzystał W ac
ław B erent. Nie od rzeczy będzie jed n ak zaznaczyć, że celem m oich roz
w ażań n i e j e s t t u i n t e r p r e t a c j a tekstów B eren ta ani naszki
cowanie ich n ajw ażniejszej p ro b lem aty k i — ty m i spraw am i zajm ow ałem się w innym m iejscu 6. T eraz n ato m iast zajm ow ać m nie będzie w yłącznie specyficzny w y m iar i n t e r t e k s t u a l n o ś c i „opowieści biograficz
n y c h ” : c y t a t y .
Co m ożna zatem powiedzieć o ich źródłach i jakie b y ły in sp iracje B erentow skich poszukiw ań?
Podstaw ow ym źródłem info rm acji o życiu publicznym w Polsce m ię
dzy trzecim rozbiorem a pow staniem listopadow ym była dla B e re n ta kronika A leksandra K ra u sh ara poświęcona działalności T ow arzystw a W arszaw skiego P rzyjació ł N auk (34) ~. O jej znaczeniu dla sw ych rozw a
żań i jej znaczeniu dla Ь кь i bibliograficznej w iedzy o tej epoce pisał B e re n t obszernie w e W stępie oraz w Źródłach do W yw łaszczenia M u z 8.
K ronikę K ra u sh ara oraz zw iązane z nią m ate ria ły publikow ane w „Roczni
kach T ow arzystw a W arszaw skiego P rzyjaciół N au k ” (55) czy w postaci pojedynczych p rac członków Tow arzystw a (np. m ow y Staszica) w y ko
rzy sty w ał B eren t przede w szystkim na k a rta c h W yw łaszczenia M u z (1931), Onegdaj (1933), N u r tu (1934) oraz Z m ie rzch u wodzów (1939). Po-
s к a, Z n a m ie n n e w ła ś c i w o ś c i s t y l u o p o w ie ś c i bio g r a fic z n y c h W a c ł a w a B eren ta .
„R oczniki H u m an istyczn e K U L ” t. 8 (1959), z. 1. — Z. M o·} o d с ó w n a, O p o w ie ś c i bio graficzne W a c ł a w a B erenta . W arszaw a 1978.
6 W. В o 1 e с к i, op. cit., rozdz. 3, 4; „Jaki e leg a n ck i n i e b o s z c z y k ”. „T w órczość”
1984, nr 12; w stęp w : W. B e r e n t , O p o w i e ś c i bio graficzne. T. 1: N u r t (w druku).
7 Odtąd liczba w n a w ia sie o d syła do pozycji b ib lio g ra ficzn y ch w y m ien io n y ch w A n e k sie .
8 „P am iętn ik W arszaw sk i” 1931, z. 1.
n a d to zapleczem cy tató w dla poszczególnych części opowieści są n astę
pu jące g ru p y dokum entów źródłow ych. Dla N urtu: p am iętn ik i Józefa D rzew ieckiego (13), A dam a Jerzego Czartoryskiego (9), F ranciszka Mo
raw skiego (46), F ranciszka K arpińskiego (27), Ju lia n a U rsy na N iem cew i
cza (49— 51), Józefa W ybickiego (72), H en ryk a Rzew uskiego (56), K azi
m ierza A dam a C zartoryskiego (10), Stanisław a Trem beckiego, Franciszka Zabłockiego, Ja n a P aw ła W oronicza, Franciszka Dionizego K niaźnina, F ranciszk a K arpińskiego i innych. A z opracow ań historycznych: m.in.
Napoleon a Polska Szym ona A skenazego (5) oraz liczne p race jego ucz
niów , Ostatnie lata Hugona Kołłątaja W acława T okarza (70) i studia M ariana K u kiela (35, 36).
Te sam e d o k u m en ty w yk o rzy stał B eren t w Onegdaj, sięgając także po m a te ria ły A ntoniego K osińskiego (31) oraz rękopisy listów C ypriana Go
debskiego (19).
Z m ateriałó w rękopiśm iennych w ym ienić jeszcze trzeba tzw . A rch i
w um D ąbrow skiego (zob. przypis 20), zaw ierające zarów no m ate ria ły służbow e (raporty, rozkazy etc.), jak p ryw atn e: legionistów i sam ego ge
n e ra ła J a n a H en ry k a D ąbrowskiego, a ponadto A rchiw um T ow arzystw a W arszaw skiego P rzyjació ł Nauk.
Z kolei źródłow e zaplecze Diogenesa w ko n tu szu (tu: Opowieść o na
rodzinach literatów polskich) stanow ią pism a F ranciszka Salezego J e z ie r
skiego (20— 24) oraz bardzo różne, często anonim owe, d ru k i p ublicystycz
ne z czasów S ejm u C zteroletniego. P onadto w spom nienia J a n a D uklana Ochockiego (52), Ję d rz e ja Kitow icza (28), M ichała Czackiego (8), M ikołaja W olskiego (71), M ichała Balińskiego (6), a z opracow ań historycznych przede w szystkim książki W ładysław a Sm oleńskiego (64— 67). N atom iast opowieść pt. Z a b a w y P rzy je m n e i Pożyteczne (druga część książkow ego w yd ania Diogenesa w k o n tu szu ) swą bazę źródłow ą zawdzięcza przede w szystkim r ę k o p i ś m i e n n e m u archiw um T ow arzystw a R ep u b li
kanów Polskich (1) oraz m ateriałom d ok u m en tu jący m pobyt A ntoniego K osińskiego we W łoszech (31), Encyklopedii O rgelbran da, P a m ię tn ik o m Józefa F ra n k a (14) i n iektó ry m publikacjom w y k o rzy sty w an y m w cześ
n iej w prasow ej w e rsji opowieści Szabla i duch i W ó dz oraz w Onegdaj i w Nurcie.
W trzeciej części sw ej trylogii, tj. w Zm ie rzch u wodzów, B e re n t w y k o rzy stu je arcybogatą lite ra tu rę w spom nieniow ą o czasach K ró lestw a K ongresow ego, a więc m.in. tek sty Ju lia n a U rsyna N iem cewicza (49—
51), Franciszka i Teodora M oraw skich (45, 47), T ym oteusza L ipińskiego (38), W ładysław a Zam oyskiego (74), Napoleona Sieraw skiego (59), Ign a
cego K om orow skiego (30), W ojciecha Goczałkow skiego (17), A lek san d ra F re d ry (15), Leona Sczanieckiego (57), F ry d e ry k a S karb k a (60), K a je ta n a i A nd rzeja K oźm ianów (32, 33), A dam a C zartoryskiego (9), M aurycego M ochnackiego (44), a ponadto stu d ia historyczne Szym ona A skenazego, W acław a Tokarza, B ronisław a G em barzew skiego (16). Oprócz w ym ienio
„O P O W IE ŚC I B IO G R A F IC Z N E ” B E R E N T A 7
nych B eren t przytacza o ryginalne u tw o ry literack ie lub p ara lite ra c k ie (wiersze, listy, w ykłady) Niemcewicza, K arpińskiego, K niaźnina, O siń
skiego, Zabłockiego, M olskiego, Godebskiego, Słowackiego, M ickiewicza.
N iekiedy są to u tw ory rękopiśm ienne, jak np. Dumania w U rsynowie Niemcewicza 9.
Dla jasności dalszego w yw odu m uszę zaznaczyć, że B e re n t w ielok ro t
nie o d w o ł u j e s i ę w r ó ż n y c h o p o w i e ś c i a c h do ty ch sa
m ych źródeł, toteż ich przypisanie poszczególnym tom om opowieści m a tu przede w szystkim c h a ra k te r porządkujący. F a k t ten może być in te re sujący p rzy rozw ażaniach na tem a t kolejności pow staw ania poszczegól
n y ch utw o rów — np. nie ulega w ątpliw ości, że część m ateriałów , z k tó ry ch pow stały Zabaw y P r z y je m n e i Pożyteczne (1937), B eren t znał już przygotow ując Onegdaj (1933) — nie będę się tym jed nak tu ta j zajm ow ał.
N atom iast spraw ą, do k tó rej przyjdzie jeszcze powrócić, jest w y k o rzy sty w anie tych sam ych cytatów w różnych u tw orach i różnych kontekstach.
T rudno precy zy jn ie określić, kied y B eren t rozpoczął stud ia n ad tym i tek stam i z m yślą o przygotow aniu w oparciu o nie w łasnych utw orów . Z pew nością stało się to po skończeniu p racy nad Ż y w y m i kam ieniam i i po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Je st kw estią o tw artą, czy B eren t w cześniej już planow ał u tw o ry o polskim Ośw ieceniu — m ógł bowiem był znać m ate ria ły p am iętn ik arsk ie z X IX w. oraz opracow ania historyczne, zwłaszcza fu n d am en taln e dla „opowieści” studia Askenazego i jego uczniów. Zdaniem M arii D anilew icz-Z ielińskiej — k tó rej relacje i w spom nienia są jak dotąd jed y n ym i in form acjam i na ten te m a t —
„B eren t czytyw ał na pew no książki Askenazego w m iarę ich uk azyw an ia się: 1904, 1907 etc.” 10 Je d n ak przełom ow y m om ent dla zainteresow ań i poszukiw ań B erenta m iał nastąpić około rok u 1920. W nie publikow a
n e j recenzji m ojej książki o „opowieściach biograficznych” D anilew icz- -Z ielińska pisała:
G dy po krótk im ok resie w a rsza w sk iej p rofesu ry K lein era z ja w ił się w s to licy prof. J ó zef U jejsk i, k ated ra h istorii litera tu ry sta ła się ogn isk iem sw o iste j odnow y. N a w arsztat profesora i jego u czn iów d ostał się leżą c y o d ło g iem od cinek n a szy ch d ziejów — p rzełom X V III i X IX w ., p seu d ok lasycyzm i p re- rom antyzm — aż po w y stą p ie n ie M ick iew icza. A to w ła śn ie jest tłe m h is to ryczn ym „op ow ieści b io g ra ficzn y ch ” B eren ta. I n ie jest spraw ą przypadku, że w czasie, gd y profesor U jejsk i z kated ry p rzep ełn ion ej auli a n a lizo w a ł o k o liczn o ści p o w sta n ia K ró lew sk ieg o T o w a rzy stw a P rzyjaciół N auk, a p o tem P a m i ę t n i k K arp iń sk iego i w iersz Do L e g io n ó w P o lsk ic h C. K. G od eb sk iego — że w tym w ła śn ie czasie B eren t zanurzył się w lek tu rę d o k u m en tacji epoki.
[...] [U jejsk iego in tereso w a ły ] n ie ty lk o szczy to w e o sią g n ięcia [liter a ck ie — W. B oi.], ale ca ło k szta łt ży cia k u ltu raln ego (prasa, tea tr — w łą czn ie z ro zry w
8 R ękopis w p osiad an iu B ibl. N arod ow ej w W arszaw ie i B ibl. P o lsk iej w P a ryżu.
10 L ist do autora artyk u łu , z 22 VIII 1986.
k o w y m i farsam i i kom ediooperam i: satyry, p iosen k i, dobór rep ertu aru , prze
k ła d y itd.). B eren t przegadał z nim w ie le godzin ·— to m u sia ło m ieć w p ły w na p ow stan ie pom ysłu o p o w ieści u .
I jeszcze jeden fra g m en t cytow anej recenzji:
Gdy go [tj. B eren ta] p oznałam i gdy w B ib lio tece N a ro d o w ej p rzy n o si
łam m u potrzebne książk i i sporządzałam — odręcznie! — w y p isy za k reślo n y ch u stęp ó w — szczeg ó ło w e relacje z w y k ła d ó w U jejsk ieg o b y ły sta łą częścią n a szy ch rozm ów — a w rezu lta cie p row ad ziły do p o szerzen ia le k t u r 12.
D rugi przełom ow y m om ent w zbieraniu m ateriałó w przez B eren ta n a stą p ił około r. 1924, kiedy do Polski w róciły z R osji d o k u m en ty zn aj
d u jąc e się w daw n ej B ibliotece W arszaw skiego K rólew skiego T ow arzy
stw a P rzy jació ł N auk. Chodzi tu o tzw. A rchiw um D ąbrow skiego sk ład a
jące się z w ielu tom ów dzienników ko respondencyjnych oraz ogrom nej ilości różnorodnych dokum entów . Z daniem D anilew icz-Z ielińskiej B erent zetk n ął się z T ekam i D ąbrow skiego nie w cześniej niż jesienią 1930 — w te d y w łaśnie udostępniono je w Bibliotece N arodow ej ■— i był zasko
czony bogactw em m ateriałów .
Nie m iejsce tu, b y referow ać kolejne etap y po w staw ania utw orów B e re n ta sk o nstruow anych w oparciu o w ym ienione w yżej zespoły źródeł.
T ej n iejasn ej do końca spraw ie poświęcam szczegółowe rozw ażania w posłow iu do w spom nianej edycji „opowieści biograficzny ch”. T u zatem podaję tylko niezbędne inform acje. W rok u 1931 w „P a m ię tn ik u W ar
szaw skim ” B eren t opublikow ał u tw ó r pt. W yw łaszczenie Muz, na k tó ry sk ła d a ły się opowieści poświęcone T ow arzystw u W arszaw skiem u P rz y ja ciół N auk, Franciszkow i K arpińskiem u, Ju lian o w i U rsynow i N iem cew i
czowi i roli pijarów w k u ltu rz e polskiego Oświecenia. Poniew aż „P a
m ię tn ik W arszaw ski” p rzestał się ukazyw ać, ciąg dalszy tych opowieści jako „d ru g ą część W yw łaszczenia M u z ”, a zarazem jako „całkowicie n ie
zależną i odrębną całość” opublikow ał „Tygodnik Ilu stro w a n y ” . Ta d ru g a część składała się z dw óch opowieści: W ódz oraz Szabla i duch, i dopiero ona niem al w całości została o p arta na m ateriałach z A rchiw um D ąbrow
II I b id e m Ju liu sz K lein er b y ł k iero w n ik iem S em in ariu m H istorii L iteratu ry P o lsk iej ^tach a k ad em ick ich 1916/17— 1918/20. Od roku 1920 k iero w n ik iem b y ł J ó zef U jejsk i. P oczątk ow o ■— z w y ją tk iem r. akad. 1920/21, k ie d y to litera tu r ę polską w y k ła d a ł B ro n isła w G u b ryn ow icz — U jejsk i w y k ła d a ł h istorię litera tu r y ro m an tyczn ej ze szczególn ym u w zg lęd n ien iem litera tu r y em ig ra cy jn ej po roku 1840. Od r. akad. 1924/25 U je jsk i w y k ła d a ł h istorię litera tu r y od początku X IX w iek u . W roku akad. 1925/26 m ó w ił o literatu rze K ró lestw a K on gresow ego, a w r. 1926/27 o w a lc e k la sy k ó w z -rom antykam i przed w y stą p ie n ie m M ick iew icza.
W roku akad. 1928/29 prow adził sem in ariu m na tem a t litera tu r y rom an tyczn ej przed 1831 rokiem .
12 W cześn iej M. D a n i l e w i c z o w a (W a c ł a w B e r e n t w ż y w y m w s p o m n i e n iu . W: P ie r ś c ie ń z H e r k u la n u m i p ła s zc z p o k u tn i c z y . L on d yn 1960, s. 351) pisała: „P ra
co w a ł na pozór ch aotyczn ie, sporządzając obszerne w y c ią g i na m ałych , różnego fo rm a tu k artkach, zw a n y ch p otoczn ie »śm ieciu szk am i«”.
„ O P O W IE Ś C I B IO G R A F IC Z N E ” B E R E N T A
skiego — nie cytow anych jeszcze w utw orze d ru k o w an y m przez „ P a m iętn ik W arszaw ski”. M ówiąc o skrócie: m a te ria ły zbierane w o k resie in tensyw ny ch k ontaktów z Józefem U jejskim zaowocowały opowieściam i pośw ięconym i T ow arzystw u W arszaw skiem u P rzy jació ł N auk i n a jw y b i
tniejszym postaciom schyłkow ej fazy polskiego Oświecenia. N atom iast m ate ria ły odnalezione w A rchiw um D ąbrow skiego zainspirow ały pow sta
nie ciągu dalszego: opowieści o Legionach D ąbrow skiego i ich tw órcy.
N iew ątpliw ie obie te części — choć op arte na różnych ty p ach źródeł — pow staw ały m niej w ięcej w ty m sam ym okresie, o czym przesądza m .in.
czas ich publikacji. Dla niniejszych rozw ażań w ażne jest jednak, że żadna z nich nie zaw ierała sform ułow anej koncepcji „opowieści biograficz
n e j” — b y ły bowiem dla B eren ta jedynie opowieściam i o polskim Ośw ie
ceniu, tak jak Ż y w e kamienie b yły „opowieścią o średniow ieczu eu ro p e j
skim ” 13. K oncepcji tej nie m a także w — identycznej pod w zględem techniki n a rra c y jn e j — opowieści pt. Onegdaj.
K oncepcja „opowieści biograficznych” jako specyficznej form y n a r rac y jn ej pojaw ia się dopiero w w y d an iu książkow ym , zasadniczo różnią
cym się od w ersji opublikow anej w „P am iętn ik u W arszaw skim ” i „T y
godniku Ilu stro w an y m ” . W w y d an iu książkow ym (1934) zn ajd uje się n ie tylko w spólny ty tu ł dla obu części (Nurt): B eren t rezyg nu je ze W stę p u do W yw łaszczenia M uz — zasadniczego w p ierw o tn ej w ersji — i ra d y kalnie zm ienia dw ie opowieści opublikow ane w „T ygodniku Ilu stro w a n y m ” (niektóre m ate ria ły usuw a, dodaje nowe, c y ta ty w łącza w now e k o n tek sty i na nowo segm entuje poszczególne jedn ostki kom pozycyjne).
D opiero zatem od ukazania się w ydania N u r tu m ożna mówić o „opowieś
ciach biograficznych” B eren ta jako specyficznym g a tu n k u n arracyjnym ^ którego podstaw ow ym w yznacznikiem m orfologicznym stało się cyto w a
nie 14.
Dlaczego jednak w łaśnie cytow anie i dlaczego cytow anie piśm ien
nictw a polskiego Oświecenia?
Mimo że odpowiedzi na te p y tan ia rozsiane są po w szystkich tom ach
18 Ż y w e k a m ien ie m ia ły p oczątkow o ty tu ł O p o w i e ś ć r y b a l t a („Zdrój” 1917/18, t. 1— 4), potem : Ż y w e kam ien ie. O p o w i e ś ć r y b a l t a (P oznań 1918), a n a stęp n ie (W ar
sza w a 1920): Ż y w e kam ien ie. O p o w i e ś ć o ś r e d n io w ie c z u . W w y d a n iu l i w y m zo
stał już ty lk o ty tu ł Ż y w e k a m i e n ie (W arszaw a 1933, t. 6— 7). O k reślenia Ż y w y c h k a m i e n i jako pracy „o ś r e d n i o w i e c z u e u r o p e j s k i m ” u żył B eren t w liście do J. Z. P ach oń sk iego, z 8 IV 1934 (cyt. za: Z n ie z n a n e j k o r e s p o n d e n c ji W a c ł a w a B eren ta . W y b ó r li stó w . O pracow ał R. N y c z . „ P am iętn ik L itera c k i” 1986, z. 3, s. 228). P e r analo g ia m p ierw szą w ersję „ o p o w ieści” B eren t ok reślał jako „opo
w ie śc i o O św iecen iu p o lsk im ” („T ygodnik Ilu str o w a n y ” 1932, nr 5) i tej sa m ej form u ły u żył — z p od k reślen iem — w e w sp o m n ia n y m liście. To w a h a n ie się m ię dzy k w a lifik a cją tem atyczn ą („opow ieści o O św iecen iu ”) a gatu n k ow ą („op ow ieści b io g ra ficzn e”) jest w ażn ym ślad em form ow an ia się k o n cep cji tych utw orów .
14 O bszerniej om aw iam te sp raw y w p o sło w iu do N u r t u (w druku). C iek a w e in form acje na ten tem a t za w iera blok listó w B eren ta do P ach oń sk iego w op raco
w an iu N y c z a (o p . cit. oraz w P is m a c h r o z p r o s z o n y c h W. B e r e n t a , w druku).
,,opowieści b iograficznych” i m im o że obie te kw estie — a zwłaszcza d ru g a — by ły już przedm iotem rozw ażań, w arto je tu raz jeszcze w sk ró cie przedstaw ić.
Z ainteresow anie polszczyzną czasów Ośw iecenia jest w p rzy p adku B e re n ta o tyle ch araktery sty czne, że pojaw ia się w twórczości autora, k tó ry w cześniej tw orzył rep re z en ta ty w n y w zór sty lu m łodopolskiego w prozie. A dm iracja, jak ą B e re n t żywił dla polszczyzny F ranciszka Sale- zego Jezierskiego, Stan isław a K ostki Potockiego, J u lia n a U rsyn a N iem ce
w icza, A dam a Jerzeg o Czartoryskiego, C ypriana Godebskiego czy ■— spośród p isarzy epoki n astęp n ej — M aurycego M ochnackiego, jest św ia
d ectw em nie tylko ew olucji indy w id ualn y ch gustów pisarza, lecz także zm ian y w rażliw ości językow ej dw udziestolecia. Nie ulega w ątpliw ości, że fascy n acja B eren ta polszczyzną klasycyzm u — na k tó rą z pew nością m ia
ła w pływ dom owa biblioteka ojca — była próbą w yjścia poza secesyjno- -ek spresjo n isty czne ograniczenia języka M łodej Polski. Ale zm iana gustów estety czny ch nie była jed y n y m jej powodem. B eren t sądził bowiem , że w ym ienieni au to rzy stw orzyli wzorce now ożytnej polszczyzny lite rac k iej — o czym, z pow odu ciśnienia tra d y c ji rom antycznej, m ało kto pam iętał. W ty m w łaśnie punkcie B erentow i bliskie m usiały być koncep
cje Józefa U jejskiego.
Rów nocześnie najżyw szą inspiracją b y ły dla B eren ta prace historycz
n e A skenazego i jego uczniów. W szyscy oni posługiw ali się cy tatam i w sposób literacko bardzo w yrafin ow an y , a co n ajw ażniejsze — c y ta ty te, pochodzące w łaśnie z piśm iennictw a przełom u w. X V III i XIX, w pro
w ad zały do ich prac niezw ykle sugestyw ne p o rtre ty b ohaterów porozbio- row ej historii. Indyw id u alizacja języka postaci była zawsze przedm iotem silnego zainteresow ania B erenta-pro zaik a. Począw szy od Fachowca (1895) w szystkie u tw o ry B eren ta są w a ria n tam i rozm aitych sposobów posługi
w an ia się m o w ą w ł a s n ą p o s t a c i . N iew ątpliw ie w p ły w tw órczo
ści A skenazego i jego uczniów na B eren ta zaznaczył się nie tylko w za
k resie w y bo ru tem ató w czy inform acji, lecz także w sferze k on stru k cji n a rra c y jn y c h , w śród k tó ry ch najw ażniejszą spraw ą było w łaśnie cyto
w anie. Jeśli szukać środków , k tó re pozw oliły B erentow i przełam ać n a r
ra c y jn y p a rad y g m at lite r a tu r y m łodopolskiej, to znajd ow ały się one w łaśn ie w pracach pośw ięconych historii porozbiorow ej.
Z daniem D anilew icz-Z ielińskiej in sp iracja B eren ta polszczyzną A ske
nazego m iała jeszcze p rzyczyny — by tak rzec — n a tu ry socjolingw i
stycznej.
N a to, by zrozum ieć p o sta w ę B erenta, trzeba uśw iad om ić sobie, że w r. 1918, g d y o tw o rzy ły się gran ice zaborów i n a stą p iła sw o ista w ę d r ó w k a lu d ów , w zm ocn ion a n a p ły w em k reso w có w , fu n k cjo n o w a ły ró w n o cześn ie różne od m ia
n y język a literack iego: k rak ow sk a, w arszaw sk a, lw o w sk a , w ile ń s k a i poznań
ska. „N orm ą”, ku k tórej sk ła n ia ł się B erent, b y ła p olszczyzn a A sk en azego, w y m y śln a m iesza n in a w p ły w ó w K rak ow a, L w o w a i W arszaw y. A le prace A sk e -
„ O P O W IE Ś C I B IO G R A F IC Z N E ” B E R E N T A 11
nazego ro iły się od cytat! [...] w łą czo n e do te k s tó w au torsk ich u k a zy w a ły w y raźnie różn ice język a w czesn eg o p o st-O św iecen ia a początk ów X X w ., m ocno d otk n iętego m łod op olszczyzn ą, od której B eren t n ie był, o czy w iście, w o l n y 15.
Myślę, że powyższe uw agi przynoszą w ystarczające a rg u m e n ty na rzecz tezy, że cytow anie jest w „opowieściach biograficznych” w ażnym składnikiem koncepcji języka literackiego u B erenta.
Ale cytow anie było nie tylko kw estią polem iki history czno literack iej, lecz także s tru k tu ra ln y m elem entem poetyki poszczególnych części „opo
wieści bio graficznych” 16. Raz jeszcze odw ołam się do w spom nienia M arii D anilew icz-Z ielińskiej. J e j zdaniem B eren t „czytał uw ażnie i żywo ko
m en to w ał” u tw o ry należące do g a tu n k u tzw. vie romancée (np. L. S tra - cheya czy A. M aurois). Zapisane ślady ow ych kom entarzy rozsiane są gęsto po w szystkich tom ach „opowieści biograficznych” . W ynika z nich jednoznacznie, że B eren t nie cenił tego ty p u n a rra c ji biograficznej, n ie
m niej:
jak u A sk en azego uderzał go k on trast m ięd zy język iem epoki, w k tórej d zia ła li b o h a tero w ie p o w ieści b iograficzn ych [...], a języ k iem narracji i, co w a ż n iejsze, im a g in a cy jn y ch , p o w ieścio w y ch d ialogów . C hodziło m u o sp raw ę za sadniczą: co w danej w y p o w ied zi pochodzi n a p e w n o od b oh atera b io g rafii, a co jest supozycją autora k sią żk i o nim . U w ażał, że n a leży dążyć do k on stru o w a n ia d ialogów z „kam ieni m o za ik o w y ch ” ich w ła sn y c h te k s tó w — a p rzyn ajm n iej te k stó w b lisk ich im ludzi, p rzekazanych w form ie w y p o w ied zi b ezp ośred n ich w lista ch czy p am iętn ik ach , czy relacjach z r o z m ó w 17.
P rog ram o w ą w ypow iedzią B eren ta w iążącą koncepcję biograficzności z nową tech n ik ą n a rra c y jn ą jest k ró tk a nota a u to ra poprzedzająca p ierw szą część N urtu. P isał tam B erent:
N ie o l o g o s , o b i o s h istorii id zie zaw sze w ep ick im ob razow an iu p rzeszłości [...]. N ie w ie le m ając w sp ó ln eg o , jak się rzekło, z esejem , n ie je s t narracja b iograficzn a ubogą k rew n ą p o w ieści, oddaną za p opychadło w słu żb ę litera tu r y lub d ziejów (dla ich p op u laryzow an ia na przykład) ■— lecz d z is ie j
szej prozy ep ick iej odm ianą sw o istą , tym rów n ież od p o w ieści odrębną, że życia i p raw d y bliższą.
W p od jętym zaś tu od tw arzan iu dążeń i ducha p ok oleń trzech — n a d e w szy stk o ich w ła sn y m sło w em ży w y m — jest bodajże form ą jedyną. [N 1, 8— 9;
6; podkreśl. W. B o i.] 18
15 L ist do autora artykułu, z 30 IV 1986.
18 Zob. B o l e c k i , H istoria i biografia, rozdz. N a r r a c je B erenta . 17 L ist z 30 IV 1986.
18 W ten sposób od syłam do: W. B e r e n t , N urt. W yd. 1: W arszaw a 1934. W yd.
2: W arszaw a 1958. P onadto stosu ję n astęp u jące sk róty odnoszące się do p o w ie śc i W. B e r e n t a : D = D io genes w kon tu szu . W yd. 1: W arszaw a 1937. W yd. 2: W ar
sz a w a 1958; ZW = Z m i e r z c h w o d z ó w . W arszaw a 1939. L iczba po skrócie w sk a zu je stron icę. W p rzypadku N u r tu i D io genesa w k o n tu s z u podaję podw ójne lo k a liz a cje: liczby po sk rótach w sk azu ją stron ice ed y cji p rzed w ojen n ych (przy N u rcie p o
przedzone są liczbą oznaczającą tom ), które — ze w zg lęd ó w filo lo g iczn y ch — u w a żam za p o d sta w o w e, n atom iast liczb y po śred n ik u od sy ła ją do stronic w y d a ń z r. 1958 (p on iew aż ty lk o one są ob ecn ie dostępne).
N arracy jn y m w ykładnikiem owego „biosu h isto rii” stało się w łaśn ie c y t o w a n i e różnorodnych dokum entów histo ry czny ch. Chcąc zatem zrozumieć, jak B eren t pojm uje „biograficzność” sw ych opowieści, trzeb a n ajp ierw przyjrzeć się technice p rzytaczania m ateriałó w źródłow ych. Czy o cy tatach w „opowieściach biograficznych” m ożna powiedzieć coś w ięcej niż to, że są one „słow em żyw ym ” postaci i że p rzy b liżają n a s do ich
„życia i p raw d y ” w historii?
Od „ready made” do mowy pozornie zależnej
P y ta ń o s ta tu s cytatów w „opowieściach b io graficznych” nie sposób sprow adzać jedynie do kw estii w iarygodności, w ierności czy filologicznej popraw ności przytaczania. Sposoby cytow ania jak i sam a b u d o w a poszczególnych p r z y t o c z e ń należą bow iem do podstaw ow ych ele
m entów poetyki tek stu B erenta. C ytow anie jest w śród nich w ażnym działaniem arty sty czn y m , decydującym o litera c k ie j specyfice „opo
w ieści” — o ich budow ie gatunkow ej, sem antyce i w e w n ętrzn y m sce
n ariuszu lek tu ry .
B erent przyw iązyw ał szczególne znaczenie do form alnego — cudzy
słowowego — w yodrębniania przytoczeń. W ielka ilość cudzysłow ów oraz tow arzyszących im uw ag n a rra to ra na tem at zaw artości poszczególnych przytoczeń n ależy do n a jb a rd zie j w y razisty ch sugestii lek tu ro w y c h w „opowieściach biograficznych” . C zytelnik m iał nie tylko zauw ażyć, że B eren t cy tu je cudze w ypow iedzi i oddziela je cudzysłow am i od głosu własnego, m iał także mieć całkow itą pewność, że są to w ypow iedzi bez
względnie w ie rn e wobec źródeł. W Opowieści o narodzinach literatów polskich B eren t specjalnie info rm u je czytelnika: „każdy cudzysłów gór
n y (' ’) oddaje n a j w i e r n i e j słow a o ry g in a łu ” (D 90; 56; podkreśl.
W. Boi.).
Czytelnik, k tó ry pam iętał w stęp B eren ta do N urtu, m ógł w te j d e k laracji znaleźć potw ierdzenie sform ułow anej w nim koncepcji now ej fo rm y literack iej: opowieści biograficznej. J e j w yznacznikiem m iało być — pow tórzm y — „odtw arzanie ducha pokoleń” „nade w szystko i с h w ł a s n y m s ł o w e m ż y w y m ” (podkreśl. W. Boi.). Toteż recepcja
„opowieści” , zarów no ta „zw yczajna”, jak i „badaw cza” — o czym p isa
łem w Historii i biografii ■— sprow adzała się do wniosków, któ ry ch pod
staw y sform ułow ał sam B erent. W cytacie w idziano zatem „rzecz go
tow ą”, ready made, jak gdyby fiszkę w yciągniętą z archiw u m histo rii.
Nie w szystkim co p raw d a taka koncepcja p isarstw a odpow iadała, w szyscy jed nak w idzieli w cytacie n ajw iern iejsze św iadectw o oryginału. Ja k ż e bowiem nie w ierzyć autorow i?
S praw a jed n ak nie jest aż tak prosta.
W ypada zauw ażyć, że w „opowieściach biograficznych” w y stę p u ją aż dwa rodzaje cudzysłowów . Pierw szy, pojedynczy (’), rzeczyw iście w p ro
„O P O W IE ŚC I B IO G R A F IC Z N E ” B E R E N T A 13 w adza „słowa o ry g in ału ” — w jakiej postaci, to inn a spraw a. N ato
m iast drugi, podw ójny (”), otacza najczęściej tak ie w ypow iedzi, których pisem ne źródła, jak się zdaje, nie istnieją. S k ło n n y jestem zatem sądzić, że ów podw ójny (”) cudzysłów w skazuje po p ro stu fikcyjne w ypow iedzi pełniące funkcję cytatu. Rzecz jednak k om plikuje fakt, że w „opowieś
ciach” w iele jest przytoczeń w prow adzonych bez cudzysłow ów , tj. tak jak no rm aln e repliki dialogowe. B yłyby one zatem d i a l o g a m i f i k c y j n y m i , a nie najw iern iej oddanym i słow am i oryginału? N iestety nie:
ich stopień w ierności źródłom byw a dokładnie tak i sam jak status p rzy toczeń w prow adzanych za pomocą pojedynczego cudzysłow u. Cudzysłów g órny — jak pisze B eren t — rzeczyw iście in fo rm u je o fakcie przytacza
nia „słów o ry ginału ” , ale jego b rak w cale nie oznacza, że nie m am y do czynienia z u k ry ty m cytow aniem . K w estii tych, rzecz jasna, nie sposób ani dostrzec, ani rozstrzygnąć bez znajom ości ź r ó d e ł19. Pow iedzm y zatem od razu, że cytow anie jako zapro jek tow an a przez B eren ta stra te g ia ko
m u n ik acy jn a (tj. rozpoznaw alna przez czytelnika w sam ym tekście) jest czym ś zupełnie in n ym niż cytow anie jako technika t w o r z e n i a tek s
tu . T ylko ta ostatn ia będzie m nie zajm ow ać w ty m szkicu.
A naliza przytoczeń dokonyw ana z p e r s p e k t y w y i c h ź r ó d e ł pozw ala także na jeszcze jedno — zasadnicze d la m orfologii tekstów B eren ta — spostrzeżenie. „Słów o ry g in ału ” nie re p re z e n tu ją w „opowieś
ciach” jedynie cytaty. Oprócz te j podstaw ow ej postaci przytoczenia w utw o rach B eren ta w y stępują jeszcze co n a jm n ie j trz y różne form y w prow adzania cudzego tekstu. A m ianow icie: q u a s i - c y t a t y , k r y p - t o c y t a t y i p a r a f r a z y źródeł. Z p e rsp e k ty w y kom unikacji w e- w n ętrztek sto w ej w idoczny jest jedynie s y g n a l i z o w a n y cytat, n a
tom iast pozostałe form y przytoczeń są nierozpoznaw alne. Quasi- cy tat i c y ta t w łaściw y są bowiem form alnie identyczne, k ry p to c y ta t i p a ra fra za — form alnie nie istnieją. M ożna w ięc powiedzieć, że s y g n a l i z o w a n e c y ta ty są w „opow ieściach” jedynie czubkiem góry lodow ej (czy
ta j: in terteksto w ej).
P rzed e w szystkim : nie da się u trzy m ać tezy o „ n e u tra ln y m ”, „obiek
ty w n y m ” , „nau kow y m ” etc. sposobie p rzytaczania „słów o ry g in ału ”.
W każdym tom ie „opowieści” w szystkie relacje źródłow e zostały bowiem poddane dw óm typom operacji tekstotw órczych. S ą nim i: 1) działania
i9 w c y to w a n y m już liście z 30 IV 1986 M. D a n i l e w i c z - Z i e l i ń s k a w sp om in a: „Z w ykle cu d zy sło w y (” ”) n ie w y sta rcza ły B e r e n to w i w w y p a d k a ch przy
ta cza n ia p ojed yn czych słów . W O n e g d a j ra to w a ł się k u rsy w ą i »didaskaliam i« {...], sto so w a n iem m y śln ik ó w i — a linea. C u d zysłow y p o jed y n cze (’) p o ja w ią się póź
n ie j w narracji z p ersp ek ty w y słó w w ła sn y c h (i cudzych ) p ostaci. [...] D o w sp ó ł
p racy w cią g n ą ł też B eren t n aw iasy, u m ieszczając w n ich »w zm ian k i uboczne« [...].
D odam , że n iezm iern ie sta ra n n ie zaznaczał w k o rek ta ch sp a cjo w a n ie te k stu — nie lu b ił n um eracji, zazn aczał ty lk o p rzerw y »dla nab ran ia od d ech u «”.
r e d a k c y j n e oraz 2) działania i n t e r p r e t a c y j n e — oba ty ; działań oczywiście się krzyżują, niem niej ich rozgraniczenie jest tu kc nieczne.
D ziałania red ak cy jn e na „słow ach o ry g in ału ” pełnią dw ie podstaw ow e funkcje: m o d e r n i z a c y j n ą i k o m p o z y c y j n ą . Om ówię te ra z w skrócie ich n ajw ażniejsze wyznaczniki.
E lem en tarn y m zabiegiem red ak cy jn y m dokonyw anym przez B e re n ta na cy tatach są d z i a ł a n i a a d i u s t a c y j n e polegające na m o d er
nizacji pisow ni orygin alny ch tekstów źródłow ych — końców ek fle k sy j- nych, pisowni w zakresie dużych i m ałych liter, pisow ni poszczególnych w yrazów , in te rp u n k cji etc. M odernizacji B eren t nie stosow ał jed n ak m echanicznie. W ielokrotnie spotkać m ożna bowiem w „opow ieściach”
takie form y pisowni, k tóre zachow ują archaiczność form oryginaln ych , i często się zdarza, że fak t ten jest przez B eren ta specjalnie k om ento
w any. Ta selekcja m o dernizacyjna pełni oczywiście fu nk cję arty sty czn ą.
W ytłum ia językow e cechy przekazu tam , gdzie nie są one w ażne, n a to m iast w inn y ch przy p adk ach czyni z nich zjaw isko pierw szoplanow e.
Nie m a p o trzeby szczegółowo om aw iać takich fragm entów tekstów Be
ren ta , w a rto jed nak kilka z nich w ym ienić. Należą do nich np. pisane łam an ą polszczyzną listy Chadzkiew icza do generała D ąbrow skiego (N 2, 139n.; 179), „zaw iesista i ciepłoflegm atyczna niem czyzna” listów ge
n e ra ła Sokolnickiego (N 2, 57; 129), pojedyncze słowa w listach legionis
tów (N) czy członków T ow arzystw a R epublikanów Polskich (D).
S praw a ta — tylko pozornie dotycząca zm ian m echanicznych — w y
m aga jeszcze k ilk u słów kom entarza. O kreślenie dokładnych, językow ych rela cji m iędzy tek stem źródłow ym a c y tatem w utw orze B eren ta nie w pełni jest m ożliwe co n ajm n iej w dwóch przypadkach. I ta k d ru g a część N urtu, pt. Pogrobowcy, o p arta jest niem al w yłącznie na rękopiś
m ienn y m A rchiw um Dąbrowskiego, k tóre — z w y ją tk ie m k ilk u teczek — spłonęło w W arszaw ie podczas d ru g iej w o jny ś w ia to w e j20. Listy, z któ
ry ch korzystał B erent, pisane b y ły w polszczyźnie X V III-w iecznej, od
biegającej w ielokrotnie — co oczywiste — od norm polszczyzny litera c kiej. Zachow ane dziś kopie tych dokum entów , publikow ane już od po-
20 A rch iw u m to p o w sta w a ło już podczas p ob ytu J. H. D ąb row sk iego w e W ło
szech, a po jego pow rocie do kraju (1806) zostało w 1815 r. śc ią g n ięte z M ediolanu do W innogóry. Tu je p od zielon o na 60 tek, które po śm ierci D ąb row sk iego (1818) zo sta ły — na m ocy jego testa m en tu — p rzekazane T o w a rzy stw u W arszaw sk iem u P rzy ja ció ł N auk. Po p o w sta n iu listo p a d o w y m tek i w y w iezio n o — jako łu p w o jen n y c esa rstw a — do P etersb u rga, gdzie w łączon o je do arch iw u m B ib lio tek i C esarskiej.
N a m ocy trak tatu ry sk ieg o A rch iw u m D ąb row sk iego w róciło do P o lsk i (1924—
1925) i um ieszczono je w zbiorach B ib lio tek i N arod ow ej w W arszaw ie. Tu zn iszczyli je h itlero w cy w r. 1944; ocalało 6 tek: nry 6— 11 znajdują się w A rch iw u m G łów n ym A k t D aw n ych , nr 12 — w B ib lio tece N arod ow ej. O dpisy d ok u m en tów pozostają p o
n adto w zbiorach P ach oń sk iego.
„ O P O W IE Ś C I B IO G R A F IC Z N E ” B E R E N T A 15
oiiątku w. XIX, nie pozw alają jed n ak na ściśle filologiczne odtw orzenie zapisu o ryginałów (zob. np. 5, 31, 40, 61, 62). Dlatego też zestaw ienie cy
tatów B eren ta z ty m i źródłam i pozw ala niekiedy tylko na ich p rzy b li
żoną k o n fro n ta cję — chociaż w y starczającą do potrzeb in form acy jnych . Ponadto, w p rzy p ad k u istnienia kilku w ydań tego sam ego u tw o ru (np.
p am iętnika), czasem tru d n o w skazać to, z którego korzystał B eren t — a w iele z ty ch edycji różniło się znacznie form ą zapisu tek stu 21. Na szczę
ście nie są to sp raw y zasadniczej w agi dla m oich rozw ażań. N ie k tó re źródła bow iem zachow ały się jedynie w form ie rękopiśm iennej bądź d r u ków jednorazow ych lub nie różniących się zasadniczo sposobem zapisa
nia tek stu . Z estaw ienie przytoczeń z ty m i w łaśnie dok um entam i — n ie budzącym i w ątpliw ości, że b y ły faktycznym i źródłam i cytatów — pozw a
la na n a jb a rd zie j szczegółową obserw ację działań red a k c y jn y c h B e re n ta . W ystarczy tu w ym ienić trz y takie zespoły dokum entów : A rchiw um To
w a rz y stw a R epublikanów Polskich, zaw ierające rękopiśm ienne listy, no
tatk i, ra p o rty etc. (1), k tóre B eren t w y k o rzy stał w Opowieści z zarania inteligencji k ra jo w ej (druga część Diogenesa w k o n tu s z u ), listy C ypriana G odebskiego p rzytaczan e w Onegdaj (19) oraz w y dan y anonim ow o w 1791 r. d ru k Franciszk a J a x y M akulskiego pt. Balik Marwaniego (42), cy to w an y — oczywiście bez podania źródła — w pierw szej części Dioge
nesa w kontuszu.
W ym ienione pow yżej przy k ład y są n a jb a rd zie j c h a rak tery sty czn e ze w zględu na skalę zm ian w pisow ni przytoczeń, niem niej nie one są tu n ajw ażniejsze. In n e zm iany, polegające już n a in te rw e n cji w składnio- w o-sem an ty czn ą budow ę poszczególnych w ypow iedzi, m ożna z kolei za
obserw ow ać w każdym rod zaju cytatów — niezależnie od źródeł, z k tó rych zostały zaczerpnięte. One też w skazują, że obok typow ych działań m o d ern izacy jny ch n aw et d robne zm iany w prow adzane przez B e re n ta w p rzytoczeniach pełnić m iały, zaprojektow aną przez pisarza, fu n k cję k o m p o z y c y j n ą . Niezależnie od setek przykładów , jakie m ożna b y tu przytoczyć, szczególnie w ym ow ny jest k ró tk i ko m entarz n a rra to ra w p row ad zający c y ta ty z anonim ow ej b ro szu ry Głos naprędce do stanu m iejskiego (druk: listopad— grudzień 1790 (20)), k tó rej autorstw o B e re n t przypisał F ranciszkow i Salezem u Jeziersk iem u 22:
21 P o n iew a ż k sięgozb iór B eren ta tra fił do B ib lio tek i N arod ow ej i w jej zb iorach został rozproszony, n iek tó re d zieła z tego księgozb ioru — a w ięc p rzyp u szczaln ie te, z k tó ry ch B eren t k orzystał przy p isan iu — m ożna zid en ty fik o w a ć przez K s i ę g ę a k c e s ó w . T ak p o stą p ił R. N y c z opracow ując P is m a r o z p ro szo n e B eren ta, k tó re ukażą się n ak ład em W y d a w n ictw a L iterack iego w K rak ow ie.
22 E streich er (X X IX , 73) sądził, że jest to tek st J. S o łty k o w icza , R. P iłat, W. S m o leń sk i, G. K orbut, B. L eśn od orsk i uw ażają, że autorem jest F. S. Jeziersk i, n a to m iast W. K on op czyń sk i p rzy p isy w a ł au torstw o K o łłą ta jo w i. W ydaw cy M a t e r ia ł ó w do d z i e j ó w S e j m u C zte r o le t n ie g o (J. W oliński, J. M ichalski, E. R ostrow ski) o p a tru ją au to rstw o J ezie rsk ieg o zn ak iem zap ytan ia (t. 3, W rocław 1965, s. 426 n.).
U lotk a ow a lic z y ła k ilk a n a ście stronic. B y ją zestro ić z krótszym oddechem dni naszych, n ależało ją tu u zw ięźlić do rozm iarów ja k iejś tam p ła ch ty d z isie j
szej, p rzylep ian ej ch yłk iem po nocach do m u rów m iejsk ich . [D 122; 76]
Z w róćm y tu uw agę na zabiegi redakcyjne, o jakich pow iadam ia B e
re n t. N ajp ierw k ilkunastostronicow ą broszurę, a w łaściw ie m a ł ą k s i ą ż e c z k ę rozprow adzaną przez księgarzy i przeznaczoną do d łuż
szego czytania, B eren t nazyw a „u lo tk ą ”. W yko rzystuje więc dw uznacz
ność określenia „pism o u lo tn e” : w sensie gatu n kow ym i w sensie zaw ar
tości. U lotką w sensie gatu n k o w y m tek st Jezierskiego (?) n a pew no nie był, ale ta kw alifikacja gatunkow a pozwala B erentow i na m etafory czny sk ró t objętości „do rozm iarów jak iejś tam p ła c h ty dzisiejszej” — czyli plak atu , obwieszczenia, k o m un ik atu etc. Rów nocześnie pisarz pow iadam ia 0 dostosow aniu te k stu do „krótszego oddechu dni naszych” oraz stw arza ta k ą ram ę sy tu acy jn ą, jak a w łaściw a jest lek tu rze pism tajn y ch , niedo
zw olonych, „przylepianych chyłkiem po nocach” — nie m iało to nic w spól
nego z obiegiem b ro szu ry Do m ieszczan, ale oczywiście w tekście B eren ta stało się kom entarzem o dużej sile sugestii. W obu w ypadkach pow iado
m ienie B eren ta oznacza dość daleko idące przekształcenia stylistyczno- -kom pozycyjne pierw odruki. W ystarczy porów nać odpow iednie a k a pity. Zapis B erenta:
P rzew id u jeszże, S tan ie M iejski, do czego to d ob rod ziejstw o ary sto k ra tó w zm ierza? [...] B y ście, k u p ien i tak ob fitą n ob ilitacją, n ie osw ob od zili z n ie w o li m ilio n ó w u boższych B raci w a szy ch [...]. P rzew id u jecież, O ficerow ie, n ieszlach ta, dlaczego w y la n o tę łask ę i na w as, n ie sp o d ziew a ją cy ch się szlach ectw a? Oto d latego, aby w a s ubogie m ia sta n ie u żyły do rew o lu cji. [D 122; 76]
Z apis oryginału:
P rzyw id u jecież, n ow o n o b ilito w a n i M ieszczanie, do czego to D ob rod ziejstw o A r y sto k ra tó w zm ierza? Wy, których część znaczna sam a n ie w ie, jak im sp o
so b em d ostąp iła S zla ch ectw a n ie starając się o niego, a n a w et ani n ie m yśląc o nim ? — Oto, now o n o b ilito w a n i M ieszczanie! — oto ob aw ian o się, ażeb y ście m ajątk iem , radą i k red ytem w aszym n ie osw ob od zili z n iew o li, u cisk u w ojen d om ow ych , u cią żliw o ści p od atk ów kilk u m ilion ów u boższych B raci w a szy ch [...].
P rzew id u jecież, O ficerow ie n ie-S zla ch ta , dlaczego w am rozdano nie sp o d ziew a jącym się S zlach ectw a? Oto dlatego, aby w a s u b ogie M iasta do ja k o w ej nie u ży ły r e w o lu c y i [...]. [20, s. 3— 4]
Pow yższy p rzy k ład w prow adza nas od razu in médias res B erentow - sk ich działań red ak cy jn y ch stosow anych bez w y ją tk u w każdej opowieści 1 niem al wobec każdego rozbudow anego cytatu . Do działań tych należy przede w szystkim s k r a c a n i e wypow iedzi: bądź przez zm ianę zdań d łu g ich na krótsze, bądź przez stosow anie elipsy — usuw anie p o jed y n czych w yrazów , zdań, czasem akapitów . D rugim rów nie często stosow a
n y m d ziałaniem tran sfo rm acy jn y m jest z m i a n a s k ł a d n i „słów o ry g in a łu ” , co w yraźnie w idać w przytoczonym w yżej przykładzie.
D ziałanie następn e to zm iana kolejności zdań w p rzytaczanych w ypow ie
„ O P O W IE Ś C I B IO G R A F IC Z N E ” B E R E N T A 17 dziach oraz sp ecjaln y typ stylisty czn ej reta rd a c ji. Polega ona na o d d a l a n i u zdań sąsiadujących ze sobą w zapisie oryginalnym . Pom iędzy poszczególne segm en ty w ypow iedzi w kracza k om entarz n a rra to ra albo też pojedyncze zdanie zostaje zam ienione na sy tuację fab u larn ą. W ty m drugim p rzy p ad k u n a rra to r jak b y a ran żu je zdarzenie, o k tó ry m pow iada
m ia cytow ane źródło, a dopiero po „odeg raniu” owej scenki n a stę p u je przytoczenie zdania sąsiedniego. Oto jeden z w ielu przykładów .
B eren t rela cjo n u je odw iedziny F ranciszka K arpińskiego u S tan isław a A ugusta — przebyw ającego w G rodnie. P od staw ą opowieści są P a m ię t
niki K arpińskiego. Zapis B erenta:
‘B ły sn ęło nam szcz ę śc ie ’ — p rzem ów ił (nie w ied zieć , o jakim to szczęściu roiło m u się jeszcze w ted y ) — ‘i jakże prędko zgaś...’
T u i u szy sam e słu ch ać n ie ch ciały, jak n agłe w nim za ła m a n ie g ło su zak oń czyło się łk an iem . P rzy sła n ia ł król tw arz czym prędzej tą d łon ią w y m u sk an ą, k oron k ow ą w niej fiszu tk ą i żabotem ręk aw a. W ięc b y ły d w o ra k u dając, jak trzeba, że nie sp ostrzega tego w ca le, zam iatał bez k ońca la n sa d y w ita ln e g o pokłonu; a zbeczał się przy tym sam — rozgłośn ie i sa p liw ie —·
w tę k raciastą, czerw on ą ch u stę u nosa.
I bodajby się sk oń czyło na tym n iem ym h o m a g i u m p oety b yłem u k ró lo w i, a w jego osob ie i R zplitej b yłej. Zażądał jednak P an, by się tu w G rodnie dla n iego zatrzym ał. S p ęd zał z nim odtąd 'długie, sm u tn e w ie c z o r y ’. [N 1, 36; 23]
R elacja K arpińskiego:
Z astałem go sam ego i ob a czy w szy m ię, zalan y ob fity m i łzam i, rzecze:
„B ły sn ęło nam szczęście i jakże prędko zu p ełn ie z n ik n ęło ”. — C ieszy łem go, jak m ogłem , ale m y śliłem , że i ty , królu, do tego n ieszczęścia p rzy ło ży łeś się.
P u ścić m ię n ie ch ciał w ię c e j ty g o d n ia z G rodna, gd zie w ieczo ry z nim sm u tn ie p rzep ęd zaliśm y. [27, w yd . 1844, s. 166]
Osobne m iejsce w śród działań redakcyjno-kom pozycyjnych z a jm u ją m ontaże. W łączony w tek st opowieści c y ta t spraw ia w rażenie przytocze
nia jednolitego i su g e ru je zachow anie ciągłości w ypow iedzi źródłow ej.
F ak tyczn ie jed n ak c y ta ty B eren ta b y w ają bądź nie zaznaczonym m o n ta żem r ó ż n y c h z d a ń t e g o s a m e g o u t w o r u bądź m on tażem frag m en tó w r ó ż n y c h p i s m t e g o s a m e g o a u t o r a . N ajczęściej zabieg ten B e re n t stosow ał w Diogenesie w k on tuszu (Opowieść o naro
dzinach literatów polskich), gdzie posługiw ał się cy tatam i z pism Je z ie r
skiego 23. W opowieści tej w y k o rzy stał przede w szystkim dw a dzieła J e zierskiego: Jarosza Kutasińskiego herbu Dęboróg, szlachcica łukow skiego, Uwagi nad sta n em nie szlacheckim w Polszczę (21) oraz N iektóre w y r a z y porządkiem abecadła zebrane i sto so w n ym i do rzeczy uwagam i objaś
nione (24). Nie w d ając się w szczegółowe analizy sposobów kom ponow a-
2s P rzytaczan ie tu od p ow ied n ich , obszernych, fra g m en tó w tego u tw oru w y d a je m i się n iecelow e. C zy teln ik a b liżej zain tereso w a n eg o ty m i zagad n ien iam i m u szę o d esła ć do w sp o m n ia n y ch K o m e n t a r z y .
2 — P a m i ę t n i k L i t e r a c k i 1988, z . 1
nia cytatów zm ierzam do w niosku: czytelnik nie zn ający źródeł nie mo:że się zorientow ać, że cy tat w tekście B eren ta to np. m ontaż fra g m e n tó w pierw szego i drugiego utw o ru lub że w ypow iadana przez b o h a te ra op<o- w ieści kw estia jest staran n ie zredagow anym zestaw ieniem fra g m e n tó w
różnych haseł z drugiego dzieła Jezierskiego.
O statnim w reszcie typem działań red akcy jny ch, w k raczających ju ż w y raźn ie w sferę działań znaczeniotw órczych, są różne fo rm y graficzneg o k om en tarza do cytow anego tekstu: spacje, ku rsyw y , w y k rzy k n ik i, w ie lo k ro pk i etc. (zob. przypis 19).
S praw y te w y d ają mi się oczywiste, przechodzę zatem do d ru g ieg o ty p u operacji B eren ta na przytoczeniach — tym razem do d ziałań j e d noznacznie in te rp re ta c y jn y ch . Tw orzą je przede w szystkim różne fo rm y dy sk ursyw nego k o m entarza n a rra to ra , dotyczącego w prow adzan y ch c y tatów .
P ierw sza z tak ich operacji polega na u ry w a n iu c y ta tu i d o p o w iad an iu jego ciągu dalszego — cytow any w cześniej fra g m en t P a m ię tn ik ó w K a r pińskiego d aje już w yobrażenie o tej technice przekształceń.
Owo dopow iadanie składa się zazw yczaj z części re fe ru ją c e j — a le n ierzadko w innym porządku niż w oryginale — kolejne zdarzenia oraz ze zdań in te rp re tu ją c y c h zachow ania bohaterów . Np. w D iogenesie w k o n tu szu (O powieść o narodzinach literatów polskich) obszerny p o czątkow y frag m en t u tw o ru o p a rty jest na p rzy taczan iu cytató w ze w spo m nianego w pierw szej kolejności u tw o ru Franciszka Salezego Je zie rsk ie go (21). Jeden z frag m en tó w — przyw ołanych w edług reg u ł opisanych w cześniej — opowiada o przyjeździe b oh atera do W arszaw y. C y tat zo
s ta je nagle u rw an y, a n astęp u jąca po nim n a rra c ja B eren ta już to dopo
w iada (bardzo swobodnie!) w yd arzen ia w ym ienione w nie p rzy taczan ej części u tw o ru Jezierskiego, już to k o m en tuje nie zw erbalizow ane przez b o h a te ra sta n y uczuciowe (w rażenia, przeżycia, m yśli). Oto ten frag m en t:
Z w iezion e in d yk i, k ury i jajca przedał na targu pod k o ścio łem Sw . K rzyża z p rofitem ty n fó w ośm iu i szóstak ów dw óch.
Cóż k ied y m u je w n et u kradli na tym że K ra k o w sk im P rzed m ieściu . A stało się to tak: u szczęśliw io n y zarobkiem tym rad ośn iej rozgląd ał się po W arszaw ie, m ijając zresztą oczam i w sp a n ia łe p ałace sto licy , które od stron y P ragi g ó ro w a ły w te d y nad m iastem i sta n o w iły jed y n y sp len d or ulic. K u ty m to p ałacom nade w szy stk o rw a ły się oczy k reso w ca K arp iń sk iego, ch ciw e łask p ańskich. S zlach cic koronny m iał serce na in n ym m iejscu . N ie na d y g n ita rstw i ła sk cudzych w y n io sło ść, okrzepłą w pałacach, lecz n a k a m ien ic w ysok ość, rów n ą z k ościołam i, k iero w a ły się jego w ejrzen ia. A in s ty n k t m ałego dzied zica kazał m u k a lk u lo w a ć naprędce: ile też in tra ty b ez sie w u i orki daw ać m oże ta k ie d zied zictw o na stu łok ciach , bu d ow ane n ie z p ań sk a w szerz, lecz z m iesz
czań sk a w zw yż?
I w tym zagap ien iu opróżniono m u k ieszen ie. [D 13— 14; 11]
W o ry g in ale nato m iast fra g m en t utw oru, k tó ry sta ł się podstaw ą n a r ra c ji B eren ta, w ygląda następująco:
„ O P O W IE Ś C I B IO G R A F IC Z N E ” B E R E N T A 19
mój brat dok oń czył targu u m ów ion ą zgodą, kurczęta, jaja, nabiał i stare in d y k i rozsprzedane zostały z zarob k iem 8 T y n fó w i szó sta k ó w dw óch; cieszy łem się z zysku, a W arszaw y w id ok , zarzucając w sz y stk ie m oje zm ysły, przeszkadzał daw ać baczność na sieb ie sam ego. Jak iś pojazd p ierw szy raz ode m nie w id zia n y przechodził, ja z n iezm iern y m p rzysm ak iem ciek a w o ści oczy w y trzy szczy łem , a w ty m sam ym razie k toś zręczn ie do k ieszen i sięg n ą w szy p ien iąd ze m i ukradł.
[21, s. 103 n.]
Ł atw o zauw ażyć, że B e re n t jak gdyby „ w y d łu b u je ” ze źródła niek tó re sform ułow ania i zdarzenia, łączy je w nowe, bezpośrednie zw iązki i dodaje k om entarz, k tó ry n a p lan pierw szy w ydobyw a nieco inny po
rządek znaczeniow y niż ten, k tó ry jest w oryginale. Chodzi tu przede w szystkim o u podrzędnienie p lan u w yd arzeń wobec p lanu m otyw acji (ekspresji uczuć, reflek sji b o h atera etc.). K ró tk o m ówiąc, oprócz now ej, pod w zględem kom pozycyjnym i stylistycznym , form y cy ta tu B e re n t k reu je ponadto n o w ą s y l w e t k ę p o d m i o t u m ó w i ą c e g o . Owo dopow iadanie c y ta tu pow oduje w łaśnie, że w n a rra c ji B erenta sfera uczuciowości i refleksyjności b o h a te ra jest o w iele b ardziej w y razista niż w zapisie źródłow ym . U jm u jąc rzecz w katego riach poetyki tekstu: tra n s form ując zapis źródłow y w opowieść biograficzną B eren t dokonuje zm ia
n y hierarch ii fig u r sem antycznych 24 — d o m inująca w tekście Jeziersk ie
go fabularność u stęp u je m iejsca psychosocjologicznem u po rtreto w i po
staci. Rów nocześnie sam cy tat, k tó ry stał się tu p u n k tem w yjścia do „do
pow iedzenia”, został także odpow iednio sp reparow any. Z oryginalnego zapisu B eren t w ydobył bow iem te sform ułow ania, k tó re m ają w y ra z ist
szą fun kcję ekspresyw ną, a przez to m ocniej c h a ra k te ry z u ją postać m ó
w iącą. I ta k np. ostatn ie zdanie w spom nianego c y ta tu jest u B erenta n a stępu jące:
‘[...] T łum sn u jącego się w sz ę d y lu d u i przejeżd żających k aret robił u sta w iczn ie roztargn ien ie zm ysłom , zarzucał m y śli w sz y stk ie p rzysm akam i c ie k a w o śc i każąc n ieu sta n n ie w y trzeszcza ć o czy ’. [D 12; 10]
Otóż w cytacie B eren ta końcowe w yrażenie zostało po p rostu „w y pożyczone” z zupełnie innego zdania. P rzy taczam je w yżej: „Jakiś po
jazd [...] oczy w ytrzyszczyłem [...]” (21, s. 103). N iew ątpliw ie, pow stały w ten sposób m ontaż sty listy czn y jest bard ziej sugestyw ny niż zapis o ry ginalny. P oniew aż tw orzone c y ta ty oscylują n ieu stan n ie m iędzy fu n k c ja m i stylisty czn ym i a sem antycznym i, przytoczę jeszcze jeden, podobny przykład. B eren t cy tu je P a m ię tn ik i K arpińskiego: „O k rop n ością w ojen ustaw icznych zm ordow any i ty m fałszem ludzi, że z nim i żyć m uszę o d- t r ą c o n y o d ś w i a t a ’ ” (N 1, 32; 20). Tym czasem w zapisie o ry g in al
n y m m ożna przeczytać: „odstręczony od św ia ta ” (27, s. 435). I tu zm iana słow a w przytoczeniu n ad aje w ypow iedzi znaczenie bardziej w y raziste, su g eru jące w iększą d ram atyczność w ypow iedzi, niż jest w oryginale.
24 T erm in J. S ł a w i ń s k i e g o z pracy S e m a n t y k a w y p o w i e d z i n a r r a c y j n e j (w : D zieło — j ę z y k — tr a d y c ja . W arszaw a 1974, s. 151 n.).